Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wielka Sala

Go down

Wielka Sala Empty Wielka Sala

Pisanie  Czeladnik Gry Pią Kwi 05, 2024 10:52 am

* * *
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  William Reyne Pią Kwi 05, 2024 11:26 am

07/07/08 - przybywa z Samotni

Przybycie drużyny wysłanej za Keldwellem zwiastował koniec jednych problemów, a więc jego podburzania ludności przeciwko niemu, a początek drugich. Osądzenia go za jego zbrodnie i to jak jego osąd będzie widziany przez ludzi. Czy zrobi z niego męczennika i wywoła jeszcze większe poruszenie czy też uspokoi nastroje pokazując jego szybkość działania i surowość. Cóż, nie pozostawało w gruncie rzeczy zrobić nic innego jak się przekonać. Wieści o potyczce między jego ludźmi a Dudnibrzuchem prędzej niźli później się rozniosą, trzeba było więc kuć żelazo póki gorące.
Nim jednak miał przejść do oficjalnego roztrząsania sprawy, stwierdził jeszcze, że najpierw dopyta się o szczegóły zajścia i przepyta pokrótce zarządcę wioski, którego także tu przeprowadzono wraz ze zdrajcą.
Tak więc, gdy Wielka Sala pomału pustoszała, kazał sprowadzić najpierw swego zbrojmistrza, Hugh i Denysa Tarbecka, nie mając zamiaru kłopotać rannego Kevana, by opowiedzieli mu dokładnie co się faktycznie wydarzyło. Jak bowiem pamiętał, William chciał dokonać, o ile to możliwe, względnie pokojowego, oficjalnego zatrzymania, a nie, jak zrozumiał wstępną opowieść, osaczenie i wzięcie Keldwella i jego ludzi, szturmem. Tak więc, gdy dwójka się przed nim stawiła, najpierw im pogratulował, wszak koniec końców zadanie wypełnili, ale też dopytał się o ten mały szczegół - czemu uznali, że takie podejście będzie lepsze, ilu ludzi lub zwolenników miał przy sobie, w końcu przyprowadzili aż siedmiu jego ludzi, znaczną liczbę zdaniem Williama i czemu zarządca wioski był tu z nimi. Czyżby miał jakieś pretensje o pojmanie zdrajcę? Stawiał opór lub robił wymówki? Lub był on członkiem społeczności wiosek które się buntowały. A może po prostu, wzięli go ze sobą za ukrywanie zdrajcy.
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Pią Kwi 05, 2024 3:52 pm

Wielka sala z pewnością nie pustoszała, nie bez królewskiego rozkazu, aby tak było. Sądy zawsze budziły zainteresowanie, więc dworzanie Castamere, o ile im tego nie zabroniono, zjawiliby się tam nawet liczniej niż zwykle. Tylko... Czemu trzymać tak zwyczajne wydarzenie w tajemnicy?

Pierwsza sprawa tyczyła się wydarzeń w wiosce. Tak więc tutaj można było wyjaśnić wszystko krótko - pokojowe rozwiązanie zostało przedstawione i prędko odrzucone. Niezbyt to zaskakujące, biorąc pod uwagę, że rozwiązanie to oznaczało rzucenie broni i danie się zakuć w łańcuchy. Czempioni i zbrojni z Castamere rozumieli jak mało kusząca była to wizja i wiedzieli jakim typem człowieka jest DUDNIBRZUCH. Do tego spodziewali się, że zbyt długa dyskusja mogłaby wciągnąć chłopów do sprzeczki, dając im czas na zebranie się i osłanianie "szlachetnego", wędrownego czempiona, który występował przeciwko tyranii. Wpadli więc do wioski szybko, nie dając jej mieszkańcom i poszukiwanym zbyt wiele czasu na przygotowanie się, aby zażądać poddania się Keldwella. Ten się nie poddał.
Ilu zwolenników miał Dudnibrzuch? Było z nim dziesięciu bitnych mężów, pokaźna liczba, ale Keldwell był jednak człowiekiem dość znanym pośród innych wędrowców. William tymczasem, chociaż jego ludzie ujęli to bardzo delikatnie w tej rozmowie, nie był obecnie zbyt popularny. Młodzieńcy zawsze gorzej mieli niż starzy, jako że lekceważono ich przez wiek i brak jakichkolwiek czynów. Ten zaś młodzieniec nie tylko "podkulił ogon" przez Żelaznymi Ludźmi, ale i stu rodzinom wyrwał córki, aby szubrawców zaspokoić. Czy rozsądny człowiek przyznałby, że było to mniejsze zło, które oszczędziło ziemiom Castamere wiele więcej bólu i śmierci? Zapewne tak. Czy prości ojcowie, matki, krewniacy i sąsiedzi biednych młódek, które wywleczono z domów, aby wydać w łapy znienawidzonych wrogów, siadali sobie na stołkach i rozmyślali o tym co zaszło na chłodno? Nie.
Ostatni był starszy wioski. Po prostu uznali, że skoro tam są, to mogą zabrać go przy okazji. Jego osada była jedną z tych, które odmówiły zapłaty podatków, a ponadto pozwalał Keldwellowi przebywać w niej i podburzać ludzi bez ślady sprzeciwu. Kto wie czy nie dołączyłby do niego w walce, gdyby miał czas krzyknąć trochę ziomków? Pomyśleli, że Jego Miłość może zechcieć pochylić się nad jego przestępstwami. Jeżeli zaś nie i wolałby je przemilczeć, to zawsze mogli rzec, że zabrali go jako świadka sądu na Dudnibrzuchu, aby do prostaczków dotarło świadectwo o królewskiej sprawiedliwości.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  William Reyne Sob Kwi 06, 2024 12:10 am

Sąd jeszcze się nie miał odbyć. Chwilowo William po prostu wysłuchiwał raportu. Mógł to zrobić w Samotni, owszem. Ale też nie widział szczególnie takiej potrzeby. I tak, wkrótce, miało zostać to raczej wszystko wypowiedziane publicznie, a z dziedzińca do wielkiej sali było też bliżej. Chciał też zawczasu, wiedzieć, na czym stoi i jak się sprawy mają. Wyglądało to dla niego dobrze, a Dudnibrzuch dodawał sobie tylko oskarżeń.
Nie żeby do tej pory nie były poważne, ale odmówić królewskiego rozkazu by ten się stawił w Castamere i wytłumaczył z tego co się dzieje? Stawianie oporu królewskim ludziom? A do tego świadkowie w postaci szlachetnie urodzonych. którzy to wszystko widzieli i brali udział w zdarzeniu. Keldwell tym samym, w oczach Williama, przesądził swój los. Nawet jeśli jakimś cudem podburzanie ludności obrócić mógł jak kota ogonem.
- No dobrze... - William kilkukrotnie stuknął palcami w stół. - Skoro go przyprowadziliście, to trzeba będzie się nim zająć.

Wciąż jednak było kilka rzeczy do przygotowania. Ot, choćby sprowadzenie świadków w osobach poborców podatkowych, jeśli nie byli obecnie w Castamere, - którzy osobiście doświadczyli podburzania wojownika do buntu czy to, że daniny zapłacone, a zarządca mógł potwierdzić, że ich faktycznie brakowało. Oni, obok Hugh, Kevana i Denysa byli głównymi świadkami tutaj, nie licząc czempionów i zbrojnych wysłanych za Dudnibrzuchem. No, oni i zarządca wioski, który został przyprowadzony i którego także będzie należało przesłuchać. I cóż, jakkolwiek było to irytujące, jeśli Keldwell był na tyle głupi by nie połączyć kropek lub wciąż nie został poinformowany czemu został sprowadzony do Castamere, poinformować go, że jest tu by zostać osądzony za zdradę i podburzanie ludności do buntu. Jeśli więc chciałby przedstawić świadka na swą niewinność, to oto była okazja by spróbować go znaleźć. Jakkolwiek marne to były szanse.
W międzyczasie zaś, gdy wszystko było przygotowywane, William zapytał się standardowego grona swych doradców, a więc zbrojmistrza, zarządcy i swego szpiega właśnie, co sądzą o całej sytuacji, po aresztowaniu i doprowadzeniu Keldwella i czy sytuacja "na prowincji" przez ostatni tydzień się jakoś szczególnie zmieniła, według ich wiedzy.
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Sob Kwi 06, 2024 12:15 pm

Nie wydarzyło się nic co w jakikolwiek sposób zmieniałoby sytuację, tak więc zbrojmistrz i szpieg sądzili dokładnie to, co sądzili wcześniej. Przy czym ten drugi niewiele miał do powiedzenia, ponieważ William postanowił nie stosować się do jego rad i wybrał mniej dyskretne rozwiązania. Zarządca - niepytany wcześniej - przychylał się do rozwiązań zbrojmistrza, którego postrzegał za większy od siebie autorytet w podobnych sprawach.

Co tyczyło się włości, to nie słyszeli o żadnych zmianach na przestrzeni ostatnich kilku dni.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  William Reyne Nie Kwi 07, 2024 12:07 am

Jeśli rzeczywiście nic się nie wydarzyło i nie zmieniło, a Keldwell został poinformowany o zarzutach i nie wyznaczył żadnych świadków, których trzeba było sprowadzać, to jeszcze tego samego dnia można było rozpocząć osąd. Jeśli zaś sytuacja tego wymagała, można było przenieść go o kilka dni. Żeby nie było, że William nie dał szansy oskarżonemu, szczególnie tak prominentnemu na obronę. Choć nie ukrywał, że chciał wiedzieć kto miałby się stawić w obronie zdrajcy. Raczej wątpił, że wielu zdecydowałoby się wejść w "paszczę lwa", nie w takiej sytuacji.

Później...

William obserwował ze swojego miejsca za stołem sprowadzonego mężczyznę, chcąc zobaczyć z jakim człowiekiem przyszło mu się tu mierzyć. Sława Dudnibrzucha wszak go wyprzedzała i jedynie szkoda była, że zdecydował się być mu wrogiem miast przyjacielem. Ale cóż, trudno.
- Keldwellu Dudnibrzuchu... - Zaczął William. - ... jesteś oskarżony o podburzanie mieszkańców tej domeny do buntu przeciwko jej seniorowi, obrazę majestatu i o stawianie oporu królewskim ludziom, którzy stawili się w miejsce twego przebywania by doprowadzić cię do Castamere w celu wyjaśnienia sprawy, w związku z czym siedmiu z nich poniosło śmierć z ręki twojej i twej drużyny, a także zranienie jednego z towarzyszących im szlachciców. - Powiedział William po kolei wszystkie przewinienia w kolejności od najbardziej poważnych do najmniej.
- Czy pragniesz się przyznać do popełnionych zbrodni czy stwierdzasz swoją niewinność?
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Nie Kwi 07, 2024 11:38 pm

Cóż... Jeżeli Keldwell miał "spróbować znaleźć" świadka będąc w Castamere, to rzeczywiście sytuacja była to trudna i raczej bez wyjścia. Inaczej miała się sytuacja w wypadku, w którym William rzeczywiście miał zamiar dać mu na to kilka dni i nawet tych wskazanych ludzi sprowadzać. Wówczas Dudnibrzuch zaczął jak z rękawa sypać mianami ludzi. Ojców, matek, sióstr i braci, przywódców społeczności, z którymi rozmówił się w ciągu ostatnich dni, a którzy stracili krewniaczki przez pewnego gołowąsa... Czy rzeczywiście ktoś z Castamere miał zamiar jeździć po wszystkich wymienionych wioskach i ich sprowadzać? Jeżeli tak, to rzeczywiście należało sąd przesunąć o kilka dni.

11/07/8PP

Kilku dni więc było trzeba żeby świadków wskazanych sprawdzić, a wszyscy oni byli prawdziwi. Wszyscy się nie stawili, ale znalazła się aż piątka gotowa wstawić się za Dudnibrzuchem - trzech chłopów to było oraz dwie kobiety. Sąd mógł więc ruszać.
- Majestatu? - Keldwell chrząknął i splunął na podłogę. - Tyle jest z twojego majestatu i twoich praw, aby mi rozkazywać. Nie przysięgałem nic ni tobie, ni twojemu ojcu, ni twojemu rodowi. Kiedy zaś banda zbrojnych bandytów wyciąga rękę, aby wolnego człowieka pochwycić, to ten ma prawo tę rękę urżnąć - zadudnił pewnie i spojrzał zachęcająco w stronę chłopów, jakby nawet teraz budując w nich ducha oporu. - Jeśli o "podburzanie" ci się rozchodzi, chłopcze, to sam żeś przerżnął lojalność swoich ludzi. Król, lord czy wódz roztacza władzę bo ma siłę i zapewnia bezpieczeństwo. Ty obszczałeś nogawki na widok Żelaznych Ludzi. Odwagi twoim pachołom i tobie starcza, aby wrzeszczące dziewki wyrywać po nocach z ramion matek, ale nie żeby stanąć do uczciwej walki z prawdziwymi mężczyznami - oznajmił, a niewątpliwie nie mówił tu jedynie o Żelaznych, a również o tym jak wielki oddział został posłany za nim samym. - Nie jesteś królem tylko przerażonym dzieciakiem. Jedyne czego żałuję, to że nie miałeś na tyle odwagi, aby osobiście po mnie przyjechać i zginąć jak mężczyzna. He... Wciąż można to jednak naprawić, o ile masz chociaż odrobinę honoru...

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  William Reyne Pon Kwi 08, 2024 10:35 pm

William wysłuchał, we względnym spokoju, tyrady Dudnibrzucha. Czy go w jakiś sposób poruszyła? Odrobinę z całą pewnością. Mężczyzna trafił w czuły punkt, który od ostatnich tygodni dręczył Williama. Mimo to, postarał się on zachować spokój. Było to tym prostsze, że jego zdaniem, Keldwell tylko kopał swoją tyradą coraz to większy i większy grób, a każdy mógł to usłyszeć. Przynajmniej tak uważał osobiście, ze swojej pozycji u szczytu stołu i mając go sądzić, a nie będąc sądzonym.
Prawdę mówiąc, spodziewał się czegoś innego w osobie wojownika. Z całą pewnością nie tego zachowania, podobna do wściekłego zwierza. Ale, być może, właśnie nim był - zwierzęciem zapędzonym w kozi róg i nie mając wyjścia, po prostu kąsał, starając się jakkolwiek wyrwać z sytuacji jakiej się znalazł. Mianowicie, sprowokować go do walki, w której miałby szansę wygrać. W pewien sposób napełniało to optymizmem całą sytuację.
- Przebywając w tym królestwie, Keldwellu, podlegasz większości prawom tu ustanowionym. - Powiedział chłodno, aczkolwiek spokojnie, William, który nie miał zamiaru wdawać się w pyskówkę. - Jak rozumiem, nie przyznajesz się do stawianych ci zarzutów, wręcz już teraz je usprawiedliwiając. Zauważam też jednak, dla ciebie i tu zgromadzonych już teraz, że w swej krótkiej mowie obrazy majestatu się zdążyłeś dopuścić. W takim wypadku dojdziemy do tego, czy w ostatnich dniach lub tygodniach zdażyło się to częściej by określić jak dalece poważna ona jest.
Dostrzegając, że Keldwell starał się wzbudzić w sprowadzonych przez siebie świadkach ducha walki, zdecydował się, że nie da czasu mu się wykrzyczeć, bo podejrzewał, że takowo będzie czynił podczas całości procesu i wziął sprowadzonych prostaczków na pierwszy ogień, póki mogli być mniej zdeterminowani. Mniej zdeterminowani, ha! Cóż, byli tutaj. Byli, jego zdaniem, aż nadto zdeterminowani.
- Czy rozumiecie zarzuty stawiane Kelwellowi? - Zadał najpierw pytanie, chcąc ich ewentualnie uświadomić z jakim kalibrem zbrodni można się tu mierzyć. Następnie zadał im względnie normalne i możliwe oczekiwane pytania. Kim byli, skąd przybyli, czym się zajmowali. Z pozoru mało znaczące szczegóły, ale chciał ustalić ich wiarygodność jako świadków. Słowo prostaczka, chociażby, w porównaniu do szlachcica miało mniejszą wartość. Poza tym miejsce zamieszkania można było skonfrontować z zarządcą lub poborcami by ustalić czy należą do zbuntowanych wiosek. Tedy też zapytał, czy ich wioska zapłaciła podatki - jeśli się przestraszą i skłamią, tym wręcz lepiej!
Następnie zaczął zadawać pytania. Czemu Dudnibrzuch uznał, że będą odpowiednimi świadkami w jego obronie? W jaki sposób się mieli poznać właśnie? Co mogli powiedzieć o Keldwellu? William starał się zadawać też pytania w taki sposób, by świadkowie mieli względną swobodę wypowiedzi, podejrzewając, że może stres czy też zdenerwowanie samo ich wsypie, czy też Dudnibrzucha i będzie mógł pociągnąć rozmowę w takim kierunku by ostatecznie stwierdzili, że faktycznie - Keldwell ich podburzał do buntu i obrażał majestat władcy. Pewnie też, ostatecznie takie pytanie padnie, jeśli nic z nich konkretnego nie wyciągnie. Czy obrażał jego osobę? Czy namawiał ludzi do niepłacenia danin i buntu?
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Pon Kwi 08, 2024 11:02 pm

- Znowu, kurwa, z tą "obrazą majestatu" - prychnął Keldwell, ewidentnie pełen pogardy dla tego rzucanego przez Williama co chwilę stwierdzenia. - To brzmi jak wrażliwa dzieweczka, a nie jak król! - zaśmiał się wojownik. - Nic dziwnego, że Żelaźni Ludzie ustawiali cię po kontach jak chcieli.
Dobrze dla młodego Reyne'a, że jego nowi wasale ze wzgórz tego przedstawienia nie widzieli, albowiem gdyby ktoś dumnym góralom powiedział, że nie mogą po imieniu nazwać nieudolności władcy, ponieważ go "obrażą", to by mogli ze śmiechu nawet porobić po nogawkach. Wzgórza i wędrowni czempioni pozostawali jeszcze jednak w starszym świecie. Świecie herosów i bohaterów, gdzie prawo pierwszej nocy przysługiwało władcom nie jedynie przez urodzenie, a dlatego, że zaszczytem było urodzić dziecko człowieka wybitnego, który swoją pozycję osiągnął siłą i sprytem. Dworzanie Castamere żyli już w świecie nowszym, przyzwyczajeni nieco do dziedziczenia z ojca na syna oraz wygody i stabilności jaką ten system - zazwyczaj - zapewniał. Wciąż jednak dało się zobaczyć niepewność na twarzach niektórych z nich. Ulegnięcie Żelaznym Ludziom było hańbą, która ich kuła, a część zbrojnych szczególnie niechętnie wspominała młode dziewczęta, które wytargać musiała z ich domów i z zaciśniętymi zębami oddać w łapska wyszczerzonych, wyspiarskich siepaczy.
Co do wieśniaków, chociaż garstka ich była, to była to garstka rzeczywiście zdeterminowana. Czy rozumieli jakie zarzuty stawiane są Keldwellowi? Rozumieli. Na tyle ile rozumieć mogli. Nikt z nich też nie miał problemu z powiedzeniem z jakiej wsi pochodzi - lub opisaniem gdzie się ona znajduje, jeżeli nie miała imienia - oraz czym się zajmuje. Każdy z nich też należał do wiosek, które podatków nie zapłaciły. Na pierwszy ogień poszedł najbardziej otwarty by mówić mężczyzna. Postawny, wysoki kowal z ramionami niczym konary krzepkiego dębu.
- Nie zapłaciła, albowiem czemu miałaby płacić? - rzekł prosto z mostu kowal, kiedy padło pytanie o podatki. - Opłaciłaby jeno ofiarę w krwi tchórzliwych psów, które rzuciły się na bezbronne dziewki, gdyby wszyscy mężczyźni byli na miejscu - powiedział. - Kiedy z kilkoma innymi mężami zwoziliśmy drwa i rudy do wioski, twoje kundle wparowały tam i porwały moją siostrzenicę - mężczyzna splunął na podłogę. - Jesteśmy wolnymi ludźmi, a nie trzodą, którą możesz sobie sprzedać. Tedy ten mężczyzna jest niewinny - wskazał na Dudnibrzucha. - albowiem nie powiedział słowa łgarstwa. Jeśli zaś ktoś tutaj zdradził, to ty, tak więc mowy o podburzaniu do buntu być też nie może.
I tak oto ukazał się obraz świadków Keldwella. Co było silniejsze niż strach przed zbrojnymi i małym panem w dużym zamku? Desperacja, nienawiść, palące poczucie niemocy po stracie bliskich i chęć odwetu. Postawny mąż, którego duma została urażona, kiedy nie mógł obronić kochanej siostrzenicy. Zdesperowane matki płaczące za córkami. To byli świadkowie niewinności Keldwella. Nie mógł urazić majestatu, albowiem w oczach ludzi nie było takowego. Nie mógł zdradzić króla, jeżeli to król zdradził swoich ludzi pierwszy. Każdy zaś z tych ludzi gotów był z zaciśniętymi ze wściekłości zębami lub oczyma pełnymi łez, może oba na raz, to właśnie stwierdzić.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  William Reyne Wto Kwi 09, 2024 9:14 pm

- Będziesz mówił wtedy, kiedy jesteś o mówienie zapytany. - Odpowiedział krótko William. - Albo zadbamy o to byś nie mówił. Tym bardziej, że nic godnego wysłuchania z twoich ust nie pada. - Następnie William nakazał zbrojnym by ci przypilnowali ze strony Dudnibrzucha kolejności mówienia. Jeśli trzeba, choćby przez zakneblowanie, jeśli znowu zdecyduje się na wyrywanie przed szereg.
Następnie przyszła kolej na prostaczków. Ciężka przeprawa się trafiła. Można się było w gruncie rzeczy tego spodziewać, czyż nie? William wysłuchiwał więc słów i krzywd im wyrządzonych, starając się zachować spokój. Prostaczkowie mogli bronić Keldwella, to prawda. Ale William i tak w głowie wyobrażał sobie jak pozbawi go tego paskudnego łba, tak więc zdecydował się przez to przebrnąć do końca, skoro i tak już sobie sprawił ten kłopot by czempiona sprowadzić i zrobić ten cały sąd. Musiał jednak przyznać sam przed sobą, że trzeba było posłuchać rady Addama lub po prostu zatłuc go na drodze, zamiast iść przez cały ten kłopot. Teraz jednak wycofać mu się nie było można.
- Wasze słowa zostały wysłuchane i wezmę je pod rozwagę. - Powiedział William po wysłuchaniu świadków Keldwella. - Nie sposób też nie szanować odwagi, z którą się tu stawiliście i ubolewać nad krzywdami które was dotknęły lub o to o kogo je obwiniacie. Czasem jednak i taką decyzję król musi podjąć. I jakkolwiek to nie ukoi waszego bólu, gdy wrócicie do waszych wiosek - spójrzcie się na waszych synów i braci, córki i siostry, które w nich zostały. A potem o innych wioskach tego królestwa. Wtedy, może, zrozumiecie.
Następnie przyszła pora na wysłuchanie świadków ze strony Williama. Zarządcy, który mógł powiedzieć z których wiosek nie ściągnięto danin, poborców podatkowych, którzy mogli poświadczyć o wypowiedzeniu posłuszeństwa i że Dudnibrzuch miał właśnie stać za podburzaniem. Ostatnimi świadkami mieli być zaś zbrojmistrz, jego zaprzysiężeni obrońcy czy też kilku czempionówi, którzy mogli zaświadczyć przed zgromadzonymi, że kazali Dudnibrzuchowi złożyć broń i stawić się do Castamere, co ten odmówił, doprowadzając do zabicia siedmiu zbrojnych Castamere.
William tu mógł się czuć zdecydowanie bardziej pewnie, nie będąc wystawionym na twardy, nienawistny opór prostaczków. Poza tym wiedział też jakich odpowiedzi miał się już spodziewać i mógł swobodnie zadawać pytania w taki sposób by oczekiwane przez siebie odpowiedzi uzyskać właśnie.
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Wto Kwi 09, 2024 9:17 pm

Tak. Słudzy Williama zeznawali zgodnie z prawdą to wszystko, o czym William już dobrze wiedział. Wioski nie zapłaciły podatków - zresztą sami wieśniacy, chociażby kowal, otwarcie to przyznali - natomiast wedle ich wiedzy Dudnibrzuch do tego wszystkiego nawoływał, ponieważ, jak również on sam i wieśniacy powiedzieli, Reyne zdradził swoich ludzi.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  William Reyne Wto Kwi 09, 2024 11:42 pm

Po wysłuchaniu wszystkich zeznań i świadków, William mógł podjąć decyzję, oficjalną przynajmniej. Nieoficjalnie już dawno wiedział na czym się to skończy. Oczywiście mógł jeszcze ciągnąć tą całą farsę - mógł dać wypowiedzieć się Keldwellowi czy dać mu przepytywać świadków. Ale doskonale wiedział jak to by się skończyło. Dalszym ubliżaniem jego osobie. W pewien sposób mężczyzna wzbudzał w nim obrzydzenie swoim zachowaniem. Nawet nie tym, że podburzał jego poddanych przeciwko niemu, ale w całym tym jego prostackim zachowaniu. Z drugiej jednak strony trudno było odmówić mu odwagi, czy też, może, głupoty. Może nawet pewnego poczucia honoru.
Jego zbrodnie jednak, nawet jeśli miał uczciwie, sam przed sobą przyznać, można było w pewien sposób łagodzić czy usprawiedliwiać, to jednak były to zbrodnie dużego kalibru. Nawet jeśli jakimś sposobem mógł machnąć ręką na podburzanie do buntu czy obrazę majestatu, czego zrobić nie mógł i nie chciał, to wciąż pozostała kwestia oporu przed aresztowaniem, w której wyniku zginęło siedmiu jego ludzi. Siedmiu! Andale by się uśmiali. Opór przed praworządnym aresztowaniem i morderstw nie mógł tolerować.  
- Keldwellu Dudnibrzuchu. Znajduję cię winnym stawianych ci zarzutów. Zostaniesz stracony przez ścięcie mieczem, jutrzejszego dnia, jak ci przysługuje ze względu na twój stan. Jeśli zaś pragniesz pojednać się z bogami, to możliwość taka zostanie ci udzielona. Z tego miejsca też przypomnę ci, że przysługuje ci prawo oddania się w ręce Nocnej Straży, gdzie będziesz mógł służyć resztę swoich dni, jeśli wyrazisz takie życzenie.

z/t


Ostatnio zmieniony przez William Reyne dnia Sro Kwi 10, 2024 5:19 pm, w całości zmieniany 1 raz
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Sro Kwi 10, 2024 9:10 am

- HAŃBA! - wrzasnął masywny kowal i nawet postąpić chciał krok naprzód, gdyby nie zastopował go jeden ze zbrojnych.
Pozostali prości ludzie również byli poruszeni i to bynajmniej nie mądrością królewskiego wyroku. Jedna z kobiet zalała się łzami, druga przez łzy ciskała klątwy na Williama i jego tchórzliwych zbrojnych. Mężczyźni, chociaż nie tak wyrywni i głośni jak rzemieślnik, także byli nieukrywanie wzburzeni.
- Nocna Straż!? - roześmiał się Keldwell, aż zadudniło w sali. - Szukasz ratunku żeby nie skompromitować się, kiedy moja głowa okaże się za trudna do oddzielenia tymi ramionami jak wątłe gałązki? - sławny czempion splunął na posadzkę, posyłając swoją pogardę prawie że pod stopy Reyne'a. - Zachowaj sobie te kuglarską litość, chłopcze! Bogowie osądzą cię za tchórzostwo i podłość. Dołączysz do mnie szybciej niż się spodziewasz!
Po tych słowach Dudnibrzuch roześmiał się jedynie, podczas gdy niespokojni wieśniacy "obrażali majestat" króla. Cóż jednak mogli? Może kowal złamałby komuś rękę lub rozbił głowę, gdyby doszło co do czego. Postawny był to chłop. Koniec końców była to jednak małą grupka ludzi otoczona dużą, a potencjalnie jeszcze większą, grupą zbrojnych. Nic nie mogli.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  William Reyne Sob Kwi 20, 2024 10:22 pm

20/07/08 - Przybywszy krótko po rozmowie w Samotni...

William, gdy już załatwił sprawy w Samotni ze swoim zbrojmistrzem, któremu był niezwykle wdzięczny za jego służbę ostatnimi czasy, zaczął zaprzątać sobie głowę myślami o lady Bethany Bracken. Zapytawszy się pokrótce Hugh o walory niewiasty, młodzieniec był entuzjastycznie nastawiony na spotkanie. Do płci niewieściej miał bowiem dużą słabość. A teraz, gdy wprost do jego zamku, zbiegiem szczęścia i okoliczności przybyć miała wcale niebrzydka lady... Cóż, wyobraźnia króla puszczała wodze fantazji, a on sam nie mógł pozwolić sobie na przepuszczenie takiej okazji.
Także po krótkiej wizycie w swoich komnatach - gdzie się nieco odświeżył i przebrał się w nieco bardziej, jego zdaniem, reprezentatywne ubranie, udał się on do Wielkiej Sali by osobiście powitać i zająć się tymże niespodziewanym, ale nie niemiłym gościem.
William, wkroczywszy do Sali omiótł ją spojrzeniem by zlokalizować swego gościa i korzystając jeszcze z bezpiecznej odległości, a może i jej nieuwagi, przyjrzeć się bliżej lady Bethany i już z daleka ją ocenić i móc powiedzieć czy słowa Hugh równały się rzeczywistości. Po krótkiej chwili jednak, w końcu długo niezauważony pozostać nie mógł, ruszył jej na spotkanie.
- Lady Bracken! Mój zbrojmistrz opowiedział mi o przygodzie, która cię spotkała. Pozostaje nam się cieszyć, że umknęłaś niebezpieczeństwu, ale też, że los sprowadził cię tutaj, byś mogła gościć pod moim dachem. - William skłonił się lekko na powitanie. - Jestem William Reyne, pan tych ziem. Rad jestem z naszego spotkania. - Powiedział, starając się brzmieć możliwie swobodnie, ale i próbując wykrzesać z siebie jak najwięcej swojego uroku osobistego.
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Nie Kwi 21, 2024 12:14 pm

Lady Bethany Bracken, zgodnie ze słowami zbrojmistrza, była urodziwą niewiastą. Nie była tak piękna jak sławna Kolorowa Jenny, którą król nie tak dawno temu gościł na swoim dworze, aczkolwiek była od tejże nieco wyższa i bardziej atletycznie zbudowana. Niewątpliwie efekt jej zamiłowania do jazdy konnej i łowiectwa. Ubrana była w strój męski, z dobrej jakości materiałów, który szlachetnie urodzony przywdziać mógł właśnie na polowanie się wybierając. Włosy miała barwy ciemnego brązu, długie, związane w prosty warkocz. Oczy miała szarozielone i żywe, uważnie rozglądając się po wielkiej sali Castamere.
- Ach! Wasza Miłość, dziękuję za gościnę! - odpowiedziała lady Bracken, uśmiechając się szeroko, kiedy William ujawnił swoją obecność i zagaił rozmowę. - Moi ludzie niewątpliwie wkrótce zawitają i tutaj szukając mnie, a wówczas wyruszymy dalej na łowy - rzekła. - Hmm... - lady Bracken spojrzała na swojego rówieśnika w mało dyskretny, oceniający sposób. - Rzeknijcie mi - lubicie może polować?

Przyjaźń to Magia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  William Reyne Nie Kwi 21, 2024 11:31 pm

Mogąc się przyjrzeć z bliska lady Bracken, William musiał przyznać sam przed sobą, że takiej osobie jak Jenny nie dorównywała. Może nawet z daleka wyglądała lepiej lub gdy widział ją oczami wyobraźni, kierując się opisem zbrojmistrza? Z drugiej jednak strony, wciąż była urodziwą kobietą, wysoką i o nietuzinkowej, atletycznej figurze. Hmm. Z całą pewnością budziło to jego zaciekawienie i przykuwało uwagę. Czy może oto, pod silnymi mięśniami kryła się delikatna kobieta, czy może wprost przeciwnie? Prawdziwy demon? Niezależnie która z tych odpowiedzi miała być tą prawdziwą, tak wyobraźnia Williama znowu poczęła pracować na pełnych obrotach.
- Przyjemność jest po naszej stronie. - Odpowiedział jej z uśmiechem. - Mogę mieć jedynie nadzieję, jeśli mogę być tak odważny, że jednak przyjdzie im szukać cię dużej, lady, niż krócej.
- Kto by nie lubił polować? - Odpowiedział na jej pytanie. - Choć muszę przyznać, że ostatnimi czasy nie miałem do tego ni głowy czy czasu. - Nie wspominając o tak dobrym towarzystwie, ale tego już na głos nie powiedział. Wszak co za dużo, to nie zdrowo. - Czyżbym miał zostać zaproszony na łowy? - Zapytał się. Prawdę mówiąc, w głowie Williama jawiła się zupełnie inna zwierzyna.
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Sro Kwi 24, 2024 12:20 pm

- Oby nie, mam nadzieję, że nie będą zwlekać w swoich poszukiwaniach. Nastawiłam się na łowy i myśl o całej zwierzynie, która może mi umknąć spod nosa w czasie jaki mitrężę przez tego olbrzyma napawa mnie złością - rzekła lady Bracken. Nie wyglądało na to, aby chciała być niemiła dla Williama lub znieważyć jego gościnę. Raczej tak pochłonięta była myślami o łowiectwie i rozpierającą ją energią, że najzwyczajniej umknęły jej jego subtelne zaloty. - Otóż to! - rzekła, wyraźnie zadowolona, kiedy król retorycznie zapytał o sympatię do polowań. - Hmm... Jeżeli Wasza Miłość chce, to może do nas dołączyć, jak najbardziej. Zwłaszcza jeżeli rzeczywiście nie mieliście dawno okazji chwycić włóczni lub łuku. Nikt nie powinien tak cierpieć.
Zagadką było na razie jak lady Bethany zachowuje się w okolicznościach czysto dworskich - podczas biesiad, tańców czy ważnych audiencji - jednak w chwili obecnej nietrudno byłoby nazwać ją chłopczycą. Przynajmniej jeżeli szło o sposób bycia i zainteresowania.
- Na jaką zwierzynę preferujecie polować, Wasza Miłość? - zapytała. - No i w jakiej formie? Strzelacie do ptactwa? Z włócznią na odyńca?  Może nawet niedźwiedzia? - lady Bracken zamyśliła się na moment. - Hmm... Ciekawe czy moglibyśmy zapolować na tego wścibskiego olbrzyma. Trzeba będzie zapytać o to górali.

Przyjaźń to Magia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  William Reyne Sro Kwi 24, 2024 6:53 pm

Hmm. Wyglądało na to, że lady Bethany całkowicie zignorowała romantyczne awanse Williama lub zwyczajnie ich nie zauważyła. Może powinien się tego spodziewać? Podobnie jak jego sama interesowała obecnie inna zwierzyna, tak wyglądało na to, że panna Bracken również celowała w zupełnie inne łowy. Cóż, może jeszcze przyjdzie im upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, a jeśli nawet nie, to polowanie samo w sobie nie było wcale głupim pomysłem. Dość się ostatnimi czasy wysiedział w zamkowych murach.
Chyba jedyne z czym mógł się jedynie obecnie kłócić lub mieć problem to entuzjazm lady. Strzelanie do ptaków? Pewnie, czemu nie. Co prawda nie był wybitnym strzelcem i dawno nie strzelał, to czemu nie poćwiczyć do żywego celu? Dzik? W porządku. Już jednak niedźwiedź czy też, o zgrozo, olbrzym był zdecydowanie groźniejszymi przeciwnikami. Niczym z czym miałby się ochotę mierzyć czy to w pojedynkę czy jedynie w towarzystwie lady. Nieważne jak sprawnej w strzelaniu z łuku czy operowania... włócznią.
- Dawno nie strzelałem z łuku i nigdy nie byłem szczególnie wybitne w tej formie walki czy polowania, ale nie będzie mi przeszkadzać jeśli wyprzedzisz mnie w liczbie ustrzelonego ptactwa czy zajęcy. Kto wie, może nawet zmusi mnie to do bardziej energicznej nauki, idąc twoim przykładem. - Powiedział z lekkością. - Polowania na odyńca z włócznią myślę, że też nie stanowić będzie dla mnie problemu. Niedźwiedzia, a już szczególnie olbrzyma, zostawiłbym jednak na inną okoliczność. Nie wątpię w wasz zapał lub też umiejętności, ale jeśliby miał się na moich ziemiach zdarzyć miał jakiś niefortunny wypadek, to nie mógłbym spojrzeć lordowi Brackenowi w oczy, gdyby przyszło mi się tłumaczyć z tego co zaszło. No i sam nie chciałbym zostać pożarty przez olbrzyma... - Dodał z lekkim uśmiechem i zaśmiał się.
- W każdym razie, mam propozycję - widzę, że jesteś, moja pani, niecierpliwa z ruszeniem na łowy. Tak więc zostań z nami jeszcze dzisiaj, oprowadzę cię po zamku, pogonię kucharzy o bardziej wystawną wieczerzę, a jeśli jutro twoja drużyna się nie znajdzie lub oni nie znajdą ciebie, to ruszymy wspólnie na polowanie z mą drużyną i sprawdzimy jakiego zwierza przyjdzie nam znaleźć. Co ty na to?
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Pią Kwi 26, 2024 10:42 pm

Bethany przechyliła lekko głowę, spoglądając na Williama z pewnym zdziwieniem i zaciekawieniem, kiedy ten powiedział o zostawianiu niedźwiedzia lub olbrzyma na "inną okoliczność". W końcu nigdy nie wspomniała o polowaniu na jego ziemiach, a ewentualnie zaprosiła go, aby dołączyć do niej, jej świty oraz wzgórzan. Jeżeli nie chciał niedźwiedzia bądź olbrzyma, to mógł po prostu... zostać z tyłu i patrzeć? Młoda i żywiołowa łowczyni z pewnością nie miała zamiaru w pierwszym odruchu rezygnować ze wspaniałej zwierzyny przez obawy niespodziewanego kompana.
- Ta propozycje brzmi przednio - stwierdziła z zadowoleniem lady Bracken. Jeżeli jej ludzie będą szukać jej długo, to może uda się na łowy podwójnie! Raz z Reyne'ami na dziki oraz drobniejszą zwierzynę, a później ze wzgórzanami, gdzie może osaczą coś znaczniejszego. - Kiedy będziemy polować na waszych ziemiach, wówczas, oczywiście, wybór zwierzyny pozostawię wam - stwierdziła. - Jestem jednak pewna, że król umie upolować coś godnego swojej korony - dodała nieco zaczepnie.

Świta lady Bracken, niezależnie od tego jak potoczyć się miała reszta tego dnia, nie przybyła nazajutrz. Najwyraźniej wciąż szukali bratanicy swego pana w innym miejscu.

Przyjaźń to Magia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  William Reyne Sob Kwi 27, 2024 2:03 pm

Cóż, niezależnie od małego nieporozumienia czy niezrozumienia, które mogło wywołać ciekawość lub zdziwienie ze strony Bethany, rozmowa potoczyła się do przodu i w kierunku, w którym chciał William. Tak więc, skoro lady wyraziła zgodę, młodzieniec przeprosił ją na krótką chwilę, by mógł wydać dyspozycje odnośnie przygotowań do wieczerzy, jak i polowania.
Czasu było niewiele, ale też i szczęśliwie nie planował wielkiej uczty, ot wystawniejszy, wieczorny posiłek co by uczcić niespodziewany przyjazd gościa z Dorzecza. Szczęśliwie też na zamku trzymał uzdolnioną Alysanne, która mogła każdą, nieoczekiwaną wizytę ubogacić swą grą czy śpiewem. Skoro wszak była na zamku i pod jego czułą opieką, mogła zagrać nie tylko jemu.
Kazał też przygotować drużynę myśliwską, może nieco większą niż zwykle w postaci dodatkowej ochrony, biorąc pod uwagę ostatnie niepokoje w domenie. Zaprosił też przy tym zbrojmistrza by im towarzyszył. Wszak to on sprowadził tu lady Bethany, a sama wdzięczność Williama względem ostatnich wydarzeń nie zakończyła się na złożeniu mu gratulacji i odrobiny złota. Tak więc niech i on ruszy z nimi. Zawsze też dobrze było mieć pod ręką medyka, wszak na polowaniach zdarzały się różnorakie wypadki, tak więc Martyn Stich mógł się im przydać.

Wkrótce potem William powrócił do lady Bethany, przez resztę dnia oprowadzając ją po zamku, zabawiając ją rozmową i swoim towarzystwem. Być może nie był aż tak zapalonym myśliwym jak i ona, a na głowie mogły mu ciążyć inne sprawy, tak postarał się nie ustępować w dyskusji na ten temat. Poza tym poruszał i inne, chcąc nieco lepiej ją poznać i nie być tak monotematycznym. Zapytał się więc czy miała jeszcze jakieś inne zainteresowania prócz polowania, czy interesowała ją może sztuka i by opowiedziała o wieściach jakie mogła przynieść z Dorzecza.
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Mistrz Gry Nie Kwi 28, 2024 11:34 am

Rozmowa z lady Bethany, przynajmniej na początku, skupiała się w dużej mierze na łowiectwie. Było to jej prawdziwą pasją. Lady Bracken nie była jednak na tyle głupia czy nieobyta w towarzystwie, aby nie umieć tematu zmienić i po pewnym czasie zaczęła mówić i o innych rzeczach. Nic nie interesowało jej szczególnie poza łowami, które były tematem bardzo szerokim, kiedy nie chciało się zrzucać całej pracy na prostaczków i jedynie dźgnąć zwierzęcia, a rzeczywiście czerpać przyjemność z wytropienia, osaczenia i powalenia go osobiście. Lady była jednak stosownie przygotowana do zarządzania majątkiem oraz umiała odnaleźć się w dworskich realiach. Pewne zainteresowanie budziły w niej również miejsca, o których słyszała, a których nigdy nie widziała. Na przykład Stare Miasto, które było ponoć ogromną metropolią jakich nie było w Dorzeczu, albo legendarny Mur. Była też zaintrygowana Dziećmi Lasu, których trochę udało jej się nawet zobaczyć podczas świętego dnia Starych Bogów, kiedy król Tristan Mudd ruszył na Wyspę Twarzy żeby odnowić przysięgi Paktu i zawrzeć nowe przymierze z tymi istotami.

Ta wzmianka pozwoliła Williamowi łatwo przejść na temat wieści z Dorzecza. O stosunkach Króla Wzgórz i Rzek z Dziećmi Lasu z pewnością dane było mu już słyszeć, albowiem prawie rok upłynął od tego wydarzenia, a było ono niezwykle huczne w Dorzeczu i wieści poniosły się daleko. Co działo się tam jednak teraz lub jakie były szczegóły? Cóż... Jeżeli Reyne chciał wiedzieć nieco więcej, to Bethany mogła mu zdradzić, że król Tristan dzierżył, na znak zawartego przymierza, mistyczny młot. Trzon jego wykonany był z wiekowego czardrzewa wybranego przez Dzieci Lasu, a głowicę ukuli i pokryli starożytnymi runami kowale z Riverstones. Później, na Wyspie Twarzy, broń miała ponoć zostać obłożona zaklęciami. Rzekomo to zainspirowało Ibbeńczyków do podarowania królowi podobnego prezentu w postaci pancerza.
Kim byli Ibbeńczycy? Plemię dziwnych, niskich, ale krzepkich "Kudłatych Ludzi", które przybyło z dalekiego wschodu. Za zgodą Jego Miłości osiedlili się w pobliżu Wysokiej Drogi w zachodnich Górach Księżycowych. Ibbeńczycy, tak jak Andalowie, byli biegli w obróbce stali. Ich przywódca, niejaki Thogg, podarował więc wszystkim lordom Dorzecza wspaniałe pancerze wykonane z tego metalu na znak przyjaźni. Dla król Tristana i księcia Tristifera wytworzył zaś dwa szczególnie wybitne egzemplarze, które we współpracy z Pierwszymi Ludźmi oraz Dziećmi pokrył runami i nasycił ochronną mocą mającą zapewnić ich nosicielom bezpieczeństwo.
Skoro już wspomniała księcia Tristifera, dziedzica Riverstones, to wykazał się on ponoć podczas rozmów z władcami wzgórz, którzy poprzysięgli swoje topory Riverstones. Kiedy stary Mogwyn zwołał wzgórzan, aby wyłonić spośród nich tych, którzy będą mogli ich zjednoczyć, zaproponował jako część tego procesu serię wyzwań mających wskazać w rywalizacji najwybitniejszych spośród nich. Książę Tristifer wziął w zmaganiach udział podając się jedynie za prostego wojownika i towarzysza starca, aby żaden góral nie czuł się onieśmielony przez jego status i nie traktował go pobłażliwie. Mimo to zwyciężył nad nimi zdobywając szacunek pośród władców wzgórz i zyskując większą ich przychylność wobec zaprzysiężenia swojej lojalności jego ojcu.
No i oczywiście najnowszy temat - wojna. Na dwór króla Tristana przybył Elmo Brune z Dyre Den, król Szczypcowego Przylądka, który zaprzysiągł mu swoją wierność w zamian za przegnanie Andalów z jego ziem. Domena Elmo została bowiem najechana przez straszliwego Ogara Wojownika i jego sojusznika, króla Hugora Eleonidę. Muddowie zgodzili się wesprzeć Brune'ów i król Tristan prowadził obecnie wielki hufiec na wschód przeciwko Andalom. Niestety wyjeżdżając z domu Bethany nie słyszała jeszcze o żadnych bitwach czy innych znaczących wydarzeniach. Obiło im się jedynie o uszy, że sami Andalowie również przygotowywali w tym czasie jakąś wielką wyprawę. Nazywali ją zdaje się "Świętym Marszem" i mieli zamiar podbić tereny wokół Czarnego Nurtu i Ziemie Burzy. Coś takiego...

Uczta z pewnością nie miała być wielką, wystawną biesiadą, jednak dla kuchni Castamere nie było problemem, aby przygotować nieco bardziej obfitą wieczerzę niż zwykle, albo wysilić się bardziej nad potrawami. Ponadto z piwnic można było wytoczyć beczułki lepszych trunków. Alysanne, jak jej profesja nakazywała, nie miała problemu, aby umilić ucztę swoim śpiewem oraz grą na instrumentach. Jeżeli jednak William był zbyt otwarcie adorujący wobec lady Bethany w czasie posiłku, wówczas jej niezadowolenie z tego powodu, zwłaszcza przy tym co obecnie dzielili, było raczej widoczne.

Rano natomiast wszystko co Jego Miłość zlecił na polowanie, nie były to wszak wielkie łowy, było gotowe...

Przyjaźń to Magia
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9627
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  William Reyne Nie Kwi 28, 2024 2:17 pm

Rozmowa z lady Bethany faktycznie była zajmująca, tak więc czas płynął Williamowi wyjątkowo szybko. Dzielili też ze sobą zainteresowania lub umiejętności, w większym lub mniejszym stopniu, tak więc mogli debatować na wiele tematów. William, szczególnie ze swojej strony, mógł się pochwalić podróżą na południe, właśnie do Starego Miasta, o którym kobieta wspomniała, czy też Arbor i Wysogrodu i mógł jej dokładnie opowiedzieć o tym co widział lub czego doświadczył, co też uczynił. Siedziby Gardenerów i Hightowerów były niewątpliwie czymś wartym zobaczenia.
Same wieści z Dorzecza, William wysłuchał z zainteresowaniem i uprzejmością, choć nie wszystkim można było z łatwością uwierzyć, a jeszcze inne wywoływały w nim pewne niezadowolenie, bowiem były źródłem pokrzyżowania jego własnych planów i wkraczaniem Muddów i ich królestwa na ziemie, które można były uważane za Zachód. Teraz zaś, przez działania królów znad Tridentu, jego królestwo było wąskim pasem wciśniętym między morze opanowane przez Żelaznych Ludzi z jednej strony, a potężnym Dorzeczem z drugiej, nie wspominając o Lannisterach na południu. Kolejny raz też dane mu było słyszeć imię niejakiego Mogwyna...
Tak więc, mimo że podziękował lady Bethany za pasjonującą opowieść i za jej pośrednictwem życzył Dorzeczu i jej rodzinie szczęścia w wojnie przeciwko Andalom, tak skrycie liczył na to, że poniosą oni sromotną porażkę lub chociaż ich tryumf okupiony będzie dużymi stratami i powstrzyma to rozrost potężnego sąsiada na następne, długie lata.

Sama uczta zaś przebiegła bez większych komplikacji i miłej atmosferze, tak jak William miał nadzieję. Nie licząc oczywiście, od czasu do czasu wychwytywanych przez niego nieprzychylnych spojrzeń Alysanne. Oczywiście, że nie tylko musiał jako gospodarz zabawiać lady Bethany, a wręcz cieszyła go taka perspektywa i chętnie z niej korzystał. Nawet jeśli jego okazjonalny flirt z jego nową towarzyszką był raczej mniej niż bardziej bezpośredni. Mimo to, William lubił towarzystwo płci pięknej i korzystał obecnie z tego w pełni. Poza tym, sama Alysanne powinna była doskonale wiedzieć, że cokolwiek ich łączyło nie mogło trwać wiecznie, a już z pewnością nie będzie z tego trwałego związku...
Po wieczerzy zaś i spoczynku przyszła pora na polowanie.

z/t
William Reyne
William Reyne

Liczba postów : 58
Data dołączenia : 19/03/2023

Powrót do góry Go down

Wielka Sala Empty Re: Wielka Sala

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach