Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wielka Sala

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Wielka Sala Empty Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Pią Maj 15, 2020 5:42 pm

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9611
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Pią Maj 15, 2020 6:17 pm

Jedenasty dzień, drugiego księżyca,
dziesiątego roku po Zagładzie.
Wieczór

W końcu po zakończeniu pierwszego dnia zmagań turniejowych rozpoczęła się długo wyczekiwana uczta. Goście weszli na salę i zajęli kolejno swoje miejsca, jedynie te środkowe zostały wolne, przeznaczone dla króla i jego najbliższych. W końcu i on sam się pojawił, wszyscy w tym momencie powstali i czekali, aż umiłowany monarcha nie zajmie swojego siedziska. Dopiero wtedy można było usiąść. Po prawicy Arryna siedział lord Grafton, następnie lord Royce, później Lambert i Melody Grafton, a dalej kolejno lordowie Templeton, Coldwater, Pryor i Elesham, kraniec stołu zajął zaś lord Torrent, który na pewno nie był zadowolony z tego faktu, ale cóż, tak to było z tymi najmniejszymi i mało znaczącymi lordami. Patrząc od lewej strony króla, najpierw siedziała jego małżonka z rodu Belmore, dalej jego dwaj synowie i najstarsza córka, którą pewnie chciał pokazać poddanym, w końcu była już w dobrym wieku do zamążpójścia. Następnie zasiadał lord Belmore, Waynwood, Hunter, Sunderland i w końcu lord Waymar Lynderly.
W końcu też, do przodu wystąpili grajkowie i zaczęli umilać biesiadę swoim graniem i śpiewami. Z drugiej strony sali, zaczęli też wyłaniać się służący niosący dania dla gości. Gdy kielichy zostały już napełnione, król Alester powstał z miejsca i rozejrzał się po całej sali, w końcu też zaczął mówić.
- Podziękujmy naszemu gospodarzowi, za tak wystawne wydarzenie i wnieśmy toast w imieniu jego zdrowia. - zaproponował i wszyscy z pełnymi kielichami powstali i zaraz za królem, napili się wina. W końcu wszyscy zasiedli i mogła rozpocząć się mniej oficjalna część tego wieczoru, jednak król, od razu wychylił się trochę i zawołał do Lynderlyego.
- Lordzie Waymar, czemu siedzisz tak daleko? - uśmiechnął się przy tym trochę szyderczo, jednak ze względu na odległość od króla, Lynderly miał trudność w dostrzeżeniu tego. W końcu Alester nachylił się do Graftona.
- To, czemu Lord Lynderly siedzi tak daleko? Zasłużył sobie czymś?

Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9611
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Waymar Lynderly Pią Maj 15, 2020 10:35 pm

Czas w Gultown mu się dłużył, męczyła go bezczynność i próżniacze spędzanie czasu, na jakie był skazany przez swój pośpiech i zbyt wczesne przybycie na miejsce. Z radością powitał więc dzień, w którym miał się odbyć turniej, wszak jego rycerze, tak samo, jak wszyscy inni, mieli brać udział w turnieju i o ile fortuna im na to pozwoli, godnie reprezentować Snakewood, swymi mieczami i kopiami powiększając chwałę swego mocodawcy. Mimo tego, z jeszcze większą radością szykował się na ucztę, w której czasie jak miał nadzieję, będzie miał okazję, by w końcu poznać wielu lordów, o których słyszał tylko z plotek i opowieści. Wyszykował się na tę okazję, najlepiej jak potrafił. Pierwszy dzień ucztowania uważał za najważniejszy, przywdział więc czarną szatę, którą na zamówienie sprowadzono z samego Myr. O czerni tak głębokiej i nieskażonej, że przywodzącej na myśl samą otchłań. Przyozdobioną wyszytymi wężami, wykonanymi z takim kunsztem i jarzącymi się tak jadowitą zielenią, że trudem było odróżnić je od prawdziwych. Także buty i pas, zostały wykonane z wyprawionej czarnej skóry, tak by nie burzyć efektu zbudowanego pięknem szaty. Jedynymi elementami, które nie miały na sobie barw rodowych Waymara, były wykonane ze srebra klamry od butów i paska, a także biżuteria w postaci kolczyka i ogromnego sygnetu w kształcie węża pożerającego swój własny ogon, choć w i w przypadku tego ostatniego, w oczy stworzenia, wprawiono dwa błyszczące się szmaragdy. Jakże wielki był jego zawód, gdy okazało się, że mimo piękna swej aparycji i stroju, został zmuszony, by zasiąść na samym krańcu stołu. Oczywiście nie dał tego po sobie poznać i zamierzał wykorzystać swą pozycję, najlepiej jak potrafił. Z lordem Waynwoodem chciał porozmawiać tak czy inaczej, a choć lord Sunderland nie wydawał mu się tak interesującą personom, jak ten pierwszy, to nie zamierzał wybrzydzać. Mimo swego niezadowolenia, wbrew przyzwyczajeniom wychylił kielich wina wraz ze wszystkimi innymi biesiadnikami, nie zdążył on jednak zwrócić się choćby słowem do towarzyszy biesiadników, czy zatopić zębów w przygotowanej strawię, Król zdecydował od razu zwrócić się do niego. Słowa, które wypowiedział sprawiły, że na bladym licu Lorda Snakewood wykwitła jakże niepasująca do jego stroju, czerwień. Mieszanka złości i wstydu nie mogła oczywiście zakłócić jego zdrowego rozsądku, dlatego wywołany przez króla wstał i delikatnie skłoniwszy głowę, przywołał na twarz lekki uśmiech. Wykorzystał także tę chwilę, by przyjrzeć się biesiadującym, a dostrzegłszy, że tuż obok niego siedzi kilku z rycerzy w barwach jego rodu.
-Dziękuję za troskę mój panie, zasiadłem tak daleko, by być jak najbliżej dzielnych wojaków, którzy w mym imieniu walczyli na turnieju. Choć jestem tylko Lordem, a nie Królem, zwykłem nagradzać lojalność i waleczność mych ludzi nawet w tak prosty sposób, jak pijących ich zdrowie. Jestem jednak pewien, że skoro mój los jest dla króla tak ważny, jest to związane z tym iż chciałby, zemną porozmawiać. Jestem pewien, że znajdzie się na to chwila, gdy wraz z mymi ludźmi uczcimy dzisiejsze zmagania.- Waymar nie znał Króla, nie wiedział więc, na ile niebezpieczną prowadzi gre, zdecydował więc zakończyć swą wypowiedź nieco pogodniejszym i chwytającym za serce każdego z biesiadników akcentem. Nalał więc sobie wina i wzniósł pełny kielich wysoko w górę.
-Chciałbym wykorzystać zaszczyt, jaki mi sprawiłeś Panię i z tego miejsca wznieść toast w imieniu pomyślności i waleczności wszystkich uczestników turnieju. Oby wasze kopie były celne, a tarcze niewzruszone!- To powiedziawszy, przechylił kielich i duszkiem wlał w siebie jego zawartość. Kiedy było już po wszystkim, ponownie skłonił się królowi i zasiadł na swych miejscu.
Waymar Lynderly
Waymar Lynderly

Liczba postów : 73
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Lambert Grafton Sob Maj 16, 2020 12:33 am

Od momentu kiedy wrócił z dorzecza, Lambert był cholernie zabiegany. Nie dość, że źle oszacował trasę, przez co przyjechał kilka dni później niż zamierzał, to z każdym kompanem od kufla musiał opić swój powrót. Nieważne czy za dnia, czy w nocy. Na domiar "złego" zaledwie kilka dni po przyjeździe zaczął się turniej. Oczywiście Lambert, jak to Lambert zapisał się na wszystkie możliwe dyscypliny, co tylko skróciło jeszcze bardziej jego wolny czas do minimum.
Po zakończeniu pierwszego dnia zmagań nastąpił czas uczty, przez wszystkich wielce wyczekiwany, dla młodszego Graftona był jedynie kolejnym piciem. Tyle, że w dostojniejszym towarzystwie.
Lamberta usadzono obok siostrzyczki Mel i lorda Royce'a, którego znał z czasów kiedy to był giermkiem w Runestone. Nie znaleźli jednak wspólnego języka, ale to może przez wiek. Kto wie, może po którymś kielichu znajdą wspólny język. Nie pozostanie nic jak się tylko przekonać.
Ogólnie Lambert nie narzekał na dobór miejsc, szkoda jeno było, że koło Seby nie siedzi, wtedy by było tak rodzinnie. On, brat i siostra, zawsze marzył, by pewnego dnia zrobili sobie takie posiedzenie. Do tego czasu blokował ich ojciec, oraz młody wiek siostry. Teraz natomiast liczba i sort gości w zamku. Wszystko wydaje się powstrzymywać plan Lamberta, ale on jest cierpliwy, wie, że po tym wszystkim przyjdzie na to jeszcze czas.
Na szablonowy toast króla oczywiście uniósł kielich, nie lubił jak pierwszy toast jest taki miałki i drętwy. Popijawa powinna zacząć się z przytupem i wesołym akcentem, tym ruchem Alester Arryn zdobył u Lamberta małego minusa. Po drwiącym pytaniu króla czekał na odpowiedź Waymara. Po prawdzie był równie ciekawy sytuacji lorda Snakewood.
Całkowicie był zszokowany, gdy Lynderly wzniósł toast. Przecież słyszał od brata, że to on ledwo znosi obecność alkoholu, a on już dwie czarki jednym haustem opróżnił.
Uniósł kielich także na jego toast, a kiedy zobaczył dno, to odstawił kufel i zbliżył się do siostry, by powiedzieć coś jej półszeptem. Na tyle słyszalnym, by przebić się do niej przez odgłos uczty.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Melody Grafton Sob Maj 16, 2020 1:36 pm

Nadszedł czas uczty. Melody planowała zacząć od przebieranki. Ku jej zdziwieni na krześle wisiała suknie o niespodziewanym kolorze. Dziewczyna dałaby głowę, że miała być niebieska. Cóż, prawdopodobnie wizja została zmieniona. Nie miała nic przeciwko temu. Kolor czerwony nie był tak krzykliwy, jak ten znajdujących się w barwach rodu. Wydawał się bardziej bordowy i lekko wyblakły. Sam krój sukni na ogóły był prosty i zwiewny, opinał sylwetkę dopiero od wcięcia talii wzwyż. Dekolt miała trójkątny, jednakże ani trochę głęboki. Widocznie tylko odsłaniał ramiona. Od samych jego krawędzi prowadziły dwa czarne paski, krzyżujące się pomiędzy piersiami i przebiegające dalej prosto do talii. Na nich widniały małe, złote wzory przypominające kolorem płonącą wieżę, którą Graftonowie posiadali w herbie, i obramowania tej samy barwy. Oprócz tego krawiec dołożył bufiaste rękawy, z bardzo cienkiego, lekko prześwitującego materiału. By nie były zbyt odstające, przed zgięciem ręki dołożył dwa paski, opinające jej ręce, a pomiędzy nimi jeszcze skrawek materiału z reszty sukni. Opinający pasek pojawił się też na samym koniuszku rękawa.
Zastanowiła się chwilę nad tym, co widzi. Mam wrażenie, że zamiast mojego brata to krawiec chce mnie wydać za mąż. No trudno, niech będzie. Przebrała się w to, co jej "kazano". Założyła również naszyjnik po matce. Wygląda na to, że jej kolorem naprawdę była czerwień, stwierdziła. Tak sobie właśnie to wyobrażała, dlatego głównym akcentem pieśni, którą napisała na jej cześć był owy kolor. Niestety, nie zdążyła zaprezentować ją ojcu.
Pozostało już tylko uczesać się. Na szczęście to trwało tak krótko jak włosy Melody. Postanowiła, że pozostawi rozpuszczone fale i zaplecie jedynie dwa małe warkocze udające wianek. Wyszła.
Kiedy już rudowłosa znajdowała się na swoim miejscu, przyszedł król. Findis okazała się być przyjemną osobą, więc takie też oczekiwania miała co do króla. Słyszała już o nim pewne plotki, ale nie były zbyt konkretne. Trochę później król wzniósł toast. Wszystko szło całkiem zwyczajowo. Natomiast nie spodziewała się, że król zada dosyć niemiłe pytanie. Trochę nie rozumiała tego, tym bardziej, że król był całkowicie trzeźwy. Cóż takiego Lord Snakewood zrobił, aby narazić się mu? Na szczęście Waymar bardzo ładnie wybrnął z sytuacji. Jeśli król nie doceni takiego śmiałego posunięcia, to musi być jakimś zadufanym głupcem. Co jak co, ale ktoś taki jak Waymar może się przydać, nawet pomimo swego położenia.
Uniosła kielich na toast. Chwilę później jej brat wypowiedział coś szeptem. Zastanawiało ją dosyć mocno co, ponieważ zrozumiała jedynie urywki. Postanowiła, więc zgadywać.
- Popieram Cię - zaczęła od tego, myśląc, że może chodzi to, jak zaprezentował się król. - A jeśli chodzi o suknię, to tutaj jedynie ty nie masz wytłumaczenia. Zresztą, sama z chęcią ubrałabym się w takie szaty jak Lord Snakewood - mówiąc to spojrzała w stronę Waymara. Wszystko oczywiście mówiła szeptem. - A, prawie zapomniałabym. Wino również jest niezwykle dobre.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Findis Arryn Sob Maj 16, 2020 2:01 pm

Niestety ojciec się nie ugiął do samego końca, a matka pozostawała nie wzruszona na narzekania starszej z córek. Findis chciała chociaż sama móc się ubrać, ale nic z tego. Królowa orzekła, że lepiej ubierają się nawet kupieckie córki, toteż księżniczka odpuściła i pozwoliła matce zrobić ze sobą wszystko to, co starsza z kobiet chciała. Suknia pod kątem kolorów nie była w żadnym wypadku zaskakująca - biel i błękit Arrynów wyjątkowo dobrze współgrały z jasną cerą Findis. Sama kreacja była zwiewna, posiadała koronkowe, zapewne myrijskie wstawki, szczególnie na rękawach. Dodatkowo dekolt i talia były zaznaczone poprzez naszyte niewielkie perły. Poniżej pasa natomiast materiał był wzbogacony o kwiatowe i ptasie motywy. Królowa sama ułożyła również włosy swojej córki, które teraz częściowo u góry tworzyły niby koronę z malutkich warkoczy, na które kobieta zręcznie nałożyła bogato zdobiony książęcy diadem. Reszta włosów księżniczki opadała delikatnymi falami na plecy. Findis nie pamiętała, kiedy ostatnio tak bardzo królewsko wyglądała. Czuła się obco we własnym ciele, a na domiar złego matka dobrała jej jeszcze odpowiednią biżuterię. Tyle zbytku...
Kiedy wreszcie królewska rodzina pojawiła się na uczcie, Findis zauważyła ze smutkiem, że Melody siedzi dosyć daleko od niej. Szkoda. Zamiast niej księżniczka musiała znosić towarzystwo brata, który wolał rozmawiać jednak z drugim bratem. Nic dziwnego. Drugim z towarzyszy Findis był lord Belmore, bliski krewniak, który postanowił opowiedzieć dziewczynie jakże pasjonującą historię z ostatniego polowania. Dziewczyna grzecznie mu potakiwała. Wreszcie król wzniósł rozpoczynający ucztę toast, ale oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie zażartował z kogoś. Biedny lord Lynderly, nie zasłużył sobie na takie traktowanie. Mimo wszystko Waymar naprawdę nie najgorzej odpowiedział Alesterowi, a to nie była łatwa sztuka, szczególnie w tak licznym gronie. Dziewczyna chciała trącić siedzącego obok niej brata, by mu coś powiedzieć, ale ten nadal był zajęty rozmową z najstarszym z rodzeństwa. Nikt jej nie zauważał, poza lordem Belmorem, który chciał snuć już kolejną opowieść, kiedy księżniczka nagle go przeprosiła, wstała i podeszła do siedzącego niedaleko ojca. Oparła się o jego krzesło i nachyliła się mu do ucha.
-Papo, nieładnie potraktowałeś lorda Waymara - pozwoliła sobie zganić Arryna. Bała się go, ale nie na tyle, by zachować milczenie, gdy komuś działa się krzywda. -Poza tym przyszłam, tak jak chciałeś. Mogę już iść? - zadała pytanie, i choć znała już najpewniej odpowiedź, to ciągle liczyła, że ojciec tym razem odpuści.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 900
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Sebastion Grafton Nie Maj 17, 2020 7:12 am

Nastał czas uczty. Sebastion ubrał się na tę okazję w najlepsze jedwabie i aksamity jakie posiadał. Jego czerwonoczarny wams zdobiły wykonane ze złotogłowiu miniaturowe płonące wieże z herbu Graftonów. Dokładnie ten sam motyw widoczny był na ciężkim, złotym medalionie umocowanym równie złotym łańcuchem do jego szyi, a spoczywającym gdzieś w okolicach mostka. Po całym dniu obserwowania zmagań z trybun musiał się wcześniej odświeżyć, więc jego włosy prezentowały się jako świeżo umyte i wysuszone. Rzecz jasna był jednym z pierwszych jacy zjawili się na sali, bo tak gospodarzowi akurat wypada, a także wstał razem z całą resztą kiedy wszedł król i podobnie co reszta opróżnił cały kielich z wina, gdy monarcha wzniósł toast. Z zadowoleniem obserwował jak Lynderly jest sadzany daleko, na granicy soli wręcz. Z jeszcze większym zadowoleniem przyjął słowa króla, który postanowił sobie z niego zażartować. He, to mu da nauczkę - pomyślał.
- A widzisz, Wasza Wysokość - powiedział, nachylając się do króla. - Ten cham i prostak przyjechał tu jako jeden z pierwszych trzy dni temu. Pierwsze co zrobił, to wykorzystał moją niewiedzę i umówił się ze mną na sprzedaż jego drewna do moich stoczni po zbójeckiej cenie. Dwudziestokrotne przebicie - prychnął z pogardą. - Się nawet słowem nie zająknął, że to bardzo dużo, to niech teraz oszust jeden siedzi sobie na końcu stołu. Ja to bym Waszej Miłości radził uważać na niego w przyszłości. Z jego ust wychodzą słodkie słówka, ale to w rzeczywistości jad śmiertelny jest niczym u węża jakowego, co to go w herbie ma. Niechybnie by się buntował władzy Waszej Wysokości, gdyby choć trochę potężniejszy by był - obsmarował tego zdradzieckiego sznycla.
Wtem Waymar wzniósł toast, zaskakując tym nieco Graftona, ale rzecz jasna wypił do dna wraz z resztą obecnych tu gości. Potem zaś wychylił się nieco i podejrzliwie spojrzał na potentata drewnianego, mrużąc oczy. Pewnikiem coś knuje ten obszczymur wioskowy. No i ile on może wypić? Założyłbym się, że pięć razy mniej ode mnie, bo takie chuchro z niego jest. Heh, jakbym rozegrał wydarzenia tak, coby go do picia więcej przymusić, to niechybnie zalałby się w sztok i zrobiłby coś śmiesznego. Byłoby to arcyświetne wzbogacenie występów kuglarzy - pomyślał. Dalsze jego rozważania na ten temat przerwało przybycie piękności, którą już wcześniej widział przy okazji przybycia orszaku królewskiego do zamku. Wiedział o tym, że jest to córka samego króla, bo jakże miałby się o tym nie dowiedzieć. Ależ bym ją rym cym cym, hehe, ale piersi to mogłaby mieć większe - pomyślał, spoglądając na nią wzrokiem, od którego zawsze rumieniły się dziewki w karczmach. Podkręcił przy okazji swojego rudego wąsa.
- Wasza Wysokość ma niezwykle piękną córkę - odezwał się do Alestera, póki dziewczyna jeszcze tu stała. - Zapewne musi być ona wielkim powodem do dumy - dodał jeszcze, spoglądając cały czas na księżniczkę.
Sebastion Grafton
Sebastion Grafton

Liczba postów : 235
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Terrence Stone. Nie Maj 17, 2020 2:32 pm

Długie tygodnie przygotowań miały być tego dnia poddane próbie, jednak Terrence czuł się całkiem pewnie. By uświetnić uczty zaplanowane przez swego pana zrekrutował z pomocą zarządcy przeróżnych artystów, których przygotowania by dać jak najlepsze występy nadzorował z niezwykłą skrupulatnością. Pojawił się na sali w swoim najlepszym, błazeńskim odzieniu, pobrzękując raz za razem dzwoneczkami wiszącymi na czapce oraz przytwierdzonymi do czubków butów. Czekał na jakiś sygnał od lorda, kiedy to zaprosił pierwszych artystów by zapewnili trochę rozrywki. Przygotowani byli żonglerzy, akrobaci, połykacz ognia i paru innych. Oczywiście na dzisiejszy wieczór obmyślone zostało również przedstawienie z najdalszej przeszłości ich wspaniałego królestwa, acz z nim wolał zaczekać aż goście trochę więcej popiją i wprawią się w bardziej skory do żartów oraz śmiechu nastrój. Sam również przygotował wiele żartów i sztuczek, a także humorystyczną opowieść o lordzie co się zgubił w lesie i miał tam wiele zabawnych przygód. Głównie dlatego, że był trochę niezdarny i mało bystry. Oczywiście była to całkowicie fikcyjna opowieść nieoparta na żadnych prawdziwych postaciach, a dowodem na to były występujące w niej gadające zwierzęta, które przecież w świecie nie występują. Szybko też odwrócił wzrok od lorda Lynderly, na którym zatrzymał go chwilowo myśląc o tej historyjce. Po wybadaniu krążących wśród gości ploteczek miał też w gotowości coś zjadliwego w kierunku lorda Belmore'a, gdyby ten nierozsądnie chciał narazić się gospodarzowi, a i rycerz z Dziewięciu Gwiazd powinien dzisiaj ostrożnie dobierać słowa kierowane do lorda Graftona jeżeli chciał jeszcze kiedyś uwieść jakąś damę.
O, w mordę! - zaniepokoił się niezwykle i wyprostował gwałtownie, brzęcząc dzwoneczkami na czapce, kiedy zauważył jak jego lord podkręca w charakterystyczny sposób wąsa do królewskiej córki. Na króla to żadnych żartów w celu obrony swego pana nie przyszykował. - Chociaż niby Sokół, a mieszka w Orlim Gnieździe, coś by z tego było... Pewnie złodziej, jak Burzowcy.
Terrence Stone.
Terrence Stone.

Liczba postów : 27
Data dołączenia : 08/12/2019

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Nie Maj 17, 2020 11:13 pm

Pierwsza część odpowiedzi Waymara bardzo mu się spodobała, brzmiała bardzo elokwentnie, nawet jak na kogoś pokroju Waymara, w końcu w całym królestwie dało się słyszeć głosy, że lord Snakewood nie włada najpiękniejszym językiem, albo że jest po prostu skryty, a tutaj? Prezentował się bardzo dobrze, być może ze względu na obecność majestatu królewskiego. Zaraz potem wzniósł toast, do którego Arryn naturalnie się przyłączył, wrażenie Waymar sprawił dobre. Niedługo potem podeszła do niego Findis, która próbowała go upomnieć, Alester się lekko obruszył. - Nonsens, może go zapytajmy o to? - spojrzał na nią bystro, wtem padło pytanie. - Jeszcze nie, dopiero się zaczęło, zapytaj za godzinę czy dwie, jak trochę czasu minie, jakby to wyglądało, gdybyś teraz wyszła? - zapytał skonsternowany i po uzyskaniu odpowiedzi, od razu przeszedł do Sebastiona, którego wcześniej przed pojawieniem się córki zagadał. Wsłuchał się w jego opowiadanie i aż się zdziwił na tak liczne paszkwile w stronę lorda Lynderly, wyglądało jednak na to, że był skłonny mu uwierzyć, a gdy padła cena, aż oczy wybałuszył. - Dwudziestokrotność?! - a powiedział to na tyle głośno, że wszyscy w sali mogli usłyszeć zdziwienie króla. - Naturalnie, przyjmę sobie Twe ostrzeżenie do serca, bo wiesz, że ze zbójami trzeba krótko, ale co, chyba trzeba będzie jakiś proces zrobić? - zapytał, a sam był skłonny takowy przeprowadzić. Wracając jednak do tematu córki, której urodę skomentował Grafton, król uśmiechnął się przy tym dumnie i odpowiedział. - Hehe no raczej, że piękna, w końcu to moja córka, po kimś to odziedziczyła, nie? Chyba że masz inne zdanie, co?! - uśmiechnął się bystro i objął go jedną ręką, w której nadal trzymał szpikulec do mięsa, teraz leżący spokojnie na ramieniu Sebastiona, ot zwykły gest przyjaźni i bliskości.

Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9611
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Waymar Lynderly Wto Maj 19, 2020 1:23 am

Nawet kiedy już zasiadł za stołem, a zainteresowanie biesiadników zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Nie spuszczał wzroku z króla i ludzi w jego otoczeniu. Zobaczył jak, podchodzi do niego Findis, a także Sebastiona, niestety nie potrafił odgadnąć jakie emocje targały Lordem Graftonem, jego głupkowata aparycja całkowicie mu w tym przeszkadzała. Dopiero gdy chcąc niechcący, usłyszał słowa króla, które dość łatwo dotarły nawet do jego krańca stołu, począł się domyślać, o czym opowiadał mu Sebastion. Cicho westchnął i ukradkiem spojrzał na swego towarzysza. Odzianego w morski błękit i zieleń swego rodu, lorda Sunderlanda, krótki rzut oka na starca, wystarczył jednak, by Waymarowi zniknęła zarówno ochota na rozmowę, jak i na jedzenie. Nie chciał również przekrzywiać się z Lordem Waynwoodem siedzącym nieco dalej, zawsze mógł z nim porozmawiać w przystępniejszych warunkach po uczcie bądź jutro. W końcu zaś jego wzrok znowu skierował się w stronę króla i towarzyszących mu osób. Po dość krótkim namyślę, wstał i skierował się w stronę króla, dookoła którego robiło się już dość tłoczno. Nie miał on jednak zamiaru zbyt długo zajmować czasu swego władyki. Kiedy wreszcie stanął przed Arrynem, ukłonił się na tyle, na ile pozwalały mu okoliczności.
-Panię, wbrew mym słowom, zjawiam się tu wcześniej, musisz mi jednak wybaczyć bowiem nie z twego powodu.- Skłonił się również Findis-Pani.... czy uczyniłabyś mi ten zaszczyt i zechciała ze mną zatańczyć? Nie wyobrażam sobie, bym znalazła się na tej sali inna tak piękna dama.- Choć pytanie skierował do Findis, to w spojrzeniu, które posłał królowi, również dało się dostrzec prośbę.
Waymar Lynderly
Waymar Lynderly

Liczba postów : 73
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Findis Arryn Wto Maj 19, 2020 9:22 pm

Robiło się coraz głośniej i coraz mniej znośnie dla Findis, a sama księżniczka najchętniej usiadłaby siedzącej obok króla matce na kolanach i zasnęła. Niestety nie miała już 8 dni imienia, także takie dziecinne zachowania nie wchodziły w tym wypadku w grę. Zdenerwowała się jeszcze bardziej, gdy Alester Arryn zlekceważył jej napomnienie. Zacisnęła mocniej usta i założyła rękę na rękę, co miało jej dodać powagi.
-A żebyś wiedział, że go zapytam - syknęła. Była dzisiaj wyjątkowo nie w humorze, a nie dość, że król nie liczył się z jej zdaniem, to jeszcze nie zgodził się jej wypuścić z uczty. Ile?! Dwie godziny?! Co ona tutaj miała robić przez dwie godziny? Niech sobie targa resztę rodziny po takich zabawach, ale niech jej da już spokój. Nie umiała się odnaleźć w morzu dwornie ubranych dam i lordów. -Normalnie. Tu wszyscy piją i za parę chwil i tak by nikt nie zwrócił uwagi - odparła, naburmuszając się jeszcze bardziej. Rozmawiając z ojcem, niespecjalnie zwracała uwagę na jego sąsiedztwo poza swoją panią matką, a to się okazało błędem. Dopiero kiedy lord Grafton głośno skomentował jej urodę, spojrzała w jego stronę... i zamarła. Komplementy nie były jej obce i prawie przyzwyczaiła się już do spojrzeń mężczyzn, a lord Gulltown nie był obleśnym starcem, ale... mówiąc do króla, patrzył się na nią, podkręcając swego rudego wąsa. Gdzieś za sobą dziewczyna usłyszała głośniejsze zabrzęczenie dzwonków obecnego na sali trefnisia. Momentalnie zarumieniła się na twarzy. Odruchowo cofnęła się o krok i z braku lepszej opcji mocniej przywarła do króla, wpijając się w jego ramię. Niestety Alester nawet nie starał się jej bronić. Uznał za to, iż jest to wyborna okazja do żartów. Findis zmierzyła Sebastiona wzrokiem, spoglądając na niego od stóp po czubek głowy.
-Um, dziękuję... lordzie Grafton, wy prezentujecie się... równie niezwykle... - odpowiedziała na komplement, próbując jakoś dobrać słowa. Niespecjalnie chyba wiedziała, co mówi. Ratunku? I w tej samej chwili przybył jej wybawiciel, którym okazał się Waymar Lynderly. Po prawdzie byłaby wdzięczna za przybycie nawet błazna, kogokolwiek, byleby tylko zabrał ją z tego miejsca. Pan Snakewood nawet nie domyślał się, jaką ulgę odczuła Findis, gdy ten zaproponował jej taniec. Co prawda również skomplementował jej urodę, ale przynajmniej nie patrzył się na nią, jakby chciał ją zaraz zjeść.
-Pochlebiasz mi, lordzie Lynderly. Z miłą chęcią z tobą zatańczę - odparła, podając mężczyźnie swoją delikatną dłoń. -Oczywiście, jeśli Jego Wysokość pozwoli... - spojrzała się pytająco na ojca. Miała nadzieję, iż tym razem jej nie odmówi.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 900
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Lambert Grafton Wto Maj 19, 2020 11:30 pm

Uczta toczyła się mniej lub bardziej przyjemnym tempem. Jak można było się spodziewać uwaga przy głównym stole skupiła się wokół króla Alestera, Seby, oraz księżniczki Findis, która wyglądała jakby kłóciła się z ojcem, lub była na coś oburzona. Przynajmniej tak wyglądało to z perspektywy Lamberta, który nie przykuwał nawet uwagi do tego wydarzenia, a to co wiedział wychwycił kątem oka. W każdej rodzinie dochodzi do kłótni, a mógł o tym poświadczyć z pierwszej ręki, a księżniczka, jak to księżniczka mogła być wkurzona na wszystko, może sługa podał jej zimne danie. Lambert nie znał osobiście żadnego członka, z rodu Arrynów, a tym bardziej nie wiedział co siedzi im w głowach.
Teraz zajęty był jednak rozmową z siostrą, którą zaczął od zwykłej pogaduszki, nie wiedział bowiem, jak poruszyć temat swojego zapominalstwa i niedbalstwa.
- No wiesz, maester mi odradził, a wiesz, on jest uczony. Takich ludzi się powinno słuchać.
Kontynuował na razie zaczętą wcześniej rozmowę. Na wspomnienie Melody o dystyngowanym ubiorze lorda Snakewood Lambert tylko obejrzał swój prosty wams z wyszytym na piersi herbem rodu. Młodszy z Graftonów nie był typem osoby, która ubiera się w dystyngowane ciuszki, ceni on sobie wygodę nad wygląd.
-A ja bym takiego nie ubrał. Haha! Poza tym na mnie potrzeba by było dwa razu więcej materiału, żeby nie poszło w szwach. Lambert rzeczywiście jest szeroki w barach. Pewnikiem lord Waymar mógłby się całkowicie za nim schować. Na pochwałę wina burknął tylko w niezadowoleniu.
- Wiem, że nie pasuje, ale wolałbym piwo. Tutaj nie było nic do dodania. Na uroczystej uczcie wino było jedynym wyjściem, przynajmniej do czasu, aż ci najmniej pojemni odpadną i zostanie grupa najwierniejszych fanów browarku.
W końcu jednak musiał nastąpić moment, w którym trzeba było poruszyć temat który męczył Lamberta od samego rana. Młodszy Grafton odstawił kielich, obrócił się w siedzisku, żeby zwrócić się twarzą do Melody.
-Słuchaj Mel, wiem, że wczoraj była dla ciebie ważna data. Bardzo cię przepraszam, ale przez to zabieganie z turniejem nie miałem okazji. Oczywiście pamiętałem i mam prezent. Miałem ci go podarować wczoraj, ale wiesz... No nieważne. Czeka w stajniach, więc nie mam za bardzo jak ci go podarować, ale wiesz, jak wszyscy się schleją, to możemy wyrwać się z uczty i wtedy pokażę ci mój podarek. Gości było tyle, że pewnie nikt nie zauważy ich nieobecności na kilka, czy kilkanaście minut.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Melody Grafton Sro Maj 20, 2020 12:15 am

Melody zaobserwowła, że ciekawe rzeczy dzieją się przy królu. Właściwie nie było to niczym dziwnym, zważając na jego pozycję. Ujrzała też, jak Sebastion kręci wąsem. Natychmiast się skrzywiła. Wiedziała co to oznacza, a w tych wnioskach pomogła obecność Findis. Na ratunek przyszedł Waymar, więc przestała zwracać już uwagę.
Słuchała jak Lambert opowiada o maesterze. Nie pasowała rudowłosej ta wymówka, ale odpuściła. Niech będzie. Innym razem zobaczy go w sukience.
- Wiem, że nie ubrałbyś - zaśmiała się dziewczyna. - Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek widziałam Cię w takiej szacie. Nawet spodobanie się jakiejś ładnej panience nie byłoby tego warte, hm?
Nie słyszała o żadnych podbojach miłosnych Lamberta. Natomiast opowieści o romansach Sebastiona, to już inna sprawa. Znała, i to za dużo. Za każdym razem, kiedy ktoś wypowiadał te słowa, ona natychmiast ulatniała się z pomieszczenia. Może właśnie w ten sposób tak wprawiła się we wszem i wobec znanej sztuce uciekania.
- Dobrze - rzekła nagle zupełnie poważnie, patrząc bratu prosto w oczy. Wzięła też teatralnie głęboki wdech i położyła mu rękę na ramieniu. - Ja... Ja wolę wino, bracie. Wybacz.
Już czekała na płacz i zgrzytanie zębami. Co jeśli Lambert pobiegnie do komnaty zapłakać? Wszystko zdawało się być możliwe. W rodzie Graftonów piwo odgrywało wielką rolę.
Okazało się, że Melody czeka kolejna niespodzianka. Lambert pamiętał o jej dniu imienia! Kto by pomyślał, że to właśnie ten, który nie przebywał na zamku tak długo, zapamięta. Chciała go uściskać za samo to, ale szybko ostudził jej zapał. Czeka... w stajni? Mel pobladła. Bała się, że prezentem okaże się koń. Zwierzę, które podziwiała, ale jednocześnie na myśl o przejażdżce chciała uciekać. Co jeśli zmuszą ją do nauki jazdy?
- A-Ale co to jest? - spytała lekko drżącym głosem.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Sebastion Grafton Sro Maj 20, 2020 11:27 pm

- Gdzie tam proces, Wasza Wysokość - zbył ten pomysł. - Umowę z nim zawarłem to teraz nie będę się z niej wycofywał. Na taki wydatek mnie stać, a rozwiązać umowy nawet przez proces nie wypada, bo przecież byłem w trakcie pełni władzy umysłowej podczas jej zawierania. Przeboleję jakoś, Wasza Miłość - wyjaśnił sprawę. Poza tym proces raczej przeszkodziłby mu w tym co planował.
- He, jakże bym śmiał odmienne zdanie mieć - zgodził się z królem Aelesterem ze śmiechem. Bardzo miły był dla niego ten gest objęcia ramieniem. Brakowało tylko, żeby każdy z nich miał po kuflu pełnym piwa w dłoni. Widząc za to jak księżniczka się rumieni poczuł zadowolenie. Mam ją. To teraz tylko poczekać aż nieco wypiję i mogę do niej zagadać. Trza będzie pchnąć tylko wcześniej sługę jakowego, coby komnatę z dobrym łożem przygotował, bo przecież księżniczki nie wezmę do swojej samotni na to malutkie wyrko - pomyślał, podkręcając wąsa po przeciwnej stronie twarzy niż uprzednio.
- Dziękuję - odpowiedział jej jedynie. Potem zaś przybył sam lord Lynderly we własnej, krętackiej osobie. Nie zdenerwowało go za bardzo jego zachowanie, bo jakże takie chuchro co nie pije zbyt wiele miałoby mieć szansę u księżniczki, a już wiedział co w tej sytuacji zrobić.
Jeśli król się zgodził na taniec jego córki z lordem Waymarem, to Sebastion poczekał aż się oddalą poza zasięg zwykłego tonu głosu w warunkach zatłoczonej sali nim się odezwał.
- O tym właśnie mówiłem, Wasza Miłość, najpewniej ten lord Lynderly knuje jakby tu księżniczkę uwieść, żeby się wżenić w królewski ród. Potem zaś niechybnie wykorzystywałby swoją pozycję i kto wie, jeszcze by na Waszą Wysokość rękę podniósł w haniebnym zamiarze jak to tacy krętacze niczym węże jadowite mają w zwyczaju - powiedział królowi.
Jeśli zaś król się nie zgodził, to Seba od razu zwrócił się w swej wypowiedzi do Waymara.
- Ledwo uczta się zaczęła i już tańce, lordzie Waymarze? Zupełnie jakby lord wcale nie miał zamiaru posilić się pierwej. Dajże nieco czasu i miejsca kuglarzom na występy. W końcu tak wiele zapłaciłem, by to najlepsi zabawiali nas podczas jedzenia - powiedział nieco oburzonym tonem.
Sebastion Grafton
Sebastion Grafton

Liczba postów : 235
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Lambert Grafton Czw Maj 21, 2020 1:33 am

Lambert kompletnie nie wiedział, czemu siostra tak bardzo porusza temat jego w sukience. Może to jakiś fetysz, kto tam wie co młode dziewczyny mają w głowach.
- Zapewniam, że w takiej mnie nie widziałaś. Ja nawet nie wiem, gdzie takie kupić Haha! Oczywiście jakby chciał, to nie stanowiło by to żadnego problemu, ale dało się załapać znaczenie. A co do spodobania się jakiejś panience odpowiedział krótko.
-I co, jakby się taka się znalazła. Dobrze wiesz, że gdybym się ustatkował to nici z podróżowania. Lambert nigdy się nie śpieszył, jeżeli chodzi o takie sprawy. Przy kobiecie a nie daj Matko dziecku, nie ma mowy o piciu, zabawach i podróżowaniu w poszukiwaniu przygód. Czułby się jak ryba bez wody.
Kiedy Melody zrobiła się całkowicie poważna Lambert przez chwilę nie wiedział, o co może jej chodzić. Rozluźnił się zdecydowanie, jak Mel po prostu teatralnie chciała wyrazić swoje zdanie o alkoholu. Braciszek postanowił, że nie będzie więc dłużny. Przyłożył nadgarstek do czoła, odchylił lekko głowę do tyłu i komicznie pokazał urazę.
- Jak możesz mówić takie rzeczy. Łamiesz braciszkowi serce, przez twe słowa będę płakać po nocach. Z tej prawdopodobnie żałośnie wyglądającej scenki nie miało wyjść nic więcej niż śmiech, przynajmniej Lamberta rozśmieszył idiotyzm tej sytuacji.
- Gdybyś nie miała rudych włosów, to bym pomyślał, że podmienili cię w kołysce. Ha!
Sytuację znowu zmieniła reakcja Melody na wieść o tym, że prezent czeka w stajni. Przecież pamiętałem, że coś ją z końmi wiązało. Przypomniał sobie dopiero wtedy, kiedy Mel zbladła i niepewna zaczęła się pytać jąkliwie o owy prezent. Lambert, ty głupi idioto! Przecież ona się boi koni.
Nie pozostało Lambertowi nic, jak tylko wybrnąć z tej sytuacji.
- Powiem ci Mel, że jest to koń. Ale zanim cokolwiek powiesz to daj mi wyjaśnić. Teraz trzeba się wybielić i zrobić to tak, by wyglądało na w pełni zaplanowane.
- Słuchaj, jako, że jesteś już prawie dorosła, to powiem ci, że musisz się kiedyś nauczyć jeździć konno. Spotkałem na Zachodzie pewnego rycerza z Ziem Burzy, co to się śmiał z brata, który został rycerzem, a dalej nie umiał jeździć konno. Cała rodzina uważała go za pośmiewisko i nazywali go "Lektykowym Rycerzem". Nie chcę, żeby ktokolwiek śmiał się tak z ciebie. Historia prawdziwa, chociaż nieco przekoloryzowana. Lambert nie nawykł do kłamania i szczerze się tego brzydził, ale czego nie robi się dla ukochanej siostry.
- Poza tym jak chciałabyś ze mną podróżować jeżeli nie umiałabyś jeździć wierzchem? Grafton liczył na złagodzenie sytuacji poprzez propozycję jakiegoś wyjazdu. Wiedział, że Melody lubi się wymykać z zamku, ale nie przypominał sobie, by siostra choć raz opuściła Gulltown. A przynajmniej z własnej woli.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Melody Grafton Czw Maj 21, 2020 11:25 pm

Nie dziwiła się odpowiedzi brata. Zawsze na pierwszym miejscu u niego były jedynie podróże. Tylko w przeciwieństwie do Melody, miał na to możliwości. Wywnioskowała też jedną ciekawą rzecz z tego.
- Wiesz... - zaczęła, biorąc mały łyk wina. - Wydaje mi się, że cały pociąg do płci przeciwnej zebrał Sebastion. Temu nikt nie dorówna.
Akurat o mężczyznach Melody rozmyślała rzadko. Dotychczas nie pojawił się nikt godny jej uwagi. Z drugiej strony, nie była kobietą, która potrafi się "zakochać" po kilku miłych słówkach, czy też ładnym wyglądzie. Po chwili oparła swój podbródek o dłoń, zmrużyła oczy patrząc się w przestrzeń i zaczęła intensywnie rozmyślać. Czego ja w ogóle chce?
Trwało to bardzo krótko, bo miała z kim rozmawiać.
Melody spoglądała, jak braciszek kontynuuje jej grę. Zdecydowanie bardziej przypominało to damę w opałach, niż odgrywanie reakcji na zdradę tradycji rodowych. Co nie oznaczało, że poprawna wersja byłaby lepsza. Mel prawie od razu odpuściła powagę i zaśmiała się cicho.
Wyczekiwanie na odpowiedź dotyczącą prezentu dłużyło się niemiłosiernie. Rudowłosa liczyła, że może będzie to pies. O, jak błagała o to bogów, w których nie wierzyła. Ale nie! Musiała mieć to szczęście w nieszczęściu, aby zgadnąć. To był koń. Melody przeszły ciarki. Wyjaśnienia i opowieść o rycerzu nie podniosły jej na duchu. Lambert naprawdę chciał ją do tego zmusić!
- Nie pamiętasz już tego incydentu? - Spytała dosyć spokojnie, ale po namyśle zdecydowała się sprecyzować. Jako dziecko była bardzo ciekawska i potrafiła pakować się w różnorakie kłopoty. - Kiedy zawędrowałam do stajni i koń prawie mnie stratował? - Zwierzę wtedy spłoszyło się z jakiegoś dziwnego powodu, zerwało linę i popędziło wprost na nią. Co ciekawe, stało się to chwilę po tym, jak weszła do stajni. - Sama się dziwię, że akurat po tym mam traumę, bo wpadałam w nie takie tarapaty... Ale tak po prostu jest. Opowieść o rycerzu, którym sama z resztą nie będę, mi nie pomoże. - Skrzyżowała ręce niezadowolona.
Na następne pytanie uniosła tylko brew. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. Chciała się kiedyś wybrać w podróż. Westchnęła.
- Nie wiem - zaczęła już dając lekko za wygraną. - Może zamknęłabym oczy lub... Była nieprzytomna całą podróż? - Brzmiało to głupio, jak sama sytuacja bez wyjścia. Wiedziała dokładnie, w jaki sposób podróżuje brat.
Nikt nie pamiętał o traumie, ledwo jedna osoba o urodzinach. Uwaga była czymś, czego podświadomie brakowało dziewczynie.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Lambert Grafton Pią Maj 22, 2020 1:37 am

Melody miała rację Sebastion lubił obracać się w towarzystwie kobiet, chyba nawet miał jakiegoś bękarta, czy dwóch. Lambert nie jest jednym z tych co zaglądają ludziom do łóżek, więc niespecjalnie się tym przejmował.
- Oj tak, z naszego Seby to taki lowelas. W odpowiedzi wychylił cały kielich wina i przyglądnął mu się przez chwilę ze skwaszoną miną. Ewidentnie dało się odczytać, że było to dla niego za mało.
I nie było tego na tyle, by przygotować na konfrontację.
- Mel, dobrze o tym wiem i pamiętam, ale nie możesz wiecznie żyć przeszłością. W tych czasach bez konia to jak bez ręki. Jedyną alternatywą były statki, czy lektyki, jak to wybrał "Lektykowy Rycerz". Nie wszędzie jednak da się dostać statkiem, a lektyka może być opcją na króciutkie podróże po Gulltown.
- Tamten koń był jakiś przygłupi i dobrze to wiesz. Ten, którego sprowadziłem jest młody i drobny. Od małego może się do ciebie przyzwyczajać. Nie jest to jakiś hardy bojowy ogier, a klaczka sprowadzona z Dorne. Już przy załatwieniu konia liczył na to, że znajdzie małą klaczkę, która będzie rozmiarem pasować do jego drobnej siostry. Natomiast pod samym Lambertem koń by się niechybnie załamał.
- Z resztą zobaczysz sama, że nie ma się czego bać. Po natłoku słów podstawił kielich podczaszemu do napełnienia i wysłuchiwał głupawych "planów" Melody na podróż. Po wysłuchaniu siostry prychnął lekko.
- Melody. Ty chyba nie słyszysz co mówisz. Gdybyś była nieprzytomna całą podróż? Przecież to nonsnes.
Widział niepewność i "walkę" dziewczyny z rzeczywistością, ale właśnie dlatego wiedział, że nie może odpuścić. Wszystko wróciłoby do punktu wyjścia i przynajmniej do końca uczty nie odezwaliby się do siebie słowem.
- Jak chcesz, to będę przy tobie i we wszystkim ci pomogę. Swoją drogą byłoby to ciekawą odskocznią od ciągłego podróżowania i tych wielkich turniejów. A nuż spędzenie trochę czasu z siostrą go czegoś nauczy.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Melody Grafton Sob Maj 23, 2020 5:03 pm

Melody nie za bardzo była zainteresowana tłumaczeniem Lamberta. Koń był przygłupi? I co to zmieniało w owej sytuacji? Równie dobrze mógł się czegoś wystraszyć. A taki stan popularny jest nawet u ludzi, więc nijak nie przekonywała jej wypowiedź brata.
- To dobrze, ze zrozumiesz ten nonsens - prychnęła na komentarz dotyczący "nowych" sposobów podróżowania konno.
Jednak to druga część ją zaniepokoiła. Zaczął być milutki. Chciał jej pomóc. Drań próbował wygrać będąc dobrym starszym bratem! Cwaniak. Tu niewiele dało się zrobić, by nie wyjść na niewdzięczną. Jedynym wyjściem była pozorna zgoda.
- Dobrze... Mogę chociaż zobaczyć tego konia - Teraz wystarczyło tylko zmienić temat. Średnio miała czas, aby wymyślić coś bardziej kreatywnego. - A teraz powiedz mi... Jak Ci minął wczorajszy dzień? - Zmiana tematu w tym momencie nie mogła być bardziej oczywista. Miało to jednak za zadanie, jak najdobitniej uświadomić Lambertowi, że wolałaby zostawić nieprzyjemne rzeczy na później. Drugą opcją było obgadywanie tego, co działo się między królem, Waymarem, Findis i Sebastionem. Niestety, Lambert nie wydawał się zbytnio zainteresowany.
Melody bała się mocno koni, dodatkowo nie przepadała za przebywaniem w sytuacji zupełnie dla niej obcej. Nie chciała czuć się bezbronna i wystraszona, ponieważ zawsze była bardzo samodzielna.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Sob Maj 23, 2020 6:17 pm

- Jeśli uda Ci się wyjść z uczty tak, żebym nie zobaczył ja, ani lordowie, proszę bardzo, próbuj szczęścia. - wyzwał swoją córkę, a potem przeszedł do lorda.
Podczas przyjemnej rozmowy z Graftonem, pojawił się przed obliczem króla, obgadywany mężczyzna. Wtem poprosił do tańca jego córkę, ze względu na liczne paszkwile wystosowane z jego strony, byłby się raczej nie zgodził, ale wtedy odezwała się jego córka, która o to poprosiła, nie chciał jej odmawiać drugi raz tego samego wieczora, a poza tym, chciał ją dłużej zatrzymać na uczcie, kto wie, może się jej nawet spodoba.
- Na pewno Cię stać? Nawet ja wiem, że to za dużo... - oznajmił, ale jeśli Sebastionowi to nie przeszkadzało, porzucił temat i wówczas usłyszał kolejną lawinę paszkwili w stronę Waymara.
- Możesz mieć rację, ale pomimo tego, że Lynderly — jak wcześniej mi powiedziałeś — jest nieuczciwy, nie sądzę, by tak mały lord, miałby odwagę podnieść rękę na majestat królewski. - prychnął, w końcu co taki Waymar mógłby mu zrobić? Raczej nie za dużo.
Gdy doszło już do tańca, wszyscy goście mogli obserwować wyczyny księżniczki i lorda Waymara, którzy pomimo tego, że zapewne znali dworskie tańce, nie do końca sobie z tym radzili. Księżniczka ruszała się bardzo drętwo, można było nawet wywnioskować, że wcale jej się nie podobało, a lord kilka razy podeptał nogi Findis i raz tak mocno się zachwiał, że prawie upadł, ale na szczęście ustał.

Will
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9611
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Waymar Lynderly Sob Maj 23, 2020 11:50 pm

Delikatnie się skłonił, tak by podziękować królowi za pozwolenie, a następnie ująwszy księżniczkę za rękę, podążył w stronę miejsca wyznaczonego do tańca. Cóż, wczoraj, gdy tańczyli w ogrodzie, wydawało mu się to o wiele prostsze, najwidoczniej nie wziął pod uwagę tego, że tańczyło się zupełnie inaczej, gdy to księżniczka była osobą prowadzącą, a on jedynie reagował na jej ruchy. Teraz nie mógł sobie na to pozwolić, trwała uczta, a jego partnerką z oczywistych powodów przyciągała mnóstwo uwagi. Musiał spróbować swoich sił jako prowadzący i wyszło mu to tragicznie. Przez cały czas rzucał księżniczce jedno przepraszające spojrzenie za drugim i delikatnie się czerwieniąc. Czuł skierowany w swą stronę wzrok biesiadników i domyślał się, jak mogli wyglądać z boku. Kiedy więc skończyli tańczyć i mógł zwrócić się do dziewczyny, wyrzucił z siebie ciche przeprosiny.
-Musisz mi wybaczyć pani, tak jak mówiłem, wczoraj nie jestem zbyt dobrym tancerzem, nie mogłem jednak pozostać w kącie, Lord Sunderland nie wydawał się zbyt ciekawym towarzyszem. Poza tym twój ojciec raczył mi wytknąć moje położenie....- To powiedziawszy, posłał jej kolejne przepraszające spojrzenie -...chcesz, by odprowadzić cię do twego ojca?- Nie wiedział, czy Findis po tak miernym pokazie jego tanecznych umiejętności nie będzie miała ochoty wrócić na swoje miejsce.
Waymar Lynderly
Waymar Lynderly

Liczba postów : 73
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Lambert Grafton Nie Maj 24, 2020 12:49 am

Mimo kilku potknięć rozmowa wydawała się podążać dobrym tempem. A nawet udało się Lambertowi przekonać Melody do jej nowego prezentu. No może troszeczkę, bo ledwo tylko bąkneła przez zęby, że na razie zobaczy klaczkę. Cóż przynajmniej był to jakiś sukces.
Łatwo dało się też zauważyć, że przez dyskomfort Melody zmienia temat. Był to typowy ruch używany również przez Lamberta. Oczywistym jest też, że siostra nie jest nawykła do tego typu zagrań, bo wybrany przez nią temat był przewidywalny i oczywisty. Gorzej tylko mogła wybrać mówiąc o pogodzie.
- Dobrze wiesz co mogłem robić. Cały dzionek przygotowywałem się do turnieju. Jak wiesz, z mizernym skutkiem. Kurde, mogłem bardziej uważać. Nieco się zapędził, ale na prawdę żałował głupiego potknięcia podczas walki zbiorowej. - Ale to nie o turniej pytałaś... Tu na chwilę przerwał, bo jego uwagę zwróciła sytuacja przy królu. Do tamtejszej zbieraniny dołączył lord Waymar i ewidentnie poprosił księżniczkę o taniec, bo taką czynnością zajęli się zaraz po tym.
- Ty Mel, patrz. Tańczą. Nie za wcześnie na to? Zuchwały czyn drobnego lorda, jednak ten ruch pozwolił przerwać niezręczność w rozmowie Lamberta z siostrą.
Taniec wyglądał co najmniej pokracznie, ale to tym bardziej zmotywowało Lamberta. Nie tańczył wybitnie. Ruszał się jak wojak a nie minstrel obyty z ucztami, ale wiedział, że jak się przyłoży to przynajmniej nie będzie deptać po partnerce.
Wstał zatem z krzesła, skłonił się i zwrócił do Melody.
-Mel, dobrze wiesz, że nie jestem najlepszym tancerzem, ale czy nie zaszczyciłabyś braciszka tańcem?
Po części chciał rozluźnić napięcie między nim a siostrą, a po części było mu szkoda lorda Waymara i chciał przynajmniej odciągnąć kilka par oczu od widowiska.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Melody Grafton Nie Maj 24, 2020 1:22 am

Choć Lambert nie wykrzesał z siebie zbyt wiele, to przynajmniej trochę współpracował. Właściwie była zadowolona, że zaczął narzekać na wyniki turnieju. Co jak co, ale był to bardzo aktualny temat. Niestety, przerwał i rudowłosa miała już kontynuować, kiedy to z powrotem odezwał się. Skierował uwagę na poczynania Waymara i Findis, którzy właśnie weszli na parkiet.
- Za wcześnie - potwierdziła słowa brata, przyglądając się im uważnie.
Myślała, że lekcje w ogrodzie coś dały, a okazało się zupełnie inaczej. Waymar nie za bardzo radził sobie z prowadzeniem. Szkoda go było, bo sam początek uczty nie zaczął się dla niego za dobrze.
Wtem zauważyła, jak Lambert podnosi się z krzesła. Spojrzała na niego pytająco, a on wtedy zaprosił ją do tańca. Wstała więc. Nie miała nic przeciwko temu. Gdyby coś poszło nie tak, zamierzała z lekka poprawiać jego ruchy. Sama zaś ćwiczyła przed rozpoczęciem uczty, więc czuła się całkiem pewnie.
No i zatańczyli. Wyglądało to w miarę dobrze, ale zjawiskowo na pewno nie. Raz czy dwa musiała go poprawić, ale radził sobie w porządku. Powód do przystąpienia do tańca wydawał się być oczywisty. Miło z jego strony, pomyślała. Lambert wciąż pozostawał niezwykle poczciwym. Właściwie dla Melody mogliby być gorsi od poprzedniej pary, bo to co się liczyło, to zmiana tematu. Nawet poprzez taniec. Kolejnym pozytywem tańca, było rozmyślanie nad kolejnymi posunięciami związanymi z niechcianym prezentem..
I tak przyszedł czas na ukłony, a raczej ich brak, bo to nie było przedstawienie.
- Poprawiłeś się, bracie - rzekła do niego, kiedy to już z powrotem zasiadali na swoje miejsca. - Spodziewałam się czegoś gorszego.- Uśmiechnęła się szczerze, bo zasługiwał na pochwałę.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Findis Arryn Nie Maj 24, 2020 1:34 am

Żeby nie zobaczyli lordowie? Ale jak? Tutaj połowa ludzi pewnie się do niej śliniła... No cóż, to było królewskie wyzwanie, godne samej księżniczki, nie wypadałoby go nie przyjąć.
-Dobra! - rzuciła krótko z hardą miną na swej drobnej twarzy. Na szczęście ojciec w kwestii tańca okazał większe zrozumienie, co bardzo uradowało Findis. Dziewczyna odetchnęła z wielką ulgą, kiedy lord Lynderly chwycił jej rękę i zabrał ją od tego lubieżnika, Sebastiona Graftona. Prawdę mówiąc, w tamtym momencie Findis podałaby swoją dłoń choćby i samemu Utopionemu, w którego nie wierzyła, byleby tylko ocalił ją od tego natrętnego podkręcania wąsa. Kiedy Waymar poprowadził już ją na miejsce, które było wyznaczone do dworskich tańców i zabaw, księżniczkę nagle złapało uczucie potwornego przerażenia. W ogrodach nie szło im najgorzej, ale to głównie dlatego, iż Findis prowadziła Lynderly'ego. Jednakże w tej sytuacji należało dać się poprowadzić mężczyźnie, który, cóż tu dużo mówić, nie został obdarowany przez Siedmiu lekkim krokiem i poczuciem rytmu. Przeczucie nie myliło dziewczyny - już od samego początku taniec zdecydowanie nie wyglądał tak, jak powinien. Pan na Snakewood co chwila deptał swą partnerkę po stopach, ta jednak księżniczką będąc, była zbyt dobrze wychowana, by się nań denerwować lub też go wyśmiewać, chociażby i tylko w myślach. Dodatkowo widziała, ba, czuła zdenerwowanie biednego mężczyzny, który z każdym kolejnym potknięciem czerwienił się coraz mocniej i rzucał jej przepraszające spojrzenia. Spojrzenie dziewczyny wydawało się mimo wszystko być pełne współczucia i zrozumienia. Apogeum tej tanecznej tragedii miało jednak dopiero nastąpić. Lord Lynderly tak niefortunnie stanął, iż prawie się zachwiał. Findis dziękowała samej Dziewicy, iż w tamtym momencie nie upadł. Gdzieś w trakcie tańca księżniczka rzuciło się w oczy coś, co niezwykle ją ucieszyło. I nawet mimo iż nie znała prawdziwego powodu wkroczenia Melody i jej brata na do akcji, to i tak dziękowała im za chociaż chwilowe odciągnięcie uwagi od biednego Waymara. Po skończonym widowisku mężczyzna zaczął się tłumaczyć. Chyba niepotrzebnie, bo choć z początku księżniczka miała ochotę ostentacyjnie zostawić lorda Waymara i wyjść z sali, by następnego dnia porządnie obsmarować go przed królem, to szybko się opamiętała. Przecież to nie była jego wina! Przy wspomnieniu lorda Sunderlanda odruchowo spojrzała w jego kierunku. Brrr... Aż nią wstrząsnęło. Wcale nie dziwiła się Lynderly'emu, iż nie chciał pozostawać w jego sąsiedztwie.
-Nie mam ci czego wybaczać, panie. Widocznie Siedmiu poskąpiło ci tego talentu, by obdarzyć cię wieloma innymi. Komentarzami innych ludzi się nie przejmuj. Jeśli ktoś śmie ci to wytknąć, to tak jakby obrażał córkę króla, a tego nawet głupiec się nie ośmieli uczynić. Co do mojego ojca, cóż, to ja cię powinnam za niego przeprosić. On uważał to za wyśmienity żart i sądził, iż wcale cię nim nie uraził... - pokręciła głową z dezaprobatą. Kiedy jednak Waymar zaproponował odprowadzenie jej na miejsce, zamarła. Chwyciła go mocniej za rękę i zeszła z nim wgłąb sali, by nie dawać już ludziom więcej tematów do plotek. -Absolutnie nie! Zabraniam ci tego. Widziałeś, kto siedzi obok mojego ojca? Lord Grafton, który nie dość, że niepochlebnie wyraża się o twojej osobie, to jeszcze obserwuje mnie niczym klacz na targu, podkręcając przy tym swego rudego wąsa. To nie uchodzi, patrzeć tak na córkę króla w jego obecności... O, to może przywitamy się z Melody i jej bratem? - rzuciła, by znaleźć jakikolwiek temat do rozmowy. Nie czekając na odpowiedź swego dotychczasowego rozmówcy, ruszyła w kierunku wspomnianej pary. Melody wydawała się być bardzo przyjazną osobą,
Lamberta natomiast nie znała. Miała tylko nadzieję, że nie okaże się on kopią swego starszego brata, Sebastiona.
-Lady Melody, wyglądasz zjawiskowo. Czerwień chyba jest twoim kolorem - skomplementowała rudowłosą. Następnie zwróciła się do Lamberta. -Ser Lambercie, nie mieliśmy chyba jeszcze okazji. Jestem Findis Arryn i niezmiernie miło mi cię poznać. Jeśli tylko nie masz takiej skłonności do niewiast jak twój starszy brat, to z chęcią bym z tobą zatańczyła lub chociaż porozmawiała - bardzo starała się przy tym nie zabrzmieć dziwnie, ale była na tyle zdesperowana, że to powitanie mogło nie wyjść najlepiej.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 900
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Waymar Lynderly Nie Maj 24, 2020 4:35 pm

Cóż, odpowiedź na jego przeprosiny była iście godna księżniczki. Młodemu Lordowi pozostawało się tylko zastanawiać, czy jej słowa były szczerze i płynęły z dobroci serca, czy też może górę wzięło dobre wychowanie i wpajana latami dworska etykieta.
-Dziękuje pani, doprawdy jesteś łaskawa...- Gdyby ktoś próbował się z niego śmiać, obrażałby Ród Lynderlych i Waymara na równi z córką króla, rozumiał, co miała na myśli, lecz zabrzmiało to tak, jak gdyby samo wyśmiewanie jego rodziny nie niosło za sobą żadnych konsekwencji. Najwidoczniej nawet głupiec nie bał się obrażać jego rodu.
-...gdyby ktoś wspominał o tej sytuacji, raczę mu to wytknąć pani. Nie musisz się jednak martwić, potrafię bronić swego honoru na równi z córką króla, choć niektórzy mogą mnie lekceważyć.- Starał się wypowiedzieć te słowa z dramatyzmem i powagą, biorąc jednak pod uwagę przeprosiny i minę, która gościła na jego twarzy chwilkę wcześniej, nie brzmiał zbyt przekonująco. Musiał jednak powiedzieć cokolwiek by ratować swój honor, zamiast zasłaniać się księżniczką, by uniknąć większego upokorzenia. Jej słowa sprawiły, że ukradkiem przeniósł wzrok na podwyższenie, gdzie król rozmawiał z organizatorem uczty, Sebastionem Graftonem w całej okazałości. Całkowicie nie dziwił się Findis, on również nie miałby najmniejszej ochoty, by zasiadać obok tego idioty. Kiedy usłyszał, że rudzielec źle się o nim wyraża, jedynie wzruszył ramionami.
-Nic w tym dziwnego, skorzystałem z jego głupoty najwidoczniej zrozumienie tego mu trochę zajęło i musi dać upust swojemu gniewowi. Bardziej niż to, co mówi, martwi mnie wpływ jego słów na mój obraz w oczach króla... Melody i Lambert? Bardzo chętnie.- To powiedziawszy, podążył za księżniczką i chwilę po niej stanął przed obliczem rodzeństwa Sebastiona. Delikatnie skłonił na głowę i od razu przystąpił do przywitania.
-Doprawdy, z każdym dniem mego pobytu w Gultown zdawałaś się pięknieć pani, lecz dziś przeszłaś samą siebie. Nie wiem, czy znalazłaby się odpowiedniejsza kandydatka do rywalizowania o miano najpiękniejszej damy na uczcie z również obecną tu księżniczką.- To powiedziawszy, przeniósł wzrok na Lambert. -Szczególnie że wbrew swym obietnicom twój brat nie przywdział dziś sukni... ja usprawiedliwiłem się już wczoraj. Lambercie czemuż to złamałeś daną nam obietnice?- To powiedziawszy, roześmiał się i wyciągnął w stronę rycerza dłoń, tak by mogli się przywitać w mniej formalny. -Jak nastroje po pierwszym dniu turnieju? Mam nadzieje, że nie dałeś się we znaki żadnym rycerzom w barwach Snakewood.
Waymar Lynderly
Waymar Lynderly

Liczba postów : 73
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Lambert Grafton Pon Maj 25, 2020 1:35 am

Melody zgodziła zatańczyć z Lambertem, nie było to dla niego zaskoczeniem, ale wyjątkowo naturalnie to wyszło, mimo tak nagłego wypalenia z tą prośbą.
Sam taniec nie wyszedł źle, ledwo kilka razy Mel musiała skorygować brata. O dziwo Lambert czerpał z tego tańca nieco przyjemności, w porównaniu do tego, jak miało to wyglądać w jego wyobraźni. Już na początku uczty wyobrażał sobie, że jeżeli przyjdzie mu zatańczyć, to nie skończy się to dobrze dla partnerki.
Kiedy taniec się skończył Lambert poczuł ulgę. Nie czuł niechęci do tego typu czynności, a bardziej tremę. W końcu patrzył na nich cały dwór, a on specjalnie pewny swoich umiejętności nie był. Być może miał złe podejście do tego typu spraw, ale jakie może mieć podróżujący po królestwach rycerz.
Niepewność rozwiała dopiero pochwała siostry.
-A dzięki. Sam spodziewałem się o wiele gorszego występu. Chyba rzeczywiście się polepszyłem.
Na twarzy Lamberta zagościł uśmiech. W końcu nie zawsze ktoś go komplementował.
Chwilę po tej krótkiej wymianie zdań przy Lambercie i Melody pojawiła się księżniczka wraz z Waymarem. Oczywiście, jeszcze przed rozpoczęciem rozmowy Grafton skłonił się dworsko, aby oddać szacunek członkowi rodziny królewskiej.
-Księżniczko. Ja również bardzo się raduję, że mogę panienkę poznać. Co do mojego brata to nie wiem jak księżniczce podpadł, ale jest to dla niego typowe. Z góry przepraszam za Sebastiona, chociaż nie wiem, czy wypada, żeby to młodszy brat przepraszał za starszego. Nieco się rozgadał, po części w wyniku stresu a po części przez aurę jaka bije od Arrynówny. Było w niej coś takiego, że Lambert czuł, iż może z nią szczerze rozmawiać. -Wybacz pani, ale nie należę do tancerzy i nie jestem gotów na taniec z księżniczką. Chętnie za to porozmawiam. Schylił głowę w przepraszającym geście.
Następnie zwrócił się do lorda Lynderly'ego, który również zadał pytanie w kierunku Lamberta. Kurde co oni wszyscy mają z tą sukienką. Żart był całkiem zabawny, ale kilka dni temu, a teraz to trzeba było się z tym uporać.
-Ser, z tego co pamiętam, to niczego nie obiecywałem. A nawet jeśli to nie wiem, czy w Gulltown znalazło by się wystarczająco materiału, by móc dla mnie coś takiego uszyć. Odpowiadając również się roześmiał i wyciągnął swoją prawicę na powitanie.
-Powiem ci ser, że dzisiaj nie był mój dzień, głupio się wyłożyłem i teraz żałuję, większe nadzieje przywiązywałem i tak w kopiach, więc zobaczymy jutro. A co do rycerzy lorda Waymara to Grafton nie spotkał żadnego z nich podczas walki zbiorowej, przynajmniej nie zauważył ich w natłoku.
- Nie. Nie wydaje mi się żebym napotkał na któregoś z twoich zbrojnych. Mieli szczęście haha!
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach