Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Port

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Port - Page 2 Empty Port

Pisanie  Sebastion Grafton Sob Cze 06, 2020 5:05 am

First topic message reminder :

Port jest lokacją dosyć rozległą, co jest konieczne do jego sprawnego funkcjonowania, Dziennie cumuje tu zwykle około kilkudziesięciu statków, których załogi schodzą na brzeg wykonywać prace wszelako związane ze swymi środkami transportu, ale też celem zabawy w karczmach lepszych i gorszych. Port od reszty miasta odgradza mur miejski wyposażony na tym odcinku w dwie bramy. Część cumowiska przeznaczonego lordowskim statkom jest położona najbliżej zamku i zabezpieczona przed falami pasem zakręcającego, obudowanego murkiem nabrzeża, którego koniuszek wycelowany jest prosto w wyspę, na której znajduje się Dom Matki. Dzięki temu ktoś próbujący szybko i wbrew prawu odpłynąć z części portu przeznaczonej dla pozostałych statków musi minąć tę część lordowską, z której wypływająca galera może takiego jegomościa przechwycić.
Sebastion Grafton
Sebastion Grafton

Liczba postów : 235
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down


Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Durwald Durrandon Wto Sie 18, 2020 8:52 pm

Durwald, rzecz jasna, w myślach Melody czytać nie potrafił, co było dość smutne, albowiem podobna umiejętność zapewne wiele by ułatwiła. W każdym razie, klamrę pozostawił, jako dowód swojej miłości, chcąc po prostu zapewnić dziewczynę, że jest przez niego traktowana poważnie, na wypadek, gdyby miała jakiekolwiek wątpliwości. Oczywiście, mogła już wiedzieć, iż burzowiec nie był typem mężczyzny, który bez słowa ucieka przez okno, ale dmuchać na zimne nigdy nie zaszkodzi, prawda?
Naturalnie, musiała w jakiś sposób rozładować napięcie i zdecydowanie jej się to powiodło. Mężczyzna zaśmiał się cicho, zniżając głowę, by przypadkiem żaden postronny nie dojrzał wyraźnych, jasnoróżowych rumieńców.
- Zazdrosna, Grafton? Boisz się, że przywilej oglądania mojego tyłka będziesz musiała dzielić z jakimiś piratami? – zapytał z rozbawieniem, przekrzywiając nieznacznie głowę. – Nie martw się, opinają go mocno.
Dodał jeszcze, drapiąc przy tym po brodzie. Niestety, nie mieli razem wiele czasu. Na „Zmierzch” ładowano ostatnie bagaże, pokład powoli wypełniał się załogantami, przygotowującymi statek do wypłynięcia. Odetchnął ciężko z grymasem niezadowolenia na twarzy.
- Cóż. Nie pij z Sebastionem.. – zaczął, przemyślał porządnie swoje słowa i prędko poprawił. - ..zbyt dużo. Nie bądź dla niego zbyt ostra, chcę dla Ciebie jak najlepiej. Aha, no i uważaj na wszelkie kurczęta, koguty, oraz kwoki. W tych okolicach są bardzo niebezpieczne.
Puścił wybrance oczko, po czym, jeśli nic więcej nie mówiła, odwrócił się na pięcie i pomaszerował w stronę morskiej jednostki, gdzie miał spędzić kilka następnych dni, kurwiąc niczym żeglarz na chyboczący się statek.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Mistrz Gry Czw Wrz 24, 2020 2:20 pm

03/09/10


Była to wiosna, powietrze orzeźwiające, na niebie majaczyło kilka chmur - innymi słowy dzień idealny do spaceru. Z tego też powodu na ulice portowe wyległo wielu mieszkańców Gulltown, ciesząc się piękną pogodą.
Jedną ze spacerujących była lady Melody Grafton, która przechadzała się opodal morskiej toni. Delikatna bryza wiała jej w twarz, intensywny zapach morskiej soli drażnił nozdrza, a dodatkowo niepokoił ją hałas pracy w miejskiej stoczni. Miasto było żywe. Raz zawołał ją jeden z licznych sprzedawców, chcąc opchnąć swoją pyszną rybę. Innym razem minęła sztukimistrza, który pokazywał jak robi fikołka i zbiera za to oklaski gawiedzi.
Tak dobrze zapowiadający się dzień nie miał być wcale najspokojniejszym. Melody na ulicy zupełnie przypadkiem natrafiła na swoją dobrą znajomą, staruszkę o wdzięcznym imieniu Betty. Tym razem wyglądała na zupełnie zdruzgotaną, przygnębioną. Łzy ciekły jej po policzkach, twarz wygięta w grymasie bólu, wyglądała jak wrak człowieka. Na widok Melody natychmiast podbiegła do niej i rzuciła się jej w ramiona.
- Porwali go, porwali! - ryknęła pełnym bólu głosem do ucha lady. - Zabrali... Jacyś bandyci... Nie wiem...


Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9628
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Melody Grafton Sob Wrz 26, 2020 12:16 pm

Odetchnęła pełną piersią, wychodząc z zamku. Skwaru nie było, słońce świeciło, chmury pływały na niebie - wprost idealnie! Wiosna to zdecydowanie jedna z lepszych pór.
Postanowiła wybrać się do portu. Mieszkając w Gulltown, mogła stwierdzić, że jest to jej ulubione miejsce. Zajeżdżało rybą, ale na to nie dało się nic poradzić. Poza tym, jak to mięso dotarło już do zamku i zostało dobrze przyrządzone, to tylko palce lizać.
Humor Melody miała zdecydowanie dobry. Ostatnie dni i problemy z Durwaldem prysnęły w jednej chwili. Mogła spokojnie odetchnąć, przebywają trochę sama. Tęskniła za tym. Jeszcze niedawno było to dla niej najbardziej znajomą rzeczą, a potem zniknęło dosyć gwałtowanie. Co nie znaczyło, że goszczenie tylu ludzi w zamku było złe. Co to, to nie. Po prostu zdawało się tak inne.
Wtem zamyślenie i później błogie niemyślenie, zostało brutalnie przerwane. Ujrzała staruszkę Betty, która podbiegła do niej nagle, wyglądając jakby stało się jakieś straszliwe nieszczęście. Płakała niezmiernie, stawiając dziewczynę w dosyć niezręcznej sytuacji.
Na twarzy rudowłosej pojawiło się jednak współczucie. Poklepała niezręcznie panią babcię po plecach i oddaliła ją od siebie, kiedy tylko się uspokoiła trochę. Jeśli nie, to zrobiła to i tak, bo przecież rozmawia się lepiej twarzą w twarz.
- Spokojnie... - rzekła troskliwie. - Co się stało? Kogo porwali?
Betty miała kłopoty co jakiś czas, ale nigdy nie zdarzyło się, by wiązało się to z kimś bliskim. Melody to trochę zmartwiło, bo okradanie bandytów z ludzi łatwym nie było. Nie miała w tym doświadczenia, a kontrolowanie zachowań innej osoby na pewno było trudniejsze, niż martwego przedmiotu czy zwierzęcia.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Mistrz Gry Nie Wrz 27, 2020 10:45 am

Przy Melody staruszka rzeczywiście uspokoiła się. Minęła chwila nim wypłakała się i, choć wciąż głośno oddychała, była w stanie złożyć coś więcej niż tylko kilka słów; strzępków informacji nijak nawet połączonych. Trochę pewniej spojrzała mokrą mordką na lady i tylko pociągając nosem co chwila zaczęła opowiadać:
- Ser Łowca zginął. Znałam go od niedawna, ale gdy go spotkałam, to od razu się zakochaliśmy. Miłość od pierwszego wejrzenia. Uwielbiał jak go łaskotałam po brzuszku i jak go przytulałam... Miał piękne oczy... - W tym momencie na moment odpłynęła. Rozmarzyła się wyraźnie, lekko uśmiechnęła i tylko Melody mogła ją wybudzić z tego upojenia. Codziennie spotykaliśmy się pod pod głową dzika, a czasem też przy takim drewnianym magazynie, co to niedaleko stragan miałam. Choć raz go wypatrzyłam na ulicy, jak kręcił się przy jakiejś bogatej damulce, to raz dwa ją pogoniłam! No i dzisiaj... dzisiaj... nie było go! - Po chwili wytchnienia znowu poczęła się załamywać. Wrócił piskliwy głos i łzy.- Zabrali go, na pewno, bo przecież sam by nie uciekł, prawda? Sprawdziłam i pod pod głową dzika, i przy tym magazynie i nawet po ulicy szukałam. I wtedy znalazłam Ciebie. Zresztą ostatnio kręcił się przy takich dziwnych typach, takich spod ciemnej gwiazdy, co mieli białe koszule i spodnie i w ogóle... To oni go zabrali!
Lady Melody ostatnio widywała się z Betty rzadziej - czy to przez natłok spraw na zamku, czy to przed Durwalda. W każdym razie historię tą słyszała po raz pierwszy, tak samo jak i o samym ser Łowcy.


Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9628
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Melody Grafton Nie Wrz 27, 2020 10:58 pm

Fakty o ser Łowcy zdawały się być niepokojące. No i oczywiście, krzywdzące dla wyobraźni dziewczyny. Nie rozumiała, kiedy zdążyła sobie znaleźć jakiegoś faceta. Była stara! I dlaczego musiała wspominać o łaskotaniu po brzuszku...
Melody czuła się na pewno niekomfortowo. Spoglądała na kobietę pytającym wzrokiem i słuchała dalej. Chociaż najpierw musiała wybudzić ją z rozmarzenia.
- Ekhm... - odchrząknęła jedynie.
Okazało się, że owy mężczyzna był jeszcze kobieciarzem. No, co za dziwną partię wybrała sobie ta staruszka. Rudowłosa myślała, że w tym wieku ma się już dość takich harców i skupia się wyłącznie na sprawach przyziemnych, odpoczywając.
Białe dziwne typy ją zaintrygowały.
- Widziałaś gdzieś jeszcze tych ludzi? czy trzeba będzie szukać po najbardziej prawdopodobnych miejscach przebywania?
Mel czasami lubiła bawić się w detektywa, ale tu chodziło o człowieka. Bała się, że nie da sobie z tym rady i zaczęła rozważać, czy nie powiadomić straży.
- Spróbuję zrobić wszystko, by go znaleźć. Sęk w tym, że nigdy nie okradałam ludzi z... człowieka. Do tego mogę potrzebować pomocy.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Mistrz Gry Czw Paź 01, 2020 2:55 pm

- Nie, tylko z nim - powiedziała żałośnie. - To było przy jakiejś bogatej tawernie, takiej dla kupców z pieniędzmi... Nie pamiętam. - Pokręciła głową. - Trzeba tam poszukać. Tak. Chyba. Nie wiem. Ty się lepiej na tym znasz.
Ostatnie słowa lady dodały Betty jednak trochę otuchy. Uśmiechnęła się nawet i schyliła głowę w niezgrabnym ukłonie.
- Dziękuję Melody - powiedziała. - Jestem pewna, że go znajdziesz. Tylko ser Łowca to nie człowiek, a dachowiec. Trochę chudy, ale bardzo śliczny. Cały bury, pręgowany. Brzuszek ma trochę jaśniejszy, a grzbiet ciemniejszy. Tylko wygląda zawsze, jakby nie rozumiał co się dzieje.
Łowy czas było zacząć. Melody miała kilka tropów, a i mogła liczyć na wszelką pomoc Betty, jakiej staruszka mogła udzielić. Kogo innego potrzebowała - to już musiała sama określić, ale w razie czego ofiara porwania była gotowa udzielić jej wsparcia i polecić któregoś ze swoich znajomych. No i rzecz jasna sama lady Grafton znała w Gulltown kilka osobistości, choćby wspomnieć Chucka Norrisa, Johna Wicka czy Sebastiona Graftona. Opcji było więc wiele...


Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9628
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Melody Grafton Pon Paź 05, 2020 4:58 pm

Jak tylko Betty wspomniała o bogatej tawernie z kupcami, Melody wiedziała, kogo spytać. Zresztą, porywacze nosili się podobno w dosyć specyficzny sposób. Wytropienie takich powinno być łatwe, a przynajmniej tak wydawało się rudowłosej. Trudniejsza miała być sama akcja "ratunkowa".
Melody uniosła brwi ze zdziwienia na słowa starszej kobiety. Jak to kot? Dachowiec? Nie rozumiała za bardzo, dlaczego ktoś miałby kraść dachowca. Czyżby po prostu mieli u siebie za dużo myszy i chcieli wytępić? Sprzedawanie takiego nie opłacało się. Tak czy siak, ta wiadomość dała jej do myślenia. Zaczęła wątpić w to, czy w ogóle powinna ryzykować dla kota, który teoretycznie i tak był bezdomny. Raczej krzywdy mu nie powinni zrobić, a kobieta zdecydowanie przesadzała.
Westchnęła, spoglądając na starszą panią. Była naprawdę zrozpaczona. W tym momencie uświadomiła sobie, że nie ma co się zastanawiać. Współczucie wygrało u dziewczyny. Niestety.
- Dobrze, czas wyruszać na poszukiwania ser Łowcy.
Początkowo zaczęła od Chucka, by wypytać o bogatą tawernę, kupców i porywaczy. Miała też nadzieje, czy nie wie, gdzie ostatnio uciążliwe mocno stały się szczury i myszy. Oczywiście wspomniała o całej sprawie. Może widział kota.
Popytała tak samo przechodniów, nie ujawniając za wiele szczegółów. Zwykłe poszukiwania kota. Rozglądnęła się też przy tawernie i za zwierzęciem, i za porywaczami.
Jeśli okazało się, że będzie musiała się gdzieś wkradać. Wzięłaby ze sobą ser Wicka na czatowanie. Liczyła, że nie odmówi tak trywialnej sprawie.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Mistrz Gry Sro Paź 07, 2020 10:19 am

Spoiler:


Katowców w Gulltown było wiele, a nikt zapewne nie zajmował się ich liczeniem - poza, być może, Betty. Chuck mimo najszerszych chęci pomocy, nie był w stanie powiedzieć, czy widział ser Łowcę, albowiem pasujących do opisu zwierząt widział już przynajmniej kilka.
Ponieważ jednak kręcił się po mieście, to był w stanie wskazać z trzy tawerny, gdzie bogatsi kupcy, jak ci opisani przez starowinkę, mogliby się zatrzymać. Wśród nich była karczma, przy której Betty widywała się z ser Łowcą, czyli "pod głową dzika", a także "purpurowy jeleń" i mieszczący się głębiej w Gulltown "uśmiech od losu". A gdzie mogły kryć się szczury i myszy? Prawdopodobnie wszędzie. Gulltown nie było idealnie czystym miastem i szkodniki zalegały się od czasu do czasu w każdym z przybytków. Chuck w każdym razie o niczym ostatnio nie słyszał.
Po wszystkim przyszło czas na poszukiwania wokół karczmy i ogólnie na ulicach portowych. Melody pytała więc ludzi o kota i bogatą damulkę, a choć niektórzy nawet byli gotowi z nią porozmawiać, to nikt niestety nie kojarzył nikogo, pasującego do opisu kobiety z kotem. Albo też nie chcieli kojarzyć... Tylko karczmarz "Pod głowy dzika" zapewnił, że nikt taki ostatnio się u niego nie zatrzymywał.
Gdy wydawało się, że poszukiwania spełzną na niczym, do lady Grafton podszedł dość tajemniczy mężczyzna w okryciu, które zasłaniało część jego twarzy.
- Słyszałem, czego pani szuka. Możliwe, że mogę pomóc... Ale nie tu. - Wskazał ręką na przechodniów. - Ludzie mają uszy. Jutro w południe, w moim domku, taki z kogutem, obok takiego czerwonego, w porcie - wyszeptał i zniknął w tłumie równie szybko, co się pojawił.


Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9628
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Melody Grafton Sob Paź 10, 2020 10:35 pm

Jak się okazało, Melody nie mogła uzyskać zbyt dużo informacji na temat kota. Co dziwnym nie było, ponieważ walało się ich tu pełno. Zapewne nawet właściciel jednego, mógłby pomylić swego pupila z innym. Może tak też zdarzyło się w przypadku Betty?
Ogólnie szybciutko odrzuciła taką opcję. Staruszka kochała tak mocno swego kociaka, że tłumacząc co stało się z jej zgubą, wcale nie traktowała go jako zwierzęcia. Ba, już tym opisem bardziej kochanka przypominał.
Dobrze, że nim nie był.
Uzyskała jednak trochę informacji od Chucka. Wskazał rudowłosej trzy tawerny, gdzie mogła znaleźć porywaczy. No, ale na nic się to nie zdało.
Wtem, kiedy myślała, że musi zanieść staruszce złą wieść, ktoś ją zaczepił.
Melody podniosła brew w lekkim zdezorientowaniu. Słyszał, czego szukam? Może pomóc? Czemu jego ton głosu jest taki tajemniczy? Takie oto pytania zadawała sobie dziewczyna, kiedy ni stąd ni zowąd zrobiło się dziwnie poważnie.
- Dobrze...? - rzekła niepewnie.
Później spoglądała jak odchodzi, znikając w tłumie. Stała tak chwilę, zastanawiając się. Co tu się dzieje, do diaska? Melody szukała kota, a możliwe, że przypadkiem natknęła się na coś poważniejszego. Lub ktoś stroił sobie z niej żarty? Dopuszczała do siebie taką myśl, ale nie zamierzała poprzestać. Zrobiło się całkiem ciekawie.
Westchnęła. Ustalenie spotkania na jutro przygnębiło ją. Durwald odpływał wtedy z Gulltown. Wiedziała, że zjawi się u tajemniczego mężczyzny zaraz po tym, aby jak najszybciej odegnać złe myśli.
Oczywiście, zamierzała wziąć Johna Wicka jako ochronę. Ten człowiek wciąż mógł być po prostu walnięty.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Mistrz Gry Pon Paź 12, 2020 11:14 am

Następnego dnia


Był to jasny poranek. Może nie tak jasny, jak poranki potrafią być, bo na niebie zalęgło kilka chmur. I w zasadzie nie poranek, bo zbliżało się już południe...
- Słyszała pani o "gangu świeżaków"?
Domek z kogutem Melody znalazła bez problemu. Odnalazła spoglądające na nią z okna zwierzę, gdy tylko przeszła się portem. Faktycznie - koło czerwonego domku.
Weszła do zadymionego pomieszczenia. Drażniące jej płuca kłęby dymu pochodziły od licznych kadzideł, tlących się tutaj. Na samym środku pokoju siedział on. Niewysoki, ale i nieniski mężczyzna. Teraz bez okrycia mogła zobaczyć jego twarz. Męską. Miał brązowe włosy, zielone oczy, trochę wychudłą twarz. Był całkiem... zwyczajny. Na kolanach trzymał koguta - tego samego, którego Melody widziała z okna. I głaskał go, równocześnie spoglądając na lady Grafton.
- Ścigam ich od Cheering Town. Tyrosh, Tarth, Pentos, Duskendale... Zawsze ten sam schemat. Wszędzie gdzie się pojawiają, tam komuś ginie pupil. Obserwuję ich jakiś czas. Ich przywódczyni nazywa się Ala. Bogato się ubiera, chodzi w futrach, i jak mogłaś zauważyć, lubi zwierzęta. Zawsze chodzi w otoczeniu dwóch strażników, Timona i Pumby. Jeden jest szybki, sprytny i zwinny, drugi zaś wielki i, szczerze mówiąc, nie pachnący najlepiej. Nie chciałabyś z nimi walczyć. Teraz zatrzymali się w karczmie "Purpurowy Jeleń".
Wstał i zaczął przechadzać się po pokoju.
- Oczywiście obaj nie pilnują jej cały czas. Tylko w ciągu dnia, a w nocy zmieniają się co trzy godziny. Za dnia chodzą po mieście, najczęściej w głębi miasta, i szukają kolejnych ofiar. Czasem coś zjedzą. I mają umówiony statek, pojutrze w południe, więc trzeba się spieszyć.
Wziął głęboki oddech.
- Mam wrażenie, że kot którego szukasz może być tylko przykrywką. Że polują jeszcze na coś o wiele grubszego... Albo już to mają. Ale nie wiem, co to może być. Ale trzeba ich powstrzymać.


Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9628
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Melody Grafton Sob Paź 17, 2020 7:08 pm

Rudowłosa znalazła się we wskazanym domu. Kiedy weszła do pomieszczenia, kaszlnęła kilka razy cicho. Nieznajomy najwyraźniej ubóstwiał otaczać wokół siebie aurę tajemniczości. No, dosyć dobrze mu to wychodziło - przynajmniej w sensie wizualnym. Nawet pożałowała, że nadal nie nosił maski, bo wyglądałoby to tylko lepiej.
Za to musiała się powstrzymać od zachichotania, kiedy usłyszała nazwę gangu. Dziwne, że ktoś o kim mówił tak poważnie, wybrał sobie coś tak idiotycznego. Cała powaga prysnęła w jednej chwili.
Szybko wyjawił dziewczynie informacje na temat złodziejaszków. Czemu ktoś miałby zajmować się czymś takim? Jakie pupile oni kradli? Brzmiało to co najmniej, jakby sprawa dotyczyła tygrysów czy innych egzotycznych stworzeń, które kupują najbogatsi. Ale tu... skradziono przecież zwyczajnego dachowca.
Wodziła wzrokiem za sylwetką mężczyzny, kiedy on opowiadał jednocześnie o rutynie poszukiwanych.
- To... Brzmi jakby byli groźni - rzekła lekko zdezorientowana. - To w takim razie, jakie zwierzęta kradną i co z nimi robią? - spytała z nieukrywaną ciekawością, ale i z nutą sceptycyzmu, ponieważ ta sprawa wydawała się śmierdzieć.
Wciąż ktoś mógł sobie stroić z niej żarty.
- W porządku, rozumiem - przytaknęła, słysząc wypowiedź na temat przykrywki. - I myśli pan, że ja jestem osobą, która powinna się tym zająć? - zadała w końcu najważniejsze pytanie.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Mistrz Gry Nie Paź 18, 2020 2:47 pm

Mężczyzna w ciszy spoglądał na Melody. Zachowywał nadludzki spokój; nie drgnął ani na chichot lady Grafton, ani na jej krztuszenie się dymem. Jego twarz nie wyrażała niczego, co dziewczyna mogłaby odczytać. Pokerowa.
- Na ulicach Pentos zdarzyło im się zabrać psiaka, z którym przyjaźnił się niejaki Śmierdzący Harry. Natomiast w Cheering Town ich ofiarą padła mała kurka - wyjaśnił tajemniczy człowiek. - A mi... zabrali mojego Frędzla.
Przez dosłownie ułamek sekundy mogło się wydawać, że coś nim poruszyło. Być może jedno z jego ocząt delikatnie się zeszkliło, być może kąciki ust delikatnie opadły... A być może było to tylko złudzenie.
- Nie wiem co z nimi robią. I tego też trzeba się właśnie dowiedzieć. Ale nikt normalny nie pływa po Wąskim Morzu, żeby porywać innym zwierzęta.
Ostatnie pytanie jegomość na początku skwitował ciszą. Przez te kilka chwil wpatrywał się bardzo poważnym wzrokiem w Melody, nie mówiąc ani słowa. Być może właśnie ją oceniał.
- Nie wiem - odpowiedział całkowicie szczerze. - Ale nie mam nikogo innego.


Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9628
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Melody Grafton Sob Paź 24, 2020 10:59 pm

Wszystko stało się jasne. To była sprawa zupełnie prywatna, a nie żadne poważnie śledztwo. Melody musiała przyznać, że bardzo ją to rozczarowało. Liczyła na coś naprawdę wielkiego, co dodałoby jej życiu smaku. Co prawda, już niedługo miała wyruszyć do Valyrii. Była pewna, że natknie się na najróżniejsze niebezpieczeństwa. W końcu wyprawa w nieznane zwyczajowo przyprawiała o szybsze bycie serca. A tu - mężczyzna szuka zaginionych zwierzaków domowych. Do tego kury! Te to już na pewno dawno zjedli. Chyba, że jakimś cudem znosiła złote jaja.
Westchnęła głęboko i potarła swoją skroń. Potrzebowała chwili, aby zastanowić się nad wartością tego zadania. Dla Betty i nieznajomego na pewno było priorytetem.
- Dobrze - odpowiedziała w końcu.
Nie chciała stawić czoła zapłakanej kobiecie. Rozpacz po utracie ukochanego zwierzęcia okazała się niespodziewanie silna. Co jakby staruszka wyruszyła ścigać Bandę Świeżaków dalej? Padałaby na zawał przez samą podróż. A poza tym, takie zadanie mogło oderwać myśli od trosk i posłużyć zarazem za praktykę.
- Wiesz może dokładnie w jakim pomieszczeniu śpią? - przeszła do konkretów.
Włamania planowała dokonać jeszcze tego wieczora, więc liczyła, że mężczyzna zdobył już takie podstawowe informacje, skoro ciągle ich śledzi. A jak nie, to niedziwne, że nic mu się dotąd nie udało.
Miała nadzieję, że nie będzie musiała wchodzić drzwiami. Pokoje na piętrach zazwyczaj sprawiały spory problem, jeśli właściciele nie byli upici. A może by tak Chucka wkręcić na małą popijawę z zainteresowanymi? Był to całkiem niezły plan.
- Zrobię to jeszcze dzisiaj, jeśli nie będę musiała zbierać informacji sama. Mają może własny statek czy coś innego? W końcu raczej nie śpią z tymi zwierzętami w jednym pokoju.
Melody Grafton
Melody Grafton

Liczba postów : 217
Data dołączenia : 26/03/2020

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Mistrz Gry Sob Paź 31, 2020 11:57 am

Mężczyzna kiwnął głową i powiedział zupełnie poważnie:
- Wiem. - Po chwili zaś dodał: - Ale nie powiem.
Zdawać by się mogło, że świat zamarł na chwilę w nieopisywalnym napięciu pomiędzy dwójką rozmówców. Atmosfera zgęstniała, niby poranna mgła, a postronny świadek (jakim był towarzyszący całej rozmowie czerwony kogut) nie byłby w stanie powiedzieć, o co tak naprawdę poszło. Bo ta gra, która przez ten moment trwała, ta próba sił rozgrywała się w ich głowach, bez niepotrzebnego słowa czy drgnięcia.
W końcu jednak to gospodarz odpuścił.
- Mieszkają na pierwszym piętrze. Rozpoznasz ich pokój po szczekaniu, pianiu i miauczeniu.
Deklarację lady Melody przyjął i skwitował kiwnięciem głowy.
- Bardzo dobrze. Będę czekał. Jeśli Ci się powiedzie, otrzymasz ode mnie... wyjątkową nagrodę. - Opuścił wzrok i powolnymi, delikatnymi ruchami zaczął głaskać koguta na swoich kolanach. - Podróżują jednym statkiem, ale nie wiem czy do nich należy. Jest taki... drewniany. Ma żagiel, maszt, i chyba dziób? Więcej nie pamiętam.
Na koniec zaś spojrzał na Melody wzrokiem, który wyglądał wręcz błagalnie. Jabłko ruszyło mu się wyraźnie, gdy przełknął ślinę, aż było słychać.
- Odzyskaj swojego przyjaciela. I Frądzla. Ja proszę.


Ojciec na Górze


Ojciec na Dole
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9628
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Sebastion Grafton Sro Lis 04, 2020 4:17 pm

07/09/10 PZ
Ranek

Nastał siódmy dzień obecnego księżyca, a był to dzień wyruszenia wyprawy ku dymiącym wybrzeżom Valyrii, ale najpierw Pentos. Już wczorajszego dnia na okręty ładowano zapasy i okrętowano ludzi, żeby skoro świt można było ruszać. Jednakże jak to zwykle w Gulltown bywa wyruszyli dopiero ze dwie godziny po świcie, kiedy lord się wreszcie porządnie obudził, ubrał i dotarł na swoją galerę. W poprzednich dniach Sebastion osobiście przeprowadził transakcję na pięć setek wielkich beczek piwa, których nawet on nie jest w stanie wypić samodzielnie w jeden dzień, a może nawet w kilka. Niestety złe samopoczucie towarzyszące mu od kilku dni sprawiło, że niezbyt umiejętnie się targował. Chciał wynegocjować zniżkę w postaci piątej części całej kwoty ze względu na wielkość zamówienia, ale nie udało mu się nawet wybronić dziesiątej części i ostatecznie zmuszony był zapłacić pełną cenę za wszystkie beczki. Przynajmniej reszta poszła zgodnie z planem, ponieważ na statkach byli już wszyscy: ludzie od rycerzy na włościach, zbrojni z zamkowego garnizonu, miejska hołota pospiesznie uzbrojona, Synowie Wojownika i ich giermkowie, Leonard Redfort, Leslie Royce, Lambert i Melody, a przede wszystkim Hagritt. Naturalnie władca Gulltown zabrał również ze sobą ser Jona Falstaffa i barda Angrona, żeby ten mógł później przekazać relację z wyprawy w formie pieśni.
Sebastion Grafton
Sebastion Grafton

Liczba postów : 235
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Demoniszcza!

Pisanie  Mistrz Gry Nie Lis 22, 2020 7:39 pm

22/09/10PZ - późna noc

Ostatnimi dni Gulltown nawiedzały przelotne deszcze, toteż pewna grupa ludzi powstrzymać musiała się od realizacji swoich planów. Plany te były niezwykle proste i niezbyt wyszukane, ponieważ ich autorzy nie należeli do najbystrzejszych ludzi jakich można było znaleźć na powierzchni Planetos, jednak mieli przynajmniej na tyle oleju w głowie by wiedzieć, że mokre nie płonie. W końcu jednak deszcze przeminęły, miasto wyschło, a na niebie nie było widać ani jednej chmurki. Czas był więc by uderzyć...
Grupa spiskowców zaopatrzona odpowiednio do zadania ruszyła w stronę portu, gdzie mieli zamiar dokonać serii podpaleń. Niestety mimo swojej skuteczności w podchodach oraz pozyskanym wsparciu nie docenili oni strażników na służbie lorda Graftona. Czujni niczym mewy wypatrujące dowolnego obiektu do kradzieży wartownicy sprawnie wykryli próby rozniecenia ognia. W paru miejscach płomienie nawet powstały, aczkolwiek szybko je ugaszono. Sprawców zaś, po brawurowym pościgu ulicami miasta, pochwycono co do jednego.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9628
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Leman z Russ. Sro Cze 16, 2021 9:55 pm

04/10/11PZ - przedpołudnie

Do Gulltown powrócili wieczorem poprzedniego dnia, wyładowali swoje łupy i dołączyli do reszty Wilków przy wieczerzy. Wyprawy szczególnie nie świętowali, ponieważ nie było o czym mówić. Żadnych wyzwań, żadnych szczególnych łupów, żadnych ciekawych informacji. Chorąży Arrynów działali potulnie i leniwie, aż człowiek czasami się zaczynał zastanawiać czy nie jest to jakiś podstęp. Jak na razie jednak najsprytniejszą rzeczą na jaką obrońcy Doliny umieli się zdobyć było wydłubanie sobie kozy z nosa lewą ręką zamiast prawej, aby wziąć ją z zaskoczenia. Innymi słowy - ich braki w obronie nie były raczej częścią żadnego większego planu, a zwykłą niekompetencją.

Nadszedł jednak czas, aby odsunąć na bok rozważania o swoich nieudolnych wrogach i w końcu poczuć lekki przypływ adrenaliny. W tym celu Wilki nie będące obecnie pod bronią jako wartownicy, ani nie wypełniające żadnych innych obowiązków, zebrały się na mały turniej pięściarski. Na swoje baraki wojownicy z Północy przerobili kilka kamiennych magazynów w porcie, które oddała im do użytku lady Manderly, a które były tuż przy ich okrętach. W ten sposób mogli strzec łajb i być gotowymi do szybkiego ruszenia w morze zachowując możliwość wygodnego spania na lądzie i nie rozpraszając za bardzo swoich ludzi po mieście. W tych też tymczasowych kwaterach, a raczej na podwórzu przy jednym z magazynów, wszystko się rozgrywało.
Na samym początku Leman usiadł na pobliskich skrzyniach z rogiem miodu w dłoni i obserwował pierwsze walki. Czasami krzyknął coś do walczących, jednak nie dołączał do wszechobecnego szumu wywoływanego przez dopingujących bokserów widzów. Pilnował też, aby każdy kto schodził z ringu dostał kufel piwa. Po obejrzeniu kilku potyczek i obaleniu trzech rogów sam zeskoczył w końcu na ziemie i ruszył na środek. Ciekawe który z jego chłopaków podejmie się spróbować z nim zatańczyć. Jeden z weteranów, a może któryś ze świeższych nabytków? Tak czy inaczej, o ile nie został pokonany, miał zamiar na razie zawalczyć z trzy razy i wrócić do miodu.

Walka:
Leman z Russ.
Leman z Russ.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 21/10/2019

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Czeladnik Gry Czw Cze 17, 2021 2:51 am

Jak to się mówi: umiesz liczyć, licz na siebie. Skoro więc Wilki nie mogły pohulać jak należy z tchórzliwym oponentem, zorganizowały sobie zabawę we własnym gronie. Picie i mordobicie a do tego luz z obowiązków dla wszystkich - chłopcy byli więcej niż zadowoleni.

Przytoczono beczki z piwem a niektórzy zapewnili sobie jakiś prowizoryczne siedziska we własnym zakresie. Szybko utworzono okrąg z tłumu i zaraz też znaleźli się pierwsi chętni do prania po mordach. Raz dwa zaczęło się pięściarskie widowisko a może raczej po prostu młócka. No bo liczyło się, że walczą uczciwie twarzą w twarz, nie? Nic to, że czasem poszła w ruch noga, czy tam kimś o dechy rzucono. Walka to walka, zwycięzca to zwycięzca a pokonany to dupa. Także ten... Tryumfatorów oklaskiwano, klepano po plecach i obiecywano, że dostaną łomot kolejnym razem. Przegrani nie mieli wiele gorzej, bo całość zabawy odbywała się raczej w duchu braterstwa i sportowej rywalizacji. Może raz czy dwa - jak do tej pory - chłopaków tam trochę poniosło i za bardzo rwali się do lania, kiedy już należało przystopować.

Wreszcie i Leman wstąpił między walczących. Wielgaśny chłop i prawie dwieście kilo żywej wagi - wyglądał na takiego, co że jak palnie za mocno, to możesz się przekonać, co jest po śmierci. Rekruci wydawali się być cokolwiek "onieśmieleni" taką skalą wyzwania. Natomiast prędko znalazło się dwóch starych wygów, którzy mogli mieć chociaż cień szansy na godną walkę.
Pierwszy żywo ruszył na olbrzyma. Przemknął obok prostego i skrócił dystans. To nic nie dało. Leman radził sobie i w bliższym dystansie, więc najemnik utknął pod gradobiciem ciosów. Poza tym bękart poruszał się zdecydowanie sprawniej, niźli można by po posturze przypuszczać i nie dał zbyt wiele szans na skuteczny kontratak. Finalnie skończyło się tak, że oponent oddać zdołał tylko dwa razy, nim został rzucony w ręce otaczającego ich tłumu. Bardzo podobnie przebiegła druga walka - tutaj oponent także trafił skutecznie dwa razy, jednakże w przeciwieństwie do poprzednika, nie obronił się ani razu a skonfundowany prędkością rywala, poszedł w niekorzystną wymianę ciosów.
Ostatnim z oponentów był Jorin Umber, bliski towarzysz broni Lemana. Być może nareszcie jakieś wyzwanie? No właśnie nie bardzo. O ile Umber radził sobie dobrze w pancerzu, to pozbawiony go, mocno obrywał. Całość nie trwała wiele dłużej niźli poprzednie walki a tożsamo jak poprzednio, oponent zadała jedynie dwa skuteczne uderzenia.
Cóż... Wychodziło na to, że jeśli Leman miałby paść, to potrzeba przynajmniej trzech konkretnych wojaków na raz. Inaczej równie dobrze może walczyć z workami rzepy.



Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Leman z Russ. Pon Cze 21, 2021 7:05 pm

Lewy prosty i zwód, krok do tyłu, krok naprzód, prawy sierpowy i jeb, z główki. Jeden przeciwnik na ziemi. Drugi przeciwnik w ramionach kompanów. I cyk, Umber na skrzyniach. Walki były dobre, nie ma co, akurat żeby przygotować się na kolejny róg miodu pitnego. Leman postanowił wypić sobie teraz jeden, a potem jeszcze drugi i może znów wskoczyć na jakąś walkę. Może z lordem Royce'm? Niby był ich jeńcem od roku, ale zawsze dobrze go traktowali i gościli przy stole. Jego rycerze już pojechali do domu za przyzwoity okup, a i sam lord w gruncie rzeczy się wykupił, tylko tak się umówili, że puszczą go dopiero po wojnie. Tak samo jak po wojnie Leman miał mu oddać jego valyriański miecz, bo się jednak nie godziło zabierać tak ważnej rodowej pamiątki. Nawet jeżeli uczciwie została zdobyta w bitwie.
Tak więc spróbowałby się z Royce'm. Jeżeli zaś ten nie był chętny na starcie z Lemanem, to wziąłby tym razem dwóch przeciwników na raz, albo też, jeżeli znowu nie było chętnych, przywołał jednego ze swoich wilkorów. Boksować by się z nim nie boksował. Ale zapasy z takim potworem to już co innego, a i dla zwierzaka taki trening nie byłby pierwszy, to i wiedział, że gryźć nie może i drapać jedynie lekko. W ramach uczciwości Leman też go rzecz jasna nie gryzł. W sumie... Zawsze zawalczyć mógł też lord Corbray, który był w takiej samej sytuacji co Royce.
Leman z Russ.
Leman z Russ.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 21/10/2019

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Cze 21, 2021 8:58 pm

Dla kogo walki były dobre, dla tego były dobre. Dla widowni na pewno były widowiskowe - prawdziwy popis umiejętności, istniej maestrii w sztuce kucia mordy kułakami. Kujący też pewnie niezgorzej się bawił i idealnie wypracował pragnienie na kolejną kolejkę miodu. Obici przegrali z kretesem a przegrywać to chyba mało kto lubi, nie? Jasne, wiedzieli, jak z ich przywódcy jest zabijaka i nie było mowy o żadnej zawiści, ale pewno woleliby, aby poszło krzynkę lepiej.

Lord Royce nie był chętny do walki, bowiem nie należał on do ludzi specjalnie krzepkich. Po prostu nie miałby szans z Lemanem. Żadnych szans, jeśli być absolutnie szczerym. Gdyby tak zaczął okładać wojaka z Północy pięściami, to skuteczność byłaby wielce podobna do bycia obrzucanym rozgotowaną brukselką. Nic to jednak nie szkodzi, ponieważ trafiła mu się najlepsza alternatywna opcja. Dwa jego zaprzysiężone miecze postanowiły połączyć siły i dać Lemanowi walkę wartą wspominania. Toteż...
Stanęli na przeciwko siebie. Z jednej strony najtwardszy z kompanii, Leman z Russ, Postrach Doliny! Z drugiej było dwóch krzepkich mężów, zaprawionych w bojach i srogich niczym sama Północ. Ruszyli ku sobie! I... Oponenci chcieli otoczyć wielkiego woja, ale ten zbyt sprawnie manewrował, by im się tak łatwo dać. Krążył, zbijał ataki i wyprzedzającymi ciosami spychał jednego przeciwnika na drugiego. Nie zawsze dawał radę, co i raz dosięgnął go cios kompana, ale mimo wszystko jakoś to szło na remis. Do czasu... Kiedy wszyscy trzej byli już równo poobijani i wymęczeni, dwóch ziomków znów spróbowało go zgranie wziąć z dwóch stron. Obeszli, przymierzyli się i pewnie myśleli, że zdyszany Leman im nie umknie już. Mylili się... Olbrzym wyskoczył z ciosem w kierunku Umbera z rychłością godną cieniokota. Towarzysz ruszył zaatakowanemu w sukurs a sam adresat ciosu próbował się bronić, ale dostał prostym a potem pochwycony został za łeb i rękę. I w ten sposób Umber poleciał na nadciągającego Varalda z taką siłą, że obaj wylądowali na ziemi. Rozległy się okrzyki, oklaski i zapanowała wśród wojaków wrzawa. To była piękna bitka, godna toastu pełnym rogiem!



Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Durwald Durrandon Czw Cze 24, 2021 10:28 pm

Odkąd  wielka i niesamowicie wspaniała armia Arrynów odstąpiła od murów Gulltown, życie dla księcia stało się niezwykle nudne. Do tej pory zawsze można było znaleźć jakąś rozrywkę – to postrzelać z łuku, chociaż był w tym bardziej niż chujowy, to zająć się jakąś pomniejszą grupką żołnierzy, lub ewentualnie, gdy już wszystko zawodziło, pokurwić na nich z murów, pokazując przy tym, gdzie ma sokoły i ich fałszywy honor. No, ale potem przyszła zima, tamci spakowali manatki i poszli się chować w tych swoich jebitnych górach, czy gdzie tam walczyli z mrozami.
I tak to się powoli żyło w tym Gulltown. Człowiek pragnął krwi, ale śniegi jakoś tak zniechęcały do jakichkolwiek wypadów poza mury, nawet, jeśli korciły go one niezmiernie. Wreszcie, biały puch stopniał w cholerę i wszystko wskazywało na to, że nadchodzi wiosna, chociaż była równie zdradziecka, co ta głupia pizda Alester, więc nie ufał jej do końca. W każdym bądź razie, począł planować, co szło mu, jak wszystko poza walką, topornie, acz coś tam zaczęło mu się w głowie formować. No bo Gulltown to portowe miasto, nie? W portowym mieście było dużo ludzi, nie? A tam gdzie było dużo ludzi.. było też dużo najemników, ot co.
Takim sposobem znalazł się w porcie, szwędając pośród kupców z pozostałych krain Westeros i zza Wąskiego Morza. Rozpoznawał niektóre akcenty, jeden chyba z Braavos.. drugi z tego miasta, gdzie Graftonówna wpadła na kradzieży, trzeci.. z tego trzeciego, w którym na pewno byli.
Kroki w końcu powiodły go ku magazynom, gdzie ewidentnie coś się działo, sądząc po skupieniu wysokich brodatych mężczyzn z rogami i kuflami pełnymi procentowych trunków. Nie mając nic lepszego do roboty, podszedł bliżej i oto napotkał chłopa większego nawet od niego, walczącego z dwoma mężami na raz, przy tym obijając im mordy bez większych raczej problemów. Znał, rzecz jasna, niesławnego Głodnego Wilka i jego poczynania, równie zuchwałe, co krwawe, aczkolwiek do tej pory nie zamienili ze sobą nawet słowa. Cóż, lepszego przywitania chyba nie można sobie było wymarzyć, nie?
Poczekał więc cierpliwie, aż dwójka brodaczy zostanie ostatecznie znokautowana i sam przecisnął się naprzód, stając przy tym nieco prościej, acz bynajmniej nosa nie zadzierając.
- Ja chętnie się z wami zmierzę, mości panie, jeśli dalej szukacie wyzwania i jesteście na siłach. – rzucił głośno, przekrzyknąwszy co głośniejszych członków Wilków. Sam w pięściarstwie nie był przecie byle kim, swego czasu pokonując Twardego, po ówczesnej przegranej co prawda, ale zawsze. Jeśli więc Leman przyjął wyzwanie, pozwolił mu odpocząć po poprzednich bojach, aby był w jak najlepszej formie, po czym sam rozebrał się od pasa w górę, wychłeptał dwa rogi miodu, rozgrzał się nieco i stanął gotów do mordobicia.
Durwald Durrandon
Durwald Durrandon

Liczba postów : 242
Data dołączenia : 09/05/2020

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Leman z Russ. Czw Cze 24, 2021 10:52 pm

Walka z dwoma oficerami Wilków na raz była już cięższa niż pozostałe, ale znał kilka sztuczek, o których jego mężni przyjaciele nie wiedzieli. Umiał też szybko ruszać się na nogach, o wiele sprawniej niż oni, co już nieraz pokazał na Ścieżce Wilka. To zapewniło mu ostatecznie zwycięstwo i pozwoliło powalić przyjaciół, wywołując tym samym wielką, radosną wrzawę pośród zgromadzonych wojów.
- Kurwa, niepokonany! - krzyknął unosząc ręce w geście zwycięstwa. - Jak Theon Stark!
Mówiąc o Theonie Starku miał rzecz jasna na myśli pierwszego Głodnego Wilka. Króla Północy, który upokorzył Andalów, podbił  Trzy Siostry, zmasakrował Dzikich i wygnał Żelaznych Ludzi z zachodnich wybrzeży Północy. Zaraz też zaśmiał się donośnie i sięgnął po kolejny róg miodu, który już mu podawano. Już miał pociągnąć pierwszego łyka, kiedy wtrącił się jakiś typ, którego przywiało z ulicy. Był całkiem spory, mniej więcej jak Umber. Gadał za to jak paniczyk z południa.
- Teraz piję, a tego się nie odstawia! - uniósł róg, który w przeciwieństwie do kufla trudny był do umieszczenia na blacie bez rozlania trunku. Kto zaś o zdrowych zmysłach by rozlał dobry miód? - Kiedy będzie pusty jednak... Czemu nie? Ha!
To powiedziawszy wrócił na swoje miejsce na skrzyniach, siadając pomiędzy wilkorami Frekim i Gerim. W tym czasie dwóch innych chłopaków wskoczyło na ring i mordobicie ruszyło znowu. Kiedy tylko obalił już róg miodu, a arena się zwolniła, mógł zmierzyć się z Durwaldem.
Leman z Russ.
Leman z Russ.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 21/10/2019

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Czeladnik Gry Pią Cze 25, 2021 2:08 am

Nowy gość zawitał w ich progi i zrazu wyzwał szefa na pojedynek pięściarski. Miał albo bycze jaja, albo ptasi móżdżek. Może jedno i drugie... Tak czy siak, powitali go okrzykami i toastami, albowiem chyba szykowało się niezgorsze widowisko. W sumie, jak się tak przyjrzeć obu, to ten południowy rycerzyk był nawet bliski rozmiarom Lemana. Niższy, prawda, ale też cholernie nabity mięśniami. No no, co to będzie?

Po jednej krótkiej walce, mieli się przekonać. Ich poprzedników, dwóch rekrutów, prawie wykopano z areny, bowiem to lud chciał widowiska. Chleba i igrzysk! A nie, to chyba gdzieś w Essos. Zatem.. Miodu i napierdalania! MIODU I NAPIERDALANIA! Tak jest!
Tłum rozstąpił się nieco szerzej, aby dać im więcej miejsca. Gdzieś w tej ciżbie przeszło głośniejsze "Młotem Burzy zwany...". Czyli jednak ktoś słyszał. Coś gadali. Lecz na gadanie czas się skończył. Rozpoczął się tytaniczny bój dwóch mocarzy... Pierwszy ruszył Leman. Poruszał się jak motyl, taki prawie dwustukilowy. Kąsał jak wściekły szerszeń. Zaraz miał to pokazać. Poszedł klasykiem wejściowy prosty... I jakie było zaskoczenie tłumu, gdy Jeleń odbił cios, skrócił dystans i trzepnął Głodnego Wilka w jego nienażarty pysk. Poczuł, oj poczuł mąż Północy, że trafił na równego sobie. To już nie były żarty i nie zamierzał dalej żartować. Żaden z nich nie zamierzał, więc ruszyli na siebie i weszli w wymianę straszliwych ciosów. Durwald był mniej ruchliwy, ale przy tym bardziej celny w lokowaniu swych ciosów na wrażliwe punkty. W pewnym momencie rycerz wyszedł z taką serią, iż och a nawet ACH!... Raz za razem po trzy razy kuł ryj oponenta bez litości. Wydawało się, że to koniec, lecz spragniony zwycięstwa Leman odbił się na swoje i przeszedł do kontrofensywy. Czy udanej? Średnio, bo jedyne co udało mu się osiągnąć to ponowne wejście w równą wymianę ciosów.
Z każdą chwilą walka stawała się bardziej zażarta. Walili po mordach, po żebrach, kopali i próbowali chwytów. Zajadłość tym bardziej narastała w nich, im więcej byli poobijani. Rozentuzjazmowany tłum chyba pewien był, że ten bój nie będzie miał końca. Lecz wszystko co dobre i piękne musi kiedyś obwis... się skończyć. Kułak Burzowca utrafił cofającego się i słabnącego Lemana prosto w pysk. Od siły uderzenia aż pociemniało mu w oczach i poczuł, jak leci do tyłu. Tłum westchnął i "ochnął" a kiedy Głodny Wilk otworzył oczy, spoczywał w rękach swych kompanów. Durwald za to był wymęczony, ale stał. Musiał wziąć kilka głębszych miodu, przyłożyć coś zimnego do mordy i będzie dobrze. W zasadzie... U obu panów będzie dobrze, choć siniaki - pamiątki tego godnego starcia - obaj trochę ponoszą.



Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Leman z Russ. Sro Lip 07, 2021 11:41 pm

05/10/11PZ - poranek

Pierdolony Grafton, pies by go w dupę jebał ~ pomyślał sobie i splunął na bok. Póki lady Manderly zarządzała miastem, to mogli się jakoś dogadać. Zwłaszcza, że potrzebowała przede wszystkim pomocy w obronie Gulltown. Armia Arrynów w końcu się jednak zawinęła, a do domu powrócił Sebastion, przyszedł czas na kontratak. I co? I gówno... Z początkiem tego księżyca powinni byli ruszać z ofensywą, a ten dureń siedział i żłopał piwsko. Tylko to piwo i piwo, jak jakiś mlekożłop z miękką kuśką, który nie umiał poradzić sobie z mocniejszym alkoholem.
- Panowie! - krzyknął do swoich ludzi, którzy skończyli właśnie ładować zapasy na okręty. - Ludzie  z Gulltown okazali się takimi samymi tchórzami jak inni mieszkańcy Doliny! Zamiast ruszyć naprzód, aby zanieść ogień i miecz swoim wrogom, wolą chować się za murami i kulić po kątach! - podsumował Graftonów i ich marną zgraję chorążych. - Największe jaja z mieszkańców tego miasta ma lady Manderly! - zaśmiał się. - Opuszczamy więc to nędzne miejsce i ruszamy na wojnę, aby wykurzyć Alestera z jego obsranego gniazda!
Wilki Zimy w całej swojej sile - wraz z całym zaopatrzeniem, zapasami oraz jeńcami - opuściły Gulltown. Nie było tutaj nic ciekawego.

Leman z Russ.
Leman z Russ.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 21/10/2019

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Sebastion Grafton Pią Sie 20, 2021 4:52 am

09/11/11 PZ
Późny wieczór

Przybyli do Gulltown na wieczór czwartego dnia wyczerpującej podróży. Pierwsze co, to Sebastion zażądał od swoich ludzi piwa i wypił na hejnał siedem kufli. Och, jakże cudowne uczucie, teraz mógł wreszcie myśleć normalnie. A co do myślenia to w następnej kolejności upewnił się, że w mieście nie ma żelaznych ludzi ani z jego murów nie było widać żelaznej floty zamykającej zatokę czy coś w ten deseń. Doskonale, ale wciąż trzeba było działać szybko.
Przekupionym ludziom Redforta okazał należną wdzięczność. Nakazał ugościć ich na zamku z honorami jakie normalnie należałyby się wędrownym rycerzom. Kazał też każdemu wypłacić po setce złotych monet i każdemu chętnemu zapewnić miejsce w straży miejskiej. Do tego miano się ich wypytać gdzie żyją ich rodziny, a następnie posłać ludzi do ich sprowadzenia. Niechże ci ludzie działają incognito, aby nie wpaść w ręce wroga.
Dalej przyszła kolej na sprawy organizacyjne. Grafton nakazał mobilizację wszystkich ludzi ze swych ziem zdolnych do dzierżenia broni. Na obecną chwilę liczyła się liczebność, więc miano też sprowadzać zielonych chłopców i siwobrodych starców. Dosłownie każdego mężczyznę zdolnego dzierżyć broń. Nakazał zebrać podatek od ziemi w trybie natychmiastowym. Było wciąż półtora księżyca przed terminem, ale jego skarbiec może bardzo potrzebować pieniędzy, a pozostawienie tego całego złota dla wroga do wzięcia w niczym by mu nie pomogło. Z pól miano zebrać żywność i sprowadzić do miasta, a trzody zwierząt hodowlanych również miano sprowadzić do miasta. Do tego zatruć studnie i strumienie. Niech wroga przywita ziemia niezdolna wykarmić armii oblegającej. Wszystko to niosło za sobą koszt. Uderzy to rzecz jasna najbardziej w najbiedniejszych jego prostaczków, ale chuj, po wszystkim przecież będzie stać go na wsparcie ich wysiłków w odbudowie.
Sebastiona zainteresowało również czy jego kuzyn wrócił z Myr. Kontrakt na myryjskie kusze niezmiernie by mu pomógł w obronie, a i pozostałe sprawunki by go jakoś wsparły. Blisko końca przemyślanych rozkazów nakazał przygotować flotę do natychmiastowego wypłynięcia. Miał tu na myśli wszystkie jego statki jakie obecnie miał w porcie, a galerę należącą do Melody zarekwirował w swoje posiadanie. Na nie mieli załadować się jego najemnicy, setka strażników miejskich i rycerze domowi, a do ładowni miano wpakować całe złoto z jego skarbca poza pięcioma tysiącami monet.
Na sam koniec nakazał zarządcy dopilnować, by miejskie kuźnie wypluwały ze swych trzewi stały sznur dobrego uzbrojenia dla pieszych i strzelców, gdyż pewnie braknie go dla mobilizowanych ludzi. Do tego rzemieślnicy mieli wciąż produkować katapulty i skorpiony aż nie padnie rozkaz zaprzestania. Na to właśnie miało pójść pozostawione pięć tysięcy, a i dochody jakie przyjdą z podatków z ziemi.

Sebastion Grafton
Sebastion Grafton

Liczba postów : 235
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Port - Page 2 Empty Re: Port

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Powrót do góry

- Similar topics
» Port
» Port
» Port
» Port Yin
» Port

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach