Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Retrospekcja - Upadek

Go down

Retrospekcja - Upadek Empty Retrospekcja - Upadek

Pisanie  Gerold Goldberg Pon Lut 14, 2022 1:37 pm

Rzecz dzieje się w miesiącach następujących po zagładzie Valyrii na terenach wschodniego Volantis.
Horrmund Harlaw miał wtedy około szesnastu dni imienia, zaś Gerold Goldberg w okolicy dwudziestu.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Upadek Empty Re: Retrospekcja - Upadek

Pisanie  Gerold Goldberg Pon Lut 14, 2022 6:30 pm

... karczma portowa w Eyrosh to była, nim spłonęła ...


Pod Czerwonym Rogiem było karczmą wielką. Właściciel pewnie połączył dwa albo i trzy przybytki w jednego giganta.  Kontuar ciągnący się na krótszej ze ścian spokojnie pozwalał pracować kilku osobom, nie wspominając o obsłudze krążącej wśród dziesiątek stolików. Licząc wydzielone powierzchnie, alkowy skryte za połami materiału i obszerną antresolę, z której można było spoglądać na dół przy pełnym obłożeniu mogły się tu zmieścić przynajmniej dwie setki gości.

Tego wieczora, był już niezły ścisk, kiedy kompania Harlawa odwiedziła przybytek. Trunki podawane w rzeźbionych rogach będące sygnaturą tego głośnego miejsca naprzemiennie opróżniano w gardła i napełniano z beczek. Znaleźli miejsce w głównej sali pomiędzy marynarzami, a autochtonami w przedziale od przegrywów o parszywych gębach po czeladników różnego stanu. Wokół harmider, bowiem jedni w kości grają, krzycząc przy tym co rzut, inni historie z emocjami prawią znajomkom, ktoś śpiewa nie trafiając w rytm grającego barda, a inni wypiwszy zbyt dużo ot raban robią dla zasady. Długo nie trwało, nim podano co chcieli i jakieś dziewki się wokół nich zakręciły łacno spoglądając i chętnie na kolanach siadając.

... kilkanaście minut później ...

Jeno ktoś uważniejszy i nie zajęty niczym szczególnie zwróciłby pewno uwagę, że na antresoli nad kompanią zrobiło się nagle głośniej, raz ktoś głucho sapnął, a potem do wtóru z ciężkim "umghh" na chwilkę zrobiło się ciemniej, jakby coś zasłoniło wiszące u sufitu świeczniki i z pierdolnięciem z góry spadło na stół bezwładne ciało, łamiąc mebel w kawałki i katapultując talerze z jedzeniem oraz zastawę pośrodku żelaznej brygady. Muzyka przestała grać. Na górze kilku zakapiorów wychylało się coś krzycząc w niezrozumiałym języku, a leżący wśród drzazg młody, dobrze ubrany i kompletnie wychudzony łysol z wąsem ocknął się po dobrych dwóch sekundach ciszy, a na jego twarzy ból pomieszał się ze złością. Wziął przerwany sapnięciem z bólu wdech i krzyknął jeno w valyriańskim
- Pięćdziesiąt złotych honorów za łeb tego ścierwa! - kierując rozsierdzony wzrok na smagłego człeka w szykownym wamsie otoczonego kilkoma zbirami opierającego się o balustradę powyżej.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Upadek Empty Re: Retrospekcja - Upadek

Pisanie  Horrmund Harlaw Wto Lut 15, 2022 12:58 am

Do portu zawitali niedawno, wracając z rejzy na której udało im się upolować niewielką kogę z całkiem przyjemnym ładunkiem. Część zdobyczy zabrali, większość opchnęli w mieście - z nadmiaru tkanin czy kadzideł pożytek mieli niewielki więc dużo lepszą opcją było ulżenie ładowności ich okrętu i własnym pragnieniom. Każdy miał teraz ochotę odpocząć i zabawić się - dobrze zjeść, dużo wypić i pewnie pochędożyć jeśli się co trafi. Horrmund w wyjątkowo dobrym humorze poszedł z częścią załogi do karczmy która najbardziej rzucała się w oczy, głównie z uwagi na rozmiar, mimo którego wewnątrz jak się okazało i tak było dość ciasno. Młody dziedzic Harlaw zdążył już nieco się podchmielić - siedział wraz ze swymi ludźmi, omawiał ich ostatnie przygody i następne plany, rzucając też przy tym sporo żartów lub podłapując od czasu do czasu którąś z bardziej chwytliwych piosenek. Horrmund śmiał się właśnie z któregoś z dowcipów członka załogi, trzymając w jednym ręku róg z piwem, drugą zaś obejmując siedzącą na jego kolanach, rudowłosą dziewkę. Wieczór zapowiadał się całkiem nieźle. 
   
   Co przerwał właśnie spadający z nieba wąsaty jegomość, który raczył roztrzaskać stół przy którym siedzieli. Oblany piwem Horrmund najpierw odwrócił się w stronę dziewczyny która momentalnie uciekła z piskiem, szybko stało się jednak jasnym dla niego, że ponowne pochwycenie jej może być trudne. Postanowił więc przenieść atencję na, jakby nie patrzeć, nowego towarzysza przy ich stole który zmienił się w drzazgi. Kątem oka zauważył jak jego druhowie sięgają po noże lub toporki, powstrzymał ich jednak gestem ręki. Wąsaty młodzieniec musiał być nieco starszy od niego, choć przez różnicę w ich posturze mogłoby to być cięższe do określenia dla innych. Żelazny nie zrozumiał o czym mówili ci z góry, zdołał jednak wyłapać coś o pięćdziesięciu złotych od strony młodzieńca, a po wskazaniu przez niego jegomościów z góry domyślił się z grubsza o co może chodzić. 
    - Nie tak dużo jak za lekcję latania. - Powiedział ze śmiechem, wyciągając w jego stronę dłoń by podźwignąć go na równe nogi, drugą zaś sięgnął po toporek, przeczuwając nadchodzącą rozróbę. 
- Co ci poza tym zawinili? - Spróbował zapytać mocno nieoszlifowanym valyriańskim, który dopiero co zaczął podłapywać.  - Gadasz w westeroskim? Dorzuć jeszcze nowe żarcie, piwo i dziewkę, może się jakoś dogadamy. - Powiedział z uśmiechem, licząc że nowy rozmówca mówi w jego rodzimym, powszechnym języku, po czym zerknął na zachowanie jego domniemanych prześladowców.
Horrmund Harlaw
Horrmund Harlaw

Liczba postów : 134
Data dołączenia : 21/07/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Upadek Empty Re: Retrospekcja - Upadek

Pisanie  Gerold Goldberg Wto Lut 15, 2022 11:38 pm

Skoro wyciągnięto rękę, to uznał to za przybicie umowy. Przy okazji blondyn pociągnął go do pozycji pionowej. Wąsacz jęknął i pomacał ręką po plecach, ale nie mógł sięgnąć i tylko odwrócił głowę, by spostrzec spory kawałek stłuczonego, glinianego naczynia wystający niedaleko łopatki i powoli ociekający czerwoną strużką na rozdarte odzienie. Poza tym był poobijany, ale grunt, że mógł w ogóle wstać i się na nogach utrzymać.

- Zrzucaliśmy ze statku do morza za mniej... - odparł, obniżając cenę czyjegoś życia. Pamiętajmy, że niewolnik to ledwie moneta lub kilka, a i ledwie kilka monet to był koszt wprawnego najemnika na cały księżyc. Z drugiej strony widać kilku chłopków tu mieli, a i nie z samymi pięściami. A co mu tamci zawinili? Spróbował wyjąć odłamek, ale nie sięgnął i po syknięciu przekleństwa spojrzał w górę, kiedy czerwona kropka plasnęła mu w łysą glacę. Być może znalazło się kilka następnych dla nawilżenia złotych loków, gdyż nad nimi rozgrywała się scena, w której modniś w wamsie właśnie przekręcał ząbkowany nóż wbity w mostek... no właśnie. Ofiara była wysoka i przytrzymywana od tyłu przez dwóch drabów. Był to białowłosy mężczyzna w odzieniu ociekającym przepychem spod którego wystawała kolczuga, a u pasa wisiał niemożliwy do użycia miecz. Rudzielec w wamsie szarpnął rękojeścią w górę, a mordowany aż stanął na palcach, po czym przytrzymujący niewielkim wysiłkiem przełożyli go przez balustradę i syn Valyrii spadł im pod nogi. Gatunek na wyginięciu. - Jego mi zawinili. - Wskazał trupa marszcząc brwi. Dalej już mówił westeroskim narzeczem.

- Ach. Czyżby podwładni Twardorękiego zawitali do miasta? Nawet lepiej - w końcu dla was życie człowieka jest nic nie warte, gdy trzos do złupienia. Mogę dołożyć o co prosisz, a może i więcej, ale na to przyjdzie czas. - Raz jeszcze wystawił rękę do przypieczętowania umowy.

Człek w wamsie szczeknął jakąś komendę i zniknął na górze. Czy pobliskie schody były jedynym zejściem? Kto wie, ten wie. W każdym razie stało na nich teraz trzech mężczyzn zróżnicowanej postury spoglądając spode łba na Horrmundowską ferajnę. Kilku było na górze. Z chwili na chwilę lokal coraz bardziej pustoszał, lecz pozostać miało w nim osób więcej, niż można by się spodziewać. Jeśli ludzie Harlawa chwytali za broń, w półmroku zaczęły błyskać stalą wyciągane noże i obite pałki, a ktoś nawet założył kastety. Opryszkowie mierzyli ciężkie, zmęczone spojrzenia z Żelaznymi. Czarnoskóry osiłek zdjął ze ściany ozdobną tarczę z okuciem i wyjął zza lady długaśny nóż szefa kuchni szczerząc braki w uzębieniu. Obsługi nie było widać poza jedną dziewką w fartuchu, która znalazła się pomiędzy młotem i kowadłem. Rozglądając się doszła do wniosku, że nie ma którędy umknąć i... zemdlała. Nim opadła na podłogę, pierwsi ruszyli.

To Pan tu jest mistrzem gry, ja tylko nieśmiało proponuję kierunek rozwoju wydarzeń.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Upadek Empty Re: Retrospekcja - Upadek

Pisanie  Horrmund Harlaw Czw Lut 17, 2022 2:18 pm

Horrmund gwizdnął krótko widząc zarzynanego właśnie Valyriańczyka. Cóż, szkoda chłopa. Głupio było przeżyć Zagładę tylko by zginąć w karczemnej rozróbie, ale to już nie była jego sprawa. Rozejrzał się po swoich, wstając z ław i od stołów, dobywających noży i toporów. Karczma pustoszała - i dobrze, Horrmund lubił się bić, nie wzdrygał się też przed zabiciem człowieka, ale wolał nie zabijać ani nie krzywdzić bezbronnych jeśli nie było po co. 
    Oho, jego nowy znajomy nie tylko znał mowę z zachodu, ale też miał najwyraźniej niezbyt dobre zdanie na temat Żelaznych ludzi. Cóż, nie jemu było osądzać, swoje przecież też mieli za uszami. Uścisnął jeszcze raz podaną mu dłoń wolną ręką. - Horrmund. - Rzucił tylko, po czym zawołał Sigga który był mu druhem już od sztormu koło Pięknej Wyspy. Przyboczny od razu stanął u jego boku z toporkiem i rozbitym tulipanem po flasze w rękach. Wyszczerzył zęby, trochę słysząc obiecujące słowa o zapłacie z ust wąsatego, trochę bo od kiedy opuścił dom ukochał sobie karczemne bitki. Jeden z osiłków człowieka który właśnie jak się zdawało brał nogi za pas, zeskoczył z góry i od razu zamachnął się na Sigga czymś co przypominało krótki miecz, Żelazny zwarł się z nim. Część pozostałej kompanii Horrmunda rozpoczęła szturm na schody, w powietrzu śmigały toporki, noże i tłuczone naczynia. 
    Sam kapitan Harlaw prześlizgnął się po jednym ze stolików i postanowił zająć osiłkiem z tarczą i kuchennym tasakiem. Widząc szeroki uśmiech swego przeciwnika odpowiedział mu tym samym i rzucił toporkiem, celując prosto w czarnoskóry łeb. Niestety, może i rzut był w miarę celny, ale osiłek z łatwością odbił topór zdjętą ze ściany tarczą i ruszył z rykiem na Horrmunda. Żelazny przeklął. Ciężko było zaliczyć go do tych mizernej budowy, ale przeciwnik był już dorosłym chłopiskiem. W chwili paniki Horrmund chwycił za pusty dzban po winie i rzucił jeszcze raz, tym razem celnie dzięki temu że czarnoskóry szarżował, trafiając prosto w czoło. Wybiło go to na chwilę z równowagi, co Harlaw wykorzystał chwytając w łapy stojącą obok ławę i wziął potężny zamach, zakręcając się i rąbiąc ławą prosto we wroga. 
    Reszta Żelaznych radziła sobie całkiem nieźle. Sigg zdołał rozciąć kolejnemu osiłkowi gębę, posyłając go na deski co przypłacił dźgnięciem w ramię i bodaj skroń, na co wskazywała zalana krwią twarz. Brygada od schodów zdołała przeforsować ich ochronę, szturmując antresolę i płacąc za to jednym, leżącym pod schodami towarzyszem. Po chwili z antresoli, łamiąc balustradę w kolejnym miejscu, wyleciał kolejny wraży najmita, z gracją lądując ryjem w jednym ze stołów, podobnie jak przed chwilą Gerold, z góry stoczył się też zdaje się dźgnięty w pierś kolejny z załogi Horrmunda, trzymając się za ranę. Zdawało się jednak że bitwę o antresolę wygrywają Żelaźni, czy to przed doświadczenie w takiej walce, czy przez przewagę liczebną. 
   Horrmund tym czasem wciąż uskuteczniał szermierkę karczemną ławą. Jego przeciwnik sam w sobie był dość ociężały, jednak ataki kuchennego noża były na pewno dużo szybsze niż ławki. Żelazny został cięty przez ramię i bark, czując cieknącą pod skórzanym kaftanem krew wpadł w szał i potężnym ciosem ławy posłał w końcu przeciwnika na deski, chyba uszkadzając mocno wraże ramię trzymające tarczę. Horrmund wykorzystał okazję i kiedy czarnoskóry gramolił się z podłogi, zdążył sięgnąć po leżący dalej topór i rąbnął we wraży łeb, kończąc walkę i posyłając konającego wroga na stojący przy scenie dla muzykantów stół, wywracając przy tym stojące na nim świece i lampiony. Pech chciał że momentalnie zajęły się od nich zasłony i poduchy obecne dla ozdoby przy scenie. 
    - Ożesz kurwa. - Przeklnął, widząc w jak szybkim tempie płomienie pożerają scenę i liżą ścianę karczmy. - Spierdalamy stąd. Sigg! Bierzcie naszych i spadamy. - Rzucił do towarzysza, po czym sam sięgnął po leżącą na podłodze, pozbawioną przytomności służącą którą z sykiem bólu zarzucił sobie na ramię. Żelaźni szybko zebrali się, wynosząc dwóch czy trzech rannych lub nieprzytomnych towarzyszy. Jeden z nich zameldował szybko, że elegancik z góry zdążył zwiać drugimi schodami. Horrmund obejrzał się na wąsatego. 
    - Na ulicę! Zdążymy go jeszcze dorwać jak się poszczęści. -  Skinął na Sigga i łysawego, po czym wypadł z karczmy, zostawiając służącą przy ścianie jednego z domów. Wokół zaczęło robić się już małe zbiegowisko. Obejrzał się, czy wszyscy dali radę wyjść, reszcie nakazał zmianę lokalu i opatrzenie rannych. Sam gotowy był do pościgu.


Ostatnio zmieniony przez Horrmund Harlaw dnia Nie Lut 20, 2022 11:25 pm, w całości zmieniany 1 raz
Horrmund Harlaw
Horrmund Harlaw

Liczba postów : 134
Data dołączenia : 21/07/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Upadek Empty Re: Retrospekcja - Upadek

Pisanie  Gerold Goldberg Pią Lut 18, 2022 1:01 am

Gerold zdanie na temat Żelaznych miał wyrobione głównie na podstawie tego co opowiedział mu ojciec i wuj kilka lat temu i co usłyszał od swego byłego mentora - kupca. Widocznie nie było to zbyt odległe od prawdy, a i napotkany przedstawiciel nie przeczył. Po przedstawieniu się blondyna dodał swoje
- Gerold - i skinął głową.

Nim dziewka upadła na podłogę świsnęła lecąca stal. Dobry początek. Jak się szybko okazało, najemników było całkiem sporo i pędem ruszyli szturmować zdziwionych pewnie takim zapałem opryszków. Dla Gerolda zaś oznaczało to kilka cennych sekund, a może i kilkanaście, więc upadł przy częściowo wybebeszonym valyriańczyku szukając przy nim kilku konkretnych rzeczy, kiedy zakrwawiona dłoń trupa chwyciła go za rękę, a z ust wydobyło się westchnienie. Wąsacz trzymał już rękę na mieszku, ale kierując się sobie znanymi pobudkami rzucił się do ratowania uciekającego mu między palcami życia. Tyle, że wtedy jeszcze się na tym nie znał i chuja umiał zrobić, więc tylko przyciskał ranę, żeby jucha trochę mniej się lała.

Tymczasem kolejne osoby spadały z antresoli. Generalnie takie bitki to często kilkanaście sekund i po zawodach. W końcu ile ciosów ławą można otrzymać i dalej stać na nogach? Tego się nie dowiemy, bo śmigały toporki. Ktoś krzyczał, że na zewnątrz i faktycznie, bo ogień trzaskał, że aż miło. Łysol tymczasem łapał pod pachy białowłosego i próbował go ciągnąć do drzwi zostawiając krwawy ślad, ale szło mu jak kucykowi niesienie rycerza do szarży. Znaczy chujowo. Z wystraszonym wzrokiem, ślizgając się łapał kogo popadnie po rękach, żeby mu pomogli.

Widać było, że kilkadziesiąt kroków dalej dwóch mężczyzn pospiesznie przeciska się między przechodniami. Jednocześnie wąsacz miał nie do końca trupa na rękach i wołał o medyka. Spośród drabów z karczmy zostały jeno niedobitki, chociaż... wyglądało na to, że wielu spośród gapiów im sprzyja w mniejszym lub większym stopniu. A to może kredycik u kogoś mieli, a może współpracowali albo płacili haracze. Różnie bywało i różne motywacje się zdarzały. Co dalej robić? Jakie decyzje? To tyle na dziś, czy noc dopiero się zaczęła?
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Upadek Empty Re: Retrospekcja - Upadek

Pisanie  Horrmund Harlaw Nie Lut 20, 2022 10:09 pm

Krew zalała dłonie, ręce i rękawy Gerolda, z Valyriańczyka krew wyciekała jak z nakłutego wieprzka, choć próby jej chwilowego zatamowania przez wąsatego towarzysza odniosły niewielki sukces, życie uciekało z białowłosego w nieco wolniejszym tempie. Z pewnością potrzebny był mu jednak medyk i dobra opieka, jeśli miał zostać w krainie żywych, a i to nie dawało żadnych gwarancji. Tłuczone kubki i dzbany, krzesła i mniejsza broń ręczna śmigała w powietrzu przez kilka chwil nad głowami wszystkich. Na szczęście taboret ominął głowę Gerolda gdy ten schylał się nad rannym, Horrmund zaś oberwał lekko odłamkiem zbitej glinianej flachy, która rozcięła mu wargę. 
    Widząc płomienie, słysząc polecenia Horrmunda i brak gotowych do walki wrogów, Żelaźni i kilku schowanych w różnych miejscach gości i pracowników którzy jeszcze nie opuścili budynku rzuciło się w stronę drzwi, a w paru skrajnych przypadkach także okien. Również ci z osiłków którzy mogli się poruszać starali się wyczołgać lub wytoczyć z karczmy. Dwóch z Żelaznych przyuważyło Gerolda i jego próby uratowania białowłosego, decydując się pomóc mu w wyniesieniu rannego na zewnątrz. 
   Sytuacja na zewnątrz nie wyglądała początkowo za dobrze. Karczemne osiłki nie stanowiły już dużego zagrożenia, ale zbierał się tam spory tłumek gapiów. Jedni byli zszokowani widokiem, drudzy wołali "Pożar!", lecz co mieli zrobić? Przynosić wiadra z wodą? Paru drabów których poturbowali zdołało znaleźć wśród tłumu kumpli lub współpracowników, namawiając ich chyba do działania, możliwe że skutecznie patrząc na marsowe miny tychże namawianych, tu i ówdzie znów błysnął nóż. Zarówno ulatujące życie białowłosego valyriańczyka jak i powoli ale systematycznie uciekający z karczmy ich cel zmuszały ich przy tym do szybkiego podejmowania decyzji. Horrmund sam przez chwilę nie wiedział co robić, w decyzji pomógł mu jednak wybijający się nad uliczny tłum krzykl, sygnalizujący zbliżającą się miejską straż. Wrogie intencje wśród niektórych ludzi ze zbiorowiska ulotniły się momentalnie, a większość reszty zaczęła się rozchodzić. Ktoś z tłumu wskazał też Geroldowi na ulicę przed nimi, rzucając że na jej końcu interes ma medyk lub jakiś aptekarz. Przy odrobienie pomocy w przeniesieniu "zwłok" dałoby radę zanieść tam białowłosego może jeszcze przed jego śmiercią. Załoga Horrmunda gwizdnięciem otrzymała od kapitana proste polecenie - powrót na okręt. Żelazny nie miał ochoty na rozróbę ze strażą, a tak może uda im się wywinąć przy odrobinie szczęścia. Zostało przy nim dwóch załogantów i Sigg. Zbliżająca się straż próbowała chyba ocenić, czy warto gasić pożar i czy ogień może roznieść się dalej. Horrmund spojrzał z pytającym wzrokiem na wąsatego. 
   - To jak, szukamy pomocy dla zdechlaka czy gonimy tamtych? Mogę wysłać z czymś chłopaków, szybka decyzja.  - Ciężko było Żelaznemu nazwać Gerolda pracodawcą, ale poniekąd tym był na tę chwilę, a mimo że decyzję faktycznie należało podjąć dość szybko, postanowił zostawić to jemu. W końcu chciał głowy człowieka w zamsie, i były jeszcze szanse go dogonić, ale wyglądało że życie valyriańczyka też ma dla Gerolda jakąś wartość.


Ostatnio zmieniony przez Horrmund Harlaw dnia Nie Lut 20, 2022 11:23 pm, w całości zmieniany 1 raz
Horrmund Harlaw
Horrmund Harlaw

Liczba postów : 134
Data dołączenia : 21/07/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Upadek Empty Re: Retrospekcja - Upadek

Pisanie  Gerold Goldberg Nie Lut 20, 2022 10:53 pm

Białowłosy nie dość, że tryskał jak lyseńska fontanna, to robił się blady. To chyba było źle. Kiedy wydostali się na zewnątrz, ogień huczał aż miło. Wielu Żelaznych prysnęło i trzeba było wybierać. Kaźni tu na ulicy nie urządzą, a pobrzękujące kolczugami wielkie chłopy średnio zdadzą się w szlachetnej sztuce infiltracji i zwiadu, więc lokalnego herszta trzeba było sobie odpuścić... i zawijać się z miejsca przestępstwa, bo jeszcze się okaże, że strażnicy za niewielką opłatą wsadzą ich do ciupy.

- Pod pachy, za kostki i jazda, może nie kipnie! - sam nie wierzył, ale chciał zagiąć rzeczywistość. Interesy z tym człekiem to była przyjemność, a wizja przysługi... nie czas jednak był na pobożne życzenia. W obliczu straży bez problemu przebili się przez tłumek, zwłaszcza niosąc widocznie rannego. Inna sprawa, że najprawdopodobniej mieli ogon.

***


Szacowny wiekiem i fachem mąż i ojciec czwórki dzieci właśnie zażywał ziółek uspokajających przed snem i zastanawiał się, czy aby nie przywołać niewolniczki celem masażu stóp. Ciężki dzień, należało mu się. W końcu miał aż trzech pacjentów! A co tam. I niech przymknie okiennice, bo coś strasznie hałasowano dzisiaj na ulicy. Będzie trzeba pomówić z dzielnicowym, co by przycisnął te nieszczęsne dzieciaki. *Bach, bach, bach!* A kogóż to nocą niosło? Spojrzał przez uchyloną okiennicę i dostrzegł łunę pożaru. Niech to licho. W papciach zbiegł na dół krzycząc "Idę, idę!"

***

Pukali, walili, krzyczeli i nic, a absztyfikant dosłownie robił im kałużę pod nogami. Tak być nie mogło.
- Chuj, dawaj z kopa! - Trach! Zamek został wyłamany za pierwszym kopnięciem Horrmunda i skrzydło drzwi ruszyło szybkim ruchem do wnętrza budynku, by po kilku centymetrach zatrzymać się na twarzy domownika posyłając go z guzem na czole prosto na ziemię. Biedak akurat chciał otworzyć. - Dawaj go do środka! - polecił i wskazał na ładny, rzeźbiony stolik w atrium, na którym zaraz położono prawie-nieboszczyka. Gospodarz na ziemi, sześciu nieznajomych w domu. Wysoki krzyk i brzdęk upuszczanej tacy. W przejściu do pomieszczenia z lewej rękami machała śniada niewolnica. Pewnie napad. Będą mordować, kraść i gwałcić! Echem odezwał się płacz dzieci na piętrze. Gerold przejechał ręka po głowie i wziął ciężki oddech, po czym schylił się nad starszym nieszczęśnikiem uderzając go po policzku dla ocucenia. - Człowieku, jesteś medykiem?! Kurwa, odezwij się! - jebnął go mocniej i chyba coś zaskoczyło, bo leżący wziął nieoczekiwany, głęboki oddech i zdziwiony popatrzył po pokoju i zatrwożony zaczął zdejmować złota bransoletę - Zostaw, na cholerę mi to? Przepraszamy za drzwi i czoło. Towarzysz nam umiera, potrafisz mu pomóc?!

***

Pomieszczenie o drewnianych ścianach oświetlone licznymi świecami. Widać tylko ranę na skroni oczyszczaną białą ściereczką. Syk bólu. - Trochę ostrożniej, co?! - Widok oddala się ukazując człowieka w wamsie siedzącego na krześle, a obok dojrzałą, choć wyjątkowo atrakcyjną kobietę o lokalnej urodzie w jasno-niebieskim fartuchu i włosach związanych wstążką o tym samym kolorze oraz zestaw medycznych przedmiotów rozłożonych na improwizowanym stoliku. - Następnym razem musisz bardziej na siebie uważać, Rhaelon. - stwierdziła niemal z matczyną troską, po czym ściągnęła brwi i można by uznać, że specjalnie potarła tak, by zadać ból. - Zwłaszcza, że straciłeś kilku z moich chłopców, a sam masz ledwo otarcie. - Wstała i podeszła do okna tracąc zainteresowanie mężczyzną i zaglądając w okno mieniące się czerwoną łuną pożaru. - To powiedz... kim oni byli, żebym sama zajęła się tym czym ty nie zdołałeś i zachowała twarz mojej organizacji? - Rhaelon westchnął i zaczął opowiadać co zaszło niespełna pół godziny wcześniej.
Gerold Goldberg
Gerold Goldberg

Liczba postów : 320
Data dołączenia : 12/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Upadek Empty Re: Retrospekcja - Upadek

Pisanie  Horrmund Harlaw Sro Lut 23, 2022 5:37 pm

Żelazny z powagą kiwnął głową, zgadzając się z decyzją Gerolda. Co prawda był wojownikiem, nie medykiem, i wolałby pewnie pognać za kolesiem do zabicia, ale sytuacja zdecydowanie temu nie sprzyjała. Może koleś jeszcze nawinie się pod nóż. Horrmund skinął dwóm chłopakom ze swojej załogi którzy pozostali przy nich, by wzięli sztywnego zgodnie ze słowami Gerolda. Tenże miał też po drodze do medyka okazję zadbać by żaden z Żelaznych nie uszkodził białowłosego jeszcze bardziej podczas transportu, a nie było to łatwe - głównie przez ścisk panujący na ulicy, wywołany niechybnie w dużej mierze pożarem karczmy. Goldberg miał też okazję w istocie dostrzec wśród tłumu dwóch mężczyzn widocznie starających się nie stracić ich z oczu, odzianych oczywiście w brudnoszare płaszcze z kapturami, pod którymi prawdopodobnie skrywali broń. Czy byli jednak wysłani przez siły porządkowe, czy też byli związani z człowiekiem w zamsie? Ciężko było na razie stwierdzić w jednoznaczny sposób. Horrmund z kolei miał tylko nadzieję, że straż miejska nie będzie zbyt ciekawska w tym temacie, a i ewentualni świadkowie nie będą zbyt gadatliwi. Żelazny nie zauważył ogona. 
   Kiedy zbliżyli się do drzwi które Gerold mógł rozpoznać jako dom miejscowego medyka wskazany przez ulicznika, Horrmund zaczął walić w nie niemiłosiernie. Niewiele to jednak dało. Kiedy tak stali przez chwilę, Goldberg mógł znów wyłowić z tłumu ich dwóch zakapturzonych prześladowców, zdecydowanie bliżej, udawali że skręcają w boczną uliczkę lecz Geroldowi udało się skrzyżować spojrzenie z jednym z nich - spojrzenie uważnie ich świdrujące. Cóż, z jednej strony na pewno przyciągali wzrok, taszcząc do medyka umierającego valyriańczyka, jednak czy tej nocy było miejsce na takie zbiegi okoliczności? Czy może będą chcieli znaleźć inne wejście do domu medyka?
   - Do kurwy nędzy, otwieraj bo z drzwiami wejdę! - Zawołał, nieprzerwanie okładając je to butem to pięścią. Zaraz potem wąsaty poparł jego groźbę i Horrmund już nie zastanawiając się dłużej mocno uderzył drzwi z kopniaka. Ustąpiły, lecąc prosto na znajdującego się za nimi gospodarza. - No tak... to teraz potrzebujemy medyka dla medyka. - Skwitował widok leżącego pod własnymi drzwiami łapiducha. - No nic. - Powiedział i gwizdnął za swoimi ludźmi, by potwierdzić polecenie wąsatego by wnieśli biało-czerwoną fontannę na wskazany przez niego stolik. Szybko odesłał ich też, by pilnowali drzwi... a raczej wejścia przed nieproszonymi gośćmi z zewnątrz. Gerold na szczęście zabrał się za cucenie medyka, którego Horrmund mógł w tej chwili prędzej dobić. 
   - C...co..? - Wybełkotał niezrozumiale starszy człowiek, trzęsąc w ręku złotą bransoletą, któremu rozmazana wizja dwóch łysych wąsaczy zlała się z powrotem w jedność. Na szczęście udało mu się przywrócić zmysły, choć w jakim stopniu - o tym mieli się dopiero przekonać. W końcu przywalenie komuś z pełnej pary drzwiami w łeb na pewno nie wpływa dobrze na jego zdolności leczenia ludzi. - To to nie napad? - Zapytał z głupim wyrazem zdziwienia na twarzy. Powiódł wzrokiem przygłupiego dziecka po Geroldzie, Żelaznych, swych wywalonych drzwiach i leżącym na stole konającym. Czy to groźne miny, rozbita skroń czy płacz i krzyki kobiet i dzieci w jego domu, mimo że na pewno nie były uspokajające, przywróciły mu nieco trzeźwość myślenia. - Na bogów wschodu i zachodu... nie krzywdźcie panie. Postaram się pomóc. - Starzec z pomocą Gerolda dźwignął się na nogi, choć pokój jeszcze trochę wirował w jego głowie. Zbliżył się do valyriańczyka by ocenić sytuację i momentalnie skrzywił się na widok rany i ilości krwi. - Trzeba było nieść go od razu do świątyni. Tu już bardziej kapłan może pomóc niż ja. - Powiedział zakłopotany, szybko jednak zmitygował się, przypominając sobie samemu że ta banda mężczyzn wtargnęła do jego domu pod bronią i raczej słabym pomysłem jest mówienie takich rzeczy. - Aaale... oczywiście zrobię co w mojej mocy. - Dodał szybko, zbierając z regału naręcze flakoników, garnuszków z maściami, bandaży i innych niezbędnych rzeczy i rozkładając je na mniejszym stoliku podsuniętym przez Gerolda. - Będziesz musiał mi pomóc synu. Rozrób szybko w moździerzu ten korzeń z tą maścią. Potem weź zawartość tej flaszki, dodaj zioła z pudełka z niebieską gwiazdą na wieku i oczyść w niej te igły i nici. - Rozkazał Geroldowi medyk, widocznie odnajdując się już w dobrze znanej mu sytuacji. Na jego polecenie Horrmund przyniósł także z izby obok wiadro z wodą, dużą miskę i kilka szmat. Na kobiety ogarnięte paniką chyba nie było w tej chwili co liczyć, to też Żelazny zrobił co musiał. Kiedy jednak chwilowo nie był potrzebny, wrócił do izby, gdzie znalazł skuloną w kącie niewolnicę i przyciągnął ją zdecydowanym ruchem. 
   - Kobieto, opamiętaj się. Bądź grzeczna to nie będzie żadnych gwałtów i grabieży. Jesteśmy klientami. Idź i pomóż swojemu panu. - Powiedział do niej, siląc się na pewny głos, chcąc ją trochę ogarnąć i uspokoić. Próbował użyć przy tym valyriańskiego, jednak ciężko było mu ocenić jak z tym poszło i czy dziewczyna na pewno wszystko zrozumie.
Horrmund Harlaw
Horrmund Harlaw

Liczba postów : 134
Data dołączenia : 21/07/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Upadek Empty Re: Retrospekcja - Upadek

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach