Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wielka Jama Daznaka

Go down

Wielka Jama Daznaka Empty Wielka Jama Daznaka

Pisanie  Mistrz Gry Pon Mar 13, 2023 4:09 pm

Największa arena w Meereen - Wielka Jama Daznaka.
Wejścia do obiektu prowadzi przez Wrota Przeznaczenia, których "łuk" tworzą dwie statuy wojowników odlane z brązu. Jeden z nich dzierży topór, drugi zaś miecz, a obaj uwięzieni są po wsze czasy w śmiertelnym boju. Wyryte w tym miejscu są również imiona wszystkich gladiatorów, którzy stracili życie na arenie. Przy Wrotach Przeznaczenia posilić można się również gulaszem, który gotowany jest z mięsa zwierząt zabitych w Jamie Daznaka.
Jama - okrągła i wykonana z cegieł - składa się z opadających ku piaskowi areny rzędów ław w różnych kolorach. Od góry są to czarne, fioletowe, niebieskie, zielone, białe, żółte, pomarańczowe i czerwone. Najniższe rzędy - pomarańczowe i czerwone - zarezerwowane są dla najmożniejszych i najszlachetniejszych z mieszkańców Meereen. Rzędy najwyższe - czarne - przeznaczone są dla biedoty oraz niewolników.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Jama Daznaka Empty Re: Wielka Jama Daznaka

Pisanie  Rickard Durrandon Pon Mar 13, 2023 7:39 pm

04/02/8PP

Targi targami, ale głównym powodem dla którego tutaj przybył było odzyskanie miecza. Pierwszym krokiem w ocenie sytuacji z którą będzie się musiał mierzyć, było posłuchanie ploteczek i zobaczenie, na co stać pupilki właściciela broni. W tym celu udał się na arenę zwaną Wielką Jamą Daznaka. Do niedawna chyba była to największa tego typu budowla na świecie. Chyba... No tak czy siak, wyłożył te trzydzieści srebrnych monet, by zasiąść w złotym żółtym rzędzie. Chyba żółtym. No ale grunt, iż pamiętał, że najbliższe placowi areny dwa rzędy są zarezerwowana dla możnych a w kolejnych już można wykupić miejsce. Także trzeci rząd... Oczywiście nie tylko dla niego. Musiał mieć tłumacza a wziął i medyka.

Poszli, zasiedli. I chciał wykup miejsca wykorzystać do granic możliwości. Nie żeby żałował tych zapłaconych monet, po prostu lubił walki i był ciekaw, co takiego zademonstrują tutejsi wojownicy. Jaki jest poziom tej areny! Najbardziej jednak interesowali go dwaj zwierzoludzie i ich z pomocą kompana miał zamiar ocenić. Siłą, szybkość, znoszenie ran, technika walki, skuteczność. Bardzo był ciekawy, co dziś zabiją.

Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Wielka Jama Daznaka Empty Re: Wielka Jama Daznaka

Pisanie  Mistrz Gry Pon Mar 13, 2023 10:35 pm

Pierwsza walka miała być przystawką. Małym smaczkiem, który rozbudzi w widzach żądzę krwi. Wysłano więc ośmiu początkujących gladiatorów, którzy uzbrojeni byli we włócznie, topory, sieci i trójzęby. Każdy z nich odziany jedynie w przepaskę biodrową i sandały. Przeciwko nim wypuszczono pięć dorodnych lwic. Gladiatorzy nie byli może szczególnej budowy, ale nie byli też chuchrami, a podstawowe szkolenie - co Rickard mógł ocenić - przeszli. Jak na jego oko nie dorównywali zamkowym zbrojnym z Końca Burzy, ale z pewnością wiedzieli więcej i mieli lepsze instynkty niż zwykły prostak. Niemniej jednak nie uchroniło ich to przed dzikimi zwierzętami. Pozwoliło im jedynie zabawić tłum zamiast zginąć natychmiastowo.

Kiedy zwierzęta pochwycono do ponownego użycia, na arenę wpuszczono kolejną grupę. Sprzątaniem zwłok poprzednich gladiatorów nikt się nie kłopotał, zabrano jedynie dwóch, którzy okazali się wciąż żywi. Może wrócą do zdrowia i dalej będą przynosić pieniądze na stół swoich panów? Tak czy inaczej, teraz wypuszczono szesnastu lepiej prezentujących się wojowników. Tak jak wcześniej, oni również odziani byli jedynie w przepaski biodrowe i sandały. Jeden nawet - wysoki Letniak - po zajęciu miejsca naprzeciw swego oponenta ściągnął przepaskę i wykonał pchnięcie biodrami, machając wyzywająco w jego kierunku swoim przyrodzeniem. Szesnastka rozpoczęła walczyć w ośmiu parach, a kiedy któryś z wojowników wygrał swoje starcie zaczynał szukać kolejnego oponenta lub też dołączał do trwającej walki na trzeciego. Zrezygnowanie z przepaski wkrótce okazało się zgubą dla Letniaka, który obalił swojego trzeciego przeciwnika na kolano, ale tym samym sprowadził jego twarz dokładnie na wysokość swoich narządów rozrodczych. Jego oponent - Dothrak - wolał ratować życie i użył zębów. Czarnoskóry wojownik wrzasnął, wypuszczając z dłoni broń i zaraz został wybebeszony arakhiem władcy koni. Który po powstaniu uniósł zwycięsko ręce i wypluł męskość przeciwnika na ziemię. Na koniec starcia to właśnie zaradny Dothrak miał być ostatnim wciąż stojącym. Jak walczyli? Mógłby powiedzieć, że na poziomie czempionów z Końca Burzy lub legionistów Belaerysów. Część może odrobinę lepiej.

Kolejni na arenie byli dwaj postawni gladiatorzy - sieć i trójząb oraz wielki topór - pochodzący z Sarnoru. Ich przeciwnikiem okazał się przywieziony z północnych puszcz niedźwiedź. Walka była zacięta, a na jej koniec obaj wojownicy byli bardziej niż lekko ranni. Zatryumfowali jednak nad zwierzęciem. Durrandon mógł powiedzieć, oceniając ich umiejętności i kondycję fizyczną, że byli gdzieś w okolicy jego kompanów. Może nieco zręczniejsi i sprawniej poruszający się na nogach. Tego można było jednak oczekiwać po kimś, kto walczy w szmatce zakrywającej rzyć i sandałkach.

Czwarty pokaz miał okazać się akcentem humorystycznym. Na arenę wpuszczono bowiem valyriańskie dziecko, które usadowione zostało na świni. Dziecko miało skórzany pancerzyk barwiony na czarno i drewniany miecz. Świnia natomiast miała doczepione skrzydła i chyba charakteryzowana była na smoka. Kiedy tylko dziecko znalazło się na środku placu otworem stanęły kolejny drzwi, z których wybiegły cztery duże i wygłodniałe psy. Walka zdecydowanie nie była równa, a umiejętności dziecka i świni nie było nawet co oceniać. Było za to trochę śmiechów i dokazywania ze strony zadowolonych widzów.

W końcu nadszedł też czas na główną atrakcję - Krom i Krog, bliźniaczy zwierzoludzie z Gogossos. Rickard widział już stworzenie tego typu za sprawą Valarra Velaryona, tak więc ich wygląd specjalnie go nie zaskoczył. Jedynie tyle, że wyglądali bardziej jak hieny, ale o tym już wiedział. Jeden z nich uzbrojony był w paskudnie wyglądający, wielki topór. Drugi dzierżył w prawicy długi miecz ze znajomej stali, natomiast na lewej pięści zaczepione miał trzy długie, stalowe szpony. Jakby ktoś przyczepił sobie do dłoni krótkie miecze. Wpierw rzucono przeciwko braciom hienolec niedźwiedzia. Zgrabnie współpracowali, tańcując wokół bestii i uderzając. Uzbrojony w dwie bronie hienoczłek wydawał się szybszy nieco niż ten dzierżący większą broń. Uderzał on bardziej natarczywie i skupiał na sobie uwagę, pozwalając bratu wykorzystać nieuwagę oponenta i zadać mocarny cios z użyciem topora. Starcie z niedźwiedziem zakończyło się w miarę szybko, z jedną jedynie ranką na jednym z walczących.
Następnie wystawiono przeciwko nim dziesięciu gladiatorów. Ośmiu nowicjuszy - takich jak do lwów - wspomaganych przez dwóch starszych kolegów. Hieny, chichocząc przy tym przeraźliwie, przeszły przez nich bez większego problemu. Trzymając się razem i pędząc przed siebie zwierzęcy bliźniacy zostawiali za sobą jedynie zmasakrowane trupy. Wyglądało to tak, jakby ktoś wrzucił gladiatorów w maszynkę do mięsa. Jakby tego było mało, hiena dzierżąca topór podniosła po wszystkim odcięte ramię jednego z zabitych i zaczęła przegryzać je sobie w czasie czekania na kolejnych.
Na koniec przeciwko dwóm hienom rzucono trzech weteranów Wielkiej Jamy. Obserwując ich w tej walce Rickard mógł postawić ich na równi ze swoimi przyjaciółmi. Tutaj Krog i Krom nie mieli już tak łatwej przeprawy. Walka była długa i zażarta, chociaż aspekt artystyczny mógł ją nieco sztucznie przeciągnąć. Zwierzoludzie zwyciężyli, ale odnieśli widoczne rany podczas tego starcia. Nie były one krytyczne, może co najwyżej ciężkie na Krogu, nic czego nie załatwiłby dobry medyk i nienaturalne ciała. W końcu mówiło się chyba, że goi się jak na psie, prawda?

Po zniknięciu zwierzoludzi pokazano jeszcze trzy walki. Znajomą szesnastkę w ośmiu parach, tym razem w wykonaniu początkujących, starcie trzech średnich gladiatorów ze słoniem, a na koniec walkę duetu weteranów z czterema zaprawionymi już w boju gadiatorami i treserem komenderującym dwoma ogarami bojowymi.



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Jama Daznaka Empty Re: Wielka Jama Daznaka

Pisanie  Rickard Durrandon Wto Mar 14, 2023 2:14 pm

Można było Ghiscarczyków nie lubić. Niewolili ludzi, jedli psy i byli rudzi. Oddać im jednak należy, że z pomocą tych niewolników robili całkiem niezłe przedstawienia. Większościowo. Bo jednak dzieciak na świni szczuty psami w ogóle go nie rozbawił a raczej zniesmaczył. Nawet nie chodziło o szydzenie z Valyrii a po prostu o zamordowanie dziecka, które nawet nie mogło skutecznie się bronić. Żaden to pokaz umiejętności, żadna zatem i dlań frajda. Niemniej rozumiał, że był to sposób na leczenie kompleksów. Ciekawe ile jeszcze wojen potrzeba było, by rzucić ten naród na kolana? Jednej, dwóch a może trzech? Nie miał nic przeciwko, wojny akurat lubił.

Pierwsze widowiska były względnie interesujące. Ich uczestnicy coś tam potrafili i dali całkiem niezły pokaz. Odgryzienie członka nieco go rozbawiło. Ciekawy sposób na walkę. Rozbawienie jednak szybko minęło i Rickard dalej skupił się na oglądaniu walk. Poziom rósł wraz z czasem, aż wreszcie pojawili się ci na których czekał. Bliźniacze, walczące zawsze razem monstra. I tutaj było już zaprawdę ciekawie. Nie tylko się dobrze bawił, ale i oceniał. I musiał przyznać, że wypadli w jego mniemaniu naprawdę groźnie. Czy dałby radę pokonać ich sam jeden? Może... To niewykluczone, że mogłoby się udać. Jednakże jakim kosztem? Myśl o kolejnym stanięciu na granicy ze śmiercią jakoś go nie podniecała. Ponad to nie uważał, by mógł sobie pozwolić na podobne konsekwencje jak w przypadku walki z Białym Lwem. Ile był wtedy nieprzytomny? Dzień czy dwa? Później długo dochodził do siebie. Tam jednak potraktowano go uczciwie a łup po walce zgarnęli koledzy. Tutaj mogą wykorzystać jego stan. Mogą też próbować dopilnować, by już nie wstał a jego kompani przepadli. Z tego zasłyszał o Kazmysie, to był on człowiekiem... Mściwym. Chodziły plotki, że zamordował rywala w handlu razem z jego rodziną. Niby tylko plotki, ale nie można ich było lekceważyć. Więc i Rickard nie lekceważył, uważając, iż na wygraniu walki sprawy mogą się nie zakończyć. Oczywiście nie sądził, by władze miasta miały ich zatrzymać. Raczej obstawiał napaść ze strony "nieznanych" sprawców. Możny pan był bogaty i wpływowy, więc taka zagrywka byłaby dlań pewnie możliwa. Trudno, najwyżej nie ośmieszy możnego.
Może jeden na jednego, może dwóch na dwóch. Ewentualnie może zezwolą mu na brygantynę i hełm, to wtedy może... może wziąłby na siebie dwóch na raz. Kwestia była do rozważenia, tak jak argumenty których użyje. Ostatecznie chodziło by o zyskowny zakład, no i może ośmieszenie "valyriańskiego" stylu walki. Po ostatnim widowisku opuścił arenę.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Wielka Jama Daznaka Empty Re: Wielka Jama Daznaka

Pisanie  Rickard Durrandon Wto Mar 14, 2023 9:48 pm

09/02/8PP

W wyznaczonym terminie przybył na arenę ze skrybą, swymi medykami oraz Cleosem. Miał wystąpić w przedstawieniu jako jakaś taka poślednia atrakcja, zapewne aby rozbawić tłum przed występem prawdziwych, pół-zwierzęcych mistrzów. Nie podejrzewali chyba, że może być groźniejszy niżli oba te stwory razem wzięte. Przynajmniej taką miał nadzieję. Że nie podejrzewali. I że mógł być od nich groźniejszy. Tak czy siak... Sposobił się i czekał na swoją kolej, kiedy zaś go wezwano, wyszedł na arenę w obuwiu oraz niepancernym (nijak nie chroniącym go) okryciu na nogi. Za broń służył mu jego wspaniały topór, który dzierżył w dominującej ręce oraz długi miecz, który trzymał w lewej dłoni.
Czekał, ciekaw, jak go ogłoszą. Słów zapewne nie rozpozna, ale może reakcja tłumu cokolwiek mu powie? Ciekawym był, czy przybysza z Valyrii będzie się jakoś wyszydzać. Niemniej, nie było wielce istotne i nie zamierzał poświęcać temu specjalnie dużo uwagi. Miał walkę. I w tej walce zamierzał się cokolwiek przyhamować. Takie były założenia.

Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Wielka Jama Daznaka Empty Re: Wielka Jama Daznaka

Pisanie  Mistrz Gry Sro Mar 15, 2023 11:50 am

Przed zwierzoludźmi Rickard nie miał występować, ponieważ Krom i Krog tego dnia nie bawili na arenie. Leczyli rany po swoich ostatnich występach. Pan Kazmys nie zwykł wypuszczać ich ponownie, póki nie wrócili do pełni sił i nie odpoczęli. Byli jego ulubieńcami, tak więc mogli liczyć na to, że będzie o nich naprawdę dbał. Przynajmniej dopóki mu się nie znudzą lub nie znajdzie kogoś lepszego na ich miejsce.

Jeżeli spodziewał się wyszydzania i buczenia, to niestety musiał obejść się smakiem. Może i występował na arenach w Valyrii, ale nie był Valyrianinem, tak więc mieszkańcy Ghis potraktowali go tak jak potraktowaliby każdego innego gladiatora. Nie był dla nich symbolem ich znienawidzonego rywala. Nie był też dla nich prawdopodobnie człowiekiem. Był rozrywką. Niektórzy z siedzących w niższych rzędach możnych zaczęli energicznie szeptać między sobą, kiedy pojawił się na arenie, inni wydawali się bardziej zainteresować tym co miało się dziać. Z wyższych rzędów dobiegło trochę okrzyków, jednak trudno było wskazać, aby były przeważnie pogardliwe czy nadzwyczajnie entuzjastyczne.

Podejście zaczęło się zmieniać wraz z postępem walki. Pierwszych wysłano na Rickarda dwóch gladiatorów. Weteranów Wielkiej Jamy Daznaka. Jeden z nich uzbrojony był w tarczę i włócznię, drugi zaś dzierżył wielki topór o wyszczerbionym ostrzu. Kompetentni byli z nich wojownicy, to trzeba było im przyznać. Kompani Durrandona, przez różnicę w stylu, najpewniej polegliby w walce przeciwko nim na piasku areny. Dla Ricka nie stanowili jednak dużego wyzwania. Jedynie włócznik okazał się niezwykle celnym skurwysynem i raz czy dwa prawie udało mu się groźnie Jelenia ugodzić. Wszystko to jednak dlatego, że Bestia powstrzymywała się od użycia swojego pełnego potencjału.

Po pokonaniu duetu przerwa, podczas której mógł przez zakratowane wrota patrzeć na starcie trójki hyrkoońskich wojowniczek z czterema wilkami, i powrót na arenę. Tym razem rzucili nań niedźwiedzia. Tak jak się umawiali. Trudna walka? Nie, nie trudna. Zwierz był sprawny i w dobrej kondycji, ale nie był żadnym wyjątkowo dużym okazem. Do Grzmota wiele mu brakowało, a Rickard widział też przecież inne wyrośnięte sztuki, które tego gagatka przewyższały.

Koniec końców żadnych ran, chociaż było blisko, i dwa dobre występy. Jeżeli był w stanie bez większych przeszkód zabić niedźwiedzia sam na sam oraz rozprawić się z duetem weteranów, to chyba udowodnił miejscowym, że może być prawdziwą atrakcją. Pytanie tylko jak miejscowa arena zechce go wykorzystać dla satysfakcji widzów...



Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Jama Daznaka Empty Re: Wielka Jama Daznaka

Pisanie  Rickard Durrandon Sro Mar 15, 2023 3:24 pm

Czy czuł się zawiedziony brakiem wzmożonej - lub może nawet jakiejkolwiek - wrogości do jego osoby? O dziwo troszeczkę tak. Liczył, że dodatkowym atutem w negocjacjach będzie możliwość ośmieszenia valyriańskiego gladiatora. No cóż, może i tak to poczta człowiek, z którym zamierzał rozmawiać. Wiele zapewne zależy od tego, jak sytuacja zostanie przedstawiona. Chyba... Tak czy siak, to po przemyśleniach - ale to już po walce - doszedł do wniosku, iż w sumie ten brak nienawiści nie jest taki najgorszy. Gdyby był ze srebrnowłosych, pewnie wypuścili by na niego słonia, któremu nabazgrano by na boku "niedźwiedź" i wszyscy by się śmiali oraz dokazywali.


Pokonał sam dwóch zdolnych gladiatorów oraz niedźwiedzia. Zdawało mu się, że powinien tym samym dowieść, iż nawet w starciu z monstrami byłby ciekawym przeciwnikiem. Mniej więcej pojedynczo powinien dorównywać im sprawnością. Tak jakoś oceniał, zważając, iż oni dwa zabili niedźwiedzia i zaraz potem walczyli z gladiatorami, bez dłuższej chwili na złapanie oddechu. Oczywiście brał tutaj pod uwagę to swoje "hamowanie się".
Być może nadszedł czas, aby porozmawiać z Kazmysem. Wolał swojej obecności w Meereen nie przedłużać specjalnie. Ze względu na dziewczynę i własne sprawy w Valyrii. Plany właścicieli areny, o ile nie staną na drodze jego własnym, średnio go interesowały.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Wielka Jama Daznaka Empty Re: Wielka Jama Daznaka

Pisanie  Rickard Durrandon Pią Mar 17, 2023 5:45 pm

17/02/8PP

No i wreszcie przyszedł ten dzień, kiedy miał stanąć w finale przedstawienia do walki z monstrami Kazmysa. On jeden przeciwko im dwóm... Może być ciężko. Ciekawe co myślała sobie druga strona ich zakładu? Czy liczyli na w miarę łatwe zwycięstwo, stawiając dwóch przeciwko jednemu? A może po prostu zo Pahl lubił takie zakłady i dobre pokazy na arenie na tyle, by samym tym już się cieszyć? Cóż... Właściwie to mniejsza o to. To była jedynie ciekawość Rickarda. Teraz najważniejszy był bój i przygotowanie się do niego. I tym razem nie miał zamiaru się wstrzymywać.

Przybył na arenę w towarzystwie Roberta i dwóch swych medyków. Zapewne był w tym trochę natrętny, ale pomimo tego, iż ostatnio sprawdzane były zasoby medykamentów, to przykazał jeszcze raz sprawdzić, czy faktycznie wszystko było jak trzeba. W Valyrii - jeszcze przed wyprawą do Westeros - mieli kupione najlepsze możliwe medykamenty i raczej do tej pory brakowało solidnego powodu, by ich używać. Jeśli jednak czegoś brakowało, mogli to dokupić. No... To cóż, zostało poczekać na swoją kolej i wyjść.
Znów wybywał na arenę bez pancerza. No prawie, miał na sobie przyłbicę. Poza tym dzierżył w prawej, dominującej ręce, swój ogromny morgenstern o kolcach z valyriańskiej stali. W lewej miał wykonany z tego materiału topór. I oj tak, nie zamierzał się hamować w tym boju. Nie zamierzał lekceważyć wroga, dawać mu forów czy czynić jakiś sztuczek w czasie walki.

Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Wielka Jama Daznaka Empty Re: Wielka Jama Daznaka

Pisanie  Mistrz Gry Pią Mar 17, 2023 6:41 pm

Przed starciem Rickarda i zwierzoludzi stoczonych zostało aż sześć innych walk, podczas których początkujący i zaprawieni w boju gladiatorzy potykali się pomiędzy sobą, jak również z dzikimi bestiami. Ciała kilkudziesięciu ludzi oraz wielu zwierząt zbroczyły już tego dnia krwią piasek areny. Zanim jednak wypuszczono Durrandona, Kroga i Kroma, wszystkie ciała zostały uprzątnięte.

Jelenia, który na arenę wszedł pierwszy, powitano raczej oszczędnie. Był tu dość krótko i widzowie nie obdarzyli go jeszcze szczególną sympatią, a chociaż nie wygwizdali go teraz i wcześniej za związki z Valyrią, to wciąż tworzyło to pewną wiszącą w powietrzu atmosferę nieufności. Mniejszą dla większości, bardziej znaczącą dla innych. Pan Kazmys zo Pahl za to był bardzo niezadowolony z ciężkiego żelastwa jakie Durrandon wdział na głowę. Mowa była o lekkim pancerzu, więc zakładał, że i o odpowiednie nakrycie głowy do takiego opancerzenia chodzi. Krótko mówiąc - czuł się oszukany. Tego jednak wojownik wiedzieć nie mógł, ponieważ trudno było z odległości ocenić.
Zaraz też zapowiedziano bliźniacze stwory. Krom i Krog liczyć mogli na bardzo ciepłe powitanie, ponieważ dostarczali mieszkańcom Meereen rozrywki już pewien czas i czynili to bardzo skutecznie. Można powiedzieć, że w pewien sposób dwójka zwierzęcych czempionów stała się maskotkami miasta. Przynajmniej w oczach niektórych. Tak czy inaczej, obie strony potyczki znalazły się na miejscu, można było zaczynać przedstawienie...

Rickard wystrzelił z miejsca pierwszy. Zwierzę czy człowiek, on był od nich szybszy. Jego pierwszy cios brutalnie ranił Kroga i wystawił na próbę zwinność Kroma, który wyszedł na tym nieco lepiej. Zwierzęcy bliźniacy wydali z siebie dźwięk na pograniczu chichotu i przeraźliwego jęku, natychmiast kontratakując. Valyriańskie ostrze dzierżone przez szybszego hienoczłeka prawie pozbawiło Durrandona ucha i ramienia, uchylił się w ostatniej chwili. Szpony dzierżone w drugiej łapie pozostawiły jednak płytką, krwawą ranę na skos przez brzuch. Wielki topór drugiego monstrum został sparowany kosztem wykrzywiającego twarz bólu w ramieniu.
Przybysz z zachodu nie miał zamiaru się hamować i dawać przedstawienia, więc zwierzoludzie odpowiedzieli mu tą samą monetą. Byli doświadczeni i widzieli, kiedy ktoś walczy na poważnie. Ze względu na sprawność walczących - zwłaszcza szybkość Kroma i Rickarda - walka dla obserwujących wyglądać mogła momentami jakby była rozmyta. Trudno było wychwycić wszystkie ruchy. Cięcie, pchnięcia, uderzenia, zwody, bloki i uniki. Wszystko to działo się zaskakująco szybko.
Obecność dwóch zwierzoludzi była zdecydowanym problemem, jednak ten został rozwiązany wraz z rozkwaszeniem głowy Kroga potężnym uderzeniem kolczastej kuli. Zwierzoczłek wcześniej został raniony toporem w okolice prawego uda i najzwyczajniej w świecie nie zdołał w porę uniknąć kolejnego ciosu. Krom zawył przeraźliwie, wściekły z powodu śmierci swojego brata, a cała widownia wrzasnęła zszokowana wraz z nim. Zwinny stwór natychmiast rzucił się w szale do uderzenia i... Mocarny cios rickardowego topora odrąbał jego prawe ramię, po czym szybko pozbawił zaskoczonego podobnym obrotem spraw stwora głowy.

Tłum zamarł, obserwując z niedowierzaniem co właśnie się stało. Po chwili z kilku miejsc dało słyszeć się cichsze okrzyki oraz brawa, jednak większość widzów była zbyt zszokowana, aby okazywać emocje. Nikt jednak nie wygwizdywał Rickarda, ani nie buczał, to dobry znak. Zabił ich ulubieńców, mogli więc być lekko zmrożeni, zwłaszcza jeżeli się tego nie spodziewali. Nikłe przejawy entuzjazmu sugerowały jednak, że ci, którzy nie byli zbyt zdziwieni do działania, byli zadowoleni. Tymczasem miecz leżał pośród piasku, wraz z odrąbaną ręką Kroma.



Maester


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Jama Daznaka Empty Re: Wielka Jama Daznaka

Pisanie  Rickard Durrandon Pią Mar 17, 2023 6:59 pm

Powitanie dlań nie było ważne. Ważna była walka i odniesienie zwycięstwa. Co do hełmu... Nie miał o niczym pojęcia. Była mowa o hełmie, miał na sobie hełm. W swoim mniemaniu by nie oszukiwał, ale jakie to miało znaczenie w tej chwili, skoro o niczym nie wiedział? Żadne... Tak czy inaczej, walka była dość żywa. Krótka, ale naprawdę zażarta. Nie mógł odmówić swym rywalom skuteczności. Czując ciężar ran zaś, nie był również pewien, czy aby ta walka nie była jego ostatnią. Cóż...

Spojrzał na tłum i westchnął ciężko. Dostali dobre przedstawienie. Krótkie, ale krwawe i bardzo pokazowe jeśli chodzi o sposób zabijania. Westchnął drugi raz. Schował topór za pasek i schylił się ku broni spoczywającej w dłoni monstrualnego wojownika. Dopiekł mu nią nieźle. Skurczysyn. Podniósł miecz i w valyriańskim rzucił głośno...
- Zgodnie z umową! - Tak właśnie rzekł, patrząc już w kierunku wyjścia z areny. Ruszył w tamtym kierunku i cóż... Jego medycy musieli się nim zająć i to szybko. Przy tych ranach raczej nie było co zwlekać, czy szukać jakieś ewentualnie skuteczniejszej metody. Chociaż gdyby znów magicznie pojawił się magik i podał dłoń, to by się nie obraził. Hehe... Do tej myśli nieco ponuro się uśmiechnął.
Rickard Durrandon
Rickard Durrandon

Liczba postów : 177
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Wielka Jama Daznaka Empty Re: Wielka Jama Daznaka

Pisanie  Mistrz Gry Pią Mar 17, 2023 7:19 pm

Otyły pan zacisnął jedynie palce na oparciach swego siedziska. Jego urocze bestie zamordowane w tak bezceremonialny, pozbawiony artyzmu sposób. Przeklęty niech będzie ten dzień i przeklęty niech będzie plugawy sługa Valyrian, który postanowił tak z nim pogrywać! Niech cieszy się jednak póki może, ponieważ Kazmys zo Pahl nie przegrywał tak łatwo...

Medycy Rickarda natychmiast zajęli się jego ranami. Oczyścili je, założyli szwy i opatrunki. Cała sprawa trochę trwała, aczkolwiek wszystko poszło sprawnie i bez żadnych problemów. W drodze powrotnej opatrunki parę razy zmienią i będą obserwować uważnie proces gojenia, ale nie podejrzewali, aby miało dojść do jakichkolwiek powikłań.

W drodze powrotnej, kiedy weszli w jedną z węższych ulic na swojej trasie - nie jakiś zaułek, acz wiadomo, że nie każda droga jest szeroka i szczególnie istotna - drogę zastąpiło im trzech zakapturzonych ludzi. Za nimi z zaułka wyszło dwóch innych. Zwykli mieszkańcy i przechodnie w okolicy pochwycili co się dzieje prędko i czym prędzej próbowali się oddalić. Straży próżno było szukać w zasięgu wzroku, a kto wie czy też słuchu. Może ktoś zadbał o to, aby ich nie było?
- Niesiecie coś, co bardzo nam się podoba - przemówił jeden z zakapturzonych po valyriański, z silnym ghiscarskim akcentem. - Rzućcie to na ziemię i zmykajcie, a nie stanie wam się większa krzywda niż do tej pory...
Trzech z napastników wyciągnęło spod płaszczów krótkie, srebrzyste ostrza. Dwóch pozostałych dzierżyło okute brązem pałki. Ulice zapewne spłynąć miały krwią...

(z/t)

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9650
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Wielka Jama Daznaka Empty Re: Wielka Jama Daznaka

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach