Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Królewskie Komnaty

Go down

Królewskie Komnaty Empty Królewskie Komnaty

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sie 24, 2022 1:55 am

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Królewskie Komnaty Empty Re: Królewskie Komnaty

Pisanie  Mistrz Gry Sro Sie 24, 2022 2:50 am

Noc z trzynastego na czternasty dzień Dziewiątego Księżyca roku Siódmego Po Zagładzie, godzina po północy



Rickard wraz ze swoją małą kompanią kilka godzin podróżował przez wyspę, prowadzony przez lokalnego łowczego. Drużyna napotkała po drodze znaczne siły w barwach Morne, jednak Durrandon postanowił ominąć przeciwników. Wyznaczone mu przez Belaerysa zadanie było ważniejsze, niż wymordowanie dwóch tuzinów jeźdźców. Tak, kilka godzin po zmierzchu kompania dotarła pod zamek i rozłożoną u jego stóp osadę. Chwila obserwacji i decyzja zapadła. Okrążyli siedzibę króla od zachodu i podeszli mury od północy, nieopodal stromego, acz niskiego klifu, w którego podstawę uderzały niespokojne wody Wąskiego Morza.
Liny zostały zarzucone bez problemu, nie zwracając na siebie uwagi nielicznych strażników. Pierwszy wspiął się Rickard, po czym kilkoma pchnięciami sztyletu pozbawił jednego ze strażników życia. Podczas gdy jego towarzysze już wspinali się na mury, wojownik ruszył w stronę donżonu, po czym zbiegł cicho po schodach. nie zwracając na siebie uwagi wartowników na murach, dopadł donżonu. Nim chwycił drzwi, by je otworzyć, te stanęły otworem i na zewnątrz wyszło dwóch zbrojnych, być może po to, by zmienić towarzyszy. Nie było czasu na myślenie. W drugiej ręce Rickarda błyskawicznie pojawił się topór. Kilka szybkich cięć toporem i sztyletem wystarczyło, by powalić mężczyzn. Niestety ten krótki czas starczył, by ci krzyknęli, podnosząc alarm na zamku.
Kiedy towarzysze Jelenia zamykali za sobą drzwi do donżonu, patrząc za nadbiegającymi strażnikami, Durrandon kilkoma oszczędnymi ciosami wykończył kolejnych trzech zbrojnych, którzy wyszli z pomieszczenia obok. Donżon stał przed nimi otworem.
Rickard postanowił zabrać ze sobą Cleosa do przeczesania siedziby Morne'a, resztę towarzyszy pozostawiając przy drzwiach. Nim dotarli do znajdujących się na najwyższym piętrze królewskich komnat, zabili jeszcze czterech wojowników, którzy próbowali zastąpić im drogę. Młody Jeleń nie mógł wiedzieć, że jednym z nich był najstarszy syn młodszego brata króla. Zresztą, czy miało to jakieś znaczenie..? Kopniakiem otworzyli ostatnie drzwi i weszli do sporego, kwadratowego pomieszczenia, w którym meble rozsunięto pod ściany. Pomieszczenie wyglądało na jakiś gabinet, więc drzwi na przeciw musiały prowadzić do sypialni. Problem w tym, że drogę do niej blokowało trzech rycerzy domowych Morne'a, oraz zbrojmistrz i brat króla, ser Galladon Morne, Idealny Rycerz.
- Odejdźcie stąd przybysze, nie wejdziecie do tej komnaty. - przemówił w języku Pierwszych Ludzi, unosząc piękny, błyszczący miecz i wskazując nim pierś Rickarda. - Nigdy jeszcze nie użyłem Sprawiedliwej Dziewicy przeciw człowiekowi, ponieważ nie byłaby to sprawiedliwa walka. Oręż podarowany przez samą Dziewicę nie ma sobie równych, lecz przysięgam na Nieznajomego! Żaden z was nie przekroczy progu tej komnaty i nie zagrozi mej rodzinie, dopóki żyję i walczę. - Rickard tylko wzruszył ramionami i ruszył na mężczyznę. Ze względu na swój wygląd, Jeleń skupił na sobie uwagę jeszcze dwóch rycerzy, podczas gdy Cleos mierzył się z trzecim rycerzem domowym. Walka była dość długa i niespodziewanie wyrównana, choć pewnie tylko dlatego, iż Rickard do tego zadania włożył gorszy niż zazwyczaj pancerz. Nie zmieniło to jednak założonego z góry wyniku. Kiedy trzej przeciwnicy Durrandona w końcu padli, ostatni z walczących rzucił broń i poddał się. Pozostało więc wejść do środka i pojmać króla... Co nie miało się wcale okazać takie łatwe.
W ostatniej komnacie donżonu poległy ser Galladon musiał zebrać całą swoją rodzinę przebywającą aktualnie na zamku. Wśród przestraszonych ludzi, Rickard mógł wypatrzeć praktycznie trzy kolejne pokolenia rodu, zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Czy i gdzie wśród nich był król..?

Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Królewskie Komnaty Empty Re: Królewskie Komnaty

Pisanie  Rickard Durrandon Sro Sie 24, 2022 4:02 am

Jeśli chodzi o grupę jezdnych, których minęli, to Rickard miał podejrzenia, że mógł być wśród nich król. Był tam stary człowiek w pancerzu, który to z kolei ozdobiony był grawerunkami rodu Morne. Ostatecznej jednak pewności nie było. Mógł być to brat króla lub jakiś inny krewny, wysłany z posłaniem do Tartha. Owszem, to, że jechali do Tartha było dlań prawie pewnym. Ktoś musiał zakapować, że lord ma ciekawych gości. Ta... Niby mogli zaatakować tę grupę. Pozwolić im stanąć obozem a potem napaść ich w nocy. Niemniej, pewności co do osoby starca nie było. W takim wypadku Rickard, nie mając dość informacji, postanowił trzymać się rozkazów. Tak było najbezpieczniej. Niemniej, posłał jednego z przydzielonych mu - a tutaj Tarth okazał się naprawdę niezłym skąpcem - ludzi, aby poinformował swego lorda o gościach. Jeśli faktycznie to król, Tarth będzie mógł go złapać. Co prawda brąz przeciwko stali to nierówny bój, ale w swoim domu i atakując z zaskoczenia, winni dać radę.

Tymczasem, trzymając się planu, dotarli do zamku. Osiągnęli mury i wdarli się do donżonu. Wdarcie się tam było grą na czas. Gdyby przeciwnik zamknął i zablokował drzwi, to już byłby koniec. Jasne, mogliby próbować je rąbać, albo wyważać, ale cóż... Zapewne zostaliby ostrzelani, zaatakowani a i pewnie coś by ktoś im na łeb próbował zrzucić. W takim wypadku zostałaby tylko odwrót, o ile zareagowaliby na czas. Ale... Udało się.
Byli w środku. Przeciwnik miał już tego świadomość. Zostawił większość swojej SKROMNEJ grupy pod drzwiami, by je utrzymali. W sensie zaryglowali i trzymali. Dobrze by też było, że jak ktoś nie trzyma, to niech spróbuje przeszkadzać atakującym. Jak było wolne kolejne piętro, to można by pewnie wyrzucać jakieś beczki, meble czy coś innego. Poza tym, jak już drzwi będą srogo rąbane i na granicy, to mieli się wycofać. Lepiej się będzie bronić na schodach. To już będzie sytuacja jeden na jednego, z gorszą pozycją dla wchodzącego i możliwością zrzucania wrogowi na łby różnych rzeczy.
Chłopaki chyba dalej się trzymali, bo jeszcze nie przybiegli. Dobrze... Oni już byli prawie na finiszu. I wtem na drodze ich stanął jakiś rycerzy konkretnej postury. Taki z błyszczącym nowością mieczykiem. Mówił w ich języku.
- A zatem rozdziewiczę twoją Dziewicę. - Odparł z uśmiechem i ruszył do walki. Bój zaś okazał się całkiem porządny. Szczególnie ostatni rycerz dzielnie stawał. Za to Cleos był Cleosem. Jego przeciwnik skapitulował, dopiero kiedy Rickard wygrał swoje starcie. Co jest nie tak z Cleosem? To chodzi o imię? Ech... Trudno, może będą mieli tutaj jakiego medyka. Tak czy siak, potężnym kopnięciem w kolano zamierzał złamać nogę tego, który skapitulował. Niepotrzebnym im było, aby rzucił się do walki w jakimś odruchu męstwa.
Co dalej? Co dalej?... Ano Tarth dał mu tak skandalicznie mało ludzi, że nie było mowy o utrzymaniu zamku i wysłaniu gońca z tryumfalną wieścią. Miał nadzieję, że jego pan się połapie w sprawie i ruszą na zamek. Bo ów zamek mogli tylko "rozbroić" za pomocą jeńców. Wziął sobie jeszcze głowę Rycerza Prawiczka, tak dla lepszego efektu.
- Dobra. Dla waszego własnego dobra, mam nadzieję, że ktoś z was zna nasz język. - Rzucił, spoglądając po tych przerażonych osobach. Wypatrywał starców. Król był starcem, więc tego powinien szukać. Ale nawet jeśli nie będzie miał króla, to wciąż miał bodaj lwią część ich rodu. - Jestem Rickard. Wy jesteście naszymi jeńcami. Widziałem po drodze wasze posłanie do Tarth. Gdybyście mieli co do tego jakieś nadzieje... Przykro mi... - Rozłożył ręce. - Na tych ludzi nie czeka miłe powitanie. Ano tak, lord Tarth położył na was chuja. I ma potężne wsparcie. Ja jestem tutaj, by zdobyć ten zamek w miarę bezkrwawo. No... - Uniósł głowę ser Galladona. - W miarę. - Wzruszył ramionami. - Tak czy siak... Prosiłbym Jego Miłość albo, jeśli nie zastałem, inną decyzyjną osobę, aby wystąpiła i poddała zamek. Wyprosiła zbrojnych i tak dalej. W innym wypadku i tak zostanie zdobyty przez armię. Tylko, że ja was do tego jeszcze zabije. - Skończył. No naprawdę liczył, że ktoś tutaj będzie się potrafił porozumieć. Głupio by było tak gadać po próżnicy. Ewentualnie jeszcze mógłby powtórzyć po Valyriańsku, bo a nuż byłby tutaj jakiś wykształcony lepiej człek.

Jeśliby się opierali, to po prostu wypatrzyłby jakiegoś starucha albo staruchę a potem to ku tej osobie by skierował gniew. Szukał króla lub królowej oczywiście. Jak się zagrozi monarsze, to wtedy inni powinni śpiewać. A jeśli nikt nie zaśpiewa, to zabijasz, dopóki nie wybierzesz właściwej osoby.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Królewskie Komnaty Empty Re: Królewskie Komnaty

Pisanie  Mistrz Gry Wto Sie 30, 2022 5:44 pm

Wpadający do komnaty, spryskany cały krwią wrogów, Rickard z pewnocią zrobił wrażenie na zebranych w niej ludziach. Kiedy zaczął swój monolog, zauważyć mógł, iż jeden z mężczyzn zaczął coś mówić w andalskim. Wyglądało, jakby tłumaczył on słowa Jelenia. Pozostawało mieć taką nadzieję.
Z początku nic się nie działo. W końcu podniósł się jakiś mężczyzna i zaczął coś mówić. Zaraz jednak jednym skinieniem ręki przerwała mu starsza kobieta. Podniosła się ciężko z pomocą jednej z młodszych kobiet - wyglądała bowiem na przynajmniej siedem dziesiątek wiosen - i stanęła przed Rickardem, wciąż przytrzymując się drugiej kobiety.
- Rosa Morne. - jedyne ze słów, jakie Durrandon mógł zrozumieć.
- Moja Pani jest królową-żoną ser Uthora Morne'a, Pana Tarth i Zielonego Kamienia. - zaczął tłumaczyć słowa kobiety mężczyzna, który wcześnie przekładał coś w języku andalskim. - Oświadcza, iż pod nieobecność swego pana męża, oraz najstarszego syna, pełni obowiązki Pani Morne. - słuchał przez chwilę niewiasty. - Moja Pani chce wiedzieć najpierw, czy pozwolisz jej Panie odprawić mszę i pochówek szlachetnemu ser Galladonowi Wspaniałemu, pierwszemu z młodszych braci króla, którego głowę tak dumnie dzierżysz. - skinieniem głowy wskazał trofeum. - Nie godzi się bowiem, by tak mężny sługa Wojownika, sprawiedliwy i cnotliwy wybranek Dziewicy nie mógł zasiąść przy stole w Złotych Salach Ojca. - mężczyzna przekazał słowa swojej pani.
- Jej Miłość pyta również, czy nie spotkaliście Panie syna drugiego z braci jej męża, ser Borisefa Morne'a. - rzekł tłumacz. Opis mężczyzny, jaki przytoczył był bardzo spójny z mężczyzną, którego Rickard zabił dwa piętra niżej na korytarzu, kiedy ten wraz z dwójką zamkowych strażników zagrodził mu drogę...

Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Królewskie Komnaty Empty Re: Królewskie Komnaty

Pisanie  Rickard Durrandon Sro Sie 31, 2022 7:36 am

Mhm... Czyli króla nie zastał. To oznaczało, że faktycznie się z nim rozminął. To chyba jednak wcale nie tak źle, prawda? Tarth pojmie monarchę i jego syna a on chyba zdobył już  zamek. Wszystkie atuty w ich rękach. No bo gdyby pojmali króla, to ktoś mógłby jednak chcieć walczyć w imię wiary czy coś takiego. Ewentualnie dla własnych ambicji. Wątpliwe, ale jednak ludzie to są ludzie i trudno powiedzieć coś "na pewno".

- Dumnie dzierżysz... - Powtórzył za mężczyzną, spoglądając na trzymaną przez siebie głowę. - Nie przesadzajmy. Chciałem was trochę zmotywować do rozsądnych decyzji. - Dodał, podając rozmówcy czerep. A niech sobie mają swojego rycerza, jemu tam ta głowa już na więcej niepotrzebna.
- Wiesz co... Dziwni z was ludzie. - Pokiwał głową. - Ja rozumiem, że to sławny rycerz. Chociaż z tym "wspaniałym" to bym nie przesadzał. Dobrze walczył, nawet przez chwilę mnie zatrzymał. Niemniej, na arenach walczyłem z lepszymi. Tak czy siak... - Zakręcił dłonią i pstryknął w palce. - Jestem w waszym domu. Zdobyłem go i nalegam uprzejmie na kapitulację, nim będę musiał wytracić jeszcze więcej zbrojnych. Wy zaś o jakimś pogrzebie... - Rozłożył ręce i westchnął. - Lepiej martwcie się o żywych. No ale jeśli tak bardzo wam tego trzeba, to mój pan z pewnością zezwoli na pogrzeb. To nie jakiś barbarzyńca. - Udzielił wreszcie odpowiedzi. I nalegał na szybką decyzję, bo inaczej będzie musiało zginąć więcej ludzi.
Zapytany o kolejnego rycerza z początku nie wiedział, o co chodzi. Jak go opisali, to już wiedział.
- Ser Borisef poległ w boju. - Oznajmił. - Nawinął mi się w drodze. Walczył do końca. - Dodał. Cóż mógł więcej rzec? Żal mu go nie było wszak.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Królewskie Komnaty Empty Re: Królewskie Komnaty

Pisanie  Mistrz Gry Czw Wrz 01, 2022 12:09 pm

Kiedy wspomniał o śmierci ser Borisefa, jedna z kobiet wybuchła płaczem, tuląc do siebie dwie córki. Natomiast twarz królowej-żony ściął grymas bólu i determinacji. Kobieta zaczęła coś mówić i już z miny tłumacza Rickard mógł zrozumieć, że nie usłyszy odpowiedzi na jaką czekał. Mężczyzna wydawał się niezbyt chętny tłumaczyć to co padło.
- Moja Pani nie podda zamku jakimś... sprzedajnym mieczom. - zawahanie w głosie mężczyzny jasno świadczyło, iż użyła innych słów. Nim powiedział coś więcej, z zewnątrz dało się słyszeć trzask pękających drzwi. Kobieta znów rzekła kilka słów. - Kończy wam się czas. Was jest dwóch, a drugi to nawet ciężko się trzyma. - przetłumaczył, wskazując ruchem głowy stojącego w poprzedniej komnacie Cleosa i pilnującego związanego rycerza. - Pani Morne żąda, byście złożyli broń, inaczej czeka was śmierć. Zachowacie życie i będziecie mogli odejść. Wiemy, że nie macie armii, inaczej nasi strażnicy musieliby bronić murów, miast wdzierać się do donżonu. -
kobieta wyglądała na dumną, unosząc głowę i patrząc w oczy Rickardowi. W końcu bądź co bądź była żoną króla, który pogryzł wielkich królów burzy i odebrał im kawałek ziemi...


Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Królewskie Komnaty Empty Re: Królewskie Komnaty

Pisanie  Rickard Durrandon Czw Wrz 01, 2022 12:52 pm

Już było tak ładnie. Już się witali z gąską. Tutaj zaś chuj... Kobieta postanowił się unieść dumą i nie oddać zamku.
- Ja pierdolę... - Zakręcił łbem i oczyma, charknąwszy następnie nosowo. - Tarth rankiem pewnie pojmie waszego króla. Wkrótce potem siły jego i mego pana będą pod zamkiem. Zaś ja mam was wszystkich w garści już teraz. Pojeby z was. Dzielne, ale głupie. - Pokręcił głową. - No dobrze. To zrobimy inaczej. - Rzucił i złapał tą starą raszplę za rękę. Chyba nie powinno być z tym problemu, nie? Potem powlókł ją ze sobą do schodów. Drzwi puściły, ale on kazał swoim ludziom uciekać od nich, kiedy zaczną puszczać. Mieli nie podejmować walki, tylko wiać za nim. Na schodach lepiej było się bronić.
- Teraz zobaczysz, jak zabijam. Wytracę cały garnizon. - Rzucił, w kierunku tego co tłumaczył. - Nie stój tak. Też idziesz. I tłumacz jej. Niech wie, że wszyscy, którzy umrą, kończą tak, przez jej decyzję. - Dodał. Cleos też miał iść, po tym, jak ogłuszy rycerza. Rickard mu już nogę złamał, ale cóż... Tak na wszelki wypadek. Jak zaś przez przypadek zginie, no to trudno. Cóż, Cleos miał prawo go nie lubić za zadane rany. - Swoją drogą, jestem Rickard Durrandon. Miło poznać. - Dopowiedział już w drodze.

Mieli stanąć u szczytu schodów i zaczekać. Liczył, że wkrótce jego ludzie się pojawią, gdyż taki otrzymali rozkaz. Powinni raczej zauważyć, że drzwi czy tam antaba puszczają i wiać nim ostatecznie puszczą. Na to liczył. Ewentualne sprzeciwy królowej czy jej dworu miał gdzieś. Chciała go prowokować, gdy czasu na dyskusje nie stawało, to ma teraz.
Do walki miał zamiar użyć morgensterna i tarczy. Oczywiście miał na sobie poza napierśnikiem także barbutę. Co zaś tyczyło się jego ludzi... Blokować przejście miał sam. Mogli poszukać jakiegoś mebla czy czegoś do zrzucenia na jakby co. Ktoś też powinien zajrzeć do rodziny królewskiej, najlepiej ci poborowi, nieprzydatni. No i ktoś powinien trzymać królową. No i tego, co tłumaczył.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Królewskie Komnaty Empty Re: Królewskie Komnaty

Pisanie  Mistrz Gry Sro Wrz 21, 2022 9:27 pm

Nie było większego problemu z pochwyceniem staruszki, czy pociągnięciem jej za sobą. Tak samo z dwoma młodzikami, którzy rzucili w obronie kobiety, próbując ciągnąć Rickarda za łokieć. To tak, jakby łódka rybacka próbowała przeciągnąć galerę wojenną. Wystarczyły dwa ciosy pięści wymierzone w skroń starszego z chłopaków i brzuch drugiego. Pierwszy padł jak rażony młotem, drugi złamał się w pół i padł na kolana.
Hałas tworzony przez wbiegających na górę towarzyszy Jelenia, nagle został przecięty histerycznym, szalonym wrzaskiem jakiejś kobiety i powstałym za plecami Durrandona chaosem. Chciał, czy nie, mimowolnie obejrzał się za siebie, zaś jego oczom ukazał się widok leżącego na podłodze młodzika z wciąż krwawiącą skronią i trzymającą go na kolanach kobietę. Niektórzy zaczęli płakać i łkać, inni zanosić modlitwy do Siedmiu. Obok leżącego chłopaka niemal natychmiast znalazł się mężczyzna w kwiecie wieku, który coś zaczął przy nim działać, najpewniej tutejszy królewski medyk.

Kobieta widząc to, stanęła jak wryta. Chwilę później po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Jej dwóch krótkich słów nie musiał nawet tłumaczyć mężczyzna, by Rickard zrozumiał. Potwierdzenie jednak padło. Poddajemy się. I to akurat w momencie, gdy z dołu dało się słyszeć tupot zamkowych żołdaków. Kobieta wyrwała ramię z ręki wojownika i wyszła do przodu, powstrzymując wbiegających obrońców. Kilka chwil później, pod jej wyraźnym naciskiem mężczyźni rzucili broń. Zamek był w pełni zdobyty...

Tego samego dnia, wieczór


Zamek został zabezpieczony, obrońcy zostali rozbrojeni i spędzeni do zamkowych cel. Wszyscy domownicy natomiast, poza lady Rosą zamknięci w jednej z komnat i pod strażą. Dla bezpieczeństwa nie otwarto wrót do miasteczka, choć tak na prawdę jego mieszkańcy nie stanowiliby dla Jelenia większego problemu. Wieczorem natomiast w pobliżu przystani pojawiły się okręty Aenariona, blokując wyjście w morze cumującym drakkarom...

Wojownik
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Królewskie Komnaty Empty Re: Królewskie Komnaty

Pisanie  Rickard Durrandon Czw Wrz 22, 2022 11:30 am

Wyszło jak wyszło, choć wyjść tak wcale nie musiało. No ale może to nawet lepiej, że jebnął w cymbał jakiemuś chłopakowi, niźli miałby wybijać garnizon. Ostatecznie ci zbrojni co by zginęli to też byli czyimiś ojcami albo synami. Chyba... Mniejsza. To, że nie miał morderczych czy skurwysyńskich skłonności, nie oznaczało, iż będzie go gnębić sumienie, bo zrobił krzywdę małemu Andalkowi. Aczkolwiek najlepiej by wedle jego zamysłu było, gdyby królowa zamek poddała tak po prostu, bo ani ranienie chłopaka, ani zabijanie zbrojnych nie sprawiłoby mu przyjemności. Nie czuł potrzeby uśmiercania. Wszakże to walkę a nie śmierć kochał.

No dobra... Spędzili ludzi do cel i takie tam. Pozwolił medykowi zająć się rannymi, jeśli jacyś ranni się przy życiu utrzymali. No na pewno był ten rycerz, co się poddał a poza tym ktoś musiał opatrzeć prowizorycznie Cleosa. Prowizorycznie, bo niebawem mieli przybyć sojusznicy a z nimi jego dwaj świetni medycy i to w ich ręce chciał oddać swego przyjaciela. Co oczywiste, owe działania miały być wykonywane pod eskortą jednego z ofiarowanych mu ludzi. On sam tymczasem, jeśli to nie był problem, przyciął trochę komara - w uzbrojeniu oczywiście, gotów na ewentualny bunt. Miał ludzi od tego, by czuwali.
Poza tym... Poza tym trzeba było sprowadzić lokalnego z ich konikami. I chyba w zasadzie to tyle. Kiedy przybył Aenarion, oddał mu zamek, który zdobyli a sam udał się do swojej kajuty. Na Tarth nie miał nic więcej do zrobienia. Jeśli zostawali na miejscu trochę dłużej, to ten czas miał zamiar poświęcić na naukę, którą rozpoczął. Wycisnąłby, ile się dało, oczywiście na wybrzeżu a nie w drewnianej kajucie.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Królewskie Komnaty Empty Re: Królewskie Komnaty

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach