Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Dziedziniec

Go down

Dziedziniec Empty Dziedziniec

Pisanie  Willem Flowers Sob Mar 14, 2020 11:46 pm

Zwykły dziedziniec wewnątrz zamku
Willem Flowers
Willem Flowers

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 07/03/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Willem Flowers Sob Mar 14, 2020 11:59 pm

Dziewiętnasty dzień pierwszego księżyca dziesięć lat po Zagładzie
Popołudnie

Willem musiał zdzierżyć kolejne cztery dni podróży zanim na swym horyzoncie zobaczył zamek rodu Reyne, Castamere, który jak mu było wiadomo z słów różnych ludzi w karczmach, była to najpierw kopalnia, do której dobudowano mury. Nic więcej tak naprawdę nie było mu wiadome o tymże miejscu, jednak z jakiejś przyczyny, to właśnie na nie wskazał palcem na mapie, kiedy wybierał cel swojej następnej podróży, prawie że szesnaście dni temu. Lekko wycieńczony podróżą, odstawił swojego muła do stajni i poprosił stajennego, by się nim zajął, po czym ruszył prosto do okolicznej tawerny, gdzie mógłby wynając pokój i pozostawić większość rzeczy. Tak też zrobił, biorąc ze sobą jedynie dwa krótkie miecze, przypasane po obu stronach bioder, swoją "zbroję" złożoną z brygantyny, na którą nałożył ciemny, pobrudzony płaszcz, który lata świetności miał już za sobą - przydawał mu się jednak podczas polowań, też w kwestii estetycznej jego zdaniem lepiej wypadał w takim ubiorze. Miał też ze sobą schowaną lekką kuszę przypasaną na tyle spodni, tak jak to normalnie miał w zwyczaju się nosić. Wolał być ubezpieczony i móc bronić się również dystansowo. Nie spodziewał się, by na zamku ktoś go napadł, choć Will nawet nie pomyślał o pozostawieniu swojego ekwipunku w zamkniętym na klucz pokoju bez okien. Był już tak przyzwyczajony do takiego się noszenia, że postąpiwszy inaczej, czułby się "niepełnie".
Wyszedł z tawerny w stronę zamku, który miał ochotę pozwiedzać, może przypadkiem na kogoś natrafi. Bo jaki tak naprawdę miał cel całej tej podróży? Z pewnością zarobienie jakiegoś grosza, gdyż pieniądze coraz bardziej niknęły w jego sakiewce, a ostatnio upolowane króliki nie mogły zostać wystawione na sprzedaż, tak jak zamierzał, z głupiego faktu, jakim była jego krótka pamięć, która uczyniła go kłusownikiem, a przynajmniej zrobiłaby to, gdyby go złapano na tejże czynności. Tak nie było, więc mógł spokojnie dalej podróżować z niezszarganą opinią, z chęcią zatrudnienia się jako łowczy, bądź ktoś kto mógłby pomagać w polowaniach, tropieniu, czymkolwiek. Dlatego też ruszył do zamku Castamere, na którego widok Will zatrzymał się jeszcze na chwile, czująć jakiś ucisk w środku. Odetchnął głęboko i ruszył przed siebie, najpierw trafiając na dziedziniec, gdzie ponownie się zatrzymał i zaczął ze spokojem oglądać otoczenie i ludzi, których mijał.
Willem Flowers
Willem Flowers

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 07/03/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Elyana Reyne. Nie Mar 15, 2020 10:37 am

Elyane przekroczyła główne wrota zamku prowadzące z podziemnej części na oświetlony słońcem dziedziniec. Jakkolwiek nie próbowano oświetlać dawnej kopalni Reynów przerobionych na komnaty mieszkalne, to wciąż ciężko było nie zmrużyć oczu, gdy wychodziło się spod góry na jasną powierzchnię.
Kasztanowłosa potoczyła wzrokiem po dziedzińcu biorąc przy tym głęboki wdech. Nie zwróciła nawet uwagi na Willema, którego albo nie zauważyła albo zwyczajnie uznała, że nie jest na tyle interesujący by przyjrzeć mu się choćby chwilę dłużej. Wywróciła za to oczami i odwróciła się w kierunku z którego przyszła, skąd dało się dostrzec kolejne osoby - dwóch postawnych, górujących nad kobietą, uzbrojonych mężczyzn, w których bez trudu można było rozpoznać rycerzy, a także zdecydowanie niższego, krępego mężczyznę, przebierającego krótkimi kończynami i wymachującym plikiem papierów i żywo gestykulującego. Do Willema dochodziły tylko strzępy jego słów jak - pieniądze, podatki raporty, praca...
- Powiedziałam już! - Te słowa dotarły do niego bez trudu. Kobieta podniosła głos przerywając mężczyźnie jego wywody. - Zajmę się tym jak wrócę. Zamek się nie obróci w ruinę jeśli zniknę na dzień... Albo kilka. Jestem pewna, że ty i Edwyn sobie doskonale poradzicie... I gdzie są te konie!? - Wykrzyknęła głośno w kierunku z którego przyszła, tupnęła kilka razy nogą i odwróciła się w stronę dziedzińca, a Willem w tym czasie miał doskonałą okazję by się jej przyjrzeć z każdej strony.
Kobieta ubrana była w coś co zdawać się miało być odzieniem roboczym, prawdopodobnie do jazdy konnej właśnie. Strój zdecydowanie bardziej praktyczny i prostszy w kroju od zwykłej sukni, choć i tak wart był więcej od całego rynsztunku Willema. Na stopach miała wysokie buciki z miękkiej skóry do jazdy konnej i wepchnięte w nie spodnie, które to było widać z powodu długiego rozcięcia w noszonej przez nią sukni. Z praktycznych powodów była ona krótko ucięta za kolanem, ale praktyka nie przeszkadzała by była ona wyszywana i lamowana złotem, obszyta ciemnym futerkiem przy kołnierzu i rękawach czy posiadaniu pozłacanych guzików. Na talii kobiety znajdował się pas z pięknie wykonanym sztyletem i sakiewką, a na dłoniach nosiła skórzane rękawiczki i co też Willem zauważył, pierścień z rubinem. Prawdopodobnie jedyne co było w tej kobiecie zwyczajnego to fryzura - długie włosy zostały splecione w prosty warkocz, który miał nie przeszkadzać w jeździe.
Elyana Reyne.
Elyana Reyne.

Liczba postów : 104
Data dołączenia : 24/10/2019

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Willem Flowers Nie Mar 15, 2020 12:36 pm

Stojąc tak po boku, minął go jakiś wieśniak, najprawdopodobniej z chęcią wyciągnięcia czegoś od lorda i gdy tak mijał Willema, ten tylko usłyszał pojedyncze zdanie "Kurwa, moja rzepa". Willem mógł się tylko domyślać o co chodziło, jednak to teraz nie było ważne. Bowiem przyglądał się otoczeniu i przyglądał, gdy nagle spostrzegł naprzeciw siebie, że wyszła jedna osoba, za którą pognały jeszcze trzy. Była to kobieta i Willem nie musiał znać tutejszych zwyczajów, by mieć pewność, że to ona jest z rodu Reyne, albo przynajmniej kimś, kto jest niezwykle ważną personą w tymże zamku. Bękart przyglądał się ciekawie dziewczynie i jej świcie, słysząc tylko strzępki rozmowy. Will i tak skupił się na ubiorze kobiety i jej ponad przeciętnej urodzie, która zdecydowanie przyciągała wzrok. Dziewczyna ubrana była w szykowny strój, który kosztował pewnie więcej niż chłopakowi udało się zarobić przez całe swoje życie. Zwrócił uwagę na każdy najmniejszy detal, zafascynowała mu swoim połączeniem praktyczności z bogatymi zdobieniami, czego zwieńczeniem był pierścień z rubinem, za którego chłopak mógłby żyć w ostatku przez co najmniej rok. Następnie zwrócił swe spojrzenie na dwóch rycerzy i niższego jegomościa, którzy już nie wywarli na nim tak pozytywnego wrażenia. Wsłuchał się w ich rozmowę, ale tak naprawdę nie musiał się jakoś wytężać, gdyż pani swe słowa wypowiedziała wystarczająco dobitnie i głośno. Jej słowa zaś jedynie potwierdziły jego przypuszczenia, jakoby panienka ruszała w podróż na koniach, w czym Flowers widział już swoją szansę. Szedł tak jeszcze chwile za nimi, zaraz przyśpieszywszy kroku i gdy już był mniej więcej na tej samej linii co rycerze, wypowiedział kolejne słowa na tyle głośno, by nie było wątpliwości, że są one kierowane do lady Reyne:
- Przepraszam! – Zwrócił na siebie uwagę i ukłonił się przed majestatem kobiety, czując, że w ten sposób dobrze zaznaczy swój szacunek do jej pozycji. – Niech mi Pani wybaczy, ale stojąc tak tam na dziedzińcu przypadkowo zdołałem usłyszeć parę pani słów i też sądząc po pani wyśmienitym ubiorze, wnioskowałbym, że jedzie pani na przejażdżkę konną, polowanie może. Nie mylę się, pani? Bo gdyby tak było, to chciałbym zaoferować swoje usługi jako łowczego, bądź też tropiącego. A może i zwykłego towarzysza z łukiem w dłoni. Zwą mnie Willem. – Powiedział, starając się ładnie artykułować swe słowa i wypowiadać z odpowiednią dykcją, by nie zabrzmieć zbyt prostacko, a w ten sposób jakkolwiek lepiej wypaść w oczach kobiety. Spojrzał na nią i na rycerzy, którzy mogli przecież w każdej chwili zareagować dużo bardziej agresywnie.
- Mogę zapewnić panią, że nie jestem dla pani zagrożeniem. – Dopowiedział, po fakcie uświadamiając sobie jednak jak bardzo puste to były słowa, bo każdy mógł je powiedzieć, nie udowadniając tego żadnymi czynami. Mógł jedynie prosić się w duchu, by pani popatrzyła na niego niezbyt surowo.
Willem Flowers
Willem Flowers

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 07/03/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Elyana Reyne. Nie Mar 15, 2020 12:58 pm

Elyane zatrzymała się nagle, a potem obróciła w kierunku mężczyzny, cóż, bardzo młodego mężczyzny, jeśli było się hojnym. Jedna z kasztanowych brwi była uniesiona ku górze, ciężko było powiedzieć czy to z powodu poirytowania, zaintrygowania, zdziwienia, że ktoś ją zaczepił, a może z jakiegoś innego powodu lub wszystkiego jednocześnie. Lady wbiła w niego spojrzenie swych błękitnych oczu, świdrując go i uważnie mu się przyglądając od stóp do głów nim na jej różowych usteczkach pojawił się drobny grymas.
- Po pierwsze, Willemie, wiedz, że gdy ktoś rozmawia jest wyjątkowo niegrzecznym by podsłuchiwać. Można przez to stracić uszy. -  Powiedziała bardzo powoli i bardzo wyraźnie. - Po drugie, Willem kto? Nie wyglądasz mi na chłopa, a przynajmniej ubierasz się... - Tu zawahała się na moment. - Inaczej. Zdecydowanie masz też lepszą ogładę, choć zawsze twierdziłam, że nie jest wcale to takie trudne by się nauczyć kłaniać i mówić głośno i wyraźnie, czego dużo... ludzi... zdaje się nie pojmować. - Machnęła ręką, a po jej ustach przebiegł uśmieszek, gdy ten wspomniał o stanowieniu dla niej zagrożenia. Zerknęła tylko na jednego z towarzyszących jej rycerzy. - Więc?
Elyana Reyne.
Elyana Reyne.

Liczba postów : 104
Data dołączenia : 24/10/2019

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Willem Flowers Nie Mar 15, 2020 2:26 pm

Willem ucieszył się w duchu, widząc, że zwrócił uwagę kobiety, a zarazem nie rozkazała natychmiast go skarcić za przerwanie jej w rozmowie ze swym poddanym. Z jej mimiki nie potrafił wyczytać jednej dokładnej emocji, dlatego też mógł jedynie zgadywać, że nie obudził w niej gniewu.
Skłonił się jeszcze niżej na znak uległości i przeprosin, dopiero po chwili zadzierając głowę do góry i spoglądając na kobietę.
- Przepraszam panią. Gdy się jednak usłyszy pani melodyjny głos nie sposób go zignorować, me plebejskie usposobienie nie mogło się oprzeć, za co ponownie przepraszam. – Odpowiedział, nadając swojemu głosu najbardziej uległy ton, na jaki był w stanie się posilić. Dzięki wielu podróżom był w stanie jakoś dorównać jej jakkolwiek jeśli chodzi o poziom rozmowy, zauważalna była różnica między nim, a losowym wieśniakiem na polu.
- Willem Flowers, pani. Nie wyglądam na chłopa, bo też nie uważam się za niego, czego właśnie dowodem jest też mój ubiór, który jednak zaś nie dorównuje w jakimkolwiek stopniu z pani wspaniałym wyglądem i doborem szat. - Czasem Will, w chwilach rozmyślań jest skonfundowany faktem, jak bardzo przestrzegana musiała być etykieta, gdy rozmawiało się z osobą, która urodziła się po prostu w tym „lepszym łóżku”. Zarazem, czasem takie rozmowy są wewnętrznie dla niego tak abstrakcyjne, że jedyne co myśli, to że „wszyscy jesteśmy pojebami”. Nie odchodząc jednak myślami od rozmówczyni, dodał, odpowiadając na drugą część wypowiedzi pani Reyne. – Poprawnego języka nauczono mnie jeszcze za młodu, kiedy to mieszkałem z ojcem i panią matką. Powiadano, że moją prawdziwą matką była któraś szlachetna pani z rodu Gardenerów, co by wyjaśniało, dlaczego w wieku dziecięcym nauki czytania i wymowy wykładał mi maester, stąd też moje większe pojęcie o etykiecie w stosunku do innych ludzi, podobnych mi stanem. – Odpowiedział, już prostując się, lecz wciąż pokazując werbalnie, że to ta kobieta stojąca przed nim była tutaj ważniejsza stanem.
- Jestem pewien, że nie miałbym szans z żadnym z pańskiej świty szanownych rycerzy, nie ma co się więc mnie bać, zapewniam. – Powiedział, patrząc to na kobietę, to na dwóch wyższych i masywniejszych od niego mężczyzn. Nie ruszał się, bowiem czekał na pozwolenie, nie mogąc sobie pozwolić na domniemanie zgody. Musiał ją usłyszeć osobiście, by nie wynikły z tego żadne nieporozumienia.
Willem Flowers
Willem Flowers

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 07/03/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Elyana Reyne. Nie Mar 15, 2020 2:52 pm

- Ah, Flowers. - Powiedziała powoli cały czas spoglądając na niego uważnie, choć teraz nawet nie starała się ona udawać, że Willem stanowi dla niej, cóż, kogoś gorszego sortu. - Bękart z Reach. Tutaj. W Castamere. Na Zachodzie.   - Zatoczyła palcem wskazującym kółko, a następnie wycelowała go w Willema. - Jak już mówiłam, przynajmniej umiesz się jako tako zachować. Jedyne co mnie zastanawia, to czy tylko mnie nie okłamujesz. Bękart Gardenerów, może i byłabym gotowa w to uwierzyć, ale że twoja matka się z nich wywodziła? Musiałeś mieć więcej szczęścia, niż ona rozumu. Nie wiem jakim cudem nie pozbyto się ciebie korzystając z miesięcznej herbaty.  - Prychnęła tylko. - Ale skoro już tu jesteś i mnie zaczepiłeś... Czego ode mnie chciałeś? Tylko szybko, nie mam zamiaru tu stać cały dzień... - Popatrzyła się na jednego ze swych rycerzy. - Bądź tak miły i pogoń stajennych. Ile można czekać na te konie. - Rycerz skinął Elyanie głową i oddalił się w kierunku z którego dopiero co przyszli, obrzucając jeszcze Willema długim spojrzeniem.
Elyana Reyne.
Elyana Reyne.

Liczba postów : 104
Data dołączenia : 24/10/2019

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Willem Flowers Nie Mar 15, 2020 3:58 pm

Spodziewał się takiej reakcji, nie była ona ani rzadka, ani szczególnie wyjątkowa wśród osób wysoko urodzonych. Jako bękart był od razu traktowany trochę gorzej, ale Will starał się o tym nie myśleć i przede wszystkim się tym nie załamywać, a udowodnić swoją wartość zwykłym działaniem.
- Bękart z Reach, który w swej rodzimej krainie nie był już z parę lat, odkąd rodzice mi zachorowali i zmarli. – Odpowiedział, po czym przełknął ślinę, skupiony wzrokiem na koniuszku palca pani Reyne.
- Nie śmiałbym panią okłamać, zbyt życie swe szanuję, bym mógł się taką głupotą poszczycić. Mówię jedynie o tym o czym wiem, albo co słyszałem, w każdym razie nie sądzę by zapewniano nauki maestera każdemu głupiemu bękartowi w Reach. Sam też nie myślę o tym, dlaczego moja prawdziwa pani matka nie zastosowała się do metody usunięcia ciąży, nie sposób mi też znaleźć na to odpowiedź, musielibyście się cofnąć piętnaście długich lat wstecz. – Odpowiedział, wziął głęboki wdech i kontynuował, chcąc wyjaśnić swój cel: - Podróżuje, szukając pracy i możliwości zarobku. Jestem łowczym, dość sprawnie strzelam z łuku i kuszy. Czego więc chciałem od szanownej pani? Słysząc o koniach i wnioskując po pani pięknym, acz praktycznym wyglądzie, myślałem, że wybiera się pani to na przejażdżkę, to na polowanie może nawet, dlatego też zdecydowałem się zaproponować swoje usługi, by móc przedstawić się pani i się dać zapamiętać. – Odpowiedział, nie reagując na odejście rycerza, a cały czas wzrok mając skierowany na kobietę.
Willem Flowers
Willem Flowers

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 07/03/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Elyana Reyne. Nie Mar 15, 2020 4:38 pm

Wyraz twarzy Elyane przybrał wyraz znudzenia i pewnego poirytowania, gdy chłoptaś zaczął streszczać jej tragiczną historię swego życia - śmierci rodziców, opuszczenia Reach, tułaczki i czegoś tam jeszcze. Kobieta popatrzyła się ponad jego ramieniem i uśmiechnęła się zadowolona.
- Ah! Wreszcie! Konie! - Machnęła ręką znudzona. - Tak, tak, tak... Nie każdy bękart ma okazję by uczyć się u maestera, więc powinieneś być wdzięczny. - Obok nich przeszedł stajenny prowadzący za uzdę siwą klacz z przepięknie wykonanym rzędem końskim, gdyby ktokolwiek miał jeszcze wątpliwości kto jechał na koniu. Do siodła doczepiony był sajdak z łukiem i kołczan pełen strzał. Za nimi szła mała świta złożona z mężczyzn, część konno i uzbrojona, a inni pieszo, pilnujący ujadających psów. Strażnicy panny, myśliwi, psiarczyki, traperzy. Elyana podeszła do konia, a towarzyszący jej rycerz złożył ręce by pomóc swej pani z wybiciem się z ziemi i dosiedzeniu wierzchowca. Kobieta chwilę pokręciła się w siodle, poprawiając swoje ułożenie, złapała za lejce, wzięła głęboki wdech z widocznym zadowoleniem na twarzy i zdawała się całkowicie zapomnieć o Willemie.
- Cyk, cyk... - Cmoknęła do konia i klepnęła go, niemalże czule po szyi, co stało w brutalnym kontraście do jej zachowania względem chłopaka. - Tropicieli na zamku mamy, co to by był za zamek bez dobrej drużyny myśliwskiej. - Szarpnęła lejce i obróciła konia w jego kierunku, niemalże nacierając na chłopaka i chyba tylko dobre ułożenie konia i jego wola sprawiły, że na niego nie wpadł. - Zawsze jednak może się znaleźć miejsce dla kolejnego... O ile jest dobry. Dajcie mu jakiegoś konia... O ile bękart będzie potrafił go dosiąść. Jedziemy!   - Kolejny raz szarpnęła lejcami, wbiła pięty w bok konia i ruszyła kłusem w kierunku bramy zamkowej, a za nią reszta drużyny myśliwskiej.
Elyana Reyne.
Elyana Reyne.

Liczba postów : 104
Data dołączenia : 24/10/2019

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Willem Flowers Nie Mar 15, 2020 5:00 pm

Tak jak spodziewał się reakcji na wieść o jego pochodzeniu, tak samo przewidywał jaka będzie reakcja na jego opowieść o jego bardzo skróconej biografii. Choć bądź, co bądź, trochę go ukłuło w serce, gdy zobaczył skwaszoną minę szlachcianki. Na następne jej słowa już nie odpowiedział słownie, skinął jedynie głową jako powszechna zgoda na to, co powiedziała.
Przyglądnął się stajennemu, który wcześniej odbierał jego muła do stajni, następnie zaś Flowers skupił się na koniu. Był on przepiękny i zadbany, pasował swą aparycją do swej właścicielki. Zaraz potem doszła reszta świty, która swoim sprzętem była lepiej wyposażona, niż on, z całym swoim rynsztunkiem.
Spoglądał tak na panią z dołu, która już całkowicie pokazała swoją dominację nad nim i pozostawało mu tylko czekać na jej dalsze rozkazy.
- Spodziewam się, że ciężko aby tak szanowany ród mógł pozostać bez całej świty łowczej, ja proszę tylko o danie mi szansy, bym mógł do niej dołączyć, przynajmniej na jakiś czas… – Przerwał, odskakując, w czas reagując na przewyższającego go konia, co na wiele jednak by się nie zdało, gdyby zamierzeniem tego zwierzęcia było stratowanie go – wtedy nic by go nie uratowało. – Myślę, że zdołam panią zadowolić. Jednak nim wyruszymy, muszę panią poprosić o chwilę zwłoki, gdyż nie mógłbym przyjść do pani na zamek w pełni uzbrojony w swój łuk. Zostawiłem go w swoim pokoju w tawernie, dlatego szybko po niego się udam i zaraz do pani wrócę. – Jak powiedział, tak zrobił, pobiegł jak najszybciej do tawerny, by też pani Reyne nie musiała na niego długo czekać. Wziął ze sobą długi łuk i pełen kołczan strzał. Nie przewidywał, by pułapki na zwierzynę miałaby mu się przydać w obliczu tak dużej załogi łowieckiej, dlatego też sprawdził jedynie czy jego miecze i kusza są na swoim miejscu i wrócił do pani, po czym wyruszyli wszyscy na polowanie.

Z/t x2
Willem Flowers
Willem Flowers

Liczba postów : 31
Data dołączenia : 07/03/2020

Powrót do góry Go down

Dziedziniec Empty Re: Dziedziniec

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach