Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Maelyx Gaemidon Wto Paź 06, 2020 7:18 pm

03/02/08 DZ - Południe, Targ niewolników w Lys

Ten poranek był naprawdę nudny. Co prawda interesy nie zawsze były interesujące - więcej, zazwyczaj nie były. No ale jednak - spodziewał się czegoś więcej. Ale nie. Całość licytacji była tak tandetna i okrutnie wulgarna, że aż szkoda było mówić cokolwiek.
Niemal goli, natarci oliwą niewolnicy z wielkimi prąciami. Chyba specjalnie ktoś wsadził im do bielizny owady, żeby tylko ich pożądliły, a przez to ich "męskość" wyglądała na większą w oczach właścicieli burdeli. Ale czego to ludzie nie wymyślą.
Niektóre niewolnice już na pewno miały coś nie tak z twarzą, bo usta były wykrzywione w cudacznym grymasie, który zamiast estetycznie wyglądał jak kaczy dziób. Inna z wybitymi wszystkimi zębami - specjalnie, żeby nie mogła "niczego" odgryźć.
Rzeźby? Może i złoto z klejnotami, ale i tak w kształcie wulwy czy męskiego przyrodzenia. Albo gołej sylwetki.
Kolejny niewolnik został zapowiedziany - może tym razem będzie coś ciekawszego?
Maelyx Gaemidon
Maelyx Gaemidon

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 27/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Willas Hill Wto Paź 06, 2020 7:33 pm

Powiedzieć, że życie Willasa ponownie stanęło na zakręcie to jak nie powiedzieć nic. Wraz ze śmiercią właściciela Słodkiego Pocałunku, praktycznie wszyscy jego pracownicy żyli w pewnym zawieszeniu. Niepewność odnośnie przyszłego losu była dla niewolników czymś tak naturalnym, jak druga skóra. Jak ciepło, które uchodzi z człowieka, oddech wypuszczany przez lekko rozchylone wargi i słońce wstające każdego kolejnego poranka. Będąc w cudzym posiadaniu, miało się jednak choć odrobinę stabilności - racja, nigdy nie wiedziałeś, kiedy przyjdzie kara, mogłeś się jednak spodziewać, kto ci ją wymierzy i za co. W burdelu warunki gry były ustalone - póki trzymałeś się zasad, nie spotykało cię nic złego. A nawet jeżeli ktoś postanowił wystąpić przeciw tobie, zostawał surowo ukarany.
Nawiązał z innymi dziewczynami i chłopcami coś na kształt przyjaźni. Martwił się w szczególności o rudowłosą Alyssę, która podobnie jak on, uciekła z rodzinnego Westeros. Nie pamiętał, czy miała jakieś nazwisko - szczerze powiedziawszy, niewiele go to obchodziło, a i nie zdziwiłby się, gdyby go nie miała lub posiadała jedno z bękarcich znamion.
Hill. Snow. Pyke. Waters. Storm. Flowers. Stone. Sand.
W dzień aukcji czuł szczególny niepokój. Nie mógł wręcz usiedzieć na miejscu, a przez to zaproponował, że zaplecie włosy swym uroczym koleżankom. Nie mógł nawet zdecydować, kto z nich miał gorzej - kobiety, na które czekał albo kolejny burdel, albo w najlepszym wypadku posługa w bogatym domu, albo w najgorszym: śmierć? Czy może on. Mężczyzna, z punktu widzenia rynku Lys warty znacznie mniej niż kobieta, zdolny jednak do walki i posiadający wyraźne oznaki umięśnienia, które mogą sugerować bardziej niż oczywiście zdolność do pracy fizycznej... Wzdrygnął się na samą myśl, przez co wypuścił jeden z rudych kosmyków z rąk.

Zdążył już schować w pamięci okropieństwo handlu niewolnikami. Aukcja wyglądała nie lepiej niż aukcje bydła. Może była i gorsza, bo smród przepoconych, stojących w słońcu ciał różnego pochodzenia, który roznosił się szczególnie w sektorze niewolniczym, prawie zwalił go z nóg. Sam skupił się na postaci jednej z niewolnic. Pochodzić musiała z okolic Ghis, albo mieć tam przodków, przynajmniej tak sugerowała jej uroda. Willas lubił przyglądać się wszelakim osobom, analizować ich styl wypowiedzi i gestykulację. Z tej ostatniej sam był znany wśród klientów, dziś jednak, jak na złość, ściśnięte gardło, żołądek i zaschnięte usta nie pozwalały mu na pełną formę ekspresji.
W momencie, w którym wyczytano jego miano (pomijając oczywiście nazwisko Hill), poczuł zimny dreszcz przechodzący przez całe jego ciało. Był nagi, jak pozostałe "towary" oferowane możnym, lecz pogoda z pewnością nie była odpowiedzialna za nagły impuls. Zieleń oczu przeniosła się na prowadzącego licytację, który wypowiadał słowa zrozumiałe dla młodego mężczyzny, lecz w dziwny sposób... całkiem absurdalne.
- Następnie niewolnik Willas, pochodzący z Westeros. Opanował cztery języki w biegłej mowie. Ponadto szkolony na rycerza, zdolny do walki w andalskim sposobie - słowa prowadzącego były tak wielkim zaskoczeniem dla Hilla, że on sam przez moment trwał w dziwnym odrętwieniu, mogąc jedynie mrugać. Po chwili jednak, pod wpływem licznych szturchnięć współtowarzyszy niewoli, przestąpił krok do przodu, ukazując się tłumowi w całej swej okazałości.
Spodziewał się trochę innego przedstawienia. Może jakiegoś naznaczenia jego przeszłości w burdelu, podkreślenia umiejętności, które tam zdobył... i to nie lingwistycznych. Widać było jednak, że rozbiegane spojrzenie nie może skupić się na ani jednej osobie w tłumie. Odruchowo ułożył ręce przed sobą, splatając palce dłoni na wysokości przyrodzenia, by jakoś się zakryć. Miał przecież swój honor, na Siedmiu!
Willas Hill
Willas Hill

Liczba postów : 12
Data dołączenia : 22/09/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Maelyx Gaemidon Wto Paź 06, 2020 9:50 pm

Przyjaźnie, miłostki, sympatie i antypatie warte były tutaj miedziaka, może dwa. Oceniano tutaj nie cudze odczucia, lecz ciała. Nie intelekt, lecz ponętność i zdolność do zabawienia innych własnym ciałem.
No może poza tym  Czyżby miało się okazać, że na tej aukcji, gdzie wszyscy byli nastawieni na kupienie jadła dla swych żądz albo żądz swych klientów zdoła odnaleźć prawdziwą perełkę? I to, być może, bo bardzo promocyjnej cenie - biorąc pod uwagę, z jakim zawstydzeniem się prezentował (co pewnie nie spotkało się z wielkim aplauzem zarówno ze strony innych licytujących, jak i prowadzącego aukcję).
Szepnął coś do swojego służącego.
- Mój Pan chciałby prosić o prezentację zdolności szermierczych... I posługiwania się językiem... - Służący pozwolił sobie na niezwykle subtelny i śmieszny żart słowny, za co zaraz skończył dźgnięty końcem laski Maelyxa.
Prostactwo...
Maelyx Gaemidon
Maelyx Gaemidon

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 27/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Willas Hill Sro Paź 07, 2020 1:39 pm

Gdyby mógł się poruszyć, zapewne ruszałby energicznie nogą, chcąc w jakikolwiek sposób rozładować rosnące w nim napięcie. Niestety, wszystkie cząsteczki jego ciała postanowiły w tym jednym momencie zbić się w masę, której nie sposób było poruszyć. Jedynie oczy wędrowały od jednej postaci do drugiej, niezdolne do przekazania ich obrazu dalej, do mózgu. Tam przecież prezentowały się jako kleks odpowiadający kolorowi skóry każdego z obecnych, czasami z dodatkiem mniejszego, w kolorze ich włosów.
Nie podobało mu się to, że został wywołany jako ktoś, kogo można nazwać rycerzem. W każdej innej sytuacji, będąc człowiekiem wolnym i cieszącym się wszystkimi przywilejami z tym związanymi, uznałby to nawet nie za komplement, a stwierdzenie faktu. W tym przypadku jednak zdawał się być wyjątkowo niezadowolony. Nie chciał w żaden sposób być kawałkiem mięsa, które pójdzie w pierwszej linii do walki z kimś, kto był mu zupełnie obojętny, o coś, co również nie zajmowało jego umysłu.
Gdy usłyszał prośbę jednego z, ekhm, klientów, zbladł. Cała krew odpłynęła mu z mózgu, kierując się do nóg i nóg wyłącznie, powodując nieprzyjemne ściśnięcie w żołądku, lekkie zakręcenie w głowie i jeszcze bardziej nieprzyjemne mrowienie nóg. Spojrzał na człowieka, z którego ust wypadła tamta prośba z przerażeniem malującym się w szmaragdowych oczach. O tyle o ile kwestia rozmowy nie była zupełnie trudna, więcej problemów miał z przyjęciem do siebie tego, że znów przyjdzie mu chwycić miecz.
Czyżby koszmar miał stać się rzeczywistością?
- Jeżeli chodzi o język, moim rodzimym jest język powszechny Westeros - zaczął z wolna w wysokim valyriańskim, swe spojrzenie skupiając wyłącznie na ciemnowłosym mężczyźnie, który wcześniej skarcił tego mówiącego. Instynkt podpowiadał mu, że wypowiadający słowa był jego sługą, zaś ciemnowłosy z jakiegoś powodu postanowił wykorzystywać do jednej z najprostszych czynności ludzkich innego człowieka. Cóż, gdy miało się wystarczającą ilość pieniędzy, można było robić wszystko. - Poza tym nauczyłem się jeszcze języka dalekiego Yi Ti - dodał po chwili, unosząc jedną z rąk do góry, by przesunąć wnętrzem dłoni po świeżo ogolonej szczęce. Wszystko, by opanować chęć ucieczki tu i teraz.
- Mogliście też dostrzec, że wysoki valyriański nie jest mi obcy - dodał na sam koniec, posługując się raczej szorstko brzmiącym dothrackim. Zabawne było to, jak jego ton zmieniał się w zależności od języka, którym właśnie się posługiwał. Valryiański zdawał się recytować pełen przejęcia, język Yi Ti brzmiał niesamowicie śpiewnie, stojąc w kontraście do tego, jak bardzo gardłowy stawał się, gdy mówił w dothrackim. Języka powszechnego nie użył, uważając słusznie, że lepiej będzie przedstawić jego znajomość w innym języku, co zrobił na początku swojej mowy.
Nie miał jednak odwagi spytać wprost, czy takie wyjaśnienie satysfakcjonuje potencjalnego nabywcę. Miał jednak nadzieję, że uda mu się przedłużyć czas potrzebny do tego, by ktoś w końcu włożył miecz w jego ręce. Teoretycznie, póki mógł popisać się samodzielnie, bez konieczności uszkodzenia innego żywego stworzenia, nie powinien mieć problemu. Może nie ćwiczył przez ostatnie miesiące z racji posiadania innych zgoła obowiązków, jednak uważał, że raz wyuczonej maniery walki zapomnieć się nie powinno.
Willas Hill
Willas Hill

Liczba postów : 12
Data dołączenia : 22/09/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Maelyx Gaemidon Sro Paź 07, 2020 10:29 pm

W czasie gdy Willas przemawiał zamaskowany klient i jego sługa wymieniali ze sobą jakieś spostrzeżenia. A przede wszystkim to Pan przemawiał do ucha swego służącego, w mniejszym stopniu skupiając się na Willasie.
A gdy andal skończył mówić, Pan machnął ręką. Sprawdzać umiejętności walki już nie było sensu, a raczej nie było potrzeby. Usłyszał co chciał wiedzieć.
Można było zacząć licytację. Aktor nie spodziewał się niezwykle zażartej konkurencji, nie żeby nie było przed nim osoby, która ma sporą wartość, brakło raczej osób obeznanych w temacie. On natomiast wiedział jak trudno było nauczyć się obcego języka, nawet w młodym wieku, a ktoś, kto pojął ich cztery... Widział wartość w tym czymś, co sprawiało, że mężczyzna się zakrywał. W dumie? A może przeciwnie, we wstydzie? Jakkolwiek by było - nie był on ordynarny i prymitywny, jak większość z osób tutaj kupujących Jeżeli dodatkowo umiał walczyć, to dopiero gratka.
Nie mógł pozwolić, by ktoś taki zmarnował się w jakimś poduszkowcu. Pieniądze nie grały tutaj wielkiej roli.
Maelyx Gaemidon
Maelyx Gaemidon

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 27/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Willas Hill Czw Paź 08, 2020 1:23 pm

Głęboki wdech. O, bogowie, jak mu tego brakowało.
Okazało się, że potencjalnie zainteresowany nim człowiek, ten w masce oczywiście, nie chciał widzieć już więcej. Mogło to oznaczać dwie rzeczy, przy czym obie były dla Willasa potencjalnie niebezpieczne. Pierwszą było oczywiście to, że mężczyzna zdążył się rozmyślić. Hill, choć dobrze umięśniony i noszący na nagim ciele wyraźne ślady wcześniejszych walk, w postaci chociażby kilku białych nitek pozostałych po bliznach od cięcia, mógł okazać się po prostu fajtłapą, która swym inteligenckim podejściem próbuje zamaskować faktyczny brak możliwości przeżycia na własną rękę. Drugą rzeczą była w rzeczy samej odwrotność pierwszej - nie spodziewał się oczywiście, że zaimponuje mężczyźnie od razu i to tak, że będzie gotów go kupić. Dalej przecież nie wiedział o przyszłym nabywcy absolutnie nic - nawet tego, czy potrafił mówić. Kto wie, czy ze sługą nie porozumiewa się jakimś dziwnym warczeniem, którego nie można w żaden sposób rozszyfrować poza domysłami na temat motywów pana?
Samo jednak machnięcie ręką zostało złapane szybko przez prowadzącego aukcję. Zadowolony z tego, że może wykonywać swoją robotę szybciej i sprawniej - w końcu im szybciej opchnie ludzką masę za cenę jej godną, tym szybciej będzie mógł wrócić do domu i zająć się sprawunkami zgoła przyjemniejszymi - energicznie przystąpił do pierwszej licytacji.
- Cena wywoławcza: 50 złotych monet! - zakrzyknął, wskazując jeszcze na młodego szlachcica wyciągniętym palcem lewej dłoni. Przyglądał się tłumowi, skąd przebąkiwały spokojnie coraz to wyższe ceny. Willas zagryzł wnętrze swego policzka i przestąpił z nogi na nogę. Takie licytowanie nigdy nie było dobre dla poczucia własnej wartości. Chociażby dlatego, że przed nim trzeba było pozbyć się całej przyrodzonej godności ludzkiej. Uświadomienie sobie, że tak naprawdę straciło się wszelkie przywileje wolnego człowieka, było tylko wstępem do zadomowienia się na dole drabiny społecznej. Jeżeli chciało się nieco podreperować spojrzenie na samego siebie, z pomocą przychodziły aukcje. Przecież tutaj wprost decydowano o wartości ludzkiej, a ta dla Willasa wynosiła...
- 150 złotych monet! Sprzedane dla pana Gaemidiona!
Mężczyzna skupił się na tym, by nie wydać z siebie żadnego dźwięku. JEDYNIE 150 złotych monet? Czy ten świat oszalał? Cenę uważał za żałośnie niską, lecz przekonany był, że wynikało to w głównej mierze z tego, w jakim miejscu się znajdowali. Lys miało... bardzo określony smak. Willas, choć zdolny do wkupienia się w łaski możnych, nie został przedstawiony jako ktoś, kto mógłby wpasować się w słodycz fizycznej rozkoszy.
Rozejrzał się jeszcze wokół siebie, nie do końca wiedząc, co powinien zrobić. Podejść do swojego nowego właściciela? Czekać gdzieś obok sceny na zakończenie licytacji?
Willas Hill
Willas Hill

Liczba postów : 12
Data dołączenia : 22/09/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Maelyx Gaemidon Czw Paź 08, 2020 2:39 pm

150 złotych monet. Wcale nie tak tanio - a drugiej strony jednak za tłumacza jednego języka płacić często trzeba było kilkadziesiąt sztuk złota, więc w ogólnym rozrachunku cena dość dobra, nawet jeżeli nowy zakup wojownikiem był co najmniej przeciętnym.
To się jednak sprawdzi już później. Póki co czekała go dalsza część aukcji, pewnie równie (nie)ciekawa, co dotychczas. Chyba że kolejny interesujący rodzynek się znajdzie, ale tego nie oczekiwał.

A Willas? Willasa na razie z powrotem schowali. Dali mu się ubrać, bo muskułów już prężyć nie musiał i kazali czekać na koniec licytacji. Spakowali też jego "przynależności" - ubrania, kosmetyki czy co było mu na użytek w burdelu dane. A gdy tak czekał, nie wiedząc co dalej zagaił do niego jeden z "towarzyszy udręki". Karzeł, zamawiany z reguły przez osoby nadzwyczaj przesądne (wierzące, że takowy szczęście przynosi) albo o dziwnych upodobaniach estetycznych.
- To Ci się poszczęściło młody, khe khe. Czarnoksiężnik z Asshai Cię kupił, długo sobie raczej nie pożyjesz. Tacy to podobno ludzi jedzą i składają w ofierze. W krwi się kąpią, żeby być wiecznie młodymi i pięknymi. - nastraszył Willasa, swoim skrzeczącym głosem, specjalnie obniżając go aż do komicznego efektu.
- Mnie kupił Magister z Pentos. Podobno ma jaki obwoźny teatr czy inny cyrk, sztuczki mam robić i tańczyć.
Maelyx Gaemidon
Maelyx Gaemidon

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 27/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Willas Hill Czw Paź 08, 2020 3:17 pm

Ulgą dla zmęczonego od stania w słońcu ciała było schowanie go pod jakimś ubraniem. Choćby miały być to - jak w przypadku Willasa właśnie - białe, lejące się szaty bez żadnych ciekawszych udogodnień i upiększeń. Ot, długie, luźne spodnie i koszula sięgająca mu daleko za pas, za to z dekoltem w kształcie litery v odsłaniającym niemal pół torsu. Znalazłszy się na "zapleczu" siadł na jednej z drewnianych skrzyń, które robiły zazwyczaj za podesty wszelkiego rodzaju - czy to dla sprzętów, czy ewentualnych niewolników wzrostu mikrego, tak jak karzeł, który właśnie się do niego odezwał.
- Rozum to ty musisz mieć adekwatny do rozmiaru reszty ciała - burknął Willas, opuszczając głowę w dół i pozwalając sobie na szybkie przeczesanie włosów palcami. Kto normalny wierzył, że magia w ogóle istnieje? Asshai było gdzieś daleko, jechali tam tylko głupcy i naciągacze, wracali zaś jedynie ci ostatni. Uniósł lewy kącik ust do góry, pokazując przy tym białe, proste zęby - Jakby w istocie był kiedyś w Asshai i kąpał w krwi, pokazałby swe oblicze. Stawiam złotą monetę, że za tamtą maską chowa swą deformację.
Mówiąc to, uniósł palec wskazujący do czubka nosa. Jednym ruchem podważył go, tworząc całkiem przekonującą replikę świńskiego ryjka. Chrumknął jeszcze przesadnie w karlim kierunku, wychylając się do niego tułowiem.
- A może to twoja matka, co? Wstydzi się karłowatego syna i niegodziwej urody, dlatego twarz chowa za maską i nawet głosu nie podniesie, by nie wyszła na jaw jej płeć niewieścia, hm? - opuścił palec z nosa, tym razem uśmiechając się tak pięknie, jak i parszywie. Gdy chciał, potrafił być niezwykle niemiłym człowiekiem, a biorąc pod uwagę wysoko stresujące okoliczności, w jakich się znalazł, trzeba było mu przyznać, że wybrał mniej... destruktywny sposób radzenia sobie z własnymi emocjami. Cóż bowiem mógłby mu zrobić karzeł? W dodatku karzeł cyrkowy, jakby nie patrzeć. Naturalne wynaturzenie, kara boska za przystępki uznawane za złe. Zielone ślepia wbił intensywnie w postać swego rozmówcy na kolejne kilka sekund, aż wreszcie wrócił do swej wcześniejszej pozycji, prostując plecy i przeciągając się z rękoma wyciągniętymi w górę.
- Za zobaczenie takiego obrzydlistwa to bym złamanego miedziaka nie dał. Umrzeć bym wolał, niż być wystawiany na pośmiewisko. - dodał po czasie, z wyraźną nutą zamyślenia w głosie. Opuścił powieki do połowy, zaplótł ręce na wysokości potylicy, opierając sobie na nich głowę. Wydawał się być głęboko pogrążony w swych własnych myślach. Może nawet zbyt mocno, by odbić prawdopodobne kontry rozgadanego karła.
Willas Hill
Willas Hill

Liczba postów : 12
Data dołączenia : 22/09/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Maelyx Gaemidon Czw Paź 08, 2020 5:14 pm

- A ty chyba zamiast oczu, to masz dwa kamyki, bo wręcz przeciwnie, głowę to mam nieproporcjonalnie dużą. - To trzeba było mu rzeczywiście przyznać - większa była, niż być powinna.
- Właściwie to taką dużą, że matka moja zmarła jak mnie rodziła. I potem mnie ojciec sprzedał. Ale- Ale widzisz, mój ojciec przynajmniej to mężem matki mojej był. Nie to, co niektórzy, prawda? ? - Gdy taki nachylony był i się w niego wpatrywał, to Karzeł język Willasowi wystawił.

Dużo sobie jednak nie pogadali, bo zaraz do środka wszedł strażnik.
- Te, stulić kurwa ryje. Willas, zabieraj się, bo jedziesz do nowego domku. - mężczyzna zaprowadził Willasa na zewnątrz, gdzie znajdował się już jego nowy Pan.
Postać siedziala w lektyce z dającym kojący cień baldachimem, niesionej przez rosłych ośmiu mężczyzn. Otoczony był przez kilku strażników i tragarzy, z których jeden podszedł do Willasa i wziął jego rzeczy. Jego samego zaś zaproszono do środka lektyki, gdzie mógł spocząć na delikatnych poduszkach.

Postać ubrana była w zwiewne, czarne szaty, kryjące całość sylwetki. Na twarzy miała srebrną maskę z ozdobnymi rytami. Siedziała niemal nieruchomo - jedynie drobne uniesienia klatki piersiowej sygnalizowały, że w ogóle żyje.
- Co umiesz? Poza językami.
Maelyx Gaemidon
Maelyx Gaemidon

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 27/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Willas Hill Pią Paź 09, 2020 7:57 pm

Zaciśnięte zęby Willasa jedynie podkreśliły całkiem przyjemne dla oka zarysowanie szczęki. Już miał rozglądnąć się za czymś odpowiednio ciężkim i bliskim, by uderzyć karła w łeb. Wspomnienie o bękarcim pochodzeniu ubodło półszlachcica na tyle mocno, że niemal zapowietrzył się w szoku. Na całe szczęście pojawienie się strażnika zapewniło rozmówcy Hilla całkiem zdrowy (przynajmniej fizycznie) łeb, a sam sprzedany podniósł się z miejsca szybko i z zastanawiającą gracją. Nie miał zamiaru wystawiać cierpliwości nowego właściciela na próbę tak wcześnie w "służbie".
Przekazał jednemu z mężczyzn worek ze swoimi przynależnościami. Niewiele w nim było, bo i niewiele potrzebne było zatrudnionemu w poduszkowcu - ktoś mógłby nawet uznać, że niepotrzebne było praktycznie wszystko: dostawał w końcu jeść, a ubranie często stanowiło dodatek nieoczekiwany i zbędny. Zdziwił się natomiast, gdy zaproszono go do środka lektyki. Uniósł przez to brwi ku górze, dość wysoko, niemo pytając przy tym strażników, czy nie zaszła jakaś pomyłka. Kilkukrotnie przesunął wzrokiem od drzwi lektyki do samych twarzy mężczyzn, chcąc się upewnić, czy nie jest to jakiś żart mogący skończyć się dotkliwą karą. Nie znajdując jednak krzty uśmiechu na ich twarzach ani żadnego innego znaku mogącego podsunąć mu myśl, że właśnie pada ofiarą żartu, postanowił wejść do środka.
Poczuł się... z lekka nieswojo. Może to fakt, że nauczony był czytać z mowy ciała i mimiki, a te ostatnie w przypadku Gaemidiona było niewykonalne. Swoje dodawało też to, że sam był ze wszech miar ekspresyjny, teraz starając się oczywiście wyważyć swe reakcje, coby nie zniechęcić do siebie nowego właściciela. Na poduszkach usadowił się niemal od razu, stwierdzając, że faktycznie - są one wygodnym i przyjemnym dodatkiem do podróży, a dodatkowo potwierdzały wysoki status majątkowy mężczyzny.
Usiadł na własnych piętach, dłonie zaś ułożył na swych kolanach. Nawet mimo dość luźnego odzienia widać było, że młodzieniec jest raczej przejęty - mięśnie miał napięte, szyję i głowę pochyloną w kierunku swego rozmówcy, zaś zielone oczy wpatrywały się w srebro maski, gdy tylko nie przeszkadzały w tym kolejne brązowe loki, wchodzące mu w twarz. Pytanie, które padło, paść musiało. Nie stanowiło dla niego żadnego zaskoczenia, choć zdawać się mogło, że w każdej chwili jego serce mogło wyskoczyć mu z piersi.
- Wiecie, gdzie jest Królestwo Zachodu w Westeros? Casterly Rock jest zamkiem mej rodziny. Od najmłodszych lat ćwiczyłem tam walkę mieczem, coby pójść w ślady mych andalskich przodków - zaczął pełen przejęcia, zaś palce mimowolnie zacisnęły się na jasnym materiale jego spodni. - Umiem więc walczyć w zwarciu, jeździć konno, bo chyba to waszmość obchodzi. Obeznany jestem w gierkach ludzkich i potrafię zjednać ich sobie bez większego problemu.
Jeśli wiesz, co mam na myśli.
Willas Hill
Willas Hill

Liczba postów : 12
Data dołączenia : 22/09/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Maelyx Gaemidon Sob Paź 10, 2020 8:58 pm

Na całe szczęście dla Willasa, nie zdążył zdzielić karła niczym ciężkim, ani go specjalnie uszkodzić. Technicznie był już własnością nowego Pana, a z pewnością nie zrobiłbym na nim zbyt dobrego wrażenia, gdyby jeszcze przed odbiorem okazało się, że musiał on zapłacić odszkodowanie za poczynione przez niego szkody.

Słuchając krótkiego wyjaśnienia mężczyzny Gaemidon sięgnął po leżący obok niego niewielki zdobiony woreczek, przewiązany złotą nicią, do której przytwierdzona była również złota łyżeczka wielkości takiej, że nawet niemowlaka byłoby trudno nią nakarmić. Rozsupłał węzeł, po czym łyżeczką nabrał ze wnętrza drobny proszek przypominający z wyglądu czarną mąkę. Mężczyzna podsunął proszek do swojego nosa - a raczej dziurki w masce - po czym zaciągnął się, wciągając substancję do środka.

- Sugeruje odprężenie się... - Rzekł, przekazując Willasowi woreczek wraz z zawartością. - Oraz kontynuowanie. Wiem gdzie jest westeros oraz ichnie królestwa. Skąd ktoś ze znakomitej rodziny znalazł się w takim miejscu, w takiej... pozycji?
Maelyx Gaemidon
Maelyx Gaemidon

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 27/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Willas Hill Pon Paź 12, 2020 3:27 pm

Mimowolnie skupił się na swoim rozmówcy. Bez jakiegokolwiek wcześniejszego przygotowania przyglądał się tylko i wyłącznie mu, zapisując w podświadomości każdy ruch. Nie było tego wiele, faktycznie, lecz na moment zdawało się, jakoby Willas wyłączył się kompletnie. Oczy straciły na blasku, przybierając raczej matowy wyraz, szczęka zacisnęła się odrobinę, gdy zęby wbiły się we wnętrze policzka, zaś dłonie leżały ponownie płasko na materiale spodni, jakby młody mężczyzna osiągnął nienazwany stan pełnego skupienia.
Wybudziło go oczywiście przerażenie. Ocknęła się jednak tylko świadomość - ciało Willasa nie chciało się poddać jego umysłowi i poruszyć nawet o milimetr. A może tamten wredny karzeł miał rację, że jego nowy właściciel jest czarnoksiężnikiem z cienistego Asshai? Co mogło kryć się w woreczku? W dodatku woreczku opatrzonym odpowiednią do dozowania łyżeczką. Hill mimowolnie poczuł, że cała treść żołądkowa zbliża mu się niebezpiecznie do przełyku, zmusił się jednak do przełknięcia guli i pozostania w stanie względnie-zdrowym psychicznie.
Woreczek wraz z zawartością został przez niego przejęty przy pomocy obu dłoni. Przez moment ważył jego zawartość i analizował to, co przed chwilą zobaczył. Zaciągnąć się. Czy był to standardowy rytuał tego człowieka gdy poznawał swoje nowe "ruchomości"? Czy przez przypadek nie wciągnie czegoś, co okaże się ostatecznie trucizną kończącą jego i tak krótkie oraz marne życie? Wątpliwości miał wiele, dlatego też zdecydował się grać na czas.
Uniósł głowę nieco do góry, jednakże pozycja, którą teraz zajmował, wyraźnie wskazywała na niepewność młodego mężczyzny. Był bowiem nieco zgarbiony, zaś szyja wraz z głową tworzyły prostą linię. Z tego też powodu patrzeć na nieznajomego musiał z dołu, ktoś powiedziałby, że spod byka, jednak brak było przy tym zadziorności typowej dla "byczego spojrzenia".
- Ojciec mój, królewicz Zachodu, słabość miał do pięknych niewiast - burknął w końcu, raczej niewyraźnie i szybko. Odwrócił przy tym wzrok, chcąc wypatrzeć, dokąd oni w ogóle się poruszają. Nie chciał też patrzeć w oczy mężczyźnie, któremu zobowiązany był wyjawić wszelkie, nawet najbardziej kompromitujące sekrety. Ktoś mógłby powiedzieć, że prostytutki, także te męskie, zapominają o wstydzie, jednak Willas wstyd znał bardzo dobrze i prawdopodobnie nigdy nie będzie w stanie zbagatelizować jego mocy. - Żona mego ojca zaś, nienawiścią karmiła swe serce i nas, dzieci jego lędźwi. Matka moja służącą była, choroba już prawie ją zabrała, gdy macocha zleciła jej baty. Przyspieszyło to tok wydarzeń, zabierając mą jedyną kotwicę z Casterly Rock. Wziąłem konia, złoto, przepłynąłem Wąskie Morze, aż znalazłem się w Volantis. Grosz się mnie nie trzyma, toteż za długi mnie pojmano i ... oto jestem.
Choć mówił składnie, robił to bardzo powoli. Przeżuwał słowa z uwagą, w kilku momentach zmarszczył nos - na wpół z zażenowania, na wpół ze względu na niezagojone rany. O woreczku przypomniał sobie dopiero po zakończeniu monologu. Naśladując gesty Gaemidiona wysypał odrobinkę proszku na łyżeczkę, by następnie przystawić sobie do jeden z dziurek. Zaciągnął się jednak z taką siłą, że chwilę później ryknął bardziej niż kichnął, rozsypując przy tym resztki proszku z łyżeczki.
Wyciągnął obie dłonie w kierunku mężczyzny, chcąc oddać mu jego własność. Wszystko okraszył jeszcze rozbrajającym, choć gorzkim uśmiechem.
Willas Hill
Willas Hill

Liczba postów : 12
Data dołączenia : 22/09/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Maelyx Gaemidon Nie Paź 18, 2020 1:00 pm

- Oh... Brzmi podobnie do innej historii, którą znam. - odparł jedynie jego właściciel, gdy ten rzekł mu o tym, jak zmarła jedyna osoba, która kiedykolwiek go kochała, po czym uciekł z domu. Rzeczywiście przypominało mu to kogoś. Jego samego. Może poza przyczyną śmierci, ale ogólny szkielet historii zdawał się być dość podobny. Choć jak widać dalsza jej część zdawała się być zupełnie inna.

Gdy Willas podniósł głowę z kichnięcia dostrzec mógł swojego smarka na masce mężczyzny. Fakt ubrudzenia jego "twarzy" zdawał się jednak nie powodować u mężczyzny wielu emocji - ze spokojem sięgnął pomiędzy poduszki, wyciągając spośród nich delikatną ściereczkę, którą przetarł maskę. Złożył ją, po czym sięgnął po woreczek podany przez Willasa, chowając również i proszek.

- Poproszę później o wysprzątanie lektyki... W każdym razie. Domyślam się, że posiadasz również zdolność czytania oraz pisania. Będziesz moim... lokajem, z braku lepszego słowa. Wyglądasz reprezentatywne, będziesz robił to, co tamten poprzedni idiota ze "świetnym" poczuciem humoru, który jest na zastępstwie, a także nadzorował pracę sprzątaczy, dbał o pory posiłków, organizował spotkania. Na początek.
Maelyx Gaemidon
Maelyx Gaemidon

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 27/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Willas Hill Pon Paź 19, 2020 7:25 pm

Gil. Smark. No nie mogło być inaczej.
Jeżeli Gaemidion stwierdził, że dobrym pomysłem było teraz obserwować zmianiające się barwy naskórka Willasa Hilla, mógł liczyć na niesamowitą rozrywkę. W pierwszej chwili młodzieniec zdębiał zupełnie, nieruchomiejąc nagle, zaś jego twarz przybrała kolor marmuru, jeszcze bardziej podkreślając jego podobieństwo do fikuśnej rzeźby. Następnie nastąpiły trzy mrugnięcia, jedno intensywniejsze od poprzedniego. Te zdawały się przywrócić ponowne krążenie i zrobić to z taką siłą, iż twarz Willasa pokryła się woalką czerwieni. W szczególności barwa ta upodobała sobie czubek jego nosa, oba policzki oraz uszy, te w całości.
Trzecia część barwnego spektaklu rozegrała się równocześnie z wytarciem maski przez czarnoksiężnika. Willas ani myślał drgnąć, jednak w końcu nabrał w płuca powietrza, które wypuścił nosem (teraz już uwolnionym od wszelkiego rodzaju wydzielin) dość głośno. Czerwień zelżała do różu, by w następnych kilku minutach powrócić do standardowej, zdrowych rumieńców.
- Tak, tak. Waszmość może być pewien, że równie dobrze czytam, piszę i mówię w każdym języku, jaki znam -
odezwał się wreszcie, trochę zbyt energicznie i zdecydowanie za szybko, lecz kto mógł go winić? Był chłopak w wyraźnych nerwach i obawiał się o humor swojego nowego właści... pracodawcy. Oczywiście przyjął jego spokój ze zdziwieniem, lecz z pewnością było to zdziwienie pozytywne. Spodziewał się raczej bury i to porządnej, wyrzucenia z lektyki i przebycia reszty drogi pieszo, prawdopodobnie nawet boso, lub - co gorsza - noszenia lektyki własnoręcznie. A tutaj proszę - tajemniczy czarodziej, który według karła miał go zabić i wykąpać się w jego krwi obdarzył go całkiem dużym wachlarzem obowiązków, nie dając po sobie poznać, czy właśnie nie spisuje go na straty. Choć... jeżeli tamten "idiota" mógł wykonywać te czynności bez większego niezadowolenia ze strony Maelyxa, to Willas mógł liczyć na raczej spokojne odbębnywanie zadań. Bezstresowa praca - tego mu właśnie brakowało.
- Bardzo się cieszę, lecz... czy mogę zadać waszmości pytanie? - wiedział, że ponownie stąpa po kruchym lodzie, lecz po prostu nie mógł się powstrzymać. Od zawsze był osobą raczej ciekawską i niektóre, zwłaszcza podstawowe kwestie, potrafiły spędzać mu sen z powiek przez tygodnie, dopóki nie zaspokoił swej natury. Miał nadzieję, że raczej łagodne podejście Maelyxa do niego zapewni mu raczej bezpieczną dalszą część podróży i pogawędki.
Willas Hill
Willas Hill

Liczba postów : 12
Data dołączenia : 22/09/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Maelyx Gaemidon Pią Lis 06, 2020 9:51 pm

Cóż, zaabsorbowany czyszczeniem maski Maelyx nie dojrzał plejady barw na twarzy Willasa, a przynajmniej zdawał się nie widzieć. Tej pierwszej przynajmniej, bo gdy zachodniak zaczął się uspokajać, a barwy z powrotem zaczęły wracać do normy, czarodziej wpatrywał się już w niego.
- Dobrze... Dobrze... - Aktor skinął głową, po czym zastukał o ramę lektyki. Ta zatrzymała się, a on wychylił się na moment i ponownie, piskami oraz dudnieniami, przemówił do reszty służby. Doszło do krótkiej wymiany pisków, ale po chwili karawana ruszyła dalej.
- Tak. Słucham... - niewolnicy niezbyt często zadawali pytania, może nie licząc "czy coś jeszcze mógłbym zrobić?". Choć może w profesji, jaką uprawiał Willas wcześniej pytania były częstsze... "Podoba ci się tak?" "Gdzie chciałabyś, żebym Cię dotknął?" Czy coś. W sumie nie wiedział, nie bywał za często.
Maelyx Gaemidon
Maelyx Gaemidon

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 27/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Willas Hill Pią Lis 27, 2020 11:26 pm

Żywa mimika Willasa ponownie wróciła do gry, gdy tylko odzyskał odrobinę animuszu. Czas ten zbiegł się z piskami wymienianymi przez zamaskowanego mężczyznę z resztą jego "inwentarza". To zabawne, pomyślał Willas, choć gdyby można było spróbować smaku jego myśli, z pewnością byłyby cierpkie niczym dornijskie wino. Jak jeden człowiek może dyktować życie innych.
Nie, żeby było to czymś zupełnie nowym. Sam pobyt w domu uciech nauczył Willasa raczej "luźnego" podejścia do godności ludzkiej i prawa własności, choć może lepiej było użyć tutaj słowa "poplątanego". Żywot ludzki w Essos przypominał bowiem Willasowi prześcieradło. Mogło być ono proste, nieskazitelnie czyste i przyjemne w dotyku w pierwszej chwili, by w następnej zmienić się w zarzygany supeł nie do rozwiązania. Gdyby spytać bękarta, w którym miejscu tej metafory się znajdował, uznałby, że dalej jest zarzygany, ale supeł zaczyna puszczać.
- Dlaczego właściwie ja? Znaczy... rozumiem, szuka waszmość tłumacza, ale było tam wiele bardziej... odpowiednich kandydatów? - ramiona mężczyzny powędrowały do góry, prawie dotykając małżowiny usznej. Zresztą, sam ton, dziwnie wybijający się w górę do czegoś, co przypominał skrzek na końcu zdania wydawał się być wręcz komicznie nie na miejscu. Nie pasował do osoby, która przedstawiała się także jako rycerz. Szmaragdowe oczy otworzyły się tym razem nieco bardziej - zdawało się, jakby Willas starał się złapać spojrzenie swego posiadacza. W gruncie rzeczy właśnie tak było, choć w tym samym czasie mężczyzna chciał także dojrzeć barwę oczu swego rozmówcy. Złapać jakikolwiek szczegół, który mógłby nazwać ludzkim, tym samym oswajając się z maską, która nawet nie chciała przypominać ludzkiej twarzy. Gdyby tak faktycznie było, Gaemidion ozdobiłby ją w jakiś stosowniejszy sposób. Może odrobina różu na policzki i dodanie ustom bardziej żywego wyrazu przy pomocy szminki? Wśród wielu talentów Willasa znajdowało się jeszcze odpowiednie przygotowywanie do wizyt (takiego uczą wyłącznie w przybytkach podobnych Słodkiemu Pocałunkowi), więc przez myśl przemknęła mu wizja bardziej "żywej" maski, wywołując na jego ustach drżący uśmiech. Najchętniej roześmiałby się teraz w głos, lecz sama obecność Maelyxa zdawała się działać na niego wręcz regresywnie. Walcząc pomiędzy naturalną ekspresją, a szacunkiem względem właściciela, postanowił wrócić do stanu względnie napiętego i zadać kolejne pytanie.
- Jeszcze najważniejsze... Na targu mówiono, że zajmuje się waść czarami. Ja widziałem kilku takich, którzy chwalili się podobnymi rzeczami, ale żaden nie wyglądał jak waszmość. - nim zdążył przemyśleć wypowiedziane słowa, zdążył je chlapnąć. Dlatego też gdy zorientował się, że jego słowa mogą być odebrane w dwójnasób, zreflektował się, dodając; - Oczywiście nie zarzucam waszmości kłamstwa. Ludzie odwiedzający nasz przybytek lubią ubarwiać swe osiągnięcia.
Willas Hill
Willas Hill

Liczba postów : 12
Data dołączenia : 22/09/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Maelyx Gaemidon Pią Gru 18, 2020 10:05 pm

- Ludzie odpowiedni są nudni. Zbytnie wyszkolenie zabija ducha, który potrzebny jest, by tworzyć dzieła wspaniałe. -` To po pierwsze. Ale po drugie - za łatwo jest im udawać swoje ewentualne prawdziwe konotacje. Ktoś bardziej naturalny, zwłaszcza wyciągnięty z wielkiego bagna prościej uczynić i pozostawić lojalnym.
- Powiem Ci coś w sekrecie - magię zacząłem studiować jeszcze w młodości, gdy byłem dzieckiem, w obecnie zrujnowanej Valyrii. Potem zaś wyruszyłem do odległego Asshai pośród Cieni, Qartcie i innych miejscach dalekiego wschodu. Tak, jestem adeptem Wyższych Sztuk.
Maska Gaemidona na chwilę jakby rozjaśniła się, gdy wyjawiał ułamek informacji o sobie Willasowi. A w jego oczach rozbłysł płomień...
A raczej jego odbycie, bowiem w swej dłoni, wyciągniętej na przód, Maelyx trzymał języki ognia, tańczące między jego palcami,
Maelyx Gaemidon
Maelyx Gaemidon

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 27/08/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys Empty Re: Retrospekcja - Prawdziwe przyjaźnie poznaje się w Lys

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach