Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Laena Velaryon Sob Lut 12, 2022 9:08 pm

Rzecz działa się w ósmym roku po Zagładzie tereny w domenie Boltonów z Dreadfort obejmując i nie tylko.
Córa lorda Driftmarku dni imienia miała tedy dwadzieścia i dwa, zaś lokalna lady osiemnaście, jeśli wierzyć podaniom.
Laena Velaryon
Laena Velaryon

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/12/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Laena Velaryon Sob Lut 12, 2022 9:42 pm

Szum wichru skutecznie utrudniał wymianę zdań. Grupa jeźdźców z podniesionymi kołnierzami i w futrzastych czapach lub kapturach gęsiego pokonywała niewielki, wąski szlak prowadzący przez las do wtóru uderzeń kopyt i okazjonalnego prychania wierzchowców. Jak przystało na Południowców - takiej pogody nie przewidzieli.

Słońce coraz bardziej malało za horyzontem, gdy komuś przyszedł do głowy pomysł wychylenia twarzy zza poły materiału i spojrzenie w dal. - Zamek! - Zakrzyknął mężczyzna w sile wieku i skulił się od podmuchu zimnego powietrza wdzierającego się pod płaszcz po stanięciu w strzemionach.

Z bliska kamienna konstrukcja przypominała wyrastającą z ziemi paszczę przez swoje paskudne trójkątne blanki niczym ostre, kamienne zębiska. Odbijające się od wody ostatnie promienie raziły podróżników po oczach. Otwarty teren za sprawą rzeki i okoliczne wzniesienia pewnikiem powodowały tu ten nieszczęsny, przewlekły wiatr - podobny a odmienny od goszczącego na pokładzie galery podczas morskich wojaży.

Dobry tuzin jeźdźców zwolnił przed bramą, by zatrzymać się wreszcie niczym lodowe posągi oczekując na straż. Wśród przybyłych błyszczały refleksy odbijane od stali rękojeści mieczów, czy rycerskich ostróg. Przy koniach sakwy pojemne jak u doświadczonych podróżników, w przytroczonych workach pobrzękujące pancerze.

Przed szereg wyprowadził wierzchowca konny o posturze mikrej, choć głosie głębokim, by obwieścić co następuje: - Lady Laena Velaryon wraz ze świtą przybywa z odległego Driftmarku prosić o gościnę i audiencję u Pana tych ziem!
Laena Velaryon
Laena Velaryon

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/12/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Roslin Bolton Sob Lut 12, 2022 11:21 pm

Powodu by krzyczeć pod zamkową bramą nie było, chyba, że tylko dla efektu i podkreślenia znaczenia osoby, którą przyszło obwieszczać. Wiatr nie dął na tyle mocno, a przynajmniej dla przyzwyczajonych już mieszkańców Północy by nie mieli usłyszeć, a i konnych zmierzających do zamku widziano już z daleka. Jednakże wieczorna pora nakazywała zachować ostrożność, szczególnie, że wkrótce zbliżał się moment zamknięcia bram, toteż do kilku zbrojnych, którzy pełnili wartę przy otwartej bramie zeszło jeszcze kilku dodatkowych ludzi, by odpowiednio przywitać gości, szczególnie gdyby stwierdzili, że sprawianie kłopotów było tym co chcieli czynić.
Jeden ze zbrojnych, wyglądający na to, że będący przywódcą tutejszej, pod bramnej zbieraniny, ubrany w kolczugę i noszący na sobie symbol czerwonego, obdartego ze skóry człowieka na różowym polu. Symbolu, jakiegokolwiek symbolu, którego brakowało mającym valyriańskie korzenie gościom i który wzbudzał słuszne zaalarmowanie.
- Lady? Velaryon? Nie znam... - Mężczyzna obejrzał ich sobie jeszcze od stóp do głów oceniając, że choć symboli i herbów żadnych nie mieli, to wszak pańsko wyglądali, a i wyglądali na nietutejszych to i zgadzałoby się, że z dalekich stron pochodzą. Łatwo to było rozpoznać choćby po tym jak kulili się na byle wiaterku. - Hmm. Wjeżdżajcie. Jeśli będziecie tu nieproszeni, to z pewnością szybko poznacie. Jeno pana tu żadnego nie ma... Ale to szybko się poznacie, pani na dziedzińcu się potyka...
Przywitanie równie ciepłe co i cała Północ, ale chwilowo wyglądało na to, że dobra ich. Przepuszczeni i odprowadzeni wzrokiem i kilkoma ludźmi zostali, a im bliżej było drugiego końca bramy i dziedzińca tym głośniej słychać było harmider towarzyszący codziennemu życiu zamkowemu i szczęk stali o stal uderzającej na dziedzińcu. Jeden ze zbrojnych, który ich odprowadzał wskazał na potykających się palcem.
Trudno było rozpoznać kto był panią a kto zamkowym zbrojnym czy innym, szlachetnie urodzonym wojownikiem. Obie postacie dość wysokie, obie zakute w stal od góry do dołu, dzierżące tarcze i broń obuchową. Jedna właśnie wymachiwała nad głową kiścieniem zaopatrzonym w kilka kolczastych kul, a druga trzymała w garści bardziej poręczną bronią w postaci morgenszterna. Walka trwała już widać dobrą chwilę bowiem ruchy obu wojowników były powolne, widać się zmęczyli i zadali sobie kilka ciosów, ale i wciąż siły było by zadać kilka kolejnych. Kiścień poszedł w ruch i zatoczył kilka łuków pomiędzy oboma walczącymi, ale drugi z nich cofał się przed nimi nim w odpowiednim momencie nie przeszedł do ataku, dosłownie taranując swego przeciwnika i rzucając nim niemalże o ziemię. Dało się słyszeć tylko głośne stęknięcie połączone z wypuszczanym powietrzem nim pomogli mu wstać i pokonana osoba nie zdjęła swojego hełmu z pewnym poirytowaniem na twarzy. Wyglądało na to, że pokonaną osobą była kobieta.
- Pewnego dnia... - Laena jednak nie dosłyszała przez wiatr. Można się było jednak domyślić co młoda pannica, wyglądająca na jakieś szesnaście czy maksymalnie osiemnaście lat miała na myśli. Wyglądała, choć młodo, całkiem ładnie aczkolwiek i drapieżnie z urody, dziko. Teraz jednak w nie najlepszym stanie, gdy twarz była czerwona od potu, a niesforne kosmyki czarnych włosów, które uciekły spod ściśle zawiązanego kłosa, przykleiły się do lica. Sylwetki trudnej do opisania z powodu zbroi, acz wzrostu jak na kobietę słusznego. Wyglądało na to, że nie zwróciła jeszcze na nich uwagi, rozmawiając ze swoim partnerem sparingowym i jeszcze jednym mężczyzną, który właśnie do niej dołączył...
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 386
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Laena Velaryon Nie Lut 13, 2022 12:22 am

Jak to mawiają - zawsze się trochę krzyczy. Tak czy owak krótka wypowiedź herolda zdawało się, że przyniosła oczekiwany skutek, gdyż stosunkowo szybko prowadzono już podróżnych przez zamek. Laenie zdecydowanie przeszkadzał wszędobylski dym. Ogniska, paleniska, powoli rozpalane już pewnikiem pochodnie i wszystko kopci się bez umiaru. To oni tutaj tak żyją? Cisnęło się pytanie.

Zatrzymawszy się na dziedzińcu, kompania zeskoczyła z koni uderzając ciężko butami o nawierzchnię - śnieg, chlapa, czy murowany dziedziniec - jak komu się trafiło. Jedyna kobieta w grupie zwróciła się ściszonym głosem do najbliższego towarzysza - Potyczka w taki ziąb? To jakiś pojedynek?

- Na moje oko... to trening. - Odparł zaprzysiężony rycerz, choć kto to wiedział, czy nie był to aby zakład, czy jakie konfliktu rozwiązanie. Przynajmniej pokojowo się podnieśli do pionu. Byli walczący zajęci widać byli sobą, jednocześnie skupiając większość uwagi. Mały oddział przyjezdnych pozostawał lekko na uboczu ściągając dopiero spojrzenia co uważniejszych gapiów. W tej sytuacji Laena skorzystała z okazji na rozejrzenie się po tym miejscu od wewnątrz, taksując wzrokiem widziany rozkład zamku, przechadzających się ludzi i kończąc na bitnej parze. No proszę! Kolczastymi kulami wymachiwało dziewczę przypominające wiekiem Velaryonkę idącą do pierwszego ślubu.

Obecnie, mająca lat nieco ponad dwadzieścia Laena była na etapie pełnego rozkwitu nieco przytemperowanego jedynie pogodą. Ubrana w skórzany, dobrze skrojony i dopasowany strój z narzuconym na to grubaśnym płaszczem zdawała się być przyzwyczajona do tego typu odzienia. Długie białe włosy czekające na wypuszczenie spod kaptura, pełne usta, zdrowa cera i niecodzienna, zwłaszcza tutaj uroda. Większość skaz zaś chwilowo zamaskowanych, bowiem ani nie zdążyło się jeszcze wydać, że nieco niezdarna jest w ruchach, ani, że ręce poznaczone ma bliznami, bowiem skryte w rękawicach dotychczas. Na twarzy mieszały się trzy emocje - charakterystyczna dla Laeny nieustępliwość i harde spojrzenie z góry na obecnych, a do tego niezrozumiała mieszanka zaciekawienia miejscem tak odmiennym od rodzinnego wraz z poczuciem wyższości nad zebranymi. Jedno nie ulegało wątpliwościom - nie chciałaby tu mieszkać. Nawet w takim "luksusie" jak prywatna komnata w zamku. Z drugiej strony stojąc na zewnątrz i nie czując od jakiegoś czasu palców u stóp ta sama komnata jako przejściowy stan wydawała się bardzo kusząca.

O jej towarzyszach rzec krótko było można, że doborowa to była ferajna. Rycerze i zasłużeni zbrojni, nawykli do noszenia pancerza i pasa, o zdeterminowanym spojrzeniu i powściągliwych językach. Do tego trzech człeków prostych, jak się mogło okazać najęci lokalni tropiciele. A mówiąc lokalni znaczyło, że z okolic Białego Portu, bowiem to tam zacumowała galera z resztą podkomendnych.

- Wysupłaj jakiś podarek, Tregosie. Nie wypada tak z pustymi rękoma w gościnę. - Rzekła swemu człowiekowi czekając, aż przyjdzie na nich czas uwagi "pani" tego miejsca. Choć będąc w takich płytach Laena pewnie wolałaby się z tego rozebrać i wskoczyć do wanny, niż rozprawiać z nieznajomymi. Tymczasem Tregos wyjmował z juków kolejne rzeczy, ważył w dłoniach i odkładał, by wyjąć całkowicie odmienne. A to bransoleta, haftowana chusta... niee, może lepiej szkatułka przypraw? Albo skoro gospodarz taka waleczna, to nóż z głownią z kości słoniowej? Albo ostatni antałek wina, który im został? Tregos był prostym człowiekiem. Robił co mu przykazano, ale kiedy miał podjąć decyzję, to miał realny kłopot. Ostatecznie Laena pewnie wyjmie mu z rąk to co aktualnie trzyma i tyle z tego będzie.
Laena Velaryon
Laena Velaryon

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/12/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Roslin Bolton Nie Lut 13, 2022 1:24 pm

Roslin zwróciła uwagę na przyjezdnych dopiero wtedy gdy jeden z towarzyszących jej mężczyzn wyraźnie skinął głową w ich kierunku. Dopiero wtedy odwróciła się w ich stronę i zaczęła im się przyglądać po kolei z pewnym, niezbyt nachalnym zainteresowaniem. Wzrok młodej panny przeskakiwał po kolei po każdej osobie, zatrzymując się być może minimalnie dłużej na Laenie nim prześlizgnął się na ostatnią osobę z jej zgromadzenia. Wreszcie opancerzona ręka podniosła się w geście przywołania, skierowana do jednego z towarzyszących jej zbrojnych, ewidentnie w celu wyjaśnienia kto właśnie przybył, a następnie znowu się odwróciła bokiem do swoich towarzyszy i rzekła kilka słów, które musiały być poleceniem by pomogli jej zdjąć zbroję bowiem zaraz obaj panowie poczęli zdejmować z niej poszczególne elementy opancerzenia. W międzyczasie doszedł do niej zbrojny, z którym także zamieniła kilka słów, choć rozmowa ewidentnie była nieco bardziej ożywiona.
Wreszcie, kiedy więcej niż mniej opancerzenia było zdjęte, zwłaszcza z górnej części jej ciała, młoda lady odeszła nieco na bok, do stojącej w pobliżu beczki, w której znajdowała się woda by nieco zrosić swoją twarz i się ostudzić. Z pewnością musiało to wzbudzić w zgromadzonych gościa dreszcze z zimna od samego patrzenia, wszak woda musiała być lodowata. Wreszcie jednak, gdy Roslin przetarła twarz i odetchnęła kilka razy głęboko, a z jej ust i nosa dało się dostrzec niewielki obłoczek pary ruszyła w ich stronę, dwójka mężczyzn którzy rozmawiali z nich wcześniej postępując za nią. Musieli to być ewidentnie jej zaprzysiężeni obrońcy, którzy nie odstępowali jej na krok i dbali o jej bezpieczeństwo dniem i nocą.
- Lady Velaryon, to prawda? - Roslin skupiła swój wzrok na jedynej kobiecie w męskim towarzystwie i przyglądała się jej badawczo, podczas gdy Tregos przeglądał w panice kolejne podarki. Nie był jeszcze gotowy, a pani zamku już podeszła! W jego ręce przewinęło się małe pudełeczko, które Laena mogła kojarzyć, że znajdowały się tam kosmetyki. Czy kosmetyki zainteresują tak bojową kobietę? Błysnął w świetle zachodzącego słońca pierścionek, butelka alkoholu zza wąskiego morza, chyba była to brandy z Tyrosh, a Tregos sięgał cały czas coraz głębiej i głębiej do torby, w panice wyszukując kolejnych przedmiotów. - Nie śmielibyśmy się spodziewać gościa z dalekiego południa, może nawet z samej Valyrii... Jestem lady Bolton. Roslin Bolton, pani Dreadfort. Czym zawdzięczam tą wizytę?
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 386
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Laena Velaryon Nie Lut 13, 2022 9:41 pm

Maester kiedyś opowiadał, że człowiek jest jak stal i hartować się można, a nawet należy. Przy czym służy to tylko temu, kto regularnie się zaprawia, zaś nieszczęśnikowi, który przypadkiem wybiegł nago na mróz jeno spodziewać się kaszlu i bólu pleców. Skrapiana wodą kuta na gorąco stal tylko pryskała parą i widocznie z lady Bolton było podobnie. Skoro jej służy, to na zdrowie. Wszystko pięknie, póki nikt Laeny nie ciągnie do pływania w jeziorze w takich warunkach. Można też uznać, że dziewczyna zyskała w oczach Laeny na... hmm... samodzielności? Wytrwałości?

Laena przywitała się oraz przedstawiła siebie i towarzyszy zgodnie z obowiązującymi w miejscu swego pochodzenia manierami, można by wręcz powiedzieć wedle procedury. Bez zwłoki wyjęła z rąk Tregosa szkatułkę i otworzyła w stronę pani gospodarz prezentując zawartość, oraz wplatając w wypowiedź, że widać, że lady wcale ich nie potrzebuje, ale kobiecie należy się czasem nieco przyjemności. W końcu kto nie lubił sobie dogadzać? Następnie szkatułkę zamknęła i przekazała Tregosowi, by zaniósł ją te kilka kroków w ręce lady lub jej człowieka.

Lady Roslin Bolton, pani Dreadfort. No ładnie. Zapewne historia jakaś ciekawa stała za takową władczynią i ciekawe, czy aby to tylko marionetka zaakceptowana przez chorążych na czas określony.
- Wychowałam się i przybywam z Driftmarku położonego na wyspie za Doliną Arrynów. Choć tradycje i krew wciąż są w nas silne, to tylko one wiążą mą rodzinę z niezdatną do życia Valyrią. - Teoretycznie mogła się puszyć, albo i naciągać rzeczywistość, że pochodzi z potężnych zamorskich ziem, ale tego typu puste słowa zostawiała braciom o niewyparzonych językach.

Jednak geografia geografią, a najważniejsze pytanie - co ich tutaj właściwie przywiało? - Przypłynęłam na Północ, cumując w Białym Porcie i najmując kilku tropicieli celem wzbogacenia mojej kolekcji o nieprzeciętną istotę, którą wedle znanych mi źródeł spotkać można tylko tu. Nieudane próby odnalezienia interesującego tropu prowadziły nas od kilku tygodni wciąż bliżej Muru i tak znaleźliśmy się w Dreadfort. - Piękna historia, tylko dlaczego przerywali tym jej trening? - Dlatego zgodnie z obyczajem, jestem tutaj, aby wyrazić życzliwą prośbę o możliwość polowania na terenie domeny lady. - A czy się zgodzi to już była inna para trzewików. Jak lord był łasy na pieniądze, to pewnie zażądałby opłaty, jak ciekawski, to ploteczek z daleka, jak samotny to może wieczerzy, jeśli zajęty, to odesłałby ją do zarządcy, a jak cięty, to by ich pewnie wypierdolił za zawracanie dupy. Dziesiątki rodzajów lordów było w Westeros, jednak teraz Laena stała przed spoconą i poobijaną lady Bolton. Swoją drogą, ciekawe pierwsze wrażenie.
Laena Velaryon
Laena Velaryon

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/12/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Roslin Bolton Nie Lut 13, 2022 10:30 pm

Roslin wysłuchała słów Laeny, gdy ta przedstawiała członków swej świty, choć w trakcie wypowiedzi jej jasnoszare oczy nie spuszczały z niej wzroku. Prawdę mówiąc nie było pewnie w tym nic dziwnego, skoro to ona była najważniejszą osobą w całym towarzystwie a reszta członków jej świty raczej nic nie znaczącymi rycerzami czy pomniejszymi wojownikami lub nawet, jak miało się okazać, zwykłymi przewodnikami, którzy mieli dopilnować by dotarła tam gdzie chciała. Podarek został jednak przyjęty z całą pewnością z pewnym zadowoleniem, gdyż na twarzy młódki pojawił się nieduży uśmiech, ale gdy Tregos chciał jej przekazać prezent bezpośrednio, ta od razu oddała go w ręce w jednego z jej przybocznych.
- Wiem gdzie jest Driftmark. Jedna z placówek Valyrii w Zatoce Czarnego Nurtu... - Roslin ruszyła w kierunku zamku i machnęła ręką na znak by szli za nią. Zwolniła nawet odrobinę kroku by Laena mogła do niej dołączyć. - Więc polowanie? Znudziło ci się lady wyszywanie i haftowanie czy nigdy nie uważałaś tych czynności za interesujących? Swoją drogą nie spodziewał się, że na połodniu kobiety będą miały w sobie dość... hmm. Serca by polować. Często się to zdarza? 
- Poza tym pytanie też na co chcesz zapolować... Po co byś się chciała wybrać na Północ by coś upolować? Hmm. W każdym razie nawet jeśli bym się zgodziła na wykorzystanie moich ziem na teren łowiecki, to i tak będziecie potrzebować noclegu na dzisiejszą lub kilka najbliższych nocy. Z pewnością chciałabyś odpocząć po podróży i zjeść wieczerzę, prawda? - Roslin poczęła kierować swe kroki w kierunku siedziby, pomału wyprowadzając ją bezpośrednio z zamkowego dziedzińca, a zamkowa służba zaczęła już zajmować się ich końmi widząc, że chyba mieli tutaj zostać.
- Prawdę mówiąc jestem chętna by usłyszeć co się dzieje w wielkim świecie, na Północ prawie nic nie dociera...
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 386
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Laena Velaryon Pon Lut 14, 2022 12:16 am

Dziewczyna była w miarę wysoka, więc kilkoma długimi krokami zrównała się z lady.
- Ponoć niektórych to uspokaja, jednak ja nie mam do tego ręki. Wolę trzymać w nich ster i żeglować z wiatrem. - Przy dłuższym spaceru lub spotkaniu z licznymi schodkami, progami i tym podobnymi szybko wychodziło na jaw, że Laena nie jest najzgrabniejszą w ruchach osobą w towarzystwie i często zdarza jej się potknąć, by później szukać oparcia w tym, kto stoi najbliżej. A tu jeszcze ślisko od śniegu i lodu! - Głównie na bankietach i turniejach, by opleść sobie wokół palca jakiegoś dziedzica albo kilku. - Myślała w kategoriach dam dworu, choć pewnie jakiś prostaczek tu czy tam brał żonę do pomocy, ale kogo to mogło interesować?

- Na wilkora. - Odparła, jakby kto pytał w którą stronę do septu. - Miałam tylko kilka tygodni czasu, więc pomyślałam o czymś bliższym, niż Wielkie Moraq. A wyszło jak wyszło. - Rozłożyła ręce. Wiedziała ile może potrwać żegluga, ale szukanie zwierza w mroźnych lasach widocznie ją przerosło. - Byłoby mi niezmiernie miło przyjąć gościnę. Oczywiście nie będę się narzucać. Muszę też przyznać, że sama dopiero uczę się tropienia i nie wiem, czy w poszukiwaniach lada dzień nie wywędrujemy z dala od zamku. W każdym razie ciepła strawa i sala byłyby wielce krzepiące. - W przeciwieństwie do różnego sortu karczm lub wręcz spania po traktach w drodze do tego miejsca.

Poza końmi do zaopiekowania były też dwa psy. Oba dorodne, zadbane, z obrożami i wyjątkowo ułożone. Pewnie zaprowadzono je do psiarni, jednak chodziły przy nodze tak naturalnie, że pewnie gdyby je zabrać i do siedziby, to nie sprawiałyby kłopotu.

Gdy przyszło im zasiąść do wieczerzy, Laena najpierw wypiła powoli pół kielicha, czy tam kubka tego co nalali, a potem nie tykając na razie jedzenia zaczęła opowiadać, biorąc sobie czasem jeszcze łyczek - W gruncie rzeczy sporo się dzieje. Hoarowie coraz śmielej poczynają sobie w królestwie rzek i co rusz słychać o drobnych buntach. Jakiś czas temu Volantis poszerzyło swoje tereny. W Quarthcie głosują, by od nowego roku wprowadzić reformę sposobu pobierania cła od handlarzy niezrzeszonych w gildiach, a na Szafirowym Dworze ponoć budują Nowy Wał. Chociaż osobiście wątpię, żeby przestano dzięki temu palić Tarth. Poza tym moja znajoma właśnie wróciła z Zachodu i udało jej się w tajemnicy poznać jaki będzie najmodniejszy kolor w nadchodzącym księżycu od jednej takiej blond lady, ale zanim mój ulubiony krawiec Cruello z Lys się o tym dowie i coś wyszykuje, to już będzie nieaktualna kolekcja. Swoją drogą, jakby tak się zastanowić, to prawie wszyscy dziedzice królewskich rodów są jeszcze na wydaniu! Szykuje się wielki kocioł w tym Westeros - zakończyła z uśmiechem, jakby domena Targaryenów do kontynentu się nie zaliczała, a Velaryon potencjalne konflikty, dramy i wydarzenia traktowała raczej jak ciekawostki i materiał na ballady dla grajków i wierszokletów.
Laena Velaryon
Laena Velaryon

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/12/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Roslin Bolton Pon Lut 14, 2022 3:43 pm

- Okręty? - Powiedziała widocznie zaskoczona stwierdzeniem Laeny. Nie dość, że przybyła ona z ciepłego i miękkiego południa na zimną i nieprzyjemną Północ żeby polować, to oprócz tego interesowała się żeglarstwem, ba, sądząc po jej słowach nie tylko się interesowała, ale aktywnie brała udział w dowodzeniu okrętem i pływaniu po morzach. Roslin nigdy za to nie rozważała żeglarstwa za szczególnie interesujące, szczególnie też, że na Północy było to raczej niszowe zajęcie, jeśli miała być szczera. Jedynym prawdziwym miejscem gdzie takie zainteresowania miałyby rację bytu był Biały Port. - Robi to wrażenie, naprawdę. Zawsze niewiele myślałam sobie o południowcach czy ich kobietach, a tu proszę...
- Wilkora?! - Roslin nie skomentowała nawet tego całego Wielkiego Moraq. Musiało to być jakieś miejsce w Essos biorąc pod uwagę kontekst wypowiedzi... a może jakieś zwierzę? Ale Wilkor? - Czy kiedykolwiek widziałaś wilkora? Oczywiście, że nie widziałaś. Dorosły wilkor jest o wiele, wiele większy od wilka. Niektórzy nawet mówią, że dorównuje wielkością kucom, a jedno kłapnięcie ich potężnymi szczękami może oderwać głowę od karku. Na pewno chcesz polować na wilkora? - Roslin jednak podejrzewała, że mogła znać odpowiedź. Skoro lady Laena pokonała tak długą drogę przez morze i bezdroża Północy, to miałaby teraz zrezygnować gdy była już niemal u celu?
- Jestem pewna, że jeśliby poszukać, to jakiś wilkor może by się znalazł. Jest ich co prawda coraz mniej i obecnie najczęściej przywodzą wilczym stadom, choć wciąż też można znaleźć nieduże watahy samych wilkorów. Wciąż też, najczęściej po zimie, słychać tu i ówdzie o ich atakach. Miejsce przy stole i ciepła komnata też się znajdzie, kto wie, może i sama ruszę na polowanie... Na wilkora. Huh. - Niemalże dało się usłyszeć jak towarzyszący im dwójka przybocznych lady Bolton wymienili między sobą spojrzenia. Wyglądało na to, że będą mieli pełne ręce roboty.

Laena przed wieczerzą została odprowadzona do jednej z przygotowanych komnat, które z pewnością standardami odbiegały od tych, do których przywykła na Driftmarku czy "cywilizowanym południu". Było jednak w nich przede wszystkim ciepło, znacznie cieplej niż na zewnątrz, miała duże szerokie łóżko pełne futer by w nocy nie zmarzła, a także drewnianą balię, przy której krzątało się kilka zamkowych służek, które w pocie czoła napełniały ją pomału, raz po raz gorącą wodą. Może i Północ była niecywilizowana, barbarzyńska i pierwotna, jak niektórzy myśleli, ale z pewnością niektórzy się na niej myli i koncepcja umycia się przed posiłkiem nie była im całkowicie obca. Służba zapytała się również czy czegoś nie potrzebowała - czy to pomocy w kąpieli, wypraniu ubrań czy czegokolwiek innego czego by sobie lady mogła życzyć. Zaproponowano jej także grzane wino i kilka przekąsek podczas gdy kąpiel i wieczerza była przygotowywana.

Wieczerza została przygotowana i lady Laena wraz ze swymi towarzyszami mogli na nią zejść. Nie była to uczta, ale z całą pewnością nieco lepsza kolacja z uwagi na gościa z dalekich stron. Mimo wszystko z pewnością nie były to luksusu do których mogła się przyzwyczaić. Jedzenie nawet na lordowskim stole na Północy było zdecydowanie prostsze, tłuste i sycące. Pośród półmisków można było znaleźć różnego rodzaje świeżo pieczonego chleba, masło, sery, różnorakie mięsiwa, kiełbasy czy kaszanki, ryby czy ciasta niektóre nadziewane mięsem, a niektóre owocami i na słodko. Wyjątkowo apetycznie zaś wyglądał kurczak w miodzie. Poza tym można było znaleźć różne inne dania i posiłki, jak choćby różnorakie warzywa - wśród nich pieczona cebula w sosie.
Roslin zasiadła do posiłku mając po swojej prawicy gościa honorowego w postaci Laeny i słuchała ją jedząc i popijając z kielicha cierpkie, dorzeczańskie wino. Laenie również je zaproponowano, a jeśli było jej ono nie w smak, to oferowano możliwość dosłodzenia go miodem i doprawienia przyprawami. Prócz tego było piwo, a jeśli chciała, choć nie proponowano tego wprost, coś mocniejszego. Mogła też zobaczyć, że sama Roslin, o ile wcześniej była w zbroi i typowo męskim ubraniu, to na czas kolacji z całą pewnością wzięła już kąpiel, przebrała się w skromną acz elegancką suknię i przystroiła się odrobiną biżuterii i być może nawet już skorzystała z podarku ofiarowanego ją przez jej gościa. Mogło to stanowić dla niej pierwsze zaskoczenie. Drugim zaś było to, że lady Bolton nie zachowywała się przy stole jakby można było oczekiwać od zaścianka czy barbarzyńcy. Co prawda może jej maniery odbiegały od tych reprezentowanych przez Valyrian, ale z całą pewnością nie od standardów Westeros, może tylko tym, że jej ruchy choć wykonywane poprawnie i starannie wyuczone były może nieco... sztywne. Jak gdyby sytuacja w której się znalazła nie była czymś dla nie codziennym.
- Oj, nie wspominaj mi tu o jakichś plotkach dotyczących mody z Zachodu, bądźmy poważne. - Powiedziała Roslin, gdy Laena skończyła mówić o tym co się działo w wielkim świecie. - Nie uderzasz mnie jako osoba, która byłaby tym zainteresowana i byś mnie obrażała, gdybyś brała mnie za taką. Obawiam się też, że wieści z Essos nie są na Północy zbyt interesujące... No, może Manderly zainteresowałby się tym co dzieje się w Braavos? Siła i klątwa Północy... stoimy na uboczy świata. Nikt się nami nie interesuje i wydaje się, że większości to odpowiada. Zresztą wielu lordów czy dam są tacy nijacy, nieinteresujący, okropni... - Ręce Roslin machinalnie powędrowały do jej długiego, warkocza, który teraz przerzuciła sobie przez ramię i zaczęła go machinalnie gładzić i zerknęła kątem oka, może nawet z pewnym błyskiem w jej stronę. - Ale Harwyn... Harwyn jest interesujący. Co poniektóre jego wyczyny docierają nawet do nas. Driftmark jest blisko Dorzecza, miałaś okazję go spotkać lub usłyszeć o nim coś więcej?
- A jeśli mowa już o interesujących ludziach, to z całą pewnością do nudnych osób nie należysz. Z pewnością posiadasz więcej klasy niż wszyscy lordowie Północy i ich żony razem wzięte... Chętnie poznam cię bliżej. - Powiedziawszy to pochyliła się nieco w jej stronę.
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 386
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Laena Velaryon Pon Lut 14, 2022 5:49 pm

- Pływanie w kajucie jest męczące. Nic się nie dzieje i do tego buja na boki. Za to rola kapitana to sama przyjemność. Ma się w rękach dosłownie i w przenośni cały statek. Zarządzanie załogą, reagowanie na pogodę i zewnętrzne warunki, dysponowanie środkami... to takie bycie lordem w mniejszej skali, tylko, że można zacumować i zrobić sobie przerwę. - Czyżby nie mieli tutaj małego portu i stoczni, by rzeką spływać do morza i dalej wedle chęci? Na pewno łatwiej byłoby się do Dreadfort dostać.

Velaryon była dość pewna siebie i raczej nie pierwszy raz widziała taką reakcję na wieść, że chce upolować małpę, zorsę, tygrysa albo właśnie wilkora. - Rzeczywiście, nie widziałam, chociaż mam na rachunku już kilka dużych kotów, więc czas na dużego psa. Swoją drogą słyszałam też o cieniokotach, ale to mnie nie interesuje. - Sprostowała jedną rzecz, a później następną. - Właściwie, to nie zależy mi na dorosłej sztuce. Nim mniejszy, tym lepiej. Szczeniak byłby idealny. Ach, zawsze się zapominam z definicją polowania - nie zależy mi na trofeum, czy skórach. Chcę jednego wytresować. - Stwierdziła poważnie, patrząc w oczy Roslin i odwróciła spojrzenie na swoje dwa pupile prowadzone właśnie do kojców. Oczami wyobraźni widziała zaś idealny cel - niewielką watahę. Na szczęście żołdaków Boltonów, Laena nie przyjechała sama.

Kąpiel to była dobra rzecz. Ze względu na postawienie na mobilność i ograniczoną ładowność koni, Laena miała tylko jedną suknię poza odzieżą podróżną. Nawet lepiej - odpadała kwestia wybierania co założyć. Tak też miała na sobie uniwersalną suknię dobrą i do codziennego noszenia i na ucztę. Koloru była ona jasnych morskich fal, obszyta białą lamówką i ściągnięta z tyłu sznurkami, do których potrzebna była służba lub kochanek. Do tego wisiorek i pierścień. Po umyciu się skorzystała z pomocy służki w uczesaniu włosów, jednocześnie korzystając z okazji na połów jakichś pomniejszych ploteczek i ustalenia jakimi emocjami służba darzy władczynię. To często wiele mówiło o człowieku.

Kiedy zeszła do sali jadalnej bez kaptura, umyta i uczesana oraz nieco wypoczęta zdecydowanie wyglądała lepiej, a i łatwiej było się jej przyjrzeć. Przyjemna dla oka sylwetka i nietutejsza uroda. Nie była pięknością wychwalaną w balladach, ani też szarą myszką. Mąż powtarzał, że jest dla niego całym światem, więc tak też się czuła.

Co do jedzenia na stole postanowiła upolować kurczaka w miodzie oraz nieco warzyw, choć zostawiła je na talerzu do ostygnięcia nie lubiąc jeść na gorąco. Przyjęła oferowane wino, a po pierwszym łyku ukryła skrzywienie się z pomocą kielicha. Cierpkie i kwaśne - fuuuj. Z doświadczenia wiedziała, że słodzenie nic nie da jej gustom, piwa nie chciała, woda jest dla zwierząt, a soków raczej tu nie uświadczy, więc gestem pokazała swojemu człowiekowi na kielich i żeby poszedł. Po kilku minutach powinien wrócić z małym antałkiem, jeśli się nie zgubi. Żeby nie wyszło że grymasi albo ma w nosie gościnę, Laena skomplementowała później kurczaka i lokalne sery niezależnie czy jej zasmakowały. W każdym razie słony ser był już lepszy niż cierpkie wino.

Przy stole Laena jakoś specjalnie nie obnosiła się, ani nie wywyższała obyciem. Po prostu nauczono ją jeść kurczaka sztućcami i pamiętała jak się raz uświniła, gdy śliskie od tłuszczu udko wypadło jej z ręki prosto na sukienkę. Inna sprawa, że sztućce i kurczak w sosie ślizgały jej się po talerzu, grożąc wystrzeleniem parabolą na środek stołu lub komuś w oko. Dlatego jadła bardzo powoli i uważnie, a nie przez obyczaje.

Pouczenie o tym, że sprawy z innych ziem niż Północ nie są interesujące dla mieszkańców Północy, bowiem nie wpływają one na życie mieszkańców Północy, Laena skwitowała wyczekującym spojrzeniem, w efekcie czego Bolton rozmarzyła się o Twardorękim. Czyli jednak wojowniczkę ciągnęło do wojownika i tematy zastępcze oraz ploteczki nadawały się do wyrzucenia przez okno. Harwyn. Cóż. Rzeczywiście nie było daleko, więc co Laena słyszała to opowiedziała. Ni mniej, ni więcej. Zapewne znalazła się też pochwała dla ogółu Żelaznych jako żeglarzy - tu nie było o czym dyskutować. Jeśli król Hoare odbywał w swym życiu jakieś przygody o których słyszał szerszy świat, to pewnie Laena mogła je znać i powtórzyć. Lub o wojażach któregoś z jego synów - w końcu na brak dziedziców nie narzekał.

Wreszcie wrócił Tregos z antałkiem i można było się jak ludzie napić czegoś słodkiego. - Jeśli kiedyś osiądę w jednym miejscu, to chyba założę winnicę... - Laenę bawiło, że Roslin sama będąca prawem na tych ziemiach tak się dziwiła, że jakaś kobieta na południu czasem wychodzi z komnaty. Chyba nie wiedziała co się wyprawia w Dorne i nie chodziło o kozy. Nie była też pewna jak rozumieć komplement, chociaż... cóż. Zawsze to coś miłego.

- Wychodzi na to, że będziemy miały wiele czasu, by bliżej się poznać. - Stwierdziła z łagodnym uśmiechem Laena mając w pamięci, że Roslin wydała się zainteresowana polowaniem, a i do wiatru za oknem dołączył też gęsty śnieg*. Nachylając się mogła poczuć po raz pierwszy delikatne perfumy z Lys o aromacie czereśni rozwiewające się z szyi i nadgarstków Laeny. Wcześniej lub później udało im się znaleźć tematy o wspólnych zainteresowaniach. Velaryon opowiedziała historie o tym, jak handlarz w Volantis chciał ją kupić i nie odpuszczał póki nie dała mu w twarz jako najbardziej bojowa wśród jej historii związanych z ludźmi. Śmiejąc się przyszło jej nieuważnie dotknąć ręki Roslin kilka razy - w końcu siedziały tak blisko. Kolejne kielichy wzmagały rumieniec, chociaż Laena nie była z tych, co wypiją pół butelki i trzeba je zanosić do łóżka, bo bredzą, a w miłym towarzystwie sobie pozwalała, zwłaszcza, że okazja była pierwsza od wielu, wielu dni. - ... i dlatego właśnie uwielbiam Owczarki Ashfordzkie z tą ich aksamitną sierścią. A zwłaszcza w podróży, kiedy się zwiną przy nogach, od razu jest cieplej i człowiek nie czuje się samotny. - Zakończyła kolejną anegdotę. Powoli robiło się późno, a na pewno wiele osób już dawno zjadło i się rozeszło.



*Nie mam pojęcia jak z porami roku, więc tylko maluję wyobraźnią.
Laena Velaryon
Laena Velaryon

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/12/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Roslin Bolton Pon Lut 14, 2022 11:19 pm

Roslin z opowieści Laeny nie uznała by pływanie było dla niej. Skoro pływanie było według jej słów męczące, to czemu tak jej się podobało? Cóż, wiele rzeczy było męczących, choćby polowanie na które planowały się wybrać, a jednak ludzie na polowania jeździli. Może było coś w w bezkresie oceanu co do niej przemawiało? Pewnie bujanie okrętu można było przyrównać do czucia pod swoimi udami koński grzbiet, a każde napięcie takielunku czy skrzypienie desek jak napięcie mięśni zwierzęcia czy jego parsknięcie. Mimo wszystko wciąż wydawało się jej to zwyczajnie nudne. Jeśli pogoda ci sprzyjała, a raczej powinno się mieć nadzieję, że pogoda będzie dopisywać, to nic się nie działo, a jeśli pogoda się psuła to walczyłeś o życie i modliłeś się by nie wypaść za burtę lub cały statek nie zatonął.
- Nie brzmi to niestety dla mnie szczególnie ekscytująco. - Skomentowała i podzieliła się swoimi przemyśleniami odnośnie porównania okrętu do konia i tego, że mimo wszystko wydawało się jej to wyjątkowo nudne.
- Wytresować wilkora? - Kolejne zaskoczenie ze strony Roslin. Marzenie (lub mrzonka) prawdziwie niecodzienna. Ci którzy mieszkali na Północy nigdy nie wpadli na tak wariacki pomysł, a może ktoś już na niego wpadł i dlatego już nikt nie próbował tylko na wikory polowali i je zabijali? - To chyba nie jest możliwe. Jestem pewna, że w innym wypadku Starkowie zamiast na nie polować, to już dawno by je oswoili. - Popatrzyła się z ukosa na Laene. - Rozumiesz, wilkor w herbie. - Dodała gdyby Valyrianka nie była zaznajomiona z heraldyką Północy.

Podpytywanie służby przez Laenę było z pewnością udane. Kto jak kto, ale służba zawsze lubiła plotkować i z całą pewnością wiedziała dużo o tym co się działo bezpośrednio na zamku, gdy całymi dniami chodzili to tu i tam w codziennych sprawunkach. Początkowo służki były jednak niechętne, może nieco wystraszone czy onieśmielone gościem z daleka, ale wkrótce, jak to kobiety, zaczęły mówić o wszystkim co im ślina na język przyniosła, choć bezpośrednio o swej pani i ich nastawieniu do niej mówiły ostrożnie i raczej pozytywnie. Jak same mówiły, tak długo jak się wypełniało sumiennie swoje obowiązki i się jej nie naprzykrzało, a więc pracowano cicho jak służba powinna pracować, to krzywda żadna się im nie działa.
Mogła za to wiele usłyszeć o tym co się wokół młodej lady działo - o tym jak jej brat tajemniczo zmarł w Winterfell i została dziedziczką, o śmierci jej ojca który zmarł z opicia i szeroko rozumianego korzystania z życia czy o tym, że jeszcze wcale nie tak dawno temu była cała połamana, gdy wyskoczyła przez okno, tak wyskoczyła, golusieńka jak w dzień imienia! Wprost z kąpieli! Nie było dla Laeny z pewnością nowością, że wielu ambitnych stryjów częstokroć próbowali usuwać niewygodne bratanice, gdy te dziedziczyły włości i częstokroć były odsyłane one chociażby do septów. Na Północy jednak wielu świątyń nie było, a wiara w Starych Bogów kapłanów czy innych struktur religijnych nie miała. Powiedziały jej też, że miała rzekomo swego stryja i kuzyna obedrzeć żywcem ze skóry, choć to wszystko było "wielką tajemnicą". Zamordowanie własnego krewnego było jedną z największych zbrodni w oczach bogów i gdyby lady coś takiego zrobiła niewątpliwie padłaby martwa tam gdzie stała.
Jedna służek w pewnym momencie nawet zdobyła się na śmiałość i z pewnym przejęciem i szeptem powiedziała, że lady wydawała się jej "dziwna", ale zaraz została uciszona przez pozostałe kobiety. Dziwna?  

Roslin Harwynem zdecydowanie była bardziej zainteresowana. Raz, że Dorzecze z całą pewnością było bliżej niż odległe Essos, plotki z Qarth czy też jakaś blondyna z Zachodu (gdzie były wszak same blondyny) ustalała jakie kolory są modne. A czemu ludzie nie mogli ubierać się w kolory jakie im odpowiadały? Poza tym sama osoba Harwyna, nawet jeśli był południowcem i do tego z Żelaznych Wysp, to pobudzał wyobraźnię jako wielki zdobywca i król nie jednego, a dwóch królestw. Taka osoba po prostu musiała być kimś i to naturalnie wzbudzało zainteresowanie młodej lady, która otoczona była przez lasy, śniegi i nieokrzesanych lordów, którzy mogli się starać o jej rękę. Można powiedzieć, że w tym momencie rozmowa faktycznie zaczęła się kleić i dziewczę raz po raz zadawało pytania, na które Laena musiała cierpliwie odpowiadać.
Później rozmowa przeszła płynnie na inne tematy, zdecydowanie bliższe Laenie, gdy opowiadała swe zamorskie przygody, a Roslin z uwagą słuchała, śmiejąc się w odpowiednich momentach. Wyglądało na to, że na zamku dawno nie było takiego ożywienia przy paradoksalnie tak małej ilości gości, co można było wywnioskować po okazjonalnych spojrzeniach stałych biesiadników czy służby, która sama nawet kilka razy się uśmiechnęła, gdy pani zamku się zaśmiała i równie szybko wracali do swych obowiązków.
- Na Północy śnieg potrafi zalegać nawet latem, a okazjonalne opady śniegu nie są niczym niezwykłym... - Powiedziała, gdy Laena zauważyła załamanie pogody. - Poza tym na śniegu łatwiej jest znaleźć ślady zwierząt, choć jeśli faktycznie zbierze się na większą zamieć dni i noce staną się chłodniejsze i nie będzie można bezpiecznie wyjechać w lasy... - Rozmowa była więc kontynuowana dalej. Laena kilkukrotnie, przypadkiem lub celowo, dotknęła lady Roslin, a ta wydała się w pierwszym odruchu zaskoczona, później, gdy zdarzyło się to kolejny raz, wycofana - jak gdyby zastanawiając się, a później, gdy miało miejsce to raz kolejny, lady sama, niby to przypadkiem zahaczyła swoją ręką o Laeną i zdecydowanie stawała się coraz bardziej wylewna - śmiejąc się to chwytała swą towarzyszkę rozmowy za ramię, przechylała się do niej coraz to bardziej i siedziała coraz to bliżej, raz nawet zahaczając swoją nogą o jej. Choć powiedzenie, że zahaczyła byłoby eufemizmem... Raczej delikatnie dotknęła, a następnie kilka razy potarła niby kot oplatający się o nogę swego właściciela. Z tym, że o ile Laena mogła niby to przypadkiem sama dotknąć lady, tak z całą pewnością to ostatnie ze strony dziewczęcia było z całą pewnością celowe.
- Hmm... Robi się późno. - Zauważyła Roslin. - Jeśli chcesz udać się już do łoża to odprowadzę cię do komnaty... Jest po drodze do mojej. - Powiedziała.
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 386
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Laena Velaryon Wto Lut 15, 2022 1:50 am

- Można też potraktować rejs jako przepustkę do odległych krain, nowych ludzi, zwierząt, przypraw i sztuki. Co komu gra w duszy. Wybrać się na przykład na areny w Meereen - czy to pooglądać, czy zmierzyć się z jakimś hrakkarem i zyskać sławy. - Może taka wizja bardziej przemówiłaby do pragmatycznej lady.

- Nie wiem czy jest możliwe, dlatego chcę to sprawdzić. Słyszałam, że to inteligentne zwierzę, poza tym nieco spokrewnione z wilkami, czy psami, więc gdyby tak zająć się nim już za młodu, to nie wiadomo. - Niektórych zwierząt rzeczywiście nie dało się tresować, bo były za głupie lub zbyt dzikie. Też inna sprawa, że co innego oswoić, żeby nie gryzły, a wytresować. - Zależy. Może od zawsze widzieli w nich tylko zagrożenie i nie było nikogo dość zdolnego, by się to udało? Oczywiście, z psem, czy sokołem jest prościej, bo wiadomo co robić, ale sama tresowałam małpki, miałam podejście do tygrysa, a raz spotkałam człowieka, który zajmował się chyba setką węży i żaden go nie ukąsił.

Po prawdzie praca nad wilkorem to była tylko wizja Laeny na zagospodarowanie czasu pod nieobecność męża, chociaż węszyła potencjał w tym unikatowym zwierzęciu.

Z historii przekazywanych przez służbę można było raczej wnioskować spomiędzy wierszy, że droga do przysłowiowej korony Dreadfort usiana była spiskami i zamachami.. khem... znaczy niefortunnymi zbiegami okoliczności. Jak ten z jej pierwszym mężem podczas polowania. Biedaczek. Niech gnije w ziemi.

Były to wnioski dość oczywiste, choć nieco się Velaryon nagadała o różnych rzeczach by je potwierdzić, że najpewniej młodej lady brakowało w bliższej i dalszej okolicy kogoś podobnego sobie, a otoczona żądnymi jej krzesła mężczyznami o różnym wieku i stanowiskach upodobniła się zainteresowaniami i autorytetami do wyznawanych standardów. Ciągła walka, powściągliwość, szacunek do siły, te sprawy. Przynajmniej w obecnej opinii Laeny. Widząc to na ten sposób, współczuła młodej lady i powzięła za punkt honoru poprawić jej nastrój choćby historyjkami z wojaży. Chyba nawet jakoś to poskutkowało.

- Zatrważające. Przynajmniej wino macie zawsze dobrze schłodzone! - Swoją drogą ciekawe ile by trwało zanim powstałyby ogrody wypełnione lodowymi rzeźbami, gdyby to tutaj postanowili się z niewiadomych przyczyn osiedlić valyrianie. Może nie ma tu portu, bo rzeka zamarza i nie da się przypłynąć? Hmm. Trzeba o to później zapytać.

Wyszło na to, że głównie Laena plotła co jej na język przyniosło, a Roslin głównie słuchała. Białowłosa świadoma, że mogłaby niechcący zbytnio dominować zostawiała też pole dla wypowiedzi rozmówczyni, choć nie miała problemu z tym, by opowiadać o tym, czy tamtym. Zdawało się, że poczucie humoru jej i Roslin powoli się docierały. - ...i można też do tego zaliczyć, że nacierają się tam często olejkami. Wojownicy na arenach, by panny głośniej wzdychały do lśniących sylwetek gladiatorów, a i pracownicy w zamtuzach wonnościami, żeby... sama rozumiesz. - Zakończyła kolejną dygresję o kulturze odległych krain, kiedy poczuła gościa pod stołem i to zdecydowanie nie przypałętał się jakiś czworonóg.

Jest coś takiego, że kiedy się siedzi noga w nogę, to przy najlżejszym kontakcie z nieznajomym odskakuje się lekko, aż w pewnym momencie styka się udami i nikt nie zwraca uwagi. Ot, choćby na ławie przy stole, gdy jest ciasno. I tak wychodziło na to, że przyszło im szybko przełamać ten próg, choć po tym ostatnim, Laena wysunęła dłoń na stole i spojrzała badawczo na lico córy Północy doszukując się przekazu idącego za gestami w tych - jak to określiła służba - dziwnych oczach. Laena była nieco zdziwiona, choć jednocześnie poczuła się połechtana po ego. Czyżby tutaj takie rzeczy? Kto by pomyślał? Jak spojrzeć pod tym kątem... lady Bolton nie wpisywała się konkretnie w mokre sny Laeny, ale też nie dało się jej odmówić całej serii walorów oraz bardzo sprzyjającej atmosfery. Frywolne myśli przerwała celna uwaga na temat aktualnego położenia słońca względem planetos. - Rzeczywiście, po całej podróży dobrze byłoby wypocząć. - Przyznała i coś w tym było.

Pożegnała się z pozostałymi osobami, zamieniła kilka słów ze swoimi ludźmi w kwestiach organizacyjnych i można było ruszać, a humor dopisywał. Po drodze pewnie potknęła się na schodach, a nie widząc poręczy wsparła o ramię młodszej towarzyszki, kwitując to krótkim śmiechem, przepraszając i wygładzając powstałą fałdkę na materiale sukni lady. Nie bez powodu Laena często chodziła pod rękę.

Kiedy wędrowały korytarzami, białowłosa przyznała, że bardzo miło zaskoczyła się dotychczasowym pobytem i gościną. Kiedy dotarły pod drzwi komnaty gościnnej, uchyliła je i zaproponowała bez presji: - Jeśli chciałabyś porozmawiać jeszcze o czymś bez służby, to raczej nie będę się jeszcze kładła... - Wszędobylskie uszy i oczy, te sprawy. Stały element dworów. Życie na pokaz i te prywatne często się rozmijały.
Laena Velaryon
Laena Velaryon

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/12/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Roslin Bolton Wto Lut 15, 2022 4:52 pm

- Hrakkarem? Co to jest hrakkar? - Zapytała się kolejny raz zdziwiona lady. Wyglądało na to, że Północ faktycznie była dziurą skoro nie słyszeli nigdy o hrakkarach. Mimo to musiała przyznać rację Laenie, że podróże morskie otwierały szerokie możliwości. Być może, gdy będzie nieco starsza zdecyduje się udać za morze? Do jednego lub drugiego miasta w Essos? Albo na południe... Nah! Nie na południe. Do Essos. Pytaniem było tylko kiedy miałaby się tam udać? Bo z pewnością nie teraz kiedy dopiero co objęła Dreadfort pod swe władanie.
- Cóż, to twoja wyprawa. Jestem pewna, że ze szczeniakiem będzie prościej niż z dorosłym osobnikiem, ale i tak musisz pamiętać, że wilkor, nawet jeśli trenowałaś te całe małpki czy tygrysy, to wilkor wciąż jest zupełnie innym rodzajem bestii. - Roslin zamyśliła się na moment, zastanawiając się jak to powinna powiedzieć. - Jest w nich coś innego... Widać to po ich oczach. To po prostu nie są zwykłe zwierzęta. - Wzruszyła ramionami. - Jeśli jednak chcesz próbować, to nie zapomnij, że nie tylko ludzie potrafią ugryźć rękę która ich karmi.

- Jeśli na Północy ktokolwiek się czymś naciera, to z całą pewnością nie oliwą i wonnościami. - Roslin skwitowała kolejną historię Laeny z Essos. Nie można było odmówić Roslin, że miała w sobie pewną dumę z tego, że pochodziła z Północy i generalnie patrzyła na mieszkańców południa z politowaniem z tą całą ich rycerską kulturą i innymi idiotyzmami, ale gdy dłużej słuchała o różnych dziwach czy zwyczajach z ust Laeny, tym bardziej zdawała sobie sprawę jak jej kraina i jej mieszkańcy stali z tyłu względem pewnych... hmm. Standardów. Oh, nie chodziło o to by od razu namaszczać się wonnymi olejkami, ale do cholery jasnej - co poniektórzy mogliby choć wziąć kąpiel częściej niż raz na miesiąc i użyć grzebienia do swoich kudłów na głowie i brodzie.
- Prawdę mówiąc niektórzy wciąż chyba nie odkryli do czego służy woda bo i zamiast niej najczęściej żłopią piwsko, a wykąpią się jeśli przypadkiem wpadną do rzeki. Tacy Karstarkowie chociażby, oni mieszkają dalej na Północy w Karholdzie, strasznie kudłaci są, a i grzebienia nie widzieli chyba nigdy w życiu. Bogowie, gdyby nie byli tacy wysocy, to by pewnie można było wziąć ich za... Eee... ? - Roslin na moment zamilkła, ewidentnie szukając słowa. - No, za tych mieszkańców z Essos co są tacy krótcy, krępi i włoooo.... Ibbeńczyków! Tak!
- Prawdę mówiąc kobiety, co prawda nie wszystkie, wcale tu nie są lepsze... - Zaśmiała się. - Zresztą chyba widać to po mnie, ale trzeba ci by było zobaczyć Mormontówny żyjące na Niedźwiedziej Wyspie, słyszałaś o nich? - W zależności od uzyskanej odpowiedzi Roslin wprowadziła ją odpowiednio w ród Mormontów lub też kontynuowała dalej. - W każdym razie nawet na ich... Hmm... Siedzibie mają wyryte płaskorzeźby z kobietami, które w jednej ręce trzymają dzieci karmiąc je piersią, a w drugiej dzierżą broń i odganiają nią Żelaznych lub Dzikich. Takie mamy tu kobiety... Oczywiście nie wszystkie, ale z pewnością jeśli zebrać wojowniczki z pozostałych królestw razem, to tu mamy ich kilka razy więcej. Swoją drogą, wiesz że Mormontowie mają miecz z valyriańskiej stali? Nie mam pojęcia jak weszli w jego posiadanie. Są chyba najbiedniejszymi z lordów na Północy... Hmm. To by pewnie wyjaśniało czemu są najbiedniejsi. - Dodała po krótkiej chwili.

Roslin wyprowadziła Laenę z Wielkiej Sali i poczęła kierować się wraz z nią w kierunku jej komnat. Po drodze spotkał ich niewielki wypadek, ale młode dziewczę uchroniła ją przed całkowitym upadkiem na schody przez złapanie jej i przytrzymanie w silniejszym uścisku okalającym kibić starszej towarzyszki, gdy pokonywały ostatnie stopnie. Później zaś... Cóż. Później Roslin już jej nie wypuściła w drodze do jej komnat, a jej dłoń dalej spoczywała na jej biodrze, palcem wskazującym wodząc po jej biodrze. W końcu jednak też dotarły pod drzwi jej komnaty, gdzie miały się rozstać lub też... Nie, z całą pewnością nie.
- Oh nie, nastąpiła pomyłka... - Powiedziała Roslin i uśmiechnęła się szerzej, a w jasnoszarych oczach zatańczyły iskierki wesołości i czegoś jeszcze, a następnie poprowadziła Laenę za sobą dalej, w głąb zamku. Dokąd? To się miało wkrótce okazać, gdy młoda dziewczyna, zaskakująco zresztą silna jak na swój wiek, choć nie powinno to dziwić biorąc pod uwagę co dziś wyczyniała na dziedzińcu ponownie ją przyciągnęła bliżej siebie i nachyliła się ku jej uchu. - Moja komnata jest większa... - Wyglądało też na to, że Roslin zdecydowanie mniej przejmowała się w tym momencie konwenansami i chyba sama Laena mogła się już domyślić co miała na myśli jedna ze służek, gdy ta wspominała, że jej pani jest "dziwna". Wyglądało na to, że wolała kobiety od mężczyzn i co gorsza, zdawało się, że był to powszechnie znany na zamku sekret, a przynajmniej niektóre osoby miały co do tego podejrzenia.
Pod drzwi komnaty dotarły bez większych przeszkód, raz czy dwa mijając zbrojnego  patrolującego zamkowe korytarze, a pod samymi drzwiami komnaty, szczęśliwie stał jeden z poznanych wcześniej obrońców lady. Być może znał ją już na tyle dobrze by wiedzieć co się święciło, a może po prostu tego dnia stał na warcie lub był tam teraz przypadkiem. W każdym razie gdy się pojawiły taktownie odwrócił głowę w drugą stronę udając, że nie ma tu nikogo i mogły wejść do komnaty.
Tak jak powiedziała wcześniej Roslin, była ona zdecydowanie większa od komnaty Laeny. Samo wnętrze było już jasno oświetlone, częściowo przez światło księżyca wpadające przez okna wychodzące na dziedziniec, być może nawet te same przez które miała młoda lady skakać, dużemu kominkowi czy licznym kinkietom i świecznikom. Podłoga była drewniana, wykonana z ciemnego drewna, pokryta była w strategicznych miejscach futrami. Wśród najważniejszych mebli znajdujących się w sypialni nie sposób było nie zacząć od dużego, szerokiego łóżka zaścielonego miękkimi, ciepłymi futrami, szafek nocnych będących po obu stronach łoża czy niedużemu, okrągłemu stoliczkowi i kilku krzesłom. W typowy dla Północy i Dreadfort sposób, całość sprawiała raczej surowe wrażenie, choć nie dało się tu nie dostrzec kilku drobnych pociągnięć kobiecej ręki i jej akcesoriów rozrzuconych to tu i tam - stojąca nieopodal okna toaletka, nieduże, srebrne lusterko, elegancka szczotka do włosów czy balia obita miedzią stojąca nieopodal kominka. Znalazło się tu nawet miejsca dla kilku gobelinów i arrasów, które były nawet miłe dla oka i co zaskakujące dla domu i rodzinie o takiej reputacji, nie przedstawiały typowych scen okrucieństwa. Nawet w kącie pokoju można było zobaczyć, chyba ku kolejnemu zaskoczeniu Laeny, wolno stojącą harfę.
Roslin weszła za swą towarzyszką do komnaty i dało się usłyszeć dźwięk zamykanych i zakluczanych drzwi. Zostały chwilowo same czy lady Laena tego chciała czy nie i czy miała na myśli to samo co pani Dreadfort. Przez krótki moment dało się słyszeć kilka kroków, które potem zostały zastąpione przez szelest futra gdy Roslin zbliżyła się od tyłu do Laeny i pocałowała ją od tyłu w szyję.
- Zawsze jestem chętna do rozmawiania... - Wymruczała. - O czym byś chciała porozmawiać? Słyszałam na przykład, że Valyrianie mają specyficzne... gusta. Chcesz mi o nich opowiedzieć?  
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 386
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Laena Velaryon Wto Lut 15, 2022 7:04 pm

+18


- Hrakkar to dobre ćwiczenie umysłowe. Jest podobny do lwów znanych na Zachodzie z tym, że jest biały jak śniegi Północy i choć ma futro, to raczej przebywa w temperaturach zbliżonych do gorącego Dorne. - Można powiedzieć w pewnym uproszczeniu, że w Essos było podobnie, tylko inaczej. Cała zabawa zawierała się w tym "tylko". Czy bowiem mężczyzna "tylko" bez oprzyrządowania stawał się kobietą? Z daleka dobiegł jakiś głośny trzask, ale to pewnie służba coś upuściła. Zdarzało się najlepszym.

Laena mogłaby stwierdzić, że dziękuje serdecznie za tę garść bezcennych porad, ale ona to już słyszała. Gdyby dostawała złotą monetę, gdy ktoś ją odwodził od zwierząt to pewnie miałaby już kilka galer. Zamiast tego podziękowała za troskę. Wizja nacierania się czymś mokrym i wychodzenia na takim mróz jak tu obecny była... bolesna. Nic dziwnego, że Roslin się dziwiła. - Mmm, Ibbeńczycy. Współpraca z nimi to zawsze wielka przyjemność. Ponoć ich król to wielki strojniś. Futra, złoto, przepych i warkoczyki na brodzie. U Żelaznych w sumie można upatrzeć czasami takie warkoczyki. Z tego co mówisz, to gdyby Karstark sobie takie zaplótł pewnie by go wyśmiali. - Znaczy nie zawsze warto było naśladować Ibbeński szyk i modę.

- Westeros to nie miejsce, gdzie kuta jest valyriańska stal. Nie jest ona na sprzedaż, więc musieli go ukraść, a historia kradzionego oręża zawsze jest krwawa, gdyż złodziej złodzieja zabija dla łupu. - Laena skrzywiła się z niesmakiem na myśl o takim procederze. - Powinni się cieszyć, jeśli tylko bieda odwiedziła ich domostwo.

~***~


Dźwięk przekręcanego w zamku klucza był otwarciem kolejnego rozdziału. Laena była zajęta obserwowaniem harfy i padającego z okna blasku, gdy zaskoczył ją czuły dotyk. Stała tak jak dotychczas plecami do Roslin i przymknęła oczy  myśląc o tym co powinna, a czego nie powinna. Jedną z dłoni odnalazła nieodległy, choć poruszający się policzek. (Szczęśliwie udało się uniknąć przypadkowego wydłubania oka). Drugą splotła z dłonią lady. - Tego trzeba doświadczyć, chyba, że lubisz żeby mówić ci do ucha... - Poprowadziła rękę Bolton na swoje plecy w kierunku wiązań trzymających suknię na miejscu. Parsknęła cicho, kiedy Roslin trafiła w łaskoczące miejsce, a kiedy suknia trzymała się tylko na słowo honoru, odwróciła się do przygodnej partnerki całując ją w usta i gryząc w język kończąc pocałunek jako jeden z wielu testów co się lady podoba. Skwitowała to drapieżnym uśmiechem i z pytającą miną rozpięła klamrę trzymającą futro Roslin na Roslin. W między czasie małymi kroczkami zbliżała się do łóżka. Wierzchnia warstwa z głowy. Velaryon spojrzała w dół i odwiązała kokardę z materiału opinającego jej suknię w pasie, a następnie zamaszystym ruchem wyciągnęła szeroką wstążkę ze szlufek i dwoma krokami zamieniła się z Roslin na miejsca stojąc teraz za nią i przewiązując jej oczy. - Nie wszystko na raz. - Szepnęła i młoda lady usłyszała opadającą na ziemię suknie.

Laena pozwoliła sobie błądzić po ciele lady Bolton poszukując pasków, zaczepów, klipsów, guzików, sznurków, ściągaczy i co tam jeszcze mogło jej przeszkadzać, a potem przykucnęła za nią i dotknąwszy jej kostek jechała dłońmi po jej ciele wciąż wyżej - choć jeszcze omijając strefy erogenne, by wydłużyć zabawę - aż dotarła do głowy i suknia poleciała parabolicznym lotem na krzesło, czy gdzie tam akurat spadła. Następnie z racji taktycznego umiejscowienia w przestrzeni pokoju, Velaryon odwróciła Roslin twarzą do siebie, a plecami do łóżka i lekko popchnęła partnerkę, której nie pozostało nic innego, jak potknąć się nogami o brzeg łóżka i spaść na futra. Na dziedzińcu obrywała mocniej, więc powinna przeżyć. Laena dotknęła łydek lady i zjeżdżając w dół dotarła do butów, które ściągnęła pozostawiając Roslin na pastwę futer. Popatrzyła sobie na nią z góry przez kilka chwil, a później pocałowała ją po wewnętrznej stronie uda i sama także golusieńka jakby miała wyskakiwać z kąpieli przez okno zaczęła się wić
i pełznąć coraz bliżej twarzy Roslin, ocierając się ciałami. Ostatecznie zsunęła się na bok zaraz przy niej, oplatając nogą jej brzuch i przyciskając ręką wplątaną we włosy jej głowę, a właściwie ucho do swoich ust. - Pora poznać się bliżej... - był to czas, żeby wyrazić swoje życzenia i zacząć dopiero igraszki.
Laena Velaryon
Laena Velaryon

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/12/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Roslin Bolton Czw Lut 17, 2022 6:42 pm

+18

Roslin uśmiechnęła się szeroko i ponownie pocałowała Laenę w szyję, gdy ta jej odpowiedziała słowem i dotykiem. Wyglądało na to, że się wcale nie pomyliła na jaką osobę trafiła. Oczywiście sygnały były dość wyraźne, ale nigdy nie można było mieć pewności czy były one wysyłane przypadkowo lub ona ich źle nie odczytywała. Wszak nie mogła mieć całkowitej pewności, gdy jej samej brakowało doświadczenia. W końcu, w przeciwieństwie do Laeny, ledwie była dorosła. Również nie miała dużego doświadczenia w rozplątywaniu i wiązań sukni i chyba była nieco poddenerwowana biorąc pod uwagę sytuację, bowiem choć nie była tak niezręczna jak jej towarzyszka, to nagle kilka prostych sznurowań stały się przeszkodą wyjątkowo trudną i żmudną do pokonania, aż wreszcie sama Laena mogła poczuć mocniejsze pociągnięcie i szarpnięcie. Wyglądało na to, że lady Bolton preferowała rozwiązania bardziej siłowe niż zręczne, ale spełniło to swoje zadanie. Laena była niemal wolno od sukienki, ale drażniąc się ze swą partnerką nie pozwoliła się jej całkowicie obnażyć, zamiast tego obracając się do niej i całując.
Roslin nie pozostała dłużna i pocałunek odwzajemniła, jednocześnie wciąż próbując dobrać się jedną ręką do ostatnich, ledwo trzymających suknię wiązań, a drugą, przez moment w niezdecydowaniu, położyła na piersi Laeny ściskając ją przez materiał. Jednakże momentalnie nastąpił zwrot w intensywności doznań gdy długi i namiętny pocałunek został zakończony kąsnięciem jej w język. Zaskoczenie wymalowane na twarzy i krótki syk, bardziej związany z samym faktem niż faktycznego bólu rozległ się po komnacie, ale po chwili tak jak Valyrianka uśmiechnęła się drapieżnie tak i córa Północy je odwzajemniła, kładąc przy tym delikatnie kciuk na dolnej wardze kobiety delikatnie ją muskając. Później zaś wszystko zaczęło szybko eskalować...
Lady Bolton, Pani Dreadfort poddała się swojemu gościowi pozwalając jej chwilowo robić z nią co tylko chciała, choć ta się z nią tylko i wyłącznie chwilowo drażniła i pobudzała. Czy to w trakcie gdy kontynuowała rozbieranie się, ale nie pozwoliła się jej jeszcze zobaczyć w pełnej okazałości, czy to gdy przewiązała jej oczy szarfą co jak mogła poczuć pod nagle napiętymi mięśniami i gwałtownym drgnięciem z jej strony się jej nie spodobało. Laena widziała i czuła jak Roslin stała się nagle wyjątkowo czujna, czujność która została pomału przytępiono przez jej wolno sunącą rękę po jej kostkach, łydkach i udach, aż w końcu też pozbyła się jej sukni i rzuciła gdzieś w kąt, a ją samą spychając w kierunku łóżka, skąd dało się usłyszeć ciche "uh" pełne zaskoczenia, ale też i rosnącej ekscytacji. W końcu też stała się całkowicie naga, gdy Laena pozbawiła ją ostatniego elementu garderoby, butów i wreszcie mogła poczuć jej ciało o swoje, gdy zaczęła całować wnętrze jej ud, zbliżając się coraz bardziej, aż całkowicie się zetknęły i do ucha Roslin dobiegł szept Laeny... Nadeszła jej chwila.
Wciąż nie zdejmując opaski dziewczę samo przerzuciło nogę przez swą partnerkę i usiadła na niej i unieruchamiając ją między swymi udami i podpierając się rękami na jej podbrzuszu, a następnie ostrożnie zbliżyła swoją głowę do jej ciała. Laena najpierw poczuła opadający i lekko łaskoczący ją warkocz kochanki, na który to ruch z jej strony Roslin odpowiedziała by się nie ruszała bo będzie musiała ją związać.... Później poczuła na skórze jej nosek i gdy wreszcie dziewczyna wybadała odległość jej język, który począł pomału sunąć po jej ciele w poszukiwaniu miejsc, które mógłby pobudzić.
Roslin jednak nagle się zatrzymała i wyprostowała, a ręce powędrowały do jej opaski, zdejmując ją i nagle przyglądając się z góry na Laenę w nagłym zaciekawieniu, które biło się z pożądaniem. Kobieta spoglądała na blizny, a jej dłonie i oczy zaczęły podążać za fantazyjnymi kształtami, które przyozdabiały jej ciało. Ona sama, jak zresztą Laena mogła zauważyć, prócz siniaków spowodowanych dzisiejszym treningiem żadnych blizn nie miała, co musiało pewnie budzić pewne pytania. Ciszę w tym momencie, poza oddechami obu kobiet przerwała dominująca Roslin.
- Są wspaniałe... - Powiedziała i nagle z nową energią zajęła się leżącą pod nią Laeną. A energii w tym momencie miała więcej niż być może mogłaby sobie tego życzyć. Gdy wcześniej bowiem badała reakcję Roslin czy tej spodobają się nieco ostrzejsze zabawy, to z całą pewnością mogła stwierdzić, że owszem. Teraz jednak widać było, że blizny na jej ciele po spotkaniu z licznymi zwierzętami odblokowały wszelkie hamulce do tej pory pokorniejszej młódki, gdy ta poczęła namiętnie i intensywnie całować ją w usta i szyję, tarmosić piersi, ssać i podgryzać język i sutki, aż wreszcie jedna z jej rąk powędrowała między nogi kobiety, wprost na jej kobiecość sprawdzając czy jest gotowa do dalszych zabaw, choć Laena mogła podejrzewać, że Roslin nie do końca się będzie tym przejmować i da się ponieść dalej chwilowemu uniesieniu bez względu na jej komfort.
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 386
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Laena Velaryon Pon Lut 21, 2022 12:47 am

+21

Że co? Że jak? Nie ruszać się, bo będzie wiązanie? No proszę popatrzeć, od razu się człowiekowi ruchu zachciewało. Laena objęła nogą Roslin i przycisnęła do siebie, kiedy młoda była już na górze. Trochę na przekór, cóż zrobić? Widząc, że Bolton zainteresowały jej ręce, położyła jej dłoń na policzku i pogładziła kciukiem, a później odgarnęła jej włosy. Niech sobie popatrzy na rączki z bliska, bo za chwilę wystrzelą po futrach nad głowę Velaryon, w kierunku pionowego słupa podtrzymującego baldachim. Całkiem solidnego. Pewnie dałoby się do niego coś przywiązać. - No to chodź tu do mnie - Laenę podniecało to, że Roslin tak się do niej rwała i postanowiła pozwolić, by najpierw ona się skupiła na białowłosej. Niech się wykaże i nieco wyżyje. Laena specjalnie prowokowała raz jęcząc, a kiedy indziej opierając się, czy pokrzykując trochę. Zdarzało jej się przeklinać w valyriańskim narzeczu, kiedy było jej szczególnie dobrze. Co jakiś czas dawała też wskazówki jak jej się bardziej podoba, czy może wolniej lub szybciej i mocniej albo głębiej, tudzież w innej pozycji.

***

- Uhmmm, właśnie tak... - wplotła palce we włosy Roslin, by zachować ją przy swoim czułym miejscu - Aha. Ah. Umm, właśnie tak! - Na twarzy zrobiła się czerwona już jakiś czas temu, a teraz wyginała się jak sprężyna w różne strony pod wpływem kolejnych, napływających szybko impulsów. - Świetnie ci... o qogralbar! Aach! - W spazmie podniecenia zacisnęła nogi na głowie Roslin, co trwało kilka sekund nim przeszła przez nią fala dreszczy i rozluźniła się z zadowoloną miną - Mmm... - Teraz chciała już tylko poczuć trochę ciepła, może przytulić się, celebrując fantastyczny stan.

A później trzeba było wyswobodzić się jej samej lub z pomocą. W końcu trzeba było zatroszczyć się teraz o towarzyszkę, a zdawało się, że Roslin może lubić ostro, szybko i mocno w różnych kombinacjach. Mimo wszystko Laena poinstruowała Bolton, by ta położyła się na brzuchu, a sama przyklęknęła od boku, by dać jej krótki, może dwu minutowy masaż ciała idący od nóg po szyję, a na powrocie zbaczający w intymne miejsce. Velaryon postanowiła pracować ręką, a drugą odnaleźć drogę do młodych, jędrnych piersi, by po chwili zbliżyć się z lady i szeptać jej na ucho różne, często nie przystojące słówka, jak i komplementy. Kiedy Roslin była odpowiednio rozgrzana, to Laena doprowadziła do pozycji, w której sama siedziała na piętach mając nogi Bolton na ramionach i zaspokajając ją językiem, zaś do głowy lady przez magiczne siły grawitacji płynęła pompowana szybkim biciem serca krew powodując uczucie zbliżone do wypicia więcej wina niżby się pamiętało. Kiedy pannica była już blisko, Laena opuściła ją dość niezręcznie na futra i zagłębiła palce w mokrej przestrzeni, a sama zbliżyła się do niej tak, że stykały się praktycznie czołami i trzymała Bolton za kark. Najpierw całowała ją, a kiedy była już zdecydowania blisko, to patrzyła jej z bliska w oczy i zabraniała dochodzić, jednocześnie starając się dać jej jeszcze więcej przyjemności niż dotychczas. - Jeszcze trochę, Ros! - Gdy ewidentnie nie mogła się już powstrzymać, Laena pozwoliła jej odpłynąć, choć pilnowała utrzymywania kontaktu wzrokowego. Chciała, żeby Roslin na długo zapamiętała sobie jej twarz. No. Wiadomo, resztę też.

Kiedy doszły do siebie i troszkę sobie poleżały, Laena wstała wreszcie i golutka przeszła kilka kroków w świetle księżyca, po czym obróciła się, by spojrzeć co na to Roslin. Ostatecznie skorzystała z misy z wodą, by nieco się odświeżyć, bowiem łatwo się było zgrzać i przybierając kuszącą pozę zaproponowała niby od niechcenia - Druga runda?

***

Rano obudziła się jako druga (lub została obudzona), to pewnie wymęczenie podróżą, wino i figle ją zmogły. Wcale nie myślała o takich rzeczach, jak wyruszanie z rana na polowania. Po otwarciu oczu, podciągnęła futro pod szyję i rozejrzała po komnacie. Coś się definitywnie zmieniło.
Laena Velaryon
Laena Velaryon

Liczba postów : 25
Data dołączenia : 02/12/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy Empty Re: Retrospekcja - W Dreadfort i w puszczy

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach