Komnaty Gościnne

Przybywszy do Gulltown wraz z lady Melody, podjęte zostały ucztą przez jej dobrego ojca, Króla Wysp i Rzek, Harwyna Hoare. Jak to zaś z ucztami bywa, mogą być radosne ale i zazwyczaj są też męczące. Człowiek zje trochę tego, trochę tamtego, wypije przy okazji wina a i bywa zmuszony nakazami uprzejmości trochę pokazać się w towarzystwie, by z tym i owym kilka zdań zamienić. Jedni to lubią, inni nie... Tak czy siak, uczty w końcu musiał nadejść kres a nawet księżniczki zmuszone są sypiać. Tak też odpowiednio zakwaterowana księżniczka Findis przygotowała się do spoczynku i zasnęła.

Prawie całą noc jej snu nic nie zaburzało, ale tuż przed porankiem nawiedził ją sen. Tenże sen akurat był od początku jakiś taki niewyraźny. Słyszała sporo ludzkich głosów i inne odgłosy, między innymi miauczenie. Jeden głos miauczał głośnej, inne ciszej i piskliwiej - chyba zobaczyła przez chwilkę kocicę z młodymi. Czuła też zapach, pieczonego chleba oraz... Może to była pieczona ryba? Na pewno czuła zioła i zapach charakterystyczny dla pieczenia czegoś ziołami przyprawionego. Wtedy się zbudziła. Pamięć o śnie wróciła, gdy po porannej toalecie służka przyniosła jej posiłek, na który składała się pieczona rybka oraz świeży chleb z masłem i lekkie wino.
Och, czyżby jakaś kocica okociła się zamkowej kuchni. W sumie koty świetnie radziły sobie ze szczurami i myszami, więc to możliwe, że takowego a nawet więcej w tym celu trzymano. Ciekawe, ciekawe... Miała już dziecko i szczeniaczki. Może to był czas na kotka? A może nie...