Drogi III
Strona 1 z 1 • Share
Drogi III
Zaczynając od leśnych dróżek, kończąc na głównych traktach.
Harry Arryn.- Liczba postów : 177
Data dołączenia : 28/12/2017
Re: Drogi III
27 Maja 336 AC
Harry siedział w swym namiocie, lustrując tak wzrokiem jednookiego młodzieńca z opaską na lewym oku. Następnie obrócił lustro ze srebra bardziej na lewo. Przypominał wręcz jakiegoś pirata. Oceniał to tak wszystko z obojętnością w duszy. Ciekawe, co by rzekła Elizabeth. Przeszło mu smętnie przez myśl. Lub też rodzina. Westchnął ciężko, po czym wstał na równe nogi i delikatnym chodem ruszył do wyjścia namiotu. Gdy tylko uniósł materiał ku górze, by wyjść, światło słońca oślepiło go całkowicie, więc skrył swe oko dłonią. Po chwili przyzwyczaił się do światła, dostrzegając, że przed jego namiotem stoi nie kto inny, jak nie Elisa Pipera z dwoma bękarcimi mieczami.
-Gotowy na trening!? - Zaczął wesoło przyjaciel Arryna, na co młodzieniec trochę zaskoczony nie zdążył zbytnio odpowiedzieć, ponieważ gdy tylko podnosił kącik ust do odpowiedzi, to już został mu podrzucony miecz. Po chwili członek rodziny Piperów ruszył wgłąb obozowiska. - Pójdę po jakieś hełmy!
Jednooki giermek chwycił żelastwo w zastawie i obrócił je w dłoni, by uchwycić miecz za rękojeść. Cóż, odrobina ruchu nie zaszkodzi, czyż nie? Książę uśmiechnął się lekko i ze spokojnym krokiem ruszył za przyjacielem. Dzień był dość pochmurny, może będzie padać deszcz? Trochę by to utrudniło obecną sprawę nad jaką pracowali. Niebieskooki będąc tak w rozmyśleniach nad pogodą i stanem obecnej kampanii, doszedł w końcu na miejsce wyznaczone do sparingu. Tam też czekał zbrojny, którego tutejsi nazywali "Wesołym Rogerem". Takowy człek miał obok siebie pełny zestaw gambesonów i cięte dowcipy. Gdy tylko przybiegł Piper z hełmami, zbrojny się roześmiał.
- No! Hełmy są, kurty macie, mieczyska też widzę, nakładać to na siebie i zaraz pokażecie co tam umiecie, dzieciaki. - Rzekł, po czym usiadł na pobliskim pieńku, by móc stamtąd wytykać młodzikom każdy możliwy ruch w walce. Tak jak było zamierzone, chłopacy ubrali się w ochraniacze oraz dobyli swych mieczy, nie były zaostrzone ani nie miały wyprofilowanych ostrzy, więc bezpieczeństwo było na wysokim poziomie. - Tylko nie bić mi się po klejnotach, no, zaczynajta!
Obaj giermkowie stanęli naprzeciwko sobie z mieczami ułożonymi na ramiona, po czym zaczęli ostrożny taniec mieczami, by wprawić przeciwnika w niepewność. Takie walki się rozstrzyga szybkimi i nagłymi ruchami, tylko trzeba odnaleźć moment.
- Bijatyka:
Głowa - Ciężka (Lecz traktować jako lekki)
Reszta Ciała - Lekka
Broń - Miecz Oburącz
Walka polega na tym, by przebijać obronę przeciwnika i zadać cios, od którego zginąłby w normalnej walce. Coś na wzór szermierki = Jeden cios, jeden punkt.
Jak się uda wygrać z Piperem, to zechciałbym sparing z panem zbrojnym.
Harry Arryn.- Liczba postów : 177
Data dołączenia : 28/12/2017
Re: Drogi III
Przed pojedynkiem obaj giermkowie odpowiednio się rozgrzali i wymienili kilka ciosów na wstępie, coby nie zaczynać treningu od razu od okładania się bardziej "poważnie". W końcu jednak przyszło co do czego i można było zaczynać... Pierwszą okazję do ataku wyczaił Arryn, jednak Piper zachował czujność i uchylił się przed ciosem. Od razu wymierzył również kontrę próbując wykorzystać moment i trafić Harry'ego, jednak i ten uskoczył. Kolejny cios giermka z Doliny nawet nie był blisko trafienia cofającego się po nieudanym cięciu celu, za to ładnie wyszedł mu kolejny unik. Miecze szczęknęły o siebie kilka razy i Arrynowi udało się trafić przeciwnika w tors. Nie był to mocny cios, ale punkt to punkt. Kolejne kilka minut nie prezentowało nic ciekawego, chłopcy unikali swoich ataków, krążyli wokół siebie wyczekując na odpowiedni moment i kilka razy jedynie szczęknęła stal. Młody Arryn przerwał jednak impas kolejnym celnym ciosem w lewy bok Pipera, którego giermkowi z Dorzecza nie udało się uniknąć. Po tej jakże emocjonującej chwili ponowne wyczekiwanie, badanie przeciwnika, kilka prób ataku zakończonych niepowodzeniem po obu stronach i... Tym razem impas zakończył Elis, celnie trafiając Harry'ego w ramię. Honorowy punkt. Miecze szczęknęły od razu kilka razy, a Arryn trafił przeciwnika w prawą rękę tuż powyżej łokcia, tym samym zdobywając piąty punkt i kończąc sparing.
Następnie Arryn chciał sparing ze "zbrojnym", który nadzorował ich walki. Cóż... Roger mógł być Wesoły, ale wielkim mistrzem to on nie był w walce. Co dopiero machając mieczem! Wszak był jedynie poborowym z pól lorda Tully'ego, który umiał jeździć konno i trochę wcześniej przesłużył w armii swego pana, jednak nie mając wiele okazji do bitki. Jakiegoś bandytę tam kiedyś zarąbał z konia, a innego pieszo i na tym jego historia wojenna chyba się kończyła. W końcu lord Riverrun wraz ze swym wnukiem posłał rycerzy i część powołanych do walk ludzi, zaś ostróg Roger nie posiadał.
- No nie wiem - mruknął gładząc wąsa, kiedy Harry zechciał z nim zawalczyć. - Ale skoro panicz chce... To dobra...
Walkę ponownie rozpoczął Arryn, pierwszy wychwytując okazję i trafiając swego rywala w tors. I... Musiał nie docenić Rogera, który tak się odsłonił już na początku, ponieważ niezbyt ostrożnie się odsunął. Wąsaty wojak rąbnął mieczem potężnie i odwzajemnił się pięknym za nadobne, również uderzając w korpus Harry'ego. Różnica była taka, iż cios wojaka w realnej walce byłby o wiele groźniejszy. Młodzik odpłacił się szybką odpowiedzią w ramię przeciwnika, radząc sobie dobrze mimo zmęczenia po poprzedniej walce. Kilka nietrafionych ciosów, wyczekiwanie na odpowiedni moment i... Arryn po raz kolejny trącił ramię wąsacza. Następnie młody giermek skupił się na unikaniu ataków zbrojnego, samemu nie mogąc jednocześnie wyprowadzić nic co mogło stworzyć potencjalne zagrożenie. Po minucie jednak nadarzyła się okazja i Roger oberwał potężnie po głowie. Punkty zdobyte, walka skończona.
Następnie Arryn chciał sparing ze "zbrojnym", który nadzorował ich walki. Cóż... Roger mógł być Wesoły, ale wielkim mistrzem to on nie był w walce. Co dopiero machając mieczem! Wszak był jedynie poborowym z pól lorda Tully'ego, który umiał jeździć konno i trochę wcześniej przesłużył w armii swego pana, jednak nie mając wiele okazji do bitki. Jakiegoś bandytę tam kiedyś zarąbał z konia, a innego pieszo i na tym jego historia wojenna chyba się kończyła. W końcu lord Riverrun wraz ze swym wnukiem posłał rycerzy i część powołanych do walk ludzi, zaś ostróg Roger nie posiadał.
- No nie wiem - mruknął gładząc wąsa, kiedy Harry zechciał z nim zawalczyć. - Ale skoro panicz chce... To dobra...
Walkę ponownie rozpoczął Arryn, pierwszy wychwytując okazję i trafiając swego rywala w tors. I... Musiał nie docenić Rogera, który tak się odsłonił już na początku, ponieważ niezbyt ostrożnie się odsunął. Wąsaty wojak rąbnął mieczem potężnie i odwzajemnił się pięknym za nadobne, również uderzając w korpus Harry'ego. Różnica była taka, iż cios wojaka w realnej walce byłby o wiele groźniejszy. Młodzik odpłacił się szybką odpowiedzią w ramię przeciwnika, radząc sobie dobrze mimo zmęczenia po poprzedniej walce. Kilka nietrafionych ciosów, wyczekiwanie na odpowiedni moment i... Arryn po raz kolejny trącił ramię wąsacza. Następnie młody giermek skupił się na unikaniu ataków zbrojnego, samemu nie mogąc jednocześnie wyprowadzić nic co mogło stworzyć potencjalne zagrożenie. Po minucie jednak nadarzyła się okazja i Roger oberwał potężnie po głowie. Punkty zdobyte, walka skończona.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|