Przystań Zamkowa

Z czego Simon mógł wiedzieć, przystań Hearth's Home nie była przeznaczona dla statków handlowych, którymi mógłby wybrać się do Essos. Tym razem miał małe szczęście, można by rzec los się do niego uśmiechnął (czy też uniósł lekko kącik ust) i sprowadził na wybrzeża Doliny burzę. W związku z tym jeden z mniejszych statków handlowych, którego dzielny kapitan pochodzący z Białego Portu postanowił wyprawić się dalej niż kiedykolwiek wcześniej to robił, przybył do wspomnianej przystani. Stateczek był właściwie drakkarem, który przewoził jakieś tam biedne towary. Schronił się on przed burzą, jednak i tak musiał poświęcić kilka dni na niewielkie naprawy odniesione z powodu żywiołu. Kapitan pochodzący rodem z Północy, według relacji ludzi Simona miał zamiar udać się do Gulltown, a następnie odbić do Pentos. Jeśli Redfort był zainteresowany wynajęciem miejsca na statku, miał na to jeszcze tylko kilka dni. Bowiem naprawy dobiegały końca, a dzielny marynarz nie miał za bardzo interesu w dalszym pozostawaniu przy tym zamku.

- Vlad. - odpowiedział mężczyzna i wysłuchał Redforta przy czym uważnie go sobie obejrzał jednym okiem, drugie bowiem było skryte pod opaską. - Śmiało. - powiedział i usiadł na beczce, wspierając nogi na jakiejś skrzynce. Wkrótce Simon pewnie przedstawił chęć wyprawienia się do Gulltown, na co kapitan wzruszył ramionami.
- Dobra. Mam miejsce na dwudziestu sześciu pasażerów. Możemy dobić targu i na czas transportu, nie będziecie opłacać miejsca ino będziecie ochraniać statek, jak przyjdzie ku temu potrzeba. A jak dotrzemy do miasta, to wezmę kilku chłopaków by mi skrzynie pomogli rozładować. - przedstawił swoją ofertę. Cóż... miał sporo miejsca na swojej łajbie więc albo stracił część towarów lub część załogi, którą teraz próbował krótkoterminowo zastąpić.
- Mamy jeszcze masz do naprawienia i czekamy na drewno, więc ogólnie to tak za dwa dni możemy wyruszać. A i ten, najlepiej ani chwili zwłoki bo i tak tracę pieniądze siedząc na tym zadupiu.