Legends of Westeros
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Ulice Gulltown

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Ulice Gulltown

Pisanie  Waymar Royce Czw Maj 26, 2022 11:13 pm

First topic message reminder :

***
Waymar Royce
Waymar Royce

Liczba postów : 342
Data dołączenia : 06/07/2021

Powrót do góry Go down


Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Czeladnik Gry Czw Sty 19, 2023 10:44 pm

Berion, prawdopodobnie nauczony ostatnim rozpytywaniem się w mieście o różnego rodzaju towary, zdawał się być tym razem znacznie lepiej przygotowany w swych poszukiwaniach, choć i ostatnim razem nie musiał szczególnie narzekać na swoje powodzenie. Tak jak chciał znaleźć psiaka dla swej przyszłej małżonki tak też i znalazł. Prawdę mówiąc całkiem sporo. Jeśli chciał być naprawdę skąpy, to prawdopodobnie mógł zgarnąć jednego, dwa lub i więcej kundli wprost z ulicy, a następnie wyszorować je w balii pełnej ciepłej wody i mydłem. Co prawda trudno powiedzieć co spod takiej warstwy brudu by się miało wyłonić i czy mały, ale zajadły miejski pies nie spróbowałby go pogryźć. Z drugiej zaś strony znalazł on kilku hodowców, którzy mogli mu sprzedać od agresywnych, wielkich psów bojowych, które były świetnie wytresowane w stróżowaniu i łapaniu ludzi za kostki lub gardła za jedyne cztery złote monety (albo za sześć za wyjątkowo wielki i paskudny egzemplarz, którego raczej nie chciałoby się spotkać nocą w ciemnym zaułku) aż po mniejsze, wesołe psiaki i egzemplarze. Małe, urocze pieski, które były łagodne i już ułożone i znające nieco sztuczek kosztować go miały sztukę złota od ogona, najmłodsze, które ledwo zaczynały samodzielne życie z dala od cyca suki, za połowę tej ceny. Decyzja co chciał sprawić swej narzeczonej należała do niego.
Co zaś tyczyło się zakupu wina, to tutaj, wiedziony czy to przeczuciem czy doprawdy doskonałą znajomością samego miasta czy handlu, skierował się wprost do jednego z wielkich magazynów i sklepu prowadzonych przez lokalnego kupca, lokalnego potentata handlu winem. Chciał on dostać hurtowe ilości wina? To mógł dostać. Chciał mieć załatwiony transport do Księżycowych Wrót? Z pewnością dałby radę to załatwić. Wino wykwitnę czy bardziej o przyziemnym smaku, do picia na co dzień a nie od święta? Owszem, było. Do wyboru, koloru i smaku. Cena za beczkę bardziej wykwintnego wina wynosiła 90 srebrnych monet, pośledniejsze odpowiednio tańsze, a jak chciał coś specjalnego, z pogańskich regionów Westeros... Cóż, mógł się rozpytywać. Pieniądz nie śmierdział i być może w tutejszych magazynach znajdowało się złote arborskie czy dornisjkie wino, choć pewnie również odpowiednio droższe. Wszak trzeba było je sprowadzić z daleka...

Alys
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Berion Bar Emmon Pią Sty 20, 2023 5:31 pm

Jako młodzieniec o dobrym sercu Berion nie pomyślałby nawet, aby prezentować przyszłej żonie obmytego kundla z ulicy. Może i był nieco skąpy, ale tu nie tylko o jego kiesę chodziło, lecz wizerunek Haka, własny, oraz szczęście samej Marselli. Los poskąpił jej pewnych walorów, więc niech ma coś z życia. W zamian za sowity posag, rzecz jasna.
Jak już o pieniądzach mowa, no bo o czym innym miałby Berion dumać, to nadszedł czas na ich wydatek. Przyszła żona młodzieńca sama na pewno nie wychowałaby zwierzaka, albo wychowała w sposób typowy dla siebie, czyli debilny nierozważny. Biorąc to pod uwagę Bar Emmon zadecydował, że zakupi jednego już ułożonego, przyjaznego psiaka i jednego małego, który sprawiał wrażenie zdrowego. Dzięki temu zawsze będą miały one swoje towarzystwo, a i lepiej jak z koszyka łebki wystawią dwa kudłate stworzonka, aniżeli jedno. Z nudów sam się może zajmie tym mniejszym. Preferowane umaszczenie starszego byłoby białe, zaś młodszego bardziej zbliżone do biszkoptu. Zarówno karmę, jak i transport psiaków przedyskutował z hodowcą, uiszczając odpowiednią opłatę za wszelkie udogodnienia. Zebrał też wszelkie potrzebne informacje na temat obchodzenia się z takowymi, oraz zakupił przykrywany koszyk przewijany wstążką, w którym można je było komuś sprezentować.
- Upierdliwości moje, przejdźmy do rzeczy ciekawszych - jak pomyślał tak też zrobił. Wielki magazyn z winem sprawił na nim niemałe wrażenie, a liczne gatunki trunku skutecznie pobudziły wyobraźnię smakosza znad Czarnego Nurtu. W pierwszej kolejności dowiedział się on ile taki transport może potrwać i jakie będą jego koszty. Czas zdecydowanie nie grał na jego korzyść, a to wszystko przez Dzikich, którzy zdecydowali się podokuczać uczciwym Hakowiczom i najechać ich ziemie. Kolejnym pytaniem było ile takich beczek zdało by się zakupić i czy w ogóle zdało? Doszedł do wniosku, że jak wina będzie zbyt wiele, to niech przynajmniej będzie dobrej jakości! Na ile mu dogodzili to sobie podegustował. Jeżeli znalazło się coś słodszego typu arborskie to z ochotą zapłaci. Trochę wytrawnego też się pewnie zda... stosunek 70/30 wydawał się rozsądny. Tak czy inaczej poszukał na ile mu czas pozwolił, a to co mu posmakowało to dopisał na listę. Po wszystkim zorientował się w cenach przy łącznym zakupie kilkunastu beczek. Targować zamierzał się hardo, albowiem to przecież hurtem idzie, a i nie da się jakiemuś kupcowi naciągnąć na drakońskie kwoty. Księcia Haka na rozrzutność akurat nie było stać.
Berion Bar Emmon
Berion Bar Emmon

Liczba postów : 105
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Czeladnik Gry Pią Sty 20, 2023 11:27 pm

Zakupienie psiaków jakich chciał, wraz z koszykiem, jedzeniem czy innymi fanaberiami jakie chciał sobie zażyczyć nie miało go kosztować niewiadomo ile - całe dwie złote monety. Z czego większość i tak pochłonął zakup psów. Tych było, jak mógł już zauważyć, do wyboru i koloru, także znalazł on takie jak chciał i mógł się spokojnie dowiedzieć na temat ich tresury czy jakie sztuczki starsze psisko potrafiło już robić. Jeśli zaś miał jeszcze jakieś pytania lub wątpliwości, to z pewnością w przyszłości zamkowy psiarz pomógłby mu je rozwiązać. Jak się miał jednak dowiedzieć były to psy "domowe", więc na polowania raczej się nadawać nie miały. Ot, miały być miłe dla oka, wykonywać różne sztuczki i być towarzyszem dnia. 
Co zaś tyczyło się zakupu wina, to tutaj miały pojawić się schody. Jak mógł się wkrótce dowiedzieć, ceny wina z południa Westeros - Arbor i Dorne były o wiele za duże jak na jego kieszeń. Beczki, co prawda większe, ale szły w cenach idących w dziesięć złotych monet. Biorąc pod uwagę jego skromne zasoby finansowe z domu, zakup trzech lub czterech zapewniłoby wyczerpałoby jego fundusze, nie mówiąc o transporcie. Mógł jednak zakupić sporo lokalnych wyrobów, te były o wiele bardziej przystępne. Niestety, w kwestii negocjacji się całkowicie nie popisał. Prawdę mówiąc poszło mu okropnie. Tragicznie wręcz - wszelakie argumenty odbijały się jak grochem o ścianę, a pod spojrzeniem kupca z którym rozmawiał Berion nieco skurczył się sam w sobie i zaczął się jąkać jak małe dziecko i wkrótce przyjął do wiadomości, że ŻADNYCH obniżek cen nie będzie. Za obecne pieniądze które miał mógł zakupić 16 dużych beczek wykwintnego wina, duża beczka, a więc po pięćdziesiąt litrów. Oczywiście należało jeszcze tutaj dodać transport, za który zdecydowano mu się policzyć pięć złotych monet, a więc mógł zakupić jedynie 14 beczek wina. Sama podróż stąd do Księżycowych wrót miała wynieść maksymalnie czternaście dni. No... Dziewięć jeśli trzeba koniecznie się pospieszyć. 

Alys

Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Berion Bar Emmon Pon Sty 23, 2023 4:09 pm

Zajmujący się handlem wina kupiec z Gulltown okazał się niezłym gburem. Nie dość, że nie chciał zejść z ceny, to jeszcze nie oddał księciu Haka należytego szacunku… schodząc z ceny. To znaczy, jeśli wolał stanąć okoniem, aniżeli zarobić pieniądz to jego strata, ale w handlu ręka rękę myje, zaś jedynym kupcem w mieście z całą pewnością nie był.
Chcesz mi sprzedać hurtowe ilości wina po cenie jak w detalu, toteż ja podziękuję za taką wymianę – oznajmił grzecznie, chociaż na usta sunęły mu się bardziej siarczyste epitety. Nie próbując dalej przekonywać mężczyzny, Berion odwrócił się na pięcie i opuścił magazyn.
Z plusów to młody Bar Emmon znał już mniej więcej ilość dni potrzebnych na transport napitku do siedziby Arrynów, a także ile takowa usługa może kosztować. Nie chcąc jednak marnować więcej cennego czasu kontynuował poszukiwania, w najgorszym wypadku zamierzając wyjechać w kierunku Księżycowych Wrót nazajutrz. Postanowił zakupić przynajmniej jedną beczkę tego wina z Arbor, o ile jakieś się jeszcze znajdzie, oraz resztę wykwintnego wina tak, aby zamknąć się wraz z transportem w trzydziestu złotych monetach.
Berion Bar Emmon
Berion Bar Emmon

Liczba postów : 105
Data dołączenia : 19/03/2022

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Czeladnik Gry Czw Sty 26, 2023 5:28 pm

To czy kupiec okazał się gburem, a może to Berion miał o sobie zbyt wysokie mniemanie pozostawało raczej osobną kwestią. Z pewnością jednak na handlu nie zbijało się ogromnych pieniędzy jeśli nie było się dobrym negocjatorem. W końcu jeśli tak łatwo byłoby księciu zdobyć zniżkę na wino, to z pewnością jego rozmówca fortuny by na nim nie zarobił i wtedy to Berion rozmawiałby z kimś innym, a nie właśnie z nim, prawda? 
W każdym razie Berion podziękował swemu rozmówcy za współpracę i mógł udać się w inne miejsce w poszukiwaniu wina. No właśnie, pytaniem tylko było - gdzie? Poszukiwania, jakkolwiek zakończone przez niego ostatecznie sukcesem, nie były tym razem tak proste i zeszło mu na tym dość sporo czasu, a i kupiec który miał wino w, potencjalnie, dostatecznej dla niego ilości, przynajmniej na razie, nie miał też aż tak wielkich zapasów jak poprzedni, ale wybór wciąż był dość podobny. 
Co zaś tyczyło się negocjacji cen, to jakkolwiek Berionowi poszło tym razem o wiele lepiej i kupiec przez moment nawet był skory dać jakiś, niewielki, ale zawsze rabat, a przynajmniej tak się młodzieńcowi wydawało, to chyba też musiał zaraz wyczuć, że jego nowemu klientowi się bardzo spieszy i zależy mu na zakupie, toteż ostatecznie nie chciał zejść z początkowej ceny jaką mu zaproponował - i dobrze zrobił, bo Berion tak czy siak kupił wino. Cóż, może to zwykły pech, a może Berion wcale nie był tak dobrym kupcem jak mu się zdawało? W każdym razie zakupił beczkę arborskiego i sześć beczek lokalnego, wykwintnego wina wraz z transportem, tak jak chciał. Kosztować go to miało 28 i pół złotych monet. 




Alys
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Rebekah Redfort Czw Lis 02, 2023 9:24 pm

01.06 - popołudnie

Droga do Gultown nie była jakoś męcząca, może w sumie dla niej? Ciężko powiedzieć, sama Rebekah cieszyła się z wyprawy, a już w szczególności z tego, że pierwsze swoje kroki mogła spędzić w Sepcie. Podziękę niosła za bezpieczne dotarcie do celu, za zdrowie Królwej i drogiej ciotki. Oraz modły wzniosła ku bogom o mądrość i przychylność przyszłego Pana męża, gdy nadejdzie jej czas. Na razie jednak miała inne zadanie, inny cel. W sumie...nie nie, miała celu. Po prostu spędzała czas poznając okolice i nowe miejsca, które prawdę mówiąc nie miała okazji zobaczyć tak na spokojnie. W końcu nie uczęszczała w żadnych balach czy ucztach, trzymała się zawsze swojej komnaty, czy przez ostatni czas rok spędziła w Domu Matki. Jednak teraz...teraz czas, by w końcu wyszła i zaczęła przyciągać wzrokiem męskie spojrzenia.
- Pani, jak samopoczucie? Jeśli męczy Cię spacer, możemy wrócić.
Dodała z troską, w końcu nie chciała by jej Królewska ciotka zaniemogła. No i wypadało w końcu też zatroszczyć się o siostrę jej ojca. Ona również mogła czuć zmęczenie podróżą. Jednak nie Reb. Ona miała nad wyraz sporo sił w sobie i gdyby kazano jeszcze jej tańczyć zapewne by to zrobiła. Wszak to taka przyjemność!
Rebekah Redfort
Rebekah Redfort

Liczba postów : 98
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Findis Arryn Pią Lis 03, 2023 4:30 pm

Rebekah ewidentnie była pełną wigoru i życia dziewczyną. Ledwie co dotarła do Gulltown, już w głowie jawiły jej się spacery, rozmowy i równie błahe sprawy. Tymczasem Jej Miłość musiała wpierw załatwić bardziej naglące sprawy, a dopiero później zgodziła się spędzić czas z Redfortówną. Ostatecznie wiele osób zalecało jej też zaczerpnięcie świeżego, nadmorskiego powietrza. Findis urodziła się i wychowywała wśród gór, dlatego jej nieco ostre warunki pogodowe Doliny nie wadziły, ale nie chciała marudzić i wybrzydzać, zwłaszcza gdy maesterowie już krzywo patrzyli się na nią, gdy ledwie dwa tygodnie po porodzie chciała wrócić do zwyczajnego funkcjonowania. Czyżby pytanie Rebeki również było podyktowane podobną troską? A może Findis zaczynała powoli się starzeć...
-Nie zmęczył mnie poród, to i zwykłej przechadzce dam radę. Tak myślę. Czyżbym wyglądała na chorą? - zwróciła się w kierunku dziewczyny. Rzeczywiście tuż po urodzeniu córki Jej Miłość wydawała się być bardziej blada niż zazwyczaj, a oczy miała wyjątkowe podkrążone, to teraz zdawała się powracać już do pełni sił. Włosy miała lśniące i przeciągnięte czarną wstążką, a cerę zdrową, choć naturalnie dla siebie bardzo jasną. Odziana zaś była w granatową suknię, na której samodzielnie wyhaftowała symbole trzech rodów Doliny. Rebekah mogła zatem wpatrywać się, jak to sokół i półksiężyc Arrynów dominują nad krukami i sercami Corbray'ów oraz runami Royce'ów.
-Poznałaś mego królewskiego ojca, Rebeko? - zapytała nagle królowa. -To jego pomnik widziałaś. Rzemieślnicy dobrze oddali jego rysy. Zupełnie tak, jak gdyby go widzieli. Niektórzy twierdzą, iż jestem do niego podobna. Z wyglądu, rzecz jasna. Pamiętam, że rzeczywiście miał podobny kolor włosów - mówiła, po czym złapała się na tym, iż od dawna już nie mówiła tak dużo o swym ojcu. Najwidoczniej statua przedstawiająca Artysa Arryna wywierała mocny wpływ na jego córkę. Tak mocny, że ta popadała w tak pasującą już do niej melancholię.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Rebekah Redfort Sob Lis 04, 2023 2:01 pm

Prawda była taka, że Reb martwiła się po prostu o ciotkę. Jakby nie było, była to jej krewna, żona jej wuja. Nie interesowało ją to, że to Królowa. Królowa czy nie, też była człowiekiem, który potrzebował odpoczynku i wytchnienia.
- Skąd...to z troski. Jak tylko dotarłyśmy miałaś Pani sporo na głowie, a i wypoczynku mało.
Wyjaśniła zaraz. Na pytanie o to czy widziała ojca Królowej zaprzeczyła. Nie była zabierana nigdy na dwór, raz była za mała, dwa rodziciele byli zajęci zdecydowanie czym innym niż zajmowaniem się podlotkami, które chadzały swoimi ścieżkami.
- Nie Pani, nie miałam takiej okazji.
Przyznała z powagą na twarzy przechadzając się i jednocześnie podziwiając otoczenie.
- Może widzieli...stąd tak doskonale oddanie pociągnięcia w rzeźbie? Wszak skąd mieliby wiedzieć jak czynić rzeźbę podobną do Zmarłego Króla nie widząc go. Wiesz Pani...jeśli mogę być szczera. Nie jesteś podobna...Twe lico jest bardziej delikatne i nie gromisz wzrokiem gdy nikt na to nie zasługuje.
Dodała z powagą pamiętając co ludzie mówili. Nie słuchała wszak plotek, jednak już nie jedna osoba mówiła, że Król był srogim człekiem. Oczywiście Królowa też takowa była, jednak nie tak drastycznie jak jej ojciec. Findis miała to do siebie, że znajdywała we wszystkim cząstkę delikatności i wrażliwości. Była blisko niej i mogła stwierdzić, że wcale nie jest taka straszna. W końcu to jej ciotka. Jak mogłaby być potworem? Sama Reb była odziana w delikatną skromną sukienkę w kolorze błękitu bez żadnych zdobień. Nic co mogłoby ja jakoś wyróżniać. Nie stroiła się nigdy i nie czuła takowej potrzeby. Dla niej ważnym było, by czuć się wygodnie, ale i też by nie wyglądać jak łachmyta.
Rebekah Redfort
Rebekah Redfort

Liczba postów : 98
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Findis Arryn Nie Lis 05, 2023 5:29 pm

Czyżby nawet Rebekah dostrzegła to, jak bardzo przygnębiona jest Findis Arryn? Z drugiej strony była jej dwórką, towarzyszyła jej dniami i nocami. Była też zapewne świadkiem, jak królowa przeżywa ze swym małżonkiem cięższe chwile, gdy ten powrócił z gór bez wuja Corbraya. Początkowo Findis rzeczywiście była wściekła na lorda Waymara, ale wkrótce jej przeszło. Zdała sobie sprawę, że wkrótce ponownie będą musieli się rozstać na nieco dłużej, przez co stwierdziła, że dopuści go do siebie. Teraz zaś tęskniła za nim, tęskniła za swymi dziećmi. Nie mogła jednak wyjawić tego tej młodej dziewczynie.
-Taki już los królów, Rebeko - odparła jedynie. Na całe szczęście Findis od dziecka wiodła życie pełne restrykcji i zasad, także rzadko kiedy cierpiała z powodu swego losu. Odkąd skończyła siedem dni imienia, czyniła regularne posty, umartwiała się też, leżąc przez całe noce w septach. W dorosłym życiu zaś starała się jeść mało, pić jeno wodę, a także często trenować fizycznie. Już teraz pracowała nad powrotem do formy sprzed urodzenia dziecka.
-Doprawdy? - dopytała dziewczyny, spoglądając na nią swym zimnym wzrokiem. Po chwili jednak jej oblicze rozjaśniło się nieco. -Dostrzegasz w ludziach chyba za wiele dobra, Rebeko. To cię kiedyś zwiedzie - zauważyła. -Ale zostawmy te miałkie tematy. Powiedz mi, czy jest rycerz jakowy, albo inny panicz, który byłby ci miły? Jesteś wszakże starsza od drogiej Jessamyn, a nawet ona jest już po słowie - wspomniała o ciotce Rebeki, która była przecież przyrzeczona lordowi Waynwoodowi.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Rebekah Redfort Nie Lis 05, 2023 6:04 pm

- Niby tak, jednak serce się kraje widząc chwilami zmęczenie Pani. W końcu i Królowie są tylko ludźmi a ich wytrwałość i siły nie są wieczne.
Zauważyła z delikatnym uśmiechem chociaż w momencie, gdy ta spojrzała chłodnym wzrokiem na Reb ta nieco poczuła się niepewnie. Nie wiedziała jak się zachować, gdzie podziać wzrok. Na szczęście wszystko minęło równie szybko jak się pojawiło a pytanie jakie padło nieco zaskoczyło Reb. Jednak wpierw postanowiła odpowiedzieć na co innego.
- Wiem Pani, jednak czy nie w każdym z nas jest cząstka Siedmiu? To oni nas ukształtowali, oni pokierowali nami wedle własnego uznania. My natomiast podążamy wytyczoną przez nich ścieżką popełniając błędy i ucząc się na nich. Czy to zawodząc się na ludziach, czy wręcz przeciwnie.
Przyznała a po chwili nieco chrząknęła odnośnie mężczyzn.
- Prawdę mówiąc nie zwracałam uwagi na mężów. Są...przerażający.
Szepnęła nieco zmieszana z wypiekami na policzkach.
- Mój Pan Ojciec powiedział, że gdy nadejdzie czas zapewne i takowy mąż się znajdzie. Jednak jak do tej pory Pani, żaden się nie zainteresował mą osobą. Ale może to i dobrze...może winnam życie oddać Siedmiu.
Zamyśliła się na chwilę nie wiedząc w sumie co o tym myśleć. Jednak wspominając sobie tamte czasy jakoś nie widziała siebie w roli Septy. Nie...zdecydowanie nie. Jednak jeśli nie będzie miała wyjścia...z biegiem lat zacznie więdnąć...Wszystko pozostaje w dłoniach Królowej, kierowanej przez bogów.
Rebekah Redfort
Rebekah Redfort

Liczba postów : 98
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Findis Arryn Wto Lis 07, 2023 2:08 pm

Findis czuła się nieswojo, gdy ktoś tak mocno niepokoił się o jej stan zdrowia. Oczywiście była monarchinią i wiele razy dyskutowała z medykami i maesterami na temat swoich przypadłości, ale wszyscy wokół nauczyli się już chyba, aby nie być zbyt nachalnym. Nawet lord Waymar nie zamartwiał się o kondycję swej żony tak często.
-Własna pani matka nie zadręczała się aż tak o moje zmęczenie. Spokojnie, Rebeko, umiem o siebie zadbać - zapewniła młodą dwórkę. Chyba trzeba było znaleźć tej dziewczynie jakieś zajęcie, ażeby przestała myśleć o takich bzdurach. Słuchając tak dalej Redfortówny, Jej Miłość miała wrażenie, iż ta dziewka bardzo jej kogoś przypomina. Przypominanie nauki Siedmiu i niezwykła pobożność? Hmmm...
-Septy dobrze wykonały swoją pracę. Zręcznie wypowiadasz się na tematy religijne. Jestem z ciebie dumna, Rebeko - pochwaliła dziewczynę. Królowa nieczęsto prawiła komplementy, a gdy już to czyniła, to sprawa musiała być naprawdę warta uwagi. Niestety Rebekah była dużo bardziej płocha od swej ciotki. Findis nie przypominała sobie, aby kiedykolwiek rumieniła się na wspomnienie mężów. Nawet w trakcie swojej nocy poślubnej nie czuła wstydu. -W świecie rządzonym przez mężczyzn, nie możesz się ich lękać, Rebeko. Nie tobie też decydować o tym, czy poświęcisz swe życie Siedmiu. Jeśli sądzisz inaczej, weź sobie moją osobę za przykład. W twoim wieku nie marzyłam o niczym innym jak służba bogu. Z perspektywy czasu wiem, że służyć można też poza zakonem. Jako królowa, żona, matka - pouczyła. Nie mogła zachęcać jej do udania się do Domu Matki, kiedy jej ojciec nie wyraził na to zgody.
-Mam dla ciebie trzy zadania, Rebeko - odezwała się nagle. -Pierwszym niech będzie całonocna modlitwa w Sepcie Siedmiu Gwiazd w intencji powodzenia naszej wyprawy. Drugie jest już nieco bardziej skomplikowane... - zawiesiła na chwilę swój głos. -Przyjrzyj się moim chorążym i rycerzom. Zobacz, czy któryś z nich nie wzbudza w tobie zainteresowania, dobrze? No i jeszcze trzecie, tak... Zabaw swoją ciotkę, Jessamyn. Potrenuj z nią. Jest bardzo podekscytowana tą wyprawą, a ja muszę mieć na nią oko - wyraziła wszystkie swe prośby. Jeśli Rebekah zajmie się tymi zadaniami, Findis będzie jakoś tak spokojniejsza o obydwie panny.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Larros Jutrzenka Zachodu Sro Lis 08, 2023 9:22 pm

Włos miał rozwiany, a serce rozgrzane. Szedł w samotności szukać wiernych panien.

Słońce rozgrzało nie tylko jego zapał, ale również i włosy. Dumny chód wiązał się z nowym orężem, które jakby tryumfalnie prezentowało się przy nowym właścicielu. Piękny symbol siedmioramiennej gwiazdy na głowicy błyszczał równie szczerze i mocno jak sam jasnowłosy, który wydawał się promienieć szczęściem. Wiedział, że wszystko to zawdzięcza tak wielu i tak niewielu, bo oczywiście Siedmiu, którzy tworzyli jedność. Wydawało mu się, że jeszcze nigdy nie był równie błogosławiony, jak dziś, choć oczywiście pamięć człowieka była krótka i błaha. Mimo wszelkich przeciwnych myśli trwał w tym szczęściu, starając się również przekazać je do świata, wszak dzielenie się było jedną z cnót! Niczym ziarnko na polu wyrastające pod wpływem pogody tak Larros zdawał się rozkwitać w stanie błogości dzięki dobremu słowu i nowemu orężu od przyjaciela.
Stąpając po Gulltown w ciemnoniebieskim gambesonie z wyszytym na piersi rodowym herbem trójkątnej żółtej góry i słońca, nie czuł się obco. Dalej nie przepadał za okolicą, ale był w stanie zaakceptować ten charakterystyczny smród Westeros, dziwaczną mowę i akcenty mieszkańców, a nawet zatracić się w smaku ryby, której historia wiązała się z przeklętymi głębinami wód. Tego dnia był w stanie nawet ucieszyć się z tego, że jest w tym miejscu i o tej porze, a był to nie lada wyczyn! Szczególnie jeśli przez głowę mogło mu przebiec okrutne wspomnienie podróży przez mękę jaką były przepływy na statkach. Nim jego wzrok wyłapał błękit wody czy też nieba na horyzoncie zauważył dwie damy, których chód, postura, strój, a nawet i włosy kojarzył z nie byle gospody a samego zamku!
Serce zakołatało mu w piersi, a dech sam z siebie uciekł w zachwycie. Blask jego szczęścia odbijał się w rzeczach i ludziach pięknych, a damy te miały w sobie czystość Dziewicy, która wręcz krzyczała w oczy. Zanim zdążył choćby pomyśleć w dłoniach miał już dwa tulipany z otwartymi kwiatami, o których pochodzeniu nawet nie dywagował. Niemalże w czasie mrugnięcia już kłaniał się w sposób dworski u boku dwóch dam kompletnie zaślepiony błogosławieństwem, które go tego dnia dopadło, a warto wspomnieć, że nie był pijany.
- Wasza Wysokość i Lady wybaczcie za najście, jednak nie można przejść obojętnie obok tak obdarowanych przez Dziewicę dam i nie uczcić błogosławieństwa, jakie zostało nań zesłane. - zaczął po andalsku, raz jeszcze kłaniając się i spoglądając na królową z dwórką. Włos jego zafalował, a wzrok jakby nieco przedłużył się na obserwacji drobniejszej ciemnookiej damy. - Przyjmijcie proszę podarek czysty i pomyślny, którego Matka łaską błogosławi. - kontynuował po andalsku. Zamierzał podarować kwiat najpierw królowej, a później drugiej damie jak nakazywała etykieta. Obydwie damy wydawały się lśnić w poświacie rzucanej przez horyzont, a może to była tylko jego wyobraźnia, która za nic nie chciała opuścić jego zmysłów. Otoczenie zdawało mu się bardzo żywe, a sam widok tak pięknych młódek, jak te dwie wprawiał niemal w oszołomienie. Z jednej strony dumna dama o chłodnym posągowym obliczu, z drugiej żywa młódka, której pełne emocji lico zdawało się tworzyć własną historię. Ponownie przypadkiem wędrował wzrokiem po twarzy, którą miał okazję widzieć raz na jakiś czas przy królowej. - Chwała niech będzie Matce, która ponownie obdarzyła ród Arrynów. - powrócił do boskiej agendy, starając się jakoś zbić z tropu fakt, że jego wzrok za długo błądził po towarzyszce królowej, ale czy ktoś mógł go winić? Przed chwilą przecież wysławiał ich urodę!
Niezbity z tropu poprawił swoje włosy i kontynuował swoje peany, próbując łapać wzrokiem również królową, której przecież uroda była uznawana za onieśmielające dzieło sztuki - Być może pozwolę sobie na zbyt wiele, ale byłbym zaszczycony móc towarzyszyć tak wytwornym damą w wędrówce w postaci eskorty. - zaproponował śmiało i dumnie, bo nowy oręż dodawał mu nie tylko natchnienia, ale również odwagi. Niejednokrotnie, kiedy tylko zauważył jakąś reakcję na twarzy jednej z towarzyszek, jego kąciki ust nieznacznie wędrowały do góry.
Larros Jutrzenka Zachodu
Larros Jutrzenka Zachodu

Liczba postów : 44
Data dołączenia : 03/10/2022

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Rebekah Redfort Sro Lis 08, 2023 10:27 pm

Nie miała niczego złego na myśli. Troska, nic wielkiego. To nią kierowała się od zawsze, jak i zawsze wpajane miała, że winna być troskliwa o każdą żywą istotę, która jest na tym padole dzięki dobroci Siedmiu. Bo jednak jak mogliby istnieć jak nie dzięki nim? Wszak to oni sprawili, że mogła dowiedzieć się, czym jest dobroć, cierpliwość jak i oddanie. Jednak też dzięki nim dowiedziała się, że nie powinna we wszystko oddawać własnego serca jeśli to prowadzi do złego. Spędzony rok w Domu Matki wiele w niej zmienił. Gdy Findis zapewniła, że wszystko dobrze i nie ma się o co martwić ta skinęła głową z lekkim uśmiechem na ustach. Jednak to, co usłyszała chwilę później sprawiło, że niemal zaniemówiła. Oj gdyby to ktoś inny powiedział, pewnie by go wyśmiała. Jednak pochwała z ust samej Królowej...to już było coś!
- Dziękuję Pani.
Uśmiechnęła się nieco zmieszana. Nie widziała w tym nic takiego. Dla niej to normalne, jednak nie dla wszystkich...nie każdy był tego zdania co ona.
- Tak Pani, wiem...nim trafiłam do Domu Matki, obiecałam papie, że gdy nadejdzie czas, a pojawi się ktoś, kto zechce mnie poślubić, nie odmówię. Wiem, że to mój obowiązek. Jak każdej innej kobiety. Wszak moje życie jak i przyszłość moja jest w rękach mego Pana Ojca, oraz Twoich Pani.
O ile już nie tylko w jej...w końcu była teraz pod pieczą Królowej oraz jej małżonka a zarazem też i wuja samej Reb. Gdy Findis nagle zleciała jej zadania w oczach Rebeki pojawił się błysk radości. Była zachwycona, że mogła w końcu spędzić ten czas w Sepcie na modłach dłużej, niż mogła na co dzień. Niestety samo to, że ma przyjrzeć się rycerzom oraz chorążym Królowej w celu stwierdzenia, który ją zainteresuje nieco mina jej zrzedła. Ona miałaby przyglądać się mężczyznom? Ale po co? Jakoś nie bardzo rozumiała sens tego zadania. Ale co mogła poradzić? Przełknęła tylko ślinę i skinęła głową na znak zgody. Ostatnie polecenie tym bardziej ją ucieszyło. Potrenować...czyli będzie mogła w końcu pokazać czego się nauczyła w Sepcie! Cudownie! Uśmiechnęła się wesoło i tym żywiej skinęła głową z radością.
- To dla mnie czysta przyjemność Pani. Postaram się Ciebie nie zawieść. Będę mogła pokazać ciotce Jessamyn to, czego nauczyła mnie Septa Mellore. To wspaniała wojowniczka.
Zapewniła Królową, w końcu tamta nauczyła ją nie jednego. A teraz ona, mogła pokazać to wszystko ciotce i zapewne Królowej, która na pewno będzie spoglądać na to co będą robić obie damy. Nawet nie wiedzieć kiedy, pojawił się przed nimi młodzieniec. Jego lico biło taką jasnością, radością, że Rebekah przez moment była w totalnym szoku. Przyjrzała się zaciekawiona mężczyźnie przed sobą dostrzegła herb rodowy na piersi. Starała się sobie przypomnieć z jakiego to rodu pochodził. Jeśli się nie myliła był to Lefford. Rycerz zaskoczył ją i to bardzo wręczając tulipana. Wpierw Królowej wedle etykiety, a potem...jej. Przyjęła uśmiechając się lekko. No to sobie pogadają...
- Dziękuję ser...niech Siedmiu ma Cię w opiece.
Uśmiechnęła się jednocześnie przyglądając się ukradkiem mężczyźnie. Jednocześnie stając nieco na uboczu by nie wadzić Królowej w rozmowie z mężczyzną.
Rebekah Redfort
Rebekah Redfort

Liczba postów : 98
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Findis Arryn Czw Lis 09, 2023 5:05 pm

Findis Arryn była przyzwyczajona do tego, iż ktoś był jej za coś wdzięczny, dlatego też i tym razem na podziękowania młodej dziewczyny skinęła delikatnie głową. Rebekah nie powinna się przyzwyczajać do pochlebstw, ale od czasu do czasu jedno miłe słowo przecież nie zaszkodzi. Jej Miłość też nie chciała za bardzo komentować wywodu swej dwórki na temat tego, kto w zasadzie odpowiada za jej los. Zresztą nie było takiej potrzeby, albowiem sama Redfortówna widocznie zdawała sobie z tego świetnie sprawę. Zadziwiające to było, jak czasem ta młódka potrafiła przemawiać językiem dojrzałej niewiasty, by po chwili znowu przeistoczyć się w dziecię. Findis pamiętała, że w jej wieku była już żoną lorda Waymara i nosiła pod sercem jego dzieci. Niedużo później przejęła władzę nad królestwem ojca i brata, by po chwili toczyć boje z własnym stryjem. Oczywiście miała po swej stronie potężnych sojuszników w postaci chociażby pana męża czy też jego kuzyna, ale gdyby nie jej siła oraz dojrzałość to zapewne nic by nie osiągnęła.
-Oby Starucha pozwoliła ci dalej wzrastać w takiej mądrości – odparła jedynie, nawiązując oczywiście do jednego z aspektów Siedmiu. –A na lady Jessamyn uważaj, Rebeko. Czasem mam wrażenie, iż nie ustępuje ona siłą swemu najstarszemu bratu – mówiła, widząc, jak Rebekah raduje się z powierzonych jej zadań. Był to przyjemny widok, a jednocześnie dosyć rzadki dla samej Findis, która przecież pamiętała kłócącą się nieraz z nią księżniczkę Rowenę. –Będziesz mi musiała więcej opowiedzieć o tej sepcie – wspomniała jeszcze, lecz na więcej nie pozwoliło królowej nadejście ser Larrosa, który ewidentnie zrobił wrażenie na młodej Rebece.
I wtem królową olśniło. Przecież oni nie będą nawet w stanie normalnie porozmawiać… Nagle Findis poczuła napływającą falę złości, która skierowana była po części ku niej samej, jako iż do tej pory nie zadbała o to, aby siostrzenica jej pana męża, a jednocześnie dwórka, znała język, którym posługiwano się na dworze. Oczywiście upatrywała też w tym winy lorda Redforta oraz lady Ysilli, którzy tak oto wychowali swą pociechę. Królowa zaczęła też wątpić w skuteczność sept, które najwidoczniej odpuściły młodej Rebece podobne nauki. Oczywiście na zewnątrz wciąż pozostawała chłodna i obojętna, jednak w środku aż się w niej gotowało. Przez nagły natłok takich uczuć nie zwróciła zbyt wielkiej uwagi na to, że ser Larros ośmielił się publicznie wychwalać jej urodę. Co prawda przywykła już do tego, iż mężczyźni nie byli obojętni na jej wdzięki, ale od kiedy nosiła koronę raczej nikt nie zwracał się do niej w ten sposób. Ledwo Waymar wyjechał, a już koty harcowały…
-Myślałam, że w zaistniałych okolicznościach prędzej rozmyślacie o Wojowniku niźli o Dziewicy, ser – odparła mężczyźnie w nieco żartobliwym tonie. Rebece zaś póki co nie zamierzała nic tłumaczyć. I wtem otrzymała kwiat. Czy kiedykolwiek ktoś podarował jej kwiaty? Findis szukała w pamięci takiego momentu, ale chyba nigdy on nie miał miejsca. Rycerze i poddani jej pana ojca woleli nie narażać się królowi, a lord Royce wolał bardziej zdecydowane działania. Mimo wszystko Jej Miłość przyjęła kwiat, kątem oka obserwując reakcje swej straży. –Dziękuję, ser, ale równie niewinnymi podarkami winno się obdarzać przede wszystkim młode panny na wydaniu – rzekła, po czym uśmiechnęła się delikatnie, aby jej słowa nie zostały źle odebrane. Odruchowo też spojrzała się w kierunku Rebeki. Dopiero po chwili przyjrzała się roślinie. –Czerwony… czerwony jak krew… jak krew Dorzeczan, która już wkrótce popłynie… - przemknęło jej przez myśl. Czyżby andalscy rycerze byli tak beztroscy iż woleli myśleć o damach i kwiatach, aniżeli o zbliżających się potyczkach? Findis jęła się zastanawiać, czy aby życie w Dolinie nie wykształciło w niej silniejszego charakteru.
Słysząc zaś odpowiedź Rebeki, królowa postanowiła się wreszcie wtrącić. –Lady Rebekah wywodzi się z rodu Redfortów, którzy są Pierwszymi Ludźmi. Jej nauka naszego języka wciąż trwa, a panna nie czuje się jeszcze w nim pewnie – wytłumaczyła dziewczynę przed rycerzem, po czym zwróciła się do młódki. –Ser Larros pragnie wręczyć ci ten skromny podarek – streściła po krótce, używając ojczystego języka swego pana męża. –Rebeko, winnyście już dawno umieć posługiwać się mową Andalów – zwróciła jej uwagę.
Na szczęście wkrótce rycerz zszedł na temat nieco bliższy samej Findis. –W istocie, ser, niech Matka będzie wielbiona po wsze czasy. Modlę się do niej, aby księżniczka Alyssa rosła w zdrowiu i wśród życzliwości ludzkiej – odparła. Jako dumna królowa oczywiście nie mogła pozwolić sobie na zbytnie spoufalanie się, dlatego też starała się w swym zachowaniu pozostawać skromną i pobożną niewiastą. –Towarzystwo dzielnych rycerzy zawsze jest mile widziane, ser. Niestety lady Rebekah chyba za wiele nie użyje z rozmowy z tobą. A szkoda, bo przed chwilą sama zachęcałam ją do śmielszego rozmawiania z pasowanymi mężami – mówiła, spoglądając co jakiś czas na Rebekę. –Chce nam towarzyszyć w drodze powrotnej – powiedziała jej krótko. –Wyjątkowo ładna ozdoba – zwróciła się na powrót do ser Larrosa, spoglądając na jego nowy oręż.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Larros Jutrzenka Zachodu Sob Lis 11, 2023 7:08 pm

Być może baran, być może buc, ale nikt nie potrafił tak posłodzić jak Andalski rycerz, przynajmniej taką renomę utrzymywał w swojej głowie rozświetlony przez błysk błogosławionego dnia Larros.
Tu piękność niczym idealna, choć śmiercionośna rzeźba, a z drugiej strony rumiany owoc gotowy do zerwania z gałęzi! Z pewnością jasnowłosy wiedział, że powinien zważać na słowa, jednak z trudem przychodziło mu zażegnanie entuzjastycznego tonu, a tym bardziej andalskiego języka, który jako jedyny był mu znany.
- Naturalnie Wasza Wysokość, jednak narażanie się innym z Siedmiu zdaje się nazbyt ryzykowne. - odpowiedział szelmowsko, niespecjalnie przejmując się tym, że nie myśli tylko o bitce. Ostatnią wyprawę w góry dogorywał kilka dni, choć nie oznaczało, że kompletnie o niej zapomniał. To samo tyczyło się zaginionych czy też zmarłych, których rodziny z pewnością opłakiwały ciała oddalone o wiele mil. Zdarzało mu się wracać do tego myślami głównie w towarzystwie innych rycerzy, a nawet i lordów, których twarze potrafił już opisać z należytymi tytułami. - Słowo Królowej jest prawem - skinął głową przepraszająco w geście zrozumienia jej słów, którymi tak naprawdę niespecjalnie się zasmucił. Uśmiech błąkający się w kącikach jego ust również nie był w stanie szybko spierzchnąć z twarzy. - jednakowoż na cóż byłyby te piękne dary Matki dla cór Dziewicy, jeśli nawet nie dla niej samej? Wszak Siedmiu Jednością, a Jedność w Siedmiu. - odpowiedział dość filozoficznie, przywołując swoje dawne nauki u Wielkiego Septona, którego mądrość zdawała mu się nadludzka. Być tak wielce pobłogosławionym przez Staruchę mogli jedynie prawdziwie wielcy wybrańcy - przynajmniej tak sądził jasnowłosy. Zaraz jednak skonfundował się na słowa lady Rebeki, które brzmiały na skalany język tubylców. Dzięki pomocy Mości Królowej jego zdziwienie zastąpiło zrozumienie i łagodna radość z przypadku braku znajomości języka, a nie próby obrazy. Z uśmiechem skinął głową do dziewczyny, która starała się stać na uboczu. Nie zamierzał przeszkadzać im w rozmowie, w rzeczywistości to nawet chciał porozmawiać z nimi dwiema, bo... jakoś brakowało mu argumentów, ale czy wszystko zawsze musi być tak racjonalne i logiczne? Zamiast odbiegać myślami od sytuacji, obserwował wymianę zdań między dwójką kobiet, starając się w jakiś sposób zrozumieć, co mówią na podstawie samych wyrazów twarzy. Dodatkowo dawało mu to przywilej przyjrzenia się niewidywanej równie często, jak królowej damy.
Przytaknął słowom królowej kolejnym skinieniem głowy, które jedynie potwierdzało życzenia o zdrowiu małej księżniczki. Nie do końca był pewien czy życzliwość ludzka, o której mówiła szanowana i dumna dama było osiągalne w tak nieczystym miejscu jak Westeros, jednakże nie bez powodu przybyli tutaj oni - wierni Siedmiu. Nawrócenie tych ziem było jedynym ratunkiem, jakie mogło naprawić barbarzyńską nać. Gorejące serce rycerza mocniej zabiło na myśl o wprowadzenia porządku i prawdziwej religii na innowierczej ziemi. Jednak w tym samym czasie kiedy myślał o krucjacie, która częściowo już miała miejsce, królowa wspominała o zezwoleniu na towarzystwo w wędrówce i powiązanych z tym niedogodnościach. Zaraz potem zauważono głowicę jego miecza i już chciał pociągnąć temat, kiedy z ust wypłynęły mu słowa, których kompletnie nie planował. - To w istocie zaszczyt skroplony smutkiem. W tej sytuacji byłbym niezwykle rady, gdyby wybaczono mi to najście. - mimowolnie zerknął na dwórkę, uśmiechając się do niej smutno. Dość szybko złapał się na tym, że niepotrzebnie marnuje czas królowej, więc wrócił wzrokiem do swojego zdobionego oręża i chrząknął w ramach złapania rezonu. - Dziękuję Wasza Wysokość, to podarek od samego Wielkiego Septona. Gdyby nie jego wstawiennictwo u Wojownika z pewnością nie miałbym tego zaszczytu rozmowy z tak dostojnymi damami w dzisiejszym dniu. Wierzę, że posłuży on w kolejnych wyprawach i sprosta wyplenianiu innowierczych zasad z serc tubylców. Jest na Waszej Królewskiej Mości rozkazy. - opowiedział już nieco spokojniej, choć z każdym słowem wypełniała go coraz to większa pewność i gotowość do spełnienia swych słów. Ostatnie zdanie potwierdził jedynie kolejnym skłonem i w pełni oddanym uroczystym tonem, który zarezerwowany był dla zwierzchnictwa zarówno kościelnego, jak i królewskiego.
Larros Jutrzenka Zachodu
Larros Jutrzenka Zachodu

Liczba postów : 44
Data dołączenia : 03/10/2022

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Rebekah Redfort Nie Lis 12, 2023 1:44 pm

Sama niejednokrotnie próbowała porównać siebie z Królową, dokładniej to tym, co musiała tamta robić. Obowiązki jakie miała, zadania...to wszystko po stwierdzeniu przez Reb było zdecydowanie...za bardzo przerażające. Nic więc dziwnego, że cieszyła się taką wolnością jaką miała.
- Jeśli taka ich wola.
Uśmiechnęła się delikatnie a zaraz potem skinęła głową przyjmując do wiedzy, świadomość o sile ciotki. Niby drobna, a siłą miałaby dorównać rosłemu mężowi? Ciekawe...musiałaby przekonać się i to koniecznie!
- Oczywiście Pani, dziękuję za ostrzeżenie. I oczywiście z wielką przyjemnością, opowiem o Sepcie Mellore.
Uśmiechnęła się wesoło wspominając sobie twarde zasady srogiej kobiety. Oczywiście, że na Reb zrobił wielkie wrażenie. Niestety Ojciec nie przykładał wagi do tego by Reb uczyła się mowy Andalów, a matka...ta skupiona była na woli ojca i jego decyzjach. Ten, nie nalegał, ona nie wychodziła z inicjatywą. A sama Reb...co ona mogła w tej sprawie zrobić? Nic. Więc i nic dziwnego, że teraz sama Rebekah nie pojmowała sensu znaczenia słów jakie padały między Królową a ser Larrosem. Tulipan jaki trzymała był naprawdę piękny. Jego żywy kolor może i przypominał krew, jednak sama Rebekah jakoś nie przyjmowała do siebie zbytnio porównań do tego, co miało się wydarzyć. Dla niej była to pierwsza wyprawa.
- Dziękuję ser. To miły gest z Twej strony.
Odezwała się ponownie lekko dygnąwszy przed mężczyzną w podzięce. Na słowa Królewskiej ciotki chrząknęła nieco.
- Powinnam Pani, jednak mój ojciec nigdy nie przykładał wagi do języków. Uważał, że nie będzie on mi do niczego potrzebny.
Przyznała nieco zakłopotana.
- Jednak jeśli to nie problem, z wielką chęcią podejmę się nauki tego języka, jak również wielu innych.
Zapewniła. Była pilną uczennicą, skrupulatną i oddaną do końca. Gdy sobie coś postanowiła brnęła ku temu do końca.
- Jeśli taka Twa wola Pani. Nie widzę powodu by nie potowarzyszył nam w spacerze.
Przyznała z uśmiechem na ustach przenosząc też zaciekawione spojrzenie na rycerza. Jednocześnie również kierując wzrok na oręż jaki posiadał. Mimo to nie wspomniała o nim Królowej. Postanowiła, że gdy już będzie dane jej się nauczyć podstaw języka Andalów będzie mogła sama porozumieć się z przystojnym rycerzem. Była wewnątrz jednak zła, na rodzicielów, że uznali iż języki nie będą jej potrzebne. Miała wszak poślubić wybranego rycerza przez jej ojca. Nikt nie brał pod uwagę, że ta zechce wybrać się na zamek i tam zacząć pobierać odpowiednie nauki. A pozostanie jako dwórka Królowej...to było zdecydowanie jeszcze lepsze, niż mogła oczekiwać.
Rebekah Redfort
Rebekah Redfort

Liczba postów : 98
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Findis Arryn Pon Lis 13, 2023 4:48 pm

-Może i tak, ale czyż Siedmioramienna Gwiazda nie uczy nas, iż choć każdy z aspektów naszego Boga czym innym się odznacza, to jednakie są one w potędze i chwale - zauważyła, odnosząc się przy tym do nauk religijnych, jakie odebrała za młodu. Kiedy była jeszcze małą dziewczynką, septon Elys dziwował się, jak tak małe dziecko może szybko pojmować wiedzę, której niektórzy nigdy w stanie nie będą zrozumieć. Sama zaś Findis lubiła myśleć, że to właśnie ów duchowny powitał ją pierwszą na tym świecie. Dopiero królowa Aelinor uświadomiła swą starszą córkę, iż w istocie Elys nie mógł tego uczynić, albowiem odbierał wtedy jeszcze swe wykształcenie. W każdym razie stosunkowo młody wiek, jak i wielkie oczytanie w świątobliwych tekstach sprawiło, że królewna zaczęła traktować septona nie tylko jak swego mentora, ale również powiernika i bliskiego przyjaciela.
Najwidoczniej ser Larros również musiał odbierać podobne nauki, gdyż również prawił o jedności Siedmiu. Gdyby ten rycerz nie był wobec wszystkiego taki radosny i wesoły, to mógłby być on zapewne dobrym kompanem do rozmów na tematy związane z wiarą. Słuchając jego wywodu, Jej Miłość na chwilę przeniosła swój wzrok na Rebekę, która ponownie chciała podziękować Larrosowi za wręczenie kwiatu. Jakże łatwo było zdobyć serce panny, którą wychowywały jeno septy i kobiety z ojcowskiego dworu. -Czytaliście Mądrości Staruchy, ser Larrosie? - zagaiła, nie musząc chyba wspominać, iż ona sama miała je w małym palcu. Tak w zasadzie to królowa nie była pewna, ile to już razy wertowała ciężkie strony Siedmioramiennej Gwiazdy. Musiało być tego jednak dość sporo, albowiem wszyscy dworzanie wiedzieli, iż Findis Arryn na spokojnie może prowadzić rozmowy teologiczne z samym Wielkim Septonem. -Uczą nas one, iż nasze pochwały i hymny nie przydają chwały ni Ojcu, ni Matce, a jeno przyczyniają się do naszego zbawienia. Czyż nie podobnie będzie zatem z bardziej przyziemnymi rzeczami? Siedmiu wie, że stworzyło kwiat urokliwym, a nasze westchnienia nie dodadzą mu wdzięku - wytłumaczyła. Biedna Rebekah tymczasem mogła jeno słuchać i próbować przyswajać nowe słowa. Findis jakoś tak zdziwiła postawa ojca tej młódki. Czyż to nie właśnie lord Simon Redfort był gorliwym neofitą? Dlaczegóż zatem miałby uważać naukę języka Andalów za niepotrzebną? A może to wcale nie było jego dzieło? Być może za wszystkim stała jego pani żona... Lady Ysilla była kilka dobrych lat starsza od Waymara, z pewnością lepiej pamiętała swego ojca i być może była bardziej przywiązana do tradycji swego ludu. Oczywiście Findis nie mogła tego uznać za prawdę, ale będzie musiała rozmówić się z własnym małżonkiem na temat jego drogiej siostry. -Słuchaj tego, jak mówię ja i ludzie wokół mnie. Staraj się wyłapać jak najwięcej słów. Ja w wolnym czasie będę ci wykładać podstawy. Możesz też spróbować poprosić maestera Hobbesa, aby się tobą zajął, jeśli oczywiście nie będzie zbyt zajęty - pouczyła swą dwórkę w języku jej ojców. -Póki co myśl jeno o tym języku - upomniała ją jeszcze, aby nie wybiegała za bardzo myślami do przodu.
-Panna jest zdolna, to dobrze też zrobi, gdy osłucha się w używanych przez nas słowach - zapewniła. -Wielki Septon musi darzyć was wielką estymą, ser. To wielce cenny dar - przyznała, z zadowoleniem odbierając rycerski pokłon, a także jego zapewnienia o lojalności. -Skoro już tu jesteście, ser, to pozwólcie, iż wykorzystam waszą wiedzę. Znacie króla Hugora dużo lepiej niż ja. Musi być to sprawny dowódca, skoro w tak krótkim czasie zdołał wykroić sobie własne królestwo w Westeros. Ale czy poza mną i ser Angronem ma więcej sojuszników? Czego mam oczekiwać w Duskendale? - dopytywała, próbując poukładać sobie wszystko w głowie. Nie obawiała się tej wyprawy, aczkolwiek wielkim brakiem rozumu wykazałaby się, gdyby podchodziła do niej całkowicie lekceważąco.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Larros Jutrzenka Zachodu Wto Lis 14, 2023 11:08 pm

- W istocie, Waszej Wysokości oddanie Wierze jest godne naśladowania. - skłonił się pokornie, już przywołując swoje nieco bardziej codzienne zachowanie, które najprościej można było scharakteryzować kijem przylgniętym do kręgosłupa. Niejednokrotnie za młodu zastanawiał się nad oddaniem naukom Siedmiu, jednak jego nieco ograniczony pogląd na księgi i żmudne powtarzanie liter nijak miało się do szermierczych występków. Patrząc po dziś dzień, niczego nie mógł żałować, tym bardziej, gdy otrzymał zaproszenie do Synów Wojownika już był w pełni świadom, że pomimo perturbacji na swojej ścieżce jest na dobrej drodze. Lekkość jego dnia zjednała się jednak z powagą sytuacji, w której znalazł się w sposób kompletnie nieprzemyślany.
Już, kiedy mina miała mu się ściągnąć w neutralnym wyrazie, odezwała się młódka, której zarówno uroda, jak i bijąca po oczach niewinność ponownie wskrzesiła w nim blask szczęścia. Zrównał jej podziękowaniu, bo chyba właśnie to mówiła w tym przebrzydłym tubylczym języku i skinął głową na tyle, żeby nie musieć tracić z niej oczu. Dopiero pytanie królowej ocuciło go z dziwacznego wrażenia, którego nawet nie starał się specjalnie analizować. Oderwał wzrok od lady Redfort i spróbował skupić się ponownie na rozmowie ze stalową pięknością z gałęzi Arrynów. - Owszem Wasza Wysokość, jednak nie miałem okazji studiować jej nazbyt szczegółowo. - odpowiedział zapytany, żeby zaraz zamienić się w słuch. Pod czujnym wzrokiem pobożnej i wyedukowanej damy niemalże od razu z jego twarzy zniknął błogi uśmiech i rozmemłane spojrzenie. Nie był skupiony i czujny jak na placu boju wszak nigdy nie uznawał dialogów za wielkie bitwy, choć niejednokrotnie był świadkiem przewrotów zależnych od toczących się batalii słownych. W przypadku samej królowej wiedział, że należy się zachowywać godnie i należycie, co wyszło mu raczej bardzo niezgrabnie, jednak cóż zrobić, kiedy czuje się boskie natchnienie? Uważnie wysłuchał zdolnej mówczyni, starając się wyciągnąć z jej słów naukę. - Naturalnie Wasza Wysokość, jednak skoro pochwały i hymny przyczynią się do naszego zbawienia czy nie godnie jest mówić o wdzięczności za dary i błogosławieństwo, z którymi możemy obcować na co dzień? - zapytał ciekaw jej zdania, żywo angażował się w rozmowę, choć całą postawę miał już o wiele bardziej wysztywnioną niż na początku. Z lica zeszła wypełniająca wnętrze światłość i wróciły chłodniejsze rysy twarzy, a brwi ściągnęły się w zamyśleniu nad zagwozdką. - Rad jestem uczyć się mądrości od tak światłej osoby jak Wasza Wysokość. Również potężną nadzieją napawa świadomość, że tak znamienici mówcy Siedmioramiennej Gwiazdy raczą słowem tubylców. - stwierdził z nieskrywanym zachwytem, bo przecież sam uważał, że jest to jedyna droga, która odkupi tych plugawych innowierców. Same kroki, które zostały już poczynione przez ród Arrynów były w istocie bardzo imponujące. W trakcie, kiedy królowa zajmowała się tłumaczeniem, czy też po prostu mówieniem do drugiej damy Larros wręcz bezwstydnie wykorzystywał sytuację, żeby swobodnie zerkać na młódkę i starać się zbyt dużo nie myśleć. Zaraz jednak złapał wzrok królowej i przywołał się nieco do porządku, kiwając głową na znak zgody co do osłuchiwania się. W rzeczywistości, gdyby sam znał bluźnierczy język tubylców, z pewnością zdołałby wspomóc damę o pomocne podstawy, jednak poza wojskowymi rozkazami niespecjalnie prężył się do tej nauki. Skoro tubylcy przyjęli ich religię, to równie dobrze mogą i język, bo przecież oczywiste jest, że Andalskie to znaczy lepsze.
Poliki zapiekły go od stwierdzenia królowej, choć po dzisiejszych podarkach wiedział, że jest to prawda i już, kiedy zamierzał coś o tym opowiedzieć, stalowa dama zapytała o innego przyjaciela, po którym pustka nadal była boleśnie odczuwalna. Zastanowił się nad słowami królowej, w głębi ducha myśląc, co teraz robi król Hugor, czy jest bezpieczny? Czy Gelegan - jeden z rycerskich obrońców króla - wciąż robi charakterystyczny wypad po ukosie na prawo stając w szrankach? Wiele pytań kłębiło się w głowie jasnowłosego, a najgorsze było to, że jedynym jego łącznikiem z jakimikolwiek prywatnymi informacjami była jego siostra, z którą jego kontakt był nieco ograniczony. Nieco ciężko było mu się odnaleźć w zrozumieniu lojalności, jaką winien się kierować, jednak idąc dość logicznym tropem, zrozumiał, że pozostając na zamku Arrynów, musiał przestrzegać ich zasad. - Jak najbardziej Wasza Wysokość, poradzę jak tylko umiem, choć muszę przyznać, że w tym przypadku myślę, że na niewiele się zdam. Zdolności dowódcze króla Hugora z pewnością mówią same za siebie w postaci zdobytych przezeń ziem, a z własnego doświadczenia jedynie potwierdzę to słowo. Z mojej wiedzy na chwilę obecną nie jestem w stanie odpowiedzieć jakich sojuszników pozyskał, ale jestem przepełniony pewnością o zdolnościach zarządczych i taktycznych króla Hugora. Duskendale wydaje się dobrym miejscem na rozwój gospodarki morskiej, a przy tym miejsce sprzyjające centrum dla dalszych podbojów. - ostatnie zdanie praktycznie powtórzył, co usłyszał w jakiejś rozmowie, przy której bacznie słuchał, co mówiło się na dworze. Larros niespecjalnie pałał się do taktycznych zagrywek i wielkich planowań, choć powoli coraz bardziej przekonywał się, że posiadanie własnego zdania i poglądu na sytuację również ma pewne walory, nad którymi coraz częściej zaczął się zastanawiać. Wiedział, że jego polem do popisu jest sama w sobie bitewna wojaczka, jednak wraz z przybywającymi latami zaczynał rozumieć coraz więcej stosowanych nań taktyk. - Niezmierni przykro mi Wasza Wysokość, że nie jestem w stanie udzielić więcej informacji. - stwierdził przepraszającym i szczerym tonem. - Duskendale... Wasza Wysokość już kiedyś tam była? Ziemie te zdają się dość odległe i obce... - zapytał zaciekawiony dotychczasowymi wojażami, czy też odwiedzinami, na które królowa mogła sobie pozwolić. Nawet nie bardzo zastanawiał się nad tym, jak jego słowa mogą głupio brzmieć, ale co mógł poradzić, jeśli te sekundy do namysłu nad kolejnym zdaniem spędzał na łapaniu wzrokiem towarzyszącej im dziewczyny.
Larros Jutrzenka Zachodu
Larros Jutrzenka Zachodu

Liczba postów : 44
Data dołączenia : 03/10/2022

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Rebekah Redfort Sro Lis 15, 2023 1:31 pm

Czy trzeba było upominać ją by słuchała? Nie...jeszcze nie Królowa wspomniała, by ta wsłuchała się w słowa, Reb już to czyniła. Słuchając uważnie każdych słów jakie padały. Nie bardzo pojmowała znaczenie ich, jednak niektóre wypowiadane z szacunkiem i czcią mówiły jej, że wspominane jest o Siedmiu. A już niejednokrotnie wypowiadane słowa czci i szacunku do monarchini tym bardziej pojmowała. Jednak nie mówiła o tym ani słowem nie będąc do końca sobie pewną wypowiedzianych słów. A nie chciała też stać się pośmiewiskiem. Wolała zatem przemilczeć. Jej oczu nie umknęło baczne obserwowanie przez Larrosa. Czuła się nieco skrępowana i niepewna. Tym bardziej, że rozmowa między ciotką a nowo poznanym jej rycerzem była w języku, którego nie pojmowała. Mogli mówić o niej, a ta i tak by nie rozumiała słów jakie padają.
- Oczywiście Pani.
Uśmiechnęła się lekko na jej słowa i przeniosła wzrok na rycerza. Oddany wierze. Tyle mogła stwierdzić z tego co zaobserwowała. Miecz u pasa z siedmioramienną gwiazdą, do tego wyłapane słowa które ciągle się powtarzały mówiły jej, że rycerz raczej nie jest z tych, którzy oddani są uciechom w przybytkach. Był to człek zapewne pobożny i oddany Siedmiu. Miał jednak szczęście, że nie słyszała jego myśli i tych początkowych jak i tych, gdzie jej język zwał barbarzyńskim. No co jak co...ale mowa jaką się posługiwała była jej rodzimą mową i czuła się z nią związana jeszcze bardziej, będąc na zamku, gdzie fakt...posługiwano się zdecydowanie trudniejszym do opanowania językiem, którego początkowo chciała się nauczyć, ale ostatecznie poddała się skupiając wszystkie swoje myśli na modlitwach w Sepcie. Tam, przecie spędzała większość czasu, gdy Królowa była zajęta, albo gdy nie potrzebowała jej towarzystwa. Oddać mogła się wówczas modlitwom. Tam nie musiała martwić się językiem, tam Bogowie rozumieli ją bez tego. Przelotne spojrzenia Larrosa nie pozostały bez echa. Rebekah niejednokrotnie dostrzegła rzucane spojrzenia, na co odpowiadała uśmiechem. Nawet, wówczas gdy ten sądził, że ona nie widziała. Przeczucie jakie chodziło jej po plecach mówiło, że jest obserwowana...DZIĘKI O WIELKA SEPTO MELLORE, wszak to dzięki niej i jej twardym taktykom wychowawczym i treningom wyszkoliło się w niej to "coś" co mówiło, że ktoś się jej przygląda. A by nie wyszła na niegrzeczną, nie reagowała w żaden sposób. Grzecznie jedynie odpowiadając uśmiechem.
Rebekah Redfort
Rebekah Redfort

Liczba postów : 98
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Findis Arryn Pią Lis 17, 2023 12:12 am

-Gdy byłam dzieckiem, ser, pragnęłam zostać oddana do Domu Matki. Mój królewski ojciec zadecydował jednak, iż jego najstarszą córę winien czekać nieco odmienny los - wspomniała, tłumacząc niejako swą pobożność, a zarazem znajomość Siedmioramiennej Gwiazdy. Zapewne mieszkańcy Doliny byli tego świadomymi w mniejszym lub większym stopniu, lecz ser Larros był tutaj wciąż nową twarzą i mógł nie wyznawać się we wszystkich zawiłych historiach rodu Arrynów. Może to i lepiej? Czasem bywały takie zdarzenia, o których lepiej było nawet nie myśleć... Młody rycerz tymczasem nie ustawał w słownym boju, dając tym samym znać o tym, iż nie tylko orężem nieźle władał. Być może to właśnie lekkość w wypowiadaniu się sprawiła, iż król Hugor tak wysoce cenił sobie towarzystwo ser Larrosa. A może ta sympatia wynikała z zupełnie innych pobudek? Ostatecznie Findis lwią część swoich przyjaciół szanowała głównie dlatego, iż potrafiła perfekcyjnie milczeć, jednocześnie nie być przy tym nużącą. -Widzę, iż niestrudzenie bronicie swoich racji, ser - odparła. -Zatem nie pozostaje mi nic innego jak skapitulować. Owszem, jest to godnym czynem, jeśli jest on oczywiście podparty jeno pragnieniem oddania chwały Siedmiu - przyznała, a na jej licu przez chwilę pojawił się jakby cień uśmiechu. Zwykle Jej Miłość nie czyniła podobnych rzeczy publicznie, zachowując raczej kamienną twarz. Było jednak grono nielicznych osób, które widziało nieraz, jak to królowa potrafi się nawet śmiać. Niestety część z nich była teraz daleko stąd.
Findis skłamałaby, gdyby orzekła, iż podobne słowa pochwały ze strony rycerstwa nie sprawiają jej przyjemności. Oczywiście na zewnątrz nie pokazywała swych emocji, wciąż pozostając skromną i pokorną służebnicą Siedmiu. W głębi siebie wierzyła jednak, iż w istocie zapracowała na podobne traktowanie. Zresztą ser Larros tak w zasadzie mówił pełną prawdę. Któż poza duchownymi i lordem Lotharem znał święte pisma równie dobrze co ona? Któż potrafił cytować z pamięci całą Siedmioramienną Gwiazdę?
-Miałam wybitnych nauczycieli, ser. Oraz bardzo dużo czasu na studiowanie różnych zapisków i ksiąg. I jeszcze więcej zapału - wyjaśniła, nie chcąc przypisywać sobie wszystkich zasług. -Jeśli choć jedna dusza dzięki moim staraniom nawróci się ku światłości Siedmiu, będzie to zaiste największą dla mnie nagrodą - dodała, a zaraz też przypomniała sobie o tej biednej Rebece. Sama w sobie Findis nie miała nic przeciwko językowi Pierwszych Ludzi. Był może nieco bardziej brutalny i oschły, ale przecież sama z własnej woli nauczyła się w nic mówić, aby pokazać, iż jest królową całej Doliny, nie tylko Doliny Andalów. Z oczywistych jednak względów zobowiązana była do utrzymana swego rodzimego języka jako tego oficjalnie używanego na dworze.
-Udaj się po lady Jessamyn - zarządziła nagle Jej Miłość. -Pokażecie ser Larrosowi, ile potrafią niewiasty z waszej krwi - dodała, uśmiechając się lekko i tajemniczo, po czym przeniosła na powrót swój chłodny wzrok na mężczyznę. -Lady Rebekah przyprowadzi moją dobrą siostrę, ser. Bardzo chce zaprezentować swoje umiejętności, które nabyła podczas pobytu w Domu Matki - wytłumaczyła. W zasadzie pamiętała, iż Waymar wspominał jej, iż może sama poćwiczyłaby z jego siostrą. Findis obiecała sobie to uczynić, jak już tylko dojdzie do siebie po niedawnym porodzie.
Kolejnych słów rycerza Jej Miłość wysłuchała w wielkim skupieniu. Widać było, iż intensywnie nad czymś myśli, chociaż w odpowiedzi nie była zbyt wylewną. -Nie przejmujcie się, ser. Tyle mi w zupełności wystarczy. Wdzięczna wam jestem za podzielenie się ze mną tymi informacjami - odparła, nie dając po sobie poznać, jaka tak naprawdę myśl zakiełkowała w jej umyśle. Zaraz też została z niej wybita, bowiem usłyszała pytanie o Duskendale. Findis przez ułamek sekundy miała przeczucie, iż ten rycerz z niej kpi. Po chwili przyszło jednak opanowanie i zrozumienie, iż byłoby to niedorzeczne. -Dla kogoś urodzonego w Andalos w istocie mogą się takie wydawać. Ja jednak urodziłam się wśród gór Westeros, zatem Duskendale nigdy nie wydawało mi się aż tak odległe - wyjaśniła. -I tak, zdarzyło mi się je odwiedzić kilka lat temu, choć teraz nazwałabym swoją wyprawę błędem młodości - rzekła, nie wchodząc jakoś specjalnie w szczegóły. Z pewnością nawet i ser Larros mógł słyszeć dziwne opowieści o królewskiej córce, co to wymknęła się niegdyś spod ojcowskiej władzy. A choć w Próbie Siedmiu jej imię zostało oczyszczone, to czynu samej ucieczki nie dało się niestety wymazać.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Larros Jutrzenka Zachodu Sro Lis 22, 2023 12:59 am

Skinął głową, rozumiejąc potrzebę otoczenia się pobożnym otoczeniem, za którym wszystko wydawało się potrzebujące interwencji boskiej. Kiedy stracił wszystko, również intensywnie rozmyślał nad wykazaniem się jako kaznodzieja, więc rozumiał jej potrzebę. Tylko dzięki ponownie obranej ścieżce rycerskiej u boku króla Hugora oraz dość mało tolerancyjnemu podejściu do innowierców był w stanie znaleźć inny sposób na poradzenie sobie z tamtą rzeczywistością. Nie znał ograniczeń zarzucanych na młode damy, jednak niespecjalnie się tym przejmował, bo przecież od pokoleń mądre głowy rodów decydowały, co miało się stać i wszystko funkcjonowało, prawda? Miał ochotę skomentować mądrość ojcowską, jednak niesiony jakimś dziwnym przeczuciem przemilczał swoje zdanie. Nie znał wystarczająco dobrze historii rodu Arrynów, a wiedział, że już samo jego podejście do dwóch szlachetnie urodzonych dam - w tym królowej - wymagało pewnej ogłady, którą się nie popisał z początku. Starał się nieco opanować, choć urokliwy uśmiech dwórki królowej, która potrafiła złapać go na gapieniu się, ewidentnie rozpraszał jego starania na skupieniu uwagi. Jedynym plusem całej tej sytuacji było to, że choć obydwie panie zadziwiały tak różną urodą, to właśnie pod stalowym spojrzeniem królowej nabywało się przeprostu wszystkich kości. Jasnowłosy nie znając się na sposobach prowadzenia gier dworskich oraz samych dyplomatycznych fikołków miał wrażenie, że kapitulacja królowej oznaczała coś złego. Obawa podwoiła się, gdy rzeźbione w kamieniu lico nawiedził jakiś cień uśmiechu. Nie wiedział, czy jej słowa i odruch były czymś prawdziwym, czy też zwyczajną gierką, dlatego dość sztywno odpowiedział tylko uśmiechem. Pojawił się w nim lęk, że w jakiś sposób uraził królową. Już dawno stawianie kroków w odpowiednim tempie nie sprawiało mu tak wielkiej trudności, ale szedł tuż obok starając się nie myśleć już jak wiele błędów popełnił. Przepełnienie boskiej łaski promienności jakby na chwilę opuściło jego postać.
- Wasza Wysokość jest w takim razie wielce wynagrodzona, bo czyż to nie w postawionych tu septach tubylcy mogą dostrzegać najświętszą ze wszystkich prawd? - ni to zapytał, ni stwierdził, ale z pewnością odzyskał nieco pewności i promyków. Bardzo możliwe, że w tym lekkim odzyskaniu entuzjazmu pomógł mu taktowny uśmiech dwórki, której wzrok niby to przypadkiem wcześniej złapał. Nie do końca był pewien, w jaki sposób tak mała reakcja tej młodej istoty wpływała na jego samopoczucie, ale nie był w stanie wykluczyć oczywistości boskiej ingerencji. Mimo wszystko łatwo było wyczytać z jego twarzy szczenięcy wzrok na pyszną potrawkę, bo do choćby przeciętnego aktorstwa i kłamania w żywe oczy trochę mu brakowało.
Niezrozumiałe pocharkiwania, bo tak właśnie brzmiały obce dźwięki w uszach jasnowłosego, wydawały się groźbą i gdy królowa wytłumaczyła mu, co też zamierza... faktycznie zrozumiał z jak mądrą rozmówczynią miał do czynienia. Chciała go ośmieszyć za pomocą siostry z Domu Matki i musiał przyznać, że sama ta myśl nie napawała otuchą. Zastanawiał się, czy zauważyła, jak zareagował na decyzję królewskiego ojca, czy też sam fakt, że nijako oddała mu wcześniej zwycięstwo w słownej potyczce, której wcale nie uznawał za pojedynek. Poziom skomplikowania całej tej sytuacji powoli doprowadzał go do rozpaczy, choć musiał przyznać, że największą boleścią było pozbycie się z pola widzenia młódki. Przypominała mu tak wiele z czasu, gdy żył w rodzinnej Błękitnej Sadzawce w Andalos. Uparcie starał się nie myśleć o podobieństwie, które zauważał między nią a swoją byłą ukochaną... a może to i lepiej, że stracił ją ze wzroku? - Wasza Wysokość, uniżenie proszę o wybaczenie. W żaden sposób nie chciałem doprowadzić Waszej Miłości do kapitulacji. Niecodzienne jest, żeby moje myśli tak szybko wyszły z ust, stąd uniżenie proszę o wybaczenie. Wiem, że to Wasza Wysokość jest tym, kogo należy słuchać. Nie wiem, co we mnie wstąpiło i raz jeszcze proszę o przebaczenie w imię Staruchy, której latarnia widzi moje błądzące słowa, a która obdarzyła Waszą Wysokość tak hojnie. - ciągnął swój monolog, niemal padając na kolano przed królową. Przecież jednym z jego marzeń było uczenie się i słuchanie takich osób jak Arrynówna! Nie wiedział, co w niego wstąpiło, dlaczego śmiał pomyśleć, że jego dotychczasowe obcowanie z wiarą w jakikolwiek sposób może się równać temu królewskiemu? Nie był już przy Hugorze, a i sama pobożność szlachcianki mocno mu o tym przypomniała. Inne wody, inne prądy, a on tak nie lubił pływać. Nawet nie próbował myśleć nad tym, jak dziwne musiało być jego zachowanie, bo tonący łapie się wszystkiego.
Po swym oświadczeniu zamilkł i skupił się na rozmówczyni, jej nastrój udzielił się również rycerzowi, który to próbował pojąć, gdzie tak naprawdę się wybierają. Zasłyszane historie zwykle wypadały mu z głowy, bo rzadko kiedy wierzył w cokolwiek powiedzianego z ust trzecich. W przypadku ucieczki Arrynówny sam fakt oczyszczenia w Próbie Siedmiu wystarczył mu na wymazanie z pamięci tego zasłyszanego incydentu. - Wierzę, że Siedmiu ma i będzie mieć nas w opiece. Nawet w podróży przez wodę. - odpowiedział dobitnie szczerze i dość sztywno. Myślał głównie o cholernej przeprawie drewnianymi statkami, którym ani trochę nie był w stanie zaufać. - Wasza Wysokość miała okazję odwiedzić Andalos? - spytał zaraz, reflektując się na tym, że królowa mogła nigdy nawet nie poznać wspaniałych ziem ich przodków. Pomimo że sam starał się doprowadzić własne nazwisko jak najgłębiej Ziemi Obiecanej, to wciąż myślami zdarzało mu się wrócić do rodzinnych stron.
Larros Jutrzenka Zachodu
Larros Jutrzenka Zachodu

Liczba postów : 44
Data dołączenia : 03/10/2022

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Rebekah Redfort Sro Lis 22, 2023 10:25 pm

Oczywiście, czuła się nieswojo i niekomfortowo nie potrafiąc zbytnio zrozumieć mowy towarzysza spaceru. Martwiła się tym tylko trochę, w końcu nie będzie się poddawać! Nauczy się wszystkiego gdy nadejdzie ku temu czas! Uśmiechnęła się do własnych myśli, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że jest obserwowana przez Larrosa, skupiona była na słowach jakie padały segregując je w głowie jedno za drugim. Do momentu, gdy padły słowa Królowej ciotki. Na propozycję potyczki z ciotką niemal uśmiechnęła się szczęśliwa. Tego potrzebowała! Chwila wyrwania się z rozmyślań. Skinęła z uśmiechem głową i lekko dygnęła przed cioteczką a potem przed Larrosem by po chwili ulotnić się sprzed ich oczu. Trochę trwało nim się pojawiła w towarzystwie Jessamyn. Uśmiechnęła się wesoło.
- Oto i jesteśmy Pani. Ser.
Lekko się uśmiechnęła po czym spojrzała na Jessamyn z uśmiechem na ustach. Oczywiście była gotowa na potyczkę. Była gotowa na pojedynek. Oczywiście wszystko w granicach dobrej zabawy. Chociaż nie mogła powiedzieć, brakowało jej takich rozrywek. Przebywanie w Domu Matki jednak miały swoje plusy. Przebywanie w tym przybytku bywało męczące, przerażające ale i na tyle korzystne, że gdyby zaproponowano jej powrót tam, z możliwością trenowania pod okiem Mellore...nie czekałaby nawet chwili dłużej! Nie znosiła walki w sukni, ale nie miała innego wyboru. Więc, gdy znalazły się u boku Królowej i Ser Larrosa skinęła obojgu po czym lekko skłoniła głową przed ciotką Jessamyn. Szacunek przeciwnikowi. Przygotowała się do obrony.
- Jestem gotowa.
Uśmiechnęła się pod nosem. Żałowała tylko jednego, że jej drogi papa nie zobaczy jej w akcji. W sumie...Królowa również pierwszy raz ujrzy ją w akcji. Gdy Jessamyn zaatakowała, ona zaczęła się bronić unikając na wszystkie możliwe sposoby uderzeń. Gdy atakowała, robiła wszystko tak, jak uczyła ją Mellore, nie stała na prosty i sztywnych nogach, lekko ugięte. Atakowała dając do zrozumienia, że chce uderzyć w lewy bok, gdy w ostatniej chwili uderzała w prawy. Wykorzystywać się starała wszystkie techniki jakich się nauczyła w Domu Matki. Gdy skończyła nie ważne, czy wygrała, czy poległa ukłoniła się z uśmiechem. W końcu to była zabawa. Przyjemność, która miała być odskocznią od nudnego spaceru, w którym od jakiegoś czasu w sumie nie rozumiała sensu słów. cieszyła się więc, że mogła chociaż poczuć chociaż odrobinę coś, co poczuć chciała od chwili pojawienia się na zamku.
Rebekah Redfort
Rebekah Redfort

Liczba postów : 98
Data dołączenia : 27/09/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Czeladnik Gry Nie Lis 26, 2023 9:02 pm

Lady Rebekah znalazła Jessamyn Royce na, a jakże, placu treningowym. Jej ciotka często ćwiczyła tam oraz podpatrywała trenujących rycerzy, w duchu wzdychając nad swym jednorękim narzeczonym. Czasem też kręciła głową na widok popełnianych błędów. Wszak sama zrobiłaby to zdecydowanie lepiej! Z zadowoleniem przyjęła też zaproszenie siostrzenicy na trening, ale stanęła jak wryta, widząc, że ta przyszła na plac w sukni i zamierza w niej wyjść. -Chyba żartujesz. Nie będziesz w tym walczyć! Moja siostra zmyłaby mi głowę, gdybym uszkodziła ci te twoje fatałaszki. Chodź, gąsko, założysz coś praktycznego dla odmiany. -rzekła, zapierając się pod bokami. Chcąc nie chcąc Rebekah musiała wzorem swej ciotki założyć pożyczony od zbrojmistrza gambeson. Jessamyn, choć preferowała swój topór, aktualnie ćwiczyła wymachy wielkim mieczem ćwiczebnym i jego właśnie zabrała na planowany pojedynek.

Gdy przybyły przed oblicze królowej, Jessamyn skłoniła się z szacunkiem. Ta zdążyła już zaimponować jej tym, że jako jedna z niewielu doceniała zdolną wojowniczkę, czyli ją samą. Towarzyszącego jej rycerza znała z dworu i tego, że niemiłosiernie wymęczył jej brata o treningowe walki. Nie zamierzała się jednak przejmować jakimś andalskim gogusiem, skoro będzie mogła mieć okazję do pokazania swoich umiejętności.

Walka była krótka i niestety dla Rebeki bardzo jednostronna. Choć technicznie może i od siebie nie odstawały, to Jessamyn górowała siłą, zręcznością i wytrzymałością. Trzy sprawne ciosy lady Royce przełamały obronę Rebeki, podczas gdy jej własne ataki nie przedarły się przez paradę ciotki. Jessamyn nie wydawała się zmęczona starciem, choć trochę rozczarowało ją, że trwało tak krótko. Spojrzała na siostrzenicę i rzekła. -Oj, krewniaczko, musisz popracować nad siłą i zręcznością, bo ruszasz się jak mucha w smole. Ale przynajmniej technikę masz dobrą.

Lelek
Czeladnik Gry
Czeladnik Gry

Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Findis Arryn Pon Lis 27, 2023 11:45 am

Nie pierwszy raz zdarzało się tak, iż rozmówca nie potrafił odpowiedzieć na rozważania Jej Miłości. Może to właśnie z tego powodu na poważne tematy rozmawiała ona z ledwie garstką osób. A tak naprawdę sobą mogła być jeno w towarzystwie pana męża, do którego było jej teraz mocno tęskno. Po jego powrocie z gór nie mieli dla siebie zbyt wiele czasu, a dodatkowo Findis przepełniała wściekłość za wynik starcia z wrogiem. I choć w końcu dopuściła do siebie małżonka, to z uwagi na zaawansowaną brzemienność oraz późniejszy połóg nie mogło dojść między nimi do zbliżenia. Oczywiście królowa jako takiej potrzeby bliskości cielesnej nie odczuwała, ale zwyczajnie tęskniła za kimś, komu mogła powierzyć wszystkie swe smutki, przemyślenia, żale. W dodatku martwiła się o lorda Waymara. Był nie tylko jej panem mężem czy najbardziej zaufanym chorążym, ale też najwierniejszym przyjacielem.
-Tak jest, ser Larrosie, ale największa przemiana zawsze zachodzi w ludzkich sercach. Na nic stawianie świątyń, jeśli to sumienia poddanych nie są tym, o co najbardziej się dba - odparła, będąc nieco wybitą z własnych rozmyślań. Jeszcze bardziej zaś wydawała się być zaskoczoną, gdy rycerz ją ją... przepraszać? Z początku Findis nie wiedziała nawet, o co chodzi, dlatego też spojrzała się na niego wzrokiem, który oczekiwał dodatkowych wyjaśnień. Wreszcie pojęła, iż choć ser Larros może być zdolnym wojownikiem, to nie czyni to z niego mistrza w prowadzeniu dworskich rozmów. -Ser Larrosie, powstańcie - nakazała spokojnym głosem. Z reguły Findis Arryn zachowywała chłodne opanowanie. Obrońca Doliny mógł pamiętać, że jedyny moment, gdy królowa wydawała się być nieco mniej spokojna, nastał wówczas, gdy lord Waymar oświadczył jej, iż powrócili z gór bez kilku ludzi, w tym ser Jaime'a. Wciąż jednak nie był to tradycyjny obraz złości. -Nie musicie mnie prosić o wybaczenie, ser, albowiem niczym mnie nie uraziliście. Przyzwyczajona jestem do zawiłych rozmów i używania nieraz wielu metafor. Może stąd wynikło to małe nieporozumienie - mówiła, nie chcąc bardziej zagłębiać się w tę sytuację. Na szczęście atmosfera musiała ulec poprawie, albowiem mężczyzna przeniósł się szybko na inne tematy.
-Niech tak będzie - przyznała mu, gdy ten niemalże jak kaznodzieja jakowy próbował skoncentrować łaskę Siedmiu na ich wyprawie. -Muszę przyznać, iż nie. Mój dziad, ser Jasper Arryn, dawno temu już przybył do Westeros. Tutaj też narodził się mój królewski ojciec, jak i również ja oraz całe moje rodzeństwo. Dla nas od zawsze Dolina była tym namacalnym domem, chociaż septoni i septy często opowiadali nam o ojczyźnie. Gdy nadejdą spokojniejsze czasy, z pewnością udam się na pielgrzymkę do naszego Andalos. Czyż jest ono tak urokliwe, jak opowiadają? - zagadnęła, chociaż nigdy specjalnie nie ciągnęło ją w tamte strony. Co prawda królowa zawsze myślała o sobie jako o Andalce, to jednak za swoją prawdziwą ojczyznę od zawsze uważała Dolinę.
Rozważania na temat własnego pochodzenia przerwało pojawienie się dwóch młodych panien. Findis powitała krótko siostrę męża, po czym zechciała jeszcze wytłumaczyć ser Larrosowi zaistniałą sytuację. –Lady Jessamyn jest siostrą lorda Waymara, a jednocześnie ciotką lady Rebeki, choć jest od niej młodsza dwa dni imienia. Jednakże mimo młodego wieku ma waleczne serce i wcale nie mniejsze umiejętności – wyjaśniała, wpatrując się w masywniejszą od niej trzynastolatkę. Choć Jej Miłość była od młodej panny starsza całe pięć dni imienia, była od niej zdecydowanie drobniejsza i też chyba niższa. –Z kolei lady Rebekah przez czas jakiś przebywała w Domu Matki, gdzie tamtejsza septa zarówno ceniła naukę religijnych praktyk, jak i umiejętności posługiwania się bronią. Domy Arrynów i Royce’ów zaś od dawna uważane są za przywiązane mocno do sztuki militarnej, nic zatem dziwnego, iż nasze kobiety są wojownicze – mówiła dalej, podczas gdy dziewczęta szykowały się do starcia.
Samo starcie z kolei okazało się być… bardzo jednostronne. Ale czegóż można się było dziwić? Jessamyn miała podobnego ducha co lord Waymar, natomiast w Rebece krew Royce’ów została rozcieńczona domieszką krwi Redfortów. –Brawo, Jessamyn. Jestem pewna, iż kiedyś zrównasz się siłą ze swym drogim bratem – pochwaliła dobrą siostrę, by następnie przenieść wzrok na Rebekę. –Każda porażka to zachęta do dalszej nauki. Ucz się od ciotki, Rebeko. Solidne podstawy już masz – rzekła. –Ser Larrosie, gdybyś tak kiedyś zechciał zwrócić uwagę na trening tych dwóch młodych dam, to myślę, że byłyby zachwycone. Ja tymczasem muszę udać się do zamku, aby omówić z lady Melody kilka ważkich spraw – poinformowała zebranych. Na odchodne położyła jeszcze swą zimną dłoń na ramieniu Jess. –Miej oko na Rebekę, zabierz ją na plac treningowy i staraj się mówić do niej mówić w języku Andalów. Jak będę mieć więcej czasu, to obiecuję ci, że pozwolę ci się ze mną zmierzyć – powiedziała, po czym wolnym krokiem udała się w kierunku siedziby Graftonów.
Findis Arryn
Findis Arryn

Liczba postów : 902
Data dołączenia : 08/05/2020

Powrót do góry Go down

Ulice Gulltown - Page 2 Empty Re: Ulice Gulltown

Pisanie  Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach