Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Lasy Dorzecza II

Go down

Lasy Dorzecza II Empty Lasy Dorzecza II

Pisanie  Mistrz Gry Czw Lip 08, 2021 8:10 pm

~***~
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Mistrz Gry Czw Lip 08, 2021 8:10 pm

5-12/10/11PZ

Śledźma opuściła swój dom dawno, dawno temu... Starowinka, którą się opiekowała, sama i bezradna, zmarła wkrótce. W stronę Jamy Beboka zapuszczał się natomiast coraz śmielej wędrowny septon, który darzył wiedźmę szczerą nienawiścią i chciał pozbyć się jej ku chwale Siedmiu. Jakież było jego zdziwienie, gdy z każdą wizytą nie napotykał oporu, a przychylność miejscowych by słuchać jego kazań powoli rosła. W końcu osiągnął swój cel - wraz z grupką Braci Ubogich poderwał kilkudziesięciu prostaczków i ruszył na chatę Śledźmy z pochodnią oraz widłami w dłoni. Na miejscu wiedźmy niestety nie zastali, ale jej miejsce zamieszkania znaleźli. I puścili z dymem! Chłopi podkładali ogień, a septon recytował w tym czasie wersety z Siedmioramiennej Gwiazdy, które miały przegnać złe moce z okolicy.

Wędrowny kaznodzieja opuścił okolicę wkrótce po wypełnieniu swojej misji. Ta nowa pustka pozwoliła wyłonić się z cienia innej postaci... Pewna znachorka, konkurencyjna wiedźma z okolicy, od jakiegoś czasu dość luźno pomagało miejscowym zamiast brakującej Śledźmy. Teraz, po spaleniu chaty rywalki i odejściu septona, zaczęła otwarcie oferować miejscowym swoje usługi, aby więcej wiosek zwracało się do niej po radę i pomoc, a przy okazji przynosiło jej dary.

Maester (Czas Pogardy)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Celia Tully Nie Wrz 12, 2021 10:47 pm

15/10/11 PZ, wczesne godziny poranne


Nareszcie w domu! To właśnie chciała wykrzyczeć Celia, gdy tylko przekroczy próg swej starej chaty. Ach, jakie to szczęście będzie móc znów ujrzeć ukochaną twarz starowinki i móc ponownie nakarmić Bećkę... A Bebok? Czy ten kocur jeszcze ją pamiętał? Ha, Śledźma wracała na stare śmieci i nikt jej nie mógł w tym przeszkodzić.
No... prawie nikt. No bo tak jakoś dziwnym trafem, kiedy dziewczyna była zajęta opowiadaniem Jalabharowi o swoim wcześniejszym życiu, zupełnie nie zauważyła, że z Bebokową Jamą jest coś bardzo nie tak... Zajęta rozprawianiem o dawnych czasach, nie zdążyła zauważyć, a tym samym przygotować się na to, co niedawny czas uczynił z jej domem. Kiedy zatem tylko ujrzała zgliszcza, zniszczony ogródek i walące się ruiny, zsunęła się bezwładnie z zorsy i podeszła nieco bliżej. Wkrótce poczuła, że nogi się pod nią załamują i nagle runęła na kolana. Wierzchem dłoni przejechała po mokrej ziemi, aż jej oczy same zrobiły się mokre od łez. Śledźma nie płakała. Ona wyła z rozpaczy.
-Jal... - wyskamlała w końcu. -Nie rozumiem... nie rozumiem... - powtarzała to niczym jakąś mantrę, niczym zawołanie rodowe. Widziała tylko, jak posmutniały Leszek złożył jej wierny pysk na kolanach, by po chwili patrzenia w jej błękitne oczy ruszyć w sam środek zgliszczy.
-Leszek, wracaj tu! - zakrzyknęła za zwierzakiem, lecz on zdawał się jej nie słuchać. Może to i lepiej? Może coś wyniucha i jakimś cudem wyniesie z tego pustkowia Beboka, Bećkę, Melka, kury i staruszkę?
Celia Tully
Celia Tully

Liczba postów : 234
Data dołączenia : 08/06/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Mistrz Gry Pon Wrz 13, 2021 1:36 pm

Leszek wziął i uciekł, pobiegł w stronę domu, coś tam poniuchał ale nagle odbiegł z tego miejsca i poszedł w stronę okolicznej kniei. Chwilę stamtąd nie wracał, ale gdy w końcu to zrobił niósł w pysku jakieś dziwne ziela, którego Celia jeszcze nie znała. A już w pięciu metrów, dało się wyczuć intensywną woń tej rośliny. Z początku Śledźma, nie wiedziała co to może być, jeśli zaś przez łzy chciała się lepiej przyjrzeć dostrzegła bardzo rzadką i prawie niespotykaną roślinę, o której kiedyś słyszała tylko pogłoski. Było to sławetne Rybie Ziele. Znający się na swoim fachu alchemicy wiedzieli, że szczypta tej rośliny do jakiegokolwiek wywaru potrafi sprawić, że nawet nieudany eliksir, może zyskać pożądane właściwości. Niby brzmiało to niesamowicie, ale tak brzmiała jedynie legenda. W prawdziwym wydaniu historii o Rybim Zielu było napisane, czy też przekazywane z ust do ust, że roślina ta lekko poprawia właściwości mikstury, a nie ją naprawia. Co do pozostałości po chacie Celi i po ich mieszkańcach, cóż trzeba było zacząć pracę.


Will (Władca Losu)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Jalabhar Qhoqua Wto Wrz 14, 2021 8:32 am

Wędrowali przez dorzeczańskie lasy, a Jal przyglądał się miejscowej przyrodzie i słuchał opowieści Celii. Słychać w nich było, że życie tutaj odpowiadało dziewczynie najbardziej na świecie. Jal, który kochał podróże, nie do końca mógł to pojąć, ale tym bardziej doceniał jej decyzję o rychłym pozostawieniu domu za sobą. Tymczasem przed ich oczami pojawił się widok, który zdecydowanie nie należał do zachęcających. Czy tu zawsze tak wyglądało? Chyba jednak nie, biorąc pod uwagę reakcję Celii. -O bogowie, o kurwa...- wymknęło się nieszczególnie religijnemu przecież Jalabharowi na widok pogorzeliska. Co miał powiedzieć w takiej sytuacji? Nie miał doświadczenia w pocieszaniu ludzi, którzy stracili swój dom, wszak nie działo się to codziennie. Przede wszystkim wiedział, że ważnym jest, by zachować powagę, a nie próbować rozładować sytuację żartami. Zszedł z konia i podszedł do dziewczyny, po czym delikatnie położył jej dłoń na ramieniu. -Jestem tutaj. - zapewnił cicho, gdy wypowiedziała jego imię. -Chodź do mnie. - rzekł, lekko chwytając ją za nadgarstek i pomagając jej się podnieść, jeśli nie stawiała oporu. Po tym rozpostarł ręce, by przytulić ją do siebie. Zapewnienie jej o swojej obecności i wsparciu to chyba najlepsze, co mógł teraz zrobić. -Cel, poszukajmy ich. Może nie wszystko jest stracone. - rzekł, gdy jej płacz lekko zelżał. Przed pogrążeniem się w rozpaczy, należało trochę się tutaj rozejrzeć, by ustalić co dokładnie się stało i spróbować poszukać mieszkańców, nawet jeśli nie do końca wierzył w pozytywne tegoż rezultaty. -Co tam masz, piesku? - zapytał merdającego ogonem zwierzaka, gdy ten przybiegł do nich z rośliną w pysku.
Jalabhar Qhoqua
Jalabhar Qhoqua

Liczba postów : 140
Data dołączenia : 04/09/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Celia Tully Sro Wrz 15, 2021 12:39 pm

Obecność Jalabhara była w tym momencie chyba najlepszym pocieszeniem. Nawet jeżeli jej dom został spalony, a majątek rozgrabiony, to nie była w tym wszystkim sama. Ech, musiała być teraz silna jak nigdy. Silniejsza nawet wtedy, gdy przed kilkoma laty napadli ich bandyci, co zmusiło ją do dorastania na bagnach. Nie mogła sobie teraz pozwolić na płacz i przesadną rozpacz. Należało działać jak najszybciej, toteż przyjęła pomocną dłoń Letniaka i na kilka chwil pozwoliła się przytulić.
-Dobra - rzekła, ocierając twarz z łez. -Musimy się tu rozejrzeć. Już jebać wyposażenie, ale trzeba dowiedzieć się, co się stało ze staruszką oraz ze zwierzakami. Jal, pamiętaj - szukamy starszej kobiety, osła, czarnego kota, kozy i kilku kur - oznajmiła.
Po chwili jednak uwagę Celii zaprzątnął wracający Leszek. Wyglądało na to, iż w swym pysku ma jakąś zdobycz. Dziewczyna schyliła się i wzięła zielsko przyniesione przez czworonoga.
-Rybie Ziele - uśmiechnęła się nieznacznie pod nosem. -Jeśli wierzyć legendom, to wspomaga to działanie mikstur. To dobry znak... - wyjaśniła, chowając delikatnie roślinę do swojej torby. Zaraz potem pogłaskała też Leszka po jego wielkim łbie i pochwaliła za znalezienie tak ciekawego składnika. Na koniec nakazała mu szukać pozostałych zwierzaków oraz staruszki lub jakichś ich śladów. Sama również zabrała się za przeszukiwania najpierw tego, co zostało z ich chaty, by potem rozejrzeć się po okolicy. Zamierzała przeszukać cały pobliski las i bagna, a jeśli to i by nie pomogło, to planowała wyruszyć w okoliczne wioski i popytać się miejscowych, czy aby czego nie wiedzą.

Wiedźmińskie zmysły...:
Celia Tully
Celia Tully

Liczba postów : 234
Data dołączenia : 08/06/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Mistrz Gry Sro Wrz 15, 2021 3:38 pm

Poszukiwania były prędkie. Przynajmniej w kwestii babki. Za ogródkiem Celia wypatrzyła bowiem obłożony kamieniami kopiec z ziemi, taki akurat, że dałoby się pod nim zagrzebać człowieka. Chyba że to starowinka pochowała tutaj kozę lub osła, a może i kilka kur. Bezpieczniej i rozsądniej jednak było zakładać, że w grobie złożono szczątki starszej kobiety. Więcej w obejściu Śledźma i jej egzotyczni towarzysze nie znaleźli za wyjątkiem jednej rzeczy - paru niedopalonych pochodni rzuconych niedbale w okolicy zniszczonej chaty. Jeżeli wcześniej były jakiekolwiek wątpliwości co do tego w jaki sposób domostwo Celii zostało zniszczone, to teraz nie powinno już ich być. Tragedia była z pewnością sprawką rąk ludzkich.

Przetrząśniecie okolicznych lasów niestety nie przyniosło żadnych rezultatów. Ani kota, ani kozy, ani osła, ani kur... Najwyraźniej trzeba było udać się do najbliższej wioski.

Kiedy Śledźma dotarła do wsi, w której wiele razy wcześniej bywała, z daleka mogła zauważyć, że wzniesiono w niej nową, solidną stodołę. Rozwój, bardzo dobrze. Pierwszą osobą jaka spostrzegła dziewczynę była jedna z miejscowych kobiet, która widząc zbliżającą się z daleka kobietę w rybnej masce rozdziawiła szeroko usta i szybko schowała się w chacie. Drugą osobą, która Celię dostrzegła był kot. Leżał na drewnianym słupie, skąpany w blasku słońca i spoglądał ku niej na wpół pogardliwie, na wpół wyczekująco. Był to znajomy kot, który w przeciwieństwie do starowinki przeżył rok rozłąki.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Celia Tully Czw Wrz 16, 2021 1:04 pm

Grób babki aż zmroził Śledźmę. Niby wiedziała, że stara była już... no właśnie stara, więc śmierć jej nie powinna być dla dziewczyny wielkim zaskoczeniem. Mimo to Celia mocno płakała, gdy odnalazła miejsce pochówku swej mentorki. Wykorzystując chwilę, gdy Letniacy jeszcze przeszukiwali obejście, ona nazbierała okolicznych roślin, dokładając do nich te ze swoich zapasów i zrobiła z nich wszystkich coś na kształt wieńca. Wśród kwiecia i liści znalazły się między innymi czarny bez, mirt, ruta, bylica piołun czy rozmaryn. Wszystko to miało chronić staruszkę przed złymi mocami w zaświatach. Celia posiedziała jeszcze przez chwilę w ciszy przy grobie babki, gdzie złożyła osobliwą wiązankę, po czym bez słowa wstała i wróciła do poszukiwań.

Nie mogąc znaleźć ani jednego śladu swych zwierzaków w lesie, Celia udała się do najbliższej wioski, gdzie miała zamiar usłyszeć jakieś wyjaśnienia. Czyżby to ci ludzie mieli przyjść z pochodniami i zniszczyć jej cały dobytek? To na co w takim razie chowali babkę? Wszystko to było takie bezsensowne, że chyba tylko wieśniacy mogli jej pomóc to zrozumieć. Oczywiście nie mogła ukazać im się bez swej rybiej maski, burego płaszcza i potężnego kostura, toteż właśnie taki strój przyodziała na tę okazję. W drodze towarzyszył jej oczywiście piesek Leszek, który radośnie zaszczekał, widząc jedną z wioskowych kobiet. Śledźma zdziwiła się potężnie, kiedy wieśniaczka schowała się przed nią do swej chaty. O co tu chodziło? Z zamyślenia wyrwał ją jednak widok znajomego zwierzęcia, które wygrzewało się w słoneczku.
-Kici, kici, Bebok - zawołała do kocura słodkim głosikiem. -Chodź do mamusi - wabiła go dalej, podsuwając mu pod nosek swoją rękę.
Kiedy już załatwiła sprawę z Bebokiem, którego oczywiście chciała jak najszybciej ze sobą zabrać, ruszyła na poszukiwanie kogoś, kogo będzie mogła zaczepić i z nim pogadać przez chwilę. Gdyby jednak nie znalazła żadnego chętnego, to zamierzała zapukać do drzwi ów kobiety, która wcześniej przed nią uciekła. A jak jej by nie chciała otworzyć, to Śledźma sama nie wiedziała, co czynić. No przecież nie wbije się tam z buta...
Celia Tully
Celia Tully

Liczba postów : 234
Data dołączenia : 08/06/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Mistrz Gry Czw Wrz 16, 2021 7:48 pm

Kot dalej spoglądał na Śledźmę, a kiedy ta podsunęła mu rękę obwąchał ją ostrożnie, po czym otarł się o nią łebkiem. Zaraz też polizał ją po palcach. Pakt został przypieczętowany. Pochwyciwszy więc Beboka i trzymając go mocno pod pachą Śledźma ruszyć mogła ku kolejnym zabudowaniom wioski. Dostrzegła Starego Jona, miejscowego starszego o potężnym, sumiastym wąsie, który zdawał się właśnie pielęgnować ogród warzywny przy swojej chacie. On również ją zauważył.
- Łojzicku, co za czary! - zakrzyknął, ewidentnie zaskoczony widokiem rybnej maski. Zaraz też splunął przez lewe ramię. - Jontek! - zawołał swojego syna. Śledźma mogła pamiętać, że był to niezbyt bystry, ale za to bardzo duży i silny chłopak. - Chwytaj widły, ino chyżo! Czorty z bagien idą, zmarłych imitują!
Co tu czynić, co tu czynić... Rozmawiać? Tłumaczyć? Czy może straszyć? Prędko trzeba się było decydować, ponieważ za chatą rozległo się potężne skrzypnięcie, które mogło oznaczać tylko jedno - Jontek otwierał szopę i łapał widły.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Celia Tully Pią Wrz 17, 2021 9:48 am

Na szczęście Bebok rozpoznał swoją "mamusię" i już po chwili Celia mogła cieszyć się towarzystwem dwóch zwierzaków. Leszek biegnący przy jej nogach i kocur trzymany pod pachą zdecydowanie dodawały Śledźmie odwagi. Wtem dziewczyna zobaczyła pewną znajomą twarz, a należała ona do tutejszego starszego, z którym to Celia planowała teraz porozmawiać. Zaraz jednak mężczyzna zrobił coś, czego ona z pewnością się nie spodziewała. Na ki diaboł tutaj Jontka wołał?!
-Ejże, starszy Jonie - zakrzyknęła do niego. -Co to? Nie poznajecie mnie? A mało to ja razy waszym babom pomagała z połogu wyjść? A kto wam wyleczył stado, gdy je pomór zaczął brać? - zapytała, kierując się ku jego chacie. Żadnych wideł się nie bała, bowiem od czego miała swój potężny kostur? Gdyby taki Jontek próbował ją przepędzić, to prędko dostałby pałką po łbie i by się skończyło.
-Żadni zmarli, żadne czorty - kontynuowała. -Jom ci żywa jest, ino na ponad rok mnie w Dorzeczu nie było. Gadajże no już, co się z moją chatą stało? - próbowała się czegoś dowiedzieć. Jeśli w międzyczasie pojawił się wcześniej wspomniany Jontek, to przyjrzała mu się uważnie, kiwając rybią głową.
-Zapomniał już, jak mu rękę nastawiałam, gdy z drabiny spadł, hę? - zwróciła się do chłopaka. Nie chciała z nimi walczyć, a przynajmniej nie teraz, póki nie dowie się, co zaszło na jej bagnach. Raczej nie podejrzewała tych wieśniaków o morderstwo starej, bo przecież wtedy chyba by jej nie grzebali zaraz przy obejściu, nie? No ale musieli wiedzieć chociaż, czemu wszystko wyglądało, jakby ktoś tam wpadł i wszystko spalił.
Celia Tully
Celia Tully

Liczba postów : 234
Data dołączenia : 08/06/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Mistrz Gry Pią Wrz 17, 2021 1:30 pm

Śledźma gadała do Starego Jona, a tu już Jontek wyłonił się zza chaty. Widły opuszczone, nastawione do szarży.
- Pędzę, papo! - krzyknął w biegu, gotów nabić czorta czy innego intruza na swój straszliwy oręż.
- Pohamuj, pohamuj! - powstrzymał go ojciec. - Czyli to prawdziwie pani Śledźma? - zdziwił się staruszek. - Co to się porobiło... - westchnął, po czym zmarszczył gniewnie brwi. - Ładnie to tak, ludzi bez słowa zostawiać, co? Stara wzięła i zmarła w czasie zimy, nie dotrwała jej końca. Tośmy wzięli ją i pochowali - wyjaśnił część zagadki Bebokowej Jamy. - Potem tu się znowu pojawił ten wędrowny septon, co się co jakiś czas tu pojawia, kilka razy w roku tu był, aż w końcu podburzył ludzi ze Starych Pup i poszli na chatę ze stalą i ogniem, z dymem puścili - wyjawił pozostałe wydarzenia, wspominając mieszkańców jednej z kawałek dalej położonych wsi. - Stawiać nikt się nie stawiał, bo chata i tak już pusta stała po śmierci starej.
- Eee... - zrobił jedynie Jontek, który stał z opuszczonymi już widłami i przyglądał się rozgrywającej się przed nim scenie nie do końca rozumiejąc co się dzieje. Gdzie ten czort, co ojciec wołał? Przecież to jeno pani Śledźma przyszła.
- Jeszcze jakiś młody rycerz tu był i się wypytywał o was - dodał Jon. - Posępny strasznie odjechał, bośmy mu powiedzieli, że pani Śledźma zmarła, bo jej od roku jakoś nie ma.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Celia Tully Pią Wrz 17, 2021 2:30 pm

Na całe szczęście stary Jon powstrzymał swego syna przed nabiciem Śledźmy na chłopskie widły, toteż Leszek nawet nie musiał warczeć. I dobrze. Celia chciała jak najszybciej dowiedzieć się, co zaszło na bagnach, więc niekoniecznie chciała wdawać się teraz w jakieś bójki.
-Ano ja - przytaknęła. -A bo jam wiedziała, że tyle czasu mnie nie będzie? Dostałam zlecenie od samego lorda Brackena, to wyjechałam dalej niż możecie sobie wyobrazić... - urwała, gdy usłyszała informacje o śmierci babki. Niby się tego spodziewała, ba, już zdążyła oswoić się z tą myślą, jednak teraz nagle ponownie poczuła nieprzyjemne ukłucie w sercu. -Ech, widziałam jej grób... Przykro mi, żeśmy się nie pożegnały, ale dobrze, że miał kto ją pochować. Dzięki wam, starszy Jonie - wyraziła swoją wdzięczność za zajęcie się ciałem zmarłej.
Następne słowa wprawiły Śledźmę w osłupienie, czego oczywiście Jon i Jontek nie mogli dostrzec przez rybią maskę. Przez chwilę Celia miała wrażenie, że za lada moment wybuchnie.
-A to ci pies jeden, w dupę jego jebana mać! - zaklęła siarczyście, aż Leszek zaskomlał. -Wybacz, piesku - przeprosiła towarzysza po chwili. -Jak można wziąć tak po prostu i palić komuś obejście, jeszcze gdy go nie ma?! Kiedy to było? A zwierzaki? Co się z nimi stało? - dopytywała Jona, jednocześnie notując w głowie wszystkie podane przez mężczyznę informacje. Yhm, Stare Pupy już wkrótce przekonają się, co oznacza gniew, bowiem pożoga spadnie na nich nagle niczym sraczka po grzybowej.
-Rycerz? - zamyśliła się Śledźma, zastanawiając się, czy to aby może nie jej dawny znajomy Walder... -A jakże wyglądał ten rycerz? I dokąd odjechał? - zagaiła jeszcze, póki stary Jon miał ochotę z nią porozmawiać. Nie miała jednak zbyt dużo czasu, to też musiała się wkrótce zbierać. -A powiedźcie mi no jeszcze jedno - ma się kto wami aby opiekować teraz, gdy mnie i starej nie ma, a? - zapytała, chcąc upewnić się, że wieśniacy za bardzo nie utracili na jej zniknięciu. Ona i tak nie mogła wrócić, ale ktoś powinien ich dalej wspomagać, a przecież stara nie miała żadnej innej uczennicy poza Śledźmą...
Celia Tully
Celia Tully

Liczba postów : 234
Data dołączenia : 08/06/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Mistrz Gry Pią Wrz 17, 2021 4:25 pm

- Lord Bracken!? - zdziwił się Jon i z wrażenia złapał się aż za głowę. - Hmm... Ale ten beznogi lord Bracken, co na niego przez parę miesięcy Kulawy Koń wołali? - podpytał zaraz, bo w sumie to coś mu się przypomniało. - Bo wie pani, ten lord Bracken już nie żyje. Darry go ze swoimi chłopakami zatłukł pod swoim zamkiem. Ponoć zdradziecko nocą gości zaatakował, a wraz z nim czorty z Siedmiu Piekieł, ponieważ pobożny człowiek to się tak nie zachowuje.
W ten sposób Stary Jon wyjawił Śledźmie trochę informacji o wydarzeniach z Dorzecza, a przede wszystkim jedną dla niej bardzo ważną - Amos Bracken był marwty. Zlecenie na odrastanie nóg zdecydowanie było już nieaktualne.
- Ale... Tak daleko, że aż w Solankach? - zapytał za to Jontek, dla którego miasteczko lorda Coxa było już naprawdę odległym miejscem.
- Cichoj - zgonił go ojciec, który nie lubił jak mu się przerywało.
Zaraz też Śledźma wybuchła, więc chłopi poczekać musieli chwilę nim rozwarli ponownie gębę, a rozwarli ją jedynie po to, aby odpowiedzieć na strumień pytań wylewających się spod rybiej maski.
- Z tydzień temu, tak mi się wydaje - ocenił Stary Jon, jeżeli szło o wizytę septona i wściekłego tłumu. - Kot to przybiegł do nas, a resztę chyba chłopi ze Starych Pup wzięli. Z kur, to mi się wydaje, że Bracia Ubodzy sobie rosołu nagotowali po robocie - wyjawił, odsuwając się zachowawczo o krok, aby nie oberwać przypadkiem ciosem potężnego kostura, kiedy Śledźma niewątpliwie w gniew wpadnie na wieść o kurach. - Rycerz? Ten to ma chyba wieżą swoją niedaleko. Młody dosyć, brązowe włosy do ramion, krótka broda, konik ładny, biały, co tam więcej o nim mogę rzec. Rycerz jak rycerz. Tam odjechał - chłop wskazał w kierunku północy. - No, jakaś taka inne kobieta zaczęła tu zaglądać i nam oferować usługi podobne, co stara i pani.
Stary Jon kobietę opisał, a Śledźma rozpoznać w niej mogła inną okoliczną wiedźmę, z którą do tej pory rywalizowała.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Celia Tully Sob Wrz 18, 2021 1:23 pm

Śledźma tylko przytaknęła, gdy stary Jon dopytał, czy aby na pewno dziewczyna miała na myśli Kulawego Konia. Potem jednak na chwilę przymilkła, gdyż w zasadzie to nie wiedziała, co o tym wszystkim miała myśleć. Czy to wszystko to miał być jakiś ponury żart? W tym momencie Celia poczuła się jak w jakimś świecie wariatów, toteż nie pozostawało jej nic innego, jak tylko zaśmiać się przeciągle i nieco gardłowy niczym wariat właśnie.
-No trudno, to w takim razie Blackwood mi jeszcze został - wzruszyła bezwiednie ramionami. No trudno, skoro młody Bracken był martwy, to przecież nie oznaczało, że jej zdobyta wiedza ma się zmarnować. Na bory szumiące, komuś przyszyje tę cholerną nogę, bo inaczej chyba zemrze!
-W Gogossos - odparła nagle Jontkowi, chociaż wątpiła, czy chłopak kiedykolwiek słyszał o takiej krainie. Mniejsza z tym, dużo bardziej ją w tym momencie obchodziły jej biedne kury, które padły ofiarą tych parszywych ludzi od Wiary.
-Przeklęte diaboły z siedmioramiennymi gwiazdami, ażeby ich tak Żelaźni wreszcie wytłukli za tykanie cudzej własności! - wykrzykiwała swe groźby. Dobra, ale coś tu trzeba było postanowić. Śledźma spojrzała się jeszcze na nową stodołę i się przez chwilę zamyśliła. -Nie idźcie dzisiaj do Starych Pup. Jutro też najlepiej tego nie czyńcie - doradziła wreszcie dwójce mężczyzn stojących przed nią.
Na sam koniec wysłuchała opisu rycerza, który rzekomo się o nią pytał. Ze smutkiem stwierdziła, że to jednak nie był Walder, ale no cóż, teraz to nie czas rozmyślał o takich błahostkach. Dobrze, że wieśniacy mieli nową znachorkę, choć jeszcze z rok temu to Celia zapewne byłaby z tego powodu wściekła.
-Idealnie. Niech się ona wami dobrze opiekuje. Ja muszę wyjechać. Na stałe - rzekła w końcu. -Ale przed wyjazdem jeszcze wam odwiedzę i postaram się odwdzięczyć za waszą dobroć - rzuciła na odchodne, mając nadzieję, iż Jal będzie skory sypnąć złotem dla starszego i jego wioski.
Celia Tully
Celia Tully

Liczba postów : 234
Data dołączenia : 08/06/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Mistrz Gry Sob Wrz 18, 2021 4:38 pm

- No... Tego, ten... - Stary Jon podrapał się po głowie zmieszany, nie wiedział czy się informacją w tym wypadku dzielić czy też nie, ale chyba jednak wypadało powiedzieć. - Blackwood też wziął i se umarł - poinformował. - A właściwie to go król we wronią klatkę wcisnął i zawiesił na jego własnym czardrzewie. Ponoć kruki, a tych tam u nich sporo, miały uciechę. O to poszło, że się w czasie wojny Blackwood chciał kumać z Burzowcami czy kimś tam innym, a Twardoręki to do zdrady nie ma cierpliwości.
No i tyle by było z szycia nóg dla lordów, ale raczej tylko dla nich. W końcu mało to po wojnie będzie kulawych i jednonogich się kręciło po krainach? Dorzeczanie, Burzowcy, Żelaźni, a nawet grumkiny i snarki, u każdego znajdzie się z całą pewnością jakiegoś kalekę!
- Łooo - westchnął Jontek. - Gorgonzolosos, to rzeczywiście daleko.
Rzecz jasna młody chłop z Dorzecza nigdy w życiu nawet nie słyszał tej nazwy, ale to tylko potwierdzało w jego mniemaniu, że to coś bardzo, bardzo odległego. Gdyby to ktoś inny powiedział, to by się pewnie puknął w czoło i rzekł, że to sobie ktoś w pijackim widzie wymyślił. Teraz jednak mówiła to Pani Śledźma, a to znaczyło, że Gorgonzolosos musiało gdzieś tam istnieć.
- Dobrze, iść tam nie będziemy - przytaknął starszy, a nie skomentował też bluźnierczego potoku słów, który wylał się z Celii chwilę przed ostrzeżeniem. Wiedźma była zła, a to znaczy, że lepiej tylko potakiwać. - O, to szkoda wielka - stwierdził ponuro Jon, kiedy znachorka ujawniła przed nim chęć stałego wyjazdu. Twarz Jontka przybrała zaś niezwykle zasmucony wyraz. - A, tam... Dobroć, nie ma o czym mówić. Przecież nie mogliśmy pozwolić żeby Bebok starą zeżał, a jej kości się po chacie bez szacunku walały. Zwykła, ludzka przyzwoitość.
Ale... To chyba było na tyle. Jeżeli Celia nic więcej chłopom rzec nie chciała, to nie zatrzymywali jej. Odchodząc mogła usłyszeć jak Stary Jon nakazuje, aby Jontek przeszedł się po chatach i każdemu powiedział, aby w najbliższe dni nikt do Starych Pup nie szedł.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9618
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Celia Tully Pon Wrz 20, 2021 9:21 am

Śledźma wolała już nie komentować tego całego zajścia z Blackwoodem. Tego już było za wiele. Nie zdziwiłaby się, gdyby się nagle okazało, że Żelaźni pozbyli się wszystkich lordów Dorzecza, skazując ich za rzekomą zdradę. Pierdolić to! Dorzecze było popierdolone, a Harwyn był chyba nieźle pojebany, skoro tak traktował głowy starych rodów. No cóż, to z przystanków w rodzimej krainie zostało już tylko Riverrun. Na całe szczęście Celia była przy śmierci swego kuzyna, Axela Tully'ego, więc tym razem wieśniacy nie mogli zaskoczyć ją żadną nową rewelacją. Na słowa Jontka o Gorgonzollosososos pokiwała tylko rybią głową, bowiem przecież nie zacznie im tu jeszcze opowiadać o Zamaskowanym Panu i czarownicy Sroce, bo im jeszcze oczy z orbit wyjdą.
Nadszedł czas pożegnań, choć dziewczyna obiecała sobie jeszcze na koniec odwiedzić starego Jona i wynagrodzić jego życzliwość. Może i to była zwykła ludzka przyzwoitość, ale w obecnych czasach i o nią najwyraźniej było dość trudno. A skoro tylko Śledźma upewniła się, iż mieszkańcy tej wioski iść do Starych Pup nie będą, to mogła już odejść.
-Mimo wszystko jeszcze raz dzięki ci, starszy Jonie, i tobie, Jontku - zwróciła się do mężczyzn. -Oczekujcie wkrótce mojej osoby lub też kogoś o ciemnym obliczu - dodała jeno na koniec i odeszła w lasy, zabierając ze sobą pieska Leszka i kocura Beboka.
Gdy tylko wróciła do Jala i jego ludzi, od razu wszystko im opowiedziała. Nie było sensu dalej marnować czasu i siedzieć z założonymi rękoma; teraz należało działać sprawnie, aczkolwiek z rozmysłem. Jednak bez względu na to, jaki Celia i Czarny Książę mieli plan, cel ich podróży był teraz wyjątkowo jasny - Stare Pupy.

[z/t]
Celia Tully
Celia Tully

Liczba postów : 234
Data dołączenia : 08/06/2020

Powrót do góry Go down

Lasy Dorzecza II Empty Re: Lasy Dorzecza II

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach