Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Przedpola Księżycowych Wrót

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Findis Arryn Czw Sty 26, 2023 4:04 pm

***
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Findis Arryn Czw Sty 26, 2023 4:27 pm

01/11/07 PP, wczesny ranek


Dzień póki co nie obfitował w piękną pogodę, która przybrała jakiś taki nijaki obraz. Lanca Olbrzyma majaczyła ponuro gdzieś w oddali, a górskie powietrze było ostre i przenikliwe. Sama zaś Findis była idealnym odwzorowaniem krainy, którą przyszło jej władać. Sroga i zimna niczym szczyty Doliny, a jednocześnie majestatyczna w tym całym swym pięknie i uroku. Nawet kolor oczu miała nad wyraz podobny do nieba, jakie obecnie nad nimi górowało.
-Dobrze wyglądasz - pochwaliła Rowenę, gdy wyjechały z dziedzińca na otwarte przestrzenie. Trudno było powiedzieć, czy Jej Miłość miała na myśli ogólny wygląd swej siostry, czy też może okazywała jedynie zadowolenie z faktu, iż księżniczka zdecydowała się przyodziać w strój, który Findis dla niej zrobiła. Po prostu dumnie siedziała na swym wierzchowcu. Koń Jej Miłości, a właściwie klacz, była koloru białego, a na imię jej było Mewa, jako iż przywędrowała z Gulltown. Królowa dosiadała ją na wzór męski, pewnie trzymając się w zdobionym siodle. Owo siodło było podarunkiem od lorda Waymara, który przy różnych okazjach lubił sprawiać swej małżonce podarki.
Jej Miłości towarzyszyła czwórka rycerzy, z których Rowena z pewnością znała z imienia ser Ronnela, wiernego kompana siostry, a także ser Dickona z Łączek, któremu giermkował Bart, sierota przygarnięta przez Findis jakiś czas temu. Królowa traktowała swych podopiecznych, jakby te były jej własnymi dziećmi, a przynajmniej z boku sprawiało to takie wrażenie. Essie i Fern, które przybyły do Księżycowych Wrót razem z chłopakiem, także były obecne. Jedna z dziewcząt siedziała nawet wraz z królową na Mewie. Oprócz nich księżniczka mogła zauważyć kilku zbrojnych, jak również królewskie kuzynki oraz lady Jessamyn, siostrę Waymara. Zarówno ród Arrynów, jak i dom Royce słynęli ze swych wojennych zamiłowań, dlatego też Findis pozwalała Jess i jednej ze swych kuzynek nosić się bardziej po męsku, a nawet dzierżyć broń. Sama Jej Miłość również potrafiła co nieco w tym temacie, ale zdecydowanie wolała ubierać się bardziej tradycyjnie.
-Dziś odwiedzimy prostaczków, których tak miłujesz - oświadczyła w pewnym momencie kobieta. Czy był to nagły wybuch miłości do swego ludu? Absolutnie nie! Findis zwyczajnie w świecie chciała popracować nad swym wizerunkiem, a przy okazji wybadać, czy w wioskach nie żyją przypadkiem jakieś sieroty, które mogłaby zabrać...
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Rowena Arryn Czw Sty 26, 2023 4:44 pm

Rowena naprawdę była wielce zaskoczona reakcją siostry. Ledwo weszła i zniknęła wywalając ją tak brutalnie z łoża. Zrezygnowana chciała się odwrócić na drugi bok i spać dalej, ale niestety...wiedziała, że Fin była na tyle niecierpliwa, że gdyby za długo zwlekała pewnie wpadłaby do komnat niczym smoczyca ziejąca ogniem. Westchnęła cicho i gdy już była gotowa udała się na dziedziniec z kuzynką, która swoją drogą od zawsze nie była osobą, z którą Rowena chętnie spędzała czas. Za bardzo milcząca, za bardzo cicha. Jakby obawiała się odezwać. Krocząc tak dostrzegła, że dziewczyna ślamazarnie za nią się wlecze.
- Wszystko w porządku droga kuzynko?
Zapytała dziewczynę z uśmiechem na ustach. Kroczyła dalej i dopiero gdy znalazła się na dziedzińcu Rowena dostrzegła cały orszak z jakim przyszło im się wybrać. Do tego słowa Findis jakie padły w sumie jedne po drugich sprawiły, że Rowena totalnie nie wiedziała co ma o tym myśleć. Prostaczki...ona uważała ich za prostaków? Nie wiedziała co miała o tym myśleć.
- Dziękuję siostro.
Uśmiechnęła się delikatnie na wzmiankę, że dobrze wygląda. Uznała to jednak za gest grzecznościowy i tyle. Ostatnio Findis nie była tą, którą znała, którą pamiętała.
- Bidaków...
Poprawiła siostrę z niewinnym uśmiechem. Nie znosiła przydomku prostaka, prostakiem uważała każdego, kto nie miał za gram szacunku do innych. A oni...co oni mogli poradzić na swoją biedotę? Potrzebowali wsparcia od królowej, pomocy.
- Cieszy mnie to, że zdecydowałaś się odwiedzić głodujących, jednak...nie sądzę by to było konieczne z tak wielką obstawą...ale...to Twój wybór.
Przyznała bo osobiście obawiałaby się pokazać przed tak wielkim orszakiem bojąc się też o własne życie. Ale jak wspomniała, to była decyzja jej siostry. Ona swoich biedaków znała, wiedziała gdzie iść, komu pomóc. Jednak czy właśnie o takich Findis będzie chodziło? Czy może spoglądać będzie tylko pod pryzmat przyszłości? Tego nie wiedziała. Ona sama miała plany co do sierot, jednak o tym siostrze nie mogła powiedzieć.
Rowena Arryn
Rowena Arryn

Liczba postów : 367
Data dołączenia : 11/06/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Mistrz Gry Pią Sty 27, 2023 5:27 pm

Orszak został uformowany i wreszcie dołączyła też królewska siostra, razem ze swym zdaniem na temat prostaczków, czy też jak ona wolała, "biedaków". Siostra królewskiego małżonka uśmiechnęła się lekko pod nosem, natomiast jeden z rycerzy, z całkowicie poważną miną, spojrzał na Rowenę.
- Moja Pani... - Rzekł. - Twa dobroć i zaufanie jakim obdarzasz ludzi niechybnie pochodzą z natchnienia Matki. Jednakże ostatnie wydarzenia pokazują, iż nie można czuć się przesadnie bezpiecznie, nawet i we własnym domu. - Dodał tonem ostrzeżenia, acz grzecznie, bowiem zwracał się do członka rodziny królewskiej. Czy zaś miał rację? Być może! W końcu skoro gadzina pewna dostała się do zamku pod płaszczykiem bycia rycerzem szukającym schronienia i zabiła tamtejszego lorda, to jaką mieli gwarancję, że kolejna niehonorowa kreatura nie kryje się tam gdzieś pomiędzy prawymi ludźmi, by zadać cios, gdy tylko nadejdzie okazja? Kto wie, co siedziało w tych opętanych przez demony poganach i do czego gotowi byli się posunąć.

Kiedy damy były gotowe, kolumna ruszyła. Gdzie? W kierunku najbliższej osady, nie będącej przy okazji osadą pod Księżycowymi Wrotami. Ta zaś zwała się Mały Ruczaj i była położona w odległości niecałej godziny jazdy konnej od ich aktualnej pozycji.

Wujas
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Findis Arryn Sro Lut 01, 2023 12:51 pm

Findis zdawała się nie słyszeć uwagi własnej siostry co do tego, jak ma nazywać prosty lud. Do tej pory traktowała go bardzo przedmiotowo i w najbliższej przyszłości raczej nie zamierzało się to zmienić. W zasadzie to prawie wszystkich ludzi wokół siebie Jej Miłość traktowała właśnie w ten sposób, więc nawet tutaj nie chodziło o jakąś specjalną nienawiść do biedoty. Póki mogli się jej przydać, póty nie pragnęła ich gnębić.
Jessamyn się niewinnie uśmiechnęła, a jeden z rycerzy zaczął delikatnie pouczać Rowenę. Jej Miłość zaś przewróciła oczami na uwagi księżniczki, nie zadając sobie nawet trudu by jakoś szerzej skomentować owy wywód.
-Słuchaj mądrzejszych, siostro – rzekła jeno, przytakując mężczyźnie, iż dobrze powiedział. –Nie mogę sobie pozwolić choćby na groźbę śmierci w obecnych czasach, kiedy moim spadkobiercą jest niespełna dwuletnie dziecię – dodała, aczkolwiek przez myśl przemknęło jej, że dobrze, iż miała już dwóch synów i córę, jako że coraz bardziej odsuwała Rowenę od potencjalnego tronu. Z nią jako władczynią Dolina miałaby zaiste ciekawe życie.
Arrynówna nie chciała już więcej dyskutować na tematy ich bezpieczeństwa, a już z pewnością nie pozwoliłaby podważać swoich decyzji. Milczała zatem przez jeszcze jakiś czas, póki nie zaczęli się zbliżać do wybranej osady…

[z/t]
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Mistrz Gry Pią Lut 03, 2023 3:17 pm


Kolumna podróżnych pojawiła się na horyzoncie i zbliżała przez pola leżącej u stóp Lancy Olbrzyma siedziby Domu Arrynów. Nad wędrowcami powiewały trzy chorągwie - pierwsza z nich prezentowała siedmioramienną gwiazdę w siedmiu kolorach na śnieżnobiałym tle, na drugiej znać było siedem złotych, siedmioramiennych gwiazd otaczających zielone w wzgórze w polu błękitnym, natomiast trzecia nosiła znak miecza o tęczowym ostrzu. Wiara, Thosley'owie i... czyżby rycerski zakon Ojca Wiernych, o którym pogłoski niosły się z Andalos?

Czoło kolumny prowadziło dwudziestu dostojnych rycerzy pod sztandarem siedmiobarwnego ostrza. Każdy z nich w wypolerowanej zbroi płytowej, z hełmem zdobionym siedmioma kryształami i spowity w tęczowy płaszcz. Za nimi podążało drugie tyle zbrojnych młodzieńców - ich giermków. Dalej można było dostrzec innych rycerzy - część podobna była tym z czoła, natomiast reszta, najpewniej wasale Thosley'ów, była bardziej zróżnicowana w barwie i orężu - zbrojnych, sługi, wozy z dobytkiem oraz dwa eleganckie powozy.

Strażnicy na zamkowych murach widząc zbliżającą się z daleka kolumnę natychmiast zaalarmowali zamek, aby osoby mające powitać gości, których mniej więcej w tym terminie się spodziewano, mogły się spokojnie pojawić.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Mistrz Gry Pon Lut 27, 2023 9:30 pm

22/11/7PP

Miasteczko namiotów pod murami Księżycowych Wrót rozrastało się z każdym mijającym dniem w związku z nadchodzącym turniejem. Poza żądnymi chwały rycerzami - zarówno znanymi i zaprzysiężonymi wielkim panom, jak i biedniejszymi w sławę oraz majętności - pojawiło się również wielu rzemieślników, handlarzy, kaznodziejów, artystów czy zwykłych chłopów.
Pośród tego wszystkiego wyróżniały się namioty mistrzów gier, którzy zbierali zapisy wszystkich mężnych śmiałków pragnących wziąć udział w zawodach, jak również szykowali listy i zaznajamiali przybyłych z zasadami szykowanych zawodów. Pośród turniejowych konkurencji znaleźć się miały walka zbiorowa, podczas której każdy z uczestników rozpoczynał starcie konno, zdany tylko i wyłącznie na siebie, zawody strzeleckie oraz tradycyjne starcia kopijnicze, w których dopuszczalne było kontynuowanie walki pieszo na żądanie wysadzonego z siodła rycerza.
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Waymar Royce Czw Mar 02, 2023 9:30 am

Nie po to tyle czekał na to wydarzenie, by teraz zaniedbać zgłoszenie się. Normalnie wysłałby giermka, czy nawet sługę, ale właściwie ciekaw był wyrastającego pod murami miasteczka. Nie spodziewał się, że mógłby kupić coś lepszego niż sam miał, ale cóż szkodziło sprawdzić. Ponadto nie mógł się doczekać, by przyjrzeć się przyjezdnym rycerzom, ich wyszkoleniu i umiejętnościom. Oczywiście na to miał przyjść głównie czas na turnieju, lecz nic nie zaszkodzi rzucić okiem już teraz. Zamierzał też poprosić Yohna o baczne przyglądanie się przyjezdnym pod kątem zdolnych ludzi, niezwiązanych jeszcze przysięgą. Faktem było, że od śmierci przyjaciół nie posiadał poza Yohnem zaprzysiężonych Tarcz i chętnie zmieniłby ten stan rzeczy.

Głównym punktem wycieczki na przedpola było jednak zapisanie się u mistrzów gry. Oczywiście zgłosił się do walki zbiorowej, w której liczył na dobry wynik. Zwłaszcza, że miała ona być konno, co niwelowało jego główny słaby punkt. Wpisał się również na starcia kopijnicze, w których zamierzał zaskoczyć widzów skutkami swych ostatnich ćwiczeń. Czuł się w siodle wyjątkowo dobrze i planował to wykorzystać. Zrezygnował natomiast ze strzelectwa. Nigdy nie był w tym dobry, a nie zamierzał robić z siebie błazna przed oczami całego dworu i połowy Andalos.
Rzeczy:
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Larros Jutrzenka Zachodu Nie Mar 05, 2023 2:20 pm

Ogromny tłum, który zebrał się w najbliższej okolicy z wyczuwalnym napięciem, czekał na rycerskie potyczki, pozwalał napawać się chwilą. Jasnowłosy brał sobie do serca niemalże każdą z potyczek, szczególnie gdy widział swoich pobratymców o tęczowych herbach. Walcząca Wiara - nic piękniejszego nie widział od początku postawienia stóp na tym nieznanym sobie kontynencie. Obserwując ich, wiedział, że musi się pokazać z jak najlepszej strony!
Bez zawahania posłał giermka, aby go zapisał na konkurencje, w których czuł się niczym śledzik w wodzie. Walka zbiorowa i tradycyjne starcia kopijnicze, czyli to, co rycerz\e lubią najbardziej. Wiedział, że jego rumak, który zdołał przeżyć wojnę, również poradzi sobie z takim wyzwaniem, a jeśli nie? Zawsze pozostawała opcja walki na pieszo, bo przecież tak naprawdę kończy się zawsze na ziemi... lub w ziemi.
Niech Siedmiu ma nas w opiece. Z tym właśnie przeświadczeniem poszedł się modlić do Wojownika, w jego imię walcząc do utraty tchu. Oczywiście w głębi ducha wiedział, że gdyby tylko udało mu się dotrwać do walk, które obserwowałyby piękne damy, przy każdej walce miałby róże przeznaczoną dla jakiejś piękności - rozpoczynając oczywiście od królowej.

Larros Jutrzenka Zachodu
Larros Jutrzenka Zachodu

Liczba postów : 44
Data dołączenia : 03/10/2022

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Horrmund Hunter Sro Mar 15, 2023 9:54 pm

23/11/07 - przedpołudnie

Wkrótce po swoim pasowaniu Horrmund rozkazał słudze ponieść jego zgłoszenie na turniej na przedpola do organizatora. Choć wciąż pozostało w nim duże zwątpienie do własnych umiejętności jeździeckich w których z resztą do końca tego turnieju nie było co pokładać zbytniej wiary, miał duże nadzieje że uda mu się zwyciężyć pieszo po wysadzeniu go z siodła. Na to szanse były już dużo większe, szczególnie że Horrmund miał dość wytrzymałe siedzenie. Waymar chciał bardzo zobaczyć się w turnieju więc dostanie czego chciał. Horrmund polecił zapisanie go w kategoriach walki zbiorowej i, o zgrozo, zawodów kopijniczych. Niestety by zadośćuczynić hańbieniu swych przodków, do strzelectwa nadawał się jeszcze mniej niż do walki konnej, to też w tej kategorii nawet nie chciał próbować, nawet tego nie lubił. Zapowiadała się przednia zabawa i niezła szansa przetestowania swych umiejętności z tęgimi rycerzami którzy ściągali tu nawet z całkiem daleka. Hunter nie miał czasu jednak zbyt długo tego kontemplować, miał tego dnia dużo ważniejsze rzeczy w głowie, choć samo przygotowanie swojej osoby do ślubu raczej nie powinno zająć mu zbyt dużo czasu - w końcu nie był niewiastą - trzeba było też przypilnować rodzeństwo. Sam marzył głównie o kąpieli, trzeba było też przygotować odpowiedni, tym razem dość reprezentacyjny strój. 
Horrmund Hunter
Horrmund Hunter

Liczba postów : 200
Data dołączenia : 22/03/2022

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Mistrz Gry Nie Mar 26, 2023 6:39 pm

25-26/11/8PP

Kiedy wszyscy biesiadnicy wznoszący puchary za zdrowie młodych par mieli czas odpocząć i zregenerować się po hucznej uczcie, czas nadszedł, aby upamiętnić zaślubiny czwórki Arrynów turniejem. Największym turniejem jaki Dolina widziała w swojej dotychczasowej historii. Poza wieloma mężnymi lordami i rycerzami zaprzysiężonymi Arrynom pojawili się bowiem licznie wojownicy z Andalos oraz innych królestw w Westeros - rycerze Wiary, Thosley'ów, Blackstone'ów, Eleonidów, Lathich, Bar Emmonów, Ogara i wielu wolnych. Nigdy jeszcze tylu pasowanych mężów nie stawiło się jednocześnie rywalizować ze sobą na ziemiach Doliny Arrynów.

Pierwszy dzień turnieju poświęcony był na walkę zbiorową konno. Na wielkim placu przygotowanym dla tej konkurencji zebrały się setki rycerzy, którzy na sygnał mistrza gier pogrążyli się w chaotycznym boju. Na skrajach pola bitwy czaili się giermkowie i słudzy, gotowi wyciągać powalonych z wiru walki, kiedy pojawi się ku temu bezpieczne otwarcie. Pośród dziesiątek pierwszych wyeliminowanych znajdowali się między innymi Ser Gabriel, zaprzysiężony obrońca księżniczki Roweny, zaprzysiężone miecze lorda Waymara i króla Hugora, książę Agravain Arryn oraz król Togarion Bar Emmon. Przerzedziła się lekko liczba wojowników na polu, jednak wciąż było tłoczno, a padających i cofających się wciąż liczyć można było w dziesiątkach. Pośród kolejnych wyeliminowanych dostrzec można było dwóch zaprzysiężonych obrońców księcia Beriona Bar Emmona, ser Larrosa Lefforda, ser Borosa Wysokiego i lorda Horrmunda Huntera. Teraz, kiedy zrobiło się rzeczywiście luźniej, łatwiejsze zaczęło być wypatrywanie konkretnych uczestników - wcześniej w miarę łatwo było dostrzec jedynie wielkiego Ogara i odrobinę mniejszego lorda Royce'a - i rozpoznawanie toczących ze sobą boje par. Pośród kilkunastu kolejnych wyeliminowanych znajdował się ser Ronnel, zaprzysiężony obrońca Jej Miłości, pokonany przez jedną z tarcz księcia Beriona, a także lord Crayne i inny z obrońców księcia Haka, którzy nie wytrzymali naporu mniej znacznych przeciwników. Niedługo później z pola zniesiono księcia Tristona Blackstone'a, którego powalił ser Jon Falstaff, który następnie sam został wyeliminowany przez księcia Ecberta Arryna. Kilkunastu kolejnych rycerzy opuszczało pole, o własnych siłach lub z pomocą, a pośród nich znajdował się ostatni z biorących udział w walce obrońców księcia Beriona Bar Emmona, ser Jon z Nizin oraz książę Ecbert. Aktywnych pozostało już ledwie kilkunastu wojowników. Lord Melcolm został pokonany przez króla Torgolda Thosleya, którego wkrótce po tym powalił lord Waymar Royce. Książę Corwyn ugiąć musiał się przed kilkoma pomniejszymi rycerzami, których niedobitki pobił następnie ser Jaime Corbray. Dumę Heart's Home wyeliminował następnie ser Angron, podczas gdy lord Waymar kończył z ostatnimi mniej znaczącymi rycerzami pozostającymi w boju.
Ostateczne starcie toczyło się więc pomiędzy lordem Waymarem Royce a ser Angronem, zwanym "Ogarem Wojownika". Walka była długa i zacięta. Obaj wojownicy wykazywali się w niej umiejętnościami, nieustępliwością i zawziętością. Zwycięzca mógł być jednak tylko jeden, a został nim Ogar, kiedy w końcu udało mu się odtrącić na bok tarcze pana na Runestone i silnym ciosem w głowę zrzucić go z konia. Zanim oszołomiony Waymar pomyśleć mógł o powstaniu i sięgnięciu po broń - swoją lub jedną z wielu innych leżących na ziemi - Angron już zeskoczył ze swojego wierzchowca i przyszpilił go ciężką, okutą w stal stopą do ziemi. Pozostało spasować. Kiedy Ogar odstąpił i zdjął hełm, widać jednak było, że również bliski był upadku, a walka była dlań ciężką.

Drugi dzień turnieju był mniej ekscytujący, albowiem składały się na niego jedynie zawody strzeleckie. Nie brał w nich udziału żaden z ważniejszych gości, ani bardziej utalentowanych rycerzy, którzy nawet jeżeli mieli umiejętności łucznicze, to najwyraźniej nie uważali ich za imponujące na tyle, aby się nimi chwalić. Na koniec dnia czempionem umiejętności strzeleckich miał zostać ser Jon z Burej Strugi. Był to mało znany rycerz z północnych ziem Doliny Arrynów, ale najwyraźniej wyróżniający się umiejętnościami łuczniczymi spośród innych.

~~~

- Lord Hunter? - Horrmund usłyszeć mógł za sobą, podczas drugiego dnia na przedpolach. - Wybaczcie, panie, czy mogę zająć wam chwilę?
Mężczyzną, który chciał z panem Longbow Hall pomówić okazał się ser Gawen Mały, rycerz z Andalos. Sprawa jaką miał była prosta - osadnictwo. Otóż on i paru jego ziomków szukało nowego miejsca dla siebie i swoich ludzi. Miejsca w Westeros. Jakiś czas temu, zrządzeniem losu, ser Gawen przejeżdżał przez włości Longbow Hall i widział tam prawie niezamieszkane, urocze tereny w okolicy wybrzeża. Wraz ze swoimi przyjaciółmi gotowi byli ofiarować swoje miecze Horrmundowi i księżniczce Rowenie, jak również sprowadzić z Andalos swoich ludzi, gdyby mogli się na tych ziemiach osiedlić. Brzmiało wspaniale, nieprawdaż? Cóż... Dla każdego innego owszem. Dla Horrmunda mógł być tu jeden problem. Znał swoje ziemie dobrze i rozpoznawał z opisu o jakim terenie była mowa. Chodziło o teren, na którym w ukryciu pozostawało coś bliskiego lordowskiemu sercu, a co mogło nie znieść dobrze bycia odkrytym. Zwłaszcza przez Andalów.

Maester (Los)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Horrmund Hunter Pon Mar 27, 2023 3:04 pm

Uczestnictwo w turnieju okazało się zgodnie z przewidywaniami Horrmunda bardzo ciekawe. Nie było to do końca ani jak walka na placu treningowym, ani jak walka na śmierć i życie, coś bardziej po środku. Krew zawrzała mu przyjemnie i pod wpływem tej ekscytacji nabrał nawet przekonania, że mógłby gdzieś w turniejowych szczeblach dojść, niestety rzeczywistość szybko położyła kres jego optymizmowi. Mimo goryczy porażki mógł być przynajmniej zadowolony, że nie odpadł jako pierwszy jak tego się obawiał przed turniejem. Choć przecież walka wierzchem w żadnym razie nie była jego specjalnością i tak po prawdzie dopiero się do niej wdrażał, były zatem choć drobne powody do dumy. Cholerni Andalowie wymyślili sobie konny turniej - trudno, pokaże im następnym razem. Żałował mimo wszystko że nie wytrwał choć trochę dłużej. W dalszej części walk życzył oczywiście zwycięstwa Waymarowi - jeśli już miał ktoś wygrać, niech będzie to przynajmniej jeden z nich dwóch. Niestety, kuzynowi trafił się też nie lada przeciwnik, na jego widok Horrmund zaczął myśleć, że gdyby walka od początku odbywała się pieszo i tak miał nieduże szanse na pełne zwycięstwo. Mimo wszystko i tak było co gratulować przyjacielowi, miał nadzieję że nie poobijał się przy tym za bardzo. 

Ser Gawena Horrmund przyjął chętnie i uprzejmie. Gdy zaczął wyłuszczać sprawę z którą do niego przyszedł, początkowo bardzo się ucieszył - jak zwykle szybko przyszło jednak otrzeźwienie. Z jednej strony andalscy rycerze nie mieli raczej powodów by grzebać w opuszczonej przez bogów nudnej, słabo widocznej, nadmorskiej jaskini, były szanse że mogliby nie znaleźć jego sekretu. Z drugiej, Horrmund był pewien że los nie będzie dla niego tak przychylny i w końcu jakiś dzieciak lub zbyt ciekawski wędrowniczek natrafi na jego Czardrzewo, a ciężko będzie wziąć je w obronę, oj ciężko. Sprawa była ryzykowna, postanowił jednak spróbować zagrać z losem w karty. Z uśmiechem zgodził się na chęć osiedlenia się na jego ziemiach zarówno przez rycerza i jego towarzyszy jak i wszelkich osadników których zdołałby sprowadzić, dodał jednak, że wydaje mu się iż ziemie które tak mu się spodobały zostały już wyznaczone przez jego zarządcę na którąś z lordowskich inwestycji która mogłaby wadzić nowym osadnikom w tym miejscu. Zaprosił ser Gawena i jego towarzyszy do Longbow Hall gdy będą wyruszać tam z małżonką, a na miejscu upewnią się co do szczegółów tych spraw i w najgorszym razie lord Hunter znajdzie inne, godne miejsce - albo na wcześniejsze plany zagospodarowania tej ziemi, albo dla osadników sprowadzonych przez ser Gawena. Zapewnił przy tym że będą zarówno mile widzianymi gośćmi, jak i przyszłymi osadnikami i będą mogli liczyć na jego wsparcie. Przynajmniej kupi sobie tym trochę czasu by zastanowić się co zrobić z ową rzeczą bliską lordowskiemu sercu.
Horrmund Hunter
Horrmund Hunter

Liczba postów : 200
Data dołączenia : 22/03/2022

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Mistrz Gry Pon Mar 27, 2023 3:49 pm

Ser Gawen zgodził się wyruszyć z Horrmundem do jego siedziby i potwierdzić czy ziemie te rzeczywiste są wolne, czy też lordowski zarządca już je pod coś przeznaczył. Ciekawe był zresztą co to była za inwestycja, która zajmować miała tak rozległe tereny. Czyżby inni osadnicy ich ubiegli? Co do myślenia o innych miejscach do osiedlenia się niestety trudno było mu o czymś zapewnić. Jego rycerscy bracia i towarzysze również mieli swoje propozycje, które dalej były od Doliny, a więc w razie zajętości terenów... Cóż... Pewnie ich drogi się rozejdą, liczył jednak, że bez żalu.

(Los)
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Waymar Royce Sro Mar 29, 2023 8:51 am

Nareszcie doczekał się upragnionego turnieju! Żywił co do jego rezultatów spore nadzieję, związane z ćwiczeniami, którym poświęcał się przez ostatnie tygodnie. Zdawał sobie jednak sprawę, iż w zmaganiach miało wziąć udział kilkadziesiąt osób, w tym wielu przednich rycerzy. Ponadto, choć jego umiejętności jazdy konnej wyraźnie się zwiększyły ostatnimi czasy, to Andalowie słynęli z tego, że już od dziecka uczyli się czuć się pewnie w siodle. Co więcej, konie sprawiały, że walka zbiorowa stawała się jeszcze bardziej chaotyczna niż zwykle i wyraźniej przypominała prawdziwą bitwę, a w takiej wszystko się mogło zdarzyć.

Z grzmotem setek kopyt ruszyli więc na siebie, a Waymar robił to na czym znał się najlepiej - żebrał o stal walczył. Wielu padło pod jego ciosami i wkrótce zorientował się, że wokół niego zrobiło się trochę więcej wolnej przestrzeni. Udało mu się obalić króla Thosley, z czego bardzo był zadowolony, jednak omiatając pole walki zwrócił uwagę, że nie widzi na nim kuzyna. Szkoda, ten przydałby się u jego boku. Miał tylko nadzieję, że Horrmundowi nic poważnego się nie przytrafiło, wszak to lord Royce namówił go na turniej. Tymczasem walka zbliżała się do końca i Waymar zdał sobie sprawę, iż na placu boju pozostał tylko on i Angron, o którego umiejętnościach słyszał wyjątkowo pochlebne rzeczy. Mąż królowej ruszył więc do ataku i robił wszystko co w jego mocy, lecz niestety ostatecznie został pokonany. Cóż, należało zaakceptować sytuację, pogratulować zwycięzcy i starać się nie okazywać rozgoryczenia. Bo choć drugie miejsce wśród tak wielu rycerzy z pewnością było nie lada osiągnięciem, to jednak Waymar czuł jak niewiele brakowało. Kulawemu to zawsze wiatr w oczy, czy jakoś tak.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Findis Arryn Sob Kwi 22, 2023 5:53 pm

Siedmiu popełniło okropny błąd, pozwalając, aby Findis Arryn urodziła się dziewczynką i to jeszcze w szlacheckiej rodzinie. Nie dość, że nie mogła decydować o swym życiu, to jeszcze kazano jej uczestniczyć w wydarzeniach, które jej nigdy nie interesowały. Przynajmniej odkąd została królową, nie miała nad sobą nikogo, kto by ją do tego zmuszał. Teraz dla odmiany sama zmuszała siebie do pewnych czynności, ale to i tak było lepsze niż słuchanie znienawidzonego ojca.
W każdym razie... nie wypadało, aby Jej Miłości zabrakło na turnieju, dlatego też pojawić się musiała. Przynajmniej Waymar cieszył się i był podekscytowany najbliższymi dniami. Czy Findis rozumiała pasje swego małżonka? Niekoniecznie, ale nigdy nie zaprzątała sobie podobnymi sprawami głowy. A dzisiaj po prostu doszła do wniosku, iż jakoś to przeżyje. Osobiście wybrała taką formułę tych zawodów, aby przynajmniej nie umrzeć z nudów. Kontrolowana przemoc była na swój sposób ciekawym zjawiskiem, zwłaszcza jeśli Arrynówna była tylko obserwatorem.
Mimo niespecjalnego zainteresowania kwestiami związanymi z militariami Jej Miłość z racji piastowania swego urzędu jakąś szczątkową wiedzę w tych tematach mieć musiała, dlatego też zdawała sobie sprawę, iż lord Royce jest jednym z mocniejszych kandydatów. Oczywiście, że to głównie jemu kibicowała, chociaż jak zwykle podczas całego wydarzenia pozostawała niewzruszona. Starała się jak najwięcej czasu poświęcać swym niewalczącym gościom, a szczególnie Wielkiemu Septonowi, i którego przychylność skrycie zabiegała. Starała się podtrzymywać swój obraz pobożnej i mądrej władczyni. A o zdrowie i życie pana Runestone raczej była spokojna, nawet wtedy, gdy ten starł się z osławionym Angronem. Wynik tej potyczki był dla niej tak naprawdę obojętny, ale ze względu na miłość, jaką darzyła Waymara, zamierzała wieczorem go pocieszać. Zwycięzcy zaś wypadało złożyć gratulacje, co królowa również zamierzała uczynić.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Mistrz Gry Sob Kwi 22, 2023 8:53 pm

27-29/11/7PP

Kolejne trzy dniu turnieju poświęcona miały zostać na kopijnicze starcia w szrankach. Liczba rycerzy przybyłych na turniej była wielka, tak więc wiele potyczek czekało w kolejce zanim w końcu wyłoniony zostanie zwycięzca. Pierwsze starcia nie należały też do najbardziej emocjonujących - zmagali się ze sobą głównie pośledniejsi rycerze, podczas gdy faworyci turnieju raczej łatwo wysadzali swoich oponentów z siodła.

W miarę interesująco zaczęło się robić dopiero od etapu szesnastek, do którego doszło trzydziestu i dwóch rycerzy. Pośród tych znajdowali się turniejowi faworyci tacy jak książę Ecbert Arryn, lord Waymar Royce, ser Jaime Corbray, król Torgold Thosley, lord Benedar Melcolm, ser Angron oraz książę Corwyn Thosley. Poza nimi wymienić można było szereg innych, mniej wyróżniających się, ale zdecydowanie zdolnych rycerzy - księcia Tristona Blackstone'a, księcia Agravaina Arryna, ser Jona z Nizin, ser Jona Falstaffa, czterech obrońców księcia Beriona Bar Emmona oraz jego ojca, króla Togariona, ser Larrosa Lefforda, lorda Crayne'a, ser Borosa Wysokiego i innych. Znalazło się też paru mniej uzdolnionych kopijników, którzy musieli sporo napocić się, aby do tego etapu dojść. Pośród tych na wyróżnienie zasługiwał jedynie lord Horrmund Hunter.

Pan Longbow Hall był też jedynym z dwóch mężów - wspólnie z innym, mało znanym rycerzem - z tej grupy, którzy przeszli w turnieju dalej do etapu ósemek. Obaj wysadzili z siodła po jednym z pośledniejszych uczestników zmagań. Pozostali pomniejsi kopijnicy zostali wysadzeni z siodeł przez książąt Ecberta i Tristona, lordów Waymara i Benedara oraz ser Jona z Nizin i ser Larrosa Lefforda. Dużą grupą jaka doszła do tego etapu turnieju była też reprezentacja z Haka, jednak jej liczebność miała zostać znacząco przycięta podczas szesnastek. Król Togarion Bar Emmon poniósł klęskę z ręki króla Torgolda Thosleya - zupełnie jak jego syn próbujący zwrócić na siebie uwagę thosley'owskiej córki - natomiast dwóch z towarzyszy księcia Beriona zostało wysadzonych ze swoich siodeł przez księcia Agravaina Arryna i Ogara Wojownika. Dwaj pozostali obrońcy młodego Bar Emmona przeszli dalej, odnosząc zwycięstwa nad ser Gabrielem i lordem Craynem. Mocny cios wymierzony został również w faworytów Doliny Arrynów - ser Jaime Corbray został wyeliminowany przez księcia Corwyna Thosley'a, natomiast ser Boros Wysoki wysadził z siodła zaprzysiężonego obrońcę Jej Miłości - ser Ronnela. Ostatnim starciem w szesnastkach było to pomiędzy ser Jonem Falstaffem - rycerzem dawniej związanym z rodem Graftonów - a zaprzysiężonym obrońcom króla Hugora Eleonidy, z którego zwycięsko wyszedł ten pierwszy.

Ósemki rozpoczęło symboliczne starcie pomiędzy księciem Ecbertem Arrynem a lordem Waymarem Roycem, podczas którego Sokół ponownie zatryumfował nad symbolami Pierwszych Ludzi. Niefortunne dla Doliny Arrynów, że dwóch jej mocnych reprezentantów tak prędko stanęło na swojej drodze, jednak los czasami bywa złośliwy. Panu na Runestone pozostawało liczyć na to, że kuzyn jego żony zatryumfuje i osłodzi mu smak wczesnej porażki tym, że chociaż wysadziła go z siodła kopia zwycięzcy. Kolejną parą był król Torgold Thosley i Wielki Kapitan Synów Wojownika - ser Jon z Nizin. Mimo zakonu jaki reprezentował ten drugi, Siedmiu zdawało się bardziej sprzyjać pierwszemu. Monarcha zatryumfował nad zakonnikiem. Trzecie starcie odbywało się pomiędzy jednym z obrońców księcia Beriona Bar Emmona a ser Jonem Falstaffem, a zakończyło się zwycięstwem rycerza z Gulltown. Następnie w szrankach pojawili się lordowie Doliny - Horrmund Hunter i Benedar Melcolm. Uśmiechem losu dla tego pierwszego było, że w czasie wizyty w Old Anchor królowa pojednała się z jego rywalem. Nie było bowiem tajemnicą, że lord Hunter jest Jej Miłości bliski, jak również to, że na końskim grzbiecie daleko mu było do sprawnego w wywijaniu kopią Benedara. Idealna okazja do zaaranżowania małego "wypadku", gdyby animozje wciąż były żywe. Pan Lonbow Hall przetrzymał jedną kopię oponenta. Druga posłała go w powietrze. W piątej potyczce ósemek ser Larros Lefford wysadził z siodła drugiego z obrońców księcia Beriona, którzy wciąż pozostawali czynnymi uczestnikami zmagań. Tym sposobem cała reprezentacja Haka opuściła listy. Kolejne starcie było drugim zwycięstwem ser Borosa Wysokiego nad rodem Arrynów. Kapitan Synów Wojownika najpierw wysadził z siodła ser Ronnela, teraz zaś posłał w powietrzę księcia Agravaina Arryna. Siódme starcie było drugim najmniej widowiskowym po potyczce Huntera i Melcolma - Ogar Wojownika wyrzucił z siodła jednego z pomniejszych rycerzy wciąż walczących o zwycięstwo. Ostatni w ósemkach potykali się dwaj goście z Andalos - księżę Corwyn Thosley i książę Triston Blackstone. Zwycięstwo przypadło temu pierwszemu.

Zakończone ósemki oznaczały przejście do ćwierćfinałów, podczas których w szrankach liczyć można było - przynajmniej w teorii - na oglądanie jedynie najzdolniejszych jeźdźców, którzy mistrzowsko opanowali kopię i w siodle czuli się równie pewnie co na własnych nogach. W pierwszym starciu tego etapu zetrzeć miały się dwa rody królewskie - Thosely'owie i Arrynowie. Pierwszy reprezentował we własnej osobie król Torgold Thlosley, o honor drugich walczył młody książę Ecbert Arryn. Jedenaście kopii po obu stronach poszło w drzazgi, momentami obaj rycerze zdawali się ledwo trzymać w siodle, ale zwycięzca mógł być tylko jeden - Torgold. Doświadczenie monarchy zdawało się wziąć górę nad młodzieńczą energią księcia i zapewniło mu zwycięstwo. W drugiej potyczce ćwierćfinałów spotkali się lord Benedar Melcolm i ser Jon Falstaff. Siedem kopii poszło w drzazgi, a ostatnia z nich przyniosła zwycięstwo panu na Old Anchor. Następną parę stanowili ser Larros Lefford - raczej nieznany powszechnie i nieoczekiwany wcześniej tak daleko - oraz ser Boros Wysoki. Obaj rycerze zaciekle walczyli o przejście dalej, łamiąc aż dziesięć kopii, aż w końcu obrońca króla Hugora zatryumfował nad kapitanem Synów Wojownika. Wraz z upadkiem Borosa z turnieju odszedł ostatni z reprezentantów Wiary. Ostatni w ćwierćfinale potykali się Ogar Wojownika i książę Corwyn Thosley. Ta walka - wbrew możliwym oczekiwaniom - była najkrótsza ze wszystkich dotychczasowych. Ser Angron był wielkim mężczyzną i potężnym wojownikiem, jednak kopia nie była jego ulubioną bronią, a na nogach czuł się o wiele lepiej niż w siodle. Książę Corywn tymczasem czuł się na koniu niczym ryba w wodzie. Czwartą kopią wysadził Ogara z siodła, celnie uderzając przy tym w jego hełm. Mądry manewr, ponieważ Angron natychmiast wezwał swojego giermka korzystając z okazji do kontynuowania walki pieszo. Stawał twardo, jednak obolały i zamroczony musiał ulec sprawnemu i żwawemu Thosley'owi.

Pozostało jedynie czterech rycerzy i trzy potyczki - dwie półfinałowe i wielki finisz. Pierwsze starcie odbyć się miało pomiędzy królem Torgoldem i lordem Benedarem, dwoma starszymi, doświadczonymi mężami. Skruszyli pomiędzy sobą sześć kopii nim w końcu pan na Old Anchor przetoczył się po ziemi. Nie miał jednak zamiaru dawać za wygraną. Walczył w tym momencie o chwałę nie tylko swoją i swojego domu, ale i całej Doliny, której był ostatnim reprezentantem. Co jak co, ale konflikt lorda Melcolma z Jej Miłością miał swoje źródło w jego wielkiej miłości do swojej ojczyzny, tak więc nie mógł odpuścić łatwo. Niestety w przeciwieństwie do baśni, w realnym świecie miłość nie przezwyciężała wszystkiego i Benedar ulec musiał silnemu ramieniu króla z Andalos. Nikt jednak nie mógł zarzucić mu, że nie walczył z pełnym zaangażowaniem i okrył się hańbą. Kolejna potyczka należała do młodych. W szrankach pojawili się książę Corwyn Thosley i ser Larros Lefford. Pięć kopii poszło w drzazgi zanim wyłoniony został zwycięzca, a był nim królewski syn. Obrońca króla Hugora wysadzony został z siodła z dużą mocą i upadł niefortunnie, tak więc nie był w zbyt dobrym stanie do kontynuowania walki pieszo. Nie było żadnego dyshonoru w odejściu po upadku, jeżeli jednak upór kazał mu powstać i mimo to próbować, to książę Corwyn rozprawił się z nim szybko i delikatnie.

Tak też się stało, że w finale dojść miało do starcia ojca z synem, kiedy w szrankach stanęli król Torgold Thosley i książę Corwyn Thosley. Trudno było o lepsze pokazanie bitności swego rodu niż zajęcie obu miejsc w finiszu największego turnieju w dotychczasowej historii Doliny Arrynów, w którym udział brało tylu przednich rycerzy żyjących po obu stronach Wąskiego Morza. W dodatku wszystko to na oczach Wielkiego Septona! Tak czy inaczej... Zawodnicy uderzyli w boki swoich wierzchowców i ruszyli! Jedna kopia, dwie, trzy... Dziesięć kopii zostało strzaskanych zanim starszy z Thosley'ów wysadzony został z siodła. Nie miał jednak zamiaru łatwo wręczyć zwycięstwa swojemu synowi, sprawnie stając na nogi i wołając o miecz. Książę Corwyn zeskoczył z konia i również wezwał swojego giermka, chętnie podejmując wyzwanie ojca. Dłuższą chwilę zmagali się ze sobą, acz żwawość księcia i osłabienie upadkiem ostatecznie zagwarantowały mu zwycięstwo nad królem.

Zwycięzca i czempion turnieju został wyłoniony - książę Corwyn Thosley! Po odebraniu ojcowskiej kapitulacji młodzieniec ponownie wskoczył na konia, aby podjechać pod centralny punkt trybun, gdzie w loży zasiadała rodzina królewska oraz najważniejsi goście. Cele miał dwa - pozdrowić królową oraz złożyć kwiecisty wieniec na kolanach młodszej z córek Alestera Arryna, której ręka została mu obiecana. Turniej miał więc swojego czempiona oraz swoją królową miłości i piękna.

Maester
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Liczba postów : 9646
Data dołączenia : 20/11/2017

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Horrmund Hunter Nie Kwi 23, 2023 7:50 pm

Horrmund był dość zaskoczony, że nie wyeliminowano go szybciej. Pomogła w tym zapewne jego wytrzymałość, tężyzna i bojowe przeszkolenie, bo kopią machał cokolwiek niezręcznie, była to broń dla niego dziwna i niezbyt swojska, a i w siodle nie czuł się raczej najpewniej - i było to widać. Mógł sobie jednak pogratulować, że doszedł jak na swoje przewidywania do całkiem zadowalającego poziomu. W myślach obiecał sobie dalsze treningi, szczególnie jazdy by przyzwyczaić się do siodła nie tylko w podróży ale i w walce. Koniec końców koński grzbiet dawał niezłą przewagę, choć jak Horrmund zauważył, mógł też przysporzyć kłopotu. Gdyby jakiś pieszy zdołał zrzucić jeźdźca z siodła, zanim ten by się pozbierał oponent miałby wystarczająco dużo czasu żeby go zatłuc. 
Gdy udało mu się dostać do ósemki, skinął z uśmiechem głową kuzynowi, w przerwie przed dalszymi potyczkami. W poprzedniej konkurencji nie mieli dużo satysfakcji z wspólnej rywalizacji, liczył, że może tu szczęście mocniej się do nich uśmiechnie. Chwilę później liczył też, że zdoła utrzeć Melcolmowi nosa i niestety się przeliczył. Niestety poleganie na własnych możliwościach fizycznych zamiast na technice musiało się w końcu na nim zemścić, choć po przetrzymaniu pierwszego uderzenia liczył na utrzymanie się w tabelach jeszcze trochę dłużej. Wysadzenie z siodła było cokolwiek ciekawym, acz bolesnym doświadczeniem. Horrmund splunął odruchowo, choć nie pod adresem swego oponenta, któremu z resztą szybko pogratulował. Żałował po prostu, ze nie udało mu się wytrwać dłużej. Niestety tym razem nie było co kibicować kuzynowi. Musiał przyznać, że mimo wartościowych doświadczeń i dobrej zabawy, dupa trochę go bolała i to nie tylko w dosłownym sensie. Widząc dużo później zwycięzcę konkurencji i przekazanie wieńca jego wybrance, żałował że bogowie nie pobłogosławili mu na tyle by to jemu przyszło obdarować swoją ukochaną. Cóż, może na innym turnieju, ostatecznie i tak nie miał wielkich szans na zostanie czempionem, mając przeciw sobie tłum dużo lepiej przyzwyczajonych do rycerskich konkurencji sławnych wojowników. A żonie może wynagrodzi to inaczej. Tymczasem nie pozostało nic innego jak pogodzić się z porażką i pogratulować zwycięzcy. Później znalazł też Waymara. 
- Mam nadzieję kuzynie, że nie pogruchotałeś sobie dupy bardziej ode mnie. - Zarechotał, podając mu prawicę. - Coś nie poszczęściło się nam tym razem. Choć cieszę się, że miałem okazję spróbować. Jak twoje wrażenia?
Horrmund Hunter
Horrmund Hunter

Liczba postów : 200
Data dołączenia : 22/03/2022

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Waymar Royce Pon Kwi 24, 2023 3:32 pm

Powiedzieć, że Waymar był rozczarowany, to nic nie powiedzieć. Teraz właściwie docenił drugie miejsce wywalczone w walkach zbiorowych, które choć nie uradowało go, to z drugiej strony nie było powodem do jakiegoś większego wstydu, wręcz przeciwnie. Teraz jednak... no cóż, liczył na więcej, a i pewnie publika widziała w nim jednego z faworytów. Biorąc pod uwagę czas włożony w trening, miał nadzieję jeśli nie zwyciężyć, to przynajmniej otrzeć się o podium. Tymczasem odpadł na etapie jednej ósmej, a bycie jednym z szesnastu najlepszych nijak go nie zadowalało. Na dodatek z siodła ponownie wysadził go ten nieszczęsny Ecbert, do którego lord Royce miał ewidentnego pecha. Urazy nie żywił, bo i młodego Arryna całkiem lubił i walka była uczciwa, ale żeby wykrzesać z siebie uśmiech podczas gratulowania przeciwnikowi musiał mocno się postarać. Cóż, nie był to ostatni turniej w jakim zamierzał wziąć udział, jednak kolejna okazja do tak prestiżowych starć nie trafi się pewno szybko. Stąd też z pewną zawiścią obserwował tryumf księcia Thosleya, choć zamierzał mu później serdecznie, a nawet szczerze pogratulować. Pocieszał się jedynie tym, że choć wybranka księcia wyrastała urodą ponad przeciętność, to żadną miarą nie mogła równać się z Findis.

Przed kuzynem nie wypadało jednak krzywić się z niezadowoleniem, zwłaszcza, że nie chciał mu obrzydzać turniejów, do których sam go namawiał. Machnął więc tylko ręką na jego słowa. - A tam, to mój drugi turniej, idzie się przyzwyczaić. Poza tym, ostatnio tyle czasu spędziłem w siodle, że czuję się, jakbym miał dupę ze stali. - zażartował, po czym uścisnął wyciągniętą do niego dłoń. -Ty to nie masz na co narzekać. Na pierwszym turnieju jesteś w jednej ósmej, a obaj wiemy, że wybitnym jeźdźcem to ty nie jesteś. Więc może być tylko lepiej. Ja, no cóż, bawiłem się dobrze, ale mam pewne poczucie straconego czasu przez te ćwiczenia. To co przejeździłem mogłem spożytkować inaczej, a ostatecznie wysadził mnie Ecbert, dokładnie tak jak ostatnio. Z drugiej strony teraz czuję, że mógłbym się ścigać z każdym z nich jak równy z równym, a to też coś. Ale dość rozpamiętywania, wygranej mi to nie zwróci. Grunt, że jesteśmy w dobrej formie. A to już wkrótce nam się przyda, krewniaku. Idzie wojna i nie mówię tu o tych przeklętych wysepkach. - spojrzał na kuzyna, poważniejąc.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Findis Arryn Pią Cze 30, 2023 9:21 pm

W chwilach takich jak ta, gdy Jej Miłość musiała udawać zainteresowanie, kompletnie go nie odczuwając, myślała sobie ona o czymś przyjemnym. Nie lubiła spać, nie lubiła jeść, nawet niespecjalnie lubiła żyć, a mimo wszystko istniało kilka przyjemności, które wywoływały uśmiech na jej poważnej twarzy. Ot, takie dzieci. Chyba już wszyscy w królestwie i nie tylko zdążyli zauważyć, iż królowa wyjątkowo upodobała sobie te istotki. Na całe jej szczęście niewieście nawet wypadało tak czynić, dlatego raczej nie winno to wzbudzać żadnych podejrzeń. Zresztą Findis Arryn przypominała swego królewskiego ojca jeno z aparycji, a nie z upodobań. I dlatego bez żadnego skrępowania trzymała któreś ze swoich licznych wychowanków blisko siebie, co jakiś czas bawiąc się dziecięcym kosmykiem włosów.
A turniej sobie trwał... Choć Findis z dziada pradziada Andalką była i tego typu rozrywki nie były jej obce, to nigdy nie dbała o to, o co dbały inne panny obserwujące takie widowisko. Przegrana jej małżonka definitywnie skreślała jej szanse na zostanie Królową Miłości i Piękna, a mimo wszystko nie czuła żadnego smutku. Jeśli już miało jej być kogoś żal, to lorda Waymara, który rywalizację wręcz kochał i zapewne będzie mu ponownie przykro. Uwadze Jej Miłości nie uszło również to, iż to ponownie jej drogi kuzyn wysadził pana na Runestone z siodła. Cóż, być może taki już los Royce'ów, aby być pokonywanym przez Arrynów. Ponura, lecz jednocześnie całkiem zabawna wizja.
Niestety czasy gdy Findis mogła po prostu unikać rozmów raczej odeszły w niepamięć, dlatego czas podczas turnieju wykorzystywała każdą możliwą okazję, aby porozmawiać ze swymi gośćmi. A to interesowały ją nastroje w Andalos, a to zamieniła kilka zdań ze swymi wasalami, a to znowu oddawała się przyjemności konwersacji ze starym pry... znaczy Wielkim Septonem. Czasem nawet próbowała poderwać do rozmów własną rodzinę, w tym księżniczkę Rowenę.
-Ona przynajmniej jest szczęśliwa w dzień swych zaślubin - przemknęło królowej przez myśl. W przeciwieństwie do swej siostry bowiem Findis nie odczuwała żadnej radości, gdy pierdolony Artys Arryn nakazał po jej powrocie poślubić Waymara. Fakt, byli zaręczeni i wiedziała, że prędzej czy później ją to czeka, ale zawsze zakładała, że ma jeszcze czas. Bogowie czasem muszą mieć jednak poczucie humoru, albowiem z polityczny mariaż przerodził się w prawdziwą i dość głęboką więź.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Horrmund Hunter Nie Lip 02, 2023 12:39 pm

- Tego ci można tylko pozazdrościć! - Zarechotał, odnosząc się do stalowej dupy kuzyna, klepiąc go poufale po ramieniu. - Ja chyba nigdy się na tyle nie przyzwyczaję. Walka piesza to mój żywioł. - Dodał, choć widział dużą przewagę konnych nad pieszymi czuł że nigdy nie będzie się czuł w siodle tak pewnie jak na własnych nogach. Nie zamierzał jednak oczywiście rezygnować z kolejnych treningów walki z wierzchu, w tym nowym królestwie wśród andalskiej kultury dziwnym byłoby pewnie gdyby lord nie przewodził swoim ludziom z końskiego grzbietu. No i w końcu to andalskie rycerstwo rozgromiło siłę Pierwszych Ludzi i choć stal im bardzo pomogła Horrmund czuł, że równie wiele do tego triumfu wniosła przewaga konnicy.  
- A nie mam na co narzekać prawda, póki co dupa ze mnie a nie jeździec. - Machnął ręką z uśmiechem. - Nadrobiłem raczej innymi atutami tę całą gonitwę, ale jednak duma wojownika pozostaje nieco urażona... zwyczajna sprawa, nie ma co tego ukrywać. - Zaśmiał się czystym, szczerym śmiechem. Nie sądził by jacykolwiek rycerze i wojownicy mogli by się całkiem wyzbyć swej dumy w obliczu porażki, choćby jak święci czy honorowi by nie byli. Nie widział wstydu w odczuwaniu goryczy porażki i zawiści, ważnym było jak człowiek sobie z tym radził. 
- No, ale tak to nie mów. Żadna chwila treningu nigdy nie idzie na marne. - Wzruszył ramionami. - A i masz rację, i tak prawdziwy test umiejętności przyjdzie w prawdziwym boju. - Przyznał, a kuzyn szybko rozwinął temat wspominanej już wcześniej wojny. Horrmund podniósł brwi z zaciekawieniem. - Czy to chwila w której powiesz już coś więcej, Waymarze? Rad byłbym wiedzieć co nas dokładnie czeka. - Odparł już poważniej. Choć lubił walkę i nie stronił od wojaczki nie był też człowiekiem który z radością by jej wyczekiwał. Wojna to wydatki i stracone żywoty, a i on przecież nie odbierał oddechu byle komu z uśmiechem na ustach. Zawsze był jednak oczywiście pójść za królową i królem na wojnę, choć dobrze byłoby wcześniej usłyszeć nieco więcej o sprawie za którą miał przelewać krew. W ogóle miał trochę do pogadania z parą królewską, szczególnie po ostatniej naradzie z żoną, choć ta sprawa wymagała dużo większej dyskrecji niż ich obecne otoczenie, dlatego też ciekaw był czy i temat wojny jest na razie tak delikatny że również tego wymagał.
Horrmund Hunter
Horrmund Hunter

Liczba postów : 200
Data dołączenia : 22/03/2022

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Waymar Royce Pon Lip 03, 2023 3:27 pm

-Pozazdrościć, dobre sobie! - ujął się pod boki Waymar. -Po tym jak zlazłem z siodła po jeździe przez te wertepy w okolicznych wzgórzach, to następnego poranka myślałem, że nie wysiedzę! - machnął ręką, odpędzając od siebie nużące wspomnienia. -No cóż, ja ci tam na siłę jeździć nie każę, a i w zbiorowej można się pokazać z dobrej strony. Klasycznej zbiorowej znaczy, nie tych andalskich innowacjach. - rzekł, nie dodając na głos, że pomysł ze zbiorową walką konną bardzo mu się podobał, gdyż po swoich ćwiczeniach liczył, iż będzie w stanie odpowiednio skorzystać z przewagi zapewnianej przez wierzchowca. Czy się przeliczył? Trochę na to wyszło.
-Aj tam, grunt, że nadrobiłeś i nieźle ci to wyszło. A że duma? Niestety tak bywa. Pamiętam, jak nie mogłem ścierpieć, jak mnie górale poturbowali, jak zeszli w doliny. Zwłaszcza, że czułem, że niewiele brakowało, a Grogg byłby w naszych rękach. - mimowolnie zacisnął pięści na wspomnienie potyczki, która nie zakończyła się pełnym powodzeniem. Bolało go to tym bardziej, że w starciu tym stracił część swych przyjaciół i uważał, że było to konsekwencją jego błędnej decyzji.
-Masz rację kuzynie, to rozczarowanie przeze mnie przemawia. Furda turniej, jeśli mi to kiedyś ocali życie, to znak, że było warto. - przytaknął Horrmundowi. Nie widział też sensu, by taić przed nim co postanowiono po przybyciu Wielkiego Septona, więc pociągnął temat, którym zainteresował się Hunter. - Mogę uchylić rąbka tajemnicy, zwłaszcza, że tak właściwie nie jest to żadna tajemnica, po prostu dowiesz się kilka dni przed wszystkimi. Idzie wojna i to większa niż podporządkowanie wysp i górali, choć tym trzeba będzie się zająć w pierwszej kolejności. Rozmawialiśmy razem z Findis z Wielkim Septonem i przekonaliśmy go do wyprawy na ziemie Pierwszych Ludzi w Krainach Burzy. - przekazał tę informację szybko i konkretnie, jakby odcinał bolesny wrzód. Wszak nie były to przyjemne słowa, niosły za sobą obietnicę śmierci i cierpienia, a na dodatek stawiały Waymara w pozycji arcyzdrajcy Pierwszych Ludzi. Kontynuował, licząc, że Horrmund pojmie ich motywację. -Wiem, jak to brzmi, kuzynie. Prawda jest taka, że Andalowie marzą o dalszych podbojach i to co się dzieje w ostatnich księżycach w Zatoce Czarnego Nurtu jest tego najlepszym dowodem. Chcieliśmy, by nasze domy i Dolina były jak najdalej potencjalnej zawieruchy. Uznałem, że skoro starcie jest nieuniknione i nie wierzę, by Pierwsi Ludzie oparli się na większą skalę, to najlepiej rozwiązać sprawę raz, a dobrze. Być może Westeros potrzebuje takiego uderzenia, by przekształcić się w coś podobnego do Doliny, gdzie wszak potrafimy współegzystować z Andalami, nie mi to oceniać. Natomiast wraz z królową byliśmy w stanie nakłonić Głowę Wiary do oszczędzenia Drzew na terenach, które zaatakujemy. Przynajmniej na razie. Nie przyjdziemy jako fanatycy, licząc na to, że zmniejszy to opór. Być może się to sprawdzi i położy podwaliny pod lepszą współpracę. Być może Pierwsi Ludzie z Burzy dostaną szansę, na którą Doliniarze nie mogli liczyć. - wyjaśnił, licząc, że kuzyn pojmie, a nie go znienawidzi.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Horrmund Hunter Pon Lip 03, 2023 9:29 pm

Horrmund zarechotał gromko. Miał z jeździectwem bardzo podobne przeżycia. Żałował, że nie przyzwyczajano go do tego bardziej za młodu, może wtedy nie musiałby się z tym teraz tak użerać a i rzyć by tak nie bolała. Treningi i sparingi uodparniały na ból, ale rzadko kiedy przychodzi oberwać akurat po dupie, nie wyrobiła się przez te lata. 
- Oj tak, to by było coś, choć muszę przyznać, że patrząc na niektórych z naszych konkurentów i pieszo mielibyśmy ciężki orzech do zgryzienia. - Przyznał, taki sir Angron nawet w nim wzbudzał cień niepewności wobec własnych możliwości. Na dalsze rozważania o dumie wojownika skinął głową, zgadzając się z kuzynem. Poruszyło to też temat ich wspólnego problemu, nad którym Horrmund miał teraz nieco więcej do podumania. 
- Nie przejmuj się, drugi raz się nie wywinie. A liczę, że wtedy będziesz miał mnie u swego boku. W końcu złożyłem przysięgę. - Westchnął. - Trzeba będzie się do tego porządnie wziąć, przebiegle. - Dodał, wierząc że odrobina sprytu i determinacji w połączeniu z cierpliwością może przynieść w końcu dorodny owoc. W sumie zdawało mu się to bardzo podobne do polowania na zwierza. 
Horrmund wsłuchał się następnie spokojnie w wyjaśnienia Waymara, zastanawiając się przy tym nad sytuacją którą właśnie mu przedstawiano. Jego brwi się ściągnęły a oblicze zachmurzyło, lecz nie było to od razu negatywną reakcją ani wyrazem zbytniej solidarności z ludźmi burzy, jak można by było pochopnie wywnioskować. Hunter miał własne spojrzenie na te sprawy. Bo otóż tak, burzanie byli też Pierwszymi Ludźmi jak i oni, ale poza religią i kulturą co ich właściwie łączyło? Przed Andalami Pierwsi Ludzie tłukli się między sobą z równą zawziętością co i z samymi najeźdźcami ze wschodu i Horrmund był pewien, że w miejscach z dala od Andalów sprawy miały się mocno po staremu. Nie wiązało ich żadne stare przymierze z Krainami Burzy, a z resztą czy ktokolwiek tam kiwnął choćby palcem by pomóc "braciom" z Doliny w walce z inwazją? Dla Horrmunda uchodziło to za zdradę porównywalną z tą o którą mogliby być osądzeni teraz, planując wojnę z Krainami Burzy. Pewnie nie jeden tam liczył że Andalowie nasycą się Doliną i nie będą kroczyć dalej, znał ten sposób myślenia, i to miało ich teraz ugryźć w rzyć. Nie miał zamiaru żałować ich bardziej niż każdego kto miałby ucierpieć z powodu jakiejkolwiek wojny - i tak mieliby to być jak zwykle prostaczkowie. A i tak z tego co kuzyn mówił miało się obejść dość ulgowo, choć wątpił by ktoś z Krain Burzy miałby za to później dziękować królewskiej parze. Bardziej zastanawiało go za to co właściwie mieliby na tym zyskać jako królestwo? Cóż, to już Findis i Waymar pewnie wiedzieli lepiej, a on zamierzał im pod tym względem zaufać. 
- Uspokoję cię kuzynie, nie mam zamiaru żałować zbytnio tych którzy nas samych pozostawili bez żalu na żer Andalów. - Odpowiedział w końcu gdy Waymar skończył wyjaśnienia, ściszył przy tym nieco głos. - I tak z tego co mówisz wyjdą z tego obronną ręką, choć nie chcę dzielić skóry na niedźwiedziu, to i tak będzie nielekka wojna. - Mruknął poważnie, nieco przesądnie spluwając przy tym przez ramię. - Chwali wam się za starania by oszczędzić naszym cierpień i wiedz, że wesprę was choćby nie wiem co. Ale na pewno potrzebujemy tej wojny? W Dolinie wciąż jest niebezpiecznie, choćby z tego względu będziemy musieli wysłać na południe mniejsze siły by miał kto tu zostać i bronić naszych poddanych. Chyba że planujecie przed tym rozwiązać ostatecznie kwestię klanów... - Wyjaśnił swoje obawy. Nie chciał przy tym by zabrzmiało to jak zwątpienie w przyjaciół, ale chciał dobrze poznać niektóre szczegóły które gon niepokoiły. - I co zyskamy na tej wyprawie? Czyżby Findis chciała rozszerzyć nasze ziemie na drugą stronę Czarnego Nurtu? - Zapytał z czystej ciekawości. Nie miał problemu ruszyć z mieczem tam gdzie wskażą, ale nie chciał tego robić bezmyślnie. Na pewno zaś nie przeszło mu przez myśl nawet znienawidzić kuzyna za plan tej wyprawy. - Jeśli zaś chodzi o drzewa... ekhm... będziemy musieli pogadać w bardziej dyskretnym miejscu. Najlepiej najbardziej dyskretnym jakie tu macie Waymarze. - Wyszeptał niemal, dopiero teraz tak naprawdę dało się wyczuć w jego głosie pewne zaniepokojenie.
Horrmund Hunter
Horrmund Hunter

Liczba postów : 200
Data dołączenia : 22/03/2022

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Waymar Royce Wto Lip 04, 2023 9:47 am

-To prawda, co by o nich nie mówić - to najlepsi z najlepszych. Przegrać z takimi to nie wstyd, zwłaszcza, że aż tak bardzo nie odstajemy. - zgodził się z Horrmundem. Co jak co, to rycerze na wojaczce się znali, co zyskiwało im szacunek w oczach Waymara. Obiecywał sobie, że przyjdzie dzień, w którym powali ich wszystkich.
-Tak, trzeba będzie. Z nim i Blackfortem w górach, stale uprzykrzającymi nam życie, Dolina nigdy nie rozwinie pełnego potencjału. To sprytni ludzie, ale i my coś wymyślimy. Niech tylko najpierw wszyscy rozjadą się do siebie. - westchnął lekko na myśl o czekającej ich konfrontacji. To nie tak, że bał się Grogga i górali. Po prostu ich ostatnie spotkanie było tak niefortunne, że nie był tak pewny siebie jak zazwyczaj na myśl o kolejnym.
Skinął głową kontent z reakcji Horrmunda. Rozwiewało to jedną z jego obaw. Pewność, że kuzyn nie podda się wątpliwościom była uspokajająca. W pewien sposób pozwalało mu to też utwierdzić się w słuszności swego postępowania.-Prawdę rzekłeś, a przyznam, że nie spojrzałem w ten sposób. Niczego nie jesteśmy im winni, a może ostatecznie wyjdzie im to na dobre. Choć po drodze szykuje się nielicha przeprawa. Cóż, jakoś w pieśniach musimy się zapisać, co nie, kuzynie? Ciesz więc się żoną, póki jest czas wesela, bo potem z pewnością będziesz nam potrzebny - uśmiechnął się do krewniaka. Rozumiał też jego wątpliwości, choć bardziej były to po prostu kwestie, które należało bardziej sprecyzować. -Tak, kwestia klanów musi zostać rozwiązana wcześniej, tak czy inaczej. Nawet jeśli nie w pełni, to musimy wybić góralom zęby, by myśleć o wojnie. Czy potrzebujemy? Uważamy z Findis, że tak. Nic tak nie stapia dwóch ludów w jeden jak wspólny wysiłek wojenny. Dolina musi stanąć w awangardzie zmian, które czekają Westeros. Jeśli wojna się powiedzie, zostaniemy zapamiętani jako królestwo, które inspirowało i poprowadziło zwycięską wyprawę. Już teraz Andalowie słuchają naszego głosu i naszych rad. Jeśli powstaną kolejne królestwa, musimy objąć w nich czołową rolę. Nawet na tym turnieju są tacy, którym nie dałbym wozu do prowadzenia. Findis mogę zaufać. Jesteśmy młodzi, jeśli los się do nas uśmiechnie, mogłaby rządzić jeszcze jakieś pięćdziesiąt lat. Wielcy Septonowie przychodzą i odchodzą, a długoletni władca miałby wyjątkową okazję do promowania pewnych idei, takich jak współpraca między ludami. Zwłaszcza, jeśli zasłynie jako czempion wiary. To większy zysk niż plamy na mapie, choć oczywiście nie spodziewam się, byśmy wyszli z wojny z pustymi rękami. - odparł, pokazując idealizm, który go napędzał. Być może było to podejście naiwne, ale Royce naprawdę wierzył, że uda im się pchnąć Westeros i Andalów w lepszą przyszłość. Uniósł lekko brew na następne słowa lorda Longbow Hall. No ciekawe, czym ten planował się z nimi podzielić. -Najwyraźniej. To słowa przeznaczone wyłącznie dla mnie, czy również dla uszu mej królewskiej małżonki? Jeśli to drugie, to królewska samotnia byłaby odpowiednią. - zaproponował.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Horrmund Hunter Wto Lip 04, 2023 10:34 am

- Prawdę mówisz, to akurat satysfakcjonujące. - Przyznał z uśmiechem. Faktycznie było to trochę pocieszające dla zszarganego odrobinę ego. I był to tylko kolejny powód by zwiększyć wysiłki na treningach. 
Kiwnął głową, zgadzając się z kuzynem. Musiał przyznać przed sobą że był moment gdy zwątpił czy jego przysięga była dobrym pomysłem, lecz z drugiej strony pozbycie się Blackforta i tak nie tylko leżało w zgodzie z ich planami, ale też stanowiło niejako ich ukoronowanie. A do tego naprawdę przychodziło z pożytkiem dla królestwa i jego ludu, może nie będzie już fałszywych proroków nakłaniających do bezsensownej walki w górskich dziurach i życia jak na wpół zdziczałe zwierzęta. 
- Też się tego spodziewam, nie byle wojnę nam szykujecie. - Przyznał, choć pozwolił by tym razem na jego twarz wrócił zawadiacki uśmiech. - I do niej będzie trzeba pójść z głową. Liczę, że znajdą się tam jacyś ambitni lordowie chcący przejść na naszą stronę. To by wiele ułatwiło. - Rozwinął myśl, w końcu i ludzie burzy słynęli z wojowniczości i nieustępliwości i tam nie brakowało wojen i najazdów które by ich zahartowały. - A, o to już nie musisz się martwić Waymarze, nacieszę się nią ile się da i w czas wesela i po nim. - Odparł ze śmiechem, dając mu jawnie do zrozumienia że pod tym względem wszystko było jak należy, a nawet lepiej. 
Ucieszyło go, że pomyśleli o tych samych obawach co i on. Gdyby przyszło mu walczyć w Krainach Burzy stale obawiając się o jego dom i poddanych... cóż, na pewno nie wpłynęłoby to dobrze ani na jego efektywność ani na morale jego ludzi. Jaśniejsze stały się dla niego też bardziej przyziemne motywacje pary królewskiej. To już miało dla niego jakiś sens, choć osobiście nie był aż takim optymistą brania prymu wśród andalskich królestw. 
- Teraz już wszystko jest dla mnie jaśniejsze a i cieszę się, że pamiętaliście o góralach. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście tylko o Muddach? Chronią nas góry, prawda, ale nie sam nie ignorowałbym tej kwestii. - Dodał jeszcze, w końcu Dorzecze było teraz jednym z najbardziej zjednoczonych i silnych królestw Pierwszych Ludzi, do tego za miedzą - co prawda miedzą ciężką do przebycia ale tylko głupiec by to całkiem bagatelizował. Choć o to zapytał był jednak pewien że Findis i Waymar nie zostawiliby tak tej kwestii. - Tak czy siak, możecie liczyć na mój miecz, jak zawsze z resztą. - Zapewnił, uderzając z uśmiechem pięścią w swoją pierś. 
- Sądzę, że powinna wiedzieć tak czy siak. W perspektywie całego królestwa może to być jednak błahostka. Niemniej uważamy z żoną, że oboje powinniście wiedzieć, kwestia tego czy usłyszy to ode mnie czy jej to przekażesz... cóż. - Westchnął lekko. - Ciężko o tym mówić unikając tematu. Tak czy inaczej nie powinno to zająć zbyt długo. 
Horrmund Hunter
Horrmund Hunter

Liczba postów : 200
Data dołączenia : 22/03/2022

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Waymar Royce Wto Lip 04, 2023 1:09 pm

-Oby. Ułatwiłoby to całą sprawę i to bardzo. Wkrótce się przekonamy, jak giętkie są karki Burzowców. - rzekł, zgadzając się ze słowami Horrmunda. Też liczył na to, że znajdzie się trochę tchórzy, oportunistów, czy po prostu tych, którzy nie będą chcieli narażać swych poddanych na wątpliwe uroki kampanii wojennej. -Plany dopiero się tworzą, ale możesz być pewien, że nie rzucimy się ślepo do przodu na wroga. - dodał z uśmiechem.
-Ha, bardzo dobrze! Baw się dobrze i powodzenia w poskromieniu jej! - poklepał Hormmunda po ramienia. Wyprawa nie zaczynała się następnego dnia, niech korzysta więc z uroków małżeństwa.
Spoważniał, gdy przyszło do rozmowy o południowych sąsiadach. -Nie moglibyśmy o nich zapomnieć, zwłaszcza, że wydają się wyjątkowo skonsolidowani jak na Dorzecze. Nie zamierzamy dawać im pretekstu. Umocnimy przełęcze i pobijemy górali, którzy mogliby żebrać o ich pomoc. Jeśli Mudd zachowa zimną krew, to pozostaniemy wzorowymi sąsiadami. Jeśli natomiast uzna, że chce wykrwawiać swą domenę w obronie Burzy, to przywitamy go odpowiednio. - zapewnił. Oczywiście, brali pod uwagę i taki scenariusz. Mieli głęboką nadzieję, że jest to do uniknięcia, ale jeśli nie, to będą gotowi.
Uśmiechnął się na następne słowa Huntera. -Nie spodziewałem się innej odpowiedzi, przyjacielu. Dobrze będzie stanąć do walki w prawdziwej bitwie ramię w ramię z tobą. Już wkrótce, na wyspach będziemy mieć tego przedsmak. - rzekł.
-W takim razie spotkamy się z tobą oboje. Skoro i tak ma wiedzieć, to nie będę robił za posłańca, noga mnie zbytnio boli. A póki co - korzystajmy z dobrodziejstw stołu i towarzystwa! - ledwo zauważalnie mrugnął okiem, gdy była mowa o jego nodze. Ciekaw był, co też Hunter chce im powiedzieć, ale na to musiał trochę zaczekać, aż wyrwą się z obowiązków gospodarzy.
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down

Przedpola Księżycowych Wrót  Empty Re: Przedpola Księżycowych Wrót

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach