Dziedziniec
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Zachód :: Ashemark
Strona 1 z 1 • Share
Re: Dziedziniec
06/09/10
Gdy tylko Elyana dostała odpowiedź od lorda Marbranda, że będzie oczekiwana w Ashemarku, to nie traciła wiele czasu i natychmiast kazała szykować się do wyjazdu. Zasadniczo nie miała zamiaru nadużywać gościnności panicza i nie planowała dłuższej wizyty niż dzień lub dwa, góra trzy. W zależności od tego jak się jej będzie na miejscu podobało, jakie wrażenie wywrze na niej lord i czy przede wszystkim spotka na miejscu jego najstarszego kuzyna. Z dziewięciolatkiem nie wiązała szczególnie wielkich planów, aczkolwiek uznała, że nawiązanie przyjaźni z jednym z sąsiadów, choćby w kontekście wrogiego jej Westerlinga, było całkowicie na miejscu, a takiego dzieciaczka z pewnością owinie sobie wokół palca.
Z racji, że nie udawali się daleko, drogi były od dłuższego czasu bezpieczne, a wizyta, choć oficjalnie zapowiedziana, raczej miała mniej lub bardziej kurtuazyjny charakter, świta Elyany nie była szczególnie liczna i specjalnie obładowana. Wciąż jednak znajdowało się w niej kilku rycerzy, garść zbrojnych i trochę służby. Wszyscy prezentujący się godnie, w lśniących zbrojach i nowych liberiach. Wśród wyróżnionych osób uwagę zwracali jej zaprzysiężone tarcze, a pośród służby dyskretnie obracał się uzdolniony minstrel, który, jak to minstrel, miał zabawiać w podróży swą panią muzyką, a na miejscu dyskretnie podsłuchiwać i starać się pociągnąć nieco za język służbę odnośnie kuzyna lorda Marbranda.
Kolumna jeźdźców z Elyaną na czele przejechała pod bramą wiodącą na dziedziniec Ashemarku i zatrzymała się wraz ze swą panią na środku. W czasie, gdy jeden z jej rycerzy właśnie zsiadał z konia i szedł w jej stronę by podać jej rękę przy schodzeniu z wierzchowca omiotła dziedziniec wzrokiem w poszukiwaniu młodego lorda, jego kuzyna i oceniając jak zostali przyjęci. W końcu też, przy asyście rycerza, powoli zsunęła się z siodła, zdjęła z dłoni rękawiczki, którymi szybkim ruchem strzepała z siebie przydrożny pył i ruszyła w kierunku jednej z najmłodszych tu osób, którą zidentyfikowało jako pana zamku.
- Lordzie Marbrand. - Dygnęła uprzejmie, jak wypadało dobrze wychowanej lady. - Cieszę się z naszego spotkania. Mam nadzieję, że moja wiadomość i chęć spotkania nie wywołała przesadnego zaskoczenia lub konsternacji. - Powiedziała uśmiechając się uprzejmie, chwilowo całą swoją uwagę poświęcając młodemu lordowi i poddając go wstępnej ocenie.
Elyana Reyne.- Liczba postów : 104
Data dołączenia : 24/10/2019
Re: Dziedziniec
- Lady Reyne - młody lord Marbrand przywitał wesoło swym dziecięcym głosem Elyanę, stojąc w otoczeniu swych ładnie przystrojonych rycerzy. Nawet jak na swój wiek nie był wysoki, ale przynajmniej urodą nie odstawał za bardzo od swych rówieśników.
- Mój zarządca zajął się już przygotowaniem komnat dla ciebie, lady Elyano, i twoich ludzi - powiedział to tonem jakby nauczył się tej kwestii na pamięć. Stajenni zaczęli się już zajmować obsługiwaniem świty władczyni Castamere we wszystkim oprócz nazwy. Wierzchowce były odbierane z rąk ich właścicieli, by zaprowadzić je do stajni, rozsiodłać, wyszczotkować, nakarmić i napoić. Tak samo po wstępnych przywitaniach również służący zaczęli prowadzić ludzi do przydzielonych im komnat, a inni zajmowali się taszczeniem bagaży, które chyba nie były takie ciężkie jak się można było spodziewać.
- Za mną - powiedział lord Marbrand i w kilka uderzeń serca później zatrzymał się ze zmieszaną miną. - To znaczy proszę za mną, lady Reyne. Osobiście wskażę ci drogę do twych komnat. Tam będziesz mogła się umyć, przebrać i odpocząć po podróży. Wieczorem będzie uczta - rozwinął temat, wciąż zmieszany stojąc z lekko spuszczonym wzrokiem. Widać było, że z manierami jest na bakier. Potem zaś zaczął czynić tak, jak zapowiedział.
- Mój zarządca zajął się już przygotowaniem komnat dla ciebie, lady Elyano, i twoich ludzi - powiedział to tonem jakby nauczył się tej kwestii na pamięć. Stajenni zaczęli się już zajmować obsługiwaniem świty władczyni Castamere we wszystkim oprócz nazwy. Wierzchowce były odbierane z rąk ich właścicieli, by zaprowadzić je do stajni, rozsiodłać, wyszczotkować, nakarmić i napoić. Tak samo po wstępnych przywitaniach również służący zaczęli prowadzić ludzi do przydzielonych im komnat, a inni zajmowali się taszczeniem bagaży, które chyba nie były takie ciężkie jak się można było spodziewać.
- Za mną - powiedział lord Marbrand i w kilka uderzeń serca później zatrzymał się ze zmieszaną miną. - To znaczy proszę za mną, lady Reyne. Osobiście wskażę ci drogę do twych komnat. Tam będziesz mogła się umyć, przebrać i odpocząć po podróży. Wieczorem będzie uczta - rozwinął temat, wciąż zmieszany stojąc z lekko spuszczonym wzrokiem. Widać było, że z manierami jest na bakier. Potem zaś zaczął czynić tak, jak zapowiedział.
Night King
Mistrz Gry- Liczba postów : 9630
Data dołączenia : 20/11/2017
Re: Dziedziniec
Elyana w całości skupiła swą uwagę na młodym lordzie, wciąż się uśmiechając. Do tej pory nie do końca zdawała sobie sprawę jak w rzeczywistości był młody. Wciąż mówił dziecięcym, słodkim głosem i był niższy od chłopców w swoim wieku. Nic więc dziwnego, że dziwnie się czuła zachowując wobec nieco wszelkie formy etykiety i kultury, gdy w normalnych warunkach na takiego młodzieńca z pewnością nie zwróciłaby uwagi, a oto proszę, stał przed nią lordem, pan Ashemarku i głowa Marbrandów.
- Dziękuję za tak ciepłe przyjęcie. - Odpowiedziała lordowi. Wyglądało na to, że chłopiec się przygotował, a w każdym razie jego ludzie podjęli stosowne przygotowania by ich pan wyglądał na człowieka gościnnego i zdolnego do przygotowania się na przyjazd znamienitych gości. Zastanawiała się tylko na ile on miał udział w przygotowaniach, a na ile jego przygotowywali i mówili jak ma się zachować. I rzeczywiście wyglądało na to, że panicz pozostawiony sam sobie szybko popełniał potknięcia. Elyana uznała jednak, że niczego nie usłyszy.
- Będzie mi bardzo miło. Chętnie odświeżę się po podróży. - Zaraz zaś powiedziała z zadowoleniem. - Uczta! Wspaniale, uwielbiam takie wydarzenia. Tak się składa, że na czas podróży zabrałam z Castamere barda co by umilał mi czas na popasach. Jestem pewna, że będzie stanowił on świetny dodatek do dzisiejszego wydarzenia. Oczywiście, nie chcę się tu narzucać... - Następnie Elyana dała odprowadzić się młodzieńcowi do przygotowanych dla niej komnat.
- Dziękuję za tak ciepłe przyjęcie. - Odpowiedziała lordowi. Wyglądało na to, że chłopiec się przygotował, a w każdym razie jego ludzie podjęli stosowne przygotowania by ich pan wyglądał na człowieka gościnnego i zdolnego do przygotowania się na przyjazd znamienitych gości. Zastanawiała się tylko na ile on miał udział w przygotowaniach, a na ile jego przygotowywali i mówili jak ma się zachować. I rzeczywiście wyglądało na to, że panicz pozostawiony sam sobie szybko popełniał potknięcia. Elyana uznała jednak, że niczego nie usłyszy.
- Będzie mi bardzo miło. Chętnie odświeżę się po podróży. - Zaraz zaś powiedziała z zadowoleniem. - Uczta! Wspaniale, uwielbiam takie wydarzenia. Tak się składa, że na czas podróży zabrałam z Castamere barda co by umilał mi czas na popasach. Jestem pewna, że będzie stanowił on świetny dodatek do dzisiejszego wydarzenia. Oczywiście, nie chcę się tu narzucać... - Następnie Elyana dała odprowadzić się młodzieńcowi do przygotowanych dla niej komnat.
z/t
Elyana Reyne.- Liczba postów : 104
Data dołączenia : 24/10/2019
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Zachód :: Ashemark
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|