Sala Narad Magistrów

Magistrzy mieli pełne ręce roboty w związku z niedawno zakończoną wojną i piratami na Stopniach, znaleźli jednak odrobinę czasu by zebrać się wspólnie i wysłuchać wnuczki jednego z nich, tak bardzo zachwalanej podczas prywatnych posiedzeń i bankietów. Postanowili dać jej szansę.
Nie dało się ukryć że zrobiła na sobie bardzo dobre wrażenie, na początku grzecznie podziękowała, a jej słowa były przepełnione determinacją i dobrze było słychać że dziewczyna wiedziała o czym mówi. Wszyscy wysłuchali jej w spokoju i wyraźnie było widać ze wielu możnych zgadza się z jej słowami. W końcu dziewczę zakończyło swój wywód, a na sali rozległy się pomruki, jednak były one zachowane w pozytywnym tonie, w końcu po paru chwilach odezwał się najbardziej szanowany na sali magister.
- Sierro, twoje słowa przepełnione są wielką mądrością i każdy z tu obecnych nie omieszka przyznać Ci racji w tej kwestii, zwiększenie obronności naszego miasta musi zostać natychmiastowo zarządzone. - oznajmił i wymienił skinienia głowy z innymi mężczyznami, wtem dziewczę zaczęło wymieniać pomysły jak można tego dokonać, a choć z początku nie spodobało się to lwiej części magistrów, to po paru chwilach przekonani jej słowami zmieniali swoje zdania i powoli zaczęli się zgadzać również z tą kwestią. Tym razem też musiała trochę zaczekać na odpowiedź, z racji zawziętych rozmów między władcami, ale na sam koniec z uśmiechem przyznali że jej pomysły są mądre i również zostaną wprowadzone, jeśli Shierra nie miała już żadnych formalnych spraw do załatwienia, ten sam starzec który wcześniej przemawiał zaprosił ją na kolację w której brać będzie udział każdy obecny na sali, poza strażnikami.

Gdy Shiera zapytała magitrów o to czy chcą skorzystać z jej pomocy, jeden z magistrów machnął na to ręką i ziewnął.
- Sami się już tym zajmiemy. - powiedział, nie chcąc dać jej jednoznacznie do wiadomości że prawdopodobnie mają to tego typu spraw bardziej doświadczonych ludzi i jej zadanie kończyło się na tym spotkaniu.
Podczas niewielkiej uczty, większość Magistrów rozmawiało ze sobą o sprawach handlowych czy wydarzeniach na świecie, było też paru starszych zalotników w podobnym wieku co jej dziadek, którzy się do niej ślinili. Wieczór zapowiadał się przyjemnie.

Karł co prawda został dopuszczony przed radę magistrów, ale musiał czekać w kolejce dwa dni. Miał on okazję ujrzeć trzydziestkę ludzi młodych, starych i w sile wielu. Wszyscy bez wyjątku byli bogato odziani co sugerowało wielkie bogactwo ich rodów, ale czegoś innego spodziewać się po radzie magistrów Wolnego Miasta Lys. W trakcie przemowy Hilla tylko niewolnicy ruszali się po komnacie serwując schłodzone owoce i wino.
- Brzmi jak dobry pomysł - rozpoczął jeden z nich, gdy tylko Karł przestał mówić i w mgnieniu oka wszyscy wyrazili zgodę z przedmówcą. Nikt nawet gestem czy mimiką twarzy mu nie zaprzeczył. - A ile by nas kosztowała ta cała żywność, napitek i niewielki żołd? Warto o tym porozmawiać zanim zapadnie ostateczna decyzja - skonkludował, gdy wyrażanie zgody z jego poprzednią wypowiedzią się skończyło.
Dużo bardziej ożywili się na propozycję zorganizowania zabawy w Lys, a na ich twarzach pojawiły się uśmiechy.
- Osobiście mogę dołożyć nawet dwa tysiące, jeśli rzeczywiście wszystko pójdzie na organizowanie festynu - ponownie jako pierwszy zabrał głos ten sam magister i zaraz wszyscy zgodzili się z nim, że również daliby po dwa tysiące.