Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Lasy Dorzecza

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Lasy Dorzecza

Pisanie  Gerold. Wto Kwi 28, 2020 5:10 pm

First topic message reminder :

***
Gerold.
Gerold.

Liczba postów : 59
Data dołączenia : 19/11/2019

Powrót do góry Go down


Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Cze 20, 2021 2:30 am

Do kogokolwiek osada należała, wyglądała mizernie. Niektóre z domostw częściowo rozebrano, pozostałe zaś otaczano jakimiś prowizorycznymi obwarowaniami na chłopską modłę i zabijano w nich okna. Ludzie, zdjęci strachem i pozostawieni na pastwę losu najwyraźniej robili cokolwiek, byleby tylko poczuć się odrobinę bezpiecznie i doczekać następnego dnia. I czyż można było ich winić? Zostali tutaj sami, z dala od pomocy a wędrówka przez las oznaczała konieczność spędzenia w nim nocy. Jedni pewnikiem zaryzykowali, inni zaś postanowili zostać i trwać.

Stary chłop podniósł wzrok i zmrużył oczy. Twarz miał wymizerowaną, ale oczy wciąż miały w sobie trochę życia. Nowi przybyli nie byli codziennością. Właściwie to tak głęboko w las dawno chyba nikt nie zaszedł. Od... Eee... Od dawna, no. Tak czy siak, staruszek patrzył na rycerza jeszcze przez chwilę i w końcu uniósł kościstą rękę, aby wskazać równie kościstym paluchem w głąb wioski na największą - ale wciąż niezbyt dużą - z chat. Z chaty wyległo kilkoro ludzi, zainteresowanych nowymi gośćmi. Rycerze nie byli niewidzialni a wioska za to była mała. Niektórzy z tych ludzi trzymali w rękach broń. Opalone nad ogniem a ostre kije, siekiery i takie tam. Widać, w przeciwieństwie do starca uważali, że mają jeszcze coś do stracenia.
- Kim jesteście i czego tu szukacie?! - Zakrzyknął wąsaty, żylasty mężczyzna z siekierą. Wyglądał na silnego, choć pewnie minęło mu już więcej niż pięćdziesiąt latek. Koło niego stał młody chłopak, trochę podobny, ale dzierżący krótki łuk. Cała ta grupa nie mogła mieć szans z rycerzami, ale cóż... Bali się i byli zdecydowani bronić.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Gregor Storm Nie Cze 20, 2021 4:28 pm

Rycerz skierował swój wzrok w kierunku, który pokazywał starzec. A więc jednak byli tu jeszcze jacyś ludzie poza nim. Wyglądali na przelęknionych. Biedaki, zdesperowani na tyle, że wychodzili z prowizoryczną bronią, wręcz z niczym. Podjechał bliżej, dając ręką znak swoim ludziom, by stali w miejscu. Nie chcieli przecież wystraszyć gospodarzy.
- Nie lękajcie się. Jesteśmy pokornymi sługami Siedmiu. Przybyliśmy, by w ich imieniu zaprowadzić tu pokój i dobro. Potrzebujemy jednak waszej pomocy. Musimy wiedzieć wszystko o wydarzeniach, które mają miejsce w tych okolicach.
Powoli zszedł z konia i trzymał ręce na widoku. Nie dlatego, że bał się zginąć w walce z nimi. Było to wielce nieprawdopodobne. Po prostu chciał uniknąć nieporozumienia i niepotrzebnego rozlewu krwi. By jeszcze bardziej okazać dobrą wolę ściągnął hełm. Spod ciemnej opończy wyzierała zbroja płytowa wypolerowana na lustro.
- Wiemy, że w tych lasach grasuje jakowyś potwór. Wieści o tym doszły do najodleglejszych zakątków Westeros. Oto jesteśmy by wam pomóc. - dodał spokojnym i pewnym głosem.
Gregor Storm
Gregor Storm

Liczba postów : 47
Data dołączenia : 16/03/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Czeladnik Gry Pon Cze 21, 2021 1:43 am

Słudzy Siedmiu? Z bronią i na terenach należących do Żelaznych Ludzi? Jedna z kobiet, które chroniły się z mężczyznami wyglądała na poruszoną, nawet ruszyła w ich kierunku, chyba chcąc błogosławić ten dzień, ale starszy mężczyzna z siekierą powstrzymał ją, wyciągając rękę. W końcu nigdy nie wiadomo a te baby to takie uczuciowe, takie ufne są.
- Pokornymi sługami, ta? - Rzucił z podejrzliwością chłop. - Jedni już byli tutaj tacy, co chcieli pomóc. Kilka tygodni po tym, jak się to zaczęło. Zasiedli u naszego stołu, zjedli jadło, wypili napitek, do bab się dobierali a potem poszli w lasy i przepadli. - Dodał, przy końcu pokazując wysłużoną już nieco siekierą na nieodległe drzewa. Odchrząknął i splunął na bok. Cofnął swą "broń" i spode łba popatrzył jeszcze raz na kompanię bożych wojaków. - Jeśliście tacy sami, to was zasmucę. Niewiele już mamy, każdy dzień to wyzwanie. Nic nie damy a w las to sobie możecie śmiało iść. - Tym razem tylko głową kiwnął, wskazując kierunek.
W tej chwili młodzik z łukiem podszedł do starego i coś mu na ucho szepnął. Wymienili energicznie kilka cichych - zbyt cichych by usłyszeć - słów. W końcu stary zatwardzialec westchnął gniewnie i pokiwał głową.
- Jeśli naprawdę chcecie pomóc, to... - Zaczął, czyniąc krok w ich kierunku. - To pomóżcie. - Dodał. Nie, żeby jego ton zmiękł. Podejrzliwość pewnie też nie zelżała. No ale co mogli przeciwko zbrojnej grupie, ha? - Uczyńcie, co wam trzeba. Wody ze studni weźcie, odpocznijcie na uboczu. Do chat was nie wpuścimy, jeść też nie mamy co dać, bo sami ledwo dajemy radę. Jakem już zresztą rzekł. - Jeszcze dopowiedział.

Wujas
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Mistrz Gry Czw Sie 19, 2021 9:42 am

26/10/11 PZ

Z zamku wyruszyli dnia dwudziestego pierwszego dziesiątego księżyca, za kolejnych towarzyszy mając zamkowego łowczego, dwa psy tropiące oraz dwóch rycerzy, którymi wspomógł ich pan z Acorn Hall. Już na pierwszy rzut oka mogli osądzić, iż łowczy jest człekiem w podeszłym dość - przynajmniej jak na ten zawód - wieku. Miał lat lekko powyżej pięciu dziesiątek i związane były z tym oczywiste konsekwencje. Czemuż więc jego właśnie z nimi posłano? Czemuż to nie miał lord kogoś bardziej sprawnego na tej posadzie, co? Ano miał i to nie tak dawno temu. Hugo, bo tak zwał się starszy łowczy, ustąpił pola swemu następcy, kiedy zaś zaczęła szaleć Bestia, tenże wyruszył, aby się z nią zmierzyć. Ani on, ani psy, ani żaden inny łowca nie wrócili. Później wysłano kolejnego następcę wraz ze zbrojnymi, ale oni też nie powrócili. Tym sposobem a na chwilę obecną pozostał tylko stary Hugo.

Przez jakieś cztery dni wędrowali cokolwiek ślimaczym tempem po włościach lorda Smallwood'a, w ostatnich dwóch dniach obierając za cele osady położone w pobliżu terenów, gdzie głośniej było o Bestii. Oczywiści chodziło o szukanie pomocy. No i na mocy sporządzonego dla nich dokumentu przymuszono dwóch traperów, którzy niegdyś zapuszczali się w nawiedzane przez zło tereny, by ich tam prowadzili. Trzeba jednak przyznać, że ludzie ci wcale nie byli chętni pomagać. Byli oni bowiem nadal prostymi chłopkami a nie rycerskimi chwatami. Mogli na kopytne polować, na wilki a nawet na niedźwiedzia, ale niech Siedmiu broni... Bestia wszak morduje i rycerstwo, i siepaczy najemnych a wszelcy myśliwi jak kamień rzucony w wodę znikają.
No ale, nie było tak źle. Co prawda chłopi się do walki nie kwapili, ale za to z mijanych rycerskich włości aż czterech dzielnych panów postanowiło wziąć do ręki miecze, przywdziać kolczugi i ruszyć z nimi. Oczywiście oni też lęk znać znali, ale grupę znany pogromca zła prowadził a i zbożną tę misję lord sam za ważką uważał, oficjalnego poparci oraz dokumentu z pieczęcią udzielając.

Tak oto dnia dwudziestego szóstego dziesiątego księżyca grupka śmiałków stanęła w pobliżu ziem, które oficjalnie można by nazwać "przeklętymi". Rzedniejąca poranna mgła ukazywała przed nimi tereny na zachód od ogromnego jeziora zwanego Okiem Boga. Stojąc na wzniesieniu widzieli przed sobą obszar pokryty lasami, polami, rzeczułkami oraz strumykami. Pierwsza zoczona wydeptana droga zarastała, jakby ruch tutaj zmalał lub może i ustał całkowicie. Tak pewnie było, jako iż dane było grupie zasłyszeć, iż okolice na które wkraczają pełne są wymarłych lub "dogorywających" osad.



Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Cithria Wto Sie 24, 2021 8:04 pm

Wędrując przez ziemie Dorzecza, Cithria starała się zachowywać jak tylko się dało pogodnie. Liczyła po cicho, że jeżeli ona pewnie staje w obliczu zbliżającego się zagrożenia, jej kompanii których nie była pewna również takowo się zachowają. Albo chociaż wejdzie im na ambicję, bo w końcu jak to tak trząść portkami kiedy baba obok jedzie sobie spokojnie, uśmiecha się naokoło i zagaduje? Trochę wstyd.
Niemniej nawet ona przyznać musiała, że kiedy dwudziestego szóstego dnia księżyca dotarli na granice ziem bestii... Cóż, i ona poczęła odczuwać delikatny wewnętrzy niepokój. Sama nie potrafiła sobie tego do końca wyjaśnić, lecz coś w tych ziemiach przed nimi, pokrytymi mgłą i wyraźnie pozbawione ruchu sprawiało, że czuła się nieswojo. Na szczęście to uczucie sprawiło także, że tym bardziej ciekawa była co takiego niby siedzi w tych lasach.
No to co... - zaczęła, zbliżając się koniem do reszty co ważniejszych osób ich gromadki. — Zaczynamy przeszukiwać okolicę już tutaj? Rozdzielamy się? Idziemy kupą? Czy może jeszcze mamy przed sobą jakiś godny uwagi przystanek, jakaś jeszcze niewyludniała wioska,  nim rozpoczniemy prawdziwe polowanie?
Przy tym ostatnim pytaniu oczywiście odwróciła się w stronę starego łowczego, unosząc lekko brew w geście zapytania. Zakładała bowiem, że kto jak kto, ale on pewnie z ich gromady znał te okolice najlepiej.

Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Horrmund Harlaw Pią Sie 27, 2021 11:13 am

Nawet on musiał przyznać że okolica miała swój pewien urok, było tu całkiem przyjemnie, przede wszystkim spokojnie, choć to zapewne tereny te zawdzięczały raczej obecności bestii. Świadomość i dowody wyludnienia tych ziem, oraz bliskość celu ich wyprawy powinny pewnie wprawiać go w stan niepokoju, ale Horrmund nie czuł nic takiego. Wręcz przeciwnie, im dalej jechali tym u Żelaznego rosła ciekawość, a urok skąpanej we mgle okolicy sprawił że zapomniał nawet o bólu w dolnej części pleców.
  Ciekawiło go zachowanie Cithrii, zastanawiał się czy robi to sama z siebie, by się trochę uspokoić czy żeby podtrzymać morale wyprawy? Tak czy inaczej, Horrmund rzadko kiedy bywał w złym nastroju, to też podobnie jak pani rycerz zachowywał się dość raźno, śmiejąc się i wtrącając od czasu do czasu jakiś żart lub opowiadając którąś z tych bardziej pogodnych morskich opowieści o ile ktoś chciał słuchać. 
   - Jeśli chcemy się rozdzielać albo robić zwiady to trza to dobrze zorganizować. Wciąż nie wiemy co to za bydle. -  Wtrącił Cihtrii. Nie chciał już wspominać o losie poprzednich wypraw, ani o tym że w podobnych opowieściach rozdzielenie zawsze źle się kończyło. Z resztą bo i po co? Pierwsze prowadzili partacze, a drugie były przecież bzdurami.

Spoiler:
Horrmund Harlaw
Horrmund Harlaw

Liczba postów : 134
Data dołączenia : 21/07/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Rufus Reyne Pon Wrz 13, 2021 5:39 pm

Nastał dwudziesty szósty dzień bieżącego księżyca, a wraz z nim wkroczyli na tereny nawiedzane przez bestię jakową. Od tego czasu ser Rufus jechał ubrany w pełną zbroję płytową, a jedynie zasłona hełmu pozostawała podniesiona. Z takim obciążeniem zamierzał sobie poradzić poprzez mycie się każdego wieczora w ciekach wodnych (mając zawsze Czerwony Deszcz pod ręką), dzięki czemu raczej nie powinien dorobić się odparzeń. Do tego Leo zawsze miał mieć jego kopię pod ręką, żeby w razie czego podać mu ją. Poza tym nie zachowywał się inaczej niż normalnie. Wieczorami szkolił swego giermka w walce, w drodze zjadał po kilka bułek dziennie.
- Gdzie tam się rozdzielać, kupą będziemy iść - wyjaśnił ser Cithrii i Hormundowi, gdy zagadnęli go o plany. - Ostatnim razem jak się rozdzieliliśmy przy polowaniu na potwory, to skończyło się to tragicznie dla jednej z grup. A tak to podpytamy się miejscowych gdzie ostatnie ataki były i będziemy się kręcić w okolicach aż bestia zaatakuje, choć najpewniej będzie to w nocy znając takie podłe stworzenia - nakreślił swój tok rozumowania. - Warty wystawimy, żeby tylko nie dać się zaskoczyć i wszystko będzie dobrze - zapewnił, a miał na myśli po cztery warty na noc, a w każdej po dwójce ludzi. Spać zamierzał w gambesonie jaki zwyczajowo zakładał pod płytę, więc w każdej chwili od ogłoszenia alarmu byłby gotów do walki.
Rufus Reyne
Rufus Reyne

Liczba postów : 77
Data dołączenia : 23/04/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Mistrz Gry Pią Wrz 17, 2021 10:07 am

No... Jeśli być tak całkiem szczerym, to poprzednie polowanie na potwory - zakładając, iż piraci nie są potworami w ludzkiej skórze - Rufusa skończyło się dość tragicznie dla obu grup. Chyba, że on nie liczył tych, którzy w leżu bazyliszków smoków postradali życie a po prostu rozchodziło się o sukces samego przedsięwzięcia. Jeśli tak, to w sumie racja, tylko jedna grupa tragicznie dała tyłów - tych, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę - podczas swoich starań. Tak czy inaczej... Do czerstwej buły z tym! Teraz jest teraz i na tym "teraz" lepiej się teraz skupić.
W kwestii planu dobrze było też wysłuchać posłanego z nimi łowczego. Chłop może był już trochę dziadkiem, ale przeto też miał spore doświadczenie, które zazwyczaj rekompensowało choć w pewnym stopniu mniej czuły słuch, czy słabnący wzrok. Ech, szkoda, że polowali prawdopodobnie na coś, na co nigdy nie miał okazji polować. Niemniej, coś tam mógł orzec. Pomijając już fakt, że była to inicjatywa ser Rufusa i i tak był raczej za nim zobowiązany iść, to obstawał za tym planem tak po prostu. Mogli się rozdzielić i przeczesać większy teren - niechybnie jest to prawda, jak Żelaźni grabież kochają. Jednakże, jeśli zostaną razem, to będzie bezpieczniej. Bestia już pokazała co potrafi i choć oba rozwiązania miały jakieś plusy - jak to zresztą często w życiu bywa -, to jemu zdawało się, iż lepiej zaufać bezpiecznej opcji. Może był to przejaw starczej asekuracyjności, jednak tak twierdził. Reszta także przystawała na te założenia.

Ruszyli w poszukiwaniu ludzkich sadyb, by zasięgnąć języka w kwestii ostatnich ataków na tych ziemiach. Mogło to chwilę zająć...

26-28/10/11 PZ

Przez dwa dni włóczyli się po okolicy, próbując ustalić jakieś fakty i odnaleźć miejsce dobre do podjęcia tropu. Podczas zaś nocnego obozowanie - choć zło ciemność ukochało - nie spotkały ich żadne problemy. Niemniej, część ludzi nie spała dobrze. Ci mniej przywykli do niebezpieczeństwa denerwowali się i nawet za dnia byli niespokojni, nocą zaś zasnąć jako tako pozwalała im tylko obecność zbrojnych kompanów.
W końcu, drugiego dnia trafili na osadę, gdzie ponoć w pobliżu doszło do ataku owianej złą sławą Bestii. Ciało denatki zostało spalone. Było ponoć... Chłopi... Po prostu nie mogli go pochować. Jednak zaprowadzili ich na miejsce w pobliżu osady, gdzie znaleziono młodą Jenny.
Oczywiście... Łowczy łatwo stwierdził, że przy zabieraniu ciała, chłopi mocno podeptali okolicę. Trudno było ich winić, pewne byli cokolwiek nieswoi przy takim znalezisku, nawet jeśli rzeczy podobne od roku się w okolicy działy. Tak czy inaczej, łowczy z pomocą psa i trapera nie potrafił nic znaleźć. I już można by nadzieję pogrzebać, ale drużynie trafił się Horrmund, który też temat nieco znał i jemu się udało. Co prawda ledwo ledwo, nawet pomimo pomocy, ale jednak złapali trop, dający choć śladowe pojęcie o tym, w jakim kierunku powinni zmierzać. I tak miał minąć im kolejny dzień...

29/10/11 PZ - po północy

Cały dzień podążali za tropem, aż wreszcie umęczeni i zmuszeni przez nadchodzącą noc musieli rozłożyć obóz. Rozłożyli się przy w pozostałościach miejsca pracy wypalaczy węgla, korzystając z nieco zapuszczonych a do tego małych chatek, by się schronić. Pierwszą wartę tym razem obrali rycerz Alfred oraz najemnik Erryk - panowie, którzy dołączyli do wyprawy jeszcze w Fairmarket. Reszta natomiast pożarła coś i uszykowała się do snu...
Noc była cicha i spokojna. Zanosiło się, iż znów będą mieli spokój. Dwaj panowie stróżowali a reszta kompanii smacznie spała. Koniki i pieski takoż sobie smacznie drzemały. Istna sielankowa noc...
A takiego wała jak Północ cała! Nagle śpiących wybudził ze snu okrzyk Erryka. Wzywał na pomoc! Biją, atakują! Nie! Atakuje! Jasny w pizdu grzmot! Toż to Bestia właśnie mierzyła się z rycerzem i najemnikiem! Stwór, choć mrok okrywał świat, kształty miał widocznie nieludzkie. Maszkara naturze przeciwna, choć na dwóch nogach jak człek się poruszała, to z całą pewnością nim nie była.



Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Cithria Nie Wrz 19, 2021 4:05 pm

Cithria, niestety, była prawdopodobnie jednym z najgorszych śledczych w ich drużynie, toteż kiedy ludzie szukali tropu, ona dbała jedynie o to, by czasem samej nie zadeptać dodatkowo otoczenia. Mówiąc krótko - trzymała się z tyłu. Niemniej potężnie zadowolona była, kiedy Horrmund trafił na jakieś ślady. Okolica bowiem z każdą godziną podobała się jej coraz mniej, toteż stwierdziła, że im szybciej się na stwora natkną, tym lepiej. No, chyba żeby mieli wszyscy zwyczajnie pomrzeć w momencie starcia. Wtedy to by się jej jednak raczej nie śpieszyło.

29/10/11 PZ - po północy


Kiedy finalnie późną nocą została obudzona przez krzyki na zewnątrz, kobieta rzuciła się na równe nogi w zaskakująco szybkim tempie. Zapewne miało to całkiem sporo wspólnego z faktem, iż łagodnie rzecz ujmując nie spała za dobrze, wypełniona nerwami i oczekiwaniem. Cóż, wyglądało na to, że dobrze dla niej. Zanim jeszcze w ogóle wyjrzała na zewnątrz, narzuciła na siebie czym prędzej przeszywanicę i kolczugę. O pełnej zbroi nawet nie pomyślała, rozumiejąc aż za dobrze jak długo zajęłoby jej ubieranie tego żelastwa na siebie w obecnej sytuacji, nawet przy pomocy Luka. Po tym, oczywiście, chwyciła swój wielki miecz i wyszła z namiotu, rozglądając się wkoło i oceniając sytuację. Bestia, jakkolwiek straszna, wywołała u niej nieco bardziej poczucie ekscytacji niż strachu. Zginąć walcząc z czymś takim? No, jeżeli ktokolwiek przynajmniej przeżyje, to będzie miał co o niej opowiadać. A jeżeli czasem by z innymi to ubiła? Co najmniej z jedną pieś by o niej zrobili.
Nie pozwalając jednak, by woda sodowa jej uderzyła do głowy. Kobieta ruszyła w stronę walczących, starając dołączyć się do walki, lub możliwie po prostu "czekać w kolejce", jeżeli teren ograniczał ilość atakujących na raz, pilnując przy tym by blokować potencjalnie niebezpieczne ataki stwora na jej towarzyszy.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Rufus Reyne Sro Wrz 22, 2021 2:38 am

Podróż przebiegała nader ciekawie. Za każdym razem jak łowczy badał przed nimi teren w poszukiwaniu śladów, ser Rufus łaził za nim i przypatrywał się temu co łowczy chwilę wcześniej. Był pełen podziwu, że patrząc na zwykłą trawę może taki stary dziadyga znaleźć trop. Całe szczęście podróż trwała nie na tyle długo, by zbyt podważyć zasobność zapasu jego bułek, toteż dziennie chrupał po kilka w różnych sytuacjach. Już się zresztą Reyne zastanawiał czy aby przypadkiem na pewno zaczęli węszyć we właściwym miejscu, gdy się wtem pewnego wieczora wreszcie zjawić w pełni majestatu.
Rufus przebudzony ze snu w pierwszym odruchu złapał za miecz wciąż tkwiący w pochwie, który przezornie trzymał pod pachą na wypadek nocnego zagrożenia takiego jak to, ot przykładowo. W następnej chwili stał już na nogach i rozglądał się za źródłem całego rabanu. Miał na sobie jedynie gambeson, więc zdecydował się prędko w tym starciu postawić na swą zwinność i nie marnować czasu na zakładanie czegoś więcej. Odrzucił pustą pochwę na bok, rękojeść Czerwonego Deszczu ujął oburącz i z bojowym krzykiem na ustach popędził w stronę potwora:
- CASTAMERE! - krzyczał. Runął na bestię i w przypływie ostatniej na dziś fali rozsądku wpadł jeszcze prędko na pomysł.
- Pochodnie czy cokolwiek co płonie, rozświetlcie to miejsce - krzyknął nieskładny rozkaz do tych, którzy mieli odwagę posłuchać.
Rufus Reyne
Rufus Reyne

Liczba postów : 77
Data dołączenia : 23/04/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Horrmund Harlaw Sro Wrz 22, 2021 11:11 pm

Horrmund był chyba najbardziej ze wszystkich zdziwiony tym, że to akurat jemu udało się znaleźć trop bestii, choć starał się by nie dało się tego po nim poznać. Wprawdzie od dzieciaka już wybierał się z ojcem na polowania, później także samotnie, ale nigdy nie było to jego prawdziwą pasją. Okazało się jednak że nauka i praktyka nie poszły w las, może gdyby ich przewodnik był nieco młodszy dojrzałby ślady łatwiej. Co zaniepokoiło trochę żelaznego to to, że tropy nie pasowały do żadnego znanego mu zwierzęcia. Dotąd wciąż uparcie myślał, że okryta złą sławą Bestia z Dorzecza to nic innego jak przerośnięty niedźwiedź lub coś w tym rodzaju. Szybko jednak odegnał te myśli, powracając do odczuwania dumy i zadowolenia ze swojego odkrycia. Nie będą musieli błądzić po omacku, a przynajmniej nie całkiem.
29/10/11 PZ - po północy
  
   Nocne hałasy obudziły Harlawa dość łatwo, poza chłodnymi murami jego rodowej siedziby rzadko kiedy zdarzało mu się twardo spać, wymagał tego jego tryb życia. Horrmund szybko podniósł się z posłania, rozejrzał i wstał, wybudzony momentalnie. Spanie w kolczudze nie należało do najwygodniejszych, ale przyzwyczaił się do tego na licznych rejzach, a ostatnie dni mimo wszystko skłaniały do ostrożności. Widząc potwora, Żelazny nie mógł powstrzymać się przed zduszonym westchnieniem. Na pewno nie był to przerośnięty niedźwiedź, już bardziej niż jego przypominało toto jego starego w gorsze dni. Horrmund szybko złapał za miecz, wysunął go z pochwy i ruszył na bestię.
- HAAARLAAAAW! - Zaryczał z całych sił swych płuc, biegnąc i unosząc klingę wielkiego miecza. Słyszał i widział Rufusa czyniącego podobnie, zdołał też wyłapać coś o pochodniach, ale ani nie było mu to teraz w głowie, ani nie miał do tego wolnej ręki. Miał nadzieję, że Sig też się obudził i nie będzie mu potrzebne specjalne zaproszenie do walki. 
Horrmund Harlaw
Horrmund Harlaw

Liczba postów : 134
Data dołączenia : 21/07/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Mistrz Gry Czw Wrz 23, 2021 6:43 am

Bój, okrzyki, ludzie zrywali się, by walczyć! Jedni nie tracili słów a inni nim pomyśleli, by ruszyć do boju, wlepili spojrzenia w Bestię i stanęli jak wryci - wiara mówiła o demonach z siedmiu piekieł, ale gadanie to jedno a zobaczyć na własne oczy to zupełnie coś innego. Ktoś krzyknął coś o ogniu. Rufus z towarzyszami ruszał do boju. Horrmund takoż. Cithria, jak to kobieta, postanowiła jeszcze się naszykować - co prawda nie wiele tego było, ale na pewno większość, która sięgnęła tylko po oręż lub ewentualnie też hełmy ją wyprzedzi. Szykowali się też Oczko i łowczy, skręcając i naciągając na łuki cięciwy. Oni w boju raczej nie pomogą, bo przecież prędzej by swoich zgromadzonych wokoło stwora trafili, ale kto wie... Może to nie jedyny stwór. Może łuki się przydadzą.

Kiedy przygotowania w zamieszaniu miały miejsce, dwóch rycerzy toczyło zaciekły bój z monstrum. Pomocy potrzebowali na już, ale niestety, pomoc musiała wstać, ogarnąć sytuację i dotrzeć. Tedy nawet pomimo największego pośpiechu kompanów, chwilę musieli wytrwać. Niestety... Nie udało im się. Szerokie ataki szponiastych łap prawie ich wybebeszyły a oczka noszonych kolczug posypały się po ziemi. Rufus akurat wstając, ujrzał, jak potężne szczęki stwora prawie odgryzają głowę ser Aflredowi. Najemnik Erryk wtenczas Bestię ugodził, ale szybko przyszła doń odpłata i padł bez życia a z flakami na wierzchu.
Ser Rufus i jego ludzie nacierali. Horrmund nacierał. Cithria żądała gambesonu i kolczugi, strzelcy rychtowali łuki a niektórzy szykowali ogień czy rozglądali się po okolicy, oczekując, iż zaraz przyjdzie kolejny stwór.

Bestia zlustrowała szybko teren i wypatrzywszy najbliżej ser Rufusa, ruszyła ku niemu. Choć była szybka, to jednak rycerz był szybszy. Rąbnął mieczem od dołu i ranił Bestię, która w odwecie chciała go użreć, jednak jeno tylko przed twarzą mu zębami kłapnęła. Było blisko! Potem włączyli się jego kompani oraz Horrmund i jego towarzysz. Wszyscy, jak jeden mąż, zgranie i popisowo... Chybiali. Bywało, że prawie prawie szczecinę przycięli, ale jednak Bestia uchylała się po mistrzowsku.
Dalsza walka przebiegała bardzo podobnie. Rufus i Monstrum na przemian zadawali sobie okrutne rany. Obrywał także ser Robin. Pomoc reszty ograniczała się głównie do wachlowania powietrza stalą. To znaczy usiłowali trafiać, ale jakoś im tak nie szło.
Rozstrzygnięcie przyszło szybciej, niźli można by przypuszczać. Być może dlatego, że dwaj ich kompani co się z nią mierzyli, trochę stwora poharatali. Tak czy inaczej, czwarte uderzenie Czerwonego Deszczu rozpłatało Bestię od pachwiny po gardło a bezwładne ciało opadło pod stopy wojowników.

Cielsko poczwary zalegające na ziemi wtem uczyniło coś dziwnego. Zmętniało, zakotłowało się i poczęło zmieniać w dym, który uleciał w ciemności ku górze i pognał gdzieś hen daleko. Tymczasem zebrani i zbierający się wokoło ludzie pochodniami oraz wiele ekonomiczniejszymi lampami widzieli, iż na ziemi leży rozpłatane ciało człowieka. Rufus mógł je poznać. Cithria je znała. Jej giermek krzyknął z przerażenia. Gedeon Osgrey...
Konsternacja była oczywista. Poza tymi, którzy trupa znali, reszta dziwowała się niepomiernie... Jak to Bestia, jak człowiek? Przecie jednak była Bestia? Na własne oczy widzieli!

Nie dziwował się tylko Arryk, który rozpaczał nad ciałem swego brata. Skoro zaś o tym mowa... Rany ser Rufusa i ser Robina były dość poważne, więc aby nie powiększać szans na dołączenie do szacownego grona umarłych, raczej powinni się tym zająć.



Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Rufus Reyne Nie Wrz 26, 2021 8:34 pm

Po chwyceniu miecza całkiem szybko znalazł się w ogniu walki, ale nie dość szybko, by uratować dwójkę wartowników. Jednemu bestia niemalże głowę odgryzła, a drugiemu wypruła flaki. Sama istota budziła obrzydzenie samym swoim wyglądem, więc Reyne chciał się jej pozbyć czym prędzej. Nacierał na nią jak tylko potrafił. To nic, że bez hełmu, pancerza jakiegokolwiek poza gambesonem, a i tarcza leżała gdzieś wśród wielu innych rzeczy zamiast na ramieniu. W zasadzie to monstrum padło szybciej niż mógł przypuszczać wcześniej co do tego zdarzenia. Ot wymienił z nim trochę ciosów, zadając szerokie rany, a ostatnim ciosem rozpruwając od pachwiny po gardło. Nawet szybka sprawa. Wtem cielsko bestii zasnuło się dymem i po chwili oczom Rufusa ukazał się dobrze mu znany ser Gedeon Osgrey. Martwy niestety.
- A ta bestia to gdzie? - rozglądał się za nią dookoła jeszcze chwilę, z mieczem uniesionym w gotowości do ataku, ale bestia nigdzie nie wyskakiwała z krzaków, więc w pierwszej kolejności poszedł do Ruth, żeby zajęła się jego i innych ranami. W kolejności od najciężej rannych do najmniej.
- Harlaw to zamek, z którego pochodzisz? - zagadnął Hormunda podczas bycia opatrywanym.
Rufus Reyne
Rufus Reyne

Liczba postów : 77
Data dołączenia : 23/04/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Horrmund Harlaw Pon Paź 04, 2021 8:48 pm

Horrmund niewiele myślał podczas tej walki, po części przez to z czym przyszło mu się mierzyć, po części przez to że jeszcze chwilę temu spał. Mimo tego że w jego życiu często zdarzało mu się spać w warunkach bojowych, co wymagało znajdowania się w ciągłej gotowości, walka po ciemku i po wyrwaniu ze snu nie należała do najłatwiejszych, szczególnie kiedy musiał uważać na innych tłoczących się przy Bestii. Nie pomagała też irytacja wynikająca z tego, że jakimś cudem ani razu nie poczuł że jego ostrze zatapia się w cielsku potwora, co również wytrącało go ze skupienia. Kiedy w końcu potwór padł i zaczął zmieniać swój kształt, Harlaw oparł się na mieczu i przykucnął, przyglądając się ścierwu które na jego oczach zmieniło się w ludzkie zwłoki. 
     - Co jest kurwa? - Zapytał filozoficznie, chyba jak dotąd pierwszy raz w swoim życiu aż tak zdezorientowany. - Co tu się w pizdę palec wyprawia? - Wcześniej Horrmundowi przeszła przez myśl teoria o tym, że to jakiś pijak przebiera się na potwora i napada ludzi, ale to co widział nie mogło być przebraniem. Zdziwienie sprawiło, że zapomniał nawet o irytacji związanej z tym że nie udało mu się zranić wrażego stwora. Po usłyszeniu pytania Rufusa, do Żelaznego dotarło że mógł ujawnić swoją tożsamość w ferworze walki. 
    - A, chrzanić moje zabawy w ukrywanie się, Rufus. Harwyn i tak by się dowiedział. - Wzruszył ramionami i siadł obok rycerza kiedy ten był opatrywany. - Sukinsyn był człowiekiem, cały ten czas. To jakaś magia. - Przesądnie splunął na trawę. Pewnie zająłby się czyszczeniem miecza, jak to po walce, gdyby udało mu się nim trafić. Horrmund próbował przekonać sam siebie, że faktycznie król i tak dowiedziałby się lub domyśliłby jego uczestnictwa w wyprawie i że jego niepowodzenie w walce było wynikiem tylko i wyłącznie złych czarów...choć może jednak wypadałoby więcej ćwiczyć. Niepokoiła go też myśl, że coś lub ktoś mogło produkować więcej takich bydlaków, a wtedy domena jego króla zawsze miałaby takie problemy, co na pewno na dobre by im nie wyszło. To jednak wolał zachować dla siebie, przynajmniej na razie.
Horrmund Harlaw
Horrmund Harlaw

Liczba postów : 134
Data dołączenia : 21/07/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Mistrz Gry Sro Paź 13, 2021 3:09 pm

Szok i zdziwienie! Niby walczono z Bestią a na ziemi leżał całkiem ludzki a do tego nie dość pokaźny trup. Jedni go znali - lepiej lub gorzej. Dla innych był nieznajomym. Najważniejszym jednak zagadnieniem było to, co czynić dalej. Żaden atak, którego wielu się spodziewało, nie nadchodził. Sytuacja miała się z czasem ODROBINKĘ rozluźnić - na tyle, aby wreszcie spokojniej pomówić, co uczynić z ciałem. Większość obstawała za tym, by odciąć mu głowę i potem całość spalić. Zły duch mieszkał w tym ciele i lepiej, żeby nie wrócił - tak motywowali swoje zdanie. Byli jednak tacy, którzy uważali, iż ciało należy zabrać do najbliższego septu, poświęcić i pochować. Ktoś racjonalnie zauważył, iż musieliby z tym trupem podróżować a potem wyjaśnić, dlaczego przywlekli rozcięte w pół, nagie truchło.

Pierwszy do leczenia poszedł Rufus. Ruth niestety nie popisała się w kwestii łatania dzielnego rycerza. Być może przeszkadzała ciemność a światło pochodni czy lampy nie dawało dostatecznej pomocy. Ewentualnie była roztrzęsiona po zajściu. Na początku wyglądało, że czeka go dłuższa rekonwalescencja, ale... Być może niezwykła odporność i żywotność pozwolą szybciej wrócić do zdrowia.
Ser Robin finalnie oberwał mniej i leczony był przeto później. Tutaj już Ruth trochę ochłonęła chyba, bo poradziła sobie w miarę elegancko. Chłopak będzie zdrów jak ryba.

Skoro tak, większość oczekiwała od Rufusa decyzji w sprawie tego, co należy czynić. On przecie był słynnym pogromcą zła i organizatorem wyprawy, tedy to i jego zdanie liczyło się najmocniej. Należało jednak pamiętać, że jedyne co tak naprawdę mają za dowód to ciało mężczyzny, co okrutnym ciosem zostało przecięte. Jeśli żaden septon ich słów o złym duchu nie potwierdzi, to niechybnie może być zwycięstwo nad monstrum w wątpliwość poddane.



Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9619
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza - Page 2 Empty Re: Lasy Dorzecza

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach