Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Przedpola Horn Hill

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Przedpola Horn Hill

Pisanie  Mistrz Gry Nie Kwi 19, 2020 1:40 am

First topic message reminder :

~***~
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down


Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Cithria Pią Maj 01, 2020 8:50 am

W takim wypadku chodźmy - postanowiła, ruszając zaraz za dwójką mężczyzn. Sama lepszego pomysłu nie miała, toteż zaczęcie sprawy od miejsca pojedynku faktycznie nie brzmiało zbyt głupio. Dość niefortunnie jednak szybko chyba przekonali się, że za dużo tutaj niestety raczej nie znajdą.
To raczej na nic - stwierdziła, przyglądając się okolicy z złożonymi na piersi rękoma. — Nie wydaje mi się, żebyśmy znaleźli tutaj coś istotnego. Już prędzej trzeba by było ruszyć w tłum, wypytując każdego po kolei czy aby nie widział przypadkiem tego zajścia.
Z lekkim westchnięciem pochyliła się nad miejscem najbardziej zaczerwienionym od krwi. Tak, zdecydowanie była w stanie uwierzyć w to, że ktoś tutaj stracił głowę. I to bynajmniej nie tylko przysłowiowo.
Szukanie świadka może nam zająć niestety od cholery czasu, w którym oni mogą już dawno zostać straceni w najgorszym wypadku... Wydaje mi się, że jedyne co możemy zrobić, to trzymać za nich kciuki w próbie walki. Przynajmniej w przypadku Rufusa. A jeżeli nie zgodzą się dać takiego prawa Rhaegarowi, to Siedmiu mi świadkiem, że sama zostanę jego czempionem. Nie będę stać bezczynnie w obliczu niesprawiedliwości.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rickard Tarth Pią Maj 01, 2020 3:04 pm

Miała trochę racji... Niewiele dało się wywnioskować. Mogli pytać, ale nawet jeśli ktoś coś widział, to pewnie wolałby siedzieć cicho, żeby uniknąć problemów. Ach tak, i trzeba było jeszcze szukać kogoś, kogo zeznań nie mogliby od tak kwestionować. Co tam by znaczył jakiś sługa czy inne wsio. Już prędzej szlachetniej krwi konia by posłuchali...

- Czempionem? - Zapytał, parskając śmiechem. - Wybacz, ale jesteś kobietą. I w żadnym razie nie rycerzem, że tak zauważę. - Rzucił, spoglądając na nią i oczekując na to, co ma do powiedzenia. No bo w sumie przecież prawdę jej mówił - nie jest rycerzem, ani nawet nie ma między nogami tego, co by ją uprawniało do pasa rycerskiego, ostróg i tego wszystkiego. To znaczy tego drugiego w zasadzie nie był pewien, ale jeszcze nie spotkał kobiety-rycerza. Nigdy nie spotkał...
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rufus Reyne Pią Maj 01, 2020 7:19 pm

Trzydziesty dzień drugiego księżyca dziesiątego roku po Zagładzie
Popołudnie

Próba została postanowiona, więc zostali puszczeni wolno celem zebrania pozostałych sześciu uczestników. Nie wiedział jaki plan ma na to Rhaegar, więc Reyne po prostu skierował się w miejsce, gdzie takich uczestników spodziewał się znaleźć - do obozu, w którym żuł bułkę. Wkroczył tam ot tak.
- Wypuszczono nas - potwierdził oczywiste. - Ale nie uniewinniono - zniszczył wszelkie nadzieje jakie przez tę krótką chwilę mogły zacząć się formować. - Otóż zaprowadzono nas do sali audiencyjnej, gdzie lord Tarly zapoznał się z naszą sprawą mając za świadków wielu ludzi. Zdaliśmy się na osąd bogów, a to znaczy próbę Siedmiu. W tej próbie nie mogą brać udziału ludzie niebędący rycerzami - tu wskazał na siwowłosego młodzieńca, jeśli był obecny. - Więc Rhaegar nie może się w niej samemu reprezentować, ale ja mogę. Potrzebuję tylko sześciu innych osób, koniecznie rycerzy. Kto chciałby wziąć udział w chwalebnym wydarzeniu, które z pewnością rozsławi imię każdego uczestnika? - zapytał się zebranych. Liczył przede wszystkim na jego najwierniejszego przyjaciela, ser Robina.
Rufus Reyne
Rufus Reyne

Liczba postów : 77
Data dołączenia : 23/04/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Pią Maj 01, 2020 7:36 pm

Rhaegar coś tupnął, coś mruknął, ale ostatecznie nie widziało mu się czekać na sąd. Był bardzo niecierpliwym człowiekiem, więc wybrał brutalniejszą rozprawę, zresztą spodziewał się, że w ten sposób ma większe szanse na przeżycie. Udał się więc wraz z Ser Rufusem do ich obozu, gdzie z nietęgą miną odebrał od towarzyszy broń i pancerz, wkrótce też Reyne przedstawił, jak wygląda sytuacja.
- Próba Siedmiu?! - zapytał zdziwiony Hektor. - Wspaniale, wchodzę w to! Będę walczył z wami. - oznajmił. Rhaegar uśmiechnął się do niemu i wyciągnął ku niemu prawicę.
- No to jeszcze potrzeba nam piątki. - oznajmił i rozejrzał się po reszcie przebywających w obozie, niestety żaden więcej z kompanów Vaelarosa nie był rycerzem, musiał więc liczyć na pomoc Rickarda i jego kompanii, ostatecznie mógł też pójść na pola namiotowe i tam kogoś znaleźć, a zawsze pozostawała też opcja, że ktoś mógłby Rahegara pasować na szybko, mimo wcześniejszych Rufusowych słów, powiedziano mu, że taki przypadki kiedyś miały miejsce.
- Rhae kochana, jeśli się nam nie uda, dopilnuj, proszę, żeby wszystkie moje rzeczy i moje ciało zostało zawiezione do Volantis. Wówczas powiadom wszystkich o zajściu, jakie się tu odbyło, być może możni tego miasta, przemyślą dwa razy, czy chcą robić interesy z barbarzyńcami. - Ostatnie słowo postanowił powiedzieć w Valyriańskim, nie chciał w żadnym przypadku pozwolić, żeby jego nowi towarzysze odebrali to jako obrazę wobec nich.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Cithria Pią Maj 01, 2020 8:44 pm

Rycerstwo, to coś więcej niż jakieś głupie namaszczenia dostępne dla wybranych - stwierdziła pewnym tonem, unikając jednak jego spojrzenia. — To sposób bycia. Obowiązki. Zachowanie. To... A zresztą... - kobieta zrezygnowała z wyrażenia swoich myśli, nie chcąc w chodzić w polemikę. Zbyt często już była w takich sytuacjach. Nie bez powodu na wszystkich turniejach w których brała udział zakrywała twarz. Zbyt wielu ludzi przejmowało się jedynie jej płcią, niezależnie nawet od tego ile razy powaliła ich na ziemię. — Wracajmy, nic tu po nas - stwierdziła, wyraźnie naburmuszonym tonem.

Popołudnie

Cithria z jednej strony ucieszyła się na widok powracających do nich kompanów. Świadczyło to o tym, że lord wysłuchał co najmniej ich prośby o próbę walki. Lub nawet już ich uniewinnił. Szybko co prawda przekonała się, że aż tak dobrze nie było. Mimo to była zadowolona z faktu, że ich prośby o walkę zostały wysłuchane i możliwe że jeszcze tego wieczoru będą w pełni wolnymi ludźmi. To zadowolenie jednak szybko jej przeszło, kiedy Rufus wspomniał o potrzebnie złożenia drużyny z siedmiu pasowanych rycerzy. Wówczas jedynie zacisnęła mocniej szczęki oraz pięści dłoni złożonych na piersi. Nie przemówiła w żaden sposób, nie chcąc ryzykować możliwego wybuchu. W tym momencie bowiem jak w jej głowie, niczym legendarne dzwony Norvos, dudniły słowa Rickarda sprzed kilku godzin. Toteż nie wtrącała się, pozostając na uboczu.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rickard Tarth Pią Maj 01, 2020 9:25 pm

- Bla, bla, bla... - Odparł, pokazując dłonią gest otwierającej i zamykającej się gęby. - Pitolenie. Powiedz to tym na zamku. Szybko zobaczysz, jakie to ma dla nich znaczenie. - Wyjaśnił. Jak dla niego, kobieta mogła gadać, ale nic tym nie zmieniła. Oczywiście w teorii miała rację, ale mężczyźni niechętnie rozstają się z przywilejami na rzecz kobiet, szczególnie gdy taka kobieta mogłaby ich pokonać. Znaczy większość pewnie uśmiałaby się na myśl, że baba będzie przeciwko nim walczyć, ale gdyby jednak przegrali...

Popołudnie, obóz

Wysłuchał prośby Rufusa i ich srebrnowłosego towarzysza. Westchnął i uśmiechnął się.
- Wy to umiecie się bawić, kurwa. - Stwierdził z uśmiechem. Natychmiast jednak spoważniał. Spojrzał pierw na srebrnowłosego. - Zgoda. Ale nie jesteś ani rycerzem, ani moim przyjacielem. Nie to, żebym Cię nienawidził, ale... O, sam wiesz, łatwo w życiu nie ma. Sto sztuk złota. - Rickard lubił walczyć. Uczciwie. Ale honor i te sprawy... Ratowanie dam w opresji... Jebać to.
Tak czy siak, on i jego kompani byli gotowi.
- Co jeszcze możemy zrobić? - Zapytał, spoglądając na Rufusa. I wskazał palcem na ich drużynową kobietę-wojowniczkę. - Możemy ją pasować. Elegancko się napierdala i nawet turniej wygrała.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Pią Maj 01, 2020 10:16 pm

Na propozycję Rickarda, Rhaegar wybuchł gromkim śmiechem, otarł łzę spod oka i strząchnął ją na ziemię.
- Żarty pierwsza klasa. - przyznał i gdy się już nieco opanował, dokończył.- Jeśli chcesz złoto, płyń do Volantis do mojego domu, tam je znajdziesz, bo przy sobie go nie mam. - oznajmił, nie miał też zamiaru się u nikogo zapożyczać, bo to w tym wypadku raczej nie wchodziło w grę. Propozycja Rickarda została odrzucona.
- Rufusie, chodźmy poszukać kogoś, kto nam pomoże. - oznajmił i już miał ruszać na przód, gdy Tarth wspomniał o pasowaniu, tak samo, jak Rhae wcześniej myślał.
- W zasadzie, to Hektor mógłby popasować nas, choć pewnie nie byłoby to w smak ani Rufusowi, ani naszym przeciwnikom. No nic. - wzruszył ramionami i jeśli Rufus poszedł z nim, udał się szukać jakichś chętnych rycerzy, do stanięcia po ich stronie. Oferował głównie to, co mógł zapewnić, chwałę w przypadku wygranej i wdzięczność rodu Vaelaros.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rufus Reyne Pią Maj 01, 2020 10:29 pm

Bardzo zaskoczyło go żądanie Rickarda, a jeszcze bardziej zaskoczyło go to jak Rhaegar się roześmiał. Nie bardzo rozumiał jak to wszystko interpretować, ponieważ sytuacja już go nieco przerastała, ale wiedział, że trzeba tu jakoś zainterweniować zanim przybysz z Valyrii się zagalopuje.
- Ja zapłacę - wyskoczył z propozycją niczym kaczka z nadbrzeżnych trzcin, tym samym sprzeciwiając się propozycji szukania kogoś innego. - Branie pieniędzy za udział w uświęconej przez bogów i ludzi próbie Siedmiu to nie jest coś, co pochwalam, ale zapłacę. Obecnie pieniędzy przy sobie nie mam zbyt wiele, więc w zastaw zaoferować mogę zbroję płytową i konia, bo na dawniejszych turniejach dorobiłem się na tyle, by mieć zapasowe - oświadczył. - Pełną kwotę zaś uiszczę, gdy wygram turniej. Ten lub następny, bo niezbadane są wyroki losu - dodał. Zaraz też jednak Rickard powiedział coś, co niemalże zwaliło go z nóg. Cooo, kobieta turniej wygrała? Ale jak to? No przecież nie może się tak dobrze bić, jest kobietą. Kobiety czynią swą pracę igłą, nie mieczem - zaczęła się nawałnica myśli od wszystkich sprzecznych informacji.
- A duży ten turniej był? - zapytał o informację konieczną, bo jak mały, to przecież mogła mieć szanse.
Rufus Reyne
Rufus Reyne

Liczba postów : 77
Data dołączenia : 23/04/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rickard Tarth Pią Maj 01, 2020 11:46 pm

No cóż. Nie to nie... Gotów był to zaakceptować. Jednak wtedy wtrącił się Rufus i zaoferował, że on zapłaci. Jak będzie miał... Wydawało się jednak, że to honorowy człowiek. Znaczy się, taki, co mu ten honor rozum zastąpił. Idealista. Cóż, może być.
- Niech i tak będzie. - Stwierdził. - Zatrzymaj swoje rzeczy a o spłacie pomówimy, jeśli przeżyjemy. Trzymam Cię jednak za słowo, które dałeś. - Dodał.

- Honeyholt - Odparł. - Stamtąd przybyliśmy. I tam, ta tutaj wojowniczka, turniej wygrała jako... Ech, jak to było? Uśmiechnięty Rycerz? Tak czy siak, pokonała i mnie, tedy za jej umiejętności ręczę.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Cithria Sob Maj 02, 2020 12:15 am

Kobieta słysząc słowa Rickarda, spojrzała na niego pytająco, nie kryjąc nawet zaskoczenia w oczach. Nigdy, ale to absolutnie nigdy nie spodziewała się usłyszeć takich słów od kogokolwiek. Tym bardziej od człowieka, którego znała zaledwie od niecałego miesiąca.
Ja... - Zaczęła, chociaż dość szybko odkryła, że w zasadzie sama nie wie co powinna powiedzieć. Nawet Stary, który był dla niej prawdziwym wzorem rycerza, nigdy zapewne w ogóle o tym nie pomyślał. — ...ja... Ja nie wiem czy jestem godna takiego zaszczytu - dokończyła wreszcie odwracając od towarzyszy twarz, nie chcąc, by ci zobaczyli jej czerwone od stresu policzku.
Pamiętasz co ci mówiłam wcześniej. Rycerstwo, to coś więcej niż jakieś tam pasowania. Ja... - Tutaj przerwała po raz kolejny, spoglądając na swoich towarzyszy. Gdyby teraz odmówiła, tym samym odmówiłaby wsparcia ich sprawie. I bynajmniej nie świadczyłoby to o niej dobrze. — Honeyholt. Ale nie tylko - stwierdziła, kiedy Rufus zapytał o te wszystkie starcia. — Łącznie byłoby ich cztery, jeżeli mnie pamięć nie myli. Wszystkie pod pseudonimem Radosnego Rycerza.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rickard Tarth Sob Maj 02, 2020 12:56 am

- Tak, tak, pamiętam. - Odparł i westchnął. Przecież, że pamiętał. Podrapał się po brodzie, słuchając o kolejnych turniejach. - Tym lepiej. Chyba. Tak czy siak, raczej nic do stracenia nie mamy. - Wyjął miecz energicznym ruchem i nie bawiąc się ceregiele rzucił. - Klękaj.

Odbębnił te całą formułkę z przysięganiem na Siedmiu, ewentualnie posiłkując się wiedzą Rufusa. Koleś mu pasował do wizerunku osoby, która pobudza członka, wygłaszając takie przysięgi. Na koniec położył miecze na jednym barku kobiety a następnie na drugim, po czym niezbyt mocno uderzył ją w ucho wierzchem dłoni.
- To ostatni cios, który pozostaje niepomszczony. - Zakończył. I tyle by tego było. Czy uznają im to, czy też nie, zobaczy się. Na wszelki wypadek mieli nadwyżkę jednego rycerza.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rufus Reyne Sob Maj 02, 2020 1:25 am

Cała ta sytuacja uczyniła w głowie Rufusa taki mętlik, że instynktownie zaczął sięgać dłonią w dół. Cztery turnieje, na honor, w życiu bym się nie spodziewał po babie takich możliwości. Wreszcie capnął to, co miał wziąć. Wyjął z kieszeni nadgryzioną, lekko czerstwą bułkę i zaczął pałaszować. Już, spokojnie, skup się na bułce. Bułka nie jest sprzeczna, bułka nie rani - uspokajał się w myślach. Raz po raz odgryzał kolejne kęsy, żuł i przełykał, a okruszki sypały się wszędzie na około. Niestety bułka się skończyła, a przed nim zaczęła się rozgrywać najdziwniejsza scena jaką zdaje się mógł ujrzeć w życiu. Pasowanie kobiety na rycerza.
- Psst, w imię Wojownika wzywam cię, byś była dzielna - podpowiedział Rickardowi, gdyż pomyłka w przysiędze byłaby jeszcze gorsza niż samo pasowanie kobiety. Już istną tragedią było, że Cithria wcześniej nie spędziła nocy w sepcie, czuwając na kolanach jak tradycja nakazuje. Nawet nie została naznaczona siedmioma olejkami przez septona. A coś Reyne słyszał, że chyba Wielki Septon zjawi się na turnieju. Być naznaczonym przez niego to dopiero byłby zaszczyt i honor.
Rufus Reyne
Rufus Reyne

Liczba postów : 77
Data dołączenia : 23/04/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Mistrz Gry Sob Maj 02, 2020 11:20 am

Nieliczni rycerze zgromadzeni wokół, którzy mogli zobaczyć cały spektakl, nie powiedzieli ani słowa; ale z rosnącym zdziwieniem obserwowali całą scenę. Gdy zaś doszło do samego pasowania, rozdziawili usta w szoku. Jeden, zajadający się bułką jak Rufus, upuścił ją na ziemię. Drugi natomiast nie mógł wytrzymać samego patrzenia na tą herezję. Byłby i wydłubał sobie oczy, ale nie miał niczego pod ręką, więc oddalił się z miejsca zdarzenia czym prędzej.
Dotarcie na miejsce walki i przedstawienie swych reprezentantów spowodowało jeszcze większe tylko zdziwienie. No bo jak to - kobieta, szybko pasowana na rycerza, miała jeszcze wziąć udział w uświęconej próbie Siedmiu? Kto mógłby się na to świętokradztwo zgodzić?
Zrazu podniosły się głosy rycerzy, że już za sam ten czyn powinni zawisnąć. Lord Tarly był bardziej stonowany, ale na pewno nie mógł pozostawić tego bez odpowiedzi.
- Kazałem Wam znaleźć siedmiu świątobliwych rycerzy; a nie kobietę. - Podszedł do nich bliżej i szepnął: - Gdybym zgodził się na tą abominację, Synowie Wojownika i Wielki Septon oskarżyliby mnie o łamanie obyczajów i rozszarpali. Przykro mi... - Pokręcił głową, po czym zwrócił się do Synów Wojownika i zawołał: - Wielmożni, czy zgodzicie się, by praw oskarżonego chroniła kobieta?
Naprzód wystąpiło tedy kilku rycerzy i poczęło toczyć dyskusję. Większość z nich miała proste zdanie na ten temat - nie było nawet możliwości by wzięła udział w walce, czy w ogóle żeby uznali jej nominację. Wydawało się, że prawo walki zostanie Cithri prawie od razu odebrane...
- Szlachetni rycerze! - Wielki Septon odchrząknął, chcąc, w nielicznych przypływach samodzielnego myślenia, zrobić coś, czego nikt nie mógł się spodziewać. - Sprawa, której musi bronić kobieta, albo nie jest godna by jej bronić, albo wymaga wyjątkowych okoliczności. Jeżeli dziś, w przededniu tego szlachetnego turnieju, Siedmiu postanowiło nas uraczyć tym niecodziennym zdarzeniem, to na pewno chcieli nam coś przekazać. Czas na osądzanie co i dlaczego przyjdzie dopiero po bitwie. Jeżeli sprawa jest przegrana, to z kobietą przegrana będzie tym bardziej i nikt nie powinien mieć co do tego wątpliwości. Jeżeli jednak Wojownik poprowadzi jej rękę do zwycięstwa... - ściszył głos. - Wówczas oskarżenie musiałoby być nad wyraz niesprawiedliwe, a sama ta kobieta naznaczona przez Siedmiu by wymierzyć sprawiedliwość. Na osądy dotyczące prawości jej tytułu rycerskiego przyjdzie czas po walce, o ile przeżyje, teraz jednak pozwólmy jej spróbować i objawić boską wolę.
Głos Wielkiego Septona na pewno musiał wzbudzić jeszcze większe oburzenie wśród co bardziej światłych rycerzy, nikt jednak nie był gotów dyskutować z głową wiernych. Lord Tarly przyjął jego deklarację, również z całkiem sporym zdziwieniem, i dopiero po chwili oznajmił wszystkim:
- Niech więc tak będzie! Ojcze, pobłogosław mnie, bym wydał sprawiedliwy wyrok. Wojowniku, poprowadź ręce tych, którzy są prawi i mają rację w tym sporze. Nieznajomy, zlituj się nad tymi, którzy polegną w imię niesłusznej sprawy - wypowiedział wręcz melodyjnym głosem i powrócił na trybunę, oglądać cały spektakl.


Kwadrans później...


Po stronie Wiary wystąpiło siedmiu najbardziej osławionych rycerzy z całych jej szeregów, każdy przyobleczony w płaszcz innego koloru. Na czerwono wystąpił ser Eryk znad Czerwonego Jeziora. Na pomarańczowo, najbardziej osławiony, Willem Peake, wsławiony tym, że nie przegrał w życiu żadnego pojedynku. Na żółto ser Henry Mullendore, osławiony w walkach na Pograniczu. Na zielono ser Emmon Risley, najmłodszy ze zgromadzonych, wsławił się ostatnio rozpruciem szajki bandytów z okolic Dunstobury. W błękicie ser Marq "Smętny rycerz", w purpurze zaś "Krwawy" Robert Hunt. Na biało zaś, jako najstarszy z nich, stary i osławiony już ser Jeran Oakheart, wsławiony zwycięstwem w wielu turniejach i, choć najlepszy wiek miał już za sobą, to wciąż był całkiem sprawny.
Rycerze obu stron wsiedli na konie po dwóch stronach błoni, każdy z nich dostał do ręki bojową kopię i... ruszyli!
Cithria stanęła naprzeciw rycerza w czerwonym płaszczu. Oboje spięli ostrogi, chwycili mocniej kopie, pochylili się i popędzili w swoją stronę. Wiatr świszczał w uszach, w powietrze wzbiły się tumany kurzu. Sylwetka przeciwnika rosła i rosła...
Bach!
Cithria wyjechała z tumanów kurzu. Poczuła silny ból w prawym boku. Potężne uderzenie zdewastowało kawałek jej zbroi i oderwało solidny kawałek skóry od ciała. Obróciła się. Przeciwnik był cały; wyglądał do tego na całkiem zadowolonego. Zatrzymał konia, zeskoczył z niego i wyciągnął z pochwy miecz...


Rickard stanął naprzeciw Smętnego Rycerza. Z lewej niepewnie spoglądał na niego Jamie, z prawej natomiast dyskutowali ser Robin z ser Rufusem. Na dany znak jednak zaczęli się gotować do szarży. Ser Jamie zasłonił przyłbicę hełmu, Tarth zrobił to samo i na dany znak...
Ruszyli!
Z naprzeciwka majaczyła mu błękitna sylwetka przedstawiciela Wiary. Nachylił się w szarży, był coraz bliżej i bliżej...
Trach!
Poczuł ukłucie w barku, ale i nacisk pod kopią. Obaj trafili, zachwiali się w siodle, i ledwo utrzymali. Ser Marq zszedł z konia, wyciągnął broń i ruszył do walki.


- Jeśli coś mi będzie... - zakrzyknął ser Robin już z siodła. - To weź mnie pomścij! - zawołał do Rufusa ser Robin, już z siodła. - Chwała to będzie, zginąć u Twego boku, w tak świętym pojedynku! - dodał po chwili. - Wygramy! Nasza sprawa jest słuszna!
Znak do walki. Ser Robin zasłonił twarz hełmem, ser Rufus również, i obaj ruszyli do walki...
Rufus ledwo widział naprzeciwko białą sylwetkę osławionego ser Jerana Oakhearta. Sławny, choć trochę stary już rycerz pędził w jego stronę gotów go zabić...
Łubudu!
Obaj zderzyli kopie z swoimi tarczami, obie skruszyły się częściowo od uderzenia. Dopiero po chwili ser Jeran zatrzymał konia, wyciągnął miecz i ruszył do walki.
- Wojowniku! Poprowadź mój miecz! - zawołał do nieba. Dziarsko ruszył przeciwko młodzieńcowi, gotów go pokroić. Ruszył, uderzył, ale to Rufus był szybszy i senatorskim przeciął mu całą pierś. Valyriańska stal gładko weszła w ciało przeciwnika. Jeran zawył, a Reyne poprawił mu potężną primą w łeb, aż się zakołysał, a krew spłynęła mu spod hełmu. Mroczki pojawiły się przed oczami starego rycerza, gdy Rufus uderzył raz jeszcze, tym razem silną sekundą, wypatroszając mu bebechy. Twarda zbroja stanowiła średnią ochronę przed sprawnym przeciwnikiem dzierżącym Czerwony Deszcz. Jeran cofnął się, zebrał jakoś, zamarkował uderzenie od góry i błyskawicznie zmienił kierunek uderzenia, ledwo tylko drasnąwszy Rufusa w prawy bok. Zielony lew odpowiedział chybioną tertą, na co stary rycerz wyprowadził sekundę i ledwo tylko Reyne zablokował uderzenie tarczą. Zwarli się bliżej. Rufus wyprowadził kolejne senatorskie, następnie poprawił primą, zablokował jeszcze jedno uderzenie i wreszcie pchnął, nadziewając Jerana na swój miecz jak szaszłyk. Oakheart padł bezsilnie na ziemię, bez władzy i życia. Tak skończył stary bohater...


Walka Rickarda nie przebiegała wcale wiele gorzej. Trafienie w czasie szarży było jedynym, na które przeciwnik mógł sobie pozwolić. Od czasu zejścia z konia nie trafił już ani razu. Rickard sprawnie operował tarczą, nie pozwalając wrogiemu ostrzu się do niego zbliżyć, sam zaś wyprowadzał kolejne uderzenia - a to primą, a to referendarskim, a to z kolei kwartą. Kilka ciosów wystarczyło, by Smętny Rycerz także skończył w piachu.


Ser Eryk na pewno dzielnie walczył z kobietą. Być może świadomość o jej płci dostarczał mu dodatkowej motywacji do walki. Najpierw to on wyprowadził uderzenie, kwartą trafiając ją w lewy bark. Cithria odpowiedziała trochę słabszą tertą, ledwo jednak drasnęła przeciwnika, który przyłożył jej w twarz tarczą i pchnął w brzuch. Cithria zdzieliła go rękawicą, zebrała trochę sił i wyprowadziła uderzenie sekundą. Zasłoniła się tarczą przed kolejnym uderzeniem, uchyliła przed jeszcze jednym i cięła referendarskim. Frustracja rosła u Eryka, który zaczął atakować coraz odważniej. Choć bardziej się odsłaniał, to obronić się przed nim również było coraz ciężej. Trafił raz primą i raz ciął od prawej, nim Cithria w końcu odepchnęła go tarczą, podcięła nogę i przewaliła na ziemię.


Na placu boju padło już trzech rycerzy - ser Jeran, ser Marq i ser Eryk. Pozostałe walki wciąż trwały, choć z różnym skutkiem. Ledwo radził sobie, walczący koło Cithri, ser Cleos mierzący się z osławionym Willemem. Przyjaciel Rickarda ledwo dychał, dostał właśnie tarczą w łeb, a potem primą. Zatoczył się pod uderzeniem i ledwo trzymał równowagę...
Ser Robin i ser Robert toczyli bardzo wyrównaną walkę. Cios za ciosem, uderzenie za uderzeniem, raz za razem wymieniali się ciosami i zasłaniali tarczami. Raz na jakiś czas któryś z nich trafił drugiego, ale żaden nie zyskiwał przewagi.
W pozostałych dwóch pojedynkach prowadzili obrońcy Rufusa i Rhaegara. Tak jak ser Cleos ledwo trzymał się na ziemi, tak i ser Emmon pod naporem Jamiego ledwo dychał i dawał się raz za razem obijać. Lepiej trzymał się za to ser Henry, wciąż utrzymując gardę, ale widać było, że już coraz trudniej przychodziło mu bronienie się przed kolejnymi ciosami Hektora i zaraz on również pozostanie w grupie pokonanych.


Starucha
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Cithria Sob Maj 02, 2020 12:13 pm

Cithria nie oponowała dłużej. Posłusznie odpadła na prawe kolano, pochylając głowę. Chwilę jej zajęło doprowadzenie się do takiego stanu, w którym mogłaby w ogóle utrzymać się prosto - jej nogi powiem, jak to często bywało w istotnych momentach czyjegoś życia, absolutnie odmówiły jej posłuszeństwa, trzęsąc się jak szalone. Koniec końców jednak trzeba było przyznać jej, że zaskakująco dobrze sobie poradziła. Zawsze w końcu mogła paść twarzą na ziemię. Lub po prostu omdleć. Nie omieszkała jednak po wszystkim fuknąć z nieskrytym rozbawieniem na Tartha, kiedy ten wymierzył jej cios w ucho.
Powinieneś co najwyżej kwiatkiem - stwierdziła, powstając. — Ser Cithria z Cheering Town. Brzmi dość zabawnie, jeżeli mam być szczera. Roześmiany Rycerz nabiera sensu.
Mówiąc to chwyciła w dłonie, swój dwuręczny miecz, wywijając nim młyńca, jakby chciała przekonać się czy ceremonia w jakiś sposób wpłynęła na jej umiejętności. Chyba była całkiem zadowolona z wyniku, co można było stwierdzić po błysku w oku.
Chodźmy. Ci wielcy rycerze nie pobiją się sami.

Kilka minut później

Cithria nawet nie próbowała ukryć swojej wściekłości. Doszło już nawet do tego, że przepchała się przez swoich towarzyszy, wychodząc przed szereg, chcąc bronić swojego honoru przed tymi, którzy zamierzali najwidoczniej ją go całkowicie pozbawić. Nic zdążyła jednak na szczęście powiedzieć ani słowa. Stanęła bowiem jak wryta, widząc, iż Wielki Septon zamierza przemówić. Toteż wysłuchała jego słów, uśmiechając się na koniec promiennie. Z szacunkiem pochyliła przed nim głowę.
Dziękuje wam, wasza świątobliwość. Niech Wojownik da mi więc siłę.

Kwadrans później

Ser Eryk był wspaniałym wojownikiem. Nie miała co do tego wątpliwości już przed walką. Ale dopiero to pierwsze starcie uświadomiło jej jak bardzo odstawał on od przeciwników, z którymi do tej pory się mierzyła. Żaden mężczyzna, który stawał na przeciwko niej w którymkolwiek turnieju nie dorastał mu raczej do pięt. Tym większą więc satysfakcję odczuła, kiedy wreszcie zdołała go powalić. Rozejrzała się wkoło, szukając wzrokiem kogoś, kto potrzebował wsparcia. Nie musiała też szukać długo. Tuż obok niej bowiem ser Cleos niezbyt radził sobie z ser Willemem. Kobieta, widząc towarzysza w potrzebie, po prostu postanowiła ignorować ból, ruszając w ich stronę.
Odstąp, Cleosie - poprosiła go, stając między nimi. Walka dwóch na jednego nie byłaby zbyt honorowa, chociaż na pewno szybsza i prostsza. Zapowiadało się naprawdę dobre widowisko.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rickard Tarth Sob Maj 02, 2020 3:58 pm

- Kaktusem. - Odparł. Maester z zamku mu o czymś takim mówił. Podobno rosło na pustyniach czy coś, miało kolce i kwiaty.

Próba

Starcie na kopie nie przyniosło rozstrzygnięcia. Co prawda mało brakowało, ale jednak. W walce pieszej zaś Rickard zdominował przeciwnika, atakując go z furią godną rycerza Burzy. Raz, dwa, trzy i było po sprawie.
- Leż. - Mruknął cicho, kiedy przeciwnik padł na łopatki. Nie to, żeby miał co jeszcze tam z trupem gadkę próbować prowadzić. Po prostu cieszył się chwilą.
Rozejrzał się po polu walki. Ich kompani albo wygrywali, albo prowadzili wyrównaną walkę. Z wyjątkiem Clesoa. Być może dlatego, że miał do dupy imię. Cleos, oj Cleos... Ruszył w ich kierunku, ale chyba wyprzedziła go kobieta. Nie wpychał się, dając im dystans. Była pierwsza i uszanował to. Znaczy o ile przeciwnik Cleosa i sam Cleos zechcą się "rozstać".
Rozglądał się i czekał, komu by tu pomóc. Kto wymaga, żeby go ratować?
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Sob Maj 02, 2020 4:37 pm

Problem z Rickardem, rozwiązać postanowił Rufus, Rhaegar nie ukrywał, że był mu za to wdzięczny, ale z drugiej strony żal mu było pieniędzy Reynego, żeby tracił je na Tartha. Nic jednak z tym nie zrobił, zaakceptował taki los i później tylko przygotowywał się do pojedynku, w którym sam nie mógł wziąć udziału.
Na pasowanie koleżanki, zareagował bardzo pozytywnie, zaklaskał kilka razy i ze szczerym uśmiechem pogratulował, z czego zdążył się zorientować, było to chyba dla niej ważne. W końcu też udali się na miejsce starcia, na wstępnie okazało się, że mogą być problemy z Cithrią, ale lokalny klecha postanowił pozwolić wziąć jej udział, co było dobrą decyzją.
Z widowni, walka nie wyglądała na trudną. Wszyscy przeciwnicy, poza tym sędziwym, wydawali się nie być tak silnymi, jak jego towarzysze czy nawet Rhaegar. Młodzieniec z Essos, aż żałował, że nie mógł wziąć udziału w tej maskaradzie.
- Cithira! Hektor! Rufus! - skandował po kolei, chcąc przynieść trochę otuchy przyjaciołom, a przynajmniej w jakiś sposób im pomóc. Walka Rufusa była najciekawszą ze wszystkich, toteż na niej głównie skupiał swoją uwagę, później równo rozdzielał ją między Cithrię i Hektora. Z zadowoleniem też patrzył na napewno nietęgie miny przedstawicieli wiary i samego lorda Tarlyego.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rufus Reyne Sob Maj 02, 2020 5:05 pm

- Wygramy! - zawołał za ser Robinem. Skarb był to prawdziwy mieć takiego przyjaciela jak on. Liczył też, że widowisku przyglądać się będzie jego muzykalnie obdarzy kompan, Hugo. Dobra pieśń o wyczynach pomoże zdobyć renomę w przypadku zwycięstwa, a i upamiętni dobrze w przypadku porażki. Leo Crakehall podał mu kopię i wkrótce rozległ się sygnał dający znać o rozpoczęciu walki. Ruszyli. Reyne będąc wreszcie obleczony w swój pancerz płytowy pokryty srebrną emalią i jeszcze zieloną w kształcie lwa na piersi, rozejrzał się jeszcze szybko na boki. Po lewej miał ser Rickarda, a po prawej ser Robina, obaj utrzymywali podobne tempo. Nawet nie musiał za bardzo skupiać się na prowadzeniu konia, ponieważ jego wierny ogier sam postępował właściwie i zgodnie ze swym szkoleniem. Utkwił spojrzenie na wprost siebie, prosto na niego szarżował ser Jeran Oakheart. Ten tęczowy miecz jaśniejący w mroku tła prezentuje się niesamowicie - pomyślał, a jego kopia podążyła za oczyma. Już było za późno na skorygowanie jej położenia, więc trafił w tarczę. Nie było tak źle, przeciwnik zrobił to samo. Z kopii został skruszony kikut, zatem odrzucił ją na glebę i dobył Czerwonego Deszczu. Za nim Oakheart zrobił to samo, więc Rufus nawrócił konia i natarł na przeciwnika. Musiał przy tym uważać, żeby nie trafić w wierzchowca, gdyż byłoby to zagranie bardzo niehonorowe. To smutne, taki rycerz trenuje całe życie walkę, wierząc, że pancerz go ochroni i może poświęcić zbijanie ciosów na rzecz szybszego wykończenia wroga. A tu przychodzi taki gość z valyriańską stalą w ręku i wszystko na nic - przeszło mu przez myśl, gdy wypruł na wierzch bebechy ser Jerana. Chwilę później walkę zakończył prostym pchnięciem. Zaraz, valyriańska stal... Czy mój miecz pochodzi z ojczyzny Rhaegara? - zastanawiał się kilka uderzeń serca, ale jednak zdecydował się w tej chwili skupić na próbie Siedmiu. Rozejrzał się dookoła i dostrzegł ser Robina zmagającego się z ser Robertem. Jeśli walczący byli bez koni, sam również zsiadł.
- Odstąp, przyjacielu. Ja się tym zajmę - zawołał, gdy już znalazł się przy walczących. - Poddaj się, ser - zawołał do Hunta, dając mu ostatnią szansę na ujście z życiem.
Rufus Reyne
Rufus Reyne

Liczba postów : 77
Data dołączenia : 23/04/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Mistrz Gry Nie Maj 03, 2020 1:37 pm

Cithria zbliżyła się do rosłego ser Willema, sprawnie dzierżącego w dłoniach cep bojowy i wymachując nim jak mieczem w stronę Cleosa. Cleos, ledwo dysząc, odstąpił i oddał pole Cithrii.
Wymienili się bezskutecznie kilkoma ciosami - Cithria zatrzymując się na tarczy, sama zaś uchylając się przed uderzeniami. Pierwsza, Cithria, markując cios tertą, przeniosła miecz na lewą stronę i cięła senatorskim w przerwy w pancerzu. Oboje walczyli bardzo blisko siebie. Następny zaatakował Willem - po jednym z ataków odepchnął ją tarczą i dwa razy przyłożył okutym bijakiem - raz po gębie i raz w lewy bark. Odpowiedziała, wbijając się w niego łokciem, i poprawiła potężnym uderzeniem miecza w prawy bark, na co sama dostała raz jeszcze po brzuchu. Gdy kolejny raz Willem obił jej gębę, poczuła się słabo. I z nim Willem zaraz miał sobie poradzić.
I wtedy przybył Rickard.


Robin, znając dobrze swojego przyjaciela, sprawnie odstąpił i pozwolił mu walczyć. Dobrze radzący sobie do tej pory Robert, nagle, w porównaniu z nowym przeciwnikiem, jakby zatracił swoje umiejętności. Próbował kilka razy uderzyć swojego przeciwnika; niestety zupełnie bezskutecznie. Rufus sprawnie zasłaniał się swoją tarczą i wyprowadzał kontry - raz poziomą kwartą w prawy policzek; następnie górną kwartą przez całą pierś. W końcu zaś uchylił się i sprawnie uderzył primą. Miecz nabrał takiego impetu i hełm tak się pod nim ugiął, jakby sam przeszedł jak przez masło. W końcu przetoczył się przez pół twarzy.
- Aaarg! - ryknął Robert, rzucił miecz i złapał się za twarz. - Litości, proszę! - ryknął. Ten cios sprawił mu niewyobrażalny ból. Krew popłynęła mu gęsto spod hełmu, który tak się wygiął, że Robert swoimi silnymi łapskami nie był nawet w stanie go zdjąć. Jeśli Rufus pozwolił - w końcu zajął się nim maester.


Rickard rozglądał się po polu bitwy. Choć pierwsza walka była prosta, to teraz i tak dostał odrobinę wytchnienia.
Cleos, choć słaniał się na nogach, został zastąpiony przez ser Cithrię. Tam więc na razie mógł być spokojny.
Ser Jamie, widząc że jego towarzysz już skończył, sam zaatakował odważniej. Oberwał kilka razy po mordzie - to prawda. Ale gdy w końcu wpadł w rytm to nie dał mu szans. Uderzył tarczą, dołożył od dołu sekundą, i natarł, powalając przeciwnika na ziemię.
Wciąż dobrze radził sobie ser Hektor, walcząc z ser Henrym. Wymieniali się ciosami, ale z każdym kolejnym to Henry słabł i wyglądał coraz słabiej, jakby zaraz miał paść.
Ser Robert zaś, póki walczył z ser Robinem, walczył jak równy z równym. Przybycie ser Rufusa i zastąpienie swojego przyjaciela w walce okazało się jednak zabójcze. Od tego czasu Robert nie miał już więcej szans.
Ale wtem... Cithria radziła sobie źle. Po raz kolejny to ser Willem był górą. Rickard popędził na pomoc swojej przyjaciółce i, tak jak wcześniej ona Cleosa, tak on teraz zastąpił ją w walce.
Ser Willem wzruszył ramionami, ale stanął do walki. Pierwszy zadany przez niego cios został zablokowany przez tarczę Rickarda, który odpowiedział za to celnym uderzeniem w bark przeciwnika. Willem odpowiedział uderzeniem w hełm. Rickard skontrował w bok, następnie przyłożył tarczą i uderzył primą w bark. Willem odpowiedział w prawy bark. Przez chwilę znowu wymienili się ciosami, sprawnie zasłaniając się tarczami, w międzyczasie tylko Rickard dwa razy wyprowadził swoje uderzenia, obijając bark i hełm.


Pozostałe walki dobiegały końca. Poza Rickardem i Willemem, walczyli jeszcze ser Henry z ser Hektorem. Pod koniec walki ser Henry zerwał się do walki i niczym lew raz za razem obijał swojego przeciwnika, spychając go do defensywy. Hektor, jako doświadczony rycerz, bronił się jednak jak lew; starał się blokować jego ciosy i wyprowadzać kontry. I tak właśnie skończyła się walka - jedną z nich trafił przeciwnika po łbie, od którego ser Henry padł na ziemię.


Rickard i Willem okrążali się, wyczekując okazji do ataku. Czasem próbowali się zbadać, podchodząc bliżej i wymieniając ciosami. Obaj jednak sprawnie operowali tarczami, nie pozwalając się uderzyć. Podczas jednej z takim właśnie wymian Tarthowi udało się celnie wyminąć ochronę i uderzyć nad nią, w prawy bark. Willem zachwiał się, opuścił na moment tarczę, co Rickard bardzo skrzętnie wykorzystał. Natarł na niego, tak że Willem stracił równowagę. Poprawił mu jeszcze w łeb i choć Peake uderzył jeszcze raz w kontrze, to po kolejnym ciosie w głowę padł na ziemię.


Kwadrans później...


Walka była wygrana, ranni powoli opatrywani. Z gleby nie podniósł się ser Eryk, a zarówno stan ser Jerana i ser Roberta był bardzo ciężki. Pozostali, choć ciężko ranni, byli generalnie bezpieczni co do swego żywota. Z obrońców Rhaegara i Rufusa najciężej ranni byli ser Cleos, ser Hektor i Cithria. W przypadku tej ostatniej najwięcej ważył przebity kopią bok oraz zmiażdżony bark. Rufus miał sporo szczęścia i przeciwnik tylko lekko go drasnął. Rickard natomiast miał kilka guzów, siniaków i kilka złamanych żeber, był jednak w stanie zacisnąć zęby i dość pewnie stać na nogach.
Tak lord Tarly, jak i Wiara, musieli zaakceptować rozstrzygnięcia zesłanych im przez Siedmiu. Skoro zaś zeznania Rhaegara i Rufusa były prawdziwe, to młody Bridges musiał został ukarany - Tarly zesłał go więc do lochu, dając jednak jego rodzinie wykupienia młodego gałgana. Ser Uthera nie mogli już ukarać, jego ciało i głowa zostały więc oddane w ręce rodziny.
Ostatnim z tematów pozostał tytuł rycerski ser Cithrii. Choć wykazała się w walce, to wciąż wielu rycerzy nie było w stanie tego zaakceptować. Sam Wielki Septon, choć wcześniej entuzjastyczny, teraz wydawał się o wiele bardziej sceptyczny. Zaczął coś kręcić, a potem tylko oddalił się po cichu, nie udzielając odpowiedzi. Od teraz dziewczynę miały czekać wśród rycerstwa tylko krzywe spojrzenia i marny szacunek - a przynajmniej od tych, którzy jej nie znali...
- Cithrio! - zawołał jeden z nich, schodząc z trybuny. - Ser Rickardzie! Znieważyliście nasze święte prawo i tradycję. - Ściągnął z dłoni rękawicę i rzucił pod stopy olbrzyma z Szafirowej Wyspy. - Ciebie wyzywam więc za ten haniebny czyn, bo z babą walczył nie będę! Jestem ser Manfred Ambrose! Niech Ojciec osądzi Cię z Twej zdrady!





Starucha


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Nie Maj 03, 2020 2:26 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Cithria Nie Maj 03, 2020 2:16 pm

Cihtria z lekkim, lecz chyba dość dobrze skrytym jękiem zdjęła z głowy hełm. Ser Willem okazał się być za trudnym przeciwnikiem. Przynajmniej po uprzednim starciu, które również było dla niej trudne. Może gdyby podeszła do niego zupełnie świeżo... Kto wie. No i kto w zasadzie by się tym przejmował. Liczyło się to, że zapewne w ten sposób uratowała życie Cleosa, sama płacąc za to jedynie własnymi ranami. A w końcu zawsze mogła życiem. No i oczywiście dość istotny był fakt, że wygrali. Rhaegar i Rufus mogli więc najwyraźniej odetchnąć w spokoju. Czego niestety nie można było powiedzieć o niej oraz Rickardzie. Kobieta zapewne w normalnych okolicznościach wściekłaby się na tego całego Ambrose'a. Była jednak zdecydowanie zbyt zmęczona na takie emocje. Dlatego też ograniczyła się do stanięcia pomiędzy Tarthem a nowym rywalem, uprzednio odrzucając swój hełm Lukowi. Zmierzyła obcego oceniającym spojrzeniem, marszcząc przy tym brwi.
Ojciec osądzi cię sprawiedliwie, to fakt. I skaże cię na śmierć. Gdyby było inaczej, to ja i Rickard już dawno leżelibyśmy martwi, zabici z rąk tych wielkich wojowników, z którymi dopiero co się mierzyliśmy - stwierdziła obojętnym tonem, który bardziej przywodził na myśl zmęczoną matkę tłumaczącą coś dziecku, niż rycerza odpowiadającego na wyzwanie innego wojownika. — Jeżeli jednak uważasz, że jesteś ponad decyzjami bogów - to proszę bardzo. Ja sama z chęcią cię wyzwę, jeżeli Rickard coś z ciebie zostawi. Ale miej chociaż na tyle honoru, by nie walczyć z rannym i zmęczonym po wielkim boju. Daj mu czas na wyleczenie ran, byście mogli stanąć jak równy z równym. Chyba, że faktycznie honoru nie masz i chcesz walczyć tu i teraz.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rufus Reyne Nie Maj 03, 2020 2:57 pm

Do przewidzenia było, iż Rufus i tę walkę wygra. Prędko zepchnął ser Roberta do defensywy, napierając zajadle, aż w końcu potężnym uderzeniem rozbił mu hełm, choć głowę nie do końca. Hunt złapał się za twarz i zaczął prosić o litość. To było szybkie - pomyślał tylko. Ser Robinowi wręczył Czerwony Deszcz na chwilowe przechowanie. Potem przyklęknął przy pokonanym ser Robercie, przełożył jego ramię przez swój bark i pomógł mu dotrzeć tam, gdzie znosi się rannych. Sytuacja już się w zasadzie wyklarowała od tej chwili. Jeszcze zdążył się przy okazji przyjrzeć jak radzi sobie Cithria i kolejno Rickard, który ją zastąpił. Niby baba, ale jak baba się nie bije. Bardziej jak chłop - pomyślał z podziwem. Gdy próba dobiegła końca i werdykt został ogłoszony, ze współczuciem przyglądał się giermkowi wleczonemu do tego samego lochu, w którym wcześniej przesiadywał on i Rhaegar. Wciąż wierzył, że chłopak doprowadził do całej tej sytuacji z żalu za swym zmarłym rycerzem, który zapewne stanowił jego autorytet. Wtem w centrum atencji wepchnął się niejaki ser Manfred, który swym czynem nieco Rufusa zdenerwował, więc Reyne zaangażował się w całe wydarzenie zaraz po Cithrii.
- Ser Manfredzie Ambrose - przemówił do nikczemnika, zdejmując rękawicę, której wyściółka jak zawsze capiła lekko potem. - Ja również byłem przy tym obecny i choć nie pochwalam pasowania tuż przed samą próbą, które mogło zostać poczytane jako pasowanie specjalnie na potrzeby wzięcia udziału w próbie. Jednakże ser Cithria zwyciężyła w czterech turniejach pod tożsamością Radosnego Rycerza, a i w próbie stawała mężnie, przeto uważam, że tytuł rycerski jak najbardziej jej się należy. Zatem, ser Manfredzie, to ja wyzywam cię na pojedynek - rzekł rzucając rękawicę pod nogi mężczyzny. - Jestem gotów stawać tu i teraz, by bronić honoru Cithrii - oznajmił twardo.
Rufus Reyne
Rufus Reyne

Liczba postów : 77
Data dołączenia : 23/04/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Lucas Osgrey Nie Maj 03, 2020 3:26 pm

Lucas był dość cichy przez większość tego dziwnego dnia. Właściwie to po prostu wałęsał się za Cithrią jak cień, dając o sobie łatwo zapomnieć. Bił się przez ten czas z myślami. Polubił Rhaegara i był pewien jego niewinności. Gdy Cithria wspomniała, że za jego niewinność mógłby poświadczyć ktoś szlachetnie urodzony, chłopca ścisnęły w żołądku lekkie wyrzuty sumienia, jak zawsze w takich sytuacjach. Nie był co prawda pewien, czy lord Tarly faktycznie uznałby zeznania 16-latka za znaczące, ale sam fakt, że miałby szanse takie poczynić sprawiał, że Luke czuł się z tym źle.
Ale cóż, jak już raz zabrnąłeś w kłamstwo, nie było drogi odwrotu.
Od momentu, kiedy Cithria wyraziła chęć wzięcia udziału w próbie walki, wydarzenia zaczęły gnać na łeb na szyję. Osgrey miał wrażenie, jakby oglądał to wszystko z boku, jakby oglądał przedstawienie teatralne jako widz. Nie mógł w żaden sposób wpłynąć na decyzję Cithrii i innych, jedyne, co potrafił w tym wszystkim to poddać się całej gamie uczuć, niekoniecznie pozytywnych, które momentami naprawdę go paraliżowały.
Nie wiedział, czy to przez zażyłość, jaką czuł do Cithrii, czy jedynie ze względu na wielki szacunek, jakim ją obdarzał, ale każdą uwagę o braku jej rycerskiego statusu i fakcie bycia k o b i e t ą odbierał równie osobiście jak ona. Mimo że chłopak nie odezwał się ani słowem, nie raz widać było po nim, że gotów był rzucić się z zębami niczym wilk na każdego, kto śmiał jej zarzucić jakiekolwiek braki pod tym względem. Nie był co prawda tak głupi, by ruszać na Rickarda, bo miał świadomość, że ten pokonałby go jednym palcem, więc w tym wypadku warknął tylko coś niezrozumiałego pod nosem. Gorszą dla jego cierpliwości próbą były słowa lorda Tarly'ego, bo tam zawrzało w nim już tak naprawdę. Rickard mógł wygłaszać takie opinie choćby dlatego, że znał Cithrię i był świadomy jej możliwości, ale słowa lorda były według Luke'a niczym niepoparte i temu zdenerwowały młodego giermka jeszcze bardziej niż przytyk Tartha. Osgrey już nawet uczynił krok przed Cithrię, by powiedzieć władcy, co o tym myślał, ale, dzięki bogom!, ubiegł go Wielki Septon, zamykając skutecznie chłopcu usta.
Podczas pojedynku Lucas trzymał się Valyrianina, oglądając razem z nim uważnie zmagania. Choć nie trudno było się domyślić, że uwaga Luke'a skupiona była głównie na walczącej kobiecie. Jej pierwsza walka jako rycerz. Powinna być tym zachwycona, czyż nie? Zdawało się jednak, że nie końca tak było za sprawą okoliczności, w jakich doszło do pasowania. I szczerze mówiąc, Lucas podzielał w tym przypadku ten sceptycyzm. Sam miał wrażenie, że to nie było w stylu Cithrii. Ale cóż, stało się. Teraz już nic się z tym nie zrobi. A Cithria z pewnością szybko przyzwyczai się do swojego nowego statusu.
Lucas ani przez chwilę nie wątpił w umiejętności Cithrii ani to, że z pewnością nie poniesie porażki podczas pojedynku. Ale kiedy zobaczył kopię wbijającą się w jej bok, żołądek niebezpiecznie podszedł mu do gardła. Wyglądało poważnie i zdecydowanie był to ten pierwszy moment, w którym zaczął się na poważnie martwić o wojowniczkę. Do końca jej walk oglądał zmagania jak struty, a kiedy w końcu wszystko zostało rozegrane, zerwał się z miejsca niczym piorun, by polecieć do Cithrii. Przyjął od niej hełm jedną ręką, drugą wręczając jej bukłak z wodą.
— Jak się czujesz? Wyglądasz strasznie. Trzeba cię natychmiast opatrzeć! — wyrzucił z siebie z prędkością światła, truchtając za pnącą przed siebie kobietą, którą nie zatrzymałby chyba nawet taran.
Nie doczekał się jednak odpowiedzi, bo oto jakiś rycerzyna z przerostem ambicji i widocznie za małą zawartością gaci kolejny raz tego dnia zdecydował się podnieść mu ciśnienie. Osgrey kolejny raz wyszczerzył kły, czując przemożną chęć odezwania się, ale i tym razem został ubiegnięty. Bogowie chyba dziś czuwali nad jego niewyparzonym językiem. Chłopak żałował jednak, że jego umiejętności nie były wystarczające, by mógł zmierzyć się z tym całym ser Ambrose'em, bo uważał obronę honoru Citrhii za swój psi obowiązek. Całe szczęście, że okazało się, że mieli takich towarzyszy. Jeśli bowiem komuś miałby przekazać ten "zaszczyt", to były to właśnie Rickard. I z chęcią zobaczy, jak Tarth miażdży go na ubitej ziemi, oj tak, z cholerną satysfakcją. Nie mógł się wręcz doczekać.
Lucas Osgrey
Lucas Osgrey

Liczba postów : 71
Data dołączenia : 15/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Gedeon Osgrey Nie Maj 03, 2020 3:51 pm

Gedeon dopiero co przybył na turniej. Namioty Osgreyów były rozstawiane przez towarzyszącą dziedzicowi i jego małżonce żonę, co on sam nadzorował. Coś jednak odciągnęło go od tych obowiązków. Po całych błoniach rozchodziła się bowiem wieść o niezwykłej walce, jaka ma się odbyć. Próba Siedmiu nie była czyś, co zdarza się codziennie. Ged nie pamiętał nawet, kiedy odbyła się poprzednia. Każde z takich wydarzeń zapadało w pamięci na długi. Musiał więc przy tym być.
Gdy zobaczył uczestników, szybko skojarzył białowłosego, o którym wspominał Leyton, z turnieju w Honeyholt. Ged był w młodości w Valyrii i nie pomyliłby valyrianina. Nie, gdy miał takiego przed oczami. Aż żal mu się zrobiło, że mają komplet. Stanąć w takiej walce, to byłoby dopiero coś.
Oglądał więc wszystko w pełnym skupieniu. Irytowało go trochę, że nie zna wszystkich szczegółów. Usłyszał z plotek, że chodzi o jakąś bójkę, w której zginął rycerz. Jednak najbardziej intrygowało go to, że walczyła tam też kobieta. Kobieta rycerz? A to ci dopiero!
Przeżegnał się znakiem Siedmiu, jak wielu innych, gdy bogowie wydali swój wyrok. Próba Siedmiu była świętym obrzędem. A jednak, ktoś, jakimś prosty rycerzyk śmiał kwestionować wyroki bogów. Szybko podpytał kogoś z tłumu, jak to było, że Cythria jest rycerze i dowiedział się, że sam Wielki Septon na to zezwolił, choć żadnych większych szczegółów tej decyzji nie znał. A może źle usłyszał? To nie było teraz istotne. Kim jest w ogóle ten Manfred Ambrose, by podważać decyzję Siedmiu i Wielkiego Septona?
Gedeon wyszedł więc z tłumu, na co zareagowali też sir Aramis i Samuel, jego wierni przyjaciele, dał im jednak znak dłonią, by zostali za nim. Dziedzic Zimnej Fosy stanął obok stojących naprzeciwko siebie sir Ambrose i Cythrii oraz tych, którzy stawali w jej obronie.
- Mości rycerze, nie ma tu potrzeby, by przelewać kolejną krew. Siedmiu orzekło jasno. Nikt z nas chyba nie chce skazać się na Siedem Piekieł, tylko dlatego, że biorą nad nami górę emocje. Dlatego też sir Ambrosie, wzywam Cię, opamiętaj się. Nie jesteśmy poganami zza Wąskiego Morza, którzy sami obierają sobie władców, którzy zaś sprowadzają na nich Zagładę. Jesteśmy pobożnymi rycerzami, wyznającymi Siedmiu, którzy ustalili święty porządek na tym świecie. Święty porządek, w których rycerz podlega swemu seniorowi, a wierny Wielkiemu Septonowi, głowie swej wiary. I tak się składa, że mamy tu zarówno jego Ekscelencję, Wielkiego Septona jak i Jego Miłość, król Mern Gardener, miał zaszczycić nas swą obecnością na tym turnieju. Jeśli więc uważasz, że Siedmiu się pomyliło, przekaż tę sprawę w ich ręce. Jeśli nie, wszyscy uznamy, żeś gorliwy rycerz, który Siedmiu ma w sercu i którego zapalczywości w ochronie tradycji możemy podziwiać. Bo to właśnie przedstawiłeś. Pragniesz bronić uświęconej tradycji. Siedmiu jednak przedstawiło swą wolę. Odejdź więc i nikt z nas nie policzy Ci tego czyny za występek, lecz za wzór gorliwości i mądrości – wyraził ze spokojem swą opinię sir Gedeon. Na razie był jeszcze spokojny. Gotów był jednak dołączyć do walki ramię w ramię z lady Cythrią, sir Richarkem i sir Rufusem, który również taką gotowość wyraził.
Gedeon Osgrey
Gedeon Osgrey

Liczba postów : 119
Data dołączenia : 09/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Lucas Osgrey Nie Maj 03, 2020 4:12 pm

Lucas z takim skupieniem wpatrywał się w ser Ambrose'a, jakby chciał go rozłożyć na łopatki samym wzrokiem, że z opóźnieniem zarejestrował fakt, że ktoś do nich dołączył. A właściwie stało się to dopiero, kiedy dotarł do niego głos jego starszego brata. Lucas ze zgrozą w oczach spojrzał wprost na Gedeona i jego nieodłączną świtę. Stres, jaki odczuł podczas obserwowania walki Cithrii, był niczym z mini-zawałem, jaki przeżywał obecnie.
Ożeszkurwajapierdolę, pomyślał niewesoło, automatycznie wycofując się o kilka wolnych kroków za potężną sylwetkę Rickarda. Całe szczęście, że Ged był skupiony na umoralnianiu ser Ambrose'a. Zdawało się, że nie miał szansy dostrzec Lucasa w tłumie. A przynajmniej taką miał nadzieję. Znając Gedeona, wtedy nie zawracałby sobie głowy sprawą Cithrii i Ambrose'a, a w pierwszej kolejności zajął się wytarganiem młodszego brata za ucho. O Siedmiu, jakie upokorzenie! Luke zapadłby się niechybnie pod ziemię, gdyby Cithria była świadkiem takiej sceny. Nie mógł do tego dopuścić.
I wtedy wzrok blondyna spoczął na hełmie Cithrii, który dzierżył w dłoniach, a o którym z tego wszystkiego już dawno zapomniał.
Święci panie! Bogowie naprawdę dziś nade mną czuwają, wykrzyczał w myślach z nieopisaną ulgą i bez większego zastanowienia przywdział hełm kobiety na własny łeb, nie zastanawiając się, jak głupio będzie to wyglądać wśród zebranych. Był w końcu tylko giermkiem, i tak nikt nie powinien na niego zwracać uwagi. A teraz, z zasłoniętą twarzą, czuł się już w pełni swobodnie i mógł wysłuchać podniosłej przemowy brata. Bogowie, jak mu brakowało tego moralizatorskiego tonu Gedeona. Nie docenia się takich rzeczy, kiedy ma się je na co dzień. A teraz to nawet trochę za tym zatęsknił. Zastanawiał się też, czy kochana Shai była gdzieś w pobliżu, więc zaczął dyskretnie rozglądać się po otoczeniu. Oddałby cały mieszek złota, by teraz uściskać tę dziewczynę. Brakowało mu jej na równi z własnymi braćmi czy siostrą. Ach, no i Kędzior! Gdyby mógł, posłałby go teraz bez zastanowienia na ser Ambrose'a. A Shirei powiedziałaby to swoje słynne "Ups", wzruszając tylko ramionami.
Luke uśmiechnął się szeroko do swoich myśli. Dobrze, że nikt nie mógł tego zobaczyć, bo niechybnie wzięliby go teraz za wariata.
Lucas Osgrey
Lucas Osgrey

Liczba postów : 71
Data dołączenia : 15/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rickard Tarth Nie Maj 03, 2020 5:12 pm

- Hahahaha! - Zaśmiał się, gdy ogłoszono ich zwycięzcami, ale szybko śmiech obrócił się w kaszel. To ci dopiero była bitka! Pomimo odniesionych obrażeń uśmiech mu z ust nie schodził, zaś świat wypiękniał, jakby się normalnie zakochał.
- Ser Cithrio. - Rzucił. - Rzekłbym, że w pełni zasłużyliście na tytuł, ale to już przed próbą wiedziałem. - Dodał z uśmiechem. Zaraz też zmienił kierunek. Obejrzał swoich kompanów, ale wyglądało na to, że obaj żyją i żyć będą, zaś Jamie już udzielał ramienia Cleosowi. Tedy ruszył w kierunku ser Rufusa, zdejmując górną część hełmu i  następnie składając metalowe folgi podbródka. Szczerzył się nadal.
- Ser Rufusie. Bawiłem się przednio. Tedy nie chcę pieniędzy. - Rzekł. Udany bój i przednie walki wprawiły go w świetny nastrój.

Manfred Ambrose... Spojrzał na rycerza i tak sobie na niego popatrzył, uśmiechając się. Tylu ludzi wtrąciło się, nim zdążył odpowiedzieć... Nie dążył do tego, by im przerywać. Po prostu wysłuchał a gdy już każdy się wypowiedział, powołując się na swoje argumenty lub też zaproponował pojedynek wyzywającemu, westchnął.
- Wszystko ładnie, ale teraz jestem zmęczony. Odpocznę, rany się wygoją i wtedy przeciw wam stanę. Bo chyba nie chcielibyście się splamić walką z kimś w tym stanie, prawda? - Odkaszlnął. - Powiedzmy po turnieju? Pasuje wam? Mam nadzieję, bo ja inaczej tego nie widzę. Ale nie bójcie się, będę tam. Wezmę zaś... - Skierował spojrzenie na swój miecz. - Wezmę coś lepszego. Specjalnie dla was. - Jeśli wyzywający nie był uzdolnionym rycerzem, to szczerze miał nadzieje, że jego giermek skombinuje widły i taczkę, bo tak właśnie gość ten opuści pole walki.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Nie Maj 03, 2020 5:39 pm

A więc walka dobiegła końca i jej wynik był taki, jakiego spodziewał się Rhaegar. Od razu skinął do swoich towarzyszy, żeby ci wkroczyli na pobojowisko i pomogli jego kompanom w potrzebie, tu głównie wykazać się miał Valerian, zdolny medyk ze wschodu, znający wiele tajemniczych sztuk lekarskich. Medyk miał na początku dojść do najbardziej rannych, to znaczy Cithrii i Hektora, ale wprzódy ta gdzieś odeszła, więc Valyrianin zajął się Hektorem i Cleosem. Rhaegar zaś poszedł dalej, żeby obejrzeć całe zamieszanie. Z przyjemnością oglądał, jak jego oskarżyciel zostaje prowadzony do lochu, choć prawdopodobnie za to nie zawiśnie, a szkoda, pospolity bandyta tylko na to zasługuje. Wkrótce też wystąpił jakiś wioskowy głupek i zaczął obrażać Rickarda i Cithrię, Rhaegar nie chciał tego tolerować. Wtem pojawił się jakiś rycerz, który zaczął obrażać krainę, w której mieszkał i choć mówił to, broniąc Cithrii, nie podobało mu się to. Żeby jednak nie pogarszać sytuacji, postanowił odpuścić temu ignorantowi.
- Jak nisko musisz upaść człowieczku, że wyzywasz na pojedynek zmęczonego i rannego męża, a na kobietę, która udowodniła swą wartość, lżysz jak na pospolitego plebeja?! - powiedział zdenerwowany. - A nie wierzyłem, gdy mówiono, że w Westeros aż roi się od barbarzyńców. - powiedział już w swoim języku, przez nerwy nie dał rady składnie wypowiedzieć się we Wspólnym. W jego głosie było zaś słychać pełnię pogardy wobec wyzywającego.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Horn Hill - Page 3 Empty Re: Przedpola Horn Hill

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach