Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Mistrz Gry Sro Lis 11, 2020 12:49 pm

Ziemie położone na granicy Dorzeca i Reach nad wątłym jeszcze Czarnym Nurtem, niedaleko Kamiennego Septu i ciągnąc się aż po Tumbler's Falls
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9634
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Re: Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Mistrz Gry Sro Lis 11, 2020 4:45 pm

24/09/10


Podróż Lelka do Kamiennego Septu miała zakończyć się trochę wcześniej niżby się spodziewał. Pierwsze problemy zaczęły się w pobliżu jednego ze wzgórz, już za rzeką Czarnego Nurtu. Droga była przynajmniej wyboista i podjeżdżając pod górę musieli uderzyć o jakiś kamień. Trzask, szarpnięcie i nagle wóz zatrzymał się w miejscu.
- Ojejku, jejku jej! - zawył woźnica zwany Benem Świnką. Świnką - bo był najgrubszy w całych Kowalach i kochał jeść, często na chama (po to zresztą, jak mógł sobie przypomnieć Gorm, przyszedł na jego pierwsze przemówienie). Dobrze zwykle spisywał się jako woźnica, więc w sumie bywał przydatny. Właśnie dla takich chwil wzięli go na tą wyprawę.
Tak więc zeskoczył z wozu, a że był też trochę nieporadny, to się przewrócił i wstał, zanim doszedł do nieszczęsnego koła. - Chyba odpadło. Zaraz je założę i pojedziemy dalej - rzekł, zarządzając wymuszoną przerwę.
Lelek mógł rozprostować nogi, obejrzeć okolice i... zaraz... Cóż to zbliżało się na horyzoncie?
Patataj, patataj, patataj...
Dwa majestatycznie wyglądające konie w całym swym majestacie majestatycznie podjechały do Lelka i jego kompanii, ich jeźdźcy zeskoczyli i obejrzeli się po zbieraninie.
- Kupcy, he?
Dwaj rycerze mieli na swoich strojach wyszyte herby - w obu jednak przypadkach Gorm nie kojarzył do kogo należą.
- Potrzebujecie pomocy? Dokąd jedziecie? Jeśli do Kamiennego Septu, to z chęcią Wam pomożemy i pojedziemy z Wami - rzekł i wyciągnął dłoń. - Ser Joffrey Fisher, z Przeprawy Błazna.


Ojciec na Górze


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sro Lis 11, 2020 10:07 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9634
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Re: Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Lelek Sro Lis 11, 2020 7:46 pm

Jechali, jechali i nie dojechali. Chociaż tyle dobrze, że rzekę udało się przekroczyć z powodzeniem. Wozem szarpnęło i stanęli, ale na szczęście nikomu przy tym nic się nie stało. Jeszcze tego by brakowało, by całe przedsięwzięcie opóźniło się przez taką złośliwość rzeczy martwych. Ben zobowiązał się do założenia na powrót niesfornego koła, choć Lelek zaoferował mu oczywiście swą pomoc. Nie był wszak jednym z tych, co patrzą z góry jak inni się męczą. Oporządzanie wozu zostało przerwane przez pojawienie się dwóch konnych, którzy najwyraźniej zainteresowali się losem Lelkowej grupki. Ukłonił się, gdy rycerze zbliżyli się na tyle, by dało się rozeznać w ich statusie społecznym.
-Tak, ser - odpowiedział na zadane mu pytanie. Z rycerzami jak to z rycerzami, wypadało być pokornym, odpowiadać chyżo i nie zadzierać nosa. -Jeśli łaska, panowie, każda pomoc się przyda. Niech wam Kowal pobłogosławi. - odparł z wdzięcznością. Nie czuł potrzeby ukrywania swej wiary. Rycerze ślubowali bronić wyznawców Siedmiu, a mimo całego barbarzyństwa Żelaznych za religię prostaczków w Dorzeczu jeszcze nie karano. -Tak, ser, zmierzamy do Kamiennego Septu. Chcielimy sprzedać trochę płodów rolnych i kupić narzędzi, a przy okazji kuzyna chciałem odwiedzić. Towarzystwo chętnie przyjmiemy, w kompanii zawsze lepiej wędrować. Was też, mości panowie, droga tam prowadzi? - zapytał. Trochę zaskoczyło go wyciągnięcie ręki przez rycerza, gdyż nie nawykł do tego, by często bratali się z prostym ludem. Uścisnął prawicę Ser Joffreya i rzekł. -Mam na imię Gorm, ser.
Lelek
Lelek

Liczba postów : 141
Data dołączenia : 03/06/2020

Powrót do góry Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Re: Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Mistrz Gry Sro Lis 11, 2020 11:24 pm

- Objeżdżamy te ziemie. Trzeba dbać o bezpieczeństwo podróżnych i lokalnych. W służbie lokalnego lorda rzecz jasna.
Koło zostało naprawione, towarzysz ser Joffreya odjechał dalej, a rycerz z Przeprawy Błazna ruszył z nimi w drogę. Po drodze w sumie raczej niewiele mówił o tym, co sam tu robi; przeważnie zaś wypytywał Lelka o szczegóły ich wyprawy i jego kuzyna. W każdym razie rycerz poprowadził armię Lelka czyli Gorma ścieżką, przez którą może musieli nadłożyć trochę drogi, ale jak rzekł przez wylew Czarnego Nurtu nie dałoby się przedostać tą normalną. W każdym bądź razie do Kamiennego Septu Lelek dotarł bezpieczny i przez nic już niepokojony. To co tam zobaczył i usłyszał, musiało go jednak zdecydowanie przerazić...



26/09/10


Powolny przemarsz młodej i naiwnej krucjaty trwał. Drabiny skonstruować było niezbyt ciężko, bo to każdy raczej umie sobie zbić parę desek, tak więc tym Gregor martwić się nie musiał. Z wieżą było gorzej - inżynierowie plany co prawda mieli, ale zbudowanie jej musiało chwilę zająć. Jeżeli jednak ruszyliby spokojnym tempem, to w czasie rozkładania obozu mogli się tym zajmować i powoli skonstruować. Czasu do celu i tak było w miarę, a dodatkowo mieli jeszcze pierwszy dzień do pracy.
Przesadą byłoby powiedzieć, że wyprawa szła dobrze. Już od początku musieli mierzyć się z wrogim oporem, czy też z zasadzkami. Kilka skutecznych ataków okazało się dość zabójczych i choć wrogów też trochę zdechło, to straty były znaczące - około dwustu sześćdziesięciu Braci Ubogich, z czego większość (dwie setki) tych nowych i słabo wyszkolonych. Od wrogich strzał padali jak muchy, a w ewentualnych zwarciach byli nieporadni... Wrogów padło z grubsza kilkunastu, może trzydziestu?
W końcu jednak pochód zbliżał się do kluczowego dla - przynajmniej tego fragmentu wyprawy - miejsca. Przekroczenie Czarnego Nurtu, nawet zdecydowanie mniejszego niż u ujścia, musiało być dla sporego oddziału pewnym problemem. Gdy przekraczali granice Reach za pierwszym razem problem był zdecydowanie mniejszy, bo i ludzi mieli mniej, teraz zaś pokonanie brodu musiało zająć sporą część dnia. Problem był jednak nieco głębszy, bo brody były dwa - dwa dopływy rzeki łączyły się dopiero jakieś czterdzieści mil na wschód od Kamiennego Septu. Można było szukać też jakiegoś mostu, choć o ten byłoby pewnie ciężko, lub ruszyć na zachód, w górę rzeki, w nadziei, że tam przeprawa będzie łatwiejsza. W każdym z tych wariantów problemem pozostawał jednak czas...






Spoiler:


Ojciec na Górze


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Czw Lis 19, 2020 12:54 pm, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9634
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Re: Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Gregor Storm Sro Lis 11, 2020 11:43 pm

Gregor z tego co się orientował, to drugi bród był już niemal pod samym Kamiennym Septem. Nie chciał ryzykować podejścia tak blisko za jednym zamachem, gdyż wtedy jego ludzie byliby z pewnością wycieńczeni. Dodatkowo ciągłe podgryzanie jego szeregów upewniło go, że jest bacznie obserwowany, a kto wie, może i prowadzony w zasadzkę. Gdy doszli do pierwszego z brodu od razu wykluczył możliwość szukania innego drogi. Nie było czasu omijać tej rzeki, która płynęła z południowego zachodu. Musieliby nadłożyć sporo drogi. Już prędzej miało sens obejście drugiego dopływu i Gregor tej możliwości jeszcze nie odrzucał.

Brodem na samym początku puścił najlepszych zwiadowców, aby wypatrywali zagrożenia. Gdyby zostali złapani na przeprawie, właściwie byłby to koniec krucjaty. Rozesłał też zwiadowców na swoje tyły z tego samego powodu. Przechodząc jednak do właściwej przeprawy, to najpierw miała przejechać cała konnica, która dzięki swej czterokopytnej przewadze powinna całkiem szybko i sprawnie znaleźć się na drugim brzegu. Po niej miały przejść opancerzone tabory, które zaraz potem miały na drugim brzegu uformować półkole w taki sposób, że w razie ewentualnej, chroń Siedmiu, obronie, za plecami krucjaty była rzeka, a przed nimi mur z wozów, wagenburg. Na wozach oprócz skorpionów spokojnie powinni się zmieścić jeszcze kusznicy, którzy w wozach byli bezpieczni dzięki wysokim ścianom z drewna. Dlatego też za wozami miało przejść kilkudziesięciu kuszników. Potem lepiej uzbrojona piechota, Bracia Ubodzy i kusznicy. Na koniec zaś cały motłoch od Lelka i ten, który ściągnął zewsząd do obozu.
Gregor Storm
Gregor Storm

Liczba postów : 47
Data dołączenia : 16/03/2020

Powrót do góry Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Re: Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Mistrz Gry Czw Lis 19, 2020 4:26 pm

26/09/10,
wieczór


Cały dzień poświęcony na przeszukiwanie najbliższej okolicy zdawał się wreszcie przynieść potrzebne rezultaty. Tym niemniej poszukiwania nie były łatwe i spłynęły dopiero pod wieczór. Wrogie oddziały w okolicy znajdowały się w dwóch grupach - jak szacowali ludzie Gregora około dwustu-trzystu żołnierzy ukrytych po drugiej stronie rzeki i przynajmniej tysiąc obozujący na wschód od brodu, około dziesięciu mil we w miarę ukrytej dolinie, tak że niełatwo było ich znaleźć bez dokładnego zwiadu. Należało się liczyć z ryzykiem, że w razie przeprawy przez rzekę może nastąpić jakiś rodzaj uderzenia - albo nawet w ciągu nocy. Więcej wrogich oddziałów nie znaleźli, co rzecz jasna nie znaczyło, że nie ma ich więcej.


Spoiler:


Spoiler2:


Tej samej nocy...


Przeprawa przez rzekę rozpoczęta jeszcze pod wieczór nie zaczęła się zbyt dobrze. Ledwo co większość piechoty znalazła się na drugim brzegu, gdy... nastąpiło uderzenie.
Ilu ich było i skąd nadjechali tego nikt w nocy nie rozpoznał, a jechali bardzo szybko. Co kto miał nabite kusze to strzelił, a kto nie i był na widoku ten raczej zginął. Uniesieni wiarą stawiali jednak mocny opór i atak, po którym można by spodziewać się całkowitej masakry, nie zakończył się tak źle jak mógłby.
Po wszystkim przeprawiły się wozy - i to bez problemu, jakiego można by się spodziewać. Gdyby np. od wozu odpadło koło, to zatrzymałby przeprawę dla całej kompani na dłuższy czas - taka naprawa, szczególnie w środku nocy, musiałaby też zająć dłuższą chwilę. Tak się szczęśliwie nie stało i reszta sił Gregora przeprawiła się już bez problemu na drugi brzeg.
Następny dzień poświęcili na fortyfikacje - wały, wozy, prowizoryczne palisady. Ale i na pościg oddziałów wroga na drugim brzegu rzeki, który zakończył się... no udanie, choć i też niezbyt udanie. Znaleźli jedną grupę, pół setki, i rozbili w puch, biorąc przy tym więźniów. Tych zebrali też z pierwszej szarży, bo i w niej padło paru wrogów.





Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9634
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Re: Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Gregor Storm Nie Lis 22, 2020 12:11 am

27/09/10

Podejrzewał, że atak nastąpi w czasie przeprawy, to idealna okazja. Choć lepiej wyszkoleni i uzbrojeni, słudzy diabłów zostali odparci przez zastępy Siedmiu. Gregor nie mógł osobiście brać udziału w bitwie, gdyż dowodził kawalerią, która stała jeszcze po drugim stronie brzegu, ale z uwagą starał się śledzić przebieg bitwy, choć z powodu mroku było to utrudnione. Wrzaski i szczęk żelaza niósł się po zimnej wodzie i dochodził do uszu rycerzy bardzo wyraźny. Gregor skierował modlitwy do Siedmiu unosząc do nieba obie ręce.
Czy to za sprawą jego modłów, czy z jakiegokolwiek innego powodu, szala zwycięstwa przechyliła się na stronę krucjaty. Dalsza przeprawa przebiegła nad wyraz sprawnie. Na drugim brzegu nie próżnowano. Od razu przystąpiono do budowy umocnień od strony rzeki, zaś Gregor na czele całej kawalerii pilnował pleców i gonił wrogów. Tu już wszystko wskazywało na boską interwencję. Rycerze Wiary bez żadnych strat własnych rozgromili oddział wroga. Dalsze poszukiwania nie przyniosły już skutków, więc wrócili do obozu aby odpocząć przed decydującą bitwą, która według Gregora miała nastąpić następnego dnia. Wciąż jednak słał zwiadowców i na swoje tyły, i w kierunku dużej armii po drugiej stronie. Pojmanych chłopów i rycerza najpierw starał przekonać do krucjaty, a jeżeli nie przyniosło to skutków, to nabił na pal jako sługi demonów i Utopionego. Pale oczywiście na brzegu i w kierunku, z którego miał przybyć wróg. Na ich ciałach miały zostać wyryte na gołych klatkach piersiowych siedmioramienne gwiazdy.

Teraz pozostawało czekać tylko na wroga. Dzień powoli się chylił. Storm podejrzewał, że atak niedługo nastąpi. Nie miał czarnych myśli, wróg wcale nie miał przewagi liczebnej, a do tego musiał atakować na wąskim brodzie, w dodatku na umocnione pozycje obrońców. Posłał jeszcze ostatnich zwiadowców, aby wykryć wroga zawczasu. Skorpiony ustawione na wielkich taborach miały zostać przykryte materiałem, i czekać, aż wróg podejdzie bliżej. Tak samo kusznicy, i ci na wozach i poza nimi, mieli czekać z ostrzałem. Gregorowi zależało na efekcie zaskoczenia i zmasowanym ostrzale na taką odległość, na którą trafienie było bardziej niż mniej prawdopodobne.

Gdzieniegdzie paliły się ogniska, wokół których zbierali się i rycerze i prostaczkowie, którzy śpiewali czy to dla otuchy, czy to dla podniesienia ducha bojowego. Synowie Wojownika karnie czekali w wyznaczonym miejscu, zaś sam Storm w towarzystwie swych przybocznych z uwagą obserwował las po drugiej stronie.
Gregor Storm
Gregor Storm

Liczba postów : 47
Data dołączenia : 16/03/2020

Powrót do góry Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Re: Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lis 24, 2020 11:40 am

28/09/10


Rycerz i dziewięciu z pojmanych chłopów zgodziło się przystać do krucjaty, mając dość Żelaznych Ludzi w Dorzeczu i poddaństwa wobec nich lub dając się uwieźć religijnej otoczce krucjaty. Pozostałych dziesięciu rannych chłopów nabito na pal w imię Siedmiu. I choć większości taki ruch niespecjalnie ruszył, to w gronie wszystkich znalazło się kilku rycerzy niezadowolonych z takiego obrotu spraw. Wyrazili oni swoje oburzenie głośno, a doszło nawet do jednej bijatyki z udziałem jednego z Synów Wojownika i uznanego za cnotliwego ser Markusa. Póki co pozostawali oni jednak niewielką gromadą, a nastroje w obozie były bojowe.
Wróg jednak nie nadchodził. Jak donosiły zwiady z południa liczne jego siły wciąż stały w ukrytej dolinie tam gdzie wcześniej, oczekując... No właśnie, czego? Być może powrotu Gregora na drugą stronę, być może jakiegokolwiek ruchu z ich strony, a być może nie wiedzieli o przeprawie? W każdym razie, póki co, nie ruszali się stamtąd specjalnie.
Inaczej sprawa miała się na północy. Zwiady odnajdywały kolejne ślady obecności wroga. Raz umknęli z zastawionej zasadzki, poza tym zlokalizowali jeden z obozów wroga, około siedmiu mil drogi na północ, za dwoma wzgórzami. Było tam łącznie pewnie z 3-4 setki, zależnie od pory dnia. Byli dobrze ufortyfikowani, z ciągłymi wartami, palisadami i w ogóle. Opodal znaleźli też kilka wiosek, w większości już jednak spustoszonych, a raz natknęli się na wrogie konne zagony, krążące po okolicy.
Tak minął więc drugi dzień po tej stronie rzeki i dochodził wieczór 28 dnia tego księżyca. Zbliżała się noc, dwóch dób brakowało jeszcze do pełni i światło księżyca bogato oświetlało całą okolicę. Po raz kolejny uczestnicy siedli do kolacji przy ogniskach - piąty raz już od wymarszu z ich ufortyfikowanego obozu. Kolejny posiłek pożerający ich zapasy. Gdy wyruszyli przygotowali na wszelki wypadek zapasy na trochę dłuższy okres czasu - a dokładnie na dni dziesięć. Podróż do Kamiennego Septu w normalnych warunkach zajęłaby im maksymalnie pięć dni, ale niespodziewane opóźnienia musiały doprowadzić do przemyślenia całej sprawy. Jedzenie w końcu musiało się skończyć, a łatwej drogi by je dokupić nie było, tak jak w granicach Reach. Sposobów na radzenie sobie z tym było wiele w czasie wojny było z pewnością niemało, pytanie brzmiało tylko - co w tych warunkach zechce uczynić ser Gregor?


Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9634
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Re: Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Gregor Storm Czw Lis 26, 2020 1:59 am

Nie spodziewał się oburzenia ze strony rycerzy, dlatego ze zdziwieniem przyjął wieści o tumulcie. Metody, jakie stosował młody rycerz, co prawda były okrutne, ale to jest wojna, a ci, których upalowali byli sługami wroga, żelaznych ludzi.. Służyli więc demonom i nie chcieli się ich wyprzeć mimo grzecznych namów. Dlatego ponieśli śmierć jaką ponieśli, jako ostrzeżenie dla wszystkich opętanych i sług demonów. Wypuścić ich i tak nie było jak, zaś karmić ich nie było czym. Tak to Storm przedstawiał tym rycerzom, którym to się nie podobało. Dawał jednocześnie lekko do zrozumienia, że jeżeli faktycznie im się to nie podoba, to być może zaniecha takich praktyk. Ale tylko, jeśli nadal pozostawali nieprzekonani.
Zajścia te nie były jedynym, co dziwiło Storma. Zaskoczony był brakiem ataku ze strony wroga. Początkowo długo czekał na pierwszej linii obwarowań wpatrując się w las, lecz czas płynął, a wroga nie było. Zrozumiał, że wróg bierze go na przetrzymanie i śmierć głodową. Temu też służyło opustoszenie wszystkich wiosek po ich stronie brodu. Zacisnął pięści w niemym gniewie. Tchórze! Wezwał dowódców do swego namiotu by przedstawić im swój plan.
Gdy zebrali się wszyscy, Gregor wyłożył im plan wroga, którego się domyślił. Skoro nie mogą siedzieć i czekać na wroga, to muszą sami wykonać ruch. Bezsensownym jednak było atakować tego liczniejszego i po drugiej stronie brodu. Tutaj więc zostanie większa część armii i będzie bronić warownego obozu i brodu. Druga część pod wodzą samego Storma, postara się zlikwidować krążące oddziały po ich stronie i tym samym otworzyć drogę na łatwiejsze zdobywanie zapasów. Na czele oddziału pilnującego brodu stanie ser Lancel Lot, jeden z przywódców Synów Wojownika z Lannisportu. Dostanie on lwią część Braci Ubogich, chłopów, oddział od Braxa, oraz kilkunastu do kilkudziesięciu innych Synów Wojownika i ich giermków. Z Gregorem pójdzie zdecydowana większość Synów Wojownika z Kamiennego Septu oraz Lannisportu i ich giermków, wolni rycerze, oraz oddział lorda Caswella a także Czerwone Płaszcze, dziesięciu medyków i dziesięciu inżynierów. Czerwone Płaszcze oczywiście zabiorą ze sobą całe złoto jakie dostali od Lannistera, by w razie możliwości zakupić żywność dla całej armii.
Jeżeli nikt nie oponował, to wyruszyli tego samego wieczora posyłając przodem (i tyłem) zwiadowców. Ser Lancel Lot również powinien wiedzieć, że musi wysyłać dookoła zwiadowców. Zawsze przecież istniało niebezpieczeństwo, że wróg będzie się starał przeprawić w innym miejscu. Ser Lancel Lot powinien wtedy sam wiedzieć, co czynić.

Gregor Storm
Gregor Storm

Liczba postów : 47
Data dołączenia : 16/03/2020

Powrót do góry Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Re: Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lis 27, 2020 12:31 am

Noc 28/29-09-10


Szczęście równocześnie dopisywało krucjacie, jak i jej nie dopisywało. Tej nocy bowiem na niebie zebrało się sporo chmur, jasny księżyc został w większości przez nie przykryty, a więc była to całkiem ciemna pora. Co więcej w okolice obozu wroga mieli dotrzeć w pobliżu godziny wilka, a więc tej najczarniejszej w całej nocy.
Z małej chmury duży deszcz - jako rzecze porzekadło. To i stało za utrudnieniem wyprawy, która na podmakającym terenie posuwała się znacznie wolniej niźli zwykle. Co gorsza - tak założenie ciężkiego uzbrojenia, jak i ruszanie jakichkolwiek machin nie wchodziło w tym momencie w rachubę. Najgorzej jednak sprawa miała się z kuszami, których namoknięte cięciwy mogły pozbawić użyteczności.
Tym niemniej w nieodległą okolicę wrogiego obozu zbliżyli się całkiem bezproblemowo. Decyzją Gregora pozostawało, co dalej.


Pomocnicze info:


Odpowiedź gracza:


Schowanie kusz pod materiałem było chyba najskuteczniejszą metodą i poza nielicznymi przypadkami okazało się to wystarczające (chyba!) do zachowania ich gotowości. Mogli więc zrealizować plan. Najpierw pod obóz podeszła forpoczta i, nie widząc zbyt wielkich sił wroga, po prostu zaatakowała. Uderzenie okazało się zgubne, bo obrońców było zbyt wielu i byli dobrze przygotowani. Poszło jednak na tyle dobrze, że wycofali się praktycznie bez strat, choć i sami takowych nie zadali.
Jeśli chcieli więc zaatakować, musieli zrobić to od razu, bo wróg wiedział już o ich obecności. Czy byłby tego świadom gdyby nieostrożni zwiadowcy nie zaatakowali i tak ciężko rzec, bo jednak dłuższą chwilę czekali na ich powrót, przynajmniej dwie godziny. Tak czy inaczej uderzyli - podeszli solennie pod wysokie wzgórze i zaczęli schodzić do uderzenia na obóz. W końcu miało dojść do jakiejś walki.
Pierwsze strzały z kuszy okazały się tak czy inaczej średnio skuteczne. Większość obrońców schowanych za palisadami obozu okazało się być zwyczajnie niedosięgalnych bełtom. Można więc było tylko... szarżować piechotą, bo przecież i koniem nie zaatakują umocnionego obozu. Tak więc ruszyli - najpierw piechota: poborowi, Bracia Ubodzy i Synowie Wojownika.
Atak z początku szedł dobrze. Choć zwykli poborowi, przemęczeni i niedoświadczeni, ginęli łatwiej, to nie oddawali pola bez walki. Z drugiej strony jednak Synowie Wojownika walczyli naprawdę dzielnie i powoli wycinali coraz bardziej drogę i wejście do obozu...
Wszystko jednak odwróciło się jak za ruchem czarodziejskiej różdżki. Gdy rycerze zapędzili się za daleko, a obrońcy wreszcie zebrali się do pełni swoich sił i okrążyli zapędzoną grupkę. Kolejne zaś ataki i strzały obrońców zaczęły czynić przesiew w szeregach pieszych Caswella i zaczęli padać jak muchy. Swoje zrobiło też kilka pułapek, jak gdzieniegdzie ustawione i dobrze zamaskowane wilcze doły z kolcami, czy wylewana na ich głowy gorąca smoła. Atak zaczął przeradzać się w paniczną ucieczkę, a pozorne sukcesy - w stratę.
Gregor z pewnością miał czas na przegrupowanie sił i zaplanowanie kolejnego kroku albo podjęcie decyzji o odwrocie. Na razie mógł być pewien jednego - obrońcy tanio swojej skóry nie sprzedadzą. No i co tam jeszcze ciekawego? Caswell chciał powtórzyć atak, a nawet samemu poprowadzić go. Oczywiście wspierał go w tym ser Kristof. Z drugiej strony co bardziej ostrożni rycerze proponowali odwrót. Chyba że Gregor miał jakiś lepszy plan niż szturm prosto na pozycje wroga.  


Podsumowanie:


Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9634
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Re: Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Gregor Storm Wto Gru 15, 2020 9:57 pm

Gregor był wściekły na rezultat bitwy. Nie mógł pojąć jak wojownicy Siedmiu, mający przecież ich błogosławieństwo, nie mogli pokonać mniej licznego wroga. Nawet ciche modlitwy nie pomogły na uspokojenie. Posłuchał jednak rad rozsądniejszych rycerzy, żeby nie ponawiać ataku. Zamiast tego kazał wybudować obóz pod ich obozem i wysłać posłańca do armii nad rzeką, aby się zwijali i przybyli do nich. To było chyba jedyne wyjście. Ryzykować dalszy atak byłoby nierozsądne, zaś kurczące się zapasy żywności uniemożliwiały oczekiwanie w takim impasie w nieskończoność. Tamta większa wroga armia pewnie właśnie przyjęła taktykę wygłodzenia przeciwnika. Skoro nie dało się zdobyć pożywienia, trzeba było przeć. Zmiażdżą ten obóz przewagą liczebną a potem będą gnać ile Siedmiu da siły pod Kamienny Sept. Z łaską bogów zdobędą go z marszu, a tam - żywność dla całej krucjaty!
Przedstawił ten plan rycerzom i Caswellowi. Liczył, że go poprą, albo dadzą rady na lepsze postępowanie. Storm przecież nie mógł myśleć za wszystkich. Zwłaszcza teraz, gdy wściekłość i nienawiść do wrogów przyćmiła mu umysł. Czuł, że sytuacja wymyka mu się z rąk. A Siedmiu, mimo gorących modlitw, wciąż milczeli.
Gregor Storm
Gregor Storm

Liczba postów : 47
Data dołączenia : 16/03/2020

Powrót do góry Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Re: Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Mistrz Gry Sro Gru 16, 2020 1:48 pm




29/09/10


Zgodnie z poleceniem Storma do obozu posłano po resztę armii znad brodu. Droga odległa nie była, więc stawili się w nowej lokalizacji jeszcze przed południem, a żołnierze stojący przy Gregorze mogli wykorzystać ten czas na spokojny odpoczynek i zaplanowanie dalszych działań. Lord Caswell rzecz jasna ucieszył się niesamowicie i, jakby natchnięty nową energią, zaczął sam instruować wszystkich i szykować siły do walki. Z drugiej strony nie wszyscy rycerze podzielali jego zdanie i niektórzy mieli obawy, czy faktycznie uderzenie "na pałę" może zdać egzamin. Prawda była jednak taka, że mogli nie mieć w tej sytuacji dobrego wyjścia.
Zgodnie z poleceniem szturm rozpoczął się przed południem. Od nocy deszcz nie przestał padać, podłoże było więc już solidnie namoknięte i błotniste. Rycerze wierni świętym ideałom jednakowoż zdawali się być pełni nowej werwy i wiary, jaką tchnął w nich ser Gregor swoją decyzją o wymarszu na Kamienny Sept. Ciągłe czekanie mogło zacząć robić się nudne i bezsensowne, teraz natomiast - po raz pierwszy od dawna - widzieli przed sobą jakiś cel.
Dlatego właśnie nikt nie zląkł się stanowczego uderzenia na trudne pozycje wroga. Tym razem atak zaczął się również od trupów, gdy tylko wrodzy strzelcy poczęli ostrzeliwać z murów atakujących. Na nic to się, tym razem, nie zdało - pełni wiary Bracia Ubodzy wdarli się do obozu, przebijając się przez obronę - pomimo nawet wielkich strat. Co prawda po pierwszym stanowczym uderzeniu zapał trochę opadł, a walki się wyrównały i trwały jeszcze przynajmniej parę godzin. Koniec końców jednak zwyciężyli.
Zwycięstwo zaś było o tyle wspaniałe, że mogli zrabować wiele rzeczy, skrytych w tym obozie. Do cennych "łupów" należeli chociażby pojmani w poprzednim ataku Synowie Wojownika i Bracia Ubodzy, którzy choć ranni, to po odpowiednim wykurowaniu mogliby się na coś tam przydać. Pojmano także posłańca z Kamiennego Septu - Toma dla jasności (który nomen omen przybył tu ze swoim kumplem Jerrym, nierozłączonym zresztą), który chciał rozmawiać z ser Gregorem. Jak powiedział, przysłał go kilka dni temu Lelek, by ostrzec o zbliżającej się armii wroga w liczebności około trzech tysięcy żołnierzy: Piper, Lychester czy Vypren. I Żelaznych... Opowiedział też trochę o pogromie na Kruczych Polach, gdzie pojmano lorda Blackwooda i wyrżnięto jego ludzi w pień, a także o pesymistycznych nastrojach w Kamiennym Sepcie. Zajęto też trochę żywności, które po równym rozdzieleniu mogłyby starczyć na jeszcze jeden posiłek dla każdego. Pojmano też trochę jeńców, więc można było ich na przykład zabić czy cokolwiek Gregor postanowi. Siedmiu mu sprzyjało.
W każdym razie nastroje były dobre i wyprawa mogła ruszyć do przodu - na Kamienny Sept. Co Gregor wiedział o celu to to, że czekała go kolejna przeprawa - i to dosłownie tuż przed miasteczkiem. Miasteczko bowiem z jednej strony oparte było dosłownie o rzekę, a najbliższy - i jedyny chyba w okolicy bród znajdował się około dwóch, trzech mil od najbliższej z bram. O innych, znajdujących się bliżej niż kilkadziesiąt mil i wymagających nadłożenia przynajmniej dwóch/trzech dni drogi niestety nie znał. Ale miał teraz chwilę czasu by dobrze zaplanować atak.





Ojciec na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9634
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Górne dorzecze Czarnego Nurtu Empty Re: Górne dorzecze Czarnego Nurtu

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach