Wybrzeża Lys

***

01.11.10 PZ

Jak to wielkie zbiorniki wody pokroju mórz i oceanów, mają w zwyczaju, lubią się burzyć. Tak też było w tym przypadku, Morze Letnie na południe od Lys zaczęło szaleć niczym rozjuszony potwór, na niebie pojawiły się pierwsze czarne chmury, potem pioruny, najpierw zwykłe, a później aż czerwone lub nawet fioletowe, a ciemne czarne niebo stało się zielone od wyładowań atmosferycznych. Wyglądało to na prawdziwą apokalipsę, ale na szczęście nią nie było. Potężny żywioł jedynie zahaczył o wyspę, ale wszyscy żeglarze zdążyli schronić się w porcie miasta. Nie wszyscy mieli jednak tyle szczęścia, a mowa konkretnie o potężnych marynarzach, których charakteryzowała ciemna skóra i potężne Łabędzie Okręty, znane z ich wytrzymałości. Nic one jednak nie dały wobec siły matki natury.
O poranku, wiele ciekawych rzeczy znaleźli mieszkańcy samej wyspy, przynajmniej do czasu, aż na wybrzeże nie przybyli żołnierze władcy wyspy, żeby zarekwirować wszystkie rzeczy. Poza dużą ilością towarów i skarbów zrabowanych wcześniej przez piratów, bo to nimi okazali się ów nieszczęśnicy, pojmano wielu czarnoskórych rozbitków. Dzięki temu miasto bardzo się wzbogaciło na nowych niewolnikach i łupach z nabrzeża.