Koszary
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Dolina :: Orle Gniazdo
Strona 1 z 1 • Share
Re: Koszary
05/11/11 PZ
No to tak... Jak Leonard stawiał, to kto by odmawiał darmowego piwa, he? Niby zbrojni Arrynów byli nieco zmęczeni i jakoś tak mało entuzjastycznie podeszli do całej sprawy, ale pójść, to poszli. Głównie chyba dlatego, że młodszy z Redfortów imponował im co rusz swoimi umiejętnościami, a z takim to nawet wypada się trzymać. Wyjątkiem był tutaj zbrojmistrz Orlego Gniazda, niejaki ser Natan, który może od piwa to wolałby nawet i coś mocniejszego, ale musiał się zadowolić tym, co dawali. On też chyba najbardziej polubił młodego Leo, choć ciężko było orzec, czym to dokładnie było podyktowane. Może skutecznością w walce, może propozycją wychylenia wspólnie kielicha, a może po prostu miał dobry humor? W każdym razie ser Boner od tej pory uważał, iż Leonard to bardzo porządny jegomość, choć jeszcze nie polubił go na tyle, by móc przysłowiowe konie kraść.
Nieco chłodniej natomiast prezentowały się relacje z pozostałymi uczestnikami popołudniowego picia, choć i oni nie mieli jakichś większych uraz co do Leonarda. W sumie to był całkiem w porządku, ale długiej przyjaźni raczej temu nie wróżyli. No tak, słyszeli o Valyrii i o pokonaniu Żelaznych, a teraz na dodatek jeszcze pokonał wraz ze swymi kompanami i ich, ale Orle Gniazdo żyło teraz nieco innymi tematami. Kiedy opuszczano już sale ćwiczebne nikt raczej nie rozpowiadał o dzielnym ser Leonardzie, który miażdży ludzi w kilka chwil. Gdyby w siedzibie królewskiego rodu akurat nic się nie działo, to i owszem, Redfort byłby zapewne tematem numer jeden na językach tamtejszych mężów. Tutaj jednak działy się rzeczy o wiele ciekawsze, jak chociażby sąd nad lordem Sebastionem Graftonem, który ledwo co się zakończył. W dodatku wciąż nie ostygły jeszcze emocje po niedawnej abdykacji Alestera.
-A niech mnie, chłopie! W Valyrii żeś się tego nauczył? - zapytał nagle ser Natan, kiedy nieco rozwiązał mu się już język.
Nieco chłodniej natomiast prezentowały się relacje z pozostałymi uczestnikami popołudniowego picia, choć i oni nie mieli jakichś większych uraz co do Leonarda. W sumie to był całkiem w porządku, ale długiej przyjaźni raczej temu nie wróżyli. No tak, słyszeli o Valyrii i o pokonaniu Żelaznych, a teraz na dodatek jeszcze pokonał wraz ze swymi kompanami i ich, ale Orle Gniazdo żyło teraz nieco innymi tematami. Kiedy opuszczano już sale ćwiczebne nikt raczej nie rozpowiadał o dzielnym ser Leonardzie, który miażdży ludzi w kilka chwil. Gdyby w siedzibie królewskiego rodu akurat nic się nie działo, to i owszem, Redfort byłby zapewne tematem numer jeden na językach tamtejszych mężów. Tutaj jednak działy się rzeczy o wiele ciekawsze, jak chociażby sąd nad lordem Sebastionem Graftonem, który ledwo co się zakończył. W dodatku wciąż nie ostygły jeszcze emocje po niedawnej abdykacji Alestera.
-A niech mnie, chłopie! W Valyrii żeś się tego nauczył? - zapytał nagle ser Natan, kiedy nieco rozwiązał mu się już język.
Becia
Czeladnik Gry- Liczba postów : 1650
Data dołączenia : 07/03/2018
Re: Koszary
Po batalii jaka odbyła się w salach treningowych, Leonard udał się wraz z całą ekipą do koszar, gdzie Leonard stawiał po raz kolejny dobry napitek. Jeśli zaś odważny Ser Natan chciał coś innego, Leonard nie oponował, a nawet wraz z nim wypił jednego kielicha czegoś mocniejszego. Wyglądało też na to, że on i jeszcze jeden rycerz, zwany Ser Bonerem (co zastanowiło Leonarda, czemu jego rodzice tak go nazwali) najbardziej byli przychylni Redfortowi. Inni rycerze może nie byli jakoś specjalnie serdeczni dla czerwonookiego, ale nie wyglądało też na to, żeby mieli mu za złe wcześniejsze mordobicie. W końcu też z Natanem przeszli na Ty i rozpoczęła się luźniejsza rozmowa.
- Na piratach i w Valyrii. Jak żem był na wygnaniu to zaciągałem się do ochrony statków. Niby wiesz, szlachcic ze mnie, ale za coś żyć musiałem. Biłem piratów, przejmowałem statek za statkiem, aż w końcu postanowiłem wrócić do domu, do ojczyzny odzyskać co moje, a potem wraz z królem rozkurwiać wrogów królestwa. - powiedział z uśmiechem i popił swoje słowa piwem. - A Ty, nie dziwię się że jsteś zbrojmistrzem, też sporo potrafisz! Ha!
- Na piratach i w Valyrii. Jak żem był na wygnaniu to zaciągałem się do ochrony statków. Niby wiesz, szlachcic ze mnie, ale za coś żyć musiałem. Biłem piratów, przejmowałem statek za statkiem, aż w końcu postanowiłem wrócić do domu, do ojczyzny odzyskać co moje, a potem wraz z królem rozkurwiać wrogów królestwa. - powiedział z uśmiechem i popił swoje słowa piwem. - A Ty, nie dziwię się że jsteś zbrojmistrzem, też sporo potrafisz! Ha!
Leonard Redfort- Liczba postów : 304
Data dołączenia : 19/08/2020
Legends of Westeros :: Hyde Park :: Dolina :: Orle Gniazdo
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|