Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Dziedziniec

Go down

Dziedziniec Empty Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Pią Gru 25, 2020 8:39 pm

***
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Pią Gru 25, 2020 8:59 pm

04.11.10 PZ


W związku z ostatnim zuchwałym atakiem na plemię Czarnego Księżyca, które było szanowane wśród innych mieszkańców Zamurza, postanowiono zorganizować atak odwetowy na jeden z zamków Nocnej Straży. Wybór padł na Wschodnią Strażnicę i po zwołaniu większej ilości wojowników z zaprzyjaźnionych plemion, licząca około dwustu wojowników armia Dzikich ruszyła na południe. Sprawnie przedostała się przez Mur, dzięki doświadczonym przewodnikom, którzy wcześniej wyruszali na podobne eskapady. Zeszli z Muru kilka mil z dala od swojego celu i tam się przegrupowali. Na wspinaczce nie stracili zbyt wielu ludzi, więc nie musieli zmieniać swoich planów. Nie pozwalali sobie również na łupienie ziem na południu, żeby nie alarmować lordów i zamków. Zaczekali na noc i gdy nadeszła idealna pochmurna pora, ruszyli na zamek. Niepostrzeżeni uderzyli na warty, z której zestrzelili kilku ludzi, a później zwołano resztę wojowników, którzy wpadli na dziedziniec, gdzie zmierzyli się z zaalarmowanymi braćmi z Nocnej Straży. Bitwa trwała wiele godzin i przyniosła dla wielu obrońców śmierć. Dowódca zamku wraz z niedużą częścią załogi zamku, musiała schronić się do donżonu, którego naturalnie Dzicy nie byli w stanie zdobyć. Po oskubaniu zamku, ciał i spaleniu tego, co się dało, czyli większości budynków gospodarczych, Wolni Ludzie skorzystali z przejścia za Mur, które było wydłubane w samej konstrukcji. Po powrocie do domu mogli oni świętować wielkie zwycięstwo, a wódz Czarnego Księżyca wyrósł na kolejną wielką personę za Murem.




Will (los)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Sro Wrz 22, 2021 3:56 pm

02-03/12/11PZ

Dowódca Wschodniej Strażnicy okazał się być Dornijczykiem, czego nie było po nim widać z początku, ponieważ był on Kamiennym Dornijczykiem. Nazywał się Anders Wyl i był dalszym kuzynem lord Wyla. Ponoć na Mur trafił za sprawą swego władającego rodowymi włościami krewniaka, który miał dosyć jego dziwnych i nieprzewidywalnych zachowań, więc przedstawił mu prosty wybór - czerń lub "wypadek" na polowaniu. Seba rzeczywiście zauważyć mógł, że z jego nowym przełożonym jest coś nie tak, ponieważ humor zmieniał mu się częściej niż babie - zrazu był wesoły, a zaraz robił się ponury i poważny, aby za chwilę kopnąć jakiegoś pochylonego rekruta w tyłek i ze śmiechem maszerować dalej.

Na szczęście po krótkim powitaniu oddał Graftona w ręce ponurego, ale kompetentnego zarządcy, którego nazywali Szarym Benem. Przydomek swój zawdzięczał siwym włosom, co nie byłoby niczym dziwnym, gdyby nie to, że Ben miał ledwie dwadzieścia trzy dni imienia. Podobno bardzo stresował się swoją pracą, zwłaszcza po ostatnim ataku na Wschodnią Strażnicę. Ben oprowadził Sebastiona po zamku. Pokazał mu wielką salę, gdzie będzie spożywał posiłki, skromny pokój, który mu przydzielili, zbrojownię, kuchnię, stajnię, bramę wiodącą na północ, kwatery ważniejszych oficerów, a także zabrał go na sam szczyt Muru, aby mógł spojrzeć z niego w dal, w stronę dzikich krain, których mieszkańców należało się wystrzegać. Szary Ben nie był jednak zbyt wesołym i zabawnym człowiekiem, więc z pewnością nie zaliczał się do "ludzi podobnych Sebastionowi".
Lord Grafton przedstawiony został też kilkudziesięciu rekrutom znajdującym się na zamku. Byli to głównie młodsi synowie rycerzy, albo bardzo dalecy kuzyni pomniejszych rodów szlacheckich. Resztę stanowili zesłani do Straży przestępcy - złodzieje, gwałciciele i kłusownicy. Od nich Sebastion dowiedzieć się mógł rzeczy potwornych. Strasznych wręcz! Piwo, owszem, piło się na zamku, ale nigdy w wielkich ilościach. Ot, do posiłku lub żeby trochę się nawodnić przy wykonywaniu obowiązków. Zapasy były też inwentaryzowane przez zarządców, więc może i dałoby się coś podebrać w zmowie z nimi, ale z pewnością nie byłyby to wielkie ilości. O pochłonięciu beczki piwa dziennie Grafton mógł raczej zapomnieć, a większe ilości były tym bardziej odległym marzeniem. Druga sprawa - dziewczynki. Nie było. W okolicy Czarnego Zamku chłopaki mieli dobrze, ponieważ tam było Mole's Town i mogli sobie zrobić nocny wypad do burdelu, ale tutaj? W okolicy nawet prostaczki z Daru nie chciały się zbytnio osiedlać, ponieważ jak Dzicy schodzili ze swoich łódek, to właśnie na wybrzeżu. W dodatku ostatnio zamek złupili, co jeszcze bardziej okolicznych chłopów spłoszyło.

Jak tu więc żyć? Piwa mało, dziewczynek brak, a w dodatku miejscowy zbrojmistrz, ser Alwin Rogers, postanowił zobaczyć jak Sebastion radzi sobie z bronią i wystawił go przeciwko innemu rekrutowi. Był na tyle miły, że pozwolił Graftonowi wybrać sobie broń - topór lub miecz, wielki lub jednoręczny do kompletu z tarczą.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Sebastion Grafton Nie Wrz 26, 2021 8:02 pm

O nie, jego dowódcą okazał się być Dornijczyk. A jak powszechnie wiadomo bywalcom pewnej karczmy w Gulltown, Sebastion zwykł często żartować sobie z Dornijczyków. Dobrze przynajmniej, że tutaj nikt o tym nie wiedział, ale już samo ryzyko wypłynięcia tego na wierzch napawała go strachem podszytym śmiechem.
W każdym razie pewien gość Szarym Benem zwany oprowadził Graftona po calutkiej Wschodniej Strażnicy. Niezbyt ciekawy kompan, ale głupotą byłoby robić sobie bez potrzeby z niego wroga, więc Sebastion zmuszał się do jako takich uprzejmości. Pokazał mu on salę jadalną, pokój w jakim będzie sypiać, zbrojownię, kuchnię, stajnię, bramę wiodącą na północ, kwatery ważniejszych oficerów, a nawet szczyt Muru. Później został zapoznany z innymi rekrutami, a od nich zasłyszał wieści iście straszliwe. Piwa nie więcej niż kilka kufli dziennie. Głodowe racje, ale to jeszcze Sebastion jakoś by zniósł. Miał jeszcze jakichś przyjaciół na świecie, a oni nie zapomnieliby kiedyś przysłać mu piwa. Za to brak jakichkolwiek bam w promieniu w chuj daleko to była już jakaś przesada. Nie sądził, że wytrzyma tu zbyt długo.
Na dodatek miejscowy zbrojmistrz postanowił przykrzyć mu życie poprzez rozkaz walki z innym rekrutem. Z braku jakiegokolwiek obucha wybrał miecz jednoręczny z tarczą na swoje uzbrojenie i stanął do walki ze skwaszoną miną.

04/12/11 PZ -  świt

Cokolwiek śnił przestał o tym pamiętać w chwili usłyszenia rogu. Zamarł w łóżku w oczekiwaniu na kolejny i kilka uderzeń serca później doczekał się drugiego długiego sygnału. Dwa długie czyli dzicy. Wtedy zerwał się z łóżka i w pośpiechu zaczął się ubierać, a w międzyczasie dotarł do niego i innych rekrutów, że mają pędzić do zbrojowni po strzały i łuki, a potem stawić się na dziedzińcu. Naturalnie Sebastion popędził ten rozkaz wykonać, bo wciąż ważyło się jego życie, ale w zbrojowni zadbał też o to, żeby założyć na siebie kolczugę i jeszcze jakiś miecz przy pasie mieć. Następnie popędził z resztą na dziedziniec w oczekiwaniu na jakąś zmianę sytuacji. Czekał na okazję, dzięki której będzie mógł zniknąć z pola widzenia innych braci z Nocnej Straży i pogadać z którymś z atakujących, żeby zaprowadził go do swojego dowódcy. Albo po prostu poddać mu się jako jeniec jakby tego nie zrozumiał.
Sebastion Grafton
Sebastion Grafton

Liczba postów : 235
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Nie Wrz 26, 2021 8:34 pm

Walka z drugim rekrutem okazała się ciężka, ale Sebastion nie przyniósł hańby swojej rodzinie. Na koniec, chociaż słaniał się na nogach i cały był obolały, to on powalił swego oponenta i zwyciężył. Pierwsze wrażenie zostało wywarte. Chociaż zbrojmistrz zamku, stary wyjadacz, z pewnością widział różnorakie braki w fizycznej oraz technicznej prezentacji umiejętności Graftona, to inni rekruci będą przynajmniej wiedzieć, że nie jest on kimś kim łatwo byłoby pomiatać. Oczywiście jego szlachecka krew wiele mu tutaj z pewnością pomagała, jednak zawsze dobrze pokazać, że nie tylko urodzenie się w odpowiednim miejscu nadawało ci wartość.
Ser Alwin pogratulował Sebastionowi zwycięstwa, po czym pouczył jego oraz jego oponenta, wytykając im błędy i mówiąc jak je poprawić. Potem zwrócił się też do innych rekrutów, wykorzystując walkę, którą oglądali za przykład, aby wyjaśnić im kilka rzeczy, które w czasie starcia należy lub nie należy robić.

04/12/11 PZ -  świt

W zbrojowni Sebastion krzątając się pomiędzy innymi ludźmi dał radę złapać co chciał. Później zaś szukał okazji, a nie było o nią trudno. Zamieszanie było niemałe, więc z łatwością skręcił nagle gdzieś w bok i schował się przed innymi, zaaferowanymi braćmi. Pozostało teraz tylko poczekać aż przejdą dalej i poszukać lepszej kryjówki, z której łatwo mógłby później wyjść, aby poddać się przed napastnikami, albo wmieszać w tłum zwycięskich Czarnych Braci. Tak też więc uczynił...

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Wto Wrz 28, 2021 6:58 pm

Dzień ten sam, po tych zdarzeniach

Żołnierze Kjolva rozlewali się po zamku walcząc z Czarnymi Braćmi oraz zasypując strzałami ser Andersa Wyla wycofującego się w górę schodów. Agresorzy okazali się jednak groźniejsi i lepiej wyszkoleni niż Dornijczyk się spodziewał - kurwa, jak!? - i jego odwrót okupowany był znaczącymi stratami. Kilku wrogów, zakutych w płyty skurwysynów, również ustrzelili, ale zdecydowanie mniej niż tracili na tej wymianie sami. Skąd u diabła wzięli się tutaj tacy wariaci? Wiedział, że Dzikich w ostatnim czasie robale w dupie zaswędziały i zaczęli się mocno ruszać, jakiś czas temu złapali też przemytników handlujących z barbarzyńcami bronią, a do tego co jakiś czas ktoś ostatnio grabił brzegi Północy. Ale żeby kilka setek pancernych!? Wiele więcej niestety ser Anders na ten temat nie pomyślał, ponieważ coś stanęło mu z tego całego szoku w gardle. Była to strzała. Dowódca Wschodniej Strażnicy zatoczył się i zleciał w dół, roztrzaskując się o zimną ziemię dziedzińca. Agresorzy, wspomożeni przez samego Kjolva i resztę swoich towarzyszy, szybko naszpikowali strzałami resztę cofających się strażników. Niestety schodów nie było im dane zdobyć. Czarni Bracia trzymający wartę na szczycie Muru ocenili sytuację i podpalili schody, ogień trawił je powoli i posuwał się w dół. W ten sposób mogli uniemożliwić napastnikom dotarcie na szczyt lodowego molocha i uszkodzenia umieszczonych tutaj machin oraz zabezpieczeń, z których straż z pewnością będzie chciała w przyszłości skorzystać.

Pośród zabudowań walki również trwały, a po wycofaniu się Czarni Bracia odzyskali nieco równowagi. Udało im się zabarykadować w paru pokojach, jednak wróg nie ustępował. W ruch poszły topory i młoty, a drzwi, jedne po drugich, powoli ustępowały. Obrońcy rzecz jasna trzymali się lepszych pozycji i uprzykrzyć chcieli wrogowi życie za wszelką cenę, jednak przewaga uzbrojenia i doświadczenia stała po stronie wojaków Kjolva. Paru chłopa padło, acz koniec końców wszystkie zabudowania zostały zajęte przez Synów Wojny.
Co teraz? Statki mogły wpływać do portu, ranni mogli być opatrywani, bydło jeńców czas było zagonić w jedno miejsce i zliczyć. Do tego wszelkie zasoby znajdujące się w zamku zapełnić mogły ładownie kjolvowych okrętów, a jeżeli chciał się później przed kimś pochwalić to mógł komuś kazać zliczyć ile Wron ubili. Kto wie, może to nawet przy okazji się zrobi. Jakieś kolekcjonowanie głów czy nabijanie ciał na pale dla ozdoby?

Co zaś w tym czasie słychać było u dzielnego lorda Sebastiona, który zgodnie ze swym zmysłem taktycznym już na początku bitwy wycofał się na z góry upatrzone pozycje? Głównie słychać było krzyki, szczęk stali i wrzaski zabijanych. Muzyka dla uszu! Z początku trudno było powiedzieć jak rozwija się starcie, ale wkrótce - na skutek zmian w dźwiękach - Grafton łatwo mógł stwierdzić, że Nocna Straż chyba przegrywa. Wróg natomiast, zdawałoby się tak, jest wszędzie i jest go pełno. Raz czy dwa ktoś przeszedł koło jego kryjówki, dając mu dość dobrą szansę na wyjście i poddanie się. Jeżeli jednak z tej opcji zrezygnował i chciał dalej się chować, albo nawet uciec, to niestety jego szczęście tego już nie pokrywało. Podczas przeszukiwania zamku Synowie Wojny by na niego trafili, a i na tyle czujni byli, że ze swoim refleksem przy nich by się nie przekradł. Chyba że wymyśliłby coś nadzwyczaj szczwanego. W razie pojmania - niezależnie od okoliczności - doprowadzony by był do innych jeńców, acz ze swoim darem do przekonywania z łatwością byłby w stanie przemówić do tych, co go pochwycili, aby nie zapomnieli powiadomić swego wodza, że ten tutaj to ważny lord Grafton i warto z nim pomówić. O ile chciał, rzecz jasna...




Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Sebastion Grafton Sro Wrz 29, 2021 2:14 am

Wykorzystując panujące zamieszanie i nietuzinkowy intelekt oraz spryt Sebastion Grafton bardzo szybko wymknął się w jakieś ustronne miejsce. Jedni nazwaliby to tchórzostwem, inni nazwaliby to mądrością. Seba nazywał to desperackim pragnieniem napicia się piwa. Nasłuchiwał, a było czego. Krzyki, szczęk stali, nawoływania i inne takie towarzyszące bitce. A potem się te dźwięki zaczęły przemieszczać i Grafton uznał, że jest wystarczająco cicho na wyjście na ulicę. Tak się nawet złożyło, że akurat kilka uderzeń serca później ktoś koło jego kryjówki przechodził, więc czym prędzej wyszedł hałasując przy tym, żeby nie zaskoczyć ludzi. Następne w procedurze było poddanie się i traktowanie przy tym tych ludzi z uśmiechem jak wybawców. Na początek taki władczy rozkaz lordowskim tonem, żeby do dowódcy prowadził. W końcu Grafton jeszcze nie odwykł od bycia lordem.
Następnie - bez względu na konsekwencje zwerbalizowanego rozkazu - ruszył tam, dokąd by go ci ludzie zaprowadzili. Jakby się go pytali kim jest to zgodnie z prawdą odpowiedziałby, że Sebastion Grafton, lord Gulltown. Nie zamierzał używać czasu przeszłego, bo przecież teraz zdarzyła mu się idealna okazja na powrót bez łamania przysięgi, więc tym samym wciąż pozostawał w grze. No i przede wszystkim chciał napić się piwa. Jakby się jakieś znalazło w zasięgu jego rąk to żłopałby jak szalony, byle więcej, byle szybciej!
Sebastion Grafton
Sebastion Grafton

Liczba postów : 235
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Kjolv Sro Wrz 29, 2021 11:28 am

Zwycięstwo! Trochę irytował go fakt, że większość zamieszania przeczekał z odwodami, ale cóż... Mieli założenia taktyczne i trzymał się ich z myślą o własnych ludziach. Niektórzy są zdania, że dobry dowódca powinien ludzi w boju prowadzić. I niekiedy tak czynić wypada. Jednakże dopóki sytuacja jest niejasna i wymaga decyzyjności, dopóty dowódca powinien być na pozycji obserwatora i strzec własne szyki przed popadnięciem w chaos. Musi obserwować i decydować - które siły przemieścić, które z walki wycofać a gdzie oraz kiedy wprowadzić świeże formacje. No cóż, jakby jednak nie był potrzebny na tyłach, to powalczyć jednak miał nadzieję. Może jednak nic straconego, bo tam gdzie się udają, zapewne trochę walki ich czeka.

Tymczasem przyszło mu zająć się przyjemnymi konsekwencjami zwycięstwa. Rannych należało opatrzeć - to była rola medyków pod przewodnictwem jego skośnookiego przyjaciela z dalekich krain, Lu Bu. Jeńcy jako łup byli przed materią nieożywioną, która raczej im nie ucieknie i problemów robić nie będzie. Tutaj przyprowadzili mu jakiegoś pocałowanego przez ogień lorda. Chciał rozmawiać. Niech tak będzie, ale później, gdy sprawy zostaną ogarnięte. Nie żeby prosił o zgodę, po prostu kazał swym ludziom zawlec go do reszty spętanych a pilnowanych jeńców i niech czeka. Tymczasem...
Pięć dziesiątek jazdy zostawało w na wypadek problemów. Posłał też ludzi do zwiadowców oraz czujek w lesie, by rozglądali się po okolicy. Jednego człeka z dalekowidzem swym postawił na wieży, by obserwował okolice. Dromony miały zostać na wodzie w gotowości, gdyby okręty wron wróciły.
Towary, kosztowności i uzbrojenie (także to po utraconych kompanach) miały być sortowane, pakowane i transportowane na kogi. Zwierzęta też mieli zabrać. Zapasy należało sprawdzić, czy aby nie strute. Wątpił, by mieli czas o tym pomyśleć, ale strzec się warto. Jeśli jakieś machiny albo mechanizmy chociaż z katapult wroga ocalały, to też był łup - co się dało odzyskać, to odzyskiwali a co dało złożyć i przetransportować na statki, to transportowali. Generalnie brali wszystko, co mogło się przydać, włącznie z próbą odzyskania użytych strzał. Zapasy drewna jako jedyne miały zostać na lądzie. Trzeba je porąbać razem z meblami na spalenie. Inżynierowie, kiedy dopilnują złożenia machin, mają pomyśleć, jak zawalić tutejsze konstrukcje. Jak się nie da, to się nie da, ale jeśli mogli to uczynić tanim kosztem - na przykład ogniem - to on bardzo chętnie by tak uczynił. Tylko później, bo jednej wieży chciał używać jako punktu widokowego i miejsca przesłuchań.
Ostatnia sprawa...
- Wasza dwudziestka. - Wskazał na grupę piechurów. - Rozbierzecie trochę ciał i ułożycie z nich takiego dużego siusiaka. Takiego z jajkami. - Rozkazał, uśmiechając się. - Ty zaś. - Wskazał jeszcze jednego piechura. - Patrz z wieży i ich instruuj. Żeby jajka były równe i w ogóle, żeby było ładne. - Powiedział. Potem odszedł do wieży i w towarzystwie swego przyjaciela Gorma oraz inżyniera Osvalda chciał przesłuchiwać jeńców. Po co tam inżynier? Bo Kjolv nie znał tutejszego języka a bękart z Reach znał i umiał tłumaczyć z bękarciego.
- Dobra, dawać tego rudego lorda. - Rzucił. Rozsiadł się przy stole i polał sobie oraz kompanom piwa.
Kjolv
Kjolv

Liczba postów : 104
Data dołączenia : 17/07/2021

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Sebastion Grafton Sro Wrz 29, 2021 4:57 pm

Najpierw wbrew oczekiwaniom poprowadzono go do reszty jeńców. Nie było to w jego planach, ale Sebastion skorzystał z okazji i próbował się dowiedzieć kogo to tajemniczy napastnicy pochwycili w niewolę. Informacje mu te były potrzebne zwłaszcza jakby był tu wśród nich ktoś pełniący ważną funkcję na zamku. Zresztą nawet wiedza o obecności samych rekrutów mogłaby by być pomocna. O ile nie byli to rycerze, tylko kryminaliści zesłani na Mur za karę, to można ich było przekonać do przyłączenia się do napastników.
Tymczasem jakiś czas później przyszli po niego. Poprowadzili go przez dziedziniec między niszczonymi zabudowaniami, wśród których oszczędzono tylko jedną wieżę, a przed nią z jakiegoś nieznanego mu powodu układano ciała zabitych w jakiś kształt. Jeszcze trochę prowadzenia przez wieżę i stanął twarzą w twarz z jednym z najbrzydszych ludzi jakich miał okazję ujrzeć w życiu. Naprawdę, twarz tak zdeformowana mogłaby straszyć wszystkie dzieci w Gulltown. W dodatku te świńskie oczka.
- Piwo, jeśli łaska - na sam początek poprosił, gdyż pragnienie męczyło go tragicznie. - Na sam początek powiem, że trafiłem tu wbrew własnej woli, więc też bardzo pragnę żyć gdzie indziej. Należy do mnie kompania handlowa przynosząca co miesiąc całkiem pokaźny zysk. W zamian za uwolnienie w jednym z wolnych miast gdzie kompania pracuje mogę się podzielić częścią tego zysku. Najbliższym jest Braavos. Można też za mnie uzyskać całkiem niezłą kwotę od lorda Manderly z Białego Portu, gdyż jestem jego dobrym synem - wyjaśnił na start bez zbędnych ceregieli na wypadek, gdyby brzydalowi nie chciało się zbyt długo słuchać.
- Z kim mam w ogóle przyjemność? - zagadnął jeszcze na koniec z ciekawości.
Sebastion Grafton
Sebastion Grafton

Liczba postów : 235
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Kjolv Sro Wrz 29, 2021 5:45 pm

Fakt, mordę miał jak że złego snu. Nigdy nie był urodziny. Jako dziki a potem najemnik nie mógł liczyć na troskliwą opiekę medyków. Miał być sprawny a nie ładny. No i tak wyszło, że jest jak jest.

Słowa tłumaczył mu Osvald, bo on po westerosku nie potrafił. Na prośbę o piwo uśmiechnął się paskudnie. To musiał być lord, skoro tak bezczelnie sobie pozwalał. Teraz zaś był wroną a oni nie byli rycerzami. No ale... Ludzie jego go sprowadzili. Miał być ważny. Dostał kufel. I tyle. Potem został wysłuchany.
- Ha... Powiedz mu, że tutaj już nie jest ważny. Tutaj nie ma już nic a co miał, to przepadło. - Powiedział do Osvalda, aby ten przetłumaczył. Co ten rudy sobie myślał, że tak łatwo się wykupi? Że na słowo będą z nim gnać do Essos? - Powiedz mu, że nie spodoba mu się miejsce do którego się udajemy. I jeśli nie ma nic więcej do zaoferowania, to wraca idzie na kupke przesłuchanych - Dodał. Jeśli to było na tyle, to musiał przesłuchać zarządców w sprawie tego, gdzie miały patrolować ich okręty. Tak myślał, że któryś od zarządzania może to wiedzieć. Trzeba ich tylko pytać pojedynczo a potem separować, aby nie gadali.
Kjolv
Kjolv

Liczba postów : 104
Data dołączenia : 17/07/2021

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Sebastion Grafton Sro Wrz 29, 2021 7:51 pm

Ło Matko miłosierna, nie tylko brzydki, ale też mówi w jakimś pojebanym języku - przemknęło Sebastionowi przez myśl. Nigdy w życiu nie słyszał tego języka i nie brzmiał mu on podobnie do jakiegokolwiek mu znanego. Znaczy się pewnie tego watażkę niechybnie przywiało z jakichś bardzo odległych stron. To trochę stawiało go w inszej pozycji, bo przecież jakiś barbarzyńca z dalekiego wschodu może mieć w dupie jego tytuł i może nawet to złoto co mu zaoferował. No i się nie zdziwił jak usłyszał tłumaczenie słów ich wodza. Wypił już całe zaoferowane mu piwo i żałował, że nie ma więcej.
- Eeee, znam się na handlu - wydusił z siebie odpowiedź na cokolwiek innego do zaoferowania. Prawdę mówiąc czuł się teraz zagrożony jakby w piwnicy pełnej pustych beczek piwa znalazł przejście na niższy i większy poziom, gdzie też były same puste beczki piwa.
Ojej, a co jeżeli to są kultyści demonów jakowi? I co jeśli oni chcą nas złożyć w ofierze tym swoim demonom? - rozgorączkowane myśli Graftona trafiły na tor wspomnień słów jakimi septonowie straszyli małe dzieci w Gulltown, te o wyznawcach demonów oczywiście. Dał się wyprowadzić na tę tak zwaną "kupke przesłuchanych". Ale im dłużej o tym myślał, to tym bardziej kupka przesłuchanych brzmiała mu jak stos trupów. Więc spiął poślady i odwrócił się jeszcze, żeby wymienić wszystkie swoje zalety. Cokolwiek, byle zwiększyć swoje szanse na życie.
- Potrafię dowodzić. Swoich ludzi powiodłem do Valyrii w poszukiwaniu skarbów i stamtąd wróciłem, żeby o tym opowiedzieć. Znam się też na zarządzaniu. Pod moimi rządami dochody czerpane z miasta i tak dalej stale rosły. Jestem w stanie wyżłopać więcej piwa niż ty lub którykolwiek z twoich ludzi. I potrafię być lojalny wobec każdego, kto mi w życiu pomógł.
Sebastion Grafton
Sebastion Grafton

Liczba postów : 235
Data dołączenia : 05/03/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Kjolv Sro Wrz 29, 2021 8:40 pm

Przetłumaczono mu ostatnią linię obrony rudzielca. Znał się na handlu. To wspaniale. Wyśmienicie. Wprost genialnie. Oni też znali się na handlu. Właśnie zhandlowali wpierdol za niewolników oraz dobra ruchome. Hahahaha... Ha... Ha... No dobra, koniec tego. Nie kazał go zabijać, bo faktycznie ktoś z głową do interesów - o ile tę głowę miał, a lepiej dla niego, żeby miał - się może przydać. W życiu nie warto pozbywać się rzeczy, które mogą być przydatne. A nuż kiedyś wrócą do Essos lub będzie trzeba dogadać się z osadami jego rodaków odnośnie wymiany handlowej. Nie oznajmiał mu tego, bo przecież to tylko niewolnik, którego może wykorzystać jak i kiedy chce. Miał powędrować na kupkę przesłuchanych i to nie był stos strupów. Potrzebowali trochę siły roboczej na przyszłość, więc nie ubijał wszystkiego, co ubić mógł.

No i wtedy znowu gęba mu się otworzyła. Kjolv słyszał o Valyrii. Był w w Wolnych Miastach, kiedy tam się sprawy posrały. Słyszał opowieści o straszliwej krainie i potworach, które ją zamieszkują. Nigdy na własne oczy tego nie widział a i temu gadule jakoś średnio chciało się wierzyć, ale cóż... Dobra opowieść, nawet jeśli nieprawdziwa, może umilić długie dni żeglugi. Szkoda, że rudy nie znał porządnego języka.
- Przekaż mu, że mu tutaj racjonujemy zapasy. To jest kompania, to jest wojsko. - Rzucił do Osvalda. - Ale jest pocieszny sukinsyn. Krył się i sam poddał, wojaka z niego nie będzie. Ale może coś będzie... Niech mu dadzą napitku i coś do jedzenia. Opatrzą, jeśli trzeba. Przepytam go dokładnie później. - Handlująca małpka czy faktycznie przydatny człowiek? To się okaże. Tymczasem jemu trzeba było przesłuchać zarządców, czy aby nie wiedzą, gdzie popłynęli ich bracia. Ah, jego też zapytać kazał. Jakby nie wiedział, to sio z nim.

Kjolv
Kjolv

Liczba postów : 104
Data dołączenia : 17/07/2021

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Sro Wrz 29, 2021 10:55 pm

Opatrzenia Sebastion nie potrzebował, ale jeść i pić pewnie by przyjął. W końcu jak tak się zastanowić, to alarm poderwał go z łóżka, to i śniadania nie zjadł. Dali mu więc Synowie Wojny bukłak z piwem i trochę solonej wołowiny z jakimś sucharkiem, aby sobie mógł coś przegryźć.

Poza tym co udało się zagrabić ludzie Kjolva odzyskać mogli części, z których po odrobinie pracy zdołaliby zmontować dwie katapulty. Jak na razie nie zauważyli również, aby cokolwiek zbliżało się do nich od strony morza. Albo Czarni Bracia wypłynęli gdzieś dalej i na dłużej, albo okazali się czujniejsi i zauważywszy starcie postanowili nie interweniować i się wycofać. Z jeńców nikt nie wiedział jak statki miały pływać - ewentualnie powiedzieć nie chciał - ponieważ wszyscy ważniejsi ludzie, tacy jak dowódca, zbrojmistrz czy główny zarządca, zginęli. Pozostali zaś mieli swoje obowiązki i planowanie tras jakimi pływać miały okręty trochę ich nie obchodziło, a nawet jeżeli coś słyszeli, to nie znali się na tyle, aby warto im było coś z tego zapamiętać. Jeżeli zaś szło o niszczenie, to zalecono włożyć to porzucane drewno do budynków i podpalić. Kamień się nie stopi, ale meble, stropy, belki, wszystko to zapłonie od środka i trochę się zabudowania posypią.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Kjolv Czw Wrz 30, 2021 9:35 am

Zatem nie wiedzieli, gdzie mogą pływać ich kamraci. Szkoda, wielka szkoda. Liczył, że jednak znajdzie się wśród jeńców ktoś, kto stał dość wysoko w hierarchii lub chociaż pomagał komuś takiemu. Trudno zatem, widać rola pojmanych ograniczy się jedynie pracy fizycznej. O ile nie postanowi się uczynić z nimi czegoś mniej przyjemnego. Tak czy siak, miał jeszcze jeden pomysł.
- Osvald. Weź dwóch chłopaków i znajdźcie gniazdko naczelnej tutaj wrony. Może coś zapisali, albo mają mapy. - Przykazał. W sumie nawet jakby nie było informacji o patrolach, to mapy okolicznych wybrzeży by się przydały. - I przyślijcie do mnie kwatermistrzów z listami. Niech wezmą spisy od wizyty w Braavos. - Dodał. Musiał sobie wszystko podsumować.

Kiedy przybyły listy ze spisami towarów zakupionych oraz dóbr zrabowanych, zasiadł przed nimi i zaczął podsumowywać.



- Dobra. - Rzucił do siebie, gdy skończył podsumowywać. Sporo złota, dwustu pięćdziesięciu siedmiu niewolników, niezgorsze ilości wyposażenia. Resztę mniej liczna, ale też warta odnotowania. Podziękował kwatermistrzom i postanowił razem ze swym kompanem coś pożreć. Potem może zobaczyć tego układanego kutasa, by nacieszyć oczy sztuką. No i finalnie dowiedzieć się, czy zostają na noc, czy wszystko da się ogarnąć i załadować na statki już dziś. Bo jak już dziś, to czekali tylko na te mapy, podkładali drewno w zabudowaniach (wcześniej tego nie robili, bo przecież ciągle się tutaj kręcili) i podpaliwszy co się da, sposobili się do odpłynięcia. Jednakże, jeśli zostawali na noc, to trzeba było szykować obóz z umocnieniami.


Ostatnio zmieniony przez Kjolv dnia Czw Wrz 30, 2021 5:09 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kjolv
Kjolv

Liczba postów : 104
Data dołączenia : 17/07/2021

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Mistrz Gry Czw Wrz 30, 2021 3:37 pm

Atak rozpoczął się o świcie, a walka nie trwała znowu tak długo. Zająć się rannymi i jeńcami, przejrzeć wszystko, zapakować... Do wieczora kompania tak zorganizowana jak ta uwinie się z tym i będą mogli wypływać. Zwłaszcza, że część zapasów Nocnej Straży - drewno - i tak mieli zamiar spalić, a nie ładować na okręty. W tym czasie do Kjolva trafiły trzy mapy okolicznych wybrzeży - jedna bardzo szczegółowa, druga całkiem zacna i trzecia, która była bardzo okrojona i dawała jedynie ogólne pojęcie o położeniu najważniejszych punktów oraz linii brzegowej. Żadnych notatek mogących wskazać jak przebiegały patrole nie znaleźli.

Co ich czekało na morzu? Okrętów Nocnej Straży nie miało im być dane napotkać, ale napotkali sztorm. Nie była to największa burza na morzu jaką Kjolv w życiu widział, ale do słabych też nie należała. Koniec końców jego okręty oraz marynarze okazali się jednak lepsi od żywiołu i przeprowadzić mieli flotę przez niebezpieczeństwo bez szwanku.

Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach