Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Dziedziniec III

Go down

Dziedziniec III Empty Dziedziniec III

Pisanie  Stevron Frey. Pon Lip 16, 2018 10:49 pm

***
Stevron Frey.
Stevron Frey.

Liczba postów : 45
Data dołączenia : 04/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Stevron Frey. Pon Lip 16, 2018 10:49 pm

6 kwietnia

Tego dnia Frey omal nie zaspał na śniadanie i poranny trening. Wszystko to przez nocny wypad z nowymi „przyjaciółmi” (przyjaciół nie robi się przecież przez jeden dzień, ale wszystko wskazywało na to, że Stevron i inni dobrze się będą dogadywać). Na szczęście obudził go któryś z rekrutów, z którymi dzielił pokoik.
Po śniadaniu jak zwykle przyszła kolej na sparingi, które, jak można było się spodziewać, szły Freyowi beznadziejnie. Były król Przeprawy zwyczajnie nie miał wprawy do władania bronią. Niemniej robił co mógł, by nie wyjść na najsłabszego z ćwiczących.
Gdy w końcu z wieczora, przed kolacją, było trochę wolnego czasu, spotkał się z Allenem na skraju dziedzińcu, w nieco mniej widocznym miejscu niż jego centralna część, by tam w spokoju zacząć szkolenie. Gdy był królem nie było mu to potrzebne, teraz zaś na pewno się przyda, toteż Frey z uwagą słuchał porad starszego „brata” i starał się wyprowadzać ciosy tak jak on. Zgodnie z zaleceniem zwracał też uwagę na pracę nóg, acz to na razie szło mu bardzo kiepsko.
Po dłuższym treningu zapytał w końcu:
– Da się co ze mnie zrobić? Wiem, że i tak trafię do zarządców, w końcu nie mam talentu do walki. I tak przy okazji, wiesz kiedy planowane jest zaprzysiężenie? - co prawda nie było do dla Freya żadnym terminem ostatecznym, jednak gdyby udało mu się stąd wyrwać przed tym przysięgą, pewnie byłoby
Stevron Frey.
Stevron Frey.

Liczba postów : 45
Data dołączenia : 04/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Mistrz Gry Wto Lip 17, 2018 1:00 am

Na trening nie przyszedł sam Frey i Allen. Razem z nim ćwiczył także Hugo, a wszystko nadzorował Vortimer. Ale prawdą było, że to Allen starał się coś przekazać Stevronowi bardziej niż zaprzysiężony już brat. - Słuchaj, to jest tak, że ja też nie jestem specjalnie dobrym wojownikiem. - tłumaczył mu rekrut. - Jak chcesz się czegoś więcej nauczyć, to znam paru bardziej doświadczonych braci, którzy Ci pomogą. Na przykład jest taki Guillaume. Zajebisty gość, hehe. Możemy jutro się do niego przejść, może coś doradzi, heh. - przybysz spod Kamiennego Septu co chwila się śmiał tego rodzaju dziwnym, głupim śmiechem. Vortimer uniósł brew i spytał ze zdziwieniem: - Ten Guillaume? Ten, który nosił głowy Dzikich przy pasie? - Allen stanął wyzywająco naprzeciw niego, z wypiętą piersią,  i oznajmił: - No ten, a co? - Vortimer pokręcił głową i powiedział: - No nie wiem, mnie jakoś nie przekonuje. - po czym spojrzał na byłego króla Przeprawy. Starał sobie przypomnieć jak najwięcej z reningów i wyciągnąć jakiś ogólny wniosek. - Szansa, żeby Cię nauczyć walczyć zawsze jest. Dla każdego jest. Może byś krzepę poćwiczył? Zgłosić się do wycinania drzew w Nawiedzonym Lesie? Parę dni i od razu nabierzesz siły. A na pewno więcej, niż masz teraz, ha! - po czym postanowił jeszcze dodać coś o planowanym zaprzysiężeniu. - Dokładnie nie wiem, ale chyba na początku maja jakoś planował.

Szop Pracz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Stevron Frey. Wto Lip 17, 2018 11:05 pm

Guillaume? Frey przysiągłby, że imię to już usłyszał przy którymś posiłku, acz nie znał gościa osobiście ani żadnych o nim szczegółów. Jeśli jednak Allen mówił, że ten może go czegoś nauczyć, to warto było spróbować. Jednak Vortimer wyszedł z innym pomysłem. Wycinka drzew o ile brzmiała jak ciężka praca, która niezbyt uśmiechała się byłemu królowi, o tyle była zajęciem za Murem. Mógłby nieco poznać tamten teren, w końcu nie miał jeszcze wyraźnego planu ucieczki. Może byłoby bezpieczniej uciekać tamtą stroną Muru, dostać się na Skagos, a stamtąd na jakiś statek płynący do Wolnych Miast? Niestety Frey nie znał odpowiedzi na to pytanie. Nie chciał też za bardzo się pośpieszyć, jak to zrobił na wojnie z Blackwoodami.
– Może na razie po prostu poćwiczę tutaj, coby ten instruktor nie pomyślał sobie, że po dwóch treningach już uciekam do innej pracy. Zresztą kogo też znałbym w tym lesie? Pewno większość tych „drwali” to małomówni ludzie, gdzie ja bym z nimi tak pożartował jak z wami – dodał z uśmiechem.
– I chyba zagadam jutro z tym Guillaume, skoro mówicie, że chłop może mnie sporo nauczyć, ale mam też nadzieję, że i tak widzimy się popołudniu na naszym treningu?   W końcu doświadczony brat pewnie nie od razu znajdzie czas dla młodzika. Ponieważ też dziś Frey był nieco zmęczony, miał zamiar znaleźć owego czarnego brata następnego dnia, najlepiej przy śniadaniu.
Stevron Frey.
Stevron Frey.

Liczba postów : 45
Data dołączenia : 04/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Mistrz Gry Czw Lip 19, 2018 1:23 am

Allen kiwnął zadowolony głową. Kolejny brat pozna geniusz jego kolegi, Guila. - To świetnie! W takim razie jutro możemy się tam wybrać. - następny zaś dodał coś od siebie Vortimer. Pokręcił głową, choć z odrobiną śmiechu i szerokim uśmiechem: - Szkoda. Czuję, że byłby z Ciebie dobry drwal... - teraz zaśmiał się gromko i poklepał Stevrona po ramieniu. - Co do tego Guila, to bym uważam na Twoim miejscu... Dziwny gość z niego. Ale zrobisz jak zechcesz. - zaraz też dodał z uśmiechem: - Ale oczywiście możemy jutro jeszcze poćwiczyć. - następnie jednak musiał pośpieszyć do Huga, który spytał cicho: - Tak się to trzyma? - biorąc do ręki tarczę. Pozostało im jeszcze trochę poćwiczyć i powoli się zwijać, ze względu na późna porę.

Następnego dnia zaś, jeżeli Stevron chciał odwiedzić Guila, zastała go niemiła niespodzianka, spowodowana jego nieobecnością w swoich kwaterach. Po krótkich poszukiwaniach dowiedział się jednak, że przebywa on w lodowych celach.

Szop Pracz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Deonte Waters. Wto Sie 07, 2018 5:50 pm

4 maja 336 AC

Bezczynność już zaczęła Watersa nieco nużyć, choć z natury był spokojny, to codzienna rutyna polegająca na treningach i innych prostych pracach już mu nie wystarczyła. Na horyzoncie pojawił się więc idealny sposób na przerwanie tego pasma zwyczajności i zrobienia czegoś porządnego. Zaczekał on aż Stannis wyjdzie na dziedziniec, bo nie chciało mu się kolejny raz odwiedzać go w jego ponurej komnacie, był to teren Baratheona i czuł się tam mniej swobodnie. Gdy tylko go zobaczył, poszedł w jego stronę.
- Lordzie Dowódco, właśnie miałem się do Ciebie udać Ser. Chciałbym poprosić o zezwolenie na wyjechanie za Mur i ubicie niedźwiedzia który ostatnimi czasy rozpanoszył się w tej okolicy. Mam do tego umiejętności, potrafię wytropić taką zwierzynę i położyć. Do tego mam dwa zwierzaki tropiące. - powiedział z marszu i nie pokazując żadnych emocji zaczekał na jego decyzję.
Deonte Waters.
Deonte Waters.

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 29/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Mistrz Gry Wto Sie 07, 2018 6:16 pm

Stannis akurat wracał z przysięgi nowych braci, a w drodze do swojej wieży został zatrzymany przez Deonte. Przystanął więc na chwilę, aby odpowiedzieć na pytanie. - Mur jest teraz zagrożony. Armia Dzikich maszeruje na południe. Każda para rąk będzie teraz przydatna. - wyjaśniał, zgrzytając zębami. - Nie możemy sobie pozwolić na stratę doświadczonych i cennych ludzi. A ten niedźwiedź jest przeszkodą prędzej dla Dzikich, niż dla nas. Potrzebował chwili, by przemyśleć tą propozycję. Z drugiej strony ten niedźwiedź mógł przeszkadzać im w zwiadach i pozyskiwaniu informacji o armii Dzikich. Cały czas zaś zgrzytał głośno zębami. - Niech będzie. Weź czego Ci potrzeba, jeśli kogoś przekonasz do pomocy, to też go weź. Tylko nie narażajcie się niepotrzebnie na niebezpieczeństwo. I zbierzecie informacje o Dzikich w okolicy. Czy to jasne?

Nieznajomy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Deonte Waters. Wto Sie 07, 2018 6:53 pm

Deonte stał jak wmurowany i słuchał wszystkiego o wypowiedział lord z uwagą, co prawda mówił prawdę ale ta sprawa miała też drugie dno, o którym w końcu też Stannis wspomniał. Uzyskując zgodę, nie pozwolił sobie na uniesienie nawet kącika ust, nie chciał zdradzać swoich emocji, a nóż jeszcze by się to Baratheonowi nie spodobało.
- Tak jest, Ser! - powiedział, salutując pięścią w pierś i stając na baczność. Po odejściu Stannisa, zaczekał jeszcze chwilę w bezruchu i w końcu odsapnął, rozejrzał się dookoła i przywołał dwóch rekrutów którzy akurat nic nie robili.
- Zwołajcie mi braci Normana*, Rolfa, Velaryona, Gerolda i Oliviera. - rozkazał, jako starszy stopniem i odszedł na bok, czekając na swoich przyjaciół i Maekara. Po ich pojawieniu się, Deonte wystąpił przed nich i zaczął swoją "przemowę".
- Też macie dość tej bezczynności? Bo ja tak i uzyskałem pozwolenie Stannisa na polowanie na tego miśka rozpruwacza, pozwolił mi zabrać tylko chętnych, to jak piszecie się na przerwanie rutyny i przygodę? Tylko pamiętajcie, futro jest moje. - dodał na koniec żartując i się uśmiechnął.

*Ci czterej panowie, poza Maszkaronem, to są przyjaciele Watersa z kp.
Deonte Waters.
Deonte Waters.

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 29/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Czeladnik Gry Sro Sie 08, 2018 5:04 pm

Przyjaciele Watersa zjawili się dość szybko, co kazało twierdzić że choć rekruci mieli tendencję by schrzanić zlecone im zadania, to na chłopców na posyłki nadawali się idealnie. I to mimo naburmuszonych min, które towarzyszyły ich posłannictwu. Było ich czterech zawadiaków. Pierwszy Norman, przeważnie posępny mruk, jeśli już otwierający swoje usta to zazwyczaj by kogoś plugawie wykpić. Prostolinijny chłop, był za to nad wyraz uczciwy. Jego przeciwieństwem był Rolf, człowiek o charakterze giętkim i bardzo zwyczajnym, jeśli tylko pominąć ogólny brak poszanowania dla higieny i skłonności do oszukiwania przy kartach, za co stracił onegdaj parę zębów. Trzeci Gerold był całkiem wykształcony jak na prostaczka. Umiał czytać i pisać, choć bazgrał niemiłosiernie, najcenniejsze były dla jego towarzyszy jednak zdolności opatrywania ran i przyrządzania prostych wywarów leczniczych. Deonte miał jednak wrażenie jakby czasem był przez niego obserwowany w nad wyraz osobliwy sposób, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę okazyjne oblizywanie warg. Był w końcu też Olivier. Przez wielu uważany za człowieka niezrównoważonego i skorego do bójki, o temperamencie tak stabilnym jak tancerka robiąca piruety w pełnej zbroi płytowej, a jednocześnie charakterze dość beznamiętnym i skłonnym do okrucieństwa. Jako ostatni pojawił się przed Deontem znany już mu też Velaryon. Cała kompania w komplecie była gotowa wysłuchać jego propozycji. Wyniki były dość niespodziewane, bowiem pierwszy odezwał się naczelny malkontent Gerold.
- Idę z tobą - uśmiechnął się promiennie i Deonte mógł przysiąc, puszczając zalotnie oczko - Cóż innego mogę zrobić?
- Rozruszałbym się, czemu nie - powiedział Rolf, szczerząc swój drastyczny brak zębów - Wchodzę w to.
- No nie wiem, nie wiem - odparł z kolei Velaryon dość niechętnie. Nie za bardzo widział sens wyprawy - To monstrum rozpruło kilkunastu naszych, a znałem paru z nich, nie były to żadne mlekonosy. Jaka gwarancja, że nam się uda go zabić? O ile w ogóle przeżyjemy przedzieranie się przez uporczywe śniegi i zamiecie. Poza tym niech dzicy się o niego martwią, a póki co niech trzyma ich z dala od Nawiedzonego Lasu. Dla nas to tylko jeden teren mniej do patrolowania - zamyślił się na chwilę, po czym skwitował - No ale nie mówię ostatecznego nie. Przekonaj mnie dlaczego to takie ważne i może pójdę z tobą.
- No, no, właśnie - podchwycił Norman - Zwerbujmy kogoś jeszcze.
- Gadacie jak baby - prychnął Olivier - Waters ma rację, trza usiec tę bestię i już, bo takie coś nie ma prawa łazić po tym świecie. Zrobimy sobie bajeranckie kościane sztylety z jego zębiszczy!


Wyglądało na to, że miał już trzech ludzi i dwóch do potencjalnego przekonania. Być może warto byłoby popytać jeszcze innych braci, zwłaszcza tych którzy przez ataki niedźwiedzia stracili dobrych znajomych? Większa kompania, choć łatwiejsza do spostrzeżenia, w starciu z misiem gigantem mogła przeważyć szalę zwycięstwa. Ponadto należało mieć na uwadze, że nawet bardziej niż wronom niedźwiedź ten doskwierał dzikim, a więc być może i oni go szukali...

Bolton 2.0
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Guillaume. Czw Sie 09, 2018 6:57 am

Jakoś tak się złożyło, że Guillaume przechodził przez dziedziniec akurat w momencie, gdy miał okazję ujrzeć Deonte Watersa rozmawiającego z lordem pierwszy do wódki Penisem Barafem. I to przechodził na tyle blisko, by z zainteresowaniem dosłyszeć jak Deonte mówi coś o niedźwiedziu. Akurat był po treningu obsługi długiego łuku, więc po szybkiej kąpieli w łaźniach ponownie pojawił się na dziedzińcu i zaobserwował jak Deonte tym razem rozmawia z piątką jakichś ludzi. Jednego z nich rozpoznał, tego białowłosego cwaniaczka, a jego obecność zwiastowała wiele złego. Coś jak deszcz płonących psów sprzed piętnastu laty. Tylko wtedy to akurat było coś dobrego, bo płonące psy spadały na pola tych skurwysynów zza granicy. I było to tym zabawniejsze, że psy należały wcześniej do wspomnianych skurwysynów. Guillaume wraz z kuzynem zakradł się do psiarni w ich wiosce, wywabił psy mięskiem, a potem przywiązali je do drzew w czasie jak te wpierdalały mięsko, ogłuszali jednego po drugim w odpowiednio dalekiej odległości od wioski brukselkowych złodupców i wiązali wszystkie cztery łapy razem, żeby nie mogły się ruszyć po przebudzeniu. Finalnym etapem mistrzowskiego planu okazało się oblanie psów smołą, podpalenie i wystrzelenie z wielkiej rzemiennej procy przewiązanej między drzewami, a w tym wszystkim pomogła mu jeszcze większa zgraja kuzynów. W każdym razie Guillaume szybko połączył wątki. Jak Deonte gadał z Penisem o niedźwiedziu to pewnie chcą bydlaka porwać i przywieźć do Czarnego Zamku, żeby go potem oblać smołą, podpalić i wystrzelić w dzikich jak ci przyjdą pod Mur. A ta zgraja to ludzie, którzy mu mieli pomóc. I wtedy właśnie postanowił pomóc przyjacielowi, żeby go ten przeklęty Velabulion nie ubił. Wszystko przez ten namiot.
Raźnym krokiem podszedł cały uśmiechnięty do gromady(nawet na chwilę nie przestawał się uśmiechać) i stanął możliwie najbliżej Watersa.
- Witej, Deonte, hehe. Słyszałem cóś o jakimś niedźwiedziu, co? Praprababka Hildegarda mawiała kiedy niedźwiedzi kupa to i las dupa, a ten jest jeszcze nawiedzany, hehe. A duchy to nieurojone zmartwienie, bowiem przepastne lewiatany pikują z gór wysokich, nie? Idę z tobą. Hehe.
Guillaume.
Guillaume.

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/01/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Deonte Waters. Czw Sie 09, 2018 7:42 pm

Rekruci coś mruknęli, coś tupnęli, ale w końcu wykonali swoje zadanie i to bardzo dobrze, ale nawet największy głupiec nie mógł nie poradzić sobie z przekazaniem informacji, prawda? Po swojej przemowie, pierwszy odezwał się Gerold, naturalnie Waters wiedział że ma on się ku niemu, nie był w końcu całkowicie ślepy przez ostatnie lata, żeby tego nie zauważyć.
- Dziękuję, bracie. - powiedział, zaznaczając drugie słowo i dając mu do zrozumienia, żeby na zbyt wiele nie liczył, ale przez siedem lat Gerold już dobrze o tym wiedział. Kolejnym chętnym był Rolf, naturalnie, był on poczciwym człowiekiem choć trochę nie wychowanym, ale dało się na niego liczyć. Marudzić za to zaczął Velaryon i Norman, jeden bardziej ponury od drugiego. Deonte westchnął. - Miałem nadzieję na jakiś wspólny wyjazd naszej paczki, bez zbędnego balastu. Wiecie my, moje psy i podróż za Mur, jak przed laty. - oznajmił, nieco ckliwie, uderzył jeszcze w ramię Oliviera szczerząc się i dziękując mu w osobliwy sposób za wsparcie, a potem zjawił się Gil. - No Stannis mi powiedział ze mam zająć się miśkiem co w lesie buszuje, to pomyślałem że zbiorę swoją starą ekipę i wyruszymy. Cóż, jeśli chcesz iść ja nie mam nic przeciwko, ale w naszej grupce po tej tronie Muru panuje demokracja, więc niech oni się wypowiedzą. - powiedział i wskazał swoich przyjaciół. Oczekując ich odpowiedzi, wyjął zza pasa mały nożyk i zaczął czyścić paznokcie.
Deonte Waters.
Deonte Waters.

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 29/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Czeladnik Gry Pią Sie 10, 2018 9:11 am

Jeśli w kompanii Watersa wciąż było mało pojebów po przyjęciu Oliviera, braki te rychło przyszedł nadrobić nie kto inny tylko Guilliame. Trzeba było przyznać, że wśród wszystkich degeneratów jakich skupiała w sobie Nocna Straż, ten wyróżniał się mimo dość krótkiego w niej stażu. Nie tylko stężeniem swojego maniactwa, ale jego oryginalnością.

Velaryon i Norman milczeli cały czas, nie mając za bardzo nic do powiedzenia. Nie stanowili jeszcze części ich kompanii, więc im prawo głosu nie przysługiwało. Wynik głosowania jednak mógł mieć wpływ na to jak łatwo będzie ich potem namówić. Pierwszy na przybycie Guilla tylko wzruszył ramionami, widocznie spojrzał ponad swoim brakiem sympatii do niego. Gorszy wyraz twarzy przybrał Norman, który tylko patrzył krzywo na wszystkich, a najbardziej na wiecznie uśmiechniętego mężczyznę.

Co zaś tyczy się osób, które już wyraziły swoją zgode, to Rolf i Olivier wyglądali na nawet ucieszonych obecnością kolejnego ochotnika. Sami byli degeneratami, to co im przeszkadza kolejny? Wyłamał się za to Gerold, patrzący z niechęcią na Guilliame.
- Jak on idzie, to ja nie idę - mruknął kręcąc głową. Zamyślił się jednak, a po chwili zaświeciły mu się oczy - Chyba, że mnie jakoś przekonasz... - powiedział bardzo... osobliwym tonem.
Bolton 2.0
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Guillaume. Sob Sie 11, 2018 4:55 am

Cóż to za pomysł zarzucił Deonte? Demokracja? Jak panuje to pewnie jest to człowiek, tylko który z nich to demokracja? W każdym razie dwóch typków było wyraźnie zadowolonych z nowego członka drużyny porywaczy niedźwiedzia, ale za to kolejny wyrwał się z szeregu ze swoją niecodzienną opinią jakoby miał nie iść z Deonte z powodu dołączenia Guillaume'a. Jego zaś ton sugerował, że chce się ruchać z Watersem. Nawet trochę przypominał mu kuzyna Francisa, który był w stanie wyruchać dosłownie wszystko. To mu z kolei nasunęło myśl, że może jednak nie chcą porwać niedźwiedzia, oblać smołą, podpalić i wystrzelić w stronę dzikich, gdy ci pojawią się przed Czarnym Zamkiem.
- I dziewiętnastu proroków stanęło przed kamieniem równie świętym co pokrytym korą, to żaden nie mógł dojść do porozumienia z pozostałymi poza faktem, że jak on nie idzie to ja podejmę się zadania wyruchania niedźwiedzia, co? Hehehe.
To był po prostu genialny plan i nie mógł się nadziwić, że Deonte wpadł nań bez jego pomocy. Porwać niedźwiedzia i tak dalej to jedno, ale wyruchać go i spuścić mu się na oczy to drugie. Dzięki temu niedźwiedziowi czarni bracia jednoznacznie będą się kojarzyć z bólem dupy i nasieniem w oczach, więc będzie atakował tylko dzikich. Genialne.
Guillaume.
Guillaume.

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/01/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Deonte Waters. Pon Sie 20, 2018 12:00 pm

Nikt nie miał większych problemów z chęcią zabrania na wyprawę Gila, poza Geroldem. Waters spojrzał na niego i położył mu jedną rękę na ramieniu, po czym spojrzał mu głęboko w oczy i zapytał zmartwionym tonem.
- Chyba przez to że nie lubisz tego pana z boku, nie zostawisz mnie na pastwę wielkiego i niebezpiecznego niedźwiedzia, prawda? - specjalnie zaakcentował jeszcze epitety i wyczekał jego odpowiedzi, jaka by nie była, przeszedł do przekonywania Velaryona i Normana.
- Norman, jak spodziewałem się pełnych spodni od Maekara, to tak od Ciebie nigdy, Gdzie ten Nor, z którym zabijałem Thennów pod Hardhome?
Deonte Waters.
Deonte Waters.

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 29/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sie 29, 2018 3:18 pm

No tak. Obrażanie, niechęci, tupanie nóżką... Prawdziwi bohaterscy czarni bracia i łowcy olbrzymich niedźwiedzi! Koniec końców Deonte jednak dał radę przekonać swoich ludzi żeby nie zostawiali go z głodnym na męskie odbyty Guillem oraz bestią, a ci co dotychczas wątpili postanowili wyruszyć. Niekoniecznie wyglądali na zapalonych do zadania, ale ważne, że pójdą. Pozostawało zebrać prowiant, zastanowić się czy biorą konie, łapać za broń i wyruszać na północ. Czekały na nich wspaniałe łowy. O ile oczywiście nie staną się jedynie kolejnymi ofiarami wielkiej bestii lub dzikich, których ostatnio wielu schodziło się z dalszej północy w pobliże Muru.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Deonte Waters. Sro Sie 29, 2018 3:27 pm

Ostatecznie udało się Watersowi przekonać wszystkich do wyruszenia, nie spodziewał się że jest aż tak dobrym demagogiem, a skoro tak jest, może pomyśli nad rozwijaniem tej umiejętności? Czas pokaże, na pewno o tym pomyśli jeśli uda mu się wrócić z futrem Miśka zza Muru.
Wyruszenie ustalił na świt dnia następnego, na wyprawę miały zostać zabrane konie, długie dzidy, łuki, po dwa kołczany dla każdego, suchy prowiant na dwa tygodnie, dodatkowe futra - jeśli znaleziono jakiś biały materiał, to dla każdego jeden, w razie czego położy się na śniegu i kamuflaż gotowy - i oczywiście broń, z którą jego towarzysze czują się najlepiej, dzidy i łuki były tylko na grubego zwierza, a przecież mogą trafić na dzikich.


dnia następnego, świt

Jeśli wszyscy wstali, mieli przygotować rzeczy o których wspomniał dnia poprzedniego Deonte, a ponadto mogli dołożyć do tego kilka metrów liny, bandaże, jakieś ziołowe medykamenty od maestera, hubkę i krzesiwo, oraz oczywiście łuczywo. Gdy niewątpliwie wszystko było gotowe, wyruszyli na polowanie.
Deonte Waters.
Deonte Waters.

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 29/12/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Guillaume. Sro Sie 29, 2018 3:45 pm

Następnego dnia Guillaume wstał skoro świt i ucałował głowy dzikich na pożegnanie, mamrocząc coś o mądrościach praprababki Hildegardy i ruchaniu niedźwiedzi. Spakował wszystko to co chciał Deonte, bo przyjacielowi zaufał na tyle, by nie wątpić w jego dobór ekwipunku, a do tego jeszcze swoje graty. To jest zamiast łuku Młot Wojenny Pięćdziesiąt Tysięcy i w sumie na chuj ta dzida? Aaaaaach, na chuj. Tych białych fatałaszków nawet nie chciało mu się szukać, a zamiast jakichś ziółek na napar od maestera wyprosił z kuchni bukłak oleju. Tak jest, oleju. Nie takiego z głowy, tylko łatwopalnego oleju. Jak tylko wszystko było gotowe stawił się na miejscu ze zwyczajowym, promiennym uśmiechem okalającym jego brzydką mordę od ucha do ucha. Oczywiście wyruszając w drogę nie odpuścił sobie najlepszej rozrywki, czyli wydarcia się na całe gardło "TUUUUUUNEEEEELEEEE" co najmniej raz podczas przejeżdżania pod Murem.
Guillaume.
Guillaume.

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/01/2018

Powrót do góry Go down

Dziedziniec III Empty Re: Dziedziniec III

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach