Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Sale Ćwiczebne

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Sale Ćwiczebne Empty Sale Ćwiczebne

Pisanie  Leonard Redfort Sro Cze 30, 2021 1:01 am

Znajdują się w koszarach, wydrążonych w górze.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Leonard Redfort Sro Cze 30, 2021 1:14 am

14/10/11 PZ
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Lip 05, 2021 9:18 pm

Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Leonard Redfort Wto Lip 06, 2021 2:41 pm

Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Czeladnik Gry Sro Lip 07, 2021 2:23 pm



Tommen
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Leonard Redfort Wto Lip 13, 2021 6:27 pm

15.10.11 PZ


Przyszedł kolejny piękny dzień na skale z kupą kamieni zwanej Orlim Gniazdem. Dnia poprzedniego do Redfort został wysłany kruk wzywający jego niewydarzonego brata na sąd, tak więc sam Leo miał w domyśle trochę czasu, żeby jeszcze potrenować i ogólnie przygotować swoje ciało i umysł na sąd. Po wstaniu z łóżka i ucałowaniu Leslie w czoło udał się na szybką kąpiel i posiłek, nie można było trenować na pusty żołądek. Gdy zrobił wszystko co miał do zrobienia, udał się na plac treningowy.
Ponownie stawił się w swojej zbroi, tym razem bez buzdyganu, ale z Tarczą. Obejrzał się po obecnych na sali i wyzwał na przyjacielską walkę jednego z żołnierzy wyglądających na takiego silniejszego od reszty. Jeśli była możliwość wyboru jakiejś obuchowej broni ćwiczebnej, Redfort naturalnie ją wybrał, a w innym przypadku wziął po prostu miecz.
Niezależnie od wyniku walki zamierzał zaprosić wojownika na dobre ciemne piwo i może nieco się z nim zakolegować czy też posłuchać najnowszych wieści ze świata.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Czeladnik Gry Sob Lip 17, 2021 10:45 am

Gdy Leo pojawił się w salach ćwiczebnych Orlego Gniazda kolejnego dnia, nie wzbudził już takiej sensacji jak wtedy, gdy uczynił to po raz pierwszy. Może to dlatego, że rycerze już go rozpoznawali, a może przyczyną było, iż tym razem nie zabrał swego narzędzia siania zagłady i rozpierdolu, zostawiając je w swej komnacie. Skinęli mu jeno głową, wracając do swych ćwiczeń. Sukcesem zakończyły się jego poszukiwania wojownika wyróżniającego się od reszty swą siłą. Jego wyzwanie przyjął bowiem ser Erryk, zaprzysiężona tarcza księcia Feanora. I nie był to w jego przypadku tytuł dumny tylko z nazwy - rycerz był jednym z najlepszych wojowników Orlego Gniazda. Naprzeciw Redforta stanął więc wysoki blondyn o posturze niedźwiedzia, który w płytowym pancerzu przypominał herosa z czasów andalskiego podboju. Erryk, zręczny człek (w przeciwieństwie do raczej niezgrabnego Leonarda), ruszył do boju pierwszy. Planował zamarkować płaskie cięcie, w ostatniej chwili kierując ostrze ku dołowi, by trafić w biodra przeciwnika. Pretendent do lordowskiego tytułu wyczuł jednak jego zamiary, zgrabnie sparował i wykorzystując lukę w obronie rywala, celnie trafił w przedramię. Następne minuty nie przyniosły wyraźnej przewagi, a klingi zderzały się z sobą w szaleńczym tańcu. Z czasem jednak Leo zaczął przejmować inicjatywę i kolejne trzy celne trafienia należały do niego. Dalszy przebieg walki uświadomił Errykowi, że nie ma szans jej wygrać. Choć sparował większość ciosów, a sam wyprowadził dwa celne, to te nieliczne uderzenia Leonarda, które czasem prześlizgiwały się przez jego żelazną obronę, skutecznie pozbawiały mężczyzny sił. Walka przeciągała się z racji dobrego opancerzenia walczących i tego, że ich zdolności pozwoliły im powstrzymywać większość ataków przeciwnika. W końcu ser Erryk opadł z sił na tyle, że kolejny cios wytrącił go z równowagi. Leo poprawił tarczą, posyłając go do parteru i zakończył walkę jako zwycięzca, co zostało nagrodzone kilkoma szczerymi oklaskami. Ostatecznie pokonanie tak zdolnego rycerza to nie w kij dmuchał. -Gratuluję, ser Leonardzie- rzekł pokonany, podnosząc się. -Widzę, że pobyt w Valyrii oszlifował prawdziwy diament. - kiwnął mu głową z uznaniem, udając się na bok, by odsapnąć nieco.

Leonard odpoczął kilka minut, dając wytchnienie swoim mięśniom. Oddychał spokojnie, regulując swój oddech i pozwalając, by adrenalina trochę opadła. Cała walka poszła mu tak sprawnie i motywująco, że nie planował jeszcze kończyć sparingu. Rzucił więc wyzwanie, by znaleźć następnego przeciwnika, lecz początkowo nie spotkało się ono z odzewem. No, ciężko było się dziwić, w końcu właśnie pokonał rycerza, któremu nikt na sali nie dorównywał doświadczeniem i umiejętnościami. Ponowił więc wyzwanie, tym razem proponując, by stanęło przeciw niemu dwóch przeciwników. Tu już szybko znaleźli się chętni, skuszeni maksymą, iż każdy szermierz dupa, kiedy wrogów kupa. Co prawda dwie sztuki to jeszcze nie kupa, ale i tak taka przewaga powinna spokojnie wystarczyć. Tak przynajmniej sądzili. Było to dwóch rycerzy domowych Arrynów - ser Dunstan i ser Ossifer, którzy, choć nie przystawali poziomem do ser Erryka, to wciąż dysponowali niezłymi umiejętnościami. Ruszyli razem z obu stron, a ich pierwsze ataki w pełni zaskoczyły Leo, który starając się zatrzymać obu, ostatecznie nie zatrzymał żadnego i został boleśnie obity. Początek starcia w pełni należał do nich, a mężczyźni wyszczerzyli się do siebie pewni dalszych sukcesów. Ich niedoczekanie! Leonard szybko wpadł w rytm, z boku przypominający śmiertelny taniec. Uchylał się, odskakiwał i prześlizgiwał pomiędzy dwoma mieczami, w ostateczności biorąc je na tarczę. Sam tymczasem co i rusz punktował swych oponentów, nierzadko szerokimi cięciami trafiając obu naraz. Jeszcze tylko raz ser Dunstanowi udało się przebić ponad tarczą, ale nie mogło to odwrócić losów starcia. Mgnienie oka później Dunstan leżał na posadzce, a Ossifer wybałuszył oczy w nagłym zrozumieniu, że z ich kupy kupa wyszła. Kolejne dwa ciosy pozwoliły mu dołączyć do kolegi w porażce.

Więcej chętnych się już tego dnia nie znalazło, zresztą sam Leonard nie miał już sił. Zresztą, po tym co pokazał, pewnie musiałby zgodzić się na trzech naraz, a temu mógłby już nie podołać. Dobre piwo nigdy nie jest złe, więc cała trójka chętnie się z nim udała, zwłaszcza, że zrobił też na nich wrażenie swymi umiejętnościami. Co do wieści ze świata... no cóż, ich światem było Orle Gniazdo, jako, że było to dwóch domowych rycerzy i zaprzysiężona Tarcza. -Co się dzieje? Ano, nic się nie dzieje, ot co! Siedzimy tu na dupie, marzniemy, a ten skurwiel Leman plądruje nasze wybrzeże wraz z tymi zdrajcami z Sióstr. Król powinien już dawno poprowadzić nas w pole, byśmy pokazali tym dzikusom, co potrafi andalski rycerz! Nie wiem na co czeka nasz senior, ale mało w tym honoru, by czekać tu, gdy łupieżca gromi naszych poddanych. - skrzywił się ser Dunstan, któremu piwo rozwiązało język. -Zważ jak mówisz o królu w mojej obecności, a najlepiej zmilcz, miast głupio gadać. Poza tym, nie przypominam sobie, byś miał jakichkolwiek poddanych, o których należy ci się troszczyć. - wykpił gołodupca Erryk i kontynuował. -Jestem pewien, że pan nasz ma jakiś plan, nawet jeśli póki co nie dostrzegamy jego zamysłów. Zbieramy siły, a to trwa. Sam Leman jest zbyt poważnym przeciwnikiem, by ruszać się na niego pospiesznie. Natomiast zastanawia mnie, czemu nasz drogi "sojusznik" z Dorzecza nie wysłał ani drakkaru do odcięcia Gulltown, po tym jak utraciliśmy trzon naszej floty. Z mojej perspektywy nie powinniśmy byli wydawać naszej pobożnej królewny w łapska tych barbarzyńców, bo też nic dobrego to nie przyniosło. Ale nie mi to krytykować. - zakończył rycerz i pociągnął głęboki łyk piwa, a jego nastrój trochę się zwarzył. -I tam, miał też swoje problemy! Tłukli się z Lwami, Jeleniami, Różą i jakimiś chłopskimi rebeliantami, co to w imię Siedmiu ruszyło do walki. No, na moje to nie był najmądrzejszy pomysł, bo Twardoręki po kolei pokazał im, kto teraz w Dorzeczu rządził i rządzić będzie. A teraz, jak pokoje zawarte, to i nas wspomoże, ot co! A słyszeliście, Leonardzie, o szalonym Żelaznym, co to drakkary na koła postawił i jął plądrować Reach? Sigmar mu było. Zginął oczywiście, ale nawet bardowie o nim śpiewają. Jak to szło...

"Wpłynął na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurzał się w zieloność i jak łódka brodził,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Nadciągał Sigmar podług szaleńczego planu...
- rozkręcił się ser Ossifer. Dalej rozmowy szły swoim torem i choć ser Erryk i ser Dunstan pozostali względem Leonarda neutralni, to ich towarzysz bardzo polubił pretendenta do lordowskiego tytułu i zdecydowanie nie zakończyłby tej znajomości na jednym piwku.
Lelek
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Leonard Redfort Sob Lip 17, 2021 1:27 pm

Leo przyszedł do Sali Ćwiczebnej w dobrym humorze, poza stoczeniem walk - ze sprawnym hełmem, a nie jak się po wczorajszej walce okazało popsutym (jednak już naprawionym) - miał od dziś na podorędziu giermka Godrica! Młodzik dopilnował, że wszystko w zbroi jest dopięte na ostatni guzik i odszedł z dala, żeby przygotować Lonardowi wodę do wypicia po walce. Jego pierwszym oponentem był zaprzysiężony księcia Feanora, już od samego początku, Leo wiedział że to będzie dobra walka - w końcu wychowywał się na tym zamku i znał część tych ludzi.
W końcu się zaczęło; walka między dwoma potężnymi żołnierzami. Od samego początku, Leonard przejął przewagę nad polem walki i jedynie kilka razy udało się jemu przeciwnikowi go trafić, nic to jednak nie dało, gdyż wkrótce został on pobity. Po starciu, pomógł wstać Ser Errykowi i otworzył swoją przyłbicę.
- Dziękuję, ser Erryku. Ty również walczyłeś mężnie, widać, że jesteś nieocenionym skarbem Orlego Gniazda. - odpowiedział na jego komplement własnym. Po walce Leo zdjął hełm i przekazał go Godricowi, który od razu podał mu też coś do picia. Po dziesięciu minutach odpoczynku Redfort powstał z ławki i rzucił wyzwanie kolejnym żołnierzom, jednak nikt nie chciał się podjąć wyzwania w pojedynkę i dopiero propozycja walki z dwoma rycerzami spotkała się z aprobatą.
Ta walka również nie była trudna; wyjątkiem był sam początek, gdy rycerze rzucili się na niego pewnie i tym samym go nieco zaskoczyli. Dostał mocno w głowę, ale wkrótce odpowiedział obydwu mężczyznom swoimi ciosami, które po pewnym czasie wgniotły ich w posadzkę.
Po walce udał się na pijatykę do koszar, gdzie miał zamiar zapoznać się bardziej ze swoimi oponentami i trochę odpocząć. Rozmawiali o różnych sprawach, od tego co się dzieje w świecie - w ich przypadku w Orlim Gnieździe, do zwykłych historii.
- Wszyscy macie rację, ale moim zdaniem należy zaczekać i zobaczyć co zrobi król teraz, gdy na głowie ma jeno Głodnego Wilka i Graftona. - podsumował temat, Leonarda przez zgoła sześć lat nie było w Dolinie na dłużej i nie mógł za bardzo nic powiedzieć o polityce króla, bo jej do końca nie znał w tym okresie. Gdy rozmówili już o polityce i nieco więcej wypili, Redfort zapytał towarzyszy.. - A znacie historię o Simonie Redforcie i słoiku? Nie? To słuchajcie! - zapytał, a jeśli nikt jej nie kojarzył opowiedział całkiem zabawną historię o tym, jak jego brat siadał za młodu na słoik, który w końcu mu pękł wewnątrz. Po wszystkim pożegnał się z panami i udał się do swojej komnaty trochę odpocząć i popracować.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Lip 26, 2021 9:39 pm



Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Leonard Redfort Sro Lip 28, 2021 2:08 pm

Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Czeladnik Gry Sro Sie 04, 2021 8:43 pm

Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Leonard Redfort Czw Sie 05, 2021 12:51 am

Żelaźni chcieli walki, więc ją dostali. Najpierw po mordzie dostał pierwszy, pochodzący z rodu Drumm, a później dwóch jego krajanów Humble'ów. Walki były intensywne, ale jednostronne. To co musiał oddać Leonard Żelaznym, to fakt że radzili sobie zdecydowanie lepiej niż jego rodacy. Ostatecznie i tak skończyło się to dla nich przegraną.
Gdy Leonard myślał, że może sprostać jeszcze jednemu przeciwnikowi odezwały się kilka mocne uderzenia, które dostał w trakcie walki. Postanowił więc na tym zakończyć. Pozwolił swojemu giermkowi zdjąć z siebie pancerz i polecił mu go wyczyścić, a później podszedł do pokonanych i z uśmiechem na ustach, zaproponował im wypad na piwo. Naturalnie mężczyźni się zgodzili i nawet bawili się dobrze, do czasu, aż Leo nie oznajmił że na niego pora. Głupi barbarzyńcy chyba nie zdawali sobie sprawy z faktu, że następnego dnia miał sąd i nie mógł się upodlić alkoholem w wigilię tak ważnego dla niego dnia. Rozstali się raczej w chłodnych warunkach, ale Redfort miał nadzieję, że jeszcze uda im się powalczyć i kto wie, może poprawić swoje relacje.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Leonard Redfort Wto Sie 10, 2021 9:22 pm

05/11/11 PZ


Po sądzie nad losem Sebastiona Graftona, którego wynik w żaden (raczej) sposób nie wpłynął na los Leonarda, czrwonooki udał się do sal ćwiczebnych. Spotkał tam za pewnie swoich przyjaciół i kilku innych znajomych, z którymi przeszło trzy tygodnie krzyżował miecze. Tym razem chciał się porwać na coś większego, na coś wspanialszego, co może zostanie jakoś zapamiętane w Orlim Gnieździe. W tym celu postanowił wziąć dwójkę ze swych rycerzy, którzy przybyli z nim do zamku i stanąć w trójkę, przeciwko dwukrotnej liczbie przeciwników. Z tym, że do wrogów po pokonaniu jednego z nich mógł dołączyć kolejny żołnierz do czasu aż jeden ze sprzymierzeńców Redforta nie odpadnie z rozgrywek. Szanse na zwycięstwo? Na pewno nie wielkie, ale co to będzie za zabawa!
Do walki Leonard stanął w swojej zbroi płytowej(+) z przyłbicą, tarczą oraz cepem bojowym. Dwaj jego towarzysze również stawali w płytowych pancerzach, jednak już nie tak wspaniałych jak ich przywódcy. Wrogowie? Mieli dowolność, zapewne jedni stali w kolczugach inni podobnież w płytach. Czas było zacząć zabawę.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sie 11, 2021 10:45 am

Tak więc chcieli się bawić? Dobrze... W takim razie podjął ich zamkowy zbrojmistrz, całkiem kompetentny choć nieco już "przechodzony" wojownik. Skoro zaś Leonard wziął obuszek, to i on także. Pozostali zaś powzięli stępione miecze do rąk i dołączyli. Jego dwaj rycerze, dwaj rycerze z zamku oraz trzech zbrojnych Arrynów. Tak rozpoczęła się batalia a była ona zażarta.

Leonard i jego ludzie walczyli z obrońcami Orlego Gniazda w którym mieszkały Sokoły. Zbrojmistrz i jego ludzie walczyli z własną nieporadnością. Bogowie... Patrzenie na nich mogło boleć co wrażliwszych. Szło im jak na ostatniej wojnie. Niby przeciwnik mniej liczy a jednak dupę kopał, oczywiście kiedy sami sobie nie czynili kłopotów. Ludzie z Orlego Gniazda szybko padali a w miejsce położonych wskakiwali inni, już bardziej kompetentni i częściowo uzbrojeni w obuchy.
Czy było lepiej? Niewiele. Silnym postanowieniem drużyna z zamku postanowiła do końca trzymać się planu i dawać dupy. A jak postanowili, tak uczynili. Dali dupy. Padło trzech zbrojnych, dziesięciu rycerzy i zamkowy zbrojmistrz - to po stronie Orlego Gniazda ma się rozumieć. Leonard "stracił" jednego człowieka a on sam i jego kompan wisieli nad metaforyczną przepaścią, trzymając się krawędzi jednym palcem. No ale jednak wygrali.

Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9615
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Leonard Redfort Sro Sie 11, 2021 1:47 pm

Przed Leonardem i jego dwoma rycerzami: Ser Domerickiem oraz Ser Cristophem stanęła szóstka wojowników królewskich. Redfort uśmiechnął się szeroko pod swoją przyłbicą i zakręcił cepem w powietrzu. W trójkę stanęli w pozycji bojowej, która miała wzajemnie się ochraniać i nie dopuścić do zgrupowania się kilku przeciwników na jednej osobie. Wkrótce rozpoczęła się walka!
Leonard wymachiwał swoją bronią raniąc kolejno kilku żołnierzy, którzy zmuszeni do obrony coraz wyżej podnosili swoje tarcze i skutecznie się męczyli. Wkrótce pierwszy w przeciwników - po nawałnicy jaką zaoferował mu lord - padł na kamienie sali i został szybko odciągnięty przez przyglądających się giermków. Jego miejsce zastąpił kolejny chętny na wpierdol wojownik, który szybko pożałował swojej decyzji. Pod mieczami i cepem trójki rycerzy z Redfort padali kolejni żołdacy, samemu nie pokazując nic wartościowego. Miejsca pokonanych zastępowali szybko kolejni ludzie, którzy włączali się do walki i później sromotnie tego żałowali. Z szóstki zrobiło się ośmiu, z ośmiu dziesięciu i tak dalej aż do czternastu przeciwników. W końcu gdy Trio pokonało kolejnego z żołnierzy Orlego Gniazda, do walki nie postanowił nikt nowy dołączyć. Czy było to z powodu strachu? A może z poczucia honoru, w końcu mimo widocznej dominacji drużyny Redfort tej powoli kończyły się siły. W końcu jednak odpadł też Ser Cristoph, który oberwawszy w klatkę piersiową cepem przeciwnika, ukląkł na jedno kolano i dał tym samym znać swemu przywódcy, że nie jest zdolny kontynuować walki. Czerwonooki zagryzł wtedy wargę i zakrzyknął!
- Silni jak skała! - po czym wraz z Domerickiem rzucili się w przypływie szaleństwa na przeciwników obijając ich swoimi orężami, ale sami również odnieśli pewne rany. W końcu jednak padł ostatni przeciwnik, choć zwycięzcy byli już o krok od porażki - tak jednak triumfowali!
Leonard ściągnął swoją przyłbicę i oddał ją swojemu giermkowi, przekazał mu też tarczę i pozwolił pomóc się rozebrać. Był cały obolały, jednak to nie było wszystko. Redfort uśmiechnął się do całej szesnastki walczących tego popołudnia i zapytał pewnym głosem.
- Czyżby taka świetna walka nie zasługiwała na uczczenie jej kuflem zimnego piwa? - i kto chciał, mógł wraz z nim udać się na jakiś dobry napitek, co by poświętować chwilę. Prawdopodobnie zbliżały się ostatnie dni Redforta w Orlim Gnieździe, więc chciał jak najlepiej wykorzystać ten czas i a nuż, może poznać jeszcze jakieś interesujące osobistości, może samego Zbrojmistrza - który nie kłamiąc, radził sobie całkiem dobrze.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Leonard Redfort Pią Sie 13, 2021 3:59 pm

Kilka godzin później...

Po odpoczynku po poprzedniej walce, gdzie Leonard chyba zasłużył na odpoczynek przy kuflu zimnego piwa wraz z przyjaciółmi i znajomymi, Redfort czuł się już znacznie lepiej. Nabite podczas walki siniaki coraz mniej go bolały, a sam ogólnie czuł się raczej dobrze i po kilku godzinach mógł wracać do treningu. Zresztą co więcej mu pozostało, skoro nadal nie wiedział czy może opuścić już Orle Gniazdo - na ten temat miał zamiar porozmawiać później z królem.
Po dotarciu do Sal Ćwiczebnych Leo zastał tam swojego starszego braciszka, chyba pierwszy raz od czasu gdy ten przybył do stolicy. Leo uśmiechnął się pod nosem i wymienił spojrzenia z innymi rycerzami.
- Simon! - zakrzyknął, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. - A więc postanowiłeś potrenować? Słusznie, nie można pozwolić żeby mięśnie nam zastygły. - dodał i się uśmiechnął. - Skoro nasz konflikt mamy już za sobą to raczej żaden z nas nie powinien już mieć w sercu zarzewia zwady. Co powiesz na pojedynek? Jak za starych dobrych czasów? - zapytał i spojrzał na jego towarzyszy. - Proponuję Ci, żebyś wraz z dwójką swoich rycerzy stanął na mnie jednego... albo jak wolisz, ja przeciwko Tobie i żeby Ci nieco ułatwić, to stanę do walki uzbrojony jedyni w tarczę i tę o to rękawicę. - powiedział i spojrzał na swoją stalową rękawicę z bordowymi okuciami.
- Zwykły pojedynek bz zabijania i krwi. - obiecał.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Simon Redfort Pią Sie 13, 2021 4:55 pm

Owszem Simon miał zamiar potrenować, zwłaszcza, że tu jeszcze tego nie robił i już nigdy nie zrobi to jego jedyna okazja, bo już nie miał najmniejszego zamiaru tutaj wracać. Przygotowywał się właśnie do treningu, aż tu nagle usłyszał jak jego brat go woła.
- Tak, mam zamiar rozładować emocje po tym całym sądzie. - Simon nie uważał ich konfliktu za zakończony, ale nie miał ani ochoty ani najmniejszego zamiaru się o to spierać. Na propozycję pojedynku i to trzech na jednego, stwierdził dlaczego by nie spróbować, do stracenia nic nie ma, a może przynajmniej uda mu się popatrzeć na przegraną Leonarda, więc odpowiedział - Chętnie, dlaczego by nie spróbować. - po czym obrócił się i zawołał Ser Dereka - Ser Dereku weź, któregoś ze swoich ludzi i podejdź weźmiemy udział w pojedynku z Leonardem, chce walczyć trzech na jednego. - Simon był ciekaw jak potoczy się walka i ciekawiło go skąd jego brat ma taką pewność siebie i jest pewien, że wygra, za pomocą samej rękawicy i tarczy.
- Ja wybieram miecz, a moi ludzie wezmą broń wedle własnych upodobań. - kiedy wszyscy już byli gotowi stanęli do pojedynku.
Simon Redfort
Simon Redfort

Liczba postów : 125
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Czeladnik Gry Pią Sie 13, 2021 11:57 pm

Simon zdecydował się na wariant pojedynku trzech na jednego, więc ser Derek zwrócił się o wsparcie do jednego ze swych przyjaciół, ser Allarda, który ochoczo zgodził się na pojedynek. Obaj mężczyźni postawili na ćwiczebne cepy, z racji swego doświadczenia wiedząc, iż takimi najłatwiej wyrządzić rycerzowi zakutemu w zbroję płytową jakąś sensowną szkodę. Jednocześnie nikt nie musiał się obawiać, że ewentualna porażka przyniesie ujmę na honorze. Leo, bo w końcu stawał przeciwko trzem rywalom, a to niełatwe zadanie. Jego oponenci natomiast też nie musieli się obawiać wyniku starcia - czerwonooki Redfort pokazał ostatnio spooore umiejętności.

Ruszyli więc na siebie, brat przeciwko bratu. I jego kompanom, rzecz jasna. Choć pierwsze ataki Simona i jego ludzi przecięły jedynie powietrze, to już po chwili starszy z Redfortów zgrabnie zamarkował cios, a Allard i Derek wykorzystali poważną lukę w obronie Leonarda, boleśnie trafiając go z dwóch stron naraz. Uch, poczuł cepy na żebrach... Leo musiał dostosować taktykę do nieprzyjaciół, z którymi przyszło mu się mierzyć. Co prawda walczył już z dwoma przeciwnikami, ale dodatkowa osoba jeszcze bardziej zmieniała sytuację. Zdarzyło mu się też niedawno potykać z większą ilością rywali, ale wtedy sam miał obstawę chroniącą mu boki. W mig przemyślał swe następne działania i celnym kontratakiem przerwał szczęśliwą passę rywali. Odsłonił się przy tym nieznacznie, ale wystarczająco, by ser Allard sięgnął go kolejny raz. Jednak ten nieznaczny błąd nie zmieniał podstawowego faktu - Leonard wpadał w rytm, który bardzo dobrze znany był jego oponentom z kilku ostatnich dni. Aż pięć jego kolejnych ciosów było celnych, a większość z nich raziła całą wrogą trójkę. Przy tym bardzo sprawnie bronił ich ataków, przeważnie odbijając je tarczą lub przyjmując na zbroję. Allardowi, który wyróżniał się w tej potyczce, udało się trafić raz jeszcze, ale na wytrzymałym Leonardzie nie zrobiło to większego wrażenia. Kolejne dwa ciosy doprowadziły do powalenia brata, a jeszcze jeden obalił obu jego rycerzy. Leonard po raz kolejny tryumfował. Może to dlatego, że walczył przeciwko Simonowi, ale tego dnia jego miecz wręcz krzesał iskry, gdy zderzał się z orężem rywali. No, robiło to wrażenie na postronnych. Ale właściwie...skąd iskry przy zderzaniu się mieczy? No cóż, nikt właściwie się nad tym nie zastanawiał, a widok był przedni.
Lelek
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Leonard Redfort Sob Sie 14, 2021 12:57 am

A więc Simon postanowił nie stawać osamotniony przeciwko swemu bratu, bojąc się najwyraźniej tego co ten może mu zrobić zwykłą rękawicą. Przeciwko niemu stanęło dwóch potężnych rycerzy, którzy jakiś czas wcześniej odmówili mu służby dla niego oraz Simon w swojej pięknej zbroi na którą nie zasługiwał.
Choć Redfort sądził, że walka będzie nieco cięższa, tak nie zawiódł się na Ser Dereku i Ser Allardzie, którzy dobrze ze sobą współgrali i zdążyli go raz wspólnie dosięgnąć. Później jeszcze raz temu drugiego to wyszło i do końca pojedynku to czerwonooki dominował nad polem walki. Zadawał kolejno mocarne ciosy całej trójce, które najwyraźniej były aż tak silne, że powodowały pojawienie się iskier. Sam Leonard się trochę zdziwił efektowi, który się pojawił.
W końcu też pierwszy padł Simon, który jak dotąd skrzywdził jedynie jego tarczę. Później przyszła kolej na równoczesne pobicie dwóch zaprzysiężonych rycerzy brata. Wyglądało na to, że młodszy ponownie tryumfował.
Po walce, jak to miał w zwyczaju zaprosił pokonanych rycerzy na piwo do koszar, jednak dwaj panowie nie wyrazili zainteresowania napitkiem co niewiarygodnie mocno ubodło Leonarda. Zmarszczył brwi, a na jego twarzy pojawiła się złość. Odmówili darmowego piwa bez żadnego wyraźnego powodu, przecież nie miał zamiaru ich przekabacać czy robić jakichś innych rzeczy. Ludzie dookoła obserwujący walkę. dobrze zdawali sprawę z tego, że napitek po walce był zwyczajem Leonarda i teraz mogli się też przekonać, co oznacza odmowa - na pewno nie przychylność nowego lorda Redfort.
- Wyobrażacie to sobie? Jak psy, które bez przychylności swego pana nic innego nie zrobią. - rzekł później, po odejściu brata i jego ludzi, do innych rycerzy i towarzystwa przesiadującego w sali ćwiczebnej.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Simon Redfort Pon Sie 16, 2021 9:51 am

Simon może i przegrał walkę z Leonardem mimo iż towarzyszyło mu dwóch dobrych jego rycerzy, może i ludzie, którzy na to patrzyli będą się śmiać, że jest słaby czy tchórzliwy, ale to akurat nie interesowało go, miał to w dupie. Ta przegrana jednak nauczyła Simona na przyszłość jednego, Leonarda trzeba ściągnąć z daleka i nie pozwolić mu na zbliżenie się do siebie. To  była dobra decyzja, żeby z nim walczyć we trzech, a nie w pojedynkę, już wie czego się po nim może spodziewać, wie już też jak silnego ma wroga.
- A mnie nie zaprosisz na piwo braciszku? Zresztą nie musisz, jakoś ostatnio nie mam ochoty na piwo i tak w ogóle to nie dziwię się, że Derek i Allard Ci odmówili, skoro tylko ich zapraszasz to ewidentnie wygląda jak próba przekupstwa czy przeciągnięcia ich na swoją stronę. - teraz zwrócił się do Ser Dereka i Ser Allarda - Ser Dereku, Ser Allardzie dziękuję wam, że towarzyszyliście mi w walce, cieszę się, że mam takich towarzyszy jak wy. - Simon nigdy nie zawiedzie ludzi, którzy pozostali mu wierni, cieszył się, że mimo tego co się niedawno wydarzyło, że został pozbawiony tytułu, zamku i ziemi pozostali przy nim. Będzie im wszystkim wdzięczny do końca życia.
Simon Redfort
Simon Redfort

Liczba postów : 125
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Findis Arryn Pon Sie 16, 2021 5:00 pm

05/11/10 PZ, godzina później...


Findis Arryn była zła. Zła, ale jednocześnie szczęśliwa. Szczęśliwa, bo w końcu udało jej się załatwić niejako Sebastiona Graftona, a zła przez jego zachowanie w Sali Tronowej. Jakby już nie wystarczyło, że był pijakiem, kurwiarzem i łajdakiem, to teraz musiał jeszcze zostać gburem i chamem. Ser Lambert natomiast okazał się być nie tylko tchórzem, ale też i idiotą, co było chyba najgorszą kompilacją cech mężczyzny. Z tego rodzeństwa jedynie lady Melody okazała się być jako tako wartościowa i w pewien sposób silna, co dobrze wróżyło na przyszłość. Księżniczka głęboko wierzyła, iż Gulltown pod jej rządami wreszcie przestałoby być zarzewiem buntu.
W każdym razie nie było sensu psuć sobie czarnymi myślami tego wspaniałego dnia, więc Findis postanowiła nie rozmawiać dzisiaj ni z rudowłosą Graftonówną, ni z krnąbrną siostrą, a miast tego poszukać kogoś, do kogo miała pewien romans. Lord Leonard Redfort, jak się dowiedziała, od pewnego czasu niemalże większość wolnego czasu poświęcał treningom. Findis może i by słyszała o jego budzących podziw potyczkach i sparingach, gdyby tylko się tym interesowała. Ona jednak kompletnie nie poświęcała uwagi takim aktywnościom, nie przywiązywała też zbyt wielkiej wagi do tego, co robili Żelaźni Ludzie obecni w Orlim Gnieździe, kiedy akurat ich nie widziała. Teraz jednak nie miała wyboru - jeśli chciała porozmawiać z Leo Redfortem, to był to najwyższy czas, a mężczyzny musiała szukać w miejscu, którego rzadko bywała gościem.
Do sal ćwiczebnych trafiła już jakiś czas po sądzie nad Graftonem, bowiem nigdzie jej się nie spieszyło, a też nie chciało jej się oglądać starć Redforta i musieć na niego czekać. Chyba wybrała zatem idealny moment, bowiem lord akurat nie zajmował się niczym szczególnym, a jedynie odpoczywał.
-Lordzie Leo, chyba skończyli ci się przeciwnicy - zauważyła z lekkim przekąsem, uśmiechając się przy tym. Mówiła głośno, aby mieć pewność, iż Redfort na pewno ją usłyszy i zwróci swoją uwagę w jej kierunku. Mogła niby wysłać jakiegoś sługę po niego, ale co szkodziło jej się samej przejść? Poza tym gdyby siedziała w komnacie, jeszcze jakiś Doliniarz znowu by czegoś od niej chciał, a tak to musiał odbić się od drzwi.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 900
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Durwald Durrandon Pon Sie 16, 2021 6:18 pm

Durwald również w Orlim Gnieździe postanowił się pojawić, chociaż oczywiście w oficjalnym orszaku został pominięty. Sam zresztą w niczym by nie pomógł, niespecjalnie zainteresowany sprawami dworskimi. Zależało mu tylko na tym, aby Melody i Lambert byli bezpieczni, bowiem to z nimi łączyła go największa więź. Sebastionowi, chcąc nie chcąc, był wdzięczny za przekazanie listu od Alestera, co pozwoliło Burzowcom w miarę szybko zareagować na zagrożenie od Żelaznych. Mimo to.. cóż, niewiele mógł się spodziewać po podobnym sądzie. Dodatkowo, jak zasłyszał z plotek, prędko po Orlim Gnieździe podróżujących, nawet Melody stanęła przeciwko niemu, za co najwyraźniej została okrzyknięta lady Gulltown. Było to dość dużo do przyjęcia za jednym razem, postanowił więc oczyścić nieco umysł, robiąc to, co wychodziło mu najlepiej.
Sale ćwiczebne zdążył już odwiedzić, chociaż nie zabawił tam na długo. Starał się nie wyściubiać specjalnie nosa, wiedząc, że jest tu księżniczka Findis z tej jej Żelaznymi.. cóż, jakąś tam samokontrolę miał, acz wolał jej nie testować. Swe zwyczajne ćwiczenia kontynuował więc, na tyle ile mógł, w komnatach.Cały ostatni miesiąc ćwiczył kondycje i wytrzymałość, natomiast Orle Gniazdo, będące wyżej niż wszystkie dotąd odwiedzone przez niego miejsca, oferowało dość niecodzienne wyzwanie. Zdecydowanie zauważył, że męczył się w tym miejscu szybciej, acz nie odrzuciło to księcia od dalszych treningów.
Wkroczył więc, w całej swojej glorii i chwale chłopa wysokiego, odziany zwyczajowo w qohorski pancerz, cud techniki płatnerskiej. W dłoniach dzierżył cep bojowy, gotów na kimś go wypróbować. U boku kroczył niski chłopiec, zwany przez swego rycerza Arreciem Małym. Wzrok księcia od razu padł na środek sali, gdzie to spoczywała znajoma mu morda Lorda Redfort, nieco pokiereszowana, co ponoć stało się w Valyrii. Obok stała młoda kobieta, również znajoma, chociaż jakby z nieco większym biustem, na pierwszy rzut oka. Twarz za to, rozpoznawał jak najbardziej. Podszedł bliżej, zasłyszał wypowiadane przez księżniczkę słowa i wkroczył do konwersacji, cały na szaro.
- Jeden dzielny jeszcze się znajdzie. – rzekł swym donośnym głosem. Uderzył pięścią w napierśnik i skłonił się głęboko przed Arrynówną. – Księżniczko, błagam o wybaczenie. Pewnie mnie nie pamiętasz, jednak na uczcie w Gulltown popełniłem przeciwko Tobie ogromną niesprawiedliwość. Prawdziwe me imię, to Durwald z rodu Durrandon.
Chwilę jeszcze postał ze schyloną głową, czekając na pozwolenie księżniczki, po czym powitał również lorda Redfort, również ukłonem, chociaż zdecydowanie nie tak niskim. Zarzuciwszy cep na ramię, zwrócił się już do obojga.
- Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem? Chętnie zmierzę się z nowym lordem Redfort. Muszę mu zaoferować rewanż, za nasz ostatni pojedynek.

Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Leonard Redfort Pon Sie 16, 2021 6:31 pm

Leo spojrzał na brata jak na głupca i westchnął, po czym spojrzał na niego i jego towarzyszy.
- Przykro mi, że w tak młodym wieku stałeś się takim paranoikiem. Jak to szło? Ser Lyndona też przekupiłem? No chyba, że akurat próba walki i sąd inaczej wskazały.. - powiedział z przekąsem. - Jak nie chcą się napić dobrego piwa po dobrej walce, to ich strata, nie moja. - wzruszył ramionami i pożegnał swoich przeciwników. Odprowadził ich wzrokiem i zajął się swoimi sprawami. Przede wszystkim chciał chwilę odpocząć i się czegoś napić, a później można było iść trenować dalej.
Akurat gdy Redfort kończył swój odpoczynek, usłyszał za sobą głos. Gdy się odwrócił ujrzał księżniczkę Findis, on sam jej odpowiedział uśmiechem, gdy nagle jakby z cienia wyszedł pieprzony ser Durwald Durrandon. To dopiero było spotkanie. Choć etykieta w wypadku spotkania dwóch członków rodzin królewskich, wymagała najpierw przywitanie się z mężczyzną, a dopiero później kobietą. Leonard w pierwszej kolejności skłonił się Findis, która ze względu na swe pochodzenie była minimalnie ważniejsza. Dopiero po chwili podszedł do Jelenia i wyciągnął swoją prawicę na powitanie.
- W końcu! Godny przeciwnik! - powiedział i się doń uśmiechnął. - Nasza bitwa będzie legendarna! - oznajmił i zajął swoje miejsce na przeciwko Durwalda, a wkrótce chłopaczek który był jego giermkiem czym prędzej przyniósł mu jego hełm, tarczę i broń. Teraz była kolej na walkę, po której Leonard naturalnie miał zamiar zaproponować pójście na piwo.
Walka:
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Findis Arryn Pon Sie 16, 2021 7:22 pm

Nawet Leonard nie zdążył jej odpowiedzieć, kiedy to obok nich wyrósł nagle jakiś wielki mężczyzna o niby znanym jej obliczu. Ten sam mąż chwilę potem kłaniał się przed nią i prosił o wybaczenie. Podczas tego zdarzenia księżniczka próbowała sobie przypomnieć, gdzie już widziała tę twarz, jednak rycerz szybko naprowadził ją na właściwy trop. To był Walder... zaraz, co? Jak to Durwald Durrandon?! Co robił pieprzony Durrandon w Orlim Gnieździe? A najważniejsze - czy to był zwykły przypadek, że pojawił się w dzień przyjazdu Sebastiona, czy jednak kryło się za tym coś więcej? Ech, tyle pytań, a tak mało czasu na przemyślenia. Już od dawna nikt nie wprawił młodej królewny w takie osłupienie, a tu proszę, Walde..., znaczy Durwaldowi się udało, co ciężko było jej ukryć.
-To już wiem, z czym kojarzyła mi się klamra od twego pasa - zauważyła, przypominając sobie charakterystyczny jeleni kształt. Wtedy zwróciła na nią uwagę, potem zaś o tym zupełnie zapomniała. -Masz moje wybaczenie, książę - odparła i posłała mu krótki uśmiech. Dziwna to była sytuacja, bowiem jeszcze przed rokiem zapewne nawet nie mogliby ze sobą w ten sposób rozmawiać. Teraz jednak między Żelaznymi a Jeleniami trwał niby pokój, choć niechęć dalej musiała pozostać. Trudno, na pytania przyjdzie czas potem, gdyż teraz panowie najwyraźniej chcieli się ze sobą zmierzyć. Ach ten Leo! I teraz będzie musiała na niego czekać... No nic, pozwoliła wstać Durwaldowi, przywitała się z Redfortem i stanęła z boku.
Z racji tego że nim nawet to się wszystko zaczęło, to już zaczęło się jej nudzić, postanowiła nieco urozmaicić sobie to starcie. Skoro miała być to legendarna walka, a przynajmniej tak twierdził Leonard, to aż prosiło się tu o jakieś zakłady, czyż nie? Findis spojrzała się na swoich strażników.
-Może się założymy? - zaproponowała. Normalnie postawiłaby na Leonarda, tak po prostu, ale coś czuła, że żaden z Żelaznych nie będzie chciał stawiać na Durrandona, toteż chyba jej pozostało to zrobić. -Złota moneta na Durrandona - rzuciła, bo akurat o księciu Durwaldzie to bywało głośno, więc może była nawet jakaś tam szansa, iż pokona lorda Leo.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 900
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Czeladnik Gry Wto Sie 17, 2021 12:23 am

Ech, te braterskie przekomarzanki... zbrojni Orlego Gniazda przewrócili tylko oczami. Jeden oskarża drugiego o przekupstwo, Leonard za to rzuca kilka niepotrzebnych słów o rycerzach Simona. No, nieładnie tak honorowych rycerzy od sobak wyzywać, gdyż mieli pełne prawo odmówić po tym, jak właśnie spuścił wpierdol ich pracodawcy. Ten mógłby nie być szczęśliwy, gdyby pili sobie piwo z jego znienawidzonym bratem, co dla nowego lorda Redfort powinno być dosyć zrozumiałe. No ale powiedział co powiedział, więc o jakiejś przyszłej ich sympatii pewnie mógł zapomnieć.

Tymczasem w salach ćwiczebnych pojawił się niespodziewany gość, który miał odpowiedzieć na żywotne potrzebny lokalnego społeczeństwa - to jest rzucić wyzwanie Leonardowi. I to jeden na jeden, bez żadnych udziwnień! No, trzeba przyznać, że tu na miejscu ciężko już było znaleźć na to chętnych, biorąc pod uwagę, jak bardzo Leo spuszczał miejscowym oklep. Żelaźni z obstawy poruszyli się niespokojnie na wieść o tożsamości mężczyzny, ale nic więcej zrobić nie mogli, jako, że i oni byli w gościach i Durrandon najwyraźniej też. A, no i był niby pokój, ale kto tam wie tych Burzowców... zachowali więc czujność, licząc, że da im jakikolwiek pretekst. Nic takiego jednak nie nastąpiło, a za to już wkrótce Durwald miał stanąć przeciwko Leonardowi. Trochę zaskoczyła ich propozycja Findis, która do tej pory nie wydawała się być typem hazardzistki.To, że sami odczuli umiejętności Redforta, że pojawiła się możliwość obstawienia przeciwko Burzowcowi oraz wysokość proponowanego przez FIndis zakładu, skłoniły jednego z członków jej obstawy do przytaknięcia jej pomysłowi. Mógł w końcu wygrać całkiem miły dodatek do wypłaty, a to, że w przypadku niepowodzenia tracił praktycznie cały miesięczny żołd, póki co nie zaprzątało jego myśli.

Tymczasem mężczyźni stanęli naprzeciwko siebie, gotowi do pojedynku. Z jednej strony od niedawna lord Redfort, pewny swoich umiejętności, którymi zresztą od wielu dni imponował wszem i wobec. Umiejętności, ale też pełnej płytowej zbroi i tarczy, które przyodziewał zazwyczaj, by jak najbardziej upodobnić warunki starcia do prawdziwego pojedynku. Jego oponent natomiast robił wrażenie niezwykłą zbroją, w której fachowe oko lokalnego zbrojmistrza rozpoznało dzieło qohorskich rzemieślników. Durrwald był nieco wyższy, na oko z dwadzieścia kilogramów cięższy, ale sprawiał przy tym wrażenie płynniejszego w ruchach od rywala. Obaj mężczyźni uzbroili się w cepy bojowe, oczywiście odpowiednio dostosowane do warunków treningu. Ech, gdzie te czasy, gdy rycerze walczyli na miecze, popisując się sztuką szermierczą? Teraz kto mógł, brał cep, by jak najszybciej pieprznąć rywala po żebrach, co było dużo bardziej odczuwalne w przypadku broni obuchowej. No cóż, znak brutalności naszych czasów. Natomiast Durwald zaimponował w pewien sposób zebranym, decydując się na rezygnację z tarczy. Właściwie było to wyłącznie osłabienie się, gdyż cep tak czy inaczej przeznaczony był pod używanie go jedną ręką. Z gestów uznania wybił się tylko zakładający się Żelazny, który teraz z satysfakcją zacierał ręce, wyczuwając łatwą i pewną wygraną.

Durwald zaatakował z siłą i szybkością uderzającego węża, ale Leonard równie szybko odbił cios i celnie kontratakował. Drugi atak, który Burzowiec wyprowadził ponad jego tarczą, dzięki przewadze wzrostu, sięgnął już jednak celu - lewego ramienia Redforta. Nie było jak tego sparować ani uniknąć, Leo więc pozwolił nieść się impetowi ciosu, przykucnął na kolanach i szerokim uderzeniem nisko trafił w nogę oponenta. Ten jednak skrzywił się tylko, nie tracąc równowagi, postąpił krok do przodu, tak, by swą dolną kończyną przyblokować przedramię rywala, po czym ponownie uderzył z góry, prosto w hełm Leo. Temu pozostawało dziękować, że nigdy nie stawał do walki bez osłony. W prawdziwej bitwie, prawdziwym orężem, ten cios mógłby zdruzgotać czaszkę, a tu fartownie skończyło się jedynie na mroczkach pod powiekami niższego z mężczyzn. Przytomnie udało mu się wyrwać do tyłu, bo w takim zwarciu walka mogłaby prędko dobiec końca, jednakże i tak Durwald wyprowadził dwa kolejne celne trafienia, głównie obijając walczącą rękę Redforta. Ten dał radę jednak dojść do siebie i to on zadał następne dwa ciosy, choć były one nieco słabsze od ataków Burzowca. Kolejny udany atak Durwalda i dalsze dwa trafienia Leo potwierdziły, że jeden z mężczyzn opiera się na sile, a drugi na większej precyzji i celności. Podczas, gdy Doliniarz liczył na wytrzymałość swej obrony i zasypanie wroga serią szybkich ataków i wymęczenie go, to plan Burzowca ewidentnie opierał się po prostu na wgnieceniu go w ziemię. Jednakże już wkrótce coś miało się w tych zamiarach pozmieniać. Następny cios Durwalda jedynie delikatnie drasnął Leonarda, jego kontratak jednak trafił w napierśnik Durwalda z taką siłą, że aż iskry poszły. Skąd tu iskry? A któż to wie, faktem jednak było, że wyglądały nadzwyczajnie. Burzowiec zaczynał czuć ten specyficzny trans, który wielu miało okazję poznać podczas wyjątkowo zaciętych bitew. Jego wzrok zasnuła czerwona mgiełka, a nad nim władzę zaczęła przejmować dzika furia. Leonard ruszył za ciosem i korzystając z zamroczenia Durwalda dwukrotnie przełamał jego obronę, dwa razy potężnie trafiając w hełm, kolejno z obu boków. Przy następnym szalonym ataku Leonarda, zrobił jednak krok w bok, przepuszczając go, po czym trafił mężczyznę w plecy swym cepem. Ten syknął z bólu, ale odwinął się niczym wąż i sam uderzył celnie; tak, że ponownie trysnęło iskrami. Jednakże Durrandon był niepowstrzymany i uderzył trzonkiem cepa prosto w ramię Leo. I znów odskoczyli od siebie, wymieniając niecelne tym razem ciosy. Po Durwaldzie widać już było osłabienie, więc Redfort postanowił to wykorzystać. Ponownie trafił w nogę, w to samo miejsce co wcześniej, starając się zachwiać równowagę przeciwnika. I rzeczywiście, Durrandon zachwiał się, noga się pod nim ugięła... i momentalnie przerzucił ciężar ciała na drugą, w chwili gdy Leo ruszył do kolejnego ataku. Fortel Burzowca okazał się trafiony i potężny cios uderzył w żebra Doliniarza, nieomal pozbawiając go tchu. Jeszcze raz Leo spróbował się odwinąć i nawet udało mu się trafić. Trafił prosto w bark, lecz gdyby cios został wyprowadzony sekundę wcześniej sięgnąłby hełmu i ostatecznie obalił wycieńczonego już Durwalda na ziemię. Ten jednak nie dał kolejnej szansy Leonardowi. Chwycił swą dłonią za skraj jego tarczy, odgiął ją na bok, po czym wywinął młyńca cepem i trafił go prosto w mostek, posyłając Doliniarza do parteru. To był koniec bardzo wyrównanej i bardzo emocjonującej walki. Po sekundzie ciszy rozbrzmiała burza braw, którymi oglądający doceniali umiejętności obu mężczyzn. - Ło kurwa... - jęknął tylko Żelazny, widząc rezultat pojedynku i zaczynający sobie uświadamiać, że los nie był dziś dla niego łaskawy.


Lelek
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Sale Ćwiczebne Empty Re: Sale Ćwiczebne

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach