Samotnia lorda
Strona 1 z 1 • Share
Re: Samotnia lorda
21 maja 336AC
Minął już prawie miesiąc jego pobytu w Dun Forcie. Co prawda nie spotkał się przez ten czas z lordem Rykkerem, ale bynajmniej starał się nie próżnować. Brał udział w treningach zbrojnych i rycerzy, którzy zostali w zamku, próbował też nauczyć się strzelać z łuku i niemal codziennie wyjeżdżał na samotnie przejażdżki wokół Duskendale, by po powrocie zabrać się za trening Krasusa i próbę nauczenia tego nieokrzesanego giermka czytania i pisania. Czuł się tu prawie jak w domu... Brakowało tylko Hightowera, którego znowu mógłby pokonać.
Jednak w końcu wrócił lord Rykker. Wyglądało na to, że teraz to pora na jego ruch. Ubrał się stosownie i w między czasie wysłał kogoś ze służby do lorda, prosząc o audiencję. Gdy był już gotowy opuścił swoją komnatę i udał się do samotni lorda. Stanął przed drzwiami, odetchnął kilka razy i zapukał, a kiedy uzyskał pozwolenie wszedł do środka.
- Wasza lordowska mość, dziękuję za gościnę w Dun Forcie. - przywitał się, by w spokoju złożyć przez Rykkerem dworski ukłon. Jeśli lord dał mu na to pozwolenie to powiedział. - Lordzie Rykker, nie wiem czy wasz zarządca powiedział wam już o celu mojej wizyty. Jeśli nie to pozwólcie, panie, że ja to wyjaśnię. Potrzebuję kupić gałąź czardrzewa, mniej więcej mojej wysokości. -
Ostatnio zmieniony przez Gerold Vyrwel dnia Pon Lip 09, 2018 10:22 pm, w całości zmieniany 1 raz
Gerold Vyrwel.- Liczba postów : 123
Data dołączenia : 14/12/2017
Re: Samotnia lorda
Gerold traktowany był w Dun Forcie jak na szlachetnego gościa przystało, chociaż trzeba było przyznać, że zabawił na zamku dłużej niż zarządca spodziewał się przyjmując go. Kiedy wszedł do samotni lorda Rykkera gospodarz wskazał mu miejsce i ugościł winem, wydawał się całkiem zadowolony jak na porażkę jaka ostatnio go dotknęła. W końcu jeszcze nie tak dawno temu był królewskim namiestnikiem Targaryenów. Dostał jednak dobre warunki kapitulacji, złożył hołd nowemu królowi - który obecnie poszerzał swoje ziemie o tereny na wschodzie bez angażowania sił z Dun Fortu - i pilnował spokojnie swego miasta, patrząc jak Baratheonowie biją się po głowach z resztkami lojalistów Targaryenów, do których nie docierało najwyraźniej, iż ich król sam przyznał swą klęskę i pozbawiony praw umknął na wygnanie. Swoją drogą port Duskendale był żywszy niż kiedykolwiek ostatnimi laty... Raz byli w końcu wolni od ceł nakładanych na nich przez Zatokę jako jej część, a dwa, że Królewska Przystań ostatnio miała tendencję do eksplodowania, bycia obleganą i ogólnego chaosu, a to sprawiało, że statki wolały spokojniejsze porty.
- Gałąź czardrzewa? - zapytał lord Rykker wyraźnie zaskoczony taką prośbą. - Mamy czardrzewo w bożym gaju, na pewno nic się nie stanie jeżeli ubędzie mu jedna... Kupić? Ser, to nie jest targowisko - gospodarz parsknął przyjaźnie śmiechem i pociągnął łyk wina. - Nie będę targował się o byle jedną gałąź. Jeżeli naprawdę jest ci potrzebna, ser, dostaniesz ją. Moi ludzie obetną dla ciebie odpowiednią.
- Gałąź czardrzewa? - zapytał lord Rykker wyraźnie zaskoczony taką prośbą. - Mamy czardrzewo w bożym gaju, na pewno nic się nie stanie jeżeli ubędzie mu jedna... Kupić? Ser, to nie jest targowisko - gospodarz parsknął przyjaźnie śmiechem i pociągnął łyk wina. - Nie będę targował się o byle jedną gałąź. Jeżeli naprawdę jest ci potrzebna, ser, dostaniesz ją. Moi ludzie obetną dla ciebie odpowiednią.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Samotnia lorda
Gerold z wdzięcznością przyjął wino od lorda Rykkera. Raz na jakiś czas nie zaszkodzi wypić czegoś mocniejszego. Zajął wskazane przez lorda miejsca, a gdy w końcu przeszli do konkretów uniósł zaskoczony brwi tym, że Rykker nie chce jego złotych smoków. No cóż... Wspaniale! Nie mógł narzekać. Uśmiechnął się do lorda w odpowiedzi.
- Dziękuję, wasza lordowska mość. Pozwólcie, panie, że od razu to załatwię. Jeszcze raz dziękuję. Za wino także. - skłonił się przed lordem i opuścił jego samotnię. Miły człowiek z tego lorda Rykkera. Gdy opuścił donżon na jego ramię od razu zeskoczył czekający na wejściem kruk, przez co krzyknął przestraszony, by zaraz potem zrobić srogą minę i zacisnął palce na dziobie kruka. Przeklęte ptaszysko. Otulił się szczelnie swoim szarym płaszczem, po czym skrzyknął kilku ludzi, przekazując im rozkaz od lorda, i razem udali się do bożego gaju.
Stanął z boku, by nie przeszkadzać służbie, i wpatrywał się w wypełnione czerwona żywicą wyrzeźbione oczy drzewa serca. Czuł się przez nie obserwowany. Wyczuwam coś... nieuchwytnego, pomyślał. W końcu, odcinanie gałęzi zostało odtrąbione sukcesem, więc Gerold odebrał należną mu gałąź, podziękował służbie i odesłał ich z gaju. Gdy został sam odpiął broszę spinającą płaszcz, pozwalając mu swobodnie opaść, po czym sam odpał na kolan przed drzewem sercem i zaczął się cicho modlić. W końcu mógł wylać w spokoju swoje żale, smutki i przemyślenia. Po modlitwie schował kilka liści czardrzewa między karty dziennika, podniósł z ziemi płaszcz, po czym skłonił się przed drzewem i opuścił boży gaj. Skoro port był już wolny od blokady i załatwił wszystko z Rykkerem to mógł poszukać statku, który przetransportuje go, Krasusa i ich zwierzęcych towarzyszy na drugi brzeg Wąskiego Morza. Ale to jutro, chyba nic się nie stanie jeśli skorzysta jeszcze jedną noc z gościny Dun Fortu?
- Dziękuję, wasza lordowska mość. Pozwólcie, panie, że od razu to załatwię. Jeszcze raz dziękuję. Za wino także. - skłonił się przed lordem i opuścił jego samotnię. Miły człowiek z tego lorda Rykkera. Gdy opuścił donżon na jego ramię od razu zeskoczył czekający na wejściem kruk, przez co krzyknął przestraszony, by zaraz potem zrobić srogą minę i zacisnął palce na dziobie kruka. Przeklęte ptaszysko. Otulił się szczelnie swoim szarym płaszczem, po czym skrzyknął kilku ludzi, przekazując im rozkaz od lorda, i razem udali się do bożego gaju.
Stanął z boku, by nie przeszkadzać służbie, i wpatrywał się w wypełnione czerwona żywicą wyrzeźbione oczy drzewa serca. Czuł się przez nie obserwowany. Wyczuwam coś... nieuchwytnego, pomyślał. W końcu, odcinanie gałęzi zostało odtrąbione sukcesem, więc Gerold odebrał należną mu gałąź, podziękował służbie i odesłał ich z gaju. Gdy został sam odpiął broszę spinającą płaszcz, pozwalając mu swobodnie opaść, po czym sam odpał na kolan przed drzewem sercem i zaczął się cicho modlić. W końcu mógł wylać w spokoju swoje żale, smutki i przemyślenia. Po modlitwie schował kilka liści czardrzewa między karty dziennika, podniósł z ziemi płaszcz, po czym skłonił się przed drzewem i opuścił boży gaj. Skoro port był już wolny od blokady i załatwił wszystko z Rykkerem to mógł poszukać statku, który przetransportuje go, Krasusa i ich zwierzęcych towarzyszy na drugi brzeg Wąskiego Morza. Ale to jutro, chyba nic się nie stanie jeśli skorzysta jeszcze jedną noc z gościny Dun Fortu?
Gerold Vyrwel.- Liczba postów : 123
Data dołączenia : 14/12/2017
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|