Sala Rady Magistrów

Mithrûil został wprowadzony do Pałacu Książęcego. Gwardziści, widząc prowadzącego go człowieka, przepuszczali ich dalej. Dotarli do głównego holu, gdzie starszy mężczyzna nagle stanął i dał sygnał dowódcy Mørknië, by uczynił to samo. Po chwili pojawił się dowódca straży zamkowej. Wzdrygnął się na widok przybysza z Asshai, ale dał mu znak ręką, by podążył za nim.
- Oczekują już na Pana.
Poprowadził ich jeszcze dwoma korytarzami, nim dotarli do przestronnego pomieszczenia. Znajdował się w nim obszerny, długi stół, przy którym zasiadało kilkunastu bogato ubranych mieszczan, kupców i kapłanów.
- Doszły nas wieści o Twoim przybyciu. Z jaką sprawą do nas przybywasz? - spytał się jeden z nich, siedzący gdzieś pośrodku. Był lepiej ubrany, a po autorytecie jakim inni go darzyli, Mithrûil mógł ocenić, że to jeden z lorathiańskich książąt. Mężczyzna mówił charakterystycznie, lorathiańskim akcentem i urywając co chwila, gdy musiał się zastanowić. - W szczególności chciałbym poznać... aspekt finansowy Twojej propozycji. - dodał.

Armia Ibbeńczyków jaka stanęła pod murami Lorath wielce martwiła magistrów. Nikt raczej nie byłby rad z takiej wizyty, jednak w tym wypadku nie była to nawet zwykła siła... Kompanią ich "gości" dowodził wojownik, który zasłynął ostatnimi czasy na Morzu Dreszczy - Thogg, Demon z Morosh, Zguba Omberczyków! Nie był to ktoś, kogo władcy Wolnego Miasta mogli łatwo zlekceważyć...