Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Przedpola Lannisportu

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Przedpola Lannisportu

Pisanie  Atlovart. Nie Sty 21, 2018 10:12 pm

First topic message reminder :

***
Atlovart.
Atlovart.

Liczba postów : 120
Data dołączenia : 23/11/2017

Powrót do góry Go down


Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Mistrz Gry Wto Mar 06, 2018 12:22 am

Drugi dzień zmagań turniejowych
Kolejny dzień miał zacząć się od kolejnych dwóch rund szranek. Jako pierwszy miał zmierzyć się Podrick Payne z Rodrickiem Piperem. Poziom pojedynków wszedł na o wiele wyższy poziom niż pierwszego dnia (być może dzięki nocy odpoczynku). Payne, zgodnie z zakładami bukmacherów, w trzeciej rundy wysadził swojego przeciwnika. Kolejna walka zapowiadała się najciekawiej w całej rundzie. Monstrualny Clegane miał zmierzyć się z wyróżniającym się poprzedniego dnia Jaimiem Serretem. W trzeciej szarży widownia westchnęła, gdy Serret zachwiał się w siodle i ledwo się utrzymał. Dopiero za szóstym razem Sandor wysadził przeciwnika. Jako trzeci walczyć mieli Farman z Duncanem Watersem. Tarcza księcia Aemona nie dostała jednak dużych szans. Antoine wysadził go już w pierwszej szarży, po precyzyjnym trafieniem w sam środek piersi. Na końcu John Hill w czterech szarżach pokonał Gedeona Lannistera, dołączając do grona finalistów.

W półfinałach los sparował dwóch najlepiej spisujących się zawodników - Podricka Payne'a z Sandorem Cleganem. Pojedynek dostarczył ogromnych emocji. Najpierw dwa razy złamali kopie. W trzeciej szarży Sandor dostał w sam środek torsu, ale udało mu się utrzymać w siodle. Zrewanżował się dopiero w szóstej szarży, ale tym razem to Payne utrzymał się na koniu. W końcu, w ósmej szarży, ku uciesze widowni Payne roztrzygnął pojedynek na swoją korzyść. W równoległym pojedynku emocji również nie brakowało. Hill trafiał już w drugiej i czwartej szarży, ale za każdym razem Antoine potrafił się utrzymać w siodle. Nie udało się mu to jednak również w ósmej szarży i do finału przeszedł ser John.

Zawodnikom złożono gratulacje i podziękowano. Ostatnie pojedynki miały odbyć się dnia trzeciego, zwieńczając cały turniej.

Finały Kopii:

Wtedy także heroldowie wyczytali pary pierwszych pojedynków w walkach pieszych. Po paru pierwszych pojedynkach, na placu boju zostało szesnastu uczestników:
1/8 - parowania:

Pierwsza walka pokazała przewagę ciężkiej zbroi nad tymi gorszymi. Emmon napierał cały czas, ale jedynie obijał pancerz Marbranda. Ten drugi potrzebował jedynie raz na jakiś czas uderzyć go po torsie lub głowie, żeby Emmon w końcu padł na ziemię, gdy Andros przywalił mu w głowę z ogromną siłą, pozbawiając przytomności i zostawiając strasznie krwawiącą ranę. Rannego wyniesiono i zaniesiono do medyka, albowiem potrzebował natychmiastowej pomocy medycznej.
Kolejny pojedynek zaczął się bardzo ciekawie. Rosh prawie od razu wytrącił Kevanowi miecz z rąk. Ten jednak nie poddał się, nie dał się trafić i zdołał na powrót podnieść miecz. Następnie walka była wyrównana. Rosh z trudem parował precyzyjne ciosy Lannistera, ale sam nie mógł go nigdzie sensownie trafić. Walkę zakończył jednak, gdy zmylił Kevana, markując atak w brzuch, zamiast tego jednak grzmotnął go w głowę i pozbawił przytomności.
Na plac boju wkroczyli Atlovart i młody książe z Doliny. Atlovart tym razem zdominował pojedynek. Harry nie miał doświadczenia w walce z dwoma mieczami, używanymi przez Atlovarta. Dostał kilka razy po głowie, aż padł nieprzytomny. Jego towarzysze zabrali go z placu boju, jednak rany były poważne, więc i on powinien udać się niedługo do medyka.
Kolejna walka nie przyniosła wielu emocji. Balthasar wszedł na pole bitwy, pierwszym ciosem ominął gardę Doriana i uderzył go w głowę, ogłuszając. Nie trwało to dłużej niż kilka sekund.
Kolejny był Gerold Vyrwel. Walczył z giermkiem, nie zapowiadało się więc na wielkie emocje. Mimo tego podopieczny Gedeona pisywał się na początku dość dobrze i Gerold potrzebował paru minut, by go ogłuszyć i powalić na ziemię.
Następna walka okazała się dość nudna. Książe Lambert zmierzył się z Duncanem Watersem. Żaden znich nie potrafił zadać celnego ciosu. Widownia gwizdała, tymczasem rycerze walczyli około piętnastu minut, nim Lambert szczęśliwie trafił łokciem w głowę Duncana, przez co ten drugi na chwilę się zdezorientował. Lannister wykorzystał okazję i paroma celnymi uderzeniami powalił przeciwnika na ziemię.
Następnie przedstawiciel Wiary zmierzył się z trzecim Lannisterem - Gedeonem. Od razu pokazał on wyższe umiejętności. Trafił dwa razy w hełm Gedeona, nie dając się trafić ani razu. Trzeci cios pozbawił jego przeciwnika świadomości.
Na końcu Arjan miał zmierzyć się z własnym giermkiem. Pojedynek nie pokazał wielkich umiejętności. Estermont zdawał się bawić ze swoim podopiecznym. Grzmotnął go co prawda dwa razy w głowę, ale giermek wciąż stał na nogach, a Estermont wyprowadzał ciosy powoli i zachowawczo. Pozwoliło to giermkowi zyskać trochę pewności siebie. Wtem, niespodziewanie, jeden z jego ciosów trafił przypadkowo jego pana w głowę i ogłuszył. Tym samym doszło chyba do największej niespodzianki turnieju.

Ćwierćfinały - parowania:

Kolejna runda zmagań zaczęła się od pojedynku Androsa z Geroldem. Vyrwel od początku pokazywał wyższe umiejętności. Pojedynek jednak okazał się być emocjonujący. Vyrwel dwa razy rozbroił przeciwnika, a ten dwa razy zdołał podnieść miecz i trafić nawet raz Gerolda. Na niewiele mu to się jednak zdało, bo okupił to wieloma trafieniami, które na końcu rycerz z Darkdell wykorzystał, by powalił swojego przeciwnika i awansować do półfinałów.
Kolejny pojedynek miał być najciekawszym w turnieju. Mierzyli się ze sobą dwaj najlepsi piesi poprzedniego dnia, a zwycięzca byłby pewnym faworytem turnieju. Pojedynkowi od początku nie brakło emocji. Atlovart zaczął ostro atakować, ale Rosh był cały czas w stanie odpierać jego ataki - obu mieczów równocześnie. Brakowało jednak mu trochę skuteczności. Co prawda trafił raz Atlovarta po łbie, ale skończyło się jedynie na lekkich mroczkach przed oczami. Atlovart napierał, żeby w końcu rozbroić Rosha, a potem powalił na ziemię.
Książe Lambert wydawał się trafić najlepiej jak mógł. Giermek Arjana nie miał tyle szczęścia, co ze swoim panem. Lannister trafiał go raz za razem, niż po 10 minutach zabrakło mu sił i padł na ziemię.
Ostatni pojedynek zapowiadał się ciekawie. Balthasar z Bravoos, po szybkim początku, miał się mierzyć z człowiekiem Wiary. Walka była wyrównana. Czempion Bravoos parę razy mijał gardę, ale nie mógł go dobrze rozbroić. Z kolei Karyl, podobnie jak w poprzednim pojedynku, konsekwentnie napierał. Tu trafił w lewą stopę, tam w prawe udo, a następnym razem w tors. Rany, przez brak zbroi, były raczej poważne. W końcu jednak, gdy Balthasar otrzymał mocny cios w głowę, musiał poddać walkę, nie będąc w stanie jej kontynuować, po czym zaniesiono go do medyka.

Półfinały - parowanie:

Pierwszy pojedynek półfinałów zacżął się wyrównanie. Widownia skandowała, ale pojedynek trwał. Wszyscy bali się powtórki walki Lannistera sprzed dwóch rund. Ich obawy się jednak nie sprawdziły. Po dwóch-trzech minutach Vyrwel trafił księcia w głowę, ogłuszając go.
W końcu zmierzyć się miał Atlovart z Karylem. Ten pierwszy, fenomenalnie się dotąd spisujący, znalazł wreszcie godnego przeciwnika. Swoją standardową taktyką przedstawiciel Wiary zepchnął Atla do obrony. Zadał mu nawet cios w głowę, prawie ogłuszając. Wtedy jednak Atlovart się przebudził, zaatakował i rozbroił człowieka z Wiary.

Walki piesze - finały:

Dotychczasowe walki trochę się sumarycznie przeciągnęły. Słońce było już nisko nad horyzontem. W związku z tym, po konsultacji z królem Lancelem, podjęto decyzję o przesunięciu finałowych walk na kolejny dzień.

-   -   -   -   -

- Bardzo dziękuję, ser. - odpowiedział Marbrandowi Serret. - Też nie walczyłeś najgorzej, a w zbiorowych radziłeś sobie bardzo dobrze moim zdaniem. - stwierdził. Co do propozycji... Wydawał się jej być bardzo niechętny, zawsze przecież był to dla niego dodatkowy kłopot układać się z prawie nieznanym człowiekiem. W końcu uległ. - Niech będzie, moja strata. W takim razie życzę powodzenia w dalszych pojedynkach. Jeślibyś kiedyś chciał się razem napić czy coś, to ja jestem zawsze chętny.


Travolta&Kielon


Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sro Mar 07, 2018 1:19 am, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Harry Arryn. Wto Mar 06, 2018 12:47 am

Poprzedniego Dnia

Harrold oczywiście dał się opatrzeć, bo najzwczyajniej zemdlał. Nagle to jednak się ockną pod strażnikiem, więc usiadł szybko na progu noszy i spojrzał na niego przcierając oczy.- Miałem chyba zły sen.- Zaczął.- Jakieś paskudne dziecko krzyczało mi nad uchem.- Po czym całkowicie powstał jak nowy z tego posłania i spojrzał na Gerolda, który był owym brzydkim dzieciakiem. W tym momencie, to Rudzielec miał władzę, bo byli z nim jego ludzie, więc niech teraz próbuje pastwić się nad nim. Młodzieniec szybko zaanalizował sytuację i rzekł do niego.- Dziękuje za troskę. Jesteś człowiekiem o małym ciele, ale wielkim sercu.- Nawiązał do poprzedniego babolenia karła, odpowiadając przy tym na jego...niefajne uwagi. Po czym obrócił się na pięcie i ruszył do swego namiotu.
Harry Arryn.
Harry Arryn.

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 28/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Arjan Estermont. Wto Mar 06, 2018 12:01 pm

Poprzedniego dnia Arjan wybrał się z owym Sir Johnem oraz ekipą ze zbiorowych na dobre piwo w karczmie, gdzie Estermont z gromkim śmiechem opowiadał, jak to nokautował tych gorzej uzbrojonych albo zakutych w stal amatorów, gdzie wypowiedzi często kończył wypiciem do dna za piękno panny młodej, zwycięstwa na przyszłych turniejach oraz rycerską chwałę! Przy okazji rycerz powymieniał doświadczenia z Sir Johnem, gdzie mu tłumaczył, że podczas szranek stosuje prostą taktykę, czyli "Młot i Kowadło", stawiając przy tym wszystko na swoją posturę, której nie da się zrzucić oraz uderzeniem kopii, która jest młotem. Po paru kolejkach czarnowłosy obwieścił przysięgę przed panami rycerzami, że jeszcze tutaj wróci i odpłaci Johnowi rewanżem, tak, że tamten spadnie po pierwszej szarży, a jak nie, to niech Siedmiu się ulituje. Czas w karczmie minął bardzo wesoło, w końcu było z kim się pośmiać oraz popić. Tego samego dnia, Arjan postanowił, że wyśle nazajutrz kruka do swego pana ojca z informacją, która pewno zaskoczyłaby starego, bo rycerz miał się skruszyć w tym liście, dając przy okazji znak, że żyje i wróci jako syn marnotrawny do domu. Na ten pomysł wpadł przez Gedeona, który zaczął prawić o tym, jak to powinno się podejść, trochę poważniej, ku roli dziedzica. Przekonało tak nijako żółwia, w końcu lew miał cholernie sporo racji. Koniec końców udał się spać, w końcu miał turniej za pasem.
***
Po zmasakrowaniu poprzedników na walkach pieszych, napotkał na swego giermka, co wywołało u niego ogromny śmiech pod przyłbicą, a giermek wystraszył się walki ze swoim panem rycerzem. Estermont z okrutnym uśmiechem spojrzał na młodego i rozłożył ręce w geście, że czeka na atak, lecz nadal młodzieniec nie mógł się przemóc. Oj, zaraz Cię zmuszę do walki. Olbrzym zaczął najzwyczajniej przestać go prowokować, a bawić się z nim. Ciągle go siekał, by wzbudzić nim na tyle porządne zdenerwowanie, bo inaczej nie dojdzie do porządnej walki.- Bij się chłopie! Na wojnie nie będzie pasywnej obrony! - Rzucił do niego, a głos brzmiał przez hełm jak z metalowej rury. W końcu takie zachowanie poczęło irytować rycerzynę na tyle, że chlasną go dwa razy mieczem w łeb, na co nagle giermek nagle się obudził i chlasną tak silny cios w głowę hełm swego pana, że niespodziewający się takiej zmiany akcji niebieskooki nawet nie zareagował tarczą, co poskutkowało....niczym, ale przez to nie zauważył kamienia, który był za nim i najzwyczajniej upadł na tył, wywołując efekt, że jest ogłuszony. Nie żyjesz, Rick. Ty już kurwa nie żyjesz.
Przez resztę turnieju oglądał on, jak jego giermek sobie radzi, a szło to koszmarnie.
- Nie bij go mieczem na odlew! Czego ja się uczyłem!? Chwyć za ostrze i głowicą go! Musisz go skuć! Tylko nie te cięcia mieczem! - Rzucał, splatając dłonie przy ustach.- Nosz ja pierdole. Jebany kamień. - Skwitował w dwóch zdaniach pod nosem umiejętności giermka oraz "porażkę" na pieszych. W końcu Rick padł, a rycerz niezadowolony splótł dłonie na piersi.
***
- No, no...powaliłeś swego pana rycerza. Brawo.- Położył mu swoją sporą dłoń na ramieniu, po czym się uśmiechną. - A teraz...lecisz po dzban zimnego piwa, wypucujesz nasz ekwipunek, poniesiesz miecze dla Gedeona, zrobisz dziesięć pompek na wąsko z balastem, podciągniesz się w zbroi tak ze dwadzieścia razy, a na koniec piętnaście okrążeń wokół pola turniejowego biegiem. Lepiej się pośpiesz, bo inaczej dostaniesz porządnie w ucho za tamte walki.- Na te słowa giermek przełkną ślinę i szybko poleciał robić swoje. Żeby sobie nie myślał gówniarz. Prychną tak z dozą śmiechu, aż nagle jego uwagę przykuła rozmowa dwóch kupczyków obok siebie. Usłyszał coś bardzo...
- ...no mówię Ci, to pewno Baratheon, za brak podatku im tak narobił.- Zaczął pierwszy, a co ten drugi pokręcił głową z niedowierzaniem. Najwidoczniej brał swojego rozmówcę za idiotę.
- (Niesłyszane)....Zielony Kamień Estermonta to chujnia.- Rycerz momentalnie spojrzał na tego kupca, jakby zobaczył kogoś, kto właśnie gwałciłby mu siostrę. Co!? CO KURWA!? Momentalnie skierował swoje kroki do niego, po czym chwycił go za gardło, na co drugi kupiec prawie się zesrał ze strachu.- Co żeś powiedział kmiocie!? - Krzykną do niego, trzymając go kurczowo za gardło.
- Panie...ja...ekhe...- Rycerz miótł nim tak na ziemię, po czym położył swoją pancerną rękawicę na głowicy miecza. Wyglądał nie w nastroju do żartów, zwłaszcza, jak ktoś tak mówi o jego rodzinnym zamku.
- No gadaj.- Rzucił gniewnie.- Za obrażenie mego rodu, powinienem Ci wybić wszystkie zęby.
- Panie! Nie! - Kupiec zasłonił się ręką.- Chodzi o to, że Zielony Kamień został spalony, a kolega chciał tam magazyn kupiecki budować! To ja mu mówię, że to zły pomysł!
Arjan zastygł, jak to usłyszał, miał...pustkę w głowie. Moja siostrzyczka Rebekha, Matka... Czuł mocny uścisk w gardle. Mój Ojciec. Oni wszyscy mogli zginąć! Nie! To się nie dzieje!
- Kto to zrobił!? Gadaj!! - Chwycił kupca za koszulę i podniósł do góry- Kiedy to się stało!?
- Aaaee....dwa miesiące temu panie! Nie wiem! Wszyscy mówią, że Smoki...inni, że Dorne! Nawet sami Piraci mogli to zrobić! - Wyjąkał kupiec, patrząc z przerażeniem na rycerza.
- Pierdolisz! Pierdolisz kurwa! - Odepchną tak z całą siłą człowieka, po czym od razu ruszył do swego namiotu. Nie chciał on w to wszystko wierzyć! Zostawił swoją własną rodzinę na pastwę losu! Z całej siły przywalił on w drewnianych stojak, który pod siłą ciosu pękł. Czas jak najszybciej wracać do domu. Jego Król właśnie prowadził wojnę z trzema królestwami na raz, nie mógł ot, tak olać jego wezwania do broni. Wtedy do namiotu wbiegł Rick z piwem, które olbrzym od razu pochwycił i wypił do dna. - Zbieraj manatki. Wracamy do domu. - Samo naczynie rzucił w kąt namiotu. Same pogłoski kupców się potwierdzały. Czas wracać do domu.
Właśnie przy tym miał okazję zwołać trochę rycerzy do pomocy służbie Króla Durrana Baratheona. Miał tyle plusów podczas rekrutowania rycerzy, że hej, ponieważ: Turniej, Sam jest Rycerzem, Zajął Trzecie miejsce w Zbiorowych oraz miał ładny pojedynek z Johnem Hillem na kopie. W dodatku do tego czasu powinni odnaleźć go posłańcy lorda Estermonta z wiadomością, która wywoła jeszcze większą skruchę.
Porachunki:
Arjan Estermont.
Arjan Estermont.

Liczba postów : 293
Data dołączenia : 08/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Rosh z Gulltown. Wto Mar 06, 2018 5:20 pm

W pierwszy dzień zmagań turniejowych obudził się niewyobrażalnie wkurwiony. Sam dokładnie nie wiedział dlaczego, ale za to był pewny, że tego dnia mu się poszczęści. Ubrał swoją ukochaną zbroję, zabrał tarczę i miecz, czym prędzej ruszając na plac. Na miejscu oczywiście kazano oddać swoją broń i wziąć tą turniejową co zasmuciło Graftona, chociaż dobrze wiedział, iż takie są procedury. Jeszcze nim walki się rozpoczęły, obserwował trybuny szukając powabnych panien, którym występ mógłby się spodobać. Gdy nadszedł czas, aby zająć miejsca na placu szedł pewnym krokiem, będąc pewnym, że tego dnia kilka osób dostanie tęgi wpierdol z jego ręki. Widząc niektórych paniczków stąpających obok niego, pełnych dumy i pewności siebie zebrało mu się na śmiech. Zauważył nawet synów króla doliny. To będzie dopiero zabawa. W końcu dano sygnał do walki, a Rosh równocześnie z nim powiedział:
- Tylko po kolei, by nikt dwa razy wpierdol nie dostał. - Już od samego początku trzymał się z Travoltą, dopadając ludzi wiary. Rzecz jasna nie miał żadnych skrupułów, powalając "świętych". Mimo wszystko następny kąsek był jeszcze lepszy, bowiem na ich drodze stanęli książęta doliny. Troszkę się zawiódł kiedy bez większego problemu powalił jednego z książąt, a At lada moment drugiego, ale w sumie czego mogli się spodziewać po takich pizdach. Później eliminowali następnych rycerzyków, aż oboje musieli się zająć człowiekiem z Bravos. Słyszał o tamtych tancerzach wiele rzeczy i tego dnia przekonał się w rzeczywistości co potrafią "tancerze". Tak czy owak z nim również sobie poradzili, a na deser wyeliminowali kolejnego rycerzyka tyle, że większych rozmiarów. Przez chwile stanął w miejscu szukając następnych, lecz ku jego zdziwieniu odnalazł jedynie Travolte. Parsknął śmiechem, aż w pewnym momencie rzucili się na siebie. Szczerze nie był pewien wygranej z przyjacielem, ale tym razem los się do niego uśmiechnął. Publika szalała, biła brawa, krzyczała coś o rzeźniku z Gulltown, a on przecież tylko spuszczał wpierdol. Wpierw pomógł wstać Travolcie. Poklepał po ramieniu i zaczął obserwować trybuny, szczególnie młode lady, chociaż niektóre starsze również, bijące brawa. Kilka herbów nawet rozpoznał.

Następny dzień.
W ten dzień miały się odbyć walki piesze. Powtórzył poranne czynności z poprzedniego dnia, ponownie udając się na plac turniejowy. Widząc swojego pierwszego przeciwnika, uśmiechnął się pod nosem, bo trochę dziwnie było lać przedstawiciela rodu, który wszystko zorganizował. Rzecz jasna nie przeszkodziło mu to w spraniu Kevina, Kevana czy jakoś tak, bo sam już dobrze nie pamiętał imienia lwiątka. Widząc następnego człowieka, którego miał pokonać parsknął śmiechem. Popatrzył na Travolte, który również uśmiechał się pod nosem. Najwidoczniej coś chciało, aby At wyrównał porachunki z poprzedniego dnia, bowiem pokonał on Rosha, przechodząc dalej. Oglądał zmagania do samego końca, kibicując Travolcie. Całe szczęście przyjaciel Graftona wygrał. Zaproponował mu udanie się do jakiegoś dobrego burdelu, a jeśli At odmówił, poszedł tam sam.
Rosh z Gulltown.
Rosh z Gulltown.

Liczba postów : 45
Data dołączenia : 04/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Atlovart. Wto Mar 06, 2018 7:29 pm

Tak oto i rozdawali wpierdol na prawo i lewo przez cały kolejny dzień. Dowiedział się też, że w finale ma się zmierzyć z niejakim Geroldem Vyrwelem. Widział już go na kopiach, a i pojedynki obserwował, jednak postanowił się z nim nie kontaktować, jeśli sam nie wyjdzie z taką propozycją. Potem jeszcze Atlovart wygra i ktoś powie, że go przekupił, czy inne takie. Gdy dzień zbliżał się ku końcowi, Rosh przedstawił karczmarzowi pewien pomysł, za to karczmarz odpowiedział mu innym.
- Burdel możesz odwiedzić codziennie. Obaj jedziemy ostatnio na wózku chwały. Może jakieś dwie szlachcianki też będą chciały wskoczyć na małą rundkę? Sam wiesz, jak to jest. Kiszą się z tymi wstążkami, a potem ich rycerzyny dostają wpierdol i mają impas. Nic nam nie zaszkodzi zakręcić się wokół lóż. Jak żadna nie będzie zainteresowana, to i tak możemy iść do burdelu, a tak to może będzie co wnukom opowiadać. - Rosha nie trzeba było długo namawiać. Po skończonych walkach - wypadało się trochę odświeżyć, choćby i tylko zgrubsza - Rzeźnik z Gulltown i finalista pieszych zakręcili się w miejscach, którymi goście opuszczali loże, czy tam trybuny. Wypatrywali wszelakich znaków zachęcających do krótkich uprzejmości, czy zapoznania z jakąś zainteresowaną panną, zaś ewentualnych natrętnych rycerzy zbywali. Mało ich obchodziło co jakiś kutas, który sam nie brał udziału, ma do powiedzenia. No chyba, że był to wielmożny pan - lord. Wtedy wypadało grzecznie podziękować i iść dalej.
Atlovart.
Atlovart.

Liczba postów : 120
Data dołączenia : 23/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Andros Marbrand. Wto Mar 06, 2018 11:26 pm

Dzień Wcześniejszy.
- Napić się z tobą ser, to będzie dla mnie zaszczyt, jutro po walkach indywidualnych zapraszam cię na zimne piwo, bądź wino na mój koszt. Dzisiaj wolałbym zachować czystość umysłu, by być w jak najlepszej formie. - Andros w jednej chwili stał się szczęśliwy, udało mu się zachować moderunek. Miał już jutro, w czym walczyć. Na dodatek udało mu się jeszcze znaleźć przyjaciela do picia.

I nadszedł ten dzień, walki indywidualne. W pierwszym pojedynku Andros mierzył się z niejakim Emmonem. To dzięki ciężkiej zbroi Androsowi udało się wygrać, sam wiedział o tym. Gdy zauważył, że ciosy Emmona nie robią wrażenia na jego zbroi, po prostu przestał się bronić, co jakiś czas atakując. Ostatni, najmocniejszy cios okazał się zbyt mocny dla głowy Emmona, krew polała się straszliwie. Andros nie wiedział, czy tak strasznie tylko ogłuszył przeciwnika, czy go zabił. Wolał o tym nie myśleć. Kolejny pojedynek był już trudniejszy, za przeciwnika miał Gerolda Vyrwla. Już od samego początku Gerold dominował nad Androsem, dwa razy nawet go rozbroił. W końcu stało się, Andros padł pod naporem ciosów. Pojedynek jednak uważał za udany. Walki oglądał do samego końca, tym razem z trybun. Chciałby wygrał Gerold, bo jeśli przegrywać to ze zwycięzcami. Andros jednak się nie mylił, przegrał ze zwycięzcą. Pomimo goryczy porażki, czuł też radość. Kolejna konkurencja się skończyła, a Andros wrócił do swojego namiotu i zaczął odpoczywać.
Andros Marbrand.
Andros Marbrand.

Liczba postów : 119
Data dołączenia : 17/01/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Mistrz Gry Sro Mar 07, 2018 12:07 am

Rosh z Gulltown oraz Atlovart, zwycięzcy turniejowi, nie musieli długo szukać wśród wysoko urodzonych panien. Już po niespełna kilku kwadransach, znalazły się dwie chętne i bałamutne szlachcianki gotowe na poturniejowe świętowanie. Obie panie były urody raczej przeciętnej: ani przesadnie ładne, ani brzydkie, ot, zwyczajne i zdrowe damy. Wybranka Rosha była dorodną trzydziestopięciolatką z rodu Serry, wciąż niezamężną pomimo swojego wieku. Do jego towarzysza szczęście uśmiechnęło się nieco bardziej, bowiem zainteresowała się nim kokieteryjna osiemnastolatka z rodu Hogg o bujnych, brązowych lokach.
Jakby mało było nagród pieniężnych za wygrane, na dokładkę dwójka czempionów otrzymała także obietnice wieczornych spotkań od jaśnie dam, a co miało się wydarzyć podczas nich, zależało już tylko od ilości dobrego humoru i wypitego alkoholu.

~Królowa
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Mistrz Gry Sro Mar 07, 2018 1:07 am

Trzeci dzień zmagań turniejowych


Ostatni dzień zmagań turniejowych miał przynieść rozstrzygnięcia w większości konkurencji.
Najpierw miały odbyć się, przełożone z poprzedniego dnia, finały walk pieszych. Heroldowie wezwali na pole walki księcia Lamberta i Karyla z Tyla. Stoczyli oni pojedynek o III miejsce. Zaczęło się spokojnie. Z czasem jednak Karyl zaczął powoli napierać, skutecznie broniąc się przed ciosami Lannistera. Konsekwentnie spychał wroga, kontrolując przebieg bitwy. Przedstawiciel Wiary widocznie został pobłogosławiony przez Wojownika. W końcu książę musiał mu ulec. Mieszkaniec Tyla sprawnie obił go dwa razy i rozbroił, stając tym samym na najniższym stopniu podium.
Nadszedł czas na wielki finał. Atlovart miał zmierzyć się z Geroldem Vyrwelem. Początkowo to przybysz z Darkdell miał przewagę. Napierał i doskonale odpierał ataki Travolty. Przez chwilę nieuwagi przepuścił przez gardę jeden cios Atlovarta... i tyle wystarczyło. Ogłuszony, Vyrwel padł na ziemię.

Wyniki - Piesze:

Następnie miały nadejść pojedynki łucznicze. Uczestników było mniej niż w innych konkurencjach. Nie wszyscy potrafili sprawnie posługiwać się łukiem. Mimo tego do walki stanęło około dwudziestu rywali. Konkurencja została zdominowana przez tajemniczego przybysza z Północy - Lynna z Szarej Strażnicy. Jego twarz skryta była pod kapturem i nikt nie wiedział, kim była ta osobistość. Lynn na pięćdziesiąt strzałów chybił zaledwie dwa razy i tym samym wygrał konkurencje.
Drugie miejsce zajął Loren Prester, wyprzedzając, usadzonego na najniższym stopniu podium, Gerolda Vyrwela o zaledwie jeden celny strzał.

Wyniki - Łucznicze:

Następnie przyszedł czas, by ostatni rycerze stanęli w szranki. W finale zmierzyli się Podrick Payne z Johnem Hillem. Pojedynek okazał się być nad wyraz emocjonujący. John Hill, znajdujący się w wyborowej formie, trzy razy trafił Podricka. Ten jednak trzy raz potrafił się utrzymać w siodle, by samemu w szóstej szarży wysadzić Hilla i wygrać turniej.
Drugi pojedynek dostarczył mniejszych emocji. Bez większych problemów Sandor Clegane wysadził Antoine'a Farmana już w drugiej szarży i zajął 3 miejsce w konkurencji.

Wyniki - konne:

W końcu nadszedł dzień na ostatnią konkurencję. urnie miał zwieńczyć konkurs poetycki. Przybyło na niego wielu bardów, ale także rycerzy i innych ludzi, mających chęć wykazania się. Niestety pośród nich nie było Emmona. Ze względu na rany odniesione w walkach pieszych nie był w stanie dotrzeć na turniej. Szczęśliwie nie miało to poskutkować większymi problemami zdrowotnymi i za parę dni będzie mógł już stanąć na nogi, być może dzięki specjalistycznej pomocy maestera.
Pozostali uczestnicy mieli teraz okazję wygłosić przygotowane przez siebie utwory. Pośród nich zaś miał się znaleźć Aemon Starszy.

Travolta&Kielon
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Elizabeth Lannister. Sro Mar 07, 2018 3:38 pm

*pierwszego dnia zmagań*

Elizabeth jak zawsze oglądała walki z bijącym sercem. Tym razem jednak zamiast ekscytacji, czuła bardziej niepokój. Może było to za sprawą tego, że większość walk obserwowała, jak rodził sobie młody książę Arryn. Trochę się o niego bała. Szczególne wątpliwości zaczęły w niej narastać, gdy porównywała wzrokiem Harry’ego z takim przykładowo Arjanem Estermontem, przyjacielem jej stryja Geda. Przy nim chłopiec wyglądał jak kamyczek u zbocza wielkiej góry. Sissi przełknęła ciężej ślinę na tę myśl.
Nieee, nic nie może się stać, zapewniała samą siebie. To dzielny chłopak.
Jednak gdy zobaczyła, jak Harry upadał na ziemię i już się nie podniósł, ona w niekontrolowanym odruchu zerwała się z siedzenia, patrząc na to, co się działo, wytrzeszczonymi z przejęcia oczami. Zastygła tak na kilka sekund w miejscu, gdy nagle uświadomiła sobie, jak się zachowywała. Spłonęła niechcianym rumieńcem i opadła na siedzenie, starając się nie zwracać więcej na siebie uwagi. Wzrok cały czas miała utkwiony w Arrynie i dopiero, gdy zobaczyła jego uśmiech i uniesiony kciuk, najwyraźniej skierowany do niej, odetchnęła z ulgą.
Żyje.
I chyba był cały. Sissi odmówiła za to króciutką modlitwę do Siedmiu. A oni, jak zwykle pełni łaski i dobra, wysłuchali jej próśb, bo po zakończeniu walk Harry podniósł się bez większego trudu, choć też nie lekko, i wyszedł z areny o własnych nogach. Sir Arjan jak zwykle również wyglądał na całego, więc w młodej Lannisterce ponownie zakiełkował spokój.
Chciałam emocji, to mam!, podsumowała w myślach.
Elizabeth Lannister.
Elizabeth Lannister.

Liczba postów : 35
Data dołączenia : 16/01/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Kevan Lannister. Sro Mar 07, 2018 6:43 pm

3 kwietnia 336 AC


Ostatecznie turniej nie poszedł po myśli Kevana. W zbiorowych walczył długo, ale w końcu odpadł. W pieszych trafił w pierwszej turze na Rzeźnika z Gulltown. Był bez szans, choć początkowo nie szło mu nawet tak najgorzej. W szrankach odpadł w drugiej jeździe. No cóż... Zdecydowanie mogło pójść lepiej. Widocznie jednak Wojownik tak chciał i Lannister nie był jeszcze gotowy na zwycięstwo w takim turnieju. Ale z drugiej strony... był jeszcze młody, będzie miał jeszcze wiele okazji do mierzenia się w turniejowych potyczkach. Albo w tych bitewnych.
Sam turniej był jednak bardzo ciekawy. Kevan miał okazję zobaczyć różne style walki. Co prawda ostatecznie triumfował Atlovart z dwoma mieczami, ale resztę czołowych miejsc zajęli rycerze walczący zgodnie z andalską tradycją. Lannistera zaciekawiło jednak co innego, a mianowicie styl walki przybysza z Bravoos. Zaznajomienie się z nią byłoby dla niego na pewno pouczającym doświadczeniem. Dlatego też trzeciego dnia, gdy trwał jeszcze turniej łuczniczy, odnalazł Balthasara na widowni i przysiadł się koło niego.
- Dzień dobry, mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Kevan Lannister. - wyciągnął rękę. - Chciałem tylko powiedzieć, że Pański styl walki mnie inspiruje. Jest bardzo ciekawy. Czy może poświęciłby mi Pan parę chwil, żeby zmierzyć się w jakimś sparingu i nauczyć tego i owego o tym, jak Pan walczy?
Kevan Lannister.
Kevan Lannister.

Liczba postów : 182
Data dołączenia : 12/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Baltasar Nahiris. Sro Mar 07, 2018 8:33 pm

Trzeci dzień turnieju Baltasar spędził na trybunach, pośród widowni. To właściwie cud, że opuścił swój namiot tak szybko po tym jak został pocięty przez jakiegoś świętojebliwego rycerza. Wcześniej, w widowiskowy sposób pozbawił przytomności Doriana z rodu Hightower, nim ten sięgnął po broń. Ah, cóż to było za uczucie. Triumf, choć z szacunkiem do przeciwnika i bez zbędnych przechwałek. Następny pojedynek kosztował go znacznie więcej. Na całe szczęście wiedział kiedy zrezygnować i udał się prosto do medyka. Dał się poskładać bez marudzenia, po czym pogonił wszystkich z namiotu strasząc, że zaraz wstanie i sięgnie po broń jeśli jeszcze raz ktoś go zapyta jak się czuje. Wedle zaleceń, spał i odzyskiwał energię. Dzisiaj rany już nie krwawiły. Kulejący i obolały, wyszedł do ludzi jak zwykle z uśmiechem na twarzy, choć przez łzy. Wyglądał na pogodzonego z porażką i cieszył się poczynaniami, których dokonał na obcym lądzie. Był szczerze zaskoczony, kiedy ludzie składali mu wyrazy uznania i serdecznie witali pośród zgromadzonych. Zajął miejsce z którego mógł dobrze obserwować, jak mniemał po rozstawionych tarczach, rozgrywki łuczników. Parę chwil później podszedł do niego młodzieniec przedstawiający się jako Kevan z rodu Lannister. Baltasar od razu wiedział, że ma do czynienia z kimś ważnym na tych ziemiach, więc odwzajemnił uścisk dłoni do którego dodał także ukłon. W granicach możliwości, które ustanawiał ból.
- Baltasar Nahiris. - Rzekł z akcentem. - Jestem zaszczycony, że pytasz mnie o mój styl walki, Panie. W Braavos nazywamy go wodnym tańcem. Łatwo zauważyć, że różni się on od tańca rycerzy z Westeros. Zdaje się, że również brałeś udział w walkach, prawda?-
Baltasar oparł się o miecz, który służył mu teraz jako podparcie i skoncentrował się na rozmowie z młodzieńcem.
- Przyznam, nigdy nie uczyłem wodnego tańca kogoś spoza Braavos. Nasz taniec wymagałby wyrzeczenia się technik, których nauczają tutejsi fechtmistrzowie. Hmm...  Lecz Pierwszy Miecz Braavos nigdy nie odrzuca wyzwań. Tylko rana musi się zrosnąć. Wczoraj pocałowało mnie ostrze miecza.- Wskazał na brzuch, który pod ubraniem owinięty był bandażem.- Do sparingu mogę wystawić także któregoś z moich towarzyszy. Młodzi ale gwarantuje, że bardzo utalentowani.
Baltasar Nahiris.
Baltasar Nahiris.

Liczba postów : 30
Data dołączenia : 24/02/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Atlovart. Sro Mar 07, 2018 9:31 pm

Widać Hoggówna wspaniale przygotowała Atlovarta do boju, gdyż udało się uzyskać tytuł czempiona. Pierwsze, co mężczyzna zrobił, to podał prawicę Vyrwelowi i uścisnął ją, jeśli ten nie wzgardził. Będzie co świętować. Ile mężczyzna by dał, aby ujrzeć rodziców na trybunach. Przynajmniej był tam jego brat, Rosh i chytry karzeł oraz panienka Hogg. Nie takie znowu złe towarzystwo. Atlovart wykorzystał swoje pięć minut, by nacieszyć się w pełni wygraną, oddał honory ku lożom i pogratulował Geroldowi walki, dodatkowo zapraszając go wieczorem na jakiś trunek, gdyby reflektował. Nagrodę najemnik miał zamiar przekazać w pieczę Hillowi. W końcu w karczmie ktoś mógł go łatwo obrobić, a takich pieniędzy nie sposób nosić przy sobie, za to karzeł na pewno miał swoje skarby i taka sumka nie zrobi mu różnicy. No.. może z piętnaście smoków sobie Atlovart zostawił. Do tego dochodziły oszczędności z miesiąca pracy u złotnika. Jeśli najemnik miał okazję, to zaprosił wszystkich czempionów, a i innych, którzy zajęli podium na spotkanie, by razem świętować. Jako, że był u Hilla, to jemu w zasadzie też złożył podobną propozycję. Kwestia miejsca i czasu spotkania były do domówienia, ale ogólnie miało to być tego wieczoru, w jakiejś karczmie. Jeśli panienka Hogg miała taką sposobność, to Atlovart chętnie spędził z nią całe popołudnie.
Atlovart.
Atlovart.

Liczba postów : 120
Data dołączenia : 23/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Gerold Vyrwel. Czw Mar 08, 2018 8:36 pm

I kolejna przegrana, chyba powinien zapisywać w dzienniku gdzie, jak i kiedy przegrał. Widząc wyciągniętą ku niemu prawicę początkowo cisnęły mu się na usta pewne siarczyste słowa, ale ostatecznie uścisnął ją, by nie wyjść na gbura. Przynajmniej na razie.... Ostatecznie pogratulował Atlovartowi zwycięstwa, jednak zaproszenia do karczmy nie przyjął tłumacząc się obowiązkami, ale tak naprawdę akurat dziś złożyło, zupełnym przypadkiem, że nie chciało mu się iść do żadnych karczm. Potem przyszła pora na łucznictwo w którym zajął trzecie miejsce. Jebany Prester i jego wół. Ale w sumie, nie poszło mu tak źle. Kolejne złote smoki wpadły mu do kieszeni dzięki zajęciu drugiego i trzeciego miejsca. Nie ma to tamto, trzeba było się zbierać. Odebrał nagrody od mistrza gry i udał się do miasta zakupić żywność, by potem pognać na koniu w tylko sobie znaną stronę.
Gerold Vyrwel.
Gerold Vyrwel.

Liczba postów : 123
Data dołączenia : 14/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Lancel Lannister. Wto Mar 13, 2018 8:45 pm

Ostatnią konkurencją był konkurs poetycki. Wszyscy zgłozeni wygłosili, lub wyśpiewali swoje wierszy przed śmietanką towarzystwa gustującej w sztuce wyższej. Po konsultacjach z resztą jury Lancel ogłosił następujące wyniki:
1 miejsce: Loren Lanniter
2 miejsce: Aemon Starszy
3 miejsce: Rodrick Sarsfield*

Turniejowe zmagania dobiegły końca. Najlepsi z najlepszych dostąpili zaszczytu wygranej przed całą rzeszą ludzi: tak prostaczków jak i rycerzy. Zwycięzcy dostali polecenie ustawienie się przed królewskimi trybunami. Lancel wstał, gdy czempioni przybyli na miejsce.
-Gratuluję wam wygranej. Dzielnie walczyliście i zasłużyliście na chwałę. Powiadam wam, ten turniej zostanie zapamiętany na długo. Możecie odebrać zasłużoną nagrodę. - Lancel zamilkł na chwilę, aby napięcie wzrosło. Następnie teatralnie zaczął - JEDNAKŻE, postanowiłem przyznać jeszcze jedną nagrodę, która przypadnie niektórym z was. Nagrodę tę przyznaję wam na mocy mojej wszechwładzy nadanej mi przez Siedmiu. Ci z was, w których żyłach nie płynie błękitna krew uzyskają ode mnie tytuł rycerski. - Zamilkł obserwując reakcję. - Wybierzcie swoje tytuły i herby. Za chwilę dokonam pasowania.


---------------------------
*Wyniki ustalone przez Atlovarta na podstawie doświadczenia postaci z poezją/śpiewem
Lancel Lannister.
Lancel Lannister.

Liczba postów : 185
Data dołączenia : 04/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Kevan Lannister. Nie Lut 03, 2019 1:44 am

27 czerwca 336AC,
wczesne popołudnie

Kevan po powrocie z karczmy i odpowiednim napojeniu się winem, wrócił na Skałę gdzie tymczasowo obozował ze swą kompanią. Z radością ogłosił im, że w końcu wyruszają na pierwszą misję. Mieli skierować się do Turni, choć po drodze nie wykluczał odwiedzin u lorda Marbranda i doprowadzenie go do porządku... Potem być może wyprawa na banitów grasujacych w Dorzeczu, ale to było pieśnią przyszłości. Ze względu na braki kadrowe powstającej dopiero formacji, postanowił wziąć ze sobą jeszcze dwudziestkę Czerwonych Płaszczy, po czym zapewnił, że wyruszą koło południa, gdy wróci z jeszcze jednej wizyty w Lannisporcie. Resztę wieczoru spędził na treningu walki mieczem i malowaniu rynsztunku. By bowiem zbyt prędko nie ujawniać się przed "gościem", musiał ukryć swe rodowe barwy. Żeby nie zdzierać jednak lwa, jedynie zmienił kolory na herbach - czerwień zastąpił bielą, a złoto szkarłatem. W tym celu wziął jednak jakąś zbroję z zbrojowni, by swojej prywatnej nie niszczyć.
Nad ranem zjawił się w karczmie z dwoma swymi tarczami, które uprzedził o całym fortelu. Zaproponował miejsce pojedynku i, jeżeli Malarik nie wyrażał sprzeciwu, udali się tam razem. W to samo miejsce, gdzie kiedyś Kevan walczył z Atlovartem... Warunki pojedynku zakładały walkę bez zbroi płytowych, a znając zamiłowanie Dornijczyków do włóczni, zgodził się na dowolną broń. Sam sięgnął po dwuręczny miecz, chcąc wreszcie sprawdzić go w prawdziwym pojedynku. By podnieść stawkę, spytał jeszcze:
- Może jakiś zakład, żeby nie walczyć na darmo? Przysługa dla zwycięzcy na przykład...
Kevan Lannister.
Kevan Lannister.

Liczba postów : 182
Data dołączenia : 12/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Malarik Fowler. Sro Lut 06, 2019 10:35 pm

Kolejnego dnia Fowler obudził się nieco później, musiał odpocząć po podróży morskiej i po swojej krótkiej przechadzce po Lannisporcie. Wstał gdzieś przed południem i po porannej higienie oraz ubraniu się udał się na dół karczmy po posiłek. Na dole czekał już jego towarzysz ze śniadaniem. Jak się okazało był już w głównej części karczmy od dłuższej chwili. Zjedli całkiem obfite danie. Zaraz po tym opłacili wszystko karczmarzowi i zabrali swoje rzeczy z pokojów, a ze stajni swoje wierzchowce. Kolejnym celem dla Malarika był zakład rzemieślniczy pod "Zakutym Łbem", z którego miał dzisiaj odebrać swoją tarczę. Sprzedawca miał już gotowe zamówienie, Fowler jeszcze sprawdził czy wszystko się zgadzało, po czym oddał mu kwit, aby potwierdzić, że to on chociaż raczej nie łatwi zapomnieć Dornijczyka na Zachodzie oraz opłacił to kolejnym złotym smokiem oraz srebrnymi jeleniami.
Pojawił się w karczmie wraz ze swoim towarzyszem, gdzie "Marbrand" już na niego czekał. Zgodził się na zaproponowane przez niego miejsce. Gdy już tam dotarli Jastrząb zaczął ubierać się w swój pancerz. Walka bez zbroi płytowej, nie była to nowość la Malarika. Ale miał zamiar dzisiaj po testować swój nowy sprzęt, w pierwszej kolejności miał walczyć mieczem oraz tarczą. Właśnie kończył przypinanie swojej zbroi łuskowej. Gdy podszedł do niego jego oponent ten sprawdzał czy dobrze jest zapięta.
- Zaciśnij mocniej lewy pasek. - poprosił swojego towarzysza, aby nieco poprawił zapięcie. Odwrócił głowę w stronę "Tytosa" gdy ten zadał pytanie. Była to nawet ciekawa oferta, ale sam nie był do końca pewien.
- To zależy jaka to by miała być przysługa. - powiedział do niego pytająco Fowler. Przyjżał się nieco dokładniej herbom jakie miał przy swoim sprzęcie jego partner do walki i nieco się z tego powodu zdziwił... Lew, ale barwy były inne niż przy lwie Lannisterów... - Ciekawy symbol. - wskazał na lwa. - Jesteś zaginionym członkiem rodu z Castamere? Czy jednak Marbrandem? - delikatnie się zaśmiał przy tym, akurat wtedy Charres skończył zaciskać pasek przy zbroi. Malarik parę razy się w niej ruszył, aby sprawdzić czy jest dopasowana. Było dobrze.
Malarik Fowler.
Malarik Fowler.
Ulubieniec Królowej

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 28/08/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Kevan Lannister. Sro Lut 06, 2019 11:04 pm

Kevan wzruszył ramionami. Ubierając się i oglądając, jak robi to Malarik, pomyślał o tym, że przydałby mu się giermek. Taki, który by się sam tym zajmował. Może przy objeździe Zachodu znajdzie sobie jakiegoś młodzika, którego nauczy rycerskiego fachu? I, co ważniejsze, który będzie mu pomagał przy zakładaniu zbroi. - Jaka przysługa? Jak uznam, że dobrze walczysz, to z chęcią przyjąłbym Cię do naszego grona. Jak nie... na pewno nic uwłaczającego, ani drogiego - uśmiechnął się ciepło. Zawsze taką propozycję traktował luźniej, ale widać że Dornijczycy przykładają do tego większą wagę. - Z Twojej strony podobnie. Ale jak nie chcesz, z chęcią zawalczę o złoto - zaśmiał się wesoło. Na komentarz co do swojej tarczy, tylko wzruszył ramionami. - Rycerze z bocznej linii mają prawo legitymować się herbem innym niż główna gałąź. Powiedzmy więc, że postanowiłem "naprawić" ten herb. - powiedział, baczniej przyglądając się reakcji Fowlera. Jak dokładnie się ustosunkował do herbu rodu, który przecież tyle krwi już napsuł Lannisterom...
Kevan Lannister.
Kevan Lannister.

Liczba postów : 182
Data dołączenia : 12/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Malarik Fowler. Sro Lut 06, 2019 11:45 pm

Coś luźniejszego... Hmm to było nawet interesujące z resztą co mu szkodziło jak nie miało to nic być poważnego, to zawsze jakaś dodatkowa stawka wzmacniała chęć zwycięstwa. Jeszcze kilka razy mocniej poruszył się, aby sprawdzić czy wszystko jest dopięte, ale wydawało się, że tak. - Dzięki, nie powinienem o to cię prosić, ale zawsze mam problem z tym cholernym lewym paskiem. - rzucił do swojego towarzysza Fowler.
- Drobnostka, nie ma sprawy. - odpowiedział mu Charres. Było widać, że rycerz towarzyszący Dornijczykowi jest od niego starszy i praktycznie wcale nie przypominał mieszkańca Ramienia Dorne.
- Powinienem sobie załatwić jakiegoś młodzika do pomocy w zbroi. - powiedział jakby do obu - Plundera i "Marbranda" - Chociaż wróć nie jestem rycerzem. - uśmiechnął się delikatnie Malarik. - Wiesz raczej nie jestem typem człowieka, który pasowałby do takiej organizacji. Oferta hojna, ale raczej jestem zmuszony odmówić tak czy owak. - odpowiedział mu Jastrząb zgodnie z prawdą. - Dobra, więc walczmy za przysługę. - w tym momencie chwycił za tarczę zaciskając zamocowany tam pas na rękę. Jego słowa o naprawię herbu jak i możliwości reprezentowania się pod innym były w pewien sposób ciekawe. Delikatnie złapał się wolną dłonią za podbródek i zamyślił się.
- Naprawić? Chcesz przywrócić honor temu symbolowi? Chociaż czy przywrócić honor to dobre określenie... Może dobra sławę? Chociaż to też nie pasuje... Z tego co rozumiem ten symbol na Zachodzie ma znaczenie strachu przed zdradą. Wybicie całego rodu było całkiem surową karą... Ale Tywin słynął z bezwzględności... - Dornijczyk popatrzył na "Tytosa", Dorne, a szczególnie Czerwona Żmija pamiętała bardzo mocno tą bezwzględność. Po chwili jednak się bardziej uśmiechnął. - Ciekawi mnie jak Lannisterowie reagują na taki herb? Nie wkurzają się, że ktoś nosi takie barwy? - spojrzał na niego oceniając jego reakcję. Założył na swoje dłonie rękawice, przeszedł na pole na, którym mieli stoczyć pojedynek i założył hełm na swoją głowę. Na samym końcu biorąc miecz do prawej ręki.
Malarik Fowler.
Malarik Fowler.
Ulubieniec Królowej

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 28/08/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Mistrz Gry Czw Lut 07, 2019 12:03 am

Dornijczyk i Lew z Casterly Rock, doprawdy zabawny pojedynek biorąc pod uwagę ostatnią historię jaką połączone były dwie krainy wraz z wciąż gorejącą między nimi niechęcią. Gregor Clegane wciąż jeszcze dychał i pośród starców w Dorne wciąż wspominano czasem morderstwo księżniczki Elii oraz jej dzieci, a raz na jakiś czas otumaniony winem czy też prowokacjami kolegów młodzik przysięgał odszukanie potwora i wymierzenie mu kary. Na Zachodzie zaś lordowie wielcy i mali patrzyli na Dorne z pogardą taką samą jak za czasów wojen Podboju, odświeżoną przez śmierć jaką poniósł od zatrutych ran Tywin Lannister. Dość jednak wspomnień, teraz był czas na walkę zaskakująco nie na śmierć, a jedynie do trzech celnych trafień. Może kiedy indziej poleje się krew...
Fowler z dwóch wojowników zdecydowanie był bardziej postawnej budowy, toteż ciężar pancerza przywdzianego do treningu praktycznie w ogóle mu nie ciążył. Nie dziwota więc, że to on pierwszy skoczył do ataku unosząc wysoko tarczę i wymierzając zza niej pierwszy cios. Cios, który o włos minął cofającego się ser Kevana... Lannister natychmiast opowiedział własnym cięciem, jednak to zostało sprawnie zablokowane przez tarczę Fowlera. Następnie Dornijczyk ponownie atakował, jednak znowu nie udało mu się sięgnąć celu. Panowie krążyli przez krótką chwilę wokół siebie wymieniając kilka ciosów, stal uderzała w stal lub głucho odbijała się od drewna. W końcu też Lannister jednym mocnym ciosem odtrącił tarczę oponenta na bok i nim ten odzyskał równowagę uderzył go w bok. Cios był silny i chociaż była to walka treningowa Malarik zapewne będzie miał sporego i bolesnego siniaka. Wkrótce Kevan powtórzył dokładnie ten sam cios z drugiej strony. Przynajmniej Fowler będzie symetrycznie posiniaczony. Czas Dornijczyka też jednak nadszedł. Pchany do ataku furią po utracie już dwóch punktów Malarik zbił miecz Lwa i ciął przez klatkę. Gdyby nie był to pojedynek treningowy cios ten mógłby być nawet groźny, jednak obecnie Kevana jedynie trochę zabolało i miało popiec przez kilka minut. Walkę wkrótce zakończył kolejny cios Lannistera, który podstawił Dornijczykowi nogę i zdzielił go w plecy, kiedy ten próbował się nie przewrócić.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9638
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Kevan Lannister. Pią Lut 08, 2019 12:50 am

Kevan wybałuszył oczy. Czyżby Malarik czytał mu w myślach? Chwilę zajęło mu, by zreflektować się, że powodem ich zgodnych opinii o giermku do zakładania zbroi miały źródła w tym samym wydarzeniu i mogli spokojnie wysnuć z niego te same wnioski. A przynajmniej wystarczająco podobne. Aby odciągnąć myśli od tej "wpadki", odchrząknął i spytał Fowlera: Nie jesteś rycerzem? - choć nie oczekiwał odpowiedzi. Widać takie były zwyczaje w Dorne. W krainie, która zawsze tak różniła się od pozostałych Siedmiu Królestw, a po panowaniu Smoków te różnice jeszcze bardziej się pogłębiły. Albo zmniejszyły w pozostałych królestwach? Od czasów Pojednawcy mieli wszak nawet te same prawa, a Dorne, nawet gdy zjednoczyło się z Siedmioma Królestwami, samo stanowiło o sobie. - Wielka szkoda - powiedział z wyraźnym ubolewaniem Kevan, gdy Malarik odmówił dołączenia do jego organizacji. Dobrych wojowników nie ma teraz wielu, a tacy zawsze byliby u niego mile widziani. I na cóż były jego starania? Jedyny plus całego spotkania był taki, że wreszcie znalazł motywację by opuścić Lannisport. Gdy jednak Fowler zgodził się na przysługę, Kevan kiwnął głową, na znak przyjęcia tego do wiadomości, i założył na głowę hełm. Nie słuchał już niczego, co działo się wokół. Wyciszał się, ignorując niepotrzebne sygnały. Czuł, jak jego mięśnie się napinają, jak serce zaczyna mu mocniej bić. Czuł w ustach żądzę krwi. Gdy w końcu przeciwnik był gotowy, Lannister od razu ruszył do walki. Pierwsze parę ciosów było zawodem dla Kevana. Nie wyprowadził nic groźnego, nie wysilił się także w obronie. W końcu udało mu się złamać złą pass. Precyzyjnym ciosem w nadgarstek wyrzucił Malarikowi z dłoni jego piękną tarczę. Zaśmiał się i ruszył do ataku. Teraz z łatwością uciął mu trochę boczków. Na placu bitwy byłoby z nim krucho, dlatego dobrze, że walczyli tylko treningowo. Nie chcąc pozostawić Fowlera smutnego, dał sobie jeszcze zarysować napierśnik, niż w końcu z nim skończył. Zmęczony, z miłą chęcią zdjął z głowy hełm. Odłożył go i odgarnął z czoła wilgotne, zlepione włosy. Następnie rzucił swoją tarczę pod nogi Malarika i wyjawił: - Wiedz więc, że pokonał Cię Kevan Lannister, bratanek króla - całkiem poważnie, po czym dodał, komentując pytania Dornijczyka: - Nie Tytos Marbrand ani żaden Reyne, tylko najprawdziwszy lew. A żaden lew nie potrzebuje tarczy, by się go bano. Będę go nosił, by pamiętali jak kończą ci, którzy narażą się lwom. - całkiem poważny zrobił chwilę pauzy, by dla rozluźnienia wyrzucić z siebie partię śmiechu. - Zbieraj rzeczy, ruszamy na północ. Turnia... może zechciałbyś po drodze zawitać jeszcze do Ashemark, do "mojej rodziny"? - spytał wesoło, zbierając swój sprzęt i szykując się do drogi.
Kevan Lannister.
Kevan Lannister.

Liczba postów : 182
Data dołączenia : 12/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Malarik Fowler. Pią Lut 08, 2019 10:48 pm

Momentalnie Malarik wyciszył się i skupił tylko na jednej rzeczy, na walce. Jego wzrok utkwił na przeciwniku i bardzo starannie obserwował każdy jego ruch, aż sam ruszył do przodu. Schował miecz za tarczę, którą uniósł wysoko i chciał zza niej posłać piękne cięcie w stronę "Marbranda", na jego nieszczęście "Tytos" delikatnie się cofnął. "Kurwa" - tylko to rozbrzmiało w głowie Fowlera. Kolejne chwile walki to były bardziej lub mniej skuteczne wymiany ciosów, które jednak były blokowane przez miecze czy też tarcze walczących. Aż w pewnym momencie Malarik zrobił najwyraźniej za dużo miejsca oponentowi, który jakimś cudem pieprznął mu tak w nadgarstek, że tarcza odleciała. Jakim cudem? Jastrząb nie miał pojęcia, pas na dłoni powinien temu zapobiec... Albo źle zapiął, albo ten pas był jakiś felerny. Tak czy inaczej przez to wypadł z równowagi i dostał raz w bok, a potem drugi raz. "Marbrand" nie mógł zobaczyć pełnego wyrazu twarzy Dornijczyka, ale w jego oczach mógł dostrzec furię. Od razu ruszył do przodu, zbił miecz oponenta na bok tym samym odsłaniając jego pierś, po czym ciął przez nią silnie, mocno, żeby poczuł co się stanie jak po raz kolejny go dopadnie Fowler, ale niestety nie doczekał się kolejnego trafienia. "Tytos" przy jego wykroku do przodu podstawił nogę, Malarik przez to stracił równowagę i nie chcąc się wywalić na ziemie ruszył do przodu, aby ustabilizować pozycję. Jedynie poczuł jak dostaje w plecy od przeciwnika. Było po walce.
Jastrząb wbił miecz w ziemie i zdjął hełm ze swojej głowy, który odłożył na bok. Widać było, że ciężej oddycha po walce, był nieco zmęczony. Odgarnął swoje włosy do tyłu, zdążył się tylko obrócić i spojrzeć na swojego sparing partnera kiedy jego tarcza wylądowała pod nogami Dornijczyka. Następne słowa złotowłosego nawet go zadziwiły. Lannister? Jeżeli tak to po jakiego kija przedstawiał się jako Marbrand, nie widział w tym specjalnie sensu, zwłaszcza, że Malarik nie był jakimś zagrożeniem. No chyba, że tak bardzo bali się ludzi z Dorne, albo wstydzi się swojego rodu? Chociaż jaki wstyd był być lwem z Casterly Rock? Raczej żaden. Następne słowa blondaska były piękną, typową śpiewką, groźbą Lannisterów, jeszcze wypowiedziane z powagą, w pewnym momencie nie wiedział czy Fowler ma to wziąć do siebie czy nie, ale jego śmiech w końcu przerwał tą dziwną ciszę.
- Za Reyne to bym na pewno cię nie brał. - wyciągnął miecz z ziemi i podniósł hełm ruszając ku swoim rzeczom. - W sumie nie rozumiem dlaczego przedstawiłeś się jako Marbrand, skoro jesteś Lannisterem - włożył miecz do pochwy. - Jeśli nim jesteś, bo nie wiem czy teraz mam ci wierzyć. - obrócił się w jego stronę i dokładniej się przyjrzał. - Chociaż wyglądasz jak Lannister - zielone oczy, blond włosy, więc chyba nim jesteś. - delikatnie się uśmiechnął odpowiadając mu. No cóż jeżeli był naprawdę lwem ze skały to nie rozumiał do końca jego idei z ukrywaniem się, podszywaniem się za członka rodu z Ashemarku, ale może tak lubił. W sumie towarzystwo Lannistera było nawet ciekawszą opcją, zawsze to jakaś nowa, całkiem prestiżowa znajomość... Bratanek króla. Ciekawie się zapowiadało. To, że Ser Plunder także był zdziwiony nie trzeba było opisywać.
- Hmm... Wolałbym najpierw do Turni, a potem Ashemark, ładniej by mi trasa przebiegała po Zachodzie i nie musiałbym zawracać. Przy okazji minęlibyśmy Castamere. - uśmiechnął się do niego. - No chyba, że masz naglące sprawy to możemy zacząć od Ashemarku, panie lwie. - ponownie szerzej się uśmiechnął, pakując swój sprzęt na wiernego wierzchowca.
- Odpowiadając na twoje pytanie przed walką. Nie, nie jestem pasowanym rycerzem, ale nigdy nie mówiłem, że do tego nie dążę, chociaż czy jest mi to do końca potrzebne? - pokiwał głową na boki, nie będąc pewny swojej odpowiedzi. - Ważniejsze jest to jak potrafię walczyć. Zobaczymy co mi los zgotuje. - przypiął wszystko dokładnie do swoich juków.
- W Dorne jest mniej rycerzy niż w innych królestwach, pochodzą głównie z zachodnich rodów, takich jak mój. Mogę poopowiadać o tym i o Dorne jeżeli masz ochotę. - dopiął ostatni pas przy koniu i pogłaskał swojego wierzchowca po grzywie, będąc gotowy do podróży.
Malarik Fowler.
Malarik Fowler.
Ulubieniec Królowej

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 28/08/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Kevan Lannister. Sob Lut 09, 2019 12:54 am

Kevan wzruszył ramionami. Sam nie wiedział do końca, czemu podał się za Marbranda. - Kwestia przyzwyczajenia - stwierdził po chwili. W międzyczasie, gdy już ochłonął, sam zebrał swój rynsztunek i zaczął go wkładać do przypiętych do konia worków. - Kiedy jeździsz po Westeros, nie wszędzie Twoje nazwisko jest mile widziane. Nawet lwy muszą się obawiać, gdy zagraża im całe stado owiec - wyjaśnił. - Chciałbyś zostać rycerzem? Mogę Cię pasować... jeżeli oczywiście wybierzesz się z nami do Dorzecza przeciw banitom i pokażesz w akcji, że na to zasługujesz. - zaśmiał się. - W drodze z chęcią posłucham. Niech więc będzie najpierw Turnia, choć Ashemark byłby po drodze - powiedział i sam wskoczył na konia, skończywszy już pracę. - Po drodze zajedziemy jeszcze do Skały, po moich ludzi, dobrze?
Kevan Lannister.
Kevan Lannister.

Liczba postów : 182
Data dołączenia : 12/12/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Malarik Fowler. Sob Lut 09, 2019 2:37 pm

Fowler nieco się zdziwił na jego słowa. Mówił to jakby już wcześniej podawał się za kogoś innego, za Marbranda, ale dlaczego, tego nie wiedział, może miał jakieś z nim porachunki, albo tak mu się podobał ten ród. W sumie nieco zachował się jak żmija, dornijska żmija. -Kwestia przyzwyczajenia? Już wcześniej się podawałeś za kogoś innego? - to było nawet ciekawe. Co jak co ale w takim razie Lannister miał rację. Malarik sam wiedział, że Dornijczycy nie są zbytnio mile widziani w niektórych częściach Westeros - Królestwo Burzy, niedawno toczyli z nimi wojnę, więc pewnie widok jeżdżącego przez ich ziemie człowieka w barwach, któregoś z rodów z Dorne nie byłaby mile odbierana. Tak samo Reach, po działaniach Żelaznej Dziwki, co za tłumoki za nią podążały...
- Zastanowię się, ale tak jak wspominałem nie wiem czy pasuję do takiej kompani. Pomyślę, pomyślę. - odpowiedział mu. Nie był do końca pewny co chciał zrobić, tytuł rycerski może był kuszącą ofertą, ale raczej był uczony, że ważniejsze są jego umiejętności walki niźli, żeby ludzi zwracali się do niego "ser". Chociaż jak sam twierdził, w jakiś sposób do owego. Jednak ta "wiara wojująca"... Wtedy wpadło mu coś do głowy... Tyle lat, przecież jego towarzysz jest rycerzem...
- Oczywiście panie Tytosie Marbrand. - uśmiechnął się odpowiadając na jego pytanie o powrót do Skały. Wsiadając na konia delikatnie syknął z bólu, będą siniaki po tych ciosach w bok, będą. Delikatnie przejechał po wewnętrznej stronie uda lewej nogi, najwyraźniej z jego raną spod Nightsong było lepiej, już tak nie doskwierała jak miesiąc temu. Spiął swojego wierzchowca i ruszył wraz z Kevanem i swoim towarzyszem.
Malarik Fowler.
Malarik Fowler.
Ulubieniec Królowej

Liczba postów : 109
Data dołączenia : 28/08/2018

Powrót do góry Go down

Przedpola Lannisportu - Page 3 Empty Re: Przedpola Lannisportu

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach