Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Sala Tronowa

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Sala Tronowa

Pisanie  Simon Redfort Pon Sty 18, 2021 9:22 am

First topic message reminder :

***
Simon Redfort
Simon Redfort

Liczba postów : 125
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down


Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Simon Redfort Nie Sie 01, 2021 5:36 pm

Simon nigdy w życiu nie spodziewał się, że wydarzy się to co przed chwilą ogłosił król, cała ta sytuacja naprawdę go zdziwiła. Nie zwracając uwagi na brata, ale też pozwalając mu się wypowiedzieć Simon uklęknął, pochylił głowę i podobnie jak jego brat wyciągnął miecz i gdy Leonard skończył mówić odezwał się - Wasza Wysokość, Królu Feanorze przysięgam Ci swą wierność i lojalność. - wszyscy obecni tu ludzie Simona zrobili to samo, przysięgając wierność nowemu królowi (młodsi synowie też przyklękneli jak należy i o dziwo zachowywali się cicho).
Simon bardzo słabo znał Feanora, widział go raptem kilka razy i ani razu z nim nie rozmawiał i nie wiedział czego po nim może się spodziewać, ale cóż był dobrej myśli.
Simon nie wiedział, co ma więcej mówić, więc czekał, aż nowy król przemówi, był też ciekaw jak zachowa się jego córka, czy będzie wiedziała jak się zachować w takiej sytuacji.
Simon Redfort
Simon Redfort

Liczba postów : 125
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Mistrz Gry Nie Sie 01, 2021 6:24 pm

Ludzie Leonarda padli na kolana, ludzie Simona padli na kolana, inni dworzanie oraz goście w sali tronowej również padli na kolana. Hołd raczej wstępny wobec nowego króla, oficjalny zaś nastąpi najpewniej na koronacji, która niewątpliwie odbędzie się niebawem, zanim jeszcze nowy monarcha opuści po raz pierwszy Orle Gniazdo. Tak czy inaczej, Feanor cierpliwie przyjął deklaracje lojalności od swoich poddanych zanim sam zabrał głos.
- Na świętowanie mego wstąpienia na tron przyjdzie jeszcze czas - powiedział. - Tak samo na odpowiednie pożegnanie mojego ojca. Teraz jednak zajmijmy się sprawą, która ściągnęła wszystkich tu obecnych do tego miejsca - losem zamku Redfort - rzekł nowy król, najwyraźniej mając zamiar szybko zakończyć tę sprawę, która byłą małym cierniem w boku Doliny od jakiegoś już czasu. - Mam nadzieję, że Ojciec pomoże mi wydać wyrok sprawiedliwy teraz, a także przez resztę moich rządów.
Jego Miłość usiadł.
- Leonardzie Redfort, przedstaw swoje roszczenia wraz z wszelkimi dowodami oraz świadectwami świadczącymi o ich słuszności - nakazał monarcha. - Niech nikt nie przerywa jego słowom, na podważenie ich przyjdzie jeszcze pora.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9632
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Rebekah Redfort Nie Sie 01, 2021 8:51 pm

Stała posłusznie nieco za ojcem, gdy niespodziewanie usłyszała słowa Króla. Zaskoczona spojrzała prosto na władcę, by zaraz potem przenieść spojrzenie na jego syna stojącego u jego boku. Nowy Król, nowa nadzieja, na lepszą przyszłość Doliny. Może w końcu się wszystko ustatkuje jak powinno? Wewnątrz miała taką nadzieję i liczyła na to, że wszystko się powiedzie tak jak należy. Gdy stary Król ustąpił miejsca nowemu Rhaella czekała tylko na reakcję ojca. Gdy ten padł na kolana z braćmi ona wraz z pozostałymi uczyniła to samo. Uniosła się z ukłonu dopiero wówczas gdy i jej ojciec wstał z kolan, by zaraz potem stanąć z boku posłusznie jak na młodą damę przystało. Jednak jej główkę zaprzątało raczej możliwość wyjścia i potrenowania na łuku, czy kuszy ojca. Ale obowiązki dobrej córki musiały być na pierwszym miejscu. Gdy przemówił nowy Król, Rhaella przeniosła ciekawe spojrzenie na mężczyznę, wysłuchała jego słów i uważnie notując w pamięci każde posunięcie. Chciała wynieść z tego miejsca jak najwięcej.
Rebekah Redfort
Rebekah Redfort

Liczba postów : 98
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Leonard Redfort Nie Sie 01, 2021 9:37 pm

Złożono hołd nowemu królowi, który przyjął go i od razu nie tracąc czasu przeszedł do sprawy, dla której się pierwotnie wszyscy spotkali - Redfort. Leonard wysłuchał słów króla, który kazał mu przejść do rzeczy. Czerwonooki powstał z kolan, poprawił swój strój i podszedł kilka kroków do przodu, żeby znaleźć się be centrum uwagi.
- Królu. Nasz konflikt zaczął się przed sześcioma laty, gdy mój ojciec lord Horton zmarł w nieszczęśliwym wypadku na polowaniu. - zrobił mały wstęp do dalej omawianych wydarzeń. - Gdy konał na moich rękach przekazał mi swój testament, było w nim wyraźnie napisane, że pragnie po swojej śmierci, żebym to ja objął władzę nad zamkiem, rodem i ziemiami. - opowiedział będąc w zupełności spokojnym. - Zgodnie z moimi słowami; pierwszym dowodem jest wspomniany dokument! Przywiozłem go do Orlego Gniazda nieco ponad tydzień temu i został przekazany na ręce króla Alestera oraz Maestera królewskiego. Na dokumencie znajduje się pieczęć mojego ojca oraz podpisy świadków tego zdarzenia. Jedną z tych osób był Maester Redfort. - odpowiedział zgodnie z prawdą, niestety nie wiedział czy ten człowiek jeszcze żyje - Wierzę, że w swej mądrości Maester dokonał analizy dyplomatycznej owego dowodu. - zakończył; dla niewtajemniczonych dyplomatka mogłaby być rzeczą dotyczącą dyplomacji, jednakże chodziło o pracę nad dokumentami.
- Na świadków powołuje sygnatariuszy testamentu mego ojca, oraz osoby które były wówczas obecne na polowaniu. Jak również ludzi obecnych przy tym, jak Simon Redfort groził mi, że jeśli nie przestanę dochodzić swoich praw zostanę uznany za ojcobójcę. - powiedział i spojrzał na kilku rycerzy, którzy wystąpili na przód. Na razie na tym zakończył, chciał żeby na początku została załatwiona pierwsza rzecz.
- Wszyscy moi świadkowie mieszkający wówczas w zamku, mogą także potwierdzić, że pomimo rocznego starszeństwa mego brata, lord Horton preferował moją osobę w charakterze następcy i przygotowywał mnie do objęcia roli lorda, zabierając mnie na spotkania i nauczając jak się włada. - nie był to żaden dowód, ale mogło to pomóc w uwidocznieniu prawdziwości testamentu.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Simon Redfort Pon Sie 02, 2021 11:54 am

Simon spokojnie czekał na swoją kolej, aż będzie mógł przemówić, chwilami trochę nim nosiło jak słuchał tych bzdur, ale wytrzymał umiał panować nad emocjami. Kiedy tylko Leonard skończył mówić i schował się za rycerzami prawowity lord Simon Redfort przemówił - Panie, zgadza się to, że nasz konflikt zaczął się przed sześcioma laty i że nasz ojciec zmarł w  nieszczęśliwym wypadku na polowaniu, został poważnie zraniony przez niedźwiedzia na, którego polowaliśmy. – potwierdził słowa brata, jednak dalej opowiedział jak było naprawdę - - Bracie widzę, że Ci pamięć szwankuje, bo ja byłem dłużej przy konającym ojcu, bo ty wcześniej „waleczny” Leonardzie zabijałeś niedźwiedzia, a ja doglądałem rany ojca, ale bez specjalistycznej wiedzy medycznej, medykamentów i opatrunków wiele nie dało się zrobić, to doświadczenie nauczyło mnie, żeby zawsze mieć przy sobie przynajmniej podstawowe medykamenty i opatrunki, nawet teraz są w mojej sakwie, którą zwykle przyczepiam do siodła, a gdy wróciłeś do ojca na kilka ostatnich minut jego życia byliśmy tam razem i jakoś nie dawał Ci czegokolwiek, a w ogóle o jakim testamencie wy mówicie, bo ja takiego dokumentu w życiu na oczy nie widziałem, postąpiłem zgodnie z prawem i tradycją, ustanowioną od dawien dawna, że najstarszy syn przejmuje rządy po ojcu. – Simon zastanawiał się o jakim dokumencie tu jest mowa, nie miał zielonego pojęcia, że takowy dokument istnieje. Jednak po chwili kontynuował - Jeśli chodzi o  starego Maestera Redfort to on już nie żyje, ale przyjechał ze mną jego uczeń, który razem z poprzednim Maesterem badał ranę, niech się po mnie wypowie czy to była rana zadana jakąkolwiek bronią białą czy rana po ataku dzikiego zwierza w tym wypadku niedźwiedzia. Jest ze mną też jeden z rycerzy domowych Redfort, który widział ranę, proszę Ser Williamie wypowiedz się po Maesterze czy przypominało Ci to ranę po broni, wszakże walczyłeś już różnymi rodzajami broni, więc powinieneś wiedzieć, która jakie ślady zostawia, jednakże poczekajcie aż ja skończę mówić. – część wypowiedzi była skierowana do dwojga jego ludzi Maestera i Ser Williama rycerza na zamku.
Kiedy usłyszał jak Leonard oskarża go, że groził swojemu bratu oskarżeniami o ojcobójstwo, od razu chciał się odezwać, ale na szczęście umiał panować nad sobą i zachowywał zimną krew mimo iż w jego głowie kotłowały się myśli.
- Co ty za brednie opowiadasz, kiedy niby oskarżałem Cię o ojcobójstwo, czy Ci w Valyrii słońce mózg wypaliło? Niby jak miałbym Cię oskarżać na jakiej podstawie, że zamieniłeś się w niedźwiedzia zabiłeś ojca i odmieniłeś się z powrotem? Ja w takie bajki nie uwierzę, nie wiem kogo próbujesz tu okłamywać i jeśli chodzi o różne spotkania i nauki jak się włada też byłem obecny, dlatego to jest żaden dowód. – że Simon nie był człowiekiem głupim od razu mu jedna rzecz zaświtała w głowie, więc ją oznajmił - Coś mi tu Leonardzie nie pasuje, skąd niby ojciec wiedział, że umrze, skoro twierdzisz, że dostałeś ten owy nieznany mi dokument na polowaniu tuż przed jego śmiercią, czyżby ojciec cały czas ze sobą miałby wozić takie dokumenty, aż nie umrze? – nie było to żadne oskarżenie czy coś, jedynie przemyślenia, które właśnie przyszły mu do głowy.
Po dłuższej chwili zwrócił się do Maestera i rycerza domowego - Proszę teraz Wasza kolej wypowiedzcie się o tym o czym była mowa. – odsunął się lekko na bok robiąc miejsce dla obu mężczyzn.
Simon Redfort
Simon Redfort

Liczba postów : 125
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Rebekah Redfort Pon Sie 02, 2021 12:28 pm

Wysłuchała słów wuja i szczerze...miała ochotę warknąć wściekle, tupnąć nogą i wyjść. Wszak zachowanie obojga było gorsze niż zachowanie małych dzieci. Na dodatek jej ojciec również nie szczędził słów. Miast kierować się prosto do Króla, a nie brata ten spierał się z nim na oczach wszystkich obecnych. Jęknęła cicho pod nosem totalnie zażenowana tym zachowaniem. Przez myśl, jej przemknęło, że ojciec i wuj Leonard zachowują się jak jej młodsi bracia. Gdy nie dostali tego samego ciastka z ociekającym owocem czy drewnianego mieczyka. Milczała oczywiście nie mówiąc ani słowa tylko słuchając tego wszystkiego. Pamiętała co się działo w Redfort i jak wolą bogów po walce między rycerzami wyszła decyzja jaką jej ojciec nadal podważał. Nie mniej, nie miała zamiaru o tym nikomu nic mówić. Gotowa była bronić ojca nawet gdyby miała kłamać. Poza tym, kto by jej udowodnił kłamstwo? Była dzieckiem, które mogło się wyłgać i bez problemu wybrnąć z problemu. Na razie jednak słuchała uważnie obserwując siedzącego Władcę oraz jego rodzinę jak i wszystkich innych. Notując w pamięci zachowanie wszystkich obecnych na sali. Choć sprzeczka między ojcem a wujem nie ułatwiała jej odciągnięcia myśli od tego co się działo tu i teraz.
Rebekah Redfort
Rebekah Redfort

Liczba postów : 98
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Findis Arryn Pon Sie 02, 2021 12:57 pm

Kiedy nowy król mówił o świętowaniu i koronacji, jego młodszej siostrze przemknęło przez myśl, że to nie jest taka głupia myśl. Być może będzie to dobra okazja do wezwania tego dziwkarza z Gulltown do siebie i załagodzeniu całej tej sytuacji. Bez wątpienia Findis musiała porozmawiać z bratem, kiedy już ten cały sąd dobiegnie końca. Po pierwsze - miała jeszcze kilka spraw do załatwienia, a po drugie - tej nocy ponownie nawiedziła ją pewna wizja...
Teraz jednak przed Feanorem stali Leonard i Simon Redfortowie, którzy to po kolei wygłaszali swoje racje. O ile jeszcze przy przemowie tego pierwszego księżniczka jako tako słuchała mężczyzny, to gdy przyszła kolej jej starego przyjaciela, jej myśli szybko pobiegły w innym kierunku. Kiedy złapała się na tym, że miast o sytuacji obecnej myśli ponownie o Lemanie z Russ, Simon akurat mówił coś o jakimś polowaniu, niedźwiedziu i torbie z medykamentami.
-Co za paranoja... - pomyślała, zastanawiając się, po co właściwie chciała tutaj przychodzić. Gdyby jeszcze miała gwarancję, że na koniec tej farsy jeden z braci zostanie stracony w spektakularny sposób, to może by wytrzymała jakoś lepiej te chwile. Tymczasem musiała powstrzymywać ziewanie, próbując nadążyć za tokiem rozumowania tych dwojga.
Prawdziwe kuriozum jak dla niej nastąpiło jednak dopiero wtedy, gdy obecny lord Redfort zaczął wchodzić w kompetencje władcy i sędziego, wyznaczając tym samym kolejnych świadków. Królewna aż parsknęła ze śmiechu, kiedy mężczyzna przywołał słowami swego maestera.
-Ech, człowiek pozna trochę normalnego świata i już zapomina, co tutaj się odpierdala - mruknęła pod nosem, wpatrując się z ciekawością w swego brata. Po raz kolejny Żelaźni wydali się jej jakoś bardziej normalni niż właśni krajanie.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Mistrz Gry Pon Sie 02, 2021 1:05 pm

Feanor wysłuchał Leonarda i miał do niego kilka pytań. Nie dane było mu ich jednak zadać, ponieważ zaraz po bracie przemówił lord Simon, który może i nie przerwał młodszemu Redfortowi, ale nie uzyskał jeszcze od monarchy prawa głosu. W dodatku zaczął on wysuwać swoich świadków żeby wypowiadali się i robić im miejsce, zupełnie jakby to on zarządzał przebiegiem zebrania. To było już szczególnie oburzające.
- Lordzie Redfort! - Jego Miłość uniósł głos. - Nie udzieliłem ci głosu, a mimo to przemówiłeś. Przekomarzasz się z bratem jak dziecko, urągając powadze tego sądu. Decydujesz o tym kto i kiedy ma mówić, zachowując się jakbyś był u siebie w domu! - młody monarcha wyraźnie nie był zadowolony. - Do twoich słów również będę miał pytania, ponieważ wzbudzają wątpliwości, podobnie jak do twoich świadków, teraz jednak wrócimy do ser Leonarda.
Arryn przeniósł wzrok na młodszego Redforta.
- Maester uznał dokument za autentyczny - przyznał. - Lub też za niezwykle precyzyjnie wykonany falsyfikat. Jego wiarygodność w oczach naszej osoby mocno podważa fakt, że przez sześć lat zwlekano z jego ukazaniem. Do tego zamiast stawić się z nim na królewskim dworze bawiłeś się, ser Leonardzie, w jakąś partyzantkę na ziemiach Redfort. Doszły do Orlego Gniazda wieści o szerzeniu fermentu i podburzaniu ludzi przeciwko twemu bratu przy wsparciu lorda Graftona, co skutkowało późniejszymi incydentami pomiędzy Redfort a Gulltown - zauważył Feanor, a większość z zebranych mruknęła zgodnie z nim. W końcu mając taki niezbity dowód czemu ktoś miałby zwlekać z dochodzeniem swoich praw? - Dokument wydaje się być również w dość dobrym stanie jak na sześć lat tułaczki po świecie. Jak to wyjaśnisz, ser Leonardzie?
Następnie Feanor wybrał kilku z wymienionych przez Leonarda świadków, a przede wszystkim dwóch starszych rycerzy, którzy podpisani byli na dokumencie. Łącznie poza lordem Hortonem widniało tam pięć nazwisk, ale trzech odeszło już do Siedmiu. Ku radości Leonarda obaj rycerze potwierdzili, że rzeczywiście pismo podpisali, a stary lord Redfort preferował swojego drugiego syna. Mocno to przemawiało za sprawą Leo, ale wątpliwości wciąż pozostawały. W końcu trzech sygnatariuszy już wygodnie nie żyło, a dwóch to nieduża liczba do kupienia.
- Teraz, lordzie Simonie - Feanor po zakończeniu przesłuchania Leonarda i jego świty zwrócił się do starszego Redforta - zajmiemy się twoimi słowami. Powiedz mi - co masz na myśli mówiąc o "uczniu maestera"? Cytadela nie wysyła swoich adeptów na służbę do zamków, czyżby nowy maester Redfort był nim jedynie z nazwy? - dociekał król. Maesterem zostać można było w Cytadeli w Starym Mieście, a nie w zamku Redfort. O co więc tutaj chodziło? - O ranach rozmawiać nie będziemy, nikt tutaj nie wątpi, że lord Horton zginął zabity przez niedźwiedzia.
Teraz, mając udzielony przez króla głos, Simon mógł się jeszcze wypowiedzieć, aby podważyć poprzednie słowa brata oraz jego wyjaśnienia, które teraz padły. Mógł też zaproponować Jego Miłości świadków, którzy mogli mieć coś wartościowego do powiedzenia, a poprzez "wartościowe" Feanor rozumiał "niedotyczące rany lorda Hortona i torby z bandażami przy siodle Simona".
- Jeżeli ktoś jeszcze chce coś powiedzieć, teraz ma ku temu okazję - rzekł monarcha, kiedy tylko starszy Redfort powiedział co miał do powiedzenia.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9632
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Leonard Redfort Pon Sie 02, 2021 1:50 pm

Leonard skończył swoją przemowę ukłonem w stronę swego króla, po czym wycofał się nieco do tyłu dając następnym przywołanym przez króla ludziom miejsce. Jak się jednak okazało to Simon bez żadnego pozwolenia postanowił zabrać głos i zachowywać się w bardzo impertynencki sposób. Niektórzy ludzie wyglądali na niezadowolonych, inni zachowywali kamienne twarze, a kto inny prychał pod nosem. W końcu też przemówił król, który zbeształ starszego brata Leonarda co w sumie było przyjemnych dla serca widokiem.
Gdy tylko Feanor zwrócił się do Leonarda, ten ponownie wystąpił do przodu i wysłuchał słów monarchy, które były bardzo dobitne i dobrze zadane, młodszy z Redfortów jednak nie chciał ukrywać prawdy i starał się być w zupełności szczery.
- To prawda Królu. - powiedział skruszony. - Początkowo chciałem przyjechać do Orlego Gniazda w poszukiwaniu pomocy dobrego króla Alestera, jednak Simon postawił mnie pod ścianą, że jeśli wciąż będę upierał się przy swojej racji zostanę okrzyknięty ojcobójcą i że znajdą się na to dowody. - powiedział. - Opuściłem więc Dolinę zostając wygnańcem. Byłem wówczas młody i gniewny, wypełniony złością i nienawiścią do mojego brata, który jeszcze na gorących zwłokach naszego ojca postanowił splunąć na jego ostatnią wolę. Postanowiłem wówczas, że siłą odbiorę to co mi się należy. - powiedział pewnym swego tonem. - Z latami coraz ciężej było mi już wrócić do Doliny i domagać się tego w prawny sposób, nie wiedziałbym jak się wytłumaczyć z tego, że zwlekałem. Aż niedawno usłyszałem, że król mnie wzywa na sąd. Dorosłem i przeżyłem swoje, uznałem że może być jeszcze szansa na to żeby dokończyć to wszystko w pokojowy sposób. - powiedział, mając nadzieję, że nikogo nie zanudził w trakcie tłumaczenia. - Reasumując, byłem młody, głupi i żądny krwi, teraz kiedy jestem starszy żałuję źle podjętej decyzji. - zakończył i po chwili przeszedł do kolejnej kwestii.
- W kwestii siania fermentu; to tak przyznaję się do tego, że kazałem swoim poplecznikom szukanie rycerzy i nie tylko, którzy chcieliby dołączyć do mojej sprawy. Podobnie jak tu obecny ser Lyndon. - wskazał na poobijanego męża. - Mieli mi zagwarantować głównie poparcie polityczne. Wszak Dolinę opuściłem z wiedzą, że wśród części rycerstwa wciąż mam poparcie i chciałem przypomnieć moim stronnikom, że nadal żyję. - to było chyba na tyle z tej kwestii, o ile nikt inny nie miał odnośnie do nich innych pytań czy zastrzeżeń. W końcu padło ostatnie pytanie króla, dotyczące dobrego stanu dokumentu; odpowiedź na to pytanie była prosta.
- Jest to dla mnie największa pamiątka po ojcu oraz dowód moich roszczeń. Dbałem o ten dokument bardzo skrzętnie. Przez bardzo długi czas mieszkałem w Pentos i tenże testament był przechowywany w skarbcu. Nie zabierałem go ze sobą na różne wyprawy, których się podejmowałem chcąc zarobić złoto, więc nie mógł się popsuć od soli w powietrzu ani w morzu. - powiedział tak jak było, w końcu po co miałby zabierać testament ojca na morze, gdy ten mógł bezpiecznie leżeć w skarbcu rezydencji jego małżonki. Czasami zamykany był też w sejfach banków Wolnych Miast, ale było to jedynie przed poznaniem Claudii. W kontekście zarzutów Simona, Leonard póki co na nie nie odpowiadał, przekładał wszak pytania i słowa króla wydawały się dla niego ważniejsze. Dopiero kiedy skończył, zapytał czy może odnieść się do zarzutu swego brata i jeśli dostał zgodę, odpowiedział na jedynie jedną rzecz.
- Śmierć starego Maestera i jakiś nowy obecny za jego życia? Wygodnie bracie, bardzo wygodnie. - odpowiedział i wycofał się na swoje miejsce.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Simon Redfort Wto Sie 03, 2021 10:26 am

Po słowach króla Simon uświadomił sobie, że źle zrobił tak wyrywając się z własnymi słowami, nie pozwalając odezwać się królowi, zamiast poczekać aż władca pozwoli mu zabrać głos od razu jak dzieciak zaczął mówić i spierać się z bratem, przez co ze skruchą w głosie odezwał się do swego Pana, dopiero po jego słowach – Wasza Wysokość przepraszam za wszystko, proszę o wybaczenie to była pierwsza i ostatnia taka sytuacja, to nigdy już się nie powtórzy. -
Kiedy Feanor w końcu przemówił do Simona i zaczął zadawać pytania Simon grzecznie odpowiadał, wiedząc, że dostał prawo głosu - To jeden z medyków w zamku Redfort, który dobrze znał starego Maestera i mu towarzyszył przy badaniu rany na ciele naszego ojca i tak właściwie to nie jest Maesterem, nazwałem go tak jakoś z przyzwyczajenia, bo za każdym razem jak wołam Maestera to akurat przychodzi medyk, który jest w danej chwili wolny, dzięki temu odciążam prawdziwego Maester z Cytadeli z nadmiernej pracy na wypadek poważniejszych zadań i został on w Redfort i dogląda Ser Lyndona, który dzięki szybkiej reakcji moich medyków i Maestera jeszcze żyje, jak wyjeżdżaliśmy z zamku był jeszcze nieprzytomny, więc nie mogliśmy go ze sobą zabrać, mój Maester twierdzi, że jego leczenie potrwa co najmniej jeden księżyc. A to oznacza, że mój brat kłamie, bo ten poobijany mężczyzna to nie jest Ser Lyndon. - mówiąc o danym mężczyźnie wskazał go dłonią.
- Królu ja chciałbym jeszcze coś powiedzieć najpierw wyjaśnię dlaczego Ser Lyndon leżał nieprzytomny, a czy jeszcze tak leży to nie wiem, otóż tak Lyndon został do mnie sprowadzony jako jeniec, który zdradził swojego Pana i z braku fizycznych dowodów swojej niewinności uznał, że ma małe szanse na sądowe zwycięstwo, więc wolał zaryzykować życie i zażądał Próby Krwi, którą ledwie przeżył. Wszystko zaczęło się z powodu Leonarda, który próbuje dochodzić swoich praw sprawiedliwym sądem, a wcześniej najeżdża moje ziemie ze zbrojną bandą, wyjeżdżając prosto z ziem Graftonów, więc mój patrol, który na królewski rozkaz, mój z resztą też strzeże granicy ze zbuntowanym Gulltown miał obowiązek ich zatrzymać. Jednakże mój brat Leonard zaczął grozić, że jak nie uznają go za prawowitego dziedzica to uzna ich za zdrajców.. – teraz Simon zadał typowo retoryczne pytanie nie oczekując odpowiedzi, ale jeśli takową otrzyma to byłby zadowolony - …Czyli logicznie myśleć co byłoby jego następnym krokiem, zabicie zdrajców, czyli wyrżnięcie moich ludzi, poddanych króla? Po za tym działania Leonarda można uznać za posiadające znamię handlu wymiennego lojalność za złoto, krótko mówiąc brał udział w przekupstwie. Sam osobiście powiedział, że hojnie wynagrodzi rycerza jeśli ten dołączy do niego, a jego oddziałowi, równowartość rocznego żołdu. Dlatego też wątpię w prawdziwość jego słów i wiarygodności świadków, których podpisy widnieją na jego dokumencie i jeśli Panie zachcesz przesłuchać moich trzech świadków… – wskazał trzech mężczyzn stojących za nim - …oni są nie tylko moimi świadkami, ale również uczestnikami owego wydarzenia. – po czym Simon podszedł w kierunku króla Feanora, uklęknął przed nim i wyciągnął list od rycerza z granicy, który zapobiegł przekupstwu, który miał przy sobie - Proszę Panie oto list od rycerza, który strzeże granicy z Gulltown i brał udział w owym wydarzeniu i to on zapobiegł przekupstwu i uchronił nasze granice, a teraz proszę przesłuchaj moich świadków. -
Simon Redfort
Simon Redfort

Liczba postów : 125
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Mistrz Gry Wto Sie 03, 2021 12:35 pm

Obaj Redfortowie złożyli wyjaśnienia i odpowiedzieli na królewskie pytania, jednak sprawa ponownie się skomplikowała, kiedy Simon zarzucił Leonardowi próbę przekupstwa i zbrojnej interwencji na ziemiach Redfort. Próbę, która dokonana była niedawno, więc długo już po królewskim rozkazie stawienia się obu braci w Orlim Gnieździe, aby sprawę rozstrzygnąć. W taki sposób nosiła ona więc znamiona zdrady, a ser Leonard znajdował się akurat bardzo blisko Księżycowych Drzwi. Jego Miłość zdążył już jednak zauważyć, że szczerość i uczciwość nie wydaje się być cechą żadnego z sądzonych, więc i do tych zarzutów podchodził ostrożnie.
- Oskarżeniom tym brakuje mocnych dowodów podobnie jak niewinności wspomnianego rycerza - stwierdził Feanor. Pokazano mu wprawdzie list, ale co z tego? Praktycznie świeżo napisana wiadomość od jakiegoś zbrojnego na usługach Simona. Wciąż było to słowo przeciw słowu, tyle tylko, że jedno zapisano w celu jego przekazania. - Mówicie, lordzie Redfort, że to jest dowód na zdradę tego ser Lyndona, o którym obaj wspominacie - powiedział, unosząc lekko list. - On jednak zarzekał się, że nie jest winny przytoczonym tu czynom? Słowo rycerza przeciwko słowu zbrojnego na twoich usługach, słowo twoje przeciwko słowu ser Leonarda, który jak sądzę zaraz rzuci się, aby zaprzeczyć podobnym zarzutom i z pewnością znajdzie wygodne usprawiedliwienie swojej wycieczki. Mimo to mógł się on spodziewać, że wtargnięcie oddziałem zbrojnym na granicę w stanie wojny i w panujących między Redfort a Gulltown relacjach nie jest najbystrzejszym pomysłem, o ile nie dąży się do prowokacji - stwierdził chłodno monarcha. - Ser Leonardzie, wytłumacz nam, proszę, swoje motywacje, które popchnęły cię do podobnych odwiedzin. Wszak do Orlego Gniazda lepiej jechać przez ziemie Waynwoodów, którzy łagodniej są usposobieni do lorda Sebastiona i jego gości niż twój brat - nakazał Jego Miłość, przenosząc spojrzenie na młodszego Redforta. Gdzieś w głębi serca króla zaczynało się rodzić pragnienie, aby obu ich zamknąć w Podniebnych Celach żeby trochę zmądrzeli. - Wracając zaś do ser Lyndona i jego sprawy, którą trudno rozsądzić z tego miejsca... Mówisz, lordzie Simonie, że zażądał on próby walki i ledwo ją przeżył. Skoro przeżył czy oznacza to, że zwyciężył?

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9632
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Findis Arryn Wto Sie 03, 2021 1:02 pm

Tak jak można było się tego spodziewać, młody król nie był zadowolony z zuchwałości jednego ze swych wasali. Tutaj trzeba było przyznać ser Leonardowi, że pod względem zasad etykiety dworskiej to zdecydowanie wyprzedzał swego starszego brata o co najmniej kilka kroków. W dodatku jego tłumaczenia były dużo bardziej spójne i logiczne, podczas gdy wersja Simona była dosyć chaotyczna. Maester, który nie jest maesterem? Feanor na szczęście głupi nie był, toteż Findis uznała, iż nie musi tłumaczyć bratu, który z braci ma większe predyspozycje do pełnienia funkcji lorda, bowiem Arryn z pewnością sam to dostrzegał. Fakt, ser Leo niebezpiecznie sympatyzował z Gulltown, ale to wydawało się być do naprostowania. Poza tym ten wieprz Grafton prędzej czy później i tak skuli się przed władzą Orlego Gniazda.
Księżniczka w końcu poczuła, że od tego ciągłego paplania i przerzucania się argumentami naprawdę zaczyna boleć ją głowa. Rozmasowała dłonią pulsujące skronie i uważniej przyjrzała się Simonowi, który akurat opowiadał o jakimś ser Lyndonie. Czy był to ten człek, czy też nie - Findis kompletnie to nie obchodziło, natomiast zainteresowała ją nieco inna kwestia, którą jak widać, podchwycił również sam król.
-Wasza Wysokość - zwróciła się do władcy, kiedy lord Redfort skończył przemawiać, a nim jeszcze poproszono jego świadków. -Drogi bracie, czy mogę coś powiedzieć? - zapytała, prosząc jednocześnie o pozwolenie. Jeśli go nie otrzymała lub musiała poczekać, to oczywiście to zrobiła. Jeśli jednak Feanor zezwolił jej mówić, to obrzuciła starego przyjaciela dość zimnym spojrzeniem, choć to jeszcze akurat nic nie oznaczało w przypadku królewny.
-Lordzie Redfort, Jego Wysokość słusznie zauważył, że wspomniałeś o próbie walki - zwróciła się do mężczyzny dosyć oficjalnie, wszak obserwował ich cały królewski dwór. -W istocie zapomniałeś jednak dodać, jaki był wynik owej próby. Myślę, że jest to o tyle istotne, że jeśli wygrałeś ty sam, panie lub któryś z twoich czempionów, to wtedy mamy boskie potwierdzenie na to, iż rzeczywiście zdradą jest przeciwstawiać się twej władzy - podjęła temat, tłumacząc coś, co zapewne niektórzy, w tym jej brat, zdążyli już zauważyć. -Jeśli jednak to ser Lyndon odniósł zwycięstwo, wtedy sprawa nieco się komplikuje. Skoro Siedmiu zadecydowałoby, iż ten człowiek jest niewinny, to oznaczałoby, że popieranie twego brata nie jest zdradą... - ciągnęła. -W takim wypadku Siedmiu wskazywałoby, iż to ser Leonard w ich oczach jest prawowitym władcą nad ziemiami Redfortów - podsumowała, świdrując cały czas przyjaciela swym lekko nieprzytomnym wzrokiem. Zaraz potem spojrzała się na brata w oczekiwaniu na to, aż on zabierze głos w tej sprawie, ufając jednocześnie, iż weźmie pod uwagę jej spostrzeżenia. W końcu Arynowie byli najczystszą krwią Andalów i cała Dolina uznawała stare prawa ustanowione niegdyś przez ich przodków. Nie można było ot tak zlekceważyć sobie wyniku próby walki. -Wasza Wysokość, zlituj się, proszę, nad nami i zakończ już tę farsę, wszak nie jest to odpowiedni moment na rozdrabnianie się nad tak małymi problemami. Siedmiu już zdecydowało, który z braci jest prawowitym spadkobiercą, a jeśli dalej nie jesteś żadnego z nich pewien, to czyż nie mają trzeciego brata? - rzuciła z uśmiechem na ustach, aczkolwiek raczej w formie postraszenia Redfortów niż jako rzeczywistą radę. Księżniczka chciała przekonać Feanora, żeby po prostu już rozsądził skłóconych braci i powierzył lordostwo temu bardziej kompetentnemu.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Rebekah Redfort Wto Sie 03, 2021 1:30 pm

Zaklęła pod nosem jak na swój wiek, aż nadto siarczyście. Wszak nie było się czemu dziwić, jej ojciec aż prosił się o wygnanie na Mur, wuj ewidentnie przechylał swą wagę sprawiedliwości w swoją stronę. Sama Rhaella znała prawdę, wiedziała jaka była wola Siedmiu i teraz coraz bardziej obawiała się tego, co będzie z nimi gdy okaże się, że prawda ujrzy światło dzienne? Co będzie, jeśli stracą dom? Co będzie z ojcem, z nią, z braćmi. Nie chciała nawet o tym myśleć. Wzięła więc wdech i słuchała milcząc. Widziała parsknięcie Findis, widziała niezadowolone spojrzenia Króla. Czuła, że jest źle, widziała że wszystko przechyla się na ich niekorzyść. Do momentu, aż padło podstawowe pytanie jaki był wynik. Chciała się odezwać, poprosić o głos, jednak w pierwszej chwili się zawahała. Czy to coś da? Czy Siedmiu wybaczą jej kłamstwo w obawie o przyszłość własną i braci? Przełknęła ślinę i przesunęła się nieco niepewnie muskając dłonią dłoń ojca. By zaraz potem przejść przed oblicze Króla. Dygnęła przed Władcą, może i dość nieporadnie bo do teraz nie potrafiła z gracją wykonać odpowiedniego ukłonu, jednak starała się! A to się już liczy prawda?
- Wasza Wysokość. Proszę o wybaczenie, a zarazem proszę o udzielenie głosu. Jeśli taka Twoja wola.
Korzystając ze swojej perswazji starała się dobrać odpowiednio słowa tak, by zdawały się brzmieć szczerze i prawdziwie. Choć sama obawa w jej głosie i strach w jej oczach o przyszłość jej rodziny była widoczna. Jednak to nie było przeszkodą. Gdy odczekała i otrzymała możliwość wypowiedzenia się kontynuowała. Jeśli nie, po prostu milczała wracając posłusznie na swoje miejsce.
- To co mówi mój Pan ojciec odnośnie ser Lyndona jest prawdą Wasza Wysokość. Ser Lyndon stanął przed mym ojcem oskarżając go o straszne rzeczy. Ser Lyndon zażądał próby walki, nie chciał czekać na Sąd, uznał że pod dachem mego ojca, może grozić mu niebezpieczeństwo. A Panie, przecież i rodzice wpoili mnie i braciom, że obowiązuje prawo gościnności i nie ważne kim jest ser Lyndon, czy zdrajca, czy samym Lordem, należy mu się bezpieczeństwo. Pan Ojciec próbował go przekonać, jednak odmówił, na co ojciec przystał zgadzając się na jego warunki. Niestety Walka była zacięta, ser Lyndon walczył do końca broniąc swego zdania, tak jak i przedstawiciel mego ojca. Obaj zostali ciężko ranni. Jednak Siedmiu nie podjęło żadnej decyzji bowiem obaj leżą nieprzytomni.
Przyznała starając się brzmieć wiarygodnie. Próbowała przecież bronić własnej rodziny. Gdy skończyła cofnęła się w stronę ojca.
Rebekah Redfort
Rebekah Redfort

Liczba postów : 98
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Leonard Redfort Wto Sie 03, 2021 1:39 pm

Simon mówił jak potłuczony. Leonardowi coraz mniej chciało się brać udział w tej komedii i zażądać próby walki, może niczym nie kierowanej, ale przynajmniej szybciej by się to wszystko skończyło. Gdy król zabrał słowa, Leonard skłonił się skruszony pokazując mu, że jego słowa docierają bardzo dosadnie do czerwonookiego. Gdy tylko król przekazał głos młodszemu z braci, ten już zaczynał mówić, kiedy akurat księżniczka Findis zabrała głos. W związku z tym nie miał zamiaru się wtrącać ani na początku, ani w środku, a na końcu zaczekał na to, czy król w ogóle jeszcze zechce go wysłuchać. W trakcie jej przemowy uśmiechnął się pod nosem, gdyż chciał poruszyć tę samą kwestię, ale teraz już nie musiał. Jeśli Feanor przekazał mu dalej głos, Leonard wystąpił.
- To prawda pomyliłem się, myślałem, że obecny tu mąż jest owym Ser Lyndonem. - poprawił się. - Moja motywacja do odwiedzin terenów nadgranicznych była prosta; przede wszystkim chciałem po sześciu latach od wygnania zobaczyć ziemię mego ojca, miejsce które było moim domem. Zobaczyć to, co mogę już na zawszę stracić na dzisiejszym sądzie. Powiem też szczerze, że jechałem tam z myślami napsucia trochę krwi memu bratu; ostatecznie zaniechałem tego pomysłu, uznając że będzie to stało w zupełności przeciwko prawu królewskiemu oraz pokojowi w Dolinie. - opowiedział. - To prawda, że spotkałem oddział pod dowództwem Ser Lyndona i zamiast ich zaatakować, postanowiłem zaproponować mu zmianę stron i poparcie mnie między innymi na królewskim sądzie. - wyjaśnił. - Reasumując, nie zrobiłem nic godzącego w królewski pokój. - podsumował, a jeśli trzeba było Leonard powołał honorowych rycerzy obecnych na Próbie Walki (o ile jacyś byli) na świadków, albo też samego Harona. To było chyba wszystko ze strony Leonarda i w pokorze oczekiwał on wyroku. Wtem odezwała się córka Simona, która opowiedziała oczywiste kłamstwo. Zaczekał na prawo do głosu i je zabrał.
- Nie jest to prawda Królu, doszły mnie wieści, że ser Lyndon pokonał swego oponenta, naturalnie samemu odnosząc rany, ale wychodząc ze starcia decydującym tryumfatorem. Na świadka powołuję Harona bądź uczciwych i honorowych rycerzy Redfort, niech powiedzą jaka jest prawda.
- przedstawił swoje stanowisko.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Simon Redfort Wto Sie 03, 2021 3:40 pm

Wysłuchał w milczeniu słów jakie padły, nie komentując tego co było powiedziane. Jakby tego było mało jego córka również postanowiła powiedzieć swoje. Poczuł jej dłoń dotykająca jego, chciał ją powstrzymać, ale było za późno. Chciała go bronić, bronić rodzinę. Rozumiał to, ale było już za późno. Nie było sensu dłużej walczyć, zagłębiać się w kłamstwa. Gdy Król mówił on słuchał, gdy Leonard mówił, gotowało się w nim i chętnie by go udusił gołymi rękoma. Jednak to co powiedziała Rhaella dało mu do myślenia. Kłamała by ocalić rodzinę, bała się, było to widać. A on przecież miał bronić ją i jej rodzeństwo, chronić własną piersią a tym czasem stoją tutaj sądząc się o ziemie a czyja to wina? Stojącego tutaj przed nimi Leonarda. Szlag by go trafił i całe jego pokolenie.
- Rhaello dość. -
Odezwał się ostro w stronę córki.
- Panie wybacz, moja córka jest przerażona zaistniałą sytuacją. W trakcie walki Lyndona z moim czempionem zemdlała uderzając się w głowę. Jednak część tego co mówi Rhaella jest prawdą. Ser Lyndon zwyciężył wolą Siedmiu. Mój Czempion padł od śmiertelnej rany, jednak i ser Lyndon nie był u sił ciężko ranny o czym było już wspomniane. Zresztą, świadek Leonarda może to potwierdzić. -
Odezwał się nie widząc już szans na uniknięcie prawdy. Cholerny Lyndon, gdyby nie jego zachcianka, nie byłoby tego wszystkiego, mógłby dalej walczyć a tak wszystko legło w gruzach, cholerna prawda wyszła na jaw.
Simon nie wtrącając się dalej w wypowiedź króla poprosił o możliwość wypowiedzenia się, jeśli mu nie pozwolono to będzie milczał jeśli tak to powie – [Wasza Wysokość, ten list to nie dowód w sprawie winy Ser Lyndona, tylko wiadomość opisująca co wydarzyło się na granicy. – po krótkiej przerwie wróci do sprawy Ser Lyndona - Owszem Panie Ser Lyndon wygrał, ale raptem o kilka sekund i gdyby nie mój honor i dobroć, która kazała mi mu pomóc, żeby mógł cieszyć się wygraną, byłyby dwa trupy nie jeden. Nie pozwoliłem mu umrzeć zabrałem go ze szponów śmierci, był już na granicy życia i śmierci, raptem sekundy decydowały o jego losie. I Wasza Wysokość proszę oto świadkowie, których chce Leonard, byli obecni zarówno na granicy jak i w Redfort na próbie krwi, jeśli król zechce niech opowiedzą wszystko. – tu Simon  wskazał trzech zbrojnych.
Simon Redfort
Simon Redfort

Liczba postów : 125
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Mistrz Gry Wto Sie 03, 2021 4:35 pm

Kiedy królewska siostra poprosiła o możliwość zabrania głosu, król jej udzielił. Podobnie też uczynił, kiedy naprzód wystąpiło dziecko Simona. Dziewczyna była młoda, jednak powoli wchodziła w dojrzałość. Jego Miłość miał nadzieję, że wiek ten dawał jej na tyle rozgarnięcia, aby rozumieć co się działo oraz dzieje, ale pozostawiając jeszcze na tyle dziecięcej niewinności, aby można było liczyć na szczerość. Niestety mocno się zawiódł, a ona wybrała sobie najgorszy możliwy moment na kłamstwo przed samym królem Doliny. Tuż po abdykacji Alestera, na pierwszym poważnym sądzie, Feanor Arryn musiał ustanowić swój autorytet. Można było zauważyć, że wydawał się zły, kiedy kłamstwo wychodziło na jaw...
- Dosyć... - Feanor przerwał Simonowi wpół słowa, kiedy ten zaczął opowiadać jak to łaskawie pomógł rannemu zwycięzcy. - Moja siostra mówi mądrze, aczkolwiek jak można było się spodziewać po damie, którą nie do sądów wychowano, umykają jej pewne szczegóły. Ser Lyndon zdaje się był oskarżony przede wszystkim o ulegnięcie przekupstwu i spiskowanie z ser Leonardem, jego zwycięstwo dowodzi więc przede wszystkich, że Leonard rzeczywiście odwiedził ziemie Redfort bez złych intencji i nie próbował rycerza przekupić - stwierdził monarcha, z jednej strony umniejszając wadze próby, z drugiej jednak wciąż pozwalając jej działać na korzyść młodszego Redforta. Przy okazji pozwolił sobie upewnić się, że wyrok w tej sprawie wyda on, król Doliny, a nie podyktowany będzie zachcianką jakiegoś rycerza sprzed paru tygodni i "wolą bogów". - Teraz zadam parę pytań świadkom zdarzenia...
Jego Miłość wywołał dwóch z ludzi Simona, którzy byli na miejscu, a ci opowiedzieli wszystko tak samo jak swemu panu. Później wywołał sługę Harona, który opowiedział zdarzenia z sali tronowej dokładnie tak, jak miały one miejsce. Kiedy świadkowie zostali przesłuchani, Feanor przywołał do siebie maestera Orlego Gniazda oraz zbrojmistrza, najwyraźniej mając do nich jakieś pytania. Trójka mężczyzn wymieniła cicho kilka słów, po czym król odprawił ich gestem.
- Zdecydowaliśmy - oznajmił król. - Simonie Redfort, przed rokiem wykazałeś się bezprawiem oraz bezczelnością, próbując podpalić stocznię oraz port w Gulltown, wtedy wciąż jeszcze znajdującym się pod protekcją korony. Szczęście miałeś wówczas, że sądził cię mój ojciec, ponieważ ja nie okazałbym podobnej łagodności i poniósłbyś znacznie surowszą karę niż ledwie nakaz zadośćuczynienia - przemówił, spoglądając na starszego z braci surowo swoim jednym okiem. - Dowiodłeś wtedy, że nie nadajesz się na lorda Redfort i to też musiał widzieć twój ojciec, kiedy spisywał ten dokument - monarcha uniósł w dłoni ostatnią wolę lorda Hortona, najwyraźniej uznając jej ważność. - Ser Leonard tymczasem otrzyma szansę, aby dowieść, że lepiej spisze się od swego brata, a jednocześnie by pokazać, iż jest lepszym człowiekiem niż do tej pory pokazał. Od tego dnia, wolą króla Gór i Doliny, przynależy do niego tytuł lorda Redfort wraz z wszystkimi ziemiami, przywilejami oraz dochodami z tym związanymi.
No... Chyba posądzone.
- Simon Redfort otrzymać ma wraz z rodziną czas, aby spakować się i opuścić Redfort, albowiem podejrzewam, że z bratem nie będą chcieli dzielić dachu nad głową. Z zamkowego skarbca pobrać mogą pięćset złotych monet, a do zapewnienia im bezpieczeństwa w drodze przydzielony zostanie oddział zbrojnych z Orlego Gniazda. Odeskortują was do rodziny lady Shaery w Heart's Home lub w inne miejsce, które wybierzecie w granicach Doliny - kontynuował monarcha, ostatnie słowa kierując do byłego już lorda Redfort. - Wyjątkiem będzie Rhaella Redfort, która dopuściła się występku kłamiąc przed obliczem króla i dając fałszywe świadectwo na sądzie. Zostanie odeskortowana do Domu Matki, gdzie spędzi czas na modlitwie pośród sept. Może łaska Siedmiu pomoże jej zrozumieć wagę kłamstwa i dlaczego nie powinno się do niego uciekać - oznajmił. - Lord Leonard i lady Leslie sprawią tymczasem wielką przyjemność królewskiemu dworowi zostając z nami do wyjaśnienia sprawy lorda Graftona, który w ciągu najbliższych tygodni powinien pojawić się w Orlim Gnieździe.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9632
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Rebekah Redfort Wto Sie 03, 2021 5:05 pm

Rhaella doskonale wiedziała, że popełniła błąd, jednak robiła to dla rodziców. Dla nich gotowa była zrobić wszystko by ich zadowolić. Jednak gdy z każdą chwilą Król wpadał w złość wiedziała, że to koniec. Nie spodziewała się tego, co usłyszy. Słowa jakie padły sprawiły, że poczuła jak ziemia się pod nią rozstępuje, jak wściekłość Siedmiu odbija się na niej za te wszystkie lata, gdy niechętnie uczęszczała do Septu, gdy modliła się gdy tego wymagano, gdy odwiedzała Sept ze względu na matkę, a teraz co...maiła trafić do Domu Matki? Nie, nic z tego. Nie trafi w miejsce, gdzie będzie miała stać się kimś, kim nie była. Przecież jej treningi przepadną, braci i matki nie zobaczy, nie zobaczy ojca. Nie chciała o tym nawet myśleć. Gdy Król skończył mówić nie przejmując się już niczym wyszła na przeciw i drżącym głosem odezwała się z pochyloną głowa.
- Wasza Wysokość...ja...ja przepraszam. Zrobiłam to bo miałam nadzieję, że uchroni to jakoś naszą rodzinę. Wuj nieprzychylnie od początku na mnie spoglądał, jak to twierdził, dziwił się, że jeszcze nie jestem brzuchata. Nie chciałam skłamać, wiem że nie powinnam, że nie przystoi. Przepraszam. Proszę nie wysyłaj mnie Panie do Domu Matki. Uczynię wszystko by naprawić swoją winę. Tylko proszę nie tam.
Wydukała a po policzkach ciekły jej łzy. Nie pozwoli się zabrać w to miejsce zgrozy. Prędzej zginie a ojciec doskonale o tym wiedział. Znał ją przecież i wiedział, że uczyni wszystko ale nie pozwoli się odciąć od bliskich nie w tak drastyczny sposób.
Rebekah Redfort
Rebekah Redfort

Liczba postów : 98
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Findis Arryn Wto Sie 03, 2021 5:43 pm

No tak, Feanor osobą religijną nigdy nie był i nie przywiązywał aż takiej wagi do zwyczajów Wiary jak jego młodsza siostra, ale i tak ucieszyło ją to, iż nawet zdobył się na pochwałę jej słów. Mimo to ścisnęła mocniej dłonie na swoich kolanach, gdy usłyszała o damach i ich wychowaniu.
-Żebym ci ja nie wytłumaczyła, że tej damie zawdzięczasz tron, bracie - pomyślała sobie, wpatrując się w młodego króla. Cóż, przynajmniej dopuszczał ją do głosu, czego pan ojciec nigdy praktycznie nie robił. Poza tym widocznie musiał zaznaczyć swoją pozycję i swój majestat, bowiem ta nieszczęsna córka Simona, podobnie zresztą jak jej ojciec, uznała, iż jest to wyśmienita okazja na mącenie w zeznaniach. Księżniczka aż poczuła to zażenowanie, które musiało owładnąć całą salą. Nie pozostało jej nic, jak skryć tylko twarz w dłoniach i jakoś dotrwać do końca tej szopki.
Na szczęście Feanor podjął decyzję szybko i sprawnie i już wkrótce ogłosił ją przed zgromadzonymi. Findis jakoś nie była specjalnie zaskoczona takim obrotem spraw, bowiem jej staremu przyjacielowi od początku szło wyjątkowo... źle. Jedynym, co ją zaskoczyło, był wyrok Jego Wysokości w sprawie niepełnoletniej jeszcze Rhaelli. Królewna co do zasady i na tę kwestię również pozostawała obojętna, bowiem dzieciak po prawdzie sobie trochę zasłużył. Jednak kiedy młoda tak żałośnie błagała jej brata o przebaczenie, Findis przyszedł do głowy pewien pomysł.
-Wasza Miłość, jeśli mogę, to chciałabym zaproponować jeszcze jedno rozwiązanie - zaczęła, a gdy Feanor jej zezwolił, wtedy wytłumaczyła, o co jej chodziło. -Cała Dolina zna mnie z mojej pobożności i wielkiego oddania Wierze. Czy nie zgodziłbyś się, drogi bracie, powierzyć to dziecko mojej osobie? Prawdę powiedziawszy brakuje mi dwórki, a przydałaby mi się też krajanka w obcym królestwie, bym doszczętnie nie zapomniała swej kultury. Przy mnie dziewczyna mogłaby się nabrać nieco ogłady i zrozumieć swój błąd, a w przyszłości - wraz z tobą oczywiście - znalazłabym jej odpowiedniego męża - wtrąciła się jeszcze raz królewna Findis, a z boku można było odnieść wrażenie, jakby księżniczka litowała się nad biedną dziewczyną. W rzeczywistości jednak Findis działała jedynie na swoją korzyść... a może po prostu miała słabość do małych dziewczynek?
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Leonard Redfort Wto Sie 03, 2021 7:27 pm

Leonard w napięciu i ciszy oczekiwał wyroku króla, poza tym co powiedział, już w ogóle się nie odzywał wyraźnie o to nie poproszony. Gdy w końcu Feanor wypowiedział słowa, które na zawsze miały zapaść w pamięć Leonarda, dotyczące odebrania praw do zamku i rodu dla Simona oraz o przekazaniu ich dla Leonarda. Kiedy wyrok stał się prawomocny, czerwonooki opadł na kolano i z wdzięcznością podziękował mądremu królowi.
- Dziękuję, nie zawiedziesz się Królu. - obiecał mu, po czym powstał z kolana i wycofał się na swoją pozycję. Później też doszła kwestia ukarania córki Simona; czy zachowała się impertynencko i była winna kłamstwa wobec majestatu? Zdecydowanie tak, ale należało pamiętać, że była jeszcze młoda i chciała dobrze, lub po prostu ojciec kazał jej to zrobić. Nie zabierał jednak słowa w tej kwestii, pozostawiając obronę młodej dla Findis.
Gdy sprawa z Rhaellą się ostatecznie wyjaśniła i nie było póki co innych kwestii do podjęcia, za pozwoleniem odezwał się Leonard.
- Panie, chciałbym wraz z Simonem wysłać do Redfort mojego wiernego sługę i przyjaciela, Ser Gerolda który objąłby władzę nad zamkiem jako mój kasztelan. Prosiłbym także o sporządzenie dokumentu potwierdzający wynik sądu i wysłanie królewskiego emisariusza, który w razie wątpliwości mieszkańców zamku oraz rycerzy na włościach wyprowadziłby ich z błędu. - wyjaśnił swoją prośbę. - I tak jak każesz, zostanę w Orlim Gnieździe do czasu wyjaśnienia sprawy z lordem Graftonem, ale odnośnie do tego chciałbym móc jeszcze porozmawiać z Tobą Panie na osobności, kiedy Tylko będziesz miał królu czas.
Leonard Redfort
Leonard Redfort

Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Simon Redfort Sro Sie 04, 2021 12:00 am

Simon wysłuchał króla z uwagą, ale kiedy król zaczął mówić o Rhaelli Simon padł na oba kolana, złożył ręce jak do modlitwy i skruszonym głosem powiedział - Wasza Miłość błagam Cię nie zabieraj mi córki, bądź dla mnie litościwy i tak straciłem już wszystko co miałem, proszę oszczędź chociaż moją rodzinę, nie rozbijaj jej, moja żona i dzieci to dla mnie świętość nad świętościami, nie zabieraj mojego ukochanego dziecka... - Simon był już na granicy płaczu jednakże jeszcze nie uronił łzy, ale to była tylko kwestia czasu - ... Sam srogo ją ukarzę, żeby więcej nie kłamała, dla swojej rodziny byłbym w stanie dobrowolnie oddać tytuł lorda bez tego całego sądu, a karząc ją w ten sposób mnie karzesz po stokroć bardziej, błagam Cię zmiłuj się nade mną i nie zabieraj nigdzie mojego ukochanego dziecka. - teraz ostro, ale nadal ze skruchą w głosie, która nie odchodziła powiedział do Rhaelli - Rhaella klękaj przed królem i błagaj o wybaczenie! - po czym już siedząc na kolanach ze złożonymi rękoma w powietrzu i spuszoną głową z ledwością powiedział - Panie nie karz mnie w taki sposób, zostaw mi córkę, błagam, bądź dla mnie litościwy. - w tej właśnie chwili Simonowi zaczęły cieknąć łzy.
Simon Redfort
Simon Redfort

Liczba postów : 125
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Shaera Redfort Czw Sie 05, 2021 7:00 pm

Shaera słuchała tego wszystkiego jak odurzona, osłupiała, wstrząśnięta. To był chyba największy szok, z jakim do tej pory w jej życiu się spotkała - ale nawet w stanie głębokiego szoku musiała jednak podejmować dalsze decyzje. Tego było już dla niej za wiele: kłamstwa Rhaelli, wypowiedziane w dobrym celu, ale w danym momencie niepotrzebne, łzy Simona, cały ten cyrk, Leonard próbujący wprowadzać kasztelana na ICH zamek, gdzie jeszcze niedawno to ona była panią, a teraz obowiązki pani na Redfort będzie pełniła jakaś inna kobieta...Cała ta sytuacja uderzyła Shaerę w głowę jakby ciężkim obuchem, ale nie wolno jej było się poddawać. Była żoną Redforta, matką dwóch synów, musiała pokazać siłę i zdecydowanie. Tego od niej chyba oczekiwano. Dlatego uznała, że czas już wkroczyć do akcji. Co czuła i myślała w tej konkretnej sytuacji? Oprócz szoku, przerażenia i wściekłości - groźnej, zdeterminowanej wściekłości lwicy, której kły tylko czekały na miękkie, skrwawione ciało do rozszarpania w sztuki - odczuwała jeszcze gniew. Ale ten gniew był skierowany nie na córkę, której motywy rozumiała (wychowała ją przecież w duchu lojalności rodowi, a dziewczynka najwyraźniej źle zrozumiała tę lojalność i posunęła się do kłamstwa), nie na Simona, którego łkanie i wzruszenie raczej nie miały przekonać władcy i otaczających go wielmożów (w końcu, do wszystkich plag, był rycerzem i mężczyzną, a jego płacz musiał udowodnić, że jest słaby, nieprawdaż? Chyba że król Alester...to jest, tfu, Feanor - nadal nie mogła tego odpowiednio przetworzyć - rzeczywiście jest człowiekiem, by tak to ująć, rodzinnym, i poruszy się ciężką rozpaczą ojca rozdzielanego z najstarszą córką), lecz na starszego Redforta, który ją uprzedził i w tej cholernej sytuacji został panem ziem, które należały się Simonowi. Jej Simonowi - a po nim chłopcom. Którymi to chłopcami będzie musiała się natychmiast zająć, tak samo jak i córką, kiedy opuszczą to przeklęte po siedmiokroć miejsce. Odczuwała jednak także żywą wdzięczność dla lady Findis, która wstawiła się za jej latoroślą - lecz razem z tą wdzięcznością pojawiła się także niepewność: jakiej ceny zażąda księżniczka za udzielenie pomocy? Bo Shaera była na tyle rozważna i doświadczona, by wiedzieć, że - na litość Siedmiu - w tych czasach trudno jest o coś takiego, jak altruistyczna, udzielona z głębi serca pomoc. Nie sądziła, by Findis kierowała się kobiecą solidarnością czy współczuciem dla Rhaelli, raczej chciała coś uzyskać. Ale ona, jako matka Rhaelli, miała coś do powiedzenia. I zamierzała użyć swojego głosu. Skoro już wyrok zapadł, nie było sensu się z nim kłócić; jednak gdyby tylko...

- Wasza Miłość, jeśli zechciałbyś wysłuchać i mnie - zaczęła, składając przed królem Feanorem uprzejmy ukłon. Jej twarz była śmiertelnie blada, wyrażała strwożoną rozpacz i nie była to gra; Shaera naprawdę była przerażona, bo wszystko wymykało się jej z rąk, jej misterny plan się walił, a wszystko zależało tak naprawdę od dobroci monarchy. Nie był on tak surowy jak Alester (chyba), więc może zechciałby nakłonić ucha do błagalnej prośby matki? Spojrzała mu w oczy, pokorna, przerażona, wstrząśnięta. Takiej Shaery Redfort, Shaery Corbray, nikt nigdy nie widział i bogowie świadkami, że wolałaby, aby tak pozostało - jednak kiedy przyszło się ukorzyć, postanowiła uderzyć w te tony z nadzieją, że zostanie wysłuchana. - Rhaella jest moją jedyną córką, jestem jej matką i...Zgadzam się z roztropnym i mądrym wyrokiem Waszej Miłości, że to nieszczęsne dziecko zrobiło głupstwo, ale śmiem mniemać, że pod kierunkiem świątobliwej księżniczki Findis z pewnością nabrałoby więcej ogłady i rozwagi. Może nawet ukierunkowałoby się bardziej na Siedmiu i rozeznało ich wolę. Błagam więc Waszą Miłość, abyś się zechciał przychylić do tej prośby...

Teraz spojrzała Feanorowi głęboko w oczy - a jej spojrzenie wyrażało prawdziwy ból i prośbę. Nie...to było błaganie, tak pokorna pokutnica mogłaby błagać Matkę w niebiosach o przebaczenie za grzechy. Shaera nigdy nie błagała, nigdy nie musiała uginać karku przed możniejszymi, ale teraz - gdy było trzeba - przełknęła gorycz i rozpacz i poddała się woli króla Doliny. Nie płakała, jak Simon, nie krzyczała, nie histeryzowała, nie patrzyła na innych - jej całym obiektem uwagi był teraz nowo wybrany, po abdykacji ojca, monarcha. Drżała na całym ciele jak liść, i nie obchodziło jej teraz to, że wszyscy na nią patrzą, że prawdopodobnie na sali jest gdzieś jakaś wywłoka Leonarda, która obserwuje ich poniżenie i wstyd, że wszystko to dojdzie do uszu jej matki i po prawdopodobnym powrocie do Heart's Home (jeżeli król będzie na to nalegał) rozegra się taka scena, jakiej ten szacowny zamek nie widział od dobrych dziesięcioleci; choć przegrała, usiłowała jeszcze słabnącą z nerwów dłonią wykonać ostatnie ruchy. Ale w odróżnieniu od Simona, Shaera wiedziała, że należy przyjmować na siebie konsekwencje i obrócić je tak, aby w ostatecznym rozrachunku mogły być zaletą sytuacji; jeżeli uda jej się coś ugrać...Modliła się w duchu do wszystkich bóstw, znanych sobie i nieznanych, aby czasami jakieś złe duchy nie natchnęły króla czy kogokolwiek z zebranych do przypomnienia sobie o Damonie i Elysie. Na samą myśl o tym, że mogliby być rozdzieleni z nią, uwięzieni czy gdziekolwiek odesłani, serce Shaery - która mimo wszystko jednak tych swoich synów gorąco kochała - silnie krwawiło, pękało jak źle odlany dzwon. Szczególnie Damon, jej słodki, niewinny Damon...nie, nie mogła się z nim rozdzielić, nie mogła go zostawić, to on miał przejąć po Simonie schedę w przyszłości (jeżeli w ogóle dożyłby tej przyszłości). Dlatego zanosiła w duchu wszelkie możliwe modły, jakie mogła sobie w tym stanie rozdygotania i przerażenia przypomnieć - i gorączkowo próbowała ułożyć dalszy plan. Wciąż nie mogła zrozumieć, co się stało, i gdyby była sama, gdyby nie było z nią dzieci, gdyby nie byli w miejscu publicznym, po prostu zalałaby się martwymi, słonymi łzami bądź siadła gdzieś, próbując zrozumieć ostatnie wydarzenia - ale jedno rysowało się przed nią jaskrawo, ostro, niczym łuski tych samych valyriańskich smoków, o których kochała czytać i o których czasami śniła, marząc o dalekich wyprawach i podróżach.

Przegrali.

Simon stracił władzę, zamek, zbrojnych; ona utraciła całą pozycję, na jaką przez lata pracowała, jaką usiłowała uzyskać; będzie musiała także pomyśleć o tym, jak zająć się odpowiednio Rhaellą, Damonem i Elysem, tak aby niczego im nie brakowało. I aby mieli odpowiedni standard życia. I będzie musiała szukać sojuszników. Bo w to, że ich ludzie ich nie zdradzą po tym, co się wydarzyło, poza może wypróbowanym i niezłomnie lojalnym ser Kevanem (o ile wroga gałąź Redfortów go nie przekupi), wątpiła. Czy tak właśnie zaczynało się szaleństwo i właśnie wariowała, czy to po prostu bezrozumny strach podpowiadał jej najgorsze możliwe scenariusze?
W każdym razie, niezależnie od tego, co postanowi król, Shaera planowała porozmawiać z księżniczką Findis najszybciej, jak będzie to możliwe (także ze względu na wolę księżniczki, było nie było - żony Żelaznego i matki, która musiała mieć jeszcze więcej obowiązków), a także z Simonem i dziećmi. I z ser Kevanem, aby podjąć decyzję co do ludzi, którzy z nimi tutaj przyjechali. Bo tak czy owak, choć jej pole manewru mocno się ograniczyło, wciąż jednak miała jakieś możliwości. Prawda?
A przynajmniej rozpaczliwie pragnęła w to wierzyć.
Shaera Redfort
Shaera Redfort

Liczba postów : 64
Data dołączenia : 29/12/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Mistrz Gry Czw Sie 05, 2021 7:26 pm

Nagle popłynęły łzy i zaczęły się błagania. Simon zdawał się zupełnie nie przejmować utratą tytułu, ziem oraz zamku, myśląc jedynie o tym, że jego córka może trafić w ręce Wiary. Cóż... Teraz kiedy nie była już córką lorda, a córką wydziedziczonego, lordowskiego brata, kariera septy mogła być dla niej dobrym życiem. Feanor doprawdy nie pojmował w pełni skąd tak wielka rozpacz. Nie zakazał im przecież odwiedzić jej od czasu do czasu i wymazać ze swojego życia. Nawet jego siostra postanowiła się wtrącić, chociaż Dolina znała ją obecnie z innych wyczynów niż gorliwość w oddawaniu czci Siedmiu. Chyba że chodziło jej o siedmiu pokrytych gęstym włosiem Ibbeńczyków. Sam w podobne plotki nie musiał wierzyć, ale niektórzy ludzie wierzyli, a nawet i bez tego ucieczka z domu nie świadczyła o Findis dobrze.
- Wyślij swojego kasztelana, lordzie Redfort - zwrócił się wpierw do Leonarda. - Maester wie, że ma przygotować stosowny dokument. Rozmówić się będziemy mieli czas, ale to później - podsumował chyba wszystko, co nowy lord chciał, po czym spojrzał na "rozbitą" rodzinę oraz swoją siostrę. - Bycie dwórką królewskiej siostry i dobrej córki zarazem byłoby nagrodą, dziewczynka ma zaś nauczyć się pokory i odpowiedzieć za swoje zuchwalstwo oraz kłamliwy język - stwierdził, w pierwszej reakcji odrzucając pomysł powierzenia jej Findis. Nie podobał mu się. - Na Siedmiu z pewnością zostanie nakierowana o wiele lepiej w domu Matki niż gdziekolwiek indziej. Przychylę się jednak częściowo do waszej prośby o łaskę, ponieważ wydaje się być kierowana szczerymi pobudkami. Rhaella spędzi pod okiem sept rok, po którym będzie mogła wrócić pod opiekę matki, miejmy nadzieję, że mądrzejsza i rozsądniejsza.
Takie zdanie miał król o zaproponowanych mu rozwiązaniach i tak błagania z wszystkich stron poruszyły jego serce. Można było próbować przekonywać go dalej. Pytanie tylko - pomoże to czy jednak zaszkodzi?

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9632
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Findis Arryn Czw Sie 05, 2021 8:58 pm

Płaczący Simon, rozbita Shaera, pewny siebie i bardzo zdecydowany Feanor... Nie, tego było już za wiele. W tym momencie Findis obiecała sobie, że nim następnym razem odwiedzi Dolinę, upłynie minimum kilka lat. Ludzie, którzy kiedyś wydawali się jej bliscy, nagle stali się całkowicie obcy. Tylko żona byłego już lorda Redfort zwróciła jakoś szczególnie na siebie uwagę księżniczki. Nie płakała, nie histeryzowała, nic z tych rzeczy... w przeciwieństwie do swego pana męża. Księżniczkę odstręczała słabość, za którą uważała również płakanie wobec całego dworu. Może gdyby to Shaera przemawiała zamiast Simona, to wciąż mieliby swe tytuły i ziemie?
Feanor przemówił. Yhm, czyli to tak, miał swój plan i wolał się jego trzymać. I Findis nawet by na to przystała, bowiem nie zależało jej jakoś specjalnie na tej sprawie, ale jakimś dziwnym cudem dostrzegła w młodej Rhaelli coś, co przypominało jej ją samą sprzed ponad roku. To przesądziło o tym, że królewna zdecydowała się podjąć jeszcze jedną próbę przekonania swego krewniaka.
-Drogi bracie, rozumiem twój punkt widzenia i uszanuję każdą twoją decyzję - zaczęła, by czasem Feanor nie pomyślał, że chce podważać jego autorytet. -Opuszczenie Doliny to wcale nie jest nagroda, o czym doskonale wiem. Wiem, jak myślą nieposłuszne panny, sama zresztą jeszcze niedawno byłam takową. Przebywałam wśród sept i septonów, a czas wolny spędzałam na modłach i na co mi się to zdało? Nie przybyło mi od tego ni pokory, ni posłuszeństwa. Dopiero dwór mego dobrego ojca nauczył mnie dyscypliny i dzięki temu doświadczeniu zrozumiałam swoje obowiązki. Dziewczęta takie jak Rhaella nie wyniosą nic z nauk Domu Matki, bowiem całą swoją uwagę skupią na przeciwstawianiu się regułom - powiedziała, sugerując się własnym doświadczeniem i swymi przeżyciami. -Z kolei pobyt wśród obcych, wśród Żelaznych, nauczyłby dziewczynę pokory. Na dworze Harwyna jest mnóstwo krnąbrnych dzieci, które prędzej czy później wychodzą na prostą. Ja jestem chyba tego dosyć dobrym przykładem. Dlatego proszę cię, Wasza Miłość, przemyśl mą prośbę jeszcze raz - zakończyła swój wywód, resztę pozostawiając Feanorowi. Czy kierowała się dobrem małej Rhaelli? Raczej nie, ale jeśli nie tym, to co właściwie kazało jej walczyć o tę dziewczynę?
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Rebekah Redfort Czw Sie 05, 2021 9:23 pm

Rhaella słysząc złość w głosie ojca posłusznie padła na kolana przed Królem nadal z opuszczoną głową. Słyszała słowa matki, słowa Królewny Findis i tej była naprawdę wdzięczna. Jednak słowa Króla mimo wszystko bolały ją okropnie. Otarła łzy i uniosła głowę by spojrzeć na Króla, spojrzeć mu prosto w oczy.
- Wasza Miłość, wiem że zawiniłam i bardzo tego żałuję. Matka i ojciec wpajali mi że lojalność rodzinie jest na pierwszym miejscu, wszak winnam lojalność na pierwszym miejscu Tobie Panie. Rozumiem Twój gniew i godzę się z Twoją wolą. Nie zasłużyłam na wybaczenie, Siedmiu kieruje Twymi wyborami Panie i Twej woli będę posłuszna.
Odparła starając się brzmieć spokojnie choć jej serce było totalnie zmiażdżone. Nie widziała sensu bronić się, walczyć o przyszłość. Miała zostać wysłana w obce miejsce i tam z obcymi jej Septami spędzać czas na modlitwach...nie widziała tego, czuła że nie podoła, wiedziała to. Jednak skoro taka była wola Króla nie miała zamiaru oponować. Widać taki jej los. Tylko czy ona sama da radę? Czy podoła? Ta, która wolała spędzać czas na strzelaniu z łuku, która wolała spędzać czas na rozmowach z ojcem, która biegała boso po ogrodach gdy nikt nie widział, która podglądała rodziców w sytuacjach, które młode damy nie powinny widywać. Ciężko powiedzieć, jednak miała nadzieję, że mimo jej krnąbrności Siedmiu wysłucha modlitw jej matki, ojca, jej samej. Klęczała tak długo aż pozwolą jej wstać z klęczek.
Rebekah Redfort
Rebekah Redfort

Liczba postów : 98
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Simon Redfort Czw Sie 05, 2021 10:47 pm

Simon po pewnej chwili powstrzymał łzy i wstał z kolan, szczerze mówiąc miał w dupie co o inni pomyślą o nim po tym co przed chwilą zrobił, miał już wszystkich w dupie z wyjątkiem swojej żony i dzieci, a jego ludzie mieli połowiczną szansę znaleźć się w tym zacnym miejscu, zależy czy zostaną z nim czy przejdą na stronę jego brata. Wiedział przynajmniej, że jego najlepszy przyjaciel z Redfort, który jest tam bardzo uzdolnionym medykiem nie opuści go i powędruje razem z Simonem i jego rodziną, gdziekolwiek by się nie udali.
Kiedy w końcu wszyscy przestali mówić Simon miał ostatnią prośbę, z nadzieją, że chociaż na to król się zgodzi, więc powiedział - Królu skoro taka jest Twoja ostateczna wola, muszę się z nią zgodzić i jakoś to przeżyć, więc proszę Waszą Miłość przynajmniej o jedną małą rzecz, więcej o nic nie poproszę, pragnę, żeby Rhaella nim odjedzie od nas, pojechała z nami do Redfort, żeby również mogła się spakować i bym mógł osobiście wręczyć jej prezenty urodzinowe, które już na nią czekają i czekały na wręczenie ich podczas uczty w jej urodziny, które będą niebawem, mieliśmy po sądzie spraszać gości lordów z Doliny i Ciebie Panie, ale teraz już uczta przepadła i prosiłbym też o to, żeby te prezenty nie zostały jej odebrane, gdyż to są bardzo cenne prezenty, nie tylko finansowo, ale również duchowo i część z nich posiada nawet grawerunek wykonany specjalnie dla mojej córki, o nic więcej nie proszę. -
W momencie, kiedy spojrzał na Leonarda poważną miną i przeszywającym wzrokiem w myślach wykrzyczała - Ty skurwysynie przeklinam Cię, niech spadną na Ciebie wszystkie możliwe plagi, zdychaj w męczarniach razem z tą swoją kurewską rodzinką! -
W myślach Simona również zabrzmiała myśl - Masz szczęście królu, że nie chcesz z mojej córki zrobić septy i nie skażesz ją na taką męczarnie w tym kurewskim Domu Matki, takie, życie to tylko monotonna nuda i całkowity brak przyjemności, zero możliwości w rozwijaniu pasji. Gdybyś to zrobił to chyba udusiłbym Cię gołymi rękoma, a później rozjebał cały Dom Matki, by uwolnić córkę i jeszcze ta Findis chce moją córkę wywieźć jeszcze dalej, żebym nie miał do niej żadnego dostępu, szmata i pomyśleć, że się kiedyś przyjaźniliśmy, a ona co teraz wbija mi nóż w plecy, mogłem ją wtedy zostawić tym bandytom, zamiast ją ratować. -
Simon Redfort
Simon Redfort

Liczba postów : 125
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Sala Tronowa - Page 3 Empty Re: Sala Tronowa

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach