Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Drogi

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Drogi Empty Drogi

Pisanie  Aemon Blackfyre. Wto Mar 20, 2018 1:16 am

***
Aemon Blackfyre.
Aemon Blackfyre.

Liczba postów : 509
Data dołączenia : 27/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Aemon Blackfyre. Wto Mar 20, 2018 6:22 pm

04/05/336AC - późne popołudnie

Po rozmowie z alchemikami Aemon i Alayne powrócili do Czerwonej Twierdzy, podczas gdy ich ludzie - oraz opłaceni robotnicy z miasta - zajęli się przenoszeniem wszystkiego co mieli zabrać na okręty Zatoki cumujące w porcie. Jeżeli coś się nie zmieściło miało być zmagazynowane w szopach na wybrzeżu i pozostawione pod bardzo pilną strażą zbrojnych, którzy wcześniej miasto odcinali od morskiego handlu. Rozkazy dla statków były proste, do wieczora czwartego dnia maja mieli zapakować wszystko co mogą, resztę zostawić we wspomnianych magazynach pod strażą. Z ładunkiem mieli płynąć na Driftmark, zostawić skarby w Wysokim Przypływie by tamtejszy zarządca - powiadomiony listownie - je zabezpieczył, po czym pędzić pod Duskendale do floty blokującej tamto miasto. Ten głupiec Brune z Brownhollow wciąż pozostawał krnąbrny i książę nie wiedział czy nie będzie musiał oblegać jego zamku, zaś do tego jego rycerze nie starczą. Poza tym pięć statków miało pozostać by przewieźć alchemików, którym pewnie pakowanie trochę zajmie. Ponadto Aemon - wiedząc, że Cech dba o swoje sekrety - zostawił do pomocy oraz nadzoru sześć dziesiątek rycerzy, mówiąc Mądrości Calonowi, że niechętni piromanci chcący zdradzić Gildię mogą być ich pierwszymi obiektami doświadczalnymi jako skazani za zdradę. Alchemicy mieli dotrzeć na Driftmark i rozgościć się, a gdy książę powróci rozpoczną prace nad utworzeniem ich nowego laboratorium. Do zarządcy przekazano również nakaz by wstrzymał możliwe egzekucje, jeżeli jacyś skazańcy byli w lochach.


~~~~

Lord Brune z Brownhollow, co dwie wizyty posłów potwierdzały, maszerował na Królewską Przystań. Oczywiście mógł zawrócić, acz jego piesza armia wciąż winna znajdować się niecały dzień konno od miasta. Książę wziął więc wczesnym rankiem wszystkich swoich rycerzy, Alayne oraz lordów, którzy zgodzili się ślubować wierność i ruszył na północ. Jeńcy ze strony nowych wasali zostali wypuszczeni, a książę ofiarował im zakupione po bitwie od chłopów zapasy by mogli odzyskać siły przed powrotem do domów. W końcu obiecał im, że dla nich ta wojna jest zakończona. Pięć dziesiątek rycerstwa straży przedniej, pięć dziesiątek straży tylnej i dziesięć oddziałów po pięciu ludzi pełniące rolę zwiadowców. Reszta jechała zorganizowana w głównej kolumnie aż dostrzeżono siły krnąbrnego lorda.
W wypadku dostrzeżenia jego armii rycerze ustawili się w formacji, gotowi do szarży i zgniecenia wroga, do którego posłano gońca pod chorągwią pokoju. Oferował podjechanie do Aemona i Alayne, aby porozmawiać z nimi. Poseł oczywiście zaznaczył, iż jest to ostatnia szansa dla lorda Brune i odmowa wiązać się będzie z bitwą. Tu i teraz.


Aemon Blackfyre.
Aemon Blackfyre.

Liczba postów : 509
Data dołączenia : 27/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Alayne Lannister. Sro Mar 21, 2018 8:36 pm

Iść z małymi siłami, bez szans na wsparcie, na przeważające siły wroga, w imię wierności królowi, który oddał koronę i uciekł. Alayne uważała takie zachowanie za, mówiąc delikatnie, nierozsądne. Bezsensowne wysyłanie swoich ludzi na pewną śmierć, a co gorsza zginąć mogą i rycerze po ich stronie. Zdecydowanie jej się to nie uśmiechało. Rozumiała, że czasem nie można się było obejść bez rozlewu krwi, ale to na pewno nie był jeden z tych przypadków. Miała nadzieję, że już sam widok ich wojsk zmusi lorda do ponownego przemyślenia swojego zachowania. Była też szansa, że zbuntują się jego ludzie, nie chcąc tak bezsensownie ginąć.
Znów musząc dzielić konia z Aemonem obiecywała sobie, że przy najbliższej możliwej okazji nauczy się jeździć sama. W Casterly Rock przeżyła tyle lat bez takiej potrzeby, a ledwie opuściła rodzinne strony, koń wydawał się wręcz niezbędny. Póki co jednak mogła jedynie spokojnie siedzieć opierając się lekko o męża, by przypadkiem nie spaść i wyglądać powrotu posła, miejmy nadzieję, że nie samotnego.
Alayne Lannister.
Alayne Lannister.

Liczba postów : 211
Data dołączenia : 04/12/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Mistrz Gry Sro Mar 21, 2018 10:42 pm

Rzeczywiście, siły Brune'a wyglądały marnie. Choć Blackfyre nie dysponował szczególnie dużą armią. Ale... miał prawdopodobnie lepiej wyszkolonych ludzi oraz, co ważne, wszystkie jego siły stanowiła konnica. A Brune - miał mniej więcej dwa razy mniej ludzi oraz głównie piechotę. Można było powiedzieć, że lord Brownhollow był w tym momencie na straconej pozycji. W związku z tym nie oponował, gdy zaproponowano mu negocjacje. Mógł przynajmniej zobaczyć, jaką propozycję złoży mu młody Smok i Lwica.
W związku z tym, gdy do obozu wrócił poseł, wraz z nim przyjechał dwóch lord wraz z kilkoma strażnikami. Ukłonił się przed Aemonem i Alayne.
- Książę. Księżniczko. Winszuję, mam nadzieję udanego, ślubu i wesela. Przykro mi, że spotykamy się w takich okolicznościach. Żeby więc nie przeciągać niepotrzebnie, zapoznacie mnie może z ofertą?

Wyrocznia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Aemon Blackfyre. Sro Mar 21, 2018 11:04 pm

Najwyraźniej argument siły rzeczywiście był czasami argumentem ostatecznym. Brune na widok rycerzy Smoka postanowił w końcu negocjować, a książę specjalnie mu się nie dziwił. Może i jego siły nie były przytłaczające liczebnie do bólu, ale taka liczba ciężkiego rycerstwa z łatwością mogłaby wgnieść w grunt pieszą armijkę pana na Brownhollow.
- Lordzie Brune - Aemon skinął głową na powitanie, zachowując ten sam spokojny ton i wyraz twarzy co prawie zawsze. - Cieszy nas wielce, iż w końcu zdecydowałeś się z nami pomówić - powiedział, kładąc nacisk na "w końcu". - Kłopotanie naszych rycerzy przez twój upór, panie, było zdecydowanie niekonieczne. Można by się spodziewać, że odrzucona tyle razy oferta będzie gorsza z każdym zaproszeniem, prawda? - zapytał retorycznie, nie spuszczając wzroku z rozmówcy. - Jednakże... Rozumiemy, iż twoimi poczynaniami kierowała lojalność wobec króla, któremu przysięgałeś lojalność. Jest to godne pochwały i szacunku, z tego też względu nie potraktujemy cię w żaden sposób gorzej niż lordów, którzy postanowili klęknąć przed królem Aegonem podczas pierwszych rozmów - skinął tu na towarzyszących mu Brune'a z Dyre Den, Rykkera oraz Stauntona. - Mamy jednak nadzieję, że nowym seniorom okażesz równe oddanie co starym.
Brune z Brownhollow swoim uporem sprawił, że właściwie musieli stracić kilka dni na gonitwę z nim, co nie podobało się ani księciu, ani księżniczce. Jednakże nie miał wiele do zaoferowania i narzucanie mu ciężkich warunków byłoby jedynie kopaniem leżącego, przez które pokazaliby się ze złej strony. Oferując natomiast to samo i pokazując jak cenią lojalność poddanych mogli uzyskać odwrotny efekt i zdobyć trochę uznania w oczach lordów.
Aemon Blackfyre.
Aemon Blackfyre.

Liczba postów : 509
Data dołączenia : 27/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Alayne Lannister. Sro Mar 21, 2018 11:26 pm

W końcu. Było to bardzo delikatne określenie i tak jak Aemon pozostał niewzruszony, tak po Lwicy było widać, że zdecydowanie wolałaby być gdzieś indziej. Na ten przykład w komnacie z ciepłą herbatą i książką w rękach. Zamiast tego musieli jechać taki kawał, by pewien krnąbrny lord, który nie miał argumentów ani pieniądza, ani siły, zrozumiał jak idiotycznie postępuje. I chyba wreszcie zrozumiał. Przynajmniej na to liczyła, bo nie chciało jej się tutaj dłużej zostawać, a rozniesienie lordowskich wojsk jednak pewnie trochę by zajęło.
-Warunkiem podstawowym jest przysięga wierności królowi Aegonowi. By ją złożyć uda się lord z nami na Smoczą Skałę - zaczęła recytować już niemal z pamięci. - Oprócz tego otrzymamy 1/10 waszego skarbca, a wasze dzieci trafią do nas na wychowanie. W zamian za to zachowa lord wszelkie swoje ziemie i przywileje.
Alayne Lannister.
Alayne Lannister.

Liczba postów : 211
Data dołączenia : 04/12/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Mistrz Gry Pią Mar 23, 2018 12:23 am

Lord spojrzał ze zdziwieniem na Aemona.
- Przepraszam Panie, ale dotąd nikt nie złożył mi żadnej propozycji, poza zaproszeniem na rozmowę... - powiedział niewinnie lord Brune, z odrobiną złośliwości. W końcu nikt nie mówił mu nic o poddaństwie, a dopiero przed paroma dniami dowiedział się o upadku Królewskiej Przystani... Teoretycznie nikt nie mógł mu nic udowodnić. Praktycznie jednak nie miało to większego znaczenia. Wystarczyło, żeby Aemon się zdenerwował i nikogo by to nie obeszło. Lord z pewnością igrał z ogniem. - Oczywiście, myślę, że w obecnych warunkach... - spojrzał przelotnie na obozującą armię Aemona, a potem na swoją własną. - oferta wydaje się rozsądna. Niech będzie. Zgadzam się, księżniczko. - rzucił, uśmiechając się do młodego małżeństwa. - Mam już rozkazać rozpuścić chorągwie i pozwolić żołnierzom wrócić do domu?

Wyrocznia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Aemon Blackfyre. Pią Mar 23, 2018 12:44 am

Brune dostał zaproszenie na negocjacje po kapitulacji Targaryena, a także drugie zawołanie po otwarciu miejskich bram. Drugiemu poselstwu towarzyszyli nawet ludzie Brune'a z Dyre Den by potwierdzić upadek króla Daemona. Jeżeli lord chciał zgrywać durnia, miał do tego prawo. Tak nieznaczący szlachcic powinien jednak zdawać sobie sprawę, że popadanie w niełaskę rodu królewskiego nie jest dobrym posunięciem zarówno krótko, jak i długoterminowym.
- Wasi ludzie mogą wracać do domów, wojna dla nich się skończyła - oznajmił książę, z typowym dla siebie spokojem ignorując złośliwość nowego chorążego. - Ty lordzie dołączysz natomiast do nas w drodze do Duskendale, stamtąd okręty Zatoki zabiorą nas wszystkich - książę miał na myśli swój orszak oraz towarzyszących lordów - na Smoczą Skałę, abyście złożyli hołd królowi Aegonowi.
Skoro sprawa ostatniego z potencjalnych chorążych została rozstrzygnięta, kolumna mogła ruszać do Duskendale. Aemon miał zamiar skorzystać z kruczarni lorda Rykkera by wysłać dwa kruki do domu. Jeden do dziadka, traktujący o zwycięstwie i informujący o przybyciu lordów chcących złożyć hołd. Drugi do siostry, streszczając wyprawę i prosząc by dopilnowała by król osobiście przyjął nowych wasali jeżeli chciałby się wahać. Poza tym wysłał kruki do obecnych lordów-chorążych Smoczej Skały, aby zaprosić ich na tę małą, zwycięską uroczystość.

(z/t)
Aemon Blackfyre.
Aemon Blackfyre.

Liczba postów : 509
Data dołączenia : 27/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Mistrz Gry Pon Kwi 23, 2018 11:24 pm

10 kwietnia 336 AC, późne popołudnie

Jechali drogą na zachód już piąty dzień. Wyruszyli szóstego z Królewskiej Przystaniz, na wieść o wypowiedzeniu wojny przez zdradzieckich Baratheonów z jakiegoś, jak mówił ojciec Alysanne, niewiadomego i nieistniejącego powodu. Podobno jakiś atak na Zielony Kamień... Szkoda tylko, że wiedzą o nim tylko Jelenie.
Stary król Targaryen zawsze dbał o dobro swojej córki. Chciał dla niej jak najlepiej i był w stanie zrobić dla niej wszystko. Nic więc dziwnego, że odesłał ją z miasta z jej mężem i szeroką świtą - koło pół setki zbrojnych i rycerzy, w tym spora ilość Złotych Płaszczy, oraz kilkanaście dwórek i służących. Byli także ludzie Żelaznych, przybyli na zaślubiny - kolejne kilkadziesiąt ludzi gotowych chronić swojego księcia i już jego żonę.
W minionym czasie młody Quentyn często nalegał na wypełnianie obowiązków małżeńskich. To, co stracił w czasie nocy poślubnej, zdążył sobie już zrekompensować w ciągu kolejnych paru dni. Był zdecydowany, by wypełnić obowiązek wobec rodu i Żelaznego Ludu i "zasiać" nasienie (do czego zobowiązywał go nawet herb rodowy i dewiza).
Jechali akurat w swoim wozie. Harlaw siedział tuż obok i opowiadał jej historię swojego rodu, momentami, kolokwialnie mówiąc, przynudzając,.
- ... Qhored Okrutny. To był król. Rządził całe sto lat i bił wszystkich słabych chłopców z Zielonych Krain! Już za młodu splądrował Stare Miasto, potem pokonał króla Tridentu i zmusił, żeby zgiął kolana, a potem go zabił. Wyobrażam sobie go jak mojego dziadka. Mój dziadek też jest wielkim wojownikiem. Jest chyba jego drugim wcieleniem i też dokona takich wielkich rzeczy. I odzyska dla nas żelazem całe Westeros. - uśmiechnął się i schylił się, by pocałować ją w szyję. - Niedługo go zobaczysz, za jakiś miesiąc. Na pewno będziesz zachwy... - urwał. Coś mocno szarpnęło całym wozem, przewracając jadących w nim pasażerów (poza młodą parą: kilku sługusów Harlawa i damy dworu Alys). Po chwili stanął cały wóz. Harlaw się zdziwił i wyraźnie zirytował. Rzucił: - Co się k... - ale natychmiast urwał, przypominając o obecności żony. - ...dzieje? - wyjrzał przez drzwi, i zaraz podszedł do niego woźnica.
- Chyba złamała się oś w wozie. Dalej nie pojedziemy, najmniej na razie. Trzeba chwili, żeby to naprawić.
Quentyn był wyraźnie zirytowany całą sytuacją, zaraz jednak zdecydował co czynić.
- Możemy poszukać w okolicach karczmy i tam przeczekać. Długo to potrwa? -
- Dzień, dwa? - odpowiedział szybko woźnica.
- To nie wiem, czy jednak nie szybciej będzie iść dalej pieszo. - spojrzał jednak prawie od razu prawie maślanymi oczami na żonę i spytał: - Co wolisz kochanie? Będziesz miała siłę iść?

Wyrocznia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Alysanne Targaryen. Wto Kwi 24, 2018 4:54 pm

Wyjazd z Królewskiej Przystani odbył się zdecydowanie zbyt szybko od jej ślubu, w dużym pośpiechu i napięciu. Wciąż nie zdążyła się pogodzić ze swym nowym, zamężnym stanem i do swego męża, a już musiała wyjechać ze swego ukochanego miasta, prawdopodobnie na jakieś zimne, obskurne wyspy na Morzu Zachodzącego Słońca. Ostatnie, prywatne rozmowy z ojcem i bratem nie przebiegły w przyjaznej atmosferze. Wciąż miała żal i tlił się w niej gniew, że wpuścili do jej łoża Quentyna Harlawa. Miała poczucie, że ją zdradzili, ale wciąż martwiła się o Daemona i Daerona. Zgodnie ze słowami króla, Barathenowie zdecydowali się raz jeszcze rzucić wyzwanie jej rodowi i rozpoczęli wojnę z powodu jakiegoś mało znaczącego incydentu granicznego. Jej brat prawdopodobnie wyruszy z chorążymi jej ojca w pole... Miała jednak obawy. Jeżeli zwycięstwo byłoby pewne, to z pewnością jej pośpieszny wyjazd nie byłby konieczny...
Z zamyślenia wyrwał ją wybój na drodze i kolejny raz musiała wrócić do rzeczywistości. Wygładziła swoją sukienkę i skupiła swój wzrok na Quentynie. Przez większą część ich podróży mówił, wciąż mówił. O Wyspach, o historii swego rodu, dziadku. Nie znosiła tego. Było to jednak lepsze od jego umizgów czy obecności w łożu. Noc poślubna minęła bez zgrzytów. Młody Harlaw spił się do takiego stanu, że służba musiała go doprowadzić do jej komnat, a i tak po przekroczeniu progu padł jak długi. Jednak od tego momentu minęły całe wieki, a jego ręce wielokrotnie wędrowały po jej ciele... Nagle Quentyn pochylił się w jej kierunku by ją pocałować, a ona sama zesztywniała. Nie mogła się przyzwyczaić do jego... "czułości". Wciąż widziała w nim zwyczajnego prostaka. Morskiego rozbójnika, który napada miasta i zamki, rabuje je, pali, a kobiety gwałci. Jedyne w czym znajdowała odrobinę pocieszenia, to fakt, że był młody. Co prawda było między nimi kilka lat różnicy, ale znała wiele historii, gdzie młode szlachcianki musiały wychodzić za mąż za obskurnych starców.
Nagle jednak szarpnęło wozem i zatrzymali się. Ze słów woźnicy wynikało, że złamała się oś i dalej nie pojadą, przynajmniej nie teraz.
- Możemy poszukać w okolicach karczmy i tam przeczekać. Długo to potrwa?
- Dzień, dwa? - odpowiedział szybko woźnica.
- To nie wiem, czy jednak nie szybciej będzie iść dalej pieszo.- spojrzał jednak prawie od razu prawie maślanymi oczami na żonę i spytał: - Co wolisz kochanie? Będziesz miała siłę iść?
- Droga jest przed nami długa i dostatecznie uciążliwa. Lepiej będzie poszukać karczmy i poczekać na naprawę wozu... - Przełknęła ślinę i zmusiła się do uśmiechu. - Krótka przechadzka jednak nikomu z nas nie zawadzi, prawda mężu? Ileż w końcu można siedzieć w powozie? - Poczekawszy aż jej mąż wyjdzie z powozu i udzieli jej pomocnej dłoni lub w razie potrzeby jej sługa, ruszyła z nim wzdłuż drogi, którą do tej pory podążali. Przez chwilę nic nie mówiła, starając się zebrać myśli, a obejrzawszy się za siebie i widząc swoje dwórki, które i jej przykładem zdecydowały udać się na przechadzkę, zgromiła je wzrokiem. Zwolniły nieco kroku. - Mówiłeś mi, że twój dziadek jest wielkim wojownikiem, niczym król Qhored. Z pewnością jego syn jak i wnuk odziedziczyli po nim wiele talentów, prawda mężu? Słyszałam plotki i różnorakie historie o zdobyciu Seagardu przez Żelaznych Ludzi. Musiała to być straszliwa bitwa... Powiedz mi, mężu, brałeś już udział w bitwie? Lub turnieju? Z pewnością brałeś! Widziałam kilka turniejów w Królewskiej Przystani, ale z pewnością nie będę się mogły równać temu co sam doświadczyłeś, w końcu tak wspaniale opowiadasz... 
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Mistrz Gry Wto Kwi 24, 2018 10:39 pm

- Jak sobie życzysz, kochanie. - Quentyn uśmiechnął się i, biorąc małżonkę pod rękę, ruszył z nią na przechadzkę po trakcie. Kazał na odchodne swoim ludziom szybko znaleźć jakąś karczmę w okolicy i rozpocząć już naprawę wozu. - Niestety, nie byłem pod Seagardem, bo pędziłem do Ciebie kochanie. - uśmiechnął się i pogładził ją po włosach. - A w turniejach niestety też nie brałem udziału. To Wasza tradycja, by na Wyspach jej nie mamy. - zaśmiał się. - Ale oczywiście, jeżeli będziesz chciała to dziadek coś zorganizuje. - znów się do niej uśmiechnął. - Ale brałem już udział w walkach na Stopniach oczywiście i w kilku rajdach na kupców z Essos. I walczyłem też z piratami. Chcesz posłuchać? - spytał, ale nie mógł dalej opowiedzieć - przerwał mu biegnący jeden z jego sługów. Zasapany od razu podszedł do pana i powiedział:
- Znaleźliśmy karczmę, jakieś pół mili na północ. Mają wolne posłania i ciepłe posiłki.

Wyrocznia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Alysanne Targaryen. Wto Kwi 24, 2018 11:23 pm

Proponując swemu mężowi spacer była też przygotowana na jego bliższą obecność, gdy więc wziął ją pod rękę zachowała się dość... "swobodnie". Powolnym krokiem oddalali się od powozu, podziwiali krajobraz włości Targaryenów i prowadzili mało ożywioną rozmowę. Quentyn raz jeszcze okazał jej swoją czułość przez pogładzenie jej srebrzysto-złotych włosów. Wciąż nie mogła się przyzwyczaić do jego okazywania jej swych uczuć, nieważne czy przez pocałunki lub miłe słowa. Tak więc gdy jego palce prześlizgnęły się po jej włosach, drgnęła zaskoczona.
- My, na stałym lądzie, nie wyznajemy się szczególnie na walce morskiej, a sami piraci nie wydają się być godnym przeciwnikiem dla kogoś takiego jak ty, nieprawdaż? Jestem również pewna, że zdołałeś zabrać niezwykłe bogactwa kupcom z Essos i widziałeś dziwy, które wielokrotnie słyszałam w opowieściach bardów i emisariuszy na dworze mego pana ojca. Same zaś Stopnie wydają się być ciekawym miejscem, w końcu to pomost między Westeros i Essos. Opowiedz mi o Stopniach. Podobno to jedna, wielka forteca pełna piratów, którą nie sposób opanować, a próba wpłynięcia do tego regionu jest niezwykle ryzykowna... - Rozmowę przerwał im jednak posłaniec, który poinformował ich o znalezionej gospodzie. - Wygląda na to, że znaleźliśmy nasz postój. A skoro naprawa wozu zajmie kilka dni, to będziesz miał mnóstwo czasu by opowiedzieć mi o Stopniach i swych doświadczeniach wojennych...
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Mistrz Gry Czw Cze 14, 2018 1:45 am

05/05/336AC

Ostatnie wydarzenia nie wpłynęły pozytywnie na Ziemie Korony i ich najbliższe okolice. W Dorzeczu toczyły się zaciekłe walki, wzmógł się bandytyzm, a kiedy wojna się zakończyła nie wszystkich łotrzykom śpieszno było przyczaić się i powrócić na pola jakby nigdy nic. Swoje kroki mogli skierować więc na inne, niedalekie i wciąż ogarnięte wojną tereny. Bitwa Zielonego Ognia, oblężenie i kapitulacja Królewskiej Przystani, częściowe bezkrólewie, gdy niektórzy lordowie klęknęli przed Aegonem Blackfyre lub Durranem Baratheonem, a reszta trwała w dziwnym stanie nagłej niezależności. Spora część terenów Ziem Korony ogarnięta była chaosem i trudno było o utrzymanie porządku, bandyci mnożyli się więc i może nie byli takim problemem jak w krainie Tridentu, jednak wciąż umieli zaszkodzić gorzej uzbrojonym lub po prostu nielicznym podróżnym. Podobne napady źle wpływały również na handel, a żyjący w coraz większym strachu ludzie robili się z dnia na dzień bardziej i bardziej zdesperowani...

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Mistrz Gry Pon Sie 06, 2018 10:24 pm

25-30 maja 336 AC

Po Ziemiach Korony powoli zaczęła roznosić się wejść o wydarzeniach nad Zatoką Krabów. Spotkały się tam dwie wrogie armie - księżniczki Alysanne i wojowniczej córki Stannisa Baratheona - Shireen. Armie według relacji były z początku podobnych wielkości. Siły księżniczki Targaryenów ustawiły się na wzgórzu, czekając na wrogi atak. Po pierwszych trzech, nieudanych, podejściach Shireen nakazała wycofać pod wieczór swoje wojska. Relacje co do dalszych wydarzeń pozostają sprzeczne. Jedni twierdzili, że wojska Alysanne zaszarżowały z wzgórz i rozniosły w puch siły Baratheonki. Inne - że ta powtórzyła atak, który w końcu zakończył się jej przegraną. Jeszcze inni, że powtórzony atak zanosił się na sukces, gdyby w kluczowym momencie "królowa" Shireen nie zginęła od przypadkowej strzały, co złamało morale jej wojsk. Wszystkie zgadzały się jednak co do dwóch faktów - królowa Alysanne wyszła z batalii zwycięsko, a straty po obu stronach były znaczące.

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Lyn Tully. Sro Sie 08, 2018 9:39 pm

Spoiler:

27 maja 336 po Podboju
W godzinach dziennych
Marsz Lyna i jego konnego kontyngentu trwał około trzy tygodnie, zanim w końcu znalazł się na polach niedaleko Antlers, gdzie pokierowali go ludzie z napotykanych po drodze zamków. Dowiedział się, że w istocie nie zmierza już na pomoc Królewskiej Przystani, ale Alysanne Targaryen próbującej odzyskać swoje na powrót utracone dziedzictwo. To znacząco zmieniało całą sytuację polityczną w regionie, niemniej jednak młody Tully nie mógł przecież tak po prostu zawrócić do Riverrun na podstawie nikłych informacji otrzymanych od zarządcy czy kasztelana. Postanowił więc kontynuować swój marsz. Razem z nim kontynuował go też Harry Arryn, giermek jego dziadka i jego tymczasowy podopieczny.
Przywitały go tam kolejne niewesołe wieści, bowiem okoliczni ludzie opowiadali o zażartej bitwie, którą Alysanne co prawda wygrała, ale z pewnością musiała przerzedzić swoje i tak wątłe siły. Wszystko zanosiło się na to, że wojska Riverrun nie będą miały czego szukać we Włościach poza niedobitkami królewskich wojsk Targaryenów. Wtem jednak zwiadowcy jego przedniej straży donieśli mu o dwóch armiach maszerujących pospołu, tych samych które miały toczyć ze sobą ową bitwę. Zdumiony Lyn Tully zawezwał do siebie swoją obstawę i wiernych przybocznych. Armia miała podążać za nim normalnym tempem, on zaś z trzydziestoma zbrojnymi popędził galopem w stronę napotkanych sił. Kazał zadąć głośno w trąby by zwrócić na siebie ich uwagę, a pierwszym napotkanym przedstawił się jako cóż, on sam. To jest Lyn Tully, wnuk pana Riverrun, proszący o spotkanie z głównymi dowódcami tych jakże osobliwych wojsk.
Lyn Tully.
Lyn Tully.

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 20/06/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Alysanne Targaryen. Sro Sie 08, 2018 10:50 pm


Marsz znad Zatoki Krabów przebiegał w spokoju. Wzmocnione siły zwiadowcze i dodatkowe patrole wokół głównych sił gwarantowały im bezpieczeństwo, choć trudno było czuć się komfortowo mając obok siebie Shireen - Sojusznika z konieczności. Nie mniej maszerowali razem, przeciwko Lyonelowi, choć komfort całego marszu stawał się dla niej coraz mniejszy. Jeżeli kiedykolwiek miała wątpliwości, że maszerująca armia nie jest miejscem dla kobiety, to teraz miała tą pewność. Jej "błogosławiony stan" zaczął dawać się jej ostatnio we znaki ze wszystkimi jego dobrodziejstwami - Od wymiotów po bolące piersi, a codzienna jazda konna i nieznośne wyczekiwanie na jakąś oznakę bytności Lyonela tylko zwiększały jej irytację. Nic więc dziwnego, że na wieść o zbliżaniu się do ich kolumny bliżej niezidentyfikowanych sił powitała z warknięciem - Znów mieli się dać podejść? Cóż, tym razem przynajmniej połowa odpowiedzialności spadała na Shireen... Jednak na wiadomość, że herby, którzy nosili rzeczeni jeźdźcy miały wesoło skaczącego pstrąga, a nie Jelenia Baratheonów sprawiły, że twarz jej pojaśniała.

Odłączywszy się od głównej kolumny żołnierzy, wraz ze świtą i gwardzistami miała zamiar popędzić w ich kierunku, ale szybko zmniejszyła tempo konnej jazdy do szybkiego truchtu. Cóż to miało wszystko znaczyć? Nie spodziewała się w końcu tutaj Tullych, mieli w końcu walczyć z Lannisterami na zachodzie, toteż ich wizyta w tym regionie była intrygująca. Naturalnie podzieliła się ze swoimi spostrzeżeniami, ale już wkrótce miała się dowiedzieć wszystko od Lyna.
- Kuzynie! - Zakrzyknęła, gdy tylko rozpoznała jego twarz pośród innych jego ludzi i zaraz pomknęła w jego kierunku. - Co ty tu robisz? Spodziewałam się, że będziesz gromił Lannisterów! A widzę cię tu, jak żywego... - Zobaczywszy pośród zgromadzonych Harry'ego skinęła mu głową. Już się kiedyś spotkali. - Co cię tu sprowadza? Wieści z Riverrun? Wojna? - Zadawszy te pytania obejrzała się za siebie, będąc ciekawa czy zjawi się Shireen lub jej syn, chwilowo jednak nie dostrzegała niczego... Może to przez słońce...


Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Lyn Tully. Czw Sie 09, 2018 9:24 am


Surma zbrojnego ludu z naprzeciwka rozstąpiła się i wypuściła spomiędzy siebie mniejszą grupę, która popędziła na spotkanie z orszakiem Lyna. Młody Tully popuścił nieco koniowi i zezwolił na lżejszy bieg, aby obie drużyny nie zderzyły się ze sobą z impetem godnym szarży. Po chwili zatrzymali się i stanęli naprzeciw siebie, lustrując się wzajemnie wzrokiem. Pstrąg pokazał gestem Arrynowi, żeby ten wystąpił naprzód razem z nim, po czym wyjechali nieco naprzód, asekurowani z obu stron przez dzierżących sztandary Riverrun braci Fastolfów oraz czuwającego nad ich bezpieczeństwem Tuxforda, jadącego gdzieś z tyłu. Po chwili podobny manewr uczyniła kobieta, w której Lyn rozpoznał swoją kuzynkę Alysanne. Nie zmieniła się bardzo od wizyty w Riverrun, valyriańska uroda dobrze jej służyła, choć minę miała dwakroć bardziej zaciętą i wyglądała na zmęczoną. Poza tym zdawała się być jakaś... pulchniejsza? A może to tylko wrażenie, wszak ani teraz ani wcześniej mie przyglądał się jej aż tak wiele. Nie był jakimś tępym gapiem, żeby jak cham lustrować kogoś wzrokiem.

-Witaj, kuzynko. Młodego Arryna też już znasz, a co do naszej obecności to cóż... Jak na razie, lwa udało się ugłaskać - odparł lakonicznie, choć uśmiechnął się i skinął uprzjemie głową na powitanie. Nie miał zamiaru mnożyć rodzinnych powitań i kurtuazji. Sprowadzały go tu poważne sprawy, które wymagały poważnego podejścia, a nie wirowania wokół tematu. O sytuacji w zachodnim Dorzeczu mogą zaś porozmawiać później, jeśli będzie taka konieczność, jak na teraz obojga powinny interesować bardziej rzeczy dziejące się we Włościach. Dlatego też Lyn od razu przeszedł do rzeczy - Zaiste sprowadza mnie wojna, twoja wojna jeśli mam mówić ściśle. Mój dziadek wysłał mnie w sukurs Królewskiej Przystani, na co jak dowiedziałem się od kasztelana Harrenhal było już za późno. Ten pokierował mnie jednak tutaj, mówiąc że podjęłaś rękawicę rzuconą ci przez Baratheonów. A przynajmniej części z nich  - to mówiac, spojrzał dość wymownie na widniejące gdzieś w oddali sztandary Shireen. Cokolwiek się między tymi dwiema pretendentkami stało, musiało być nadzwyczajne skoro zmusiło do zgody córkę Stannisa Baratheona i potomkinię dumnych Valyrian. Pstrąg miał nadzieję, że wkrótce się dowie wszystkiego, albo przynajmniej większości - Ominęliśmy jakoś nie do końca wdzięcznych Mormontów z Białych Murów i oto jesteśmy. Mam nadzieję, że rozumiesz jednak, że zanim ślepo rzucę Riverrun w wir kolejnej wojny, pragnąłbym nieco wyjaśnień i ujawnienia zamiarów. Winna jesteś wiedzieć bowiem, że choć łączą nas koligacje rodzinne, to Tully poprzysięgli wierność Blackwoodom z Raventree.

Jak na potwierdzenie zaskrzeczał gdzieś z góry Grom, tresowany sokół Lyna. Ptak usiadł mu na prawym przedramieniu, na którym miał uszykowane specjalne siedzisko ze skóry, trudno bowiem żeby wczepił się szponami w zbroję płytową. Cóż, nie zwano go Ptasznikiem bez powodu, czyż nie?
- Jeśli co to nie przeszkadza, możemy porozmawiać nawet i tutaj. Jeśli nie, możemy udać się w bardziej przytulne miejsce, mi to zajedno, chciałbym jednak żebyśmy najpierw dotknęli konkretów, a dopiero potem ewentualnie możemy pogwarzyć o sprawach mniej ważkich - Pstrąg dał do zrozumienia, że przyjechał tu w konkretnej sprawie i nie ma zamiaru dać się owinąć kurtuazjami.

Sytuacja była skomplikowana. Lynowi nie podobały się bardzo wszędobylskie macki Burzowców, jednak Riverrun nie dysponowało siłą zdolną przeciwstawić się całemu ich królestwu. Poza tym ich nowy senior, Myle Blackwood, był w bardzo dobrych stosunkach z Jeleniami, którzy udzielili im pomocy w najtrudniejszej dla nich chwili, podczas gdy Riverrun było zajęte własnymi sprawami. Rodzina, powinność, honor.  Alysanne nie nosiła jego nazwiska i nie pieczętowała się jego herbem, ale ostatecznie była po części z tej samej krwi i mogła zwać się jego kuzynką, a oba rody łączyła długa przyjaźń. To Targaryenowie dali niegdyś Tullym władanie nad Dorzeczem, jednak ci drudzy wznieśli przeciwko pierwszym miecz w rebelii Roberta. Co więc zrobić w tej sytuacji? Czy liczy się cała rodzina, czy może tylko ta najbliższa? Historia oraz dawne zaszłości czy tylko i wyłącznie aktualna sytuacja? Młody Pstrąg dowodził kontyngentem kawalerii, który mógł uczynić pewną różnicę w lokalnym konflikcie, nie podjął jeszcze jednak decyzji czy do niego przystąpi. Wiele zależało od tego jak zaprezentuje się przed nim Alysanne.
Lyn Tully.
Lyn Tully.

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 20/06/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Alysanne Targaryen. Czw Sie 09, 2018 10:26 am


- Widzę, że na polu dyplomacji Riverrun ma znacznie więcej szczęścia od Królewskiej Przystani, choć i ja nie mogę narzekać na moje skromne sukcesy... Cieszy mnie jednak, że wojny między wami i Lannisterami nie będzie. Mogłoby to być dość... trudne starcie. - Powiedziawszy swój komentarz odnośnie szczęśliwego zakończenia konfliktu ze Skałą wysłuchała swego kuzyna dalej. Trudno było nie zobaczyć, że gdy usłyszała, że młody Tully przybył im tutaj z pomocą, oczy się jej zaświeciły z podniecenia. W końcu dodatkowe miecze nie będą rdzewieć w pochwach i znajdzie się dla nich dobry użytek. Milczała jednak, widząc, że Lyn ma do powiedzenia znacznie, znacznie więcej. Na słowa o niewdzięcznych Mormontach skrzywiła się poirytowana - Jej pierwsza klęska w kampanii przeciwko Burzowcom. Mogła być jednak znacznie bardziej dotkliwa. Podobnie nie spodobały się jej wieści o nowych relacjach między Blackwoodami i rodem Tullych. Zdawała sobie sprawę, że Raventree Hall i Koniec Burzy znajdują się ze sobą dość blisko. Zasępiła się nieco z tego powodu, ale nie miała na to żadnego wpływu... - Armia jest w marszu, wątpię więc, że znajdziemy chwilowo jakiekolwiek bardziej przytulne miejsce... - Zwróciła się do jednego ze swoich ludzi. - Jeżeli lord Roote nie pchnął jeszcze gońca do Shireen o obecności sił Tullych w okolicy, którzy są nam przyjaciółmi, to niech lepiej to zrobi... - Odwróciła się do Lyna i powiedziała. - Shireen potrafi być dość nerwowa jeżeli chodzi o sprawy militarne... I inne. Ciągle zaciska szczękę tak, że czasem zdaje mi się, że słyszę jak zęby zgrzytają o siebie nawzajem... - Westchnęła i spróbowała zebrać swoje myśli by odpowiedzieć Lynowi na jego dotychczasowe pytania.

- Cóż... Aktualna sytuacja prezentuje się znacznie lepiej, niż na początku mojej "kampanii". W Harrenhal zdołałam zebrać wokół siebie lordów Whenta, Darry'ego i Roote'a, których siły pozostały nietknięte w toku działań wojennych. Ruszyliśmy więc na południe, ale pod Białymi Murami nic nie wskóraliśmy. Stary Niedźwiedź przeszedł na stronę Końca Burzy, a Młody nie miał zamiaru oddawać zamku po dobroci, więc ruszyliśmy w kierunku Shireen, która groziła naszym tyłom, po drodze przekonując lorda Buckwella z Antlers, żeby pozostał po naszej stronie i wzmocniliśmy jego garnizon paroma setkami ludzi. Aktualnie, jak zdążyłeś zaobserwować, Shireen maszeruje wraz z nami... I jak to na wojnie bywa, wiele rzeczy jest dość skomplikowanych. Dość powiedzieć, że wspólnie uznałyśmy, że siły Końca Burzy są dla nas większym zagrożeniem i lepiej będzie nam działać wspólnie, niż osobno... Więc tak się składa, że jesteśmy teraz kimś w rodzaju... sojuszników. Przyobiecałam wspomóc Shireen w podboju Ziem Burzy, zaś ona pomoże mi w kampanii we Włościach przeciwko Jeleniom i odbiciu Królewskiej Przystani. Dzięki temu podwoiliśmy swoje siły i mamy jakieś... Trzynaście tysięcy ludzi? Czternaście? - Wzruszyła ramionami jakby do końca nie wiedziała. - Coś koło tego. Przeciwko nam stoi armia Lyonela Baratheona, w liczbie około dziesięciu tysięcy ludzi. Ostatnie raporty mówiły, że zdobył Stokeworth, teraz może być już i pod Antlers, oblegając tamtejszy zamek. W planach mamy wciągnąć go w bitwę, wyciąć jego armię do nogi, a jego samego schwytać. Wtedy droga na południe stanie przed nami otworem, gdyż z tego co nam wiadomo, we Włościach nie ma żadnej innej armii... Może jak będziemy mieć szczęście, to złapiemy jego armię w trakcie szturmu na mury Antlers? To byłoby zabawne widzieć jego siły w rozkroku...
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Harry Arryn. Czw Sie 09, 2018 11:31 am

Harry Arryn.
Harry Arryn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 28/12/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Lyn Tully. Czw Sie 09, 2018 2:45 pm


Młody Pstrąg pokiwał głową słuchając pierwszych słów Alysanne. Jego również cieszyło, że ostatecznie Lew powściągnął swoją żarłoczność, choć było o mało co. Reputacja Blackwooda wyprzedzała najwyraźniej jego samego, więc rozmodlony Lancel ostatecznie musiał ustąpić przed lepszym od siebie. Na uwagę o Shireen, Lyn uśmiechnął się półgębkiem. O Stannisie Baratheonie słuchał tylko opowieści, ale z tego co one głosiły oraz tego co mówiła mi kuzynka, córka wdała się w ojca całkowicie. Ha, a pomyśleć że już niektórzy stawiali nad nią płytę nagrobną, wszak była jako dziecię chora na szarą łuszczycę...

Lyn długo trwał bez słowa, słuchając wszelkich wyjaśnień udzielanych mu przez kuzynkę, nieco rozjaśniających wydarzenia ostatnich tygodni. Nie znaczy to oczywiście, że wierzył jej na pierwsze słowo, w końcu w jej interesie było przedstawić swoją sytuację jak najkorzystniej dla samej siebie, aby Tully nie miał oporów przed udzieleniem jej wsparcia Riverrun. Ptasznikowi nie umknął błysk w oczach Alysanne, gdy tylko wspomniał o tym że wyruszył z pomocą dla oblężonej Królewskiej Przystanii i już zapewne w myślach liczyła dodatkowe miecze.
- Jeśli faktycznie jest jak mówisz, to zaiste jeszcze nie wszystko stracone - pokiwał głową ze zrozumieniem - Nawet jeśli jednak rozbijemy siły Lyonela Baratheona w polu, nie znaczy to wygranej wojny. Równie dobrze możemy się wzajemnie wykrwawić, a wtedy możemy zapomnieć o zdobyciu jakiejkolwiek twierdzy, a co dopiero byłej stolicy... Zwłaszcza, że stronę Jeleni z pewnością będą trzymać Czarne Smoki, które zawsze z zazdrością patrzyły na swoich protoplastów z prawej krwi. Tylko i wyłącznie użyczając im wsparcia floty, mogą nieustannie uzupełniać zapasy Królewskiej Przystani, a i to już mówię zakładając, że uda nam się dojść pod jej mury. Dla ciebie zwycięstwo w polu to być albo nie być, a przegrana będzie jak sztych prosto w gardło. Dla nich porażka to niedogodność, ot cierń w boku. O ile Dornijczycy nie zdecydują się zaatakować ich rubieży, to nie mają żadnego naturalnego wroga w swoim sąsiedztwie. A to znaczy, że Baratheonowie mogą pozwolić sobie na czekanie w swoich twierdzach i zebranie kolejnych wojsk, by dobić twoje wykrwawione siły. Twoje i Shireen zwycięstwo nad Lyonelem musiało by być totalne... Jak zamierzasz tego dokonać? - Lyn na głos wygłaszał swoje spostrzeżenia strategiczne, chyba skądinąd całkiem słuszne.

- I cóż w zasadzie chcesz wygrać kuzynko? - zadał w końcu najbardziej interesujące go pytanie - O co toczy się twoja wojna? Czy tylko i wyłącznie o odzyskanie Włości? Mówili mi wszak, że w Harrenhal koronowano cię na królową wszystkich krajów Westeros, jak niegdyś twoich przodków. Do tego samego pretensje swoje zgłosiła Shireen Baratheon, wysyłając listy do zamków w całym Westeros. Jak wasze ambicje mają się do waszego sojuszu? Jak mają się do naszego hołdu złożonego Blackwoodom? I co najważniejsze, jak mają się do nas samych, Tullych z Riverrun...
Lyn Tully.
Lyn Tully.

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 20/06/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Mistrz Gry Czw Sie 09, 2018 3:04 pm

Lord Roote na prośbę ALysanne posłał do Shireen informację o przybyciu Tully'ego. Widać tego dnia wiele rzeczy miało się dziać, bo tuż po jego wyjeździe przyjechał poseł Shireen, mijając się w drodze z tym Roote'a. Przyjechał do samej Alysanne, by przekazać jej nowe wieści od królowej Baratheon. - Pani... - skłonił się. - Moja królowa wzywa Cię i Twoich generałów do swojego namiotu. Potrzebna jest nagła narada wojenna. Nie ma czasu do stracenia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Alysanne Targaryen. Czw Sie 09, 2018 4:01 pm


- Podobno Durran aktualnie toczy boje z Dornijczykami na swych południowych granicach... Chwilowo powinien być jeszcze zajęty. - Uśmiechnęła się zadowolona z siebie. - Czarnymi Smokami też nie należy się chyba przejmować... Co prawda nie wiemy o ich planach, ale aktualnie nie wykazują się żadną aktywnością. Nie wiemy nic o ich armii w polu i zdają się być zadowoleni ze swych dotychczasowych zdobyczy, obserwując cały ten konflikt i umacniając pozycje. Co prawda będę się musiała rozprawić i z nimi, ale chwilowo nie ma co ich prowokować do walki. Nie mogę zrobić wszystkiego na raz. Najpierw pokonam Lyonela, a potem odzyskam Królewską Przystań... Co zaś do jej zdobycia, to nie musisz się przejmować... Mam kilka pomysłów. Jak choćby wykorzystanie do tego wojsk Shireen. Wyobrażasz sobie, że zarówno ona jak i Koniec Burzy używają tego samego sztandaru? Żołnierze w Królewskiej Przystani wpuszczą ją jak swoich... - Uśmiechnęła się chyrze. - Mam też w swoich siłach cztery dziesiątki Złotych Płaszczy. Dość by wprowadzić ich niepostrzeżenie do miasta i by opanowali jedną z bram miejskich, którą można by się niepostrzeżenie wedrzeć. - Wyprostowała się. - Co prawda jeszcze tych pomysłów nie konsultowałam, ale zdają mi się całkiem dobre... Mam jeszcze kilka... innych rzeczy w zanadrzu. - Lyn zapytał się też o kwestie bardziej techniczne, jak o plany pokonania Lyonela, ale tu musiała jednak ustąpić pod gradem jego pytań. - Cóż... To kwestie, które podlegają Shireen i lordom Roote'owi i Whentowi. Tak się składa, że nie odebrałam militarnej edukacji... Mamy już jednak kilka planów, polegających głównie na tym by sprowokować Lyonela do bitwy. Rozesłaliśmy między innymi plotki o zaciętej bitwie z Shireen nad Zatoką Krabów. Nie wątpimy, że informacje te dotrą prędzej czy później do Lyonela i sprawią, że będzie bardzo skory do nierozważnych i agresywnych działań w kierunku moich "zdziesiątkowanych" sił. Czekać go będzie jednak niemiła niespodzianka... - W tym momencie obróciła się. W ich kierunku mknął posłaniec, wyglądało na to, że mu się bardzo spieszyło i rzeczywiście niósł ze sobą ważną wiadomość. Na jego słowa Alysanne zmarszczyła czoło i zwróciła się do Lyna. - Czyżby Jelonek wyszedł z kniei? - Stanęła w strzemionach i spojrzała ponad Lynem, a potem zaś zwróciła się do niego. - Skoro już tu przybyłeś, to jedźmy na naradę. Reszta pytań i odpowiedzi w drodze. No i niech ludzie, których przyprowadziłeś tak nie stoją, tylko do nas dołączą! - Obróciła konia i ruszyła z powrotem w kierunku armii.

- Całego Westeros? - Jadąc zadała z trudem to pytanie, była chyba zdziwiona. - Plotki rosną bardzo szybko. Nie.... Uhf. Nie, nie całego Westeros. Włości. Jakkolwiek bardzo bym chciała, to tytuł Pani Siedmiu Królestw ośmieszyłby mnie i stworzyłby mi więcej wrogów... - Oddychała ciężko mówiąc i jednocześnie szybko jadąc. - Shireen zaś wciąż się każe tytułować królową, a ja przed nią nie klęknęłam. Chyba... Chyba się... Uf. Chyba się temu zdziwiła... - Wzięła głęboki wdech - Aktualnie nasz sojusz opiera się na wspólnym wrogu i odzyskaniu... Odzyskaniu naszego dziedzictwa. Jej kuzyni z Końca Burzy są z linii Renly'ego, który zdradził swego brata... St...Stannisa. Jak jednak mówiłam, nasze relacje są skomplikowane... Shireen będzie pewnie chciała po zdobyciu Ziem Burzy dalej walczyć o Westeros... Ale który z lordów ją posłucha i po krwawych bojach na kilku frontach będzie chciał kontynuować wojny?   - Z trudem parsknęła śmiechem. - Gdy już wygramy, Shireen będzie musiała pogodzić się z tym, że jedyne czego królową będzie, to królową Ziem Burzy. Tylko tyle i aż tyle. A na północ od jej granic będę rządziła ja... Kto... Kto wie? Może się z c.... czasem polubimy.
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Lyn Tully. Czw Sie 09, 2018 8:11 pm


- Oby było to coś więcej niż tylko oportunistyczne najazdy. Związanie sił Jeleni na południu znacząco ułatwiłoby sprawy tutaj... - pomyślał przez chwilę w komentarzu do najazdów Dornijczyków na Marchie, choć nie było mu do śmiechu jak kuzynce - A skoro Blackfyre nie dają znaku życia, to i dobrze, jednak weź pod uwagę że być może odpowiedzą na wezwanie Baratheonów. Żadnemu z nich nie jest na rękę powrót Targaryenów - Pstrąg nie podzielał optymizmu Alysanne w kwestiach strategicznych, choć bynajmniej też nie uważał wszystkiego za stracone. Nie takie wojny były już wygrywane przez nie tak wątłe siły, choć Targaryenka mogła tylko żałować że smoki wyginęły.
- Dobrze - pokiwał głową, przyjmując do wiadomości koncepcje i pomysły, które przedstawiła mu Alysanne. Kilka z nich było całkiem niezłych, inne brzmiały bardziej jak pobożne życzenia. Czterdzieści złotych płaszczy to chyba nie aż tak mała grupa, by niepostrzeżenie mogła wślizgnąć się do miasta. Nikt raczej też nie zezwoli na wkroczenie sił prowadzonych przez nieznanych sobie dowódców, nawet jeśli będą pod znajomymi sztandarami... Pomysł sprowokowania wiecznie porywczych Baratheonów zdawał się być jednak bardzo sprytny. A to przede wszystkim od wygranej w polu z siłami Lyonela zależał wszak sukces dalszej kampanii. Na więcej rozważań i własnych komentarzy, Lynowi nie pozwolił czas bowiem oto dopadł ich posłaniec od nikogo innego, jak tylko Shireen Baratheon.
- Moja jazda jak na razie ruszy obok twojej armii, ale na chwilę obecną nic więcej obiecać nie mogę - przyznał szczerze, po czym rozkazał jednemu z Fastolfów powrócić do głównych sił i pokierować je za kolumną wojsk Targaryenów. Sam ruszył u boku Alysanne. Wieść o tym, że kuzynka koronowała się tylko na królową Włości, pokrzepiła go nieco, bowiem nie stawiała pod znakiem zapytania ich nowo nawiązanej relacji z Blackwoodem. Wciąż było w tym jednak trochę niepewności. Harrenhal, Darry i miasteczko Harrowayów były historycznie ziemiami Dorzecza, więc nie do końca nad samymi Ziemiami Korony chciała  panować Alysanne... Chyba była to jedna z rzeczy, którą będzie trzeba wkrótce rozstrzygnąć. Co Lyna jednak bardziej zaniepokoiło, to nagłe umęczenie które zawitało na twarzy jego kuzynki. Sprawiała wrażenie jakby z trudem brała oddech i nawet kilkakrotnie się zająkała lub była na granicy przejęzyczenia. Pstrąg wypuścił sokoła w powietrze i pozwolił sobie podjechać bliżej w razie jakby trzeba było ją złapać w razie omdlenia.
- Wszystko w porządku, kuzynko? - Lyn dał znak Arrynowi, żeby też był w razie potrzeby gotowy łapać młodą królową. Co prawda miała swoich gwardzistów, ale mogli nie zdążyć zareagować.
Lyn Tully.
Lyn Tully.

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 20/06/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Alysanne Targaryen. Czw Sie 09, 2018 9:08 pm


Nie komentowała już dalszych wywodów Lyna. Doskonale wiedziała, że Czarne Smoki mogą ruszyć na pomoc Baratheonom z Końca Burzy, ale czy miała na to jakikolwiek wpływ? Nie miała. Musiała działać z tym czym miała. Na początku swej drogi nie miała niczego poza swoją skromną świtą. Teraz miała armię i "sojusznika" w postaci Shireen. No i właśnie przybył do nich kontyngent z Riverrun. Jakkolwiek sytuacja nie byłaby ciężka, to z dnia na dzień stawała się coraz lepsza, nawet jeżeli wciąż nie była wesoła.
- Zwyciężymy. - Powiedziała pewnie i zdecydowanie. - Zwyciężymy. Innej możliwości nie ma. - Na tym jednak ich rozmowy na ważkie tematy się zakończyły...

- To nic... - Powiedziała do zaniepokojonego kuzyna, gdy wracali w kierunku wojsk. - Po prostu... Jestem tym wszystkim... Zmęczona. Zdaje mi się, że jeszcze wczoraj byłam księżniczką, a teraz? Mam męża, który miał zapewnić mojemu rodowi sojusz... - Prychnęła. - Co mój ojciec myślał wydając mnie za Żelaznego? Flota Żelaznych Ludzi znajduje się po drugiej stronie kontynentu. Nie było inny... - Zaraz się jednak zreflektowała w swoich narzekaniach. - Oczywiście się... Khm. Bardzo się... Ko... Przywiązaliśmy do siebie. - Nie miała najmniejszej ochoty mówić, że się kochają. On ją może i kochał, ale ona? - Z księżniczki stałam się królową i prowadzę armię
na wojnę. Prowadzę ciągłe rozmowy i negocjacje, które mogą zaważyć na losie mojego... Rodu, podczas gdy mój ojciec i brat pierzchli do Essos i zostawili na moich barkach cały ten chaos.
- Zamilkła na dłuższą chwilę. - A jeszcze teraz przyszło mi... Oczekiwać... Dziecka. - Powiedziała to bez szczególnego entuzjazmu, jakby los jej maleństwa był jej całkowicie obcy. - Zdaje mi się, że przyszło mi zbyt szybko dorosnąć i brać tak wielką odpowiedzialność... - Wszystko to Alysanne mówiła z przygnębieniem i rezerwą, a rzeczywistość, która do tej pory ją przygniatała znalazła ujście w jej postawie. Młoda Targaryenka jakby się nieco przygarbiła, gdy pomału wylewała swoje żale, przemyślenia i smutki kuzynowi i zdawała się stracić kilka centymetrów ze swojego wzrostu. Po chwili jednak potrząsnęła głową jakby odganiając natrętne myśli i wyprostowała się w siodle niczym struna. - Ale daję sobie radę. Czyż mam inne wyjście? Kilka dni temu Lyonel Baratheon przysłał mi posłańca z groźbami i żądaniem bym się... "Zdała na jego łaskę". Oferują mi łaskę! - Warknęła ni to do siebie ni do Lyna. - Ciekawe czy ta łaska obejmuje wybór między ścięciem, a powieszeniem. Zetrę Lyonela Baratheona z powierzchni ziemi. Odzyskam to, co należy do mnie, a potem zetrę z powierzchni ziemi Duranna i całą jego linię! Jeśli będzie trzeba, to z Końca Burzy nie zostanie nawet kamień na kamieniu! W miejscu jego cholernego zamku będzie goła ziemia obsypana solą! - Wbiła swoje rozgorączkowane spojrzenie w kierunku Antlers, gdzie spodziewała się spotkać Lyonela. Tam wiele rzeczy się miało dla niej rozstrzygnąć...
Alysanne Targaryen.
Alysanne Targaryen.

Liczba postów : 318
Data dołączenia : 21/04/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Lyn Tully. Czw Sie 09, 2018 11:47 pm


Jest kuzynko. Niestety jest. Tak pomyślał sobie Lyn, choć nie mógł powstrzymać się przed uśmiechem słysząc realną wiarę Alysanne w słuszność jej sprawy oraz jej powodzenie. Cóż, godna to pochwały cecha, stawianie czoła przeciwnościom losu, oby tylko nie popaść w optymizm zahaczający o głupotę. Tej jednak nie dostrzegał w Alysanne jak dotąd. Zdawała się być po prostu skołowana i zaskoczona sytuacją w jakiej się znalazła. Jej dalsze słowa potwierdziły jego przypuszczenia. Nie mógł jednak w pewien sposób jej nie podziwiać. Mogła wyjechać za ojcem i resztą rodziny do Essos, gdzie leżała by we wspaniałych pierzynach i jadła egzotyczne owoce, ale wybrała jednak ciężką drogę. Niezależnie od szans powodzenia, same intencje były godne respektu.

Po chwili wyjaśniła się też przyczyna wcześniej zanotowanej przez Lyna "pulchności". Alysanne była brzemienna, ale nie wydawała się być z tego powodu szczególnie zadowolona. Tully za to również ją nie winił. Kto by chciał małżeństwa z Żelaznym Wyspiarzem, ludem zdradzieckim i pasożytniczym? A jednak przyszło jej mierzyć się z tym na życzenie jej ojca. Taki jednak był los szlachetnie urodzonych. Szybko dorosnąć i dobrze wyjść za mąż. Cena którą płacili za swoje wygody oraz wpływy. Pstrąg milczał jednak, wszystkie swoje przemyślenia zachowując dla siebie, nie przerywając w wywodach Alysanne, która stała się nad wyraz wylewna i jakby smutna. Ale tylko do czasu. W pewnym momencie jej postać nagle urosła, a ona sama zaczęła przemawiać tonem stalowym, w temperamentnym wybuchu godnym jej nazwiska.
- Jedno muszę ci przyznać, Alys - uśmiechnął się, po raz pierwszy zwracając się do niej po imieniu - Hart ducha to ty masz, a to już coś. No ale dość na ten moment wesołego gaworzenia. Pojedźmy na tę naradę, skoro to taka ważna sprawa - no i pojechali.
Lyn Tully.
Lyn Tully.

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 20/06/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Empty Re: Drogi

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 5 1, 2, 3, 4, 5  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach