Gabinet

Laenor nie do końca dobrze podszedł do ich ojca, mimo wszystko udał mu się osiągnąć, czego chciał. Jeszcze zobaczymy, czy rzeczywiście będzie taki grzeczny i posłuszny jak tutaj obiecywał. Jeśli jednak spróbuje zrobić jej jakiś numer to po pierwsze, kabina na statku czekała, a po drugie, pewnie długo by nosa nie wyściubił za próg domu, a tego pewnie by wolał nie ryzykować. Trzeba jeszcze było go lekko przygotować, na przykład podkreślić, by na miejscu nie nazywać gospodarzy "barbarzyńcami" bo jednak się obrażą, a zawsze istniała możliwość, że któryś rozumie valyriański i zrozumie, co mówią między sobą.
Jej braciszek wyleciał jak z procy, zapewne czynić swoje własne przygotowania. Ciekawe, czy w ilości bagaży przebije Rhaenys. Jeśli podejdzie do tego nadgorliwe nie było to takie nieprawdopodobne, na całe szczęście ładownię mieli dużą. Póki co zwróciła się znów do ojca.
-Dobrze mu to zrobi. Zresztą Szczypcowy Przylądek nie należy do najbardziej rozrywkowych miejsc świata, może jeśli trochę się wynudzi nie będzie go już tak ciągnęło na kolejne wycieczki - uśmiechnęła się. - Ja już też będę się zbierać. Miłego pobytu u lorda Velaryona - jeśli ojciec jej nie zatrzymywał wstała i wyszła z gabinetu. Trzeba było znaleźć Laenora i ustalić kilka zasad jego podróży z nią.

Nie ma to jak po podróży mieć noc raczej wyczerpującą niż dającą ukojenie, by zaraz potem iść załatwiać ważne sprawy. Nie zamierzała narzekać, informacje jakie zdobyła we śnie były bardziej niż interesujące. Pomijając fakt, że odpowiadały na pewne pytania, a Rhaenys zawsze wolała mieć więcej informacji niż mniej, to w przyszłości mogły się one na coś przydać. Oczywiście aby zrobić z nich użytek musiałaby odpowiedzieć na jeszcze więcej pytań i pogłębić nieco wiedzę, ale z pewnością miała lepszy punkt zaczepienia, niż ktokolwiek inny chcący zając się sprawą.
To była jednak kwestia przyszłości, teraz należało się zająć teraźniejszością, a konkretniej rozmową, jaką miała przeprowadzić. Upewniwszy się, że ojciec znajduje się w gabinecie zapukała do drzwi i poczekała na zaproszenie.
-Ojcze - przywitała się i podeszła bliżej. - Nie mieliśmy okazji ostatnio spędzić za wiele czasu, bywam więcej poza domem niż tutaj... - usiadła naprzeciwko. - I za twoim pozwoleniem chciałabym wyjechać znowu. Tym razem na dłużej. Dostałam od Aemiona propozycję przeprowadzenia pewnych badań i bardzo chciałabym się tym zająć. To może jednak zająć tygodnie, nawet miesiące, a podejrzewam, że po rozpoczęciu nie będę miała zbytnio możliwości się od nich oderwać. Wiem, że to sporo, ale czy zezwoliłbyś?
Szczerze liczyła na zgodę, nie wiedziała nawet z jakiego powodu szczególnie. Sama wizja eksperymentów była ekscytująca, ale tak długi pobyt w Volantis też był nader kuszący. Tam było życie, działo się tak wiele, że ciężko było momentami to ogarnąć, a jednocześnie czuła się jak u siebie. Nie to co w statecznym i nieco martwym domu czy przyjaznym, ale jednak obcym Szczypcowym Przylądku.