Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Areny Volantis

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Areny Volantis

Pisanie  Aemion Belaerys. Pon Mar 09, 2020 10:53 pm

First topic message reminder :

Wprawdzie nie są tak wielkie i popularne, ani też nie tak sławne, jak te w Meereen, ale i w Volantis można znaleźć areny zapewniające gawiedzi rozrywkę poprzez prezentowanie krwawych walk, w których udział biorą zarówno udział ludzie wolni, jak i niewolnicy, a także dzikie zwierzęta.
Aemion Belaerys.
Aemion Belaerys.

Liczba postów : 353
Data dołączenia : 26/10/2019

Powrót do góry Go down


Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Czw Sie 12, 2021 10:26 pm

Kolejny słoń. Dobrze. Trochę musiał poczekać, ale w końcu na arenę wyprowadzili całkiem sporą sztukę, z którą Rickard mógł stoczyć bój. Strzał z łuku okazał się celny, chociaż nie tak jak ten ostatni. Innymi słowy - słoń nadal miał oboje oczu. Szarżował. Trafił. Trochę Rickard odczuł odrzucenie na bok przez potężne ciosy, ale przynajmniej nie został na nie nabity. To byłoby na pewno nieprzyjemne. Słoń próbował dobić go tratując i depcząc, ale Bestia z Tarthu tej przyjemności zwierzęcemu przeciwnikowi nie dała, szybko skacząc w bok i wstając na równe nogi.
Walka była trochę mnie jednostronna niż ta z poprzednim słoniem i Tarthowi trochę się tym razem oberwało, jednak ten szary olbrzym również nie był wystarczający, aby Rickarda pokonać, albo chociaż zmusić jego towarzyszy do interwencji. Bestię poboli, poboli i przejdzie... Dla słonika natomiast przeszło już całe życie...



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Pią Sie 13, 2021 8:02 am

Tym razem było trudniej, szare bydle mocniej się stawiało a jego ataki nie szły tak gładziutko jak przy poprzedniej walce ze słoniem. Grunt jednak, że nie dał się stratować a finalnie i tak zatryumfował i to, biorąc pod uwagę jak niewiele mu zwierzę krzywdy uczyniło, całkiem w zacnym stylu. Ogłosił swoje zwycięstwo krótkim acz dość donośnym okrzykiem. Oto był tutaj dla ludu Volantis oraz własnej chwały i zwyciężał. Dwa słonie i chyba trójka całkiem niezgorszych wojowników - nawet jeśli tylko słonie były jako takim wyzwaniem, to pewnikiem tłum miał na co popatrzeć.

Zszedł z placu boju, by jego rany zostały opatrzone a on sam mógł chwilę odsapnąć. Chciał też się widzieć z organizatorem, by uzgodnić, że dziś odbędzie jeszcze tylko jedna walkę z jakimś znanym przeciwnikiem w ramach pożegnania dnia - tego konkretnie dnia - swych zmagań. Gołe klaty, topór jego wiadomy i arakh zacny. Taki no... Lekki koniec. Może nawet dla oponenta, jeśli znów rozetnie kogoś od obojczyka po mostek. Ach tak, poza tym mu się przypomniało, że słyszał, iż sprowadzają jakieś krokodyle? Więc ten... Co to jest ten cały krokodyl? Z Sothorys chyba to było, prawda? Duże to? Groźne? Warto w ogóle się tym zainteresować? A tymi no... Cętkowanymi ludźmi?

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Sob Sie 14, 2021 5:31 pm

Krokodyl? To był taki duży gad. Wielka jaszczurka, można by powiedzieć, tylko taka z dłuższym pyskiem. Osiągał różne rozmiary w zależności od wieku, miejsca zamieszkiwania i, chyba, podgatunków. Niektóre osiągały nawet ponad dwadzieścia stóp długości, ważyły prawie dwieście kamieni i sięgały dorosłemu mężczyźnie do pasa. Na pewno nie były jednak takim zagrożeniem jak bazyliszek, a i raczej nie dorównywały słoniowi. Chyba że w wodzie, tam ponoć były bardzo zabójcze. Wiele więcej rozmówca Rickarda nie mógł powiedzieć. Nie był uczonym czy też badaczem krokodyli, a jedynie rzucał je czasami do walki na arenie.
Cętkowani Ludzie tymczasem... Cóż, "ludzie", to zbyt wiele powiedziane zdaniem organizatora. Są oni mocno umięśnieni, ich kości są ciężkie i grube, natomiast ramiona dłuższe niż u zwykłego człowieka. Mają pochylone czoła, duże, kwadratowe zęby, masywne szczęki i płaskie nosy, które podobne są do świńskich ryjów. Ich ciało porastają szorstkie, czarne włosy, a ich skóra jest gruba i moręgowata. Sprawia to, że wyglądają bardziej jak istoty świniopodobne niż ludzie. W większości są dzicy, ponoć niewielu z nich, ci żyjący na wybrzeżu, zna mowę kupiecką. Jako niewolnicy nie nadają się zbytnio na nic innego niż areny, ponieważ brak posłuszeństwa oraz agresja uniemożliwiają im pełnienie innych ról. Uzbroić ich w pancerz trudno, zbyt się rzucają, ale rzucić im broń i puścić do walki bez opancerzenia można dość łatwo. W takim starciu, jeżeli trafi się na sprawny fizycznie okaz, a zwłaszcza taki, który już kilka starć ma za sobą i nabrał doświadczenia, walka może być wyzywająca nawet dla zdolnego gladiatora.

Naprzeciwko Rickarda wypuszczono wojownika gibkiego i szybkiego, uzbrojonego w dwa krótkie, nagie miecze. Zmęczenie najwyraźniej dawało się już powoli we znaki Bestii z Tarthu, ponieważ nie szło jej tak dobrze jak z poprzednimi oponentami. Ciosy były jakby wolniejsze i słabsze, a uniki trochę ospałe. Oponent wielokrotnie blisko był ranienia Tartha, a na sam koniec zaciął go nieznacznie dwa razy. Przeciwnik trzymał się też dłużej niż poprzedni i, jeżeli chciał, Rickard miał czas i szansę zaoferować mu litość. Taką ofertę, oczywiście oponent chętnie by przyjął i rzucił broń korzystając z chwili wytchnienia.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Sob Sie 14, 2021 9:27 pm

Mówili więc o dość dużej, ogromnej nawet niekiedy jaszczurce. Dość niebezpieczna, szczególnie w wodzie, ale na lądzie nie stanowiłaby większego wyzwania niż niektóre stwory z którymi się mierzył i wygrywał. Właściwie tyle mu trzeba było wiedzieć. No bo co, o sposób życia i rozmnażanie miałby pytać? Interesowało go zabicie czegoś takiego w boju a zatem wiedza organizatora była w zupełności wystarczająca.
Co zaś tych cętkowanych ludzi się tyczyło... Z tego co zasłyszał, to nie wnioskował, iż te "ludzie" w ogóle potrafiłby mówić po ludzku. No a tutaj jednak niespodzianka, niektóre znały język "kupiecki", cokolwiek to dokładnie znaczyło. Widać, jednak były czasem dość mądre, by handlować, choć to chyba jednak nimi częściej handlowano. Także ten... Skoro mogły stanowić wyzwanie, to pewnie przy następnej wizycie poprosi o jakiś doświadczony egzemplarz. Tylko ten... Czy w kwestii stanowienia wyzwania była mowa o gladiatorach tak zdolnych jak on?

Walka... Cholera, cokolwiek go zirytowała. Albo to on nie wypoczął po słoniu dość, albo to przeciwnik był jakiś lepszy. Finalnie wygrał bez większego trudu, no ale jednak nie tak spektakularnie jakby chciał. Pozostawało skończyć to starcie i zejść z areny. Przez skończenie miało być rozumiane odpuszczenie oponentowi. Mógł złożyć broń a Tarth nawet podszedł do niego i klepnął w ramię, mówiąc, że w sumie całkiem nieźle mu poszło jak na to, że mierzył się akurat z nim. Jeśli był niewolnikiem a pan wyraziłby zgodę, chciał, aby to jego medyk się nim zajął. Wolny człowiek oczywiście zostałby zaproszony. Mieli dobre medykamenty i fachową pomoc.
Pozostało iść zastosować medycynę alternatywną.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Czw Sie 19, 2021 1:17 pm

09/11/11 PZ

Ostatnio odniesione a drobne rany w pełni już się zagoiły - dzięki pomocy medycyny konwencjonalnej oraz takiej, która mogłaby pewnie uchodzić za nieco niekonwencjonalną. Dzięki temu mógł ponownie pojawić się na arenie, by dać jakieś przedstawienie oraz zarobić nieco pieniążków, które przy nadchodzących planowanych wydatkach zapewne się przydadzą. Nie sądził co prawda, by zabrakło z tych, które już ma, ale przecież od nadmiaru pieniążków gorzej mu nie będzie.

Na miejscu chciał się dowiedzieć, czy coś ciekawego znaleźli. W sumie na to nie liczył za bardzo, bo ostatnio był tutaj piątego dnia tego księżyca, ale zapytać nie zawadzi. Jeśli zaś nic mu do zaproponowania nie mieli, to w sumie zawalczyłby z takim krokodylem dużym. Niby mniej groźne od słonia a tym bardziej bazyliszka, ale tego widownia w jego wykonaniu jeszcze nie widziała a on sam był po prostu ciekawy. Chłopaków wziął dla asekuracji, bo to coś nowego. W jego mniemaniu nie będzie mu to ujmowało, póki nie wkroczą, by dupsko rycerza ratować. Także ten... Jeśli krokodyl to krokodyl! Topór w łapę, w drugą arakh, na grzbiet brygantyna a na łeb barbuta. I jazda.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Pią Sie 20, 2021 8:58 pm

Przed walką Rickard dowiedział się, że rzeczywiście nic jeszcze ciekawego dla niego nie znaleźli, ale już mieli coś na oku! Ich kontakty w ciągu tygodnia dostarczyć miały na arenę wielkiego Cętkowanego Człowieka, który ponoć doskonale radził sobie do tej pory w walce i wykorzystywał całkiem sprawnie broń. Oczywiście nie walczył czysto i technicznie, bardziej młócił jak dzikus, którym był, ale ponoć wiedział jak młócić, aby się zbytnio tym nie narażać. Tak czy inaczej zapewniano ich, że będzie w stanie stanowić wyzwanie dla Tartha, a przynajmniej zapewni mu więcej rozrywki niż dotychczasowi przeciwnicy. Ponoć uzbrojony był w brygantynę - zaskakujące jak na takiego barbarzyńcę - i walczył dwoma morgensternami na raz. Na łeb zakładał paskudną barbutę, która ponoć jeszcze bardziej eksponowała jego prawie świński ryj.

Tymczasem... krokodyl. Krokodyl nie okazał się wielkim i strasznym przeciwnikiem. Oberwał strzałą, zaatakował, kłapnął paszczą nieskutecznie parę razy, po czym zginął zasieczony bez większego trudu. Dobrze, że żeby go wyczuć Tarth najpierw uniknął paru jego ataków i obszedł go sobie, to też ludzie nie czuli się zbytnio oszukani, a pewnie uznali to za taką "zabawę".



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Sob Sie 21, 2021 6:39 am

Wielki Cętkowany człowiek, tak? Do tego w pancerzu i z bronią. Po tym jak opisywał go organizator wnioskował, iż jest to coś rzadko spotykanego. To znaczy oczywiście wiedział, iż są to straszne dzikusy a tylko nieliczni potrafią coś tam gadać po ludzku, ale to wszystko. Poza tym na Cętkowanych Ludziach nie znał się kompletnie i jeśli pamięć mu nie szwankowała, to chyba też nie odbył żadnej walki z takowym. Trzeba to będzie dzisiaj nadrobić, aby zrozumieć, z czym mniej więcej przyjdzie mu się mierzyć. Przy okazji zasugerował, iż walkę można odrobinę przesunąć w czasie a jego oponentowi posłać na rzeź jakieś ofiary. Niech zrobi dobre wrażenie, walka będzie wtedy więcej warta. No a jego prywatny interes był w tym taki, że sobie to "wyzwanie" obejrzy, podobnie jak Białego Lwa oglądał. Zabawa zabawą, ale przygotowanym być nie zawadzi.

Tymczasem krokodyl. Raczej sztuczka ze znikającym krokodylem. Bo krokodyl był i zaraz go nie było. Cóż... Miał być prawdopodobnie mniej groźny od słonia. To "prawdopodobnie" czy tam inny synonim tego słowa, którego użyto skłaniał go do myślenia, iż jednak będzie to wyzwanie. Niewielkie, ale jednak. Tymczasem się zawiódł troszkę. No ale... Nic to. Zasmakował tej zabawy i to jakiś plus.
Zszedł z areny, oddając ją na pokaz komuś innemu. Tymczasem on chciał jakiegoś kompetentnego Cętkowanego Człowieka, aby zobaczyć, co to w ogóle jest. Walka bez pancerzy, on zbrojny w topór oraz arakh.

Póki nie przyszła znów jego kolej, zwołał swoich chłopaków i kazał dawać sobie dodatkowy morgenstern. Zrobić miejsce, żeby potem kogoś Człowiekiem Durszlakiem nie zwali. Skoro tamto bydle było dość silne, ażeby władać oboma naraz, to on też chciał spróbować. Znaczy w sumie umiał broń na równi dzierżyć i lewą, i prawą dłonią, ale co innego pojedynczo władać a co innego razem dwie kolczaste maczugi skomponować w sprawnym wojowaniu. Jakby nie wyszło, potem do lewej chciał wziąć swój topór i sprawdzić, czy by poszło. W końcu valyriańska stal była magiczna i lżejsza nieco. Nieco, ale może dość.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Sob Sie 21, 2021 3:59 pm

Hmm... Walkę oczywiście chcieli nagłośnić tak czy inaczej, skoro w końcu miało być to starcie wzbudzające więcej emocji, ale pomysł Tartha im się spodobał. Z pewnością widzowie wezmą wszystko bardziej na poważnie, jeżeli zobaczą wcześniej jak ten Cętkowany Człowiek zabija innych gladiatorów lub zwierzęta. Jeżeli zaś nie zabije, a sam zginie, to będą musieli poważnie porozmawiać ze swoimi dostawcami.

Kiedy Rickardowi dali do ręki dwa morgensterny, to coś tak opornie szło. Nie męczył się może, bo przecież obie ręce miał równie silne, acz gorzej było z koordynacją ciosów, kiedy ta druga broń również była "w pełni obciążona". Sprawa trochę inaczej się miała, kiedy chwycił swój topór. Valyriańska stal rzeczywiście była lżejsza, toteż tutaj wydawało mu się, że mógłby operować nim w połączeniu z morgensternem bez większych problemów. Z rozważań tych wyrwało go przybycie jednego z tutejszych, który powiedział, że jakiegoś Cętkowanego Człowieka na próbę mu wygrzebali z cel pod areną. Ostrzegali jednak, że nie jest to żaden specjalny egzemplarz.
Naprzeciwko Tartha wstawiono krzepkiego, mierzącego sobie maksymalnie pięć i pół stopy wzrostu, szerokiego w barach człowieka. Albo stwora... Chuj wie... Cętkowany Człowiek rzeczywiście miał wyjątkowo długie ramiona, mocarną szczękę i nos przypominający świński ryj. Do tego porastały go gęsto czarne, szorstkie włosy. Skóra stworzenia, tak jak mówiono Rickardowi, upstrzona była ciemnymi pręgami oraz cętkami. Do walki oponent Bestii z Tarthu stanął nago, nawet bez przepaski biodrowej czy sandałków, a uzbrojony był w wielki topór.
Przeciwnik Ricka nie czekał długo, omiótł go krótkim spojrzeniem, chwycił swój oręż, chrumknął coś, ryknął dziko i popędzi naprzód. Tarth był od niego zwinniejszy i szybszy, więc mimo tego dzikiego wyskoku, to on uderzył pierwszy. Do tego bardzo dotkliwie. Cętkowany Człowiek wciąż trzymał się jednak na nogach. Wydawało się, że są przynajmniej trochę wytrzymali. Uderzył wielkim toporem i chybił. Rickard mógł go w tej chwili dobić, albo chwilę jeszcze się z nim pobawić. Na pewno dało się dostrzec, że oponent jego był rzeczywiście może trochę silniejszy od przeciętnego człowieka, a do tego jego skóra zdawała się być twardsza i grubsza. Potężna budowa zapewniała mu też większą odporność na ciosy.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Sob Sie 21, 2021 4:33 pm

Broń w ręku chodziła jak zawsze, ale kiedy przyszło do spójnego prowadzenia ataku obiema maczugami, okazało się, iż jest to dość problematyczne. Jego przeciwnik to jednak robił - choć ponoć nie walczył specjalnie finezyjnie. Czyżby był wiele od Tartha silniejszy? Może... Choć miał poczucie, że nie w sile może leżeć tutaj problem. Być może jest on w technice a raczej jej braku. Dotąd komponował ataki cięższej oraz wyjątkowo lekkiej broni a to coś innego. Zatem będzie do przerobienia temat dwóch ciężkich broni. Jego praca naukowa - tak można to nazwać. Poćwiczy sobie, jak skończy aktualne plany treningowe i okaże się, czy znajdzie technikę dla bardziej topornego rozwiązania, czy może jednak to go przerośnie.
Z topora był rad. To dawało opcje.

Tymczasem nastąpiła walka. Być może też powinien ściągnąć przepaskę i walczyć z pindolem na wierzchu? He... Może Cętkowany Człowiek uznałby go za bożka i padł na kolana. Hehehehe... Żarty o penisach. Dziecinne ale zawsze śmieszne. Tak jak to, że Dornijczycy lubią kozy.
Dobre, koniec tych myśli. Z kuśką na wierzchu, czy nie futrzaka należało pokonać. Przy okazji opatrzył się oponentowi. Jego grubej skórze i masywnemu ciału. Co prawda nie wydawało się, by ten był od niego mocniejszy, ale mimo wszystko dostrzegał, co też może go czekać w walce z większym Cętkowanym Człowiekiem. O tak... Spore pierdolniecie - to na pewno. W najlepszym razie średnia technika. Być może trochę ruchliwości, ale tutaj też by nie oczekiwał wiele techniki a raczej naturalnych odruchów. Szukanie słabych punktów... Może, choć to też wymagało w doskonaleniu odrobiny technicznego podejścia. Ogólnie mógłby rzec, że oczekiwałby twardziela, ale średnio przeszkolonego. Co będzie... Się zobaczy. Temu mógł odpuścić, o ile było to możliwe. Potem pieniążki - ile dostał? - i odpoczynek.

Kolejna walka?... Owszem, po przerwie. Dwóch znanych wojowników na gołe klaty. Topór oraz arakh w jego rękach. Niewielkie wyzwanie, ale chodziło raczej o to, by zarobić nie narażając się specjalnie. W końcu niebawem czeka go wyzwanie, prawda?
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Sob Sie 21, 2021 8:35 pm

Cętkowanego Człowieka nie sposób było oszczędzić, a przynajmniej nie bez starania się, aby go ogłuszyć bez robienia mu krzywdy. Dzikus wpadł bowiem w krwawy szał i nie miał zamiaru zwolnić machania swoim toporem niezależnie od otrzymanych ran. Oczywiście pewnie by się w końcu zmęczył i padł sam, wyczerpany i wykrwawiony, ale komu by się chciało tyle czekać? No... Chyba że Rickardowi zależało na życiu dzikusa i się chciał tak bawić.

W kolejnym starciu - po jakimś czasie - rzucono na niego dwóch wojów, z których jeden dzierżył wielki miecz, a drugi dwa miecze o krótkich ostrzach. Coby nie mówić, kilka razy prawie go trafili, można powiedzieć, że momentami stworzyli potencjał do zaistnienia groźnej sytuacji. Na tym jednak się kończyło.  Tym dwóm, jeżeli chciał, litość dało się okazać. Walczyli raczej technicznie i nie oddawali się pierwotnej furii, która miałaby kierować ich działaniami w miejsce rozumu. W sumie można było się zastanowić czy podobny upór napędzany gniewem nie sprawi, że Cętkowany Człowiek pociągnie dłużej niż wydawałoby się, że powinien.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Sob Sie 21, 2021 9:24 pm

Dzikus czy nie, walczył zażarcie. I za żarcie pewnie też. W końcu nie ma wątpliwości, że był tylko czyjąś własnością. Niemniej...  Należało mu się odrobinę szacunku, choć problemów wielkich nie sprawił. Tarth się nie bawił i elegancko oraz z honorem zakończył żywot oponenta. Oby podobnie a nie na odwrót miała się sprawa z tym, który miał wyzwanie stanowić.

Druga walka była... Chyba nadal względnie jednostronna. Co prawda chłopaki wypadli nie tak źle, całkiem ładnie przeciwko niemu współpracowali. To się chwali, jednak byli tylko trzaskiem monet w sakiewce, w zasadzie pewnikiem dla kogoś takiego jak on. Przeto im darował, jeśli chcieli przyjąć. Ba, jeśli chcieli lub zezwolono im, udzielił swego medyka oraz medykamentów.
Czy dziki oponent z dżungli będzie od nich mniej opamiętany? Czy będzie miał w sobie wytrwałość równą tej, która cechował się Rick? Może... Wielu rzeczy pewnie się dowie oglądając walki. Tego pewnie nie, ale oceni wytrzymałość. A w ogóle... Ten Cętkowany Człowiek był czyjś czy należał będzie do areny?

Co dalej? Brygantyna i hełm, i niedźwiedź. Potem, o ile niedźwiedź go nie rani albo rani marginalnie, to po przerwie znów dwóch znanych na gołe klaty. Topór i arakh. I... Pewnie będzie dość zarabiania na jeden dzień.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Sob Sie 21, 2021 10:29 pm

Niedźwiedź nie okazał się żadnym większym wyzwaniem - podobnie jak poprzednie bestie, z wyjątkiem może słoni mających lepszy dzień - i szybko padł. Rickard najpewniej wyczuł już jak z nimi walczyć, a dzięki temu wiedział jak i gdzie uderzyć, aby zadać im krytyczne obrażenia. Niezależnie jednak od tego jakie to było wyzwanie dla niego widzowie trochę się rozerwali, a jemu kilka sztuk złota wpadnie do sakwy.

Kolejni dwaj gladiatorzy uzbrojeni byli odpowiednio w dwa krótki miecze oraz w tarcze i topór. Ci dwaj nie okazali się jednak tak sprawni jak poprzedni duet - może tamci już wcześniej współpracowali? - i szybko zostali przez Tartha pokonania. Nie wydawali się dla niego nawet średnim zagrożeniem. Jeżeli chciał, to mógł ich oszczędzić, z pewnością chętnie zachowaliby życie. Jeżeli zaś ich marna dyspozycja nie przypadła do gustu, to mógł sprawnie i ku uciesze gawiedzi zakończyć ich żywot.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Nie Sie 22, 2021 12:04 pm

Będąc absolutnie szczerym... Te walki były, jako i poprzednie starcie z dwójką gladiatorów, ino sposobem na zarobienie pieniędzy, więc życia im oszczędził. Słonie dla odmiany stanowiły wyzwanie. Za jednym razem ubił takiego, nie dorobiwszy się na ciele nawet siniaczka, ale innym razem bydle przewróciło go i kopnęło tak, że jeszcze długo czuł swoje żebra. Cokolwiek pokazywał przed widownią, bezlik odbytych w życiu walk sumujący się na doświadczenie nakazywał mu okazywać szacunek wobec takiego oponenta. Słysząc o potężnym Cętkowanym Człowieku także założył, iż będzie trzeba dać mu kredyt na ten szacunek i sprawdzić, czy naprawdę jest tak groźny. I jak jest groźny. Być może, skoro jest tak groźny, warto by postąpić z nim jak ze słoniem. Choć obecność kompanów, o ile byłaby w ogóle akceptowalna, wydawałaby się trochę... Cóż... Uwłaczająca. Z drugiej strony... Śmierć jest bardzo ostateczna a on miał jeszcze przynajmniej ze trzy powody by żyć. Ale mniejsza o to, na dziś kończył.

Co do dni kolejnych... Ćwiczył. Ćwiczył precyzyjność swoich ciosów w walce pancernej. Będąc w pełni zdrowia zdecydował się nawet na walkę ćwiczebną przeciwko swoim trzem tarczom. Bez pancerzy mógł ich zlać jak leszczy, bo oni to średnio umieli w gladiatorskie sposoby walki. Jednakże mając możliwość założenia swoich wspaniałych pancerzy, które im zafundował... To inna para trzewików. Także on włożył swój, włożył hełm, wziął wielki miecz ćwiczebny i nakazał im, aby sami się odziali a w służbę oburęczną powzięli długie miecze. To i tak będzie chyba dość słuszne wyzwanie a jeśli okaże się, że nie to pewnie następnym razem, innego już dnia, doda się tarcze dla nich. Trzech na jednego.
Do walki na arenie wracał przed bojem Cętkowanego Człowieka jeszcze dwa razy - dnia jedenastego oraz czternastego. Za każdym razem przelotem, by wziąć przeciwko sobie dwóch znanych oponentów do walki na gołe klaty. Mógł z drugiego razu zrezygnować, jeśli odniósł jakieś poważniejsze rany, ale to raczej wątpliwe.

Potem przyszedł czas, by obaczyć, co na niego czeka. Oceniał w towarzystwie kompanów i jak przy Białym Lwie zwracał uwagę na każdy szczegół, polegając na własnej znajomości sztuki wojowania. Za kompana służył mu także medyk, co to się znał na ludzkiej fizyczności - Cętkowany Człowiek tak całkiem człowiekiem chyba nie był, ale budowę miał względnie podobną.
Co jasne, opłacili pobyt na widowisku. To było trzydzieści srebrnych?

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Pon Sie 23, 2021 10:39 pm

Walka z trzema pancernymi odzianymi w qohorskie płyty była... ciężka. Może odrobinę dlatego, że Rickard przywykł już chyba do lekkiej, płynnej i piekielnie ostrej valyriańskiej. Tak czy inaczej, musiał namęczyć się zanim swoich oponentów poskładał i musiał przyznać, że sam czuł się niezwykle obolały, kiedy walka została zakończona. Mało brakowało, a to jego kompani położyliby jego.

11-14/11/11PZ

Dwie walki jakie upatrzył sobie dla zarobku były za to takie jak poprzednie - łatwe. Dobrze, że oponentów nie zabijał, ponieważ najwyraźniej była ich ograniczone ilość na tym poziomie umiejętności. W obu starciach po jednej gębie poznał. Tych panów już wcześniej położył, a teraz najwidoczniej wrócili do zdrowia i znowu występowali! Pobawili się trochę, pokrwawili - wszyscy poza Rickiem - pojęczeli z bólu, ucieszyli publikę i zakończyli. Czy z życiem, czy też bez, to już zależało od Tartha. Widownia w Volantis nie była tak żądna krwi jak w miastach Zatoki Niewolniczej, gdzie walki na arenie były częścią wiekowej tradycji, więc okazywania litości nie potępiała jeżeli występ był dobry.

17/11/11PZ

Płacić za wejście? Panie Tarth, to już nie te czasy! Jeżeli Rickard chciał raz na jakiś czas walkę obejrzeć, to wchodził za darmo. Ba! Nawet przygotowali mu specjalne miejsce żeby na pewno miał dobry widok i żeby nikt mu nie przeszkadzał. Wkrótce też na arenie zapowiedziano Cętkowanego Rzeźnika, a naprzeciw niego wystawiono dwóch znanych gladiatorów w skórzanych pancerzach i szyszakach. Jednego z nich Rick poznał, darował mu kiedyś życie. Jego przyszły przeciwnik dzierżył wspaniale wykonany morgenstern w jednej ręce i kij w drugiej. Czyli ta śpiewka o dwóch morgensternach była jedynie plotką z daleka... Kij nabity był czterema dużymi gwoździami, ale wciąż pozostawał kijem, a nie morgensternem. Taka porządna pała z gwoździami pewnie była lepsza niż zwykły kij, ale na pewno gorsza niż prawdziwy, poważny oręż.
Potwór z Sothoryos wygrał, a w przeciwieństwie do Ricka nie okazał litości, barbarzyńsko zabijając swoich oponentów. Został trochę ranny, ale nie było to nic ciężkiego.
Wkrótce poinformowano Tartha, że stwór będzie gotów z nim walczyć ostatniego dnia miesiąca, kiedy w pełni wróci do sił. W celu zwiększenia renomy Cętkowanego Człowieka po tej zacnej walce wystawiono go rannego jeszcze raz kilka dni później. Tym razem rzucono mu jednego średniaka, którego zjadł ledwie draśnięty szczęśliwym trafem. Daty walki z Rickardem to nie zmieniło. Do tego parę razy zarąbał jeszcze jakieś wilki bez większego problemu.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Wto Sie 24, 2021 1:15 pm

Niczego innego się nie spodziewał. W tym boju gotów był ponieść porażkę, niewielką mając nadzieję, iż podoła wyzwaniu. Gdyby tak nie doposażał swoich towarzyszy, to byłoby trochę łatwiej. Niemniej... Podołał i tak, kładąc jednocześnie trzech swych kompanów w pancernej walce. Ledwo ledwo, ale jednak mimo wszystko tak właśnie było, co dawało powód do dumy. Choć bynajmniej nie dawało powodu, by urządzić taką walkę z prawdziwą bronią. Istniały duże szanse, że jednak by poległ a nawet jeśli nie, to rany mogłyby uczynić zeń trupa już na kilka minut po tryumfie. Warto znać granicę własnych możliwości, bo jak to mówią: "wyżej dupy nie podskoczysz".

Dwie walki odbył dla zarobku, szkody na ciele nie ponosząc. Tym razem także swych oponentów oszczędził, skoro była taka możliwość. Niech walczą dalej i przynoszą ludziom radość a sobie chwałę. On ich pokonał i śmierć w tym stanie rzeczy nic by nie zmieniała. A kto wie... Może nawet jego zachowanie przysporzy mu sławy, choć w ograniczonych gladiatorskich kręgach.

I tak wreszcie doczekał się widowiska z potężnym Cętkowanym Człowiekiem. Obejrzał go sobie uważnie, oceniając, jak skuteczny jest w boju a w tym czasie medyk obejrzał inny "egzemplarz". Przyjrzał się broni i tutaj lekko uśmiechnął. Czyli te dwie maczugi kolczaste ino bajką były a prawda taka, że jedna maczuga z kolcami a drugie to nasieka. Tak czy inaczej, ogół informacji nakazywał sądzić, iż może być to bardzo wymagający bój. Dawał sobie nawet spore szanse na zwycięstwo, ale mimo wszystko zgadywał też, że nawet jeśli wygra... Cóż, rany mogą go wykończyć.
Pozostało się przygotować, co też rozpoczął już niebawem. Ogłoszeniem walki mieli się zająć ludzie z areny. On natomiast zaprosił swego pana, aby tą zaszczycił obecnością. Miał też inne sprawy, ale to mniejsza. Poza tym chciał dopilnować tego, by trzydzieści wołów w dniu walki - ostatniego dnia miesiąca - trafiło do świątyni Baleriona. O ile oczywiście świątynia zezwoli. Jeśli zaś tak, to mięso ma trafić do miejskich garnizonów, tak jak poprzednio. Poza tym chciał przekazać arenie pieniądze na chleb dla oglądających - oczywiście w odpowiednich kręgach majątkowych, bo loży bogaczy i dostojników, o ile tacy się pojawią, chlebem nie zamierzał obrażać. Ostatnią rzeczą było przekazanie pewnej kwoty na zabawę w Skale. Zatryumfuje czy polegnie, niech bawią się dobrze.

30/11/11 PZ

Jeśli chodzi o samą walkę, to zaproponował, że może walczyliby bez opancerzenia. No, hełmy niech ostaną. Niemniej, jeśli oponent, o ile w ogóle potrafił się komunikować, wolał zostać w swojej brygantynie, to on też by swą wdział.
Jakby się nie stało, trzeba było wyjść na arenę i pozdrowić tłum. Być może dziś jego dzień zguby. Być może wielkiego tryumfu. Będzie co ma być.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Wto Sie 24, 2021 9:56 pm

Cętkowany Rzeźnik był sławiony w mieście przez ostatnie dni jako potężna bestia, która mogła rzucić wyzwanie Rickardowi. Swój debiut na arenie zaczął od walki z dwoma znanymi i zdolnymi gladiatorami - tak jak to często czynił Tarth - których życie brutalnie zakończył. Później, wciąż ranny, bez trudu rozniósł innego sprawdzonego wojownika. Teraz, na oczach zgromadzonych tłumów, miał zmierzyć się z Bestią z Tarthu. Frekwencja na takie widowisko dopisywała i trybuny były pełne. Walka odbywała się zgodnie z pierwotnym planem - brygantyny, barbuty oraz wybrana broń. Cętkowany Człowiek nie był zbyt rozmowny, więc ciężko było tutaj coś zmienić.
No... Czas było zaczynać. Rickard, co wiedział po obserwacji przeciwnika, był trochę szybszy i udało mu się wyprowadzić pierwszy cios. Jeden trafił, jeden chybił. Oponent został płytko zacięty, ale zaraz wyprowadził własną kontrę. Tarth poczuł jak jeden z gwoździ wystających z grubego kija, który Rzeźnik dzierżył w lewej ręce, muska mu skórę. Blisko. Za blisko. Kolejne ataki Rickarda również były skuteczne jedynie w połowie, natomiast jego przeciwnik zagrażał mu równie często co Bestia trafiała. W końcu jednak urzędujący czempion wypatrzył drobną lukę i bezlitośnie ją wykorzystał - dwa potężne uderzenia posłały w powietrze fontannę krwi, dotkliwie raniąc Cętkowanego Rzeźnika. Możliwe, że ten moment ustawił już całą walkę.
Dalsza potyczka była wyrównana - pomijając fakt, że stwór z południowych dżungli ociekał już krwią, a na Rickardzie było w większości to, co na niego chlapnęło - i obaj wojownicy wymieniali cios za cios, połowę uderzeń oponenta parując lub wymijając. W końcu jednak utrata krwi i zmęczenie musiały zacząć dawać się Rzeźnikowi we znaki, ponieważ zaczął popełniać coraz więcej błędów, chociaż jego szał i dzikość jedynie rosły. O litości w tej walce raczej nie mogło być mowy, o ile Tarth nie chciał wroga ogłuszyć lub czekać aż padnie ze zmęczenia, w tym momencie był już niczym przyparte do muru, ranne zwierzę. Zdesperowany i nieposkromiony... Pozostawało zakończyć pokaz jednym, precyzyjnym i potężnym ciosem, co było w tej chwili już bardzo łatwe.
Publika zaczęła krzyczeć, wiwatować i klaskać. Obserwujący starcie organizatorzy walk patrzyli za to po sobie zdumieni i zszokowani, wymieniając zdezorientowane spojrzenia. Sądzili, że Rickard wygra, ale jednak liczyli na... więcej? Sam Tarth też mógł zauważyć, że chociaż oponent był zdecydowanie gorszy niż inni, nawet kiedy szli na niego we dwóch, to jakoś tak... Daleko mu było do tego czego oczekiwał. Może miał szczęście, a wróg pecha? A może po prostu był już tak sprawny? Kurde...



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Sro Sie 25, 2021 10:24 am

Ten bój miał być w założeniu tak prześwietny, że opis przebiegu walki oraz pochwały dla zwycięzcy gościć będą na ustach mieszkańców miasta jeszcze przez wiele dni. Podniosłość tego starcia mogła stać w pobliżu walki z bazyliszkiem - bez przesady, ale względnie blisko. Wyszło zaś... Tak jak wyszło. On dobrze wiedział, że to umiejętne doszukiwanie się luk w obronie oraz słabych punktów porobiło tę walką. Gdyby nie te zdolności lub brak okazji, Cętkowany Rzeźnik mógłby go pokonać. Ba, walczyli przez większość czasu jak równy z równym. Bo i pod wieloma względami byli równi. Co jednak pomyśleli sobie widzowie? Och, może nie było tak źle, w końcu widzieli, jak Rzeźnik zabija.
Tak czy siak, zbyt wielkiej dumy okazać nie powinien. Podszedł do trupa, poszturchał go trochę swym toporem. wzruszył ramionami i ukłonił się widowni. Prawa noga tyle, lewa do przodu, prawa ręka przy brzuchu lewa na bok i ukłon. Potem zszedł z areny. Niech ktoś inny zabawi tłum, jednakże nie ostatecznie. Chciał jeszcze wyjść dzisiaj, skoro w sumie dobrze się czuł a widownia była na miejscu.

Wybory już na horyzoncie a nawet na wyciągnięcie ręki, tedy i mus mu było specjalnie nie przesadzać. Toteż wziąć chciał dwóch znanych wojowników na walkę bez opancerzenia. Jeśli ci go nie zranią lub jeno tam nieznacznie drasną, to wziąłby kolejnych dwóch takich samych i na tych samych zasadach. Jeśli zaś ci by też nic mu nie uczynili, to może niedźwiedź. Czy będzie coś dalej? Może, ale może też i po pierwszej walce skończy na dziś. Tak jak sobie założył, na wybory trzeba być gotowym.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sie 25, 2021 9:36 pm

Rickard zechciał jeszcze trzech walk - maksymalnie - tak więc organizacja poszła w ruch. Żeby nie tracić widzów po walce z Rzeźnikiem zapowiedziano publice przerwę i powiedziano, że zaraz odbędzie się jeszcze jedno starcie po krótkiej przerwie. Do kolejnych organizatorzy potrzebowali już większych odstępów, ale to chyba było Tarthowi na rękę, aby mógł odpocząć.
Na początku zmierzył się z dwoma mężczyznami, z których jeden uzbrojony był w topór i tarczę, a drugi w wielki miecz. Kilka groźniejszych sytuacji było, ale koniec końców zwyciężył bez żadnej nowej szramy. W kolejnym starciu jeden z przeciwników dzierżył wielki miecz, drugi zaś wielki topór. Walka podobna była do poprzedniej - kilka niebezpiecznych momentów, ale ostatecznie żadnych ran. Na sam koniec, pod wieczór, Rick mógł zmierzyć się z dużym, brunatnym niedźwiedziem i - zaskakując nikogo - pokonać go bez większego trudu.

Na sam koniec organizatorzy walk poprosili Rickarda, aby dał im trochę czasu przed kolejną wizytą. Gladiatorzy o jakich prosił nie byli aż tak obfitym zasobem i musieli pozyskiwać nowych, leczyć tych, którzy przeżyli zadane przez niego rany oraz grzebać tych, którzy mieli mniej szczęścia. Oczywiście wciąż szukali czegoś ponad tych śmiałków, których powalał ostatnio tak ochoczo, ale nie mieli dotychczas szczęścia.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Czw Sie 26, 2021 3:30 pm

Trzech maksymalnie? No ale... Mamo, no... Ja nie chcę jeszcze iść spać.

Stało się to, czego się obawiał a co stać się w końcu musiało. Chyba pokonał arenę. Wszyscy, lub prawie wszyscy, godni przeciwnicy z tejże areny byli martwi, albo kontuzjowani. Monstrów takoż naubijał. Jak ktoś lubił misie i słonie, to jego lubić już nie mógł. Jasny gwint, zasugerowali mu, że powinien na trochę sobie odpuścić wizyty u nich. On, sławny i przynoszący zyski. Cholibka, to jest znak, że coś się dzieje.

Hehe, no dobrze. Dobrze. Niech tak będzie, problemu z tym nie miał a potrzebny odnowienia sił rozumiał. Zasugerował, że może lepiej byłoby szukać nie wojowników a stworzeń. Dla niego dobra walka to dobra walka - tak czy siak. Niemniej jednak dla areny chyba to drugie będzie korzystniejsze. Zdążył już zauważyć, że monstra lepiej działają na wyobraźnie tłumu niż wojownicy. Starcia "człowiek kontra bestia" chyba po prostu są bardziej intrygujące. No ale może to tylko jemu się wydawało i nie miał racji. Ino sugerował a oni zrobią, jak im wola, bo przecie on nie ich pan.
Tymczasem... Należało udać się za Czarne Mury do rezydencji, aby odnieść ekwipunek. Zdać, co pożyczone. Uszykować się a następnie ruszyć do karczmy. Chciałoby się do Skały iść, ale tam to pewnie już wszyscy pijani w trzy dupy, jak im na zabawę wyłożył. Także tam to może w drodze powrotnej zajrzy, z właścicielem się kufelkiem stuknie, bo o nim nie mógłby zapomnieć. No i właśnie... Brał swoich niewolników, jeśli oczywiście chcieli.
Przed wyruszeniem, korzystając z tego, że może Aemion pracę na dziś skończył, poprosił, aby umówić go może jakoś... na drugiego? Da radę? Jeśli tak, to chciałby zająć może troszkę więcej czasu.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Pią Wrz 24, 2021 5:17 am

17/12/11 PZ

To jeszcze nie były dni wyborcze a on nie wydobrzał jeszcze w pełni. Jednakże do jednego i drugiego niewiele brakowało a na dzień dzisiejszy miał umówione jakieś walki. Z kim będzie walczył? Wiedzieć to nie wiedział, ale po długim czasie rekonwalescencji i przymusowego oszczędzania się, rad był, iż w końcu będzie mógł robić to, co robić uwielbiał. Zebrał swoich kompanów, medyków i marynarzy do pomocy. Jeżeli medykom czegoś do skutecznego leczenia brakowało, to śmiało mogli mu to komunikować - się uzupełni. Zabrali też jego narzędzia pracy, czyli ekwipaż bojowy. Cokolwiek mu tam zaproponują, chciał być gotowy, żeby wyzwaniu sprostać.

Wyruszając, nakazał też posłać dziesięć monet, by w Skale znów strumieniami lały się napitki i akompaniowała im zagrycha. Zapewnić kazał, że po walkach, o ile nie padnie trupem lub zbyt ranny nie będzie - prawda, trochę mało prawdopodobne scenariusze -, to dołączy i będzie się bawił razem z nimi. Kto wie, może nawet się dziewczynek nasprowadza.

Pierwej jednak arena a zatem chciał pomówić z organizatorami. Co oni mu tam uszykowali? Spokojnie, zaraz opowiedzą... Bo jeśli łeb demona udałoby się do kupy złożyć i sprawić, to mogliby go ludziom pokazać. Niech go zapowiedzą, ogłaszając, iż powraca na arenę ich czempion, który walczył z demonami dawnej Valyrii. Łeb mógłby jakiś konny z wolna przewieźć po obrzeżach areny.
Po co mu to? Cóż... Haniebne czyny sługi przynoszą ujmę panu. Chwalebne czyny sługi przynoszą panu zaszczyt. Tak przynajmniej mu się wydawało. On zaś obiecał, że będzie służył, jak służyć należy. Szczególnie musiał się przyłożyć po obietnicy prezentu, jaki ma otrzymać. Jeżeli jednak to był zły pomysł, to nie namawiał. Na pewno zaś chciał walczyć.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Pią Wrz 24, 2021 2:37 pm

Z kim miał walczyć? Otóż tuż przed wyborami były trochę problemy ze znalezieniem godnych przeciwników dla Tartha, ponieważ większość właścicieli niewolników chciała oszczędzić swoje najlepsze sztuki, aby były w pełni gotowe na ostatnie dziesięć dni księżyca. Wolni ludzie pośród walczących również chcieli być w pełni sił na ten okres. Niektórzy byli związani z jakimś stronnictwem czy możnym panem, inni dostali ofertę krótkiej współpracy za pełną sakwę błyszczących monet, a jeszcze inni po prostu uważali, że w tym czasie zdobyć będą mogli więcej chwały. Co poradzić, takie były teraz czasowe realia...
Dla Tartha przygotowano więc kilku gladiatorów niższej rangi. Powiedzieć by można, że "średnich". Sugerowano ze względu na to potykanie się z nimi biorąc na raz dwóch lub nawet trzech, ponieważ takie możliwości istniały. Oczywiście mogli również zdobyć się na posłanie do walki paru zwierząt. Mieli na zbyciu jednego słonia, a także dwa niedźwiedzie. Jeżeli Rickard miał też jakieś pomysły z czym chciałby walczyć w późniejszym terminie, to również mógł im powiedzieć teraz. Słoń, tygrys, lew, dzik? Niestety ich poszukiwania wielkich, odznaczających się szczególnymi atrybutami okazów na razie spełzały na niczym, za co przepraszali.
Co do głowy, to udało się to paskudztwo całkiem nieźle zszyć, aby trzymało się razem. Jeżeli Rickard chciał, to mógł ktoś zrobić rundkę i pokazać jego trofeum widzom. Taki teatralny gest mógł w sumie nawet dobrze zadziałać na publikę, pobudzić wyobraźnię, pomóc budować dalej legendę...

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Pią Wrz 24, 2021 4:46 pm

Czy objazd z łbem uczynić? A uczynić, niech ludzie na trybunach zobaczą, czego on poza areną dokonał. Niechaj krzykacz ogłosi, że bestia owa dziesięć stóp wzrostu miała i własnemu stadu przewodziła. On jednak i jego kompanioni urządzili przeciwko temu, pokotem całość kładąc. O ofierze krwi jaką dali wspominek lepiej nie czynić, bo chwały z tego nie będzie.

Do walki zaś... Bogowie, nawet nie ci lepsi. Średniaki, co to trzech bez problemu mógłby ubić. Trudno jednak, skoro wyzwań nie będzie, to chociaż widowisko da. Kazał ręce sobie obwiązać do łokci materiałem i ubrać dotąd ręce płytowe, co by miał czym parować poza unikami. Weźmie jednego na początek i ku uciesze tłumy bez broni go pokona. To znaczy pancerna pięść to w sumie broń, ale no... Wróg będzie miał groźniejszą.
Oczywiście miał zamiar ogłuszyć oponenta a nie uśmiercać. Żadnego zgniatania czaszki, czy ukręcania łba.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Pią Wrz 24, 2021 9:41 pm

W takim razie "krzykacza" z głową monstrum w garści wypuszczono jako wstęp dla występu Rickarda, który przecież zrobił sobie dłuższą przerwę i wierni kibice z pewnością za nim tęsknili. Sam łeb był całkiem spory, więc trochę łatwiej szło uwierzyć - zwłaszcza ludziom w pierwszych rzędach - w rozmiar potwora, a do tego lud Volantis widział już niezwykłe wyczyny w wykonaniu Tartha. Zgładził Białego Lwa, ubił Cętkowanego Rzeźnika i wielkiego bazyliszka, obalał na ziemię słonie oraz weteranów aren jakby byli niczym. Ogłoszenie wraz z trofeum wzbudziły więc niemały zachwyt i pobudziły ludzi do rozmów. Nie była to może rzecz wywołująca olbrzymi zryw pewien wiwatów i popychająca kobiety by nagle zaczęły rzucać w Ricka bielizną, jednak z pewnością bardzo pozytywnie wpłynęła na prestiż Bestii z Tarthu i rozejdzie się po mieście.

Tymczasem walka... Rickard w pancernych rękawicach przeciwko wypuszczonemu naprzeciw niemu wojownikowi, który okazał się dzierżyć wielki miecz. Starcie od razu dało się zauważyć, że jest nieuczciwe. Dla nieszczęsnego gladiatora, rzecz jasna, który bardzo szybko został zbity przez Tartha na kwaśne jabłko. Raz czy dwa jego miecz świsnął niebezpiecznie blisko wielkiego czempiona, jednak nic ponadto. Rickard pobawił się z nim trochę ku uciesze rozradowanej gawiedzi, po czym czystym ciosem znokautował oponenta.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Sob Wrz 25, 2021 8:27 am

Tłum na pokaz zareagował entuzjastycznie i z tego wyniku można było być zadowolonym. Brak obrzucania bielizną przez kobiety jakoś musiał przeżyć... Po prawdzie nigdy o czymś takim nie marzył. Na co mu czyjeś znoszone pantalony czy inne takie? Gdyby pozywały cycki, to jeszcze ujdzie. Nie był z tych, co to się lubią tylko gapić, ale lepsze to niż obrzucanie bielizną. Tak czy siak, grunt, że uznanie dla jego umiejętności rosło.

Walka była taka, jaką być miała - łatwa i czysto pokazowa. Nie dzierżąc żadnej broni w dłoniach rozłożył oponenta z wielkim mieczem i zabawił tłum. Co było następnym krokiem? Coś klasycznego... Wziąłby trzech takich średniaków i zawalczył z nimi - co jasne w ulubionej przez publiczność walce na gołe klaty. Do boju tutaj wybrałby już standardowy rynsztunek, czyli topór z valyriańskiej stali oraz przedniej jakości arakh. Poza tym byłby ino w nogawicach oraz obuwiu. Zwycięstwo było raczej pewne a jeśli chodzi o to, jak potraktowałby rywali, to miał zamiar raczej ich oszczędzić, o ile zechcą się poddać, no i o ile przypadkiem ich wcześniej nie ukatrupi.
Następnie byłby odpoczynek i znów kolejna walka. Tutaj, jak przy pierwszej walce, nakazałby założyć sobie ręce płytowe do łokci. Poza tym odziać miał brygantynę oraz barbutę. Za pasem na ewentualny użytek czekałby topór z valyriańskiej stali. Co zamierzał? Pokonać za pomocą pięść niedźwiedzia.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Nie Wrz 26, 2021 1:03 am

Trzech zdolnych, ale nie wybitnych, gladiatorów na raz? To było przecież nic! Żaden z nich nawet nie zdołał zbliżyć się do draśnięcia Tartha, dla którego pokonanie ich było dziecinnie proste. Mógł spokojnie pobawić się trochę z nimi ku uciesze tłumu, po czym poranić trochę, rozbroić, ogłuszyć czy co też tam chciał zrobić, aby pokazać im, że mają szansę zachować życie. Oczywiście każdy z nich, kiedy już trochę powalczył dla zabawienia gawiedzi, chętnie z okazji skorzystał i przeżyć mógł, aby walczyć kolejnego dnia.

Z niedźwiedziem było już trudniej. Brązowy, kudłaty zwierz wypuszczony został na arenę i z wściekłym rykiem ruszył na Rickarda, który chciał położyć go z użyciem jedynie pięści. Trudno było niedźwiedzia trafić tak, aby poczuł, za to on nie miał aż tak wielkiej trudności w przebiciu się przez lekki pancerz. Na szczęście Tarth był szybki i sprawnie szło mu uskakiwanie przed ciosami bestii. Po uniku starał się doskoczyć i, najlepiej, rąbnąć miśka w łeb. Walka nie należała do krótkich, ponieważ zwierz twardo się trzymał i trudno było go w taki sposób zmęczyć. Do tego zdołał parę razy oponenta pazurami drasnąć. Koniec końców zwycięzca mógł być jednak tylko jeden... Rick doskoczył do niedźwiedzia, który już trochę był otępiały, i rąbnął go prosto między oczy. Zwierz padł.
- Wściekłe Pięści! Łohooo! - krzyknął ktoś na trybunach podrywając się z miejsca.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 4 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach