Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wzgórza Doliny

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Go down

 Wzgórza Doliny Empty Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Pon Cze 14, 2021 12:55 pm

~ Porośnięte lasami i pokryte pastwiskami wzgórza Doliny Arrynów ~
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Wiedźma z lasu, diabeł z piekła

Pisanie  Mistrz Gry Pon Cze 14, 2021 1:09 pm

01/10/11PZ

Pośród wzgórz i lasów Doliny Arrynów wznosiła się samotna chata, oddalona o przynajmniej dwie mile od najbliższej osady. Chata niegdyś była opuszczona, ale niespełna rok temu zamieszkała w niej młoda kobieta, która zawsze nosiła długie, ciemne szaty i rękawice, zakrywając każdy kawałek skóry poza twarzą. Bardziej uważni zauważyć by mogli, że do chaty prowadził również pewien ciągnący się za nią ślad ciekawych wydarzeń, jednak niewielu takich ludzi było, a i oni musieliby się najpierw sprawą mocniej zainteresować.
Kiedy pojawiła się okoliczne wioski dręczyły straszne plagi, które pojawiły się pewnego dnia jakby znikąd - robactwo, szczury, choroby. Kobieta z chaty sprawiła jednak, że mieszkańcom ponownie zaczęło żyć się dobrze. Czasami ktoś miewał dziwne "wypadki". Czasami zaginął jakiś człowiek lub zwierzę hodowlane. Jednak koniec końców, jak na razie, w okolicy żyło się lepiej niż wcześniej. Nikt więc nie zadawał niepotrzebnych pytań.
W okolicy mówiło się, że kobieta z chaty jest czarownicą, chociaż nie podczas odwiedzin septona lub innego przedstawiciela Siedmiu. Czasami mówiło się też, że odwiedzają ją Górskie Klany, które przynoszą jej dary w zamian za jej usługi i nie atakują lokalnych wiosek dzięki jej protekcji. W ciągu ostatniego miesiąca w dalszych wsiach, tych spoza "kręgu" czarownicy, doszło do trzech okrutnych mordów. Ludzie zaczynali szeptać o szaleńcu lub potworze, acz tutaj żyło się dobrze, więc po co zadawać niepotrzebne pytania?

Rzeczone wioski znajdują się około 100 mil na zachód od Heart's Home.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Leonard Redfort Pią Cze 18, 2021 8:22 pm

02/10/11 PZ

Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Nie Cze 20, 2021 11:18 pm

Tak jak Leo postanowił, tak zrobił. Zebrał grupę swoic zbrojnych, troje towarzyszy i ruszył na zachodnią granicę domeny Graftona. Wczesnym popołudniem przekroczyli granicę owych ziem i młody Redfort ponownie znalazł się na ziemi, która według prawa należała się jemu. Czy jednak bratanie się i popieranie buntownika nie niweczyło wszystkiego? Król przecie mógł już odebrać mu prawa.
Wkrótce takie, lub inne rozmyślenia Leonarda przerwał widok, który ujrzał. Zbliżali się bowiem do jednej z prostych osad, kiedy spomiędzy domostw wyjechał oddział na oko koło trzydziestu jeźdźców. Ci natychmiast zatrzymali się na rozkaz jadącego na czele, dobrze uzbrojonego mężczyzny. Nim orszak wygnańca zdążył zbliżyć się o kolejne dwie dziesiątki metrów, ponieważ bądź co bądź nieco zwolnił, dowodzący rycerz już wydawał kolejne rozkazy. Od patrolu oderwał się jeden z jeźdźców i pognał do wioski, by po kilku chwilach ukazać się dalej za osadą. Tymczasem oddział odgradzający przybyszów od osady zaczął już się formować w bojowy klin z rycerzem na czele.
- Kimkolwiek jesteście, podszywający się pod ludzi Simona Redforta, zawróćcie i odejdźcie, skąd przybyliście. W innym wypadku zginiecie. - dało się wyraźnie słyszeć donośny, tubalny głos mężczyzny.
Wśród patrolu Leonard mógł dostrzec - poza włościanym rycerzem brata - także około dziesiątkę zbrojnych z zamku, którzy stanowili teraz szpicę szyku, oraz czternastu konnych poborowych.
Odległość jaka dzieliła oba oddziały wahała się między setką, a setką i pół metrów. Co robić..? Z pewnością Redfort nie mógł spodziewać się tutaj tak mocnego patrolu...

Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Leonard Redfort Nie Cze 20, 2021 11:50 pm

Po dojechaniu do jednej z pierwszych wiosek, jaką napotkał, wyjechało z niej około trzydziestu żołnierzy. Tylu na patrolu się nie spodziewał, ale to też dawało mu okazję do przetrzebienia większych sił jego brata. Gdy nieprzyjaciel ustawiał się w formację klina na ich niewielką grupkę, Leonard uśmiechnął się pod nosem. Miesiące walk z plugastwami Valyrii i poduczenie się taktyk wojskowych, mówiło mu, że to nie jest do końca dobra metoda. Później zobaczył, jak jeden z żołnierzy się odłącza i pędzi gdzieś dalej za wioskę; prawdopodobnie po wsparcie z wieży lub zamku. Było mało czasu na podjęcie decyzji.
- Kimkolwiek jesteś rycerzu, masz właśnie okazję podjąć słuszną decyzję i przysięgnąć mi swą wierność, jako prawowitemu lordowi Redfort. Jam jest Leonard, syn Hortona, prawowity władca tych ziem. Twoja odmowa równoznaczna będzie ze zdradą, a po sądzie króla Alestera odebrane zostaną Ci tytuły i włości. Jeśli jednak dołączysz do słusznej sprawy, zostaniesz sowicie wynagrodzony. Podobnie każdy z Twoich towarzyszy, za wybranie mojej strony w tym momencie, dostaniecie równowartość rocznego żołdu, a później jeszcze więcej.* - wykrzyczał. - Jeżeli już teraz chcesz sprawdzić się ze mną w boju, wystąp do pojedynku na kopie. Wiedz jednak, że nie przeżyłem w Valyrii po to, żeby teraz umrzeć. - dodał i przyszykował się do potencjalnej walki.

[/hide]
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Pon Cze 21, 2021 2:00 pm

Kiedy padło imię Leonard, przez szeregi patrolu przeszedł szum szeptów. Nawet ci, którzy byli w służbie zbyt krótko, by być świadkami jego wygnania, musieli wiedzieć o królewskiej decyzji sprzed roku, kiedy to Sokół wzywał przed swe oblicze obu braci Redfort, by raz na zawsze rozstrzygnąć ich spór. Później już nie trudno było wypytać starszych mieszkańców zamku o owy spór.
Rycerz powiedział do swoich ludzi kilka słów, których Leonard nie był w stanie usłyszeć, a następnie... zadziało się coś, czego nikt nie był w stanie przewidzieć. Jeden ze zbrojnych powiedział coś wskazując rycerza i natychmiast dwóch kolejnych zamkowych strażników ruszyło w jego stronę. Ponieważ te słowa padły wyraźnie głośniej, niż wcześniejsze kwestie rycerza, Redfort mógł zrozumieć je, jako "aresztować buntownika". Zbrojni sprawnie pochwycili zaprzysiężony miecz Simona, mimo że ten próbował się im wyrwać i poczęli zakładać mu więzy.
W tym czasie zdecydowana większość poborowych konnych sprzeciwiła się aresztowaniu, stając po stronie swego zbuntowanego suwerena i dobywając broni. Zbrojni jednak byli już uzbrojeni, a ich pancerze przewyższały te, noszone przez ludzi rycerza.
Rzeź trwała ułamek czasu więcej, niż mrugnięcie okiem.
Zamkowi strażnicy wspierani przez trzech wciąż lojalnych Simonowi poborowych wycięli w pień buntowników, nawet zbytnio się przy tym nie męcząc. Ba, w większości nie potrzebowali nawet więcej, niż dwóch ciosów. Nim Leonard mógł zrozumieć się właśnie stało, oddział lojalistów wraz z aresztowanym rycerzem już spinał konie, by ruszyć w ślad za posłanym wcześniej poborowym w głąb Redfortowych ziem...


Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Leonard Redfort Pon Cze 21, 2021 3:59 pm

Leonard siedział na Cieniu, swoim wiernym rumaku bojowym i spoglądał na grupę żołnierzy jego nędznego brata. Po jego słowach w ich szeregach zaczęło się coś dziać; w oka mgnieniu kilku zbrojnych pochwyciło rycerza krzycząc coś o buncie, a reszta zaszlachtowała kilkunastu konnych poborowych i zaczęli uciekać. Widok walki w szeregach wrogów, nieco zdziwił Leonarda, który ostatecznie się tylko uśmiechnął i powiedział. - No i w pytke. - nie było co się zastanawiać na kolejnymi krokami, Leonard spiął konie i wraz ze swoją kompanią, zaczął gonić porywaczy - najwyraźniej jego stronnika.
- Kyle, pozbieraj konie zabitych ludzi, przydadzą się nam. Reszta w odpowiednim momencie wystawi kopie i ich rozjedziemy. Nie zważajcie na to co będę krzyczał. - rozkazał i uśmiechnął się pod nosem. Mieli zamiar gonić ich do czasu, aż okazało się, że uciekli na wystarczająco dużą odległość żeby się ocalić lub jeśli wjechali zbyt daleko w ziemie jego brata. Celem naturalnie było wyrżnięcie ich w pień i uratowanie rycerza, który był teraz na wagę złota. Dalej Redfort przeszedł do realizacji, swojego głupiego planu, ale a nuż się by udał.
- Czekajcie! Poddajemy się, możecie mnie aresztować i zyskać większą nagrodę! - wykrzyczał, a jeśli dzięki temu, zbrojni choć trochę zwolnili, to Leo miał nadzieję, że uda mu się ich dopaść. W przeciwnym wypadku, po przejechaniu pewnej odległości, miał zamiar zawrócić - wciąż pamiętał o wysłanym do przodu konnym, który miał najpewniej sprowadzić posiłki.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Pią Cze 25, 2021 9:21 am

Obie grupy niemal jednocześnie przeszły najpierw do cwału, a następnie do galopu. Początkowa jednak różnica odległości wynosząca ponad setkę metrów dawała przewagę oddziałowi lojalnemu Simonowi. Z czasem nawet ta różnica zdawać by się mogło, zaczęła nieznacznie rosnąć. Mimo niezwykłego wyszkolenia podwładnych Leonarda, zbrojni zdawali się im nie ustępować, choć przecież nie mogli mieć takiego doświadczenia.
Kiedy zaś Roedfort wykrzyczał swój niecodzienny plan... Nic się nie stało. Były dwie opcje. Albo w tym całym pędzie na grzbiecie konia i przy różnicy ponad setki metrów dowódca zbrojnych po prostu nie usłyszał buntownika. Albo usłyszał, ale - jak już pokazał - nie był głupi. Wszak ludzie Leonarda wciąż pędzili za nimi na złamanie karku, trzymając w pogotowiu kopie, które w każdej chwili mogliby błyskawicznie opuścić do ataku, gdyby zechcieli. A przecież tak się nie zachowuje ktoś, kto ma zamiar poddać, prawda..? Nie pędzi za tobą z całym oddziałem gotowym do walki.
Tak, czy inaczej Wygnaniec wciąż mógł widzieć plecy zbrojnych swojego brata, którzy niestrudzenie parli dalej w głąb ziem należących do Redfort...

Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Leonard Redfort Sro Wrz 01, 2021 2:39 pm

29.11.11 PZ

Jak też Leonard od dłuższego czasu planował, tak wybrał się na swoje małe polowanie na górskich mieszkańców jego ziem oraz okolicznych włości. Zabrał ze sobą grupę najętych zwiadowców, medyków z jego kompanii, 5 rycerzy, dwudziestu pieszych oraz dziesięciu łuczników na koniach. Miał zamiar udać się w górskie tereny i wyłapywać większe czy mniejsze grupy górskich wojowników. Przodem wysyłał zwiadowców z traperami (jeśli jakichś znaleźli, jeśli nie to po napotkanych wioskach zbierał), którzy mieli go informować o Góralach. Sam również prowadził zwiady w mniejszych grupach żołnierzy, nauczony już tej sztuki na bardzo wysoki stopień. Należało też uważać na pułapki, jakie mogli zastawiać na niego wrogowie; przede wszystkim nie można było wkraczać całościowo w dolinkę, która była na zboczach pokryta kamieniami co pozwalało na wywołanie lawiny.
Sam Redfort szedł do boju w swej zbroi płytowej, hełmie z tarczą oraz z morgenszternem, w przypadku mniej opancerzonych przeciwników wybierał jednak dłuższy miecz bardzo dobrego wykonania. Walkę rozpoczynał szarżą, na ile teren pozwalał i zawsze parł pierwszy do walki.

* Medycy trzymani z tyłu i ochraniani przez kilku ludzi.
* Zwiad II nauczony, Szał II już 7/14. Licząc ten dzień to już 8/14
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Pią Wrz 03, 2021 2:51 pm

Poczynając od rzeczy pierwszej w kolejności uczynków, należy powiedzieć, iż w leżących nieopodal - w miarę blisko - górskich osad wiosek udało się pozyskać piątkę traperów. Byli to zwykli ludzie, którzy trochę znali szlaki i mogli pomóc, choć nie było widać po nich specjalnego entuzjazmu. No ale mało kto lubi szukać niebezpieczeństw. Tak czy siak, grunt, że mogli dopomóc. Choć na pewno nie znali gór tak dobrze, jak ich mieszkańcy.

Wyprawy przeciwko góralom bywają niebezpieczne. Ktoś mógłby rzec, że przecież są oni jedynie niezdyscyplinowaną hołotą, która walczy za pomocą prymitywnej broni wykonanej z drewna oraz kamienia. Oczywiście jest w takim gadaniu ziarnko prawdy, niemniej warto też pamiętać, że każdy z tych dzikusów wiedzie trudny oraz krwawy żywot a to oznacza, że choć marnie uzbrojeni, to jednak w boju zaprawieni a do tego świetnie znają swoją krainę i potrafią wykorzystać tą znajomość na swoją korzyść. Niewykluczone też, że nawet jeśli nie uczeni, to mogą charakteryzować się pewnym "zwierzęcym" sprytem. Tak czy inaczej...
Teraz już lord Leonard Redfort wraz ze swymi ludźmi wkroczył na terytorium, które górale uważali niejako za swoje. Ubezpieczane zwiady się rozdzieliły a póki co mogli pewnie trafić góra na jakiś góralskich myśliwych czy wyrzutków z klanów, jeśli już na kogoś trafią. No, chyba, że trafią na całkiem przypadkową kontrwyprawę... He.
On ze swymi ludźmi znalazł w końcu wzniesienie, z którego mógł przejrzeć okolicę swym dalekowidzem. Czy przyniosło to jakiś efekt? Owszem... Dym nakierował jego wzrok na dolinkę umiejscowioną pomiędzy niewielkimi ale dość stromymi formacjami górskimi. Po bliższym przyjrzeniu się dostrzegł zarysy namiotów oraz jakiś bliżej niesprecyzowany ruch. Ani chybi to osada górali. Na oko... Jakieś półtora dnia wędrówki, zważywszy na trudny teren. Póki co mogli jechać konno, ale niebawem pewnie będą musieli częściej zsiadać i prowadzić koniki. Cóż... Spróbował się jeszcze rozejrzeć, popatrzeć, czy aby nie zostali nakryci. No ale nic nie wypatrzył. Po spotkaniu z pozostałymi grupami informacja została potwierdzona. Widać było coś, co na pewno było góralską osadą, stosunkowo dużą. Górali w okolicy nie zauważono.

Jeśli planowali się tam udać, to trzeba było Leonardowi wiedzieć, że droga na pewno nie będzie łatwa. Może nie katorżnicza, ale na pewno nie wyglądało na to, by w prosty sposób mogli opaść na zbiorowisko górali. Oczywiście mogli też zrezygnować z tego kierunku i szukać gdzie indziej.

Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Leonard Redfort Pon Wrz 06, 2021 4:26 pm

01.12.11 PZ

Leonard udał się na zwiad i udało mu się wypatrzeć jakąś wioskę, później ta informacja została potwierdzona przez innych zwiadowców. Pozostawało więc im po prostu wyruszyć przed siebie w kierunku wioski, jednak żeby się nie okazało przypadkiem że najechali na zwykła wioskę jego poddanych, Redfort postanowił starać się złapać kogoś kto mógłby stamtąd pochodzić i po wypytaniu go, dopiero potem podjąć decyzję. Górale? Szarża i atak. Poddani? Odpuszczenie i dalsze szukanie.
W przypadku jeśli nikogo nie złapali i nadal byli nie pewni, Leonard wysłał przodem najlepszego ze zwiadowców, którzy mieli się podkraść i wszystko sprawdzić. (Jak złapali i okazało się, że to górale wtedy też najpierw zwiad do wioski). Podczas ewentualnego ataku Leonard prowadził atak i starał się znaleźć wodza, którego chciał osobiście ukatrupić. Dzieci mieli zostawić, można było coś z nimi zrobić. Najlepiej też by było, gdyby złapali kilku jeńców, którzy mogliby wiedzieć gdzie znajdowały się inne wioski.
* Nauka Szału, licząc ten dzień 10/14
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Wto Wrz 07, 2021 3:30 pm

Jeśli chodzi o wioskę, to nie było potrzeby sprawdzać. Zdaje się, że było to jednak zbyt głęboko w na terenach górali, by ludzie ośmielali się tam wieść spokojny żywot. Poza tym z dala przez dalekowidz widział, iż cała ta "wioska" to po prostu spora ilość dużych, skórzanych namiotów. Niemniej, oczywiście zawsze mogli kogoś spróbować złapać. Jeniec na pewno by nie wadził. Jednakże... Wysyłane zwiady przynosiły cały dzień taką samą wiadomość: żadnych górali. Widocznie też zwiadowców to cieszyło, że na nic nie trafili. Być może uznawali to za dobry znak, a może po prostu nie chcieli spotykać górali.

Tak czy siak, dzień i noc minęły im spokojnie. Traperzy prowadzili całą kompanię bezpiecznymi szlakami, z dala od osuwisk i możliwie ograniczając trudny teren. Tym sposobem kompania zbliżała się do celu a po drodze mieli górskie jeziorko w dolinie. W pobliżu - ledwie parę metrów od wody - był las, który dawał cień. Idealne miejsce by napoić koniki oraz odpocząć przed atakiem na osadę tych barbarzyńskich górali. Wydawało się spokojnie. Jeden z traperów nawet skierował się między drzewa i wtedy... Mało się nie zesrał.
Zwiad najwyraźniej znalazł osadę, ale nie znalazł już górali, którzy od jakiegoś czasu ich obserwowali.  Widać kontrwywiad miał lepsze efekty. Cóż... Bywa i tak. Górale wychynęli zza drzew, ciskając w biegu oszczepami. Musieli mieć plan, albowiem celowali w konnych. Być może uznali ich za największe zagrożenie lub chcieli zapobiec ucieczce. Oszczep minął Leonarda - ktoś wziął go na cel i chybił. Jego najwierniejsi kompani również nie oberwali. Poza tym jednak padło dwóch rycerzy, giermkowie jego kompanów oraz wszyscy usadowieni na koniach strzelcy.
Górale nacierali i uderzali. Było ich na oko mniej więcej tyle, ile w sumie ludzi Leonarda... Przed deszczem oszczepów. Atakowali z tak bliska, tak że nie dało się podjąć przeciwko nim skutecznej szarży. Pewnie taki mieli cel, wybierając miejsce. Tak czy siak, żywi byli osaczeni, przyparci do wód jeziorka. Traperzy, medycy i część zwiadowców próbowała się ratować, brnąc w wodę. Piesi chwycili za broń i tarcze. Rycerze takoż ruszyli do boju. Leonard i jego najwierniejsi towarzysze rzucili się do boju.

Trzech bitnych mężów wpadło między wroga, uderzając mieczami na lewo i prawo. Siekli, rąbali i cieli! Nie było litości ani zmiłowania a każdy zbliżający się wróg szybko poczynał żałować, że w ogóle próbuje. Leonard naliczył, że pod jego ostrzem padło dziesięciu górali. Gerold chyba nie był gorszy a Victorowi niewiele do nich brakowało.
Pancerni rycerze radzili sobie niewiele gorzej. Padł zaledwie jeden, zaś położyli trupem aż pięciu górali. Gorzej sprawa miała się z pieszymi, którzy zmuszeni byli byli do walki z lekko przeważającymi siłami. Można powiedzieć, że ubyło ich ponad połowę, ale też górali prawie taką samą liczbę położyli, jak sami stracili.
Można powiedzieć, że po rozejrzeniu się, Leonard stwierdziłby, iż z nimi u boku jest spora szansa na zwycięstwo. Jednakże... Wkroczyli na tereny niemałego plemienia a obecny atak to nie były wszystkie siły. Od boków z lasu wyłoniły się dwie grupy górali, jakoś na oko po dwudziestu ludzi - jedna na prawe flance, druga na lewej. Obie były jakieś piętnaście metrów od nich. W pierwotnym zamyśle zapewne miały one odciąć ewentualnych konnych uciekinierów, gdyby ci się przebili i próbowali uciekać terenem między lasem a jeziorkiem. Najwidoczniej jednak nie docenili mieszkańców nizin i musieli interweniować.
Z dobrych wiadomości... w grupie bliższej pozycji Leonarda chyba był wódz. Na pewno masywniejszy od reszty człek, który w przeciwieństwie do innych miał hełm a dzierżył stalowy młot a nie jakieś kamienne barachło.



Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Leonard Redfort Wto Wrz 07, 2021 5:04 pm

Wszystko zapowiadało się bardzo dobrze; zmierzali do wioski górali, którą mieli spalić i zniszczyć, mieli trochę pomordować dla rozrywki, jednak przed tym trzeba było napoić konie. Znaleźli idealne do tego miejsce i wszystko nadal byłoby w jak najlepszym porządku, gdyby jego ludzie nie zostali zaskoczeni. Przeklęci górale pomimo straży zwykłych najemników, ominęli także czujne oczy jego tarcz oraz samego Leonarda! Bo to właśnie ta trójka zawsze miała najbystrzejsze oczy i jako pierwsi dostrzegali zagrożenie.
- Do walki! - krzyknął i rozpoczęła się zabawa. Leonard opuścił zasłonę przyłbicy i ruszył do swego mało zgrabnego tańca. Bił i zabijał, a przy każdym jego uderzeniu pojawiały się iskry niewiadomego pochodzenia. W końcu gdy usiekł dziesięciu miał chwilę żeby się rozejrzeć. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki... do chwili, aż z zarośli nie wyszły kolejne grupy górali.
- Przeklęte ścierwa. - zaklął pod nosem i uniósł miecz do góry. - Silni jak skała! - zakrzyknął rodowe zawołanie, dając tym samym znać, że należy zebrać się w jednym miejscu.
- Ciaśniejszy szereg, tarcze wysoko żeby oszczepy nie brały i stawiamy opór. - zakrzyknął, a jeśli była chwila momentu, Leonard miał zamiar w jakiś sposób wyzwać ich wodza na pieszy pojedynek. W innym wypadku nadal kontynuowali walkę, ich niewielka grupa przeciwko całej mocy jednego plemienia.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Sro Wrz 08, 2021 4:40 am

No cóż, życie czasem potrafi dać kopa w dupę. Ba, nawet i w mordę buzię. Niemniej jednak nie musiało być to wcale takie dziwne. Górale żyli w tych górach... Chyba od zawsze. I nawet pomimo tego, że posługiwali się prymitywną bronią i tworzyli jednolitej społeczności, to jakoś udawało im się przetrwać. Pewnie dlatego, że każdy każdy z nich od małego uczył się, jak walczyć i przetrwać na własną rękę. Od małego poznawali te góry oraz ich okolice. Ludzi z nizin było więcej, mieli oni stal a pod wieloma względami ich organizacja wojskowa stała na wyższym poziomie. Jednakże w górach musieli bojować z góralami, którzy stosowali doskonale opanowaną walkę partyzancką.

Ścierwa? Cóż, ich przeciwnik pewnie mógł mieć podobne zdanie o nich. Na pewno jedni chcieli zatłuc drugich i nawzajem, powody zaś i przekonania na polu walki traciły na znaczeniu. Mniejsza... Bój trwał. Piesi Leonarda skupili się w ciaśniejszej grupie, w środek biorąc pozostałych na polu walki zwiadowców, którzy tarcz nie mieli. Ostali górale, może podniesieni na duchu nadciągającym wsparciem, wciąż walczyli. Ci co nadciągali, sięgnęli po oszczepy... No i tak, rzucili. Okazji do pogadanki z wodzem jakoś nie było - tak to już bywa, kiedy bój toczy się w najlepsze.
Oszczepy o krzemiennych grotach powaliły trzech pieszych oraz jednego zwiadowcę. Im oraz rycerzom nie stała się krzywda. Być może zbawienne okazało się tutaj wejście w zwarcie z góralami, bo ich kompani nie mieli przez to dobrej okazji do rzucania w konie, przy których kręcili się oraz umierali ich kompanie.
Być może rozsierdzeni kolejnymi trupami wśród swoich, ludzie Leonarda bez strat pokonali grupkę górali, z którymi toczyli bój w zwarciu. W międzyczasie Leonard spróbował zrobić pewną sztuczkę, ale się nie udało. Tym samy, zaraz po zmieceniu przeciwnika, opadli na nich kolejni. Tym razem atak był dość skuteczny, ale i ludzie z Redfort stanęli jak trzeba.

Leonard tym razem pokonał jedynie trzech oponentów, trudząc się nieco przy ubiciu wrogiego wodza. Co zabawne, ostatecznie wodza zabił koń Leonarda. Potężne uderzenie kopyt strąciło mu z głowy hełm i wgniotło twarz pod lewym okiem.
Towarzysze Leonarda liczniej położyli wrogów, ale byli to też wrogowie zdecydowani mniej znaczni i gorzej wyposażeni niż ich wódz.
Oddziały z Redfort nawet mimo pomocy, wciąż były w mniejszości. Z oddziału piechoty został ledwie jeden człowiek, ale za to z atakujących ich górali ostało się ino dwóch. Rycerstwo powaliło wszystkich atakujących ich wrogów, tracąc jednego człowieka. W sumie... Było ich dwóch, więc został jeden.

Walka była wygrana, wróg został pokonany. Niemniej, na nogach poza Leonardem i jego kompanami stał tylko jeden rycerz i jeden piechociarz. No i ci, co od boju uciekli. Konie natomiast rozpierzchły się po okolicy, niektóre ranne, inne tylko wystraszone.
Co zaś się tyczy górali... Zostało tych dwóch. Poddali się a ich los był w rękach pana Redfort.



Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Leonard Redfort Sro Wrz 08, 2021 1:14 pm

Nieliczni pozostali na placu boju ludzie Leonarda sprawnie zebrali się w kupę i stawili opór przeważającym siłom wroga. Wkrótce do natarcia ruszyły świeże zespoły sił wroga i choć starcie było bardzo wyrównane, całą robotę robił Leonard wraz ze swoimi drogimi przyjaciółmi. Zabijali wszystkich równo jak podchodzili. Redfort musiał jednak nieco przystopować i zająć się najgroźniejszym przeciwnikiem (jak mu się wydawało); wodzem. Doszło do krótkiego starcia, w którym naturalnie dominował czerwonooki. Zaskoczeniem było jednak to, że chcąc zadać ostateczny cios ledwo trzymającemu się na nogach góralowi, uprzedził go jego koń, który tak mu wypierdolił z kopyta, że nie było już czego zbierać. Wkrótce walka została zakończona.
Na pobojowisku została garstka ludzi, która nie dawała świadectwa dość sporej potyczce, która przed kilkunastoma minutami miała tutaj miejsce.
- Dobra. Związać ich. - zwrócił się do rycerza i od razu sam zaczął szukać rannych i ocalałych z jego armii. Od razu też zawołał medyków, którzy się wycofali i mieli rozpocząć podnoszenie jego ludzi na nogi. Spodziewał się, że rycerze w większości powinni przeżyć, ze względu na ich pancerze. Traperzy i łowcy mieli zaś za zadanie wyłapać wszystkie zbiegłe konie w okolicy. Dalej należało pozbierać sprzęt po zmarłych. Gdy zajęto się już ludźmi Leonarda, należało przejrzeć zdobytych jeńców i przeszukać ich truchła, może mieli przy sobie coś cennego.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Sro Wrz 08, 2021 4:16 pm

Wódz z całą pewnością mógł uchodzić za najgroźniejszego ze swego plemienia, jednak porównując go do Leonarda, to trudno byłoby mówić o równej walce. Różnica w umiejętnościach była zdecydowanie duża, plus do tego oczywiście pozostawała kwestia wyposażenia. Sukces był, ale nie spektakularny. Poza tym była jeszcze inna zła wiadomość. Uzbrojenia po zmarłych nie można było zebrać. Bo wszystkich jakimś cudem udało się odratować. Czekaj!... To jest dobra wiadomość!
Poza jego ludźmi przeżyło też trzydziestu dziewięciu górali. O ile oczywiście ich nie dobili. Na pewno ani oni, ani ich martwi towarzysze nie mieli przy sobie nic cennego. Jeśli coś takowego było, to raczej w osadzie. To akurat było możliwe, bo przecież górale byli rabusiami. Chociaż raczej interesowała ich stal a nie monety czy inne takie. Społeczeństwo o odmiennych priorytetach.

To była jakaś zła wiadomość? No cóż, odratowani czy nie, pozostawali ranni a droga powrotna była ciężka. Być może należało rozłożyć obóz i chociaż przez noc dać ludziom odpocząć. W sumie i tak będzie trzeba poszukać tych koni a to pewnie trochę zejdzie.
No i zeszło, ale pod wieczór znalazłyby się wszystkie konie, które uciekły. Natomiast tych o wolnych rękach czekało trochę pracy, albowiem trzeba było uprzątnąć ciała, które mogły przyciągnąć dzikie cieniokoty albo coś.



Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Leonard Redfort Czw Wrz 09, 2021 9:53 pm

Niby wyglądało to z początku tragicznie, ale okazało się, że pomoc medyków była nieoceniona. Zero strat i w sumie sprzęt pewnie trzeba było wyklepać, ale nie było z nim większego problemu. Tych kamieni na patykach nawet ni tykali, nie było warto. Rzucili tylko wszystko na jedną kupkę, wraz ze góralami i tak to zostawili. Póki co.
Pozostawała jeszcze kwestia jeńców, Redfort jeszcze nie zdecydował co z nimi zrobi później, ale na początek trzeba było ich zastraszyć i zmusić do gadania. Tak też jedni ludzie udali się rozstawić obóz, drudzy - głównie traperzy - mieli obejrzeć okolicę, czy aby nic jeszcze się na nich nie czai. Sam Leonard wziął jednego z górali co to wyglądał na młodzika i zabrał go z dala od jego ziomków. Stanął nad pokonanym i zaczął swoje przesłuchanie.
- Krótka piłka. Mówisz to co chce wiedzieć i zostaniesz ocalony, jeśli nie to zabity. - powiedział i ugodził go patykiem, który wcześniej został podniesiony. - Skąd wiedzieliście o naszym przyjściu? Ilu was zostało w wiosce? Nie kłamać mi tu. - zapytał i dodał na koniec, po czym ubódł jeńca w jakąś ranę. - Ile jest plemion w okolicy i w jakiej sile? Czy są tam jacyś silni wojownicy? - pytał dalej, po czym na sam koniec zostało mu ostatnie pytanie. - Gdzie jest złoto? - zapytał kilka razy i za każdym razem bódł go w jakieś miejsce na ciele, nie koniecznie w ranę.
Rzeczy:
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Sob Wrz 11, 2021 3:22 am

Pierwej więc chciał górali nastraszyć o przesłuchać, tak? Cóż, pomysł z tym, aby przesłuchiwanych oddzielać od reszty nie był  głupi, jednakże finalnie przesłuchania pojmanych poszły nie najlepiej. Chyba zapiekła nienawiść do mieszkańców nizin miała w tym swój udział. Tak czy siak, Leonardowi napluto pod nogi, dowiedział się też, że jest ich wszystkich dość, aby wymordować nizinników oraz, że złoto o które pyta, jest w dupie. Paskudna sprawa, bo nie powiedzieli, w czyjej dupie.
Cóż, wyszło jak wyszło. Może z czasem uda się nicponi złamać. Choć pewnie nie chciał pozostawać w górach zbyt długo z rannymi, prawda? Więc... Więc pewnie najlepiej wziąć jeńców i oddać ich katu. Kaci mieli swoje sposoby. Powolne, wesołe sposoby. W końcu większość decydowała się mówić.



Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Leonard Redfort Sob Wrz 11, 2021 3:29 pm

Z przesłuchania nic nie wyszło, toteż Leonard podźgał ich kijkiem jeszcze trochę, po czym udał się na swój zwiad. Po obejrzeniu dokładnie wioski, wrócił w trymiga do obozu i raz jeszcze zaczął przepytywać jeńców. Do pomoc wybrał kogoś nieco charyzmatyczniejszego niż on i ponawiali pytania. Tym razem jednak Redfort zgodnie z prawdą opisywał im wioskę.
- Mało rozsądnie zostawić same kobiety i dzieci bez opieki. Coś mogłoby im się stać... - zasugerował i zaczął wymieniać kilka osób, którym się lepiej przyjrzał, mówił też o liczbach i charakterystycznych rzeczach w ich wiosce.
- Dam wam jeszcze jedną szansę. Wasza wioska mnie już nie interesuje, wiem o niej wszystko. Inną kwestią są wasi sąsiedzi. - powiedział i czekał na odpowiedź, niezależnie od wyniku następnego dnia udali się na drogę powrotną do zamku wraz z jeńcami.
Szał II trening 11/14, jeszcze 3 dni. Proszę o informację kiedy dotrzemy do zamku. Zwiady przed armią prowadzone zwyczajnie, wraz z Leonardem. Nie dajemy się zaskoczyć. Jak trzeba Leo używany Wunsza.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Nie Wrz 12, 2021 2:17 am

W odpowiedzi usłyszał, że i tak czasem bywa. Górale, jak już wspominano, wiedli zazwyczaj krótkie i pełne emocji żywoty. Być może ich wioska przepadnie a może na czas zdołają zrozumieć, co się stało i uciekną. No, kto będzie mógł ten ucieknie a kto nie będzie, ten przepadnie. Bez silnych wojowników i wojowniczek klan i tak był skazany. Skazany na zagładę lub, w najlepszym razie, na wchłonięcie przez inny klan. Jak będzie, tak będzie a śpiewać mu tutaj nie zamierzali, nizinnikowi jednemu zasranemu z kaprawym okiem.

02-05/12/11 PZ

Jakkolwiek poszło przesłuchanie, chciał wracać do zamku, tak? W sumie z taką liczbą rannych nie było co prowadzić dalej walk, nawet jeśli dowiedziałby się o tuzinie kolejnych wiosek. Tak po prawdzie to tuzin kolejnych wiosek - jakkolwiek raczej liczba nierealna w okolicy - byłby tym lepszym powodem, by szybko z okolicy umykać. Także ten...
Powrót z rannymi miał im zająć ponad trzy dni. Droga przez góry nie była łatwa a tym razem musieli ze sobą prowadzić poranionych kompanów oraz związanych jeńców. Lwia część odpowiedzialności za bezpieczeństwo innych była teraz w rękach Leonarda oraz jego kompanów, którzy poza piechociarzem oraz rycerzem stanowili jedynych sprawnych wojaków. Reszta albo niedomagała, albo nie znała się na wojaczce.
Wrócić mieli wieczorem, pod koniec piątego dnia dwunastego księżyca. Żadna krzywda ich nie spotkała.

Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Leonard Redfort Nie Wrz 12, 2021 11:40 pm

Nic nie chcieli gadać? Ich strata, akurat Leonard miał dobry dzień i mógłby pójść im na rękę. A tak? Cóż nic nie zyskają. Czerwonooki odszedł od pokonanych i zajął się swoimi sprawami jak treningiem czy też doglądaniem obozu. Dnia następnego mieli zamiar wyruszać.
Jak zamierzali, tak też zrobili. Podczas powrotu - wydłużonego ze względu na rannych oraz jeńców - pan Redfort nadal trenował swoje przymioty, tak żeby stać się jeszcze lepszym wojownikiem. Po powrocie do zamku, od razu kazał wysłać oddział pięćdziesięciu konnych i wraz z nimi Gerolda do otoczenia wioski, a następnie pochwycenia wszystkich mieszkańców wraz z ich dobytkami. Mieli zostać przyprowadzeni pod zamek, gdzie lord miał już plany co mógłby z nimi wszystkimi zrobić. Póki co, Leonard miał zamiar posiedzieć trochę w zamku i ponapawać się odniesionymi ostatnio zwycięstwami; tym nad bratem i tym mniejszym w małej potyczce. Zatrudnionych zwiadowców i traperów miał zamiar wysłać na poszukiwania kolejnych plemion górali na jego ziemiach, od razu gdy tylko się wykurują.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Czw Wrz 16, 2021 4:43 am

Więc... Leonard chciał nacieszyć się w spokoju tym, że uczyniony został kolejny kroczek w celu wyeliminowania górali z gór, tak? Cóż, nie szło zaprzeczać, że tak właśnie się stało. Niemałe plemię górskich rozbójników praktycznie przestało istnieć. No, na pewno przez te kilka dni sporo pozostałych w ich osadzie ludzi zniknie, obawiając się o swoje bezpieczeństwo po stracie wojów oraz wojowniczek lub po prostu szukając szczęścia w innym miejscu. Ci co zostaną mieli być pojmani przez jego ludzi pod wodzą tego rozsądniejszego z towarzyszy. Ci natomiast wyruszyli następnego dnia po ich przybyciu. Potrzeba było chwilę na organizację a i kompan musiał po podróży wypocząć.

12/12/11 PZ

Tego dnia do zamku przybyli wysłani ludzie z kolejnymi jeńcami. I cóż, no, trochę tego było. Licząc sprawnych ludzi a pomijając malutkie dzieci, Leonard zyskał jakoś ponad setkę... No właśnie, czego? Niewolnictwo było nielegalne, przynajmniej jeśli tak właśnie to nazwać. Jednakże niewolnicy byli chyba kupowani i sprzedawani za pieniądze a co innego jeńcy, prawda? I do tego górale w ogóle.

Jeśli chodzi o zwiadowców, to dzień czy dwa i powinni całkiem dojść do siebie, a zatem i ruszyć na poszukiwania kolejnych klanów w górach. Nie wyglądali jednak na specjalnie zadowolonych. Płaca niby dobra, ale i okazało się, że robota bardzo niebezpieczna. Szczególnie, gdy nie będzie z nimi Leonarda oraz jego chłopaków. No bo gdyby nie oni, to cała wyprawa skończyłaby się fiaskiem oraz śmiercią uczestników.



Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Sro Wrz 22, 2021 9:38 pm

15/12/11PZ



Maester (Zew Przygody)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Leonard Redfort Sro Wrz 22, 2021 9:59 pm

Leo pełzał, zwiadowcy tuptali i nic poza śladami nie znaleziono. Redfort po powrocie wyszedł z namiotu i nieco wkurzony rzucił w eter.
- Kurde miało wyjść inaczej. - rzekł po czym kazał zbierać manatki i wyruszać w trasę, jechali dalej za tropem Kamiennych Stóp. Jadąc tak do przodu po rozesłaniu zwiadów na trasę, boki oraz do tyłu, Leonard rzucił do Gerolda.
- Kurwa coś czuję, że się z nimi minęliśmy i oni podążyli wgłąb włości. Zawróć jednego chłopaka, żeby udał się do zamku i kazał być czujnym. Niech to będzie jakiś zwiadowca, to będzie nieco czujniejszy. Niech omija trakty czy coś tam, tak żeby bezpieczniej było. - rzekł i obejrzał na plecy Gerolda, który odjechał kawałek dalej do jednego z chłopaczków.
A kompania Leo? Dalej jechała, uważała i starała się nie zatrzymywać w miejscach, w których łatwo byłoby o zasadzkę i jeśli już to robili, to konieczne były podwójne straże. Omijali też kaniony i miejsca, gdzie mogłyby im zostać zrzucone na głowy lawiny. Jeśli jednak zdarzyły się takie miejsca, cóż przesyłano armię w częściach, tak żeby w razie czego ucierpiało jak najmniej ludzi. Żeby obronić się przed pierwszymi oszczepami, Redfort nakazał swoim ludziom i samemu również dzierżył tarczę, którą później miał zamiar zmienić. Należało nadal tropić i czekać.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Mistrz Gry Sro Wrz 22, 2021 10:50 pm

Kompania Leonarda jechała dalej. Mniej więcej w stronę, z której nadeszły Kamienne Stopy, a zarazem w kierunku, w którym musiały odejść. Tropienie ich było jednak bardzo "na czuja", ponieważ górale Grogga syna Grogga okazali się niezwykle wprawni w maskowaniu swoich śladów. Ewentualnie tropiciele Redforta mieli naprawdę fatalny dzień. Może byli pod wpływem traumy po ostatniej zasadzce górali? Kto wie...

Rozpadliny i strome stoki mogące pozwolić wrogom na sprowadzenie lawiny omijali. Jasne. Teraz było to dość łatwe, jednak jeżeli wejdą w góry, gdzie były jedynie wąskie ścieżki i brak możliwości skręcania gdzie się chciało, to takiego wyboru może już nie być. Tam albo ryzykujesz i przesz naprzód, albo zawracasz. Jeden z czynników, dzięki któremu mieszkańcy Gór Księżycowych tak długo już uprzykrzali życie mieszkańcom nizin. Na razie jednak jeszcze rycerze byli pośród wzgórz.
Zwiad nie donosił o niczym niepokojącym, jednak i tym razem okazał się mniej sprawny od żyjących w dziczy od dziecka górali. Jak wojownik Kamiennych Stóp podejść miał sarnę czy zająca, jeżeli nie byłby w stanie podkraść się do głośnego, zakutego w stal rycerza z Doliny? Właśnie. Kolumna Redforta poruszała się po wąskiej, piaszczystej dróżce. Po lewej stronie miała kawałek płaskiego terenu, który po około trzydziestu metrach przeradzał się w łagodne wzgórza. Po prawej stronie drogi teren wznosił się delikatnie ku skalistym pagórkom około dwustu metrów dalej. Pomiędzy drogą a ostrymi skałami tam się znajdującymi rósł las iglasty. Jeden zwiadowca widoczny był z lewej na łagodnym stoku. Stał tam spoglądając dalej za wzgórza i nie wydawał się niczym zaniepokojony. Dwóch innych wjechało w lasek i również nie podnosiło alarmu. O niczym nie donosiła też straż przednia jadąca drogą przed Leonardem.
Górale w lasku jednak czekali. Zaczajeni usunęli traperów pośród drzew nim ci mogliby krzyknąć, a straży przedniej nie atakowali czekając na danie główne. Po co wroga skaleczyć w dłoń, jeżeli można mu złamać kręgosłup? Szczęśliwie jeden z przyjaciół Leonarda miał oczy czujne niczym jastrząb, a słuch czuły niczym lis. Kiedy cała reszta, łącznie z lordem, jechała nieświadoma niczego drogą, on jeden wykrył, że coś jest nie tak.
- Górale! - krzyknął, sięgając po broń. - Z prawej, w lesie!
Tuż po jego okrzyku spomiędzy drzew posypał się grad kamieni, kiedy nieprzyjaciel zaczął miotać pociski ze swoich proc. Na szczęście zaalarmowani w porę rycerze mogli zdążyć wznieść swoje tarcze i schronić się przed ostrzałem, a ten był wyjątkowo nieskuteczny. Padł jedynie jeden strzelec z grupy Leonarda, a nikomu innemu zdawało się, że nie stała się krzywda. Górale nie zachowywali się jak ci ostatni i nie zbiegali na nich z wrzaskiem, trzymali się drzew na wzniesieniu, gdzie rycerze nie mogli skutecznie na nich zaszarżować i gdzie mogli mieć nad nimi niewielką przewagę.
Wyglądając zaś zza tarczy Leonard mógł zobaczyć, że wroga jest pewnie i z kilka dziesiątek. Liczba lecących kamieni sugerowała zaś, że procarzy jest więcej niż jego łuczników. Jeżeli nie zaatakują, to mniejsze mają szanse wygrać w wymianie pocisków. Wtem pośród drzew rozległ się dźwięk mocarny dźwięk rogu. Kierując swe oczy ku jego źródłu lord Redfort dostrzec mógł wielkiego, potężnie zbudowanego mężczyznę. Wysoki może i na siedem stóp, albo trochę więcej. Zbudowany potężnie niczym dorodny byk. Odziany jedynie w buty, spodnie i szeroki pas, o gołej, porośniętej gęsto włosem klatce piersiowej. Pasował w sumie do opisu tego olbrzyma, o którym mówili chłopcy ze wsi. Uzbrojony był w wielką tarczę i, chyba, młot. Trudno było dokładnie powiedzieć z tej odległości i w tych warunkach.

Maester (Zew Przygody)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

 Wzgórza Doliny Empty Re: Wzgórza Doliny

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach