Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Przedpola Lys

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Przedpola Lys

Pisanie  Gerold Goldhill. Wto Sie 20, 2019 12:27 pm

First topic message reminder :

***
Gerold Goldhill.
Gerold Goldhill.

Liczba postów : 151
Data dołączenia : 23/12/2017

Powrót do góry Go down


Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Arthur Westford. Pon Wrz 09, 2019 1:59 pm

3 Października 336

Walka w zapasach była długa. Długa i niestety przegrana. Tak niewiele brakowało, ale Arthur nie dał rady.
Był na siebie wściekły. Nocna Straż straciła 400 Złotych smoków, bo w odpowiedniej chwili nie potrafił bardziej się postarać. Stu ludzi miałoby wyposażenie, gdyby tylko mu się udało... Stu ludzi, go nie będzie miało, bo zawiódł. Chciało mu się płakać...
Zawziął się jednak i resztę konkurencji już wygrał.

4 Października

Szranki szły dobrze. Westford był nawet zdziwiony, że tak dobrze idzie po tak mało intensywnym treningu.
Wszystko do czasu aż trafił na... Aemona. Kolejny raz... Cholerny los! Druga kopia, taka porażka! I znów masa złota, które bardzo by się Nocnej Straży przydało... Wszystko przepadło! Bo za mało trenował, bo za mało się starał. A przecież można było! Ten cały Blackfyre był w jego wieku. Nie trenował więc dłużej od Westforda.
Arthur z bezsilności walnął w ziemię. Nie było jednak innego wyjścia jak pogodzić się z losem...
Chociaż tyle było dobrego, że bogacz nie chciał jego wyposażenia.
Po walce o 3 miejsce Arthur kazał Alesterowi przynieść z podręcznego bagażu wziętego ze statku pewne dwie rzeczy, jedna była schowana w worku, a druga zawinięta w skórę...
Po skończonych walkach, udał się szukać Aemona Blackfyre i poprosił o rozmowę. W cztery, oczy a właściwie w sześć, gdyż chciał by i żona Księcia była. Gdyby straże chciały broń to oczywiście ją zdał. Schowanych rzeczy jednak wolał im nie pokazywać, szczególnie tego w worku... No chyba, że się mocno upierali.
Arthur Westford.
Arthur Westford.

Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Guillaume. Pon Wrz 09, 2019 3:40 pm

Po ostatnich wyczynach w walce zbiorowej Guillaume miał jakiś czas przerwy w zmaganiach turniejowych, więc stojąc w tłumie obserwował jak się jacyś ludzie dźgają kijami i strącają z siodeł.
- Hehehehehehe - zarechotał parszywie, gdy Arthur został zgrabnie wypierdolony z siodła przez jakiegoś zabójczo przystojnego pana. Co prawda teraz miał na głowie hełm i twarzy widać nie było, ale był taaaaki ładny... Aż mu normalnie przypomniała się ta niewykorzystana okazja co podczas napierdalanki ogłuszył jakiegoś ładnego typa, ale świat stał się czarny nim zdążył rozsupłać portki i potem obudził się w całkiem innym miejscu niż był wcześniej. Dziwne, bardzo dziwne. Widać Rys jest magiczne i tu można się przenosić między różnymi miejscami w mgnieniu oka. Niesamowite! W sumie wcześniej też tak miał, przecież po konkursie pijackim przeniósł się od razu do tego ruchliwego chłoptasia, co to mówić po ludzku nie umiał, ale za to kuśkę i tyłeczek miał żwawe. Kurde, Rys to miasto magii.
Po zakończeniu się dźgania kijami uwolnił się z tłumu i ruszył pod areny, gdzie ponoć można się było zmierzyć w walce z różnymi dzikimi zwierzętami. Najpierw oczywiście zadawał pytania jakie tam są możliwości i czy gdzieś nie kryje się brukselka pod tym wszystkim, a dopiero potem podjął decyzję.
- Dobra, hehe, to ja na początek wezmę tego dosraka, a jak mi nie sprawi trudności to wtedy cążkowanego człeka - zadeklarował. Przy tym trudności jakie miał na myśli to odniesienie rany. Zamierzał ubrać się do walki prawie tak jak ubierał się dotychczas do walki z dzikimi. Lekko, bo utwardzane skóry na kończynach i torsie, na tułów jeszcze kolczuga, czyli wciąż nie za ciężko. Na głowie z kolei wyściółka coby kaptur kolczy nie szarpał jego pięknych, niemytych włosów, a na kaptur kolczy półhełm, na który zwyczajowo nałożyłby hełm wielki, ale w tej sytuacji zostawił go na statku. Do walki zaś z radosnym rechotem dzierżyć zamierzał ofiarowany mu w darze przez lorda Pumbę miecz wielki.
Guillaume.
Guillaume.

Liczba postów : 132
Data dołączenia : 05/01/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Aemon Blackfyre. Pon Wrz 09, 2019 7:07 pm

Straże są strażami by czegoś strzec, mało skutecznie zaś spełnia się ten obowiązek wpuszczając kogokolwiek z czymkolwiek by chciał w pobliże miejsc czy też osób jakich się strzeże. Logicznym więc było, że i owszem, gwardziści księcia nie mieli zamiaru wpuszczać do jego namiotu żadnych uzbrojonych obcych. Nieważne czy byli szarym, fioletowym czy nawet beżowym rycerzem. Do worka również z pewnością chętnie by zajrzeli, jak i do innych podejrzanych pokrowców jakie gość mógł nieść.

Aemon przy pomocy młodego Rykkera pozbywał się właśnie zbroi, rozmawiając z siedzącą przy stole Alayne. Poza nimi był tu jeszcze osobisty strażnik Lwicy, zaś ser Duncan za pozwoleniem księcia udał się by wykupić swój rynsztunek i chwilowo opuścił posterunek. Usłyszeli jakieś poruszenie przed namiotem, a po chwili jeden ze strzegących wejścia rycerzy zapytał czy wpuścić gościa. Blackfyre wcale się tego nie spodziewał. Zupełnie.
- Niech wejdzie - polecił i westchnął cicho. - Co sprowadza cię do nas, ser?
Aemon Blackfyre.
Aemon Blackfyre.

Liczba postów : 509
Data dołączenia : 27/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Arthur Westford. Pon Wrz 09, 2019 7:43 pm

Arthur wszedł spokojnie do namiotu. Przywitał się ogólnie ze zgromadzonymi. Alayne ukłonił się i ucałował ją w rękę jeśli mu pozwoliła, a Aemonowi mocno uścisnął prawicę, kiedy ten już wykaraskał się zbroi.
-Sprowadza mnie pewna sprawa... - zaczął niepewnie - chciałbym jednak byśmy porozmawiali na osobności. W sześć oczu. Sprawa ta wymaga bym ujawnił kim jestem, a nie chciałbym tego robić przy większym gronie. Oczywiście wszyscy pozostali są tu wiernymi i zaufanymi ludźmi, ale jak ktoś powiedział "jeśli wie o czymś kilka osób, to już nie tajemnica, a informacja". Byłbym więc wdzięczny, gdybyśmy mogli porozmawiać na osobności. Broni nie mam, więc wszyscy strażnicy mogą raczej poczekać przed namiotem. - powiedział.
Po chwili zastanowienia jednak uświadomił sobie, że przecież prawie wygrał zapasy, do tego zwyciężył w konkursie siłowym. Ludzie zebrani wkoło mogliby się więc poniekąd słusznie obawiać, że nawet bez zbroi i broni stanowi zagrożenie. Zwłaszcza dla Alayne.
-O żonę nie musi się Książę martwić, ja kobiet nie zabijam. Tym bardziej pięknych... - powiedział i jak usłyszał co powiedział, stwierdził, że to raczej nie bardzo pomoże. Zwłaszcza, że mimo starań, by tego nie robić gapił się na piękną lwicę.
Pozostało liczyć, że rozmówcy będą wyrozumiali. Albo też w ostateczności rozmawiać przy strażnikach.
Tak czy siak Szary Rycerz szybkim ruchem zdjął chustę i przedstawił się ponownie tym razem odpowiednio.
-Jestem Arthur Westford, Zaprzysiężony Brat Nocnej Straży. Pewnie bym tu nie przyszedł, ale słyszałem, że Książę Straży pomógł. A i los nas jakoś dziwnie na tym turnieju wiąże. Przychodzę natomiast... Cóż, spraw jest wiele, a mówca ze mnie żadne. Myślę, że łatwiej będzie pokazać. - Wyjął z worka czaszkę olbrzyma i położył na stole, jeśli jakiś był, albo też trzymał w dłoni, jeśli żadnego nie było.
Arthur Westford.
Arthur Westford.

Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Alayne Lannister. Sro Wrz 11, 2019 3:21 pm

Alayne całość zawodów oglądała z mniejszym bądź większym zainteresowaniem. Zdecydowanie większym, kiedy do potyczek stawał któryś smok, a zwłaszcza ten jej osobisty, ale i młodszego obserwowała uważnie, zwłaszcza z racji nietypowej jak na taką okoliczność zbroi. Niestety bywało też, że nieco spóźniała się na sam początek zawodów i to mimo dwojeń się i trojeń ich medyka, by nieco załagodzić towarzyszące jej ostatnimi czasy dolegliwości. Na całe szczęście każdy dzień zawodów był emocjonujący i gdy tłumy szalały łatwiej było wkraść się niepostrzeżenie na trybuny i udawać, że jest się tam od samego początku.
Tego dnia akurat udało jej się przybyć punktualnie, acz jej obecność była wymagana nieco później, bo zanim Aemon wysadził z siodeł wszystkich przeciwników minęło nieco czasu. Całkiem przyjemnie się to jednak oglądało, a tym przyjemniej odbierało z jego rąk wianek, który idealnie pasował do jej sukni. Przypadek czy przygotowanie i pewność lwicy? To już pozostanie zagadką.
Do namiotu, gdzie Aemon pozbywał się właśnie zbroi weszła w wianku na głowie i z szerokim uśmiechem.
-Do twarzy mi? - spojrzała na niego i przeczesała włosy. - Podarował mi go pewien cny rycerz, może kojarzysz, dosyć wysoki, białe włosy, fioletowe oczy... Powinien gdzieś się tu kręcić - usiadła z boku nie przeszkadzając w zdejmowaniu rynsztunku.
Nie zdążyli jeszcze nawet dobrze rozpocząć rozmowy, kiedy straże oznajmiły o przybyciu raczej niespodziewanego gościa. Przynajmniej dla niej, bo smok, nawet jak na jego bezemocjonalne standardy, nie wyglądał na zaskoczonego. Widząc wchodzącego do namiotu rycerza uniosła lekko brew. Tak, tego z pewnością się nie spodziewała, jako że jej mąż posłał gońców z informacją, że smok  mimo wygranej nie chce koni i rynsztunków, a więc i wizyty co do ich wykupu były zbędne. Mimo wszystko uśmiechnęła się do gościa i podała mu dłoń od pocałunku. Utrzymała ten uśmiech nawet w momencie, kiedy gość zaczął niesamowicie wręcz kręcić, a gdy wyraźnie próbował wzbudzić co do siebie zaufanie, wyszło mu coś nieco odwrotnego. Zerknęła na swoją tarczę, który to raczej nie wyglądał na chętnego do opuszczenia namiotu, jednak ostateczną decyzję wolała pozostawić mężowi.
Ze strażnikami czy bez, przedstawienie się jako członek Nocnej Straży w środku Lys było raczej nietypowe. Tym bardziej nietypowe było to, co Arthur wyciągnął z worka. Traf chciał, że wolny stolik był akurat przy Lwicy, tam też trafiła czaszka, Alayne jednak zamiast się wzdrygnąć i odsunąć wręcz się nachyliła, by lepiej przyjrzeć się przedmiotowi. To było coś niesamowitego, a jej szeroko otwarte oczy i lekkie iskierki ewidentnie zdradzały jej żywe zainteresowanie.
-To... całkiem interesujący początek. Jestem ciekawa rozwinięcia - spojrzała w końcu na Arthura.
Alayne Lannister.
Alayne Lannister.

Liczba postów : 211
Data dołączenia : 04/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Aemon Blackfyre. Sro Wrz 11, 2019 4:07 pm

Z powitaniem przybysz zaczekał na to, aż książę pozbędzie się pancerza, dwie pary oczu mogli więc spokojnie puścić wolno.
- Zabierz pancerz i wyczyść go porządnie, potem jak chwilę odpoczniesz poćwiczcie z Tyrekiem szermierkę pod okiem ser Andersa. No, zmykajcie stąd obaj - polecił młodemu Rykkerowi i Lwiątku, po czym spojrzał na obrońcę swojej małżonki, który nie wyglądał na entuzjastycznie nastawionego do wyjścia. - Ser Damon Vikary jest protektorem i powiernikiem księżniczki, wszystko co usłyszy pozostanie sekretem póki ona nie zadecyduje inaczej. Nie ma potrzeby by wychodził - książę nie był przekonany niezręczną próbą wzbudzenia zaufania, a nie chciał też okazać braku szacunku wobec ser Damona utrudniając mu wykonywanie jego obowiązku jako zaprzysiężony obrońca.
Jaki znowu los? "Szary Rycerz" startował w prawie każdej, albo i każdej, konkurencji, nieuniknione było wpadanie na niego. Los zaś przydzielił ich jako parę jedynie raz podczas dzisiejszych starć. W ogóle dlaczego "Szary" zamiast "Czarny" lub "Nocny"? Przecież to by miało o wiele więcej sensu, a Nocnej Straży i tak nikt w Lys by się nie spodziewał. No właśnie, co swoją drogą robią bracia z Nocnej Straży w Wolnych Miastach uczestnicząc w turnieju pod fałszywym mianem? Dopóki nie pojawią się dalsze wyjaśnienia sprawa ta śmierdziała na milę.
- Hmm... - mruknął. Przed nim na stole leżała czaszka olbrzyma, kości tych stworzeń znajdowano czasami na wzgórzach Ziem Zachodu lub w Górach Czerwonych, toteż były również w Cytadeli. Była też ewidentnie humanoidalna, acz zbyt wielka by należeć nawet do ser Gregora Clegane'a. Wedle opowieści olbrzymy wciąż żyły też za Murem. Problem tkwił jednak w tym, że taka czaszka nie była w żadnym razie zastępstwem wobec słów, ale można było strzelać. - Mniemam, że oznacza to kłopoty na Murze - Jak zawsze - ale będziemy potrzebować jednak tej mowy dla szczegółów.
Aemon Blackfyre.
Aemon Blackfyre.

Liczba postów : 509
Data dołączenia : 27/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Arthur Westford. Sro Wrz 11, 2019 6:10 pm

Jeden strażnik. Arthur dla sportu zaczął oceniać jakie szanse by miał, gdyby jednak chciał przeprowadzić jakiś zamach. Czy byłby wstanie szybko wyrwać miecz obrońcy Alayne? Zapewne był silniejszy i szybszy. Na zapasach też się znał. Wyrwałby więc pewnie. Pytanie jak szybko i czy Aemon by nie przeszkodził. Ale gdyby się udało z mieczem w ręku powinno już pójść względnie łatwo...
-Kłopoty na Murze? Ależ skąd, na Murze już nie ma żadnych kłopotów. Teraz to kłopoty ma Siedem Królestw. Albo osiem, czy dziewięć. Zależnie czy mówimy o nazwie historycznej, czy o stanie obecnym. Ten ostatni natomiast tak się zmienia... W każdym razie na Murze problemu na dobrą sprawę nie ma, bo nie ma tam Nocnej Straży. Została jedynie garstka we Wschodniej Strażnicy. Przegraliśmy. Choć ja zwykłem mawiać, że to Stannis przegrał. Dzicy i olbrzymy przeszły na południe. Starkowie ich nie zatrzymali. Walczyli w tym czasie ze zdradzieckimi Arrynami. Najeźdźcy poszli więc dalej. Nie wiem gdzie, ale być może teraz na waszych ziemiach jakiś rycerz walczy z olbrzymem. A jeśli walczy to pewnie zginie. - powiedział bez żadnych emocji - Potwora do którego należała czaszka, która tak cię zainteresowała Pani - zwrócił się do Alayne - zabiłem na Północy, ale setki mil na południe od Muru. Nikomu nie życzę walczyć z tym potworem. Potrafią mieć nawet po 15 stóp wysokości. Są tak wielkie, że gdyby dorosły człowiek stanął im między nogami i uniósł rękę to by ich nawet nie podr... po... ja... yyyy... ekhem - przypomniał sobie, że przebywa z nimi kobieta i pewnych rzeczy mówić nie wypada. - Chciałem powiedzieć, że jakby dorosły człowiek stanął obok i uniósł rękę do góry, to by im nawet do biodra nie dosięgnął. - powiedział i głośno odetchnął uznając, że jakoś wybrnął - No chyba, że jakiś bardzo, bardzo wysoki. Jak weźmie taki potwór konar drzewa, albo i całe drzewo, jak takie mniejsze i nim dobrze przywali to zabije i rycerza i konia pod nim. Z takimi stworami musi się mierzyć Nocna Straż. Właściwie to co z niej zostało...
Westford zamyślił się. Ciekawe ilu przetrwa do jego powrotu. Pewnie dalej gdzieś walczyli na Północy. Walczyli i ginęli. Może zginą wszyscy zanim wróci? Przybędzie i nie zastanie nikogo. Zostanie z górą złota, którego nie będzie komu wydać...
-Do tej pory wszystkie krainy poza Północą nie przejmowały się zbytnio Nocną Straż. W razie gdyby zawiodła, była jeszcze Północ. Jak widać był to błąd. Większość uważała też, że olbrzymy wyginęły. To też był błąd. Okazało się, że za Murem żyją potwory i mogą one przejść na południe.
Arthur przerwał i popatrzył po obecnych.
-Pewnie zaraz mi ktoś przerwie i powie jakoś dyplomatycznie, żebym nie narzekał. Do paru obszarpańców z lochu, którzy miecz widzieli co najwyżej na straganie i zostanę grzecznie acz stanowczo wyproszony. Ale to nie rozwiąże problemu. Takie podejście sprawiło, że olbrzymy chodzą teraz po dorzeczu. Albo nawet Zatoce czy Zachodzie. Straż trzeba naprawić, bo potrzebują jej wszystkie Królestwa i w interesie wszystkich jest by była silna. Ta czaszka miała zobrazować i pomóc zrozumieć jak bardzo Nocna Straż jest potrzebna. Jest jeszcze jedna rzecz, która pomoże to zrozumieć. Czy ktoś z obecnych był może na Murze? - spytał.
Arthur Westford.
Arthur Westford.

Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Alayne Lannister. Sro Wrz 11, 2019 7:25 pm

To co mówił Arthur było, mówiąc delikatnie, niepokojące. Olbrzymy przechadzające się tak po prostu po prostu po kontynencie? No i olbrzymy to jedno, a co z dzikimi, o których dotąd nie było mowy. Może byli mniej groźni, ale było ich więcej. Bo skoro przeszli olbrzymi, to chyba nie tylko oni.
-Nie dostaliśmy żadnych informacji o aż takich problemach. Tym bardziej o praktycznie destrukcji Nocnej Straży - zerknęła jeszcze na Aemona ale liczyła, że o tak istotnej rzeczy mąż by jej powiedział. - Odbudowanie takiej formacji to nawet nie miesiące, a lata. Nawet jeśli wyśle się ludzi i sprzęt to potrzebują czasu na przystosowanie się do tamtych warunków i zżycie ze sobą. I to zakładając wysłanie ludzi wyszkolonych, a teraz o takich z racji sytuacji wojennej trudno. I takich władcy będą szczędzić. Natomiast więźniowie, normalnie będący rozwiązaniem, teraz chyba tylko bardziej zaszkodzą niż pomogą.
Alayne zaczęła widzieć dosyć czarne scenariusze jak wyniszczone wojnami królestwa nie dają sobie rady z nowym zagrożeniem. No i nadchodziła zima. Dla dzikich i olbrzymów codzienność, dla nich ogromny problem. No i odbudowanie Nocnej Straży graniczyło z cudem. To była jednak pewna kultura i normy podtrzymywane od lat. Jeśli została ich ledwie garstka mogło być to za mało by coś wskórać.
Na pytanie Arthura nieco się zawahała. Fizycznie nie była, acz miała inne źródła wiedzy o nim. Mimo wszystko pokręciła przecząco głową, a z tego co wiedziała jej tarcza uczyni podobnie.
Alayne Lannister.
Alayne Lannister.

Liczba postów : 211
Data dołączenia : 04/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Aemon Blackfyre. Sro Wrz 11, 2019 10:07 pm

Aemon stał ze swoją zwyczajową, przepełnioną smutkiem miną i słuchał długiej przemowy Czarnego Brata. Nocna Straż została rozbita, Dzicy przelewali się przez Mur niepowstrzymani przez zajętych wojną Starków i szli dalej na południe. Więc w końcu Wolni Ludzie spełnili swoje marzenie... Wraz z ser Geroldem książę wysłał już Straży dwie kogi pełne żywności, zapas lekarstw oraz tysiąc złotych smoków do rozdysponowania na inne potrzeby zakonu, z pewnością wiele biorąc pod uwagę jak mało użyteczna była dla niego Nocna Straż. Przynajmniej jeśli człowiek myśli tylko o Dzikich i olbrzymach. Po chwili słuchania Blackfyre pogrzebał trochę w rzeczach zgromadzonych w namiocie i wyjął tubę, z której wyciągnął mapę Westeros. Rozwinął ją na stole i przystawił rogi losowymi przedmiotami by leżała pewnie. O upadku Muru nie słyszał wcześniej, ale nie martwił go on tak jak jego małżonki, nie napawała go również lękiem wizja barbarzyńców zza Muru pchających się przez Północ na pełne jaszczurolwów i grzęzawisk bagna na Przesmyku.
- W Zatoce nie ma obecnie żadnych Dzikich, ani też olbrzymów, wiedzielibyśmy - odpowiedział z pewnością. - Nie mamy też żadnych więźniów, przynajmniej nie w tutejszych lochach, te należą do magistratu - stwierdził ponuro. - Tutaj - pokazał na Ziemie Burzy na mapie - z tysiącami zaprawionych i uzbrojonych w stal żołnierzy oraz hufcami rycerstwa włóczy się Shireen Baratheon, córka waszego zmarłego Lorda Dowódcy. Wylądowała w Solankach z małą armią, po czym przetoczyła się na południe po Koniec Burzy jak wichura rwąca wszystko na swojej drodze i obecnie króluje nad wszystkim od Zatoki Krabów po Morze Dornijskie, wyłączając nasze tereny na kontynencie. Tytułuje się "Panią Siedmiu Królestw" - oznajmił. - Za to tutaj - Aemon przesunął palec na Reach - wrze ostatnio niemiłosiernie, kiedy królowie Reach i Wiara wymieniają się szarżami ciężkozbrojnych konnych. Do tego tutaj - wskazał Dolinę - wspomniani przez ciebie Arrynowie wpadli w fanatyczny szał nawrócenia świata, dysponując tysiącami zbrojnych i sławnymi rycerzami. W dodatku ktoś ich najechał, ale to akurat całkiem dobrze - powiedział i przesunął palec na Dorzecze. - W krainach Tridentu na chwilę było spokojnie po bratobójczej rzezi, a teraz znowu są na wojnie, oczywiście z Arrynami. Wszędzie, bliżej i dalej naszej granicy, przesuwają się rzesze uzbrojonych w stal żołnierzy wspieranych przez hufce ciężkozbrojnych rycerzy i machiny wojenne. Niektórzy nawet zdyscyplinowani i z dowódcami obdarzonymi zdolnością strategicznego myślenia. Dzicy są jedynie kolejną armią, która pojawia się na tej planszy - stwierdził z nutą melancholii. - O ile w ogóle stanowią jedną armię, rzecz jasna, i o ile przeżyją śmiercionośne bagna Przesmyku. Armią używającą broni z kamienia i odzianą w zwierzęce skóry, bez umiejętności inżynieryjnych i większego pojęcia o taktyce. Oczywiście mają inne atuty, acz nie są gorsi od tych wszystkich potworów bliżej naszej granicy. Są też olbrzymy - zerknął na czaszkę. - Olbrzymy, które przed tysiącami lat Pierwsi Ludzie i Andalowie wyparli daleko na północ, co pokazuje, podobnie jak to trofeum, że da się je zabić.
Książę wbił na chwilę ponure spojrzenie w mapę, kierując fiołkowe oczy na położony na jej skraju Mur.
- Jeżeli Nocna Straż ma mi służyć za tarczę przeciwko Dzikim i olbrzymom, wybiorę zamiast niej oddział zbrojnych w moim kraju. Będzie on mi równie dobrą osłoną przed nimi, o ile w ogóle do nas dotrą, a przy okazji osłoni przed innymi zagrożeniami - stwierdził. Nie wiedział czemu miałby być bohaterem dla innych, krwiożerczych królestw. W dodatku osłaniając ich przed czym? Przed inną zbieraniną ludzi, która szła na wojnę tak samo ci z południa. - Aż trudno sobie wyobrazić, że tak wielką konstrukcję wzniesiono tylko po to by ochronić ludzkość przed grupą barbarzyńskich plemion, w dodatku tak do dawnych ludzi z Westeros podobnych, oraz olbrzymami, które przecież przegnano, prawda? - książę uniósł wzrok znad mapy i spojrzał na Westforda pytająco. - Kto zrobiłby coś tak szalonego? Pewnie nikt... Dlatego wam pomogę. Nie dla Dzikich czy olbrzymów, wyłapalibyśmy ich lub rozbili w polu łatwiej niż inne westeroskie armie. Dla tego niewiadomego czegoś co wzbudza w ludziach taki strach, że są gotowi postawić zaporę z lodu długą na trzysta mil i wysoką na siedemset stóp. Nocnej Straży wysłałem już zaopatrzenie i złoto, możecie dostać jeszcze trochę, tak samo jak więźniów z zamkowych lochów całego królestwa, ponieważ prawych ludzi na Mur nie ześlemy. Skazańców dostarczymy sami wraz z resztą rzeczy, nie kłopoczcie swoich werbowników jeśli wciąż jacyś dychają, co do ludzi wolnych możecie próbować ich namówić na terenie całego królestwa, ale nie gwarantuję w nich entuzjazmu. Jeżeli z więźniami będziecie mieć problemy możemy wysłać małą grupę zbrojnych by została na Murze kilka miesięcy pilnując ich i pomagając we wprowadzeniu dyscypliny.
Może jeszcze ten szaleniec Stark się ucieszy, w końcu Wilki z Winterfell zawsze kochały Nocną Straż.
Aemon Blackfyre.
Aemon Blackfyre.

Liczba postów : 509
Data dołączenia : 27/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Arthur Westford. Czw Wrz 12, 2019 12:00 am

-Wiedzielibyście, chyba że przybyliby tam niedawno. - zauważył Arthur - zgadzam się jednak z ogólną koncepcją. Dzicy nie stanowią dla was zagrożenia. Nie stanowią go w gruncie rzeczy dla nikogo o ile jego armia nie jest zajęta w innym miejscu. Dzicy są słabi. Sam osobiście zabiłem ich ponad setkę i padali dosyć łatwo. - powiedział jakby informował o zebraniu truskawek, a nie zamordowaniu ogromnej grupy ludzi - Olbrzymy też da się zabić, zgadzam się. Jest to już jednak znacznie trudniejsze. Przynajmniej w pojedynkę. Moim celem było pokazanie, że są za Murem potwory, które są groźne. Ludzie w nie nie wierzyli, a jednak są i potrafią Mur przekroczyć. O tych potworach wiemy - wskazał na czaszkę - pytanie o jakich NIE wiemy? I właśnie tu dochodzimy do kwestii Muru. Jestem przekonany, że nie został zbudowany ani przeciwko dzikim, ani przeciwko olbrzymom. To zwyczajnie nie ma najmniejszego sensu. Dzicy nie mają żadnego sprzętu oblężniczego. 10 razy niższy Mur to na nich za wiele. Zresztą po co coś na nich budować? 2-3 tysiące dobrej jazdy i pozbyłbym się wszystkich dzikich. A jednak ten Mur zbudowano. Zbudowano Mur dziesiątki razy dłuższy niż mury największych miast. Dziesięć razy wyższy niż mury największych zamków. Pytałem czy widzieliście Mur, bo tylko widząc go można zrozumieć jego ogrom. Mury zwykle buduje się by przed czymś chroniły. I zwykle mury są proporcjonalne do zagrożenia. Jeżeli Mur jest tak wielki, to jak wielkie musi być zagrożenie? - spytał - Nie będę straszył nikogo mówiąc, że żyją tam jakieś straszne potwory przy których olbrzymy to żart. Powiem coś znacznie gorszego. Nie wiem co tam jest. Nikt nie wie co tam jest. Nocna Straż nie może tego sprawdzić, bo po drodze są dzicy. Pozostają więc spekulacje. Można optymistycznie założyć, że tam nic nie ma. Można pesymistycznie założyć, że jest tam coś co sprawiło, że ludzie wybudowali ten ogromny Mur. I jeśli rzeczywistość okaże się bliższa pesymistycznej wersji, a jeśli mnie życie czegoś nauczyło to tego, że rzeczywistość zwykle bliższa jest właśnie tej pesymistycznej wersji, a nie tej optymistyczne, to zbrojni nikomu nie pomogą. Nie pomogą bo do powstrzymania zagrożenia potrzeba Muru mającego 700 stóp, a nie 70. Dlatego właśnie jeden człowiek na Murze może się okazać cenniejszy niż 100 ludzi na zamku.
Poszło łatwiej niż Arthur się spodziewał... Pomogą! Jednak ten Blackfyre to dobry chłop. Jak Stark. Westford zauważył, że ostatnimi czasy spotyka się z bardzo wpływowymi ludźmi. O dziwo nie byli też wcale tacy źli...
-Dziękuję za wszelką pomoc. Ja nie zapominam o tych, którzy mi pomogli. Mi i Nocnej Straży. Wiem, że dla kogoś kto ma skarbiec pełen Złotych Smoków i tysiące zbrojnych na rozkazy jeden Strażnik nic nie znaczy. W końcu co jeden Strażnik może zrobić? Są jednak takie sytuacje, gdzie armie i skarbce nic nie poradzą, a jeden człowiek, czy mała grupka dobrych ludzi jest wstanie zdziałać bardzo dużo - powiedział z pełnym przekonaniem.
-Wracając jednak do Straży. Płynąć tutaj spisałem pewne swoje przemyślenia jak naprawić Nocną Straż. Byłbym wdzięczny za przeczytanie i wszelkie uwagi. Ja jestem zwykłym wojownikiem. Nie jestem tak naprawdę nawet rycerzem. Bardzo by mi się przydała ocena kogoś kto zna się na rządzeniu całym Królestwem.
Odwinął skórę i wyjął zapisane karty. Położył je ostrożnie i niepewnie na stole. Miał tylko jeden egzemplarz, więc musieli się nim podzielić.

(W nawiasach znajdują się informacje mechaniczne, to tylko tak do przeskok, zamiast tego powiedzmy, że jest tam jakiś opis tych umiejętności)







O naprawie Nocnej Straży

Nocna Straż jest w stanie opłakanym. To nie ulega wątpliwości. Dzicy przeszli Mur i zalali Siedem Królestw, a Nocna Straż nie była wstanie nic z tym zrobić. Duża w tym wina Stannisa, ale problemy są głębsze i poważniejsze.
Można to wszystko jednak naprawić.
Po pierwsze należy zająć się kwestia finansowania.
Nocna Straż jak każda organizacja potrzebuje złota. Można je zdobyć bardzo łatwo biorąc udział w turniejach organizowanych w Westeros, co mam zamiar udowodnić wygrywając wiele złota w Lys.
W podobnych miejscach można też rekrutować ludzi do Nocnej Straży. Na turnieje przybywa wiele osób doskonale władających bronią, a także Lordowie i Królowie, którzy mogliby dostarczać rekrutów. Zwłaszcza zwycięzcy nie powinni odmawiać jeśli zażąda czegoś rozsądnego.
Kolejnym elementem jest szkolenie i podział obowiązków. Wygląda to łagodnie mówiąc fatalnie i sięga już dawnych czasów. Ludzie nie są dobierani na stanowiska zgodnie ze swoimi umiejętnościami. Kluczowe znaczenie mają natomiast osobiste animozje. Należy to zmienić i wprowadzić rzetelny i obiektywny podział.
Proponuje 7 stopni szkolenia.
Numer 1, w skrócie N1, to zwykli rekruci, którzy nie umieją władać bronią (mechanicznie ktoś kto ma 0 władania bronią)
N2 Umieją władać bronią w sposób podstawowy (mechanicznie władanie bronią na I lub siłą i zręczność na poziomie równoważącym)
N3 Włada bronią w sposób średni (mechanicznie na II lub mniej, ale siłą i zręczność na poziomie równoważącym)
N4 Włada bronią w sposób dobry  (mechanicznie na III lub mniej, ale siłą i zręczność na poziomie równoważącym)
N5 włada bronią w sposób bardzo dobry (mechanicznie na IV lub mniej, ale siłą i zręczność na poziomie równoważącym)
N6 włada bronią w sposób prawie doskonały (mechanicznie na V lub mniej, ale siłą i zręczność na poziomie równoważącym)
N7 Włada bronią w sposób doskonały, do tego ma niezwykłą siłę i precyzje. Biorąc udział w turnieju wygra nie jedną nagrodę. Poziom mój, Arthura Westforda, lub kogoś kto mógłby stoczyć zemną bardzo wyrównany pojedynek, choć nie musiałby wygrać.

Cała Nocna Straż winna bez ustanku ćwiczyć walkę. Ale walkę z głową. Każdy powinien mieć przydzielony numer i cały czas mieć go w widocznym miejscu na ubraniu czy zbroi. Numery będą nadawane po rzetelnej analizie umiejętności. Następnie treningi będą odbywały się w oparciu o spisaną przeze mnie wiedzę w "Sztuce Zwyciężania" (książka pisana na Morzu, mam nadzieję, że dokończę). Treningi w parach będą się odbywały między osobami o takich samych numerach, lub o jednym poziomie wyżej. Większa różnica powoduje zbyt duże dysproporcje i słabszy nic się od silniejszego nauczyć nie może gdyż zbyt szybko przegrywa.
Po nabyciu odpowiednich umiejętności i ponownej rzetelnej analizie Brat z Nocnej Straży może otrzymać wyższą rangę, to jest wyższy numer. Noszenie na stałe wspomnianych numerów (najlepiej ładnie wyszytych lub namalowanych) nie tylko pozwoli rozpoznawać na pierwszy rzut oka kto jakie umiejętności posiada, ale będzie też motywacją do zdobywania wyższych umiejętności.
Z pośród najlepszych należy też wybrać instruktorów by non stop czuwali nad treningiem Braci. Na początku osobiście wybrałbym najlepszych i doglądał wszystkiego w miarę możliwości.
Zwiadowcami mogą być tylko ludzie posiadający N4 i więcej. Jeśli jakiś zwiadowca ma mniejsze umiejętności to do czasu ich podniesienia powinien zostać odsunięty od obowiązków. Posyłanie tylko najlepszych ludzi za Mur gwarantuje, że Nocna Straż nie odniesie zbędnych strat.
Natomiast jeśli jakiś budowniczy lub zarządca posiada odpowiednie umiejętności walki powinien zostać zwiadowcą. Chyba że jego inne umiejętności czynią go niezbędnym na dotychczasowym stanowisku.

Umiejętności wszystkich powinny dzięki mądremu treningowi być podnoszone bezustannie. Zwiadowcy poza walką powinni też umieć doskonale jeździć konno oraz przynajmniej część powinna umieć przetrwać w lasach za Murem.

Jestem przekonany, że dzięki ciężkiej pracy możemy zrobić z Nocnej Straży formację prawdziwie elitarną. Zwłaszcza z dobrym finansowaniem, które pozwoli za zakup wyposażenia najwyższej klasy.
N6 oraz N7 powinni posiadać najlepsze zbroje, które jak sądzie produkuje się w Qohor.
N7 mile widziana byłaby broń z Valyriańskiej Stal jednak jest trudne do zdobycia z racji małej ilości.

Po zdobyciu źródła finansowania, zapewnieniu zapasów oraz odpowiednim wyszkoleniu należy wyznaczyć cel Nocnej Straży. Tym celem winno być rozwiązanie raz na zawsze problemu dzikich.
Okazja jest ku temu wręcz niepowtarzalna. Większość dzikich znajduje się po naszej stronie Muru. Za nim została garstka. Należy się ich raz na zawsze pozbyć.
Nie mam tu jednak na myśli całkowitej eksterminacji. Dzicy to normalni ludzie. Tyle, że dzicy. Należy ucywilizować tych, których się da. Część zapewne stawi opór i nie będzie chciała dołączyć do cywilizowanych krain. Tych będzie trzeba się niestety pozbyć.
Kluczowe jest to, że wszelkie porozumienie musi być zawarte z perspektywy siły. Dzikich należy najpierw pokonać. Rozumieją tylko siłę, więc o ile nie trafi się na jakiegoś wyjątkowo rozsądnego trzeba im wszystko narzucić siłą.
Nie powinno to być trudne z wyszkoloną i wyekwipowaną Nocną Strażą. Należy stworzyć oddziały podobne do mojego gdy polowałem na dzikich na Północy. Takie oddziały wyszukiwałyby osady i obozowiska dzikich. Następnie ich siedlisko byłoby otaczane i stawaliby przed wyborem. Śmierć lub życie po lepszej stronie Muru i porzucenie większości z ich barbarzyńskich praktyk.
Oczywiście część zwyczajów można by zaadoptować, inne nieco zmodyfikować. W tej materii należałoby odbyć dyskusje ze znawcami zwyczajów dzikich.
Sedno koncepcji wyjaśnię na powszechnie znanej praktyce porywania kobiet. Samo porwanie nie jest niczym złym. To nawet dobry trening i pokaz umiejętności mężczyzny. Ta część jest dobra i mogłaby dalej być praktykowana.
Jeśli jednak kobieta do samego końca stawia opór i zostaje naprawdę brutalnie zgwałcona to jest to coś okropnego co w cywilizowanych krainach mieć miejsca nie może. Każdy kto coś takiego zrobi powinien mieć standardowy wybór. Ucięcie przyrodzenia, albo Mur.
Praktyka porwań mogłaby być więc praktykowana, jeśli porwana mogłaby zdecydować ostatecznie, czy porywający jej się spodobał, a jego umiejętności zaimponowały jej i chce z nim być, czy też nie ma takiego zamiaru. W tym drugim wypadku powinna być bezwzględnie puszczona wolno.
Porywający natomiast winien szukać dalej, aż porwie taką, której się spodoba.
Reszta ich praktyk powinna być zmieniana na podobnej zasadzie, by było dla nich miejsce w naszym świecie.

Dzikich, którzy chcieliby żyć w zgodzie i spokoju można by osiedlać na rozległych terenach Nocnej Straży oraz Północy, gdyby Król Stark wyraził na to zgodę. Utrzymanie ich w ryzach nie powinno być problemem. Wierzą wszak w siłę, a Nocna Straż jeśli tylko szkolenie okaże się skuteczne powinna mieć przynajmniej kilku, kilkunastu ludzi znacznie przewyższających umiejętnościami nawet najlepszych dzikich. W razie konieczności sam udałbym się do robiących problemy i osobiście zaprowadził porządek.

Po wstępnym pozbyciu się osad i obozowisk należałoby cały teren przeszukać z psami tropiącymi tak by wyłapać nawet pojedynczych dzikich i dać im taki sam wybór.

Następnie należałoby przeprowadzić wielką wycinkę lasów. Warto by było wykorzystać Hardhome po pewnej odbudowie i sprzedawać stamtąd drzewo. Można by wręcz je rozdawać za darmo o ile ktoś zechciałby przypłynąć i sobie naścinać oraz zabrać. Podobnie można czynić po drugiej stronie i korzystać z portu przy Wieży Cienia. Drewno można spróbować spławiać rzekami do morza, a tam ładować na statki.

W ten sposób należy coraz bardziej przesuwać się na północ. Budować tam forty, żeby było zaplecze do dalszych wypadów i przeć dalej i dalej na Północ.

Przy tym wszystkim należy pilnować by dzicy, którzy się poddadzą lub zostaną schwytani byli należycie traktowani. Wszelkie gwałty czy niepotrzebne znęcanie się należy karać śmiercią.

Opanowane tereny należy dokładnie przeszukać. Kto wie jakie skarby dzicy kryją w zapomnianych jaskiniach?

Kulminacyjny moment przejmowania ziem za Murem powinien nastąpić w środku lata, gdy warunki będą ku temu najlepsze. Wtedy powinniśmy zapuścić się jak najdalej.

Osiedlanie dzikich na terenach Nocnej Straży wywoła zapewne jakiś sprzeciw, ale ten sprzeciw należy zwalczyć. Ci, którzy pragną krwi dzikich będą jej mieli dość gdy będzie trzeba się pozbyć niepokornych. Gdyby mi ktoś zarzucał sprzedanie się dzikim mam przeszło sto skalpów, które temu zaprzeczą. Oraz silne ramie, które zdzieli tego kto mnie zechce oskarżać.

Po osiedleniu dzikich zacznie się pewnie problem z bliskimi relacjami Strażnicy-dzikie kobiety. Sprawę tę należy traktować podobnie jak kwestię chodzenia do Moles Town. Dozwolone o ile obie strony wyrażają na to zgodę i o ile strażnikowi nie przeszkadza to w jego obowiązkach oraz treningach. Ba można by to wykorzystać i wprowadzić rodzaj przepustek za sumienną służbę. Z pewnością by to dodatkowo motywowało.

Gdy to wszystko zostanie zrealizowane należy przejść do kwestii ostatecznej.

Mam uzasadnione podejrzenia, że Mur nie został zbudowany przeciwko dzikim.
Po pierwsze wielkość murów, zawsze zależy od skali i częstotliwości zagrożenia. Jeśli jakieś miasto jest atakowane często, albo jest zagrożone przez potężnego wroga ma wysokie i silne mury. Miejsca niezagrożone mają mury słabe. Dochodzi też aspekt ekonomiczny. Ktoś bogaty może sobie pozwolić na wielkie mury nawet jeśli wystarczyłyby małe. Ktoś biedny nie pozwoli sobie nawet na małe mimo, że potrzebowałby wielkich.
Wszystkie te aspekty wzięte pod uwagę pokazują, że Mur nie ma prawa istnieć. Jest zbyt wielką budowlą na dzikich. Mało tego, jest przeciwko nim budowlą nieskuteczną, co udowodnili ostatnio przechodząc bez problemu na cywilizowaną stronę.
Przed kim więc chroni? Przed kim Północ zbudowała Mur tak ogromny, że nawet Lannistrów nie byłoby stać na zaledwie małą jego część? Przeciwko komu zbudowali Mur tak wysoki, że jest 10 razy wyższy niż najwyższe mury w zamkach?
Odpowiedź może być tylko jedna. Jako, że częstotliwość tego zagrożenia jest niewielka (w innym wypadku byśmy je dobrze znali), to skala zagrożenia musi być ogromna. Tak ogromna jak ogromny jest Mur.
Dlatego należy zdobyć jak najwięcej informacji o tym potencjalnym zagrożeniu, a następnie jak najlepiej przygotować Mur do obrony.
Oczyszczenie terenów za Murem z dzikich oraz zbudowani tam wysuniętych jak najdalej stałych fortów sprawi, że zagrożenie dostrzeżemy z dużym wyprzedzeniem. Masowa wycinka lasów pozwoli też sprawnie wszystko patrolować, a także uzyskać dobre miejsce do bitwy.

Wielkie ilości drewna z wycinki pozwoliłyby także zbudować wielką liczbę machin.
Celem powinno być 300 trebuszy i 1000 skorpionów na całym Murze. Jest to liczba ogromna, ale przy odpowiednim wysiłku możliwa do realizacji w kilka lat. Taka liczba machin wraz z odpowiednią liczbą amunicji powinna być wystarczająca do odparcia nawet bardzo dużego zagrożenia.
Oczywiście machiny te należałoby skoncentrować na zagrożonym odcinku Muru. Przetransportowanie ich szybko szczytem Muru za pomocą koni i złożenie w odpowiednim miejscu nie powinno być wielkim problemem. Zwłaszcza, gdyby takim manewr został przećwiczony kilkukrotnie. Śledzenie wroga z kolei nie powinno nastręczać trudności po przeprowadzeniu wielkiej wycinki, która byłaby jednocześnie formą treningu dla rekrutów. Nabraliby siły i wytrzymałości, a także przywykli nieco do warunków.

Wierzę, że jeśli wszystkie moje postulaty zostaną zrealizowane nie tylko przywróci to Nocnej Straży dawną pozycję, ale pozwoli też odeprzeć KAŻDE zagrożenie.
Arthur Westford
Arthur Westford.
Arthur Westford.

Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Mistrz Gry Sob Wrz 14, 2019 6:51 pm

W tym samym czasie książę Aerion zaczepił Goroda, jednego z towarzyszy Szarego Rycerza, który wysadził go z siodła podczas ostatniej konkurencji. Mężczyzna miał niełatwy orzech do zgryzienia, zwykła ciężka zbroja była warta kilka złotych monet, ale ta księcia przecież cała była powysadzana jakimiś szlachetnymi kamieniami! Brat Nocnej Straży - pozostający oczywiście incognito - podrapał się z zakłopotaniem po głowie patrząc na te wszystkie rubiny.
- Niech będzie osiemdziesiąt złotych smoków, panie - odpowiedział po chwili namysłu. - I dwadzieścia za wierzchowca - w cenach koni akurat orientował się po tym jak ostatnio łazili po stadninach, chociaż były to lyseńskie ceny, zawyżone odrobinę przez wyspiarskie położenie miasta. - Czyli razem równe sto złotych monet, stoi?

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Aemon Blackfyre. Nie Wrz 15, 2019 9:23 pm

Nie powiedziałby, że zbrojni nikomu nie pomogą. Wszak cokolwiek zmusiło ludzi do wybudowania Muru zostało ręką człowieka przegnane nim wielka konstrukcja powstała. W dodatku dokonali tego Pierwsi Ludzie, których później najechali i pognębili - poza Północą - Andalowie, a o Valyrianach nie było tu już nawet co wspominać. Problemem był jednak brak wiedzy, albo też ignorancja na coś co mogło być tuż przed ich oczyma. W końcu Arthur mówił "nie wiemy", zaś każda opowieść i legenda z tamtych czasów krzyczała "Biali Wędrowcy". Także wierzenia czerwonych kapłanów, którzy przecież nie wywodzili się z Westeros, mówiły o Wielkim Innym, Bogu Nocy i Terroru, którego atrybutami były ciemność, chłód oraz śmierć. Zadziwiająco podobne westeroskim Innym. Tak czy inaczej, równie dobre mogły być to grumkiny i snarki, ale była to jedyna realna wskazówka wobec niebezpieczeństw mogących kryć się w Krainach Wiecznej Zimy.
- Nie myśleliście o Białych Wędrowcach? Tysiące nieumarłych mogłyby utworzyć choćby i drabinę z własnych ciał by wejść na zwykły mur - zauważył biorąc papiery Arthura do ręki i podnosząc dłoń, dając tym samym znak, że z odpowiedzią wolałby zaczekać aż skończy czytać. - Mhm... Widzę jeden, bardzo zasadniczy błąd - stwierdził w końcu, kiedy skończył czytać. - Praktycznie wszystko tutaj opiera się o umiejętność walki bronią. Niewątpliwie jest ona niezbędna w walce z Dzikimi, acz są oni również fatalnie uzbrojeni i zdezorganizowani, co daje nawet gorzej wyszkolonej, ale lepiej zorganizowanej i uzbrojonej jednostce olbrzymią przewagę. W starciu zaś z czymkolwiek innym obrona opiera się o kolosalny Mur. Ziemie Daru z tego co wiem popadły w ruinę poprzez zaniedbanie skupionej na północy Nocnej Straży, która powinna nimi zarządzać. W dziczy z pewnością równie ważne co władanie bronią są umiejętności pozwalające przetrwać oraz znajomość terenu i to nie u jednego, a u większej ilości braci w oddziale. Ponadto zapasy straży wymagają nadzoru, Mur oraz zamki wymagają konserwacji, a ktoś powinien prowadzić kroniki i czuwać nad raportami by nie zapominano o ważnych rzeczach. Takich jak na przykład cel powstania całego Muru - stwierdził. - Do tego dyscyplina odgrywa ważną rolę w każdej formacji, dyskutować można w domu przy kominku. Nie wysłałbym za Mur kogoś kto tylko ładnie macha mieczem, a rozbije spójność oddziału narażając go na walki wewnętrzne i inne zagrożenia bo myśli sobie, że ma lepszy pomysł niż dowódca. Owszem, tak może nawet być, ale niesubordynacja się roznosi. Wkrótce każdy komu się wydaje, że ma lepszy pomysł zacznie co i rusz kwestionować przełożonych, a to prowadzi jedynie do chaosu i w szerokiej perspektywie większych strat. Jeden raz i jeden oddział na tym skorzysta, a później pięć oddziałów zginie, ponieważ w nich też ktoś będzie chciał być sprytniejszy - książę zerknął jeszcze raz na papiery. - Qohorskie pancerze są drogie, do tego sprowadzanie ich na Mur.... O valyriańskiej stali wciąż marzą sami Lannisterowie, o ile ktoś nie przybędzie na Mur z taką bronią jest to mało realne - A żeby cię tak Inni porwali, Bloodraven. - Żaden lord nie zgodzi się by Dzicy na jego ziemiach porywali kobiety, nieważne czy zobowiążą się w razie czego je zwrócić czy nie. Nikt nie zaufa takiej obietnicy - samo przepuszczenie Dzikich po dobroci zapewne wywołałoby wiele kontrowersji, a co dopiero pozwolenie im na takie praktyki. Pewnie nawet Stark musiałby tłumić bunty, gdyby zgodził się na kolonizację barbarzyńców na podobnych warunkach. - O Hardhome się nie martwcie, ser Gerold Vyrwel po dostarczeniu wam zapasów ruszył za Mur, a na nastanie lata czeka już w Pentos gotowa flota - owszem, ktoś zatknął na tym zmarźniętym odludziu chorągiewkę pierwszy. - O ile nie sądzę by większość skazańców na Murze motywowały naszywki świadczące o stopniu władania bronią, to przepustki pozwalające założyć rodzinę mogą być o wiele lepsze. Liczba machin jest olbrzymia, ale sam Mur jest dośc długi, a sprzęt zawsze się przyda.
Sporo było tych stron, miał nadzieję, że nic nie pominął.
Aemon Blackfyre.
Aemon Blackfyre.

Liczba postów : 509
Data dołączenia : 27/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Arthur Westford. Nie Wrz 15, 2019 10:55 pm

Biali Wędrowcy? Nieumarli? Arthur o nich oczywiście słyszał, ale... Dziadek mówił, że ich nie ma...
Z drugiej jednak strony, nie zapuścił się jakoś wyjątkowo daleko na Północ. Co jeśli coś w tym było?
Najprostszym sposobem było sprawdzenie tego, a żeby to osiągnąć należy oczyścić teren za Murem z dzikich i zbudować daleko wysunięte forty, do robienia wypadów.
-Biali Wędrowcy to ciekawa opcja... Na pewno o tym pomyślę i przeanalizuję ten temat. Wszelkie księgi, legendy i opowieści byłyby bardzo pomocne. Choć należy też wziąć pod uwagę, że to wszystko jest już nieaktualne a daleko na Północy wylęgło się inne zło. Kto wie gdzie te tereny sięgają i co tam jest? Jak sprawdzimy będziemy wiedzieli. - powiedział.
Dalsze uwagi były mądre i... nie do końca miłe dla Westforda... Wszak sam się sprzeciwiał dowódcom.
-Tak... nie wolno zapominać o zarządcach i budowniczych. Niemniej wątpię by osiągnięcie odpowiedniej rangi było możliwe dla wszystkich. Słabsi byliby budowniczymi i zarządcami. Podobnie ludzie wykwalifikowani w tym kierunku. Dobrze gdyby świetny murarz umiał też walczyć. Nie ma jednak sensu robić z niego wielkiego wojownika.
Z pewnością należałoby to jakoś z balansować. Tak jak dobrze byłoby zagospodarować ziemie Nocnej Straży.
-Kwestie umiejętności przetrwania za Murem faktycznie należy zmienić. KAŻDY kto idzie na zwiad powinien umieć tam przetrwać. Co do dyscypliny to się zgadzam. Też należałoby o nią zadbać. Najpierw jednak trzeba zadbać o dobrych dowódców. Trudno winić ludzi jeśli nie chcą słuchać głupiego dowódcy. Położę jednak nacisk na dyscyplinę, gdy będę dokonywał korekty w moim traktacie.
Arthur zamyślił się słysząc Valyraińskiej stali. Wiedział o jej nikłej dostępności. Wcześniej uważał po prostu, że najlepszym ludziom potrzebny jest najlepszy sprzęt. Teraz jednak zaczynał myśleć o tym inaczej.
-Zbroje są drogie. Myślę jednak, że ostatnio zdobyłem dość złota, by Nocną Straż było stać przynajmniej na kilka egzemplarzy dla najlepszych ludzi. Co do Valyriańskiej Stali... Mój dziadek umierając powiedział ojcu kilka rzeczy... Część z nich była dziwna. Części ani ojciec, ani później ja nie rozumiałem. O Valyriańskiej stali powiedział, że "zabije wszystko, nawet cienie". Myślałem, że to takie gadanie. Przenośnia, bo cienia nie da się zabić. A teraz już sam nie wiem... - zamyślił się - W każdym razie, jak znajdę na dalekiej Północy cień, który sam się porusza, bez Valyriańskiej Stali do niego podejdę - zaśmiał się nerwowo. Czy dziadkowi mogło chodzić o jakąś plugawą magię?
-Z tymi kobietami to zostałem źle zrozumiany. Oczywiście dzicy nie mogliby porywać poddanych żadnego Lorda. Porywają też jeden klan innemu klanowi. To właśnie powinno być ucywilizowane. Jeśli dzicy chcą mieszkać za Murem, a zwłaszcza na terenach straży to mają się zachowywać jak należy. Nikt nie będzie gwałcił żadnej kobiety pod moim nosem, "bo taka u nich tradycja".
Hardhome? Vyrwel? Ten co przywiózł zapasy?
-Mam rozumieć, że Książę chce zająć Hardhome i uczynić z niego część swego Królestwa? - spytał.
Z jednej strony byłoby to pomocne... Z drugiej skoro miał zamiar zajmować tereny za Murem dla Straży to czy nie będą sobie wchodzić w drogę? Najlepiej byłoby podjąć współpracę w tym kierunku...
-Przysięga zabrania nam posiadania rodziny. O kochankach jednak nic nie mówi. Oby to była wystarczająca motywacja. Choć dla mnie już sama ranga byłaby motywacją. No, ale ja zawsze chciałem być lepszy i lepszy. Nie wszyscy tak mają...
Arthur Westford.
Arthur Westford.

Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Aemon Blackfyre. Pon Wrz 16, 2019 5:15 pm

Pokiwał powoli głową. Rzeczywiście wypadało by każdy umiał przetrwać za Murem. Po co komu mistrz miecza, który przy pierwszej lepszej zamieci odłączony od drużyny padnie martwy w zaspę?
- Kilka egzemplarzy z pewnością nie będzie problemem, chociaż powinny być dopasowane, więc niewykluczone, że bracia musieliby udać się do samego Qohoru. Ewentualnie do Pentos, jeden z naszych mistrzów kowalskich uczył się tajnik swojej sztuki na wschodzie - stwierdził. Słysząc o valyriańskiej stali i cieniach przekręcił jedynie nieznacznie głowę słuchając z zainteresowaniem. - Ucywilizowanie spraw Dzikich między ich klanami, to w takim razie pierwszy krok do ucywilizowanie ich w ogóle. Dobry pomysł w takim razie.
Odłożył już wszystkie papiery na stół, a Alayne dokładała do nich to co sama kończyła właśnie czytać.
- Tak - odpowiedział krótko na pytanie o Hardhome. - Kolonizacja terenów za Murem to głupota, klimat nie pozwoli na rozwinięcie się rzeczywiście większego państwa, przynajmniej nie bez dostaw żywności zimą, ale jedno miasteczko pozyskujące surowce, głównie drewno może być przydatnym dodatkiem.
Ach, więc chodziło jedynie o przymykanie oka na kochanki. Trochę szkoda, acz na pewno wielu braci i tak bardzo chętnie skorzysta z takiej możliwości.
Aemon Blackfyre.
Aemon Blackfyre.

Liczba postów : 509
Data dołączenia : 27/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Aerion Blackfyre. Wto Wrz 17, 2019 11:18 pm

Sto złotych smoków. Sto złotych smoków! Za tyle można wyżywić całą rodzinę aż do śmierci. Książę Aerion ukazał niemałe zakłopotanie. Czy umiem się targować? Wewnątrz młodziana zabrzmiała nuta niepewności. Zaryzykował.
Strasznie dużo, sir. To tylko zbroja i koń, który wiele już w życiu przeszedł. Na pewno nie warty tej ceny. Dam sześćdziesiąt złotych smoków za wszystko – rzucił ciepłym, przyjaznym tonem. Jeśli zwycięski rycerz się nie zgodził, Blackfyre przeszedł w targowanie się. Jeżeli zaś ostatecznie nic się nie udało, zapłacił wymagane sto mieniących się monet.
Aerion Blackfyre.
Aerion Blackfyre.

Liczba postów : 104
Data dołączenia : 15/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Arthur Westford. Sro Wrz 18, 2019 12:27 pm

-Jeśli jest wstanie wykonać dobrą zbroję to chętnie się tam udam. Wolę zapłacić jemu, niż komuś daleko na wschodzie. Jeśli zrobi dość dobre wyposażenie to może mieć z tego spory zysk przy zaopatrywaniu Nocnej Straży.
Odbicie w stronę Pentos podczas powrotu nie powinno być problemem. Zwłaszcza, że Nocna Straż miała dostać więźniów i dodatkowe zapasy, a lepiej dać zarobić poddanemu Blackfyrów, którzy Nocnej Straży pomagają niż komuś w Qohorze.
-To właśnie jest moim celem. Ucywilizowanie dzikich. To był tylko przykład. Należy dokładnie zapoznać się z ich zwyczajami. Części zabronić, część właśnie na opisanej zasadzie zmienić. Niech sobie żyją nawet i na terenach Straży o ile będą się zachowywać jak należy. Oczywiście im więcej ich kultury zostanie zachowane tym lepiej. Musi to być jednak zgodne z cywilizowanymi normami.
Pewnie nie wszyscy w Straży przyjmą to przychylnie. Z pewnością jednak bardzo przychylnie będą patrzeć na strumień złota, zapasów i rekrutów. To wszystko dzięki Arthurowi. To wszystko powiązane z jego planem. Nie powinni więc robić problemu. Ba po tym jak wróci z górą złota, zapasów i rekrutów, nie powinni nawet słuchać do końca tylko zgadzać się na wszystko. Zwłaszcza jeśli ludzie tacy jak Blackfyre poprą plan. Już słowo Starka wiele znaczyło, a jeśli dojdzie poparcie innych?
-Widzę więc, że będziemy ściśle współpracować na terenach za Murem. Im więcej drzew wytniecie tym lepiej. Są tam nawet drzewa żelazne. Doskonałe na tarcze i bramy. Z jednym się nieźle mordowałem... Oczywiście wcześniej Nocna Straż dokładnie oczyści miejsce wycinki z dzikich, nie tylko ludzi, ale i zwierząt. Nie chcemy przecież by robotnikom coś się stało... Aha, prosiłbym tylko o nie wycinanie Czardrzew. Mieszkańcy Północy pewnie źle by na to patrzyli. Zarówno ci od Starka jak i ci w Nocnej Straży. Zresztą ja sam choć wyznaje Siedmiu jak mój dziadek składałem przysięgę przed Czardrzewem. Dziadek mawiał, że za Murem rządzą Starzy Bogowie. Pewnie to tylko takie gadanie, ale czy warto dla kawałka drewna ryzykować gniew sił starszych niż Ludzie? Za Murem wszystko jest inne. Starsze. - spojrzał wymownie na czaszkę olbrzyma.
Na tym mogliby skończyć rozmowę, ale Arthur chciał więcej... Zawsze chciał, więcej, lepiej, mocniej, szybciej...
-Jest jeszcze jedna sprawa. Związana z moją chustą... Postanowiłem ukrywać tożsamość z dwóch powodów. Po pierwsze w zawodach idzie mi bardzo dobrze. Zwykle wygrywam, co oznacza pokonanie wielu ludzi. Ludzi być może wpływowych. - spojrzał wymownie na Aemona - Akurat tu miałem szczęście i to ja przegrałem, ale w innych konkurencjach... Ważni ludzie, różnie mogą zareagować na porażkę. Nawet jeśli nie swoją to jakiegoś swojego reprezentanta. Gdyby jakiś lord, czy Król się zdenerwował i stwierdził, że w odwecie za swoją porażkę nic nigdy Nocnej Straży nie wyśle to mój udział w turnieju bardziej by zaszkodził niż pomógł. - wyjaśnił - wyjawienie tożsamości na koniec pozwala ocenić czy przyniesie to Straży zysk czy stratę. Jest jeszcze jednak kwestia. Chciałem... skumulować zainteresowanie. Liczyłem, że ludzie zaczną się zastanawiać kim jest zamaskowany człowiek wygrywający większość konkurencji. Pierwszego dnia wyszło tak sobie, później średnio zwracałem na to uwagę... W każdym razie celem było zainteresowanie ludzi, a potem wyjawienie kim jestem i poproszenie wszystkich o pomoc. Liczyłem, że jeśli wzbudzę dostateczne zainteresowanie ważnym ludziom będzie trudniej odmówić...
Zamyślił się. Coś poszło w tym planie nie tak. Pytanie tylko co...
-Chciałbym więc prosić o pomoc w tej kwestii. Po pierwsze jakoś trzeba pobudzić ludzi do gadania. Gdyby chociaż Wasz liczny orszak zaczął mówić podczas rozmów z innymi. Już by to było jakieś ziarno. Do tego może paru minstreli... - urwał na chwilę - hmmm... Można by też zainicjować dyskusję. Kto jest lepszy. Szary Rycerz czy Aemon Blackfyre. Ludzie uwielbiają się kłócić o to kto jest lepszy. Dla tych z Westeros sprawa będzie prosta. Szranki to koronna konkurencja. Ale większość jest z Essos i dla nich nie będzie to argumentem ostatecznym. Pole do kłótni z pewnością jest duże. Jeden wygrał wszystko w czym startował - wskazał lekko głową na Aemona - ale startował tylko w 3 konkurencjach. Drugi - wskazał na siebie - startował we wszystkim i we wszystkim dobre miejsce zajął, a sporo wygrał. Gdyby ludzi umiejętnie pobudzić mogliby się o to pięknie kłócić. Z rękoczynami włącznie. - zaśmiał się - im więcej będzie rozgłosu tym lepiej. Pytanie "kim jest Szary Rycerz" też można by umiejętnie w przestrzeń rzucić. Kolejny dobry powód do rozmów, kłótni i spekulacji.
Z zadowolenia zatarł aż ręce. Ah gdyby tylko się udało...
-Po walce konnej, chyba że ją przegram jakimś cudem to po ostatniej konkurencji, ujawniłbym kim jestem i poprosił wszystkich o pomoc. Tutaj jest pewien problem. Otóż jak mówiłem na wstępie żaden ze mnie mówca. To mogłoby popsuć cały plan. Na szczęście mamy kogoś kto ustami i językiem umie robić cudowne rzeczy - Spojrzał na Alayne uśmiechając się od ucha do ucha. Przez chwilę, potem usłyszał jak to brzmiało - o przemawianie mi chodziło - powiedział bardzo szybko - o przydomek złotousta. - potarł nerwowo ręką czoło - jak mówiłem, ani trochę nie nadaję się do mówienia. Gdyby jednak tak sławny mówca, a raczej sławna mówczyni, kurwa jest takie słowo? zechciała napisać mi kilka, kilkanaście zdań przemowy jak zwracam się o pomoc dla Nocnej Straży... Już sam tekst napisany przez złotoustą powinien zrobić wrażenie. Gdybym dodatkowo nauczył się na pamięć nie tylko tekstu, ale i właściwej intonacji, wymowy i innych tych rzeczy... Mówcą nie będę, ale może dam radę nauczyć się jak dobrze wygłosić krótki tekst, którego nauczę się na pamięć. Gdyby przemowa jako tako wyszła, a potem Wy byście dorzucili kilka słów od siebie, takiej jakiejś zachęty. To już by pewnie dało sporo. Ale na tym nie koniec, bo byście jeszcze ogłosili, że wiele Nocnej Straży dacie. Znaczy to co już żeśmy tu ustalili. Nic ponadto, ale reszta by nie wiedziała o tym. Uznaliby, że was przekonałem do pomocy. A że pomoc jest znaczna to pewnie nie chcieliby wyjść na skąpców czy biedaków i też coś dali. Zwłaszcza, że pewnie tam macie ze wszystkimi dobre relacje. Koszty dla Was żadne, a dla Nocnej Straży może wielka pomoc. Podobny manewr można by robić na wszystkich turniejach w przyszłości. Nawet gdybyśmy nie mogli tego robić wspólnie, to przynajmniej zostanie mi ta krótka wyuczona na pamięć przemowa... Taki mam w każdym razie plan.
Przedstawił to co wymyślił i czekał jak ocenią jego pomysły.
Arthur Westford.
Arthur Westford.

Liczba postów : 265
Data dołączenia : 06/03/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Mistrz Gry Pią Wrz 20, 2019 10:15 pm

- Sześćdziesiąt za wszystko? - Gorod zapytał po chwili namysłu, widać było, że jest niechętny podobnej ofercie już na pierwszy rzut oka. - Toć cena za podobnego wierzchowca bojowego zwyczajna, a taka zbroja błyszcząca od kamieni szlachetnych z pewnością nie jest tania.
Próby targowania Aeriona niestety spełzły na niczym i musiał wypłacić pożądane przez rozmówcę sto złotych monet. Widać było, że Gorod wahał się jeszcze nad jakąś alternatywną propozycją, ale koniec końców zrezygnował z pomysłu i wziął złoto. Może myślał nad zamianą monet na przysługę, którą mógłby wykorzystać dla Nocnej Straży? Kto wie... Najwyraźniej jednak jeśli była to prawda dla dobra tajności ich misji obecnie trwającej zrezygnował.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lys - Page 2 Empty Re: Przedpola Lys

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach