Drogi Zachodu

O możnych panach z Zachodu wielu pewnie tak myślało, że im się sławne bogactwa tej krainy w skarbcach przelewają. Jednakże to nie do końca tak wyglądało. Dwa Lwy miały swoje kopalnie i były niezwykle majętnymi włodarzami. Niemałą zasobnością skarbca z pewnością mógł pochwalić się też Banefort. Poza tym było ze dwóch czy trzech w miarę majętnych lordów. Inni nie byli specjalnie majętni ani potężni. Na ich włościach nie odkryto - przynajmniej do tej pory - żadnych pokładów wartościowych surowców. Nie mieli też rozległych a żyznych domen.

Wśród pośledniego bogactwa władyków Król Crackehall mógł chyba uchodzić za dość majętnego. Na pewno nie miał problemów z tym, by żywić własnych prostaczków lub zebrać zapasy pod ewentualne powołanie wojska. Mając takie środki, pewnego pięknego dzionka postanowił on je zainwestować w coś, co pozwoliłoby nieco zwiększyć napływ złota. Chodziło o karczmę! Ta miała stanąć na takcie przy wybrzeżu, aby przynosić władcy zyski z opłat, jakie podróżni wniosą za bezpieczny kąt do przenocowania i ciepłą strawę do posilenia się. Przeto zostali zebrani chłopi, by wedle projektu wznieść umyślony przybytek. Prace rozpoczęły się dnia siódmego bieżącego księżyca a miały zakończyć za jakieś trzy tygodnie z hakiem, czyli w pierwszych dniach kolejnego miesiąca. Wtedy to powstanie i zacznie funkcjonować karczma "Wściekły Dzik".