Wybrzeża Lys

Żeglowali na zachód już od prawie dwóch tygodni, kiedy na swojej drodze napotkali wyspy położone u południowych brzegów Essos. Aenarion stwierdził, że ludziom przyda się trochę odpoczynku, a może uda się również uzupełnić zapasy słodkiej wody.
Zarzucili więc kotwicę w wybranym przez kapitanów miejscu u wybrzeży największej z wysp. Większa część załogi zostać miała na okrętach i odpocząć, a mniejsza grupa wyruszyła na ląd rozejrzeć się i przeszukać najbliższą okolicę w poszukiwaniu strumienia. Sam Belaerys postanowił towarzyszyć tym, którzy postawili stopę na stałym gruncie.
- Całkiem tu przyjemnie - zwrócił się do idącego obok przyjaciela. - Widoki również są ładne.
Trzeba było przyznać, że miejsce to prezentowało się niezwykle atrakcyjnie na pierwszy rzut oka. Może powinni założyć tu placówkę handlową pośredniczącą pomiędzy Włościami a Westeros? Właściwie to przydałby im się taki port, a wyspa zwiększała jego potencjał obronny. W końcu jedynie wróg posiadający znacznych rozmiarów flotę mógłby próbować ataku. Jeżeli zaś ziemie tej wyspy były tak żyzne na jakie wyglądały, to nowe miasto prawdopodobnie byłoby w stanie być samowystarczalne pod względem żywności.
- Trystane, zanotuj, abyśmy pamiętali o tej wyspie po powrocie do domu - polecił. - Napisz "port", albo "przystanek"... Może zapisz obie te rzeczy.

Tak czy inaczej... Pozwiedzali trochę, może uzupełnili dodatkowo zapasy wody, a może nie, a następnego dnia o świcie podnosili kotwice i ruszali dalej...

(z/t)