Wielka Sala Longbow Hall

Uzyskawszy poparcie Waynwoodów oraz ich rycerstwa - a z pewnością Hardyngów - Jon Arryn udał się do Longbow Hall, aby pomówić z pobożnym lordem Hunterem. Pan tych ziem, znany ze swojego marudnego charakteru, od pierwszych wieści o regencji Findis zaczął narzekać na całą sytuację. Na Jona również, kiedy już się pojawił, zaczął marudzić. W końcu trochę jego wina, że nie był w Orlim Gnieździe żeby przypilnować bratanic, prawda? I co teraz? Pannica się zaczęła rządzić zamiast siedzieć w Dorzeczu z mężem. Koniec końców jednak Hunter stwierdził, że zdolny rycerz, doświadczony mężczyzna - w dodatku taki, który wychował pobożnego syna - będzie lepszym regentem na czas nieobecności króla Finroda od ledwo co dojrzałej kobiety, która w dodatku miała małżeńskie obowiązki gdzie indziej.
Kolejny lord, przynajmniej na razie, wpadł do kieszeni Jona Arryna. Frakcja przeciwników władzy Findis oraz - w opinii niektórych - Żelaznych Ludzi zaczynała rosnąć w siłę. Waynwood i Hunter razem mogli osłaniać nawzajem swoje flanki, a ich połączone siły może i nie były nawet połową wojsk jakie powołać mogła Dolina, ale wciąż stanowiły pokaźną ich część. Jaki był kolejny przystanek Jona? Pewnym nie można było być, ale logicznym wydawałoby się Heart's Home, gdzie zastać można było lorda Corbraya.