Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Różany Trakt

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Różany Trakt

Pisanie  Mistrz Gry Sro Maj 16, 2018 6:56 pm

First topic message reminder :

Jeden z głównych szlaków Westeros, Różany Trakt rozpoczyna swój bieg w Starym Mieście i ciągnie się na północny-wschód, gdzie łączy się z Traktem Królewskim na południe od Królewskiej Przystani. Droga dwukrotnie przecina Mander, pierwszy raz w pobliżu Wysogrodu i drugi raz w Gorzkim Moście.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down


Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Theodore Tyrell. Pią Cze 15, 2018 8:24 pm

Theodore Tyrell.
Theodore Tyrell.

Liczba postów : 64
Data dołączenia : 31/01/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Mistrz Gry Pią Cze 15, 2018 8:25 pm

14/04/336AC - przed południem

Wojska Wysogrodu zwinęły obóz i ruszyły pod New Barrel, ledwie kilka godzin marszu dzieliło jej od siedziby Fossoway'ów od Zielonego Jabłka. Zorganizowana kolumna maszerowała Różanym Traktem, zwiadowcy - niestety do tej pory średni skuteczni - krążyli wokół by zapewnić bezpieczeństwo. W oddali wznosiły się niewielkie wzgórza pokryta małymi zagajnikami, obok nich widać zaś było sady tutejszego lorda oraz znajdujące się obok nich zabudowania jakiejś wioski. Wtem dwóch zwiadowców pędząc ile sił w koni podjechało do króla. Zatrzymani przez jego gwardzistów musieli złapać chwilę oddechu, zanim wyrzucili z siebie słowa grozy.
- Zasadzka! Ekhm... Za wzgórzami, setki konnych!
Na krótko po tym w oddali rozbrzmiał dźwięk rogu, a zza wzgórz po dwóch stronach Różanego Traktu poczęły wylewać się kolumny jazdy kierujące się w boki maszerujących wojsk Wysogrodu. Nad głowami konnych powiewały chorągwie Rowanów oraz Roxtonów, ale znalazły się również gdzieniegdzie barwy Starego Dębu i Czerwonego Jeziora. Najwyraźniej uciekająca jazda Oakhearta dotarła już do swoich sojuszników. Oba oddziały było około dziewięciuset metrów od sił Tyrella i pędziły w jego kierunku.Trzeba było działać, ponieważ czas naglił...



Maester

Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Theodore Tyrell. Pią Cze 15, 2018 10:29 pm

Ach, zapowiadał się piękny marsz przez swoje ziemie w obecności rycerstwa i swoich wiernych żołnierzy. Śpiewali oni sobie pieśni wojenny, w których to wysławiano odwagę oraz męstwo w boju. Gdyż tu nagle na horyzoncie pokazały się dwie sylwetki konnych. Theodore zbytnio nie zwrócił na nich uwagi, lecz dalej śpiewał wraz ze swymi braćmi rycerzami. Po chwili Ci dwaj przebili się do kolumny króla i zostali zablokowani przez gwardzistów Theo. - Co się dzieje? - Spytał, po czym ze znikającym uśmiechem spojrzał na wzgórza, gdzie zjeżdżała masa konnicy. Na święte rany Wojownika! Machnął ręką, że kolumna ma stać! - Piesi! Okrąg obronny! W tył! Marsz w tył! Dochodzić do wozów! Gdy się zbliżają, stać i trzymać formację! - Krzyknął do sierżantów. Po czym do konnych- Konnica! Dwie grupy! Dickon bierz Zachód! Reszta za mną! - Spiął konia i ruszył we wschodnim kierunku, gdzie był zagajnik. Po zajęciu pozycji bardziej się rozejrzał. Było chyba dobrze. Gdyby wroga konnica chciałaby zajechać ich naokoło od lasu, to Tyrell po prostu sam zrobi kółko wokół tego lasku i zamknie wrogą jazdę w potrzasku piechoty i jego konnicy. Gdy natomiast zaszarżują na piechotę od razu, to po prostu Różę wyjadą do szarży na nich. Plus był taki, że wytwarzali presję wyjechania z bardziej wschodniej części zagajnika.
Druga grupa jazdy podczas zbliżenia się wrogiej konnicy miała się cofać blisko piechoty, by ta mogła ostrzelać szarżujących, a potem dopiero Dickon dołączy do walki. Plan polegał głównie na tym, by trzymać się blisko piechoty, ponieważ walka w jej pobliżu daje gwarancję zasobów ludzi włączonych w walkę. Nie mówiąc już samych kusznikach. Ciągle wydawał rozkazy, by każdy wiedział, co ma robić. Niech się dzieje wola nieba, z nią się zgadzać trzeba.- Strzelać bez rozkazu! W razie pobliskiej walk jazdy, piechota miała się włączyć szarżą, by zablokować wyjazd wroga, zostawiając przy tym oczywiście żołnierzy w obwodzie do ochrony przed tylnią szarżą wroga.

Theodore Tyrell.
Theodore Tyrell.

Liczba postów : 64
Data dołączenia : 31/01/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Bernard Risley. Sob Cze 16, 2018 11:38 am

Nawet rozmowy z panem królem zakończyć się nie dało, gdy ktoś zaczął krzyczeć o pułapce. Trzeba więc było działać szybko, tak jak już to zaczął robić Jego Wysokość.
Bernard nie biegał często, acz tym razem ruszył ile sił w nóżkach do wozów ze skorpionami i innego sprzętu.
- To pułapka – nieprzyjaciel uderza! – oznajmił obsłudze, po czym szybko wydał stosowne polecenia, to jest ładować skorpiony, wiązać do pocisków liny, po czym strzelać bez rozkazu. Może i na pierwszą szarżę nie zdążą (chyba, że król kupi im dość czasu), jednak jeśli pociski wbiją się mocno w ziemię, a oni naciągnął liny, takie przeszkody skutecznie powinny ograniczyć możliwość manewrowania przez wroga.
- Ładować katapulty kartaczem! Zgotujemy im piekło! – zakrzyknął z diabolicznym wręcz uśmiechem. Jak on kochał brzęk wypuszczanej cięciwy, jak on kochał przeskakujące w maszynerii trybiki, jak on kochał obracające się kołowrotki kusz. A teraz był w centrum tego wszystkiego.
- Strzelać bez rozkazu! Aby za nasze linie. Nie dociągaj ramienia tej katapulty do samego dołu! Chcesz druhowi łeb urwać?! – poprawił zaraz jakiego młodzika. Oczywiście sam również zajął pozycję przy jednym ze skorpionów – nikt w całym wojsku króla Theodora nie obsługiwał tych maszyn z taką wprawą jak Bernard Risley.
Bernard Risley.
Bernard Risley.

Liczba postów : 7
Data dołączenia : 05/06/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Mistrz Gry Nie Cze 17, 2018 2:47 pm

Lord Tarly otworzył lekko usta, kiedy jego król nakazał mu "brać zachód", po czym momentalnie sam tam pognał. Cóż... Bitewne zamieszanie, każdemu może się pomylić. Dickon wzruszył ramionami i popędził z drugą połową jazdy w przeciwnym kierunku, podczas gdy piechota próbowała biec do ciągnących się na tyłach kolumny taborów i zorganizować jakoś zanim uderzy w nich zbiorowisko jazdy z Równin. Czasu na przestawianie wozów i zbytnie ustawianie obronnych formacji nie było niestety. Część kuszników wskoczyła na wozy dla lepszej pozycji oraz ochrony, ludzie skupili się wokół nich na ile mogli, jednak rycerze i mniejsi oficerowie woleli zewrzeć szyki i przygotować się na uderzenie, niż zostać uderzonymi w połowie ustawiania barykad. Kusznicy Tyrellów oddali pierwszą salwę. Kilkudziesięciu konnych zwaliło się na ziemię. Część konnych odbiła w lewo, podążając za Tarlym, który zawracał by wesprzeć piechotę. Strzelcy z Wysogrodu oddali kolejną salwę na kilka sekund przed uderzeniem ludzi z Równin w zbiorowisko piechoty.
Konnica dowodzona przez lorda Roxtona wpadła w szeregi pieszych - z których wielu było powołanymi pod broń starcami - króla Theodore'a. W wielu miejscach linia została - mniej lub bardziej - przełamana, chociaż w kilku punktach ludzie z Wysogrodu utrzymali pozycję. W jednym punkcie szereg piechoty rozstąpił się nagle przepuszczając dwóch umięśnionych piechurów, którzy nieśli zdjęty szybko z wozu ostrokół. Rzucili go przed siebie, blokując przejście dwóch jeźdźców zbyt rozpędzonych by wyhamować. Konie z kwikiem nadziały się na drewniane pale, przewracając się i jednocześnie łamiąc zaporę swoim ciężarem. Jeden z ich jeźdźców wypadł z siodła i przekoziołkował naprzód prosto pod stopy uzbrojonych starców, drugi zaś wpadł między konie, ginąc zgnieciony przez masę szamocących się na ziemi wierzchowców. Mały oddział konnych, który odłączył się od głównej grupy zderzył się też z Tarlym. Ludzie z Równin walczyli zawzięcie, jednak zostali rozbici, pozwalając Dickonowi na dołączenie do będącej w tarapatch piechoty.
Theodore czający się za swoim zagajnikiem znalazł się tymczasem w nieciekawej sytuacji. Druga kolumna widząc jego manewr - i to, że jazda Wysogrodu nie wyłania się z drugiej strony zagajnika niż ta, z której wjechali - nie ruszyła jednym bokiem lasku. Lord Rowan podzielił swoje siły na dwoje niewiele przed linią drzew. Rycerze z Równin płynnie rozdzielili się, okrążając zagajnik i Tyrella z dwóch stron...
Skorpiony na wozach tymczasem zdążyły oddać kilka strzałów przed uderzeniem jazdy i strącić kilkunastu jeźdźców, jednak w ogólnym zamieszaniu wielu ludzi z obsługi nie zdążyło jeszcze przygotować się do strzału. Sam Bernard ściągnął z siodeł dwóch ludzi wroga.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Theodore Tyrell. Nie Cze 17, 2018 6:08 pm

Król na szybko założył swój hełm, a gdy jeszcze miał czas, to omiótł wzrokiem, co się dzieje na polu walki. Chyba dawali im radę. Czy Dickon zaszedł wrogich konnych od tyłu? Nieźle. Zaraz to otrzymał sygnał od swych ludzi, że ich pozycja jest otaczana. Szybka decyzja. Skrzyknął on jedną trzecią swojej jazdy, bo połowa byłaby za bardzo rzucająca się w oczy i wjechał w nią w las. Pozostałe dwie trzecie miały ruszyć w tył, na pozór zmiany pozycji albo bawienia się w gonitwę, by najzwyczajniej odciągać ich od głównej walki, co się działa pośrodku. Wtem nagle mieli się podzielić na dwie grupy i zaszarżować w kierunku goniących ich oddziałów konnych. Ich głównym zadaniem miało być związanie walką, gdy wtedy Theo wraz ze swą jedną trzecią ludzi wyjedzie z lasu i zaszarżuje na bardziej wysuniętą na Zachód grupę zajętą walką w tył. Cel był taki, by mieć pewność w zmiażdżeniu danej grupy, żeby szybko ruszyć na pomoc drugiej. Sam Theo dobył swego królewskiego obucha i wraz ze swymi dzielnymi wojakami ruszył w szarżę. - Honor! Chwała! - Zakrzyknął pełen werwy pod hełmem. Reszta armii zależała od pomniejszych dowódców. Znali oni cel: Trzymać się blisko formacji piechoty, to da im zwycięstwo w dłuższej walce. W końcu konnica bez ruchu, to konncia martwa. Niech los turla kości.
Theodore Tyrell.
Theodore Tyrell.

Liczba postów : 64
Data dołączenia : 31/01/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Bernard Risley. Nie Cze 17, 2018 7:00 pm

Gdy wielka liczba konnicy pod sztandarami Dębu wpadała wprost w wojska jego króla, gdy te dwie masy ludzi nagle starły się ze sobą, po plecach Bernarda przeszedł emocjonujący dreszcz. Było z nim trochę strachu, kto bowiem nie boi się śmierci. Nie było go jednak na tyle dużo, by inżynier zlękniony ustąpił pozycji. Zamiast tego przynaglał dalej pomocników, by ładowali szybciej skorpiona, by mógł oddać kolejny strzał. Machina za pierwszym razem sprawiła się fantastycznie. Za drugim też go nie zawiodła, gdy pod wpływem wystrzelonego z wielką mocą pocisku, kolejny z konnych spadł ze swego wierzchowca.
- Dalej, dalej! Ładować i strzelać! Ta grupa jest już prawie rozbita! – przynaglał ludzi wokół siebie do dalszej walki. Nie każdy z nich był bowiem do tego przystosowany. Nie każdy znosił ten stres. Nie każdy pokonywał ten strach. - Zachciało Ci się walczyć z Różami! Ha! Pamiętaj, że one mają kolce! - wykrzyknął wypuszczając kolejny pocisk. Plan z linami diabli już wzięli, więc nikt już się nimi nie przejmował. Konnica była zbyt szybko. Cóż – Ben przywykł do mozolnego tempa transportowanej maszynerii, nie konnego galopu, nikt go nie powinien za to winić.
Bernard Risley.
Bernard Risley.

Liczba postów : 7
Data dołączenia : 05/06/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Mistrz Gry Wto Cze 19, 2018 12:45 am

Cóż... ludzie Theodora w myślach swego króla czytać nie będą, więc kiedy ten przywołał do siebie ludzi mających popędzić z drugą, niejadącą do lasu grupą, i mówił im co mają czynić streszczając się jak mógł, wróg pędzący z drugiej ledwie strony niewielkiego zagajnika wypadł z ich dwóch stron w momencie, gdy rycerze się rozjeżdżali do swych zadań. Ledwo zdążyli obrócić się w stronę nieprzyjaciela i ruszyć lekko, kiedy szczypce jazdy lorda Rowana zacisnęły się na ich oddziale. Szczęk stali, kwiki koni i wycie rannych mężów wypełniły powietrze. Gwardziści Jego Miłości robili co mogli by chronić króla, acz nieprzyjaciela było więcej i był całkiem skuteczny, toteż wkrótce jeden z nieprzyjaciół przebił się w pobliże Tyrella. Był to średnio opancerzony zbrojny wyposażony w tarczę i buzdygan. Wojownicy wymienili kilka ciosów, a Róża prawdopodobnie uszkodziła trochę oponenta mocnym ciosem w głowę oraz tors, jednak sam król również raz dostał po hełmie.
Sytuację przy kolumnie Theodore stracił z oczu, jednak ludzie lorda Roxtona walczyli tam zawzięcie z oddziałami Wysogrodu. Ludzie ginęli - obecnie więcej po stronie chorążych Jerana, jednak niewiele - pociski ze skorpionów śmigały w powietrzu, a atmosfera była niezwykle gęsta.
Przewaga Równin nad oddziałami zebranymi wokół Theo stawała się coraz bardziej widoczna, a na dodatek byli okrążeni. Poza upartym zbrojnym do oponentów króla dołączył ciężkozbrojny rycerz, który nosił herb Rowanów z Goldengrove. Tyrell po raz kolejny zdołał ranić żołnierza, jednak walka z dwoma przeciwnikami jednocześnie nie była czymś na czym by się znał. Kilka ciosów padło z obu stron, kiedy nagle coś grzmotnęło mocno o hełm króla i świat pociemniał mu przed oczyma... Szczęśliwie jego gwardia dostrzegła to i nie bacząc na własne zdrowie rzuciła się ratować monarchę, z którym udało im się cudem wręcz czy może też przez siłę uporu przebić przez konnych Rowana i wydostać z okrążenia. Sytuacja na wschodzie tymczasem za bardzo się nie zmieniała, młócenie orężem i walka by pokonać wroga, kiedy obie strony czekały na wsparcie od swoich towarzyszy spod lasu, licząc na ich zwycięstwo.
Wtem ktoś dostrzegł upadające chorągwie Reach pod lasem, inny zobaczył jak król ze swoją strażą pierzcha z pola bitwy. Duch wojsk Wysogrodu został podłamany... Lord Roxton zaś widząc to odzyskał nadzieję na wsparcie od swego towarzysza i uratowanie sytuacja, a nawet natarł na nieprzyjaciół ze zdwojoną siłą. Rowan tymczasem bez większym problemów dorżnął resztki tego co zostało z oddziału Tyrella.
Ludzie Roxtona byli na krawędzi załamania, jednak tak samo wyglądała sytuacja z pieszymi Wysogrodu. Wtedy też jasnym stało się, że to Równiny zwyciężyły pod zagajnikiem, kiedy jazda lorda Goldengrove popędziła na pomoc panu Pierścienia. Ludzie walczyli jeszcze chwilę, nim piesi oraz strzelcy zaczęli rzucać broń i uciekać lub po prostu próbowali się poddać. Część też liczyła na cud i kryła się na wozach, mając nadzieję, że umkną kiedy wszystko się uspokoi. Lord Tarly widząc fatalną sytuację zebrał resztkę swojej wciąż opanowanej konnicy i dał rozkaz odwrotu, mając zamiar odnaleźć króla. Bernard tymczasem otoczony był na wozie chaosem, mając niewiele czasu na wymyślenie czegoś nim podzieli niepewny los pozostałych piechurów.

Wkrótce miało się też okazać, iż królewska rana była - niestety - śmiertelna. Po ostrożnym usunięciu hełmu monarchy jego gwardziści zobaczyli w jak fatalnym stanie był. Zapłakali oni nad jego ciałem i ruszyli z nim w podróż do Wysogrodu, aby mogło spocząć bezpiecznie u boku swych przodków.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Bernard Risley. Wto Cze 19, 2018 7:54 pm

Wojna zbierała swoje żniwo – jak to wojna. Wokół padali żołnierze, zarówno Róży jak i Dębu. Nie dziwiło to zbytnio Bernarda – zawsze stąpał twardo po ziemi. Prawie zawsze. Nie mógł bowiem uwierzyć własnym uszom, gdy usłyszał o padających chorągwiach królewskich. Jednak jego oczy widziały dokładnie to samo, gdy spojrzał w stronę zagajnika. Może to właśnie ta ponura wizja, w której jego król zostanie pokonany sprawiała, że ręce nie okazywały się tak sprawne i kolejne strzały zawodziły?
- Strzelać bez rozkazu! Strzelać! Trzymać te cholerne pozycje! - próbował podnieść morale, bez większego skutku. W końcu dostrzegł, że drugi oddział konnicy zbliża się w ich stronę, zaś ten z niebieskimi sztandarami w złote pierścienie odnajduje w sobie nową wolę walki. To wszystko było jakby koszmar, Bernard jednak ostatkiem woli wziął się w garść.
Wypatrzył on dowódcę pierwszej kolumny, z tego co tam pamiętał Roxtoni mieli taki herb. Nie powinno to być trudne, bo ten dopiero co zachęcał swoich ludzi do dalszej walki, mówiąc coś o bliskim zwycięstwie.
Nie dla Ciebie, czarci synu - zaklął w myślach. Podniósł porzuconą przez jednego ze strzelców ciężką kuszę, naładował ją, ułożył broń na ścianie taboru, znacznie stabilniejszej niż jego ręce, przytulił policzek do łoża, złapał oddech, jeden, głęboki oddech, przymknął lewe oko, to, którym widział nieco słabiej, po czym wypuścił bełt prosto w stronę dowodzącego. Nie czekając na rezultat, zeskoczył z wozu i pobiegł z resztą pieszych, próbując może nawet złapać się z kimś, kto właśnie zabierał któregoś z koni od wozów, w końcu na wierzchowcu mieli większą szansę na ucieczkę. Dopiero po jakimś czasie spojrzał za siebie, by sprawdzić celność swego strzału.
Bernard Risley.
Bernard Risley.

Liczba postów : 7
Data dołączenia : 05/06/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Mistrz Gry Wto Cze 19, 2018 8:29 pm

Bełt wyleciał z kuszy Bernarda i - niefortunnie - nieznacznie minął mężczyznę obleczonego w barwy Roxtonów, wbijając się w tarczę znajdującego się za nim rycerza, który zaalarmowany nadchodzącym ostrzałem uniósł ją wyżej, rąbiąc jednocześnie spanikowanych pieszych Tyrella. Risley zeskoczył z wozu i zabrał się za odpinanie najbliższego konia, jednak zanim udało mu się dosiąść wierzchowca, natarł na niego zbrojny z Goldengrove. Inżynier zdążył dobyć swojego krótkiego miecza i uchylić się przed pierwszym ciosem, który jedynie lekko drasnął go w ramię. Miał szansę by spróbować się odwinąć, jednak konny skutecznie sparował jego cios i sam jednocześnie uderzył go obuchem topora w głowę. Bernard jęknął porażony bólem, poczuł jak krew zalewa mu lewą połowę twarzy. Opadł na jedno kolano, jednak wciąż zaciskał palce na rękojeści miecza. Poddać się? Uciekać? Walczyć do śmierci?

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Bernard Risley. Wto Cze 19, 2018 11:27 pm

- Do siedmiu piekieł!   – zaklął, gdy stał sobie sprawę z tego, że jego bełt ledwie chybił celu. Ubić w bitwie takiego lorda jak ten Roxton czy jak mu tam było, to nie byle co – byłoby na niejedną wieczorną opowieść. Byłoby.
Niestety i później los nie był łaskawy. Już miał dosiadać konia, gdy został zaatakowany. Pierwszy cios prawie skutecznie sprawował, drugi… O Bogowie! Jak to bolało. Aż mu się pod skronią zamroczyło. Padł na jedno kolano, by utrzymać równowagę. Kilka razy szybko zamrugał oczyma, po czym zdał sobie sprawę, że wróg wciąż stoi obok, gotów by go wykończyć. Bernard rozejrzał się szybko wokół, może ktoś uciekając i porzucając swe stanowisko rzucił gdzieś obok naładowaną kuszę, z której ten mógłby zrobić użytek. Mieczem bowiem nawet nie próbowałby walczyć – wiedział, że z doświadczonym wojem nie ma szans. Jeśli więc gdzieś leżała kusza z bełtem osadzonym w łożu, przeturlał się do niej i oddał szybki strzał w trzewia przeciwnika. Miłosierna Matka musiałaby wziąć tego żołdaka w obronę, by chybił z takiej odległości. Jeśli zaś takiej broni nie było, Risley zwyczajnie upuścił miecz po czym uniósł ręce do góry, mówiąc, że pochodzi z rycerskiego rodu Risleyów i można za niego dostać pewien okup, który z pewnością w większości trafi do właśnie owego żołdaka.
Bernard Risley.
Bernard Risley.

Liczba postów : 7
Data dołączenia : 05/06/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Mistrz Gry Sro Cze 20, 2018 11:42 pm

Bernard rozejrzał się szybko w poszukiwaniu broni. Kusza, kusza, kusza... Jest! Jedna leżała całkiem niedaleko i już wydawało mu się, iż szczęście się do niego uśmiecha, kiedy dostrzegł, że jedno z ramion broni jest ułamane, a ona sama nienaładowana. Zrezygnowany inżynier mógł jedynie upuścić miecz i oddać się w ręce konnego. Wkrótce bitwa ucichła. Żołnierze zwycięzców opatrywali rannych, dobijali gorzej poranionych wrogów, krępowali i zbierali jeńców, a grupki konnych krążyły jeszcze wokół w pogoni za uciekinierami. Bernarda usadzono ze związanymi z tyłu rękoma na ziemi obok kilku innych poranionych piechurów. Nieopodal stało dwóch zbrojnych baczących na więźniów. Ludzie z Równin postanowili rozbić nocny obóz by zająć się wszystkim i ruszyć pod New Barrel następnego dnia.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Bernard Risley. Pią Cze 22, 2018 10:45 am

Do siedmiu piekieł. Los to sobie lubi ze mną pogrywać – zaklął pod nosem Bernard, gdy zauważył, że kusza jest złamana. Nie pozostało nic innego, jak rzucić miecz na ziemię i się poddać. Szczęśliwie, wróg nie zakończył jego żywota właśnie w tej chwili. Może gdyby służył tylko królowi, walczyłby do końca, miał jednak jeszcze rodzinę, której był potrzebny.
Ciężko było patrzeć na pobojowisko, po którym wciąż przechadzali się żołnierze wroga i dobijali jego stronników, żołnierzy jego Króla. Może, gdyby nie skrępowane za plecami ręce Risley coś by jeszcze zrobił, a tak mógł tylko patrzeć i planować, jak tu uciec. Dziś nie było ku temu sposobności, miał jednak nadzieję, że w końcu zamkną ich w jakiejś metalowej klatce czy innej celi. Z liną sobie nie poradzi, nie był zręcznym człowiekiem – co innego metalowe zawiasy – w końcu inżynieria była jego pasją. Z tą niewypowiedzianą nadzieją wciąż czekał i obserwował, a gdy zapadła noc, zapewne zasnął płytkim i niespokojnym snem.
Bernard Risley.
Bernard Risley.

Liczba postów : 7
Data dołączenia : 05/06/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lut 08, 2019 3:59 pm

10/07/336AC



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Dorian Hightower. Pią Lut 08, 2019 4:41 pm

Dorian Hightower.
Dorian Hightower.

Liczba postów : 254
Data dołączenia : 05/12/2017

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Edwyn Hightower. Czw Lut 21, 2019 12:04 pm

Edwyn Hightower.
Edwyn Hightower.

Liczba postów : 81
Data dołączenia : 06/12/2017

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Garlan Hightower. Pią Lut 22, 2019 12:21 am

Garlan Hightower.
Garlan Hightower.

Liczba postów : 90
Data dołączenia : 10/06/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Edwyn Hightower. Pią Lut 22, 2019 2:18 am

Edwyn Hightower.
Edwyn Hightower.

Liczba postów : 81
Data dołączenia : 06/12/2017

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Garth Tarly. Wto Kwi 09, 2019 9:03 pm

9 Sierpnia 336

Garth Tarly.
Garth Tarly.

Liczba postów : 108
Data dołączenia : 08/02/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 11, 2019 12:58 pm



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Garth Tarly. Pią Kwi 12, 2019 10:49 pm

Garth Tarly.
Garth Tarly.

Liczba postów : 108
Data dołączenia : 08/02/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Mistrz Gry Sob Kwi 13, 2019 2:26 pm



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Garth Tarly. Nie Kwi 14, 2019 10:58 pm

Garth Tarly.
Garth Tarly.

Liczba postów : 108
Data dołączenia : 08/02/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Joffrey z Gorzkiego Brdu. Sro Kwi 17, 2019 1:44 pm

9 sierpnia 336 AC

Oddział rycerzy skierował się w kierunku, który wskazali napotkani wieśniacy. Jechali kilkanaście dobrych godzin do celu, robiąc sobie po drodze kilka postojów, w tym jeden na noc, żeby się wyspać przed ważnym dniem.
Armia była osłaniana przez zwiadowców i czujki, co było naturalną rzeczą i czego się Joffrey spodziewał. Każdorazowo pokazywał dowody na bycie rycerzem, unikając wówczas zbędnych wyjaśnień i gdy w końcu kompania dojechała na skraj obozu, mężczyzna zeskoczył z konia i podszedł do żołnierzy. Złapała go wtedy lekka zaduma, gdyż musiał teraz walczyć z ludźmi, którzy wcześniej stali u jego boku. Nie frasował się jednak tym zbyt długo i przemówił do strażników, gdy już był blisko.
- Sir Joffrey z Gorzkiego Brodu, pragnie rozmawiać z lordem Dickonem Tarlym. - oznajmił, po czym zaczekał na powrót strażnika. Miejsce spotkania dla niego było całkowicie obojętne, mógł to być namiot, jak również lord sam mógłby się pofatygować, wtedy — w razie czego — byliby od razu na miejscu gotowym do walki.
Joffrey z Gorzkiego Brdu.
Joffrey z Gorzkiego Brdu.

Liczba postów : 13
Data dołączenia : 30/03/2019

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Garth Tarly. Sro Kwi 17, 2019 4:51 pm

Ojciec rozumiał, że walczą z fanatykami. Jego ludzi najwyraźniej jednak nie, bo wpuścili do obozu jakichś nieznanych mu ludzi i to z bronią w ręku. Dobrze przynajmniej, że nie podjechali konno z kopiami pod namiot lorda... Czy żołdacy, nie rozumieli że walczą teraz z fanatykami i dosłownie każdy może być wrogiem? Wrogiem bez czci, wiary i honoru, jak każdy fanatyk. Ostrożność powinna być zawsze na pierwszym miejscu, zwłaszcza w takiej wojnie. Nikt nie wpadł na pomysł, że mogą chcieć policzyć ich siły? Ba taki fanatyk to gotów zaszarżować na lorda, choć go potem pewnie długa i bolesna śmierć czeka. Normalny człowiek by o tym pomyślał, ale fanatyk? Pewnie takim opowiadają o jakichś siedmiu dziewicach w siedmiu niebach, które będą ich pieścić przez 7 dni tygodnie jeśli tylko zdradziecko zamordują tego kogo wskaże Wielki Septon...
Jeśli nie wiem jakie kto ma zamiary gram w pewną grę i zakładam najgorszą możliwą opcję. Usłyszał to kiedyś i zaczynał dochodzić do wniosku, że trzeba się w tą grę bawić. Pora też będzie jej nauczyć żołnierzy...
Postanowił podejść do przybyszów, oczywiście w asyście kilku-kilkunastu domowych rycerzy. Reszta rycerzy miała wsiąść na konie i czekać w pobliżu. Niebawem i tak ruszą na zwiad, a gdyby głupi żołdacy wpuścili nieodpowiednie osoby to szybko będzie można je rozjechać szarżą.
-Witajcie szlachetni Panowie - odpowiedział spokojnie, wszak mogli to być zarówno fanatycy z wypranymi mózgami, jak i szlachetni rycerze pragnący walczyć z takowymi - jestem Garth Tarly, syn Dickona Tarly i dziedzic Horn Hill. Skąd przybywacie i co was sprowadza? Mam nadzieję, że walka z bezrozumnymi fanatykami podnoszącymi rękę na Lordów i Króla. Parszywi dranie wycierają sobie gębę Siedmiu by czynić swoje bezeceństwa - dodał kręcąc głową.
Garth Tarly.
Garth Tarly.

Liczba postów : 108
Data dołączenia : 08/02/2018

Powrót do góry Go down

Różany Trakt - Page 2 Empty Re: Różany Trakt

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach