Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Dziedziniec Dreadfort

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Czeladnik Gry Czw Sty 26, 2023 2:11 pm

* * *
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Czw Sty 26, 2023 4:42 pm

13/11/07 - Późna noc

Było po bitwie... Roslin przysiadła przy jednej ze zrujnowanych ścian zamku zmęczona i obolała. Pomyśleć, że kiedyś mogła marzyć o chwale bitewnej, a teraz miała tego wszystkiego dosyć, szczególnie widząc krajobraz po walce, a raczej tło na jakim się rozgrywało. Dreadfort było całkowicie zniszczone. Kiedy oddała go płomieniom wiedziała, że podjęła trudną decyzję i trzeba będzie odbudować zamek, ale to co Dzicy z nim zrobili... Nie miała nawet słów by to opisać. Jedyne co mogło zrobić to toczyć ponurem wzrokiem po dziedzińcu nim wreszcie zaczęła  zdejmować poszczególne elementy swojego pancerz by sprawdzić czy nie stało się jej coś poważnego czy może były to tylko liczne i duże siniaki. W tym czasie zaś przywołała kilku ludzi, którzy byli pod ręką. 
- Trzeba uprzątnąć to miejsce. - Powiedziała to do jednego z nich - Weź kilku czy kilkunastu ludzi i dopilnuj by Dzicy którzy przeżyli pozbyli się ciał swoich poległych pochowają naszych. Potem mogą do nich dołączyć. - Kolejnemu kazała sprowadzić ludzi z zewnątrz do zamku czy pod jego mury, a jeszcze innym by zaczęli rozbijać jako-takie obozowisko na dziedzińcu czy gdzie było tu miejsce... Tej nocy pewnie nie przyjdzie im zaznać już dużo snu, dlatego też trzeba będzie im odpocząć dzień po długim marszu i walce, ale wkrótce z ruin zamczyska mieli wyjeżdżać zwiadowcy, konne i piesze patrole i większe grupy mające lokalizować i niszczyć Dzikich, którzy wciąż zostali na jej ziemi. Wkrótce prostaczkowie zaczną wracać do swoich domów, gdy wieść się rozniesie, że wróg się wycofał i do tego czasu należało wszystko zabezpieczyć na ich powrót. 
14/11/07 - Okolice południa

Następnego dnia, po złapaniu odrobiny snu, Roslin przedstawiła swym włościanym możnym plan działania na najbliższe dni lub i tygodnie. Jak im powiedziała, większość grup które do tej pory widzieli zwiadowcy były niewielkie, po kilka czy kilkanaście osób, ale zdarzały się większe bandy, jak ta w Dreadfort czy kilka dni na południe mogąca liczyć nawet do stu osób. Mniejsze grupy nie miały dla nich stanowić problemu, ale do większych potrzebowali ludzi - dlatego też proponowała by przez najbliższy, powiedzmy tydzień, przeczekać w Dreadfort, dać rannym odpocząć i zaleczyć rany, a w tym czasie rozesłać konnych zwiadowców w dalsze regiony by zlokalizowali większe grupy i piesze patrole po bliższej - a następnie, jeśli znajdą takie oddziały Dzikich, uderzyć na nie większością sił i je zgnieść nim zaczną sprawiać prawdziwe kłopoty gdy ludzie zaczną wracać na ich ziemie. 

Spoiler:
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Mistrz Gry Nie Sty 29, 2023 3:56 pm

Siniaki były, było też parę ran. Największa z nich znajdowała się na prawym ramieniu Jej Miłości, gdzie ugodziła ją włócznia jednego z Dzikich. Bydlak zaatakował od tyłu, kiedy była zajęta walką z innym przeciwnikiem. Zanim zdążyła mu się odpłacić rozpłatał go jeden z jej czempionów. Wypadałoby się tym zająć, co też niewątpliwie uczyniono z wykorzystaniem wszelkich możliwych środków.
Tymczasem ludzie podążający za Roslin zajęli się wszystkim czego można było od nich oczekiwać i co im nakazano - zagonili jeńców do roboty, a sami zabrali się za przeszukiwanie ruin, zabezpieczanie nowego obozu, opatrywanie rannych i zasłużony odpoczynek.

14/11/07 - Okolice południa

Możni zareagowali na pomysły królowej z aprobatą. Od dłuższego czasu maszerowali, wycofywali się, walczyli i byli poddawaniu ciągłemu stresowi oraz wysiłkowi fizycznemu. Teraz, kiedy sytuacja o odwrocie Dzikich była jasna, a Dreadfort zostało odbite, mogli pozwolić sobie na potrzebną chwilę wytchnienia. Trudno było też działać nie wiedzą w ogóle z czym mają do czynienia. Wielu Dzikich dezerterowało z armii Skagira właśnie na włościach Boltonów i Hornwoodów - z niemałą w tym zasługą Roslin - więc mogli się spodziewać, że łączna liczba barbarzyńców na ich ziemiach przerasta ich obecne siły. Na szczęście zdawali się być znacząco podzieleni.
Roslin tymczasem czuła się coraz gorzej. Rany jakie odniosła poprzedniego dnia nie chciały się dobrze goić, pojawiła się gorączka, bóle i poty. Jej Miłość w trosce o swoje zdrowie i w obliczu ulatujących z jej ciała sił musiała szybko udać się na spoczynek, który miał wydłużyć się znacznie bardziej niż by sobie tego w obecnych okolicznościach życzyła. Przynajmniej zdążyła wyrazić swoją wolę co do działań armii na najbliższy tydzień.

Sprawy:

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Pon Sty 30, 2023 6:15 pm

21/11/07


Roslin kolejny raz w trakcie wojny z Dzikimi została ranna. Drugi raz bardzo poważnie, co czuła, gdy pozornie niegroźna rana, a przynajmniej tak się zdawało, zaczęła się jątrzyć a ona z sama błyskawicznie opadać z sił. Nie miała wyjścia, nawet jeśli chciała, to nie miała woli na sprzeciwy czy kontynuowania nadzoru nad tym co się działo, zresztą przez następne kilka dni była tak słaba, że praktycznie nic z zewnątrz do niej nie docierało. Dopiero kilka dni temu zaczęła się czuć lepiej, ale dopiero teraz zdecydowała się pomału ruszać i wstawać z łóżka. Minął tydzień, a przynajmniej tak słyszała. Część z rannych żołnierzy wstawała na nogi i nadszedł czas i na nią, choćby po to by się nieco rozprostować i wysłuchać jak sprawy się miały. 
Wciąż jednak czuła się okropnie - ręka pulsowała bólem i była jakby niewładna. Wzrok Roslin przesuwał się po kończynie dostrzegając tam kolejne, brutalne ślady po walce. Jej ciało coraz bardziej zaczynało prezentować sobą mozaikę starych i nowych blizn, część niedużych i delikatnych, a część tak nieprzyjemnych dla oka jak ta na ręce czy nodze. Królowa wykonała kilka ostrożnych ruchów ręka i zacisnęła kilka razy dłoń w pięść, ale wciąż czując pulsujący ból dała sobie spokój z chwilowym testowaniem swoich możliwości i zaczęła się pomału i niezgrabnie ubierać, mając nadzieję, że wszystko będzie z nią w porządku. Za kilka dni, może tygodni, wróci do pełni sprawności. 
Tymczasem spróbowała wykonać, pomału i ostrożnie kilka kroków, oceniając swój stan bardziej dokładnie nim uznała, że nie ma co daleko odchodzić od swojego posłania czy rozglądać się po ruinach lub co gorsza, natknąć się na jakiś kamień. Kazała więc jedynie wezwać kogoś kto wiedział jak się aktualnie sprawy mają, głównie w kwestiach patroli i zwiadowców i czy zdarzyło się do tej pory coś wymagającego jej uwagi.
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Mistrz Gry Sro Lut 01, 2023 7:15 pm

Kiedy królowa odzyskała przytomność na tyle, aby rozmawiać ze swoimi poddanymi, Hother Grovel przybył odpowiedzieć na wszystkie jej pytania. Patrole zostały rozesłane w bezpośredniej okolicy zamku i dalej. Pieszo i konno, tak jak Jej Miłość sobie życzyła. Oddziały zwiadowcze były liczne, aby zminimalizować szanse ewentualnych zasadzek i oszczędzić ludzi, ale tym samym sprawiło to, że nie było ich wiele. Jak na razie nie doszło do żadnych starć z Dzikimi, nie udało się też poczynić żadnych postępów w lokalizowaniu ich obozów. Wyglądało jednak na to, że ziemie w promieniu kilkunastu mil wokół zamku zostały przez najeźdźców porzucone.

Konkretniejsze informacje - chociaż niezbyt wesołe - napływały z zachodu królewskiej domeny. Była to część ziem na pograniczu włości Starków, która najmniej została dotknięta wojną. Dzicy, goniąc z Dreadfort na południe, nie zapuścili się daleko w tamtym kierunku. Teraz jednak tamtejsze wioski zmagały się z problemami, kiedy bandy dezerterów Skagira napadały wioski i dworki w poszukiwaniu żywności oraz łupów. Lokalni możni organizowali opór, ale nie mieli w tym wiele sukcesu. Zdaniem Hothera najzdolniejsi z ich ludzi musieli zginąć za Murem lub później w czasie inwazji, a teraz pozostała tam zbieranina zielonych chłopców, starych głupców i kobiet, które nie były równie męskie co Jej Miłość.

Podsumowując - Dzicy na północ, południe i wschód od Dreadfort dobrze kryli się na spustoszałych ziemiach Boltonów, natomiast ci na zachodzie obecność swoją ujawniali, acz w krwawy i niekorzystny dla Roslin sposób. Z radośniejszych wieści można było dodać, że ponoć Hornwoodom powodziło się w pogoni za dezerterami pozostającymi na ich ziemiach.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Czw Lut 02, 2023 3:18 pm

- Będziemy potrzebowali zachodnich ziem w najbliższym czasie, musimy otrzymać daniny, żywność. - Powiedziała Roslin kręcąc głową. Zachodnie ziemie były najmniej dotknięte wojną i tak naprawdę tylko z nich można było liczyć, przynajmniej wśród jej domeny, na jakiekolwiek podatki o tej porze roku. Trzeba było ją obronić. Poza tym, przynajmniej chwilowo, wokół samego Dreadfort Dzikich już albo nie było albo się nazbyt dobrze pochowali. Gdy już odzyska pełnię sił, to spróbuje się zająć nimi osobiście. - Jeśli jeszcze jakieś patrole lub zwiady są w terenie, to trzeba je ściągnąć. Musimy przegrupować naszych ludzi, wysłać część na zachód by rozprawili się z Dzikimi w tamtej okolicy, skoro chwilowo tutaj nikogo nie ma. Daj mi tu Ranulfa, jeśli jest. Poprowadzi on ludzi na zachód... Jeśli nie, to któregoś z włościanych szlachciców, którego uznasz za odpowiedniego. 

Niezależnie jednak od tego kto został sprowadzony, to rozkazy w gruncie rzeczy były takie same. Wziąć z grubsza połowę sił z nieco ponad trzystu ludzi jakich obecnie mieli, wziąć proporcjonalną część zapasów i ruszyć na zachód w celu wytropienia i zabicia Dzikich łupiących tamtejsze ziemie, zaprowadzenie tam porządku i ponownego autorytetu Boltonów i upewnienie się, że danina za ten okres lub przynajmniej jakaś część w postaci żywności, zostanie uiszczona na potrzeby kontynuowania walk z grasantami i odbudowy. 
Tymczasem zaś pozostali konni jacy mieli zostać przy Roslin, a więc około trzech dziesiątek, miało skierować swoją uwagę bardziej w kierunku południowym. Jeśli ludzie zaczną wracać do domów, to z tamtej strony więc trzeba było się upewnić, że drogi były bezpieczne i pozbawione Dzikich. Piesze patrole wokół zamku zaś mogły być kontynuowane jak obecnie, choć z pewnie w mniejszość częstotliwości z uwagi na wymarsz części ludzi.
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Mistrz Gry Czw Lut 02, 2023 8:40 pm

Ranulf - jak się szczęśliwie złożyło - był akurat w Dreadfort. Powrócił niedawno ze zwiadu, który prowadził na wschodzie i jeszcze nie zdążył wyjechać na kolejny patrol. Rozkazy zostały przyjęte, przygotowanie zapasów i żołnierzy, w tym ściągnięcie dodatkowych sił spośród wciąż krążących wokół patroli, miało zająć od dwóch do trzech dni. Czas potrzebny na zakończenie kampanii na zachodzie? Trudno było powiedzieć. Podróż bezpośrednio do samej granicy zajęłaby około ośmiu dni, jednak wojska nie miały iść na spacerek w linii prostej, a krążyć za Dzikimi i angażować się w walki. Dwa tygodnie na zakończenie działań, czyli około trzech tygodni do powrotu Ranulfa od wymarszu, wydawały się optymistycznym założeniem.

Pozostawało czekać na rezultaty.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Pią Lut 03, 2023 12:27 am

21/11/07 - 1/12/07

Przez kolejne dni zdawało się, że panował spokój i cisza. Roslin kontynuowała odpoczynek i wracała do pełni sił, zażywając także coraz więcej ruchu, choć wciąż biorąc pod uwagę jej osłabienie był on ograniczony do obrębu murów zrujnowanego zamczyska i jego najbliższej okolicy. Wszak odkąd wróciła do domu, a przynajmniej do tego co z niego pozostało, nie miała absolutnie okazji by mu się przyjrzeć. Co prawda nie było tak na dobrą sprawę czego oglądać, ale coś należało robić z wolnym czasem, którego nagle miała aż nazbyt wiele. Tak więc planowała ona odbudowę zamku, choć chwilowo "plany" te pozostawały w kwestii mglistych wyobrażeń niźli jakichkolwiek konkretnych poleceń. Prostaczkowie wszak musieli najpierw wrócić na jej ziemie, a i sama odbudowa warowni może nie być tak priorytetowa jak jej się w tym momencie mogło wydawać.
Gdy zaś w ostatnich dniach zaczynała czuć się nieco pewniej na siłach, zaczęła pomału wracać do treningów walki - wszak zagrożenie wciąż nie minęło i trzeba było trzymać formę. Niestety, noga wciąż jej dokuczała i nie poruszała się tak sprawnie jak kiedyś, a wymiana kilku ciosów mieczem kazało jej zwrócić większą uwagę na rękę, która zdawała się nie być wciąż w pełni zaleczona, choć wszystko wskazywało na coś wprost przeciwnego. W głowie Roslin zaczęło się wkrótce rodzić podejrzenie, że ręka może nigdy nie wrócić do dawnej sprawności. Była to myśl... Cóż. Okaleczenie nogi było tragedią, którą zniosła z godnością i milcząco, poza tym miała wtedy znaczne większe zmartwienia na głowie. Utrata pełni władzy w kolejnej części ciała była... katastrofą? Jeszcze większą tragedią? Czym? Jak to nazwać? Optymistycznie mogła stwierdzić, że przynajmniej wciąż miała wszystkie kończyny doczepione do tułowia. Jeszcze. Jednakże wyglądało chyba na to, że dni jej zmagań zbliżały się ku końcowi, co wprawiło ją w paskudny nastrój.
Nastroju nie poprawiło jej też to, że wraz z tymi rewelacjami - odbudową zamku i jej ziem, a także coraz bardziej zawodzącemu ciału musiała przyjrzeć się swoim dotychczasowym ambicjom, które nie wydawały się jej w najmniejszym stopniu realne. Kiedyś wielkie plany i marzenia, które zdawały się być na wyciągnięcie ręki, teraz były czymś nie do osiągnięcia z obecnej pozycji w jakiej się znalazła. A była na dnie... Co prawda sytuacja była lepsza niż jeszcze kilka tygodni temu, ale wciąż nie była dobra. A jej obecne ambicje ograniczały się do przeżycia, wytępienia Dzikich z jej ziem i nadziei na to, że prostaczkowie po powrocie na jej ziemie zdołają obsiać pola i zebrać z nich plony.

Z tak ponurymi myślami, którymi się dobijała przez dobrą część pierwszego dnia dwunastego księżyca, przywołała wreszcie do siebie Hothera chcąc usłyszeć jak się sprawy miały, mając tutaj na myśli głównie patrole na południe i wokół zamczyska, chyba, że nagle wypadło coś niespodziewanego lub trzymał w niespodziance dla niej jakąś doprawdy świetną wiadomość, którą by ją mógł teraz rozweselić.
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lut 03, 2023 9:39 pm

Hother Grovel, który jako zbrojmistrz pełnił rolę głównodowodzącego Dreadfort podczas rekonwalescencji Jej Miłości, przybył krótko po posłaniu po niego. Piesze patrole w okolicy zamku nie odnotowały żadnych śladów Dzikich. Najwyraźniej bandy po opuszczeniu bezpośredniej okolicy nie kwapiły się do powrotu i narażania na bój z siłami Boltonów.
Konne patrole na południu również odnosiły sukcesy. Udało im się wytropić cztery mniejsze bandy Dzikich i jedną większą, a wszystkie z nich zostały rozbite. Jeżeli wierzyć szacunkom żołnierzy oznaczało to zgładzenie około setki najeźdźców i dawało optymistyczne prognozy dla bezpieczeństwa szlaków wiodących do Hornwood. Niestety podczas potyczek patrole poniosły straty, jednak były one zdecydowanie mniejsze od tych, które ponieśli ich wrogowie.

Można było jeszcze dodać, że w czasie jaki minął od odzyskania Dreadfort, żołnierze poczynili pewne wysiłki w celu odbudowy zamku. W bramie osadzono nowe wrota - niestety nie tak solidne jak poprzednie - a nad wielką salą wzniesiono nowy dach. Wszelkie dziury po oknach czy uszkodzeniach w trakcie "rozbiórki" przez Dzikich zabito na ten moment szczelnie deskami i płótnem, aby zapobiec przeciągom. Wielka sala również otrzymała nowe, chociaż amatorskiej roboty, drzwi.
Zbrojmistrz zadbał o wydzielenie w wielkiej sali oddzielonego prowizoryczną ścianką z drewna i płótna "pokoju" dla Jej Miłości. Wnętrze, chociaż dalekie od tego co Roslin pamiętała, było zdecydowanie cieplejsze i wygodniejsze niż rozbity na dziedzińcu namiot. Doradzano więc królowej, aby zechciała się przenieść do środka.




Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Sob Lut 04, 2023 3:16 pm

Straty wśród jej ludzi mile widziane nie były, ale tych nie dało się uniknąć przy walce z Dzikimi. Na szczęście ona straciła garść ludzi w porównaniu do pałętających się po okolicy bandach dezerterów z armii Skagira. Miało to też swoje plusy pod tym względem, że zapasy żywności, których miała wszak ograniczoną ilość, nie tyle się zwiększały, co mniej ludzi miało ich jeść. Pytanie co było w tym momencie ważniejsze: zachowanie jak największej ilości żyć czy wielkości zapasów. Jeśli Ranulf nie wróci z zachodu z daniną lub Flintowie ze Wdowiej Strażnicy nie zapłacą, to będzie musiała odpowiedzieć na to pytanie i jakoś zaradzić temu kolejnemu problemowi. Co zaś samych Flintów się tyczyło, to pozostawali oni zagadką, która znajdowała się gdzieś z tyłu głowy królowej i nie dawała jej spokoju. Czy zachowają lojalność względem niej czy wciąż będą chcieli wynieść jej kuzyna na tron i co w tym drugim wypadku mogła zrobić? Uciekać, to mogła zrobić. Jedyne rozsądne wyjście w tej sytuacji. Brać tyle złota ile mogła i uciekać.
Propozycję przeniesienie się do wielkiej sali przyjęła. Zawsze była to jakaś poprawa warunków życiowych, a życia pod namiotami czy szałasami miała serdecznie dosyć. Dużo czasu zajmie jednak powrót do życia w standardach do jakich była przyzwyczajona. Wszystko wymagało niestety czasu.

1/12/07 - 12/12/07

Przez następne dni Roslin testowała swoje możliwości, z każdym dniem pomału zwiększając intensywność treningów i sprawdzając jak broń leżała jej w lewej dłoni i oceniając czy na chwilę obecną nie będzie rozsądniejszym używanie ręki przeciwnej do dzierżenia oręża, a w prawej tarczy. Z każdym dniem też coraz mniej wyobrażała sobie ponowne ruszanie do walki tak jak dotychczas, ale dopóki zagrożenie Dzikich nie minęło, to musiała zachować jak najwięcej ze swoich zdolności do obrony. Co zaś tyczyć się miało jej przyszłych wojaży, to będzie musiała dokładnie przemyśleć. 
Tymczasem Roslin poinformowała Hothera o następnych planach, w których chciała się wyprawić osobiście po swej domenie i okolicy by sprawdzić na własne oczy jak wyglądał stan jej ziem. Planowała to zrobić dnia trzynastego, kiedy dotychczas ranni konni mogli spokojnie odpocząć i jej towarzyszyć w ramach eskorty - same patrole konne też miały być zaniechane. Konnych było zbyt mało by opuszczali zamek. Około dwudziestego zaś lub nieco po spodziewała się, a przynajmniej miała nadzieję, na powrót Ranulfa - wtedy mogła wydać kolejne rozkazy, głównie o sprawdzeniu ziem wzdłuż Płaczącej Wody i aż do morza. Chwilowo nie chciała już bardziej dzielić swoich sił na mniejsze grupy. 

Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Mistrz Gry Sob Lut 04, 2023 10:24 pm

Władanie bronią lewą ręką? Zdecydowanie wyzywające dla kogoś, kto nigdy tego nie robił i przyzwyczajony był do operowania prawą. Roslin miała jednak doświadczenie w boju, wiedziała jak się zachowywać i jak należy atakować, więc wszystko było kwestią wytrenowania odpowiednich odruchów oraz koordynacji. Po dłuższych ćwiczeniach pewnie byłaby w stanie operować orężem dzierżonym w lewej ręce tak samo jak czyniła to władając prawą.

20/12/7PP

Objazd po ziemiach wokół Dreadfort nie obfitował w wydarzenia. Dzicy - jak już potwierdzono kilkukrotnie - wycofali się z bezpośredniego sąsiedztwa zamku i jego najbliższej okolicy. Co zaś tyczyło się lokalnych osad... Horda Skagira nie okazała im litości. Barbarzyńcy obozowali w okolicy bardzo długo, a chłopskie chaty nie były tak solidne jak siedziba Jej Miłości. Z wiosek w promieniu kilkunastu mil od Dreadfort pozostały jedynie spopielone zgliszcza. Chaty, obory i warsztaty strawił ogień, pola zostały zadeptane, jabłonie wykarczowane, w studniach gniły trupy ludzi i zwierzyny. Dzicy nie oszczędzali nikogo i niczego. Kiedy Roslin towarzyszyła im podczas kampanii przez ziemie Umberów nie pamiętała, aby byli aż tak destrukcyjni. Najwyraźniej Skagir poczuł się urażony jej zdradą na tyle, aby zmusić się do odrobiny większego wysiłku.

Kiedy Jej Miłość powróciła do Dreadfort od dziedzińca poinformowano ją, że czekają na nią wieści. Miały być one słodko-gorzkie.
Z zachodu nadeszły wieści dotyczące Ranulfa. Kuzyn Roslin, niefortunnie, dał się wciągnąć w pułapkę wielkiej bandzie Dzikich. Możliwe, że była to nawet ta sama duża grupa, na której trop natrafili maszerując ku stolicy z Hornwood. Najeźdźcy wybili jego ludzi. Jedynie on sam, dzięki swoim ponadprzeciętnym zdolnościom, zdołał wyrwać się z okrążenia zabijając przy tym wielu napastników. Obecnie Ranulf - którego rany dobrze opatrzono - wracał do zdrowia pod dachem jednego z królewskich wasali. Zebrał też wokół siebie nowe siły złożone z lokalnych możnych i ich ludzi, mając zamiar kontynuować łowy. Wraz z wieściami z zachodu dotarły także wozy z żywnością dla garnizonu.
Dużą ulgą dla królowej i jej dotychczasowych rozmyślań miały być wieści z południa. Pod jej nieobecność do Dreadfort przybyły wozy z Wdowiej Strażnicy, które wiozły zapasy i materiały stanowiące daniny od Flintów. Wraz z nimi informowano Jej Miłość, że jej kuzynostwo jest bezpieczne pod opieką swoich krewniaków, a pomimo ataków na wybrzeża tamtejsze ziemie oparły się Dzikim i obecnie pracują nad odbudową zniszczeń.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Nie Lut 05, 2023 1:53 pm

Powiedzieć, że Roslin była niezadowolona, gdy wróciła z objazdu przez włości było mało powiedziane. Skagir zachował się jak typowy barbarzyńca i małe dziecko, które nie umiało przegrywać i zaczął rozpierdalać wszystko na planszy w nagłym wybuchu emocji. Do tej pory nie zdawała sobie sprawę jak bardzo jej ziemie były zniszczone. Teraz zaś wiedziała, że odbudowa potrwa, prawdopodobnie, lata i pochłonie ogromną ilość środków. Wyglądało na to, że jej dotychczasowe plany i marzenia przesunęły się jeszcze bardziej w czasie niż sądziła. Być może nigdy ich nie zrealizuje...
Powrót do ruin Dreadfort też zakończył się raczej gorzko. Z jednej strony Flintowie i zachodnie ziemie przysłały daniny, a więc głód w najbliższym czasie nie miał zajrzeć im w oczy, a także potencjalny bunt zdawał się nie grozić. Przynajmniej na tą chwilę. Można było więc powiedzieć, że największe zagrożenia zostały wyeliminowane - wielka horda Skagira została pobita, a o nim samym słuch chwilowo zaginął, Starkowie wciąż nie ruszyli przeciwko niej i Flintowie jeszcze nie wznieśli chorągwi. Jeśli tak pozostanie, to będzie "szczęśliwa". Niestety Ranulf nie wrócił i został całkowicie pobity przez Dzikich w zasadzce. Połowa jej ludzi zginęła! Powinna być wściekła, ale na tym etapie Roslin była raczej zrezygnowana. Kolejna kłoda pod nogi rzucona przez parszywy los. Może nie powinna wysyłać była Ranulfa? Czy też mogła go do końca winić za porażkę, kiedy ona za Murem straciła znacznie więcej, a po powrocie jej ziemie zostały całkowicie zniszczone? 

Cóż, trzeba było ruszać dalej, na zachód i raz jeszcze wziąć sprawy w swoje własne ręce. Może tym razem jakiś szczęśliwy zbieg okoliczności jej dopomoże. Roslin miała zamiar zgromadzić jak najwięcej konnych pod swoim dowództwem i w przeciągu trzech do czterech dni dotrzeć na miejsce gromadzenia się sił lokalnych możnych wokół Ranulfa. Dwa pierwsze dni jechać mieli zwykłym tempem, po osiem godzin dziennie. Od trzeciego zaś, gdyż tak z grubsza oceniała, wejdą w region operowania Dzikich i chciała popędzić wierzchowce i zwiększyć tempo jazdy by przemknąć się szybko i niezauważenie między Dzikimi, którzy byli w regionie i jak najszybciej znaleźć się wśród gromadzonych przez Ranulfa i lokalnych możnych sił, które obiecywały bezpieczeństwo. Stamtąd mogła osobiście skoordynować działania przeciwko jedynej bandzie Dzikich, o których miała jakiekolwiek informacje. Miała też nadzieję, że była to ostatnia. A przynajmniej ostatnia duża grupa. Z mniejszymi sobie do tej pory radzili bez większych strat i trudności.
Hother miał więc zostać sam na zamku. Dla niego Roslin wiele rozkazów nie miała. Niech trzyma ruiny dalej i stara się je reperować jak to było możliwe. Lub niech gromadzi drewno czy zajmie się oczyszczaniem zrujnowanych wiosek ze zgliszczy i ciał. Żołnierze potrzebowali jakiegoś zajęcia.


Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Czw Mar 16, 2023 12:07 pm

14/01/08


O ile podróż na zachód przebiegała w szybkiej i nerwowej atmosferze, tak z powrotem Roslin się szczególnie nie spieszyła. Dreadfort nigdy nie było przyjemnym miejscem do zamieszkania na tle innych zamków Westeros. Reputacja Boltonów wprost wylewała się z jego murów i rzucała się długim cieniem na te ziemie. Teraz zaś było tylko i wyłącznie gorzej, któż mógłby się tego domyślić? Z perspektywy czasu jednak, tych kilku intensywnych tygodni czy miesięcy, które zlewały się w jedną całość, Roslin musiała przyznać że ostatecznie podjęła dobrą decyzję - o ile można było tak powiedzieć. A może powinna rzec - najlepszą decyzję ze złych opcji jakie miała przed sobą. Znowu też, zbliżając się do swego zrujnowanego domu otrząsnęła się kolejny raz z rozważań, ponurych myśli na temat tego co mogła zrobić lub co powinna była zrobić. Wojna, odniesione rany i ciągłe napięcie odcisnęły na niej swoje piętno i upomniała się, kolejny raz, by się wziąć w garść. Także na zniszczony dziedziniec zamkowy wjechała ze swoim dawnym, dumnym obliczem - w końcu wracała zwycięska, raz jeszcze. Dzicy z zachodnich ziem zostali rozbici i coraz większa część terytoriów stawała się bezpieczna do ponownego zamieszkania. 
Roslin zeskoczyła z konia na którym trzymała się z niezwykłą gracją i poczuła jak prawa noga się pod nią załamuje. Teraz, będąc na ziemi nie cieszyła się taką sprawnością i wdziękiem. Kiedyś się miała jednak i tym zamiar zająć. Wiedziała, że jeśli nie medycyna to magia mogła zdziałać cuda i przekleństwa. Wszak widziała co wyczyniła ze Skagirem. O ile to faktycznie była magia, a nie tajemnicze, boskie siły. 
- Hother! Coś się działo pod moją nieobecność? - Roslin miała nadzieję na jakieś dobre wieści. Dobrych wieści wszak nigdy dosyć, szczególnie w obecnym czasie. Szczególnie miała tu nadzieję na powrót konnego posłańca, którego wysłała do Hornwood z zapytaniem o możliwość zakupu uzbrojenia. Co prawda miał większy dystans do pokonania, ale tez i ona się nie spieszyła aż tak bardzo, więc być może już dotarł lub wkrótce dotrze. Miała też nadzieję, że odpowiedź będzie pozytywna i że nie będzie musiała długo czekać na broń. Potrzebowała jej na teraz. Być może wkrótce, do końca miesiąca będzie mogła powiedzieć z całą pewnością, że na jej ziemiach żaden Dziki się już nie ostał.
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Mistrz Gry Pią Mar 17, 2023 2:21 pm

Po powrocie do swojego zrujnowanego domostwa, służącego obecnie przede wszystkim za obóz wojskowy, Roslin mogła dowiedzieć się, że w okolicy zamku panował spokój. Dzicy nie pojawiali się w zasięgu wzroku z murów, a krążące po okolicy patrole również nie natrafiały na ich ślady. Dalej na wschodzie i północy... Było gorzej, tam ludzie Boltonów się nie zapuszczali ze względu na wysokie ryzyko utraty swoich i tak nadwątlonych już sił.

Posłaniec wysłany do Hornwood jeszcze nie powrócił, aczkolwiek na dniach można było spodziewać się jego przybycia. Czy będzie miał dobre wieści? Trudno było powiedzieć. Hornwoodowie wypełnili wszystkie swoje zobowiązania jako wasale Boltonów - podatki zostały uregulowane, wojska do wyprawy za Mur wystawione, a później zmagali się z wojownikami Skagira, kiedy ród Boltonów i ich zamek popadły w ruinę. Decyzja mogła pójść w obie strony, zależnie od tego jakie były ich potrzeby i co uznają za korzystniejsze.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Pią Mar 17, 2023 10:21 pm

Wychodziło na to, że sytuacja była pod kontrolą i nie zmieniła się dramatycznie w żadną stronę. Brak zmiany na gorsze były dobrą wieścią, a przynajmniej tak postanowiła ją rozpatrywać. Chwilowo więc pozostawało jej czekać na posłańca do Hornwoodów. Tu wiedziała, że Hornwoodowie mogli nie chcieć odstąpić jej broni, albo raczej sprzedać (gdyż wiedziała, że proszenie o dalszą pomoc bez namacalnych benefitów nie było roztropną rzeczą), ale zdecydowała, że będzie dobrej myśli dopóki goniec nie przyniesie wieści. Złoto było w końcu złotem, a broń miała posłużyć do dalszej walki z Dzikimi. W końcu jeśli ich nie wytępi ze swoich ziem, to kto wie kiedy znowu przekroczą granice i nie wejdą na ich ziemie, prawda? W każdym razie, tak rozumowała i miała nadzieję, że regenci też to dostrzegą. Byli zresztą rozsądnymi ludźmi i nie wątpiła, że odstąpią za odpowiednią sumę setkę mieczy, toporów czy włóczni.
W oczekiwaniu na dobre wieści, Roslin zabijała czas na treningach w celu przystosowania swej lewej ręki do trzymania broni. Robiła to raczej na uboczu i względnym odosobnieniu, najczęściej gdzieś poza zamkiem nie chcąc by ludzie widzieli jak nisko się stoczyła i śmiano się za jej plecami z jej kalekiej nogi i niezręczności. Walczyła czy to sama, z wyimaginowanymi przeciwnikami (najczęściej siekając na drobne kawałeczki Starka, Skagira czy jego przybocznych), a od czasu do czasu porywała to Hothera czy Ranulfa. Walczyli pieszo i konno, co zdecydowanie bardziej preferowała gdyż od czasu walk wokół Hornwood i bitwy nad Złamaną Gałęzią trzymała się w siodle wyśmienicie, a także wszelkimi rodzajami broni które wpadły w jej ręce.
W przerwach zaś kontynuowała pogawędki z Ranulfem. Mimo, że zdecydowała, że za niego nie wyjdzie, to uznała, że potencjalne, przyszłe walki w rodzinie nie mogły mieć miejsca, zwłaszcza teraz - dlatego też chciała go mieć blisko siebie, lojalnego. Szczególnie, że nie będzie długo ukrywać swoich planów małżeńskich co mogło go nieco ukłuć. Poza tym jemu też trzeba będzie znaleźć żonę, a jako głowa rodziny miała w tej kwestii coś do powiedzenia, a widać jej ojciec czy też ojciec Ranulfa sprawę tą zaniedbali - A więc, czemu do tej pory się nie ożenił? Czy miał może jakaś kandydatkę na oku? Czego od niej by oczekiwał?
Jeśli zaś o małżeństwach była mowa, Roslin nie widziała czemu miała czekać ze swoimi planami. Co prawda o ślubie w obecnych warunkach nie mogło być mowy, ale zdecydowała się pchnąć oficjalne poselstwo (o ile tak je można było nazwać) do Wschodniej Strażnicy, skromne bo skromne, ale walki z Dzikimi wciąż trwały i sami Flintowie, po zapłacie daniny raczej doskonale wiedzieli jak kiepska sytuacja panowała na jej ziemiach. Miała nadzieję tym samym ostatecznie ustabilizować relacje wewnątrz królestwa i pokój z Flintami. Poza tym nim poselstwo obrobi się w jedną i drugą stronę minie jakiś miesiąc... Dobrze było więc puścić konie w ruch już teraz.
Co poselstwo miała ze sobą nieść prócz oficjalnych pozdrowień dla panów Wschodniej Strażnicy? Cóż, było ono przede wszystkim do jej kuzyna. Jako seniorka rodu znalazła mu narzeczoną i jak miała nadzieję, wybór będzie mu odpowiadał. Wszak była to osoba z dobrego domu i o dobrej pozycji, choć z uwagi na ostatnie wojny z Dzikimi jej ziemie miały być nieco nadszarpnięte. Jednakże, z jego zdolnościami w dziedzinie zarządzania z pewnością szybko postawi je na nogi. Poza tym wcale niebrzydka, niegłupia, same superlatywy! I do tego królowa, niewiele takich znajdzie na Północy - tak, to o niej była mowa. On zaś, naturalnie, miał zostać u jej boku królem. Czy też królem-małżonkiem. Cóż, takie szczegóły i inne z pewnością omówią jak się już spotkają osobiście, a to już zależało od niego. Przynajmniej nie będzie jednak problemów z ustaleniem nazwiska ich dzieci i Boltonowie przetrwają dalej, jak trwali do tej pory. 

Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Mistrz Gry Wto Mar 21, 2023 7:42 pm

Późnym wieczorem u bram - prowizorycznych - Dreadfort zjawiła się grupa dwudziestu uzbrojonych ludzi. Byli to prostaczkowie z domeny Dreadfort. Niedobitki sił jej rodu oraz jej pomniejszych wasali, które uchowały się w tej okolicy walcząc przeciwko Dzikim po utracie swoich domów. Kiedy w końcu doszły ich wieści o odzyskaniu zamku i skutecznym pozbywaniu się większych band wroga, porzucili swoje podgryzanie okupanta i ruszyli oferować swoje włócznie królowej.

15/01/8PP


Odpowiedź z Hornwood nadeszła wczesnym wieczorem kolejnego dnia. Niestety regenci młodego lorda nie zgodzili się nic odstąpić czy też sprzedać, uznając, że ich powołane pod broń wojska wciąż potrzebują oręża do przeczesywania domeny oraz strzeżenia jej granic. Mogli jednak kuć na potrzeby Jej Miłości brąz na zamku, a także na włościach, zaczynając wraz z nastaniem kolejnego księżyca. Oczywiście za odpowiednią rekompensatą. W końcu wszystkie swoje zobowiązania wobec korony już uregulowali. Jeżeli królowa chciała skorzystać z kuźni Hornwoodów oraz ich wasali, to wystarczyło pchnąć na południe posłańca z informacją o tym czego było jej potrzeba.

Czasu na treningi i pogawędki Jej Miłość przeto nie miała wiele, ale z pewnością wyćwiczy swoją lewą dłoń oraz wyciągnie od kuzyna więcej informacji w czasie najbliższych dni.

Poselstwo do Flintów zostało wyszykowane i wyprawione. Jego powrotu - jak królowa sama zauważyła - nie było co prędko oczekiwać. Wszystko zależało od tego jak szybko opuszczą Wdowią Strażnicę i czy obecni w niej Boltonowie będą chcieli udać się w podróż powrotną u ich boku. W kwestii Ranulfa można było pamiętać nie tylko o ewentualnej urazie jaką mogło dla niego być wybranie kuzyna z młodszej gałęzi ponad niego samego, ale również o zatargu, jaki mógł pomiędzy nimi istnieć. W końcu to stryj Domeric uzurpował sobie należącą do Ranulfa - przy założeniu śmierci Roslin - koronę, zanim sam został zamordowany przez bękarta. Jego potomstwo tymczasem wciąż miało zamiar walczyć z Royce'm o władzę, korzystając z pomocy Flintów. Małżeństwo Czerwonej Królowej z synem drugiego stryja było w pewien sposób spełnieniem ambicji jego i Flintów, a tym samym ciosem w dumę Ranulfa. O ile starszy kuzyn w ogóle przejmował się podobnymi rzeczami...



Maester (Los)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Sro Mar 22, 2023 11:39 am

Perspektywa potrafiła się zmienić. Kiedyś kilkunastu ludzi dołączający do jej sił nie zrobiłoby na niej większego wrażenia, teraz zaś dwudziestu prostaczków, którzy stawili się pod bramy zrujnowanego zamczyska i dołączyli do jej skromnych sił były do nich sporym dodatkiem. Małe, ale dobre wieści. Szczególnie, że brakowało jej właśnie piechoty, a ci stawili się nawet z własnym, przyzwoitym wyposażeniem. Wkrótce też miała zrobić z nich użytek.

15-16/01/08

Powrót posłańca od Hornwoodów nie przyniósł wieści jakich oczekiwała, choć wciąż lepsze od najgorszych z możliwych. Cóż, trudno - broń i tak była jej potrzebna, po prostu dotrzeć miała do niej później niżby tego oczekiwała. Tak więc następnego ranka, kiedy goniec odpocznie, miała go odesłać na południe z konkretnymi zamówieniami. Te raczej były skromne, bo też i wielu ludzi nie miała. Na początek pięćdziesiąt sztuk oręża i pakiet strzał. Część miała zamiar wykorzystać na przezbrojenie swych strzelców w piechotę, której to, jak wierzyła, bardziej potrzebowała od łuczników. Mały zapas strzał wciąż jednak miał się przydać. Tą dostawę chciała też otrzymać możliwie jak najszybciej spodziewając się, że może być ona niezbędna przy walkach na północnych rubieżach jej ziem. Dodatkowo chciała kolejne pięćdziesiąt sztuk uzbrojenia dla piechoty i jeszcze jeden zapas strzał, ale nie było ono tak priorytetowe i mogło zostać dostarczone odrobinę później. Oczywiście opłata za to zostanie uiszczona przy dostarczeniu towarów, nie musieli się o to martwić.
Następnego dnia wydała też kolejne rozkazy, przy okazji pozbywając się resztek swoich skromnych, konnych sił. Niemal wszyscy jej ludzie i pozostali czempioni mieli udać się na wschód, w regiony które się do tej pory nie zapuszczali by przeczesać tamte ziemie i określić położenie sił Dzikich. Przy tym Roslin pomogła im dokładnie zaplanować trasy i zasugerowała miejsca, w których potencjalnie Dzicy mogliby znaleźć schronienie. Zaznaczyła też, że były to akcje zwiadowcze i konni mieli być wciąż potrzebni do przeczesania później północnych terenów. Mieli się więc nie angażować w walki i gdy już przeczeszą te ziemie, wrócić na zamek z informacjami. Ich powrotu spodziewała się, choć mogła się mylić, do jakichś dwóch-trzech tygodni.
Ostatni z jej konnych miał zaś się udać na zachód, do tamtejszych możnych którym kazała zachować czujność i gotowość do przyjścia z pomocą. Miał ich poinformować, że wkrótce będzie kontynuować polowanie na Dzikich w reszcie ziem i ich asysta była konieczna. Przy okazji pomyślała, że mogła ich zabrać ze sobą od razu, ale chyba nazbyt naiwnie i optymistycznie założyła, że Hornwoodowie mieli trochę oręża na zbyciu... Cóż, trudno. 



Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Mistrz Gry Pią Mar 24, 2023 4:30 pm

Rozkazy wydane, życie toczyło się dalej... Tymczasem ostatniej nocy pierwszego księżyca Czerwoną Królowa nawiedzić miał kolejny sen. Widziała w nim siebie. Wszystko wokół spowite było ciemnością i trudno było określić, gdzie dokładnie jest. Była naga. Zbroczona krwią. Nie wydawało jej się jednak, aby była to jej własna krew. Spojrzała na swoje dłonie. Trzymała w nich pokryty szkarłatem sztylet. Wzrok ześlizgnął się po jej własnej sylwetce w dół. Przed Roslin - tą, która widziała - leżał Ranulf. Martwy i blady. Wizja jej samej zatopiła ostrze w ciele kuzyna i wykroiła z niego serce. Uniosła je do ust i wgryzła się głęboko. Wizja rozmyła się na chwilę. Teraz Roslin nie obserwowała już zakrwawionej siebie z perspektywy osoby trzeciej. Teraz była tą sobą. Trzymała w dłoniach nadgryzione serce i czuła jak wypełnia ją ciepło. Ból w nodze i ramieniu zniknął. Mogła poruszać jednym i drugim. Były całkowicie sprawne. W tym momencie zwróciła uwagę na szum, który otaczał ją od kiedy stała się tą sobą, która dokonała tak makabrycznego czynu jak zabójstwo krewnych. To nie był szum, a szepty. Dobiegające z mroku i cienia wszędzie wokół niej. Ciche i kuszące. Szepcące jej do ucha słodkie obietnice niczym delikatny kochanek w chwili uniesienia. Nie rozumiała słów, które do niej docierały, ale nie było to potrzebne. Rozumiała bowiem intencję. Siła, władza, spełnienie wszelkich żądz. Wystarczyło zapłacić odpowiednią cenę.

01/02/8PP

Nowy księżyc...

Ostatni chorąży z zachodnich rubieży domeny dotarli już do Dreadfort ze swoimi skromnymi siłami, gotowi przegnać bandy Dzikich wciąż okupujące ich ziemie. Najeźdźcy niestety nie ustępowali w liczbie armii Boltonów, ale podzieleni byli na wiele różnych grup, które można było wybić jedną po drugiej. Zły to by był los, gdyby Dzicy zechcieli się połączyć, ale najwyraźniej Czerwona Królowa nie była aż tak przez przeznaczenie niekochana by to się stało.

Wczesnym popołudniem powrócić mieli ostatni zwiadowcy. Spisali się znakomicie. O ile Dzicy nie przemieścili się lub szybko nie przemieszczą, to Boltonowie znali dokładną lokalizację każdej bandy jaka pozostawała na ich ziemiach. Znali też dokładnie ich liczebność oraz uzbrojenie. Roslin spokojnie zaplanować mogła sprawny przemarsz przez północne i wschodnie włości, tak, aby wytłuc wszystkich najeźdźców i jak najlepiej wykorzystać teren przeciwko nim.



Maester (Los)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Sob Mar 25, 2023 4:58 pm

Nowy miesiąc był dla królowej ciężki. Kolejny raz nawiedził ją sen. Każdy był na swój sposób inny - jedne symboliczne, jedne dosłowne, część pokazująca przeszłość lub teraźniejszość, a może nawet i przyszłość. Ten jednak... Nie wiedziała co o nim myśleć. A myślała o nim tego wyjątkowo dużo. Krew, mord, kanibalizm - wszystko to na jej własnym kuzynie, zadanym z jej własnych rąk. A przy tym poczucie spełnienia, całkowity powrót zdrowia i władzy we własnych kończynach, które zostały poważnie okaleczone. Nie mówiąc już o innych podszeptach, które obiecywały spełnienie jej wszelakich ambicji i pragnień... Była to wizja kusząca, zwłaszcza teraz, gdy Roslin ponownie budowała w sobie pewność siebie po dokonanych przez nią wyborach, sukcesach i porażkach i gotowaniu się do przyszłych wyzwań, które przed nią stały. Mimo to, nawet jeśli była gotowa poważnie rozważyć "poświęcenie" swego kuzyna, który był jej na swój sposób miły, tak wiedziała, że nie może do końca ufać snom i nie sądziła, że zwyczajne, zjedzenie jego serca, ugh!, miało sprawić, że odzyska zdrowie. Musiało być w tym coś więcej, a przynajmniej tak uważała. Nie mówiąc już o innych konsekwencjach takiego czynu. Gdy po pobudce i długich rozmyślaniach miała to z głowy, choć pewnie ta myśl i wizja będzie długo się jej kołatać w głowie, tak mogła z czasem przejść do innych rzeczy tego dnia - ostatecznego rozwiązania kwestii Dzikich. 
Skromne siły jej i chorążych były na miejscu, zwiadowcy powrócili i spisali się wyśmienicie. Kolejny, mały sukces który ją podbudowywał. Teraz wystarczyło tylko przygotować plan działania, wykonać go, odnieść zwycięstwo i będą mogli wrócić do siebie, liżąc rany i odbudowując to co zostało zniszczone, a było tego wiele. 
Roslin, kierując się dotychczasowymi doświadczeniami, zdecydowała się na prosty plan działania. Bez zbędnych manewrów, sprytnych taktyk, dzielenia sił czy planowania dziwnych pułapek. Im plan zdawał się być sprytniejszy czy skomplikowany, tak napewno coś miało pójść nie tak. Mieli więc ruszyć większością sił od największej i najgroźniejszej grupy, przez tą dobrze okopaną w wiosce, aż po kolejne, kończąc cały szlak na najmniejszej. Mimo to pewne plany zostały poczynione, szczególnie że Roslin obawiała się tej dużej, dobrze uzbrojonej grupy Dzikich. Czy mogli przegrać? Być może, choć w to wątpiła. Bardziej zależało jej na zminimalizowaniu strat.
A jak się plan prezentował? Cóż, w zależności od tego jak bardzo uda im się zaskoczyć przeciwnika. Zwiadowcy poinformowali ją, że wróg znajdował się w niedużej dolince. Z jednej strony pewnie mieli nadzieję, że osłoni to ich przed wzrokiem nieprzyjaciela czy wiatrem, ale jednocześnie miał osłonić jej siły przed nimi i dać jej przewagę wysokości. Grań więc mieli zająć strzelcy, którzy będą mogli z niej swobodnie ostrzeliwać przeciwnika, kiedy w dół zbocza ruszy na obóz kawaleria i postępująca za nią piechota. W przypadku pełnego zaskoczenia Roslin celowała w jej sprawdzony model operowania - konnica wpada, robi zamieszanie i zabija kogo może po czym wypada. Strzelcy będą mogli ostrzelać przeciwnika przed szarżą kawalerii i zaraz po niej. Piechota zaś będzie potem mogła wejść i dobić nieprzyjaciela, wraz z ponownie atakującą kawalerią.  Ba! Być może sama szarża konnych i zaskoczenie zmiecie przeciwnika, jak to się już działo. 
Jeśli zaś wróg nie da się zaskoczyć i stawi bardziej zorganizowany opór, to plan niewiele się zmieniał, Łucznicy na grani, strzelają w dół, piechota maszeruje w dół zbocza by zaatakować przeciwnika, zaś konnica może próbować uderzyć z flanki. 
Najważniejsze jednak było, że wszyscy pomaszerują razem, nie będą się rozdzielać i będzie mogła trzymać rękę na pulsie. Tak więc gdy wyłożyła plan zgromadzonym wyznaczyła dzień wymarszu na następny. Przybyli mogli odpocząć chwilę, odebrać uzbrojenie, jej ludzie zaś musieli zabrać jedzenie na podróż. Jej zwiadowcy, którzy się świetnie spisali, znali drogę i mieli osłaniać ich przemarsz do obozowiska wroga, sam atak zaś planowała wykonać tuż przed świtem. Rozpraszający się mrok wciąż zapewni im odrobinę osłony przy podejściu na pozycje, ogniska wroga będą rzucały światło dla strzelców wskazując im gdzie mogą strzelać.

Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Pią Kwi 21, 2023 11:01 pm

04/03/08


Wrócili do Dreadfort zwycięzcy i bez wielkich strat. Prawdopodobnie nadszedł teraz czas by jej chorąży mogli rozejść się do domów i zacząć naprawiać zniszczenia i oczekiwać powrotu tych którzy uciekli przed nawałą. Prawdę mówiąc nie mogła i nie miała zamiaru im tak naprawdę odmawiać, wojna się skończyła, przynajmniej na razie. Choć musiała przyznać przed samą sobą, że nie wiedziała ilu ludzi dokładnie zostanie przy niej i na "zamku" jeśli jej poddani się rozejdą. Będzie musiała się dowiedzieć dokładnie. Byłoby to doprawdy "zabawne" gdyby została na zamku z samym Hotherem, kilkoma czempionami i Ranulfem. Co prawda tak źle pewnie nie było, ale miała nadzieję, że miała przy sobie choć setkę ludzi. 
Była więc to z pewnością pierwsza rzecz jaką trzeba było się przyjrzeć po powrocie. Cóż, być może jedna z pierwszych rzeczy, wszystko też zależało od tego jak wyglądała faktycznie sytuacja gdy się już stawiła na zamku. Czy Hother wciąż był w środku z pozostawionymi ludźmi? No i może czy posłańcy z południa wrócili? Kto wie, może czekał ją niespodziewany gość z którym trzeba się było najpierw rozmówić. Jeśli jednak nikogo nie było, to poinformowała swego zbrojmistrza czy też kasztelana, że sprawa Dzikich została rozwiązana. Chciała się przyjrzeć też stanowi ludzi i ilu miała bezpośrednio pod swoją komendą. Poza tym chyba nie miała wiele do zrobienia, przynajmniej nie tego dnia. Teraz, kiedy ani jednego Dzikiego nie było w zasięgu wzroku, tak naprawdę trzeba było czekać na powrót ludzi na włości by wziąć się za odbudowę...
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 27, 2023 8:34 pm

Większość ludzi jakich Roslin doprowadziła do Hornwood była spieszona i przeżyła natarcie Dzikich na zamek. Z tych pieszych zaś większość pochodziła bezpośrednio z jej ziem z małym dodatkiem od jej najbliższych - położeniem - chorążych. Czerwona Królowa mogła być więc spokojna - nie zostanie z paroma ledwie ludźmi. Setka ludzi miała okazać się bardzo bliskim realnemu stanowi szacunkiem, aczkolwiek było trochę lepiej. Inna sprawa, że zbrojni z załogi Dreadfort zostali wybici do nogi, kiedy Skagir dopadł ludzi Roslin nad Złamaną Gałęzią. Ludzie pozostający pod jej sztandarem byli - za wyjątkiem kilku czempionów - powołanymi pod broń chłopami, którzy również mieli gdzieś chaty do odbudowania, pola do obsiania i rodziny do odszukania.

Na zamku Jej Miłość oczekiwać miało za to coś miłego. Przybyły dwie dziesiątki konnych z Wdowiej Strażnicy oraz jej kuzyn oraz przyszły małżonek - Belthasar Bolton. Ludzie Flintów służyli jedynie za eskortę i wkrótce mieli wrócić do siebie, jednak zanim to uczynią zabawią na zamku zapewne jeszcze parę tygodni, na wypadek pojawienia się nowych zagrożeń.

Oto spoiler:

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Nie Kwi 30, 2023 10:03 pm

Czy przybycie jej kuzyna było miłym zaskoczeniem? Cóż, spodziewała się że otrzyma jakąś wiadomość w tym okresie. Podejrzewała też, że może się też stawić osobiście. Czy się cieszyła? Cóż, podjęła taką, a nie inną decyzję, kilka tygodni temu i musiała z nią żyć. Z pewnością jednak cementowało to jej pozycję w królestwie i odsuwało wewnętrzne problemy. A to było najważniejsze. Nawet jeśli to Ranulf budził w niej zdecydowanie większe wrażenie. Uznała jednak ostatecznie, że przyjmie to za dobrą monetę. Szczególnie, że teraz, kiedy Dzicy zostali ostatecznie przepędzeni nadszedł czas odbudowy wszystkiego i jego umiejętności mogły okazać się przydatne. Prawdę mówiąc nie miała pojęcia za co miała się wziąć do roboty w pierwszej kolejności - czy za odbudowę zamku do jako takiego stanu czy może włości. I w jaki sposób to miała uczynić? Skala problemu przed jaką w tym momencie stała była niewiele mniejsza od hordy Dzikich, które przetoczyły się przez te ziemie. Najpierw jednak należało z nim porozmawiać... 

- Kuzynie. - Przywitała go skinięciem głowy. Po tygodniach w siodle z pewnością wyglądała zdecydowanie mniej imponująco niż zazwyczaj, szczególnie, że gdy ostatnim razem się widzieli była zdecydowanie w lepszym stanie. Nieco osłabiona i obolała prawica znajdowała się teraz skrzętnie ukryta za jej plecami, gdzie raz po raz zaciskała ją w pięść to prostowała palce. Okulawionej nogi tak łatwo się nie dało już ukryć. - Cieszę się, że zdecydowałeś się do nas dołączyć. Obawiam się jednak, że Dzicy zostali już całkowicie odparci. Znajdzie się jednak zajęcie w sam raz dla ciebie i twoje umiejętności. - Roslin przypatrzyła mu się uważnie, badając jego dotychczasową reakcję na jej widok lub czy będzie miał zamiar powiedzieć coś idiotycznego czy to na stan jej zdrowia czy tygodnie spędzone w polu lub na stan zamku i włości.
- Nim jednak do tego przejdziemy, spodziewam się, że jesteś tu by osobiście zaakceptować propozycję, którą ci złożyłam, czyż nie? 
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Mistrz Gry Wto Maj 09, 2023 9:43 pm

- Kuzynko - odpowiedział Belthasar, nie skomentował złego stanu królowej w żaden sposób, ale jeden z kącików jego ust uniesiony był w ledwie widocznym półuśmiechu. W przeciwieństwie do Roslin jej kuzyn prezentował się równie wzorowo co zwykle. Odziany w czarny, skórzany kaftan, spod którego wystawała kolczuga, wysokie buty i płaszcz z wilczych futer prezentował się iście po królewsku. Wisienką na torcie był gruby pas spinany srebrną klamrą w kształcie oskórowanego człowieka, który podtrzymywał spoczywający na biodrze miecz. Cóż... Jego ojciec był królem, nawet jeżeli przez czas niezwykle krótki, a on miał być jego następcą. Przynajmniej w oczach Flintów. Wszystko zależało od tego czy Wdowia Strażnica wygrałaby z bękartem. Lub też czy przeczekałaby koniec bękarta z ręki Dzikich. - Spokojna głowa, łajby pełne Dzikich pojawiły się również u brzegów Wdowiej Strażnicy, tak więc i tam mieliśmy co robić - odparł z uśmiechem, acz na wspomnienie wykorzystania innych jego talentów przemknął mu przez twarz grymas niezadowolenia. Nie było to jednak raczej nic poważnego. Królowa pamiętać mogła, że jej kuzyn lubił narzekać i marudzić. - Tak, dokładnie dlatego tutaj jestem - potwierdził. - Nie spodziewałem się jednak, że Dreadfort jest w aż tak złym stanie. Nie uważasz, że lepiej będzie tymczasowo przenieść dwór do Wdowiej Strażnicy lub Hornwood?

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Roslin Bolton Pon Lip 03, 2023 11:32 pm

- Być może. - Odparła na pytanie, przynajmniej tymczasowego przeniesienia dworu gdzieś dalej na południe. Była to propozycje niewątpliwie godna rozważenia. W obecnej sytuacji jednak ponowne zamęczanie Hornwoodów jej obecnością było jednak raczej nie na miejscu. Flintowie zaś... Cóż, być może. Najpierw jednak trzeba byłoby całe ich małżeństwo przypieczętować. - W dotychczasowej, dynamicznej sytuacji raczej miałam zamiar zostać na miejscu i trzymać rękę na pulsie, ale skoro Dzicy zostali ostatecznie wybici, to jest to propozycja jak najbardziej do rozważenia. - Powiedziała i skinęła mu głową w aprobacie, że jak najbardziej pomysł uważa za dobry.
- Co zaś samego zamczyska, cóż... Bękart nieszczególnie przyłożył się do przygotowania go na oblężenie, a pierwszy szturm forpoczty Dzikich mocno nadwyrężył nasz garnizon. Jakoś nie widziało mi się szczególnie zostawać na miejscu w oczekiwaniu na główną hordę, a już tym bardziej zostawiać zamek na pastwę Dzikusów... Choć nie spodziewałam się, że Skagir wpadnie w takie tantrum by rozbierać zamek. - Powiedziała na koniec nieco mrukliwie. Nie spodziewała się. Z całą pewnością nie.

- No, ale dobrze. Wejdźmy do środka, co by tak nie stać. Powinniśmy chyba omówić szczegóły - zaczynając od tego jak szybko chcemy się pobrać. - Roslin nie chciała by kuzyn pomyślał, że ma zamiar unikać tematu lub w jakiś sposób go wyprowadzić w pole czy zerwać zaręczyny skoro już tu był i nadziać jego łeb na pikę. Była gotowa wykonać ten plan i zobowiązanie od początku do końca. - A przechodząc na to jakie będą twoje nowe obowiązki. Obawiam się, że bycie moim małżonkiem w obecnej sytuacji będzie się wiązało z nowymi zobowiązaniami, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Ale, skoro chciałeś być królem, to jestem pewna, że jesteś gotów wziąć na swe barki choć ich ułamek i mnie odciążyć. A kończąc na tym, że musimy odbudować włości... To, cóż, od czego chciał byś zacząć? 
Roslin Bolton
Roslin Bolton

Liczba postów : 385
Data dołączenia : 17/08/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lip 14, 2023 7:55 pm

- Skagir? - Belthasar wydawał się nie kojarzyć imienia wodza Dzikich. Właściwie większa część Północy pewnie go nie znała, wiedzieli jedynie, że kolejny watażka pochwycił tytuł Króla za Murem i przyniósł im wojnę. Wojnę, która swoją brutalnością i zasięgiem wzięła ich wszystkich z zaskoczenia. - Hmm... Hornwood zdołało ich odeprzeć, a nie umywało się do Dreadfort - zauważył z przekąsem jej przyszły małżonek. Pamiętając jego charakter Roslin mogła spodziewać się, że nie będzie gryzł się w język z wytykaniem jej możliwych błędów, realnych czy urojonych. - Tak czy inaczej, odbudowa trochę zajmie.
Pomarudził, trochę skrytykował, na tym temat zakończył, o ile Roslin nie chciała się z nim kłócić i tłumaczyć, że naprawdę nie miała wyboru.
- Powiedziałbym, że najlepiej będzie wyznaczyć datę za jakieś pół roku, może nawet rok, tak, aby ceremonia mogła odbyć się w Dreadfort, kiedy zamek będzie już w lepszym stanie - stwierdził Belthasar, kiedy szli do prowizorycznie odbudowanej wielkiej sali. - Ceremonia pod dachem chorążych byłaby wstydliwą sprawą, tak samo jak w ruinach. Niech przyjadą do odbudowanego Dreadfort i zobaczą, że ich seniorzy są silni jak zawsze.
Królewski kuzyn wydawał się całkiem rozluźniony. Najwyraźniej nie sądził, aby Roslin była na tyle głupia, aby próbować zabić jego i towarzyszącą mu eskortę ludzi Flintów, co z pewnością wywołałoby bunt jej najlepiej zachowanych na chwilę obecną chorążych. Kto wie - może nawet poprosiliby o pomoc w swojej zemście Starka? Znalazłaby się wówczas w kleszczach pomiędzy Wilkiem z Winterfell na zachodzie, a żądnymi krwi Flintami na wchodzie. Zdecydowanie absurdalny ruch.
- Jak mówiłem - dwór powinien zostać przeniesiony na razie w odpowiedniejsze miejsce - stwierdził zapytany od czego by zaczął. - Można spróbować uzupełnić jego stan o szukających pracy ludzi z ziem Flintów czy Hornwoodów. W porównaniu do Dreadfort są nietknięte, a ich seniorzy raczej nie obrażą się za utratę kilkunastu szukających szansy drugich i trzecich synów czy śniącego o wyrwaniu się ze wsi kowala.
Oczywiście taka uprzejmość mogła być widziana jako przysługa wobec monarchy, którą naturalnie należałoby kiedyś spłacić inną uprzejmością.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Dreadfort Empty Re: Dziedziniec Dreadfort

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach