Przedpola Starfish Harbor

Oddziały lorda Blacktyde'a zeszły na ląd i zaczęły rozpakowywać cały sprzęt. Wystawiono w tym czasie czujki i przygotowano się na możliwy atak ludzi z Arbor, jednak żaden nie nastąpił. Wkrótce katapulty były zmontowane, rozpoczął się ostrzał miasteczka. Kamienny mur okalający Starfish Harbor trzymał się dzielnie, jednak liczba sprowadzonych przez Żelaznych Ludzi machin mogła z pewnością zrekompensować jakość umocnień przystani. W kolejnej nocy po lądowaniu w murach osady Arborczyków powstała pierwsza wyrwa. Blacktyde nie dał jednak rozkazu by atakować, nie chcąc pchać swoich ludzi w jeden łatwy do obrony punkt. Wolał otworzyć więcej przejść by spokojnie zalać wroga przewagą liczebną. Z tego co wiedział miasteczko nie miało co liczyć na wsparcie i zdane było na jego łaskę.

Po kolejnych trzech dniach nieustannego ostrzału katapulty lorda Blacktyde'a utworzyły w końcu kolejne sześć wyrw w murku otaczającym Starfish Harbor. Teraz dowódca uznał, że mogą nacierać. Salwa strzał runęła na miasteczko, wojownicy z wysp ruszyli naprzód, unosząc nad głowy tarcz. Z murów odpowiedzieli strzelcy z Arbor, jednak na niewiele zdały się ich starania. We wszystkie wyłomy uderzyły oddziały najeźdźców, a podzielone siły straży nie były w stanie skutecznie się bronić... Wkrótce Żelaźni Ludzie przebili się przez wyrwy i wlali do miasteczka, gdzie ostatnie siły obrońców zostały pokonane. Starfish Harbor wpadło w ręce najeźdźcy.