Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Areny Volantis

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Areny Volantis

Pisanie  Aemion Belaerys. Pon Mar 09, 2020 10:53 pm

First topic message reminder :

Wprawdzie nie są tak wielkie i popularne, ani też nie tak sławne, jak te w Meereen, ale i w Volantis można znaleźć areny zapewniające gawiedzi rozrywkę poprzez prezentowanie krwawych walk, w których udział biorą zarówno udział ludzie wolni, jak i niewolnicy, a także dzikie zwierzęta.
Aemion Belaerys.
Aemion Belaerys.

Liczba postów : 353
Data dołączenia : 26/10/2019

Powrót do góry Go down


Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Sro Lip 21, 2021 6:16 pm

25/10/11 PZ - przedpołudnie

Czas płynął, rany się goiły i wreszcie oto Tarth był w pełni swych sił. Nareszcie zdecydował się pozwolić sobie na przyjemność walki na umiłowanej arenie. Czy było to dla niego pożegnanie z tym miejscem? Chyba nie, jeszcze nie teraz, bo z całą pewnością zajrzy tutaj w czasie wyborów, złożyć kilka głosów na swojego patrona. Niemniej, z tego co wiedział, niebawem będzie miał nowe ulubione miejsce a to... Cóż, pewnie troszkę odejdzie w zapomnienie. Tak to już w życiu bywa.

Zapowiedział się kilka dni wcześniej na czas przed południem. I od razu chciał zaznaczyć, że piach areny może mu być potrzebny na dłużej. Dlaczego? Ano dlatego, że nie miał zamiaru kończyć na jednej walce. Jak to będzie, to się obaczy, ale koncepcja wstępna była taka, by zacząć od niedźwiedzia. Porządnego miśka. Jakby tygrysa albo hrakkara mieli w zapasie, to też byłoby miło. Poza tym może jakiś człowiek. Zobaczy się, na ile zdrowie pozwoli. Przy okazji pewnie jego chłopcy chcieliby też coś do sakiewki przygarnąć, więc oni też po jakimś średniaku wezmą. Może coś więcej, albo razem z nim, jeśli zdrowie pozwoli. Tak czy siak, chciał dać dłuższe - dwie a może nawet ze cztery walki - przedstawienie, o ile właścicielom areny to nie przeszkadza. Jak przeszkadza, to trudno. Na pewno coś wspólnie uradzą.

Mniejsza... Po miśka na pewno przyszedł. I tę walkę miał zamiar odbyć.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Czw Lip 22, 2021 3:15 pm

Rickard chciał kilka walk na arenie? Żaden problem, ponieważ zwierzęta i przeciwnicy już przewidziani! Zapas bardziej pospolitych zwierząt na arenie był zawsze, nie było problemu znaleźć wilka, dzika, cieniokota czy nawet niedźwiedzia. Czasem zdarzały się również tygrysy i lwy, a nawet hrakkary. Niewykluczony był również słoń. Po ostatnim starciu Tartha na arenie organizatorzy posłali nawet statek do Gogossos, aby sprowadzić więcej egzotycznych stworzeń - bazyliszki, małe i duże, a także wielkie krokodyle czy cętkowanych ludzi.

Na początek niedźwiedź. Bestia została wypuszczona, Rickard celnie trafił ją oszczepem i dobył swoich broni, którymi wykonał dwa potężnie cięcia, kiedy tylko zwierz zbliżył się na wystarczającą odległość. Potężne łapy oraz szczęki próbowały go sięgnąć, ale bezskutecznie. Niedźwiedź był zbyt powolny, aby go trafić. Zaraz też Tarth ciął ponownie, znowu dwa razy celnie, a jedno z uderzeń przecięło ścięgna w łapie misia, który zaczął potwornie utykać. Zwierz spróbował raz jeszcze pochwycić swego przeciwnika w wielkie szczęki, acz osłabiony ranami zdołał jedynie wystawić się na śmiertelny cios...
Bestia z Tarthu zatryumfowała po raz kolejny!



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Czw Lip 22, 2021 5:43 pm

Hmm... Zrobił im większy popyt na egzotykę? Rozwijali się? To dobrze! Ponoć kto się nie rozwija, ten stoi w miejscu - na pewno tak to widać z perspektywy tych, którzy nadal biegną. Chociaż szczerze współczuł tym wszystkim ludziom wysłanym po te monstra do dżungli. Pal licho spotkanie z bazyliszkiem! W karczmach kilka razy usłyszał o Gogossos oraz tym całym Sothorys. Wizyta w pierwszym mogła być ciekawym doświadczeniem - jego pan, o ile dobrze pamiętał, stwierdził kiedyś, iż można tam spotkać niezwykłe przemieszanie wszelkich ras. Hehehe... No właśnie.
To drugie miejsce jednak. Dżungla. Uhhh... Był taki marynarz, co mówił, że są tam muchy, które składają ci jajeczka do ucha, gdy śpisz. Rickard nie wiedział, czy to prawda, ale jeśli coś z prawdy w tym było, to bogowie chrońcie. Paskudna, niegodna śmierć. Tfu!

Niedźwiedzie były duże, silne i zażarte. Stanowiły wyzwanie nawet dla porządnych wojowników. Tymczasem on czuł, jakby go na tym niedźwiedziu oszukali. To znaczy spodziewał się dość prostej wygranej, ale nie zdobyć nawet małej szramy? No cóż, może misiek miał zły dzień. Zdarza się nawet najlepszym. Tak czy siak, z szacunku do samego siebie nie wznosił ostrzy, ni też okrzyków. To ostawić lepiej na godniejsze zwycięstwa. Pewnie innego dnia, dziś nie planował wielkich prób.
Podszedł do wyjścia i przyjął kubek wody z wyciśniętą cytryną, by zwilżyć gardło i zaznać orzeźwienia. Skrzywił się, syknął i zawołał o hrakkara. Bez zmian w wyposażeniu, rozpoczynając zaś walką od rzutu oszczepem odzyskanym z ciała miśka. Oczywiście jeśli ten był uszkodzony, to wziąłby drugi.
Póki jednak nie wyprowadzili lwa, chciał zapytać o słonie. To duże bydlęta. Po prawdzie to gdyby nie jad, zapewne groźniejsze by były niźli bazyliszek. Ile ludzi zazwyczaj z takim walczyło?

Jeśli po lwie wszystko było z nim w porządku - znaczy uszczerbek na zdrowiu nie był duży -, to ściągnąłby z siebie pancerz i wyposażony w taką samą broń jak dotychczas, poprosiłby o jakiegoś lepszego zawodnika.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lip 27, 2021 9:35 pm

- Słoń? - jeden z ludzi z areny, którzy zajmowali się bestiami maści wszelakiej podrapał się po głowie. - Zdarzało się, że walczyli tutaj ze słoniami, to prawda - powiedział. - Bestia ma rozmach jak pierdolnie, a i stratować umie porządnie, toteż trzeba bardzo uważać - rzekł, ale nie rozwijał tematu wiedząc, że Rickardowi najpewniej nie trzeba tłumaczyć takich rzeczy. - Bywało, że walczyli z nimi w parach, albo w kilku. Był jednak taki jeden Smoczy Lord kilka lat przed Zagładą, stryj mi opowiadał, który miał taką fantazję, że walczył z nimi sam. Do tego prawie całkiem goły! Ubrany jeno w skórę hrakkara i przepaskę biodrową, a uzbrojony we włócznię - wyjawił. - Ponoć ubił w ten sposób aż trzy słonie, każdego oddzielnie, rzecz jasna. Nazywał się chyba Commaedus, coś takiego... Tak czy inaczej, jak możecie zauważyć co gladiator, to inny pomysł jak i w ilu się za takiego słonia brać.
Niby odpowiedź, a prawie jak jej brak. Mężczyzna powiedział jednak szczerze wszystko co o podobnych walkach wiedział, a przynajmniej nie wydawało się Tarthowi żeby próbował coś kręcić.
- A, jeszcze jedna sprawa - przypomniał sobie. - Bo są słonie duże i te mniejsze, karłowate - powiedział. - Więc z tymi drugimi, rzecz jasna, walka bywa znacznie łatwiejsza. Ja to bym powiedział, że sobie pewnie z jednym dużym w pojedynkę poradzicie. W końcu kto, jeśli nie wy?

W tym samym czasie załoga areny przygotowała dla Rickarda upragnionego lwa. Jeżeli nie miał żadnych więcej pytań w kwestii słonia, to mogli zaczynać przedstawienie.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Wto Lip 27, 2021 11:06 pm

Niby nic konkretnie mu nie powiedziano, ale... Ale jednak jakieś tam wskazówki były. Oczywiście sam już domyślił się, iż bestia taka może człowieka stratować. Tego warto było unikać. W sumie to przy jego zręczności i wyrobionych odruchach zbroja mogła być zbędnym obciążeniem. Tak, potrzebowałby możliwości manewrowania. Tak jak tamten Smoczy Lord z przed kilku laty, co to walczył w przepasce i ze skórą białego lwa na plecach. Swoją drogą, to co oni mieli z tymi skórami? Ach, nieważne. Ważna była natomiast włócznia. Bydle miało grubą skórę i pewnie sporo tłuszczu, więc może lepiej niż ciąć, byłoby dźgać, co? Plus do tego długość broni. Nie takie głupie. To znaczy valyriańska stal swoją drogą. To valyriańska stal, kurwo... Twoja gruba skóra i tak zostanie pocięta. Niemniej, arkh mógłby zamienić na włócznię. Tak, tak będzie dobrze.

Zapytany o lwa spojrzał z lekkim skonfundowaniem. Otrząsnął się z zamyślenia. Może by tak... Jebać lwa? Tak, zaproponował by jebać lwa. I w sumie przeprosił za zamieszanie. Może zje go na deser, jak starczy mu sił. I o ile przeżyje. Chciał słonia. Dużego. Jego towarzysze weszliby z nim, uzbrojeni w oszczepy, włócznie oraz miecze. Oczywiście mieliby pancerze. Ale... Jak przy bazyliszku, zainterweniowaliby tylko wtedy, kiedy byłoby to konieczne. Spróbowałby pierwej sam. On uzbrojony w swój topór oraz włócznię, pierwej jednak oddałby strzał z broni dystansowej. Odziany natomiast w gambeson i barbutę. Żadnej skóry hrakkara.
Czy miał plan na walkę? No... Nie dać szarżować, wykorzystać własną ruchliwość oraz zręczność. Celować w oczy i szyję, o ile bydle uniesie łeb. Szyja to zawsze dobry cel.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Nie Sie 01, 2021 5:39 pm

Jebać lwa? No, jeżeli pan Rickard mówił, że jebać lwa, to jebać lwa. Zarządca natychmiast machnął ręką i fuknął coś na podwładnych, a ci wyrwani z konsternacji pobiegli szybko z powrotem ku arenie i zwierzętom szykowanym do walk. Kilkanaście minut i hrakkar ponownie znalazł się w wygodnej klatce z kawałem mięsa na uspokojenie nerwów. Najwyraźniej pożyje trochę dłużej. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach do walki przygotowano słonia - dużą, szarą bestię, którą trochę rozjuszono, aby na pewno chciała walczyć.
Tarth rozpoczął od strzału z łuku. Strzała wbiła się w grubą skórę na głowie zwierzęcia, ale chyba nie uczyniła mu żadnych większych szkód poza powierzchowną raną oraz większym rozdrażnieniem. Teraz słoń był pewien - Rickard musiał zginąć, rozgnieciony pod jego potężnymi nogami. Zaszarżował. I trafił. Słoń machnął głową i z rozpędu uderzył w Tartha swoimi kłami, aż wypuścił gwałtownie powietrze z płuc od siły uderzenia. Obalony na ziemię rycerz ciął i dźgał, trafiając słonia w nogę oraz podbrzusze, jednak sam również został mocno kopnięty przez jedną z jego nóg. Udało mu się jednak zerwać zaraz na równe nogi i zaatakować. Posłana w stronę łba słonia włócznia drasnęła bestię w pobliżu oka i zmusiła go do odwrócenia na ułamek sekundy głowy. Wystarczyło to, aby Rickard mógł do niego doskoczyć i dotkliwie rozciąć mu bok toporem. Kolejnego ataku ze strony słonia Tarth dał już radę uniknąć. Widząc, że taktyka działa, rycerz z Szafirowej Wyspy ponowił swój atak - włócznia w oczy, doskok, cięcie. Skutecznie, tak jak wcześniej. Niestety tym razem unik nie był już na tyle sprawny, a rozeźlony gigant naparł mocniej i dalej. Rickardowi ponownie oberwało się masywną nogą i trochę go słoń poturbował, przebiegając nad nim. Szczęśliwie nie zdołał w niego wdepnąć.
Bestia z Tarthu poderwała się z ziemi i uskoczyła przed kolejnym atakiem słonia, nie chcąc nacierać, kiedy piasek z areny wciąż jeszcze trochę utrudniał widoczność, zalegając w oczach. Szybko jednak Rickard doszedł do siebie i kontratakował. Włócznia posłana w stronę łba słonia sięgnęła tym razem celu i wbiła się w samo oko. Mocne pchnięcie i weszła głęboko. Słoń zawył i stanął na tylnych łapach. Zaraz opadł z impetem na ziemie, próbując zgnieść Tartha. Ten jednak sprawnie uskoczył i kiedy tylko stwór, wolniejszy już ze względu na liczne rany, obrócił łeb, uderzył toporem. Jeden cios, drugi, trzeci i szary gigant padł martwy na piach. Tłum zerwał się z miejsc i zakrzyknął radośnie!



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Pon Sie 02, 2021 4:05 am

Mruknął z niezadowoleniem, kiedy strzał z łuku nie przyniósł większego efektu. Słaby debiut znakomitej broni. Szkoda, wielka szkoda... Jednakże, nie był to moment by pozwalać sobie na rozmyślenia. Rozjuszył słonia, więc w pośpiechu oddał broń swemu ziomkowi i chwyciwszy topór oraz włócznię, ruszył ku szaremu olbrzymowi.

Początek był kiepski. Nie umknął szarży monstrualnych rozmiarów bydlęcia a to bolało. No ale, nie takie obrażenia już znosił, nie tak poobijany już walczył. Wziął się zatem do roboty, spiął dupsko i pokazał, że nie darmo zwą go "Bestią". Pomimo zażartego oporu oponenta, zatryumfował, nie dając się wdeptać w ziemię ani też nadziać na ciosy. Ryknął tryumfalnie nad pokonanym słoniem i zakręcił toporem nad głową, by zaraz dać widowni ukłon.
- Auć. - Mruknął pod nosem w czasie ukłonu. - Chyba żebra... - Dodał, równie cicho. - Mmm... żeberka. - Rzucił, zdając sobie sprawę, że trochę zgłodniał przez to zabijanie. Tak, chyba na dziś było dość. Chyba. Jeszcze to przemyśli, ale skłaniał się raczej ku decyzji, aby wykurować te wszystkie obicia i stłuczenia, i dopiero wrócić.

Zlazł z areny, by poddać się leczeniu. Miał swego medyka, ale w sumie chciał dopłacić, aby pomógł mu ten z aren. W końcu jego ciało było świątynią, musiał o nie dbać i tak dalej. Na pewno jego ciało i zdrowie były coś warte a jego samego było stać na dbanie o nie. W tym czasie jego chłopcy mieli wziąć sobie po jakimś zbrojnym średniaku i pokazać obuszkiem, co potrafią robić najlepiej. Mistrzami areny oraz ulubieńcami tłumu nie będą, ale do sakiewek coś im tam wpadnie. On natomiast chciał pomówić z organizatorem walk. O tym ile zarobił mogli pomówić później, przy okazji też by mu rzekł, ile za ciosy słonia by mu odliczyli z nagrody. Pierwej jednak chciał wiedzieć... Bo oni pewnie mają tutaj też niewolników z Westeros. Może rycerzy? Nie żeby mu to wadziło. Jednak gdyby tak zorganizować kiedyś walkę z takim rycerzem w westeroskim stylu tylko na ostro, he? Znaczy się konie, kopie bojowe, hmm? Wiadomo, nie stały repertuar, ale jednorazowy pokaz w ramach ciekawostki.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Pon Sie 02, 2021 10:13 pm

Rickard oddał się w ręce medyków, którzy świetnie spełnili swoje zadanie. Specjalista, na którego usługach zależało mu dodatkowo, nie stawił się, ponieważ pracował nad swoimi projektami, ale gotów był go przyjąć później tego dnia. Jeżeli mowa była o walce rycerskiej z kopiami i tak dalej, to mogli raz takie coś zrobić, czemu nie. Słyszeli o westeroskich turniejach i tam ponoć ludzie się nie zabijali, ale skoro tutaj w grę wchodziła prawdziwa krew wraz z walką do upadłego, to mogli spróbować. Czy mieli rycerza w niewoli? Tutaj było ciężej. Łowcy niewolników zaglądali czasami do Westeros, jednak większość niewolników z tego regionu pochodziła raczej ze statków plądrowanych przez piratów. Na łajbach rycerze często zaś nie przesiadywali, a zwłaszcza nie na takich, które atakowali piraci. Chociaż też organizatorzy nie znali się dobrze na rycerzach i pewnie zwykłego wędrowca spod żywopłotu nie odróżniali od pospolitego najemnika, a rycerza wyobrażali sobie w płycie - lub przynajmniej kolczudze - na potężnym koniu. Podsumowując - nie mówili nie, tylko jeszcze musieli znaleźć Rickardowi odpowiedniego przeciwnika.

Przyjaciele Tartha tymczasem stoczyli po walce - każdy z nich odniósł zwycięstwo, a ich rany nie były zbyt poważne. Zarobili kilka sztuk złota, rozerwali się, byli zadowoleni.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Wto Sie 03, 2021 1:27 pm

Po walce czuł się żywy i miał w sobie entuzjazm. Kiedy już go opatrzono, pogadał sobie z osobą odpowiedzialną za organizację walk i rad był, iż ta zgodziła się przystać na jego propozycję. W sumie, nie dziwota. Będą mieli ciekawostkę - jak wyjdzie, to dobrze a jak nie, to więcej nie będzie powtórek. Na próbę winni mu znaleźć kogoś, kto byłby odpowiednikiem lepszych wojowników z areny. Średniak to byłoby zbyt mało w tym wypadku a przynajmniej jemu się tak zdawało, i tak też sugerował organizatorowi.
Przy okazji oznajmił, że chciałby, aby ciosy słonia zachowali przez dwa dni. Tylko dwa dni, jeśli do tego czasu nikogo po nie nie przyśle, to znaczy, że ich nie weźmie. Oczywiście, jeśli jego prośba im nie pasowała, to nie było problemu. Aż tak ważna ta kość słoniowa nie była, żeby się wykłócać.

Póki był na to czas, udał się na trybuny, aby obejrzeć choć trochę z walk swych kompanów. Zasiadł między ludźmi i oglądał zatem. Złapał się na tym, że patrzy jakoś tak już bez entuzjazmu. Im więcej czasu mijało od walki, tym bardziej ponuro się czuł. Powinien być przecież radosny. Położył sam sporego słonia - to wyczyn, którego nie każdy dokona. Niemniej zdawało mu się, że po bazyliszku to krok wstecz. Z jednej strony jego życie nareszcie miało konkretne cele i była jeszcze przysięga, nie powinien szukać tak chętnie zguby. Bo choć to radości z boju szukał, trudno inaczej zwać te niebezpieczne próby. I po części to nie chciał, miał po co żyć. Z drugiej strony zaś ciągnęło go do tego, by osiągnąć więcej. A może po prostu potrzebował odmiany, aby przegnać melancholijny nastrój? Może powinien poprosić o jakieś zadanie, albo możliwość opuszczenia miasta na kilka dni. W końcu będą jeszcze wybory, będzie otwarcie nowego obiektu - przyszłość była pod znakiem areny i kolejnych okazji do przynajmniej wartościowych walk.
- Łeee... - Mruknął pod nosem, gdy walki się skończyły. Wstał z siedziska, od tak poklepał po ramieniu pierwszą osobę z lewej i uśmiechnął się. Na razie potrzebował kobiety i piwa, więc wracali na kwatery. Sprzęt niech chłopaki zatrzymają, może znajdzie się dla niego zastosowanie. Jakby co to on im to jakoś wynagrodzi.

30/10/11 PZ

Przez kilka dni spokoju - ale nie bez treningu, bo miał zamierzone ćwiczenia i tego się trzymał - zdołał wykurować rany. Namyślił się też, że słoniowych kłów nie chce - licho z nimi, co oznajmił przy okazji, gdy wizytował na arenie jako widz. Poza tym, choć nie był człowiekiem wierzącym, postanowił złożyć ofiary za pomyślność a w sumie to aby o nim i rodzie któremu służy dobrze mówili. Ostatni dzień miesiąca - to chyba dobra data. Także ten... zafundowałby dziesięć wołów dla boga Baleriona - o ile oczywiście świątynia zechciałby przyjąć ofiarę. Mięso miało pójść na posiłek dla garnizonów miejskich, aby chłopaki sobie podjedli. No bo skoro to bóg wojny... Niech mają wojownicy.
Wydał też dziesięć sztuk złota dla areny, o ile chcieli pomóc. Chleb dla oglądających. Niech mają, proszę bardzo. Na ile starczy. Kolejne dziesięć sztuk złota poszło dla gospody Skała. Niech chłopaki dziś piją piwa i miodu! I niech im dziewczynki zatańczą.

Sam przybył na areny i chciał zawalczyć. Przeciwnik znany, nie średniak. Walka bez opancerzenia. To na początek i dalej... Się zobaczy. Tak czy siak, brał swój topór oraz arkh. Pancerzy nie, no bo mieli walczyć bez. Także tylko przepaska oraz sandały.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Czw Sie 05, 2021 9:48 pm

Świątynia bardzo chętnie i z wdzięcznością przyjęła datek od Rickarda. Cieszyło ich, ze ofiarę dla boga wojny i patrona żołnierzy, zwłaszcza tak hojną, postanowił złożyć najsłynniejszy wojownik w całym mieście. Nikt nie protestował też, kiedy Tarth zażyczył sobie, aby mięso z ofiar przekazać dla miejskich garnizonów - było to nawet w opinii kapłanów bardzo stosowne. Żołnierze z pewnością dowiedzą się od kogo dostali mały "prezent", a przynajmniej paru z nich z pewnością widziało walki Tartha i było jego kibicami.
Bywalcy gospody byli zachwyceni hojnością Rickarda - po raz kolejny - ponieważ dzięki jego hojności Dwayne wykładał dla nich za darmo dzbany piwa idące w setkach. Pewnie weszłyby nawet w tysiąc z hakiem, gdyby nie to, że część funduszy szła na to żeby dobry trunek czymś zagryźć. Publiczność areny za to była zdziwiona, ponieważ nie spodziewała się poczęstunku od czempiona, ale nie pogardzała. Zwłaszcza biedniejsi widzowie, którzy trochę odkładali żeby zobaczyć słynną Bestię z Tarthu, byli bardzo wdzięczni.

Co do samej walki, to naprzeciw Rickarda stanął postawny i żylasty Ghiscarczyk. Zbudowany był dobrze, a ruchy miał płynne i zwinne, jednak wprawne oko Tartha natychmiast poznało, że nie była to zwinność na miarę Białego Lwa. Mężczyzna dzierżył wielki topór pokryty dziwnymi runami. Ruszyli. Czy starcie było wymagające? Nie oszukujmy się, nie było. Rickard mógł trochę pobawić się z przeciwnikiem dla uciechy widzów - oczywiście nie nazbyt lekkomyślnie, w końcu był to jednak kompetentny wojownik - i zwyciężyć dość łatwo przy odniesieniu minimalnych ledwie ran. Zadrapań, można powiedzieć.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Czw Sie 05, 2021 10:42 pm

Przyjęli jego ofiarę. To wyśmienicie. Jeszcze nie był pewien, czy sympatia wojaków z garnizonu mu się przyda, bo w sumie z planowania był trochę noga, ale nawet jeśli nie to dobrze dokarmić wojenną brać. Jeszcze zaś lepiej sprawić radość ziomkom gladiatorom. Dwayne jednego dnia sporo zarobi a porządne chłopaki się zabawą, jak się takim zuchom należy.

Wstąpił na piach areny. Przywitał tłum i walka się rozpoczęła. Znów Ghiscarczyk... I znów zabawa, ale z umiarem tym razem. Wtedy to poszalał, tym jednak razem oponent był bardziej kompetentny. Niemniej... I tak musiał przegrać. Gdy się tak stało i jeśli padł kaput bez dechu a zarazem nie miał pana, to wziął sobie topór. Nie wierzył, by był on magiczny. Co to to nie. A jeśli nawet był, to magia na licho się zdała poprzednie u właścicielowi. No, ale run był ciekawy - jako być może kultury ghiscarskich wojowników.

Po walce poszedł się napić, odsapnąć. Maznąć myryjskim ogniem. Zaraz jednak przywdział brygantynę, barbutę a wziął w łapy topór i arakh. Dawać tego hrakkara, dość se pożył. A skórę to chciał, bo ładna.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Pią Sie 06, 2021 6:55 pm

Walka z potężnym hrakkarem... nie była tak trudna i widowiskowa jak Rickard mógł liczyć. Tak, zwierz był silny i szybki, miał łapy z pazurami niczym ostrza noży i paszczę pełną zabójczych głów. Mógł również powalić nieważnego oponenta na ziemię i tam go dobić. Rickard również był jednak szybki i silny, jego skórę chroniła naszyta na skórzaną kamizelę stal, a w dłoniach dzierżył oręż o wiele groźniejszy niż naturalne bronie lwa. Podobnie więc jak niedźwiedź, hrakkar musiał ulec. Tłum nagrodził jego występ brawami, skóra lwa została mu obiecana.
Ciężkie było życie weterana tylu walk. Jak tutaj znaleźć coś, co mogło być wyzwaniem?

Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Pią Sie 06, 2021 7:42 pm

Nie liczył na wielce widowiskową walkę. Wszakże pokonał już niedźwiedzia, który od lwa był przecież mocarniejszy. Pokonał słonia, który choć za drapieżnika nie uchodził, to przecież był nie lada potężnym bydlęciem. No i w końcu bazyliszek, który tego białaska wciągnąłby dupą. Chciał skórę z niego. No i może faktycznie był trochę ciekawy, ile ten lew będzie w stanie pokazać.

Po walce szedł z areny i dał tam posłać kogoś innego. Niemniej, zamierzał jeszcze przynajmniej raz tam wrócić. Póki co jednak dał się opatrzeć i oddał chłopakom swoje opancerzenie, które nosił przy okazji walki z lwem. Organizatorów poinformował, aby znowu posłali mu na piach kogoś pokroju tego Ghiscarczyka. Znów... Nie będzie to wyzwanie, ale przynajmniej względnie porządne widowisko. Nie zawsze można było być tym weteranem pełną gębą... Chyba, że postanowiłby skopać rywala na śmierć, przy okazji żonglując sztyletami. To byłoby widowiskowe! Jednak zdecydowanie niemożliwe. Tak więc w przyszłości pozostają słonie, bazyliszki, wiwerny i oczywiście demony. W końcu go ogłoszą czempionem! A przynajmniej do tego dążył. Bo trzeba mieć w życiu jakieś marzenia, nie?

Kiedy walka była już gotowa, wyszedł na ubitą a pokrwawioną ziemię areny ino w przepasce oraz sandałach. W jednej dłoni dzierżył swój wspaniały topór, w drugiej zakrzywiony arakh. Cokolwiek zaś w łapach miał przeciwnik, nie wątpił Rickard, iż dzierży też kupę w... no pewnie coś tam na dupie miał. Cóż, nie samymi straszliwymi bestiami człowiek żyje. Trudno. Zawsze jednak mógł mu darować, jeśli odpowiednio szybko złożyłby broń. Tylko nie za szybko, bo wtedy to chyba rzeczywiście skopałby go na śmierć. W sumie... Mógł jakoś tak na początku zamiast ciosu jedną bronią dać kopa w dupsko rywalowi. Żeby widownia miała ubaw. Po to tutaj przyszli.

Aha, do ewentualnego leczenia brałby kogoś też z areny, aby asystował. No i ogień, wiadomo.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Pią Sie 06, 2021 9:24 pm

Przeciwko Rickardowi zaraz rzucono kolejnego niewolnika, tym razem wyglądał na... Trudno było powiedzieć, ten nie do końca wpasowywał się w jakiś konkretny typ. Z jednej strony mógł być Dornijczykiem, albo też Myryjczykiem, ale z drugiej mógł się urodzić po prostu w jakimś mieście portowym z kurwy i żeglarza. Trudno orzec. Tak czy inaczej - podobnie jak Tarth odziany on był jedynie w przepaskę biodrową oraz sandały, za broń służył mu stalowy topór, a poza nim miał też tarczę.
Kop w dupę, tak? Przeciwnik sporo się ruszał, więc nie było łatwo, ale po paru próbach Rickardowi w końcu udało się oponenta w tyłek kopnąć. Wściekł się tym najwyraźniej, ponieważ zaraz kontratakował - skutecznie! - i ciął rycerza płytko przez pierś. Dalej walka przebiegała już typowo. Rickard zdominował przeciwnika i - mimo odniesienia jeszcze paru pomniejszych ran - zatryumfował. Przeciwnikowi dał krótką chwilę na możliwośc złożenia broni, ale ten nie chciał. Może był odważny. Może był szalony. Może szukał śmierci. Może kop w zad go rozwścieczył. Wszystko to było gdybanie i prawdy nigdy nie poznamy. Gladiator nieznanego pochodzenia poniósł śmierć.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Pią Sie 06, 2021 10:17 pm

Poszło... Nie tak źle. Zwyciężył, choć kopnięcie w zadek dopiero po kilku próbach w jego mniemaniu było trochę jak żart, który ktoś zaczął tłumaczyć. Lud chyba też nie miał frajdy. Trudno się mówi. Tak czy siak, wygrana należała do niego. Oponentowi dał szansę, by żył a ten wybrał śmierć w boju. Jakie by nie były motywy tejże decyzji, szanował ją. Ta śmierć nie przyniosła mu hańby. Po prawdzie głupio się Bestii zrobiło, że zadał mu tego kopniaka. No ale...

Zszedł z areny i dał się opatrzeć. Na dziś dość było już wojowania i ran, trzeba znać umiar aby zachować życie. Także ten... Wzięli skórę i udali się do miasta. Nie miał w planach wielkich zakupów a chciał jedynie kupić ładną złotą zaponę, czyli broszę. No i chciał znaleźć kogoś, kto ze skóry lwa i zapony uczyni jedność, aby było takie miłe futro. Dobre, jak trzeba się opatulić. Kupiły też beczułkę dobrego wina, najlepiej z Arbor a i też tego brandy z Tyrosh.

Po co mu to? Ano szedł po prośbie do jegomościa, co mu pomagał w leczeniu. Wiadomo którego. Tenże pomagał mu już nie raz, więc postanowił obdarować go futrem z broszą oraz napitkami. No i leczenie, wiadomo.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Sob Sie 07, 2021 2:54 pm

Rickard otrzymał wkrótce swoją skórę i mógł ruszyć na poszukiwania rzemieślników, którzy spełnić mogli jego zachciankę. Nie było to szczególnie trudne, w końcu żył w mieście już od ponad roku i orientował się w nim niezgorzej sam, a i dzięki swojej sławie mógł liczyć na to, że ktoś chętnie wskaże mu drogę. Z rzemieślnikiem się dogadał i nawet udało mu się ugadać tak, że robota miała zostać wykonana "od ręki". W czasie oczekiwania mógł ruszyć na rynek i zakupić pożądany alkohol.

Po paru godzinach, kiedy powrócił do rezydencji spotkać się ze wspomnianym jegomościem, miał już wszystko. Mężczyzna przyjął z wdzięcznością prezent i przeprowadził na Rickardzie zakończoną sukcesem kurację, a kiedy ta była za nimi zaproponował, aby uraczyli się jednym z przyniesionych przez Tartha trunków.



(z/t)

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Sob Sie 07, 2021 9:55 pm

05/11/11 PZ

Pod koniec ostatniego miesiąca pokonał na arenie dwóch całkiem kompetentnych niewolników oraz... kotecka. Nie było to nic, czego lud Volantis by już nie widział, ale całkiem porządne przedstawienie to i owszem. Po takim wysiłku musiał trochę się wykurować, aby przy kolejnych próbach nie ryzykować przesadnie własnym zdrowiem. Szczególnie, że miał zamiar znów pobawić się z jakimś szarym grubaskiem a to nie będzie takie łatwe. Ostatnio poszło dobrze, ale mimo wszystko poznał oponenta a takoż jego straszliwą siłę i wiedział, że mogłoby być gorzej.

Dwa dni wstecz poinformował organizatorów, że zamierza walczyć ponownie z dużym słoniem. To dobra walka, więc mogą sobie trochę ludu nagonić na areny, szczególnie, iż z okazji tej walki znów postanowił wydać dziesięć złotych honorów na chleb dla oglądających. W ramach własnych przygotowań natomiast zamierzał odwiedzić swego pana i poprosić go o udzielenie mu jego medyka oraz innego specjalisty na tę walkę. Oczywiście serdecznie zapraszał też jego samego na arenę, aby obejrzał walkę, ale nie sądził by podobnie zajęty człowiek miał czas na pośledniejsze spektakle. No ale może ktoś z rodziny się pokaże? Może. Nie nalegał.

Do walki stawał w gambesonie oraz barbucie, dzierżąc swój topór z valyriańskiej stali oraz arakh wyśmienitego wykonania. Podobnie jak poprzednim razem, także i teraz miało mu towarzyszyć jego trzech w pełni wyposażonych kamratów - qohorskie pancerze, miecze, tarcze oraz oszczepy. Podobnie też jak poprzednio, pierwej oddać chciał strzał ze swego łuku wykonanego ze smoczej kości. Łuk potem do Cleosa, który miał u wyjścia podać medykowi. Po jednym strzale miał być zbędny, albowiem Tarth ruszał do boju. Z tą odmianą, że Jamie oraz Robert mieli rzucić swymi oszczepami w słonisko. A nuż szybciej pójdzie, łatwiej pójdzie... I może coś jeszcze dla ludu zawalczy dziś.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Pon Sie 09, 2021 12:01 am

Druga walka z szarym olbrzymem okazała się o wiele łatwiejsza niż Rickard zakładał. Może to ten konkretny słoń był w gorszej formie niż ten poprzedni. Może to on, po pierwszym starciu, wiedział już czego się spodziewać i co robią, aby bestię skutecznie powalić. Może po prostu dopisało mu tym razem szczęście. Niezależnie jakie były przyczyny jego sukces, był to sukces fenomenalny.

Strzał oddany w stronę słonia był perfekcyjny, lepiej strzelić się nie dało. Jedno z oczu zwierzaka poszło w odstawkę, a on sam wydał z siebie okrzyk bólu i wściekłości. Szarżował. Rickard uskoczył i nie dał się tym razem uderzyć, powalić i poturbować. Ciął toporem i arakhem po nogach stwora i zostawił na nich głębokie szramy, z którym polała się krew. Słoń miotał się, tupał i machał łbem na wszystkie strony, próbując Tartha zmiażdżyć lub też nadziać na swoje potężne ciosy. Bezskutecznie. Było raz czy dwa bardzo blisko, ale koniec końców Rickard zawsze unikał gniewu szarego olbrzyma. Tymczasem ostrza gladiatora pracowały nieustannie i bardzo skutecznie, pozostawiając kolejne cięcia na nogach i brzuchu zwierzęcia. Jedno cięcie, dwa, trzy i wiele, wiele więcej... W końcu, wymęczony i ranny, słoń musiał ulec...



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Pon Sie 09, 2021 4:59 am

Sukces strzału - wysoce zadowalający. Tym razem, w przeciwieństwie do poprzedniej walki ze słoniem, udało się trafić bardzo ładnie. Tak to jednak bywa, że różnie bywa. Ludzie oceniający choćby wyczyny strzelców często zapominali, że poza umiejętnościami, jakością broni czy nawet czynnikami takimi jak wiatr, strzelenia do celu w ruchu było obarczone zmienną w postaci ruchu tegoż celu. Rozbujana tarcza była łatwa to przejrzenia, ale słoń żył i zachowywał się w sposób trudniejszy do przewidzenia. Ba, zaraz po wypuszczeniu strzały mógł nagle odrobinę przychylić łeb, od tak... I co? I umknęło to przewidywaniom a zatem zamiast w oko, dostałby taki słoń nad oko, co w zasadzie sporo zmienia. Niełatwy kawałek chleba oddać taki strzał a że umiejętnościom dopomogło szczęście, to mógł być dumny z wyczynu. I był, zaraz ruszając by zabić.

Tu też poszło elegancko. Ani jednej ranki. Był z tego popisu rad a zarazem był też trochę zmachany. Brak ran brakiem ran, ale musiał się nagimnastykować, by tego dokonać. Wysiłek fizyczny i ciągłe skupienie na walce troszkę w kość dały, zatem gdy już pozdrowił tłum i ryknął dla zebranych zwycięsko, zszedł z areny by zmartwić medyków. Na tę chwilę roboty dla nich nie miał, ale... Ale dzień jeszcze młody, więc obaj - nieważne kim był drugi medyk - niech będą gotowi, by w razie czego go łatać.
Chciał się widzieć z organizatorem. Niech tam sobie wpuszczą kogoś na arenę, bo on odsapnąć potrzebował. Jednakże będzie dziś jeszcze walczył. Niech mu dadzą kogoś takiego znanego. I niech to będzie Dothrack. I... Jeśli nie mają stosownego konia, to on odda mu jednego ze swoich bojowych. Znaczy nie na stałe, ale do walki. Bo oni przecież lubią walczyć z konia, prawda? Wręcz uwielbiają swoje konie. To będzie dobra walka a, że Dothrack, to miał Rickard pewność prawie, iż nie będzie krzywdzenia zwierząt, tylko odbędą tę walkę między sobą. Do walki oczywiście mieli przystąpić bez opancerzenia. On zaś chciał używać dalej topora z valyriańskiej stali oraz arakha. To znaczy jakby dawał radę. Jak nie to, zawsze ręka z arakhem mogła chwycić za wodze. Jednak był sprawnym i zręcznym jeźdźcem, więc raczej powinien dać radę w manewrowaniu wierzchowcem udami, przynajmniej w chwilach ataku. Oczywiście jeśli walka miała miejsce na koniach to pierwej szarża.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Wto Sie 10, 2021 8:56 pm

Dothraka mu znaleźli. Znaleźli Dothrakowi godnego wierzchowca. Dothrak - jak to jego lud miał wyuczone - umiał jeździć bardzo dobrze i atak w szarży również umiał skutecznie przeprowadzić. Problem był jednak ten sam co zwykle - nie był na poziomie Rickarda. Pierwszy przejazd. Tarth toporem nie trafił, albowiem w ostatniej chwili musiał odbić arakh przeciwnika. Krwawo jednak ciął go swoją bronią, którą dzierżył w drugiej ręce. Nawrót. Drugi przejazd. Topór trafił. Arakh Rickarda równiez trafił. Rycerz był szybszy od Dothraka, więc jego broń nawet nie zdążyła trafić, chociaż leciała na spotkanie z ciałem Bestii, ponieważ wypadła z bezwładnej już, martwej dłoni. Tak oto potęga ataku wzmocnionego pędem szarżującego konia skróciła i tak krótkie już walki Rickarda. Publice się jednak podobało. Było coś nowego. Było bardziej dynamicznie.

Po walce jeden z organizatorów zaproponował Tarthowi, żeby może brał po kilku przeciwników. Powiedział też, że - jeżeli Rickard jest chętny - mogą zacząć o wiele intensywniej szukać jakichś specjalnych okazów zwierząt, czy to niezwykłych, czy tych standardowych, acz wyrośniętych, albo też rozglądać się za rzadko występującymi, ale skuteczniejszymi niż nawet znany wojownik gladiatorami.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Sro Sie 11, 2021 2:48 am

Walka taka sobie, ale wiele się też po niej nie spodziewał. Szybko ubił przeciwnika a przejechawszy jeszcze kilka metrów, zawrócił konika i spojrzał na wypadłego z siodła trupa. Skrzywił się. Ajajajajaj, za mocno... - pomyślał. Chciał dać oponentowi szansę na poddanie się w tej nierównej walce. Z drugiej jednak strony, tenże chyba nie zasłużył. Różnica między nimi swoją drogą, ale mógł się lepiej postarać. Chyba. Tak czy siak, ziemia już mu lekką i niech tam sobie spoczywa w pokoju czy wędruje po jakiś wiecznych stepach. Cokolwiek. On schodził z areny, aby odsapnąć. Kiedy zaś tak sobie popijał lekkie piwko i rozmawiał z kompanionami, zagadał go jeden z organizatorów. I w sumie chłop dobrze prawił. Rickard myślał o braniu sobie kilku oponentów na raz, ale nie chciał im też robić tutaj nadziej, że będzie pokonywał tabuny. Obskoczony przez wystarczająco kompetentnych wrogów, nawet on będzie musiał paść, także ten... Zakładał sobie, że może na początek spróbuje z dwoma, może trzema i się zobaczy. Jeśli zaś chodzi o bardziej kompetentnych rywali oraz wspanialsze okazy zwierząt, to oczywiście mogli szukać a on przyjrzy się propozycjom i najpewniej coś wybierze. Co jasne pewnie przeniesie się w końcu na większą arenę, ale może coś jeszcze tutaj zdąży pokazać - tego nie mówił, ale tak było.

Jednakże mieli mu znaleźć ostatnio rycerza. Jeśliby się znalazł, to bardzo miło. To pewnie znowu nie byłaby zbyt spektakularna walka, ale ładny kontekst do boju z nieopancerzonym wyjcem a poza tym szkoda, by ich wysiłek poszedł na marne. Może zainteresują ludzi i uda się trochę więcej zarobić. Hmm? Jak tak, to wskakiwałby w pancerz, brał kopię i na koń! Potem zaś... To w sumie zależałoby od tego, czy walka nie byłaby faktycznie spektakularna. Bo mając siły, mógłby pomyśleć nad jakimś ambitniejszym wyzwaniem na zakończenie dzisiejszego dzionka na arenie.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sie 11, 2021 9:28 am

Mężczyzna musiał Rickarda bardzo przeprosić, ale żadnego rycerza nie znaleźli. No... Nie znaleźli takiego, którego z czystym sumieniem mogliby przeciwko niemu wystawić. Znaleźli na targu jakichś młodych chłopaczków, którzy ponoć byli "rycerzami", ale po przepytaniu samych niewolników ci wyjaśnili, że byli "giermkami", a to przecież nie był pełnoprawny i zahartowany rycerz. Jeszcze paru niby widzieli, ale to jakieś szkapy były, a nie bojowe ogiery. Kilku też się zgłosiło, ale pierw puścili ich na kilka lżejszych walk coby ich sprawdzić i fenomenalnie to się oni nie prezentowali.
- Pan to by ich, za przeproszeniem, dupą wciągnął - stwierdził organizator. - Mamy jakiegoś kopijnika z Sarnoru, rycerzem nie jest, ale oni znają się na walce z konia. Sa jednak wśród nas pewne wątpliwości czy będzie wyzwaniem...
To już do Rickarda należała decyzja czy zechce kopijnika wziąć, czy też nie. Organizator wydawał się niepewny czy sprawi Tarthowi problemy, więc można było podejrzewać, że pewnie nie sprawi. Co więc innego mógłby wziąć?

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Sro Sie 11, 2021 1:01 pm

Wciągnął dupą? Cóż za niedorzeczność, ten pierścień przepuszczał tylko w jedną stronę i basta! No ale rozumiał, co też rozmówca miał na myśli. Giermkowie... No, niektórzy potrafili być całkiem dobrzy, jeśli akurat trafiło na utalentowanego młodzieńca. Niemniej, to nadal nie ten poziom. W ogóle co to za sprzedawanie giermków jako rycerzy z Westeros? Cholera, w konia tak robić bezczelnie ludzi! Zupełnie jakby porządne piwo ktoś wodą rozcieńczał i mówił, że przedni produkt!  No a za takie rzeczy to się należy stryczek. Jak nic!

Co jednak począć z Sarnorczykiem? Skoro uważali, że tenże nie jest dla niego rywalem choćby wartym zainteresowania, to pies i małe pieski z nim. Trudno się mówi, może w toku tych poszukiwań do których wyrażali chęci znajdzie się też i jakiś kompetentny rycerz. Szkoda tylko, że przepada taka dobra okazja do skontrastowania walki pancernej z tą popularną tutaj. Niemniej... Postanowił pójść za radą organizatora z którym rozmawiał i spróbować się z dwoma znanymi wojownikami w walce na gołe klaty oczywiście. Póki co tylko dwóch a jeśli będzie to szło bardzo dobrze, to kto wie... Może następnym razem będzie ich więcej. Się zobaczy po walce, o ile wyżyje.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sie 11, 2021 2:52 pm

W takim razie Sarnorczyk został odprawiony, przynajmniej na razie, pewnie poślą go do boju z kimś innym. Przeciwko Rickardowi tymczasem wypuszczono dwóch postawnych panów, którzy odziani byli jedynie w sandały oraz przepaski biodrowe. Obaj jego oponenci dzierżyli tarcze oraz topory. Walka jednak była szybka. Tarth mógł zauważyć, że te starcia bez pancerzy ogólnie były o wiele bardziej dynamiczne i krótsze niż potyczki w płytach. Właściwie było to całkiem logiczne, w takich warunkach jedno trafienie potrafiło być o wiele dotkliwsze, a niestety doprowadzało to też do sytuacji, w których ciężko było ofiarować przeciwnikowi litość. Ot... W jednej chwili stoi prawie całkiem zdrów, a w drugiej topór wszedł trochę za głęboko i rozciął go od obojczyka po mostek.
Oczywiście walkę można było przedłużać pewnymi podchodami, bawieniem się trochę z przeciwnikami i innymi podobnymi manewrami, aby była bardziej widowiskowa dla widzów. Pytanie tylko czy Tarth chciał się w coś podobnego bawić.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Rickard Tarth Czw Sie 12, 2021 3:51 am

Spodziewał się, że będzie trochę trudniej. Widać, znów nie docenił swoich możliwości, skromnie zakładając, iż tych dwóch starczy do porządnej walki. Cóż... Trudno się mówi. Co zaś dalej? Chwilę nad tym pomyślał i w sumie znowu mógłby wziąć dwóch takich zdolnych chłopaków, ale pierwej wzięliby łuki i, powiedzmy, po sześć strzał. Z łuku siłą rzeczy musiałby celować do jednego oponenta, nie mogąc tak od razu siepać obu naraz. Mógłby dopiero, kiedy doszłoby do walki bronią białą, już po wystrzeleniu wszystkich strzał przez walczących. Jeśli taki pomysł pasował organizatorom, to można było rozważyć. Oczywiście lepiej nie dawać broni dystansowej niedawno schwytanym narwańcom, jeszcze w ludzi strzelą - ale to fachury od organizacji pewnie wiedziały. No i oczywiście też to był pomysł na coś innego dla widzów, bo wygrać i tak by pewnie bez większego trudu wygrał.

Tymczasem odpoczął przed kolejną walką. Z kim zaś chciał walczyć? No, wziąłby kolejnego dużego słonia. W pełni zdrów, mógł ponownie stanąć przeciwko szaremu kolosowi. Co jasne odział swój gambeson, odział też barbutę a jego towarzysze mieli go tam asekurować. To, że jednego słonia rozłożył bez zadraśnięcia, to nie znaczy, że walka z kolejnym pójdzie równie łatwo. No bo jak już słoń trafi, to to nie będzie zadraśnięcie.
Walczyłby tak samo. Pierwej strzał z łuku, potem walka bronią białą.

Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Areny Volantis - Page 3 Empty Re: Areny Volantis

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach