Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Przedpola Honeyholt

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Przedpola Honeyholt

Pisanie  Mistrz Gry Czw Mar 26, 2020 2:48 pm

First topic message reminder :

~~*~~


Zielone tereny u podnóża zamku Honeyholt.
Na tym kawałku ziemi nikt się nie buduje ze względu na okazjonalne wylewy płynącej przez ziemię rodu Beesbury rzekę, przez co przez większość roku stanowią idealne miejsce na organizację turniejów, jarmarków czy wojskowych treningów.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sob Mar 28, 2020 4:29 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down


Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Rickard Tarth Sro Kwi 01, 2020 10:11 pm

Wysłuchał obcokrajowca i rzucił spojrzenie swemu pokonanemu towarzyszowi. Tu warto byłoby się zapytać, czy Cleos byłby w stanie przełknąć, że ktoś spłaca jego długi. Oczywiście kompania Tartha nie cechowała się wielkim honorem, ale mieli swoje jego wojackie poczucie - takie męskie, wiadomo.
Wrócił spojrzeniem na rozmówcę. - Proponujesz mi spłatę długu, który nie należy do mnie i obietnice, które być może są coś warte a być może nie... - Rozłożył ręce. - Nie obrażaj się, mówię jak jest. - Wielu miało się w zwyczaju obruszać, kiedy ktoś twierdził, że ich słowo może być niewiele warte. Na Tarthu nie robiło to jednak większego wrażenia. Tego tutaj człeka nie znał, Essos też było mu nieznane. Przyjąłby obietnicę od kogoś, kto może okazać się herbem - taki ktoś, łamiąc słowo, sprowadziłby niesławę na swój ród Obcokrajowiec był równie wiarygodny co wędrowny rycerz.
- Póki co wezmę konia i pancerz. Muszę się zabezpieczyć, rozumiesz... - Mówił. - Jeśli nie użyję tego kapitału, porozmawiamy znowu. Zdobądź pieniądze. Zapożycz się czy coś. - Kontynuował. I już miał oznajmić, że właściwie skończył, kiedy naszło go zapytać o coś jeszcze. Wskazał palcem obcokrajowca. - Udajesz się może do Horn Hill? Na turniej?
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Sro Kwi 01, 2020 10:27 pm

- Tak, dokładnie. - oznajmił z uśmiechem na stwierdzenie Tartha, choć nie zapowiadało się, żeby był skłonny przyjąć jego ofertę. W końcu też oznajmił to, mówiąc, że zabierze jego dobytek. Nie było to w smak Rhaegarowi, nie widział siebie bez swojego pancerza, zwłaszcza że planował wziąć udział w kolejnym turnieju, a potem ruszyć do Dorzecza, walczyć z bandytami.
- Tak, mam zamiar wziąć udział w turnieju w Horn Hill, teraz już mniej więcej wiem, jak to wygląda, więc myślę, że pójdzie mi lepiej. Jednak bez zbroi i wierzchowca, nie za bardzo będę miał jak wziąć w nim udział. - odpowiedział, po czym wpatrzył się prosto w oczy Rickarda.
- Vaelaros, na pewno słyszałeś o tym rodzie, skoro nawet podrzędny władyka z zapyziałego zamku o nim słyszał. - wspomniał o sytuacji, gdy przyjechał do Wethovel. - Jeśli spiszemy umowę, będziesz mógł uzyskać dwukrotnie większą wartość mojego dobytku, nie licząc tutaj wartości sentymentalnej. Nawet jeśli nie potrzebujesz mojej przysługi, to taki list, da wiele złota. Jeśli jednak nie chcesz go, mogę na ten moment zapewnić Ci czterysta srebrnych monet, oraz te dwa pierścienie. - powiedział i ściągnął je z palców, kładąc koło mieszka.
- Oczywiście pod zastaw, do czasu, gdy nie zdobędę pieniędzy z majątku mojej rodziny w Volantis.

Proszę o rzut na przekonywanie/targowanie się.



Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Rickard Tarth Sro Kwi 01, 2020 11:01 pm

Spojrzał po kompanach - na jednego, na drugiego, na trzeciego. Vaelaros? Wszyscy pokiwali głowami przecząco, zapewniając po cichu, że nic podobnego im się o uszy nie obiło. To mogła być nazwa rodu jak i choroby wenerycznej roznoszonej przez prostytutki zza morza.
- Wybacz. - Stwierdził, rozkładając ręce. - Za Twój sprzęt i konia chcę pięćdziesiąt i pięć złotych monet, byleby nierżniętych i takie tam. Do momentu kiedy je dostanę, koń i zbroja są moje. - Dodał, nieco już zniecierpliwiony, więc mówił szybko. Naprawdę, to był turniej a nie jakiś targ.
- To tyle. Muszę się przygotować. - Pokazał otwartą dłonią na wyjście z namiotu. Liczył, że porozmawia jeszcze z kim innym i musiał zagospodarować sobie na to kilka chwil.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Lucas Osgrey Sro Kwi 01, 2020 11:40 pm

Cithria nie powiedziałaby tego na głos zapewne za żadne skarby, ale Lucas sam miał od rana wrażenie, że kobieta denerwuje się przed rozgrywkami. Nie było w tym i nic dziwnego. Dlatego starał się jej nie męczyć za bardzo i powstrzymał się od swojego naturalnego słowotoku. Nie zawracał jej głowy, dając się przygotować. Samemu w tym czasie zajął się dopilnowaniem jej broni i zbroi. Już wczoraj wyczyścił ją na błysk, by kobieta godnie się prezentowała. Pomagając Cithrii ją zakładać, również się nie odzywał. Uśmiechał się tylko cały czas szeroko, jakby to miało dodać kobiecie otuchy lepiej niż słowa.
Odezwał się dopiero, kiedy ta już gotowa kierowała się z ich mini-obozu przy brzegu rzeki w stronę pola turniejowego.
– Ciri… Uważaj na siebie! – zawołał za nią, ale bez pewności, że ta w ogóle jeszcze go słyszała, bo oddaliła się już na pewną odległość. Może to i nawet lepiej, bo Lucas nie miał pojęcia, czy nie pozwolił sobie na za wiele, zwracając się do niej tak spoufale. Dotąd starał się bowiem zwracać do niej per pani, okazując szacunek, a tu nagle wyrwał się z tym zdrobnieniem jak Filip z Konopi.
Osgrey westchnął lekko, przysiadając pod drzewem, by zebrać myśli. Niby obiecywał Cithrii, że nie będzie się rzucał w oczy i rozmawiał z innymi uczestnikami turnieju i ich towarzyszami. Sam również uważał, że tak będzie rozsądniej. Lepiej było dmuchać na zimne. Nic nie poradził jednak na tym, że był zwyczajnie zmartwiony o to, jak poradzi sobie Cithria w turniejowych zmaganiach. Oczywiście wierzył w nią i wiedział, że miała duże szanse na wygraną, w końcu widział już jej popis umiejętności. Nie mniej jednak zawsze mógł znaleźć się ktoś silniejszy lub zdolniejszy. Poza tym był cholernie ciekawy tego, jak sobie poradzi, a siedzenie tutaj i czekanie, aż sama wróci, by mu o tym powiedzieć...
Nie, nie było opcji, by wytrzymał.
Chyłka zarżała głośno, jakby go upominała, gdy zacząć się oddalać w stronę pola. Zatrzymał się, by rzucić jej zniecierpliwione spojrzenie.
– No przecież będę uważał, obiecuję – mruknął, usprawiedliwiając swoje sumienie przed własnym koniem, po czym upewniając się jeszcze raz, że konie były dobrze przywiązane do drzewa, pobiegł w stronę pola, obiecując sobie, że wróci tu jeszcze zanim wszystko się skończy i nikt nawet się nie dowie, że zapuścił się tam, gdzie nie powinien.
Kiedy Osgrey dotarł na miejsce, zmagania już się rozpoczęły. Korzystając z ogólnego rozgardiaszu i hałasu, znalazł sobie w miarę dobry punkt obserwacji z boku trybun, chowając się w cieniu i nikomu nie zawadzając. Z szerokim uśmiechem obserwował, jak Cithria zwala swojego przeciwnika z konia, wygrywając swoją turę. A więc się nie mylił, była po prostu niesamowita. Wierzył głęboko, że stać ją jeszcze na więcej. Przez chwilę miał ochotę zakraść się w jej pobliże i pogratulować jej tego sukcesu, ale ostatecznie rozsądek wziął górę i został w swojej kryjówce. I dobrze się stało, bo Lucas prawie upadł z wrażenia, kiedy dostrzegł, kto staje do ostatniej walki w tej turze.
– Ożeszkurwajapierdolę – szepnął do samego siebie, wytrzeszczając gały na brata, dosiadającego swojego konia. Odruchowo cofnął się o parę kroków, tracąc na razie widowisko z oczu.
– Kurwa mać! – warknął jeszcze, gdy pierwszy szok już minął. Poczuł przemożną ochotę, by w coś walnąć.
Czy Leyton ze wszystkich turniejów na świecie musiał wybrać sobie akurat ten?!
Lucas czuł, jak serce dokuczliwie wali mu w piersi, jakby zaraz miało z niej wyskoczyć Sytuacja nie była za ciekawa. Z jednej strony to był tylko Leyton. Leyton, którego nie powinien się obawiać. Leyton, który jako jedyny wiedział o ucieczce Lucasa i przyrzekał utrzymać to w tajemnicy. Co jednak jeśli jego obecność tutaj nie była przypadkowa? Lucas nie wierzył w przypadki. Od razu przez głowę przeszło mu, że może to ich ojciec specjalnie wysłał tu Leytona, by ten go znalazł. Tylko skąd by wiedział, że chłopak udał się akurat tu? Już zdążył go wyśledzić? I jak Leyton zareagowałby na wieść, że jego młodszy brat służy jako giermek prostej kobiecie z gminu?
Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. Lucas miał wrażenie, że zaraz rozboli go od tego głowa.
Nie, spotkanie z Leytonem nie wchodziło w grę, nieważne, jak bardzo miałby na to ochotę, by chociaż zamienić z nim parę słów. Nie teraz.
Lucas wrócił do swojej poprzedniej pozycji i zerknął na to, co działo się w centrum uwagi. Jego brat właśnie został zepchnięty z konia. Aż się skrzywił, widząc, jak ten gruchnął porządnie o twardą ziemię. Może więc teraz Leyton zapłaci okup i ruszy w drogę powrotną do Zimnej Fosy? Siedmiu, sprawcie, by to okazało się takie proste.
Kiedy zawodnicy zaczęli się rozchodzić, Lucas również wyszedł zza trybun, trzymając się jednak nadal na uboczu, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Jednym okiem śledził kroki Cithrii, zamierzając powoli przemieszczać się za nią i w razie potrzebny dotrzeć jako pierwszy nad ich miejsce nad rzeką, drugim za to zerkał na Leytona, by mieć pewność, że nie wpadną na siebie przypadkiem i przy okazji chcąc wybadać, gdzie ten zamierzał się teraz udać.


Ostatnio zmieniony przez Lucas Osgrey dnia Czw Kwi 02, 2020 12:24 am, w całości zmieniany 4 razy
Lucas Osgrey
Lucas Osgrey

Liczba postów : 71
Data dołączenia : 15/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Sro Kwi 01, 2020 11:54 pm

Po krótkiej negocjacji wydało się, że Rickard Tarth będzie nieprzejednany. Rhaegar wzruszył ramionami i przyjął jego decyzję, nie było się co obrażać, był człowiekiem interesu, który najwyraźniej miał w poważaniu tylko złoto.
- Wrzos już jest przywiązany. - oznajmił, po czym dodał. - Zbroję przyślę później, przez pachołka, gdy już ją zdejmę i wyczyszczę. A kto wie, może w ten czas uda mi się zdobyć fundusze. - powiedział, po czym zwrócił się do mężczyzny, który przegrał z nim pojedynek.
- Ser, jeśli Ty również chcesz odzyskać swojego przyjaciela. Policzę Ci Ser jedenaście złotych monet za konia, widać w końcu, że jest silnym wierzchowcem. - przyznał i zaczekał, aż Ser Cleos wyda mu pieniądze, lub też zechce się targować. Mógł zawsze odrzucić jego propozycję, w takim wypadku, Rhaegar zabrał ze sobą jego konia i również dał czas na dostarczenie zbroi do jego namiotu.
Po wyjściu od Rickarda Rhaegar na początku chciał iść do swojego namiotu, jednak postanowił odłączyć się na chwilę od Hektora i odnaleźć lorda Beesbury, który się gdzieś kręcił w trakcie przerwy.
- Szlachetny lordzie. Turniej ten to wspaniałe wydarzenie jest, jestem ucieszony, że mogłem wziąć w nim udział. - przyznał szczere, po czym przeszedł do rzeczy.
- Największym przymiotem wojownika, jest jego koń i zbroja, jednak jak się okazało, mężczyzna, z którym przegrałem, zażądał sobie dużej sumy za jej wykup, którą niestety nie dysponuję. Mój wspaniały koń, jak również purpurowa zbroja, wykonana w nagrodę za uratowanie Qohorskiego rzemieślnika — tak jak wczoraj opowiadałem — jest dla mnie ważna i chciałbym Panie Cię poprosić o udzielenie mi pożyczki. Przysięgam, że od razu po podpisaniu odpowiedniego dokumentu, wyślę posłańca do Volantis, który wróci ze złotem plus jakimś procentem. Zawsze też, mogę się w jakiś inny sposób odwdzięczyć, o ile nie przywiąże mnie to do jednego miejsca, gdyż planuje jeszcze odwiedzić Horn Hill i ruszyć do boju z banitami w Dorzeczu. - miał nadzieję, że czas spędzony wspólnie poprzedniego dnia i obecnego, wpłynie jakoś na decyzję lorda, bo Rhaegarowi zaczęło się wydawać, że może między oboma panami powstać jakiś cień sympatii.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty .

Pisanie  Leyton Osgrey Czw Kwi 02, 2020 12:05 pm

Rano przed walką nie miał ochoty nic jeść, chodził w kółko po namiocie i szukał koncentracji. Nie chciał nawet zobaczyć jak idzie innym. Dopiero dwie walki przed swoją założył zbroję z pomocą sługi. Czuł presję, był na tym turnieju przedstawicielem rycerstwa z wielkich rodów tego królestwa. Wziął pod pachę swój hełm turniejowy z zielonym pióropuszem i podszedł do swojego konia. - Dzisiaj pokażemy im co znaczy rycerz Reach i jego wierny wierzchowiec, Arweno - powiedział głaszcząc ją po głowie. Gdy już był w siodle podjechał do błoni turniejowych by zobaczyć walkę poznanego wczoraj Tartha. Kiedy tylko nadeszła jego kolej założył hełm, odebrał tarczę i kopię i czekał na sygnał głęboko oddychając.
Podczas walki starał się siedzieć nisko i celować w tors przeciwnika, jednocześnie starając się jak najlepiej zasłaniać się swoją tarczą z wymalowanym lwem Osgreyów. Kiedy już leżał obolały na ziemi nie próbował wstać, był po prostu w szoku, że to koniec dla niego przygody w tym turnieju. Jeszcze w większym szoku był gdy się dowiedział z kim właściwie przegrał. Był to jego rywal, Redflowers, z którym rywalizacja napędzała jego życie w Wysogrodzie. Widząc to splunął Leyton miał ochotę wstać i się odegrać ale powstrzymało go przed tym ciężka zbroja i obolałe ciało. Po chwili przybiegł do niego sługa i kilku ludzi stojących najbliżej, na widowni by pomóc mu wstać. Oczy Leytona śledziły tylko odjeżdżającego rywala, był cholernie wściekły. Po drodze do swojego namiotu miał ochotę coś rozwalić, z wielką siłą oddał hełm swojemu słudze i kazał mu jak najszybciej go rozebrać z tej zbroi. - Sprowadź Maestra, ja idę do tej kupy gówna negocjować! - krzyknął do niego. Gdy ten ruszył na poszukiwania miejscowego Maestra przybyły w końcu jego dwie zaprzysiężone tarcze. Leyton kazał im pilnować całego dobytku a sam ruszył już przebrany do namiotu Redflowersa. - Ile chcesz?! - Spytał wchodząc bez zapowiedzi do środka.
Leyton Osgrey
Leyton Osgrey

Liczba postów : 28
Data dołączenia : 15/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 02, 2020 12:28 pm

Przerwę w turnieju, zgodnie z sugestią, przeciwnicy Cithrii postanowili wykorzystać na wypełnienie swoich obowiązków. Najpierw przyszedł pierwszy z pokonanych, ser Aubrey Flowers. Jego zbroja, choć trochę starsza, wciąż mogła sprawiać wrażenie dość użytecznej; koń zaś należał raczej do dość młodych. Ser Aubrey wyglądał jeszcze na młokosa, co ledwo został rycerzem.
- Proszę ser, mój koń i zbroja! - powiedział, oddając jej elementy swojej zbroi. - Za konia chciałbym zapłacić; bez niego nigdzie nie pojadę. Mam jeszcze parę dłoni w sakiewce. - Westchnął. - Nie dałoby się zrobić coś ze zbroją, ser? Może za przysługę? To mój pierwszy turniej i nie miałem pieniędzy nawet na własną, pożyczyłem starą ze zbrojowni lorda. Jak im nie oddam, gotowi jeszcze mnie zabić...
Dopiero pod koniec przerwy przyszedł do niej także drugi z pokonanych, rosły rycerz z mniej znamienitego rodu Huntów i od razu podziękował za dobrą walkę. Nie zamierzał sprawiać problemów; przyszedł z koniem i giermkiem dzielnie prowadzącym drugiego konia (pociągowego) ze zbroją, czekając na wycenę swoich rzeczy; raczej gotów by za nie zapłacić. Tak ekwipunek, jak i koń, wyglądały raczej na zadbane.


- Za takie pieniądze, to sobie możesz tego konia w w rzyć wsadzić. Koń nie jest wart więcej niż pięć złotych monet. - Gdyby jednak Rhaegar chciał się targować, to ser Cleos był w stanie później zapłacić za niego sześć i pół monety - trochę mniej niż za nowego, bowiem był trochę wyjeżdżony. Później także dostarczy zbroję, dość dobrze utrzymaną, do namiotu Rhaegara; od razu także ciekawy ewentualnej jej wyceny.
Rychło i do Rickarda przybył kolejny z petentów. Ser Alex Wątły z bliska wyglądał jak truchło, wychudły i blady na twarzy. Przyprowadził swojego konia wraz z ekwipunkiem.
- Aaach... - jęknął. - Dowaliłeś mi ser, do teraz jestem poobijany. Jakoś się rozliczymy? Zbroja trochę zużyta, ale dobrze mi służyła, tak samo koń; 30 dłoni mam, może starczy? -


Lord Beasbury siedział w najwyższej loży na widowni i zabawiał się rozmową z innymi szlachetnymi gośćmi. Zaśmiał się do pewnej szlachetnej damy, w momencie gdy Rhaegar przyszedł i dopiero po chwili zauważył gościa.
- Mi również jest bardzo miło z powodu Twojej obecności - kiwnął głową. - Przepraszam Cię Pani - zwrócił się do swojej towarzyszki i wreszcie zajął się w pełni Valearosem. - A więc pragniesz pożyczki? Historia w istocie ciekawa, z chęcią posłuchałbym jej raz jeszcze, ale niestety nie mogę Ci pomóc. Nie znamy się aż tak dobrze... - Rozłożył ręce i zaśmiał się. Po wysłuchaniu jednak wszystkich argumentów, jego podejście zmieniło się. - To prawda, rycerz powinien szanować swoją zbroję. Jeśli w taki sposób to przedstawiasz, to niech będzie. Ile Ci potrzeba? Trzydzieści, czterdzieści dłoni? Każę wydać zarządcy odpowiednią kwotę i przygotować umowę. Może być procent; dwadzieścia powinno wystarczyć; jeśli dostanę w ciągu sześciu księżyców, i kolejne tyle za kolejne pół roku opóźnienia?


Edwyn spokojnie odwrócił się i wyszczerzył zęby. Wygranie ze swoim dawnym rywalem wyraźnie sprawiało mu niezłą radochę.
- Spokojnie Leyton. Nie gorączkuj się tak, to nie przystoi rycerzowi, ehehe. - Zaryczał, prosto w twarz Osgreya. - Prosto liczę: dziesięć za konia, dziesięć za taki piękny hełm z pióropuszem i pięćdziesiąt za resztę zbroi. Razem siedemdziesiąt, biorę w złocie albo w naturze; jak wolisz. Heh.


Matka na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Rickard Tarth Czw Kwi 02, 2020 1:03 pm

Dla Tartha najbardziej się porządna walka liczyła. Niemniej, turniej miał swoje zasady i trzeba było płacić za przegraną, no i oczywiście przygotować się na ewentualną własną, żeby potem z gołą dupą na piechotę nie łazić. W sumie niewesoło by też było z gołą dupą konno jeździć. Tak czy siak...

Kolejny przynajmniej się nie targował. Prosty chłop Tarth był z tego faktu zadowolony, bo i nie musiał się użerać z cholernym pitoleniem o przysługach, zamorskich wpływach, pływach i innym gównie. Uśmiechnął się zatem makabrycznie, bo tylko na to pozwalała jego w pytę oszpecona morda, i zachęcił wątłego rycerza, by ten podszedł.
- Daj dwadzieścia pięć i będzie dobrze. - Rzucił, nalewając nowemu przy stole piwa. Podsunął mu naczynie. - Za porządną rywalizację! Niech stal tańczy i śpiewa! - Wzniósł toast.

Jednak toast toastem, ale musiał się przygotowywać. Trochę się porozciągał, wziął kilka głębszych oddechów i przystąpił do wdziewania pancerza - na spokojnie, powoli, dokładnie, posprawdzał, czy wszystko dobrze leży. Także i siodło na koniku sprawdzić kazał.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Cithria Czw Kwi 02, 2020 3:06 pm

Słysząc pierwszego z pokonanych rywali, Cithria zmarszczyła pod hełmem brwi. Flowers bowiem okazał się być w zasadzie gówniarzem, niewiele pewnie starszym od Luka. W dodatku jak się okazało nie miał za łatwej sytuacji, jak to bywało w przypadku początkujących w tym zawodzie. Szczęśliwie dla niego to ona wysadziła go z konia, a nie jakiś skąpiec, których pewnie w tym zawodach nie brakowało. Dlatego też po krótkiej chwili zastanowienia, kobieta westchnęła przeciągle. 
Dajcie za wszystko tyle ile jesteście w stanie. Ale zostawcie sobie chociaż z kilka srebrników, cobyście na trakcie z głodu nie pomarli - powiedziała, podając mu uzdę jego konia. — No i oczywiście wezmę tę propozycję przysługi. Kto wie, może pewnego dnia spotkacie mnie na trakcie kiedy będę w potrzebie. Tylko nie stawajcie następnym razem w szranki, jeżeli nie macie jak opłacić okupu i nie macie pewności, że wygracie chociaż pierwszą rundę. Życzę ci silnego ramienia w następnych zawodach.
Po wzajemnym przekazaniu sobie dóbr i pożegnaniu, kobieta przyjęła drugiego pokonanego, z którym przywitała się, z szacunkiem pochylając głowę.  
Powiedz mi, dobry rycerzu - na ile sam wyceniłbyś swoje dobra, ser? - Zapytała, przyglądając się jego zbroi. Tak, nie ulegało raczej wątpliwości, iż był to dobrze zadbany pancerz. Na nim również nie chciała żerować, jednak chciała uzbierać sobie chociaż tyle pieniędzy, żeby wypadku ewentualnej porażki w kolejnych rundach nie wyjść ze stratami. No i byłoby miło kupić sobie wreszcie jakiś porządny namiot...
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Rhaegar Vaelaros Czw Kwi 02, 2020 4:55 pm

Mężczyzna nie chciał się zgodzić na pierwotną propozycję Rhaegara, sugerując, że jego koń jest nic niewarty. Po krótkiej dyskusji i targowaniu się Rhaegar zgodził się odsprzedać go za sześć i pół monety, niedobrze by było, gdyby rycerz jego pokroju nie miał na czym jeździć.
Gdy w końcu Vaelaros porozumiał się z lordem, a ten okazał się chętny do udzielenia pożyczki, Valyrianin niesamowicie się ucieszył, aż było widać to na jego mlecznej twarzy, w postaci szerokiego uśmiechu.
- Myślałem, że w Westeros jest taniej i zabrałem tylko piętnaście złotych monet w srebrze, z czego wydałem na konia dziesięć, żeby zdążyć na ten wytrawny turniej. - połechtał jego ego. - Chciałbym więc prosić o pięćdziesiąt rączek? Tak to się chyba w tym kraju mówi, tak? Nie! To były dłonie. Przepraszam bardzo. - poprawił się od razu, gdy sobie przypomniał. - Bo chciałbym mieć jeszcze pieniądze na dalszą podróż. Procent jak najbardziej mi pasuje. - przyznał, a jeśli nie było dalszego problemu negocjacją wysokości pożyczki, Rhaegar udał się więc do zarządcy, gdzie spisali umowę i na której podpisał się swoim imieniem i nazwiskiem, poprosił o podobną umowę w dwóch kopiach. Korzystając z papieru i inkaustu, napisał jeszcze list z prośbą do kuzynki o uregulowanie jego długu i przy okazji opowiedział o swoich przygodach, jakie zdążył doświadczyć w Westeros, kazał pozdrowić całą rodzinę. Jeśli lord udostępnił swojego sługę, ten przekazał mu oba dokumenty i posłał w świat, jeśli taki się nie pojawił, Rhaegar obiecał, że znajdzie posłańca w Starym Mieście, który dalej zawiezie dokumenty.
Mając już pieniądze, Rhaegar wrócił do namiotu Rickarda, kładąc mu mieszek z pięćdziesięcioma pięcioma złotymi monetami, w srebrze i złocie.
- Jest cała suma. - oznajmił zwięźle.
Rhaegar Vaelaros
Rhaegar Vaelaros

Liczba postów : 89
Data dołączenia : 19/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Mistrz Gry Czw Kwi 02, 2020 7:48 pm

- Dziękuję, ser - ukłonił się i nerwowo sięgnął do sakiewki. Za radą rycerza wyciągnął z niej garść srebrników, nie więcej raczej niż dwadzieścia, i resztę podał Cithrii. - Naprawdę, życie mi ratujecie! Powinno być koło ośmiu dłoni; to znaczy ich równowartość. Będę pamiętał na przyszłość, na pewno. Rozumie ser, to mój pierwszy turniej, i to nie taki duży, liczyłem że wygram pierwszą walkę, to potem jakoś to będzie. No nic, dziękuję. - Uśmiechnął się, ukłonił jeszcze i odszedł w pośpiechu.
Drugi z petentów zawahał się przez chwilę, ale po chwili odpowiedział:
- Sprzęt trochę stary, ale zawsze o niego dbałem. Myślę, że tak za trzydzieści pięć, ehm... może trzydzieści cztery dłonie to to bez problemu go sprzedasz, ser. W sensie zbroję i konia, razem.


- No, powiedzmy - skwitował wspomnienie o dobrej walce; niepewny czy Rickard chce być miły, czy jednak się z niego nie naigrywa. Kufel jednak przyjął, chętnie wychylił go i podziękował za zejście z ceny. Od razu też wyciągnął z sakiewki pieniądze, odliczył dwadzieścia pięć dłoni i w końcu zabrał ze sobą konia z ekwipunkiem.


- Dłonie, tak - potwierdził lord. - Może być pięćdziesiąt, parę złotych w te czy tamte to żadna różnica - stwierdził i zaśmiał się.
Szybko okazało się także, że lord gotów jest udostępnić swojego posłańca - pod warunkiem tylko, że Rhaegar zapłaci za jego wysłanie, podróż i pobyt.


Matka na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Rickard Tarth Czw Kwi 02, 2020 7:58 pm

No nie, tej walki nie wspominał jako porządnej. Rickard miał na myśli tak ogólnie, że za walki, turniej i tak dalej. Tego już jednak nie tłumaczył. Przeliczył sobie pieniążki, sprawdził, czy toś po bokach nie pociął za bardzo i tyle tego było.

- Wybornie. - Rzucił. Wysypał pieniądze ze sakiewki i przeliczył je, tłumacząc uprzednio, że tak trza. Że wszystko się zgadzało, to oddał dobytek obcokrajowca wraz z koniem i rzucił mu jeszcze, że życzy więcej powodzenia w przyszłych zmaganiach.

Gotowy. Do. Walki.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Cithria Czw Kwi 02, 2020 9:16 pm

Dajcie w takim wypadku 30 za wszystko, jeżeli pragniecie je odzyskać - powiedziała luźnym tonem. Wyglądało na to, że stratna już nie będzie. Nawet pomimo dość małej kwoty wyciągniętej z pierwszego przeciwnika. Oraz oczywiście biorąc pod uwagę to, jak szczodra była dla swoich pokonanych rywali. — 30 i moje toast za mnie, kiedy następnym razem będziesz miał dobrą okazję do napitku, ser.
Po tych słowach, jeżeli rycerzowi pasowała jej oferta, tak jak za pierwszym razem oddała mu jego rzeczy oraz przyjęła od niego pieniądze. Jeżeli jednak do porozumienia nie doszło, Cithria poszukała Luka i zleciła mu poszukanie jakiegoś handlarza, który byłby chętny wykupić od nich konia oraz zbroję w rozsądnej cenie. Sama natomiast udała się do miejsca, gdzie rano się obudziła, pragnąc odpocząć chociaż na chwilę przed swoją kolejną walką. Której notabene nie mogła się doczekać. Jakiś nieznany jej zmysł podpowiadał jej, że Mern Wysoki będzie ciężkim przeciwnikiem, jednak jeżeli zdoła go pokonać, to jej szanse na wygraną gwałtownie wzrosną.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty .

Pisanie  Leyton Osgrey Pią Kwi 03, 2020 2:36 pm

Słysząc jego wyliczenia o mało nie zbladł. - Siedemdziesiąt?! - odwrócił się od niego i podniósł głowę jakby to miało coś pomóc. Liczył, próbował zbudować w myślach jakąś sensowną ofertę i nic z tego nie wychodziło. Musiał się kilka razy zastanowić na ile może sobie pozwolić. Siedemdziesiąt to było zdecydowanie za dużo dla niego. Przy sobie miał dwadzieścia złotych monet a od ojca nie miał zamiaru wyciągać fortuny. - Ged mógłby mi pożyczyć z 10... ale i tak trzeba będzie jeszcze pożyczyć od ojca... - próbował kalkulować w głowie. Wiedział, że nie może się dać sprowokować temu durniowi. Wypuścił głośno powietrze z ust i zwrócił się do niego - Dam ci teraz dwadzieścia. Chcesz za hełm 10, dostaniesz maksymalnie 2, zbroja nie jest tyle warta a koń... koń to maksymalnie 5. - powiedział stanowczo. Wyciągnął swoją sakiewkę i odliczył 20 złotych monet i postawił na stolik. - Dołożę 10 jeśli tylko przyjedziesz po nie do Zimnej Fosy. Zbroję, hełm i konia biorę ze sobą. - zakończył stawiając ostatnią monetę. Liczył, że to zaakceptuje, nie chciało mu się już przebywać w tym miejscu i jak najmniej chciał mieć do czynienia z nim. Najchętniej obiłby mu ten uśmiechający się szyderczo ryj.
Leyton Osgrey
Leyton Osgrey

Liczba postów : 28
Data dołączenia : 15/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Mistrz Gry Pią Kwi 03, 2020 10:15 pm

- Dziękuję ser, bardzo miło z Twojej strony - odpowiedział Cithrii rycerz, skinąwszy głową. - W takim razie czym prędzej pędzę do jakiejś karczmy, żeby zdążyć przed kolejną walką - zaśmiał się. Ukłonił się raz jeszcze, wziął swoje lejce i odszedł.


- Haha, chcesz się negocjować? - Zaśmiał się Redflowers i nalał dwa kielichy wina. - Chcesz wina? -  Wyciągnął w stronę Leytona i wylał cały na ziemię. - Oj, wylał mi się. No trudno, heh! Leyton, myślę, że masz problemy ze słuchem. Nie pytałem ile chcesz dać. Płacisz albo zbroja i koń są moje. Twoje zdrowie! - Uniósł swój kielich w stronę Leytona i opróżnił go. - Albo wiesz co? Znaj moją łaskę. Za hełm starczy mi pięć, ale reszta bez zmian. I nie będę brał od Ciebie żadnych papierków, płacisz teraz albo mogę Ci przetrzymać do Hornhill, to od razu za dwa razy zapłacisz, hehe.


Matka na Górze
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Lucas Osgrey Pią Kwi 03, 2020 10:55 pm

Lucas obserwował Cithrię rozmawiającą ze swoimi przeciwnikami w sprawie okupu. Znajdowała się na skraju pola turniejowego, więc musiał trzymać się od niej w sporej odległości, jeśli nadal chciał pozostać niezauważony. Kątem oka obserwował też brata, który najpierw zniknął w jednym namiocie, pozwalając Luke'owi przemieścić się spory kawałek w stronę rzeki bez ryzyka. Zaraz jednak wynurzył się z niego, by przejść do kolejnego. Zapewne też musiał dogadać się w sprawie konia i zbroi. Luke mógł mieć tylko nadzieję, że Leyton miał przy sobie odpowiednią ilość pieniędzy. Sam niestety nie mógł mu za bardzo pomóc, jego własna sakiewka też nie była za ciężka.
Lucas tak się o tym zamyślił, wpatrując się w namiot, w którym zniknął Leyton, że nim się ocknął, przegapił moment, w którym Cithria skończyła rozmawiać i skierowała się w drogę do ich "obozu" nad rzeką.
Osgrey zaklął pod nosem, ruszając za nią. Nie miał szans dotrzeć przed nią na miejsce, więc dowie się, że przyszedł na pole turniejowe.
Ach, ten Leyton! Że też zawsze musi mu w czymś przeszkodzić!
Kiedy tylko Lucas znalazł się poza polem, przyspieszył do prawie biegu, jednak nie zmieniło to faktu, że do obozu dotarł po Cithrii.
— Heeeeeej... — zmieszany uśmiechnął się do niej niewinnie. — Świetna walka! Nie mieli z tobą szans! — zaczął z innej beczki, nim ta zdążyła nabrać choćby powietrza, by zwrócić mu uwagę. — Jak gruchnął o ziemię, to myślałem, że już nie wstanie. Chcesz coś zjeść? Gorąco się zrobiło, odpocznij.
Lucas Osgrey
Lucas Osgrey

Liczba postów : 71
Data dołączenia : 15/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Cithria Pią Kwi 03, 2020 11:11 pm

Obecność Luka na turnieju niespecjalnie ją zdziwiła. Szczerze powiedziawszy, to od samego początku była w zasadzie pewna, że chłopak nie będzie siedział na tyłku przez kilka godzin, kiedy ona walczyła. Mimo zmarszczyła groźnie brwi na jego widok, jakby chcąc mu dać znać bez słów, że mógł jej chociaż o tym wspomnieć.
Okaż trochę szacunku pokonanym - poleciła mu, zdejmując hełm kiedy uznała, że są już wystarczająco oddaleni od ludzi. Westchnęła ciężko, pozbywając się wreszcie pancerza z głowy. — Najpierw walczyłam z niewiele starszym od ciebie chłopakiem, który spisał się zaskakująco dobrze mimo braku doświadczenia. A drugi rycerz przy jednej z szarż niemalże mnie wysadził. Miałam sporo szczęścia.
Nie było to do końca prawdą. No, przynajmniej w tym drugim przypadku. Cithria nawet przez moment nie znalazła się w sytuacji, w której kopia jej rywala stanowiła dla niej realne zagrożenie. Mimo to jednak czuła, że jej obowiązkiem jest wpajanie szacunku w tego niepokornego gówniarza.
I nie martw się, woda z rzeki i kilka minut w cieniu mi wystarczą do szczęścia. Jeżeli wysadzę z siodła Ser Mern'a, to będziemy chyba w stanie kupić ci pancerz. Może w Horn Hill będzie też turniej dla giermków. Chciałbyś się spróbować z rówieśnikami?
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Lucas Osgrey Pią Kwi 03, 2020 11:40 pm

Lucas przywdział jeszcze bardziej niewinną minkę, kiedy Cithria zaczęła dawać mu reprymendę. Lazurowe oczy chłopaka wpatrywały się w jej twarz z błagalnym szczenięcym wyrazem. No jakże można było gniewać się na tego dzieciaka, no jak? Nie da się.
— Szczęście zagrało tu niewielką rolę. Dobrze wiesz, że to przede wszystkim twoje umiejętności zapewniły ci wygraną. W niczym nie ubliża to tym dwóm zacnym rycerzom, po prostu byłaś lepsza. — Lucas wzruszył lekko ramionami, przekazując jej, że nie był to brak szacunku, a zwyczajne stwierdzenie faktu.
Kiedy kobieta wspomniała o wodzie, Osgrey od razu chwycił za manierkę, by podejść do brzegu i ją napełnić. Jednak zanim zrobił krok w tamtą stronę, zatrzymał się gwałtownie i manierka prawie wypadła mu z ręki. Na szczęście dzięki w miarę dobremu refleksowi udało mu się ją pochwycić jeszcze nim uderzyła na ziemię.
Wyprostował się, wlepiając w kobietę szeroko otwarte w szczerym zadziwieniu oczy.
— Chcesz mi kupić pancerz? — powtórzył za nią z niedowierzaniem. Minęły kolejne sekundy, nim nagle pokręcił gwałtownie głową, w końcu wychodząc z tego krótkiego szoku. — To... to wspaniałe, naprawdę... Ba, nie śmiałem nawet marzyć o takim geście z twojej strony... Ale nie mógłbym tego przyjąć, nawet jeśli bardzo bym chciał. To twoje pieniądze, a pancerz nie kosztuje groszy. Nie powinnaś ich na mnie wydawać, czeka cię zaraz kolejny turniej i musisz mieć oszczędności w razie przegranej, sama wiesz. Nie, absolutnie nie mogę się zgodzić — stwierdził, ponownie kręcąc głową dla wzmocnienia swojego protestu.
Nie mógł po prostu uwierzyć w tę kobietę. Przygarnęła go, zgodziła się go nawet trenować, a teraz chciała wydawać pieniądze na pancerz dla niego...
Takie okazy nie chodzą ot tak po prostu po ziemi. Sami Siedmiu musieli ją zesłać. Pytanie tylko, czym sobie zasłużyłem...
Chłopak zasępił się nagle, co było dla Cithrii w zasadzie zupełnie nowym widokiem. Ze spuszczoną głową podszedł do brzegu, by nachylić się nad wodą i napełnić manierkę, o której w końcu sobie przypomniał.
Pancerz! Oszalała! A może to ja oszalałem...?
Lucas Osgrey
Lucas Osgrey

Liczba postów : 71
Data dołączenia : 15/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Cithria Pią Kwi 03, 2020 11:59 pm

Potrzebujesz takowego, jeżeli chcesz realnie się rozwijać w kierunku walki - stwierdziła racjonalnie, wzruszając ramionami. — Walka mieczem jest ważna, jednak musisz wypracować sobie odporność na zmęczenie. Zbroja jest ciężka, musisz się przyzwyczajać. Złośliwi pewnie by nawet powiedzieli, że przy twoich gabarytach już na to za późno.
Przerwała jednak swoje tłumaczenia, docierając wreszcie do rzeki, z której zaczerpnęła wody w dłonie. Uśmiechnęła się sama do siebie, unosząc spojrzenie na słońce nad nimi. Miała sporo szczęścia, że nie grzało tak, jak kilka dni temu, kiedy w towarzystwie handlarza zmierzali w stronę Honeyholt. Gdyby byłoby inaczej, pod koniec dnia zapewne ugotowałaby się całkowicie.
Przerwała jednak te myśli, spoglądając w bok, na niespodziewanie zasępionego Luka. Zmarszczyła brwi. Nie przypominała sobie, żeby w ciągu tych chyba trzech tygodni wspólnej podróży widziała go w takim stanie. Na jego twarzy coś takiego wyglądało niemalże jak choroba. I to zapewne zakaźna.
Wszystko w porządku, Luke? - Zapytała, przyglądając mu się. — Wyglądasz, jakby ci baba przed momentem odmówiła pójścia na siano. I jeżeli to prawda, to uprzedzam cię, nie chcę wiedzieć szczegółów.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Lucas Osgrey Sob Kwi 04, 2020 12:49 am

Lucas słuchał jej słów w ciszy, napełniając manierkę. Słysząc kolejną już uwagę, o swojej zbyt chudej sylwetce, skrzywił się nawet lekko, ale nie skomentował tego w żaden sposób. Obserwował cały czas wodę wypełniającą naczynię, jakby było to zajęcie wymagające nie wiadomo jakiego skupienia. Zanim jednak zdążył z nią do Cithrii wrócić, kobieta już kucała obok niego, by napić się prosto z rzeki. Chłopak westchnął cicho i zakręciwszy pojemnik, wsunął go do kieszeni. Przyda się więc na później.
Pochylił się bliżej ku wodzie, samemu nabierając ją w dłonie, by przetrzeć twarz i trochę ją ochłodzić. Słońce, mimo że nie tak silne, jak przez ostatnie dni, dawało się jednak we znaki po kilku godzinach od wyjścia z cienia. Na nic to się jednak chłopakowi nie zdało, bo kiedy usłyszał kolejne słowa Cithrii, zaczerwienił się cały, aż do same czubki uszu. Zasępienie w ułamku sekundy zastąpiło żywe zażenowanie i mogła to widzieć wyraźnie, bo natychmiast odwrócił głowę w jej stronę, spoglądając na nią niemal ze strachem w lazurowych oczach.
— Ależ skąd! — Prawie się zachłysnął przy swoim twardym proteście. Przez jego głos przebijała się nawet nuta oburzenia. — Nigdy bym nie pomyślał, żeby tak po prostu... Tak się nie traktuje kobiet! — zaprzeczył solennie. Był szczerze zawstydzony, że Cithria mogła coś takiego o nim pomyśleć, nawet jeśli kobieta zapewne powiedziała to jedynie w żartach. Po prostu nie chciał, by tak o nim myślała. Nawet jeśli dla niej nie było to nic wielkiego, kłóciło się to z moralnymi zasadami Luke'a. Nie tak został wychowany. I niestety marne trzy tygodnie to za mało, by wyplenić z zachowania czy sposobu myślenia pewne nawyki i schematy. Był szlachetnie wychowanym, porządnym młodzieńcem i chyba język by mu usechł, gdyby zaczął wygadywać takie rzeczy. Nie mówiąc już o ich czynieniu. Cóż, pod wieloma względami był jeszcze tylko dzieciakiem.
Lucas Osgrey
Lucas Osgrey

Liczba postów : 71
Data dołączenia : 15/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Cithria Sob Kwi 04, 2020 11:37 am

Kobieta usiadła na ziemi, opierając się plecami o drzewo za nią, które dawało jej przyjemny cień, dzięki czemu słońce nie było jej straszne nawet w zbroi. Poprawiając pancerną rękawicę, Cithria przyglądała się badawczo chłopakowi.
To dobrze. Będziesz mniejsze kłopoty sprawiał w wsiach. Ale nadal dobrze by było, gdybyś z łaski swojej powiedział co ci po głowie chodzi, żeś taki niewyraźny, jakbyś miał nad głową własną burzową chmurę. Stało się co?
Te pytania oczywiście kierowała w jego stronę dla jego własnego dobra. W końcu wiedziała, że życie giermka, szczególnie nisko urodzonego (lub nie będącego chłopcem) bywało ciężkie, szczególnie w kontakcie z innymi giermkami. Może jakiś gówniarz naśmiewał się z niskiego urodzenia Luka? Lub coś w ten deseń. Wydało się jej to dość prawdopodobne, szczególnie biorąc pod uwagę, że ten poszedł oglądać zmagania.
Jeżeli chcesz współpracować, to polecam ci to zrobić szybko, bo zaraz pewniakiem będę musiała się zbierać. Przerwa raczej długo trwać nie będzie, gospodarz pewnie będzie chciał skorzystać z dobrej pogody i zakończyć wszystko dzisiaj.
Cithria
Cithria

Liczba postów : 121
Data dołączenia : 14/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty .

Pisanie  Leyton Osgrey Sob Kwi 04, 2020 3:28 pm

Leyton przez chwilę nie wiedział co powiedzieć słysząc jak jego rozmówca proponuje mu wino. Szybko jednak sprawił, że młodemu lwu z Zimnej Fosy odechciało się być w jakikolwiek sposób miłym. Wysłuchał jego słów i miał ochotę go uderzyć. Ledwie się powstrzymał i jego ręka zamiast trafić w twarz powędrowała w kierunku monet. Starannie odliczył 5 monet i schował do swojej sakiewki. - Piętnaście za konia i hełm. Zbroję może sobie wsadzić w tą swoją tłustą dupę. Bywaj Redflowers, niech ci ktoś obije w końcu ten głupi ryj. Obyś w następnej rundzie przegrał. - Powiedział Leyton w gniewie. Nie mógł sobie pozwolić na taki wydatek, a na pewno na oddanie swojej ukochanej Arweny. Wrócił do swojego namiotu i rozkazał swoim ludziom odnieść zbroję do Redflowersa. Gdy tamci poszli nalał sobie wina. Z tych emocji zapomniał zupełnie jak bolą go gnaty. Na szczęście nie czekał długo na maestra i oddał się jego zdolnością medycznym. Po wypiciu makowego mleka ubrał się w swój czarny wams z naszytym herbem na piersi i wyruszył na trybuny by zasiąść blisko organizatora. Obserwując dalsze walki miał wielki żal do siebie i nie miał ochoty z nikim gadać.
Leyton Osgrey
Leyton Osgrey

Liczba postów : 28
Data dołączenia : 15/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Lucas Osgrey Sob Kwi 04, 2020 4:49 pm

Lucas westchnął przeciągle, zrozumiawszy, że Cithria będzie ciągnąć temat dopóty, dopóki nie wyjawi jej powodu swojego nagłego spadku nastroju. Nawet jej się nie dziwił, przecież każdy normalny chłopak w jego wieku, a zwłaszcza taki niżej urodzony, powinien się ucieszyć z prezentu, jaki chciała sprawić mu Cithria. Ba, powinien skakać z radości. Lucas był jednak Lucasem. Nie umiał tak po prostu się cieszyć, bo z tyłu głowy pukały do niego wyrzuty sumienia. Gdyby nie uciekł z Zimnej Fosy, miałby złoto na najlepszą zbroję, a nawet i na pięć. Nawet gdyby ojciec kręcił na to nosem, w końcu namówiłby Geda czy Leytona. Ale mu zachciało się przygód i udawania prostego wieśniaczka, więc teraz Cithria czuła się w jakiś sposób za niego odpowiedzialna, a to najwidoczniej skutkowało też poczuciem odpowiedzialności za jego odpowiednie przygotowanie do walk. Dotąd mu to nie przeszkadzało, wręcz ubóstwiał ją za to, że mógł z nią podróżować i uczuć się pod jej skrzydłami. Ale dziś po raz pierwszy od tych trzech tygodni poczuł się jak zwykły pasożyt. Nie chciał jej naciągać.
Osgrey usiadł na ziemi, zwrócony przodem do kobiety. Nie uciekał już od niej wzrokiem.
— To nie tak, że ja nie chcę tej zbroi, bo bardzo chcę — zaczął poważnie, tonem jakby się przed nią usprawiedliwiał za jakąś głupotę. — I jestem cholernie ci wdzięczny za to, że chcesz mi ją sprawić, nawet nie wiesz jak. Ale... Jak mówiłem, to nie są grosze. Źle bym się czuł, gdybym przyjął taki prezent. I tak już dużo dla mnie robisz, mimo że wcale nie musisz. Znosisz moje towarzystwo, mimo że jestem dla ciebie tylko obcym dzieciakiem, który się przypałętał, trenujesz mnie, a teraz jeszcze to... Po prostu czuję, że to będzie za wiele — wyjaśnił, mając nadzieję, że ta zrozumie go choć trochę.
Zamyślił się na dłuższą chwilę, starając się wymyślić jakieś rozwiązanie. Wiedział, że sam nie miał przy sobie odpowiedniej liczby monet, by zakupić potrzebne części pancerza. Nie miał też pojęcia, w jaki sposób mógłby szybko zarobić takie pieniądze. W końcu nigdy wcześniej nie musiał na siebie pracować.
W końcu westchnął ponownie, jeszcze ciężej, dochodząc do jedynego sensownego wniosku. Będzie musiał jednak spotkać się dziś z Leytonem. Tylko on będzie mógł mu teraz pomóc.
Wstał na proste nogi, stając przed Cithrią siedzącą przy drzewie.
— Wiem też jednak, że masz rację — pancerz jest niezbędny, bym mógł się odpowiednio przygotować do jakiejkolwiek walki w przyszłości. Może nawet do wzięcia udziału w turnieju. Chcę się dalej uczyć, dlatego... — zawahał się na moment. — Dlatego zgodzę się na ten... prezent. Ale tylko i wyłącznie pod warunkiem, że kiedyś oddam ci te pieniądze. Jak najszybciej będzie się dało. Coś wymyślę, zarobię — obiecał jej, patrząc jej prosto w oczy, a jego własne miały przy tym tak przepraszający wyraz, że mogło się człowiekowi aż przykro chłopaka zrobić.
Lucas Osgrey
Lucas Osgrey

Liczba postów : 71
Data dołączenia : 15/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Mistrz Gry Sob Kwi 04, 2020 6:55 pm

Przerwa obiadowa dobiegła końca i zmagający się w turnieju mogli powrócić do kolejnej rundy. W przerwie słudzy lorda Beesbury’ego uprzątnęli miejsce rozgrywek, gawiedź pojadła i popiła, a teraz żądną był dalszych rozrywek. Toteż herold zawezwał wszystkich, by powrócili na trybuny, a następnie ogłosił, że zmierzy się najpierw sir Rickard z sir Jamiem.

Był to pojedynek zaciekły i wyrównany. Tarth trafił najpierw w napierśnik przeciwnika, co ponowił w następnym podjeździe. Wszystkim więc zdawało się, że walka jest już wygrana. Później jednak przez kilka rund tylko kruszyli kopie na swoich tarczach, utrzymując status quo. W końcu jednak Jamie trafił w hełm Rickarda, wyrównując w punktacji i znów obaj mieli równe szanse na zwycięstwo, co zdecydowanie podniosło emocje. Jednak już w następnym podjeździe Rickard pokazał, kto jest lepszym rycerzem, wygrywając walkę.
Druga walka była krótsza, acz nie mniej emocjonująca. Wysoki niczym dać sir Mern był pewnym swego zwycięstwa, podobnie jak duża część gawiedzi, stawiając właśnie na niego. Wystarczyły jednak już trzy rundy, by Mern przegrał niespodziewanie z Radosnym Rycerzem. Tłum był zszokowany tym obrotem spraw. Żołnierze Beesburych byli jednak w pogotowiu, nie doszło więc do żadnych większych incydentów, acz słychać było głośne oburzenie tych, którzy stracili na zakładach większe sumy.
Trzeci pojedynek tej rundy był równie wyrównany jak pierwszy. Ani ser Robert ani Hector z Ashford nie mógł wyjść na prowadzenie. Obaj skutecznie unikali kopii przeciwnika, jednak brakowało im skuteczności w trafianiu. W końcu jednak Hector popełnił jeden błąd, wynik został otworzony, a chwilę później zamknięty, gdy zwycięstwo przypadło ser Robertowi.
Ostatnia walka była chyba najmniej interesująca, gdyż Redflowers szybko pokonał Garnera. Nie było w tym większego zaskoczenia, może tylko to, że wygrał tak szybko. Nie wysadził jednak przeciwnika z konia, a zwyczajnie trafiał swą kopią w zbroję i hełm przeciwnika z zabójczą skutecznością.


Wygranym dano krótką chwilę na odświeżenie się i przejrzenie ekwipunku, by następnie przejść do półfinału. Ten miał się odbyć jeszcze tego dnia, zostawiając wyłącznie finał na następny dzień.
W pierwszym pojedynku półfinałowym stanęli naprzeciwko siebie sir Richard i Radosny Rycerz. Oboje nacierali na siebie z wielką siłą i pasją, krusząc kopie na tarczach przeciwników. Nikt jednak nie zarzucał im braku skuteczności, winszowano im raczej skuteczną obronę. Padały co prawda pojedyncze w napierśniki, jednak ciężko było określić, kto zwycięży. Ostateczni przypadło na Radosnego Rycerza, który trafił w hełm przeciwnika. Tarth nie dostał się tym samym do finału.
Druga walka półfinałowa rozpoczęła się bardzo podobnie, acz jej zakończenie było zupełnie inne. Redflowers rozpędził konia do granic możliwości, zupełnie jak w jego pierwszej walce i uderzył w Roberta z pełnym impetem, wysadzając go tym samym z konia. Tłum zamieniał aż z wrażenia, w końcu udało mu się to drugi raz tego dnia. Szybko więc zaczęto obstawiać go na faworyta, choć Radosny Rycerz wciąż mógł zostać czarnym koniem tego turnieju.
Zwycięzca miał być wyłoniony jednak dopiero następnego dnia. Tego wieczoru był czas na świętowanie!
Oczywiście, jedni mieli za co świętować, inni nie. Rickard, Jamie, Robert, Hector, Mern i Mathis zostali pozbawieni swych ekwipunków. Rickard wygrał jednak ten Jamiego, podobnie jak Robert ten Hectora.
Radosny Rycerz i Redflowers mieli za to prawdziwy powód do świętowania. Niezależnie od wyniku finału i tak z pewnością wrócą z tego turnieju

Rozgrywki:

Kowal
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9616
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Rickard Tarth Sob Kwi 04, 2020 7:50 pm

No cóż, raz się wygrywa a innym razem przegrywa. Nawet jeśli umiejętności są mniej więcej równe, w końcu wyłoni się zwycięzca. Jeśli tylko był w stanie, to pogratulował zwycięstwa swojemu rywalowi. To była dobra walka.

Tak czy siak... Nakazał, by konia wyczesano i przygotowano. Rynsztunek takoż kazał wyszykować, aby ładnie się prezentował. Nie należał do ludzi specjalnie cierpliwych, więc gdy tylko wszystko było gotowe, zgarnął mieszek i ruszył szukać Radosnego Rycerza. Z miejsca pytał, ile ów chce za jego rynsztunek.
Jeśli zaś chodzi o jego kompana, to cóż... Póki co dał kwestii spokój. W końcu nie zamierzali się rozstawać a jego kompan potrzebował i konia, i rynsztunku by być przydatnym w podróży.
Rickard Tarth
Rickard Tarth

Liczba postów : 390
Data dołączenia : 10/03/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Honeyholt - Page 2 Empty Re: Przedpola Honeyholt

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach