Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wybrzeża Kamyka

Go down

Wybrzeża Kamyka Empty Wybrzeża Kamyka

Pisanie  Mistrz Gry Czw Wrz 22, 2022 3:08 pm

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wybrzeża Kamyka Empty Re: Wybrzeża Kamyka

Pisanie  Mistrz Gry Sro Paź 12, 2022 11:14 am

18/10/7PP

Oto nadeszła noc ognia i topora! Dzielni mieszkańcy Kamyka - prawie tak dzielni jak mężni Sutczanie - gotowi byli od długiego czasu na napaść, jednak spodziewali się agresji innego rodzaju. Myśleli, że z południa i wschodu nadpłyną drakkary wiozące rozwrzeszczanych Andalów, a nie, iż z północy opadną na nich statki pełne brutalnych Dzikich. Ten niespodziewany element nie zapewnił jednak najeźdźcom elementu zaskoczenia. Kamyczanie mieli bystre oczy i prędko wypatrzyli licznego wroga, nawet w prawie bezksiężycową noc. Dało to im czas na przygotowanie się...

Matki łapały dzieci, ojcowie łapali dobytek i rodziny uciekały wgłąb wyspy. Ku kryjówkom, które szykowali już na nadejście fanatyków Siedmiu. Oczywiście nie wszystko udało się zabrać, a że wróg był liczny i opaść mógł na wybrzeże w wielu miejscach, a także połasił się na krótkie, konne rajdy kawałek głębiej, to trochę łupów w jego kufry wpadło. Odbyło się również kilka potyczek pomiędzy patrolami i posterunkami Kamyczan a Dzikimi grabieżcami. Straty były porównywalne, acz obrońcy dotkliwiej je odczuli. Dzicy bowiem zwycięsko ze starć wyszli, tak więc mogli zabrać swoich rannych. Wrogów natomiast złożyli w ofierze swoim żądnym krwi bogom.

Kiedy zwycięstwo Dzikich było pewne, postanowili zabawić się trochę. Większość ludzi zdołała uciec, więc ich krwawa orgia należeć miała do tych skromnych, ale... Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma, prawda? Skagir tymczasem postanowił spłodzić dziecko, które będzie z pewnością POTĘŻNE, ponieważ zrodzić je miała Matka Gór. Dla tej wojowniczej kobiety było to coś nowego, ponieważ zazwyczaj to ona biła wybranych przez siebie mężczyzn, aby wziąć ich siłą. Teraz jednak jeden sam wykazywał inicjatywę! Oczywiście nie mogła dać się tak po prostu, tak więc ich "grą wstępną" była bezlitosna walka na pięści pośród świętujących Dzikich, z których część zajęta była gwałtem, piciem lub jedzeniem, a reszta z zapałem kibicowała walczącym. Olbrzymka prędko musiała zaakceptować wyższość Skagira, a skoro okazał się na tyle silny żeby tak łatwo ją pokonać, to chętnie wpuściła go między swoje nogi. Wybraniec nigdy nie miał jeszcze tak masywnej i silnej kobiety, a Matka nie była też kimś kto leżałby spokojnie na pleckach i czekał. Gryzła, drapała, krzyczała i machała biodrami jak szalona, spragniona silnego dziecka, które mógł dać jej Skagir. Miała już dziewięć córek, ale ta dziesiąta z pewnością będzie najsilniejsza...



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wybrzeża Kamyka Empty Re: Wybrzeża Kamyka

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lip 14, 2023 2:34 pm

09/01/8PP - 16/01/8PP
po Północy

Prawie trzy księżyce minęły od przelotnego uderzenia floty Skagira na Kamyk, jednak jego mieszkańcy wciąż pozostawali czujni. Ograniczony handel z innymi wyspami i kontynentem powoli, ale w końcu doniósł im o ogromnych problemach z Dzikimi - których sami doświadczyli - natomiast na południu gotowało się ponoć od Andalów. Warto było być czujnym. Szkoda tylko, że czujność ta niewiele im pomogła, kiedy kolejne piętnaście drakkarów pojawiło się na północnym horyzoncie.

Kamyczanie nie dali się zaskoczyć, ale na wiele im się to nie zdało. Wojownicy z wysepki stawili opór, ludzie zaczęli uciekać z wybrzeża, a zamek został szybko poinformowany. Opadający na wyspę Dzicy przeszli przez obrońców niczym rozgrzany nóż wchodzący w masło lub doliniarski lord w altankową dziewoję. Innymi słowy - łatwo. To co nastąpiło później było chaotyczną mieszaniną ognia, wrzasków i krwi. Kto mógł skrył się w zameczku, którego Dzicy nawet nie próbowali atakować, a kto nie mógł próbował się ukryć. Najeźdźcy tymczasem grabili, gwałcili, zabijali, palili i brali w niewolę. Kiedy napełnili swoje ładownie i byli usatysfakcjonowani dosiedli swych łajb i pożeglowali z powrotem ku północy.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wybrzeża Kamyka Empty Re: Wybrzeża Kamyka

Pisanie  Mistrz Gry Pon Paź 16, 2023 7:07 pm

17-24/04/8PP

Po raz kolejny drakkary pełne wygłodniałych Dzikich uderzyły na Kamyk. Nie byli jednak głodni w sensie pustych żołądków, a głodni łupów, które miały zapewnić im przetrwanie podczas kolejnych księżyców. Mała wyspa nie była z początku ich głównym celem, ponieważ kierowali się na terytoria dalej na południu, które były jeszcze nietknięte przez ich topory, a ponoć jeszcze bogatsze niż te dotychczas przez nich najeżdżane, ale okazać się miało, że włości Pryorów zaspokoją ich apetyt.
Ofiara za taki stan rzeczy nie była jednak mała. Zachęceni swoimi sukcesami w walce z Kamyczanami, Dzicy postanowili uderzyć nawet na siedzibę Pryorów. Mały, skromny zamek dzielnie się bronił, ale w końcu uległ. Przez kolejne dni najeźdźcy krążyli po wyspie - mordując, paląc, grabiąc i składając ofiary swoim ponurym bogom.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wybrzeża Kamyka Empty Re: Wybrzeża Kamyka

Pisanie  Mistrz Gry Pon Lis 06, 2023 12:52 am

01/06/8PP - wieczór

Flota Doliny Arrynów połączyła się z ostatnimi swoimi siłami - Siostrzanami - na Kamyku. Tym samym wszyscy w niej obecni zobaczyć mogli tragiczny stan w jakim wyspę pozostawili najeźdźcy - spalone chaty, zadeptane pola, zarżnięte zwierzęta, niepochowani ludzie zalegający przy drogach. Domena rodu Pryorów stała się miejscem z koszmarów. Nie ocalał od zagłady nawet ich skromny zameczek, w którym nie tak dawno lady przyjmowała królową Findis i lorda Watmara podczas ich wyprawy na Sutki.

Rycerzom Doliny pozostało rozłożyć obóz i przegrupować swoje siły. Wkrótce wyruszą wymierzyć sprawiedliwość tym, którzy byli za to wszystkto odpowiedzialni...

- Trzymaj - rzekł lord Coldwater, podchodząc do Waymara i wręczając mu ciepły bukłak z grzanym winem. Wieczory były tu chłodniejsze niż w Dolinie. - Nie mieliśmy okazji zamienić więcej niż kilka słów kiedy dołączyliśmy naprędce do waszej floty, więc może teraz będzie chwila. Słyszałem, że mieliście ciężkie łowy na górali...
Następnie pan na Coldwater streścił nieco z tego co słyszał. Głównie, że walki były ciężkie, ale wrogów ostatecznie kładli gęsto. Nieszczęśliwym było, że Corbray i Jon z Burej Strugi dostali się do niewoli, ale taka bywa wojna - umie zaskoczyć w najgorszym momencie. Ostatecznie jednak wszystko w miarę się ułożyło, a przy miejscu w jakim się starli i liczbie klanów jakie musieli rozbić za sprawą strat zadanych wrogowi, uważał, że wyglądało to raczej zacnie. Dobra robota - tyle chciał powiedzieć.
- To prawda! - dodał do tego Patrek Waynwood, młody giermek lorda Royce'a. - To było naprawdę imponujące! - podzielił się, entuzjastycznie wspominając tę brutalną, ale jakże pouczającą dla przyszłego rycerza przygodę. - I to jak lord Royce nie pozwolił zostawić nikogo z rannych z tyłu! Jest prawdziwym rycerzem, nieważne co mówiliby niektórzy!
Lord Royce przed wyprawą miał okazję nieco rozluźnić się w przyjaznej atmosferze...

Maester (Przyjaźń to Magia)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wybrzeża Kamyka Empty Re: Wybrzeża Kamyka

Pisanie  Czeladnik Gry Sob Lis 11, 2023 1:03 pm

01/06/08 - tego samego wieczora

Obrońcy Kamyka, podobnie jak i jego populacji, zostali zdziesiątkowani trzema najazdami Dzikich. W tłumie żołnierzy, którzy zostali tu zgromadzeni na wyprawę odwetową z trudem można było dostrzec jakiegoś lokalnego mieszkańca czy wojownika, który mógłby im życzyć powodzenia w wyprawie i pomstowaniu na najeźdźcach czy częstując dzielnych rycerzy i wojowników Doliny piwem lub jadłem. Tych ostatnich zresztą brakowało i samym mieszkańcom.
Mimo to Waymar w pewnym momencie mógł dostrzec osobę, która wyróżniała się z tłumu jego żołnierzy. Głównie dlatego, że zamiast znaku herbowego Royców czy Hunterów lub innych zgromadzonych możnych czy ich ludzi niósł ze sobą, z wyraźnymi śladami po walce, prostą, żołnierską tarczę w barwach Pryorów, a więc władców Kamyka, a także dziwnie skompletowane opancerzenie, którego poszczególne elementy nieszczególnie do siebie pasowały i również nosiły ślady po brutalnej walce. Chyba nawet można było zobaczyć wciąż zaschłą krew w rozerwanych ogniwach kolczugi. A może to była tylko gra ognia pochodni i ognisk. Poza tym szedł on prosto na niego, ze zdecydowaniem w kroku i ogniem, wręcz chęcią mordu w oczach. Tej, młodej jak na szybką ocenę Waymara, osobie było już wszystko jedno czy przeżyje czy nie.
- Mój panie! - Zakrzyknęła, gdy podeszła nieco bliżej i by zwrócić na siebie uwagę, a następnie klęknęła gdzie stała.- Jestem Elbert, syn Elysa z Kamyka. Moja rodzina - ojciec, matka, rodzeństwo, wszyscy zginęli w najeździe Dzikich. Podobnie i wielu innych stracili wszystko. Jestem tu by prosić cię byś wziął mnie ze sobą, by choć jeden mieszkaniec Kamyka mógł wywrzec swoją zemstę na najeźdźcach! - Chłopak, bo nie był to nawet mężczyzna, kontynuował ze słyszalną determinacją w głosie, ale i łzami w oczach. - Nie jestem szlachetnie urodzony panie, ale jestem silny, a mój ojciec, będący zbrojnym naszego pana, nauczył mnie walki. W boju cię nie zawiodę i nie będę odstawał od reszty! Daj mi tylko szansę!

Alys (Los)
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Wybrzeża Kamyka Empty Re: Wybrzeża Kamyka

Pisanie  Waymar Royce Pią Lis 17, 2023 2:05 am

Kamyk po ostatnim najeździe wyglądał przerażająco. Na tyle, że przyzwyczajony do okrucieństw wojny Waymar zbladł i przeklął pod nosem najeźdźców. Poprzysiągł też przed swymi ludźmi i garstką miejscowych, że mieszkańcy wyspy zostaną pomszczeni, a jeśli ktoś wpadł w niewolę wroga, to dołoży starań, by go z niej wydobyć. Miało to podbudować morale w wojsku, które zebrało się w słusznej ilości na wyspie i już wkrótce miało zmierzyć się z morskimi łupieżcami. Waymar rozkazał, by nim udadzą się w dalszą drogę, godnie pochować pomordowanych mieszkańców Kamyka, w czym
oczywiście sam też zamierzał brać udział. W chwilach takich jak ta, szczególnie brakowało mu Findis, która w tym samym czasie wypływać miała do Dorzecza. Jeszcze kilka księżyców temu byli tu przecież razem, a przyszłość wyspy rysowała się w jasnych barwach. Teraz przyszłość tę przekreślono, a jego królowa znajdowała się dalej, niż kiedykolwiek wcześniej. Zwłaszcza, że już kilka poprzednich tygodni poświęcone było na gorączkowe przygotowania, w związku z czym nie spędził z Findis tyle czasu, ile chciał. Cóż, pozostawało liczyć, że sprawy na Północy uda się załatwić sprawnie, co pozwoli na szybkie dołączenie do Doliniarzy w Dorzeczu.
Z radością powitał więc sposobność rozluźnienia się w gronie przyjaciół. Nie był nawet świadomy, jak bardzo tego potrzebował, ale z ulgą powitał osłabienie się napięcia, w którym żył przez ostatnie księżyce. Spędził więc miły wieczór w otoczeniu bliskich mu osób i mrok nocy wydawał się mniej drapieżny niż zazwyczaj.

W międzyczasie jego uwagę przyciągnął młodzieniec, w którym ewidentnie gorzała żądza zemsty. -Wstań, Elbercie. - rzekł Waymar, kładąc mu rękę na ramieniu. -Przykro mi z powodu twej rodziny. Ci, którzy do tego doprowadzili to dzikie bestie i tak ich potraktujemy. Nie mam serca, by odmawiać ci prawa do zemsty. Wyrusz z nami i przelewaj krew naszych wspólnych wrogów! - zgodził się na propozycje młodego. Nie należał wszak do tych, którzy mieliby wzgardzić nadmiarowym wojownikiem.

Gdy martwi mieszkańcy Kamyka zostali pochowani, a do floty dołączyli ci, którzy jeszcze zwlekali, Waymar dał rozkaz do wypłynięcia. Zamierzał kierować się na Północ wzdłuż wybrzeża, przy okazji starając się wywiedzieć o nieprzyjaciołach w mijanych nadmorskich wioskach. Pierwszym większym celem miała być Wschodnia Strażnica.
Hej ho, na Dzikich!:
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Wybrzeża Kamyka Empty Re: Wybrzeża Kamyka

Pisanie  Horrmund Hunter Pią Lis 17, 2023 7:24 pm

Lord Royce nie był jedynym, który pragnął jak najszybszego rozwiązania kwestii Północnej. Horrmund tak samo wolałby być w Dorzeczu, zbytnio martwił się o los ich działań wojennych, choć nie dlatego że czuł że jest tam niezbędny, zwyczajnie nie lubił gdy tak ważne rzeczy działy się bez niego, do tego jeszcze tak daleko. Widok zdewastowanej wyspy szybko jednak sprawił, że nabrał mocnej ochoty dobrać się do dupy odpowiedzialnym za nią. Na żadnej wojnie nie lubił takich widoków, a tu wyglądało to wręcz jakby ktoś chciał zniszczyć wyspę z czystej nienawiści czy pogardy wobec ludzi. Miał wrażenie że nawet Żelaźni zostawiliby po sobie więcej. Nie omieszkał pomóc wraz z ludźmi Waymarowi w chowaniu zmarłych, nie godziło się by zostawić ich tu jak zwierzęta. Choć tyle mogli zrobić, a przecież to i tak mało. Może gdy czasy się uspokoją wyśle tu choć nieco zapasów? Tylko czy w ogóle pozostało komu z nich skorzystać?
Ognisko i towarzystwo nieco polepszały nastrój, lecz Horrmund pozostawiał posępny, zarówno przez niepokój wywołany wojną, zastany tu widok jak i własne przemyślenia po wyprawie na górali, które przypomniał mu błysk obozowego ognia. Choć tu nie czuł tak silnie atmosfery nieustannego zagrożenia, nie czuł że każdy krzew, skała czy wzgórze może być nieprzyjacielem. Ale to mogło się już niedługo zmienić. 

Przybycie jak się miało szybko okazać - nowego członka wyprawy powitał z podobną posępnością. Nie miał bynajmniej nic od chłopaka, wręcz podziwiał cel i determinację. Nie radowały jednak powody przez które chwytał za broń, ale cóż, świat nie był miejscem usianym różami. Nie podobało mu się też to, że taki młody chłopak szukał śmierci. Chciał z początku zapytać, co zamierza zrobić jeśli wywrze zemstę, bo jeśli stała się jedynym celem jego życia, nic prócz zemstą i śmiercią raczej go nie czekało. Szkoda go będzie, jeśli ją znajdzie. Nie wyraził jednak głośno swoich słów, skoro Waymar go przyjął bez zbędnego gadania nie było mu nic do tego. Powitał chłopaka bukłakiem wina i zaoferował że może w wolnej chwili poćwiczyć władanie orężem z nim, lub którymś z jego ludzi. Ciekaw był na ile chłopak w ogóle jest w stanie tę zemstę wywrzeć, szczególnie że nie mieli przecież zbyt długo mitrężyć tu czasu. Wzywał ich zimny wiatr z Północy. 

Na dzikich idi!:
Horrmund Hunter
Horrmund Hunter

Liczba postów : 200
Data dołączenia : 22/03/2022

Powrót do góry Go down

Wybrzeża Kamyka Empty Re: Wybrzeża Kamyka

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach