Przedpola Wyl
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Dorne :: Wyl
Strona 2 z 2 • Share
Strona 2 z 2 • 1, 2
Przedpola Wyl
First topic message reminder :
Przedpola zamku Wyl to głównie umiarkowanie suche równiny i wrzosowiska, poprzetykane niekiedy kilkoma cyprysami i platanami. Wśród suchych traw dostrzec można także akacje czy krzaki jałowca. Tutejszej roślinności wody dostarczała, spływająca z Czerwonych Gór rzeka Wyl, wpadająca na do zatoki Morza Dorne na wschodzie. Bliżej zamku znajdowały się proste zabudowania oraz gospodarstwa wykonane z drewna i piaskowca.
Ostatnio zmieniony przez Serwyn Flowers dnia Sro Lip 07, 2021 11:30 pm, w całości zmieniany 8 razy
Serwyn Flowers- Liczba postów : 9
Data dołączenia : 05/07/2021
Re: Przedpola Wyl
15/10/11 PZ
Wyruszyli ósmego dnia owego księżyca, jechali szybkim tempem na tyle by nie pomęczyć zbytnio zwierząt, ale jednak trochę sobie nadrobić - ot, lepiej trochę pognać, a potem się powylegiwać w przytulnych miejscach, a nie jechać do porzygu przez praktycznie cały tydzień.
Po drodze jak kto im się trafił pod bronią, to zaczepiali. Znaczy przywitać się, nieść wieść, że Książę Selwyn dziarskim krokiem rusza na front, a wszyscy chętni się przyłączyć lub liczący na żołd są mile widziani. Chociaż jak był jakiś oddział lokalnych lordów, to ich tam nie namawiali - w końcu już służą, to kto inny już lordów do słusznej sprawy werbował będzie, o ile sami nie ruszą z chęcią. Jak mieli po drodze dużo spotkań, to trzeba było nadgonić, a może i ten dzień albo dwa dni później dotarli.
Po wszystkim można było uzupełnić wino w bukłakach i wracać pod Yronwood robiąc po drodze jakieś drobne manewry dla poćwiczenia zwiadu.
Szelma- Liczba postów : 28
Data dołączenia : 29/06/2021
Re: Przedpola Wyl
10/12/11PZ
Armia Ziem Burzy dotarła pod Wyl.
Wędrówka przez ziemie lorda Dondarriona przebiegała spokojnie, pan Blackhaven zadbał o to, aby jego liczne patrole i posterunki zabezpieczyły jego terytorium dla zbierającej się armii. Sami Dornijczycy również nie czynili większych starań, aby spenetrować tereny Burzowców i szkodzić im na ich ziemiach. Po przekroczeniu granicy jednak... Pojawiający się znikąd strzelcy, którzy wypuszczali jedną lub dwie salwy i znikali, a także kamienne lawiny były na porządku dziennym. Szczęśliwie straż przednia Burzy okazała się wyjątkowo czujna, a jej reakcje były sprawne i błyskawiczne. Pozwoliło to zminimalizować straty, przynajmniej na razie.
- Przeklęte, tchórzliwe psy - zaklął pod nosem Durrandon, kiedy zwiadowcy lorda Dondarriona przynieśli mu wieści o sytuacji w Wyl. Zamek został opuszczony, a wszystko co mogło wspomóc Burzowców w nim samym lub jego okolicy zabrano lib zniszczono. - Niech lord Blackhaven przeszuka zamek i okolicę, rozbijemy tam obóz przed dalszym marszem na południe - nakazał król. - Jeśli nie tutaj, to staną przeciwko nam w Yronwood. Chyba że i tam podwiną kiecę i spierdolą...
Tak więc - armia Ziem Burzy rozbijała obóz pod Wyl, komnaty na zamku zajmowali lordowie oraz najważniejsze rycerstwo. Król Arrec musiał jeszcze wyznaczyć garnizon dla okupowanego zamku oraz jego dowódcę. Wymarsz na południe wyznaczono na świt dwunastego dnia bieżącego księżyca, aby wojska odpoczęły trochę, a zwiadowcy mieli więcej czasu na zbadanie leżącej przed nimi drogi.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Przedpola Wyl
Dotarliśmy w raz z wojskami Ziem Burz na tereny Wyl. Trochę śmieszna sytuacja. Historia początków Bękarcich Lwów miała właśnie początek pod Wyl, czy to oznaczało, że nasza historia się tu również skończy? Nic bardziej mylnego, bo jak się okazuje, zamek został opuszczony. Sama droga na te tereny też nie była wielce wymagająca. Nie jest dla mnie to jakiś wielki problem, wszak czas leci, a monety są naliczane nam ze względu na płynący czas, a nie za wykonanie roboty. Zarządziłem rozbicie obozu obok wojsk lorda Haystack Hall, wszak On nas wynajmował. Lepiej w takim razie trzymać się go blisko. Mam też małą nadzieje, że uda nam się tu coś splądrować, aby wyposażyć trochę lepiej naszych rekrutów. Wracając do ich tematu, każdy wolny czas, który poświęciliśmy na podróż tutaj, kazałem ćwiczyć moim ludziom. Nawet po godzinie lub nawet dwóch. W zależności od dnia, ich samopoczucia oraz dyspozycyjności. Tak też więc uczynimy teraz. Dlatego też rozkazałem rozpocząć trening, a sam ponownie skupiłem się na obserwowaniu moich ludzi i wykonując czynności, które podpowiedział mi mój bujnobrody przyjaciel. Mając na celu oczywiście wychwytywaniu ludzi, którzy mogliby mi posłużyć za oficerów. W między czasie oczywiście oczekujemy rozkazów od lorda Haystack Hall, co mamy dla niego uczynić. Jednak nie warto zbytnio marnować czasu, kiedy można trochę podszkolić ludzi.
---
Koniec nauki Żołnierskiego Oka.
---
Koniec nauki Żołnierskiego Oka.
Jeremiah Mormont- Liczba postów : 45
Data dołączenia : 05/07/2021
Re: Przedpola Wyl
Larstone jak zwykle bez mruknięcia czy choćby cienia zawahania ruszył wraz ze swoim dowódcą oraz członkami - rozrośniętej bądź co bądź - kompanii w miejsce, które... Wyjątkowo dobrze znał. Nie kojarzyło mu się, jednak przyjemnie, co to to nie. Thalis, której z nimi nie było, prawdopodobnie też nie sprawiałoby przyjemności bycie tutaj, choć należało oddać losu jego przewrotność. Wrócili w miejsce, w którym rozpoczęli swoją tułaczkę i to w okolicznością wojennej batalii. Obiecywali sobie wendetę po wygnaniu i tak się złożyło, że mieli szansę ją zrealizować. Cała droga prowadząca pod Wyl upływała pod znakiem treningu. Najemnik również trenował, nie miał się za kogoś lepszego, a to, że było ich teraz tak dużo sprawiało, że łatwiej było podpatrzeć różne ruchy od osób może nie bardziej doświadczonych, ale wychowanych w różnych środowiskach, posiadających różne metody czy sztuczki na pokonanie oponentów. Larstone był typem człowieka lubiącego najpierw obserwować, potem pobieżnie przeanalizować, a na samym końcu dopiero wprowadzać w życiu zdobytą wiedzę. Trenował, więc z młodzikami i bardziej zaawansowanymi wojownikami. Wolne momenty spędzał ze swoimi tarczami Errolem i Erandem, którzy także korzystali z dobrodziejstw treningu. Po dłużącej się podróży wreszcie armia znalazła się pod murami Wyl, a sam zamek okazał się... Opustoszały. W rozmowach możnych i wyższych stopniem dowódców wojskowych widać było pewnego rodzaju grymas rozczarowania. Nic dziwnego. Larstone także przyszedł tu po to, aby zabijać, a nie obserwować opustoszałe ulice. Jako, iż nie było w tym momencie co robić Larstone jak zwykle przy pomocy swoich umiejętności pomógł reszcie rozbić obóz w oczekiwaniu na jakiejś konkretniejsze rozkazy od lorda Haystack Hall. Czekanie... Było czymś czego Larstone szczególnie nie lubił.
Larstone- Liczba postów : 26
Data dołączenia : 04/07/2021
Re: Przedpola Wyl
Nadal zajmowaliśmy się sobą i robiliśmy to co do nas należy. Czyli praktycznie nic, staraliśmy się zabić nudę treningami i jakimikolwiek pożytecznymi rzeczami, co by ludzie się nie zastali. Nikt do nas nie przyszedł, czym moglibyśmy się zająć, co moglibyśmy zrobić. Wypadało więc ruszyć się do kogoś, zapytać się, zainteresować. Myślałem, że będą jakieś ciekawsze rzeczy do zrobienia, a tu przeklęci kozojebcy oddali praktycznie nam zamek. Nawet nie ma tu tej wąsatej cipy, bo by mu ryj obić za poprzednie spotkanie. W tym celu udałem się do Lorda Errola. Kiedy dotarłem do jego namiotu, powiedziałem po co przybyłem licząc, że mnie wpuszczą. Kiedy mnie wpuścili, rzekłem.
-Witaj Lordzie, jak widać Wyl zajęte bez problemu. Jednakże też myślałem, czy może z moimi ludźmi nie przetrząsnąć domów i innych budynków, aby sprawdzić, czy nikt się nie zaczaja na nas i nie planuje żadnych intryg. Od razu się mały
remanent w ich dobytku zrobi, co by może zarobić na siebie.
Rzuciłem z propozycją do Lorda Errola. Mam nadzieję jedynie, że jak nie na to się zgodzi, to zaproponuje coś innego.
-Witaj Lordzie, jak widać Wyl zajęte bez problemu. Jednakże też myślałem, czy może z moimi ludźmi nie przetrząsnąć domów i innych budynków, aby sprawdzić, czy nikt się nie zaczaja na nas i nie planuje żadnych intryg. Od razu się mały
remanent w ich dobytku zrobi, co by może zarobić na siebie.
Rzuciłem z propozycją do Lorda Errola. Mam nadzieję jedynie, że jak nie na to się zgodzi, to zaproponuje coś innego.
Jeremiah Mormont- Liczba postów : 45
Data dołączenia : 05/07/2021
Re: Przedpola Wyl
Na spotkanie z lordem Errolem należało poczekać, ponieważ wraz z innymi możnymi zajęty on był trochę. Król Arrec wezwał wszystkich lordów przed swoje oblicze, a takiemu rozkazowi odmówić nie wypadało. W końcu jednak obrady zakończyły się i pan Haystack Hall powrócił, toteż zawiadomiono Mormonta, że może go przyjąć.
- Dornijczycy uciekli, tak jak mają w zwyczaju - przyznał Burzowy Lord, nie ukrywał swojego niezadowolenia z podobnego postępku wroga. Najpewniej liczył na bitwę. - Straż przednia lorda Dondarriona przetrząsnęła już zamek i okoliczne wioski, nie znaleźli nic co mogłoby wzbudzać obawy.
Mormont mógł przypomnieć sobie, że wyruszając spod Blackhaven, to właśnie tamtejszemu panu Durrandon powierzył misję prowadzenia pierwszych ludzi przekraczających granicę. Lordowie Pogranicza mieli największe doświadczenie w walce z Dornijczykami i wiedzieli najwięcej o terenie jakim były Góry Czerwone. Jego Miłość zamierzał to wykorzystać.
- Król zarządził wymarsz pojutrze o świcie - oznajmił Errol, ale pewnie Jeremiah już o tym zdążył usłyszeć. - Możecie ze swoimi ludźmi ruszyć dalej na południe, gdzie zwiadowcy Dondarriona jeszcze nie byli lub tam gdzie dopiero są, aby wspomóc ich i przetrząsnąć wioski leżące na naszej drodze - powiedział. - Uważajcie tylko, Wyl poddali, ale czym dalej wejdziemy na Szlak Kości, tym więcej zasadzek Dornijczycy z pewnością na nas przygotowali.
- Dornijczycy uciekli, tak jak mają w zwyczaju - przyznał Burzowy Lord, nie ukrywał swojego niezadowolenia z podobnego postępku wroga. Najpewniej liczył na bitwę. - Straż przednia lorda Dondarriona przetrząsnęła już zamek i okoliczne wioski, nie znaleźli nic co mogłoby wzbudzać obawy.
Mormont mógł przypomnieć sobie, że wyruszając spod Blackhaven, to właśnie tamtejszemu panu Durrandon powierzył misję prowadzenia pierwszych ludzi przekraczających granicę. Lordowie Pogranicza mieli największe doświadczenie w walce z Dornijczykami i wiedzieli najwięcej o terenie jakim były Góry Czerwone. Jego Miłość zamierzał to wykorzystać.
- Król zarządził wymarsz pojutrze o świcie - oznajmił Errol, ale pewnie Jeremiah już o tym zdążył usłyszeć. - Możecie ze swoimi ludźmi ruszyć dalej na południe, gdzie zwiadowcy Dondarriona jeszcze nie byli lub tam gdzie dopiero są, aby wspomóc ich i przetrząsnąć wioski leżące na naszej drodze - powiedział. - Uważajcie tylko, Wyl poddali, ale czym dalej wejdziemy na Szlak Kości, tym więcej zasadzek Dornijczycy z pewnością na nas przygotowali.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Przedpola Wyl
-Dziękuje bardzo. Wspomożemy w takim razie zwiadowców Dondarriona, nie ma co się zbyt mocno rozdzielać, a im szybciej będziemy przeczesywać wioski tym szybciej będziemy poruszać się do przodu. Dziękuje jeszcze raz Mój Lordzie-powiedziałem, po czym zabrałem się z namiotu lorda, wracając do naszego obozu.
Kiedy tam dotarłem przyzwałem do siebie tego co aspirował na oficera. Niech wie, że jest mi potrzebny.
-Zwijamy manatki, udamy się wspomóc Lorda Dondarriona w zwiadzie i przeczesywaniu wiosek. Poniekąd będzie to też dobra okazja, aby spróbować znaleźć dla naszych świeżych członków kompanii, znaleźć coś więcej niż aktualnie mają. Przekaz to wszystkim i niech zbierają dupy.. Aktualne wyposażenie naszych członków było śmieszne. Ponad połowa naszych to są świeżaki z gównem, a nie uzbrojeniem czy pancerzem. Mam nadzieję, że pomoc w zwiadzie będzie dla nas owocna. I tak miałem zamiar wymuszać na świeżakach zakup podstawowego uzbrojenia za swój żołd. Skoro chcą do nas należeć, niech chociaż w coś zaoferują. Niech nie myślą jedynie o czystym zysku. To co uda im się zakupić zabiorą ze sobą i będą lepiej uzbrojeni już na zawszę. Jeśli my im to zakupimy, sprzęt będzie należał do nas i opuszczenie nas będzie się równało ze stratą ekwipunku.
Pomijam kwestię, że to też z kolei problem tego, że nie mamy stałego miejsca. Ale nie ważne. Również się pakuję i kiedy kompania będzie gotowa to wyruszamy.
Kiedy tam dotarłem przyzwałem do siebie tego co aspirował na oficera. Niech wie, że jest mi potrzebny.
-Zwijamy manatki, udamy się wspomóc Lorda Dondarriona w zwiadzie i przeczesywaniu wiosek. Poniekąd będzie to też dobra okazja, aby spróbować znaleźć dla naszych świeżych członków kompanii, znaleźć coś więcej niż aktualnie mają. Przekaz to wszystkim i niech zbierają dupy.. Aktualne wyposażenie naszych członków było śmieszne. Ponad połowa naszych to są świeżaki z gównem, a nie uzbrojeniem czy pancerzem. Mam nadzieję, że pomoc w zwiadzie będzie dla nas owocna. I tak miałem zamiar wymuszać na świeżakach zakup podstawowego uzbrojenia za swój żołd. Skoro chcą do nas należeć, niech chociaż w coś zaoferują. Niech nie myślą jedynie o czystym zysku. To co uda im się zakupić zabiorą ze sobą i będą lepiej uzbrojeni już na zawszę. Jeśli my im to zakupimy, sprzęt będzie należał do nas i opuszczenie nas będzie się równało ze stratą ekwipunku.
Pomijam kwestię, że to też z kolei problem tego, że nie mamy stałego miejsca. Ale nie ważne. Również się pakuję i kiedy kompania będzie gotowa to wyruszamy.
Jeremiah Mormont- Liczba postów : 45
Data dołączenia : 05/07/2021
Re: Przedpola Wyl
Przyszło im wrócić tu, gdzie wszystko poniekąd się zaczęło. Dalbenowi daleko było do jakiejkolwiek nostalgii czy rozpamiętywania nadziei, jaką przyłączenie się do Flowersa niosło ze sobą. Aktualnie przyszli tu wziąć wet swoje za krzywdy, których doświadczyli jakiś czas temu i utopić krainę, która okazała się tak niegościnna, we krwi. Fakt, iż Thalis nie było z nimi wręcz ułatwiał zadanie, gdyż dziewczyna nie będzie musiała patrzeć na cierpienia, które kompania miała zamiar przynieść jej rodzinnym ziemiom. Wysłanie jej daleko stąd było kolejną znakomitą decyzją dowódcy. Biorąc pod uwagę, iż Jeremiah zgłosił chęć dołączenia do wysuniętego zwiadu, prawdopodobieństwo uwikłania się w walki w najbliższym czasie drastycznie rosło. Dalben nie mógł się doczekać, kiedy będzie mu dane ponownie skąpać swe strzały i topory we krwi wroga. Liczył na to, iż jego doświadczenie w podróżowaniu po tutejszych terenach, a także w prowadzeniu i dowodzeniu grupą zwiadowców pomoże kompanii w realizacji celów i skutecznym zatruwaniu życia wrogom. Gdy tylko miał okazję spotkać się, czy to z Jeremiahem, czy jego - nazwijmy to - adiutantem, zgłosił chęć do aktywnych wypadów i przewodzenia niewielkim wypadom mającym badać teren pod działania oddziału.
Dalben- Liczba postów : 31
Data dołączenia : 05/07/2021
Re: Przedpola Wyl
- Już? - zdziwił się najemnik, któremu Jeremiah nakazał ogłosić wymarsz. Przecież dopiero co dotarli pod zamek. - Eee... To znaczy... - zamotał się. - Tak jest! Już stawiam wszystkich na nogi! - rzekł, po czym pośpiesznie odszedł wykonać rozkaz.
Wkrótce cała kompania była gotowa do dalszej drogi, chociaż wielu z jej członków nie wyglądało na zadowolonych z tego powodu. Co by tu dużo gadać... Doświadczeni czy zdyscyplinowani wojacy z nich nie byli w większości, a przez ostatnie tygodnie maszerowali co nie miara. Forsowny marsz żeby dogonić armię, a wkrótce potem wymarsz na południe, który chociaż nie był już tak intensywny jak gnanie pod tempo Mormonta - Durrandon aż tak się nie śpieszył - to nie sprzyjał regeneracji sił. Wszak człowiek nie odpoczywa, kiedy maszeruje osiem godzin w ciągu dnia przez Czerwone Góry wypatrując w stresie ukrytych za skałami Dornijczyków czy też sprowadzanych przez nich lawin. Marudzić i czynić nieporządków jednak nikt nie zamierzał. Niektórzy może z szacunku lub strachu wobec swoich dowódców, a inni ze względu na setki żołnierzy Burzy i dowodzących nimi rycerzy oraz lordów, którym pewnie nie w smak byliby jacyś czyniący zamęt najemnicy. Gdyby ktoś sprawiał kłopoty, to gdyby Mormont nie doprowadził go do porządku, to sznur zlecony przez jednego z lordów już tak.
Szlak Kości czekał na najemników i ich decyzje o sposobie prowadzenia działań...
Wkrótce cała kompania była gotowa do dalszej drogi, chociaż wielu z jej członków nie wyglądało na zadowolonych z tego powodu. Co by tu dużo gadać... Doświadczeni czy zdyscyplinowani wojacy z nich nie byli w większości, a przez ostatnie tygodnie maszerowali co nie miara. Forsowny marsz żeby dogonić armię, a wkrótce potem wymarsz na południe, który chociaż nie był już tak intensywny jak gnanie pod tempo Mormonta - Durrandon aż tak się nie śpieszył - to nie sprzyjał regeneracji sił. Wszak człowiek nie odpoczywa, kiedy maszeruje osiem godzin w ciągu dnia przez Czerwone Góry wypatrując w stresie ukrytych za skałami Dornijczyków czy też sprowadzanych przez nich lawin. Marudzić i czynić nieporządków jednak nikt nie zamierzał. Niektórzy może z szacunku lub strachu wobec swoich dowódców, a inni ze względu na setki żołnierzy Burzy i dowodzących nimi rycerzy oraz lordów, którym pewnie nie w smak byliby jacyś czyniący zamęt najemnicy. Gdyby ktoś sprawiał kłopoty, to gdyby Mormont nie doprowadził go do porządku, to sznur zlecony przez jednego z lordów już tak.
Szlak Kości czekał na najemników i ich decyzje o sposobie prowadzenia działań...
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017
Strona 2 z 2 • 1, 2
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Dorne :: Wyl
Strona 2 z 2
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|