Wielka Sala
Strona 1 z 1 • Share
Re: Wielka Sala
4 dzień pierwszego księżyca, dziesiąty rok od Zagłady
W dzień audiencji do lorda Rodericka przybyło kilku petentów, a wszyscy w zasadzie z prostego pospólstwa. Dużo przychodziło z głupotami i po zdawkowych wyjaśnieniach czy zadośćuczynieniach byli wypraszani. Ot, komuś zmarła ukochana rybka, "BESTYJA ZADEPTAŁA POLE ZBOŻA", a jeden chciał się pochwalić wyjątkowym burakiem.
- Pikny, milord paczy! Taaaki gromny, widzi milord? A tu jaki hehe, śmieszny, hehe, jak buzia, paczy milord, hehe! - wieśniak zaniósł się śmiechem, patrząc na buraka. Warzywo rzeczywiście było trochę większe niż zwykły burak, a na jednej ze stron miało drobne wgniecenia - dwa mniejsze i jeden podłużny, więc rzeczywiście można było zobaczyć w niej twarz, trzeba było tylko się wysilić.
Z czasem przyszedł jednak czas na poważniejsze problemy. Pierwsze z nich przyszły pod postacią wychudzonego mężczyzny o ziemistej skórze, w jakichś łachmanach. Przyszedł skulony, uniżony i gdy tylko został dopuszczony do głosu, rozpoczął:
- Milordzie, ja i ma familija nie ma za dużo do żar...spożywania. - Poprawił się nerwowo. Mówił z zamkniętymi oczami i spuszczoną głową. - Odkąd nap... przybyli do nas miłościwi Żelaźni i ograb.. ściągnęli ode mnie należną im własność, nie miałem czym obsiać pola, a jeszcze zima przyszła. Dziciorów... eee... Potomków mam ośmioro i za nic nie znajdę dla nich godnej strawy. A jak ledwo co zebraliśmy, to poborcy... eee... Waszej Milordości, przyszli i zaje... również zebrali należną Wam należność, milordzie.
- Pikny, milord paczy! Taaaki gromny, widzi milord? A tu jaki hehe, śmieszny, hehe, jak buzia, paczy milord, hehe! - wieśniak zaniósł się śmiechem, patrząc na buraka. Warzywo rzeczywiście było trochę większe niż zwykły burak, a na jednej ze stron miało drobne wgniecenia - dwa mniejsze i jeden podłużny, więc rzeczywiście można było zobaczyć w niej twarz, trzeba było tylko się wysilić.
Z czasem przyszedł jednak czas na poważniejsze problemy. Pierwsze z nich przyszły pod postacią wychudzonego mężczyzny o ziemistej skórze, w jakichś łachmanach. Przyszedł skulony, uniżony i gdy tylko został dopuszczony do głosu, rozpoczął:
- Milordzie, ja i ma familija nie ma za dużo do żar...spożywania. - Poprawił się nerwowo. Mówił z zamkniętymi oczami i spuszczoną głową. - Odkąd nap... przybyli do nas miłościwi Żelaźni i ograb.. ściągnęli ode mnie należną im własność, nie miałem czym obsiać pola, a jeszcze zima przyszła. Dziciorów... eee... Potomków mam ośmioro i za nic nie znajdę dla nich godnej strawy. A jak ledwo co zebraliśmy, to poborcy... eee... Waszej Milordości, przyszli i zaje... również zebrali należną Wam należność, milordzie.
Ojciec
Mistrz Gry- Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wielka Sala
Lord Raventree hall zasiadał na tronie umieszczonym w wielkiej sali, wysłuchując skarg swoich poddanych, którzy w większości próbowali w wyjątkowo mało sprytny sposób naciągnąć go na złoto.. Przeklęci głupcy, następnym razem zleci bardziej selektywne zorganizowanie audiencji, by oszczędzić sobie nie tylko nerwów, ale i czasu swojego oraz doradców. Mimo to cierpliwie znosił kolejne błahe problemy. Do czasu.
Carze goryczy miał przelać wieśniak przychodzący z zamiarem pochwalenia się dorodnym burakiem przed lordowskim majestatem... Roderyck najpierw westchnął, postukują głośno o drewniane oparcie tronu i wpatrując się w swojego poddanego z wyczuwalną irytacją.
- Zamilcz - Rozkazał, gromiąc chłopa lodowatym spojrzeniem - Zejdź mi z oczu, przyjdź, kiedy naprawdę będziesz potrzebować mojej pomocy. Ostrzegam, zanim to zrobisz zastanów się trzy razy - Skończył dając znak strażnikom, aby wyprowadzili petenta.
Przyszedł czas na poważne problemy, tym razem były godne jego uwagi oraz czasu. Okazało się, że żelaźni omyłkowo zabłądzili zabierając "należne" podatki z jego ziem podczas wojny dziewięć lat temu..
- Rad jestem, że postanowiłeś poinformować mnie o tym problemie, jak i również ubolewam nad twoją sytuacją. - Odpowiedział łagodnym tonem. - Wyśle z tobą mojego zaufanego człowieka który upewni się, że mówisz prawdę. Potem wręczy ci lordowską zapomogę w wysokości dwóch sztuk złota.. To powinno aż nadto wystarczyć na twoje potrzeby. Coś jeszcze? - Zapytał, gdy wyszedł zaprosił kolejnego petenta do wielkiej sali gdzie mógł podzielić się zmartwieniami z lordem..
Carze goryczy miał przelać wieśniak przychodzący z zamiarem pochwalenia się dorodnym burakiem przed lordowskim majestatem... Roderyck najpierw westchnął, postukują głośno o drewniane oparcie tronu i wpatrując się w swojego poddanego z wyczuwalną irytacją.
- Zamilcz - Rozkazał, gromiąc chłopa lodowatym spojrzeniem - Zejdź mi z oczu, przyjdź, kiedy naprawdę będziesz potrzebować mojej pomocy. Ostrzegam, zanim to zrobisz zastanów się trzy razy - Skończył dając znak strażnikom, aby wyprowadzili petenta.
Przyszedł czas na poważne problemy, tym razem były godne jego uwagi oraz czasu. Okazało się, że żelaźni omyłkowo zabłądzili zabierając "należne" podatki z jego ziem podczas wojny dziewięć lat temu..
- Rad jestem, że postanowiłeś poinformować mnie o tym problemie, jak i również ubolewam nad twoją sytuacją. - Odpowiedział łagodnym tonem. - Wyśle z tobą mojego zaufanego człowieka który upewni się, że mówisz prawdę. Potem wręczy ci lordowską zapomogę w wysokości dwóch sztuk złota.. To powinno aż nadto wystarczyć na twoje potrzeby. Coś jeszcze? - Zapytał, gdy wyszedł zaprosił kolejnego petenta do wielkiej sali gdzie mógł podzielić się zmartwieniami z lordem..
Roderick Blackwood- Liczba postów : 52
Data dołączenia : 04/03/2020
Re: Wielka Sala
Chłopak od buraków zdenerwował się, rozłożył ręce i zaczął się szarpać, ale gwardziści Blackwooda szybko uciszyli go i wyprowadzili z sali. Kolejny z mężczyzn, ten od Żelaznych, wydawał się o wiele bardziej wdzięczny. Kiwnął głową, padł na ziemię i zanosząc się łzami wychrypiał:
- Dziękuję mil... Wasza Magnifistecencjo.
Pozwolił wyprowadzić się z sali, a do Blackwooda podszedł kolejny petent. Tym razem była to młoda dziewczyna, może dwudziestoparoletnia, razem z dwójką małych, smutnych dzieci. Słomiane włosy i ogromne zmęczenia na twarzy; ubrana była w prostą, lnianą sukienkę. Niezgrabnie się ukłoniła i pokazała dzieciom, by zrobiły tak samo, nim wreszcie przemówiła:
- Waszmości, jażem przybywam z bachorami, ale bez mężczyzny, bo żesz go zaciukali - powiedziała ponuro, łzawo. - Parszywcy. Przybyło ich dwu, jeden chudy, a ten drugi gruby. Był piękny poranek, Adko na poła wyszedł, a ja mu żarcie robiłam, a tu wyglądam zza ganku i tu są i krzyczą se na niego. W zbroje zakuci, ale któżto, to żem Waszmości nie powiem, z tego powodu że sama nie wiem. Potem żesz się zdenerwowali, pobili go... - Łzy coraz gęściej napływały jej do oczu, głos zaczynał się łamać. - Mojego Adka! Zaciukali, jak świniaka albo kogo! A potem przyszli do mnie... Do domu... Bachory schowałam, siebie też, ale strawy nie zdążyłam, to szystko mi zeżarli... A potem mnie znaleźli - ukryła ręce w dłoniach i rozbeczała się na dobre.
- Dziękuję mil... Wasza Magnifistecencjo.
Pozwolił wyprowadzić się z sali, a do Blackwooda podszedł kolejny petent. Tym razem była to młoda dziewczyna, może dwudziestoparoletnia, razem z dwójką małych, smutnych dzieci. Słomiane włosy i ogromne zmęczenia na twarzy; ubrana była w prostą, lnianą sukienkę. Niezgrabnie się ukłoniła i pokazała dzieciom, by zrobiły tak samo, nim wreszcie przemówiła:
- Waszmości, jażem przybywam z bachorami, ale bez mężczyzny, bo żesz go zaciukali - powiedziała ponuro, łzawo. - Parszywcy. Przybyło ich dwu, jeden chudy, a ten drugi gruby. Był piękny poranek, Adko na poła wyszedł, a ja mu żarcie robiłam, a tu wyglądam zza ganku i tu są i krzyczą se na niego. W zbroje zakuci, ale któżto, to żem Waszmości nie powiem, z tego powodu że sama nie wiem. Potem żesz się zdenerwowali, pobili go... - Łzy coraz gęściej napływały jej do oczu, głos zaczynał się łamać. - Mojego Adka! Zaciukali, jak świniaka albo kogo! A potem przyszli do mnie... Do domu... Bachory schowałam, siebie też, ale strawy nie zdążyłam, to szystko mi zeżarli... A potem mnie znaleźli - ukryła ręce w dłoniach i rozbeczała się na dobre.
Ojciec
Mistrz Gry- Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wielka Sala
Dla takich momentów warto było czekać, Roderyck skinął jedynie głową w stronę poddanego, by wkrótce odprowadzić go wzrokiem do drzwi. Mógł się jedynie modlić, że te pieniądze nie wpadną w niepowołane ręce, a jego poddany dobrze wykorzysta lordowską zapomogę, kto wie? Może kiedyś mu się to zwróci w najmniej oczekiwanym momencie? Jednak raczej na to by nie liczył.
Kolejną osobą była kobieta, której zbójcy zabili męża i ją znieważyli. Bandyci! Pożałują, że dopuścili się tak haniebnego czynu, dopóki władał tymi ziemiami nie ma zamiaru puszczać takich występków bez kary! Lord podobnie jak w przypadku petenta od buraków postukiwał głośno o drewniane oparcie swojego tronu, tym razem jednak przytakując raz na jakiś czas.
- Dopóki władam tymi ziemiami, takie występki nie będą uchodzić płazem - Obwieścił - Mimo, że nie mogę zwrócić ci męża, mogę obiecać, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby doprowadzić tych parszywców przed oblicze lordowskiej sprawiedliwości . - Kontynuował, zerkając na swoich doradców siedzących obok - Osobiście udam się na polowanie na tych zbójów. Ser Davosie zbierzcie ludzi i powiadomcie łowczego, im szybciej wyruszymy tym jest większa szansa, że pochwycimy tych drani. . - Rozkazał swojej zaprzysiężonej tarczy, wkrótce ponownie wracając wzrokiem na kobiete - Jednak przed tym musisz mi powiedzieć każdą informacją, która może się nam przydać. Mieli jakiś herb? Może mieli jakieś charakterystyczne cechy wyglądu oraz uzbrojenia? - Zaczął wypytywać kobiete, oprócz tych pytań zadał te, które były konieczne do wyruszenia, czyli lokalizacji jej domostwa i wskazówek jak mogą je znaleźć oraz w którą stronę odeszli bandyci. Po tym wszystkim kazał służbie zadbać o nią, dać się jej umyć, posilić oraz wydać czyste, proste ubrania.
Kolejną osobą była kobieta, której zbójcy zabili męża i ją znieważyli. Bandyci! Pożałują, że dopuścili się tak haniebnego czynu, dopóki władał tymi ziemiami nie ma zamiaru puszczać takich występków bez kary! Lord podobnie jak w przypadku petenta od buraków postukiwał głośno o drewniane oparcie swojego tronu, tym razem jednak przytakując raz na jakiś czas.
- Dopóki władam tymi ziemiami, takie występki nie będą uchodzić płazem - Obwieścił - Mimo, że nie mogę zwrócić ci męża, mogę obiecać, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby doprowadzić tych parszywców przed oblicze lordowskiej sprawiedliwości . - Kontynuował, zerkając na swoich doradców siedzących obok - Osobiście udam się na polowanie na tych zbójów. Ser Davosie zbierzcie ludzi i powiadomcie łowczego, im szybciej wyruszymy tym jest większa szansa, że pochwycimy tych drani. . - Rozkazał swojej zaprzysiężonej tarczy, wkrótce ponownie wracając wzrokiem na kobiete - Jednak przed tym musisz mi powiedzieć każdą informacją, która może się nam przydać. Mieli jakiś herb? Może mieli jakieś charakterystyczne cechy wyglądu oraz uzbrojenia? - Zaczął wypytywać kobiete, oprócz tych pytań zadał te, które były konieczne do wyruszenia, czyli lokalizacji jej domostwa i wskazówek jak mogą je znaleźć oraz w którą stronę odeszli bandyci. Po tym wszystkim kazał służbie zadbać o nią, dać się jej umyć, posilić oraz wydać czyste, proste ubrania.
- Polowanie czas zacząć!:
Ostatnio zmieniony przez Roderick Blackwood dnia Pią Mar 13, 2020 7:00 pm, w całości zmieniany 2 razy
Roderick Blackwood- Liczba postów : 52
Data dołączenia : 04/03/2020
Re: Wielka Sala
Kobieta na zamku wciąż zapłakana padła na ziemię.
- Dziekuwa, milordzie, dziekuwa - wychrypiała. Jedna z dam dworu podbiegła pomóc jej, podała chusteczkę, wytarła twarz i szepnęła parę słów pocieszenia. - Tak, tak. Jużci. - odetchnęła głośno. - Herbu nie, ale za to takie dziwne malunki na tarczy. Zielone takie, z żółtymi kropkami. A koszulę, taką z metalu, jak ta. - Wskazała na jednego z rycerzy, noszącego koszulę kolczą. No i jeden był chudy, a ten drugi gruby. Tylem widziała, bo potem... - znowu zaniosła się płaczem.
Dopiero po chwili znowu była gotowa udzielić dalszych odpowiedzi. Powiedziała jak dotrzeć na miejsce i została odprowadzona, a ser Davos zobowiązał się do rychłego przygotowania podróży, napomknął jednak, że ogary lepiej będzie przewieźć w klatkach i na pewno trochę zwolnią podróż, ale odległość była na tyle niedaleka, że tak czy inaczej dotrą tam przed zmrokiem.
- Dziekuwa, milordzie, dziekuwa - wychrypiała. Jedna z dam dworu podbiegła pomóc jej, podała chusteczkę, wytarła twarz i szepnęła parę słów pocieszenia. - Tak, tak. Jużci. - odetchnęła głośno. - Herbu nie, ale za to takie dziwne malunki na tarczy. Zielone takie, z żółtymi kropkami. A koszulę, taką z metalu, jak ta. - Wskazała na jednego z rycerzy, noszącego koszulę kolczą. No i jeden był chudy, a ten drugi gruby. Tylem widziała, bo potem... - znowu zaniosła się płaczem.
Dopiero po chwili znowu była gotowa udzielić dalszych odpowiedzi. Powiedziała jak dotrzeć na miejsce i została odprowadzona, a ser Davos zobowiązał się do rychłego przygotowania podróży, napomknął jednak, że ogary lepiej będzie przewieźć w klatkach i na pewno trochę zwolnią podróż, ale odległość była na tyle niedaleka, że tak czy inaczej dotrą tam przed zmrokiem.
Ojciec
Mistrz Gry- Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wielka Sala
Audiencja dobiegła końca, mimo że jeszcze znaleźliby się petenci, którzy przedstawili swój problem przed lordowskim obliczem, to Roderyck uznał, że im mniej czasu da bandytom na oddalenie się z miejsca ich występku, tym łatwiej będzie ich pochwycić w szpony sprawiedliwości. Tym samym rozkazał straży odwołać wszystkich, którzy czekali na swoją kolej.
- Koniec audiencji! Następna w przyszłym miesiącu! Oddalić się psiakrew! - Rozległ się stłumiony krzyk sierżanta za grubych dębowych drzwi, wkrótce też można było usłyszeć marudzące pomruki mieszkańców, którzy poczęli opuszczać zamek. Natomiast lord uniósł się z swojego tronu i udał się bocznymi drzwiami do wyjścia.
Nim udał się do swoich komnat, aby przygotować się do podróży, zwrócił się do kasztelana by wydał odpowiednią ilość srebrników zapomogi dla wdowy. Gdy wszystkie przygotowania zostały zakończone ruszył na dziedziniec, aby spotkać się z swoimi towarzyszami.
(z/t)
- Koniec audiencji! Następna w przyszłym miesiącu! Oddalić się psiakrew! - Rozległ się stłumiony krzyk sierżanta za grubych dębowych drzwi, wkrótce też można było usłyszeć marudzące pomruki mieszkańców, którzy poczęli opuszczać zamek. Natomiast lord uniósł się z swojego tronu i udał się bocznymi drzwiami do wyjścia.
Nim udał się do swoich komnat, aby przygotować się do podróży, zwrócił się do kasztelana by wydał odpowiednią ilość srebrników zapomogi dla wdowy. Gdy wszystkie przygotowania zostały zakończone ruszył na dziedziniec, aby spotkać się z swoimi towarzyszami.
(z/t)
Roderick Blackwood- Liczba postów : 52
Data dołączenia : 04/03/2020
Re: Wielka Sala
Dwudziesty drugi dzień pierwszego księżyca dziesiątego roku od Podboju,
popołudnie
popołudnie
Lord Roderick zajął miejsce na tym samym tronie gdzie zasiadała zarówno jego matka, jak i ojciec, zanim wyruszyli w bój w obronie Dorzecza, by nigdy już nie powrócić. Wszystko przez Brackena, żądnego władzy głupca który skończył jak najzwyklejsza szumowina, we wroniej klatce. Teraz jeden z nich miał czelność przybywać pod jego bramy, by ubiegać się audiencji. Najchętniej wywaliłby go za mury w błoto zmieszane z końskim łajnem, choć nawet to byłoby zbyt łagodne. Oni wszyscy zasługiwali na o wiele gorszą kare od Starych Bogów..
Sam Edmund został wpuszczony do zamku pod stałym nadzorem zbrojnych którzy odprowadzili go aż pod samą Wielką Sale.
- Lord Roderick Blackwood, Pan i Władca Reventree Hall. - Rozległ się ochrypły głos z wnętrza sali, gdy tylko "gość" przekroczył próg pomieszczenia, w środku czekał na niego niemały komitet powitalny. Sześciu rycerzy stojących pod podwyższeniem, po trzech na każdą stronę, odzianych w czarne kolczugi i opierający swobodnie swoje dłonie na rękojeściach mieczy. Tuż nad nimi był sam Blackwood, zasiadający na dębowym tronie obok niego znajdowali się dwaj mężczyźni, jeden z łańcuchem maestera, drugi przypominającego dowódce zbrojnych lub kolejnego wojownika.
Na kolanach Rodericka spoczywał obnażony długi miecz, każdy kto znał tradycje już wiedział że rozmowy nie będą trwać długo, niezależnie od tego, co Edmund mu zaoferuje.
- Mów czego chcesz. I daruj sobie te wszystkie uprzejmości Bracken.. - Rozkazał tonem nieprzyjmującym oznak sprzeciwu.
Roderick Blackwood- Liczba postów : 52
Data dołączenia : 04/03/2020
Re: Wielka Sala
Cyrk trwał dalej. Edmund został wprowadzony do wielkiej sali Raventree Hall, ktoś otrąbił imię lorda, sam Roderick zasiadający na swoim tronie z obstawą zbrojnych i mieczem na kolanach. Aż tak bali się staruszka, że musieli go przyprowadzić w takiej obstawie? Poniekąd mogło to być traktowane za komplement...
- Przybyłem z dobrymi zamiarami, mój Panie. - Mimo wszystko Edmund ukłonił się. Oczywiście nie spodziewał się, żeby jego misja mogła się powieść - nieszczególnie zaś po ujrzeniu miecza na kolanach. Cóż jednak szkodziło spróbować. - Mój brat był durniem i nie tylko Ty nie darzysz go miłością. I wiem, że zawsze nasze rody zawsze gryzły się ze sobą jak psy, ale obecne, trudne czasy wymagają współpracy. Żeby odbudować Dorzecze po ogniach wojny. Wszyscy. - Ostatnie słowo powiedział trochę głośniej, stanowczo. - Przychodzę więc zakopać topór wojenny, przynajmniej na te trudne czasy. Nie musimy się lubić, ale nie powinno to szkodzić naszym interesom. Mój bratanek urządza przyjęcie w Żywopłocie, ósmego dnia następnego miesiąca. Biznesowe. Chcemy zaplanować wspólne inwestycje. Będzie też kilku innych, ważnych lordów: choćby Vance czy Harroway; inni jeszcze maja się określić. Nic strasznego, mój Panie. - Edmund ukłonił się tak nisko jak mógł.
- Przybyłem z dobrymi zamiarami, mój Panie. - Mimo wszystko Edmund ukłonił się. Oczywiście nie spodziewał się, żeby jego misja mogła się powieść - nieszczególnie zaś po ujrzeniu miecza na kolanach. Cóż jednak szkodziło spróbować. - Mój brat był durniem i nie tylko Ty nie darzysz go miłością. I wiem, że zawsze nasze rody zawsze gryzły się ze sobą jak psy, ale obecne, trudne czasy wymagają współpracy. Żeby odbudować Dorzecze po ogniach wojny. Wszyscy. - Ostatnie słowo powiedział trochę głośniej, stanowczo. - Przychodzę więc zakopać topór wojenny, przynajmniej na te trudne czasy. Nie musimy się lubić, ale nie powinno to szkodzić naszym interesom. Mój bratanek urządza przyjęcie w Żywopłocie, ósmego dnia następnego miesiąca. Biznesowe. Chcemy zaplanować wspólne inwestycje. Będzie też kilku innych, ważnych lordów: choćby Vance czy Harroway; inni jeszcze maja się określić. Nic strasznego, mój Panie. - Edmund ukłonił się tak nisko jak mógł.
Ostatnio zmieniony przez Edmund Bracken dnia Pią Kwi 03, 2020 4:28 pm, w całości zmieniany 1 raz
Edmund Bracken- Liczba postów : 194
Data dołączenia : 04/03/2020
Re: Wielka Sala
"Niedarzenie miłością" było sporym niedopowiedzeniem w kwestii określenia uczuć jakie mieszkańcy Raventree Hall, nie tylko sam Roderick, żywili do ostatniego lorda Brackena. Odpowiadał on za śmierć ich lady oraz dwóch jej synów, których wydał bez choćby cienia zawahania w ręce morderców z Żelaznych Wysp. Bracia Blackwooda zostali uduszeni własnoręcznie przez Twardorękiego, zaś jego matka przebita mieczem monarchy. To czy teraz rod Lothara darzył go ciepłym uczuciami czy nie, nie miało tak wielkiego znaczenia. Z pewnością zdradzieckie usta Brackenów wypluwały takie słowa, jakie akurat były im potrzebne. Lord Blackwood nie czuł się specjalnie przekonany tym co właśnie zasłyszał. Jeżeli zgodzi się uczestniczyć w tym wydarzeniu, to z pewnością nie przez słodkie słówka spływające z ust Edmunda.
Mistrz Gry- Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wielka Sala
Wysłannik Brackenów nie miał czelności nawet się przedstawić przed obliczem Rodericka, ponadto śmiał go prosić o zakopanie topora wojennego między rodami! To przez nich żelaźni panują w Dorzeczu i jego rodzicie oraz bracia zginęli z rąk obecnego monarchy. Miał ochotę wyrzucić Edmunda na dziedziniec, jednak nie miał zamiaru zniżać się do ich poziomu.
- Dorzecze odbuduje się i bez was. - Stwierdził Blackwood - A to co mówisz, to tylko puste słowa niepoparte żadnymi czynami. I takie pozostaną, skoro nawet sam Lord Bracken nie miał tyle odwagi aby prosić o to pod moim dachem - Kontynuował, nie miał zamiaru układać się z wrogami bez konkretnego powodu, ich "dobre" intencje nie miały tu nic do rzeczy, zapewne i tak były to kłamstwa tylko po to aby wbić kolejny sztylet w ich plecy, tak samo jak wbili go ponad dziesięć lat temu.
Roderick zerknął jeszcze na doradców czy nie mają niczego do dodania w sprawie propozycji Edmunda. I jeśli Bracken nie miał więcej do przekazania został wyprowadzony oraz pod eskortą zbrojnych wraz z Ser Davosem doprowadzony do granic ich włości, dodatkowo na czas podróży dostali zakaz rozmów z Brackenami, chyba że było to konieczne. Niech wiedzą, że w Raventree hall, nie znajdą przyjaciół.
- Dorzecze odbuduje się i bez was. - Stwierdził Blackwood - A to co mówisz, to tylko puste słowa niepoparte żadnymi czynami. I takie pozostaną, skoro nawet sam Lord Bracken nie miał tyle odwagi aby prosić o to pod moim dachem - Kontynuował, nie miał zamiaru układać się z wrogami bez konkretnego powodu, ich "dobre" intencje nie miały tu nic do rzeczy, zapewne i tak były to kłamstwa tylko po to aby wbić kolejny sztylet w ich plecy, tak samo jak wbili go ponad dziesięć lat temu.
Roderick zerknął jeszcze na doradców czy nie mają niczego do dodania w sprawie propozycji Edmunda. I jeśli Bracken nie miał więcej do przekazania został wyprowadzony oraz pod eskortą zbrojnych wraz z Ser Davosem doprowadzony do granic ich włości, dodatkowo na czas podróży dostali zakaz rozmów z Brackenami, chyba że było to konieczne. Niech wiedzą, że w Raventree hall, nie znajdą przyjaciół.
Roderick Blackwood- Liczba postów : 52
Data dołączenia : 04/03/2020
Re: Wielka Sala
Edmund był tylko szeregowym kupcem i nie mógł wiele w tym momencie zrobić. Uśmiechnął się blado, zmuszając się żeby zagryźć zęby, i ukłonił się nisko. Grunt to zachować dobre maniery, nawet wobec chama.
- Jak uważasz, mój panie.
Tak, Dorzecze odbuduje się prędzej lub później... Zobaczymy tylko bez kogo... - pomyślał Edmund, spoglądając jeszcze na Blackwooda. Niedługo wyruszyli w drogę powrotną, pod stosowną eskortą. Maniery panujące na dworze w Raventree Hall były istotnie zadziwiające. Wiedzieli przecież o jego przyjeździe od najmniej paru dni - wysłał przecież kruka z zapowiedzią. Skoro i tak nie miał ochoty rozmawiać, mógł kazać swoim ludziom zawrócić go spod granic swoich włości. A tak... Ostatecznie Edmund załapał się na darmową obstawę, a dla lorda Rodericka okazało się to zwykłym marnotrawstwem środków. Po co był cały ten cyrk, poza łechtaniem ego, ciężko było rzec.
Kilka dni później Edmund mógł cieszyć się z powrotu na ziemie swojego bratanka. Mógł wreszcie zająć się przygotowaniem na ucztę i planowaniem interesów. Bez niepotrzebnych głupców w spółce.
- Jak uważasz, mój panie.
Tak, Dorzecze odbuduje się prędzej lub później... Zobaczymy tylko bez kogo... - pomyślał Edmund, spoglądając jeszcze na Blackwooda. Niedługo wyruszyli w drogę powrotną, pod stosowną eskortą. Maniery panujące na dworze w Raventree Hall były istotnie zadziwiające. Wiedzieli przecież o jego przyjeździe od najmniej paru dni - wysłał przecież kruka z zapowiedzią. Skoro i tak nie miał ochoty rozmawiać, mógł kazać swoim ludziom zawrócić go spod granic swoich włości. A tak... Ostatecznie Edmund załapał się na darmową obstawę, a dla lorda Rodericka okazało się to zwykłym marnotrawstwem środków. Po co był cały ten cyrk, poza łechtaniem ego, ciężko było rzec.
Kilka dni później Edmund mógł cieszyć się z powrotu na ziemie swojego bratanka. Mógł wreszcie zająć się przygotowaniem na ucztę i planowaniem interesów. Bez niepotrzebnych głupców w spółce.
Edmund Bracken- Liczba postów : 194
Data dołączenia : 04/03/2020
Re: Wielka Sala
15/02/10PZ Po spotkaniu na dziedzińcu..
Wielka sala w Raventree Hall była dość obszerna i mogła pomieścić sporą ilość biesiadników, więc nie było problemu, aby każdy z gości znalazł sobie miejsce, zwłaszcza gdy sama grupa została uszczuplona o kilkadziesiąt osób. Najważniejsi domownicy zajęli miejsce na podwyższeniu, wraz z lordem Roderickiem zaś samego dowódce żelaznych posadzono po jego lewej stronie naprzeciw starego Tytosa Blackwooda, który raczył się już zimnym ale oraz udkiem kurczaka. Pozostali niżej urodzeni goście zasiedli przy pozostałych ławach, wokół których krzątała się służba, roznosząc dodatkowe jadło, a wszystko pod pilnym okiem zamkowych zbrojnych obleczonych w koszule kolcze, pół hełmy i z mieczami przy pasach.
- Dobrze się prezentują - Pomyślał Roderick, będąc zadowolony ze swojej inwestycji w wyższej jakości opancerzenie zamkowej straży, gdy przyjdzie odpowiedni czas to właśnie uzbrojenie oraz wyszkolenie uratuje wiele istnień, a samemu dowódcy przyniesie zwycięstwo.
- Przechodząc do tych banitów - Powiedział odkładając swój kufel - Piętnastu moich ludzi, gdy przejeżdżało obok Starych Kamieni zostało napadniętych przez bandziorów. Nie było ich wiele, więc szybko się z nimi rozprawili a ocaleli uciekinierzy doprowadziły ich właśnie do tych starożytnych ruin, gdzie to ścierwo postanowiło sobie uwić całkiem przyjemne gniazdko. - Przerwał na chwile, by poprosić służbę o kolejną porcję swojego ulubionego piwa - Siedziało ich tam z dwudziestu, lecz to nie było problemem dla moich zbrojnych, którzy poradzili sobie z nimi bez większych problemów. Zostali tam chwile jeszcze, by opatrzyć swoje rany i spętać więźniów, a tu za jakiś czas kolejna banda przyszła równie wielka co tamta, próbując odbić swoich kolegów z rąk sprawiedliwości. Jednak ich starania spęzły na niczym i podzielili los poprzedników, padając jak muchy pod mieczami wyszkolonych wojowników. Nie obyło się oczywiście bez strat po naszej stronie, łącznie straciliśmy aż czterech ludzi. - Nadal żałował, że nie brał udziału w walkach, chętnie sam by pozbył się tych wszystkich banitów, a być nawet udałoby się zmniejszyć bilans zabitych po jego stronie.. - Złapali ich ponad siedemnastu, lecz podróż przeżyło jeno sześciu w tym jeden miał już okazje poznać się bliżej z naszym katem. I jak się okazało, mają jeszcze z dwie takie bazy wszystkie zgromadzone między Niebieskimi i Zielonymi widłami, co również ciekawe podobnież planują jakiś "większy" skok, choć jak zarzekał się biedak nie wie na co. - Zakończył swój wywód, czekając na reakcje swojego gościa, sprawa powinna go zainteresować, a on mógł zyskać lekką przychylność Twardorękiego, która w pewnym momencie może być przydatna, choć sam wolałby nie przymilać się za bardzo jak poniektórzy lordowie Dorzecza.
Roderick Blackwood- Liczba postów : 52
Data dołączenia : 04/03/2020
Re: Wielka Sala
Kiedy jadło i napitek okazały się bezpieczne, Żelaźni zaczęli się obżerać. Roderick patrząc kątem oka na to jak pochłaniają ale oraz strawę mógł nawet pomyśleć, i słusznie zresztą, że ugoszczenie ich będzie kosztować jego skarbiec trochę monet. W końcu nie wypadało by teraz im krzyknął, że więcej żarcia nie ma, prawda? Przywódca poborców również zabrał się za pałaszowanie, aczkolwiek zdawało się, że słucha przy tym Blackwooda co potwierdzać miały okazjonalne pomruki i kiwnięcia głową.
- Tacy dobrze są, he? - mruknął, kiedy Rod chwalił swoich wyszkolonych wojowników. - Zapamiętamy, zapamiętamy... - Żelazny pokiwał głową i wgryzł się w kawałek kurczaka. - Macie jeszcze jakichś z tych bandytów w lochach? Chętnie ich weźmiemy do Fairmarket na dokładniejsze spytki, hehe... A tych innych to tam się poszuka, będą skurwiele nam przeszkadzać na ziemiach... Jeszcze podatki na tym król potraci.
Paru z Żelaznych wstało tymczasem i wyciągnęło toporek, aby oddać się jednej ze swoich ulubionych rozrywek zwanej tańcem palców. Uczestnicy rzucali w siebie toporkiem i odrzucali go sobie po złapaniu lecącego w nich oręża. Czasami ktoś tracił palec lub dwa, ale to tylko poprawiało zabawę.
- I tak ktoś będzie musiał zebrać daniny od Frey'ów i tych innych Mallisterów, to może się tam rozejrzeć przy okazji, he...
- Tacy dobrze są, he? - mruknął, kiedy Rod chwalił swoich wyszkolonych wojowników. - Zapamiętamy, zapamiętamy... - Żelazny pokiwał głową i wgryzł się w kawałek kurczaka. - Macie jeszcze jakichś z tych bandytów w lochach? Chętnie ich weźmiemy do Fairmarket na dokładniejsze spytki, hehe... A tych innych to tam się poszuka, będą skurwiele nam przeszkadzać na ziemiach... Jeszcze podatki na tym król potraci.
Paru z Żelaznych wstało tymczasem i wyciągnęło toporek, aby oddać się jednej ze swoich ulubionych rozrywek zwanej tańcem palców. Uczestnicy rzucali w siebie toporkiem i odrzucali go sobie po złapaniu lecącego w nich oręża. Czasami ktoś tracił palec lub dwa, ale to tylko poprawiało zabawę.
- I tak ktoś będzie musiał zebrać daniny od Frey'ów i tych innych Mallisterów, to może się tam rozejrzeć przy okazji, he...
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wielka Sala
Żelaźni opychali się jego jadłem niemiłosiernie, żrąc za trzech i pijąc za czterech, robiąc przy tym niemiłosierny syf na stołach oraz na podłodze wokół, gdyby nie pancerze mógłby stwierdzić, że zaprosił do siebie stado wygłodniałych wilków - Na Starych Bogów, czy ich nie karmią w tej armii? - Pomyślał, przyglądając się biesiadnikom, pocieszył się, że samo jadło było proste i w rezultacie tanie, więc parę monet nie powinny sprawić problemów.
- A, no są, przynajmniej na tyle ile pozwoli zamkowy dziedziniec. - Sprostował sprawę z wyszkoleniem - Co do jeńców, mamy sześciu, jak już wcześniej mówiłem.. Jednak wolałbym ich zatrzymać, do czasu aż otrzymam wiadomość zwrotną od naszego monarchy, wszak poprosiłem go o zgodę na pozbycie się reszty tego ścierwa. - Odpowiedział, zerkając z niezadowoleniem na rzucających się toporkami żelaznym, iście barbarzyńska zabawa, nawet przyjaciel Rodericka - bard Walbert nieprzyzwyczajony do podobnych atrakcji raz na jakiś czas mylił strunę z strachu, gdy nad jego głową przeleciało ostre żelastwo.
- Mamy również ich głowy w smole, co by nie zgniły. W czasie drogi możecie troche ich nabić na pal, tak dla przestrogi. - Zaproponował, jeśli nawet tego nie zabiorą to i tak zrobi z nich doskonały użytek.
- A, no są, przynajmniej na tyle ile pozwoli zamkowy dziedziniec. - Sprostował sprawę z wyszkoleniem - Co do jeńców, mamy sześciu, jak już wcześniej mówiłem.. Jednak wolałbym ich zatrzymać, do czasu aż otrzymam wiadomość zwrotną od naszego monarchy, wszak poprosiłem go o zgodę na pozbycie się reszty tego ścierwa. - Odpowiedział, zerkając z niezadowoleniem na rzucających się toporkami żelaznym, iście barbarzyńska zabawa, nawet przyjaciel Rodericka - bard Walbert nieprzyzwyczajony do podobnych atrakcji raz na jakiś czas mylił strunę z strachu, gdy nad jego głową przeleciało ostre żelastwo.
- Mamy również ich głowy w smole, co by nie zgniły. W czasie drogi możecie troche ich nabić na pal, tak dla przestrogi. - Zaproponował, jeśli nawet tego nie zabiorą to i tak zrobi z nich doskonały użytek.
Roderick Blackwood- Liczba postów : 52
Data dołączenia : 04/03/2020
Re: Wielka Sala
- Aha... - mruknął Żelazny i wypluł na bok kostkę z chrząstką, które znalazły się w mięsie, - To rozumie się, że król został już powiadomiony. Dobrze, dobrze... Niestety Jego Miłość nie jest obecnie w okolicy, rozumie lord, zbiera podatki, odwiedza poddanych, zajmuje się tymi, no... "Niepokojami"... - przywódca poborców obficie popił jadło piwem. - Więc jako jego reprezentant, to mogę powiedzieć, że ma lord pozwolenie by sobie potańcować z tymi bandytami jak tak bardzo pragnie. Za jakieś dwa tygodnie przyślem kogoś coby wpadł i zobaczył jak to poszło. Głowy to tam sobie możecie zatrzymać.
W tym momencie przybył łysy sługa, który miał przejrzeć księgi Raventree Hall, a wraz z nim jego eskorta. Podatek należny królowi, za pół bieżącego roku oczywiście, wynosił dwa tysiące osiemset osiemdziesiąt sześć złotych monet oraz czterdzieści osiem srebrników.
- No, to te srebro już wam odpuścimy coby się nie pierdolić z drobnicą, co? - zaśmiał się Żelazny. - Jeszcze tak miło ugościliście moich chłopców, nie ma co, hehe... Chłopaki załadują co trzeba na wozy i zaraz będziemy się zbierać w takim razie.
Część biesiadników została wysłana do zmiany wartowników, aby i oni mogli się najeść, a inni poszli zabrać się za złoto z miejscowego skarbca. Ładowali je do kufrów, kufry na wozy i zaraz w dalszą trasę.
W tym momencie przybył łysy sługa, który miał przejrzeć księgi Raventree Hall, a wraz z nim jego eskorta. Podatek należny królowi, za pół bieżącego roku oczywiście, wynosił dwa tysiące osiemset osiemdziesiąt sześć złotych monet oraz czterdzieści osiem srebrników.
- No, to te srebro już wam odpuścimy coby się nie pierdolić z drobnicą, co? - zaśmiał się Żelazny. - Jeszcze tak miło ugościliście moich chłopców, nie ma co, hehe... Chłopaki załadują co trzeba na wozy i zaraz będziemy się zbierać w takim razie.
Część biesiadników została wysłana do zmiany wartowników, aby i oni mogli się najeść, a inni poszli zabrać się za złoto z miejscowego skarbca. Ładowali je do kufrów, kufry na wozy i zaraz w dalszą trasę.
Maester
Mistrz Gry- Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wielka Sala
Wizyta królewskich poborców powoli dobiegała końca, odpowiednia suma pieniędzy została określona, a sam załadunek drogocennego złota właśnie się rozpoczął. Roderick, jak i zarówno pozostali domownicy mogli odetchnąć z ulgą wiedząc, że żelaźni wkrótce wyruszą, choć i tak dopisało im szczęście, jeśli chodzi o dowódce, sprawiał wrażenie dosyć sympatycznego osobnika. W międzyczasie Lord Blackwood poprosił o sporządzenie odpowiedniego dokumentu pozwalającego mu na działanie w tamtejszych okolicach albo przynajmniej poinformowanie o tym Fairmarket.
- Równy z was chłop - Powiedział chwytając za kufel - W takim razie skoro zaoszczędziłem nieco na podatku to pozwólcie, że obdaruje was trzema beczkami przedniego piwa. - Zaproponował, należało wyrobić sobie odpowiednie kontakty wśród królewskich ludzi, wszak mogą mu się przydać w przyszłych planach. Gdy została jeszcze chwilka czasu, postanowił zapytać swojego gościa o plotki jakie zdążył zasłyszeć podczas swoich licznych podróży. Jeśli nie było już więcej naglących spraw lub pytań, Roderick nie zamierzał opóźniać wymarszu żelaznych.
- Równy z was chłop - Powiedział chwytając za kufel - W takim razie skoro zaoszczędziłem nieco na podatku to pozwólcie, że obdaruje was trzema beczkami przedniego piwa. - Zaproponował, należało wyrobić sobie odpowiednie kontakty wśród królewskich ludzi, wszak mogą mu się przydać w przyszłych planach. Gdy została jeszcze chwilka czasu, postanowił zapytać swojego gościa o plotki jakie zdążył zasłyszeć podczas swoich licznych podróży. Jeśli nie było już więcej naglących spraw lub pytań, Roderick nie zamierzał opóźniać wymarszu żelaznych.
- Biedaku, nawet złota nie masz!:
Po wizycie żelaznych:
*17 głów bandytów zostało nabitych na pal, rozmieszczono je w uczęszczanych miejscach, dodatkowo najęto kilku heroldów aby obwieszczały wieść pozbycia się banitów przez następny miesiąc.
*Wysłano już pierwszych zwiadowców do Starych Kamieni, aby już przygotowali okolice pod nadejście oddziałów Raventree Hall.
*Poinformowano monarchę o podejmowanych działaniach.
*Rozpoczęto przesłuchanie pięciu pozostałych bandytów.
*Dagmer
Roderick Blackwood- Liczba postów : 52
Data dołączenia : 04/03/2020
Re: Wielka Sala
04/09/10
Lord Blackwood zebrał swoich najbliższych ludzi - zarządcę, maestera, dowódcę zbrojnych, a także trzech jeszcze rycerzy i ser Rufusa. Po zapewnieniu odpowiedniego jadła i napojów, z sali wyproszono wszystkie niepotrzebne uszy, zostawiając tam jeno najważniejszych i najwierniejszych spośród mieszkańców Raventree Hall.
- Potrzebuję waszej rady - rzekł lord Roderick. - Jak wiecie, wróciłem z Fairmarket, gdzie odbyłem naradę z królem, jego rodziną i lordem Brackenem. Harwyn zdecydował o wojnie. Mi polecił uderzyć na południe, spacyfikować robiących problemy pod Kamiennym Septem, a następnie uderzyć dalej na wschód, na Ziemie Burzy. Jednocześnie ataki poprowadzą tam Bracken i połowa floty Żelaznych Ludzi. Druga połowa ma zaś uderzyć na wybrzeża Zachodu. Zdaje się więc, że nie mamy wyboru i trzeba będzie zebrać ludzi i ruszyć zgodnie z rozkazem króla. W drodze jednak długo myślałem nad tym i przeanalizowałem większość argumentów za i przeciw, i będę chciał wysłać list do lorda Duskendale, aby uprzedzić ich o planowanym ataku. Nie tylko uprzykrzę życie Żelaznym i Brackenom, ale zyskałbym także większe zaufanie króla lordów Ziem Burzy. A należy się przygotować na każdą ewentualność, w tym ostateczną porażkę Żelaznych Ludzi.
- Potrzebuję waszej rady - rzekł lord Roderick. - Jak wiecie, wróciłem z Fairmarket, gdzie odbyłem naradę z królem, jego rodziną i lordem Brackenem. Harwyn zdecydował o wojnie. Mi polecił uderzyć na południe, spacyfikować robiących problemy pod Kamiennym Septem, a następnie uderzyć dalej na wschód, na Ziemie Burzy. Jednocześnie ataki poprowadzą tam Bracken i połowa floty Żelaznych Ludzi. Druga połowa ma zaś uderzyć na wybrzeża Zachodu. Zdaje się więc, że nie mamy wyboru i trzeba będzie zebrać ludzi i ruszyć zgodnie z rozkazem króla. W drodze jednak długo myślałem nad tym i przeanalizowałem większość argumentów za i przeciw, i będę chciał wysłać list do lorda Duskendale, aby uprzedzić ich o planowanym ataku. Nie tylko uprzykrzę życie Żelaznym i Brackenom, ale zyskałbym także większe zaufanie króla lordów Ziem Burzy. A należy się przygotować na każdą ewentualność, w tym ostateczną porażkę Żelaznych Ludzi.
Ojciec na Górze
Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Pon Lis 23, 2020 7:41 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry- Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wielka Sala
W ostatnich pięciu miesiącach nie wydarzyło się tak wiele jak w pierwszych czterech księżycach bieżącego roku, ale wciąż wiele. Tyle podróży, nowa zbroja od qohorskiego mistrza i wreszcie dotarcie w połowie szóstego księżyca do Raventree Hall, gdzie mógł postąpić zgodnie z danym słowem i wstąpić na służbę u lorda Blackwooda. W pierwszej kolejności wyraził żal ze względu na śmierć jego brata, gdyż dzielny i honorowy był z niego mąż. W drugiej kolejności wyjaśnił lordowi, że bardzo niedobrze jest mieć drewniany donżon i najlepiej jest czym prędzej przebudować go na kamienny.
Potem zaś czekało go wiele zadań na ogół związanych ze szkoleniem ludzi lorda Rodericka. Oprócz samych ćwiczeń opowiadał im czym jest honor i jak ważny winien być w życiu każdego mężczyzny. Teraz zaś został zaproszony na naradę wraz z kilkoma innymi ludźmi. Zapuszczona przed kilkoma tygodniami bródka trochę mu przeszkadzała, ale już zdążył się przyzwyczaić.
- Wasza lordowska mość - zaczął swą wypowiedź ser Rufus, gdyż lord zastanawiał się nad popełnieniem uczynku niehonorowego i jego obowiązkiem było doradzić zachowanie przeciwne. - Takie zachowanie nie byłoby niczym innym, niż aktem zdrady wobec seniora. Przysięgałeś mu wierność tak samo jak ja przysięgałem wierność tobie, wstępując na twą służbę. Honor wymaga dochowania każdej złożonej w życiu przysięgi, a zwłaszcza przysięgi wierności wobec seniora. Zdrada nie przystoi mężowi - dokończył. Nie była to specjalnie długa wypowiedź, ale zdanie Reyne'a była konkretna. W swej prostocie jasno przekazywała konieczność dążenia do ideału, jakim jest bycie honorowym.
Potem zaś czekało go wiele zadań na ogół związanych ze szkoleniem ludzi lorda Rodericka. Oprócz samych ćwiczeń opowiadał im czym jest honor i jak ważny winien być w życiu każdego mężczyzny. Teraz zaś został zaproszony na naradę wraz z kilkoma innymi ludźmi. Zapuszczona przed kilkoma tygodniami bródka trochę mu przeszkadzała, ale już zdążył się przyzwyczaić.
- Wasza lordowska mość - zaczął swą wypowiedź ser Rufus, gdyż lord zastanawiał się nad popełnieniem uczynku niehonorowego i jego obowiązkiem było doradzić zachowanie przeciwne. - Takie zachowanie nie byłoby niczym innym, niż aktem zdrady wobec seniora. Przysięgałeś mu wierność tak samo jak ja przysięgałem wierność tobie, wstępując na twą służbę. Honor wymaga dochowania każdej złożonej w życiu przysięgi, a zwłaszcza przysięgi wierności wobec seniora. Zdrada nie przystoi mężowi - dokończył. Nie była to specjalnie długa wypowiedź, ale zdanie Reyne'a była konkretna. W swej prostocie jasno przekazywała konieczność dążenia do ideału, jakim jest bycie honorowym.
Ostatnio zmieniony przez Rufus Reyne dnia Pon Lis 23, 2020 7:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Rufus Reyne- Liczba postów : 77
Data dołączenia : 23/04/2020
Re: Wielka Sala
- Być może w normalnych warunkach byłoby tak jak mówisz, ser Rufusie - odpowiedział mu lord. - Jednak Ty wstąpiłeś na moją służbę z własnej woli, a król Harwyn przymusił mnie do tego, zamordował moją matkę i dwóch starszych braci, przy wsparciu właśnie Brackenów. A Brackenowie to zdrajcy, którzy kiedyś uzurpowali swoje ziemie moich przodków, a teraz zdradzili właśnie i wydali nas na łaskę Żelaznych Ludzi. Żaden z nich nie zasługuje na wierność z czyjejkolwiek strony.
Roderick z twarzy był pewny, hardy i nieskłonny do zmiany decyzji. Nikt inny w komnacie nie wydawał się też Rufusowi przychylni - wszyscy bowiem poza nim służyli tyle lat u lorda Rodericka, że doskonale rozumieli jego motywacje. A być może nawet byli świadkami feralnych wydarzeń.
Potem więc lord zaczął wyznaczać zadania. Dowódca zbrojnych miał zawiadomić rycerzy i zebrać żołnierzy spod Raventree Hall. Jedna z jego zaufanych tarcz - pojechać konno na misję do Duskendale i zawiadomić lorda, bowiem (jak wyjaśnił maester) kruków do tego zamku nie mieli. Innego z rycerzy chciał zaś posłać przodem w okolice Kamiennego Septu, żeby skontaktował się z lordem Vancem i wysłał forpocztę, która określiłaby wielkość i lokalizacje sił wroga.
- Ciebie, ser Rufusie, również chciałbym wysłać do Pinkmaiden, abyś dojechał do Kamiennego Sepu z siłami Piperów. Dowiedziałbyś się od nich o wrogu i pomógł w badaniu pozycji wroga. Poza tym mieli ostatnio problemy z władcą, rządził chyba młody lord... W każdym razie uważam, że dobrze by było, żebyś miał na niego oko i doradził w razie wątpliwości. Ja również przyjmę od Ciebie w kwestiach militarnych wszystkie rady, jakich byłbyś skłonny mi udzielić.
Roderick z twarzy był pewny, hardy i nieskłonny do zmiany decyzji. Nikt inny w komnacie nie wydawał się też Rufusowi przychylni - wszyscy bowiem poza nim służyli tyle lat u lorda Rodericka, że doskonale rozumieli jego motywacje. A być może nawet byli świadkami feralnych wydarzeń.
Potem więc lord zaczął wyznaczać zadania. Dowódca zbrojnych miał zawiadomić rycerzy i zebrać żołnierzy spod Raventree Hall. Jedna z jego zaufanych tarcz - pojechać konno na misję do Duskendale i zawiadomić lorda, bowiem (jak wyjaśnił maester) kruków do tego zamku nie mieli. Innego z rycerzy chciał zaś posłać przodem w okolice Kamiennego Septu, żeby skontaktował się z lordem Vancem i wysłał forpocztę, która określiłaby wielkość i lokalizacje sił wroga.
- Ciebie, ser Rufusie, również chciałbym wysłać do Pinkmaiden, abyś dojechał do Kamiennego Sepu z siłami Piperów. Dowiedziałbyś się od nich o wrogu i pomógł w badaniu pozycji wroga. Poza tym mieli ostatnio problemy z władcą, rządził chyba młody lord... W każdym razie uważam, że dobrze by było, żebyś miał na niego oko i doradził w razie wątpliwości. Ja również przyjmę od Ciebie w kwestiach militarnych wszystkie rady, jakich byłbyś skłonny mi udzielić.
Ojciec na Górze
Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Pon Lis 23, 2020 7:41 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry- Liczba postów : 9503
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Wielka Sala
- Wasza lordowska mość, czyż nie większość wierności wasala wobec seniora jest nie do końca z własnej woli? - ser Rufus wciąż nie odpuszczał i stał twardo przy swych ideałach. - Nie na miejscu jest mi nawoływać do zapomnienia o wyrządzonych w przeszłości krzywdach, ale w każdym królestwie każdy lord ma do wyboru dochowywać przysięgi wierności bez względu na to czy jego król zdobył nad nim władzę siłą, czy ją odziedziczył, bo w przeciwnym wypadku uzna się go zdrajcę i sprawę rozwiąże się przelewem krwi, a wtedy ucierpią niewinni. Moim zdaniem honor wymaga dochowania każdej przysięgi bez względu na dobrowolność jej złożenia, a przysięga rycerska jest z nich najważniejsza i powinno się jej przestrzegać w pierwszej kolejności - mówił Reyne, który broniłby niewinnych i nie zawahałby się przed odmówieniem wykonania rozkazu, gdyby lord jakiemu by służył nakazał mu krzywdzić niewinnych. Potem zaś przyszedł czas decyzji i wydawania rozkazów.
- Tak jest, wasza lordowska mość. Natychmiast po naradzie przygotuję się do drogi i wyruszę czym prędzej, stawiając na pośpiech - posłusznie i szczerze odpowiedział mu ser Rufus. Zaś w kwestii doradzania militarnego był gotów udzielić rad, gdy tylko Blackwood sprecyzuje w jakich kwestiach ich potrzebuje, a przede wszystkim doradzał nie opierać obrony zamku na drewnianym donżonie, który tak łatwo może się spalić.
- Tak jest, wasza lordowska mość. Natychmiast po naradzie przygotuję się do drogi i wyruszę czym prędzej, stawiając na pośpiech - posłusznie i szczerze odpowiedział mu ser Rufus. Zaś w kwestii doradzania militarnego był gotów udzielić rad, gdy tylko Blackwood sprecyzuje w jakich kwestiach ich potrzebuje, a przede wszystkim doradzał nie opierać obrony zamku na drewnianym donżonie, który tak łatwo może się spalić.
Rufus Reyne- Liczba postów : 77
Data dołączenia : 23/04/2020
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|