Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Retrospekcja - Do dna

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Pon Kwi 27, 2020 6:39 pm

9 rok po zagładzie, ziemie Zachodu, przydrożna karczma o dzień drogi od Silverhill


Budynek był spory, częściowo kamienny. W pobliżu zajmowały się zagrody dla zwierząt, ogródek warzywny, stajnia a całość była otoczona wysokim płotem. W samej stajni stało kilka koni, w tym cztery bojowe rumaki, wyraźnie wskazujące, że jacyś wojacy goszczą w gospodzie. Podniesione, wesołe głosy sugerować mogły, że w owej zabawa trwa.
W środku złączono kilka stołów i w pobliżu tego jednego, wielkiego zebrało się sporo ludzi. Chłopi, wędrowni kupcy, wolni - kolorowa mieszanka z okolic i traktu. Dziewki karczemne nanosiły dzbany pełne piwa, zaś zasiadający przy stole wyglądali bardziej jak zawodnicy niż biesiadnicy. Było głośno, ludziska przekrzykiwali się, próbując rozmawiać. Część zaczęła postukiwać naczyniami.
- Czy każdy ma już kufel?! - Ryknął paskudny mężczyzna z całą poparzoną głową. - Tak, dobrze! Czy ktoś jeszcze dołączy?! - Przejechał wzrokiem po sali, szukając potencjalnych chętnych na konkurs chlania o bliżej niesprecyzowanych zasadach. W sumie to chodziło o to, żeby się nawalić.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Lambert Grafton Wto Kwi 28, 2020 9:52 pm

Lambert wraz z Ser Gendrym Corbrayem siedzieli w kącie sali. Grafton oparty o ścianę przyglądał się popijawie. Chciał grac opanowanego wędrowca z Doliny, który ma coś do załatwienia. Prawdą jednak było to, że tylko czekał, aż zostaną zaproszeni do popijawy. Towarzysz nie był tym samym typem osoby co Lambert. Umiał pić ale robił to z umiarem. A w skrajnych wypadkach robił za przyzwoitkę.
Kiedy z serca sali dobiegały radosne dźwięki uczty Grafton nasłuchiwał tylko zaproszenia. Widok jego uśmiechu kiedy takowe padło musiało być co najmniej niepokojący. Bez chwili zwłoki natomiast odrzekł poparzonemu jegomościowi.
- Tu masz jeszcze dwóch chętnych. Ekscytacja i radość w głosie młodzieńca była zdecydowanie słyszalna.
- Kufle już mamy. Czekaliśmy tylko na kogoś do libacji! Lambert uniósł ochoczo kufel nad głowę, Corbray zrobił to z mniejszym zapałem, jednak któż nie lubi się napić na szlaku. Rycerze zbliżyli się do nawołującego, by się przywitać i przedstawić.
- Witaj Ser, jestem ser Lambert Grafton, a kolega to Gendry Corbray. Również rycerz. Młody Grafton wyciągnął wolną dłoń do brzydkiego mężczyzny w geście przywitania, jeżeli Rickard odwzajemnił to Corbray również podał. - Prawdę mówiąc miałem się dzisiaj powstrzymać od picia, ale jak zapraszają to nie wypada odmówić.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Wto Kwi 28, 2020 10:39 pm

- Rickard Tarth. Rycerz, pojedynkowicz, zakała rodziny. - Odparł, ściskając podaną mu dłoń. Naturalnie uśmiech z twarzy mu nie znikał.
- Zapomniałeś, żeś pijak. - Dodał człek, co wyglądał na twardego wojaka. Siedział zaraz obok Rickarda.
- I dziwkarz. - Dodał kolejny rosły człek, także siedzący tuż-tuż.
Rickard parsknął i wskazał na najbliższe towarzystwo, czyli trzech mężów, co widać po nich było, że od trudów walki nie stronią.
- Ser Cleos. Ser Robert. Ser Jamie. - Wskazał kolejno, najpierw na tego co mówił o pijaku, potem na tego co wspomniał o dziwkarzu a na końcu na tego, co nie miał nic do dodania, bo trzymał ryj w kuflu. Na tego ostatniego spojrzał karcąco.
- Rozgrzewam się. - Odparł Jamie, szczerząc się wesolutko.
To była pora na powitania, uściski dłoni i tym podobne. Potem Rickard kazał się swoim posunąć, aby rycerze z Doliny zasiedli blisko niego. Swoich miał na co dzień, po ciemku by ich po zapachu mógł poznać, który jest który. Zaś inni rycerze to cóż, zawsze jakaś nowość.
- Zasady są proste... - Zaczął, kładąc ciężko dłoń na stole. - Kto wylewa, ten wylatuje. I jak w turnieju, kto ostatni na polu, ten zwycięża. - Wyjaśnił, co przyjęto entuzjastycznie. W sumie stawiał, to co się mieli krzywić.
Rycerzom z Doliny dostawiono dzbany.
- Grafton... Wyście są z Doliny, prawda? - Zaczął, po opróżnieniu pierwszego kufla. - Co tutaj robicie?
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Lambert Grafton Sro Kwi 29, 2020 12:39 am

Przedstawienie się kolorowej i wesołej kompanii z Ziem Burzy przypadło Lambertowi do gustu. Od razu można poznać, że są to ludzie, którzy lubią i umieją się porządnie bawić. Każdy kolejny to coraz ciekawszy, a do tego rozmówca pochodzi ze znanego rodu. Zasady zabawy spodobały się Lambertowi jeszcze bardziej. W piciu był dobry, z bratem wymyślili nawet prześmiewczą dewizę ich rodu. "Graftonowie - Za kołnierz nie wylewamy".
-Kto wylewa ten wylatuje.. W takim razie mogę cię zapewnić, że nie uronię ani jednej kropli. Sam obstawiam, że ustoję dłużej od ciebie Ser. Młody Grafton powiedział to w nieco prześmiewczym i zarazem wyzywającym do konfrontacji stylu. - Jedyna osoba lepsza w tym ode mnie to mój starszy brat. Chociaż nie jest wiele lepszy. Zapytaj się Gendry'ego, że nie spotkasz tu większego miłośnika trunków.
Lambert wraz z Corbrayem usiedli na ławie obok Rickarda. Błyskawicznie przed nimi pojawiły się dzbany z alkoholem.
- Ano Grafton z Gulltown, największe i najpiękniejsze siedliszcze w Dolinie.
Zaraz po tym odezwał się cichy jak dotąd ser Gendry.
- Corbray z Heart's Home, kupa kamieni, znacznie odstająca od "wielkiego" Gulltown. Powiedział to w lekko ironiczny sposób, żeby podkreślić i lekko wyśmiać napuszony opis Lamberta.
- Podróżujemy sobie po Siedmiu Królestwach, szukając przygód i korzystając z młodości. Ale powiedz mi kolego, czy Tarth to nie jest ta cała Szafirowa Wyspa? Też daleko jesteście od domu. Lambert zaraz po zadaniu pytania wychylił i opróżnił przy tym pierwszy kufel.


Ostatnio zmieniony przez Lambert Grafton dnia Sro Maj 06, 2020 11:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Sro Kwi 29, 2020 1:55 am

- Zobaczymy. - Odparł Tarth, który też mógł sporo wypić, ale który pojęcia nie miał, że właśnie trafił na jednego z lepszych od siebie. Tak czy siak, na razie rozmawiali, zaś konkurs picia nie wspominał nic o tempie. W sumie to cale zasady były takie, że pić i nie wylewać. No w zasadzie to ten konkurs był tylko powodem, żeby się nawalić i tyle. I tak za godzinkę nikt nie będzie pamiętał, o co się rozchodzi - wszyscy będą już zbyt weseli i zajęci pitoleniem, seplenieniem i macaniem dziewek karczemnych.
- Oooo... Takiego brata to pozazdrościć. Mój to pipa. - Odparł, szczerząc się. - Znaczy ten, głowy słabej nie ma... Ale bije jak baba. I nudny jest, jak schnąca farba. - Dodał.
Wysłuchał ludzi z Doliny, wypijając kolejny kufel. Znaczy się, obalił go na raz i słuchał, rączką szukając następnego. Chwycił, pociągnął nosem i wzruszył ramionami.
- No jest. Szafirowa Wyspa bez szafirów. Ponoć piękne miejsce, ale mnie tam nie podobało się. - Odpowiedział, klepiąc Lamberta po ramieniu.  - Zatem z kompanami podróżujemy, bawimy się. Pijemy i walczymy!
Kompani bliznowatego krzyknęli na to "Aj!", potwierdzając.
- Robimy to samo, co i wy. Ale, ale... Teraz moja kolej. - Podniósł kufel. - I co, znaleźliście jakieś przygody? - Zapytał, nim wypił.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Lambert Grafton Sro Kwi 29, 2020 10:52 pm

No. Mogę powiedzieć, że dobrze mi się z bratem trafiło Lekko się roześmiał kiedy usłyszał, opinie Rickarda o swoim bracie.
- A może nie jest taki zły. Pewno zależy w jakiej okazji, ale przyznać muszę, że spodobało mi się to określenie z farbą. Ja na takich mówię, że są sztywni jakby mieli drzewiec włóczni w dupie. Haha! Rickard Tarth był podobny charakterem do Lamberta. A przynajmniej z pierwszego, na razie dobrego wrażenia. Zabrał się za drugi kufel i opróżnił go równie szybko co rozmówca.
- Dużo słyszałem o Tarth, muszę zobaczyć kiedyś na własne oczy. Może nie w najbliższej przyszłości, bo planuję powoli zbierać się do domu. No, ale może kiedyś. W głosie słychać było nostalgię i chęć powrotu. Do domu, a może do brata, pewnikiem każdego po trochu.
Zgranie kompanii Burzowców również przypadło Lambertowi do gustu. Ci to są zgrana zgraja. Szkoda, że Gendry gada tyle co kot napłakał. Zanim opowiedział przechylił jeszcze trzeci kufel razem z Rickardem zderzając się kuflami, przed ich opróżnieniem.
-Hmm przygody. Na pewno cosik się znajdzie. O! Może ten septon spod Stawu Dziewic. Staruszek był jednym z tych wędrownych septonów. Siedział cały nagi w strumieniu i bez przerwy krzyczał coś o zmyciu swoich win i grzechów, dopóki go nie zaczepiłem. O ile samo to nie jest bardzo dziwne, bo dziwacy zdarzają się wszędzie, to ten septon znał dokładnie moje imię. Wiedział z jakiego rodu pochodzę, oraz znał imię mojego ojczulka. Potem paplał coś, że trudno było go zrozumieć. To ja się go pytam skąd to wie. Lambert wziął potężny haust z kolejnego kufla. Pierwej żem myślał, że był poprzedniego dnia w karczmie, w której balowaliśmy, ale że Septon na popijawie nie pasuje, więc szybko tę myśl porzuciłem. A w odpowiedzi na moje zapytanie zaczął gadać jakieś bzdury o smokach i spustoszeniu. Tom go zostawił i pojechałem dalej. Zrobił na chwilę przerwę, by dokończyć kufel. - Mnóstwo dziwów na tym świecie mówię wam.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Sro Kwi 29, 2020 11:55 pm

A zbił się naczyniem i wysłuchał opowieści, szczerząc się. Jego kompani w pewnym momencie wybuchli śmiechem, ale nie przerywali Graftonowi opowieści. Dopiero gdy skończył mówić, bliznowaty odwrócił się do swoich "bratków" i szczerząc japę głupkowato zapytał:
- Słyszeliście go?! Septon mu do chlania nie pasuje! - Ryknął, otarł łezkę palce. Odkaszlnął.
- Czej, jak on miał... Eee... No, ten... - Zaczął Celos, pstrykając palcami i gestykulując na sposoby, które dobitnie pokazywał, że próbuje sobie coś przypomnieć.
- Gregor. - Rzucił Jamie.
- O kurwa, tak... Gregor. - Rickard wyprzedził Cleosa w potwierdzeniu. Widać wiedział, o kogo chodzi. - To był udany sukinsyn. Septon, jego mać, Gregor. Spotkaliśmy go w okolicach Rosby, w karczmie takiej jak ta... - Przeciągnął, pokazując ręką na wnętrze karczmy. - No więc wchodzimy sobie do karczmy, rozumiesz, wesolutcy i gotowi nieco popić. Humorki dopisywały, bo w drodze naszego Roberta taki przygodny rycerzyk zaczepił i na pojedynek wyzwał. Pamiętasz, Rob? - Zapytał, zaś kompan mu przytaknął, uśmiechając się. Niestety był to uśmiech niekontrolowany a w ustach miał piwo, tedy oblał nim dziewkę co ją se wziął na kolana.
- No właśnie... I ten, był rycerz. Mówię Ci, oberwaniec jebany. Skąd on ten garnek na łeb wziął, to ja nie wiem. Z ziemi wygrzebał, czy z jakiej wiekowej kolekcji podpierdolił? - Zapytał, ale nie oczekiwał odpowiedzi. Wzruszył ramionami. - Nieważne. Ważne, że nasz Robercik tak mu przypierdolił, że się chłopakowi to żelastwo na łbie obróciło tak bokiem, o tak. - Pokazał. - Rycerzyk, proszę ja Ciebie, kontratakował energicznie. Porządny zamach. Tylko ten, nie w te stronę. Nie ma co się dziwić, bo gówno widział. Ale tak go, kurwa, poniosło, że się o własne kulasy wypieprzył. - Parsknął. - Naturalnie udzieliliśmy mu pomocy. To jest, szturchnąłem go szpicem trzewika, żeby sprawdzić, czy wszystko dobrze. I było, oprócz tego, że chyba w tracie upadku gdzieś mu godność osobista wypadła. Ale ten, chuj z nim... Karczma. - Odkaszlnął i napił się łyczek. Nie była jego kolej, ale musiał bo dużo mówił. - Więc wchodzimy do karczmy i rozsiadamy się. Pieczyste, piwko, dla koni pasza dla nas jakaś dupka. Standard. Ale wtedy przysiada się ten Gregor. Widać, że septon. I wita się z nami "dzielni rycerze" i ten tego. Prosi o poczęstunek. - Pstryknął palcami. - Byliśmy w dobrym nastroju, więc oczywiście daliśmy mu się dosiąść. Czym stół bogaty i tak dalej... I on na początek nam tam, żebyśmy razem siedmiu podziękowali za tę chwilę. - Wyjaśnił, raz jeszcze popijając. - My mu na to, że dobra. W końcu tam niech ma. I tak sobie zaczęliśmy pić, jeść, o starych dziejach gadać. Dzban za dzbanem i jakiś czas później septon Gregor pożyczonym od mnie mieczem pokazywał, dodam że stojąc na stole, jak by tym zasranym żelaznym pokazał. Wyzywał ich... Kurwie syny, chuje. Oberwało się wszystkim, od króla zaczynając, na owcach kończąc. Normalnie zanim się spierdolił pod stół, dwukrotnie wzbogacił mi zasób słownictwa. - Uśmiechnął się. - Rankiem. Znaczy no, pijackim rankiem, czyli tak po południu... No, nieważne. Znaleźliśmy go, jak spał przytulony do tłustej maciory, w chlewiku! Z początku myśleliśmy, że to maciora tak głośno chrumkała, ale to nasz septon chrapał. Kurwa, gdyby nie to, że septon, pomyślałbym, że komuś do łoża małżeńskiego się właśnie wpakowałem.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Lambert Grafton Czw Kwi 30, 2020 6:46 pm

-Hahaha! Spotkać takiego Septona to marzenie. Tak powinno wyglądać kapłaństwo! Pić się nie boi, z wiernymi umie się zabawić. Jak tego całego Gregora spotkam, to zaproponuje mu posadkę w Gulltown. Jestem pewny, że brat uznałby to za wspaniały pomysł. Ten obecny septon u nas to jeden z tych świątobliwych, co to się gniewu Siedmiu boją. Lambert napełnił sobie kufel alkoholem. - A jak już o Siedmiu mówimy, to za Ojca na Górze, żeby nas chronił jak dotąd to robił. Jeżeli bez zgrzytu ludzie przyjęli toast to wychylił z nimi kufel.
- A co powiecie na to, że w Duskendale widziałem dziwne zwierzęta, do koni podobne. Takie dziwne były, białe w czarne paski, albo na odwrót. Tak chyba czarne w białe. Malowane jak farbą od grzywy po same kopyta. Tu zrobił kolejną przerwę na popicie. - Na tych dziwakach jeździły dwa grubaski. Grube jak cholera, poubierane w jedwabie tak jaskrawe, że widać by ich było z kilku mil. Mówili w cholernie dziwnym języku. Mówili na te zwierzęta zebra, chociaż nie jakoś inaczej. Nie ma to już teraz znaczenia. I tutaj opróżnił kufel. -A może wy chłopaki wiecie jak takie cudaki się nazywają? Wyglądacie mi na takich, co już takie widzieli.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Czw Kwi 30, 2020 8:14 pm

- Ja tam porządne blachy wolę, ale niech będzie! - Rzucił z werwą i podobnie uniósł swój kubek, tak, że gdyby ten był pełny, mogłoby się wylać. Przerażony spojrzał na naczynie i zbliżył je do twarzy z miną mówiącą "o kurwa, mało brakowało". Potem wypił i znów się uśmiechnął. - Skoro zaś o toastach mówimy... - Zaczął, nalewając sobie. - Za dziewice, ciasne i słodkie! - Huknął, tak, żeby go usłyszano. I wypił kolejny kufelek, licząc, że reszta tak samo zrobi.
Na pewno byli z nim towarzysze. Cleos obtarł usta wierzchem dłoni i wyszczerzył się.
- Ty to za brzydki jesteś na słodkie panny. - Rzucił.
Rickard parsknął. - Aj... Prawda to. - Odparł. - Jam z tych, co facjatę mają paskudniejszą niż kutasa. - Dodał i zarechotał. W sumie to taki siusiak jest brzydki kawał mięcha.
Odnośnie tego konia. Tego białego w czarne paski, czy na odwrót.
- W życiu, kolego. W życiu. - Odpowiedział, kiwając głową. - Ale jak dziwnie gadali, to pewnie z Essos byli. - Tak wniosek miał. No bo gadał już z różnymi osobami, z każdej chyba części Westeros i zawsze normalnie to szło. Natomiast takie bełkotanie to mu się kojarzyło właśnie ze Wschodem. Pewnie jego brat byłby w stanie powiedzieć coś więcej. Znaczy ten, chyba...
- Skoro już o takich sprawach mówimy, to kiedyś widziałem ja taką wielką czaszkę. Dziwną trochę. - Zaczął, nalewając sobie kolejny kubek. - Było to w Starym Mieście. W burdelu, którego nazwa mi się trochę ten... No, rozmyła. - Mówił. - Jak wchodziliśmy, to byłem w trzy dupy najebany. I ten... Tak tam sobie siedzieliśmy kulturalnie. Już po sprawie, więc w kości z dziewczynkami zagraliśmy. Naturalnie na rozbieranego, ma się rozumieć. - Uśmiechnął się. - I tutaj wchodzi do burdelu taki mocarny typ, kudłaty. W sumie nie jakiś wysoki, ale za to z dwoma dwuręcznymi mieczami na plecach... - Wyszczerzył się. - I ten, z tą czaszką. Zaczął coś najętej dupci mówić, że on z Nocnej Straży, że wielki wojak i tak dalej. Gadał, gadał, gadał... Prawie mi się to w całość zlało, tak pierdolił. O tym, że rekrutuje. Że olbrzyma sam ubił. I że jakiś traktat o walce napisał, co to chce go do maesterów do biblioteki oddać. - Wypił łyczek, gestem dłoni pokazując "momencik". - W sumie chuje śmuje i pierdolenie, ale tym olbrzymem to mnie zainteresował. I tak se teraz myślę... Wy macie tych chujków górali w swoich górach, no nie? Oni takie dzikusy. To może i olbrzymy są, a?
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Lambert Grafton Sob Maj 02, 2020 1:01 am

Rozmowa kleiła się cycuś glancuś. Po kilku kuflach Lambert się rozluźnił. Na toast Rickarda wzniósł wysoko kufel i krzyknął z wszystkimi. - No jasne! Za dziewice, niech będą słodkie jak miód z najlepszych pasiek!
I opróżnił kufel razem z Rickardem.
Na komentarz ser Cleosa zaśmiał się wraz z nim. - Po odpowiedniej ilości piwa będziesz piękniejszy, niż niejeden książe. Lambert chwycił za dzbanek i zaczął napełniać kolejny kufel, a jak ten Rickarda był pusty to również mu nalał.
- Ano pewnikiem z Essos byli, tylko w cholerę dziwnie gadali. Valyriańskiego się w życiu nasłyszałem, bo z bratem urządziliśmy sobie mały wypad po Wolnych Miastach. Oj co się wtedy działo... No, ale wróćmy do rozmowy. Brzmiali jakby im kiełbasa stanęła w gardle. Chrząkali jak świnki. W sumie nawet podobni byli Haha! Upił haust z siódmego, a może już ósmego kufla.
- A olbrzymy. Z tego co wiem to pełno ich było w Westeros zanim przybyli tu ludzie. Podobne wielkie z nich sukinsyny były. Taki  jeden mógł drzewo wyrwać z korzeniami i używać jak maczugi. I tu muszę cię Kumplu rozczarować ale giganty wymarły. Śmieszne bo wychodzi na to, że ludzie je wybili, ale jestem prawie pewny, że ten cwaniaczek z Nocnej Straży znalazł sobie taką czaszkę. Słyszałem, że zimno i lód konserwuje. Czy zimno działało na kości tego nie wiedział, ale nie widział innego wytłumaczenia, żeby kości wytrzymały tak długo.
- No ale pieprzyć giganty. Muszę przyznać, że od samego początku interesuje mnie historia tej blizny na twojej twarzy. Jak chcesz się nią podzielić to chętnie wysłucham. Lambert nie wiedział, czy nie porusza tematu zbyt wcześnie, ani, czy nie jest dla rozmówcy zbyt drażliwy. Przy niechęci do odpowiedzi po prostu zaczeka jeszcze parę kolejek i wtedy powinno pójść łatwiej. A tak rozmyślając skończył kolejny kufel
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Sob Maj 02, 2020 2:16 am

- Mówisz zatem, że napotkany jegomość to był łgarz, tak?- Zapytał. Jednak nie czekał na odpowiedź. - No cóż, ja tam tylko czaszkę widziałem, kości znaczy. Ale może prawdę mówicie... W końcu kto normalny nosi tak se dwa dwuręczne miecze na plecach? Z tym gościem musiało coś być nie tak. - Podsumował, śmiejąc się i rozkładając ręce. Trudno, nie zobaczy nigdy takiego giganta w akcji. Chociaż może... Może jednak one za tym Murem są. I jak kiedyś go za rozróbę ześlą na Mur, to zobaczy.
- Chcesz znać historię mojej gęby, tak? - Uśmiechnął się, popijając piwka. - Nie ma problemu. Ale to krótka opowieść... - Zaznaczył. Jednym łykiem opróżnił kufel i nalał sobie jeszcze. - No więc tak to było, że jak przerżnęliśmy pod Fairmarket, to zostałem ranny. W mordę, no. Młócka była, ktoś mi hełm strącił i tak to wyszło. Uratowali mnie, ale byłem nie do życia. Ledwo uszliśmy, jednak pogoń dognała nas, gdy lizaliśmy rany w pewnej wiosce. - Westchnął i wzruszył ramionami. - Ociemniały byłem od medykamentów a chatę co w niej mnie ułożyli, podpalono. Bandaże się zajęły i tak wyszło. Zanim mnie wywlekli i ugasili, wyglądałem tak. - Pokazał twarz. - Znaczy gorzej. Bo na świeżo było gorzej. - Dodał. Ale chyba nie trzeba było dodawać, że w chuj bolało.
- Moja kolej... - Rzucił, wskazując na rozmówcę kubkiem. - Czy poznam i zrozumiem historię tego tatuażu? - W sumie to ciekaw był. W Westeros to nie było popularne.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Lambert Grafton Sob Maj 02, 2020 4:06 pm

- Może i mieczami władać umiał, ale giganta raczej nie zabił. Lambert poklepał ręką swój dwuręczny miecz wykonany z wyśmienitej stali. - Chociaż i w te miecze bym powątpiewał. Ja sam walczę tą pięknością. I mogę powiedzieć, że jedną ręką bym długo nią nie pomachał.  
Historia z twarzą była na tyle zwyczajna, że wcale takiej nie obstawiał. Prawdę mówiąc Lambert nie obstawiał żadnej wersji, myślał że zostanie całkowicie zaskoczony.
- Widziałem poparzonych od wrzącego oleju. Ale wtedy twarz wygląda, jakby się rozlewała. Ty przy takich jegomościach wyglądasz pięknie. Pociągnął z kufla. - No ale cóż takie rzeczy się zdarzają. Wojna.. Wojna nigdy się nie zmienia. Lambert znów uniósł kufel nad głowę.
- Za poległych kolegów! Żeby było ich jak najmniej. Wybębnił cały kufel i otarł rękawem pozostałości z wargi.
-A tatuaż, to też nie jest specjalna historia. Zrobiłem go po pijaku w Pentos chyba. A może w Lys. Nie pamiętam. Rozmyło mi się. Tutaj lekko przedrzeźnił Rickarda. - I tu mi się udało, bo o ile ten mi w miarę pasuje, to brat gorzej trafił. On ma szarego lewiatana i to na samej dupie! Haha! Oj powiem ci Rickard, że z nim to są popijawy. Jak będziesz kiedyś w Dolinie to wpadaj, na pewno zajebiście się będzie pić. Nalał sobie kolejny już kufel.
- Powiedz mi Ser, bo wprost uwielbiam historie z bitew. Macie jakieś ciekawe historie z frontu. Znowu nie był pewny, czy nie jest to drażliwy temat. Ale skoro bez problemu wspomniał o ranie, to raczej śmiało mógł o to pytać.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Sob Maj 02, 2020 6:42 pm

- Jedną ręką byś nie miał dźwigni. - Zauważył, uśmiechając się. Jedną ręką to można było machać takim mieczem, fakt. Ale kontrolowanie go i precyzja to co innego. Zaś w walce ważne było, aby po pierwsze to trafić. No i machać tak jak cepem bronią równie szlachetną co miecz... Jasna cholera, toż to przecież dzięki takiej dźwigni miecz trzymany oburącz stawał się bronią zdolną do niezwykle pięknych pokazów szermierczego wyrafinowania.
- Za poległych. - Przyjął toast i opróżnił kubek jednym, potężnym łykiem.
- Jeśli będziecie mieli tam jakiś turniej, to pewnikiem wpadnę. Albo po prostu, jak będzie się z kim bić.- Zaśmiał się. Ba, zarechotał. No, po prostu, kurewsko uwielbiał się bić. A jeszcze lepiej, jak były to osoby wartościowe i stające do walki twarzą w twarz, a nie bawiący się w zasadzki i te wszystkie takie. To to było na wojnie potrzebne, ale przyjemność była wtedy żadna. Jeśli zaś o tatuażu mowa, to faktycznie żadna to była opowieść i w sumie nie miał co komentować. Poza tym, że zaśmiał się, kiedy rozmówca wspomniał o tym, iż był zbyt nawalony, by pamiętać - jemu też się to zdarzało.
- Jeno Fairmarket, z takich większych. - Odparł. - Ostrzegam jednak, że najlepsze opowieści to mogą obserwatorzy wam zaoferować. U mnie to wyglądało tak, że zaszarżowaliśmy i związaliśmy się ostrą walką z przeciwnikiem. Normalnie młócka. Kolczastą maczugą łupałem na lewo i prawo. Biłem się zaciekło i w miarę im dłużej się zmagaliśmy z wrogiem, opadałem z sił. Pot zalewał mi oczy, zaś broniłem się coraz mniej energicznie. Rąbnąłem gościa, co miał na głowie kapalin. Trafiłem w bok twarzy, a że miał tam tylko plecionkę kolczą i kaptur pikowany, to miazga! Kolce się wbiły, kości gruchnęły, krew trysnęła! Na miejscu trup! Potem zaś ciemno i...  - Uśmiechnął się. - Resztę znasz. Teraz Ty.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Lambert Grafton Sob Maj 02, 2020 8:44 pm

- Ano dźwignia, bez tego ni huhu. A jeszcze jak się złapie w połowie głowni złapie do sztychu. A ludzie mówią, że dwuręczniaki są nieporęczne. Lambert kochał walkę właśnie dwuręcznym mieczem najbardziej szlachetną broń ze wszystkich. - Tylko te łuki i kusze. Są jak wrzód na dupie. Nienawidzę z głębi serca. Lambert odchrząknął i splunął w kąt karczmy.
Lambert wsłuchał się z uwagą w wywód Tartha. - No cóż u mnie wcale nie było ciekawiej. Jak powszechnie wiadomo Dolina to nudy i pokój, więc jedyną uciechą tego typu są górskie plemiona. Dzikie i ponoć wywodzące się od Pierwszych Ludzi klany nie znają nawet obróbki żelaza. Jedyne co mają to skradzione. Całkiem podobni są do Dzikich zza muru. Opróżnił kufel z boskim nektarem. - No jeszcze są grasanci, ale oni to prędzej na traktach i za Krwawą Bramą. Grafton na chwilę się zamyślił.
- O ale jest jedna historia. Jak się biliśmy z Czarnymi Uszami pod Heart's Home. Wtedy to się z Gendrym spotkaliśmy. Spojrzał w stronę wstawionego już Ser Gendrego Corbraya, a ten tylko podniósł kufel i potwierdził radośnie.
- No patrz ten się już schlał. Wiedziałem, że ma słabszą głowę. Wziął dzbanek i znowu napełnił oba kufle. - Lord Corbray, stryjek Gendrego szukał chętnych do rozprawienia się z jednym z górskich klanów. Oczywiście się zaciągnąłem. Nie było nas wielu. Ale liczebność nadrobiliśmy wyszkoleniem i uzbrojeniem. Ich strzały nie przebiją nawet płytowego pancerza. Jedynym problemem może być strzała w oko, jeden z moich towarzyszy czuł się zbyt pewnie i oczywiście ruszył bez hełmu. Siedmiu świećcie nad jego duszą. Ich bronie wyniszczone i zużyte łamały się w zderzeniu z poważną stalą. Upił łyk z kufla i od razu ciągnął dalej. - Jeden z krewnych Gendrego dzierżył Lady Forlorn z valyriańskiej stali. Ciął przeciwników jak masło. Widziałem na własne oczy jak przeciął miecz dzikusa a potem jego samego od obojczyka po pachwinę. Przekroił go na dwoje! Oj zrobiliśmy wtedy pogrom. Dokończył kolejny kufel. -Dobra to teraz wy.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Nie Maj 03, 2020 1:15 am

- Poważnie? - Zapytał. Nigdy nie słyszał, żeby kto tak mówił. Pewno Lambert trafił na takiego, albo takich, co to się gówno znali a lubili sobie pogadać, jakby wszystkie rozumy pozjadali. Taki Tarth to za uczony nie był, ale jeśli chodziło o broń i metody zbijania - znał się. Natomiast nie udawał, że zna się na strategii czy taktyce, albo wielu innych sprawach. - To pierdolili. Sama finezja, wa jego mać. I w zapasach pomocne. - Dodał. I prawdę mówił, bo czy i miecz, czy wieli topór, można tym było zręcznie operować, nawet w bliskim dystansie.
O kuszach i łukach nie mówił. Posiadał kuszę i stosował... Co prawda tylko na zwierzęta takie normalnie i innego rodzaju "zwierzęta", które same się prosiły.
- O kurwa... - Rzucił, odsuwając puste naczynie od ust. Kolejny kubek opróżniony i zaczyna się robić ciepło.  - Znam Ci ja opowieści o broni z valyriańskiej stali, ale żeby tak człeka na pół? Nosz kurwa, to ten wasz koleżka musiał być nielichy chłop. Wielki niby stodoła! - Zaśmiał się. - Nie, poważnie, nie przypuszczałem, że to takie aż ostrza są.
- Moja, tak?... - Westchnął. - No dobra, to moja. Więc niech będzie... okolice Rain House. Tam to zeszliśmy na ląd. To była moja pierwsza przygoda, jak już wybyłem z Tarth. Znaczy tak wybyłem całkiem, bo bez solidnego powodu wracać nie zamierzam. - Mówił. - Tak czy siak, obraliśmy sobie kierunek na zachód i wędrowaliśmy. Przystanęliśmy w jakieś wsi, kompletne zadupie, ale mieli kobiety i alkohol. Co prawda jedno i drugie trochę kit, ale dla małej grupki bandytów wystarczyło. Popiliśmy trochę i postanowiliśmy pomóc. Znaczy odwiedzić tych chujków. - Odkaszlnął. - Bo wiesz, że oni się nawet nie kryli. Pan tych ziem, znaczy rycerz na włościach to jakiś stary i zramolały był. Synów nie miał. Już nie miał. Dupa kompletna. Ale... Bandyci. Tak więc podchodzimy pod tę ich jaskinię, a oni na nas czekają, już ładnie ustawieni i tak dalej. W sumie to my się o dyskrecję nie staraliśmy, także jasne. I ten... Mierzą do mnie, bom pierwszy był w pochodzie, z kusz. Ale takich chujowych, co to gówno mogą. Łuk drewniany, chujem naciągane. - Uśmiechnął się. - Spierdalać - oni do mnie. A ja do nich, że chyba ich pojebało i zaraz im najebiemy. Wtedy strzelili... I chuj. Miałem na sobie stal z Qohoru, kurwa. A oni gówno w rękach. Dwa bełty mi się od napierśnika odbiły. To wziąłem tak i ręką jakbym z barku coś strzepnął. I się śmieję tak perfidnie. I jeb ich, bratki, lać... - Wypił. Westchnął. - Koniec. Walka opisu nie warta.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Lambert Grafton Nie Maj 03, 2020 1:13 pm

-Poważnie. Ubierali się w takie cieniutkie zbroje. Podniósł dwa palce i zbliżył je jak najbardziej mógł, by prześmiewczo pokazać cienkość zbroi. - Liczą na szybkość, ale co im da szybki miecz jak napotka na dwuręczną broń i płytową zbroję. Lambert cieszył się, że spotkał kogoś, kto równie jak on pała sympatią do dwuręcznej broni. Nalał sobie już chyba jedenasty kufel.
-Powiem ci kolego, że miałem taką samą reakcję jak ty. To był pierwszy raz, jak widziałem popisy valyriańskim orężem. A najlepsze było to, że Corbray nie był wyższy ode mnie. Co prawda musiał umieć walczyć, bo u Gendrego w rodzinie najlepszy wojownik ma zaszczyt dzierżyć Lady Forlorn.
Wsłuchał się w relację Rickarda o tępieniu bandytów. Upijając tym razem w spokoju swój jedenasty kufel.
- Ha! Pieprzone rabusie. Dobrze, że nie mają lepszego uzbrojenia. Chociaż w może wtedy ich tępienie byłoby ciekawsze i nieco bardziej wymagające. Dopił i odstawił kufel w celu napełnienia.
-  à propos ciężko uzbrojonych. To wcale nie tak daleko stąd zaczepił mnie rycerzyk. Od stóp do głów zakuty w blachę. Dzierżył tarczę z takim śmiesznym herbem, różę czerwoną na białym tle miał, z dupy bez żadnego powodu wyzwał mnie na pojedynek. Pieprzył coś o tym, że zaprzysiągł na swój honor, że dla czcigodnej Stokrotki, czy jak tam jej było. Gendry! Pamiętasz może, jak tam jego dziołcha miała? Zobaczył ściętego i śpiącego na blacie już towarzysza. Na ten widok machnął ręką i kontynuował wypowiedź.
- Nie ważne imię miała od jakiegoś kwiatka. No ale dalej... Chłopak młodszy ode mnie mówił, że sto rycerskich pojedynków wygra, że obiecał cosik na podwiązkę ukochanej. Upił już połowę z trunku, którego napełnił przed chwilą.
- Zapytałem się go ile już tych pojedynków wygrał. Opowiedział mi tylko, że nie moja sprawa, no to mi nic innego mi nie pozostało jak stanąć z nim do walki. Dziwak był taki pewny wygranej, że już Gendrego wyzywał do kolejnego pojedynku. Wydudnił kufel. - No to jak pojedynek się zaczął, to starczył mi jeden zamach zza głowy, by rozkruszyć mu tarczę i powalić młokosa. Powiedz mi kto normalny, albo chociaż z krztą doświadczenia zasłania się tarczą przed mieczem dwuręcznym.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Nie Maj 03, 2020 6:32 pm

Rycerz z Tarth darzył sympatią ogół broni białej i opancerzenia. Sam osobiście to preferował raczej korzystać z broni jednoręcznej i tarczy, ale jak każdy porządny wojak poszerzał swoje możliwości, dywersyfikując swój zasób broni oraz nabywając coraz to większe umiejętności w korzystaniu zeń. Wiadomo było, że to sytuacja określa, jaki rodzaj wyposażenia będzie najskuteczniejszy.

- A to ci ciekawy kolega... - Parsknął, rozciągając się w siedzisku. - Sto pojedynków wygra, w imię jakiejś panienki. A niech go chuj... Ja tam, kolego, wolę żyć i walczyć dla siebie. Dla przyjemności znaczy. I jak mnie kto z taką motywację wyzywa, to ja go rozumiem. W zasadzie bardzo dobrze rozumiem, bo i taki sam jestem. Czasem, rozumiecie, wygra się a czasem to nie, ale jak dla mnie, do walki zawsze stanąć warto. Chyba, że jest ona nierówna, to wtedy kpina nie wyzwanie. - Skomentował. I słuchał dalej, popijając... O kuźwa, nie miał pojęcia, który kufel. A, nieważne, jak padnie to padnie.
- No dobra waść, niby to by moja kolej była. Ale... - Wzniósł palec. - Ale ja to mam do was to, em... No... Niecierpiące zwłoki pytanie, skorośmy już o broni zaczęli mówić. - Kontynuował. - Bo mówicie, że mu tą tarczę rozjebaliście, a? I że tak zasłaniać się nie radzicie. - W ogóle to uważał, że ser Lambert miał szczęście, iż mu miecz w owej tarczy nie utkwił bo tak mogło być. Jednak to swoją drogą. - To co byście w starciu z takim mieczem poradzili, e? Znaczy się, jak odeprzeć taki atak?
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Lambert Grafton Nie Maj 03, 2020 7:24 pm

- Widać, że dopiero co z zamku tatusia wyszedł. Nie jestem pewny, czy w ogóle umiał walczyć. Zobaczył tylko denko kufla. Sam nie wiedział, kiedy go opróżnił. - Obstawiam, że zbyt wielu bajań się naczytał i zapragnął wyruszyć na przygodę. Nalał kolejny kufel. - Jak mam być szczery to przez chwilę się obawiałem, że chłopaka ukatrupiłem. Jak miecz trafił w tarczę prawie calusieńka się rozpadła, a jak się potem okazało wybiłem mu bark. A do walki stanąć warto, a jak! Nawet po to by przekonać się ilu jest lepszych od ciebie, a jeszcze ważniejsze to dowiedzieć się ilu można rozłożyć na łopatki. Ha!
Lekko rozbawiony widział zmagania Rickarda z wysłowieniem się Lambert przeca nie wiedział ile może pomieścić nowo poznany kompan. A sam czuł i wiedział, że nie zbliżył się do połowy swojej wytrzymałości.
- Jeżeli niecierpiące zwłoki to pytaj. O broni to zawsze. Upijał jednak alkohol wolniej i z większym umiarem.
- Ano tarcza poszła. Jak tak dłużej się zastanowić to ten rycerzyk przykuwał większą uwagę do wyglądu, niż do użyteczności i wytrzymałości uzbrojenia. Mówiłem, że na czerepie hełmu miał paie pióra? Grafton uniósł rękę nad głowę, by pokazać szacowaną długość piór i być może pomóc wyobrazić to Rickardowi.
- A, że co bym zrobił w jego sytuacji. Kurde.. Pewnikiem musi to być straszny widok, jak ktoś większy runie na ciebie cięciem z nad głowy. No ale ja bym się usunął przed uderzeniem, albo zmienił trajektorię ostrza swoim. Potem atakujący jest odkryty, a przynajmniej na tyle ile puści zbroja. Blokowanie takiego uderzenia aż prosi się o guza.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Nie Maj 03, 2020 10:20 pm

- No jak na moje, to przynajmniej będzie miał nauczkę. Znaczy się oberwał cokolwiek... Pewnikiem skoro taki mocny w gębie a w ramieniu wątły, to jeszcze nie dość oklepany, ale to ten... - Odkaszlnął i zaśmiał się lekko. On już tak był w połowie swojego limitu, co znaczy, że z wolna go tam brało. - Ale to się zmieni. Raz czy dwa zarobi po tym swoim łbie i mu się wszystko unormuje. Kto wie, może nawet zacznie się jak normalny rycerz zachowywać i będzie na turniejach czy wojenkach szczęścia szukał. - Uśmiechnął się wesoło, acz widok siłą rzeczy musiał być paskudny z tym jego ryjem.
- I co? - Zapytał. - Pióra ujdą. Bardziej to jak ktoś się wiesz... Na turniej jakiś specjalnie wybiera. Elegancka zbroja, poczet i te sprawy. Tak w drodze czy bitce to to piórko długo nie pożyje. - W niczym takie piórko nie szkodziło, acz Tarth bardziej preferował i cenił sobie prostą elegancję niż jakieś tam ozdoby, jak choćby jelec na mieczy we lwie głowy czy głowica z kamieniami szlachetnymi. Błyszczy to to taki, głupio wygląda. Jeszcze imię temu nadaj, to całkiem ciul.
- Ano straszny... Hehe... - Zaśmiał się, popijając. - Jak jesteś chłop jaki z sierpem. Jak jesteś porządnie wyszkolony, to bolączki nie ma. Otóż jak tak się rozpędzasz, to się sam o guza prosisz, a jak znad głowy walisz, to się w cholerę odsłaniasz. Rozumiem, że wyście, kolego mój kochany... Ten, bo zbroję mieliście, nie? No tak myślę. Ale i tak bym... - Pociągnął nosem. - Znaczy jakbym miał miecz czy inną broń na obie łapy, to bym na półmiecz albo drzewcem złapał, zbił i was łup głowicą, albo pchnięciem w gardło, jeśli tam jeno kolczuga. Ewentualnie hak za łeb, sierpa w na nogi i się mocujemy. Albo bym skorzystał, żeście rozpędzeni, bym trawersował i "wściekłym" po łbie czy karku. Zaś jakbym miał tarczę, to bym nią zbijał... Zbijał, bo tak trzymać i czekać, to chuj jest. Trzeba zbijać i od razu kontrować. Płynnie, o. - Popił. Mlasnął. - Dobre piwko, zimne... O czym to ja? A tak... Płynność jest, rozumiesz, bardzo ważna. Jak zmieniasz pozycję, jak się bronisz, to nie na pusto, od razu atakujesz, albo starasz się o sytuację do ataku. Bierne bronienie się, albo uciekanie to chuj, słabizna. Obrona zbiciem i atak. Zmieniasz pozycję to i atakujesz. No nie? - Rzucił głośniej.
- Uee-ee... - Odparł Celos, opadając na blat stołu.
- Tak jest...
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Lambert Grafton Nie Maj 03, 2020 11:54 pm

- Mam nadzieję. Dobrze się stało mimo wszystko, że na mnie trafił. A nie daj Ojcze, by trafił na kogoś, kto nie bał by się zrobić mu większej krzywdy, a co gorsza nawet zabić. Jednego martwego paniczyka więcej z takiej głupiej przyczyny to ostatnie czego potrzeba. Lambert czuł, że naruszył coś w okolicach połowy swojej pojemności wraz z czternastym kuflem.
- O! O tak dokładnie na turnieju to niezłe dziwactwa widziałem. Tam u was przecież Durrandonowie poroża na hełmach noszą. Ale jak taki młodziak na gościńcu się stroi bez wyraźnej przyczyny to aż się prosi o guza! Nie mówiłem już tego? Widać alkohol zmniejsza mi słownictwo haha! Tak Młody Grafton zdecydowanie przekroczył połowę swoich możliwości.
- A no wiem, że się odsłaniam. Nie jestem na tyle zielony, by nie być gotowym na kontrę. Ten pierwszy cios był na sprawdzenie i wyczucie przeciwnika, a zbroję to i owszem. Nie stawałbym gdybym nie miał takiej przyodzianej, jak to sam mówiłeś jak walka nie równa to kpina nie wyzwanie... Zdrowie! Żeby każdy nasz pojedynek nie był kpiną! Wykrzyczał, jednak zaraz po tym zwrócił uwagę, że ma pusty kufel.
- No patrz jak to szybko wchodzi, nawet nie wiem kiedy go opróżniłem. Wziął swój kufel i zaczął nalewać. Troszku mu się ulało ale pieprzyć to. -No a do walki z inaczej uzbrojonym przeciwnikiem wybrałbym inną taktykę. A na taką sytuację jak ta to pewnikiem zbiłbym uderzenie i wykorzystał impet do zadania mocniejszej kontry. A chociaż w zapasach zawsze byłem dobry to wolę walkę na stojąco. W tych moich blachach cholernie ciężko szzmotać.. szamotać się na glebie.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Pon Maj 04, 2020 1:06 am

- Dobrze, że z własnego wyboru a nie żony. - Zaśmiał się, myśląc o rogatych Durrandonach. Chociaż kto to tam wie ten wielki świat polityki łóżkowej? Kto z kim śpi, czyją żonę kto obraca i takie tam podobne duperele, które dla przyzwoitego rycerza od wpierdolu i alkoholu nie miały znaczenia. On to tam kurwy obracał i na turniejach przeciwników w obroty brał.
- Znaczy... Żeby żaden nie był kpiną? - Zapytał. Trochę już mu się mieszało w tym gwarze i po piwsku. - Tak, tak... Żeby żaden nie był kpiną! - Powtórzył, wznosząc kufel napełniony do połowy i wychylił. Jak to dalej tak pójdzie, to to przecież zaraz ryjem o stół będzie... A ten Lambert, kurła, zawodnik twardy. Oj Lambert, Lambert, Ty chuju. - pomyślał.
- Dobre zbicie nie jest złe. - Rzucił wesoło. W miarę wyraźnie, ale ten alkohol się czuło i to nie tylko nosem, że z japy. - Takie szybkie siup i z drugiej strony fałszywym ostrzem na na trawersie. - O jak on kochał takie szybkie, precyzyjne akcje... Ciu, ciu i po gościu! Strasznie fajnie się tak młodych okładało. Aż wtedy to się łezka kręciła i przypominało się, jaki to człowiek w ich wieku był.
- Nie no, panie... Zapasy ważna rzecz. Element, proszę ja Ciebie, ten tego, sztuki. W zbroi trza umieć, bo to jak cię przeciwnik w ten dystans weźmie, wyjścia już raczej nie masz i trzeba się turlać. Zasłonę ciach i pugniałkiem w twarz. Albo w pachwinę...
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Lambert Grafton Wto Maj 05, 2020 1:53 pm

- Ano bardzo dobrze, że sami sobie rogi ubierają. Zaczął się śmiać razem z kumplem Rickardem. Co to byli by za królowie co sobie rogi przyprawiać pozwalają. Chociaż ostatnio nie najlepiej im idzie o czym świadczyć może utracenie Dorzecza.
-A przeca nic nie mówiłem, że nie są ważne. Jeno żem powiedziaał, że nie lubię się w w całym tym żelastwie na ziemi męczyć. Czasami trzeba, a jak jest potrzeba to się nic nie zrobi. Każdy miał osobne zdanie o tym elemencie walki. Ale czy Lambert nazwałby to sztuką? Raczej nie. A! właśnie, ciekawą historyjkę ci opowiem a propos nakłuwania puginałem. Lambert sam nie wiedział, czy była prawdziwa, ale czy miało to jakieś znaczenie? W tym stanie libacji prawda zlewa się z bajaniem.
- Kiedyś podczas jednej z bitew w Westeros dwie strony tłukły się w dzisiejszym Dorzeczu. Dawne królestwa kłóciły się jak zawsze o granice. Przynajmniej ta rzecz się od wieków nie zmieniła. - No oczywiście jedna strona sromotnie przejebała, więc król przegranych wziął dupę w troki i próbował spieprzyć z pola bitwy. I na próbach się skończyło, bo pogoń zaraz go dorwała. Dokończył nasty już kufel, po czym od razu napełnił, a jak i Rickard miał pusty to bez skrupułów i jego kufel napełnił.
- No także ten. Władca zleciał z konia i rzuciło się na niego dwóch zbrojnych. I ciekawe mój kolego  zaczyna się teraz, bo przez jakieś dziesięć minut próbowali go zasztyletować, a on tak szczelnie był zakuty, że ni chuja go nie mogli nakłuć. Po pewnym czasie przyjechała odsiecz, a władyka wrócił bezpiecznie do domeny. Grafton przemilczał to, że fartowny król zginął w następnej bitwie, w której brał udział. Ale cóż, nie to było tera istotne. - Oj taką zbroję to warto mieć. Tylko ciekawe jak dużo by ograniczała ruchy. Co sądzisz?
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Wto Maj 05, 2020 9:54 pm

Odsunął kufel dłonią, którą następnie pokazał "chwila moment". Rickard nigdy wielkim myślicielem nie był, aczkolwiek na swoim rzemiośle i narzędziach się znał. Tylko w tym stanie to musiał wszystko do kupy zebrać.
- Ja to tak uważam, kolego... No ten... Że to trochę są bujdy. Że króla obstawa opuściła, to ja rozumiem, chujowo, ale mogło się zdarzyć, no. Mogło... - Choć nawet dla Rickarda było to takie trochę naciągane. Do tych Gwardii to zawsze wybierano takich dzików, co to na krok króla by nie odstąpili. Taki, co żyli służbą, czyli tak jak Rickard za chuja by nie umiał. - Tak czy siak, weź i dziesięć minut tak z leżącym przeciwnikiem się próbuj. Ich dwóch a on jeden, o. Toż to albo by musiały być dwie największe pizdy na świecie, albo on na wybitnie właśnie się bronił. Bo ja mówię, jak kłoda leżeć nie mógł przecież. - Odparł, popijając już z kufla i wzdychając do tego wspaniałego smaku. Swoją drogą zdawało mu się coś, że zgłodniał. Taką pieczoną kiełbachę z musztardą to by opierdolił. Tedy przerwał na chwilę i zawołał służkę z karczmy, żeby mu podała takiego specjału razy cztery bo ten... Gość, nie. A jeśli chodzi o żarcie do konkursu chlania, to stwierdził, że walić konkurs, dziś i tak zamierzał wylądować pod stołem.
- To na czym to ja... A tak. Pewnikiem, ja tak przynajmniej myślę... W ogóle kto te dziesięć minut liczył, a? Ja to tak dumam, że on krócej się bawił, jeśli w ogóle a potem to powiedzieli te dziesięć, bo żeby ten... Wiadomo, władca taki dzielny, huhu. - Zaśmiał się. A bo to mało było bajek o takich wyczynach. Czy o rycerzach w kolczudze przecinanych od głowy po krocze? Rozumiał, że te magiczne miecze to inna sprawa. Ale takim zwykłym... Przecież to są kości jeszcze. Te, żebra, i łopatka, i w ogóle. Toć nawet tak z dwóch rąk to dojdzie... No nigdy chłopków dla zabawy nie przecinał, ale tak zgadywał, że maksymalnie do połowy klaty, jak mocno przyjumać.
- A zbroję to ja mówiłem, z Qohoru mam. Najlepsza, kurwa, kocham ją jak brata, którego nigdy nie miałem... - Czknął, zaśmiał się. - A nie, czekaj. Mam dwóch. - Parsknął.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Lambert Grafton Sro Maj 06, 2020 1:22 am

- Żadne bujdy. Mogę ten, no.. przysiąc, że od maestera to usłyszałem, a oni to w tych księgach siedzą i kronikują takie rzeczy. A może od karła? Kuźwa już nie pamiętam, A niech ich wszystkich Inni porwą. Lambert machnął ręką, pokazując, że niespecjalnie go teraz obchodzi źródło historii.
- Powiem ci też, że nigdy takiej sytuacji nie miałem i nie specjalnie się palę do takiej, chociaż jak tak sobie myślę to dziesięć minut może być trochę za długo. Ale i tak ci powiem, że jak widzę czasami takich zakutych lordów na turniejach to czasami idzie uwierzyć. A poza tym nikt nie powiedział, że tych dwóch to nie były pizdy. Różni ludzie się przez ten świat przewijali, a jeszcze gorsi się pojawią. Niejeden zbrojny spadł z konia u siebie na włościach albo na polowaniu łamiąc przy tym kark nie stykając się nawet z polem bitwy.
- A tu się mogę zgodzić, że troszku mogło być naciągane, zwłaszcza, że w swojej następnej potyczce owy król wziął i umarł trafiony bełtem z zasadzki. Za taką śmierć to się nawet należy przekombinowanie w historii.  Lambert nigdy się nad tym nie zastanawiał, być może piwko otworzyło mu jakąś furtkę w mózgu. Chociaż i tak następnego dnia będzie pamiętać tyle co nic z dzisiejszej rozmowy, jeśli picie będzie mieć takie tempo. A o piciu wspominając, to Grafton opróżnił właśnie kolejną kolejkę.
- Aah zbroja z Qohoru, wiem o czym mowa. Piękna robota, i ta no, wytrzymałość. Brat ma taką, chcociaż powiem, że nie widziałem go w niej często. Ale naprawdę dziwię ci się, że aż tak bardzo się z braćmi gryziesz. Chociaż o tym drugim jeszcze nie słyszałem. Taki sam jak ten pierwszy jest, czy ten tym razem pić nie umie. Grafton trochę się dziwił Rickardowi. Zbroję traktować na równi, a nawet wyżej od braci. Takie złe relacje z braćmi to musiały mieć naprawdę okropną historię. Przynajmniej tak wydawało się Lambertowi, który z bratem miał tak dobre relacje, jak z mało kim.
Lambert Grafton
Lambert Grafton

Liczba postów : 100
Data dołączenia : 21/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Rickard Tarth Sro Maj 06, 2020 2:31 am

- Wiesz... - Podrapał się po głowie. - Ci moi bracia to są tacy... No jakby to to właściwie... - No musiał się napić, musiał. I się napił. Opróżnił cały kufel i mlasnął. - Mnie się zdaje, że oni to tak mają, że zawsze musi być na ich, o. Mądrale takie a mnie mają za durnia i pijaka. - Wyjaśnił. Nie żeby tam to była jakaś jego zgryzota. O braciach zazwyczaj sobie żartował. Po prawdzie niewiele o nich myślał.
- Kurwa, no... Mają rację, że ja bez tego ich kształcenia jestem. Pisać i czytać umiem, ta. Ale myślę trochę ciężej. Na broni się znam, na pancerzach i o, na koniach. Znaczy doskonale jeżdżę a nie, że na hodowli. I ten, no... Przypierdolić umiem elegancko, proszę ja Ciebie. Jakby tak wziął mojego starszego brata... Ty wiesz, że on nawet na koniu nie potrafi jeździć. - Zaśmiał się. Bo to było zabawne. Edwyn miał rycerski tytuł a w siodle był jak mała dziewczynka usadzona na kucu. - Ale ten, wracając. No jakbym tak z nim do boju miał stanąć, to jeno bym szybciej obok niego przeszedł, aby by chłopak leżał. Normalnie ten... Sam pęd by go rozjebał. - Podsunął kufel, żeby mu jeszcze polano. Albo sam polał.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Do dna Empty Re: Retrospekcja - Do dna

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach