Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Pią Lis 03, 2023 5:13 pm

01.03.05 PP; Księżycowe Wrota


Powrót do Księżycowych Wrót był... upokarzający. To było najlepsze określenie. Co prawda Findis nie obchodziło to, że rycerze jej pana ojca czy damy dworu jej pani matki wezmą ją na języki, ale sama konfrontacja z parą królewską należała już do najgorszych chwil z życia młodej królewny. Jeszcze ten zawód w oczach septona Elysa... I na co jej teraz były zapewnienia, iż czyniła to w imię Siedmiu? Miała przecież dobre intencje! To Jego Miłość nie rozumiał, że jego najstarsza córka winna być przeznaczona na septę. O ironio, teraz to właśnie nikt inny jak septy miały odeskortować Findis do jej komnat. Tak, odeskortować, albowiem inaczej się tego nazwać nie dało. Tak oto księżniczka stała się więźniem we własnym domu. A jakby tego wszystkiego było mało, to całą tą ucieczką okryła się hańbą w oczach ludzi, chociaż Siedmiu wiedziało, iż nie jest niczemu winna.
Policzek piekł ją od matczynego uderzenia. Król Artys powstrzymał się tym razem od cielesnej kary, choć jego słowa bolały Findis jak żywe rany. W porównaniu z tym i z tym, jaką porażkę podniosła, szepty słyszane na dworze zdawały się być niczym. Na szczęście Ojciec na Górze widział wszystko i znał ukryte zamiary serca królewny, toteż on rozsądzi ją kiedyś sprawiedliwie. Teraz musiała zadowolić się tym, iż jej siostra była bezpieczna. Tak, gdyby nie troską o Rowenę, być może już teraz Findis byłaby w drodze do Andalos, gdzie z łatwością odnalazłaby jakiś Dom Matki. Ale nie, nie zamierzała nic jej wyrzucać. To ona niepotrzebnie zabrała ją ze sobą, być może w obawie przed zostawieniem jej samej z panem ojcem.
-Czy chociaż w komnacie będę mogła zostać już sama? - spytała się świętych sióstr, które jakby na znak podkręciły przecząco głową. Rozkazy króla były dość jasne. Od teraz septy miały towarzyszyć jego córkom nawet podczas snu i modlitw. W dodatku Jego Wysokość nakazał także rozdzielić Findis i Rowenę, aby wzajemnie nie pobudzały siebie do złych wyborów. Niby starsza z dziewcząt nie miała nic przeciwko towarzystwu sept, ale nade wszystko kochała samotność, a kobiety z pewnością miały też za zadanie wypominać jej to, co uczyniła. Nie zapowiadało się na przyjemny sposób spędzania czasu.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Waymar Royce Pią Lis 03, 2023 7:34 pm

Ostatnie tygodnie były wyjątkowo ciekawym czasem, zwłaszcza na tle codziennej rutyny życia w Księżycowych Wrotach. Co prawda nienawiść Waymara do Andalów okrzepła nieco, to jednak nadal czuł się obcym w tym miejscu. Nie mógł też otwarcie wystąpić przeciwko Artysowi, pamiętając o tym, że mógłby sprowadzić zagładę na resztę swej rodziny. Mimo to, cieszyły go ostatnie nieszczęścia spadające na króla i burzące jego spokój. Najpierw zatarg z tym rudym hulaką od Graftonów, a potem zaginięcie aż trójki królewskich dzieci skutecznie wytrąciły monarchę z równowagi. Waymar właściwie miał nadzieję, że dzieciaki nigdy się nie odnajdą, a on będzie mógł sycić się nieszczęściem, które przypadło w udziale domowi Arrynów. Nie czuł głębszych uczuć ani do skretyniałego Finroda, ani do roztrzepanej Roweny, ani też do swojej rozmodlonej narzeczonej. Kwestia ich małżeństwa wciąż pozostawała dla niego dość nierealna, a teraz dodatkowo pojawiła się szansa, by temat umarł. Być może razem z dziećmi Artysa. Czy to czyniłoby go wolnym człowiekiem?

Tak jednak się nie stało i królewskie córki powróciły do stolicy. Przepadł co prawda ich brat - idiota, ale Waymar nie sądził, by miano długo po nim rozpaczać. Royce był częściowo rozczarowany tym biegiem spraw, ale jakoś tak zdążył się już przyzwyczaić, że chyba nie ma zbyt wiele szczęścia w życiu. Mimo to i tak był ciekawy szczegółów tej ucieczki, zwłaszcza, że większość krążących informacji była prymitywnymi plotkami, nierzadko jeszcze podszytymi wątkiem erotycznym. Nieszczególnie chciało mu się w to wierzyć; jego ojca według plotek zabiło co najmniej kilka osób, a choć nie znał Findis jakoś bliżej, to nie podejrzewałby ją o poszukiwanie takich rozrywek. Gdyby kierowała nią żądza, to logiczniejsze byłoby danie się zbałamucić parobkowi, niż uciekanie z królestwa. Faktem jednak było, że udanym wymknięciem się zwróciła jego uwagę.

Pogrążony w myślach, opierał się akurat o ścianę korytarza, gdy dostrzegł podążającą nim Findis. Na jego twarz wypłynął sardoniczny uśmiech, a on sam zdobył się na kilka braw. -Gratulacje, królewno. Ostatnią osobę, która przyprawiła Artysa Arryna o problemy, skrócił on o głowę w Bitwie Siedmiu Gwiazd. Winszuję i zazdroszczę. Ale zdradź swemu narzeczonemu, cóż to skłoniło cię do tak śmiałej ucieczki? Bardom i dwórkom wszak dałaś podstawę do plotek na dobrych kilka lat, jak mniemam? - rzekł. Może delikatnie z niej kpił, a jednocześnie jego słowa brzmiały, jakby były podszyte pewną dozą ciekawości i podziwu.


Ostatnio zmieniony przez Waymar Royce dnia Sob Lis 25, 2023 10:40 am, w całości zmieniany 1 raz
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Pią Lis 03, 2023 9:04 pm

Pogrążona w swych myślach księżniczka kompletnie nie zwracała uwagi na to, kogo mija, podążając zamkowymi korytarzami. Zresztą część dworaków zapewne i tak umyślnie schodziła jej z drogi. Owszem, dała im podstawy do wielu plotek i żartów, ale wciąż pozostawała królewską córą, której nie należało tak wprost obrażać. I wtem Findis usłyszała krótkie oklaski. Skupiła swój wzrok na mężczyźnie, który najwidoczniej odnajdywał jakąś satysfakcję w komentowaniu jej ucieczki.
Findis Arryn mieszkała pod jednym dachem z lordem Waymarem od kilku lat, ale w żadnym razie nie mogła powiedzieć, iż zna go dobrze. Była świadkiem jego początkowo miernych prób nauki andalskiego, jak również obserwowała, z jakim postępem zdobywa wiedzę o Siedmiu od sept i septonów. Pamiętała nawet dzień, gdy jej królewski ojciec oświadczył, iż rękę swej najstarszej córki postanowił przyobiecać właśnie dziedzicowi Runestone. O ile ją pamięć nie myliła, to wtedy po raz pierwszy oficjalnie sprzeciwiła się Jego Miłości, ostentacyjnie opuszczając pomieszczenie. Nie dość że od zawsze pragnęła poświęcić swe życie Siedmiu, to jeszcze pan ojciec upodobał sobie oddać ją nie wielkim i zasłużonym andalskim możnym, a synowi króla Pierwszych Ludzi. I choć Artys próbował jej nawet wytłumaczyć swe działania, to Findis uznawała projekt tego małżeństwa za uwłaczający. Na całe szczęście lord Waymar nie lgnął do kontaktów z nią, a i ona nie dawała mu specjalnej uwagi. No chyba że musiała, jak na ten przykład w obecnej chwili.
-Jeśli się nie mylę, wasz pan ojciec nie był ukochanym dzieckiem Jego Miłości, lordzie Waymarze - odgryzła się, dając jednocześnie znak o swojej dumie. Mimo wszystko wciąż zapewne mogła poszczycić się tym, iż jest oczkiem w głowie króla. Tymczasem septy czekały kulturalnie z tyłu; wszak król Artys nie zabronił córce mówić z przyszłym panem mężem. Kolejne słowa Waymara zaś zapiekły Findis dość mocno. -Widzę, że i wy, panie, zajmujecie się plotkami. Czyż zatem powód mej ucieczki nie jest oczywisty? Pod ojcowskim dachem wszakże ciężko zlegnąć z tyloma aż Ibbeńczykami. A może interesuje was kwestia, ilu ich w zasadzie było? Nie martwcie się, wkrótce się dowiecie. Jego Królewska Mość podjął decyzję, że doprowadzi do naszych zaślubin możliwie jak najprędzej - wyjawiła. Może i w pewien sposób przekroczyła granice dobrego wychowania, ale poczuła się ponownie zaatakowana. Mówiąc to, ani razu nie spojrzała się bezpośrednio na mężczyznę. Cały czas jej wzrok pozostawał jakby nieobecny.
-Zgryźliwości mamy już chyba za sobą - rzekła nagle. -W takim razie wiedzcie, panie, że nie w smak mi nasze małżeństwo. Od dziecka czuję, iż moją powinnością jest służba Siedmiu. A skoro Jego Miłość nie chciał wyrazić na to zgody, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Jak widać, nie wyszło - zdobyła się wreszcie na chwilę szczerości, przenosząc w końcu wzrok na swego rozmówcę. Waymar mógł dostrzec, że choć Findis w istocie przypominała nieco Artysa, to miała od niego delikatniejsze rysy twarzy.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Waymar Royce Sob Lis 04, 2023 8:34 am

Oho, wyglądało na to, że trafił w czuły punkt. Och, oczywiście zdawał sobie sprawę z faktu, że Findis jest ulubionym dzieckiem Artysa. Często wydawał się ją faworyzować, co w sumie nie było aż tak zaskakujące. Ostatecznie do tej pory była grzecznym, spokojnym dzieckiem w przeciwieństwie do rozwydrzonej siostry. No, do tej pory, ciekawe co będzie teraz.

-I z pewnością tylko dlatego tak skończył! Ach, marny los królewicza Finroda, gdy kiedyś się odnajdzie... - poprowadził konwersacje w dalszy absurd, odpowiadając na jej dumne słowa. No, jakby Robar był synem Artysa to dodawałoby związkowi ich dzieci aż za dużo pikanterii.

-Zajmuję się plotkami? Gdzie tam. Nie robi się wszak tego, udając się do samego ich źródła, by poznać prawdę. To wręcz zaprzeczenie plotkarstwa. Prawda plotkarzy interesuje najmniej. - machnął ręką na jej argument, kompletnie się z nim nie zgadzając. Następna riposta, ta o Ibbeńczykach, była całkiem niezła. Sprawiła, że jednocześnie zaśmiał się i trochę żachnął. -Krolewno, proszę... jeśli cię uraziłem, to przepraszam, ale nie odpowiadają mi tą samą monetę. Nie da się uwierzyć w tę bzdury, nawet jeśli zna się ciebie tylko w niewielkim stopniu. Czy możemy traktować się nawzajem jakbyśmy nie byli słabowici na umyśle? To z pewnością pomaga znajomości. - rzekł. Wzruszył ramionami na jej kolejne słowa, o przyspieszonym małżeństwie. Przyzwyczaił się, że nie ma najmniejszego wpływu na królewskie decyzje.

Po wymianie zgryźliwości, skinął jej lekko głową, jak partnerowi udanego pojedynku.-Rozumiem to bardzo dobrze. Miałem w temacie naszego małżeństwa tak samo mało do powiedzenia co ty. Jak możesz się domyślić, poślubienie córki mordercy ojca rzadko należy do czyichś marzeń. I podobnie jak ty, wiem jak to jest być pozbawionym wolności i prawa do decydowania o swoim losie. Dlatego moje gratulacje były szczere i niepodszyte kpiną. Prawdopodobnie jestem tu jedyną osobą, która rozumie twój czyn i nie potępia go. Wręcz przeciwnie, ja go szanuję, nawet jeśli życie poświęcone religii niekoniecznie do mnie przemawia. Przykro mi, że ci się nie powiodło, choć nie dlatego, że jesteśmy teraz na siebie skazani. - odpowiedział na szczerość szczerością. Spojrzał na nią teraz po raz pierwszy nie widząc w niej dziecka, a całkiem ładną dziewczynę. I to z takich, które mają coś w głowie. Być może to małżeństwo nie będzie wcale takie straszne?
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Sob Lis 04, 2023 11:45 pm

Poczucie humoru było akurat tym, czego Siedmiu poskąpiło królewnie. Może dlatego dziewczyna nie była pewna, dlaczego lord Waymar tak chętnie dworuje sobie z własnego ojca. Zapewne też dlatego komentarz odnośnie swego brata zbyła zwykłym milczeniem.
-Może to i prawda, ale zaiste macie jedną wspólną cechę z plotkarzami - zauważyła. -Zżera was ciekawość i pragniecie poznać spektakularne fakty. Będę musiała was chyba rozczarować, panie - rzekła, wciąż będąc najwidoczniej urażoną. Waymar dostrzegł to i pospieszył nawet z przeprosinami. Czy to robiło na Findis wrażenie? Cóż, z pewnością było to lepsze niż naigrywanie się z niej. -Nie wiedziałam, że zabiegamy o polepszenie naszej znajomości. Niemniej przyjmuję przeprosiny i nie chowam urazy - odparła, w swojej ocenie wykazując się niejako pewną dozą łaskawości.
Słysząc, jak mężczyzna otwarcie nazywa króla mordercą, Findis uniosła lekko brew. Zdawała sobie sprawę z tego, iż lord Waymar zapewne nie pała miłością do tych, którzy odebrali życie jego ojcu, a dodatkowo odebrali mu wiele z tego, co było dla niego drogie. Tylko czy mądrym było wypowiadanie się tak o władcy w obecności jego córki? Tutaj wyjątkowo królewna musiała docenić swego rozmówcę.
-Bądźcie ciszej, lordzie Waymarze. Jeszcze septy usłyszą - upomniała go. -Ale fakt, jesteście pierwszą osobą, która po powrocie nie patrzy się na mnie z zawodem w oczach, nie krzyczy na mnie, ani nie bije mnie. To miła odmiana - przyznała. Nie mogła się natomiast zgodzić z tym, iż znajdują się w podobnej sytuacji. -Różnica między nami polega na tym, że wy, panie, w końcu wrócicie do swego Runestone i zyskacie namiastkę wolności. Czy ja będę mogła liczyć na to samo? Mocno wątpliwe - podzieliła się swymi obawami. Naraz jednak naszła ją pewna myśl. -Być może nie musimy być na siebie skazani... Lordzie, Waymarze, powiedzcie memu królewskiemu ojcu, iż nie weźmiecie za żony zhańbionej niewiasty. Macie do tego prawo. Jego Miłość nie będzie miał wtedy wyboru, jak odesłać mnie do Domu Matki. Ja poświęcę się temu, do czego mnie Siedmiu stworzyło, a wyście uwolnicie się ode małżeństwa ze mną - wyjawiła swój sprytny plan, wpatrując się teraz w Waymara bladoniebieskimi oczyma.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Waymar Royce Nie Lis 05, 2023 12:59 pm

Cóż, jego drwiny trafiły w próżnię, pozostawało więc zostawić je za sobą i spoważnieć. No, może pomijając kwestię plotek, bo ta pozostawała w tonie półpoważnym. -Ależ różnica jest zasadnicza! Mnie interesują jedynie fakty, nawet te pozbawione spektakularności, a plotkarzy wręcz odwrotnie. Przyznam, grzeszę przy tym ciekawością. Ale czyż niewiedza i ignorancja nie są grzechem zgoła większym? - zapytał, bawiąc się słowami. Tak, lekcje operowania słowem całkiem do niego trafiały i dość sporo z nich wyniósł.
-Ha, wygląda na to, że zacząłem tę rozmowę od jej pogorszenia, więc warto przynajmniej wrócić do statusu quo. Wszak, jak sama wspomniałaś, już wkrótce mam cię poślubić. - napomknął. Zdecydowanie tą rozmowa była ciekawsza niż wiele jego ostatnich dworskich interakcji.

Jej reakcja na jego słowa lekko go zaskoczyła, choć nie zbiła z tropu. -Ależ królewno, czyż twój ojciec rzadko przechwalał się tym czynem? No dobrze, w kronikach pewnie zostanie zapisany jako mężny pogromca Robara Royce'a, ale dla mnie sprowadza się to dokładnie do tego samego. Jeden król poległ, by drugi mógł władać i żadne słowa tego nie zmienią. - wzruszył ramionami, po czym lekko skłonił się na jej następne słowa. -Sympatia ludzka jest ulotna, lecz przykro mi, że przekonujesz się o tym w taki sposób. - rzekł. Z pewnością dziewczynie przyzwyczajonej do powszechnej uwagi i admiracji było ciężko odnaleźć się w obecnej sytuacji.

-Namiastka. To dobre określenie. Przegraliśmy naszą wolność pięć lat temu, nieważne czy spędzę resztę życia w klatce Księżycowych Wrót, czy w mym rodzinnym zamku. Coś nas łączy, królewno. Oboje stanęliśmy do walki o nasze marzenia i oboje przegraliśmy. Ty mogłaś mieć chociaż nadzieję na zmianę zdania swego ojca, podczas gdy moje umarły na stokach Księżycowych Gór.
- rzekł z goryczą. Spojrzał na nią, gdy przedstawiła mu swój pomysł, swoją drogą dosyć zaskakujący. Nie chciał rujnować jej marzeń, ale wyglądało na to, że będzie do tego zmuszony. -Królewno Findis... wiem, że możesz mieć taką nadzieję, ale to nie zadziała. Twój ojciec zrobi wszystko, by uciszyć plotki. Nie chodzi o to, co gadają ludzie, lecz o autorytet samej monarchii. Nawet jeśli dopuściłabyś się tego, co mówią oszczercy, twój ojciec i tak zakłamałby rzeczywistość, by uniknąć skandalu. A ja straciłbym język jako pierwszy. Niestety, nie unikniemy swojego losu. Ale mogę ci obiecać, że postaram się być dla ciebie dobrym mężem. - zapewnił.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Pon Lis 06, 2023 4:49 pm

-Widzę, że całkiem sprawnie władacie już naszym językiem, panie - zwróciła uwagę na bogate słownictwo lorda Waymara. Oczywiście mówiąc"naszym", miała na myśli język jej ludu, Andalów. Od kiedy Doliną władali Arrynowie, stał się on przecież językiem dworu. -Dobrze by jednak było, ażeby ta niewiedza i ignorancja nie dotyczyła również sfery religijnej. Czyż nie pamiętacie słów Siedmioramiennej, iż mowa nasza ma być prosta niczym mowa dzieci? - przypomniała zapiski świętej księgi, którą znała niemalże na wylot. Dalszych słów mężczyzny królewna nie komentowała. Najwidoczniej obojętnym jej to było, jakie relacje będą panować między nimi.
-Za nazywanie Jego Miłości mordercą można stracić więcej niż język - zauważyła. Nie planowała wdawać się w dysputy na temat ulotności władzy i przejmowania królestw. Wojownik poprowadził ramię Artysa Arryna tak, by mógł osiąść w Dolinie i zaprowadzić rządy pod opieką Siedmiu. Nawet najwięksi grzesznicy mogli czasem liczyć na interwencję bóstwa. -Niepotrzebnie - wtrąciła nagle, gdy Royce zaczął mówić, iż mu przykro. -Dbam jeno o to, by w oczach Ojca być miłą - rzekła, a ton jej głosu ewidentnie wskazywał na to, iż nie miała na myśli osoby króla.
Gdy lord Waymar tak mówił o swej przegranej, Findis zaczynało się go aż robić żal. Nie z powodu naturalnego odruchu współczucia rzecz jasna, albowiem rzadko kiedy czuła takie emocje. Bardziej żałowała go z takiego powodu, iż nie powierzył jeszcze swego bólu Siedmiu.
-W ramionach Matki znajdzie dusza zmiłowanie i obfite odkupienie - wyrecytowała. -Zawierzcie swoje cierpienia Siedmiu, panie. Oni pomogą wam pogodzić się z samym sobą i obecnym życiem - doradziła, a był to chyba przejaw prawdziwej troski.
Królewna tak naprawdę nie sądziła, iż jej przyszły pan mąż przystanie na tak niedorzeczny pomysł. Powiedzenie królowi Artysowi, że nie poślubi się jego córki z powodu jej nieczystości byłoby samobójstwem. Mimo wszystko z każdym słowem mężczyzny oczy Findis traciły coraz więcej światła.
-Rozumiem - powiedziała krótko, po czym westchnęła cicho. Nie była jedną z tych panien, co to zaraz będą się rzucać, próbując tym samym zmienić ojcowską decyzję. Findis Arryn po prostu w bardzo elegancki sposób umiała zaakceptować swą porażkę. -Dobry mąż powinien zatem uszanować śluby czystości, które złożyłam przed obliczem Siedmiu - wspomniała. Zdawała się nie mówić tego złośliwie. W jej ustach brzmiało to jak zwyczajna informacja.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Waymar Royce Wto Lis 07, 2023 9:25 am

-Wszakże jest to język zdobywców i zwycięzców. Warto go znać, a jeszcze lepiej takim przemawiać. - odrzekł z prawie niewyczuwalną ironią na jej komplement, czy po prostu zwykłe spostrzeżenie. Pomijając przydatność andalskiego w życiu dworu, Waymar w przeciwieństwie do części swych rodaków lubił wiedzę i płynące z niej korzyści.
-Jakże mógłbym zapomnieć, i ja dogłębnie ją studiowałem. W kwestii dzieci wspomina też, o ich posłuszeństwie wobec rodziców. Na szczęście rzecze też ona, że wszyscy bowiem w wielu sprawach upadamy. - odparł, swobodnie odpowiadając cytatem na cytat.

-Cóż, lubię go, więc też nie szermuję nim aż tak często. Może jedynie wobec tych, którzy popadli w czasową niełaskę. Ale racja, powstrzymam go. - delikatnie się uśmiechnął. Może rzeczywiście lekko go poniosło, nie spodziewał się jednak, by Findis go wydała, choć była to bardziej intuicja niż pewność. Jej kolejne słowa uznał za dość swobodne podejście do wiary. Ostatecznie kim była, by decydować co podoba się Ojcu? Zwłaszcza, że raczej uciekanie od rodziców do tego nie należało. Zmilczał więc, choć trochę rozbawiło go jej przekonanie o własnej słuszności.

-Chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś - nadzieję. Radzę sobie z moim cierpieniem, królewno. Ale dziękuję za twe słowa. - odparł szczerze. Właściwie dobrze świadczyła o niej troska, choć jak na gust Waymara zbyt wiele było w tym fanatycznej nuty. Nauczył się już, jak łatwo można zawieść się na nogach.
Findis najwyraźniej dalej szukała wybiegów, aby zachować czystość. Było to dość obce dla Waymara i z jego perspektywy niedorzeczne. Zwłaszcza, że strefą cielesną stawał się coraz bardziej zainteresowany. W sumie królewska córka wydawała się wyrastać na całkiem ładną dziewczynę. Być może wpłynęło to na jego odpowiedź. -Królewno, nasze małżeństwo nie może być tylko fasadą. Sądzę, że twój ojciec i dwór będą oczekiwać dowodów jego dopełnienia. Ja sam w przyszłości chciałbym mieć potomstwo z mego ciała i krwi. A Siedmiu wszakże zarówno ceni Dziewicę jak i Matkę, nie uznając żadnej z nich za lepszą od drugiej. - odparł. Informacja o ślubie nieszczególnie nim wstrząsnęła. Ludzie przysięgali Siedmiu różne rzeczy i zbyt różnie te przysięgi traktowali, by miał teraz rozpaczać i rozrywać szaty.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Wto Lis 07, 2023 9:37 pm

Findis prawie niezauważalnie zmarszczyła brwi, gdy lord Waymar prawił tak o swej znajomości Siedmioramiennej Gwiazdy. W zasadzie to nie przykładała wagi do tego, jakie postępy w andalskich naukach czyni wasal jej pana ojca, ale jakoś tak nie spodziewała się po Pierwszych Ludziach dużego zaangażowania w tego rodzaju edukacji.
-Znowu sobie ze mnie dworujecie, panie? - odparła, lecz nie był to ton naznaczony pretensjami. Findis Arryn chyba na ogół brzmiała, jakby ktoś pozbawił ją wszystkich emocji. Dalsze słowa mężczyzny potwierdziły, iż rzeczywiście bawi go zaistniała sytuacja. Na królewnie zaś nie wywierało to żadnego wrażenia. -Jestem córką swego ojca, lordzie Waymarze, nie lękam się chwilowej utraty łask. Nie będę kłamać, iż żałuję swego czynu. Gdybym nie spróbowała tego uczynić, wyrzucałabym sobie swe tchórzostwo jeszcze przez długie lata - rzekła, a z jej słów wreszcie nie przebijał nadmierny fanatyzm, a bardziej pewność siebie i paradoksalnie coś na kształt zdrowego rozsądku.
-Gratuluję znajomości świętych pism, panie - powiedziała całkowicie szczerze. Widać też było, że była minimalnie zaskoczona tym, iż ktoś taki jak lord Waymar jest w stanie przywoływać jej ustępy z Siedmioramiennej Gwiazdy. -Gdybyście jednak potrzebowali pocieszenia, służę swą osobą - zaproponowała, po czym zdała sobie sprawę z tego, jak mogło to zabrzmieć. -Oczywiście w sprawach duchowych - dodała szybko, nim ktoś mógłby zacząć wyobrażać sobie Siedmiu wie co.
Oczywiście lord Waymar nie był skory uszanować ślubów czystości, ale czegóż należało się spodziewać po potomku Pierwszych Ludzi? Że uszanuje coś tak świętego? Całe szczęście, iż odwołał się przy tym do racjonalnych argumentów, które królewna musiała zaakceptować. W całej tej swojej wielkiej pobożności Findis pozostawała bowiem osobą, która zwykła polegać na rozumie.
-Obiecajcie mi chociaż, że postaracie się uniknąć rytuału pokładzin - powiedziała, ewidentnie składając broń. Jej prośba nie była umotywowana nadmierną wstydliwością, przecież właśnie rozmawiała z mężczyzną o sprawach natury cielesnej. Była to raczej ponownie oznaka jej dumy. -Jeśli taki ma być mój los, przyjmę go z pokorą. Dam ci dzieci, panie, ale nie oczekujcie ode mnie nic ponad to. Wolę księgi i modły niźli rozmowy z ludźmi. Uznajmy, iż teraz uczyniłam wyjątek - rzekła, dalej broniąc dostępu do siebie.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Waymar Royce Sro Lis 08, 2023 8:13 am

-Nie, królewno, a przynajmniej nie z ciebie. Po prostu po ostatnich wydarzeniach znajomość andalskiego w Dolinie staje się jeśli nie konieczna, to przynajmniej bardzo przydatna. - stwierdził, co było samą prawdą. Andalski sprawnie mu wchodził, a ucząc się go był w stanie zdystansować się od faktu, iż językiem tym posługiwali się najeźdźcy. Zazwyczaj.
-Odwaga godna pogratulowania. Rzeczywiście warto było spróbować. - odrzekł bez śladu ironii. Pochwalał to, że starała się sama wykuć swój los. Ciekaw był, czy postąpiłaby tak samo, gdyby za jej czyn mogły grozić większe konsekwencje, ale i tak robiło to wrażenie.
-Dziekuję. Ta pochwała tym bardziej jest cenna, że wychodzi od ciebie, królewno, a wiadomym jest, jak dobrze je znasz. Cóż, poświęciłem na ich lekturę sporo czasu. - odparł. Podobnie jak z językiem andalskim, Waymar uznawał, że należy poznać swoich niedawnych przeciwników. Siedmioramienna Gwiazda z pewnością nie zrobiła na nim takiego wrażenia co na królewnie, ale i tak poznał ją na tyle, że niektóre cytaty zapisały się w jego głowie.
Ani jeden mięsień nie drgnął w twarzy Waymara, choć wewnętrznie parsknął śmiechem. No, dobrym pocieszaniem od służącej swą osobą niewiasty to by nie pogardził. Rzekł tylko z kamienną twarzą. -Oczywiście. Dziękuję i doceniam.
Wyglądało na to, że Findis ostatecznie skapitulowała. Dobrze się stało, nie chciał bowiem w przyszłości targować się o potomstwo z własną żoną. -Obiecuję. Bynajmniej nie odnajduję w nim radości. - stwierdził krótko, co też było zgodne z prawdą.
-Jako przyszła pani Runestone dasz mi tyle, ile sama uznasz za stosowne. Nie zamierzam nakładać na ciebie kajdan dodatkowych obowiązków. Choć rozważ, że warto czasem robić takie wyjątki. Dzięki tej rozmowie dowiedziałem się, że jesteś interesującą rozmówczynią. Ja zaskoczyłem ciebie swą wiedzą o Siedmioramienna Gwieździe. W ludziach kryją się czasem tajemnice, które warto zgłębiać. A ja, jako twój przyszły mąż mógłbym być dla ciebie oparciem i sojusznikiem. Najwyraźniej łączy nas to, że gdybyśmy mogli, ucieklibyśmy daleko stąd. - rzekł. Findis okazała się na tyle ciekawa, że warto było spróbować przełamać dzielące ich mury.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Czw Lis 09, 2023 5:37 pm

Findis zazwyczaj nie myślała o lordzie Waymarze wcale, a jeśli już zdarzyło się tak, iż jego osoba przemknęła przez jego myśli, to jawił się on jej zawsze w roli wojownika. Tymczasem ten młody mężczyzna zdawał się być żywo zainteresowany nauką nowych rzeczy, nawet jeśli był to język pogromców jego ojca. Czy to zmieniało jego ocenę w oczach królewny? Niespecjalnie, albowiem dziewczynie jednakowo byłby obojętny ten, kto włada mieczem, jak i ten, kto dobrze operuje słowem. Zmilczała zatem ten temat.
-Dziekuję, panie - odparła po dłuższej chwili namysłu. Jeśli już coś miało jej się podobać w tym mężczyźnie, to chyba to, iż jako jedyny nie ganił jej za to, co uczyniła. Oczywiście nie oznaczało to od razu sympatii, ale przynajmniej nie żywiła do niego odrazy.
-A tu mnie zadziwiasz, panie. Niewielu jest takich, którzy pragnęliby czytać święte księgi obcej kultury. Który fragment jest waszym ulubionym? - ożywiła się nagle, a w jej oczach zapaliło się małe światełko. Najwidoczniej rozmowy na temat Siedmioramiennej Gwiazdy były czymś, co sprawiały księżniczce dużą radość. A skoro już znalazła sobie ofiarę, to żal byłoby nie skorzystać.
Jako że nie czytała w myślach, ani też nie potrafiła za bardzo wyczuwać ludzkich emocji, uznała, iż lord Waymar nie zauważył tego jej drobnego potknięcia. Zdziwiło ją za to coś zupełnie innego. Czyżby przypadkiem wygrała jedną małą bitwę? –Nie odnajdujecie, panie? – wydawała się brzmieć na zaskoczoną. A może zdziwiło ją też to, iż jej rozmówca zaczął się zwracać do niej bezpośrednio, nie używając żadnych tytułów? –Potrzebuję oparcia lub sojusznika? Czemu zatem dopiero teraz pojawia się ta propozycja? – zapytała, ewidentnie oczekując odpowiedzi. W jej krótkim życiu jedynymi prawdziwymi sojusznikami okazywało się być Siedmiu. –Lordzie Waymarze, nie musicie być dla mnie mili, jeśli nie chcecie. Choć przyznam, że z taką pomocą zapewne wciąż pozostawałabym nieuchwytna, to jednak jesteśmy z dwóch różnych światów. Nigdy nie pałaliście do mnie sympatią, przyznajcie to sami, panie. Nie dążyliście do poznania mnie, ani nawet do rozmowy ze mną. Nawet nie zwróciliście się do mnie jako do niewiasty, w momencie gdy andalscy rycerze zabiegali o moją wstążkę czy taniec ze mną. Mimo to nie skarżę się na brak atencji z waszej strony. Wymagam i będę wymagać jeno szacunku, równo w czynach, jak i mowie. Póki sama nie postanowię inaczej, winniście się zwracać do mnie jak do królewskiej córy – powiedziała, uwalniając wiele ze swych myśli. Nie była pierwszą lepszą dziewką, którą można było zjednać sobie ładnymi słówkami. Na jej przyjaźń trzeba było zasłużyć.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Waymar Royce Czw Lis 09, 2023 11:45 pm

-Zważ, królewno, iż kultura andalska, choć napływowa, najprawdopodobniej stanie się w Dolinie dominująca, tak jak zdominowała jej życie polityczne. Podobnie zresztą jak Wiara w Siedmiu, która ma nad lokalnymi wierzeniami przewagę wynikająca z jej scentralizowanego charakteru. Z pewnością wielu zacznie czytać Siedmioramienną Gwiazdę choćby po to, by przypodobać się monarsze. Choć u mnie wynika to akurat z innych pobudek. A mój ulubiony fragment? Hmm... chyba przemawia do mnie przypowieść o talentach z Księgi Kowala. To ważne przypomnienie, że poza świadomością własnego potencjału liczy się też to, jak go wykorzystamy. Co trafia do ciebie, pani? - zapytał. Właściwie był tego nawet całkiem ciekawy, bo mogło to powiedzieć mu o niej coś nowego. Nie wiedzieć czemu był spragniony tych informacji. Ponadto ten temat jako jeden z niewielu wydawał się kruszyć, a przynajmniej naruszać mury między nimi.

-Jakąż radość miałby czerpać mąż z widoku świeżo poślubionej kobiety, pozbawionej ubioru przez czeredę opojów? - zapytał retorycznie, zaciskając usta.-Uważam, że nie wszystkie tradycje zasługują na to, by bez refleksji je pielęgnować. - rzekł, przedstawiając swój punkt widzenia. Był człowiekiem dosyć postępowym i różne głupoty mające oparcie jedynie w tradycji, często do niego nie docierały, choć pewnie nie znalazłby w tym zrozumienia u swoich rodaków.
-Być może potrzebujesz, królewno. Najwyraźniej nie masz ich zbyt wielu, bo byłabyś nadal daleko stąd. A ja nie czytam w myślach, by móc przewidywać twe ruchy zawczasu, pani. Natomiast decyzja o ucieczce z dworu może być odebrana jako wołanie o pomoc. - odparł na jej pytanie.
-Zdaję sobie z tego sprawę, królewno. Jednocześnie nie widzę powodu, by okazywać ci antypatię. To prawda, nie dążyłem do towarzystwa. Ale i ty nie wydawałaś się go poszukiwać. Pięć lat to niedługi okres, biorąc pod uwagę, że trafiając tutaj byłem przepełniony nienawiścią do wszystkiego co andalskie. Poznałem cię jako dziecko, królewno, na dodatek bardziej zatopione w lekturze Siedmioramiennej Gwiazdy, niż wykazujące chęć na nawiązywanie kontaktów z Pierwszymi Ludźmi. Pamiętam dobrze, jak zareagowałaś, pani, gdy twój ojciec ogłosił nasze zaręczyny. To wszystko nie skłaniało do kontaktu, a ja przegapiłem moment, w którym przestałaś być dzieckiem. Wyciągam rękę teraz, bo przez swój czyn udowodniłaś, że jesteś kimś więcej, królewno. Tym samym zaskarbiając sobie mój szacunek, gdyż determinacja jest czymś co do mnie przemawia. Kto wie, gdzie ona cię zaprowadzi? Wybacz, królewno, spoufalenie się. Czasem me maniery nie są jeszcze tak dopracowane, jak bym chciał. - przeprosił, starając się dać odpór naporowi myśli. I choć rzeczywiście nie dążył wcześniej do kontaktu, to uważał, że winę w tej materii da się rozdzielić na więcej niż jedną osobę. Ponadto niełatwo mu było ją rozgryźć. Twierdziła, że się nie skarży, ale czym był ten monolog jeśli nie wyrzutem?
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Pią Lis 10, 2023 2:35 pm

Tak naprawdę królewna zdawała sobie z tego wszystkiego sprawę. Nie była bowiem równie niemądra co królewicz Finrod, a jedynie wycofana i nieco zamknięta w swoim świecie. Kiedy jednak długo milczysz i z uwagą obserwujesz dziejące się wokół ciebie wydarzenia, zaczynasz coraz więcej z nich rozumieć. Findis nie musiała się jednak zwierzać obcym ze wszystkich swych przemyśleń, bowiem nawet w stosunku do swej rodziny nigdy nie pozostawała zbyt wylewną osobą.
-Z ciekawości i chęci zdobywania wiedzy, jak mniemam? Bo chyba nie z przypływu nagłych uczuć religijnych - dopytała, choć domyślała się przecież odpowiedzi. W tym wszystkim trzeba było jednak przyznać lordowi Waymarowi, iż nie okłamywał księżniczki, a w istocie przynajmniej kojarzył niektóre fragmenty z Siedmioramiennej Gwiazdy. -Dlatego występkiem wobec Siedmiu jest niewykorzystanie naszych talentów. Szkoda iż nie wszyscy są tego świadomi - wspomniała, a w myślach oczywiście przewinęła jej się postać pana ojca, który to przecież niweczył cały potencjał swej córki, zabraniając odesłać ją do Domu Matki. -Mądry władca swój lud wychowa, a rządy rozumnego będą odznaczały się ładem - wyrecytowała bez chwili zastanowienia, gdy została zapytana o fragment, który jest dla niej ważny. -Spokój odnajduję w Mądrościach Staruchy, lordzie Waymarze -Zawsze lubiłam też zapiski o naszej marności i równości wobec tego co nieuchronne z Księgi Nieznajomego - dodała po chwili. Był to wybór zaskakujący jak na młodą dziewczynę, choć Findis już jako małe dziecko zdawała się być wyjątkowo poważną jak na swój wiek.
Nie zareagowała jakoś specjalnie, gdy lord Royce wypowiadał się na temat tradycji, choć przeszło jej przez myśl, iż wydaje się on być dość postępowym człekiem. Nie zamierzała mu oczywiście tłumaczyć, iż jej prośba nie wynikała z nadmiernej płochości, a bardziej z wrodzonej dumy.
-Nie potrzebuję waszej pomocy - odparła krótko. Była harda, czasem zbyt bardzo pewna siebie, a w kontaktach z ludźmi zdawała się też być oschła. Waymar nie mógł wiedzieć, iż wynika to z wychowania, jakie odebrała, a także z traumy, których zaznała ze strony króla Artysa. -Owszem, nie szukałam z wami kontaktu, lordzie Royce, ale dalej go nie poszukuję. Mogę tylko rzec, że nie wynika to z mojej niechęci do was - rzekła bardzo opanowanym głosem, który jak zwykle pozbawiony był emocji. -Pamiętacie zatem ten dzień? - zdziwiła się. Kto by przejmował się zachowaniem dziesięciolatki? Oczywiście nie zamierzała się tłumaczyć ze swego zachowania. Zresztą Waymar Royce był chyba na tyle rozumnym mężem, iż domyślał się, co za tym stało. A mimo wszystko królewna postanowiła jednak odpuścić. Ostatecznie jej celem nie było robienie sobie nowych wrogów, a może i dobrze byłoby znaleźć sobie kogoś, kto podobnym uczuciem darzył Jego Miłość. -Dobrze już, poddaję się - ogłosiła. -Chcecie mnie lepiej poznać, panie? Przyjdźcie zatem do septu z wieczora. Teraz winnam chyba odsiedzieć swą karę. Poza tym muszę się wreszcie przebrać - zaproponowała, patrząc się z niezadowoleniem na własne odzienie. Cały dwór wiedział, że najstarsza córka króla, choć nigdy nie słynęła z przesadnego strojenia się, to jednak zawsze jej wygląd był nienaganny. Teraz zaś Findis miała niepoukładane włosy i nieco przybrudzone szaty.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Waymar Royce Nie Lis 12, 2023 11:35 pm

-Nie ukrywam, że przyświecają mi ciekawość, pragnienie poszerzania wiedzy i lepszego poznania Andalów. Póki co Siedmiu nie dało mi znaku swej obecności czy sprawczości, chyba, że za takowy powinienem uznać andalskie sukcesy militarne. Z drugiej strony nasi bogowie byli podobnie milczący, dopuszczam więc myśl, że Siedmioramienna Gwiazda głosi słowa prawdy. - rzekł. Oczywiście był konwertytą, jak wszyscy Pierwsi Ludzie, którzy nie uszli w góry, ale na szczęście nikt nie mierzył gorliwości świeżo nawróconych. On sam nie dawał nigdy powodów, by domyślać się jego rozterek.

-Pełna zgoda. Niestety, wielu jest takich, którzy marnotrawią swoje zdolności. - odparł, choć nie miał na myśli nikogo konkretnego. -To trafny cytat. Ciekawe ilu andalskich władców dąży do tego, by realizować wytyczne Siedmioramiennej Gwiazdy. Mam tylko nadzieję, że przyszłe rządy księcia Feanora będą cechować się takim właśnie ładem, którego Dolinie szczególnie potrzeba. - wyrzekł z nadzieją, podrzucając tę myśl jakby mimochodem. Nadzieją oczywiście udawaną. O Feanorze Arrynie możnaby powiedzieć wiele, ale nie to, że sprawia wrażenie rozumnego. Choć był tego doskonale świadom, to uznał, że warto zasiać w księżniczce ziarno niepokoju. Kto wie, być może, jak głosi Siedmioramienna, nie umrze ono, ale wyda plon stokrotny.

Pokiwał głową, notując, iż Findis interesuje się treściami nad wyraz poważnymi jak na jej wiek. Byłby zaskoczony, septoni pewnie byli zszokowani, ale on zdążył się już przekonać, że Findis była nietypową osobą. Z drugiej strony lepiej czytać poważne, a przy tym noszące jakąś naukę treści, niż jakieś bzdury dla dorastających panien.

-W porządku. - odrzekł, wzruszając ramionami. -Ale wiedz, że nie zamykam tych drzwi, gdyby przyszło ci zmienić zdanie, królewno.
-Oczywiście, że pamiętam. Właściwie nie sądzę, by było to aż tak zaskakujące. Spróbuj postawić się na moim miejscu, królewno. Jeszcze kilka dni wcześniej sam byłem księciem i następcą mego królewskiego ojca. Teraz on nie żył, ja byłem wyzuty z królestwa, cały dwór patrzył na mnie jak na dzikusa, a informacja o małżeństwie ze mną spowodowała wyjście królewskiej córki z sali. To było ciężkie do przełknięcia, tym bardziej, że w przypadku naszego zwycięstwa pewnie byłbym najbardziej rozchwytywanym mężczyzną w królestwie. Ale przyznam, że bolał mnie całokształt tamtych wydarzeń, nie tylko odrzucenie przez dziesięciolatkę.- uśmiechnął się krzywo.
-Z chęcią więc będę ci towarzyszył, królewno. - rzekł, nie dodając, że pewnie uczyni to wizytę w sepcie dużo ciekawszą niż zazwyczaj.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Wto Lis 14, 2023 12:27 am

-To Siedmiu wybiera, czy i kiedy do nas przemawia. My możemy jeno być gotowi na ich głos - wspomniała, chcąc w ten sposób przynieść bratu w wierze ukojenie. Sama była oczywiście przekonana o tym, iż ona akurat została pobłogosławiona darem rozmowy z Siedmioma, ale z oczywistych powodów nie chwaliła się tym przed praktycznie nikim. Niegdyś popełniła ten błąd, za co spotkała się ze zdziwieniem i niezrozumieniem ze strony najbliższej rodziny. A że lord Waymar nawet nie był jej krewniakiem, to i nie należało mu zwierzać się ze zbyt intymnych spraw.
W temacie królewicza Feanora zaś nie zabrała głosu. Ciężko było jej rozgryźć pana na Runestone i prawdziwe znaczenie słów, którymi opisywał jej najstarszego brata. Findis pamiętała, że gdy była małą dziewczynką Feanor był raczej dla niej miły, choć nigdy przesadnie troskliwy. Zdecydowanie wolał spędzać czas ze swymi kompanami, aniżeli z młodszą o cztery dni imienia siostrą, która na dodatek prawiła głównie o sprawach natury religijnej. Królewna miała też wrażenie, iż brat bywał zazdrosny o uwagę, jaką ich wspólny ojciec okazywał właśnie jej, a nie swemu pierworodnemu. Gdyby to od niej zależało, Jego Miłość mógłby spędzać czas wyłącznie ze swym synem. W każdym razie dziwnym zdawało się jej to, iż lord Royce upatruje jakichś nadziei w księciu Feanorze. Findis mogłaby powiedzieć o bracie, że jest dobrym wojownikiem, ale nigdy nie nazywałaby go tym, który przyniesie Dolinie pokój i ład.
-Moje miejsce wcale nie było ciekawszym - zwróciła uwagę na kolejne słowa mężczyzny. Mimo wszystko rozumiała jego ból. Najwidoczniej decyzja Artysa Arryna niosła nieszczęście dla więcej niż jednej osoby. Findis nie zwykła jednak użalać się ani to nad swym losem, ani tym bardziej już nad cudzym. Zamiast tego wolała iść do swych komnat, zebrać myśli i obmyślić nową strategię działania.


Wieczór, zamkowy sept...

Sept w Księżycowych Wrotach nie zmienił się za wiele od czasu ucieczki królewskich dzieci. Findis ze smutkiem musiała przyznać, iż jego ściany nie runęły wraz z jej porażką, a nieliczni o tej porze wierni dalej z chęcią modlili się na kolanach. Królewna zjawiła się tam w towarzystwie dwóch sept, które miały chyba od teraz za zadanie strzec cnoty młodej panny. Król raczej nie przydzielił ich córce po to, aby nauczały ją świętych pism, które ona przecież mogła recytować z pamięci.
Findis zajęła miejsce z tyłu, siadając w jednej z pustych ław. Lubiła to robić, to jest obserwować to, co działo się wokół. Pozwalało jej to wyciszyć się i uspokoić pędzące myśli. Ze swoim zamyślonym wyrazem twarzy mogła wyglądać czasem upiornie, choć w tym chłodzie i zdystansowaniu dało się dostrzec też i jakieś piękno. Był to urok chłodnego zimowego poranka, który był szczególnie dostrzegalny w bladoniebieskich oczach królewny. Włosy zaś miała puszczone wolno, z wetkniętym za ucho białym kwiatem, który był kontrastem dla czarnej sukni, jaką założyła po swym powrocie na znak poniesionej klęski.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Waymar Royce Czw Lis 16, 2023 12:21 am

Cóż, pozostawało mu to zaakceptować. Ciekawe jak wielu było tych, którzy pomarli, nie słysząc od Siedmiu żadnego znaku? Było to podejście poniekąd podobne do Starych Bogów, którzy też preferowali cichą obserwację nad energiczne działania. Nie skomentował więc słów Findis, gdyż zdecydowanie nie zamierzał w rozmowie z nią kwestionować zasad jej wiary, której zresztą wydawała się zawsze gorliwą wyznawczynią.
-Wierzę, królewno. Przyznam, że chyba zbytnio zaprzątało mnie własne cierpienie, bym był w stanie dostrzec twoje. - odrzekł ze skruchą. Wszakże z pewnością dla religijnej dziewczynki, jaką Findis była kilka lat temu, małżeństwo z kimś z Pierwszych Ludzi z pewnością nie było szczytem marzeń. Nie umniejszało to oczywiście ciosów, które na niego spadły, ale dodawało im nowego kontekstu. Jako, że królewna wydawała się spieszyć do komnat, pożegnał się z nią i nie zatrzymywał jej dłużej.

Wieczór


Sept zawsze był dla niego bardziej miejscem zadumy, niż religijnego natchnienia. Rozważał tu bogów starych i nowych, ich obojętność wobec ludzkich losów i to, jak człowiek powinien się zachowywać w obliczu takich prawd. Przyznawał, że wiara Andalów kusiła swą prostotą, jasnym i logicznym podziałem aspektów i zorganizowaniem, podczas gdy wierzenia Pierwszych Ludzi przechodziły z pokolenia na pokolenie jego przodków, a także pozwalały się obyć bez wścibskich septonów. Gdy dotarł na miejsce, Findis już tam była. Wyglądała w tej sukni nad wyraz dobrze, ale darował sobie komplementy, których i tak słyszała wiele. Zamiast tego dosiadł się do niej i rzekł. -Witaj, królewno, w tych spokojniejszych okolicznościach. Skoro mogę lepiej cię poznać, to czy mogę zadać ci pytanie? Rozumiem, że uciekłaś z domu, królewno, by zostać septą, ale właściwie jak narodził się ten pomysł? Czy to pragnienie twego serca, królewno, czy może głos Siedmiu? Wszak wiele ról jest miłych w oczach Siedmiorga, więc jak go się stało, że postanowiłaś akurat wybrać los septy. - zapytał z ciekawością. Zwłaszcza, że takie kształtowanie własnego losu niezbyt pasowało do posłusznych córek andalskich władców.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Pią Lis 17, 2023 1:19 pm

Jedna z sept właśnie zapalała świecę pod figurą Staruchy, kiedy to lord Waymar zasiadł obok królewny. Findis zaszczyciła go krótkim spojrzeniem, które zdawało się być raczej odruchem niż chęcią spoglądania w kierunku mężczyzny. Nawet w odpowiedziach była skąpa, bowiem na przywitanie swego rozmówcy skinęła mu jedynie głową. Pozwoliła jednak zadać mu pytanie, jako że ostatecznie w tych celach się tutaj spotkali. Mimo wszystko dziewczyna skrzywiła się nieznacznie, bowiem była to dla niej dość intymna kwestia. Coś, z czym nie dzielisz się chętnie nawet z przyjaciółmi, a już z pewnością nie z człekiem, którego głównie znasz z widzenia. Ale skoro miała mówić o sobie...
-Głos Siedmiu rozbudził pragnienie mego serca, lordzie Waymarze - odparła, mocniej ściskając w ręce zdobiony egzemplarz Siedmioramiennej Gwiazdy. -Wielokrotnie śniłam, iż takie winno być me przeznaczenie. Jeśli to nie był znak od Siedmiu, to co w takim razie? Zresztą... chciałam im służyć. Z miłości, wdzięczności, a może też i z pragnienia wolności i spokoju. Są to dwie rzeczy, których paradoksalnie brakuje królewskim córom - westchnęła prawie niezauważalne. -Nie przepadam też za towarzystwem ludzi. W Domu Matki częściej rozmawiałabym z Siedmioma niż z jakimkolwiek człowiekiem - dodała. Nie chciała wspominać już, że nie za bardzo widziała siebie w innej roli. Każda z nich wymagałaby od niej rozmów i interakcji społecznych, a tych wolałaby unikać.
-Chcę stąd wyjechać - powiedziała nagle, będąc też po części zaskoczona własną szczerością. Chyba nigdy nie wypowiedziała tych słów na głos, choć od już wielu lat pragnęła uwolnić się spod ojcowskiego jarzma. Jeśli zatem nie powiódł się jej plan ucieczki, to mogła przecież opuścić Księżycowe Wrota nawet z lordem Waymarem. Ostatecznie bycie daleko od króla Artysa było celem nadrzędnym w stosunku do przyjęcia losu septy.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Waymar Royce Pią Lis 17, 2023 8:49 pm

Widząc lekkie skrzywienie na twarzy królewny, Waymar zastanowił się, czy aby nie poruszył tematu zbyt intymnego. Z drugiej strony jednak nie miał żadnych podstaw, by tak sądzić. Ot, zwykłe zagajenie na temat, który wydawał się być dla niej bliskim, a przez to naturalnym do lepszego poznania się. Lekko skrzywił kącik ust, słysząc, jak Findis unika odpowiedzi. Natomiast jej następne słowa były już bardziej interesujące. Ciekawe, czy rzeczywiście miała sny na ten temat, czy to bardziej zwykła przenośnia. A może po prostu tak mocno tego pragnęła, że wpływało to na jej senne marzenia? Ciekaw był, bo sam nierzadko miewał sny. Mniej lub bardziej realistyczne, o ludziach i miejscach, a czasami też takie, które później stawały się rzeczywistością. Z oczywistych powodów do tej pory z nikim o tym nie rozmawiał. -Śniłaś o tym wielokrotnie? To bardzo ciekawe, królewno. Słyszałem, że większość ludzi nie ma snów lub śnią im się jakieś bezsensowne drobnostki. Tymczasem ja też czasem miewam sny mocno związane z rzeczywistością, lub ukazujące prawdziwe postaci czy wydarzenia. - podzielił się z Findis czymś osobistym, po czym podrapał się po brodzie w zadumie nad naturą snów. O ile dziewczyna nie przesadzała lub o ile nie przeceniali swych marzeń sennych, to być może łączyło ich coś nietypowego.
-Czy to aż tak paradoksalne? Królewskie dzieci nie mają aż tyle swobody, jak się to niektórym wydaje. Choć jako kobietę, z pewnością dotyka cię to jeszcze bardziej, królewno. - rzekł, samemu dobrze wiedząc czym jest brak swobody i spokoju. -Właściwie bardzo rozumiem te wyjaśnienia. Może gdyby mi dane było bardziej odczuwać obecność bogów, to też szukałbym w nich ucieczki. Ludzie nierzadko okazują się rozczarowujący przy bliższym poznaniu. - rzekł, wzruszając ramionami. Osobiście miał też wrażenie, że dwór Artysa przyciągał trochę miernot, kręcących się wokół pańskiego stołu, z którymi również nie chciał mieć wiele do czynienia.
Po jej następnych słowach, wpierw miał wrażenie, że się przesłyszał i zamarł bez ruchu. Skąd takie nagłe wyznanie? -W porządku. Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić więcej, królewno. Wyjedziemy wkrótce po naszym ślubie. Gwarantuję ci, że Runestone jest spokojniejszym miejscem. - rzekł spokojnie. Czuł, że nie powinien naciskać; zamiast tego, tak jak obiecywał wcześniej, zaoferował swoje wsparcie.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Nie Lis 19, 2023 12:35 am

-Tak - potwierdziła wielokrotne powtarzanie się swych snów. Zaraz też zamrugała kilka razy w odpowiedzi na to, co przed chwilą usłyszała. To niemożliwe, aby i do przedstawiciela Pierwszych Ludzi, zwykłego neofity, który miał zapewne za nic swą nową wiarę, również przemawiało Siedmiu. Cóż zatem by stało za takimi znakami? Demoniczność starej wiary i tych niemych bogów? A może to Findis sama oszalała i wcale nie słyszała głosu swego boga? Bez względu na prawdę królewna zdawała się być ewidentnie zaskoczona. -Sny o tym, co było, o tym, co jest, albo i nawet o tym, co było? - zapytała wreszcie. -Wiedziałam, że moja ucieczka z Gulltown się powiedzie. Wyśniłam to - zdradziła. Do tej pory uważała to za zachętę od samej Matki na Górze i Staruchy do tego, aby wreszcie zacząć wypełniać swe przeznaczenie. Jeśli jednak stały za tym mroczniejsze siły, to czyż nie zależało im właśnie na tym, aby zwieść jej młode serce i skierować na nikczemne ścieżki? Choć była to nieco przerażająca perspektywa, to Findis nie czuła nie strachu, ni obrzydzenia. Podeszła do tego zupełnie na chłodno.
-Jako kobietę? - zdziwiła się. Nigdy nie traktowała swej płci jako ograniczenia. Oczywiście zdawała sobie sprawę z dzielących ją od mężczyzn różnic, ale nigdy nawet nie próbowała się z nimi stawiać na równi. Niewiasty były... inne. Po prostu inne. W jej wojowniczym rodzie czasem i one sięgały po miecz, ale królewna interesowała się raczej spokojniejszymi zajęciami. -Czy jako trzeci syn miałabym łatwiejsze życie? Nie sądzę - dodała, aczkolwiek po dłuższym zastanowieniu może i coś w tym było. Na kolejnego chłopca król Artys zapewne nie zwróciłby większej uwagi, ale wtedy jej ukochaną siostra, Rowena, zostałaby przed nim samotna i zupełnie bezbronna. -Dokładnie. Ludzie zawsze rozczarowują. Teraz chcecie mnie poznać, panie, ale prędzej czy później ja również was rozczaruję. Nie podzielam waszych zainteresowań, starcia rycerzy mnie zwyczajnie nużą. Nie odczuwam też potrzeby obdarzania mężczyzn jakimkolwiek uczuciem. Nie znajdziecie w mej osobie ni kompana, ni kochanki, ni dobrej żony - przyznała, nie pozostawiając lordowi Waymarowi żadnych złudzeń. Findis mogła uczynić jeno tyle, iż nie zamierzała mu się stawiać czy prowadzić z nim o coś boje. W zasadzie to planowała zaszyć się w sepcie, dni spędzać na modlitwach i czytaniu ksiąg, zarządzaniu domem, albo też opiece nad zwierzętami.
Wiedziała, że swymi kolejnymi słowami sprawiła, iż tematyka zrobiła się nieco ciężka. Na szczęście jej rozmówca nie oczekiwał żadnych wyjaśnień, choć i tak by ich nie dostał. -Jego Wysokość obiecał wam to, lordzie Waymarze? - dopytywała. Wiedziała bowiem, iż lord Royce już dawno przekroczył wiek, w którym jest się zdolnym, aby przejąć samodzielne rządy. Mimo to jej królewski ojciec wciąż przetrzymywał swego wasala na dworze. -Nie będę tam raczej zbyt lubiana. Jestem czystej krwi Andalką - zauważyła. W Księżycowych Wrotach może i nie miała spokoju, ale przynajmniej nie była wśród ludzi, którzy utracili swą pozycję na rzecz jej rodziny. W zasadzie w Runestone wciąż mogło mieszkać dużo domowników, którzy pamiętali jeszcze dawne życie. Findis nie zależało co prawda na wielbieniu jej przez poddanych, ale wrodzona duma nie pozwoliłaby jej na znoszenie jakiegoś niestosownego traktowania.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Waymar Royce Wto Lis 21, 2023 7:47 pm

-Tak. - pokiwał poważnie głową. -Nie dziwiłem się, śniąc o Bitwie Siedmiu Gwiazd, gdyż takie wydarzenia odciskają się piętnem na duszy i umyśle. Zdziwienie przyszło, gdy wyśniłem te fragmenty, w których nie brałem udziału; gdy w snach poznałem osoby, które dopiero miałem spotkać i miejsca, które dopiero miałem odwiedzić. Nie wiem, dlaczego mam takie sny, ale najwyraźniej nie tylko ja. - rozwinął temat. Najwyraźniej ich dar nie wynikał z wiary, płci, czy pochodzenia, a więc... skąd właściwie się wziął? I kogo o to pytać? -Nie wiem czy nie byłoby najbezpieczniej, gdybyśmy zachowali nasze sny dla siebie. Jeden uzna je za głos Siedmiu, a inny za podszepty Lorda Siedmiu Piekieł. -zaproponował. Kto wie, może trafiłby się ktoś nadgorliwy i mogliby mieć problemy.
-Wydaje mi się, choć mogę się oczywiście mylić, że to do dobrego wychowania dziewczynek na dworze przywiązuje się większą wagę, by potem stanęły w sepcie jako posłuszne żony swych mężów. I przyzwala im się na mniejszą swobodę. - odparł, po czym uśmiechnął się na jej pytanie o bycie trzecim synem. -A czy książę Finrod miał w życiu ciężej od ciebie, królewno? Czy ktoś usilnie go poszukuje? Trzecim synem pewnie przejmowano by się jeszcze mniej. - odparł argument z pewnością w głosie. Faktem było, że brak Finroda nikomu z oczu snu nie spędzał.

-Cóż, być może jakoś pogodzę się z faktem, że nie będziesz entuzjastycznie dopingować mnie na turniejach. Nie wymagam uczucia od kobiety, która zostaje moją żoną z przymusu. Być może z czasem się pojawi, kto wie. Pewnie kilka lat temu nie przypuszczałabyś, królewno, że uciekniesz  z Księżycowych Wrót, a jednak się wydarzyło. A kompana właściwie już znalazłem, nawet jeśli to dopiero początek naszej znajomości. Właściwie od dłuższego czasu z nikim nie zamieniłem tyle słów naraz co z tobą, królewno. - stwierdził. Czy przejmował się deklaracjami piętnastolatki? No średnio. Nawet jeśli jej się nie odmieni, to zakładał, że jakoś mógłby z tym żyć. Już i tak na dworze czuł się osamotniony, więc w sumie co to za różnica?
-Tak, obiecał. Po ślubie moja dworska niewola się zakończy. - rzekł spokojnie i zgodnie z prawdą, choć w środku przepełniało go związane z tym faktem szczęście.
Spojrzał na nią zaskoczony, słysząc jej następne słowa. Właściwie do tej pory się nad tym nie zastanawiał, ale może coś było w tym co mówiła.-Będziesz nie tylko czystej krwi Andalką, ale i moją żoną. A jako Pani Runestone będzie należał ci się odpowiedni szacunek. Nie miej, królewno, moich poddanych za dzikusów - potrafią się zachować. A jeśli nie, będą mieć ze mną do czynienia. - odpowiedział twardo. Nie wiedział, czy dla Findis istotna jest sympatia jego poddanych, ale był pewien, że nie pozwoli na żadne uchybienia względem niej. Choćby z tego powodu, że uderzając w żonę lorda uderza się w niego samego.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Pią Lis 24, 2023 5:56 pm

-Właśnie od tego się u mnie zaczęło - wyznała. -Od Bitwy Siedmiu Gwiazd. Nim mój pan ojciec zdążył nawet pomyśleć o zjednoczeniu Andalów, ja w swych snach zobaczyłam, co się wydarzy. Jednakże byłam dzieckiem i nie wiedziałam, co to wszystko miało oznaczać - opowiadała. Lord Royce mógł dostrzec w swej przyszłej żonie pewną zmianę zachowania. Jak do tej pory Findis Arryn zdawała się być zimnym kawałkiem lodu, którego praktycznie nic nie porusza. Kiedy jednak jęli rozmawiać o snach, dziewczyna jakby momentalnie się ożywiła. Oczywiście dalej nie było w tym zbyt wielu emocji, ale jak na nią było to dość zaskakujące. Zapewne było to spowodowane to, iż ktoś wreszcie zechciał jej wysłuchać. Ojciec nie chciał słyszeć o podobnych rzeczach, matka wolała mieć normalną córkę, a bracia wierzyli, iż Findis z tego wyrośnie. -Ja już rozmawiałam z septonami, lordzie Waymarze - przyznała. -Żaden z nich nie widział niczego niebezpiecznego w podobnych wizjach. Niestety też żaden nie umiał mi potwierdzić tego, iż pochodzą one od Siedmiu - rzekła, coraz lepiej chyba rozumiejąc, że przez swoje nazbyt pobożne zachowanie nie sprawiała wrażenia trzeźwo myślącej osoby. Jednak wbrew pozorom Findis przeważnie kierowała się rozumem, a głęboka religijność wynikała z potrzeby znalezienia sobie tarczy przed rzeczywistością.
-Tak, w istocie tak jest. Nigdy mi jednak to nie przeszkadzało. Septy i tak twierdziły, iż mnie nie trzeba wychowywać, albowiem sama narzucam sobie zbyt dużo ograniczeń - odparła. Ale co do dalszych kwestii musiała przyznać mężczyźnie rację. Ojciec jakoś niespecjalnie przejmował się zniknięciem Finroda, choć ten był przecież jego synem. -Jednakowoż... będąc synem, nie miałabym uwagi Jego Wysokości. To byłoby więcej niż spełnienie marzeń - przyznała otwarcie. Findis zdawała się bowiem nie kryć z tym, iż niekoniecznie podoba jej się to, jakimi względami obdarza ją król Artys.
Królewna nie była dzieckiem; wiedziała, iż w ich stanie małżeństwa z miłości są raczej ewenementem. Oczywiście z czasem między małżonkami pojawiało się jakieś uczucie, ale często wynikało ono z obowiązku lub przywiązania. Jej właśni rodzice przecież również nie pobrali się ze względu na łączące ich uczucie, a Findis nigdy nie widziała, aby królowa Aelinor sprzeciwiła się swemu panu mężowi. Może tylko raz, gdy ten umyślił sobie, iż ich najstarszą córę wyda za kogoś z Pierwszych Ludzi. -O ile dopuszczą cię do nich, panie. Nie jesteście przecież pasowani - postanowiła zwrócić uwagę na tę kwestię, zostawiając bez komentarza uczuciowe tematy. Zaraz jednak nieco złagodniała, słysząc, jak to lord Waymar przyznaje się do nieposiadania zbyt bogatego życia towarzyskiego. -Wygląda na to, że obydwoje czujemy się osamotnieni na królewskim dworze, choć z innych powodów - zauważyła. -Mój pan ojciec zapewne nie przypuszczał, iż moglibyśmy znaleźć wspólny język i stanowić zgodne małżeństwo. Byłoby miło utrzeć mu królewskiego nosa - przyznała, a cień uśmiechu pojawił się na jej twarzy. Może właśnie to ją najbardziej przekonywało? Perspektywa pokazania Artysowi, iż rzeczywistość nie będzie wyglądała tak, jak on to sobie umyślił.
-A z nią wraz i moja - odparła w temacie dworskiej niewoli. -O ile wy mnie nie uwięzicie, panie - zdobyła się nawet na lekki żart. Gdy się uśmiechała, nie wyglądała tak chłodno i przerażająco. -Przyznam, iż mimo swego wieku i płci nie lubię, gdy lekceważy się moje zdanie - zdradziła, ale można się już było tego domyślać. -Niewłaściwe ukaranie tego knura, Graftona, było jedną z przyczyn, dla których zdecydowałam się wziąć sprawy we własne ręce. Chyba nie podziękowałam wam za próbę obrony mojej osoby przed tym pijakiem - przypomniała o tym paskudnym dniu, gdy Sebastion składał jej odrażające propozycje.
Miło było słyszeć, że choć jedna osoba chciała ją szanować. Oczywiście lord Royce teraz musiał tak mówić, jako że rozmawiał z córką swego seniora, ale coś Findis mówiło, iż nie były to puste słowa. -Myślałam bardziej o twojej rodzinie, panie. Ale wierzę, że wasza interwencja nie będzie konieczna. Widzę też, że bardzo się staracie. Chyba rzeczywiście brak wam przyjaciół - rzekła, a dopiero po chwili zdała sobie sprawę, iż mogło to brzmieć jak kpina. -Wybaczcie, nie to miałam na myśli. Bardziej to, że nie musicie zabiegać o moje względy. Wymagany szacunek i tak wam okażę - obiecała. Co by nie mówić, Findis Arryn może i była osobą dumną, ale też dość dobrze wychowaną. Niestety ewidentnie nie chciała okazywać żadnych emocji. Albo była to jej zbroja przed światem, albo też rzeczywiście była nieczułą osobą.


Ostatnio zmieniony przez Findis Arryn dnia Pon Lis 27, 2023 9:10 pm, w całości zmieniany 1 raz
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Waymar Royce Sob Lis 25, 2023 8:53 am

-Bitwa przyśniła mi się już po fakcie. Mój ojciec widział we mnie następcę, więc gdyby było inaczej, to może wziąłby moje słowa pod uwagę. - rzekł, wzruszając ramionami. Ciekawe, czy bitwa rzeczywiście mogła potoczyć się inaczej, gdyby odpowiednio wcześnie przyśnił mu się jej przebieg. Cóż, na to wpływu nie miał, więc i obwiniać się nie było sensu. Natomiast Findis wydawała się snami mocno zainteresowana, co było miłą odskocznią od jej zwyczajowej obojętności.
Pokiwał głową na słowa Findis. Pogadała to pogadała, dobrze, że nie wylądowała na stosie. A zdanie septonów średnio go interesowało.
-Skoro tak, to w porządku. Cóż, jeśli sny te pochodzą od Siedmiu, to choć rozumiem, czemu wybrali ciebie, pani, to nie mam pojęcia, cóż widzieli we mnie. Ale niezbadane są wyroki boskie, jak to mawiają. - stwierdził, powątpiewając, by jego dar pochodził akurat od Siedmiu. Z drugiej strony byli kandydatem dobrym jak wszyscy inni, więc i tego wykluczyć nie mógł.
No tak, Findis nie wydawała się kimś, kto mógłby sprawiać septom problemy. No, przynajmniej do tej pory. Natomiast jej kolejne słowa było nieco zaskakujące i nie brzmiały jak zwyczajny bunt córki przeciwko ojcu. -Z boku sprawia wrażenie wzorowego rodzica, ale widzę, że byś się z tym nie zgodziła, królewno. - rzekł w reakcji na jej niespodziewane słowa.
-Ach, oczywiście masz rację, królewno. - odparł, reflektując się. Sprawa była tak oczywista, że miał ochotę ukryć twarz w dłoniach, pomijając fakt, że unikał tak ostentacyjnych gestów. -Chyba spędziłem tyle czasu na andalskim dworze, że zaczynam myśleć innymi kategoriami. No cóż, niewykluczone, że kiedyś dostąpię pasowania. - odpowiedział. Właściwie przez wojnę miał większe doświadczenie niż niejeden świeżo pasowany rycerzyk, ale wątpił by zasługi w zabijaniu Andalów poczytano mu za honor przy nadaniu tytułu rycerskiego. Z drugiej strony, póki co niespecjalnie zależało mu, by dołączać w rycerskie szeregi.

Sam lekko uśmiechnął się na jej słowa, co i dla niego nie było stanem częstym. Potwierdziła obserwację, że oboje są osamotnieni, ale miała przy tym nader ciekawe wnioski. -Owszem, bardzo miło. Chętnie przyłożę do tego rękę, pani. - dodał, świadom, że przyłożyłby rękę do wszystkiego, czym mógłby uprzykrzyć życie Artysowi Arrynowi.
-Mam nadzieję, że w przeciwieństwie do co poniektórych, nie muszę zatrzymywać przy sobie ludzi przemocą. Ale i tak nie jestem zwolennikiem poglądu, by córki płaciły za grzechy ojców. - rzekł żartem na jej żart, parafrazując Siedmioramienną Gwiazdę. Przyszło mu przez myśl, że dziewczynie bardzo ładnie z uśmiechem i zdawał sobie sprawę, że gdyby spuścił fantazję ze smyczy, mógłby zacząć ją sobie wyobrażać w różnych konfiguracjach. Choć niekoniecznie z Ibbeńczykami.
Zacisnął zęby, gdy mowa była o Graftonie. Szczerze nie cierpiał byłego lorda Gulltown, jak i innych rozpustników i głupców. -Ten wieprz powinien stracić język już dawno temu. Żałuję, że ja nie mogłem mu go odciąć. Nie musisz dziękować, królewno, chętnie pobiłbym go ponownie. Mam tylko nadzieję, że kiedyś znajdzie się na Murze, gdzie porządnie odpokutuje za swoje przewiny. - rzekł, poirytowany samym istnieniem Sebastiona Graftona. Po co Siedmiu stworzyło takie coś?!

-Na ile znam mą rodzinę, mogę rzec, że uważam, że cię zaakceptują. - zapewnił szczerze. Następny cios był celny. Właściwie miał przyjaciół wyłącznie wśród Pierwszych Ludzi, a na dworze samotność potrafiła mocno doskwierać. Z drugiej strony przywyknął już do niej i otoczył się w niej przed światem.-Doceniam, królewno. To nie tak, że chcę zaprzyjaźnić się na siłę. Gdyby tak było, pewnie znalazłbym wspólny język z twoim starszym bratem. Po prostu wydałaś mi się na tym dworze chyba najciekawszą osobą. - wyznał na podstawie ich rozmowy.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Pon Lis 27, 2023 9:08 pm

Czyż rzeczywiście byli w prawie, aby przewidywać wyroki Siedmiu? Cóż pozwalało im w ogóle myśleć, iż są w stanie to czynić? Czy królewna zgrzeszyła pychą, sądząc, że zna wolę bożą i właśnie dlatego los odwrócił od niej swe radosne oblicze? A może prawda była bardziej brutalna? Być może... żadni bogowie tak naprawdę nie istnieli, albo zwyczajnie nie przejmowali się dziejami swego stworzenia. Czy takie wątpliwości czyniły już z Findis heretyczkę?
-Prędzej opróżnimy morza i oceany, aniżeli pojmiemy naturę i zamysły boga - rzekła księżniczka. -To słowa jednej z sept, która uczyła mnie czytać. Nie wiem, czy winniśmy zajmować nasze myśli takimi sprawami, lordzie Waymarze. Najwidoczniej jest to poza sferą naszego pojmowania - powiedziała, ewidentnie nie chcąc zastanawiać się głębiej nad bożą istotą. Jeszcze panna odkryłaby, iż lepiej zawierzać własnemu umysłowi niż kaprysom Najwyższego, i co by było?

Waymar Royce oczywiście nie mógł wiedzieć, iż swymi następnymi słowami sprawił ogromny ból królewnie, jak również sprawił, iż ponownie nawiedziło ją uczucie strachu. A choć dziewczyna widocznie zesztywniała i spoważniała, to nie chciała dać po sobie poznać, iż aż tak ją to dotknęło. Jednakże oto teraz jęła przypominać sobie wszystkie te sytuacje, gdy zostawała z panem ojcem sam na sam. -Nie jesteście głupcem, lordzie Waymarze - odezwała się wreszcie, lecz jej ton był lodowaty niczym ostry zimowy poranek. -Gdyby było to jeno zwykłe uchylanie się córki od obowiązków narzuconych przez rodzica, to czyż reagowałabym w podobny sposób? - zapytała, aczkolwiek nie oczekiwała żadnych odpowiedzi. -Nigdy więcej nie mówcie o tym człowieku w mojej obecności w podobny sposób - dodała, dając bardzo czytelny sygnał, iż Artys Arryn wcale takim wzorowym rodzicem nie był.
-Jeżeli rzeczywiście myślelibyście o rycerskim stanie, lordzie Waymarze, to najlepiej porozmawiajcie z mym wujem. Ser Jaime to wzór andalskiego rycerza - doradziła, aczkolwiek zdawała sobie sprawę, że w jej kulturze rycerze zwykle zaczynali od giermkowania w młodym wieku. Cóż, lord Royce był ewidentnie za stary na zostanie giermkiem, ale kto wie, może kiedyś dostąpi zaszczytu pasowania. Findis było to całkowicie obojętne.

Findis już z grzeczności nie chciała przypominać mężczyźnie, że w zasadzie to ona sama nie będzie przy nim z własnej i nieprzymuszonej woli. Chociaż tutaj rzeczywiście nie lord Runestone był tym, który przymuszał dziewczynę do małżeństwa. -W takim razie mogę czuć się bezpiecznie - zauważyła tylko. Nigdy nie myślała o tym, że jej przyszły pan mąż mógłby się mścić na jej ojcu poprzez znęcanie się nad nią. -Nie myślałeś, panie, o zemście? - zagadnęła nagle. -Łatwo byłoby zranić Jego Wysokość poprzez uderzenie w jego ulubione dziecko - zauważyła. Nie uszło jej także uwadze to, że jej rozmówca coraz śmielej podnosi na nią wzrok. -Czy jestem piękna, panie? - zapytała, celowo przekraczając pewne granice. Bynajmniej nie chodziło jej o własną próżność, a jedynie o wprowadzenie mężczyzny w zakłopotanie.
-Jego Wysokość postanowił mu jednak ponownie wybaczyć - odparła na wspomnienie rudego rozpustnika. -Ale nie ma co mitrężyć na niego swych sił. Kiedyś dostanie to, na co sobie zasłużył - zawyrokowała. O niektórych sytuacjach i widokach lepiej zapomnieć, jak na przykład o widoku nagiego lorda Sebastiona. Absolutnie odrażające.

Czy aż tak bardzo zależało królewnie na akceptacji jej osoby przez obcych ludzi? Niekoniecznie. Zawsze wymagała tylko szacunku, niekoniecznie miłości. -Z Finrodem, tak? Z pewnością ciekawie opowiadałby o grumkinach, snarkach czy tam innych demonach - uśmiechnęła się nieco złośliwie. -A może z Feanorem? Z wiekiem staje się coraz bardziej podobny do naszego ojca. To może królewna Rowena? Ma wolny umysł i szalone pomysły - kontynuowała swój niewinny żart. -A tak naprawdę to bardzo dziękuję. Nie wiem czemu, ale ludzie myślą, że potrafię mówić jedynie o Siedmiu. Zabierzcie mnie, panie, kiedyś na polowanie, to może coś jeszcze o sobie zdradzę - mówiła dalej, sama nie wiedząc, kiedy dała się wciągnąć w tę gierkę.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Waymar Royce Sro Lis 29, 2023 1:20 am

Pokiwał głową, słysząc słowa dziewczyny. -I słusznie prawiła. Mam wrażenie, że moi pobratymcy już dawno doszli do podobnych wniosków. Choć trzeba przyznać, że mieli zdecydowanie mniej do interpretacji. - stwierdził, zwracając uwagę na niedostatki wiary Pierwszych Ludzi. -Masz rację, królewno, nic nam z tego nie przyjdzie. Choć sądzę, nawiązując do naszej wcześniejszej rozmowy, iż sny te są potencjałem, z którego winniśmy korzystać nadal. Kto wie, kiedy i do czego nam się przydadzą. - rzekł. Nawet nie wnikając w naturę ich daru, można było próbować z niego korzystać. Ciekawe czy dałoby się go rozwinąć w przyszłości.

Rad byłby z komplementu, gdyby nie zwrócił uwagi na ton, którym został on wypowiedziany. Nie wiedział, co zaszło między królem, a jego córką, ale postanowił ugryźć się w język i nie drążyć tematu. -W porządku, królewno. Nie mam chęci mówić o nim w żaden sposób. - odparł.
-Z pewnością to rozważę, dziękuję za radę, pani. Twój wuj zaiste zasłynął jako wielki rycerz. - rzekł, rad ze zmiany tematu. Była to dla niego obecnie kwestia całkowicie obojętna, aczkolwiek przyznać musiał, że Corbray nie tylko sprawnie władał mieczem, ale był też całkiem porządnym człowiekiem. I to nawet nie "porządnym jak na Andala" tylko po prostu. Co nie znaczyło, że obecnie spieszyło się Waymarowi do jakiegoś pasowania.

Nie skomentował kolejnych słów, zgadzając się z tym, że mogła czuć się bezpiecznie. Nie było bowiem jego celem nastawianie na życie nastolatki. Jego oczy zabłysnęły natomiast przy kolejnym pytaniu. Zaśmiał się cicho, po czym rzekł głuchym głosem.
-Czy nie myślałem? Myślałem o tym każdego poranka i każdego wieczoru przez pierwszy rok po bitwie. Myślałem, spacerując po murach stolicy i oceniając ich słabe punkty, a także powalając andalskich młodzieńców na treningu i wyobrażając sobie tryskającą z nich posokę. Myślałem, przypominając sobie dzień, w którym ulice Gulltown spłynęły andalską krwią i dzień bitwy, w której odparliśmy sześć waszych ataków, nim ponieśliśmy klęskę. I wiesz, do jakich wniosków doszedłem, królewno? To nie może się udać. Kochałem mego ojca, poszedłem za nim w piekło i choć przegraliśmy, to nie mogę go za to winić. To był jedyny moment, kiedy mogliśmy odwrócić andalski przypływ. Nie zaryzykuję życiem mej rodziny i moich pobratymców dla prywaty i nie wciągnę Doliny w krwawą wojnę, w której Pierwsi Ludzie mogą jedynie cierpieć i umierać. Czas zemsty minął, królewno, a mój gniew ostygł. - zakończył, przez chwilę pozostając w ciszy.
-Tak. - odparł niewzruszony. -Choć jestem pewien, że doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, królewno. - odparł. Wszak i ona nie była głupcem. Przy odpowiedzi spojrzał na nią i wyobraził ją sobie nagą i wijącą się pod nim. Właściwie to nie mógł już doczekać się ślubu i nadchodzącej po nim nocy.

-Niestety. Cóż, nie jestem w stanie dosięgnąć go w żaden sposób. Pozostaje mi nadzieja, że twe słowa staną się rzeczywistością, pani. - rzekł, zamykając wątek Graftonów.

Skrzywił się, wspominając Finroda i jego bzdurne historyjki. -Prawdę powiedziawszy myślałem o Feanorze. Ale chyba rzeczywiście masz rację, królewno. - skrzywił się na myśl o podobieństwie dziedzica do monarchy. -Prawdę powiedziawszy, wolę szybkie umysły. - teraz to on sam uśmiechnął się lekko, odbijając żart w jej kierunku. -Ludzie rzadko chcą przebijać się przez zewnętrzne fasady. Chętnie to uczynię, gdyż teraz jestem zaintrygowany, pani. - skłonił się lekko, zadowolony z dynamiki ich relacji.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Findis Arryn Wto Gru 05, 2023 12:16 pm

Prawdę mówiąc, królewnę niewiele interesowało to, jak bogów pojmowały plemienia obce Andalom. Wszyscy oni i tak byli jeno dziećmi błądzącymi we mgle. A czyż nie mogło być tak, iż to jeden i ten sam bóg objawia się nie w siedmiu, a w dziesiątkach lub nawet setkach aspektów? Niegdyś jeden z duchownych rzekł jej, iż cyfra siedem jest zaledwie uproszczeniem boskiej natury. Na tematy teologiczne Findis mogła prowadzić długie dysputy, ale nie mówiła przecież z septonem, a z mężczyzną wychowanym w innej kulturze. Fakt, lord Royce zaskoczył ją nieco swoją religijną wiedzą, ale widać było, że posługa Siedmiu nie leży w kręgu jego zainteresowań. Zgodziła się z nim za to w kwestiach ich niezwykłego daru, a zresztą i tak raczej nie rozpowiadała o swych talentach na lewo i prawo.
Księżniczce bardzo spodobało się, że jej rozmówca nie nastawał na nią i nie próbował wydusić więcej informacji odnośnie jej relacji z królem. Dzięki temu Findis zdołała odpędzić od siebie ponure myśli, zamknąć je na dole swego umysłu i spróbować funkcjonować względnie normalnie.
-Ser Jaime to dobry człowiek – zgodziła się z mężczyzną. –Gdy Księżycowe Wrota jeszcze nie istniały, a Jego Miłość wojował za andalską sprawę, często byłam wysyłana wraz z panią matką i siostrą do Heart’s Home. Wuj zawsze nas dobrze traktował, a mój dziad, lord Corbray, uwielbiał mnie – uśmiechnęła się na wspomnienie krewnych. Dziwne to było, albowiem dziewczyna rzadko kiedy wydawała się być tak zadowolona. Najwidoczniej z rodziną matki dogadywała się nieraz lepiej niż z rodzonym ojcem, choć często tak przecież bywało, że dziadkowie skłonni byli do pobłażania swym wnukom. Z drugiej strony Findis wydawała się być osobą, która sama narzuca sobie wiele reguł i restrykcji.
Z kolei z pozoru szybkim pytaniem o zemstę królewna natchnęła chyba lorda Waymara do większych zwierzeń. Czy słowa mężczyzny ją poruszyły? Oczywiście, ale z pewnością nie przeraziły. Nie była bowiem płochą dziewką, która milknie, słuchając podobnych rzeczy. Miast przeczekać spokojnie, aż Royce zakończy swoją przemowę, Findis wpatrywała się w niego prawie że urzeczona. Było to o tyle niepokojące, że po raz pierwszy od początku ich rozmowy patrzyła się wprost na niego, nie uciekając nigdzie wzrokiem. W jej jasnych oczach tańczyły iskierki podekscytowania, a w sercu paradoksalnie przebudzała się dzika chęć… zemsty. –Nigdy nie słyszałam, by ktoś mówił z taką pasją – przyznała, gdy zapadła cisza. –Ojciec byłby z ciebie dumny, panie. Twe słowa pokazują, że jesteście nie tylko dobrym wojownikiem, ale też mądrym przywódcą – mówiła dalej, będąc sama zaskoczona swoją uprzejmością. –Nie przyzwyczajajcie się. Zwykle nie prawię ludziom komplementów – wyjaśniła po chwili.
Jeśli zaś szło o pytanie dotyczące urody i udzieloną przez lorda odpowiedź, to królewna zareagowała kamiennym wyrazem twarzy. Wydawała się nie być zdziwiona, albo przynajmniej perfekcyjnie to ukrywała. –Nie jestem próżną osobą, panie, ale mam też oczy. Zapewniam was, że gdybym rzeczywiście pragnęła takich przygód, o jakie mnie posądzają, to znalazłabym i siedemnastu chętnych, choć już nie Ibbeńczyków – pokusiła się o nieco swawolny żart. –Nie patrzcie się tak na mnie, panie. To nie uchodzi – zganiła go, gdy zbyt długo nie odwracał wzroku. –O czym teraz myślicie? – zadała mu kolejne z pozoru nic nieznaczące pytanie, które jednak miało swój ukryty cel, a jednocześnie pokazywało, iż Findis nie jest do końca taka niewinna i dobra. Z premedytacją podpytywała go o jego myśli, podczas gdy sama mogła przypuszczać, w jakim kierunku one wędrują. Ona natomiast poczęła myśleć o jedynym człowieku, do którego mogła kiedyś coś poczuć. Z jakiegoś dziwnego powodu wydawało jej się bowiem, że ser Lambert mógłby wyciągnąć ją z ojcowskiego więzienia.
-I oto właśnie moje rodzeństwo – uśmiechnęła się nieznacznie, doceniając żarty lorda Runestone. Musiała jednak przed sobą przyznać, że choć z braćmi miała niezbyt mocne relacje, to siostrę kochała ponad wszystko. –Im mniej ludzi do siebie dopuszczamy, tym rzadziej jesteśmy ranieni – odparła w końcu. –Gdy nie znają moich prawdziwych myśli, mogą uważać mnie za nikłe zagrożenie – mówiła dalej, choć nagle się zreflektowała. –Chyba za dużo powiedziałam… – rzekła, zdając sobie sprawę, że zaczynała się otwierać przed zupełnie obcym sobie człowiekiem.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona) Empty Re: Retrospekcja - Królewna Findis i Siedmiu Ibbeńczyków (Zakończona)

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach