Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Ogrody

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Ogrody - Page 2 Empty Ogrody

Pisanie  Findis Arryn Pią Maj 15, 2020 6:46 pm

First topic message reminder :

***
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 900
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down


Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Durwald Durrandon Sro Cze 10, 2020 10:07 pm

Powoli wychłeptał siódmy puchar wina, bez nawet krótkiej przerwy napełniając naczynie ponownie. Kompletnie zapomniał przy tym o jutrzejszym turnieju, porzucając wszelkie ostrożności, które miały mu zapewnić jak najlepszą formę i największe szanse wygranej. Ostatecznie, dla błędnego rycerza taki turniej był sporym ryzykiem, prawdziwym być albo nie być. W sakiewce nie miał wystarczająco pieniędzy, żeby w razie przegranej odkupić konia i zbroje, musiał więc liczyć na wysadzenie dwóch oponentów, jeśli chciał mieć z tego jakiś zysk. Niestety, kac znacznie ograniczałby jego umiejętności, nie mniej wyraźnie nie miał zamiaru przestawać.
Nerwowo przeczesał i tak już rozczochrane włosy palcami. Niestety, Melody najwyraźniej nie miała zamiaru porzucić tematu klamry, uparcie wypytując o klamrę i jej pochodzenie. Nie był pewien, czy uwierzyła mu w historyjkę o służbie pod księciem Erichem Durrandonem, nie potrafił jednak w żaden sposób tego zweryfikować. Pozostało mu tylko łgać dalej, najlepiej, jak potrafił.
- Nie było to nic specjalnego, zapewniam. Niewielu było chłopców, którzy byliby ode mnie wyżsi, czy silniejsi, miałem więc na dziedzińcu pewną przewagę. – wzruszył ramionami. Technicznie rzecz biorąc, nie kłamał, rzeczywiście bowiem był jednym z lepszych kandydatów na rycerze, gdy jeszcze służył w zamku. – Udało mi się zwyciężyć walkę zbiorową dla giermków. Nie zorganizowano jej podczas turnieju, a więc nie zostałem pasowany.
Wymigał się, skleciwszy na szybko historyjkę. Kolejne pytanie kompletnie zbiło go z pantałyku, było bowiem dość nieprzyzwoite, przynajmniej na standardy, jakie powinni utrzymać damy i Lordowie. Nic więc dziwnego, że biednego Waldera zatkało i to na dłuższą chwilę.
- Khem, pani, obawiam się, że ta klamra podtrzymuje moje spodnie.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Melody Grafton Czw Cze 11, 2020 8:59 pm

Tak jak przypuszczała, Walder coraz bardziej zdradzał się swoim zachowaniem. Stał się z lekka nerwowy, co nie umknęło oczom Melody. Szczególnie, że były dosyć duże. Jak to się mawiało, rozmiar zawsze miał znaczenie. Niestety, kiedy zrozumiała, że był to cytat Sebastiona, od razu spróbowała odgonić niemiłe myśli.
Melody piła właśnie swój piąty kielich, słuchając dalszej opowieści. Nie do końca była pewna teraz, co zrobić i jak wycisnąć informacje z mężczyzny. Wydawało się, że będzie ciągnął to niemrawe kłamstwo do samego końca.
Okazało się też, że klamrze nie będzie mogła się przyjrzeć. Co ciekawe, dopiero po tak niezręcznym pytaniu, rycerz ponownie zaczął używać słowa "pani" przy zwracaniu się do Lady Grafton. Sama Melody nie pomyślała o konsekwencjach, jakie mógł przynieść brak ów przedmiotu. Uniosła brwi ze zdziwienia i prawie udławiła się winem, którego właśnie piła. Chwilę później zaczęła kaszleć, więc odwróciła się w przeciwną stronę do mężczyzny. Następną reakcją było ciche chichotanie, ale przez to, że zakryła swe usta ręką, brzmiało to jak płacz. W końcu przestała się powstrzymywać, ponieważ już nie mogła wytrzymać. Wyraźny śmiech wydobył się z ust rudowłosej. Złapała się za brzuch, który mimowolnie zaczął pobolewać.
- Hm... I w tym momencie znikłyby moje szanse na otrzymanie tytułu Królowej Miłości i Piękna - zażartowała, odwracając się z powrotem do rozmówcy. Poprawiła też szybko zabłąkane kosmyki, które mimowolnie opadły na jej lico. Odchrząknęła powstrzymując chichotanie, ponieważ nadszedł czas, by już całkowicie ogarnąć swą osobę. - Wybacz, nie przeszło mi przez myśli, co może stać się później. Zawsze mogę zrzucić swój brak wychowania na braci. Poskarżyć się, że tak się dzieje, kiedy dorastasz jedynie z mężczyznami i nie masz u boku kobiecej ręki, by Cię poprowadziła... I tego typu rzeczy.
Spojrzała na swą suknię, aby upewnić się, że żadna kropla wina na nią nie spadła. Odetchnęła z ulgą, ponieważ nie zauważyła plamy. Gorzej, jeśli to noc je ukryła, jak i czerwony kolor sukni. Melody byłaby wielce smutna, ponieważ poczuła do niej sentyment po otrzymaniu komplementu od księżniczki. Oczywiście, nie chodziło o samą Findis, a o matkę Melody.
- Jeśli chodzi o twą historię, ser - rzekła, kolejny raz powracając do Waldera wzrokiem. - Jakby to delikatnie ująć... Nie za bardzo mnie przekonuje. Jest ona związana z kolejną traumą czy może sekretem? - Spytała bardzo zaciekawiona. - Niewiele mogę zaoferować za wyjawienie go. Sama posiadam niezbyt dużo tajemnic, jedynie znane wszystkim historie z dzieciństwa. Chyba, że masz jakieś pytanie... Ale w to wątpię. Hm?
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Durwald Durrandon Czw Cze 11, 2020 10:57 pm

Tak jak się nie spodziewał, Melody postanowiła drążyć temat, mając chyba zamiar dokopać się do jądra tego, co go gnębiło. Cholera, nie znał jej nawet od godziny, a ta już próbowała wyciągnąć od niego jego największy sekret! Jakby tego było mało, chichrała się jeszcze teraz, jakby ją coś opętało, albowiem trafnie wspomniał, że jeśli odepnie klamrę to spadnie mu pasek, wraz z nim natomiast spodnie. I bądź tu rycerzu mądry.
Siedział więc, dość niezręcznie, obserwując rozśmieszoną damę spod przymrużonych powiek. Nalał sobie ósmy już puchar wina, ponownie opróżniając go jednym, sporym haustem, krzywiąc przy tym bardziej niż zwykle. Efekty alkoholu były już znacznie lepiej widoczne na jego twarzy – zaczerwienione policzki i nos, coraz bardziej rozwiązły język. Walder był ewidentnie podchmielony, być może przez zbyt szybkie pochłanianie wina, nie mając przy tym nic do zagryzienia. Trzeba było poprosić, żeby Melody przyniosła ze sobą jakiegoś śledzika, a może nawet słoik ogórków kiszonych.. Aż mu ślinka pociekła, gdy tak kontemplował, co byłoby najlepszą zagrychą, oczekując, aż rozchichotany rudzielec wreszcie się uspokoi. Zdążył nalać dziewiąty pucharek i popijał już z niego, gdy wreszcie towarzyszka ponownie się odezwała.
- Hmm? Och, jesteś dla siebie zbyt surowa, pani. Jestem pewien, że wygrany doceni twe piękne lico i obdarzy Cię wiankiem. – rzekł, ciężko opadając na oparcie ławeczki. Przeprosiny przyjął jedynie skinieniem głowy, zakrywając usta, żeby grzecznie ukryć czknięcie. Dopiero wtedy się odezwał. – Nie gniewam się, pani. Nie mniej klamry, ani paska oddać nie mogę, byłoby to bowiem dość nieprzyzwoite i zapewne niebezpieczne dla mojego życia.
Wytłumaczył rzeczowo, mając oczywiście na myśli dwóch braci Melody. Co prawda Lorda Graftona nie znał, ale Lamberta już tak i wiedział, że był dobrym wojownikiem, chociaż ze zbiorowych odpadł wcześniej niż on. Poza  tym, zdążył już go polubić, to też nie chciał się z nim ścierać.
Przejrzała go. To pierwsze, co przyszło mu na myśl, gdy wspomniała, iż jego historia nie jest przekonująca. Cholera, trzeba było zostać pod drzewem i się nie wychylać, tak jak oryginalnie planował, a nie wędrować po ucztach, żeby zabawiać damy i księżniczki opowieściami. Teraz jednak, niestety, nie mógł się już wykręcić.
- Dobrze, Lady Grafton, dobrze. Dobrze, dobrze, dobrze. – powtórzył kilkakrotnie, wyglądając na jeszcze bardziej podenerwowanego niż przedtem. Przeniósł na towarzyszkę jasnoniebieskie oczy, przypominające pioruny, często widywane nad Zatoką Rozbitków. – Nie jestem Walderem spod Czerwonych Gór. Mieszkałem w Końcu Burzy, jednak nie jako giermek.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Melody Grafton Pią Cze 12, 2020 2:26 am

Zbyt surowa? Melody uniosła brew pytająco. Nie takiej odpowiedzi oczekiwała. Jednak czego mogła się spodziewać? Niepisane zasady mówiły, by zawsze komplementować damy, by sprzeciwiać się wątpliwości wobec ich własnej urody i innych potencjalnych zalet. Nawet żarciki nie miały mocy, aby je ominąć.
Rudowłosa dopiła piąty kielich. Sporo wina jeszcze mieli przed sobą. Dostępna dla niej liczba mogła się zmniejszyć z powodu większego pragnienia, jakiego doznawał Walder. Szybki jest. Chociaż nie powinnam się dziwić, skoro zdecydowanie jest w stanie pomieścić więcej alkoholu niż ja, pomyślała przyglądając się mężczyźnie.
- Tak, nie dziwią mnie Twoje obawy - opowiedziała, natychmiast orientując się, o co mogło chodzić. Co do reakcji Lamberta była dosyć pewna. Nie dałby skrzywdzić swej siostry, nawet jeśli to ona chciała "ukraść" komuś pasek od spodni. Za to Sebastion śmiałby się do rozpuku. Dobrze, że chociaż jeden z braci spełniał swą rolę.
Następna część rozmowy okazała się dużo bardziej zadowalająca. Właściwie, nie mogła uwierzyć, że Walder tak łatwo dał się namówić na ujawnienie swego sekretu. Myślała, iż zechce coś w zamian za to. Choćby jakąś przysługę dotyczącą lorda Gulltown czy napisanie pieśni o jego rycerskich czynach. Szybko zapomniał również o historii z płomieniami. Nawet pytania żadnego nie raczył zadać. Melody czuła się zawiedziona. Nawet tutaj nie zyskała uwagi, jakiej oczekiwała.
Rudowłosa postarała się odrzucić złe myśli i skupić się na sekrecie. Co mrocznego, czy też zabawnego, mogła skrywać jego przeszłość? Cóż, na pewno nie był Walderem i nie tylko! Mieszkał w Końcu Burzy, a oznaczało to tylko jedno. Był członkiem rodziny królewskiej? Nie spodziewała tego się po tym rycerzu. Nie zachowywał się jak ktoś wysoko urodzony. Zmarszczyła brwi, przyglądając się mu uważnie. Nie brzmiał, jakby kłamał. Był zupełnie szczery. Nie mógł nagle stać się królem kłamców.
- Rozumiem... - odrzekła z lekka zszokowana, choć klamra również potwierdzała jego wersję. - Więc jak brzmi Twe imię, panie? - Spytała sugerując, aby w pełni się przedstawił. Było to najlepszym wyjściem. W końcu to on zdradzał swą tożsamość, a także zabrzmi to zdecydowanie bardziej dramatycznie. - Jak to się stało, że stałeś się Walderem spod Czerwonych Gór?
Melody nalała sobie wina, by rozładować emocje. Czy ona przypadkiem nie zachowywała się niestosowanie przed kimś ważniejszym od niej?
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Durwald Durrandon Pią Cze 12, 2020 5:59 pm

Chyba po raz pierwszy tego wieczoru, nie-Walder odstawił pucharek na bok, wypuszczając głośno powietrze z płuc. Miał mętlik w głowie, wyglądając przy tym, jakby do kielicha dorzucono mu jakąś truciznę, przez co wyglądał na strutego, lekko pozieleniały na twarzy. Do tej pory nikt nie wiedział o jego prawdziwej tożsamości, poza dwiema osobami – pewnym septonem, który wymagał od niego imienia, z którym się urodził, gdy namaszczał go siedmioma olejkami, oraz Długonogim Bromem, już dawno wąchającym kwiatki od spodu. Były to stosunkowo zaufane osoby, a teraz miał najzwyczajniej w świecie opowiedzieć wszystko ledwo mu znanej kobiecie?
Cóż, najwyraźniej tak właśnie było. Być może mówił alkohol, którego skonsumował całkiem sporo, albo po prostu potrzebował kogoś, komu mógł wyjawić swą tajemnicę. Jako rycerz, wysoko ceniący sobie honor, trudno było mu ciągle kłamać, lub opowiadać pół prawdy, jak usiłował zrobić wcześniej. Na jego szczęście, lub też nie, Melody zdołała go przejrzeć i najwyraźniej bez większych problemów.
- Urodziłem się jako książę Durwald z rodu Durrandon, najmłodszy z synów króla Arlana, Czwartego Tego Imienia, brat króla Arreca, Pierwszego Tego Imienia. – odpowiedział, kątem oka obserwując reakcje damy. Oto bowiem, błędny rycerz mówił jej właśnie, że tak naprawdę jest księciem z obcego kraiku, paradujący, jako zwykła, prosta sierota, której po prostu się poszczęściło. – Ja.. postawiłem na samo-wygnanie, po bitwie pod Fairmarket. Zapewne o niej słyszałeś. Walder spod Czerwonych Gór to tylko jedna z moich tożsamości. W turnieju występuje jako Śpiący Rycerz.
Wyjaśnił, dyskretnie nalewając sobie dziesiąty już pucharek. Mężczyzna najwyraźniej na wygnaniu był już od wielu długich lat, bitwa pod Fairmarket wydarzyła się bowiem niecałe jedenaście lat temu, a Durwald nie wyglądał przecież na wielce starego. Ba, musiał być bardzo młody, biorąc w niej udział. Wyjaśniałoby to też nienawiść, jaką żywił do Żelaznych, którzy wyrwali cenne Dorzecze z rąk Burzowców, upokarzając wspaniały ród Durrandonów, niegdyś cieszący się hegemonią nad największym królestwem w Westeros, nie licząc oczywiście Północy.
- Melody. – rzekł nagle, powracając do zwracania się po imieniu. Ciężko było uwierzyć, że tak wielki mężczyzna może wyglądać na bezbronnego, Lady Grafton miała jednak przed sobą żywy dowód. – Wiem, że skłamałem i nie zasługuje na taką przysługę, ale.. chciałbym poprosić, żebyś nikomu nie wyjawiała mojej tajemnicy. Nie chcę, by ktokolwiek poza Tobą znał moje prawdziwe imię.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Melody Grafton Pią Cze 12, 2020 8:33 pm

Właściwie Melody nie spodziewała się odkryć takiej tajemnicy. Myślała, że będzie to coś dużo bardziej przyjemnego. A tu sekret i zarazem trauma, która na pewno prześladowała tego mężczyznę przez lata. Walder, nie Durwald, wyglądał jakby miał zaraz zwrócić. Ten miły wieczór przemienił się w rozgrzebywanie bolesnej przeszłości.
Zaskoczenie na twarzy dziewczyny nie mijało, aż do samego końca wypowiedzi księcia. Wcześniej bitwa pod Fairmarket była dla niej faktem historycznym. Pamiętała dokładnie, jak ojciec siedząc przy kominku opowiadał o tym wydarzeniu. Mimo że wzbudzało emocje, to wciąż wydawało się tak odległe i nieprawdopodobne. A teraz siedziała przed człowiekiem, który przeżył to na własnej skórze i to właśnie na nim odcisnęło się straszliwie piętno. Nie wyobrażała sobie też, jaką samotność musiał odczuwać. Troski Melody przy tam wyglądały tak błaho, bez żadnego znaczenia.
Mimowolnie przemknęło przez jej myśli, że idealnie nadawał się na bohatera pieśni. Zamierzała ją napisać. Oczywiście nie zawierałaby żadnych konkretów, a jedynie historię pewnego księcia.
Od rozmyślań oderwał Melody zainteresowany, wypowiadając jej imię. Spojrzał na nią jak zbity pies, prosząc o dyskrecję. Musiała przyznać, że miała talent do zdobywania zaufania u księżniczek i książąt. Za każdym razem kończyło się to pocieszaniem. Zaiste, wszystko kręciło się wokół nich, a przynajmniej ostatnimi czasy światek Melody. A chciała jedynie porozmawiać swobodnie z rycerzem. Westchnęła.
- Zabiorę sobie tą tajemnicę do grobu, Durwaldzie - zapewniła go, pozwalając sobie wypowiedzieć jego prawdziwe imię, ponieważ pewnie już nie nadarzy się następna okazja. - Właściwie zastanawiam, czym sobie zasłużyłam, żeby w ogóle poznać tak wielką tajemnicę. - Stawiała na to, że wszystko było jednym wielkim przypadkiem. Takie szczęście w nieszczęściu, które już od urodzenia towarzyszyło rudowłosej. - Wiem, że naciskałam... Myślałam jednak, że będzie to coś mniej poważnego. To ja powinnam Cię przeprosić. Więc przepraszam... Jeśli czujesz, że musisz się teraz upić do nieprzytomności, to proszę. Jeśli czegokolwiek chcesz, możesz poprosić o wszystko właściwie. Nie krępuj się.
Chciała jakoś pocieszyć biednego Durwalda. Co jeśli zemdlałby tu jej jak księżniczka? Jego na pewno nie zaniosłaby do miejsca, w którym miał nocować. Dodatkowo nie miała pojęcia, gdzie załatwił sobie nocleg. Z drugiej strony Hagritt zawsze mógł pomoc w sprawie przenoszenia. Mogłaby zorganizować dla niego komnatę. Na pewno zostały jeszcze jakieś puste.
- Nie proponuję tego, jako że poznałam twą przeszłość... - sprostowała szybko, zdając sobie sprawę, jak mogło to zabrzmieć. - Bardziej w formie przeprosin. Poza tym, polubiłam Cię. - Pominęła już fakt, że zawsze opiekowała się osobami w potrzebie, a zostawienie kogoś na pastwę losu w takim stanie, nie leżało w jej naturze.
Posłała mu ciepły uśmiech.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Durwald Durrandon Pią Cze 12, 2020 9:35 pm

Nie była to jeszcze cała historia. Durwald nie opuścił domu tylko dlatego, że przegrali jakąś tam bitwę, czy też stracili połowę królestwa. Prawda, był to spory cios dla prestiżu i potęgi rodu Durrandon, głównym powodem było jednak coś innego. Coś znacznie mroczniejszego, co zżerało go od środka od niemal jedenastu długich lat. Teraz, wraz z naciskaniem Melody, wszelkie wspomnienia powróciły, zginając jego kark pod swoim ciężarem, wbijając jasnoniebieskie oczy w ziemię. Swym wyglądem nie przypominał księcia, a przynajmniej nie konwencjonalny wyobrażenie, jakie miała większość ludzi, czy to wysoko, czy też nisko urodzonych. Wciąż wiedział, jak się zachować, ale udawał tak długo, że większość nawyków zdążył utracić. Może to i lepiej..
Nim zdążyła wyjść z propozycją upicia się do nieprzytomności, ten już opróżniał dziesiąty pucharek, w dwa łyki połykając wino, smakujące coraz lepiej. Zmarszczył brwi, czknął, po czym sięgnął po dzbanek, raz jeszcze wypełniając naczynie. Czuł już, jak alkohol uderza mu do głowy, chociaż trzymał się jeszcze całkiem nieźle. Nie był co prawda jakimś doświadczonym alkoholikiem, którego powalić można było dopiero trzydziestoma pięcioma kuflami, ale głowę miał mocną. No, przynajmniej tak mu się wydawało.
- Cóż, nie pozostaje mi nic, jak tylko podziękować za dyskrecje.. Ostatnim razem, gdy odkryto moją tożsamość, przez dwa tygodnie musiałem użerać się z pościgiem. - uśmiechnął się, usiłując odrobinę rozluźnić atmosferę. Nie miała raczej co liczyć na jakieś zabawne historie, ale kto wie? W końcu po pijaku stać się może wiele nieprzewidzianych rzeczy. – Sam nie wiem. Może po prostu nie jestem tak dobrym kłamcą, jak myślałem? Do tej pory wiedział tylko Brom, no i septon, który namaszczał mnie podczas pasowania. Gratuluje, od dziś należysz do elitarnego grona. – dodał, teraz rzeczywiście mając ochotę uwalić się w trzy dupy. Najlepiej tak, żeby nie pamiętać tego wieczora. – Ech, nie ma sprawy. I tak komuś bym wreszcie o tym opowiedział, po prostu padło na Ciebie. A jeśli rzeczywiście się upije.. po prostu upewnij się, że nie trafię do lochu, dobrze? Tyle mi wystarczy.
Durwald, ze swojej strony, nie był takim co to łatwo mdleje. W przeciwieństwie do niektórych rodzin królewskich, Burzowcy byli całkiem niecodzienni, niektórzy nawet wspominali, że bliżej im do Starków niż południowych królestw. Różnica była taka, że przyjęli Wiarę Siedmiu, gdy Andalowie przepłynęli Wąskie Morze, podbijając większą część kontynentu. W każdym razie, na omdlenie nie miała raczej co liczyć, prędzej stracenie przytomności, lub coś niedobrego z wątrobą.
- Och. To miłe. Ja też Cię polubiłem, chociaż jesteś ruda. – zażartował, szczerząc zęby w uśmiechu i wznosząc puchar, żeby zaraz go opróżnić.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Melody Grafton Pią Cze 12, 2020 11:30 pm

Melody prawie zapomniała z tego wszystkiego, nalać sobie siódmego kielicha. Przypomniała sobie, jak tylko zobaczyła Durwalda pochłaniającego opróżniającego już któryś z kolei. Zdecydowanie nie szli równo. Mimo że Melody nieświadomie posiadała wielką wytrzymałość na alkohol, to nijak nie potrafiła tak szybko pochłonąć tyle wina za jednym razem. Była dużo mniejsza od swego towarzysza. Jednak spróbowała wypić cały. Kaszlnęła od razu po, ale jakoś się udało. Zdobywała w tym coraz więcej pewności. Do teraz próbowała ostrożnie, nie znając swych limitów, choć wypiła już raz całą butelkę wina sama. Z tym, że robiła wtedy dłuższe przerwy na płacz z powodu niedawno zmarłego ojca. W życiu nie uroniła tylu łez i nie zamierzała już więcej.
- Takie życie musi być męczące - stwierdziła bez namysłu, odnosząc się do fragmentu o pościgu. Alkohol sprawiał, że mniej zastanawiała się nad tym, co mówi. Nie podobało się to Melody. Co jeśli sama z siebie zaczęłaby zdradzać swe słabości? Szybko odgoniła te myśli, utwierdzając się w przekonaniu, że przecież i tak nikt nigdy nie pytał. Nieważne, że nie miało to związku z poprzednim stwierdzeniem. - Czuję się niezmiernie zaszczycona. A jeśli chodzi o Twe kłamstwa... Tak długo uchodziły Ci na sucho... Może po prostu dzisiaj trafiłeś na godnego przeciwnika. - Zażartowała, wiedząc iż jest to połowiczna prawda. Poszło zbyt łatwo, aby całą zasługę zrzucać na jej umiejętności. W mężczyźnie ewidentnie musiało się coś złamać.
Okazało się, że Durawald nie chciał trwać w swych smutkach, ale raczej je odgonić. Żarty szły mu coraz lepiej.
- Uważaj sobie, rycerzu. Ponoć rudzi nie mają duszy i pochłaniają czasem innym - pogroziła mu teatralnie, przybierając poważną minę.
Wtem ujrzała, jak mężczyzna opróżnia następny puchar. Zmarszczyła brwi, czując się gorsza. Postanowiła zrobić to samo, ponownie. Na szczęście zdążyła wcześniej upić parę łyków. Poszło łatwiej.
Chwilę później poczuła, jak bardzo niewygodnie siedzi. Wstała, aby się odrobinę rozprostować. Na takie posiedzenia suknia nie była przyjacielem kobiety. Zdecydowanie nie.
- Ech... Tęsknię za swym codziennym ubraniem. Spodnie zdecydowanie dają więcej swobody, nie sądzisz? - Zapytała, jakby sugerując, że Durwald miał doświadczenie w noszeniu sukni. - Szczególnie obawiam się o moją suknię w tej sytuacji. Przekraczam swój pewny limit i drugi raz dopiero miałam okazję spożywać alkohol. Każdy kolejny kielich to dla mnie zupełna niewiadoma. A jak sądzę, Ty już jesteś wprawiony. Chociaż... Myślę, że czuję się całkiem dobrze.
W tej chwili zrobiła pełny obrót, aby sprawdzić swą równowagę. Przeżyła! Naprawdę musiała odziedziczyć talent do pijaństwa Graftonów. Poza tym, była też całkiem zwinna. Dzięki temu podłapała od Terrence'a parę sztuczek.
- Więc masz jeszcze w zanadrzu możliwe do opowiedzenia historie? Czy jednak to ja ma teraz Ciebie zadowolić jakąś opowieścią, skoro nasze role zupełnie się odwróciły? - Starała się zręcznie dobierać słowa, by rozmówca jak najdalej odbiegał myślami od złej przeszłości. Melody musiała przyznać, że sama była z lekka zmęczona opiekowaniem się strapionymi duszami.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Durwald Durrandon Sob Cze 13, 2020 12:22 am

Przyszedł i czas na jedenasty puchar, również opróżniony w rekordowym tempie, co bynajmniej nie zwiastowało dla niego dobrze. Spokojnie można było powiedzieć, że z każdym łykiem wyglądał na coraz bardziej podchmielonego, a może już nawet pijanego. Do tego stanu, miał chyba jeszcze kilka pucharków, mając wystarczająco czasu, żeby jeszcze porozmawiać z Melody, której towarzystwo bardzo polubił. Była zabawna, ładna, potrafiła grać na lutni i nie była pyszałkowata, jak znaczna większość Westeroskich arystokratów. To ostatnie było chyba jednak cechą typową dla rodzeństwa Graftonów, Lambert na przykład, od razu zaprosił go do swego stołu, nie zważając na dość poszarpany wygląd i niski status rycerza. Do tej pory, nikt nie odnosił się do niego tak przyjaźnie, kiedy odgrywał rolę błędnego rycerza. Czasem nawet kusiło go, żeby wyjawić swoją prawdziwą tożsamość, tylko po to, żeby zobaczyć wyraz ich twarzy, nigdy jednak nie miał do tego okazji.
- Dawałem sobie radę. Z Bromem nigdy nie wstąpiłem na usługi żadnego Lorda, preferowaliśmy raczej wędrować od turnieju do turnieju, czasem też biorąc jakieś pomniejsze zlecenia, jak wybicie paru wilków, czy zajęcie się bandą banitów. – odparł, pozwalając sobie na parę wspominek. Przyznać musiał, że tęsknił za tym starym dziadem, był sprawiedliwym, chociaż czasami denerwującym człowiekiem. No i nie traktował go, jak księcia, a to przecież było najważniejsze. Chciał zostać rycerzem z prawdziwego zdarzenia, nie bawidamkiem, który miecz nosi dla ozdoby.
Rzeczywiście, nie miał najmniejszego zamiaru spędzić resztę nocy ze smętną mordą. W końcu to byłą uczta, a na uczcie pije się i tańczy. Do tego drugiego nie mieli muzyki, więc musiał postawić na pierwszą opcje, równie przyjemną. Może nawet bardziej.
- Ojej, wybacz mój nietakt, o pani. Nie chciałem narazić się na gniew rudzielca. Nie chce, żebyś wrzuciła mnie do Siedmiu Piekieł. – uniósł dłonie w obronnym geście, wycofując najdalej, jak mógł, po mistrzowsku grając przestraszonego przez potężną Melodię chłopca.
- Nie mam zielonego pojęcia, Melody. W życiu nie nosiłem sukienki, a spodnie, owszem, są wygodne. – przyznał z lekkim rozbawieniem, nie mając pojęcia, skąd wziął się akurat taki temat do rozmowy. – Hmm.. cóż, mając takiego brata, spodziewałem się, że zdecydowanie nie będzie to Twój pierwszy raz. – wziął mały łyk z pucharu, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że nie zabrzmiało to najlepiej. – Znaczy.. pierwszy raz pijąc alkohol. I nie jest. Wybacz.
Ponownie gulnął sobie wina, żeby uspokoić nerwy. Szczerze mówiąc, nie był najlepszy w tym całym „rozmawianiu” z kobietami. Potrafił być grzeczny i rycerski, ale właściwie na tym kończyły się jego możliwości.
- Nie, nie, panno Melody. Ja już opowiedziałem Ci historię, teraz zdecydowanie Twoja kolej. – pokręcił stanowczo głową. Wątpił, że w takim stanie zdołałby przywołać jakąkolwiek sensowną historię, która mogłaby urzec słuchacza. – Nadal chciałbym usłyszeć o tych wywołanych pożarach, jeśli nie masz nic przeciwko.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Melody Grafton Sob Cze 13, 2020 2:23 pm

Melody po opowieści zastanowiła się nad ów wędrownym życiem. Nie była pewna, czy nadawałaby się. Nie wyjeżdżała nigdy poza Dolinę, większość czasu spędziła w Gulltown. Dlatego odrobinę zazdrościła byłemu księciu, choć traumatyczną część z chęcią pominęłaby w swym życiorysie.
- W takim razie dobrze, że trafiło Ci się takie towarzystwo. - Brom, o którym wspominał Durwald, musiał grać wielką rolę w jego życiu. Może nawet jedyną na tamten czas.
Chwilę później Melody spoglądała już na przestraszonego Durwalda. Groźba podziałała aż za dobrze. Zaśmiała się przebiegle, udając że uknuła dużo straszniejszy los dla niego, niż jakieś tam Siedem Piekieł. Oj, Findis prawdopodobnie skarciłabym ją za takie żarty. Chociaż podejrzewała, ze ten rycerz również jest wierzący, więc postanowiła nie ujawniać swego braku wiary. Już raz dostała nauczkę za głoszenie swych poglądów. Mało co nie doprowadziła do omdlenia jednej septy. Nawet w mieście ludzie nie byli pobłażliwi. Wybrała się tam pewnego razu, przebierając się za chłopca. Próbowała pomóc jakiejś staruszce, ale kiedy usłyszała, że ów młodzieniec nie wierzy w Siedmiu, to nagle nabrała wielkiej siły i zaczęła ją gonić z miotłą.
Melody nie miała pojęcia, że staruszki mogą osiągać taką szybkość, dzięki skrzydłom swej wiary.
Na następną wypowiedź Durwalda, uniosła tylko brew pytająco. Właściwie cały czas była pewna, że chodzi o alkohol. Kiedy oni zmienili temat? Nie rozumiała, dlaczego musiał się tłumaczyć.
- Nawet przez myśl mi nie przeszło - rzekła, rozbawiona jego tokiem myślenia. Alkohol dawał się mu we znaki. - Ale... No cóż, winny się tłumaczy. - Wzięła kolejny łyk wina, patrząc się zza kielicha na mężczyznę podejrzliwie. Mawiali, że wzrok Melody potrafił przejrzeć duszę. Nie wiedziała, czy chodziło o to, iż oczy posiadała duże czy wciąż wiązali to rudością. Ta cecha, jak i zresztą większość, pochodziła od ojca. Intensywny brązowy kolor i wielkość. Na szczęście nie były tak wyłupiaste, jak jego. - A co do mojego brata, prawda. Graftoni znani są z miłości do alkoholu. Chociaż oficjalnie dzisiaj pierwszy raz piję, i niech tak pozostanie. Teraz i Ty znasz mą wielką i straszliwą tajemnicą i możesz mnie teraz trzymać za język. - Prawdopodobnie bracia lady Grafton nijak by się nie przejęli, tym bardziej jakby usłyszeli o okolicznościach.
Następny z kolei kielich został opróżniony przez Melody. Wtem usłyszała, że jednak towarzysz jest zainteresowany jej własną historią. Uśmiechnęła się z lekka podekscytowana. Zaraz potem się opanowała i zaczęła kląć w głowie na działanie alkoholu.
Postanowiła powrócić do pozycji siedzącej, choć wygodniejszej, a przynajmniej taką miała nadzieję. Podwinęła lekko suknię, by swobodnie usiąść, zgięła jedną nogę pozostawiając na ławce, kiedy druga zwisała swobodnie przykryta materiałem. Chciała być odwrócona twarzą do rozmówcy, by dodać lepszego efektu opowieści.
- Dawno temu... Za górami, za lasami... W ledwo znanej zapewne Ci krainie, zwanej Doliną. Czemu? - Wzruszyła teatralnie ramionami. - Łatwo było się domyślić. Jednak to w bardziej konkretnym miejscu rozgrywała się akcja. W Gulltown, a mianowicie w komnacie maestera. - Przerwała na chwilę, aby Durwald przyswoił sobie wszystkie te nowe wiadomości. Melody postanowiła zniżyć swój głos, mówiła również z powagą i wielkim przejęciem. - Byłam wtedy jeszcze podlotkiem, który nie znał świata. Ale wystarczył jeden rodzący się pomysł w głowie, aby zachęcić mnie do działania we własnym zakresie. - Nakreśliła dokładnie swój ciekawski charakter z tamtych czasów. - Jak już mówiłam... Siedziałam wtedy w komnacie maestera. Uczyłam się, już nawet nie pamiętam czego. Wtem wszedł mój ojciec, mając pilną sprawę do maestera. Wyszli zaledwie na korytarz, kiedy ja skończyłam swą pracę na tamten wieczór. Zaczęłam się nudzić i rozglądać. Nagle mój wzrok spoczął na świecy, która stała dokładnie przede mną. Czy ogień jest aż taki straszny jak mówią? Zadałam sobie to pytanie, a nim się obejrzałam moja ręka już spoczywała nad świecą. Zawsze byłam odważna, więc nawet nie zawahałam się, by zanurzyć mą rękę w płomienie. I oj... Zabolało. W pewnym momencie odskoczyłam, niestety zrzucając świecę ze stołu. Poturlała się aż do firanek. - Westchnęła wspominając własną głupotę. - Podpalając je. Uważałam się wtedy za na tyle samodzielną, by próbować je ugasić dzbankiem z wodą. Zadziałało połowicznie, więc musiałam krzyknąć na swego ojca. Jak mnie zobaczył, to pierwsze co zrobił, to mnie stamtąd zabrał. Sługi ugasiły palące się firany, ale były one już do wyrzucenia. Po tym wszystkim dostałam naprawdę długie kazanie. Czy podziałało? Tak jak dzban z wodą - połowicznie. - W tym momencie ukazała słuchaczowi swoją wewnętrzną części dłoni. - Oczywiście, konsekwencje poniosła również moją ręka. Pojawiły się na niej dość spore pęcherze. - Wypunktowała palcem trzy. Ułożyły się one od końca dłoni w jednej linii. - Na szczęście były tak powierzchowne, aby nie dorobiłam sobie kolejnej blizny.
Na tym skończyła, niecierpliwie wyczekując reakcji i komentarza mężczyzny. W międzyczasie napiła się wina, gdyż zaschło jej w gardle. Czuła się dzięki temu nektarowi naprawdę swobodnie. Było to miłe uczucie.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Durwald Durrandon Sob Cze 13, 2020 3:03 pm

Sam Durwald nie miał zamiaru winić Melody za żarty kosztem Wiary, doskonale zdając sobie sprawę, że niektórzy jej wyznawcy są zdecydowanie zbyt sztywni i nadgorliwi. Osobiście był wierzącym, bardziej co prawda z przyzwyczajenia, ale jednak zdarzało mu się odwiedzać pomniejsze, wioskowe septy, żeby zapalić świeczkę przed malunkiem Wojownika. Przed każdą walką, czy to prawdziwą, czy turniejową, odmawiał też do niego modlitwę, no i na szyi można było dojrzeć wisiorek z siedmioramienną gwiazdą, ale na tym właściwie kończyły się religijne praktyki. Z pewnością jednak wyrobił sobie pewne nawyki i uprzedzenia, czego najlepszym dowodem był powód wygnania, jakim się obciążył. Gdyby nie Siedmiu i ich niechęć do niektórych czynności, zapewne teraz nadal grzałby tyłek w Końcu Burzy, miast toczyć jakże przyjemną rozmowę z siostrą Lorda Graftona.
- Wybacz, wolałem nie ryzykować. Jeszcze kazałabyś mnie przeprowadzić przez ulicę Gulltown nago, czy wychłostać, a ja więcej blizn nie potrzebuje. – uśmiechnął się lekko, dość nieudolnie ukrywając wyraźne rumieńce z pewną pomocą trzymanego w dłoniach naczynia. Uparte spojrzenie Melody wcale nie pomagało w przegonieniu zawstydzenia, które odzwierciedlał wściekle czerwony burak na twarzy młodego rycerza. – Mhm, z pewnością użyje tej jakże haniebnej tajemnicy, jako karty przetargowej przeciwko Tobie. Oj, już Lambert Cię prześwięci! Nie picie wina, też mi coś.
Pokręcił głową z dezaprobatą, odgrywając ten mały teatrzyk dla rozrywki rozmówcy. Raz jeszcze przemawiał przez niego alkohol, zwykle bowiem był raczej zamknięty w sobie.. no, może nie zamknięty, prawdę mówiąc był dość gadatliwym człekiem, aczkolwiek dramatycznym zdecydowanie nie był. Co to, to nie. Ponownie opróżnił naczynie, już chyba jedenasty raz z rzędu, obserwując, jak Melody zajmuje miejsce obok, najwyraźniej czymś podekscytowana. Chyba chodziło o zainteresowanie Durwalda jej historią, chociaż on sam nie widział w tym nic specjalnie ekscytującego. Zwykle podczas popijaw, w których brał udział, każdy miał swoje pięć minut, żeby opowiedzieć jakąś ciekawą historię. Teraz nadeszła kolej panny Grafton.
Usadowił się wygodnie, opierając plecami, o.. oparcie, po czym uniósł dzbanek z winem, napełniając oba puchary, żeby nie zaschło im w gardle podczas opowiadanej historii, chociaż sam zaczynał coraz mniej kontaktować. Chyba nie miał tak silnej wątroby, jak lubił myśleć, ale to głównie przez to, że rzadko kiedy chlał do nieprzytomności. Teraz sprawa była całkiem inna.
Podczas dramatycznej historii, twarz księcia ukazywała chyba każdą możliwą emocję, zaczynając od lekkiego uniesienia brwi, przez zaskoczenie, aż po lekko histeryczny śmiech, gdy ukazała mu swe wojenne blizny. Oj, musiał przyznać, że dziewczyna była bardzo dobra w opowiadaniu historii, chyba nawet lepsza niż on sam. Zdecydowanie identyfikował się z małą Melody, sam był dość ciekawskim dzieckiem, miast jednak wkładania łapsk w ogień, sprawdzał, czy może komuś połamać żebra drewnianym mieczem treningowym.
Zaklaskał z aprobatą w dłonie, wciąż chichocząc pod nosem, ocierając jednocześnie pojedyncze łzy śmiechu. Były osoby, które po pijaku stawały się agresywne, byli też tacy, co to od razu szli spać, a i tacy, których wszystko śmieszyło. Książę ewidentnie zaliczał się do ostatniej kategorii.
- Nie powiem, nie powiem, świetna historia. W pełni rozumiem znudzenie małej Melody, jeśli mam być szczery. Mój maester, jeszcze w Nightsong, bardzo lubił mnie zanudzać wywodami filozoficznymi. Słowa „Jak to jest być maesterem? Dobrze?” prześladują mnie po dziś dzień. – westchnął pod nosem, przypominając sobie starego, dobrego Otisa. Co prawda dołożył mu jedynie traumy, aczkolwiek teraz za nim zatęsknił. Uczony zawsze potrafił go rozśmieszyć. – Mam jednak wrażenie, Melody, że mnie okłamałaś i długie kazanie nie podziałało wcale. Wspominałaś przecież o drugim pożarze. Może o nim też opowiesz?
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Melody Grafton Sob Cze 13, 2020 5:28 pm

Melody świetnie się bawiła, zawstydzając mężczyznę. Właściwe to on sam zaczął. Jego rumieńce były tak wyraźne, że prawie przypominał buraka, a to nieudolne ukrywanie ich prezentowało się jako zwieńczenie. Niestety, powrócił do poprzedniego stanu.
Co do pogróżek mężczyzny, odniosła się do nich jak prawdziwa dama. No, podczas nawet lekkiego upojenia alkoholem można pomylić pewne rzeczy. I tak oto ta dama wystawiła język jako odpowiedź. W sumie nie do końca winiła za to alkohol. Uznała, iż w tej wyjątkowej sytuacji może sobie na to pozwolić. Szansa, że takie zachowanie ujdzie na sucho wobec księcia, była jedna na milion. Kto by jej nie wykorzystał?
Melody z przyjemnością obserwowała wszystkie reakcje, które pojawiały się na twarzy słuchacza. W swą historię włożyła dużo wysiłku, więc uradowały ją oklaski. Nie ukazała jednak, jak bardzo ją to cieszy. Usilnie próbowała pozostać, choć odrobinkę, opanowana. W międzyczasie popijała już prawdopodobnie... dziesiąty kieliszek? Sama do końca pewna nie była. Dodatkowo na dźwięk oklasków ukłoniła się tak nisko jak tylko może człowiek siedzący na ławce.
- Szczerze mówiąc... Nudziłam się, ponieważ skończyłam naukę. Uważaj sobie, podłapałam parę filozoficznych tematów. Potrafię prowadzić dyskusję nawet z samą sobą! Jak to jest być damą? Dobrze? Wie pani, moim zdaniem to nie tak, że dobrze, albo że niedobrze. Gdybym miała powiedzieć co cenię w życiu najbardziej... Powiedziałabym, że ludzi. - Rzekła z triumfalnym uśmiechem na twarzy, prezentując swe kły. Westchnęła z nostalgią, droczenie się było jednym z ulubionych zajęć dziewczyny.
- Więc... Niestety mówiłam prawdę - powiedziała prostując swe poprzednie słowa. - Tak naprawdę to wcześniej skłamałam o drugim pożarze. Chciałam jedynie podnieść zainteresowanie. Jednak nie bój się, na tym historie się nie kończą. Chciałbyś usłyszeć coś związanego z moją osobą, czy wręcz przeciwnie? - Spytała mając w zanadrzu jeszcze dwie opowieści. Może nawet odrobinkę więcej nawet.
Wypiła kolejny kielich, dodatkowo z dziwnego powodu kichając. Oczywiście, zwinnie odwróciła się w przeciwną stronę do mężczyzny.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Durwald Durrandon Sob Cze 13, 2020 6:19 pm

Durwald już tak świetnie się nie bawił, zwłaszcza, kiedy wystawiła mu język. Co to miało być? Dziedziniec pełen giermków? Przewrócił oczami, chichocząc histerycznie, był to bowiem dość niecodzienny obraz – wielka dama pokazująca język księciu, ukrywającemu się przed światem za pomocą tożsamości błędnego rycerza. Hmm, w sumie rzeczywiście brzmiało to, jak całkiem niezła historia do poematu, lub pieśni. W każdym bądź razie, zdecydowanie nie miał zamiaru pozostać jej dłużnym, samemu wystawiając jęzor, coby sobie nie myślała, że może tak po prostu bezkarnie pokazywać mu język.
Sądząc po reakcji, Melody zdecydowanie spodobały się oklaski i wylewne komplementy. Alkohol nie tylko rozwiązywał język, ale najwyraźniej pomagał mu też w kontaktach międzyludzkich. Jeszcze za chwilę zacznie tu z nią flirtować, chociaż nie był pewien, czy w takim stanie byłoby to najmądrzejszą decyzją. Palnie coś głupiego i nazajutrz skończy w lochu, takim ciemnym. I mokrym.
- Nie. Nie, nie, nie, nie, nie. Nie! Żadnych wywodów filozoficznych. Boli mnie od nich głowa. Ostrzegam, zamorduje Cię. Tym. – rzekł, już lekko bełkocząc przez skonsumowany alkohol, jednocześnie unosząc puchar z winem, robiąc przy tym groźną minę. – Właśnie przez takie rzeczy, nie cenię sobie ludzi. – obrażony, skrzyżował ręce na piersi, wylewając przy tym kilka czerwonych kropli na dotąd białą koszulę.
- Nie wierzę. Jak mogłaś mnie okłamać? Myślałem, że się zaprzyjaźniliśmy! – powstał na równe nogi, dramatycznie gestykulując przy tym obiema dłoni, wylewając wokół siebie jeszcze więcej alkoholu, z czego najwyraźniej nie zdawał sobie sprawy. Obecność tak wspaniałego artysty, jak Lady Grafton, obudziła w nim chyba nieznane talenty. – Byłaś moją siostrą, Melody! Koch.. – uniósł nagle palec, przerywając chwilowo nagły wybuch aktorstwa, żeby wypić już chyba dwunasty kielich.
- Hmm, cóż, ja opowiedziałem Ci o sobie dość sporo. Sprawiedliwym byłoby więc, gdybym też wiedział o Tobie więcej. – odparł, chyba kompletnie zapominając o odgrywaniu teatrzyku z księgi o rycerzu Anakinie Chodzącym po Niebie i jego mistrzu, Obim.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Melody Grafton Sob Cze 13, 2020 10:33 pm

Melody z rozbawieniem przysłuchiwała się reakcji mężczyzny. Filozofia musiała odcisnąć na nim większe piętno, niż inne tragedie, jakie go spotkały. Cóż, choć nie było to prawdą, brzmiało zdecydowanie lepiej niż odwrotność. Mimo wszystko nie spodziewała się, iż usłyszy aż tak straszliwą groźbę.
- Nawet nie śniłam, iż mogę zginąć z takiej okrutnej broni - posłała kolejny żart Durwaldowi. Musiała przyznać, że ten wieczór był jednym wielkim żartem... Ale dobrym przede wszystkim.
Następnie mogła ujrzeć aktorskie możliwości rozmówcy. Uważnie obserwowała każdy jego ruch. Kiedy usłyszała, że się zaprzyjaźnili, to nie mogła zaprzeczyć, że trochę ciepło zrobiło się jej na sercu. Dziwne, że to właśnie ta niezbyt udana uczta miała przynieść jej tylu przyjaciół. Może zapomniane urodziny miały zostać wynagrodzone w ten sposób? Na to wyglądało.
Wtem na jej nosie i na policzku wylądowały krople wina. Wynikło to z energicznych ruchów, jakie wykonywał mężczyzna. Melody zaśmiała się głośno, teraz to właśnie ona musiała ocierać swe łzy, a także wino. Tę z czubka nosa zgarnęła palcem i przyłożyła do ust. Resztę... Zdecydowała się na urwanie liścia z krzaka. Spróbowała nie rozmazać tych kropel po całej twarzy, więc po prostu wycierała punktowo. Liczyła, że nie przegapiła żadnej. Właściwie nie czuła, iż w tym towarzystwie i przy upojeniu alkoholowym, miało to jakiekolwiek znaczenie.
- Szkoda, że nie zdołałeś dokończyć. Mało brakowało, a już wpadłabym na to, jakie przedstawienie odgrywasz. Ale... brawo! - Klasnęła kilka razy rękoma, jak na wyrafinowanym występie powinno się.
Melody wiedziała, iż zainteresowanie często skupia się na rozmówcy, zwłaszcza jak jest tylko jeden, ale mimowolnie zdziwiła się. Dotychczas opowiadała pewne anegdotki, skupiając się głownie na drugiej osobie. Zazwyczaj wtedy pocieszając rozmówcę.
- Więc... Opowiem Ci coś niezwiązanego ze mną - wypaliła nagle, lekko obawiając się swych historii. Co jeśli zaczęłaby wylewać swe żale? Wszystkie jej wybryki wiązały się ze zwracaniem na siebie uwagi. Coś czuła, że niezbyt długo tak nie pociągnie. - Zdarzyło się to w Gulltwon. Pewnego razu rycerz Podbiośka chciała nająć się u mego ojca. Przekonywał o swej wielkości, wmawiając, że potrafi trzy głowy za jednym ciosem ściąć! Wyobrażasz to sobie? - zadała retoryczne pytanie i szybko wróciła do opowieści. - Chciał bowiem zostać nadwornym katem. Niestety, pozycję błazna już zajmował Terrence, więc nie udało się! - Wiedziała, że ta część na pewne zbije z tropu Durwalda. - Na pewno teraz masz pytania. Jednak wstrzymaj się proszę, bo dalsza część wszystko wyjaśni. Miał w swoim planie zaprezentować, jak chce ścinać ludzi. Ktoś od razu zaczął się chichotać, więc niedziwne, że rycerz poczerwieniał. Chyba w tak dużym stopniu, jak Ty niedawno. Więc... Wywołał swego giermka, zwykłego posiwiałego dziadka. Wbiegł on do wielkiej sali, w ręku trzymając niespodziankę - klatka do połowy przykryta kocem. Wtem ściągnął zakrycie, a tam trzy kury! Wypuścił je z klatki, nie odbiegły zbyt daleko. Każda bowiem została przywiązana sznurkiem za nogę. A rycerz rzekł "teraz dowiodę swych umiejętności" - Spróbowała obniżyć głos, tak jak robił to jej brat podczas parodiowania owego mężczyzny. - Wciągnął miecz, i zamachnął się, we wspaniałym stylu ścinając kurom głowy. Wszyscy się nieźle uśmiali. Za to mój ojciec... Wstał i zaczął klaskać. Tyle, że później kazał mu, cytuję, "spierdalać". Rycerz był nieźle zdziwiony.
Zakończyła tę historię, licząc, iż Durwald się uśmieje. Pamiętała, że jego brat pluł się przy opowiadaniu.
- A jeśli chodzi o mnie... Może o coś zapytasz? Założę się, że dam radę wynaleźć na bazie tego jakąś opowieść. - uśmiechnęła się. Chciała wykrzesać trochę kreatywności w swym rozmówcy.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Durwald Durrandon Nie Cze 14, 2020 12:07 am

Cóż, Durwald niedawno zasłyszał o mężczyźnie, który dwóch mężczyzn zabił jedynie za pomocą pióra, a więc najpewniej przywołał właśnie te sytuacje, grożąc Melody śmiercią przez uderzenie pucharem do wina. Był wystarczająco silny, a rudzielec wyglądał na wystarczająco kruchego, żeby taki cios faktycznie zadał spore obrażenia. Nie żeby miał zamiar to zrobić. W końcu był honorowym rycerzem, kiedy się dało.
Sam nie spodziewał się, że ten dzień będzie obfitował w tak wiele zróżnicowanych wydarzeń. Najpierw brał udział w walce zbiorowej, potem został zaproszony na ucztę, żeby zostać przedstawionym księżniczce, która zaraz zemdlała, a teraz rozmawiał z siostrą Lorda miasta, które miał odwiedzić jedynie na kilka dni. Kto wie, może zostanie na dłużej? Dawno już nie spał w ciepłym łóżku, a gospody mieli tu całkiem przyzwoite. Jedynym problemem był brak pieniędzy, pozostało mu więc mieć nadzieje, że nadchodzący turniej go rozwiąże i przyniesie jakieś zyski. Wystarczyły mu dwie wygrane i już byłby ustawiony, a przynajmniej tak sobie powtarzał.
Trunek do głowy uderzył już chyba im obojgu, tak przynajmniej się wydawało. Każdy, kto obecnie wkroczyłby do ogrodu, miałby okazję zobaczyć dość niecodzienny widok. Wędrowny rycerz, odgrywający jakąś sztukę teatralną, rozpryskując na boki wino koloru krwi, oraz wycierająca sobie twarz liściem dama. Może ktoś coś dodał im do wina? To pewnie ten cały Waymar. Podejrzany typek. Chyba go nie polubił.
- Odgrywałem ten, no.. nie pamiętam. – wzruszył bezradnie ramionami, zakrywając usta, żeby stłumić czknięcie. Nie no, czkawki to raczej nie chciał.
Wreszcie zamilknął, zgarniając kilka niesfornych, lekko pokręconych kosmyków z twarzy. Oj, zmachał się trochę całą tą inscenizacją, co nie godne było rycerza, nie mógł jednak nic poradzić. Było już późno, a wyczerpany był już po turniejowej konkurencji.
- Mam wrażenie, że prosiłem o coś innego, ale nie mam nic przeciwko, bo bardzo polubiłem dźwięk Twojego głosu. – ponownie czknął, odrzuciwszy jeszcze trzynasty puchar, bo i czemu nie. Alkohol pozbawił księcia jakiegokolwiek wstydu, Mel mogła więc zapewne spodziewać się znacznie więcej komplementów. Zagryzł dolną wargę, całą swą uwagę skupiając na rozmówczyni i jej bardzo interesującej opowieści. Szybko okazało się, że ta historia była jeszcze zabawniejsza od poprzedniej, a więc jeleń wkrótce ryczał ze śmiechu, zginając wpół i trzymając za brzuch. Nie chciał obrażać nikogo w Gulltown, lecz szlachetna dama opowiadała historię niezgorzej niż zatrudnieni przez Graftonów, profesjonalni artyści. Zapewne chodziło o pewną autentyczność, chociaż obraz rycerza, ścinającego trzy kury za jednym zapachem, był dość trudny do wyobrażenia.
- Oj, powiem Ci, że chyba musimy na tym zaprzestać.. – skomentował, wierzchem dłoni ocierając łzy. – Jak tak dalej pójdzie, to się odwodnię i nawet wino mi w tym nie pomoże. Cholera.. rycerz Podbiośka.. trzy kury.. Wspaniałe, doprawdy, wspaniałe.
Jeszcze raz zakrył usta, tym razem żeby ukryć chichot i powstrzymać kolejną salwę śmiechu, chociaż sprawne oko zdecydowanie mogło zobaczyć kolejne łzy w kącikach jasnoniebieskich oczu. Sam miał historię o Wysokim Rycerzu o imieniu Michael, tą miał jednakże zamiar zachować na jakąś inną okazję. Z pewnością miało ich być jeszcze kilka, może nawet kilkanaście.
- No nie wiem.. Masz może jakieś znamiona? Bitewne blizny? Ja mam i to nawet z Fairmarket. Czekaj, pokażę. – bez zbędnych ceregieli, począł rozwiązywać założoną kamizelę, tylko do połowy, następnie zabierając się za wiązania koszuliny, odsłaniając owłosioną klatę. Odciągnął materiał mocno na bok, ukazując podłużną, różową bliznę, ciągnącą przez lewą część torsu do ramienia. – Topór Żelaznych. Te morskie psy bardzo je lubią.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Melody Grafton Nie Cze 14, 2020 11:11 am

Polubił mój głos? Melody od razu stwierdziła, że niedługo przestanie kontaktować. Sama czuła się niezwykle wesoło, ale posiadała przebłyski rozsądki. Chyba.
Okazało się, że następna opowieść była jeszcze zabawniejsza dla słuchacza od poprzedniej. Szkoda, że nie należała całkowicie do niej. Jednakże! Forma w jakiej opowiadała musiała być zdecydowanie lepsza niż ta Sebastiona. On to pewnie ledwo mógł wytrzymać i sam śmiał się przy tym, za to Melody podchodziła do tego profesjonalnie.
Durwald naprawdę się wciągnął, ponieważ śmiał się do rozpuku. Ponownie poleciały mu łzy. Rudowłosa już kilka razy słyszała tę historię, więc była na nią odporna. Rozbawienie na twarzy pojawiło się tylko z powodu działania alkoholu i zaraźliwego śmiechu swego towarzysza.
A kiedy czas przyszedł na to, aby Durwald wymyślił pytanie, Melody uniosła pytająco brew. Jak na to wpadł? Pomyślała i upiła łyk wina, a chwilę później się nim zakrztusiła. Kaszlnęła kilka razy, zasłaniając usta ręką, kiedy to Durwald zaczął się rozbierać. I tak oto ujrzała przed sobą bliznę, razem z jego klatą i to owłosioną. Nie za bardzo wiedziała, na co zwracać uwagę w tej sytuacji. Czy tak wyglądał niedogolony niedźwiedź?
Blizna również prezentowała się ciekawie. Była dosyć duża i na pewno odróżniała się brakiem włosów. W jakiejś pokrętnej z lekka pijanej logice oznaczało to, iż jest przeznaczona na to, by ją dotknąć. Tak więc Melody nie czekała i uczyniła, co ledwo przemyślała. W dotyku była zupełnie identyczna, jak ta, którą miała na udzie. No, może większa. Chwilka nie minęła, a oderwała swą dłoń od torsu mężczyzny. Przy tym nie dotykając żadnych włosów na klacie. To dopiero był wyczyn!
- Całkiem niezła. Okazuje się, że topory również dobrze tną - zażartowała, upijając łyk ze swojego jedenastego kielicha. - I tak, posiadam własne bitewne blizny. Ale muszę Ci to z przykrością wyznać, iż moja jest dużo ładniejsza. Przechodzi przez połowę mego uda, i jest zdecydowanie cieńsza, lecz i przy tym równie wyraźna. - Opisała ją, ponieważ nie była na tyle pijana, by rozbierać się jak Durwald. - Zdobyłam ją podczas wielkiej kurzej bitwy, tu pod Gulltown. Tak to jest, kiedy oferujesz kurą miejsca w armii, zaopatrzenie, a one najeżdżają Cię z Twoją własną bronią. Myślisz, że dlaczego to właśnie kury ściął rycerz Podbiośka? Do dzisiaj trwają egzekucje, bowiem była to naprawdę potężna armia.
Próbowała utrzymać poważną minę, ale niestety. Ta wersja o zdobyciu blizny była chyba najbardziej absurdalną.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Durwald Durrandon Nie Cze 14, 2020 1:27 pm

Czternasty puchar, potem zaraz piętnasty, żeby porządnie zwilżyć gardło, chociaż już kręciło mu się w głowie, jakby ktoś trzasnął go obuchem. I to tak solidnie, że równie dobrze mógłby wskoczyć na galerę, prosto w środek sztormu. Przeczesał nerwowo włosy, z każdą chwilą czując się gorzej, jak gdyby właśnie docierał do jakiegoś limitu wypitego alkoholu, czy czegoś w tym stylu. Oj, żeby tylko nie zwymiotować wypitego alkoholu, bo miał dziwne wrażenie, że wraz z nim pójdzie też żołądek i już nigdy nie będzie miał okazji zjeść pierogów, a na takie coś pozwolić przecież nie mógł.
Teraz więc, gdy już czuł się, jakby został stratowany przez dwa konie ciągnące za sobą karocę, zdecydowanie zwolnił ze swym piciem, tłumiąc kolejne czknięcia, które schwyciły go w swe szpony. Raz po raz, Melody mogła dojrzeć ramienia Durwalda, podskakując delikatnie przez czkawkę. Chyba trzeba było wyjść z uczty, tuż po omdleniu księżniczki, teraz bowiem obawiał się o swój jutrzejszy występ w szrankach. Cholera, gdyby tylko miał silną wolę, jeśli chodziło o takie rzeczy.
W każdym bądź razie, odsłonił bliznę, rzeczywiście nie porośniętą czarnymi włosami, nad czym okropnie ubolewał, albowiem wyglądał przez to jakoś tak niemęsko, jak jakiś idiota. Każdy bowiem wiedział, że tors monarchy, lub też członka jego rodziny, powinien być gęsto porośnięty królewskim włosiem. Obserwował, jak Melody wodzi dłonią po bliźnie, zbyt pijany, żeby czuć się niekomfortowo.
Gdy już nacieszyła się widokiem cudzej blizny, zawiązał z powrotem koszulą, dość nieudolnie i luźno, przez co wkrótce węzełki puściły, ponownie odsłaniając tors mężczyzny. Kamizelą nawet się nie zajął, siedział więc z rozchełstanymi ubraniami, ciesząc chłodnym wiaterkiem, zapewne nadchodzącym znad morza.
- Trafna.. uwaga. Tną i to całkiem nieźle! – zakrył gwałtownym ruchem usta, okrywając tym samym potężne beknięcie. Na szczęście, Melodia zaraz odciągnęła jego uwagę odrobinę krótszą, ale niezmiennie intrygującą historią. Jak to tak? Bitwa z kurczakami? Nie słyszał o żadnej rebelii w Dolinie. Może uciśniony drób wreszcie miał dość i zaatakował swych oprawców? – Mówiąc szczerze, nie miałem pojęcia, że drób może być tak krwiożerczy i zdradziecki. Myślisz, że to wszystko przez chów klatkowy?
Zapytał, autentycznie zaciekawiony opinią kompanki, ostatnim haustem dokończywszy szesnasty już puchar.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Melody Grafton Nie Cze 14, 2020 3:00 pm

Melody zdecydowanie bardziej skupiła się na rozmowie, kiedy Durwald pił coniemiara. Była ogromnie ciekawa, kiedy to padnie na twarz. Pobekiwał praktycznie cały czas. Melody skrzywiłaby się, gdyby nie to, że była pijana. W tym wypadku ani trochę nie przeszkadzało to rudowłosej. Właściwie nie wiedziała, czy przypadkiem Sebastion więcej razy nie bekał przy niej, niż normalnie rozmawiał.
Kolejna opowieść Melody znowu okazała się być jednym wielkim sukcesem. Obejrzała też mały pokaz, jak niepoprawnie wiązać swą koszulę.
- Hm... - przez chwilę zastanowiła się nad odpowiedzią, biorąc kolejny łyk z jedenastego kielicha. - Przypuszczam, że tak... Wielu z nich nawet całe życie było uwięzionych, więc na pewno czuli się stłamszeni. Bunt w tej sytuacji był jedynie kwestią czasu.
Nie wiadomo skąd, ale ten kurczakowy bunt zaczął brzmieć naprawdę poważnie. Zachichotała, ponieważ dodawało to dużo więcej komizmu. I właśnie w tym momencie dokończyła swój jedenasty kielich. Spojrzała od razu na Durwalda, który ledwo zipał, a brał się za następnego. Sama czuła się, jakby objawiła się jedynie połowa jej możliwości. Czyżby naprawdę miała lepszą głową, niż wielki mężczyzna siedzący przed nią?
Wtem Durwald wypił już siedemnastego. Zaczęła się o niego odrobinę martwić i już planować, jak się nim zaopiekować w razie czego.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Mistrz Gry Nie Cze 14, 2020 3:43 pm

Alkohol coraz bardziej zaczął uderzać do głowy Durwalda. Wypił zdecydowanie za dużo. Język plątał mu się w ustach, słowa były trochę niewyraźne, a potrzebował także coraz więcej czasu do namysłu. Choć zachował trzeźwość umysłu, to myślało mu się coraz gorzej. Czas przyspieszył, a głowa bolała go coraz bardziej.
W pewnym momencie poczuł ucisk w środku. Jedzenie zaczęło podchodzić coraz wyżej i, mimo prób powstrzymania się, momentalnie zgiął się w pół, nachylił w kierunku Melody i zwymiotował posiłek z uczty tuż pod nią (umazując przy tym jej spuszczoną nogę wraz z kawałkiem sukni) nie całkiem strawiony całkiem, tak że Melody mogła poznać poszczególne z wykwintnych dań, wybranych przez jej starszego braciszka. Po krótkiej chwili powtórzył swój wyczyn, tym razem w porę obracając się w stronę krzaków.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9609
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Durwald Durrandon Nie Cze 14, 2020 4:36 pm

Wreszcie, jak zresztą można było się spodziewać przy tak błyskawicznym pochłanianiu trunków, nawet tak silny rycerz dotarł do granicy swej wytrzymałości, jeśli chodzi o alkohol. Stopniowo, z każdym kolejnym pucharkiem, czuł się coraz gorzej, ale nie zaprzestawał, chociaż biedny żołądek Durrandona przeżywał rewolucje. Nie pamiętał, kiedy ostatnio wymiotował po libacji, lecz zdecydowanie nie mogło to być dobre wspomnienie, skoro tak skutecznie wyparł je ze swojego umysłu. Niestety, Gulltown najwyraźniej nawet w tych cnotliwych wynajdywało najgorsze cechy.
W kilka sekund przypomniał sobie wszystkie zjedzone tego dnia potrawy, gdy podeszły mu do gardła i brutalnie wyrwały się na zewnątrz, chociaż powstrzymywał je całą siłą wolę. Splunął jeszcze z niemiłym pieczeniem w ustach, czując jednak o niebo lepiej.
- Uff.. wybacz. Chyba za dużo wypiłem. Już mi lepiej. – opadł ciężko na oparcie, blady niczym ściana. Niestety, również i tym razem się pomylił. Po chwili gwałtownie zakrył usta dłonią, obracając w stronę najbliższych krzaczorów. – Jednak nie..
I wypuścił drugą salwę, niczym żołnierze wylewający gorący olej podczas obrony zamku. Oj, zdecydowanie nie czuł się najlepiej, teraz już kompletnie osłabiony. Ponownie splunął, dłuższą chwilę spędzając na czworaka, gdyby jeszcze trzecia salwa przypuściła atak, po czym w końcu odetchnął z ulgą i ułożył się na chłodnej ziemi. Melody dojrzeć mogła jedynie dwa kciuki, uniesione w górę zza ławeczki.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Melody Grafton Nie Cze 14, 2020 5:15 pm

Melody przestała pić, jak tylko zobaczyła w jakim stanie był Durwald. Biedaczek, na pewno przedobrzył, pomyślała, kiedy to chwilę później zdarzyła się tragedia. Rycerz zwymiotował! Skrzywiła się, bo wymioty trafiły na jej nogę, a przy okazji na piękną, czerwoną suknię. Na szczęścia dużo bardziej ucierpiała goła skóra, niż ubranie.
Westchnęła głęboko. Ten wypadek jakby pomógł rudowłosej otrzeźwieć trochę. Nim się obejrzała Durwald zaczął ponownie wymiotować, tym razem w krzaki. Za to Melody czekała jak skończy. Oberwała też skrawek materiału pod wierzchem sukni, by wytrzeć nogę. Wiedziała, że i tak trzeba będzie ją odnowić.
Po jakimś czasie zauważyła uniesione kciuki mężczyzny. Domyśliła się, że skończył wymiotować. Podeszła więc do niego i przykucnęła.
- Wyglądasz ohydnie - rzekła troskliwie, używając jakże wspaniałego komplementu. Po czym ręką pogładziła go po włosach. Na pewno bolała go głowa. - Pójdę po Hagritta. Pomoże Ci dotrzeć do jakiejś dobrej gospody, byś mógł się położyć. Ja stawiam pokój. - Uśmiechnęła się, po czym wstała odrywając rękę od jego głowy.
Ruszyła w drogę, szukając Hagritta. Nie miała aż takich problemów z chodzeniem, jak myślała. Upojenie alkoholem zaczęło szybko ustępować. Poszukiwania nie trwały też długo, ponieważ to, gdzie się znajdował Hagritt było oczywistością. Siedział sobie zadowolony na uczcie. Ta szybciutko podeszła, tłumacząc sytuacje i prosząc o pomoc wspaniałego gajowego. Kiedy poskutkowało, zaprowadziła go do poszkodowanego, wyjaśniając wszystko po drodze.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Hagritt Pon Cze 15, 2020 6:00 pm

Podczas wieczornej uczty na Sali, gdzie Hagritt ujmował kolejne łyki z dużego, dopasowanego do swych gabarytów, kielicha, podeszła do niego Melody. Dziewczę, jak niegdyś, tak i tego dnia i każdego kolejnego, otrzymała pełną uwagę gajowego, a także pełen zauroczenia wzrok, który następnie na niej spoczął. Choć brodacz nie należał do najinteligentniejszych ludzi w Westeros, zrozumiał, nawet w stanie lekkiego upojenia, z jaką prośbą do niego przybyto. A ponieważ prosiła ruda wybranka jego serca, która nigdy w nim zapewne nie zagości, zgodził się. Bez zbędnego namysłu i bez dodatkowych pytań. Ruszył zatem za nią wprost do ogrodów, gdzie za ławeczką spoczywała męska postać. Co jest kurła, czemu on ziemię całuje. Tłuścioch nieco się obruszył, gdyż jako dozorca tego zamczyska dbał o ogrody, strzygł krzewy i tańczył często na dziedzińcu, by przywołać deszcz, który przedłuży roślinom życie.
Niemniej pochwycił oburącz upojone truchło i przerzucił przez prawe ramię. Wraz z Melody ruszyli do gospody, by wynająć pokój, a'la przyszłą izbę wytrzeźwień. Na każdym kroku ich wędrówki gajowy spoglądał na przepiękną, również upojoną lady, rzucając od czasu do czasu zalotny, a jednak krzywy uśmiech.
Hagritt
Hagritt

Liczba postów : 63
Data dołączenia : 29/04/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Durwald Durrandon Pon Cze 15, 2020 7:50 pm

Biedny Burzowiec czuł się, jakby ktoś zrobił mu z żołądka papkę i to taką niesmaczną. Pomimo wszelkich przysiąg, oraz zasad, jakie sobie postawił ruszając na dziedziniec zamku Graftonów, złamał je wszystkie i został przez to pokarany. Zapewne Wojownik spoglądał teraz na swego wyznawcę z dezaprobatą, Durwald był jednak zbyt pijany, żeby o tym myśleć.
- Czuje się ohydnie.. – wyjęczał spod przymkniętych oczu, które trochę pomagały z wściekle wirującym światem. Melody wspomniała coś o jakimś Hagrittcie i gospodzie, rycerz jednak już tego nie zarejestrował, kompletnie tracąc kontakt ze światem zewnętrznym. Gdy więc Graftonówna powróciła z gajowym, przez chwilę pomyśleć można było, że w ogrodach pojawił się dzik. Na szczęście, był to tylko śmierdzący alkoholem Wald, obściskujący się namiętnie z trawą.
- Mamo, jestem za duży na cyca.. – mamrotał pod nosem, podniesiony przez Hagritta i przerzucony przez ramię niczym worek kartofli. Pewne trzęsienie podczas drogi do gospody ponownie wzburzyło żołądek pijanego biedaka, zwymiotował już jednak wszystko, co tylko mógł, to i nie obrzygał pleców olbrzyma, bezpiecznie odniesiony do „izby wytrzeźwień”.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Findis Arryn Sob Lip 18, 2020 6:16 pm

12 dzień drugiego księżyca 10 roku po Zagładzie, na krótko przed rozpoczęciem kolejnego dnia uczty


Po alkoholowych zabawach w spiżarce Graftonów Findis zaczęła myśleć w sposób, w jaki nie zdarzało jej się do tej pory myśleć. Ojca już nie przekona do swoich planów, to było pewne. Zatem jaki czekał ją dalej los? Miała wrócić do Orlego Gniazda i czekać tam, aż wydadzą ją za mąż? Z rodzinnego zamku będzie się strasznie ciężko wyrwać, można by rzec, że graniczyłoby to prawie z cudem. Co innego takie Gulltown, miasto, jakby nie patrzeć, portowe.
W normalnych warunkach pewnie nie zdecydowałaby się na taki krok, ale czarę goryczy przelał Jego Wysokość, który nagle stwierdził, że wersja tego głupiego Graftona ma w sobie trochę sensu. Doprawdy, Findis nie przypuszczała nawet, iż jej własny ojciec jest taki naiwny. A może to Sebastion tak go omamił? Mniejsza z tym, nawet jak lord Gulltown dostał przykaz przeproszenia jej, to i tak wychodziło na to, iż Alester Arryn bardziej słucha swych wasali niż własnej córki. Dlatego też odczekawszy oczywiście aż Rowena poczuje się lepiej, zaprosiła ją tuż przed ucztą do ogrodów. Przed ojcem udawała, iż jeszcze nie jest gotowa na podróż. A to było kolejne kłamstwo. Była gotowa i to jeszcze jak.
Czekając na siostrę, posłała swego przyjaciela Jaskra, by poinformował o jej planach Finroda. Być może i brat się zgodzi. Dodatkowo wysłała także jedną ze służek na miasto, aby ta zaopatrzyła się w różne farby do włosów. Kiedy natomiast Rowena pojawiła się, Findis od razu przeszła do konkretów.
-Wiesz, że nasz kochany papa bardziej ufa temu przebrzydłemu lordowi Graftonowi niż własnemu dziecku? - zaczęła. -W każdym razie on nas w ogóle chyba nie słucha, ni mnie, ni ciebie, ni nawet naszego brata Finroda. Nie wiem, jak ty, ale ja nie pozwolę, by wbrew mej woli wydał mnie za jakiegoś obleśnego lorda czy innego czorta. Dlatego też wpadłam na pewien plan. Pożyczysz mi swoje ubrania, zrobimy z siebie zwykłe dziewki, by cichaczem przekraść się do portu. Stamtąd wsiądziemy na pierwszy lepszy statek płynący do Dorzecza, a potem się zobaczy. No, to jak będzie? Tylko nie zabieraj ze sobą nikogo, ja zabiorę tylko Jaskra, bo on chociaż trochę umie poruszać się po świecie... - przedstawiła sprawę najjaśniej, jak tylko potrafiła. Miała nadzieję, że Rowena w swej wariackiej naturze poprze jej plan.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 900
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Rowena Arryn Sob Lip 18, 2020 6:29 pm

Właśnie doprowadzała się do porządku by móc pojawić się na uczcie, ale szczerze, z każdą chwilą czuła się coraz gorzej. Najchętniej zostałaby w komnacie i nie wychodziła. Do tego zastanawiała się, czy nie poprosić Maestra o coś co by ułagodziło jej te kilka dni męczarni. Zastanawiała się, jak Findis dawała sobie z tym radę. Ona nigdy nie wydawała się być jakoś obolała, czy zmęczona. Wręcz przeciwnie. Westchnęła pod nosem gdy niespodziewanie dostała informację, że jej siostra na nią czeka. Co ona znowu chciała? Nie kazała jej długo czekać, odesłała dwórki od siebie chcąc spędzić czas sam na sam z siostrą. Gdy tylko ją wypatrzyła podeszła do niej. Mimo błękitnej sukni, którą zmuszona była się wcisnąć i pięknie upiętych włosów była blada jak kreda.
- Co się stało siostro?
Zapytała zaraz przenosząc na nią wzrok. Słysząc jej słowa skrzywiła się nieco. Musiała przyznać, że to był głupi pomysł, ale widziała doskonale to jej błagalne spojrzenie.
- Wiesz siostrzyczko, wygłupy, wygłupami...ale jeśli znikniemy, Ojciec wpadnie w szał. Wiesz, że przewróci każdy zakamarek Westeros by nas znaleźć. A jeśli nie będziemy miały dobrej wymówki obawiam się, że ukaże nas bardzo...przykładnie.
Zaczęła i urwała zaraz z westchnieniem. Ona naprawdę tego chciała.
- No dobrze, ale robię to tylko dla Ciebie. Nie puszczę Cię nigdzie samej.
Westchnęła i wysłuchała jej uważnie.
- Bez obaw, nie potrzeba nam nikogo więcej. Musimy zniknąć jak tylko wszyscy zasną. Poza tym, uważać trzeba też na straż. Prościej będzie wymknąć się z mojej komnaty. Mam za oknem drzewo, łatwo będzie można się po nim wspiąć i zejść na dziedziniec.
Rowena Arryn
Rowena Arryn

Liczba postów : 367
Data dołączenia : 11/06/2020

Powrót do góry Go down

Ogrody - Page 2 Empty Re: Ogrody

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach