Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Port Ryamsportu

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Port Ryamsportu

Pisanie  Mistrz Gry Nie Mar 18, 2018 11:11 pm

First topic message reminder :

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down


Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Mistrz Gry Pon Maj 28, 2018 10:50 pm

Topór obrał wspaniałą parabolę lotu i poleciał powoli w kierunku sternika. Wydawało się, że trafi swoim ostrzem prosto w pierś... zamiast tego jednak trafił bokiem w jego ramię, powodując jedynie siniaka. Sternik spojrzał tylko zdziwionym wzrokiem i podniósł topór. Rozkazał przygotować ludzi do walki, a potem patrzył tylko co się dzieje, co zrobi jego kapitan i jak Vickon gdzieś poszedł...
W rzeczywistości wszedł do karczmy. Na jego okrzyki Żelaźni odpowiedzieli entuzjastycznie. Bez problemu odnalazł kilkunastu swoich (łącznie naliczył ich 14), którzy odpowiedzieli bić jakiegoś chorego kupczyka. Wtenczas i Sandor wybrał się na swój okręt. Przesiadywało tam około połowy załogi, Vickon zabrał więc mniej więcej 30 ludzi. Wszyscy byli nawet porządnie uzbrojeni i gotowi do napierdalania i zaraz wrócili pod statek.
Na nim zaś Rhonys wyszedł na pokład i pchnął swojego sternika... A przynajmniej spróbował. Sternik zachwiał się, ale zaraz odzyskał równowagę i sam przyłożył Rhonysowi. Ten tylko zatoczył się na ziemię, sternik zaś rozkazał: - Zwiążcie tego słabeusza i zdrajcę. Nie oddamy swojej skóry łatwo. - spojrzał jeszcze raz po załodze i oznajmił: - Przejmuję dowodzenie! - to oświadczenie zostało przyjęte ze sporym entuzjazmem. - Szykować broń. Jeżeli Ci Żelaźni chcą się napierdalać, to nie oddamy naszej skóry łatwo. - po tym zaś wyjrzał przez burtę i, rozmasowując ramię, rzucił: - Będziemy negocjować tylko z lordem Goodbrotherem albo królem Harrasem! - załoga tymczasem skrzętnie wykonywała jego rozkazy, zakładając zbroje, chwytając broń i ustawiając się przy wejściu na statek. Zaraz jednak nadeszła demonstracja sił Żelaznych Ludzi. Z bliskiej odległości strzał z katapulty okręgowej minął delikatnie maszt i wpadł z pluskiem do wody obok.

Wyrocznia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Vickon Blacktyde. Wto Maj 29, 2018 3:41 am

Spoiler:
Okazało się, że załoga faktycznie posłuchała jego okrzyków, choć w stronę której się nie spodziewał. Kazali zaiste związać swojego kapitana-chłystka, ale bynajmniej nie rzucić mu pod nogi, a reszta galerników opowiedziała się za sternikiem i zaczęła szykować do zażartej walki o swój statek. Vickon uśmiechnął się drapieżnie. Być może w końcu zmyje nudę i upokorzenie ostatnich dni? Szykowała się ryzykowna zabawa, ale czyż nie do takiej został stworzony? Nie mógł też odmówić sporych jaj sternikowi, choć i tak nie zmieniało to faktu, że chciał mu je oderwać i wepchać do mordy.
- No chłopcy, popatrzcie, oto jest prawdziwie dzielny kundel który broni swojej budy. Niestety jako, że chcemy przyjść w gości to pewnie będzie trzeba go ułożyć do snu - zaśmiał się do swojej załogi, po czym popatrzył z powrotem na sternika - Negocjować? Z Goodbrotherem? Z królem Harrasem? A może jeszcze wam tu kurwa sprowadzić Triarchów, Morskiego Lorda z Braavos i yi-tijskiego cesarza? Zdradzę wam sekret, nikogo nie obchodzicie. Jesteście tylko śledzikami, które nieszczęśliwie wpłynęły w paszczę lewiatana.
- Co jest martwe, nigdy nie umiera! - wrzasnął do swoich ludzi by odkrzyknęli gromko zawołanie Żelaznych Ludzi i dając im znak do natarcia - No to zaczynamy przedstawienie! - rzucił się pierwszy, choć nie całkowicie na pałę i zadbał by przynajmniej paru z już obecnych Żelaznych pobiegło za nim. Zasłaniał się tarczą aby nie dostać własnym toporem. Jeśli zobaczył, że galernicy chwytają za wejście na statek by odciągnąć je od kei, rzecz jasna zatrzymał się nie chcąc jak błazen wpaść do wody i parsknął pogardliwie, odsuwając się by nie oberwać niczym miotanym i kazał szykować łuki i kusze oraz zaczął zastanawiać się nad możliwością abordażu. Jeśli galernicy nie mieli na to czasu lub najzwyczajniej w świecie tego nie zrobili, poprowadził natarcie. Chciał rozbić budującą się formację i zabić jak najwięcej w pierwszym rzucie, a najchętniej to sternika, oraz zabezpieczyć wejście na statek. Jeśli wszystko w pierwszej fazie poszło zgodnie z planem, to wedle rozkazów zakrzyknął by część (pięciu-sześciu) uformowała się w półkole wokół wejścia na statek i miała dołączyć do reszty dopiero gdy będzie ono zabezpieczone, druga część zaś na czele z nim samym miała rozproszyć resztę galerników i utrudnić im zebranie broni oraz ubranie pancerzy co musiało trochę trwać, a najlepiej to zapędzić pod pokład żeby nie mogli rozwinąć swojej przewagi liczebnej i by zatrzymać tych, którzy w chwili rozpoczęcia bitwy nie znajdowali się na górze. Jeśli jakieś kundle akurat łaziły po takielunku i nielicznych olinowaniach galery kazał je strącić z łuku lub bronią miotaną jednemu lub dwóch ze swoich. Jeśli kapitan owego okrętu gdzieś leżał związany, zignorował go na ten moment. Taki był plan bitwy na parę najbliższych i nieco dalszych momentów.
Vickon Blacktyde.
Vickon Blacktyde.

Liczba postów : 20
Data dołączenia : 20/12/2017

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Sandor Vargo. Sro Maj 30, 2018 12:19 am

Na statku, który Sandor oraz Vickon chcieli zaatakować dużo się działo. Najpierw jeden człowiek, który chciał uciszyc krzykacza dostał tylko w twarz i tak się skończyło jego wypychanie swoich członków załogi. To już jednak Sandora średnio obchodziło, gdyż ten był już na swoim statku i patrzył jak jego ludzie strzelają z katapulty. To był ładny strzał, szkoda tylko, że nie trafił w maszt. Sandor miał już wydawać rozkaz do przeładowania i kolejnego strzału, kiedy zobaczył jak Vickon szarżuje na statek. No cóż, dla Sandora nie była to najmądrzejsza decyzja, ale musiał wspomóc kolegę. Jeśli była taka możliwość, to nakazał swoim ludziom przeskoczenie z Dromonu na Galere, by zaskoczyli przeciwników. Jeśli jednak dystans był za duży, to nakazał im skoczyć na linach. (Jak na filmach, xD.) Jeśli to też nie miało szansy wyjść, to nakazał im ruszyć na ludźmi Blacktyde'a. Samemu zaś ruszał z tyłu, z powodu braku swoje pancerza. Nie posiadał też tarczy, dlatego starał się unikać strzał, bełtów oraz broni miotanej.
Sandor Vargo.
Sandor Vargo.

Liczba postów : 13
Data dołączenia : 23/04/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Mistrz Gry Sro Maj 30, 2018 5:37 pm

Kupcy ze statku starali się odbić od brzegu, ale skutecznie uniemożliwiły im to haki i liny Żelaznych, których co bardziej przytomni w tym właśnie celu użyli. Galera kupiecka została przywiązana do brzegu i możliwy stał się abordaż. Ale i ten nie miał być tak prosty. Być może jeszcze nie do końca gotowi załoganci statku zebrali co się dało i próbowali się bronić. I zrobili to z początku zaskakująco skutecznie. Zarówno ataki ludzi Vickona od brzegu, jak i załogi Sandora od jego statku spełzły na niczym. U każdego z nich z 6-7 ludzi zostało trafionych i wpadało do wody lub legło na brzegu czy statku. Straty po stronie broniących były mniej więcej podobne, ale nie oddali jeszcze ani milimetra okrętu.
Śmiercionośny był także ostrzał łuczników.  Drugie tyle Żelaznych, co ginęło od miecza, topora, czy przypadkowo znalezionego kija, miało paść od strzał. Równie skuteczni byli Żelaźni Ludzie, tyle, że było ich dwa razy mniej, to i zabili ledwie kilku obrońców. Sandor miał jeszcze trochę ludzi, ale Blacktyde został prawie osamotniony. Zostało mu czterech z tych, których wcześniej zebrał w karczmie. On sam jednak zdołał przedrzeć się na okręt. Zdawało się, że walczył z dwoma lepszymi przeciwnikami, próbując wskoczyć na statek. Sam na początku dostał trochę po głowie i się zamroczył, w końcu jednak nic złego się nie stało. I zaraz to jemu udało się wyprowadzić odpowiedni cios. Jeden z obrońców stracił równowagę i przewrócił się na drugiego. Obaj poszybowali w morską toń, za okręt. Vickon pewnie wskoczył na statek i zreflektował się, że jest tam jedyny. Miał okazję się rozejrzeć po statku. Galernicy już prawie się ogarnęli i byli już w pełni gotowi do walki. Paru już na niego biegło. A jednym z nich był ten sternik, dzierżący w ręku dwa małe nożyki. Usłyszał też okrzyki za sobą. Nie mógł jednak zobaczyć co to, bowiem odwrócenie się w tej chwili groziłoby kąpielą.
Mógł to jednak zobaczyć Sandor. Stojąc z tyłu miał doskonały obraz pola bitwy. To czterdziestu Żelaznych Blacktyde'a pędziło ku nim, z pomocą swojemu kapitanowi.

Szop Pracz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Katrikki Saltcliffe. Nie Cze 10, 2018 3:05 pm

Wygląda na to, że najwyższy czas na pojawienie się pomocnej dłoni. Katrikki zjawiła się najpóźniej, ale miała najdłuższy dystans do przepłynięcia i ciężko było się zgrac dokładnie. Najważniejsze jednka było, że już była na miejscu i mogła wspomóc Żelazna Wyspy swoimi siłami.
Usytuowała się w pewnej doległości od statku Sandora, tak by statki nie uderzyły o siebie i możliwe było manewrowanie bądź nawet odwrót jeśli będzie to konieczne, wciąż jednak przybliżała się do statku kupieckiego. Kiedy była już na tyle blisko by było to możliwe, jej załoga zaczeła oddawać strzały z kusz i łuków w stronę kupieckiej załogi, na celu byli również ich łucznicy. Przed abordażem najlepiej wyczyścić sobie pole najbardziej jak to będzie możliwe.
Jeżeli udało się im zbliżyć na tak małą odległość to Katrikki dzierżąc swój młot bojowy i stojąc w trzecim szeregu, bowiem pierwsze dwa miały tarcze - pierwszy trzymał tarcze przed sobą, drugi trzymał tarcze nad głowami, żeby zmniejszyć ryzyko trafienia jeszcze na własnym statku.
Abordaż rozpoczął się kkiedy bli naprawdę blisko, dwóch piratów z taraczmi trzymało się blisko pani kapitan, ona onatomiast starała sie swoim młotem zdjąć jak największą liczbę przeciwników, miażdząc nim co popadnie.
Katrikki Saltcliffe.
Katrikki Saltcliffe.

Liczba postów : 3
Data dołączenia : 08/06/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Vickon Blacktyde. Nie Cze 10, 2018 5:11 pm

Vickon popędził na czele swojej załogi na bitwę, której wcale nie musiało być. Czuł żądze krwi i chciał ją jak najszybciej zaspokoić. Już raz przyjął obelgi na klatę, gdy kusznicy Mallisterów przepędzili go spod murów Seagardu, tym razem nie miał chęci na więcej. Czy bał się, że zginie? Umrzeć w walce to największy zaszczyt. Wspaniale było poczuć znowu walkę z prawdziwym przeciwnikiem, a nie bezbronnymi kmiotkami. Dostał po własnym łbie, choć tylko go to rozjuszyło. Odwinął się, walnął na lewo i na prawo, jego obaj przeciwnicy runęli do wody. Dzięki temu mógł jako pierwszy wedrzeć się na statek.

Niestety okazało się także, że jako jedyny. Sytuacja nie wyglądała za wesoło, gdyż po chwili zablokowano mu odwrót i został osamotniony wśród dornijskich kozojebców. Ale nie sprzeda im swojej skóry tanio.
- Z drogi kurwy, a ocalicie skórę! Bronicie tego parszywego kundla jakby miał wam wszystkim zrobić gałę. I co z tego będziecie mieli? Nawet jeśli padnę, przyjdą moi bracia. I następni, i następni - wrzasnął do nadbiegających, raczej dobitnie wskazując im na ich beznadziejne położenie w razie dalszego oporu - Chcę tylko jednej głowy, ale nie omieszkam wziąć więcej jeśli będę musiał.

Robiąc zamach od dołu, rzucił w nadbiegającego sternika swoim dużym toporem, który zdecydowanie nie przyda mu się w walce na krótki dystans. Następnie wyszarpnął jeden z pozostałych przy nim mniejszych toporków. Miał zamiar walczyć dalej, bez względu na wszystko. Nie wiedział nawet co to za wrzaski wokół i gówno go to obchodziło. Wierzył w swoje siły, wierzył w błogosławieństwo Utopionego. Starał się ustawić tak, by przynajmniej jeden z boków miał chroniony przez burtę statku. Było to ryzykowne, bo równie dobrze mogło mu to ograniczyć swobodę ruchu, ale z drugiej strony najważniejsze było nie dać się sflankować.
Vickon Blacktyde.
Vickon Blacktyde.

Liczba postów : 20
Data dołączenia : 20/12/2017

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Sandor Vargo. Nie Cze 10, 2018 8:17 pm

Tak wiele się zaczęło dziać, że Sandor powoli przestał ogarniać. Vickon został samemu na statku dornijczyków. Jednak od strony karczmy, biegła całkiem spora grupa jego ludzi. Oni na pewno pomogą zwyciężyc Żelaznym, więc ich pomoc jest nieoceniona. Potem, do dorniejskiej galery, przybił kolejny statek, który też ruszył na dornjczyków. Co tu się odkuriwało, to Sandor już nie wiedział. Może za chwilę kolejne statki przybiją, by pomóc w ataku? Już nawet nie można samemu zajebać kilku dornijczyków, bo zaraz się ktoś wtrąci. Jedyna zaleta była tego taka, że zrobili trochę zamieszania. Jednak Sandor nie zamierzał się z nimi dzielić łapami, należały one do niego i Vickona. Teraz jednak Sandor postanowił ruszyć do walki, przeskoczył na okręt dornijczyków razem ze swoimi ludźmi (Jeśli jacyś zostali). Sandor to czuł, że pora walczyć ku chwale utopionego i by zyskać łupy, za które zamierzał zwerbować ludzi.
Sandor Vargo.
Sandor Vargo.

Liczba postów : 13
Data dołączenia : 23/04/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Mistrz Gry Sro Cze 13, 2018 6:09 pm

Vickon ruszył do ataku na stenika. Ten tylko kiwnął głową pozostałym ludziom, że sam poradzi sobie z tym Żelaznym i żeby ruszyli do obrony statku, co zrobili. A sternik, zgodnie z obietnicą, nie miał problemów z położeniem Żelaznego. Rzucony większy topór odbił się od jego zbroi i nie wyrządził mu żadnej szkody. Następnie sternik uniknął potężnego ciosu Vickona i nabił go w ramię na jeden ze swoich sztyletów. Ledwo Vickon zdążył zejść z broni przeciwnika, a nowy przywódca statku okrążył go i wbił mu sztylet w głowę. Żelaznemu zawirowało w głowie. Prawie stracił przytomność, ale ostatkami sił woli utrzymał się gotowy do walki. Był już jednak bardzo osłabiony. Sternik już nie miał problemów i sprytnym ciosem nabił go na swoje sztylety, jednym w brzuch, drugim w lewe ramię. Tego było już za wiele i Blacktyde padł bezładnie na ziemię.
W tym to czasie Sandor przedarł się na statek w te okolice. Po drodze dwoma ciosami w brzuch wytrącił jakiegoś kupczyka z równowagi i strącił w otchłań morza. Dotarł na statek akurat, gdy ciało Vickona bezwładnie osunęło się na ziemię. Ruszył z całym impetem na sternika i, zaskakując go, zdołał odrąbać mu pół policzka. Na tym jednak się skończyło jego szczęście. Sternik, krwawiąc na ustach, przystąpił do kontrataku. Wykorzystał zbliżenie się Vargo do zadania ciosu i, jeszcze z mieczem na policzku, wbił mu miecz w bebechy. Potem wycofał się i poczęli powoli się okrążać. Vargo był celniejszy i trafił sternika kilka razy, ale za każdym razem chroniła go jego zbroja. Sternikowi zaś wystarczył jeden cios. Wykorzystał moment ataku Sandora i zbliżył się do niego, wbijając mu sztylet w oko. Vargo zachował przytomność, ale dalsza walka była tylko formalnością. Co prawda uniknął jeszcze kilku ciosów, ale nie miał sił wyprowadzać własnych. W końcu sternik nadział go w pierś na swoje sztylety i kolejny Żelazny Człowiek opadł na ziemię.
Jedynie Katrikki nie wychylająca się ze swojego statku i atakująca z drugiej lini nie odniosła żadnych ran. Powaliła jedynie dwóch kupców, jednego ciosem w łeb, drugiego w pierś i zrzucając go w odmęty wód.
Walka oczywiście, trzeba powiedzieć, że w końcu została wygrana. Z taką przewagą liczebną kupcy nie mieli żadnych szans. Walczyli jednak do końca i starali się zadać Żelaznym jak największe straty. Po walce związano ostatnich jeńców. Ludzie Sandora i Vickona ruszyli do ich ciał i próbowali ich ratować. Władzę nad załogami przejęli ich pierwsi oficerowie. Podeszli też do Czerwonej Królowej dziękując za pomoc i chcąc ustalić jakiś podział łupów. Dla kurtuazji pozwolili jej jednak najpierw wysunąć swoją propozycję.

Podsumowanie:

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Vickon Blacktyde. Czw Cze 14, 2018 11:38 am

Vickon walczył dzielnie, jednak nie docenił swojego przeciwnika, który był zbyt szybki i zręczny nawet dla ciosów mniejszego topora. Z kolei ciężki topór rzucony przez Żelaznego był zbyt masywny by nadać mu przyzwoitą prędkość i odbił się od pancerza. Nóż rozdarł ramię Vickona, a po chwili zatopił się też tuż pod jego czaszkę. Była to już rana prawdopodobnie śmiertelna, choć Blacktyde ostatkiem sił starał się jeszcze obronić, by przynajmniej zadać ranę swojemu adwersarzowi. Kolejne ciosy pozbawiły go jednak dechu i rzuciły na ziemię, na którą runął powalony. Ostatkiem sił patrzył w niebo, z poczuciem wielkiego żalu. Za długo przebywał na lądzie, jego ciało zwiotczało, a żar wojownika osłabł. Jego dusza ulatywała z niego, gdy krztusił się krwią i czuł nadchodzące zimno. Na sternika spojrzał jednak z uznaniem. Nie padł w boju z nic nie wartym chłystkiem. Wzrok powoli słabł, zasnuty mgłą i Vickon słyszał w głowie głosy z głębi morza. Nawet bardziej niż łupów i wojennej chwały, żal mu było podróży które miał w planach. Świat jest szeroki, niezbadany, pełen dzikich lądów. Dla niego jednak przeznaczone było już tylko udać się do podwodnych komnat...
- Co jest martwe, nigdy nie umiera... - wyszeptał z namaszczeniem. Nie dokończył jednak drugiej części. Po co? Przecież on już nie wstanie na tym świecie. Powtórzy to dopiero przed obliczem Utopionego. Będzie ucztował u boku swoich przodków, wszak zginął w walce! Uśmiechnął się makabrycznie, krwawo, po czym westchnął głośno i znieruchomiał na wieki.
Vickon Blacktyde.
Vickon Blacktyde.

Liczba postów : 20
Data dołączenia : 20/12/2017

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Harlan Pyke. Pią Cze 15, 2018 5:53 pm

Nie łatwo jest być pierwszym oficerem kapitana, a już szczególnie takiego kapitana jakim jest Sandor. Przycumowali do tej okropnej wyspy, a Harlan pierwsze co zrobił, to ruszył do karczmy. Co jak co, ale Pyke dawno już nie pił dobrego wina. Ostatnia dość podróż, była dość długa i męcząca. Ten fakt potęgowała jeszcze pozycja Harlana. Jak ktoś miał jakiś problem, to nie zawracał dupy kapitanowi, a zawracał dupe Harlanowi. Odpoczynek w karczmie wydawał się dobrym pomysłem. Zamówił sobie wino i pił, odpoczywał od statku i pił. Spokój jaki był w karczmie, szybko minął, gdy jakiś mężczyzna wbiegł do karczmy i skrzynął wielu ludzi. Pyke skądś go kojarzył, jednak nie mógł sobie przypomnieć skąd. No cóż, trzeba było dokończyć kufel i zobaczyć co się dzieje na zewnątrz. Ale po co się śpieszyć, przecież to co się dzieje na zewnątrz nie ucieknie. Skończył wino i powoli zmierzał ku wyjściu. Gdy już się znalazł na zewnątrz, to pierwsze co zobaczył, to jak jego kapitan bez zbroji z mieczem w ręku, skacze na jakiś statek. Sandor, co ty znowu odpierdalasz. Trzeba było wspomóc kapitana, także Harlan wyciągnął swoje sztylety i ruszył na pomoc. Gdy dotarł na statek, było już po wszystkim. Sandor oraz mężczyzna, który wbiegł do karczmy leżali martwi. Wyglądało na to, że Harlan został nowym kapitanem. Teraz tylko przyszła pora na podział łupów. Harlan zabrał tylko dwóch jeńców, Rhonysa i jednego przypadkowego (Jeśli sternik przeżył, to jego wybrałem.) Zrzekł się reszty jeńców, na rzecz większego udziału w złocie i towarach.
Harlan Pyke.
Harlan Pyke.

Liczba postów : 21
Data dołączenia : 14/06/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Katrikki Saltcliffe. Sob Cze 16, 2018 10:21 pm

Kolejna wygrana bitwa. To zawsze było dobre uczucie. Katrikki cieszyła się, że jej przybycie przechyliło szale zwycięstwa zdecydowanie na ich stronę. Położyła teraz swój ociekający krwią młot górną częścią do dołu i oparła sie o niego kiedy przyjmowała mniejsze lub większe podziękowania od pierwszych oficerów.
-Wydaje mi się, ja chcę dziesięciu niewolników, złoto i biżuterię z obsydianem. Nie jestem kupcem i chyba żaden z was tez nie. Myślę, że tymi dywanami i materiałem możemy podzielić się po równo jeśli nikt nie ma zastrzeżeń. Chyba, że ktoś z panów ma żyłkę kupiecką. Wtedy nie ma problemu oddam swoją część. Jak ktoś ma jakieś konkretniejsze propozycje to chętnie wysłucham. Zanim jednak zaczniemy się na dobre dzielić, ja chcę urządzić pogrzeb na wodzie moim padłym ludziom powiedziała i dała znak swojemu pierwszemu oficerowi by jej ludzie zaczeli zbierać ciała jej ludzi, tych których się dało i przygotowywać wrzucenie ich okrytych w czerwoną tkaninę. W końcu byli załogą Czerwonej Królowej. A Katrikki zawsze pokazywała swoim ludziom, że o nich dba nawet po śmierci.
Katrikki Saltcliffe.
Katrikki Saltcliffe.

Liczba postów : 3
Data dołączenia : 08/06/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Mistrz Gry Pon Cze 18, 2018 8:52 pm

I tak oto odeszli w niepamięć Blacktyde i Sandor. W przypadku obu ich załóg nikt nie miał zastrzeżeń, by to ich pierwsi oficerowie przejęli władzę na ich statkach - a przynajmniej tymczasowo w przypadku tego pierwszego, którego statek miał potem trafić w ręce jego starszego brata. Zaraz też przyszykowano pogrzeb zmarłych Żelaznym i uporządkowano wszystko na okręcie. Młodszy brat lorda Selwyna miał zostać odpowiednio przygotowany do pogrzebu, jego ciało zachowane w dobrym stanie, aby to sam lord mógł pochować młodszego brata. Zastępca Vickona podjął też negocjacje z Czerwoną Królową i Harlanem Pyke. Na podstawie ich propozycji wysunął swoją propozycję, w której zrzekał się całego złota w zamian za statek.

Podział łupów (propozycja pierwszego oficera Vickona):

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Harlan Pyke. Pon Cze 18, 2018 10:10 pm

Propozycja pierwszego oficera Vickona przypadła Harlanowi do gustu. Był on całkiem rozsądny. Harlan dostawał większość pieniędzy oraz dywan i 5 bel aksamitu. Układ nie wydawał się taki zły. Gdy tylko podział dobiegł skutku, Harlan nakazał swoim ludziom zebrać ciało Sandora oraz poległych Żelaznych z jego załogi, oraz umieścić je na Dromonie. Więźniów także nakazał zabrać na pokład. Następnie razem z ludźmi wyruszył na targ i sprzedał dywan oraz bele aksamitu u pierwszego lepszego kupca. Gdy otrzymali pieniądze, zaczęli rekrutować ludzi, którzy byli gotowi pójść za nim. Na sam koniec wypłynęli na pełne morze, by urządzić pogrzeb Sandorowi oraz by rozprawić się z więźniami. Przed samym wypłynięciem, Harlan nakazał jeszcze zabrać na pokład Dromonu dość sporo kamieni...
Harlan Pyke.
Harlan Pyke.

Liczba postów : 21
Data dołączenia : 14/06/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Harlan Pyke. Wto Cze 26, 2018 8:23 pm

Poranek 26 kwietnia 336 AC


Harlan niestety musiał opuścić swoją kajutę. Musiał opuścić swój miękki dywan, który otrzymał od kupca, którego zaczął ograbiać Sandor. Zaczął Sandor, a skończył Harlan. Samego dywanu nie zamierzał sprzedawać, zamierzał go zostawić na pamiątkę. Miał mu przypominać, jak to się stało, że Harlan został kapitanem, a poza tym pewnie nie był zbyt wiele wart. Tak więc Harlan wyszedł ze swojej kajuty, z samego poranka, zabrał ze sobą pięciu swoich ludzi. Każdy z nich wziął po beli aksamitu i udali się na targ, gdzie Harlan zamierzał je sprzedać. Nie znał się kompletnie na handlu, dlatego wziął ze sobą człowieka, który się na tym znał. To on miał się handlować. Kiedy Harlan i jego ludzie sprzedali aksamit, następnie udali się do handlarza końmi, gdzie Harlan zakupił 6 koni, dla siebie i swoich towarzyszy. Gdy już wszystko było zakupione, Harlan wyruszył z nimi do zamku Redwyne, chybachyba że ktoś nie miał wyposażenia, wtedy jeszcze na chwilę wrócili się do statku.
Harlan Pyke.
Harlan Pyke.

Liczba postów : 21
Data dołączenia : 14/06/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Cze 26, 2018 9:15 pm

Harlan miał całkiem dobry towar. Aksamit aż z Braavos nie był często spotykany na rynku. Niestety nikt tutaj żelaznych nie lubił, zwłaszcza że poczynili w mieści spore szkody. Z tego też powodu ludzie mieli ważniejsze rzeczy do kupienia niż jakiś tam aksamit. Na koniec okazało się, że kupiec doskonale się targuje, a żelaźni... byli wojownikami, a nie kupcami, nie wiedzieli nawet ile jest warte to co mają.
W efekcie Pyke uzyskał standardową cenę.
Z zakupem koni u innego handlarza nie poszło lepiej. Ten co prawda miał gdzieś czy kupują od niego Żelaźni czy rodowici Arborczycy. Chciał jednak zarobić, a handlować umiał i to dobrze. W efekcie sprzedał towar dużo drożej niż wynosiła standardowa cena.
Harlan miał przynajmniej konie, których potrzebował i pozbył się zbędnego aksamitu...
zakupy:

Król Arthur
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Selwyn Blacktyde. Nie Lip 01, 2018 11:06 pm

25 kwietnia 336 roku
Późny wieczór

Lord Blacktyde wrócił jako jeden z triumfatorów śmiałego rajdu Żelaznych Ludzi na smakowite dla łupieżców Stare Miasto. Walka była sroga i zacięta, ale zaskoczeni i wywiedzeni w pole Hightowerowie nie mieli szans z zażartymi wyspiarzami. Zarówno Selwyn jak i jego brat Morcar obaj walczyli w pierwszej linii pospołu ze swoimi wiernymi żołnierzami i mogli tylko żałować że nie było z nimi ich najmłodszego brata, Vickona. Lord Blacktyde wysoce cenił sobie obu z nich, a zwłaszcza Vickona dzięki któremu do dzisiaj chodził po tej ziemi jako wolny i żywy człowiek. Wielki więc był jego smutek, gdy tuż po jego powrocie doszły go wieści o jego niefortunnej śmierci. Czym prędzej udał się do Ryamsportu, gdzie miał też natrafić na jego ciało spoczywające na ofiarowanym mu drakkarze.

Selwyn spojrzał na zwłoki brata ze spokojem. Po licznych ranach mógł się domyślić, że Vickon nie oddał swojej skóry bez walki, a jeśli oddał ją w walce... To już zapewne ucztował z Utopionym w jego podwodnych komnatach. O co więc się martwić? Oboje byli surowymi ludźmi zahartowanymi w bojach, z każdą wyprawą i każdym zadanym wrogowi ciosem zdawali sobie sprawę, że kiedyś taki sam cios może zabić ich samych. Padło na Vickona i lordowi Blacktyde nie zostało wiele jak tylko godnie pożegnać brata i wypić za jego szczęście w zaświatach. Rozkazał ułożyć stos na środku drakkara i obłożyć go suchą słomą, szmatami nasączonymi w oleju i innymi łatwopalnymi przedmiotami. Na jego szczycie złożył ciało Vickona w pełnym rynsztunku. Gromowładny był ofiarowany jego bratu jako wyraz wdzięczności za zratowanie Selwynowi życia, należał więc do niego także i po jego śmierci. Lord Blacktyde rozkazał potem nieco odholować statek od doku i skierować go na pełne morze i gdy był już w bezpiecznej odległości, zaprószyć na nim ogień. Wróciwszy do portu obserwowali płomienie coraz mocniej gorejące na srogim drakkarze. Najstarszy Blacktyde stanął tuż przy dziobie swojego okrętu trzymając w ręku topór swojego brata, pamiątkę którą pozwolił sobie wziąć. Tym toporem miał zamiar pomścić brata i zabić pierwszego człowieka po zejściu na kontynent. Przed odpłynięciem z powrotem do boku króla miał jeszcze coś do powiedzenia towarzyszącym mu ludziom, załodze swojego brata i zwłaszcza mieszkańcom Arboru, którym przyszło obserwować cały ceremoniał.

- Mój brat poległ w potyczce, która może zdawać się mało chwalebna i niegodna stawiania weń swej głowy - zaczął dość cicho, ale na tyle głośno by był słyszany - Taki jednak bywa los prawdziwego wojownika, który nigdy nie zgina karku, nawet naprzeciw niesprzyjającym wiatrom. Słyszałem, że padł sam jeden walcząc na statku przeciwko wielu wrogom. Czyż nie jest to śmierć godna Żelaznego Człowieka? Wszak nie tylko o złoto walczymy, nie tylko o chwałę wśród potomnych... Ale przede wszystkim o własną dumę! - ostatnie zdanie wykrzyknął już głośniej - Tego wymaga od nas nasz bóg, władający podwodnymi głębinami, Utopiony który natchnął nas prawdziwym życiem, oddechem oceanów. Stołowaliśmy się na tej bajecznej wyspie, pożywając się plonem urodzajnych pól, nasycając gardła wspaniałym winem i używając pięknych, miękkich jak aksamit kobiet... Pamiętajcie jednak o prawdziwych powodach dla których powstajemy ponownie! Nasi przodkowie władali wszędzie tam, gdzie dał się słyszeć szum fal. Czyż nie chcemy tego samego dla siebie? Nie dajmy się zwieść ulotnym chwilom przyjemności. To nie jest koniec, wręcz przeciwnie - przestrzegł swoich żołnierzy, mówiąc poważnie i zupełnie nie w swoim stylu, wszak był znany bodaj jako bywalec i gospdarz sutych uczt oraz największych popijaw. Teraz jednak był śmiertelnie poważny i wykrzyczał głośno - Ta burza dopiero się rozpoczyna! - patrzył prosto w niebo, ale zwracał się do swoich żołnierzy, podnosząc wysoko swój topór i potrząsając nim jakby na przekór losowi - Wciąż słyszę pogłos gromów i błyskawic, jak uderzają nad głowami niewiernych! Widzę unoszący się przestwór fal i wód, pochłaniających ich w ciemną głębię! Srogą i surową stal obalającą złote i przegniłe trony! Kosy żną krwawy plon, a wraz z czarnym przypływem kraken i lewiatan powstają z oceanu, by w uścisku kościtej dłoni zgnieść naszych wrogów! Co jest martwe nigdy nie umiera! - zawołał gromko, nawiązując do wielu znaków lub nazwisk jakimi pieczętowały się różne rody z Żelaznych Wysp. Napawał się przez pewien czas okrzykami ludzi i atmosferą, po czym spojrzał jeszcze raz na niknące już w oddali płomienie, spopielające ciało jego brata. W milczeniu zszedł z okrętu na ląd.

- A teraz chodźmy się napić! - krzyknął w końcu gdy tylko znalazł się na ubitej ziemi, już ze zwyczajowym dla siebie entuzjastycznym uśmiechem i rozkazał się zprowadzić do najbliższej tawerny, gdzie miał zamiar nieco skropić swoje gardło przed powrotem do zamku Redwyne przed królewskie oblicze. Wyruszył tam nad ranem dnia następnego.
Selwyn Blacktyde.
Selwyn Blacktyde.

Liczba postów : 26
Data dołączenia : 13/06/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Harren Drumm. Czw Lip 19, 2018 12:42 am

26/04/336AC


/na pokładzie Cnotliwej Flądry/
Harren ziewnął przeciągle, spoglądając to na prawo to na lewo, siedząc na pokładzie przy lewej sterburcie. Niedawno jeszcze wygrali bitwe, triumfalny zgiełk i nastrój jeszcze nie opadł - jedni dziękują Utopionemu za siłę w walce, inni pierdolą dziwki, mdląc od przemęczenia. Harren jednak nie miał co do roboty. Jego własna furia i wojenna euforia opadły, poczuł lekkie zmęczenie. Walczył tak jak zawsze - wyglądał jak największy demon, tak też walczył, jednak z rozmysłem, nie rzucał się samemu na cały oddział wroga. Tak czy inaczej, ramiona rzeczywiście go bolały od nieustannych uderzeń i drgań, kiedy to uderzy się mieczem w coś twardego. Najczęściej była to czaszka.
W międzyczasie chwycił za róg i nalał slbie ale z najbliższej beczki i wypił wszystko za jednym razem. Wtedy też zauważył swego bratanka.
-Ragnar Pierdolony Drumm! - zakrzyknął, idąc w jego stronę. Przywitali się mocnym uściskiem dłoni i Harren kontynuował - Jak po bitwie? Przeruchałeś jakąś pannice? Co robią takie sukinkoty jak ty po bitwie? - wyszczerzył pożółkłe zęby i napił się kolejnego rogu trunku.
- Wiesz, Ragnar... kurwa mi się nudzi. Dalej jesteś tak chujowy w walce, jak się ostatnio widzieliśmy? Może chcesz mi coś udowodnić, chłopcze? Wyjmij Red Raina i pomachaj kilka razy jak to zwykle robiłeś. - Zaśmiał się, samemu wyciągając bękarci miecz z pochwy przywiązanwj do pasa. Jeszcze przed walką zdjął koszulę, ukazując wielkie mięśnie i tatuaże.
Harren Drumm.
Harren Drumm.

Liczba postów : 20
Data dołączenia : 01/07/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Regnar Drumm. Czw Lip 19, 2018 7:10 pm

Regnar leżał niedbale na stercie żeglarskich sznurów i wycierał ręce o mokrą szmatę. Dłonie miał brudne od zeschniętej krwi, która splamiła również jego spodnie oraz tors. Zważywszy na gorąc, odział się przewiewnie i koił skórę morską bryzą, która nieustannie szarpała jego warkoczami. Nieraz musiał je odgarniać, bo zasłaniały mu widok. Doglądał swego dzieła, dyndających dłoni ze Starego Miasta. Wisiały obok dziesiątek innych kości wywieszanych na dziobie oraz przy maszcie. Tak to miał w zwyczaju Regnar, że najpotężniejsi, najbogatsi, najprzebieglejsi i najbardziej wpływowi z tych, którzy stawali mu na drodze, zawsze tracili dłonie. Te zaś służyły mu jako ozdoba, choć nie tak bliska jak szkielet dyndający u jego szyi.
Nieco znużony, lord Starej Wyk chwycił za pas oplatający jego biodra, a następnie za przywieszony do niego miecz i przytrzymał go, powstając z legowiska. Poprawił spodnie i rzucił szmatą gdzieś za plecy. Dotarł do dzioba powolnym krokiem i wsparł się nań, podziwiając port stanowiący ich dzisiejszą siedzibę.
Co za nuda - Pomyślał. Wtedy też usłyszał gdzieś za sobą znajomy głos. Jak się wkrótce okazało, był to Harren. Nim lord Drumm dotarł do niego, musiał minąć zastępy załogantów zabawiających się z dziwkami, popijających winem. Grających w kości i okładających się pięściami. W różnej kolejności. Regnar uśmiechnął się ponuro, byleby się nie zaśmiać. Niektóre z tych dziwek były nawet urodziwe.
- No proszę, potwór wyszedł z jaskini! - Uścisnął wujowi dłoń, jednocześnie obdarowując go surowym spojrzeniem za nietaktowne powitanie. Po chwili jednak pękł, parsknął śmiechem i zdzielił wuja w ucho, ledwo do niego dosięgając.
- To była dobra bitwa. Nie spodziewałem się, że przyjdzie nam walczyć z takimi pizdami. - Kontynuując wywód, Regnar zerknął zaniepokojony w kierunku zejścia do kajut. - Nie, nie dupczyłem. Rozwścieczenie naszej wieszczki byłoby nierozsądne i dotkliwe dla wszystkich. - Wspominając o swojej morskiej żonie, Regnar zawsze był przesadnie ostrożny. Szczególnie, kiedy znajdowali się na tym samym pokładzie.
- Dzień jeszcze długi. No, a tobie cipka, widać, też by się przydała. Choć nie wiem, czy któraś da ci po dobroci, wuju. - Roześmiał się, lecz po chwili spoważniał, a wręcz wściekł się widząc, jak jeden z jego ludzi zanosi się gromkim śmiechem. Czując spojrzenie lorda nieco zmarkotniał i z trudem przełknął ślinę. - Nie muszę tobie nic udowadniać. Nikomu nie muszę nic udowadniać. Może jestem chujowy ale gdybym chciał, wpierdoliłbym wam wszystkim po kolei. - Rozłożył ręce, jak gdyby miałby zaraz wznieść się w powietrze. - Zaczynajmy...-
Kopnął leżącą butelkę w kierunku Harrena, a kiedy ten radził sobie z nadlatującym pociskiem, Regnar sięgał po miecz. Złapał rękojeść oburącz i skierował ostrze z góry, nieco w dół. W okół zapadła cisza. Wszyscy przerwali swoje czynności aby zebrać się dookoła walczących i doglądać ich walki w skupieniu. Z pewnością po chwili zaczną coś krzyczeć i śpiewać, jak przystało na pijaną załogę.
Regnar Drumm.
Regnar Drumm.

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 30/06/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Harren Drumm. Pią Lip 20, 2018 12:12 am

- Czasem ten potwór ma obowiązek odwiedzić pogobojnego bratanka. Pościsz jak Baelor Popierdolony,żeś taki chudy? - Zaśmiał się, faktycznie zastanawiając się nad jego dość małą masą ciała. Istniała między nimi dość spora dysproporcja, Harren był o stopę wyższy od swego bratanka i dwa razy szerszy w barach. Obrzydliwi byli jednak oboje.
- Dobra do rozgrzania się przed prawdziwą bitwą. Jeśli to miałby być koniec to chujowo, bracie. Żaden mnie nawet nie drasnął, skurwysyny zdziwione, że ma statkach ktoś podróżuje w płytowej zbroi. Ignoranci w dupe jebani - splunął, dodając pewnej pogardy swym słowom. Harren nie szanował ludzi, co za szybko się poddawali, albo przez swoją głupotę umierali jeszcze bardziej bezmyślnie.
- Kiedyś się do niej przejdę i zapytam kto rzeczywiście tu jest morską żoną, a kto panem - ponownie się roześmiał, klepuąc Ragnara po plecach - Nie bierz tego dosłownie, Szanowny Lordzie Drumm - ukłonił się nisko, niczym najlepszy aktor. Był pewien, że jego bratanek przyzwyczajony był już do jego satyry i specyficznego podejścia do każdego tematu. Choć zawsze w jego żartach można było się doszukiwać ziarenka prawdy.
- Dziwki nie patrzą mi w ślepia, interesują się tym co mam w gaciach, chłopcze, a to je zwykle zachęcało a nie odstraszało. Bałbym się jednak o ciebie, Ragnar, bo jeśli wywijasz kutasem tak jak tym swoim mieczykiem, to może już lepiej ogłoś się Morskim Kapłanem i poświęć się Naszemu Bogu, a panienki pozostaw w "lepszych rękach", takich jak moje! - Harren nie zauważył morderczego spojrzenia swego bratanka, ani nie usłyszał śmiechu członka załogi - podczas rozmowy z kimś, jego słuch się wyłączał, nie spodziewając się żadnego zagrożenia.
Na słowa lorda, Harren roześmiał się głośno, łapiąc w powietrzu szklaną butelkę i odrzucając gdzieś w bok, w jednego z członków załogi. Na jego szczęście, nie trafił.
- Chciałbym to zobaczyć, jak mi wpierdalasz, Ragnar! Masz ku temu okazje! - Złapał za swój miecz dwomarękami i zaczął krążyć w powietrzu odwrócone ósemki końcem miecza. Oboje czekali cierpliwie, od razu było widać, że nie byli żółtodziobami.
Harren rzucił się pierwszy. Z krzykiem zaatakował potężnym cięciem w prawe ramie, jednak jego przeciwnik skutecznie zablokował uderzenie, cofając się trochę, by jednak zaraz wyprowadzoć kontratak, na który Harren również musiał się wycofać. Kręcili się w kółko, patrząc na siebie uważnie, na pokładzie nastała wielka cisza, przerywana jedynie głośnymi jękami kobiet, wychodzącymi zza drzwi kajut. Wszyscy inni członkowie załogi przerwali swoje zajęcia, by zobaczyć walkę między dwoma odrażającymi Drummami, jednak piekielnie niebezpiecznymi w walce.
Harren Drumm.
Harren Drumm.

Liczba postów : 20
Data dołączenia : 01/07/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Regnar Drumm. Pią Lip 20, 2018 4:20 pm

REgnar na uwagi wuja reagował jedynie uśmiechem i litościwym spojrzeniem. - Powiadają, że ona tu rządzi. Ja tylko ponoszę koszta. - Rzucił, nim rozegrała się walka.
Piekielnie niebezpieczni to bardzo skromne określenie tych dwóch. Drummowie zapracowali sobie na opinię najlepszych wojowników floty Żelaznych, a Ci dwaj byli mistrzami w swym kunszcie. Od małego wpajano im, że tylko brutalna siła zapewni im bogactwo oraz chwałę. Regnar od dziecka całymi dniami pływał, nosił ciężary i uczył się robić pożytek z broni. Harren był dużo bardziej doświadczony i szalony. Z postury przypominał jakiego niedźwiedzia z północy i podobnie śmierdział. Obaj byli zabójczo skuteczni i równie krzepcy, choć Regnar wyglądał przy nim na wątłego chłopaczka. W oczach wuja był mizerny i zamierzał to wykorzystać. W rzeczywistości mogli równać się siłą, choć ciało lorda Drumma rozwijało się inaczej. Nie obrastało tłuszczem. Regnar był mniejszy i chudszy, a więc trudniejszy do trafienia. Wykorzystał to aby wymęczyć Harrena, który próbował go trafić. Kiedy jego ostrze cięło zbyt blisko, Regnar blokował Czerwonym Deszczem i ciął w nogi przez biodro, popychając wuja do przyjmowania niewygodnych pozycji defensywnych. Był dużo bardziej wypoczęty, miał wystarczająco energii do takich zabaw. W dodatku był niezwykle wytrzymały, choć nie samymi przymiotami się prezentował. Miał sporo wad, które starał się nadpracować techniką.
Nie uderzał mocno, lecz szybko i precyzyjnie. Kiedy próbował uderzenia w dłoń dzierżącą miecz, za bardzo odsłonił bok i dostał z bara. Z trudem złapał równowagę, lecz wuj zmusił go do cofnięcia się o dobrych pięć kroków. Wiedział, że należało bardziej zmęczyć wuja, więc zaczął tańczyć w koło, a kiedy już zauważył swoją szansę, zaatakował z impetem i uderzał. Raz po razie, z góry. Celując coraz wyżej i zadając coraz mocniejsze ciosy. Krew napływająca do mięśni zwiększała ich ciężar. Płuca domagały się większych dawek powietrza. Ktoś musiał w końcu wyjść na prowadzenie.
Wtedy trochę go zauroczyło. Posmakował pięści wuja, a w jego buzi pojawił się metaliczny posmak krwi. Uśmiechnął się, a wargi wypełniły się kroplami krwi. Splunął i rzucił się do ataku. Przez chwilę Harren musiał miarkować swoje ataki, gdyż ruchy Regnara były zbyt szybkie. Lecz w pewnym momencie to on wyszedł z inicjatywą i przerósł siłą swego bratanka. Pod siłą jego ciosów Regnar niemalże kucał. Nie widząc innej drogi ucieczki, lord Drumm padł na biodro i z ikrą wykonał długie kopnięcie, które wylądowało na udzie wujaszka. Harren wylądował na ziemi, a młody lord wykorzystał moment aby przeturlać się w drugą stronę i złapać parę oddechów. Wstali niemalże równocześnie.
- Uważaj, bo się połamiesz.- Odparł, spluwając krwią z ust. Dali sobie chwilę przerwy, po czym kontynuowali starcie.
Regnar Drumm.
Regnar Drumm.

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 30/06/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Harren Drumm. Pon Lip 23, 2018 6:42 pm

- Ciekawe czym cię tak zauroczyła ta panna, chłopcze! - Zaśmiał się głośno, wyobrażając sobie w głowie główne przyczyny, dlaczego Regnar stawia się w roli poddanego.
O ich renomie słychać było na całych Żelaznych Wyspach. Oboje zasłynęli jako śmiertelni dla wrogów łupieżcy, nie mający sobie równych podczas bitw morskich. Harren straszył nie tylko wielkimi umiejętnościami, ale też swym wyglądem. Nienaturalnie wielki, niektórzy szeptają, że niezgodnie z naturą. Osobiście uważał, że skoro Utopiony stworzył go takiego, na pewno miał w tym swój cel.
Zaczęli kręcić się w kółko, Harren zaś raz chodził powoli, a potem pospieszał tempo, nie stwarzajac żadnego systemu - wszystko działo się losowo, nie dawał bratankowi odgadnąć rytmu i za wszelką cene chciał go zdekoncentrować. Mimo wielkiej postury, nie używał tylko głupio siły, myślał podczas walki i potrafił się szybko ruszać i to wykorzystywać. W jego życiu zawsze jakąkolwiek wartość miała jedynie walka i wszystko co z nią związane. On zaczął gwałtownie rosnąć już w wieku dziesięciu lat i mierzył już wtedy sześć stóp, przerastając jednocześnie niektórych dorosłych. Wzrost ten skutecznie pomagał mu w potyczce i chętnie go wykorzystywał. Tak samo było teraz. Starał się nie dopuszczać Regnara zbyt blisko, a jak już mu się nie udawało to starał się odejść jak najszybciej i uzyskać oczekiwaną odległość.
W przeciwieństwie do swego bratanka, jego uderzenia były mocniejsze niż szybsze. Nie było to rozważne, jednak jak już walczył, to nigdy nie dawał żadnych ułatwień - chciał by Regnar o tym wiedział. Harrem był ciekawy jego reakcji, a także miał nadzieje, że pomoże mu ona w pojedynku.
Niezależnie od zachowania Regnara, starszy Drumm chwile później z łatwością wyczytał atak z ruchów bratanka. To nie tak że między nimi była przepaść jeśli mówimy o doświadczeniu - ten cios dla kogoś innego mógłby być zabójczy i nieprzewidywalny, Harren jednak juź nieraz ćwiczył z lordem i znał pare jego sztuczek. Z pełnym impetem Harren wygiął się i uderzył barkiem w nadchodzącego wroga. Łupieżca z entuzjazmem zauważył jakie obrażenia tym atakiem otrzymał jego bratanek.
Jednak na tym się nie zakończyło i Regnar widocznie zmienił taktykę, która polegała na jeszcze dłuższym bieganiu.
Kurwi syn wie, że nie jestem w pełni sił - z tą myślą parował każdy jego atak, szukając jakiegoś słabego punktu w obronie lorda Starej Wyk. W końcu Harren nie wytrzymał i odbijając Red Rain'a na bok, drugą ręką uderzył pięścią bratanka w jego trupie usta. Następne sekundy były dla Harrena zamazane, bowiem jedyne co mógł zrobić to bronić się przed valyriańskim ostrzem, które wydawało się, że atakuje z kilku stron. Poczuł nawet jak jedno z tych cięć tnie go po bicepsie i pozostawia po sobie krwawą strugę. Wtedy nie wytrzymał. Zakrzyknął wściekle i rzucił się na bratanka - uderzał z pełną mocą, tak że jakby uderzenie to trafiło Regnara, ostrze wtopiłoby się od barku aż do pasa i zabiło ostatecznie lorda. To pokazywało jak Harren był niebezpieczny, zaś dla wrogów był jeszcze gorszy.
Ostatecznie skończyło się, że byli w punkcie wyjścia. Harren był już mocno wkurwiony i podeskcytowany zarazem, nie zamierzał rezygnować. Zaatakował potężnym cięciem z góry, by od razu po odbiciu ostrza zaatakować od dołu i popychajac barkiem Regnara, zaatakował pięścią, jednak nie trafił. Nie przestał jednak atakować. Wpadł w furię, z której nie wyrwie go nic tylko wygrana. W końcu jednym sprytnym uderzeniem przyciągnął Regnara do siebie i wykręcił mu z ręki miecz, który zaraz przystawił mu do gardła. Minęła nerwowa sekunda, po czym Harren rzucił miecz pod nogi lorda i odwróciwszy się, rzekł tylko:
- Jeszcze raz
Harren Drumm.
Harren Drumm.

Liczba postów : 20
Data dołączenia : 01/07/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Regnar Drumm. Czw Lip 26, 2018 10:23 pm

Siła Harrena była przeważająca. Regnar nie znał tu nikogo, kto mógłby równać krzepą z jego wujem. Mimo to dzielnie znosił jego ataki, sam zaś próbował za wszelką cenę ubiec go i zyskać inicjatywę poprzez spryt, sztuczki i celność wymierzanych ciosów. Niestety, miarkował się w przypadku tego ostatniego, gdyż nie miał zamiaru krzywdzić krewnego i ryzykować jakichś poważniejszych ran. Wszak dzierżył valyriańskie ostrze, dzieło wspanialsze od westroskiej stali.
Nie zamierzał u stępować. Skoro już tępili broń, należało zrobić z niej pożytek. Lord Starej Wyk wykonał młynek i wycofał się do tyłu. Zablokował jeden cios, drugi. Trzeci. Czwartego cudem uniknął, wkurwiając poirytowanego tura. Harren atakował coraz zacieklej. W końcu wyprowadził go z równowagi i zwyciężył. Rozbrojony Regnar zalał się żalem i odebrał swoją broń z dłoni wuja z widoczną złością. Wrzasnął i charknął coś pod nosem. - Się kurwa wie, że jeszcze raz! Tylko tym razem nie będziemy się pierdolić jak kurwy na dożynkach!-
Obrócił miecz wokół głowy, wykonał młynek w powietrzu i ustawił się do pozycji. - Napieraj!- Rzucił, gotów do defensywy, lecz nie czekał i gdy wuj ruszył w jego kierunku, sam wyprowadził pierwszy atak z miejsca. Zawinął mieczem niby rycerze, i przywarł do wielkoluda barkiem. Odepchnął go z całych sił, choć był jedynie w stanie cofnąć go o krok i rozwścieczyć. Odbił się prawą nogą i przerzucił ciężar do przodu, wykonał trzy lekkie zamachnięcia nad głowę i jak nie jebną po klindze wuja. Atakował tak zaciekle, jakby zaraz mieli pojedynkować się na śmierć i życie. Ostudził go grzmot rękojeścią, który wylądował gdzieś za uchem. Regnar złapał się tam odruchowo, bolało. Wyszczerzył zęby, niby wściekły i wycofał się do obrony. Wuj atakował, najwyraźniej równie wkurwiony. Jeb, jeb, jeb. Brzęk stali roznosił się po porcie, choć żaden tutejszy kowal nie pracował. Ludzie nachodzili, zaciekawieni walką, lecz czempioni tego pojedynku nawet nie zwracali na to uwagi. I wtedy nastąpiła chwila, w której Regnar mógł odzyskać swój honor i doprowadzić do remisu. Obiegł maszt, potruchtał w górę po załadunku i w ostatniej chwili odbił się od beczki w kierunku wuja atakując go z całym impetem z góry...
Regnar Drumm.
Regnar Drumm.

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 30/06/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Ulfryk Drumm. Sob Sie 04, 2018 3:19 pm

Obserwując tak walkę, przeciągle ziewnął i strzelił karkiem na lewo, a potem na prawo.
- *Zieeew* Wy tak od rana? - Spytał retorycznie z niewielkim uśmiechem. Opierał się on o lewą burtę i w tej chwili wgryzał się w przepyszny owoc, zwany jabłkiem. Od pasa w górę był całkowicie nagi, więc było widać cały jego wytatuowany tors. Spoglądał to na wuja, to na starszego brata swym dzikim wzrokiem. Oczywiście rzekł to, gdy jeszcze stali jako tako w miejscu, bo potem ruszyli jak strzeleni z procy na siebie, takoż Drumm miał ciekawe widoki z rana. Lubił oglądać taką zaciekłą walkę. Przez moment nawet się uśmiechnął na kombinowanie Regnara, bo przypominało mu to walkę dwóch dzieciaków. Kończąc owoc, wyrzucił ogryzek za burtę, a samemu przy tym bardziej skupił się na ocenianiu walki. Bądź co bądź, ich wuj to był istny demon, bo umiejętnościami prześcigał prawie każdego, a jak nie tym, to prześcigał posturą. Prawdziwy Żelazny. Rzekł w duchu i wzrokiem spotkał swego przyjaciela, Olafa, którego zaprosił skinieniem głowy do wspólnego obserwowania potyczki. Gdyby było ich tutaj więcej, to porobiłby zakłady, ale wynik raczej obstawiał na trochę oczywisty, hah, w końcu to potwór z jaskini, z nim prawie się nic nie równało. Im dłużej tak był świadkiem tego, tym bardziej chciał samemu spróbować się z wujkiem.
Ulfryk Drumm.
Ulfryk Drumm.

Liczba postów : 4
Data dołączenia : 30/06/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Harren Drumm. Nie Sie 05, 2018 2:23 pm

Druga tura właśnie się rozpoczęła. Furia Harrena nieco ostygła, co spowolniło pojwdynek. Dopiero Regnar stanął w iście defensywnej postawie, tak jakby już wiedział co się zaraz stanie i nakazał swemu wujowi napierać.
- Tak jest, Panie. - Rzekł z udawanym posłuszeństwem, zmieszanym z sarkazmem i ironią, tak jak to zwykle było u Harrena. Złapał więc miecz i rzucił się wściekle na bratanka.
Co chwile parował to atakował, nie dając sobie, ani jemu wytchnienia. Kręcili się w kółku, wykorzystując równie mocno nogi i ustawienie się co ramienia. Tego właśnie nauczył Regnara. Nogi są równie ważne w walce co ręce, które kierują orężem.
Po odepchnięciu Morskiego Niedźwiedzia, ten ryknął ze złości i rzucił się, tnąc z pełną siłą, najpierw w bok, potem od razu przechodząc do kolejnego uderzenia. Przez chwile jego bratanek przejął inicjatywę, jednak jeden prosty grzmot pięścią ostudził mężczyznę, dając brodaczowi możliwość zaatakowania.
I tak wymieniali się ciosami, Regnar cały czas próbował przemknąć przez obronę Harrena, co się podobało wujowi, że potrafił kombinować. Jednak ostatni cios zadecydował o przegranej swego bratanka.
Ten rzucił się na niego z góry, zaś starszy Drumm ustawił się bokiem, sparował potężne uderzenie i całymi siłami rzucił mężczyzną o beczki za którymi stali niektórzy, co się przyglądali ich walce. Harren oddychał szybko, zmęczony walką. Upewniwszy się, że Regnarowi nic konkretniejszego się nie stało, spojrzał na niego z uśmiechem i krzyknął:
- Poddajesz si, chłopcze?
Harren Drumm.
Harren Drumm.

Liczba postów : 20
Data dołączenia : 01/07/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Regnar Drumm. Nie Sie 12, 2018 1:18 pm

Zderzenie z beczkami nie obyło się bez bólu. Niektóre z nich popękały, inne złamały w pół wbijając się w niego ostrymi drzazgami. Wylądował na plecach i warknął z bólu. Leżał tak przez chwilę, a potem jego nogi wykonały dziwny obrót i wspierając się na rękach, wybił się do góry. Stanął i podniósł miecz z dziwnym uśmiechem, opuchniętych i zakrwawionych warg. Wyglądał jak jakaś chodząca śmierć, demon który rozkoszuje się własnym cierpieniem. Mięśnie drżały mu z bólu, prawda lecz wyglądał na niestrudzonego. To najbardziej przerażało w jego postawie.
- Skończ z tymi zniewagami. - Uniósł miecz i wskoczył do walki. Walczył do końca najlepiej jak potrafił, na tyle ile pozwalały mu siły. Których wciąż miał wiele. Nie zważał na ból, skupił się na technice. Nie musiał nic udowadniać, a jednak pragnął triumfu. Nie wstydziłby się jednak przegranej z takim wojownikiem jak jego wuj. Postawił wszystko na jedną kartę. Młynki i proste cięcia. Uciekał przed ostrzem wuja, wykonywał akrobacje na które pozwalało mu ciało niekrępowane przez zbroję. Walka toczyła się długo.
Regnar Drumm.
Regnar Drumm.

Liczba postów : 8
Data dołączenia : 30/06/2018

Powrót do góry Go down

Port Ryamsportu - Page 2 Empty Re: Port Ryamsportu

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach