Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Drogi Reach

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Drogi Reach

Pisanie  Cithria Sob Mar 21, 2020 2:06 am

First topic message reminder :

***
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down


Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 23, 2020 5:44 pm

- Ha! Mnie pytasz? Nie mam pojęcia, chociaż kiedyś spotkałem takiego jednego wygnanego z Cytadeli maestera, który mówił, że to wszystko jak matka zbyt dużo chleje jak jest w ciąży. Może jego matka piła litrami jakieś to ich wschodnie wino? - gadał Noober. - Nie, nie zabili go. Wysadził go siodła rycerz z Szafirowej Wyspy, jakiś Rimcard - powiedział. - Ale ładny miał ten napierśnik w sumie, nie taki zwykły stalowy bez żadnej ozdoby. Może przepuścił złoto na to i nie starczyło na kompletny pancerz? To by dopiero było głupie! Haha!
Wiozący rycerza bandyta westchnął ciężko, to on ze wszystkich najbardziej wystawiony był na jego nieustanne ględzenie.
- Oni? Jon i Wylis, też są wędrownymi rycerzami, tak jak ja! Spotkaliśmy się na turnieju i mieliśmy razem jechać do Horn Hill, tylko Mathis, ten, którego zabiliście, chciał najpierw załatwić coś na północy. Podobno wisiał trochę złota rycerzowi z ziem Florentów i chciał uregulować dług. Czy coś takiego... Niesamowita historia, prawda? - najwyraźniej Noober miał jakieś przemyślenia na ten temat, acz niedane było mu ich wyjawić. - Zupę, ha! Żadna zupa nie może równać się z moim roso... Ej! Kurde, chłopaki, trochę wolniej! Bo się tutaj poobijamy strasznie, wiecie, to strasznie niezdrowe jeśli... - zaczął krzyczeć, kiedy konie popędziły ku wiosce.

Atak przebiegał niezwykle sprawnie. Wieśniacy byli zaskoczeni, nieuzbrojeni i nieprzeszkoleni bardziej niż najświeższy poborowy, szybko zostali pobici, a ich wioska - jeżeli miała - stanęła w ogniu. Bandyci sprowadzili przed Mary dwóch najurodziwszych chłopów jakich znaleźli, ale obaj byli raczej po prostu przeciętni. Chociaż temu drugiemu brakowało też dwóch zębów. Poza tym wieś była ich, mogli rabować, gwałcić i palić do woli!



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Trzygłowy Johnson Czw Kwi 23, 2020 8:32 pm

- Rimcard, tak, zapamiętam - mruknęła mimochodem Mary, puszczając mimo uszu lwią część paplaniny Noobera i wychwytując tylko najważniejsze fakty. - Niesamowita, tak - dodała po chwili, starając się zapamiętać jak najwięcej faktów z ich historii. Jon, Wylis, Mathis i Noober... Ciekawe dlaczego jeździli z tym gadułą? Na dłuższą metę byłby nie do wytrzymania. - A zbroje? Wskazałbyś, która jest czyja? - spytała jeszcze.


Plądrowanie poszło całkiem nieźle. Żadnego oporu, trochę zrabowanych kosztowności, choć brakowało przystojnych mężczyzn. Gdy okazało się, że nic im nie grozi, Mary kazała Humphreyowi pilnować, czy ktoś aby nie najeżdża z odsieczą. Chłopcom pozwoliła się bawić; mogli więc wszystko gwałcić, palić i jeść - co chcieli. Ona zaś mogła odprawić swój rytuał.
Wyjęła miecz z pochwy i zaszlachtowała pierwszego z przyprowadzonych mężczyzn precyzyjnym cięciem w podbrzusze. Rzuciła truchło na ziemię, na środku wioski, i wyrysował wokół krąg z jego krwi, a w nim bardzo uproszczony rysunek kozła.
- Czarny Koźle! Przyjmij moje dary!- zakrzyknęła w niebo. Chwyciła drugiego z mężczyzn i podcięła mu gardło. - Za krew pierwszego pobłogosław moich towarzyszy, by nie dosięgnęła ich śmierć i by bawili się świetnie przed nią i po niej! - Rzuciła truchło na ziemię i kazała komuś przyprowadzić Jona. - Za krew drugiego przeklnij mych wrogów, lorda Tarly'ego, aby czekało go krótkie życie w strachu i bólu!
19+:
Zaśmiała się wniebogłosy, wzięła jedną z pochodni i rzuciła w jedno z domostw, pozwalając mu się palić. - Przyjmij wszystkie te ofiary, Panie mój i Władco, Koźle nad Kozłami, Czarny nad Czarnymi! Aszalej-babhej-kuhku-nha-munhu-czary-mary-bu! - Zakrzyknęła w obcym, całkowicie nieznanym jej języku. Kiedyś tylko nauczył jej tego jej mentor, jej duchowny mentor, jako modlitwę do Czarnego Kozła...
Zakończyła wreszcie ceremoniał, wszystko wokół powinno mniej więcej płonąć, nadszedł więc czas się zbierać.
- Pakujcie jedzenie, jak najwięcej jedzenia! Bierzcie konie, wszystkie narzędzia kowala, stolarza, zielarza, szewca, kogokolwiek, wszystko co cenne! Zostawiamy zwierzynę i drewno; nie mamy czasu targać ich za sobą; zabijcie je lub spalcie!
Po wszystkim zamierzała odjechać na północ. Plan był prosty - odjechać kilka mil na północ, znaleźć sobie jeszcze jedną lub dwie wioski do spalenia, i jechać jeszcze dalej na północ, zatrzymać się dopiero następnego dnia, koło południa, w jakimś ustronnym miejscu, żeby się przespać. Poczekać jeszcze do wieczora i jechać dalej, w tym samym trybie, przynajmniej dwa - trzy dni i dopiero wtedy zatrzymać się gdzieś na dłużej, w ukryciu. I zaplanować co dalej.
Trzygłowy Johnson
Trzygłowy Johnson

Liczba postów : 13
Data dołączenia : 04/04/2020

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Mistrz Gry Pon Kwi 27, 2020 8:51 pm

- Co? A jasne... No to, przecież ta zbroja z lekko wgniecionym lewym naramiennikiem jest moja, a ta... - zaczął Noober, wkrótce opisując do kogo należy każdy pancerz i nie szczędząc przy okazji anegdotek.

~~~

- Ej, chłopaki, co wy? - powiedział Jaime, kiedy zobaczył co się święci. - Nie możecie mnie tak po prostu zabić! Myślałem, że nawiązaliśmy jakąś więź, zostaliśmy przyjaciółmi i w ogóle, ufałem wam! Możecie dostać za mnie okup, może i nie z lordowskiej rodziny, ale kowale to też nieźle zarabiają - mówił. - Pomyślcie o tym, przecież musi wam chociaż trochę zależeć na waszym kompanie Nooberze, co nie?
Niezależnie od tego czy Jaime został oszczędzony i liczba ofiar spadła, czy też nie, zabawa trwała w najlepsze.
- Aszalej-babhej-kuhku-nha-munhu-czary-mary-bu! - zakrzyknęła za Mary część bandytów.
Wkrótce wszystko co miało zostać zgwałcone było zgwałcone, wszystko co miało być złupione było złupione, co miało być zabite było zabite, a co miało płonąć oświetlało przyjemnie mrok nocy blaskiem płomieni. Bandyci mogli ruszyć i opaść na dwie kolejne wioski, gdzie również nie napotkali większego oporu, jedna z nich była dość biedna, acz druga była nawet zamożniejsza od tej zaatakowanej najpierw. W pierwszej z tych wsi bandyci znaleźli też dwóch mężczyzn wyglądających może ciut przyjemniej niż przeciętnie dla Mary, zaś w drugiej znaleźli jednego takiego oraz drugiego całkiem przystojnego.

Mimo szybkiego wyruszenia pościgu nie dopadł on banitów, którzy realizując swój plan umknęli w nieznane.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Trzygłowy Johnson Pią Maj 08, 2020 10:36 pm

24/02/10


Po prędkiej ucieczce z spalonych wiosek przyszedł czas na odpoczynek i skonsumowanie łupów. Po dłuższym śnie i nakarmieniu się jedzeniem, przyszedł czas na zarobienie jeszcze odrobiny monet na innych skradzionych narzędziach. Mary - a w międzyczasie i Timm - nakazali powolny marsz w kierunku Ashford. Choć w plany początkowo chcieli włączyć wizytę w Horn Hill, to uznali, że byłoby to jeszcze zbyt bezczelne i ryzykowne. Lepiej było wykorzystać nieuwagę panów Reach i uderzyć gdzieś dalej.
W międzyczasie jednak wypadało znaleźć także sobie jakieś dodatkowe zajęcie. Tym razem na cel postanowił obrać sobie jakąś karczemkę. Plan był więc prosty - namierzyć jakąś mniejszą karczemkę, która byłaby w tym czasie (a zbliżający się turniej powinien temu sprzyjać!) w miarę nieuczęszczana. To znaczy, żeby było tam mniej ludzi niż ich własnych. Następnie mieli tam wbić mniejszą grupą - Timm, Robin i Humphrey - w przebraniach zabranych zrabowanym rycerzom. Ustalili z resztą grupy (na wszelki wypadek) jakiś znak do ataku, np. światło w oknie o godzinie wilka, choć liczyli, że wyślą jeszcze kogoś z instrukcjami. Na razie plan był prosty - przyjść, zjeść coś i zrobić wywiad - a do tego też być może użyć małego Humphreya, który mógłby lekceważony - jako dzieciak - popałętać się po karczmie.
Trzygłowy Johnson
Trzygłowy Johnson

Liczba postów : 13
Data dołączenia : 04/04/2020

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Mistrz Gry Pon Maj 25, 2020 8:52 pm

25/02/10PZ - wieczór

Ludzie Trzygłowego znaleźli małą karczmę, w stajni której znajdował się jedynie niewielki, kryty wóz i muł. Najwyraźniej nie było w niej wielu gości. Szybko też się okazało, że poza właścicielką oraz trójką jej dzieci - dwoma synami oraz córką - w budynku przebywał jedynie jeden mężczyzna siedzący nad kuflem piwa. Gość nie wyglądał na wojownika. W tej sytuacji ludzie Johnsona dalej mogli zabierać się do ataku na przybytek jak pies do jeża i bawić się w sygnały rzucane nocą, albo mogli też wejść i najzwyczajniej w świecie wziąć co chcą.

Karczma:
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Trzygłowy Johnson Sro Maj 27, 2020 7:47 pm

Sytuacja doprawdy wydała się idealna, tylko więc gdy Timm wszedł do karczmy, to posłał Humpreya, pod zerknięciem jak się mają konie, po resztę bandy, która miałaby, nie szczędząc się na niepotrzebne pozory, okrążyć karczmę, wkroczyć do środka, zająć się wszystkim i zrabować co się da.
- Ha! - Na widok swojej grupy wstał, podszedł do kupczyka i zdzielił go dla zasady. Następnie chwycił jego piwo i... sam je wypił. - Związać ich wszystkich. Przeszukać piętro i wszystkie zaplecza.
Timma interesowali w tym momencie tylko więźniowie - wszystkich kazał związać i zabrać im ubrania. Kupca zamierzał jeszcze przesłuchać, a na pewno dokładnie obszukać, w poszukiwaniu skarbów. Starą gospodynię zamierzał zgwałcić, a następnie dać ją do zgwałcenia wszystkim swoim towarzyszom. Dziewiętnastoletnią dziewczynę natomiast zamierzał zniewolić i zmusić, pod nadzorem, do pracy w kuchni.
Pozostali średnio go interesowali i, po tym gdy jego dziewczyny już by się z nimi zabawiły, postanowił ich zamknąć w jakiejś piwnicy lub spiżarni. Stary chłopak może nada się jeszcze dla Mary, młody zaś dla Johna Paula.
Jeśli natomiast nic ciekawego się nie dowiedzieli, to zamierzał spędzić tu jeszcze kilka dni. Swoim chłopakom dać pięterko do zabawy, a paru tylko osobom - z pomocą młodej dziewiętnastolatki, Huphreya, Palmerii, Euzebii i czterech, zmieniających się co jakiś czas zbrojnych - poprowadzić przez kilka dni gospodę. Gdy tylko obudziła znowu się Mary, uknuła jeszcze jeden pomysł - pojmany 26-latek, naturalnie wcześniej zgwałcony, miał zostać złożony w ofierze Kozłowi, jego ciało zaś pocięte i podane ewentualnym gościom. Ich los natomiast i tak miał być przesądzony - gdy tylko się rozsiądą i poczują bezpiecznie, mieli zostać napadnięci, a wszystkie ich dobra zabrane (o ile nie byli zbyt silni). Po paru dniach zamierzali jednak puścić pięterko z dymem i odjechać dalej na północ, w kierunku Długiego Stołu, a może nawet Kamiennego Mostu.
Trzygłowy Johnson
Trzygłowy Johnson

Liczba postów : 13
Data dołączenia : 04/04/2020

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Mistrz Gry Czw Maj 28, 2020 6:16 pm

Zajęcie karczmy nie stanowiło wielkiego wyzwania, stawiający opór mężczyźni i chłopiec zostali szybko obezwładnieni. Podobnie sprawa miała się ze starszą gospodynią, jednak ta zdążyła wcześniej wybić chochlą zęba jednemu z ludzi Trzygłowego. "Kupiec" okazał się być jedynie szewcem wracającym do swojego miasteczka z podróży do Starego Miasta, na wozie miał trochę lepszej jakości materiałów, narzędzi oraz beczkę piwa. W sakiewce nie zostało mu wiele monet, acz coś tam się znalazło. Stara gospodyni - która swoją drogą była ładną kobietą, nawet jak na swój wiek - była bezsilna wobec bandytów i została wielokrotnie zgwałcona. Dziewiętnastolatka tymczasem została zaprzęgnięta do pracy w kuchni, gdzie z łzami w oczach wzięła się za gotowanie. Trzeba było jej przyznać, iż wytwarzała smaczne posiłki nawet w stresie. Pozostałych, a także tych, z którymi zabawy już skończono, zamknięto w związanych oraz zakneblowanych w piwniczce służącej za spiżarnię.

26-30/02/10PZ

Pierwszego dnia po zajęciu gospody zawitał do niej jedynie jeden mężczyzna, który przyjechał na kasztanowym ogierze. Łatwy łup - mogłoby się wydać na początku. Nic bardziej mylnego! Mąż ten, o surowym wyrazie twarzy i obfitej brodzie, był wielki niczym dąb i odziany w porządny, chociaż znoszony pancerz. W sakiewce z pewnością trochę monet miał, a i ładny, srebrny sygnet zdobił jego palec, jednak wyglądał na kogoś kto napadnięty nawet przez paru chłopa z bandy Trzygłowego łatwo powaliłby pierwszą falę stołem nim przeszedłby do siania chaosu z orężem w dłoni. Do tego był tu jedynie na krótko by się posilić i po zjedzeniu jakiegoś gulaszu czy innej strawy miał zamiar rychło ruszać w dalszą drogę.

Drugiego dnia pojawiło się czterech mężczyzn. Trzech ładnie ubranych, zamożnych paniczów, młodszych synów rodzin kupieckich ze Starego Miasta, którzy balowali za pieniądze swych ojców podając się za bardów czy innych artystów, poszukiwaczy przygód lub też handlarzy. Mieli ze sobą jakiś oręż, acz wydawało się, że te krótkie mieczyki i sztylety są jedynie na pokaz i realnie to by prędzej sobie palec ucięli niż zrobili krzywdę oponentowi. Wszyscy trzej chcieli wynająć pokoje na noc. Czwartym gościem był stary, wędrowny rycerz, którego pokryte plamami ręce trzęsły się lekko, kiedy próbował unieść do ust łyżkę zupy.

Dnia trzeciego pojawiła się karawana złożona z dwóch zamożnych kupców zaprzyjaźnionych ze sobą i chroniona przez sześciu najemników. Wszyscy oni planowali zatrzymać się w gospodzie by odpocząć przed dalszą drogą do Starego Miasta - posilić się, napić, napoić konie i przespać się w wygodnym łóżku.

Czwartego dnia przez gospodę ponownie przewinęło się ośmiu ludzi, tym razem oddzielnie, acz każdy pragnął wynająć pokój. Drobni rzemieślnicy, jakiś młodziutki wędrowny rycerz i paru chłopów jadących sprzedać towary na targ do pobliskiego miasteczka.

Dzień piąty malował się podobnie jak ten wcześniejszy, z tą różnicą, że tym razem pojawiła się para wędrownych najemników o groźnej aparycji, a także trzech podróżujących na targowiska chłopów. Dwóch z prostaczków chciało wynająć pokoje na noc, ponieważ pojawili się w gospodzie samiutkim wieczorem, po tym jak inni - o ile nie zostali napadnięci - odjechali.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Trzygłowy Johnson Pią Maj 29, 2020 1:04 pm

Akcja przebiegła szybko i sprawnie. Timm był koniec końców zadowolony, a z wierzgającą gospodynią zabrał się "do roboty" z tym większą chęcią i zawziętością.
- Będę brał Cię każdego ranka i każdej nocy, dopóki stąd nie wyjedziemy - powiedział jej po wszystkim, skwitował bandyckim uśmiechem i postanowienia później dotrzymał. Wtenczas jednak popatrzył jeszcze, jak pierwszy z jego ludzi nią się zajmuje, po czym oddalił się zająć innymi. Kazał jeszcze Palmerii zająć się człowiekiem z wybitym zębem, żeby nic złego się tam nie wydarzyło. Jakieś zakażenie jeszcze by się wdało... Byłoby tragicznie stracić człowieka przez głupi ząb.
Dopilnował, by wszystko działało jak należy, po czym udał się wypocząć na noc do jednego z pokojów. Na noc zostawił niewielką wartę - ledwie czterech ludzi - którzy mieli pilnować więźniów by nie uciekli oraz ogólnie bezpieczeństwa gospody. Mieli zmieniać się co trzy godziny, aby każdy również mógł się przespać w miękkim łożu. Również ich nowa, młodziutka kucharka wylądowała na ten czas związana i zakneblowana w piwnicy. Dla bezpieczeństwa.


26/02/10


Mary obudziła się z samego rano, w mięciutkim łożu. Sprawnie zorientowała się we wszystkim, co działo się w międzyczasie, i szybko, wyjątkowo nie malując się i nie zakładając sukienki (dla zachowania pozorów dla gości), wzięła się do pracy. Zeszła po schodach do piwnicy i wyciągnęła stamtąd młodziutką, żeby się szykowała do pracy, a następnie, do spółki z Robinem i jeszcze jednym ze swoich ludzi, wzięła sobie po kolei każdego z więźniów. Po wszystkim zaś przyszedł czas na ofiarę dla Czarnego Kozła. Tym razem postanowiła, że dobrą ofiarą będzie szewc. Nacięła jego rękę, zbierając krew i rysując nią krąg na środku podłogi. Swoim towarzyszom kazała przytrzymać wciąż zakneblowaną ofiarę leżącą w środku bariery z krwi, sama zaś wyjęła sztylet i nachyliła się nad nim.
Koźle! Dziękujemy Ci za Twoje błogosławieństwo i nieporadność, którą zrzuciłeś na polujących na nas! Niech ten mężczyzna będzie kolejnym darem dla Twej świętości. Niech w Twoich komnatach uszyje buty dla Ciebie i dla każdego Twojego sługi i każdej owieczki, której jesteś pasterzem. - Wykrzyknęła, unosząc głowę do góry. - To dar, móc przysłużyć się dobru naszego boga - szepnęła do szewca, po czym znowu uniosła głowę i powiedziała: - Niech jego ofiara nie pójdzie na marne, a każdy kto posili się nim za życia, niech po śmierci dołączy do Twego wielkiego stada! Aszalej-babhej-kuhku-nha-munhu-czary-mary-bu! - Wbiła sztylet w serce delikwenta, ostatecznie składając go na ofiarę.
Ciało szewca osobiście poćwiartowała i kazała dostarczyć do kuchni. Młoda kuchareczka mogła się wreszcie zabrać do pracy. Dostała kilkadziesiąt kilo dobrego mięsa, z którego mogła przyrządzić pyszne potrawy dla gości, siebie i swojej rodziny. Pochodzenie mięsa nie zostało jej ujawnione.
Pozostali mogli posilić się jak chcieli. Były wcześniejsze zapasy, które mogły im bardziej smakować od ludzkiego mięsa. Tak zresztą postąpiła Mary, rezygnując z błogosławieństwa bóstwa - była wszak pewna, że miejsce w stadzie jej należy się na pewno.
Dzień pierwszy minął w miarę spokojnie. Przybył jeden gość i choć kuszące było okradzenie go, to nie chciała rezygnować z intratnego biznesu już w pierwszym dniu działania. Wolała poczekać na większe karawany i lepsze łupy. Na sam koniec dnia tylko zeszła jeszcze raz do piwnicy, by dopilnować postanowienia złożonego gospodyni, a dla rozprężenia poszła spać z Robinem.


27/05/10


Kolejnego dnia przebudził się John Paul. Nie za bardzo orientując się w tym wszystkim zaczął dzień od modlitwy do Siedmiu. - O Starucho, oświetl mój umysł i powiedz, gdzie jesteśmy... - szeptał w myślach. Nie widział bożego świata... pewnie z parę tygodni. Mary i Timm, jak stwierdził kiedyś, byli bardzo zachłanni i zaborczy. I do tego wplątali ich w prowadzenie tych bandytów. Choć miało to czasem swoje plusy (lubił pić i lubił też małych chłopców), a czasem nawet dość słusznie bili zdegenerowanych, dekadenckich sukinsynów, uważających się za lepszych ze względu na urodzenie. Koniec końców jednak Ojciec na pewno nie usprawiedliwiłby większości ich czynów.
Z ulgą przyjął wieść, że prowadzą karczmę. Los młodej damulki w kuchni był trochę smutny, ale lepiej żeby ona pracowała jak wół, niż żeby cierpieli niewinni. Nie mając więc nic lepszego do roboty, ani za bardzo wyjścia, postanowił grać swoją rolę. Siadł w kuchni i obserwował jak pracuje.
- Spokojnie dziewczyno, wszystko będzie dobrze - próbował ją pocieszyć. - Posiedzimy parę dni i puścimy Cię wolno, obiecuję. Nic złego Ci się nie stanie, przysięgam na Nieznajomego. - Uśmiechnął się i oblizał wargi. Musiał przyznać, że wyglądała dość ładnie. - Nie przejmuj się tym wszystkim. Dziewica ma Cię w swojej opiece.
Siedział więc w kuchni, relaksował i co jakiś czas szczypał Humpreya za tyłeczek. - Dziś to zrobimy - zapewnił go z uśmiechem na ustach. Dopiero później przyszli do nich goście. Pieprzeni bogacze, którzy nawet sami na siebie nie zapracowali. To było rzecz jasna co innego. To nie byli maluczcy, gorliwie błagający Ojca o ratunek. To byli pierdoleni, wypaczeni przez pieniądze i status chłoptasiowie. Gdy tylko zaczęli jeść, szybko kazał biec Humpreyowi na górę, żeby jego ludzie się zbierali. Miał im od razu przekazać plan - wyciąć wszystkich w pień, bez zastanowienia. Sam zaś razem z jednym jeszcze ze swoich ludzi po cichu niby opuścił karczmę i stanął w drzwiach, żeby przypilnować, że nie uciekną.
Jeśli wszystko poszło dobrze, spokojnie spędził już resztę dnia. Swoim ludziom kazał obszukać co mieli ze sobą, a sam zszedł do piwnicy do chłoptasia. Natomiast w wieczór najpierw się uchlał winem, aż zaczęło mu się kręcić w głowie, a potem powierzył całkowicie Humphreyowi.  


28/02/10


Tym razem obudził znowu się Timm. Gdy dowiedział się tylko o nierzetelności swojego poprzednika, zszedł z rana do starej gosposi i zgwałcił ją po trzykroć - raz regulaminowo, a dwa razy za zaległy dzień. Tego dnia sam stanął za ladą, w asyście swojej ukochanej Palmerii. Przygarnął ja do siebie, objął ramieniem i jak urocze, młode małżeństwo obsługiwał kolejnych klientów.
Przybycie pokaźnej grupki gości skwitował uśmiechem. Wyjątkowo kazał podać im normalne jadło i przygotować na górze kilka pokoi - ile by tam ich chcieli. Miał co do nich pewien plan...
Humphreyowi nakazał pokręcić się przy nich i dowiedzieć czy są bogaci (choć sądząc po obstawie, nie ulegało to wątpliwości) oraz gdzie na noc będą trzymali broń (oczywiście nie pytaniem, a tylko uważnie obserwując. W istocie dzieciak miał raczej kręcić się wokół nich, niby jakoś pracując, i najlepiej nie odzywać). Kazał też zorganizować się swoim ludziom - w nocy mieli napaść na śpiących, niczego nie spodziewających się kupczyków i ich najemników.


Trzygłowy Johnson
Trzygłowy Johnson

Liczba postów : 13
Data dołączenia : 04/04/2020

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Mistrz Gry Pią Maj 29, 2020 2:28 pm

Masywny wojownik zjadł, wypił trochę, posiedział i wyszedł.

Wymordowanie trzech nieopancerzonych paniczyków nie było specjalnie trudne. Stary rycerz okazał się jednak gorszy i widząc co się dzieje chlusnął nadbiegającemu banicie zupą w oczy, po czym zaatakował sztyletem. Tylko drżące dłonie staruszka i jego słabnąca już celność ocaliły zbója przed śmiercią, ale wciąż był ciężko ranny.
W ten sposób udało się zagarnąć uzbrojenie gości, ich wierzchowce oraz pokaźnych rozmiarów - w przypadku paniczów - sakiewki. Od razu znalazło się też mięso dla kolejnych gości.

Kupcy byli bogaci, co zresztą było po nich widać. Ich obstawa zaś okazała się mało spostrzegawcza i w ogóle nie przeczuwała, że coś może im zagrażać. Pojedli, popili i poszli spać. Jeden z najemników pełnił wartę przy wozach i szybko padł odizolowany od innych, drugi pilnował pokojów, również szybko zginął. Pozostałych zastano z, przysłowiowo, spuszczonymi gaciami. Nikt nie dał rady stawić oporu, który mógłby być problematyczny. Tylko trochę krwi wszędzie przybyło.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Trzygłowy Johnson Sob Maj 30, 2020 4:41 pm

Sprawa udała się wyśmienicie. Obłowili się, pojmali tych biednych kupczyków, mogli więc ruszyć w dalszą podróż. Dalsza zwłoka wydawała się równie niepotrzebna, co niebezpieczna. Od razu po napadzie na kupców (a więc czwartej nocy ich urzędowania) postanowił wydać rozkaz do wymarszu. Załadowali na wozy wszystko i wszystkich, jeńców naturalnie związanych, i odjechali nimi w kierunku Ashford. Palmeria miała od razu zająć się rannym towarzyszem (po walce ze staruszkiem, którymi dzięki dalszej, trochę spokojniejszej podróży miałby spokojnie czas na wypoczynek. Wszyscy mieli też się przebrać w ciuszki swoich ofiar i udawać normalnych kupców z obstawą najemników i rycerzy, coby nikt po drodze nie chciał ich zatrzymać.
Problemem były oczywiście ofiary. Timm nie uważał, żeby dobrze było zostawić ich w gospodzie, coby nikt ich za bardzo nie śledzić. Wziął więc wszystkich związanych, zakneblowanych i z workami na głowie. Mniej ważnymi na pewno niedługo zajmie się Mary, a szlachetnych rycerzy zdążą jeszcze wyciągnąć kiedyś na okup. Tylko tą dziewczynę chciał na chwilę zostawić, żeby przyrządzała im smaczne potrawy.
Tak więc koniec końców zostawili karczmę nietkniętą i odjechali w siną dal, w kierunku Ashford. Przystanków, przynajmniej na razie, nie planowali - wszak paru mogło powozić, a reszta spokojnie wypocząć na zapleczu. Do tego czasu każdy miał wybrać sobie, czy nie chcą zatrzymać sobie którejś ze zdobyczy, bowiem reszta miała iść na sprzedaż. A w geście dobrej woli, dla zbliżających się gości, zostawili na wierzchu potrawy z mięsa, które zostały jeszcze po tamtym szewcu.
Trzygłowy Johnson
Trzygłowy Johnson

Liczba postów : 13
Data dołączenia : 04/04/2020

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Mistrz Gry Sob Maj 30, 2020 8:25 pm

Niestety w najbliższym czasie ranny banita umarł z ran, nie udało się go odratować nawet mimo działań medyczki. Wkrótce też, dość szybko, nowy problem zaczął być widoczny - jeńcy związani i z workami na głowach nie byli najcichszym i najbardziej dyskretnym towarem jaki można było trzymać na wozach czy koniach. Na początku nie spotkali nikogo na trakcie, ale z każdą godziną zwiększali ryzyko, że ktoś - nie daj Siedmiu jakiś patrol - zauważy wiezionych więźniów.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Trzygłowy Johnson Nie Maj 31, 2020 10:51 am

29/02/10 - koło brzasku


Krótki sen dobrze mu zrobił. Czuł się trochę świeżej i mógł z większą swobodą i trzeźwością umysłu zdecydować co dalej. Wciąż chodziły mu różne myśli po głowie. Nie wiedział co dalej począć. Fajnie było tak jeździć i plądrować co popadnie, ale na dłuższą metę - choć było to całkiem lukratywne - nie dawało odpowiedniej satysfakcji. Chciał kiedyś zrobić coś większego...
Na razie jednak musiał uporać się z problemami na zapleczu. Martwy towarzysz był bardzo złą wiadomością, szczególnie patrząc na to, w jaki sposób umarł. Można było tego uniknąć... No i ten raban z tyłu...
Rozwiązanie trzeba było znaleźć szybko i nie było czasu czekać na Mary, Johna Paula czy inny cud natury. Kazał uciszyć ich - już na zawsze. A przy najbliższej wodzie chciał się zatrzymać. Ciała wyrzucić do rzeki, a zmarłego towarzysza pogrzebać.
Jeśli zaś nic nie działo się po drodze, to chciał dojechać do Ashford i zmonetaryzować zebrane dobra - to znaczy zachować wszystko, co ktokolwiek uznałby za potrzebne (w szczególności lepszy ekwipunek dla drużyny, świeże konie, zapasy na dalszą wyprawę), a resztę - włącznie z wozami - odsprzedać. Potem, z braku lepszego pomysłu, zamierzał pokręcić się tam po karczmach z koleżkami i poszukać jakiejś roboty, może kogoś kto chciałby dołączyć do ekipy...  No i pewnie rozliczyć się z koleżkami z pieniędzy. Wszystko było przed nimi.
Trzygłowy Johnson
Trzygłowy Johnson

Liczba postów : 13
Data dołączenia : 04/04/2020

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Mistrz Gry Czw Cze 04, 2020 11:03 pm

W drodze od Ashford nie wydarzyło się nic ciekawego, ot jakieś plotki o potworach na północy... Świadkowie bestialstwa w gospodzie zostali tymczasem uciszeni na stałe, ich ciała miały zostać w późniejszym czasie odkryte, jednak nie przyczyniło się to do złapania bandy Trzygłowego. Zwłoki w rzece przyczyniły się za to do zatrucia paru nieświadomych wieśniaków czerpiących z niej wodę...
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Cithria Czw Lis 12, 2020 6:02 pm

23 dzień 9 księżyca, wczesne popołudnie

Cithria, pomimo tego, że miała za sobą całą drogę z Starego Miasta do Zimnej Fosy, nie chciała pozostać za długo w bezruchu. Źle czuła się będąc zamkniętą w kamiennych murach zamku Osgreyów, toteż postanowiła urwać się z niego tak prędko, jak tylko mogła, pozostawiając jednak Luka między swoimi na tę okazję. Kobieta bowiem, szczególnie po słowach, którymi Gerold pożegnał się z nią w mieście Hightowerów, potrzebowała chwili w chociaż stosunkowym osamotnieniu. Kilka mil w okolicach Fosy jedynie w towarzystwie swojego wiernego wierzchowca oraz własnego wyposażenia brzmiało więc aż nazbyt zachęcająco.
Głowę Cithrii zaprzątała cała chmara myśli. Zaskakująca wręcz ich ilość, jak na jej bądź co bądź niespecjalnie wysoki iloraz inteligencji. Gdzie powinna ruszyć teraz? O co chodziło z tymi cholernymi Osgreyami? Czy faktycznie powinna ruszyć do Raventree Hall, by pomówić z Rufusem? Czy w ogóle byłby w stanie powiedzieć jej coś ciekawego?
Przez ciało kobiety przeszedł lekki dreszcz, aż sama odwróciła się lekko w siodle, by rzucić jeszcze okiem na niknący za horyzontem zamek. Nie ma co, musiała znaleźć dla siebie jakieś zajęcie, które mogłoby chociaż na chwilę dopomóc jej w zajęciu czymś myśli. Dlatego też spięła nieco konia, zmuszając go do przyśpieszenia tempa, zmierzając z braku lepszego pomysłu na zachód od Zimnej Fosy. Może akurat trafi w końcu na coś ciekawego.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Lis 16, 2020 2:53 am

Jeśli w tych czasach ktoś wojownik szukał okazji do zarobienia a jeszcze bardziej do uzyskania sławy i honorów, to najlepszym wyjściem wydawało się iść na wojnę. Wojnę, z powodu której także Osgrey'owie zebrać musieli swych kmiotków z pól i wyruszyć ku Dorne. Oczywiście wojska już ruszyły, niemniej samotny jeździec lub niewielka grupka takowych miała szansę dognać siły Reach i jeszcze wziąć udział w zabawie. Wstępu nie zobaczą, ale przecież wyprawy wojenne to zwykle nie tylko jedna walna bitwa. Z drugiej jednak strony... Cihria to, jakby nie patrzeć, baba. Jej pasowanie i udział w Próbie Siedmiu były głośnym precedensem i tym samym byłoby przyjęcie jej na służbę przez któregoś z lordów, nawet jeśli jest już rycerzem. No... Jej status też łatwo można było kwestionować. Ktoś mógłby na ten przykład powiedzieć, że pasowany koń nijak rycerzem nie będzie, a jeno znakiem szaleństwa u osoby, która chciała go pasować.

Jechała tak sobie pani rycerz przez dróżki tejże krainy, rozmyślając nad dalszymi poczynaniami. Mijała wsie i widziała żyzne pola usłane prawie gotowymi lub gotowymi już do żniw łanami. Widziała sady i pastwiska. Mijała szemrzące cicho strumyki oraz zagajniki drzew między którymi szumiał wiatr. Ludziska patrzyli na nią z wybałuszonymi oczami, niektórzy z niesmakiem. No bo kto to widział, żeby baba w blachach była i pod bronią. Niemniej, jeśli gdzieś zamierzała wydać srebro lub miedź, nikt jej nie odmawiał. Może soczyste jabłuszko? Bułeczkę i trochę mleka? Świeżo złowiona rybka w ramach posiłku?

Było już z godzinę po południu. Tak sobie zmierzała z wolna ku nieznanemu celowi, aż usłyszała czyjś krzyk za pagórkiem. Zaś gdy sama się zza niego wyłoniła, obaczyła wywrócony kryty wóz. Rozszabrowany i pozbawiony zaprzęgu świadczył o ewidentnym dokonanym rabunku. Ale...
- Mmm... Yyyyy... Ymmm... Ymmm! - Usłyszała i kiedy skierowała wzrok w kierunku tamtym, obaczyła niskiego i szczupłego mężczyznę. Ubrany był raczej przyzwoicie - to mogła ocenić. Nie wyglądał może na szlachcica, ale na prostego chłopka też nie. Zwisał sobie głową w dół, przywiązany za nogi. Twarz mu od krwi w dół napływającej poczerwieniała a on sam miotał się i wydawał te dźwięki, pewnie próbują zwrócić jej uwagę. Czemu zaś nic nie powiedział? Ano bo zakneblowano go. Zawiązano mu usta jakąś szmatą czy czymś, tedy radził sobie tak jak mógł.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Cithria Pon Lis 16, 2020 10:49 am

Droga nie była dla kobiety w żaden sposób trudna. Reach w dodatku słynęło jako jedna z bardziej przyjemnych dla ludzkiego oka krain, toteż nawet na widoki ciężko było kobiecie narzekać. Widok niemalże gotowych zbiorów pchnął ją jednak nieco w kierunki nieprzyjemnych myśli. "Ciekawe ilu chłopów będzie w stanie powrócić tutaj po wojnie, by zebrać to wszystko" pomyślała, zapatrzona w morze gotowych do zbiorów łanów.
Z mijanymi osobami nie wchodziła raczej w interakcje większe, niźli skrzyżowanie spojrzeń. Przez lata praktyki nauczyła się już dawno ignorować niezadowolone spojrzenia, toteż jacyś tam wieśniacy nie robili na niej większego wrażenia. Niemniej jeżeli nadarzyła się taka okazja, to zakupiła u którego kilka jabłek oraz może jaki bukłak z wodą. W końcu ciężko było jej stwierdzić jak długo przyjdzie jej krążyć po tych drogach, toteż chociaż drobny prowiant nie brzmiał w jej uszach źle. Szczególnie że raczej tak drobne wydatki nie powinny były zrobić jej sakiewce jakąkolwiek krzywdę.
W końcu jednak trafiła na to, czego w zasadzie skrycie oczekiwała. Oto bowiem, niedaleko pagórka, stał dość jasno wskazujący na rabunek wóz. Jakby jeszcze miała jakiekolwiek wątpliwości, to w niedalekiej od niego odległości trafił się jej wisielec. Do tego żywy!
Citrhia na ten moment wspomniała sobie, jak Stary swego czasu tłumaczył jej przeróżne a liczne zbójeckie praktyki. Wśród których mieściły się pułapki, używające pojmanych ludzi jako przynęty na co bardziej pomocne dusze. Toteż uprzednio rozejrzała się, szukając jakichś śladów, które wskazywać mogły na to, że sama tutaj bynajmniej nie jest. Dopiero po tym, jak upewniła się, że jest w stanie bezpiecznie się do obcego zbliżyć, spięła lekko Groma, by ten ruszył w stronę drzewa. Po czym, oczywiście, poczęła dopomagać nieszczęśnikowi w zejściu na ziemię. Czy to rozwiązując więzy, czy to je po prostu przecinając (uprzednio oczywiście ostrzegając o tym jegomościa). Kiedy ten wreszcie został oswobodzony, Cithria, stale na grzbiecie swego wierzchowca, zaczęła pytać go o to co tu zaszło.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Czeladnik Gry Sro Lis 18, 2020 12:02 am

Tak, zasadzki się zdarzały. Ona jednak nic nie zauważyła, co wzbudzić by mogło jakiekolwiek dodatkowe podejrzenia poza tymi, co już je wysnuła. Być może faktycznie okolica była bezpieczna. Może jednak to pani rycerz była zbyt mało czujna oraz spostrzegawcza, a teraz pchała się prosto w bandyckie sidła. Kto wie? Kto wie?... Okaże się pewnie za kilka chwil. Może trochę później, jeśli czekaliby na uśpienie czujności. O ile w ogóle ktoś czekał.

Odcięcie nieboraka była wyjściem łatwiejszym dla osoby wyposażonej w dwuręczny i ostry miecz, ale gdyby został "wisielec" zapytany - naturalnie po zdjęciu knebla - zapewne wolałby jednak zostać odwiązanym i na ziemię opuszczonym. Zwisał sobie głową w dół i trochę jednak jego łeb od tej ziemi dzieliło. Nagły, pozbawiony w dużej mierze kontroli upadek mógłby oznaczać skręcenie karku. Co prawda nie były to wielkie szanse, że tak się stanie, ale mimo wszystko dogodniejszą dlań opcją było odwiązanie oraz opuszczenie. No, głównie chodziło o upuszczenie. Mogła przeciąć, przerąbać albo przegryźć linę - to mu by było pewnie za jedno. Ale mało kto będzie entuzjastą walenia łbem o ziemię.

Wisielcowi już na ziemi trzeba było zdjąć pęta z nóg oraz nadgarstków. Mogła też wyjąć gruby wałek z materiały, który stanowił knebel, ale z tym akurat sam by już sobie poradził, mając wolne ręce. No, właśnie... Ręce. Uwolniony najpierw pokaszlał, potem usiadł tyłkiem na ziemi a następnie spojrzał na swoje ręce i rozmasował obtarte nadgarstki. Zaklął coś cicho pod nosem i przerzucił swe spojrzenie na kobietę. Przyjrzał się jej dokładnie przez krótką chwilę. Miał niebieskie oczy - dość jasne. Blond czuprynę, kędzierzawą, gęstą i nieco nastroszoną. Ogólnie można powiedzieć, że należał do mężczyzn względnie przystojnych.
- Dziękuję, pani... - Rzekł w końcu, przy "pani" intonując słowo w specyficzny, znajomy jej i zdziwiony nieco ton. Oczywiście, kobieta w pancerzu i z bronią budzić musiała w tym świecie nie lada skonfundowanie. Niemniej, choć miał do tego pełne prawo, nie dawał dalszych znaków owego skonfundowania. Być może uznał, że niedawne przeżycia i aktualna życiowa sytuacja - na pewno lepsza niż chwilę temu - to tematy bardziej zajmujące, niźli dociekanie, czemuż to niewiasta w stal się przystraja.
Zapytany o swe położenia, skrzywił się brzydko i z niesmakiem. Splunął na bok.
- Przez własną głupotę mnie to spotkało. Przez własną głupotę... - Rzekł wreszcie, i plackiem legł na ziemi. Westchnął głośno i żałośnie. - Zawsze sobie powtarzałem, że jestem człowiekiem rozsądnym. Podśmiewałem się z brata, że żona za nos go wodzi. Śmiałem się, że przyrodzeniem myśli. Zaś teraz mnie to spotkało... - Prychnął. Przymilknął na chwilę i znowuż westchnął. - Jestem złotnikiem, pani. Niezgorszym, jeśli mam być szczery. Uczyłem się fachu w Starym Mieście a potem zamieszkałem pod Gorzkim Mostem. Tak to jakoś wyszło... Ale niedawno umyśliłem sobie, że lepiej mi będzie w Lannisporcie, gdzie pracują prawdziwi mistrzowie. Miałem nadzieję się czegoś nauczyć i... - Wstrzymał mowę. Machnął rękami.- Po cóż ja was zanudzam?... Chodzi o to, że w drodze poznałem kobietę. W małym miasteczku. Zabawiłem tam trochę, lepiej się poznaliśmy. Przynajmniej tak myślałem. Ją jednak interesowało tylko złoto, które miałem na zaczęcie nowego życia. Uwiodła mnie i wziąłem ją ze sobą. I jej dwóch postawnych braci w ramach ochrony. Namówiła mnie, sucz jedna! I proszę... Tak skończyłem. Okradli mnie. Związali. Wyśmiali. Co cenniejsze z dobytku ukradli. Moje narzędzia... - Jęknął. Zakrył twarz rękami i pokiwał głową, klnąc nieprzyzwoicie ale cicho pod nosem.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Cithria Sro Lis 18, 2020 12:29 am

Cithria niespecjalnie chciała ryzykować nawet tak nieprawdopodobnego wypadku, toteż jegomość znalazł się na ziemi dopiero wtedy, kiedy odnalazła supły, które mogła rozwiązać i następnie kontrolowanie spuścić go na ziemię, następnie przecinając jego więzy już za pomocą swojego ukochanego ostrza.
Historię nieszczęśnika wysłuchała spokojnie, nie przerywając mu ani razu. Jeszcze by się czasem zeźlił i na nią, jak to zazwyczaj ludzie rozgoryczeni mają w zwyczaju. Nie to, żeby jakoś specjalnie zależało jej na jego względach. Ot, po prostu łatwiej z takim rozmawiać, kiedy nie boczy się do ciebie jak dziecko.
Ależ te dzisiejsze baby wywrotne, prawda? - Rzuciła półżartem, półserio, zastanawiając się nad jego historią. Cóż, złotnik szukający szczęścia w Lannisporcie nie brzmiał w jej uszach jakoś niewiarygodnie. Jeżeli z czymkolwiek miała sobie kojarzyć domenę Lwich Królów, było to właśnie złoto.
Jeśli mam być całością szczera, to w moim odczuci i tak szczęście macie. Niemała liczba takich osobników flaki by wam wypruła na tym drzewie, nie chcąc zostawiać czasem jakich problemów za sobą w postaci rozeźlonego rzemieślnika.
Po tych słowach obejrzała się na wóz, marszcząc brwi. Zapewne już sam taki pojazd swoje warty był, toteż facet pewniakiem niespecjalnie chętny byłby do rozstania się z nim. Westchnęła.
Powiem ci co myślę. A domyślam się, że raczej tej sprawy od tak zostawić nie chcesz. Toteż sugeruję, że ruszymy na szybko w stronę jakiejś najbliższej wioski. Użyczę ci może drobnej pożyczki, co byś mógł przekonać chłopów, by zajęli się twoim wozem, kiedy my ruszymy na poszukiwania twoich oprawców. Jeżeli się nie mylę, to jesteśmy na ziemiach Osgreyów, toteż jeżeli nie będą skorzy do współpracy, zaciągniemy ich do tutejszego lorda... Lub kogokolwiek, kto w jego imieniu włada, jeżeli ten jest na wojnie... I tam będziesz w stanie wyjaśnić swoją sprawę. Wolę uniknąć samosądów, jeżeli to będzie możliwe. Co myślisz?
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Czeladnik Gry Czw Lis 19, 2020 3:00 am

Popatrzył na nią, jakby nie wiedząc co ma powiedzieć. Czy faktycznie miał szczęście, że z życiem uszedł? Chyba tak. Chyba trochę tego szczęścia w nieszczęściu było. Mogło być gorzej. Mógł trafić na skurwieli kompletnie pozbawionych skrupułów, którzy w przeciwieństwie do większości, nie mieliby przed zabiciem go żadnych oporów. Niemniej, utrata większej części majątku i szans na nowe a pewnie lepsze życie trudno nazwać powodem do radości. Do starego też nie bardzo mógł wrócić, więc tym gorzej dla niego.
- Nie powiem, trochę racji macie, pani... - Rzekł, wyraźnie mało pocieszony. - Cieszyć się jednak z tego oszczędzonego życia nie umiem, kiedy całe mi się ono posypało. - Dodał jeszcze, rozkładając ręce. Co zaś tyczyło się jej propozycji, to wysłuchał tejże z uwagą i wydawało się, iż była ona tym, co faktycznie niejako go od kłopotliwych myśli odwiodło. Zamyślił się rzemieślnik na chwilę, próbując pewnie ustalić, co najlepiej byłoby uczynić.
- Naprawdę zamierzacie pomóc mi odszukać moje złoto? - Zapytał, nieco zdziwiony. Zapewne z tego powodu też temat wozu spłynął po nim jak po kaczce. - Szczerze mówiąc to ja już nadzieję straciłem na odzyskanie go. Powiedzcie, czy naprawdę jest na to szansa? Umielibyście, pani, tego dokonać, bo... - Spojrzał na nią, wydając się trochę zakłopotanym. - Pierwszy raz spotykam taką kobietę. Proszę mi wybaczyć. Znaczy... Chodzi mi o to... Potrafiłabyś poradzić sobie z bandziorami? Wytropić ich? - Dopytał.
No jakby co to nie było na co czekać. Po wóz mogli przecież przysłać chłopów z pierwszej napotkanej wsi, zaś te w tak urodzajnej okolicy na pewno były co jedno splunięcie.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Cithria Nie Lis 22, 2020 1:55 pm

Kobieta zamyśliła się na momencik, rzucając przy tym krótkie spojrzenia na okolicę.
Poradzić sobie raczej poradzę. Pełna zbroja i ostry miecz potrafi zdziałać cuda w niemalże każdych dłoniach, tyle cię mogę zapewniać. Nie wiem jednak czy zdołam ich wytropić sama, toteż dobrze by było, gdybyś w tym mi dopomógł. Może masz jakieś przypuszczenia co do tego gdzie mogli się udać. Może wspominali o jakichś wioskach które chcieliby odwiedzić czy coś w tym guście. W każdym razie dobrze będzie, jeżeli będziecie mi towarzyszyć. Ja dopilnuję, żeby się wam krzywda podczas spotkania nie stała.
Po tych słowach, niezależnie w zasadzie od tego, czy rzemieślnik zgodził się czy też nie, ruszyła dalej, w pierwszej kolejności w poszukiwaniu wioski, gdzie mogła sypnąć groszem ludziom, którzy zajęliby się pod ich nieobecność powozem. Następnie, jeżeli mężczyzna zgodził się jej towarzyszyć, ruszyli tam, gdzie uznał za słuszne w pierwszej kolejności. Jeżeli natomiast na to nie przystał, to Citrhia postanowiła w pierwszej kolejności rozejrzeć się za jakimiś okolicznymi karczmami i spróbować tam wypytać, czy może niedawno nie zawitała tam trójka co bogatszych osobników. Wydawało się jej bowiem całkiem prawdopodobnym, że zbójcy chętnie by opili tak wielki sukces.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Lis 23, 2020 1:34 am

Mężczyzna pokiwał głową w zamyśleniu. Czy coś mu się przypominało?... Jakieś wioski? No cóż, nie. Nie przypominał sobie, by mowa była o jakiś wioskach. Wiosek w okolicy mogło być mnóstwo, większych lub mniejszych a nazwy z pewnością często się powtarzały. Jakby jednak nie było, ani jego niedoszła żona, ani jej bracia - o ile naprawdę nimi byli - nie wspominali o żadnych konkretnych celach. Do tej pory myślał, że wszyscy troje jadą z nim do Lannisportu. Okazało się być jednak inaczej. Na plus pewne było, że tak jak i on, złodzieje też nie znali okolicy.
Co zaś mógł podejrzewać? Ano niewiele. Na pewno nie byli mordercami, ani okrutnikami - zostawili go w widocznym miejscu i nie ranili nijak. To przywieszenie głową w dół, tak zgadywał, to dlatego, że jeden z braci za nim nie przepadał od samego początku. Tak czy siak, skoro ostawili go żywego i z perspektywą na rychłe uwolnienie, to zgadywał, że mając odrobinę rozumu w głowie, będą próbowali jak najszybciej opuścić okolicę. Po co ryzykować, że ktoś go znajdzie - może nawet zbrojni lorda - i dopadnie ich pościg? Tak, na ich miejscu by gnał przed siebie, byleby tylko co rychlej się zmyć z tych ziem. I tutaj plan szukania po karczmach, o ile kobieta wygłosiła go, mógł wydać się niekoniecznym takim. Opijać pewnie będą, ale gdzieś dalej.

Złotnik mógł ruszać, ale jeśli nie chcieli mitrężyć, to musiała użyczyć mu konia. W sensie wziąć go na swojego lub użyczyć mu drugiego, jeśli też go ze sobą zabrała... Niestety, jego konia pociągowego - tego od wywróconego wozu - wzięła kobieta i na nim zbiegła. Swoją drogą to złorzeczył, że wywrócili mu wóz... Ten jeden braciszek to naprawdę musiał go nie lubić.
No, ale był i promyk nadziej, bo kiedy do wozu zajrzał, to ocenił, iż nie ukradli za wiele narzędzi a przy okazji przeoczyli trochę skrytego na czarną godzinę srebra. Nie były to pieniądze pozwalające rozpocząć planowane życie, ale miał za co jeść i nie musiał od wojowniczki pożyczać.

Pojechali w kierunku, w którym udała się grupka złodziej. W tym wypadku dalej była to drogą, którą wcześniej on z nimi podążał. W ten sposób dotarli po pół godziny jazdy do małej, otoczonej polami wsi. Złotnik poszedł załatwić sprawę z wozem a ją ostawił lub mogła mu towarzyszyć. Tak... To chyba była okazja, żeby popytać. Tylko o co i gdzie?

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Cithria Pon Lis 23, 2020 9:53 pm

Citrhia, która niestety nie spodziewała się, że będzie musiała służyć komuś jako środek transportu, nie zabrała konia innego niźli Grom, toteż chcąc nie chcąc przesunęła się w siodle, by jegomość mógł się zmieścić. Raczej nie obawiała się jakiejś zdrady czy czegoś w tym guście, toteż tym, że ułatwiała mu przystawienie sztyletu do swojej szyi raczej się nie przejęła.
Zanotowała jednak w myśli fakt kradzieży konia. Mogła się mylić, ale w pierwszym momencie pomyślała, że koń służący do ciągnięcia wozu raczej nieprzyzwyczajony był do noszenia kogoś na swoim grzbiecie na długich dystansach, toteż możliwym było, że albo koniec końców tamta trójka poruszała się na własnych butach ciągnąc konia, lub też Grom miał przed sobą pojedynek z niezbyt wymagającym przeciwnikiem. Co prawda obecność dodatkowego człowieka na grzbiecie mogła robić różnicę, toteż nie zmuszała go do niczego bardziej wymagającego, niż dość spokojny kłus. W drodze jednak postanowiła poruszyć z swoim towarzyszem temat konia, starając się wyczaić, czy jej przypuszczenia były słuszne. Pytała także naturalnie o rzeczy takie, jak maść, wiek czy rasa konia bądź kobyły. Na podstawie zebranych od niego informacji, kobieta poczęła wypytywać jakkolwiek chętnych do rozmowy (lub może chociaż takich otwarcie nią nie pogardzających) wieśniaków, szukając jakichkolwiek poszlak. W końcu to, że ktoś mógł dostrzec jeźdźca wraz z dwójką rosłych towarzyszy nie brzmiało w jej uszach jakoś nieprawdopodobnie. W razie czego była gotowa sypnąć nawet jakimś miedziakiem, gdyby trafiła na jakiegoś osobnika, które informacje mógł mieć, jednak nie był skory do sprzedania ich. Jeżeli natomiast wystarczyło jej na to czasu przed tym, jak bezimienny rzemieślnik załatwił sprawy powozu, sama także rozejrzała się po bezpośredniej okolicy, szukając może gdzie znajomego konia. Co prawda było to pewnie gorsze, niźli szukanie igły w stogu siana, jednak potencjalny nadmiar czasu jakoś pożytkować trzeba było.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Lis 24, 2020 3:12 am

No w siodle to by się już raczej nie zmieścił, szczególnie jeśli było to siodło do walki, czyli takie z łękami. Mógł jednak usiąść za siodłem i trzymać się wojowniczki. Nie był to najbardziej komfortowy sposób przemieszczania się, ale na pewno szybszy, niźli mieliby dyrdać na piechotę.
Co zaś do przypuszczeń kobiety... Tak, na pewno koń pociągowy nie był szkolony pod siodło - przynajmniej nie ten, jak przyznawał jego niedawny właściciel. Był zaś to siwy wałach - podcięty znaczy ogier - o typowej dla tego rodzaju koni budowie, czyli dość silnej ale i pozbawionej cech określających "szlachetność", stworzenie silne ale i niezbyt rącze. Ze dwa latka chyba miał a przynajmniej tak twierdził sprzedający. Jak to wałach, konik był raczej spokojny i pewnie nie sprawia teraz specjalnych problemów nowemu właścicielowi. Niemniej, co dość było ważnym, koń ów był nieosiodłany oraz pozbawiony wodzy, które to jednak można było jakoś prowizorycznie zastąpić. I owszem, można było jeździć bez siodła - to świadczyło już o jakiś umiejętnościach złodzieja -, ale i tego typu jazda była na pewno bardziej problematyczna i męcząca, szczególnie dla ud, złodzieja.

Na miejscu można było popytać, głównie starszych bab, dziadków i dziatwy, bo ta cześć społeczeństwa nie zajmowała się akurat pracą. I tutaj może niektórzy już wzrok mieli słaby a inni zbyt zajęci byli zabawą, ale wojowniczka dowiedziała się, co za niespodzianka, że jest wielkim dziwem i powodem do ochów oraz achów - to ci dopiero niespodzianka. No, ale dowiedziała się też, że trójka jeźdźców jakiś czas temu przejechała przez ich wieś, pędząc mocno koniki i nie zatrzymując się. Wieś nie była duża, także wszyscy co to zaobserwowali byli w stanie wskazać, w którym kierunku udali się rzeczeni jeźdźcy. Nie wszyscy zaś, ale niektórzy tylko, byli w stanie powiedzieć, iż wśród nich była kobieta na nieosiodłanym koniu. Koń zgadzał się z opisem rzemieślnika - jeśli o to też, w obliczu i tak znaczących już informacji, musiała pytać.

Teraz należało podjąć ważką decyzję. Co czynić? I chyba jeszcze ważniejszą: jak to czynić?

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Cithria Sro Lis 25, 2020 10:45 pm

Kobieta z zadowoleniem mogła stwierdzić, że chyba znajdowali się na całkiem niezłym tropie. Opisy mieszkańców wsi zgadzały się całkiem całkiem z tymi, które usłyszała od swojego nowego bezimiennego towarzysza. Jedyne co nieco ją skołowało, to opisy trzech, zamiast pojedynczego jeźdźca. Cóż, wyglądało na to, że bracia złodziejki albo mieli konie przygotowane zawczasu, lub też ograbili jeszcze kogoś w drodze do wsi. Co prawda niezbyt robiło jej różnicę która wersja była poprawna. Teraz trzeba było podjąć szybko działanie.
Po niecałej minutce rozmyślania, kobieta westchnęła wreszcie, ruszając na poszukiwania rzemieślnika, jeżeli ten jeszcze sam z siebie do niej nie podszedł.
Popytałam o to i owo... - zaczęła, wskazując głową na przypadkowego wieśniaka, który był akurat w zasięgu ich wzroku -... i wygląda na to, że ruszyliśmy w dobrą stronę. Ludzie mówią o trzech jeźdźcach, w tym kobiecie na koniu, którego opisy zgadzają się z twoimi. Pędzili jednak przed siebie dość prędko, toteż jeżeli Grom ma ich dogonić, nie mogę raczej zabrać cię na siodło. Ale spokojnie, jeżeli ich dopadnę, z pewnością dowiesz się o tym szybko. Podobnie zresztą jak w wypadku niepowodzenia. Jeżeli zaś jakoś mnie ubiją, to powiadom proszę o tym tutejszego lorda, to jest Osgreya. Moja zbroja ma trafić w ręce jego najmłodszego syna, jeżeli i jej ze mnie nie zgrabią.
Po tych słowach, jeżeli jegomość nie miał ni pytań ni nic więcej do dodania. Cithria spięła konia i ruszyła w stronę, w którą mieli jechać zbójcy według opisów wieśniaków, tym razem jadąc o wiele szybciej. Miała nadzieję, że Grom, jako doświadczony rumak, zdoła pokonać swoich rywali w tym małym wyścigu.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Czeladnik Gry Czw Lis 26, 2020 4:02 am

No nie no, towarzysz nie był bezimienny. Po prostu w tym całym zajściu i pośpiechu nie zdążył się przedstawić - tak to już czasem bywa, jak człek zafrasowany i zalatany. Jakby jednak zapytać się chciała, to on miał na imię Dusty. Oczywiście tak "napomniany" mężczyzna też by ją o godność zapytał i przeprosił, że zrazu tak nie uczynił. No ale wiadomo, wytłumaczenie miał dobre.

Co zaś tyczyło się braci oszustki, to mieli oni własne konie. Co prawda nie były to najprzedniejsze rumaki, ale mogły się z Gromem równać w tym, jak szybko dało się na nich podróżować. I nic w tym dziwnego, w końcu jej koń był rumakiem bojowym, zabójczym na krótkich dystansach a masywnym ogierem, co jednak nie czyniło większej różnicy w czasie podróży. W takim zaś wypadku porzucenie dodatkowego balastu było rozsądnym posunięciem i mężczyzna całkiem je rozumiał. W sumie to on w walce i tak średnio by się sprawdził i nawet nic do walki nie miał, także no... Balast był i dobrze o tym wiedział. Obiecał jej też, że jeśli coś poszło by nie tak, to dołoży wszelkich starań, by spełnić życzenie. No i będzie czekał na wieści od niej pod zamkiem.

Tak więc wojowniczka ruszyła. Gnała przez trakt, kierując się jeno informacjami z mijanych wiosek. Ludzie kierowali ją na właściwy trop, bowiem w każdej kolejnej wiosce ktoś o ludziach zgodnych z opisem mógł coś powiedzieć. Raz nawet otrzymała wieści od karczmarza u którego zatrzymali się na chwilę - ponoć bardzo im się śpieszyło i w ogóle jacyś milczący byli. Zjedli tylko trochę chleba z serem, wypili piwa i raz dwa ruszyli.
Czy deptała im po piętach? Czy była już blisko? Cholera... Trudno powiedzieć, ale na pewno bliska była już noc. Noc jasna - księżyc dążył do pełni i w trzech czwartych był odsłonięty - i raczej pogodna. Niemniej noc to nadal noc a w nocy jedzie się mniej bezpiecznie. I to już nie ważne, że noc jest pełna strachów czy coś, ale po prostu łatwiej na jakiś wertep się wpakować, koń nogę złamie i chuj. Także kolejna ważna decyzja... Zaufać własnym umiejętnościom i zaryzykować, czy także zaryzykować ale utratą czasu w pościgu? Wymęczyć się, czy wypocząć? A może wolno maszerować jeszcze trochę? Te decyzje mogła zaważyć na tym kiedy i czy w ogóle dojdzie do konfrontacji ze złodziejami. Jeśli zaś dojdzie, to w jakim stanie ona lub jej wierzchowiec będą?



Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Drogi Reach - Page 2 Empty Re: Drogi Reach

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach